IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Brama główna - Page 2

 

 Brama główna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
AutorWiadomość
the prophet
Ashe Cradlewood
Ashe Cradlewood
https://panem.forumpl.net/t1888-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t267-ashe
https://panem.forumpl.net/t1278-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t718-the-ashes-of-memories
https://panem.forumpl.net/t3226-ashe-cradlewood
Wiek : 21
Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią
Obrażenia : złamane serce

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptyNie Lip 28, 2013 5:21 pm

First topic message reminder :



Jeden z trzech możliwych (i jedyny legalny) sposób na dostanie się do Kwartału. Żeby przekroczyć tę bramę, trzeba mieć ważną przepustkę lub naprawdę dobre znajomości.


Ostatnio zmieniony przez Ashe Cradlewood dnia Wto Lis 04, 2014 12:44 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the pariah
Benjamin Levitt
Benjamin Levitt
https://panem.forumpl.net/t1946-benjamin-levitt#24652
https://panem.forumpl.net/t383-benio-ktory-nie-wie-ze-jest-beniem
https://panem.forumpl.net/t889-beniowy
Wiek : 19 lat
Zawód : nauczyciel

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptyPon Sie 05, 2013 6:39 pm

/chyba szkoła, a w praktyce mieszkanie Benia

Ostatnie dni to było przygotowywanie się do wyjścia z KOLCa. Tak, Max postanowił opuścić ten przytułek radości i wyjść do cywilizacji. Ale nie mógł tego tak po prostu zrobić. Musiał przekonać wszystkich, że jest tym, za kogo uważała go Jasmine. Tym całym Benjaminem.
Benjamin Levitt... o nim nie mógł znaleźć żadnych informacji, ale o nijakim Danielu Levittcie już tak. Zeszłoroczny trybut uwolniony z Areny. Pochodzenie - pierwszy dystrykt. Syn burmistrza.
Ben przez kilka ostatnich dni podpytywał to tu to tam, czy ktoś coś wiedział i zdobył całkiem przydatne informacje. Nie wiedział co się stało z rodziną Levittów, ale miał już pomysł jak to obejść.
Potem musiał sam uwierzyć, że jest Benem. Powtarzał to sobie patrząc w lustro.
Gdy zadzwoniła Cordelia tylko mocniej zapragnął opuścić KOLeC. Chciał się z nią spotkać... ale rozmowa z nią uświadomiła mu, że to koniec. Może tak było lepiej. Był zakochany w dziewczynie ze snów.
Do bramy przyszedł około południa, jak gdyby nigdy nic.

[edit ze względu na MG]
Niestety nie było mu dane wyjaśnić nic a nic, powiedzieć tego co zamierzał.
- Dzień dobry. Nazywam się Benjamin Levitt i mam pytanie... co muszę zrobię, żeby wrócić o domu?
Strażnik celował w niego bronią i chyba go to bawiło, że Ben chce wyjść. Westchnął i przygotował się na najgorsze.
Został potraktowany jak worek kartofli.
Ale się nie zrażał. Zapamiętał twarze obu strażników. Przecież nie zawsze przy bramie są ci sami strażnicy. Zmieniają się. Może inni dadzą mu dojść do słowa.
Poprawił zmiętoszone i ubrudzone ubranie i z podniesioną głową wrócił do domu. Nie da się zastraszyć, nie jakimś strażnikom którzy nawet nie umieją grzecznie odpowiedzieć na pytanie.


/zt
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptyWto Sie 06, 2013 12:07 am

Benjaminie, nawet nie wiesz jak cieszy mnie Twój zapał oraz zaangażowanie ale grzecznie proszę, abyś następnym razem zostawił tę robotę mnie - naprawdę nie mam wiele zajęc, chętnie zajmę się tym, do czego zostałem powołany. Dlatego też proponuję zatrzymać się na momencie, w których wychudzony oraz wywołujący w Strażnikach obrzydzenie mieszkaniec KOLCa pojawił się przed bramą.
Przy bramie stało dwóch mężczyzn i w momencie, kiedy Benjamin był już przy bramie, jedne z nich wycelował w niego bronią i nie spuścił jej nawet wtedy, kiedy usłyszał głupkowate i dosyć naiwne pytanie. Można nawet powiedzieć, że na jego twarzy zagościł uśmiech rozbawienia taki sam jak u jego towarzysza, który nie szczędził siły i wytargał opierającego się chłopaka kilkanaście metrów od Bramy wypychając go w stronę Kwartału.
-Zmiataj stąd Brudzie i... - oddalał się w kierunku wyjścia z KOLCa - ...zobaczę Cię przy bramie to zrobię z ciebie miazgę, jeszcze raz.

Cóż Benjaminie, dla ciebie zt lub, jeśli bardzo spiesznie Ci do grobu lub więzienia, możesz próbować ponownie, ale osobiście odradzam.
Kotku, jesteś w KOLCu, tak łatwo już z tego nie wybrniesz.
Obserwuję Cię.
Powrót do góry Go down
the civilian
Charles Lowell
Charles Lowell
https://panem.forumpl.net/t307-charles-lowell
https://panem.forumpl.net/t371-charles
https://panem.forumpl.net/t1302-charles-lowell
https://panem.forumpl.net/t562-chaz
Wiek : 31
Zawód : redaktor naczelny CV
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, prezerwatywa
Obrażenia : tylko psychiczne

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptySro Sie 07, 2013 3:05 am

    | Violator.
Co Chaz właśnie robił? Wychodził z nieznajomą dziewczyną z baru należącym do burdelu. Nie wychodził żeby się przejść. Wychodził żeby wywieźć ją z getta i spędzić z nią resztę, kończącego się dnia na bankiecie. Rządowym bankiecie dla ludzi związanymi z Głodowymi Igrzyskami. Jasne, każdy normalny człowiek robi to samo średnio raz w tygodniu.
- Mam nadzieję, że mój bagażnik jest wygodny. - Powiedział do niej cicho otwierając drzwi auta, a potem podniósł klapę z tyłu. - Wskakuj. - Kiwną głową ku otwartemu wnętrzu auta, jednak zanim Ashe zdążyła jakkolwiek zareagować, niemal ją obejmował. Złapał w pasie i sam włożył do środka.
Jakoś się ułoży.
Skomentował w myślach pozycję przyjętą przez dziewczynę. Choć może bardziej pozycję, w jakiej Chaz wrzucił ją do bagażnika. Wydawała się być niezbyt wygodna. Niecodzienne sytuacje wymagały niecodziennych rozwiązań. Na co dzień wszyscy jego pasażerowie, jednak jeździli na siedzeniach. Ale przecież nie mieli jechać gdzieś daleko, za Panem... Przemęczy się.
- Przyjemnej podróży. Jako pierwsza jedziesz w bagażniku. - Uśmiechnął się jadowicie i spojrzał na jej wyraz twarzy. Nie za dużo mógł z niego wyczytać. Zamknął klapę z głośnym trzaskiem, po czym zajął miejsce kierowcy. Jeśli wydostaliby się z KOLCa bez szwanku, wszystko dalej poszłoby już dobrze.
- Doku… O to znów pan, panie Lowell - powiedziała znudzonym głosem kobieta i wzięła od niego komplet dokumentów.
- Chyba już wiem… - zaczął termalnie, jednak zawahał się sprawdzając reakcję Strażniczki. Ta wydawała się być zaintrygowana. - Wiem, kto i w jakim celu strzelał w kinie. - To pierwsze przyszło mu na myśl. Całkiem dobra wymówka.
- Wszystko się zgadza, po raz kolejny - odpowiedziała, jednak w jej oczach zalała ciekawość.
- Cieszę się - wyciągnął rękę za szybę. - I niestety nie mogę pani nic więcej powiedzieć. Tajemnica rządowa.
Tajemnica rządowa. Jak to śmiesznie brzmiało w jego ustach. Jakby nagle zaczął się przejmować rządem. Co lepsze, pracować bezpośrednio dla niego. Jednakże Strażniczka nie musiała o tym wiedzieć. Charles siknął jej głową na dowiedzenia i wyjechał zza mury getta.
- Jesteśmy w domu. - Powiedział głośniej, tak by blondynka, zamknięta w tyle auta mogła go usłyszeć. - Dobrze się jedzie w bagażniku? - Zaśmiał się pod nosem.
Przycisnął mocniej gaz, a Dzielnica Rebeliantów była już coraz bliżej. Jeszcze tylko czekały go zakupy.
    | Mieszkanie Chaza.


Powrót do góry Go down
the prophet
Ashe Cradlewood
Ashe Cradlewood
https://panem.forumpl.net/t1888-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t267-ashe
https://panem.forumpl.net/t1278-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t718-the-ashes-of-memories
https://panem.forumpl.net/t3226-ashe-cradlewood
Wiek : 21
Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią
Obrażenia : złamane serce

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptySro Sie 07, 2013 3:50 am

    Violator
Odkąd razem z Charlesem opuścili Violator, wszystko zaczęło przypominać jeden z tych niezwykle realistycznych snów, które w trakcie trwania wydają się mieć sens, ale po przebudzeniu przyprawiają nas o zażenowanie albo permanentną głupawkę. Zanim jeszcze dotarli do samochodu, rozejrzała się uważnie na boki, zupełnie jakby się spodziewała, że zza któregoś z podniszczonych budynków wyskoczy klown, krzycząc prima aprilis. A kiedy już stanęli przy eleganckim i z całą pewnością bajecznie drogim pojeździe, zrobiło się jeszcze dziwniej.
Nie od razu zrozumiała, o co chodzi mężczyźnie. Kiedy jego ręka sięgnęła w stronę klapy bagażnika, w pierwszej chwili wyobraźnia podsunęła jej scenę wziętą żywcem z tych kiepskich filmów sensacyjnych, w których to nieznajomy porywał młode dziewczę, by później je zamordować i zakopać w pobliskim lesie. Parsknęła cicho pod nosem, potrząsając głową i dopiero wtedy dotarły do niej słowa Charlesa.
- Co? Przecież ja nie... - zaczęła, ale silne ramiona już obejmowały ją w pasie i zanim zdążyła chociażby pomyśleć o wygłoszeniu słów protestu, siedziała z podkulonymi nogami, nie wierząc własnym oczom. Z drugiej strony logiczne było, że nie mógł wywieźć jej na przednim siedzeniu, bo dojechaliby najdalej do bramy głównej, ale jakaś wewnętrzna duma wrzeszczała i obijała się o ściany podświadomości. Zanim jednak zdążyła dać jej jakikolwiek upust, mężczyzna zamknął klapę, pogrążając ją w ciemności.
- Kurwa - mruknęła pod nosem, próbując zmienić pozycję i w efekcie uderzając tyłem głowy o coś, co na chwilę obecną pełniło funkcję sufitu. Samochód zamruczał cicho i ruszył, a Ashe poczuła, jak żołądek podchodzi jej do gardła. Miała ochotę zacząć wrzeszczeć, drapać i kopać, coś jej jednak mówiło, że ucierpiałaby na tym bardziej, niż sama maszyna.
Słyszała wymianę zdań przy wyjeździe z Kwartału, chociaż karoseria tłumiła dźwięk na tyle, że nie była w stanie rozróżnić poszczególnych słów. Przez chwilę przez myśl przemknął jej szalony pomysł, żeby wyskoczyć z bagażnika i krzyknąć niespodzianka. Czuła, że mina strażniczki byłaby warta zachodu, nawet jeśli wiązałoby się to z kolejnym pobytem w więzieniu i groźbą egzekucji. Zanim jednak zdążyła chociażby pomyśleć o realizacji swojego pomysłu, samochód - na szczęście! - ponownie ruszył, stopniowo zwiększając prędkość.
Kolejne słowa Charlesa usłyszała tym razem wyraźnie, może dlatego, że były kierowane bezpośrednio do niej. Parsknęła pod nosem, mając ochotę wygłosić jakąś złośliwą ripostę, ale ponieważ postanowiła oszczędzać zapasy powietrza, ograniczyła się do jednego, jedynego słowa.
- Spieprzaj.
    Mieszkanie Chaza
Powrót do góry Go down
the civilian
Dominic Terrain
Dominic Terrain
https://panem.forumpl.net/t3297-dominic-terrain#51606
https://panem.forumpl.net/t3302-nick#51611
https://panem.forumpl.net/t3301-dominic-terrain#51610
https://panem.forumpl.net/t3303-dominic#51612
https://panem.forumpl.net/t3306-dominic-terrain#51641
Wiek : 26
Zawód : pisarz, pomoc medyczna | nieszkodliwy wariat
Przy sobie : paczka papierosów, zapałki, prawo jazdy, scyzoryk, medalik z małą ampułką cyjanku
Znaki szczególne : puste oczy, perfekcyjna fryzura
Obrażenia : tylko zniszczona psychika

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptySob Sie 17, 2013 1:26 am

//powiem Wam, że to jest skomplikowane, ale w praktyce gabinet Nicka

Jeden, by wszystkimi rządzić, jeden, by wszystkie odnaleźć, jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać.
Cholera, powinienem przestać, bo zaczyna robić się patetycznie.
Moja osobista Drużyna Pierścienia liczyła przecieź mniej członków, a na jej czele nie szedł drobny hobbit z podejrzanym politycznie pierścionkiem, który zaraz zwinęłaby mi Coin (żeby nie było - wzrost zawsze miałem w normie!), a niemal śmiertelnie przerażony, niespełna dwudziestosześciolatek, który w dłoni dzierżył nie biżuterię, a nieco bardziej praktyczną w naszych czasach przepustkę. Nie będę kłamał, naginał prawdy, ani smęcił od rzeczy, bo i tak nikt mnie nie słyszy - nigdy wcześniej nie byłem w Kwartale. I nie miałem najmniejszej ochoty tam iść, nawet stercząc z obstawą pod główną bramą i wiedząc, że nie ma już odwrotu. Od razu mówię - oczywiście, że nie wierzyłem w te plotki o szczurach wychodzących z oczodołów i potykaniu się o zwłoki własnego dziecka, ale tak zwany KOLC na pewno nie był przyjaznym miejscem. A w szczególności dla mnie, osoby, która urodziła się w Kapitolu, a miała się zdecydowanie zbyt dobrze po przeskoczeniu na stronę rebeliantów.
Ktoś mógłby powiedzieć, że przesadzam. Że powinienem traktować to jak trzydniowe wakacje, niesamowitą możliwość spojrzenia na ludzi, którzy stracili wszystko, wspaniała perspektywa, nie? Ale mimo wszystko ja wiedziałem, że mogę nie wrócić i stać się pokarmem dla psów. Albo przekroczyć granicę Dzielnicy już bez ręki. Albo nogi. Kawałka klatki piersiowej. Bez, zaraza, nerki, którą jakiś zdesperowany typ postanowiłby mi wyciąć po uśpieniu przez dolanie czegoś do wody.
Ale, starając się nie dostrzegać negatywnych aspektów sytuacji, mimo wszystko tam szedłem, jak ten patałach pchałem się do nieszczęścia, grając o zbyt wielką stawkę, żeby móc zrezygnować. Zresztą... w KOLCu było parę osób, z którymi powinienem porozmawiać.
- Wszystko powinno być w porządku - rzuciłem do stojących za mną ludzi, przejeżdżając dłonią po torbie i badając jej chropowatą strukturę. Oczywiście, że mówiłem to głównie po to, aby wesprzeć sam siebie psychicznie. Czułem się jak ktoś, kto idąć klatką schodową liczy na kolejny schodek, ale zostaje rozczarowany jego brakiem. Stopa leci i leci, nie mogąc znaleźć podparcia, tak samo jak ja leciałem teraz. Zdecydowanie zbyt często się tak czułem. Chętnie spojrzałbym komuś w oczy, szukając w nich zrozumienia i pomocy, ale chyba nie miałem kogoś takiego, mimo że szło ze mną wiele bliskich mi osób.
Westchnąłem, spoglądając na moją Drużynę Pierścienia, która - wiele pewnie ryzykując - zgodziła się towarzyszyć mi w podróży do samej Góry Przeznaczenia.
- Wszyscy są? Gimli, Legolas, Gandalf, Ara... dobra, powinienem przestać - szybko opamiętałem się, czując, jakby ten szary sweter, durne jeansy i przeklęty płaszcz zaczynały mi z każdą chwilą coraz bardziej ciążyć. - Zanim pójdziemy, coś jeszcze powiem: mamy do przeprowadzenia trzy wywiady. Raczej starajcie się nie chodzić sami, bo to może źle się skończyć, w razie czego wtapiajcie się tłum. Najlepiej by było, gdyby jak najmniej osób wiedziało, że jesteśmy z Dzielnicy Rebeliantów. Jakoś jeszcze się podzielimy, trzeba znaleźć kogoś, kto zgodzi się z nami rozmawiać... i zbierać materiał. Na temat ich pobytu w KOLCu, zmian, warunków, stosunku do władzy i tak dalej. Nieważne, że paskudnie to brzmi, ale mimo wszystko powinniśmy pokazać ich w jak najgorszym świetle. - Mówiłem szybko, a z każdym oddechem, który brałem, coraz większe obłoki pary wychodziły mi z ust i coraz bardziej piekły mnie policzki i nos, najpewniej zaróżowione od zimna, przed którym nie chronił nawet szalik. - Wszystko jasne?

misie, piszemy, KOLC czeka na nas z imprezą. <3

Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptySob Sie 17, 2013 7:39 am

// bilokacja, z mieszkania.

Stojąca za Nickiem Vivian miała autentyczną ochotę pacnąć kochanego kuzyna, kiedy zaczął wymieniać nazwiska postaci.
- Nick, grzecznie –pouczyła go z rozbawieniem. – Jeszcze skierują naszą wycieczkę do wariatkowa, i  co wtedy?
Ścisnęła lekko rękę Rory i uśmiechnęła się z zadowoleniem do Chaza. Co by tu mówić, ekipa była naprawdę zgrana… Chociaż dałaby wiele za Tima. Którego w sumie jeszcze nie widziała, odkąd wrócił z nieszczęsnej wycieczki do kanałów. Z tego, co zrozumiała, był też na niej Tesla.
Była z lekka zaskoczona, gdy Nick dał jej znać o wyprawie. W zasadzie, w redakcji "Capitol's Voice", udzielała się tylko na zasadzie robienia jakichś gier logicznych i labiryntów o różnych poziomach trudności. Ale nie mogła narzekać. Na dobrą sprawę, nikt ze zgromadzonych nie wiedział, co się jej przytrafiło na tym niefortunnym bankiecie... Tylko że Vivian czuła potworną potrzebę powiedzenia komuś o tym, co zaszło. Miała Rory i Nicka, a oni byli tymi osobami, na których zawsze mogła polegać, bez względu na wszystko. Być może nawet jej kochany kuzyn coś przeczuwał, skoro dał znać i zalecił jej założenie ciepłej bluzy, którą jej podarował, zaledwie pojawiła się w Kapitolu...
Jednak porównanie Nicka, porównanie grupy do fikcyjnych bohaterów, zrobiło swoje. Viv poczuła się nieco rozluźniona, chociaż wewnętrznie była strasznym pobojowiskiem. Gdyby spotkała teraz Sig, nie wiedziałaby, co zrobić. Śmiać się? Płakać? Przywalić? Przekląć?
- Zanim pójdziemy, coś jeszcze powiem: mamy do przeprowadzenia trzy wywiady. Raczej starajcie się nie chodzić sami, bo to może źle się skończyć, w razie czego wtapiajcie się tłum. Najlepiej by było, gdyby jak najmniej osób wiedziało, że jesteśmy z Dzielnicy Rebeliantów. Jakoś jeszcze się podzielimy, trzeba znaleźć kogoś, kto zgodzi się z nami rozmawiać... i zbierać materiał. Na temat ich pobytu w KOLCu, zmian, warunków, stosunku do władzy i tak dalej. Nieważne, że paskudnie to brzmi, ale mimo wszystko powinniśmy pokazać ich w jak najgorszym świetle.
Kiwała głową, słuchając uważnie Nicka, a gdy skończył, mrugnęła do niego. Pamiętała wymianę wiadomości i wiedziała, że Nick na pewien sposób coś jej obiecał.
- No to co, wchodzimy? – zapytała dziarsko, rozglądając się po towarzyszach.
Powrót do góry Go down
the civilian
Rory Carter
Rory Carter
https://panem.forumpl.net/t590-aurora-carter
https://panem.forumpl.net/t2300-rory
https://panem.forumpl.net/t1281-rory-carter
https://panem.forumpl.net/t1968-rory-carter-i-jack-caulfield#24806
https://panem.forumpl.net/t594-rory
https://panem.forumpl.net/t599-rory-carter
Wiek : 24
Zawód : dziennikarka, zastępczyni redaktora naczelnego CV
Przy sobie : klucze, dokumenty, telefon, zapalniczka, scyzoryk, portfel
Znaki szczególne : ruda i piegowata, nie sposób nie zauważyć.
Obrażenia : skłonność do infekcji

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptySob Sie 17, 2013 11:44 am

| bankiet - dom - brama główna

Dobry humor nie opuszczał członków tej dziennikarskiej misji, a na dodatek udzielił się Rory. Wstała z przekonaniem, że ten dzień będzie ciężki, szefostwo wyciśnie z niej siódme poty, a tu się okazało, że atmosfera zrobiła się iście wycieczkowa. A do tego jeszcze mogła się cieszyć towarzystwem Vivian, więc do szczęścia brakowało jej niewiele. Nie domyślała się jeszcze, że jej towarzysze zmagają się ze swoimi problemami nawet teraz.
Oddała uścisk przyjaciółce i wsłuchała się w słowa Nicka, po porównaniu do Drużyny Pierścienia uśmiechnęła się szeroko i już miała wykrzyknąć, że ona w takim razie chce być Legolasem, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. W końcu była tu służbowo i wymagało się od niej profesjonalnego podejścia.
-Tak jest, szefie! - oznajmiła wesoło, salutując szybko redaktorowi naczelnemu. To by było na tyle, jeśli chodzi o dorosłe zachowania.
Na temat zleconej im roboty wolała się nie wypowiadać. Wiadomo, że rząd maczał w tym palce, a Nick i całe Capitol's Voice byli teraz pod obstrzałem. Jeden fałszywy ruch, niewykonane zadanie, pogląd, zgrzytający z tym, co wyznają rebelianci, a człowiek mógł znaleźć się na bruku lub... zniknąć.
-Na pewno ktoś się znajdzie, siła perswazji rudzielców czyni cuda - stwierdziła, kładąc Vivian dłoń na ramieniu i tym samym oznajmiając, że chciałaby być z nią w parze. - Zbierzemy taki materiał, że w pięciu kolejnych numerach się nie zmieści, a Coin odznaczy nas za wybitny kunszt dziennikarski.
Akurat tego ostatniego wolałaby uniknąć, bo przypodobanie się pani prezydent nie znajdowało się na czele zadań do wykonania.
Była jeszcze jedna sprawa, która nurtowała Rory odnośnie tej wyprawy. Nie miała pojęcia, jak Charles zareaguje na jej osobę, ale jedno złapane spojrzenie mężczyzny utwierdziło ją w przekonaniu, że on także uznał to za głupią chwilę słabości rozchwianej panny Carter. I całe szczęście, bowiem rudowłosa wolałabym nie przeżywać żadnego dramatu związanego z tym, kogo pocałowała, a kogo nie.
Sprawdziła jeszcze, czy w torbie znajdują się wszystkie potrzebne dokumenty, łącznie ze świeżo wyrobioną stałą przepustką do Kwartału. Dopięła niesforny guzik płaszcza, który zdążył się już uwolnić z zapięcia kilka razy, poprawiła swoje mitenki i była gotowa do drogi.
Ku przygodzie!
Powrót do góry Go down
Lana Crowly
Lana Crowly
Wiek : 22
Zawód : Stylistka

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptySob Sie 17, 2013 5:00 pm

/bilokacja... powiedzmy - dział kulturalny w redakcji Capitol's Voice
Propozycja jaką złożył mi Dominic zaraz po tym, jak teoretycznie zaczęłam pracę w redakcji była dla mnie niemałym zaskoczeniem. Nie powiem jednak, że się nie cieszyłam. Cieszyłam się i to bardzo. Pierwszy raz mam okazję wejść do KOLCa i z bliska przyjrzeć się byłym mieszkańcom Kapitolu, a także pracy w gazecie. I to nie takiej, jaką wykonywałam wcześniej, tylko prawdziwej, z lekką adrenaliną. Mimo że zamierzam tylko się przyglądać, stojąc po bramą ogarnia mnie lekki strach. Z osób, które są tu obecne znam tylko i wyłącznie Dominica, a jakoś nie jestem zbyt otwarta na zawiązanie nowych znajomości. Nie żebym nie chciała ich poznać - oczywiście, że chcę, jednak... co miałabym im powiedzieć? 'Cześć, jestem Lana. Miło cię poznać"? I obdarzyć ich słodkim uśmieszkiem, na którego wspomnienie mnie samej robi się niedobrze? Kiedy o tym myślę, mam ochotę wybuchnąć śmiechem. Nie jest to jednak odpowiedni moment. Czeka nas 'robota'. A właściwie ich, bo ja tu przecież tylko obserwuję. A przynajmniej mam taką nadzieję, chociaż nie pogardziłabym możliwością pomocy. Jednak nie za bardzo wiem, co miałabym robić. Zbierać informacje, rozmawiać z ludźmi, notować... Pożyjemy, zobaczymy.
Wszyscy ci ludzie wydają się niesamowicie podnieceni. Z boku obserwuję ich zachowanie, staram się wyłapać fragmenty rozmów. Tak czy owak... zamierzam trzymać się z tyłu. I za wszelką cenę nie pokazywać, że ogarnia mnie lekki strach. Bo to właśnie teraz czuję - ból brzucha, trzęsące się dłonie... Chowam je do kieszeni i przechodzę do przodu aby znaleźć się bliżej jedynej znanej mi tu osoby. Jak małe dziecko, które zamierza się trzymać tylko i wyłącznie swojej mamy, mimo że dookoła znajduje się masa rodziny. Jest mi siebie żal, ale przez to czuję się lepiej. Chciałabym, aby to wreszcie się zaczęło. Oczekiwanie zawsze było dla mnie problemem. Słuchając krótkiego wprowadzenia Dominica nie czuję nic poza lekkim strachem. A może powinnam to nazwać stresem? Tak czy owak mam nadzieję, że nic się nie wydarzy. Nie należę do osób, które lubią, jak skacze im ciśnienie...
Powrót do góry Go down
the civilian
Dominic Terrain
Dominic Terrain
https://panem.forumpl.net/t3297-dominic-terrain#51606
https://panem.forumpl.net/t3302-nick#51611
https://panem.forumpl.net/t3301-dominic-terrain#51610
https://panem.forumpl.net/t3303-dominic#51612
https://panem.forumpl.net/t3306-dominic-terrain#51641
Wiek : 26
Zawód : pisarz, pomoc medyczna | nieszkodliwy wariat
Przy sobie : paczka papierosów, zapałki, prawo jazdy, scyzoryk, medalik z małą ampułką cyjanku
Znaki szczególne : puste oczy, perfekcyjna fryzura
Obrażenia : tylko zniszczona psychika

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptySob Sie 17, 2013 7:08 pm

- Nick, grzecznie. Jeszcze skierują naszą wycieczkę do wariatkowa, i  co wtedy? – usłyszałem rozbawiony głos Vivian i na chwilę jakby zapomniałem, gdzie idziemy, z jakiego powodu i po co. Po prostu teatralnie przewróciłem oczami, w ten sposób odganiając też kłębiące się złe myśli, uzasadnione (i te mniej) obawy, głucho powtarzane środki ostrożności; przez chwilę nie istniało nic oprócz grupki pozytywnie pokręconych osób, które zmierzały ku niesamowitej przygodzie.
Ale chwila-chwila.
To nie tak.
- Może tak byłoby bezpieczniej – rzuciłem krótko z lekkim uśmiechem i znowu wbiłem wzrok w mury KOLCa, zastanawiając się, co skrywają. Inną, smutniejszą rzeczywistość? Zupełnie pozbawioną kolorów paletę farb, w której trudno znaleźć różnicę pomiędzy różnymi odcieniami szarości, a jedyne, co nie podlega zwątpieniu, to stwierdzenie, że najłatwiej odróżnić czerń i biel? A może to zwykła manipulacja, a życie w środku niczym nie różni się od naszego, nie licząc z pewnością gorszych warunków? Co, jeśli ludzie tam nie mają zniszczonej psychiki od wyimaginowanego, wszechobecnego smrodu i nie są tak zdesperowani w przeżyciu, że nie powstrzymaliby się nawet przed zjedzeniem swojego towarzysza?
…Terrain, ogarnij się.
Zerknąłem przez ramię i parsknąłem cicho śmiechem, patrząc na stojącą nieopodal Rory. Wydawała się taka… nie wiem, jakby w ferworze entuzjastycznego szaleństwa zapomniała o pohamowaniach, niezbędnej ostrożności i obawach, które nie powinny raczej opuszczać w najmniejszym chociaż stopniu rozsądnego człowieka.
- Dwa rudzielce, nie wysadźcie tylko tego KOLCa, myślę, że na zapłaceniu głowami by się pewnie nie skończyło – rzuciłem pół żartem, pół serio.
- No to co, wchodzimy? – zapytała w końcu Vivian, na co skinąłem delikatnie głową i stanąłem tak, żeby wszystkich widzieć.
- Kiedyś trzeba. Dobra, wszyscy mają zapakowane drugie śniadanie, długopisy i przepustki? – upewniłem się już zmęczonym głosem, a przecież jeszcze wyprawa się nie zaczęła. Cóż, nie moja wina, że nigdy nie miałem głowy do kontrolowania takich spraw. …a może moja? - Lana, podejdź może trochę bliżej? – dorzuciłem szybko, uśmiechając się zachęcająco do dziewczyny. - Zgaduję, że wy, Vivian i Rory, chcecie działać razem, hm? Charles, Lana, nie wiem, czy się znacie, ale chyba będzie najlepiej, jeśli przeprowadzicie wspólnie jakiś wywiad. Ja będę się gdzieś między wami pałętać i postaram się sam zdobyć jakieś materiały. W ogóle… nie pozabijajcie się tam. Ani nikogo innego. Bo mam wrażenie, że to mi się oberwie.
Jak łatwo było zauważyć, od samego początku nie spojrzałem na Charlesa ani razu. Błądziłem wzrokiem, udając, że go tu nie ma, a gdyby się do mnie odezwał, najpewniej zbyłbym go półsłówkiem. Parę dni temu przeżyłem kryzys, dziwne, że niczego nie zniszczyłem, rozbiłem, roztrzaskałem w pył. Zostawiłem tylko tę nieszczęsną wiadomość, o której chciałem jak najszybciej zapomnieć.
A potem już odwróciłem się i ruszyłem w stronę pierwszego lepszego Strażnika Pokoju, szczękając lekko zębami – nie wiadomo, czy ze strachu, czy z zimna, ale na szczęście szybko opanowałem ten odruch.
- Przepraszam? – zacząłem, patrząc na niego wyczekująco. - Nazywam się Dominic Terrain, jesteśmy grupą z redakcji Capitol’s Voice. Dostaliśmy zadanie od prezydent Coin, mamy przepustki i wszystko, co jest potrzebne. Można przejść?
Powrót do góry Go down
Lana Crowly
Lana Crowly
Wiek : 22
Zawód : Stylistka

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptySob Sie 17, 2013 8:04 pm

- Zgaduję, że wy, Vivian i Rory, chcecie działać razem, hm? Charles, Lana, nie wiem, czy się znacie, ale chyba będzie najlepiej, jeśli przeprowadzicie wspólnie jakiś wywiad. Ja będę się gdzieś między wami pałętać i postaram się sam zdobyć jakieś materiały. W ogóle… nie pozabijajcie się tam. Ani nikogo innego. Bo mam wrażenie, że to mi się oberwie - dodaje Dominic, kiedy już stanęłam blisko niego. Rozglądam się w poszukiwaniu mężczyzny, z którym mam być w parze, jeszcze raz sprawdzając swoją torebkę. Kiedy odnajduję go wzrokiem uśmiecham się porozumiewawczo.
- Przepraszam? Nazywam się Dominic Terrain, jesteśmy grupą z redakcji Capitol’s Voice. Dostaliśmy zadanie od prezydent Coin, mamy przepustki i wszystko, co jest potrzebne. Można przejść? - mówi Dominic zwracając się do jednego ze Strażników Pokoju. Odwracam się w jego stronę i wyglądam przez bramę w stronę KOLCa. Jestem strasznie ciekawa, jak tam jest i co mnie tam czeka... Mam nadzieję, że nie natknę się na żadnego z dawnych 'znajomych'. To byłoby dość krępujące i... bolesne. Uśmiecham się sama do siebie, choć pomysł oczernienia mieszkańców KOLCa nie bardzo przypada mi do gustu. Ale cóż poradzić - rozkaz to rozkaz. Chyba, że chce się przypadkiem 'zniknąć'...
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptySob Sie 17, 2013 9:11 pm

Strażnicy od pewnego czasu obserwowali grupkę zbliżającą się do bramy i kiedy Nick zdecydował się podnieść bliżej, Strażnik zlustrował go badawczo i mruknął coś pod nosem o "brudnej robocie".
-Uprzednio otrzymaliśmy listę i rzecz jasna - droga wolna. Ale prosiłbym najpierw o dowody tożsamości, abym miał pewność, że nie wpuszczamy do Kwartału niepożądane osoby - uśmiechnął się oschle wyciągając dłoń w stronę Dominica.
Po chwili, przejrzawszy wszystkie dokumenty, które otrzymał i porównawszy je z listą, oddał je chłopakowi i kontynuował służbowym głosem:
-W porządku. Pozostaje mi jedynie ostrzec, że atmosfera jest napięta i najlepiej trzymać się blisko punktów obserwacyjnych. Mam także nadzieję, że wszelakie informacje dotyczące noclegu oraz ochrony zostały przekazane. Możecie przejść.



Pozwoliłam sobie nieco Wami pokierować, aby już tego nie przedłużać. C: Miłego pobytu w KOLCu!
Powrót do góry Go down
the civilian
Dominic Terrain
Dominic Terrain
https://panem.forumpl.net/t3297-dominic-terrain#51606
https://panem.forumpl.net/t3302-nick#51611
https://panem.forumpl.net/t3301-dominic-terrain#51610
https://panem.forumpl.net/t3303-dominic#51612
https://panem.forumpl.net/t3306-dominic-terrain#51641
Wiek : 26
Zawód : pisarz, pomoc medyczna | nieszkodliwy wariat
Przy sobie : paczka papierosów, zapałki, prawo jazdy, scyzoryk, medalik z małą ampułką cyjanku
Znaki szczególne : puste oczy, perfekcyjna fryzura
Obrażenia : tylko zniszczona psychika

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptySob Sie 17, 2013 9:36 pm


    Jako kierownick wycieczki pozwolę sobie jeszcze napisać mojej Drużynie: wchodzimy na teren wroga, o tutaj! <3
Powrót do góry Go down
the victim
Sigyn Stark
Sigyn Stark
Wiek : 29 lat
Zawód : Lekarz

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptyNie Sie 18, 2013 1:02 pm

// Główna ulica

Sigyn szybkim krokiem zmierzała do bramy. To było jeszcze przed bankietem i przed zabraniem przepustki, więc raczej nie powinno być problemu z przejściem. Praktycznie codziennie tędy przechodziła i chyba każdy Strażnik bramy już ją pamiętał. Zresztą to nie takie trudne, bo mało kto ma tak jasne i długie włosy.
Podeszła do jednego ze Strażników i podała swoją przepustkę, by ją sprawdził, oddał i przepuścił dalej. Tyle. Żadnego dzień dobry, żadnej rozmowy. Sig nie lubiła z nimi rozmawiać i nawet nie siliła się na pozytywne nastawienie do nich. Za często miała do czynienia ze skurwielami w strojach Strażników i teraz nie miała zamiaru włazić im w tyłki i łechtać ego.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptyNie Sie 18, 2013 1:09 pm

- Też życzę pani miłego dnia - burknął ironicznie nieszczególnie zadowolony, starszy Strażnik Pokoju o pucatej twarzy i kilkudniowym zaroście. Przyjrzał się przepustce, odczytując z niej imię i nazwisko kobiety, po czym westchnął. - Poproszę jeszcze dokument potwierdzający tożsamość.
Po całym zabiegu przepuścił kobietę leniwym gestem dłoni i kazał towarzyszom otworzyć bramę.
Powrót do góry Go down
the victim
Sigyn Stark
Sigyn Stark
Wiek : 29 lat
Zawód : Lekarz

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptyNie Sie 18, 2013 1:17 pm

- Ależ ja panu nie życzę miłego dnia. - Odpowiedziała spokojnym głosem obserwując chłodnym wzrokiem mężczyznę. Podała mu dowód tożsamości i czekała, aż z łaski swojej odda jej dokumenty i przepuści. Nienawidziła Strażników i obojętnie jej było, czy dany człowiek był dobry, czy nie. Czy pomagał potrzebującym, czy traktował ich jak pasożyty. Po prostu wrzuciła wszystkich do jednego worka i nie miała zamiaru go otwierać, by poszczególne jednostki mogły się z niego wydostać i hasać sobie po łącze z kucykami.
W końcu oddał jej dokumenty i przepuścił. Sig ruszyła w stronę bramy i chwilę poczekała, aż otworzono jej granicę. Gdy już mogła przejść po prostu poszła i przedostała się bez problemów do Dzielnicy Rebeliantów.

// Gdzieś w Dzielnicy albo Dwójka
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptyNie Sie 18, 2013 5:51 pm

// odmęty czasoprzestrzeni.

Jedną z zalet czasu jest podobno to, że leczy wszelkie rany. Nigdy w życiu nie słyszałam większej bzdury. Czas to nie antybiotyk, który przyjmuje się, by stopniowo zapobiec dolegliwościom, raczej oliwa dodawana do ognia. Każda upływająca sekunda, minuta czy godzina coraz bardziej zmusza do zastanawiania się, a co z tym idzie - rozdrapywania ran, które nawet nie zdołały się zasklepić. Pod tym względem czas trudno jest znieść i nie dojść w pewnym momencie do wniosku, że jeszcze tak niedawno inna decyzja mogłaby zmienić wszystko. Wszystko.
"Niedawno" wydaje mi się teraz tak abstrakcyjnym pojęciem, że nawet nie zwracam uwagi na kamiennie ramiona przechodniów potrącających mnie w tłumie. Słyszę ich gniewne przekleństwa, jednak nie kwapię się, by podnieść wzrok. A przy okazji zobaczyć skierowaną do mnie bezsensowną złość na ich zaczerwienionych z zimna twarzach, która ulotni się dosłownie za kilka chwil, po czym odejdzie w zapomnienie. Zresztą na ulicach Kapitolu nie można czuć się nikim ważnym czy zwracającym uwagę, jeżeli nie wygląda się jak dziwoląg. A tych w ostatnim czasie zdążyło już tutaj zabraknąć, zatem wciąż odnoszę wrażenie, że rojący się jak mrówki ludzie są tacy sami. Oczywiście jeśliby pominąć to, co dzieje się w ich głowach. Dziewczyna w znoszonym płaszczu i z posępną miną nie powinna więc stanowić rewelacji dnia, którą i tak są przecież 75. Głodowe Igrzyska. Co zabawne, choć wiele telebimów w mieście nieustannie pokazuje relację z areny, mój wzrok prześlizguje się po nich raczej obojętnie, nie starając się wyłapać gdzieś na ekranie Lorin czy Bookera. Zamiast tego skupia się na rosnącej z każdym krokiem bramie, która prowadzi do KOLCa.
Nieodparte przeczucie, że powinnam teraz jak najszybciej zawrócić, nie chce dać mi spokoju. Nawet nie próbuję go odpędzić, bo gdybym usiłowała, byłoby zapewne jeszcze gorzej. Zresztą samo pobiegnięcie w przeciwną stronę kosztowałoby mnie wiele, a jednocześnie uświadomiłoby mi, że znów uciekam od tego, co może okazać się bolesne, a przede wszystkim boję się zmierzyć z prawdą. Dlaczego więc mimo wszystko uparcie podążam tam, gdzie wcale nie powinnam podążać? Co jest powodem, dla którego rzucam na szalę zdecydowanie za dużo? Odpowiedź jest prosta, tłumaczy wszystko, a nawet więcej. Will.
Nie umiem przyznać się przed samą sobą, że chcę go znowu zobaczyć. Odkąd widzieliśmy się po raz ostatni i jak na ironię, po raz pierwszy, minęło kilka dni, które spędziłam na bezsennych nocach i wycieczkach po ulicach Kapitolu. Dziwne, że właśnie jedna z nich musiała się przeobrazić w rozpaczliwą chęć zobaczenia Willa. Chociaż zdawałoby się, że przez cały ten czas powinnam dojść w końcu do ładu ze swoimi uczuciami, wciąż nie mam pojęcia, czy nie pospieszyłam się ze stwierdzeniem, że poczułam coś do niego. Jeden dzień. Nawet nie cały, bo kilka godzin. Nie sądzę, by tyle wystarczyło, ale cokolwiek usiłuję sobie wmówić, brzmi to tak, że najpierw muszę przynajmniej raz zobaczyć Willa, a potem dojść do odpowiednich wniosków. Mimo to rozsądek podpowiada mi, że po raz tysięczny postępuję niemożliwie głupio, zapuszczając się na teren Kwartału. Co prawda zdołałam już wyrobić sobie nowy dowód tożsamości w urzędzie, a przepustkę załatwić w biurze Strażników Pokoju, jednak nie zmienia to faktu, że nawet z mapą prędzej czy później zgubię się w KOLCu. A mojej beznadziejnej nawet na chwilę obecną sytuacji nie poprawia to, że nawet nie wiem, gdzie mam się udać, by spotkać Willa.
Kiedy docieram w końcu pod samą bramę, przez chwilę moje serce przyspiesza, narzucając sobie tempo dzikiego galopu. Zerkam nieco niepewnie na dyżurkę, z której za moment wyjdzie strażnik, jednak mój wzrok chwilę później przenosi się na odległe zabudowania na terenie KOLCa, jakby łudząc się, że w jednym z okien ukaże się Will machający czerwoną flagą.
Zawczasu wyciągam z kieszeni płaszcza nowy dowód i przepustkę, ściskając oba dokumenty zmarzniętymi dłońmi tak mocno, że lada moment któryś z nich może się przedrzeć. Nie wiem, czy to perspektywa ponownego wejścia na teren KOLCa i odszukania Willa sprawia, że czuję się tak podenerwowana, ale z każdą chwilą uświadamiam sobie, iż odwrotu już nie będzie. Przynajmniej nie takiego, jakiego bym chciała.
Kiedy w polu widzenia pojawia się w końcu Strażnik Pokoju, biorę głęboki wdech, starając się przybrać pewną minę niezdradzającą moich nerwów.
- Odwiedzam tutaj bliskiego znajomego - odzywam się. - Oto dowód i przepustka.
Modląc się, by moje krótkie wytłumaczenie wystarczyło strażnikowi, podaję mu dokumenty, nie mogąc jednak nie zerknąć w stronę dalekiego centrum Kapitolu.
A może rzeczywiście lepiej byłoby, gdybym tu nie przychodziła?

// i to za moment będzie zaułek na obrzeżach. c:
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptyNie Sie 18, 2013 5:56 pm

Strażnik Pokoju obrzucił Cypriane uważnym spojrzeniem i odebrał dokumenty. Przejrzał je wszystkie dokładnie i oddał kobiecie, uśmiechając się do niej.
- Wszystko w jak najlepszym porządku, panno Sean. - wskazał dłonią bramę. - Proszę przejść i miłego dnia życzę!
Powrót do góry Go down
the victim
Sunny Shepard
Sunny Shepard
Wiek : 26
Zawód : psycholog kliniczny

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptySob Sie 31, 2013 10:17 pm

Każdy krok, który zbliżał ich do bramy, przynosił jednocześnie ulgę i niepokój. Serce biło jej teraz szybciej i choć wmawiała sobie, że jest to wynik wysiłku fizycznego, wiedziała, że nie chodzi tylko o to. Co jakiś czas nerwowo zerkała na Pippina, sprawdzając, jak sobie radzi i chociaż starał się niczego po sobie nie pokazywać, podejrzewała, że poruszanie się jest dla niego męczarnią.
Starała się nie odzywać, nie chcąc, żeby odpowiadanie jej dodatkowo wyczerpywało jego siły. Martwiła się, i o siebie, i o niego, chociaż w tamtej chwili chyba bardziej o niego. Bo chociaż uważał, że ma złamane żebro, żadne z nich nie mogło być pewne, że były to jedyne jego obrażenia. Mieszkając w Trzynastce i przesiadując dużo na terenie skrzydła szpitalnego wielokrotnie widziała przypadki ludzi, którzy po uderzeniu w głowę wydawali się zachowywać normalnie, a następnego dnia umierali na skutek wylewu krwi do mózgu. Głównie dlatego zależało jej na czasie. Gdyby była przekonana o jego bezpieczeństwie, zaprowadziłaby ich oboje do kanałów. Przeprawa tamtędy mogłaby potrwać jednak kilka godzin, a to było ryzyko, na które nie mogła sobie pozwolić.
Kiedy ich oczom ukazała się brama główna, przełknęła głośno ślinę, ale nie zatrzymała się, zamiast tego podnosząc głowę wyżej i już z daleka patrząc na stojącego przy dyżurce strażnika. Lada moment i on miał zauważyć ich.
- Nie próbuj narażać się dla mnie - zaznaczyła krótko, zanim jeszcze znaleźli się w zasięgu słuchu umundurowanego mężczyzny.
Powrót do góry Go down
the leader
Peregrin Hawkeye
Peregrin Hawkeye
https://panem.forumpl.net/t1925-peregrin-hawkeye
https://panem.forumpl.net/t689-pip-pip-pip
https://panem.forumpl.net/t1331-pippin-hawkeye
https://panem.forumpl.net/t1174-pippin
Wiek : 24
Zawód : Żołnierz; Oddział Reiven
Przy sobie : przy sobie: zapalniczka, prawo jazdy, latarka, pistolet, zestaw pierwszej pomocy

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptyNie Wrz 01, 2013 4:28 pm

Szedłem spokojnie, skupiając się na drodze. Nie próbowałem przerwać milczenia, nie chcąc się osłabiać. Poza tym miałem dzięki temu czas na gorączkowe rozmyślania na temat ratunku dla Sunny. Poza tym Strażniczy przy bramie nie dysponowali samochodem, więc nawet jeśli Sunny by mnie im przekazała, to jedyne co mogliby zrobić to kogoś wezwać. Więc może powinienem po prostu zrobić to przed nimi?
Kiedy zbliżyliśmy się do bramy Sunny powiedziała do mnie coś o narażaniu, ale właściwie nawet do mnie nie dotarło o co chodziło. Zamiast jej odpowiedzieć, pociągnąłem ją za róg najbliższego budynku. Pociągnąłem, to dużo powiedziane, bo gdyby ona postanowiła pójść w drugą stronę, nawet nie poczułaby, że ja chcę czegoś innego. Kiedy jednak znaleźliśmy się już za rogiem, oparłem się o zimną ścianę. Z taką podporą sięgnąłem ręką do kieszeni. I wyjąłem komórkę.
- Wyślę smsa mojej Kapitan. Przyjedzie po mnie i powie im, że jesteś ze mną. - oznajmiłem, nieco nieskładnie, ale chciałem oszczędzać powietrze. Z tego też powodu wybrałem sms zamiast rozmowy telefonicznej. Nie byłem pewny, czy będę w stanie wszystko Reiven wytłumaczyć. Nie chciałem jej na nic narażać ani kłopotać, ale nie byłem głupi. Na nic jej szeregowy, który nawet nie potrafi poprosić o pomoc kiedy naprawdę jej potrzebuje, bo unosi się dumą. Wystukałem coś na klawiaturze, a potem wsunąłem komórkę spowrotem do kieszeni.
- Teraz czekamy. - oznajmiłem. Przez chwilę milczałem, ale potem...
- Wiem, że to nieodpowiedni moment. Ale... Może chciałabyś wybrać się ze mną na bankiet? Wiesz, tak w ramach rekompensaty za narażanie dla Ciebie życia. - uśmiechnąłem się lekko, chcąc ją jakoś pokrzepić.
Powrót do góry Go down
the victim
Sunny Shepard
Sunny Shepard
Wiek : 26
Zawód : psycholog kliniczny

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptyNie Wrz 01, 2013 6:17 pm

Kiedy poczuła pociągnięcie, w pierwszej chwili pomyślała, że idący obok niej mężczyzna stracił w końcu resztki sił i zasłabł. Odwróciła się nagle, gotowa w razie potrzeby podjąć próbę uchronienia go przed upadkiem i dopiero wtedy orientując się, że Pippin ciągnie ją za róg budynku. Zanim oboje za nim zniknęli, rzuciła jeszcze szybkie spojrzenie w stronę stojącego przy bramie strażnika, ale ten na szczęście zdawał się do tej pory ich nie zauważyć. Albo wciąż byli zbyt daleko, żeby zwrócić jego uwagę, albo po prostu był tak znudzony, że nie zwracał uwagi na otoczenie.
- Co się... - zaczęła, przerywając na widok telefonu komórkowego i wysłuchując wyjaśnienia mężczyzny. Kiwnęła głową, bo chociaż kolejne chwile zwłoki niespecjalnie jej się podobały, czuła, że nie był to na tyle mocny argument, żeby przekonać go do zrezygnowania z pomocy przełożonej. Oparła się delikatnie o chłodny mur, także wykorzystując tę chwilę na odpoczynek. Jednocześnie przez cały czas obserwowała uważnie Pippina, szukając jakichkolwiek niepokojących oznak, ale poza rosnącym zmęczeniem, nie zauważyła niczego nowego.
Przynajmniej dopóki nie zadał kolejnego pytania.
Otworzyła usta, gotowa odruchowo zasłonić się etyką zawodową, ale przypomniała sobie, że stojący przed nią mężczyzna już od dawna nie był jej pacjentem. Zamknęła je więc z powrotem, po raz pierwszy od dłuższego czasu zastanawiając się, w jakim miejscu ich to stawia. Uśmiechnęła się lekko, podnosząc wzrok na jego twarz. Właściwie - co miała do stracenia?
- Ale tylko jeśli mi obiecasz, że do tego czasu będziesz się oszczędzał - powiedziała, unosząc wyżej brwi i rzucając mu rozbawione spojrzenie.
Powrót do góry Go down
the civilian
Reiven Ruen
Reiven Ruen
https://panem.forumpl.net/t1939-reiven-ruen#24596
https://panem.forumpl.net/t262-reiven-ruen
https://panem.forumpl.net/t1296-reiven-levittoux
https://panem.forumpl.net/t277-osobisty-dziennik-reiven-ruen
https://panem.forumpl.net/t564-reiven
Wiek : 19
Zawód : Prywatny ochroniarz
Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania
Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptyNie Wrz 01, 2013 8:31 pm

/koszary

Bębniła nerwowo palcami w kierownicę wojskowego samochodu. Stwierdziła, że skoro Pippin jest ranny nie powinna go narażać na marsz przez miasto. Wciąż myślami wracała do rozmowy z Jofferym. Jaką cenę przyjdzie jej zapłacić za ewentualną pomoc Averego. Chciała by był członkiem ich rodziny, chciała by wziął udział w ślubie, ale nie udało się uzyskać dla niego przepustki. Teraz Joff był skłonny zaryzykować i podpisać jego uniewinnienie by tylko pomógł jej... Reiven. "Panem Cię potrzebuje". To co powinno ją podbudować w słowach Pippina tak bardzo zabolało. Jak miała myśleć o sobie, skoro była potrzebna światu. Jak mogła być tak głupia i naiwna by myśleć, że może sobie założyć rodzinę. O nie Rei, o nie, nie w tym życiu.
Zatrzymała się przed bramą i pokazała przepustkę strażnikom. Należała do grona osób które mogły dość swobodnie przemieszczać się pomiędzy KOLCem, a Dzielnicą Rebeliantów. Oczywiście służbowo.
- Cel wizyty pani major? - formalności, formalności.
- Jeden z moich podwładnych miał tutaj patrol z nową rekrutką... Poślizgnął się i upadł dość niefortunnie. Nie chciał robić zamieszania, o to jednak upokarzające, więc zadzwonił do mnie. Ale nie śmiejcie się z niego jak będziemy wracać. Cóż... uwielbiam sprzątać po szeregowych. - westchnęła teatralnie. Strażnicy zaśmiali się. Zapewne wyobrazili sobie jak żołnierzyk ląduje w śniegu. Mogli być po jednej stronie ale jednak nieszczęście żołnierza ich śmieszyło. Strażnicy pokoju nie byli tym samym co żołnierze. Było się albo jednym albo drugim. - Przywiozłam Wam zapas kawy. - podała im papierowe kubeczki z nadal gorącą kawą, którą kupiła po drodze tutaj. W ten sposób starała się utrzymywać dobre relacje ze strażnikami. Opłacało się. Strażnik wziął kawę, zasalutował i puścił Rei przez bramę.
Zaparkowała w pobliskiej uliczce i napisała do Pippina.

Powrót do góry Go down
the leader
Peregrin Hawkeye
Peregrin Hawkeye
https://panem.forumpl.net/t1925-peregrin-hawkeye
https://panem.forumpl.net/t689-pip-pip-pip
https://panem.forumpl.net/t1331-pippin-hawkeye
https://panem.forumpl.net/t1174-pippin
Wiek : 24
Zawód : Żołnierz; Oddział Reiven
Przy sobie : przy sobie: zapalniczka, prawo jazdy, latarka, pistolet, zestaw pierwszej pomocy

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptyNie Wrz 01, 2013 9:49 pm

Kiedy dostałem odpowiedź od Rei odczytałem ją i z wysiłkiem odkleiłem się od ściany.
- Idziemy. - oznajmiłem. - Będziesz udawała rekrutkę. - dodałem. Kojarzyłem mniej więcej ulice KOLCa dzięki patrolom ze Strażnikami. Bez problemu więc poprowadziłem Sunny do samochodu Reiven. Z wysiłkiem otworzyłem drzwiczki.
- Dzięki. Dach szkoły się zawalił. To Sunny, jest z trzynastki. - oznajmiłem, najkrócej jak mogłem. Resztę wyjaśnień musiałem zostawić dziewczynie bo ból powoli stawał się nie do zniesienia. Byłem więcej niż pewien, że na mojej klatce piersiowej wykwitły już fioletowe sińce. Zastanawiałem się tylko ile żeber sobie połamałem i ile zajmie mi rekonwalescencja. Nie odpowiedziałem Sunny, bo nie byłem pewien czy będę w stanie dotrzymać obietnicy, a nie chciałem jej złamać. Skoro się zgodziła to już i tak wiele dla mnie znaczyło.

Sorry, za taką króciznę ._.
Powrót do góry Go down
the victim
Sunny Shepard
Sunny Shepard
Wiek : 26
Zawód : psycholog kliniczny

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptyNie Wrz 01, 2013 10:33 pm

Nie była pewna, w jaki sposób ma odczytać brak odpowiedzi ze strony Pippina, ale zanim zdążyła się nad tym zastanowić, miała już ważniejsze problemy na głowie. Po pierwsze - jak doprowadzić mężczyznę w jednym kawałku do samochodu. Po drugie - co właściwie oznaczało 'udawanie rekrutki'? Mimo, że wychowała się w Trzynastym Dystrykcie, a przez jakiś czas przebywała z jego wojskami jako psycholog, jej wiedza na temat militariów ograniczała się do testów psychologicznych. Czy powinna odzywać się w jakiś określony sposób, nie odzywać się wcale, albo dawać jakieś umowne znaki? Uśmiechnęła się krzywo na samą myśl, ale koniec końców kiwnęła po prostu głową i w dalszym ciągu z marnym skutkiem starając się podtrzymywać Pippina, ruszyła z nim w stronę pojazdu, uspokajając się dopiero, kiedy znalazł się bezpiecznie na siedzeniu. Dopiero wtedy spojrzała w stronę Reiven, która co prawda była od niej znacznie młodsza, ale i tak budziła pewien respekt.
- Dzień dobry - odezwała się do niej, kiwając lekko głową i posyłając jej coś w rodzaju niewyraźnego uśmiechu. Rozważała, czy powinna w jakiś sposób wyjaśnić swoją obecność w Kwartale, ale żadna legalna i jednocześnie wiarygodna wymówka nie przychodziła jej do głowy, więc po prostu postanowiła przemilczeć ten temat, licząc na to, że pani kapitan nie zechce pociągnąć jej za język. - Tak jak mówi Pippin, zawalił się fragment dachu przy południowym wyjściu. To, co zostało w jednym kawałku nie wygląda stabilnie, wydaje mi się, że trzeba to zgłosić, zanim stanie się tragedia - dodała niepewnie. - Upewni się pani, że dostanie odpowiednią opiekę? Przygniótł go całkiem spory kawałek - powiedziała jeszcze, po czym zamilkła, nie do końca wiedząc, co powinna zrobić dalej i kołysząc się lekko na piętach. - A, i dziękuję. Że pani przyjechała.

Oj tam się przejmujesz. <3
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptyNie Wrz 01, 2013 10:44 pm

// Ruiny Pałacu Sprawiedliwości

Dała się ciągnąć lekko za nadgarstek niczym szmaciana lalka, którą kilkuletnia dziewczynka wlecze za sobą, idąc niechętnie do łóżka w zimowy wieczór. Pozwoliła, by Nick, który znał Kapitol jak własną kieszeń, poprowadził ją przez uliczki do bramy głównej.
- Posłuchaj. Przyszłam tu z własnej, nieprzymuszonej woli. Potrzebowałam wyrwać się z siedziby, a ty byłeś na tyle kochany i pomocny, że mi to umożliwiłeś. Żadne z nas nie wiedziało, że na mnie i na kogoś, kogo poznałam niedawno, napadnie jakaś zgraja cholernych idiotów, i że ktoś - podejrzewam, że Rory - wezwie tu Tima. - wzięła głęboki wdech. - Nikt z nas nie przypuszczał, że Tim zostanie zabity, nawet ja tego nie przewidywałam. - uśmiechnęła się smutno do Nicka. - Najwidoczniej... Najwidoczniej tak musiało być, Nick, ale jego śmierć nie może być powodem, dla którego ty zaczniesz obwiniać siebie.
Znała Nicka na tyle, by wiedzieć, że coś takiego jest bardzo prawdopodobne. Nick miał poniekąd niesamowicie wrażliwą osobowość, i zdarzały się chwile, w których zdarzało mu się za bardzo brać do siebie pewne wydarzenia. Tak, jak teraz, gdy jego oczy mówiły wyraźnie, iż nie powinien jej tutaj przyprowadzać.
- Nawet jeśli tego pragnę, nie zmienię przeszłości i nie odwrócę biegu wydarzeń - przystanęła na moment i wyjęła telefon, po czym podała go kuzynowi. Na ekranie widniała wiadomość, którą Vivian otrzymała od nieznanego numeru, to przeklęte zdjęcie, które stało się zarzewiem nieszczęścia. - Widzisz? Dostałam to, gdy byłam na bankiecie. - z trudem powstrzymała się od pogładzenia opuszką palca twarzy Tima, co niekiedy robiła, gdy potrzebowała pocieszenia. Ale to było wtedy, gdy Tim żył i w każdej chwili mogła do niego zadzwonić. - To... To dlatego pożarłam się z tą przeklętą lekarką. Dlatego napisałam, że potrzebuję się napić. Dlatego tak chętnie przystałam na wycieczkę do Kwartału. Chciałam porozmawiać z Timem dopiero wtedy, gdy ochłonę.
Teraz już z nim nie porozmawiam, chciała dodać, jednak nie zrobiła tego. Nick zapewne wyłapał sens jej słów, a także to, czego nie zdołała jeszcze powiedzieć. Zawsze rozumiał, od pierwszej chwili, kiedy weszła do jego kwatery i przedstawiła się. Terrain pozwolił jej usiąść i wysłuchał wszystkiego, co miała do powiedzenia, a potem po prostu przyjął ją jako członka rodziny.
- Nick, opowiedz mi o Ashe, proszę. - poprosiła nagle, gdy dochodzili do bramy.
Uśmiechnęła się lekko na wspomnienie blondynki, której zachowanie przypominało jej w pewnym stopniu Tima. - Jest ciekawa. Trochę niespokojna, pewnie zupełnie inna od ludzi z Kwartału, prawda? - w jej głowie powoli rodził się plan. Potrzebowała Nicka, aby pomógł jej wprowadzić go w życie.
Powrót do góry Go down
the civilian
Reiven Ruen
Reiven Ruen
https://panem.forumpl.net/t1939-reiven-ruen#24596
https://panem.forumpl.net/t262-reiven-ruen
https://panem.forumpl.net/t1296-reiven-levittoux
https://panem.forumpl.net/t277-osobisty-dziennik-reiven-ruen
https://panem.forumpl.net/t564-reiven
Wiek : 19
Zawód : Prywatny ochroniarz
Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania
Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 EmptyNie Wrz 01, 2013 11:00 pm

Była trochę poirytowana i trochę zła, ale przede wszystkim była zmartwiona stanem Pippina. Westchnęła smutno na widok chłopaka. Spojrzała na Sunny i uśmiechnęła się do niej ciepło. Może nawet ją kiedyś widziała w Trzynastce, jej twarz wydawała jej się znajoma.
- Witam. Jestem Reiven. Mów mi po imieniu... to znaczy jak już stąd wyjedziemy. Bo teraz to lepiej jak zostaniemy przy formułce "pani major". - przez chwilę zastanawiała się czy wyprowadzenie ich z KOLCa nie będzie misją samobójczą, ale porzuciła tą myśl, by nie zapeszać.
- Wsiadaj. - kiwnęła na Sunny - Tu jest mundur. Nałóż go na ubranie. Szatni niestety nie mamy w wyposażeniu. Byliście na patrolu w KOLCu. Pippin się poślizgnął, ale wstyd mu było poprosić o pomoc strażników, więc zadzwonił po mnie. Nie odzywajcie się. Pamiętajcie o salutowaniu strażnikom. Ten dach zgłoszę jak tylko wrócimy do miasta. Pippina odstawię do szpitala, a Ciebie gdzie odwieźć? - poinstruowała towarzyszy. Czymże było wywiezienie z KOLCa dwójki osób wobec uciekania z Kapitolu po zabiciu Drake'a Snowa. Tamto było niemożliwością. Teraz to była pestka.... to musiała być pestka.
- Jak już będziesz w stanie mówić, to czeka Cię mała spowiedź Pippin. A Ty... podejrzewam, że raczej nie weszłaś tu przez bramę. Tunele czy dziura w murze? - spojrzała na Sunny jednocześnie oceniając czy jest już gotowa do drogi. Gdy uznała, że mundur jako tako zasłania zwykłe ubranie ruszyła w kierunku bramy. - Nie martw się o niego. - schyliła się w stronę Sunny, która pewnie siedziała obok niej, a Pippin na tylnym siedzeniu. - W tej chwili najgorsze co go czeka to rozmowa ze mną.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Brama główna - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Brama główna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 8Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

 Similar topics

-
» Główna ulica
» Główna przystań
» Główna ulica
» Główna ulica
» Kwatera główna

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Getto-