IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Odbudowany most - Page 2

 

 Odbudowany most

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, ... 11, 12, 13  Next
AutorWiadomość
the civilian
Noah Atterbury
Noah Atterbury
https://panem.forumpl.net/t1889-noah-atterbury#24419
https://panem.forumpl.net/t249-noah-atterbury
https://panem.forumpl.net/t1314-noah-atterbury
https://panem.forumpl.net/t563-noah
https://panem.forumpl.net/t1190-noah-atterbury
Wiek : 19
Zawód : Kelner w 'Well-born' i student
Przy sobie : medalik z ampułką cyjanku, zapalniczka, broń palna, zezwolenie na posiadanie broni, paczka papierosów, nóż ceramiczny
Znaki szczególne : piegipiegipiegi
Obrażenia : Złamane serce i nadszarpnięte zaufanie

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptyPią Maj 03, 2013 3:17 pm

First topic message reminder :





Po wybuchu i całkowitym zniszczeniu mostu nad Moon River, władze zdecydowały nie oddawać go ponownie do użytku samochodów. Zamiast odnowić stalową, nowoczesną konstrukcję, zbudowano coś w stylu drewnianej kładki, co prawda wciąż łączącej dwa brzegi, ale przeznaczonej tylko dla pieszych. Wzdłuż traktu znajdują się wkomponowane w most ławki i kosze z kwiatami, a na samym środku stoi ogromna tablica pamiątkowa, zawierająca nazwiska i zdjęcia ofiar katastrofy oraz nieżyjących trybutów 75. Głodowych Igrzysk. Konstrukcję oświetla sto sześćdziesiąt osiem żaróweczek, symbolizujących sto czterdzieści osiem poległych w zamachu, oraz dwudziestu zawodników krwawego turnieju.


Pamiętacie jak kiedyś wyglądał most?
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the civilian
Rufus Frobisher
Rufus Frobisher
https://panem.forumpl.net/t783-rufus-benjamin-frobisher
https://panem.forumpl.net/t785-relacje-frobiszera
https://panem.forumpl.net/t1291-rufus-frobisher
https://panem.forumpl.net/t821-frobisher
Wiek : 24 lata
Zawód : pianista i kompozytor.

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 5:57 pm

Jakże miło, że mogłem doprowadzić ją do śmiechu. Pozostawała mi nadzieja, że udało mi się jako tako zatuszować swoją niechęć do tej kobiety.  Być może gdyby nie była taką zwolenniczką kochanej Coin może bym się do niej przekonał? Szczerze mówiąc, wątpię w to. Poglądy polityczne poglądami politycznymi, ale panna Fox miała w sobie coś, co sprawiało, że miałem ochotę uciec jak spłoszone zwierze. Trudno mi to wytłumaczyć, mam nadzieję, że zrozumiesz. Uśmiechnąłem się raz jeszcze, przywołując na twarz wyraz rozbawienia (a przynajmniej się starałem).

Cisza była wręcz balsamem dla uszu. Ani trochę mnie nie krępowała. Przyznam jednak, że powtarzałem w myślach cichą modlitwę aby spróbowała zaczepić kogoś innego. Na Boga, czym sobie zasłużyłem? A może faktycznie była to kara za sprawę z Petrusem? Nie wiem. Nie mogłem opanować westchnienia, kiedy zapytała:

– Coś ty taki... smutny? – Czy wyglądałem na smutnego? Nie mam pojęcia, choć to całkiem możliwe. Śmiem twierdzić, że ostatnio los był dla mnie wyjątkowo niełaskawy. Wpakuj się kiedyś w porządne tarapaty, a zrozumiesz o czym mówię.

Nazwałbym to raczej melancholią. Sprzyja myślom o muzyce. – odpowiedziałem tylko. Ani myślałem żeby spowiadać jej się ze swoich występków! Tego brakowało, aby mieszała się w to właśnie ona. Albo by mnie tylko zirytowała, dowiedziała się zbyt wiele, albo jeszcze pogorszyła sprawę. Zadziwiająco obie opcje mnie nie kusiły.
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 8:19 pm

// eventowa bilokacja; bar w Violatorze->szpital w DR-> główny most, o. <3

Nie przepadałam za przebywaniem w Dzielnicy.
Śmiało, nazwijcie mnie głupią; właściwie przecież takie było to stwierdzenie. Tutaj, w Dzielnicy, miałam wszystko. Bogate, gustownie urządzone mieszkanie, zawód, o którym marzyłam od dzieciństwa i który zawsze dawał mi satysfakcję, wielu wpływowych znajomych, bliskich sercu przyjaciół, niezłą sumkę pieniędzy na koncie i... I pustkę. Czarną, ogromną pustkę, którą odczuwałam jak dziurę w sercu. Czułam się tutaj jak aktorka w tanim teatrze upudrowanych twarzy, grzecznościowych formułek i bankietów. Właśnie takich, jak ten. Nie cierpiałam ich z głębi serca. Kojarzyły mi się tylko z tłumem nieznajomych twarzy, hektolitrami szampana i straconymi na kiepskiej pseudozabawie godzinami. Ale mimo wszystko musiałam na nich bywać. Byłam osobą publiczną i pożądaną na tego typu wydarzeniach. Gdybym postanowiła rzucić to wszystko w cholerę, zapewne dostałabym całodobową obstawę przyjaciół pani prezydent, a w takim wypadku nie miałabym żadnych szans wymknąć się za granicę do Kwartału. Nie mogłam ryzykować. Nie aż tak. Nie z tak błahego powodu. Więc byłam. Z włosami upiętymi w wysoki, jedwabisty kok, uszminkowanymi na wiśniowo ustami, w wysokich szpilkach, ciemnych dżinsach i grubej wojskowej kurtce moro. I tak nie lubiłam się stroić, a w ten sposób mogłam dość skutecznie wmawiać sobie, że jestem inna od reszty tego tłumu.
Że wcale nie przyszłam tu oglądać Igrzysk.
Igrzysk, w których brały udział dzieciaki z KOLCa.
Dzieciaki, które znałam.
I Katy, przede wszystkim Katy.
Katy le Brun, siostra Mathiasa.
Czułam, że już niedługo wytrzymam sam na sam z myślami, więc gestem tonącego złapałam za kieliszek szampana jak za brzytwę. Przysunęłam krawędź naczynia do ust i kilkoma łykami opróżniłam kieliszek. Złota ambrozja ukojenia chwilę zapiekła mnie w usta i podniebienie, a potem przyjemnie ogrzała wnętrzności. Odstawiłam naczynie, uśmiechając się lekko do kelnera, i wsunęłam dłonie do kieszeni, zajmując miejsce z dobrym widokiem na scenę, na której stała już jedna z szych nowych Igrzysk.
Cóż, przedstawienie czas było zacząć.
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptyWto Wrz 24, 2013 5:18 pm

Czasoprzestrzeń.


Wszystko stało się szybko i, oczywiście, że nasz drogi le Brun doskonale wiedział, czego chce, ale zapewne gdyby tak nie było, to nie miałby czasu, aby odmówić. W sumie w całym Violatorze panował przez pewien czas chaos i tak naprawdę Mathias pierwszy raz w swoim życiu nie wiedział, w co mógłby ręce włożyć i właśnie dlatego - nie włożył w nic. Po prostu czekał na odpowiednie polecenia i chyba nie trzeba mówić, jak bardzo się zawiódł, kiedy okazało się, że od kogoś jednak będzie musiał je przyjmować. I od nikogo innego jak Rose. Rosemary Garroway, dziewczyny o nietuzinkowej urodzie, która stanowiła pewną uroczą zagadkę. Niby co jakiś czas pojawiała się w Dzielnicy, niby to była mieszkanką Kwartału, już sam nie miał pojęcia, jak ma do tego podchodzić, czy traktować ją jak wroga, czy współczuć.
Niniejszym - w umyśle Mathiasa le Brun panował chaos, nie ten nierozłączny z jego charakterem, którego nie mogła pojąć połowa ludzkości, a naturalny i zgubny, bo właśnie w tym konkretnym dniu ów chłopak sam nie wiedział, dokąd tak naprawdę zmierza i czy kierunek, który obrał, jest tym właściwym. Być może to cichy głosik rozsądku wywołane przez jakąś boską naturę litującą się nad życiem chłopaka, a może po prostu dopadły go pewne wątpliwości, które powinien jak najszybciej odgonić, ale przyczaiły się w niesamowicie dobrym i niewinnym kamuflażu. Dlatego od samego rana do wieczora walczył z chęcią rzucenia wszystkiego i wzięcia kolejnej działki, a mógł jedynie palić jednego papierosa za drugim. Wiedział, że będzie musiał być w całkowitej i niekwestionowanej dyspozycji, kiedy...
Ha, no właśnie. O co tak naprawdę chodzi? Czy to jakaś jednak wielka pułapka mająca na celu zwabić ich w jedno miejsce i kolejno wyeliminować? Czy to, co zrobi, co zamierza zrobić - ma jakikolwiek sens? Chciałby znać odpowiedź na to pytanie, ale z doświadczenia wiedział, że nie odzyska spokoju umysłu aż do samego wieczora, a bał się też, że wówczas będzie miał kłopot z wyduszenie z siebie jakiegokolwiek słowa i stanie tam, z pustą głową, bez pomysłów oraz jakiegokolwiek celu, ku któremu mógłby dążyć.
Starał się jednak nad niczym nie skupiać, szybko ogarnął jeden z garniturów, które podrzucił mu Frans i wybrał ten najodpowiedniejszy, luźny, ale nie za obszerny, przeszedł się w nim i doszedł do wniosku, że nigdy dotąd nie miał na sobie takiego drogiego ubrania, ha, nie miał na sobie stroju wizytowego, bowiem nie zdarzyło się tak, aby miał obowiązek odziać tak komiczny i zabawny strój. I miał tylko nadzieję, że Evelyn będzie wyglądać równie komicznie co on i przemilczy jakiekolwiek niemiłe komentarze, ale... wątpił.
Tuż przed godziną rozpoczęcia narzucił na siebie ponownie ubranie-porażkę i podjechał na swoim stylowym motorku pod dom Evelyn. Stamtąd zabrał pod miejsce zbiórki, skąd ponownie wszyscy się rozeszli. Do Dzielnicy Rebeliantów przedostali się tunelami, stamtąd kolejno, w krótkich odstępach czasu, ruszyli ku Wielkiemu Mostowi.
Nie czuł ekscytacji, ogarniała go pustka, przez którą próbowała przebić się tęsknota za dawniej znajomym otoczeniem, które teraz przysłaniała ciemna mgła. Mijając każdy sklep, przypominał sobie kolejne wydarzenia, kolejnych ludzi - wielu z nich nie żyje. Czy to smutek? Nie. Przecież i tak wszyscy kiedyś umrzemy, czy dziś, czy jutro, czy w wieku lat dziewięćdziesięciu. To tylko kwestia czasu, a on ciągle płynie i płynie nieubłaganie.
Przed samym wejściem podał Strażnikowi fałszywy i dobrze podrobiony dowód, uśmiechnął się skromnie i przeszedł przez furtkę.
Zabawę czas zacząć.
-Masz ochotę się czegoś napić moja piękna? - zwrócił się bezpośrednio do Evelyn tonem znużonym i melancholijnym, zmrużył oczy i spojrzał na nią z oczekiwaniem.
Powrót do góry Go down
the pariah
Evelyn Noel
Evelyn Noel
https://panem.forumpl.net/t235-evelyn-noel
https://panem.forumpl.net/t250-evelyn-s-relations
https://panem.forumpl.net/t1297-evelyn-noel
Wiek : 23
Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptyWto Wrz 24, 2013 5:40 pm

|skądśtam
Czuła się nieswojo w otoczeniu tych znajomych ulic. Wciąż pamiętała czasy, kiedy te ulice tętniły innym, kolorowym życiem kapitolińczyków szukających rozrywki. Oderwała więc wzrok od ulic i przeniosła go na chodnik, po którym stukały założone pierwszy raz od pół roku szpilki. W ogóle ubiór, który miała na sobie na ten wieczór nie miałby szans bytu w kwartale. Już sama sukienka wzbudziłaby niepotrzebne zainteresowanie, o białym kolorze już nie wspominając. Jednak do tego kiedyś była przyzwyczajona, nie sprawiało jej to problemów, nie czuła się w takim stroju niekomfortowa. Najbardziej była przerażona peruka, która miała na głowie, a która miała utrudnić znalezienie jej w Kwartale. Cudowny pomysł Fransa, za który teraz płacił Mathias zasypywany pytaniami typu ‘dobrze to wygląda?’ albo ‘nie przekrzywiła mi się?’. W końcu jednak Ev się zamknęła widząc, ze Math powoli traci do niej cierpliwość.
W końcu dotarli do swojego celu. Nie był to bankiet tak kolorowy jak za czasów Snowa, ale dla Ev i tak była to miła odskocznia. Starała się nie myślec, że te wszystkie, bawiące się w najlepsze osoby najechały na Kapitol i zrobiły w nim rzeź. Na razie nie chciała budzić w sobie niepotrzebnych negatywnych emocji. Przydadzą się później. Strażnicy nie robili problemów z jej dowodem. Fałszywym, oczywiście. Raczej nie przedstawi się jako Evelyn Noel z Kwartału Ochrony Ludności Cywilnej, czyż nie? Przy wejściu obdarzyła strażnika najszczerszym uśmiechem na jaki było ją stać. Masz ochotę się czegoś napić moja piękna? No, zabrzmiało to niezwykle przekonująco. Ev wywróciła tylko oczami i nie skomentowała tego.
-Chętnie. – powiedziała, po czym zbliżyła się do niego. - trochę więcej życia, co? – Szepnęła mu do ucha po czym odsunęła się od niego uśmiechając się przelotnie. Mnóstwo ludzi. Za czasów Snowa towarzystwo rozchodziło się po kilku bankietach i dymówkach, tutaj wszyscy się zlecięli na kupe. Uroczo. Ev celowo stanęła tyłem do ekranu transmitującego Igrzyska. Nie chciała tego oglądać. Naprawdę. Nie teraz.
Powrót do góry Go down
Rosemary Garroway
Rosemary Garroway
https://panem.forumpl.net/t1921-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1019-we-walk-a-thin-line-between-hope-and-despair
https://panem.forumpl.net/t1305-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1020-rosemary
https://panem.forumpl.net/t1046-rosemary-garroway
Wiek : 25 lat
Zawód : Pani doktor w Kwartale, która wszystkich nienawidzi
Przy sobie : Kapsułka cyjanku, broń palna, dokumenty, portfel, telefon oraz inne osobiste rzeczy.
Znaki szczególne : Ona cała jest szczególna.
Obrażenia : Rysa na psychice głęboka jak jezioro w Dwójce

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptySro Wrz 25, 2013 4:47 pm

/I tak nikogo nie obchodzi, gdzie wcześniej grałam ;_;

Bankiet. W Kapitolu. Nawet jeżeli nie był już pod władzą Snowa, to nadal budził wspomnienia raczej nieprzyjemne i odruchy wymiotne. Nigdy nie wpadłaby na to, żeby bez jasnego przymusu pójść na takie przyjęcie. Ale cele w tym momencie były szczytne, musiała się poświęcić. Nigdy nie lubiła zabaw, tłumów ludzi, których w większości najczęściej nie znasz, a i tak podchodzą i chcą z tobą rozmawiać. No i oczywiście musisz być dla nich grzeczna, miła i się uśmiechać. Tak bardzo się uśmiechać, żeby czuć, jak szczęki ci wypadają z zawiasów.
Dzisiaj się nie uśmiechała. Nie było jej do śmiechu. Każdą zaczepkę, podryw, cokolwiek, olewała i szła przed siebie. Nie miała ochoty na głupie rozmówki. Poza tym o czym? Jaką piękną mamy pogodę? Piździ przecież. Pasjonujące igrzyska? A w ryj nie chcesz? Znając Rose, takie odpowiedzi by padały. Już teraz ją korciło, żeby wyjąć broń i strzelić w ekran transmisyjny.
W końcu znalazła to, czego szukała. A raczej kogo. Kogoś znajomego, a los chciał, że był to Mathias. Może przy odrobinie szczęścia po tym wszystkim się jeszcze razem upiją. Podeszła do niego równym, pełnym gracji krokiem, któremu towarzyszyło stukanie jej czarnych szpilek. Stojąc przed lustrem z czystym sercem uznała, że łącząc je z czarną sukienką i z ciemnogranatowym żakietem wygląda elegancko. Nie miała zamiaru bawić się w tę całą szopkę z przebieraniem i ukrywaniem swojej tożsamości - w końcu jakby ją mieli poznać, to i tak to zrobią. A poza tym pobyt w Kapitolu zmuszał ją do noszenia takich ciuchów, makijażu i fryzur, że w swoim normalnym wyglądzie i tak jest nie do poznania.
- Dobry wieczór państwu. - powiedziała do Evelyn i Mathiasa, stając obok nich. Skrzyżowała ręce w nadgarstkach, przytrzymując swoją kopertówkę na brzuchu i posłała im tajemniczy uśmiech, który mógł znaczyć dosłownie wszystko. Od podrywu, po chęć zabicia. Mina uniwersalna, można by rzec.
Powrót do góry Go down
the civilian
Nymira Black
Nymira Black
https://panem.forumpl.net/t2059-nymira-black
https://panem.forumpl.net/t1817-uwaga-marmolada
https://panem.forumpl.net/t2064-nymira-black#26250
https://panem.forumpl.net/t1169-black-black-black-give-me-white
Wiek : 18
Zawód : artystka, super asystentka Elajży

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptySro Wrz 25, 2013 9:41 pm

/ z chaosu!

Nymira nie była z osób chadzających na bankiety. Nie dlatego, że nie lubiła jedzenia, czy też alkoholu. Obie te rzeczy miłowała nad wszystko, a właściwie można nawet powiedzieć, że ubóstwiała je jak nic innego na świecie, no, może poza sztuką. Sztukę kochała tak mocno, jak wszystkie inne rzeczy, które kochała razem wzięte. Po tym niecodziennym spotkaniu na moście, na którym to poznała swojego brata wróciła do domu. Odbębniła tam kilka standardowych czynności, które wykonuje się w domu. Nie ma co się nad nimi rozwodzić, bo nie mają żadnego większego wpływu na jej życie. Choć można zaznaczyć, że miotały nią różnorakie emocje, od czasu znalezienia dokumentów człowieka, który okazał się jej bratem. Od niedowierzania( bo raczej trudno jest uwierzyć, że to, czego się tak ciężko szukało samo przyszło wprost do niej), przez nieokrzesaną radość(bo chyba tak można określić skakanie jak idiota, z uśmiechem na ustach po łóżku i innych meblach przeznaczonych do siedzenia), do tego można dodać jeszcze strach(który głownie przejawiał myśli "a co jeśli mi nie uwierzy", albo "co jeśli mnie nie polubi"), do kompletnej paniki, której nie jestem w stanie odpowiednio zobrazować. W sumie nie wiedziała, dlaczego dziś postanowiła przyjść na bankiet. Jakieś wewnętrzne przeczucie, może kobieca intuicja, kto wie.
Doszła do mostu i zanim gwar tłumu dostał się do jej uszy, można było usłyszeć echo, które niósł stukot jej butów o chodnik. Zatrzymała się na chwilę, tłumy poniekąd ją przerażały. Wzięła głęboki oddech i ruszyła w kierunku z którego docierał gwar. Przez chwilę zawahała się, zastanawiając się, czy nie wrócić do domu. Postanowiła jednak, że skoro już taki kawał pokonała, zostanie choćby na lampkę szampana. Zagłębiła się więc między ludzi, spojrzeniem szukając jakiś znajomych twarzy, idąc tak, porwała wspomniany wcześniej alkohol z tacy kelnera, odwróciła wzrok i w tej chwili zamarła. Nie spodziewała się zobaczyć brata ponownie tak szybko, myślała, że będzie zmuszona do odwiedzin jego miejsca zamieszkania. Jednak nie, bo chłopak stał, opierając się o most, plecami do wszystkich. Skąd mogła wiedzieć, że to on? Przeczucie? A może postawa, czy też fakt, jak napinał mięśnie. Cholera ją wie, po prostu czuła, że to musi być on. Mogła się też jednak mylić, więc podeszła do barierki stając kawałek dalej, by upewnić się, że to on. Gdy to zrobiła, uświadomiła sobie, że nie mogło być inaczej. Ruszyła zatem e jego kierunku, jedną ręką lawirując przy zamku torebki, by wyciągnąć z niej jego dokumenty, bez których się nie ruszała. Stanęła obok z papierami trzymanymi w wyciągniętej dłoni.
-To chyba Twoje. - powiedziała, by zwrócić na siebie jego uwagę. Zastanawiała się, co powinna zrobić dalej. Powiedzieć mu, że jest jego siostrą? Otworzyła usta, by po chwili je zamknąć, by uświadomić sobie, na jaką idiotkę wyjdzie mówiąc "i tak przy okazji, jestem Twoją siostra". Zaraz pewnie każe ją wsadzić do pokoju bez klamek i dopiero będzie. Dlatego postanowiła na razie nie mówić Jacksonowi o tym, że jest jego siostrą. Uznała, że może samo jakoś wyjdzie w praniu za chwilę. Wiedziała, że to jest jedna z tych "trudnych sytuacji". Bo jak powiedzieć komuś, że ma rodzeństwo, skoro on nie ma o tym zielonego pojęcia?
Powrót do góry Go down
Mathias le Brun
Mathias le Brun
https://panem.forumpl.net/t1940-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t3011-mathias#46489
https://panem.forumpl.net/t1311-mathias-le-brun
https://panem.forumpl.net/t2098-come-to-mommy-my-little-fucker
Wiek : 26 lat
Zawód : #Mathias
Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki
Znaki szczególne : #Mathias
Obrażenia : #Mathias

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptyCzw Wrz 26, 2013 1:34 am

Twórczyni ów posta pod presją bata swojej zacnej i porządnej kobiety, która także jest jej rozmówczynią rozpoczyna posta takimi też słowami:
Nad urodą Rose można byłoby prawić godzinami, ha, tygodniami czy nawet, podziałby pewien pan zwany Mathiasem - miesiącami! Cóż, najpierw widywał ją na ulicy, na początku się odwracał (ale to żaden niesamowity przypadek, on zawsze się odwraca, kiedy widzi takie piękne i cudowne kobiety), potem zbadał teren kilkoma pytaniami i szybko zorientował się, że ma do czynienia z jedną z uczestniczek Igrzysk, a nawet - triumfatorką. Na początek nasunęło się pytanie: kto ją tu wpuścił? Drugi dystrykt. Kilka lat więcej niż on, o nie, zaaaa-dużo, za dużo więcej niż on, czego oczywiście wciąż nie mógł dostrzec, bo zawsze gdy na nią spoglądał, widział jedynie kruchą i śliczną istotkę, która, miał takie wrażenie, przy lekkim zderzeniu rozsypałaby się niczym lalka z porcelany. Na obserwacjach się jednak nie skończyło, bo oczywiście le Brun to istny kretyn, który zawsze znajdzie dziurę w całym lub po prostu specjalnie, bo tak podpowie mu jego nieomylny instynkt masochisty - skręci w zaułek pełen zmiechów i Strażników niż ten, w którym czeka na niego szafa do Narnii lub ponylandii - a uwierzcie, w chwilach swej nieświadomej świetności takich poszukiwał, niczym rasowy i niepowtarzalny Indiana Jones, w pięknym kapeluszu oraz kurtkę w kolorze khaki (dopóki jej nie spalił/zgubił/zjadł/rzucił dzikim jaguarom na pożarcie, aby odwrócić ich uwagę i uciec niczym prawdziwy superbohater). I dlatego pewnego wieczoru usiadł w Violatorze, co zresztą czynił prawie co dzień, ale niestety tym razem powinien smacznie chrapać w swoim ciepełku zwanym łóżkiem-które-jakimś-cudem-jeszcze-nie-zeżarły-robale. I wówczas się na nią natknął, a że był nieco wstawiony i od dłuższego czasu w jego głowie kłębiło się milion niecnych myśli na jej temat pod tytułem "kupi ode mnie dragi czy nie kupi...? oto jest pytanie!", wstał i zaczął nucić pod nosem:
-Mała Chinka, cziku cziku linka. W jej oczach widzę tylko gniew. O małej Chince, cziku cziku lince. Ty właśnie teraz słyszysz mój śpiew.
Oczywiście nie obyło się bez kilku policzków i kolejnego dnia spędzonego na zastanawianiu się, skąd wzięły się u niego te nieestetyczne i niemęskie sińce oraz zwichnięty bark oraz złamane żebra. Potem oczywiście się dowiedział. I tak oto właśnie rozpoczęła się znajomość ów dwójki - bogato i boleśnie, i melodyjnie. O ile śpiew Mathiasa można zaliczyć do dźwięków przyjemnych w jakimkolwiek stopniu dla ucha.
Wracając jednak do...
...czegoś co zwie się rzeczywistością - hahaha, to coś takiego istnieje?
Owszem. Ale wierzcie lub nie, ta historia jest prawdziwa. Ale Mathias le Brun to ćpun, więc być może została nieco podkolorowana. Tak nam przykro.
Uśmiechnął się, może nieco za ponuro, do Evelyn i Rose, objął swoją dzisiejszą towarzyszkę w pasie, ni to prowokacyjnie, ni to wstydliwie, po prostu, bez perwersji czy jakiś innych seksualnych przesłanek. Jednocześnie, czy Rose się to podobało czy nie, ujął ją pod pachę i skierował dwie damy w stronę bufetu jednocześnie czując się jak król i władca, ale tego otwarcie nie ukazując, bo mimo wszystko na jego twarzy wciąż malował się pewien niepokój, tak, jakby dręczyły go złe przeczucia. Ona jednak wyparowały z chwilą, gdy zaczęły otaczać ich tłumy ludzi i musiał skupić się na wewnętrznym dyskomforcie i wrażeniu, że wygląda jak kretyn lub po prostu przysłowiowy orangutan (kij, że nie ma takiego przysłowia), na którego nałożono sukienkę. I nawet myśl o Evelyn co chwila poprawiającą swój gorset oraz inne części wydumanego stroju go nie pocieszała. Tak, garnitur i ułożona fryzura zdecydowanie nie był dla niego i już nie mógł się doczekać momentu, w którym będzie mógł zrobić to, co zrobić musi.
Bez słowa puścił je i chwyciwszy kielichy z czerwonym winem, podaj je towarzyszkom praktycznie wpychając je do ich dłoni. Na moment mogły dostrzec w nim zdenerwowanie, które zaraz znów zatuszował lekkim westchnieniem. Nie wiedział, co bardziej go martwiło: fakt, że jego siostra jest jednym z sześciu ostatnich trybutów, czy fakt, że zaraz będzie musiał robić salta i piruety na scenie? Cóż, przed całym Panem, bo przecież...! To ono będzie go oglądać, prawda? I czy nie na to właśnie czekał? Na swój telewizyjny debiut?
-To za dzisiejszy wieczór, bo, jak mniemam, będzie pełen emocji - uśmiechnął się ze swoją charakterystyczną iskierką i uniósł naczynie z dobrze wszystkim znanym geście przybicia.
Pełen emocji, krwi, o której nie chciał myśleć, o emocjach, które niedługo go zaleją. Mathias le Brun pierwszy raz w swoim pięknym życiu naprawdę się bał, ale jeszcze to do niego nie dotarło.
Powrót do góry Go down
Sasha Chernikov
Sasha Chernikov

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptyCzw Wrz 26, 2013 3:19 pm

// Bilokacja -> załóżmy, że po wydarzeniach z cukierni i załóżmy, że na bankiecie jest w **** ciepło, bo nie wiem, czy to osłonięte jest, czy nie, ale zakładam, że tak, bo będzie zdecydowanie ciekawiej


Piąty dzień Igrzysk. Właściwie to końcówka piątego dnia. Pozostało sześciu trybutów i tak naprawdę mało kto spodziewał się, że wśród nich znajdzie się jakiś młodszy uczestnik. Crane. Ten najmłodszy Crane. Sasha niewiele o nim słyszała, więc niezbyt interesowała się jego losem. W ogóle Igrzyska nie wywierały na niej wrażenia. Nie jej cyrk i nie jej małpy tak naprawdę. Jedynie interesowała ją aktualna sytuacja i położenie jej osoby, bo nikogo bliskiego nie miała. Miała tylko i wyłącznie siebie, a bliższe znajomości albo opierały się na zaspokajaniu własnych potrzeb, albo na namiastce przyjaźni. Tak naprawdę była sama jak palec, albo lepiej. Jak igła w stogu siana. Otoczona ludźmi, a jednak samotna. Taka była prawda. Cieszyła się, że żyje i że ma co jeść, gdzie się schronić oraz ogrzać, ale z drugiej strony co to za życie, które skupia się tylko i wyłącznie na jednym? Dawała rozkosz mężczyznom, którzy płacili jej za to. Chwała im za to, że w ogóle byli gotowi zapłacić za taką usługę, a nie gwałcili na prawo i lewo. Dzięki nim Sasha mogła wyżyć.
Nie wstydziła się swojego ciała i dlatego założyła na dzisiejsze wydarzenie sukienkę podkreślającą jej kształty oraz buty na wysokim obcasie. Zdawało się, że należy do nowego świata. Do świata osób, które były wolne na swój sposób i przybyły tutaj świętować zakończenie piątego dnia Igrzysk. Pod sukienką miała pończochy zakończone zmysłową koronką. Ta zmysłowa koronka trzymała rewolwer z wewnętrznej strony prawej nogi kobiety, a fałszywy dowód tożsamości od zewnętrznej strony lewej nogi. O ukrytych przedmiotach wiedziała tylko sama zainteresowana. Nie było jej niewygodnie. Wręcz odwrotnie. Zawsze trzymała w pończochach najważniejsze rzeczy. Kiedyś to były pieniądze i mniejsze przedmioty, a dzisiaj dowód i pistolet. Nie miała w planach gościć między nogami niczyich dłoni, więc była pewna, że nikt nie wykryje pistoletu. Przy sobie trzymała średniej wielkości czarną torebkę. W niej miała wiele przedmiotów, od krwistoczerwonej pomadki po nóż ceramiczny. Nie wiadomo kiedy jej się przyda. Był ukryty w spodzie torebki, więc Strażnicy przeszukujący torebki przy wejściu niczego nie zauważyli.
Pierwsze co Sasha zrobiła docierając do ogromnego tłumu gości to chwycenie kieliszka szampana. Poruszała się przy tym lekko jak gdyby szła boso przez świat. Jak gdyby była aniołem. Aniołem Śmierci.
Ujrzała chwilę później znajomą twarz. Mathias Le Brun. Powoli zbliżała się do niego, aczkolwiek zdawałoby się, że szuka kogoś zupełnie innego. Nie zdradzała dotychczas żadnego powiązania z ów osobnikiem płci męskiej oraz jego towarzyszką. Czy się denerwowała? Jak tak to nie dała tego po sobie poznać. Miała wysoko uniesioną głowę. Była pewna siebie i rozważnie stawiała kroki.
Powrót do góry Go down
the victim
Melanie Fox
Melanie Fox

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptyPią Wrz 27, 2013 7:47 pm

Rufus sprawiał wrażenie, jakby chciał od niej uciec. Jakby nie chciał mieć nic z nią wspólnego. Cudownie. Mel słysząc jego odpowiedź tylko westchnęła i spojrzała w przeciwną stronę. Na ekran. Nawet nie znała imion większości trybutów, ale z tego co się orientowała, to niewielu już zostało. I dobrze. Za niedługo okaże się który z kapitolińczyków przeprowadzi się do dzielnicy. Ale na razie z tego co widziała, to jedna dziewczyna umarła zaplątana w kable, czemu przyglądalo się dwóch innych trybutów. Chyba jednym z nich był młodszy Crane. Ciekawe, ze nie padł przed swoim starszym bratem. Chwilę później kamera przeskoczyła i Mel oderwała wzrok od ekranu. Zaczęła beznamiętnie wpatrywac się w swój kieliszek.
-Dlaczego ja tak odpycham ludzi? – Spytała się Frobishera. I nie było to nic w stylu użalania się nad soba, po prostu chciała wiedzieć dlaczego wszyscy wręcz przed nią uciekają. Nie była znana, ba, nawet nie była zbytnio kojarzona z Coin, więc to nie mogło się dziac z tego powodu. Więc dlaczego? Bo ‘w tych ciężkich czasach’ nie Am miejsca na odrobinę optymizmu. Spojrzała na rozmówce. Gdy jej odpowie pójdzie sobie. Naprawdę.
Powrót do góry Go down
the civilian
Rufus Frobisher
Rufus Frobisher
https://panem.forumpl.net/t783-rufus-benjamin-frobisher
https://panem.forumpl.net/t785-relacje-frobiszera
https://panem.forumpl.net/t1291-rufus-frobisher
https://panem.forumpl.net/t821-frobisher
Wiek : 24 lata
Zawód : pianista i kompozytor.

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptySob Wrz 28, 2013 9:35 am

Moje próby ukrycia niechęci nie powiodły się i wyglądało na to, że będę musiał się wytłumaczyć. Na jej pytanie miałem ochotę odpowiedzieć, całkowicie bezlitośnie, że przez swoje zachowanie upodabnia się do Kapitolinczyków, których tak podobno nienawidzi i nie ma w tym nic dziwnego, że odpycha ludzi, którzy nie są pozbawieni empatii. Nie chciałem jednak robić sobie wrogów, więc przemilczałem te słowa i zrobiłem zamyśloną minę. Cóż mogłem jej odpowiedzieć? Powiesz "prawdę", ale prawda prezentowała się zbyt okrutnie i niechybnie wiele straciłbym w jej oczach. Póki jeszcze mam reputację, zamierzam ją budować.

- Co masz na myśli? - zapytałem w zamian. Chciałem zyskać w ten sposób trochę czasu na wymyślenie jakiejś stosownej odpowiedzi. W międzyczasie rozejrzałem się też po gościach i... Wielkie nieba! Nie uwierzysz kogo zobaczyłem. Tak, Mathiasa i - szczerze mówiąc - byłem tym faktem przerażony. Miałem ochotę jak najszybciej opuścić Melanie i upewnić się, że nie mam zwidów, ale powstrzymałem się przed tym. Postanowiłem sobie za to, że sprawę tę zbadam za chwilę i stanąłem tyłem do chłopaka jakby miało mu to utrudnić ewentualne rozpoznanie. Nagle towarzystwo panny Fox przestało być tak uciążliwe jak było wcześniej.
Powrót do góry Go down
the victim
Sigyn Stark
Sigyn Stark
Wiek : 29 lat
Zawód : Lekarz

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptyNie Wrz 29, 2013 10:13 pm

Sigyn chodziła między ludźmi bez większego celu. Nie miała do kogo się odezwać. Czuła się zagubiona, niechciana, wśród obcych i wśród wrogów. Nie było nikogo komu mogłaby zaufać. Nikogo. Jedyna osoba, której mogła bezwarunkowo ufać nie żyła. Nie, nie chodziło o Catona. Chodziło o Cadena. O jej Cadena, który zawsze ją wspierał. Odkąd tylko się poznali był dla niej wsparciem. Tęskniła za nim. Cholernie tęskniła. Nawet nie była świadoma tego jak bardzo był jej bliski. Bardzo bardzo bliski. Bliższy niż jej rodzina, bliższy niż jej przyjaciele, bliższy niż jej Cato.
"Och Cato... Dlaczego to wszystko się wydarzyło... Dlaczego musiałeś wtedy należeć do tamtej grupy i znikać? Może gdybym wiedziała od początku co wyprawiasz z Jofferym to bym została? Może to wszystko inaczej by wyglądało? Może żyłbyś..." - Zadawała sobie praktycznie codziennie te pytania. Codziennie zastanawiała się dlaczego to wszystko potoczyło się tak niekorzystnie dla niej? Dlaczego odkąd trafiła do więzienia podziemnego wszystko działo się na przekór niej? Wszystko... Najpierw Strażnik, zniknięcie Jazz, zniknięcie Catona, próba samobójcza, atak na Trzynastkę, Cato w sekcie, ucieczka, śmierć Cadena, powrót, spotkanie swojego kata, tragiczny ślub, kłótnia z Vivian, halucynacje, przecięcie palca, nieuleczalna choroba... Pozostała tylko śmierć. Tylko ona była ze Starków. Tylko ona pozostała. Cała jej rodzina już dawno nie żyła. Podobno znaleźli ciało Tyriona gdzieś niedaleko Dwójki. Nie wiedziała, czy wierzyć ma tym plotkom, czy też nie. Bała się, że faktycznie Tyrion nie żyje. Bała się, że to wszystko jest prawdą...
Rozejrzała się po gościach bankietu. Nie widziała nikogo znajomego. Nikogo. Była obca. Czuła się obca. Czuła się jak czuł się czarnoskóry wśród białych w czasach niewolnictwa. Czuła się jak człowiek z cywilizacji w środku buszu. Czuła się jak rozbitek na bezludnej wyspie na środku oceanu jakim były tłumy ludzi z którymi nie miała nic wspólnego. Jedynie biologia łączyła ją z nimi. Jedynie gatunek. Rasa. Nie przynależność. Nie przeszłość. Nie przyszłość. Nie teraźniejszość.
Wyciągnęła telefon z kieszeni płaszcza i napisała trzy sms'y. Jeden do Reiven, drugi do Jasmine, a trzeci do Vivian. Mimo wszystko chciała, by Viv wiedziała, że Sigyn umiera. Mimo tego jak bardzo jej było przykro, że dawna przyjaciółka oskarżyła ją niesprawiedliwie.
"Nic tu po mnie..." - Pomyślała sobie po czym ruszyła w stronę wyjścia. Po kilku minutach udało jej się dostać do miejsca. Po drodze przeciskała się przez tłum i chyba nawet popchnęła przez przypadek Mathiasa le Brun. Nie widziała twarzy, ale wydawała się ta osoba być znajoma.
Wkrótce po tym wyszła z bankietu i udała się w stronę dworca.

// zt
Powrót do góry Go down
the pariah
Evelyn Noel
Evelyn Noel
https://panem.forumpl.net/t235-evelyn-noel
https://panem.forumpl.net/t250-evelyn-s-relations
https://panem.forumpl.net/t1297-evelyn-noel
Wiek : 23
Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptyPon Wrz 30, 2013 5:51 pm

Do towarzystwa dołączyła panna Rosemary Garroway. Ev uśmiechnęła się do niej. Kiedyś Rose była bądź co bądź wielką osobistością. Może za czasów Snowa Ev poprosiłaby o autograf, teraz to byłoby dość dziwne, ba, żałosne. Sława Rosemary przygasła, chociaż zapewne nie odeszła w zapomnienie. Jedyne co, to Ev zdziwiła się, że Rose za bardzo nie chciała pozostać nierozpoznana. Jej sprawa. Z resztą za czasów Snowa nie jedna dziewczyna robiła sobie operacje plastyczne, żeby choć trochę się do niej upodobnić.
Rozmyślania przerwał jej Mathias, który zaczął prowadzić ją i Rose do barku. Może i dobrze, na trzeźwo mogłoby później być ciężko. Wciąż z uporem odwracała się tyłem do ekranu transmitującego Igrzyska. Może i lepiej, ze nie widziała umierającej Amandy. Miała teraz inne zmartwienia. Niekoniecznie większe, ale inne. Bała się tego wieczoru. Bała się, że to wszystko niewypale. Że skończy się na tym, że będzie wącha kwiatki od spodu. Chociaż nie, przepraszam, raczej o kwiatki byłoby ciężko. Cicho westchnęła i uniosła kieliszek stukając w ten Mathiasa i Rose. To za dzisiejszy wieczór, bo, jak mniemam, będzie pełen emocji O tak, to to na pewno. Uśmiechnęła się i napiła się z kieliszka rozglądając się dookoła. Raczej ciężko było spotkać kogoś znajomego, chociaż gdzieś w tłumie mignęła jej znajoma lekarka. Tak to same obce twarze. I dobrze. Jest szansa, że nikt jej nie rozpozna.
Powrót do góry Go down
the leader
Peregrin Hawkeye
Peregrin Hawkeye
https://panem.forumpl.net/t1925-peregrin-hawkeye
https://panem.forumpl.net/t689-pip-pip-pip
https://panem.forumpl.net/t1331-pippin-hawkeye
https://panem.forumpl.net/t1174-pippin
Wiek : 24
Zawód : Żołnierz; Oddział Reiven
Przy sobie : przy sobie: zapalniczka, prawo jazdy, latarka, pistolet, zestaw pierwszej pomocy

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptySro Paź 02, 2013 6:48 pm

Zaparkowałem w pewnym oddaleniu od mostu. Wyciągnąłem garnitur i zniknąłem na chwilę w zaimprowizowanej przebieralni w jakimś opustoszałym wieżowcu. Kiedy wróciłem miałem już na sobie idealnie skrojony garnitur, ten sam w którym byłem na poprzedniej imprezei, i czarne skórzane buty do niego pasujące. Nikt prócz mnie nie wiedział,k że pod garniturem, na szelkach, bezpiecznie spoczywają dwa pistolety. Co prawda musiałem pilnować, żeby ich kształt nie zarysował się pod materiałem, ale... Przezorny Zawsze Ubezpieczony, w skrócie PZU.
Zaoferowałem Sunny swoje ramię, z szarmanckim uśmiechem i poprowadziłem ją w tłum ludzi. Zewsząd docierały do nas rozmowy, dźwięki muzyki. Dało się niemal namacalnie wyczuć podekscytowanie w powietrzu. Ja sam go nie podzielałem. Nie czekałem ani na pojawienie się pani prezydent ani na relację na żywo z wydarzeń na arenie.
Odkąd Rosie zginęła, nic mnie już te rozgrywki nie obchodziły.
- Więc... Co teraz porabiasz? - zapytałem swoją partnerkę na dzisiejszy wieczór, aby jakoś zagaić rozmowę.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jackson Blomwell
Jackson Blomwell
https://panem.forumpl.net/t2040-jackson-blomwell
https://panem.forumpl.net/t1030-jackson
https://panem.forumpl.net/t1301-jackson-blomwell
https://panem.forumpl.net/t1026-better-forget-it
https://panem.forumpl.net/t1029-jackson
Wiek : 20
Zawód : były żołnierz, łącznik w Kolczatce
Przy sobie : broń palna, kapsułka z wyciągiem z łykołaków

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptyPią Paź 04, 2013 9:08 pm

Wrócił do domu, przebrał się, nogi same zaniosły go na most. Jakby wiedziały, że wydarzy się coś, co diametralnie zmieni jego życie. Że spotka kogoś wyjątkowego, o którego istnieniu nie miał bladego pojęcia przez wszystkie lata swojego parszywego życia. Zauważył wiele osób: Soneę Hastings, znienawidzoną z czasów Trzynastki, a, co dziwne... Dziewczynę z portu. Stanął dokładnie w tym samym miejscu, co wcześniej, dzierżąc w dłonie wypełnioną po brzegi szklankę jakiegoś drogiego, dobrego alkoholu. Ważne, żeby był mocny. Potrzebował tego. I średnio przejmował się stanem własnej wątroby, jeśli mówić szczerze. Przeciągnął się, odsłaniając pasek nieosłoniętego brzucha. Zimny podmuch wiatru wywołał silne dreszcze, więc ciaśniej otulił się kurtką. Adrenalina opadła, więc wróciło i normalne, ludzkie odczuwanie. Wydobył z kieszeni jedynego, samotnego papierosa i obracał chwilę z palcach po czym wyrzucił do rzeki. Nie miał nawet zapalniczki.
Ani z kim pogadać. Moment, ja nie rozmawiam z popapranymi wielbicielami igrzysk.
Jesteś na bankiecie z ich okazji, hipokryto.
Przypadkiem.
I bez papierów.

Zacisnął dłonie na barierce i wychylił się maksymalnie w kierunku nieruchomej tafli wody. Gdyby spadł...
- To chyba Twoje - usłyszał za sobą znajomy głos. Zachwiał się, przez moment balansując na krawędzi upadku po czym wrócił pewnie na ziemię. Spojrzał na rudzielca i wyciągnął rękę po papiery.
- Na twoim miejscu trzymałbym się ode mnie z daleka - odpowiedział, chowając dokumenty do kieszeni. Nie odwrócił się. Stał, wpatrując się w znajomy kolor włosów. Tyle wiedział o swojej matce. Kawałek zdjęcia trzymany w portfelu.
Powrót do góry Go down
the civilian
Nymira Black
Nymira Black
https://panem.forumpl.net/t2059-nymira-black
https://panem.forumpl.net/t1817-uwaga-marmolada
https://panem.forumpl.net/t2064-nymira-black#26250
https://panem.forumpl.net/t1169-black-black-black-give-me-white
Wiek : 18
Zawód : artystka, super asystentka Elajży

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptyPon Paź 07, 2013 9:55 pm

Stała tam i po prostu patrzyła, nie bardzo wiedząc, co powinna zrobić, jak się zachować, ani co powiedzieć. Cała to sytuacja wydawała jej się dziwna, żeby nie powiedzieć wręcz absurdalna. Przez praktycznie całe swoje życie żyła w niewiedzy. Myślała, że ludzie z którymi się wychowuje są jej prawdziwymi biologicznymi rodzicami. Okazało się jednak inaczej. Tchórze, których uważała za rodziców potrzebowali osiemnastu lat, by powiedzieć jej, że nie łączą ich więzy krwi, oraz zrzucić na nią wiadomość o posiadaniu brata. Który chodził po świecie, prawdopodobnie w podobnej nieświadomości, w której ona żyła do tej pory. A może wiedział? Może widział i wcale nie chciał jej znaleźć.
Jackson Blomwell, człowiek, który był jej bratem, stał właśnie na przeciw niej. A ona, po oddaniu dokumentów opuściła dłoń i patrzyła na niego, nie bardzo wiedząc co, ani jak powinna mu powiedzieć.
- Na twoim miejscu trzymałbym się ode mnie z daleka- usłyszała słowa chłopaka. Ona na swoim miejscu wolałaby się właśnie trzymać jak najbliżej, w końcu odnalazła brata, który przez większość czasu był dla niej kimś niewiadomym. Nazwiskiem bez twarzy i charakteru. A teraz stał przed nią i patrzył, a ona nie miała zielonego pojęcia co zrobić.
Przestąpiła z nogi na nogę i przeczesała dłonią rudą czuprynę. Na chwilę spojrzała gdzieś w dal, na rzekę, by znów powrócić niebieskimi tęczówkami do mężczyzny na przeciw niej. Wzięła głęboki oddech i wręcz wypluła z siebie słowa, które leciały jej z ust z prędkością pocisków wystrzeliwanych z karabinu maszynowego.
-Nie wiem jak to powiedzieć. Więc po prostu to powiem. Pewnie mnie weźmiesz za idiotkę, wcale bym się nie zdziwiła, gdybyś właśnie tak mnie postrzegł po tym co powiem. Więc - nabrała jeszcze raz powietrza i spojrzała stojącemu na przeciwko niej Blomwell'owi w oczy - Mam duże podstawy, choć i wiele wątpliwości, jednako jako iż jestem, a raczej staram się być, optymistką, to mam duże podstawy, to już mówiłam - zatrzymała na chwilę swój słowotok. Pokiwała głową. Wzięła jeszcze jeden wdech i wydech i podjęła mówienie, mając nadzieję, że tym razem uda jej się skończyć zdanie. -Myślę, że jesteś moim bratem.
W końcu udało jej się to z siebie wyrzucić. Wypuściła z ust powietrze, a na jej piegowate policzki wpłynęły rumieńce. Stała tam, oczekując na jego reakcję, mając jednocześnie ochotę obrócić się i uciec gdzie pieprz rośnie.
Powrót do góry Go down
Lindsay Fitzgerald
Lindsay Fitzgerald
Wiek : 23
Zawód : Strażniczka Pokoju

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptySro Paź 09, 2013 10:44 am

// załóżmy, że Lindsay była tutaj już trochę dłużej - głupio tak, żeby przyszła na sam koniec bankietu.

Lindsay może nie była jakąś miłośniczką bankietów, hucznych imprez i wystawnych przyjęć, aczkolwiek stwierdziła, że jako zwolenniczka Coin i rebeliantka chciała chociaż z czystej ciekawości pojawić się na owym wydarzeniu. Tym bardziej jako, że jest Strażniczką Pokoju, aczkolwiek wiadomo, ze może i nie długo bo miała bardziej ambitne plany.
Tegoż jednak dnia, nie miała na sobie białej zbroi charakterystycznej dla jej zawodu, przyszła jako cywil, ubrana skromnie w czarną sukienkę, jej ozdobą były jedynie widoczne tatuaże na rękach. Włosy miała chaotycznie ułożone, nie nie były w ogóle układane, raz przeczesane szczotką i zostawione w takim nie ładzie w jakim zostały rozczesane.
Fitzgerald postanowiła stanąć gdzieś na marginesie i wpatrywać się w ludzi, którzy tutaj przybyli, szczerze mówiąc to trochę obawiała się, że ujrzy tutaj swojego starszego brata Thomasa, który przebywał w KOLCu. Jednak nie sądziła, by był tak małostkowy i lekkomyślny i zjawił się na tym evencie.
Przez pewien czas Lindsay miała wrażenie, że jej brat nie tylko czuje do swojej siostry żal, złość i rozpacz, ale jednak strach. W przeciągu roku dwudziestoletnia Fitzgerald osiągnęła wiele pnąc się po szczeblach kariery, dalej naiwnie licząc na jakiś awans i stanąć bliżej u boku Coin, bądź zasilać bardziej elitarne wojsko.
Jednak nie na wszystko jest teraz czas. Teraz pozostaje obserwacja zgromadzonych i oczekiwanie na finalne fajerwerki.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptyCzw Paź 10, 2013 9:34 pm

Po obu stronach mostu wybuchło zamieszanie.
Na początku nikt nie zdawał sobie sprawy, co właściwie się dzieje. Grająca głośno muzyka zagłuszyła pierwsze strzały i pojedyncze okrzyki paniki, w orientacji nie pomagały również przytłumione alkoholem zmysły. Dopiero po całej, długiej minucie, stało się jasne, że coś jest nie tak. Grająca orkiestra ucichła, a w powietrzu rozległ się pisk opon, kiedy sześć samochodów - po trzy z każdej strony - zaparkowało w pobliżu podestu, całkowicie blokując dostęp do stałego lądu. Między nimi ustawiło się kilkoro nierzucających się w oczy, galowo ubranych ludzi, a każdy z nich trzymał w ręce broń różnego rodzaju - najprawdopodobniej taką, jaką akurat udało się zdobyć. Pilnujący porządku Strażnicy Pokoju leżeli już bez życia na odgarniętym ze śniegu asfalcie lub pozostając w mniejszości, chowali się wśród gości bankietu.
- Niech nikt nawet nie próbuje robić niczego głupiego - rozległ się męski, wzmocniony mikrofonem głos, dobiegający ze znajdującego się na środku podwyższenia. W czasie, gdy zdezorientowani uczestnicy przyjęcia próbowali zrozumieć, co właściwie się dzieje, trójka buntowników - dwoje mężczyzn i jedna kobieta - wspięło się na podest, mierząc tłum uważnym wzrokiem. Żadne z nich nie miało broni, ale nie potrzebowali jej - byli odpowiednio osłaniani przez swoich współtowarzyszy. - O ile wasza ukochana prezydent Coin kocha was tak, jak twierdzi, nikomu nie stanie się krzywda - dodał po chwili, uśmiechając się jadowicie. Wymienił spojrzenia ze swoją towarzyszką, po czym oboje kiwnęli głowami. W tym samym czasie, na znajdującym się nad nimi telebimie zniknął obraz z areny, zastąpiony transmisją, przedstawiającą... fragment muru, otaczającego getto - dokładnie ten, w którym ziała spora, okrągła dziura. Na kilka sekund zapadła cisza, podczas gdy wszyscy z niezrozumieniem wpatrywali się w ekran, po czym z głośników dał się słyszeć huk, a obraz z kamery zasnuł obłok dymu. Cegły oderwały się od konstrukcji, szybując z dużą prędkością, a kiedy opadł kurz, stało się jasne, że wybuch pozostawił w barierze wyrwę o szerokości około dziesięciu metrów. - To tylko ostrzeżenie - powiedział mężczyzna, przypominając osłupiałemu tłumowi o swoim istnieniu. - Takie same, tylko większe ładunki zostały podłożone pod siedzibę pani prezydent. Tak, kochana Almo, doskonale wiemy, że nas teraz oglądasz. - Przerwał na moment, pomachał wesoło i posłał coś w rodzaju uśmiechu szaleńca w pozornie przypadkowym kierunku. - Sprawa jest prosta. Żądamy natychmiastowego zakończenia Głodowych Igrzysk i uwolnienia trybutów z areny. Na początek. Masz godzinę - zakończył, wkładając ręce do kieszeni i kołysząc się lekko na podeszwach eleganckich butów.


Kilka ustaleń.
- Od tej pory możecie pisać na bankiecie, uwzględniając post MG. Mieszkańcy getta mają wolną rękę - mogą dołączyć do którejś z grup po obu stronach mostu, lub wcielić się w bezimienne postacie na scenie. Nie bójcie się, nikomu nie odstrzelimy głowy. Nawet jeśli do tej pory nie pojawiliście się na evencie, możecie zrobić to teraz, uznając, że byliście w lokacji już wcześniej. MG zajmie się osobami, które od tego momentu napiszą posty. Brak postu oznacza brak reakcji.
- Odpowiedź Coin na żądania buntowników pojawi się za 24 godziny. Do tej pory możecie robić wszystko - od prowadzenia dialogu z buntownikami, po pełną oburzenia wizytę w gabinecie pani prezydent. Obecni na mości nie mogą rzecz jasna opuścić lokacji.
- Od jutra akcja na moście będzie też ściśle powiązana z areną, więc trybutom radzę się ruszyć - ci stojący bezczynnie, mogą zostać poruszeni przez MG. :>
- Podczas zamieszania Sunny zostaje potrącona, a upadając uderza się w głowę i traci przytomność. Przepraszam Aluś, ale nie dam rady ciągnąć tego wątku z obydwu stron barykady. Nie chcę Cię blokować, możesz więc uznać, że zajęli się nią sanitariusze, a Pippina oddzielił od niej tłum.
Powrót do góry Go down
the victim
Cilia Loem
Cilia Loem
https://panem.forumpl.net/t1941-cilia-loem
https://panem.forumpl.net/t1182-cilii
https://panem.forumpl.net/t1307-cilia-loem
Wiek : 20
Przy sobie : W PLECAKU: butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, apteczka // PRZY SOBIE: Leki przeciwbólowe

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptyCzw Paź 10, 2013 10:08 pm

Gdy w głosnikach odezwał się nieznany Rebeliantom głos, Cilia od razu zrozumiała, że udanie się na bankiet było złą decyzją. Ładunki wybuchowe pod siedzibą Almy Coin? Można było jej nienawidzić, ale do czegoś takiego mogli być zdolni tylko ekstremiści. Ciekawe, kto się na to odważył i kto zorganizował coś takiego? Buntownicy musieli mieć świetnie przygotowany plan, a więc stał za tym ktoś inteligentny i niewątpliwie doskonale znający psychologię tłumu.
Pośród zgromadzonych na bankiecie rozchodziły się szepty, piski i okrzyki przestrachu. Gdzieś jakaś dziewczyna straciła przytomność, ktoś przewrócił kogoś innego, zaczynały padać pierwsze oskarżenia i zarzuty. Robiło się coraz bardziej nieprzyjemnie.
Cilia rozejrzała się wokół. Szukała jakiejś znajomej twarzy, jednak nikt chyba nie wywoływał u niej żadnych wspomnień. Samotność była przykra, ale samotność w tłumie powodowała jeszcze większy niepokój. Szczególnie w takiej sytuacji. Cilia nie potrafiła już patrzeć na nic racjonalnie, sama zaczynała powoli wpadać w panikę.
Ucieczka z mostu była niemożliwa. Tajemniczy buntownicy zamierzali prawdopodobnie czekać na decyzję Coin. Ale przecież... Nie zrobi chyba nic zgromadzonym na moście ludziom? To byłoby przesadą, w niczym nie różniłoby się od... no właśnie. W Panem od dawna panowała zasada błędnego koła. Jakaś grupa skrzywdziła drugą, więc tamci musieli się zemścić. Wendeta nadchodziła, po czym pojawiał się kolejny odwet.
- To się nigdy nie skończy... - wyszeptała Cilia do samej siebie i zaczęła przepychać się przez tłum.
W końcu, kilka metrów dalej, udało jej się dostrzec dziewczynę, którą zazwyczaj widywała nie w sukienkach, ale w charakterystycznym mundurze. Zdaje się że miała na nazwisko Fitzgerald, czy jakoś tak. W każdym razie na pewno nie powinna była po prostu tak stać!
- Czy Strażnicy Pokoju zamierzają coś zrobić?! - spytała, pełna gniewu wobec strażników, którzy stali w tłumie i nie reagowali.
Powrót do góry Go down
Lindsay Fitzgerald
Lindsay Fitzgerald
Wiek : 23
Zawód : Strażniczka Pokoju

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptyPią Paź 11, 2013 11:11 am

Kiedy człowiek choć raz nie nałoży munduru Strażnika Pokoju i może się gdzieś pokazać, to zaraz musi się coś dziać. Na szczęście Lindsay nie rusza się gdziekolwiek bez jakiejkolwiek broni. Pod niewinną sukienką, miała schowany krótki pistolet, ale wiedziała, że teraz wyciąganie jego okaże się jedynie głupotą. Fitzgerald spojrzała na troje buntowników, którzy wygłosili swoją jakże bezczelną przemowę. Oczywiście wiedziała, a bynajmniej miała taką nadzieję, że prezydent Coin nie da się zastraszyć i że zaraz coś się wydarzy, aczkolwiek nie mogła też stać bezczynnie. Chciała już ruszyć ku buntownikom, by móc z nimi nawiązać jakąs rozmowę, kiedy to podeszła do niej jakaś kobieta.
- Nie wiem, jak inni Strażnicy Pokoju, ale ja mam zamiar COŚ z tym zrobić - chociaż tak naprawdę jeszcze sama nie wiedziała co dokładnie ma zrobić. Zbliżyła się bliżej buntowników, co by móc im sie też lepiej przyjrzeć. Wiedziała, że będzie ciężko z nimi negocjować, bo zaraz w odpowiedzi Lindsay dowie się, że bomby są już podłożone, cokolwiek. Będą chcieli, żeby wszystko poszło po ich myśli.
- Czego chcecie od prezydent Coin?! - krzyknęła w stronę buntowników, próbując stanąć jak najbliżej nich. Nie miała jeszcze w głowie żadnego planu. Wiedziała, że improwizacja w tym momencie może jej wyjść najlepiej.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jackson Blomwell
Jackson Blomwell
https://panem.forumpl.net/t2040-jackson-blomwell
https://panem.forumpl.net/t1030-jackson
https://panem.forumpl.net/t1301-jackson-blomwell
https://panem.forumpl.net/t1026-better-forget-it
https://panem.forumpl.net/t1029-jackson
Wiek : 20
Zawód : były żołnierz, łącznik w Kolczatce
Przy sobie : broń palna, kapsułka z wyciągiem z łykołaków

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptyPią Paź 11, 2013 8:53 pm

To, że stał zły na cały świat nie było niczym dziwnym. Zagadkę stanowiła natomiast jego późniejsza reakcja. Chwilowa, ale zawsze... W jego głowie pojawił się na moment obraz matki. Na ułamek sekundy, nie zdążył go nawet zarejestrować, ale w tym momencie był już pewien. A raczej jego podświadomość była.
Podobnie brzmiący głos.
Rude włosy.
Zdjęcie ślubne rodziców.
- Pier****** – udało mu się tylko wykrztusić, ale jego tętno i oddech znacząco przyspieszyły. Nawet zakręciło mu się w głowie. – Niemożliwe. Oni umarli. Ile ty możesz mieć lat, co? Wkręcasz mnie, bo chcesz, żebym odstawił kolejną szopką i rzucił się na kogoś z pięściami? – wycedził przez zęby, zaciskając dłoń na szklance. Wbił nienawistne spojrzenie w dziewczynę, właściwie już kobietę i cisnął naczyniem i beton. Wokół panował hałas, ale miał wrażenie, że oboje usłyszeli brzęk tłuczonego szkła i jakby ciszę. Pustkę. Nic ich nie łączyło, a jednak łączyło ich wszystko. Te same geny, inne życie. Szukała go. Czy on zdecydowałby się na to, gdyby wiedział? Czy w ogóle jej wierzył.
- Udało ci się. Zadowolona?! – wrzasnął jej w twarz, po czym wbił wzrok w ziemię.
Uwierzył. Bronił się, nie miał rodziny. Całą swoją nienawiść do świata składał z elementów okropnego życia i samotności. Sa-mot-noś-ci! A jeśli miał siostrę, nie był już sam i to w gruncie rzeczy wszystko komplikowało, wszystko burzyło. Mimo, że chciał być szczęśliwy, po prostu bał się zmiany, nowej sytuacji. Przywykł do załamań, przywykł do pustego domu, przywykł do pedantycznej czystości. A ona zechce go poznać, czego nie mógł jej obiecać. Otworzył się przez Jasmine. Jazz... Niewidzialna igiełka delikatnie wbiła się w jego serce. Ledwo poczuł. Jak zawsze, kiedy o niej myślał. Tęsknił.
Nie tęsknię, nieprawda! Jej też nie chcę znać! Nie potrzebuję was do niczego!!!
Rozpaczliwa nuta w wewnętrznym głosie. Niewypuszczone nigdy na świat, zawsze przełykane łzy i kamienna, pokerowa twarz. Ściągnięte brwi, zagryzione usta. Tylko oczy. Tylko one nie kłamały. Suche, choć zrozpaczone. Nie potrafił nad nimi zapanować. Nie tym razem. Po raz kolejny. Nie był sobą. Nie czuł się Jacksonem.
- Nie chcesz mnie znać – warknął pod nosem. – Nie, żeby mnie to obchodziło, ale nie wiem nawet, jak masz na imię – dodał, krzywiąc się. Nie wierzył własnym słowom. Świat zachwiał się w posadach.
Wtedy padły strzały, zrobiło się zamieszanie, a on bez wahania wyjął broń z kieszeni, wepchnął nieznajomą siostrę za siebie i przysunął się do barierki. Odruch. Nie uczucia. Pozostałość pobytu w wojsku. Chronić cywili. Nawet, jeśli teraz on także był cywilem.
Przemowa zrobiła na nim niemałe wrażenie, ale nie pokazał tego po sobie. Żałował, że to nie on zdecydował się zabić Coin. Był całym sercem z buntownikami. Chwycił kobietę za ramię (to już nie był naturalny odruch, ale nie mógł zostawić jej na pastwę losu, prawda?) i przepchnął się bliżej sceny, nadal dzierżąc broń w dłoni. Rozsądniej było uciec. Zostawić Nym i wziąć nogi za pas. Ale Jackson Blomwell pozostał żołnierzem wiernym idei wolności, o którą tak ciężko walczył.
- Zabijcie sukę – powiedział do stojącej na scenie trójki.
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptyPią Paź 11, 2013 9:52 pm

Tak bardzo się myliłam co do bankietów.
Jednak potrafią być ciekawe.
Szkoda, że nie w ten sposób, jaki bym sobie tego życzyła.
Zjawiło się wiele osób, których nie spodziewałam się zobaczyć. Na przykład Jackson Blomwell, żołnierz z depresją, ten, którego skreśliłam na starcie ze względu na brak predyspozycji, i ten, który niedługo po tym spróbował zniszczyć mi opinię i karierę. Nie zmienił się wiele od czasu, kiedy go ostatnio widziałam. Gdzieś w tłumie mignęła mi też drobna, ciemnowłosa Strażniczka Pokoju. Miała tatuaże na ramionach, a na imię było jej chyba Lindsay. Jednak nie czułam potrzeby witania się z żadnym z nich, więc tylko westchnęłam cicho i zajęłam się sobą. Rozpuściłam związane w kok włosy i szybko splotłam je w elegancki warkoczyk, resztę zaś puściłam luźno, tak, że miękką falą opadły mi na ramiona i udrapowały się jak kurtyna. Niezbyt wiele czasu jednak mogłam nacieszyć się nudą, którą potem zaczęłam pojmować jako szybko odebrany luksus. Pisk samochodów, blokada wyjścia, martwi Strażnicy Pokoju i zamieszanie, kiedy kilka osób wkroczyło na scenę i wygłosiło kilka gróźb pod kierunkiem nowej pani prezydent. Nie wiedziałam, kim byli i czego chcieli, czy byli autentyczni, czy służyli tylko jaka kolejna sztuczka, próba, która miała na celu przetestowanie nas przez Coin. Jednak to się dla mnie nie liczyło. Ważna była krążąca w żyłach adrenalina, skaczące w górę ciśnienie i zatknięty za pasek rewolwer. Wiedza, że jest naładowany i umiem go używać, stanowiła kojący balsam na moje nerwy, jednak nie uśmierzała go całkowicie. Nie chcąc się zdradzić, jedną dłoń wsunęłam do kieszeni spodni, tak, żeby mieć broń pod ręką. Szybkim ruchem przesunęłam się do przodu. Większość ludzi wiedziała, kim jestem, że trenuję żołnierzy i jestem niemalże jednym z nich. Nie wiedzieli o drugiej stronie medalu, o Kwartale, ale to przecież nie była ich sprawa i zupełnie się teraz nie liczyła. Wysunęłam się pod scenę, tak, żeby mieć głównych przywódców na oku, i żeby Coin widziała moje rzekome poparcie, bo nie wątpiłam, że widziała to, co się stało. Zastanawiało mnie jedynie, co zamierzają z nami zrobić. Wystrzelać jak psy? Utopić w rzece? Serce biło mi zdecydowanie zbyt szybko, czułam pulsowanie w całym ciele, od cebulek włosów po palce u stóp. Odwróciłam głowę w prawo i zauważyłam zaciętą twarz Bloomwella, mojej uwadze nie umknęły też jego bezmyślne, jak zwykle zresztą, słowa.
-Uważaj, co mówisz, albo ktoś Cię za to rozliczy- warknęłam na tyle cicho, żeby nie wychwyciło tego żadne niepożądane ucho. Następnie uniosłam głowę, napotykając wzrok jednego z przywódców.
-Czego chcecie od nas?- Zapytałam głośnym, pewnym siebie głosem, w duchu tłumiąc krzyk, że się z nimi zgadzam, że ich popieram. Nie mogłam się zdradzić, nie teraz.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptySob Paź 12, 2013 1:31 am

Przez kilka długich minut nie działo się nic.
Trójka buntowników stała nieruchomo na scenie, mierząc wzrokiem coraz bardziej niespokojny tłum, wśród którego - jak powoli zaczynali się orientować - znajdowało się mniej zwolenników nowego reżimu, niż przypuszczali. Mężczyzna, ten na środku, uśmiechnął się z zadowoleniem. Nad jego głową wciąż można było zobaczyć powoli opadający kurz, odsłaniający szeroką wyrwę w murze. Obraz na telebimie co jakiś czas dziwnie migotał, jakby tracąc łączność, a później od nowa ją odzyskując.
- Czego chcemy?! - krzyknął, kiedy głos Lindsay wybił się nad zgromadzonych rebeliantów. Spojrzał w dół, próbując odszukać dziewczynę wzrokiem, a kiedy mu się to udało, wygiął wargi w nieprzyjemnym grymasie. Na oko miał około trzydziestki, ale jego ciemne włosy były już przerzedzone, a nad czołem tworzyły się zakola. Wyglądał, jakby sporo się zestarzał w krótkim okresie czasu. - Żeby zostawiła w spokoju nas i nasze dzieci. Tego chcemy. - Spojrzał jej w oczy, ale w tym samym momencie jego uwagę odwróciło pytanie Sonei. Odruchowo szarpnął głową w kierunku źródła głosu, jego wargi drgnęły, by odpowiedzieć, ale stojąca obok niego kobieta go uprzedziła.
- To jest dobre pytanie - powiedziała, robiąc powolny krok do przodu i rzucając swoim towarzyszom krótkie spojrzenie. - Czego od nich chcemy? Cóż, kochani - kontynuowała, wyraźnie ironizując i podnosząc głos. Tym razem zwracała się do wszystkich, nie tylko do autorki pytania. - Nie bierzcie tego do siebie, ale musimy mieć kartę przetargową. - Zacmokała cicho. - Jeśli COKOLWIEK pójdzie nie tak, jeśli Coin spróbuje w jakikolwiek sposób nas wykiwać, jeśli spróbuje nas zastrzelić, krótko mówiąc - jeśli nas nie posłucha... Cały most wyleci w powietrze. A my wszyscy razem z nim. - Po tych słowach zamilkła, pozwalając, by na moście zapadła chwilowa cisza.

W tym samym czasie niska, starsza kobieta, ubrana w elegancką suknię balową, podeszła do Jacksona i stanowczo szturchnęła go w ramię.
- Stul pan pysk, nadal stoi pan w tłumie rebeliantów - warknęła w reakcji na jego słowa, po czym fuknęła złowieszczo, rozglądając się dookoła. Otworzyła usta, najwidoczniej dopiero rozpoczynając przemowę, ale przerwał jej nowy dźwięk.

Telebim wydał kilka dźwięcznych piknięć. Obraz zamigotał, mur zniknął, przez kilka sekund zastąpiony przez jednolity, czarny ekran, który następnie przeszedł w transmisję... ze studia Logana Vandeviere'a. Sam Logan siedział w fotelu sztywniej niż zwykle, nieco pobladły - co w jego wypadku wydawało się nie do pomyślenia - a w ręku trzymał klika luźnych kartek. Stojący na podwyższeniu buntownicy drgnęli, po czym odwrócili się plecami do tłumu, wbijając wzrok w przekaźnik.
- Oświadczenie prezydent Coin - przeczytał mężczyzna, nerwowo poprawiając zbyt ciasno zawiązany krawat. To, dlaczego Alma Coin postanowiła nie zjawić się sama, mogło pozostawać jedynie w sferze domysłów. - Wzywam was do natychmiastowego poddania się. Wasze działanie nosi wszelkie znamiona terroryzmu i jest aktem przemocy wymierzonym w ludność cywilną. Z terrorystami rząd dialogu prowadził nie będzie. Nie damy się zastraszyć. - Logan przełknął głośno ślinę, podnosząc wzrok znad kartek. - Na tego typu atak odpowiedzieć możemy tylko w jeden sposób - zakończył, rzucając spojrzenie gdzieś w stronę niewidocznego dla widzów obiektywu, ale nie musiał długo utrzymywać kamiennego wyrazu twarzy. Obraz znów się zmienił, ponownie przekazując transmisję z areny, a dokładniej z cukierni, w której przebywała Cordelia i Artur. Początkowo wydawało się, że nic się nie dzieje, ale niecałą minutę później umieszczony w przedramieniu trybuta lokalizator eksplodował, rozrywając skórę, mięśnie, krusząc kości i - co najważniejsze - nieodwracalnie uszkadzając żyły i tętnice. Pod oszołomionym bólem chłopakiem ugięły się kolana, osunął się na posadzkę. Przypominająca krwawą masę ręka krwawiła obficie, zalewając podłogę ciemnoczerwonym płynem. Nawet jeśli Cordelia próbowała mu pomóc - nie była w stanie nic zrobić. Po kilku minutach Artur stracił przytomność, a powietrze przeszył odgłos armatniego wystrzału.
- To nie było mądre posunięcie. - Głos mężczyzny na scenie rozdarł ciszę, brutalnie przypominając zgromadzonym, gdzie się znajdują. Podszedł do krawędzi podwyższenia. - Steve, mamy kontrolę nad telebimem?! - krzyknął, kierując pytanie w stronę zaparkowanych dalej samochodów. Z jednego z nich wyskoczył drobny dwudziestolatek i zamachał rękami, jednocześnie kręcąc głową. - Nieistotne - mruknął, wracając na swoje miejsce na środku. - Wydaje ci się, że blefujemy?! - wrzasnął, tym razem nie w żadną konkretną stronę. Wyglądało na to, że zwraca się do Coin - cała sytuacja na pewno była jej przekazywana na żywo. - No to sprawdź nasz blef.
Powietrzem wstrząsnęła kolejna eksplozja, chociaż do uczestników bankietu dotarł zaledwie jej daleki odgłos. Głowy wszystkich natychmiast zwróciły się w kierunku brzegu, gdzie wokół majaczącego w oddali Ośrodka Szkoleniowego zaczynała wznosić się chmura pyłu. Sam budynek wyglądał, jak rozpadający się domek z kart - całe fragmenty ścian odpadały od konstrukcji, spadając na ziemię i wzniecając kolejne obłoki pyłu.


Kolejna odpowiedź pojawi się za 24 godziny, chyba że będziecie potrzebować pomniejszych reakcji MG w międzyczasie. Enjoy. c:
Powrót do góry Go down
the victim
Cilia Loem
Cilia Loem
https://panem.forumpl.net/t1941-cilia-loem
https://panem.forumpl.net/t1182-cilii
https://panem.forumpl.net/t1307-cilia-loem
Wiek : 20
Przy sobie : W PLECAKU: butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, apteczka // PRZY SOBIE: Leki przeciwbólowe

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptySob Paź 12, 2013 10:14 am

Cilia nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła. Alma Coin doprowadziła do śmierci trybuta, tylko po to, by przestraszyć buntowników. Ci z kolei wysadzili budynek szkoleniowy. Robiło się coraz bardziej niebezpiecznie, tłum był przerażony. Niektórzy próbowali uciekać w panice, przepychali się, krzyczeli. To jednak było na nic.
Biedna Cordelia. Nie powinna nigdy być trybutką, nie w tak młodym wieku. Teraz na dodatek groziło jej jeszcze większe niebezpieczeństwo - w każdej chwili mogła zostać użyta jako argument Coin. Jako zabawka, użyta do przekonania buntowników do porzucenia swych racji.
Cilię przerażało to, że wojna w Panem nigdy się nie kończy. Czy był to Snow, czy Coin, czy Rebelianci, czy ci buntownicy teraz... Zawsze ktoś prowadził do jakiegoś konfliktu, przez który ginąć musiały niewinne osoby, często tak młode, że same nie miały pojęcia o tym, za co idą na śmierć.
Mężczyzna ze sceny nie wyglądał na bardzo groźnego, wręcz przeciwnie. Cilii wydałby się być może nawet sympatyczny, gdyby nie zaciekłość i jakaś lisia przebiegłość odmalowane na jego twarzy. Póki co ludziom na moście nie zrobił krzywdy, ale wysadzenie Ośrodka Szkoleniowego było przesadą.
Bała się cokolwiek powiedzieć, zamarła. Była zbyt słaba, nie potrafiła wybić się z przestraszonego tłumu i zrobić czegoś sensownego, a co najgorsze - docierało to do niej.
- To nie powinno tak wyglądać! - krzyknęła jedynie, właściwie już w akcie ostatecznej rozpaczy. Wiedziała, jak zimną osobą jest Coin i przypuszczała, że prezydent pozwoliłaby na wysadzenie wszystkich gości bankietu wraz z mostem, byle nie przyznać racji buntownikom. Nienawidziła jej za to. Za ten upór i obojętność, skryte pod maską życzliwej pani prezydent, która uratowała mieszkańców Panem spod jarzma Snowa.
Pierwszy raz w życiu gorąco pragnęła jej natychmiastowej śmierci. Powinna zginąć za to, co zgotowała wszystkim innym.
Ale czy wtedy nie zginęliby także oni? Władza w Panem nigdy chyba nie była dobra. Może dobre czasy miały po prostu nigdy nie nadejść, może taki już ich los?
Cilia zrezygnowana ponownie rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu znajomych twarzy, by poczuć się bezpieczniej.
Powrót do góry Go down
the pariah
Evelyn Noel
Evelyn Noel
https://panem.forumpl.net/t235-evelyn-noel
https://panem.forumpl.net/t250-evelyn-s-relations
https://panem.forumpl.net/t1297-evelyn-noel
Wiek : 23
Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptySob Paź 12, 2013 2:46 pm

Zaczęło się. Zamieszanie, wrzaski, energiczne rozmowy wokoło. Ev udawała, że nie wie, co się dzieje. Jeśli plan spali na panewce, to będzie miała szansę uciec. Chociaż nie, nie będzie miała takiej szansy. Może uciec tylko do masowego więzienia, gdzie aktualnie mieszka. Cudownie. Trzech ludzi wparowało na podest i zaczęli swoje energiczne przemowy. Ev, niby od niechcenia, z kieliszkiem w reku powoli posuwała się w stronę wejścia na podest. Nie wiedziała czy Math i Rose idą za nią, miała to gdzieś. Na podest weszła dokładnie w momencie, w którym reka jednego z trybutów eksplodowała. W głębi cieszyła się, że to przynajmniej nie Booker, chociaż cholera wie, czy on jeszcze żyje. Podeszła do obecnych rebeliantów i gdy prowadzący zakończył przemowę wzięła od niego mikrofon.
- Zabiliście trybuta, żeby co zrobić? Przestraszyć nas widokiem krwi i śmierci? Od ponad pół roku widujemy to codziennie w tym zasranym Kwartale. Ludzie codziennie zdychają z głodu na oczach innych, którzy w większości czekają aż koleś wyzionie ducha i będzie można go zjeść. Nie wspomnę o chorobach, zamarznięciach, morderstwach i strażnikach, którzy czasami dla zabawy męczą mieszkańców Kwartału. Więc co, chcieliście, żebyśmy teraz zaczęli płakać, bo zginął nasz bliski i żebyśmy się poddali? Przykro mi, po kilku dniach zrozumiałam, że płacz nic nie da. – W tym momencie zdała sobię sprawę, że prawdopodobnie patrzy na nią większość Kapitolu. I że Rebelianci starają się odgadnąć jej tożsamość, żeby jak najszybciej się jej pozbyć. Niech ich szlag trafi, razem z Coin i tym całym bankietem. To nie powinno tak wyglądać! Krzyknął ktoś w tłumie.
-A jak? Dyplomacja? Pokojowe rozwiązanie? Wy takiego nie szukaliście, gdy przejmowaliście Kapitol, dlaczego my mamy iść na ugodę? – Powiedziała do mikrofonu i oddała go głównemu prowadzącemu całego spektaklu, który rozgrywał się na bankiecie. Drugi, bardziej krwawy, rozgrywał się na Arenie, która już spełniła swoją rolę – stała się miejscem śmierci kilkunastu dzieci i nastolatków, którzy jeszcze rok wstecz marzyli, planowali przyszłość i spotykali się ze znajomymi w centrum.
Powrót do góry Go down
Anafiel Delaunay
Anafiel Delaunay
https://panem.forumpl.net/t949-anafiel-delaunay
https://panem.forumpl.net/t1283-anafiel-delaunay
Zawód : Barman, sprzątaczka

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 EmptySob Paź 12, 2013 3:18 pm

z Violatora, mili moi!

Co właściwie sprowadziło go tutaj? Delaunay nie wiedział, ale podążył razem z innymi, gotów bronić swoich przekonań. Gotów zakończyć tę farsę, jaką były Głodowe Igrzyska. Już od dawna sądził, że należało obalić rządy Almy Coin, ale nie był za wybiciem w pień każdej osoby w rządzie, która podlegała tej zimnej suce. Na pewno byli tam ludzie, którzy byli zmuszeni pracować tak, by zadowolić szefową. Ludzie, którzy pragnęli pokoju i wzajemnej tolerancji pomiędzy rebeliantami a mieszkańcami Kapitolu.
Lecz czy było tak naprawdę?
Gdy rozległy się pierwsze strzały, początkowo wpadł w popłoch. To bolało, przypominało o matce i całym dzieciństwie, rozdzierało serce… Nawet jeśli nikt nie strzelił do niego. Wysłuchał powoli pierwszych słów buntowników, następnie zimnej w tonie wypowiedzi Coin, przeczytaną przez znanego prezentera, wyglądającego… Cóż, jakby poddano go torturom.
- Wzywam was do natychmiastowego poddania się. Wasze działanie nosi wszelkie znamiona terroryzmu i jest aktem przemocy wymierzonym w ludność cywilną. Z terrorystami rząd dialogu prowadził nie będzie. Nie damy się zastraszyć. Na tego typu atak odpowiedzieć możemy tylko w jeden sposób.
Stał wraz z innymi, wpatrując się w telebim, na którym właśnie pokazano umierającego trybuta. Jednak i na to buntownicy mieli odpowiedź. Ośrodek Szkoleniowy zdawał się osuwać jak zamek z piasku; tak oto buntownicy wysadzili w powietrze kolejną ważną podporę Igrzysk.
-  Cordelia, walcz! – krzyknął głośno, modląc się o zwycięstwo wnuczki Snowa.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Odbudowany most - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Odbudowany most

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 13Idź do strony : Previous  1, 2, 3, ... 11, 12, 13  Next

 Similar topics

-
» Odbudowany most

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Dzielnica Wolnych Obywateli :: Moon River-