IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Odbudowany most - Page 13

 

 Odbudowany most

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 11, 12, 13
AutorWiadomość
the civilian
Noah Atterbury
Noah Atterbury
https://panem.forumpl.net/t1889-noah-atterbury#24419
https://panem.forumpl.net/t249-noah-atterbury
https://panem.forumpl.net/t1314-noah-atterbury
https://panem.forumpl.net/t563-noah
https://panem.forumpl.net/t1190-noah-atterbury
Wiek : 19
Zawód : Kelner w 'Well-born' i student
Przy sobie : medalik z ampułką cyjanku, zapalniczka, broń palna, zezwolenie na posiadanie broni, paczka papierosów, nóż ceramiczny
Znaki szczególne : piegipiegipiegi
Obrażenia : Złamane serce i nadszarpnięte zaufanie

Odbudowany most - Page 13 Empty
PisanieTemat: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 13 EmptyPią Maj 03, 2013 3:17 pm

First topic message reminder :





Po wybuchu i całkowitym zniszczeniu mostu nad Moon River, władze zdecydowały nie oddawać go ponownie do użytku samochodów. Zamiast odnowić stalową, nowoczesną konstrukcję, zbudowano coś w stylu drewnianej kładki, co prawda wciąż łączącej dwa brzegi, ale przeznaczonej tylko dla pieszych. Wzdłuż traktu znajdują się wkomponowane w most ławki i kosze z kwiatami, a na samym środku stoi ogromna tablica pamiątkowa, zawierająca nazwiska i zdjęcia ofiar katastrofy oraz nieżyjących trybutów 75. Głodowych Igrzysk. Konstrukcję oświetla sto sześćdziesiąt osiem żaróweczek, symbolizujących sto czterdzieści osiem poległych w zamachu, oraz dwudziestu zawodników krwawego turnieju.


Pamiętacie jak kiedyś wyglądał most?
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Odbudowany most - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 13 EmptySro Maj 27, 2015 3:28 pm

Wiatr znad rzeki wiał coraz mocniej, nieustępliwie, przynosząc ze sobą wspomnienia. Te słodkie i miłe, jak i te bolesne, które jeszcze niedawno wywoływały u niej bolesne zaciśnięcie krtani. Jednym z nich było wspomnienie ich spotkania we troje, gdy nieznajomy mężczyzna uścisnął jej dłoń, a następnie przez cały wieczór zdawał się unikać jej spojrzenia. Czuła się wtedy dziwnie, jakby z miejsca mieli się nie polubić – w końcu już tak się zdarzało; będąc jednak sobą, Vivian starała się nie przejmować własnymi odczuciami, traktując pana Dillingera jako kogoś, kogo zna od dłuższego czasu. Nie na tyle dobrze, by mówić do niego po imieniu (to stało się jakiś czas potem), ale na tyle, by czuć do niego szacunek.
Wiadomość, którą wysłała do niego w dniu śmierci Tima, składała się tylko z jednego słowa. Tylko tyle wystarczyło, by przekazać w najprostszy sposób fakt, iż boi się być sama; spotkanie Ashe, Nick, zabierający ją do szpitala – to wszystko zdawało się być ciągiem wypadków, które pozornie nie miały ze sobą żadnego związku. A mimo to splot owych wydarzeń był naznaczony smugami krwi na jej dłoniach, jej kałużami, wsiąkającymi w śnieg. Wciąż zdawało się jej, że ma na dłoniach jego krew, nawet wtedy, gdy otworzyła drzwi i wpuściła Conrada, który niemal natychmiast ją objął, by mogła płakać. Bała się wtedy, że metalicznie pachnąca ciecz znajdzie się i na jego rękach, przez co płakała coraz bardziej, nie mogąc się uspokoić.
Chciała wtedy umrzeć, a on nie pozwolił jej upaść; na pewien dziwny, nie do końca dla niej samej zrozumiały sposób zawdzięczała życie mężczyźnie o smutnym spojrzeniu, którego poznała w pewne popołudnie.
Gdyby nie ja, to właśnie on byłby dla Ciebie kimś dobrym, powiedział kiedyś Tim, mimochodem, tak lekko i spontanicznie, że w pierwszej chwili wzięła to za żart. Siedzieli wtedy w kuchni, każde z kubkiem gorącej czekolady; to ona zaczęła temat, wspominając niespodziewanie, iż widziała Conrada w trakcie patrolu. Tim zaś pociągnął temat, pozwalając sobie na chwilę swobodnej rozmowy i urywając ją nagle, właśnie w ten sposób. Najmniej spodziewany, zaskakujący i… Wyjątkowo odpowiedni?
Ukrywając się w ramionach Conrada, zastanawiała się przez chwilę na rozmową ze zmarłym narzeczonym, która miała miejsce na niedługo przed tym, co stało się w ruinach Pałacu Sprawiedliwości. Wszystko, co działo się potem, pamiętała jak przez mgłę. Nie była świadoma groźby, jaką wystosowała pod adresem praktycznie obcego człowieka; z tamtych chwil najlepiej pamiętała krew… i Ashe Cradlewood. Miała cichą nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkają.
Zmarszczyła lekko nos w chwili, gdy musnął go ustami, i zaśmiała się przez łzy, obejmując go. Wciąż płakała, choć tym razem był to płacz zupełnie inny niż ten, którego Conrad był niemym świadkiem. Poddała się mężczyźnie, świadoma jego bliskości i czułości, którą oferował nieśmiało, w sposób, który ją zachwycał. A jednak w tej wstydliwości wyczuwała coś jeszcze, coś żarliwego, tak pięknego, coś, co sprawiało, że nie chciała się z nim rozstawać. Najchętniej uciekłaby teraz z Kapitolu, zabrawszy go ze sobą. Gdzieś daleko, w miejsce, gdzie mogliby spędzić razem choć trochę czasu. Byłaby w stanie rzucić pracę architekta i zająć się wyłącznie archiwizacją, jeśli to pozwoliłoby jej na więcej wolnych chwil, które pragnęła poświęcić byciu z nim.
Nie wiedziała, co może odpowiedzieć na te słowa, w których brzmiało wzruszenie. Nie miała pewności, czy jest w stanie jakimkolwiek gestem wyrazić mu, co czuje i jak bardzo cieszy się jego szczęściem. Ujęła w dłonie jego twarz, gładząc zarówno skórę, jak i jego zarost i uśmiechając się, gdy ich spojrzenia się spotkały.
- Nawet nie wiesz, jak cieszy mnie to, że jesteś szczęśliwy – powiedziała cicho, muskając palcami jego szyję.
Powrót do góry Go down
the victim
Conrad Gustav Dillinger
Conrad Gustav Dillinger
https://panem.forumpl.net/t3197-conrad-gustav-dillinger
https://panem.forumpl.net/t3227-kondzio
https://panem.forumpl.net/t3224-conrad-gustav-dillinger
https://panem.forumpl.net/t3312-cierpienia-mlodego-conrada
https://panem.forumpl.net/t3233-kondzio
https://panem.forumpl.net/t3298-melina-conrada
Wiek : 32
Zawód : Oficer
Przy sobie : dwa noże ceramiczne, broń palna, magazynek, mundur, telefon komórkowy, scyzoryk wielofunkcyjny, paczka papierosów, zapalniczka
Znaki szczególne : blizny na plecach, tatuaże

Odbudowany most - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 13 EmptyPią Maj 29, 2015 5:25 pm

Robiło się coraz ciemniej, lecz Conrad nie zauważał upływu czasu. Godziny umykały przez palce, które wplótł w ognistorude włosy Vivian. Piękne, jedwabiste, miękkie, okalające owal jej twarzy płomienistą koroną. Podobała mu się w rozpuszczonych włosach powiewających na wietrze, silnie kontrastujących z ciemną strugą Moon River. Tak mogłaby wyglądać płonąca ziemia, gdyby Helios nie zapobiegł katastrofie słonecznego rydwanu Faetona i Gustav dochodził do wniosku, że w tej tragedii, potrafiłby dostrzec swoistego rodzaju urok. Podobnie jak w śnieżnej lawinie doszukałby się podobieństwa do białych ramion kobiety, a powódź zalewająca Panem zdawałaby mu się głębią jej niebieskich oczu. Zapach najsłodszych perfum nie równał się woni jej ciała, a najdelikatniejszy jedwab nie był równie gładki, jak jej skóra.
Ślepiec.
Był ślepy. Podobne szczegóły kiedyś umykały jego percepcji, zaś teraz właśnie odnajdywanie detali sprawiało mu największą radość, kiedy chłonął wzrokiem twarz Vivian, nie mogąc nasycić się widokiem. Jaki pragnął uwiecznić i na zawsze wyryć w swojej pamięci. Niczym impresjonistyczny artysta chwytający najbardziej ulotną z chwil, czyste szczęście, kiedy mógł po prostu trzymać ją za rękę i myśleć, że Los jednak był dla niego łaskawy. Nie spodziewał się, że będzie mu dane zasnąć w jej ramionach i złożyć głowę w miejscu, w którym biło jej serce. Oczekiwał zimnego prysznica, otrząśnięcia się ze złudzeń, odtrącenia. Wiedział o bólu Vivian po stracie Tima - bezpośrednio po wypadku przecież to on tulił ją w ramionach i ocierał łzy. Podobnie jak i teraz, lecz ich gesty stały się symboliczne, ukrywając w drobnej pieszczocie wiele znaczeń. Które mogła odczytywać jak chciała, ponieważ Conrad zrobiłby dla niej wszystko i nie istniały ograniczenia, których by dla niej nie przełamał. Bariery się starły w momencie, gdy podczas kolacji rozpuściła włosy. Uwalniając swoją zmysłowość i jego pożądanie, niesłabnące i wciąż buzujące hormonami, burzące krew i stymulujące umysł. Nie potrafił skupić się na niczym, nie kontrolował własnych myśli. Które wolno puszczone, hasały wesoło dookoła jego bogdanki, marząc o jej fantomowym wyobrażeniu, nierealnym, lecz będącym doskonałą namiastką, gdy nie mógł mieć jej obok siebie.
Co stawało się powoli nie do zniesienia - chora zaborczość? obsesyjna tęsknota? Za długo był samotny i pragnął nadrobić ten stracony czas, manifestując uczucia w sposób demonstracyjny . Nie dla obcych, ale dla Vivian, uświęcając ją i traktując jak Anioła, który zstąpił na ziemię. Kobieta była jego pasją, błogosławieństwem i karą. Przekleństwem, jakie miało nad nim ciążyć już do końca jego dni. Policzonych jej oddechami.
- Płacz oczyszcza duszę – rzekł nieco melancholijnie, unosząc podbródek Vivian, aby przyjrzeć się jej błękitnym oczom, z których płynęły łzy. Spływające po jej twarzy, z których delikatnie je ocierał, uśmiechając się ciepło. Łzy szczęścia, skrzące się na jej policzkach niczym diamenty. Bardziej drogocenne, wręcz bezcenne dla Gustava, który nigdy nie czuł się ważny. Nie na tyle, by płakać z jego powodu. Nie na tyle, by obdarzać go bezwarunkowym uczuciem. Nie na tyle, by uciec wraz z nim.
Oboje byli związani – sztywnymi regułami, obowiązkami względem Panem. Których wyrzekłby się bez wahania, wybierając życie ubogie, ale wreszcie – szczęśliwe. Potrafił wyobrazić sobie niewielki domek w jednym z dystryktów, pracę fizyczną i słońce, wschodzące nad nowym horyzontem, opromieniające świt nowej ery.
- Spójrz w gwiazdy – powiedział, zatrzymując jej dłoń na swojej szyi – wydają się wieczne, ale w tej chwili niektóre z nich już nie istnieją – wyszeptał, jakby zdradzał Vivian największą tajemnicę.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Odbudowany most - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 13 EmptySob Maj 30, 2015 10:47 am

Czuła zapach jego ciała na swojej skórze, woń piżma, potu i żądzy; ślad ich wzajemnej pasji, równie wyraźny, jak ślad po delikatnym ukąszeniu na jej szyi. Miała ochotę zsunąć z siebie płaszcz i bluzkę, przytulić policzek do ramienia, by wraz z powietrzem wdychać tę mieszankę, zabójczo cudowną i uzależniającą. Zapach mężczyzny, pogrążającego się w rozkoszy, przyciągającego ją do siebie i całującego żarliwie usta wybranki. Zapach mężczyzny, któremu odważyła się zaufać i któremu pozwoliła, by ją posiadł. Zapach mężczyzny, któremu poświęcała teraz każdą wolną myśl.
Opętanie.
Zapewne tak nie było; nie czuła się opętana przez żądzę, nadal niespokojnie krążącą w żyłach, pobudzającą zmysły i sprawiającą, że miała ochotę spędzić z nim kolejną noc, żarliwie całując jego usta i pieszcząc każdy milimetr jego ciała. Czuła się zniewolona przez mężczyznę, którego jeszcze niedawno traktowała jako zwykłego przyjaciela, a obecnie w jej mniemaniu był kimś więcej. Pragnęła zabrać go z powrotem do mieszkania i leżeć obok niego na łóżku, wpatrzona w jego twarz. W milczeniu, w bezruchu; spokojnie i bezpiecznie, bez pośpiechu gładząc jego długie włosy. W tej chwili to byłoby spełnienie jej marzeń, tych najgłębszych i najskrytszych. Nie miłość fizyczna, która okazała się być tak cudowna, że przekraczała granice jej oczekiwań. Bliskość, którą chciała mu dać i za którą nie chciała niczego w zamian.
Niczego poza zgodą na to, żeby mogła być gdzieś blisko niego, gdziekolwiek; byleby mogła choćby przez chwilę nacieszyć się obecnością Conrada.
Poddała się jego zabiegom, jego palcom, delikatnie ścierającym kolejne łzy, jakie nadal płynęły z jej oczu. Miała wrażenie, że straciła możliwość racjonalnego myślenia, koncentrując się tylko i wyłącznie na Dillingerze. Zupełnie tak, jakby świat nagle nabrał szarych barw, a oni byli jedynymi źródłami koloru, lśniąc jaskrawo na pozornie bezbarwnej kanwie, jaką było ludzkie życie.
- Ale bywa też udręką i nie zawsze daje ukojenie.  – szepnęła cicho, tuląc się do niego. – Widziałeś zresztą, co działo się ze mną, kiedy… – urwała nagle.
Westchnęła, przypominając sobie wszystko to, co działo się wtedy, gdy świat runął w gruzach. Nie dla całego świata; dla Vivian, która nadal śniła o śmierci swojego pierwszego ukochanego. Dla Conrada, który stracił przyjaciela, dla Strażników Pokoju, którzy stracili swojego dowódcę i mentora. Dla jego matki i sióstr, dla jego rodziny. Reszta świata nie zwróciła uwagi na to, jaki wpływ miała śmierć jednostki na życie kilku osób. Nadal zdarzały się dni, kiedy pragnęła odnaleźć osobę, która oddała strzał i zadać jedno proste pytanie. Dlaczego? Jedno pytanie; chociaż jeszcze niedawno pragnęła spotkać mordercę i zabić z zimną krwią, teraz zadowoliłaby się jedną odpowiedzią.
Ponieważ wszystko się zmieniło.
Dla wielu ludzi szczęście było kwestią ułudy albo czymś, co niosło za sobą cierpienie. Jeśli miałaby cierpieć z powodu Conrada lub cierpieć, byleby tylko on był bezpieczny, zniosłaby wszelkie tortury. Nawet te najboleśniejsze, wymagające od kogoś pokoju Gerarda Ginsberga wspięcie się na wyżyny sadyzmu. Zniosłaby wszystko, tłumiąc w ustach okrzyki bólu, nie pozwalając sobie na słowo skargi.
Pamiętała, że niegdyś, za czasów Snowa, Strażnicy Pokoju w chwili rozpoczęcia swojej służby, podpisywali kontrakty. Umowa pomiędzy nimi a władzami trwała dwadzieścia lat; dwadzieścia lat, w trakcie których jedyną miłość, jaką mogli czuć Strażnicy, była miłość do kraju. Mieli być wierni prezydentowi i swojej ojczyźnie, i nikomu więcej. A jednak… obecnie łatwo było dostrzec zmiany, jakie zaszły. Zmiany, którym i ona chciała ulec, poddać się. Spróbować po raz kolejny związać się z drugim człowiekiem i po prostu istnieć.
Posłuszna jego słowom, spojrzała w niebo, dopiero teraz spostrzegając, iż powoli zapadał zmierzch; oszołomiona obecnością Conrada nie spostrzegła nawet przenikliwego zimna, niechybnie świadczącego o spadku temperatury. Gładziła opuszkami palców jego szyję, myśląc o tym, co powiedział.
- Wyglądają jak diamenty rozrzucone na aksamicie – szepnęła, zachwycona. – Ciężko uwierzyć w to, że niektóre już nie istnieją, skoro pozostał po nich ślad na niebie.
Uniosła głowę i spojrzała na niego, przypominając sobie o czymś, co powiedziała wcześniej dzisiejszego dnia. Tamte słowa nie były skierowane do niego, nie wiedział o tym, a jednak… Kiedy opowiadała o tym Rory i Evie, myślała o nim.
- Chciałbyś patrzeć na niebo w miejscu innym niż Kapitol? – zapytała łagodnie, darząc go krótkim pocałunkiem. – Na przykład… W Czwórce…?
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Odbudowany most - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 13 EmptyPon Cze 01, 2015 4:21 pm

Krótka podróż w dół dla Roberta mogła być nawet całkiem orzeźwiająca. Sam upadek w zimną wodę na bolał aż tak jak się tego spodziewano. Dał się ponieść chwili!
Helen natomiast zareagowała tak szybko, iż oprawcy nie zdążyli przewidzieć jej działań. Nim ponownie skupili się na jej ślicznej twarzy, zniknęła im z oczu. Zalazła się wodzie kilka metrów od swojego partnera.
Złodzieje oszołomieni obrotem sytuacji oraz pojawieniem się jasnych mundurów na horyzoncie rozpłynęli się jak delikatna mgła podczas słonecznego poranka.
Grupka Strażników pomogła wydostać się „skoczkom” z wody, a incydent mógł poskutkować jedynie przeziębieniem
WĄTEK ZAKOŃCZONY

Powrót do góry Go down
the victim
Conrad Gustav Dillinger
Conrad Gustav Dillinger
https://panem.forumpl.net/t3197-conrad-gustav-dillinger
https://panem.forumpl.net/t3227-kondzio
https://panem.forumpl.net/t3224-conrad-gustav-dillinger
https://panem.forumpl.net/t3312-cierpienia-mlodego-conrada
https://panem.forumpl.net/t3233-kondzio
https://panem.forumpl.net/t3298-melina-conrada
Wiek : 32
Zawód : Oficer
Przy sobie : dwa noże ceramiczne, broń palna, magazynek, mundur, telefon komórkowy, scyzoryk wielofunkcyjny, paczka papierosów, zapalniczka
Znaki szczególne : blizny na plecach, tatuaże

Odbudowany most - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 13 EmptyWto Cze 02, 2015 7:57 pm

Rzadko wybiegał myślami w przyszłość. Nie odczuwał takiej potrzeby, przyjmował życie takim, jakim było. Etap brania Losu na bary i siłowania się z przeznaczeniem już dawno miał za sobą. Nie oczekiwał wiele, więc nie mógł się rozczarować. Pozostawał bierny, nie tyle pesymistyczny, ile skrajnie realistyczny. I obojętny na wszelkie zmiany, które nie były ani dobre, ani złe. Następowały po sobie w określonej kolejności, nie przynosząc jednakże oczekiwanego oczyszczenia. Zrezygnował już dawno, trącąc beznadzieją i marazmem, przerywanym jedynie w czasie alkoholowych ekscesów, gdy absynt płynął strumieniami. Doprowadzając Conrada do ataków depresyjno-histerycznych oraz stanów lękowych bądź euforii i nieokiełznanej radości. Nieproporcjonalnie, stanowczo częściej stawał się melancholijny i pogrążony w nostalgii. Lub tracił przytomność, śniąc o spokoju, bezpieczeństwu i normalności. Gdy rano wstawał i uświadamiał sobie, iż piękne mrzonki były jedynie utopijną ułudą zmęczonego umysłu, ból głowy zmagał się w dwójnasób - a Gustav zapijał klina, ponieważ nie istniał w jego świecie nikt, dla kogo mógłby żyć i walczyć. Swoją osobę uważał za złośliwy żart, kaprys Fortuny i przytomniał dopiero na chwilę przed wykonaniem ostatecznego kroku w przepaść. Którego się bał...tak samo, jak rozczarowania Vivian, kiedy w końcu się dowie . Oszukiwał ją, łamiąc serce również sobie, gdy przeczesywał palcami jej włosy i trzymał za rękę. Słodko i niewinnie, jakby byli parą zauroczonych sobą nowożeńców, świergoczących nadal w języku miłości. Tymczasem tajemnice oplatały Conrada czyniąc go bezradnym. Trujące wyziewy (sumienia?)podjudzały do ucieczki, póki jeszcze nie było za późno. Ale nie mógł, nie potrafiłby tego uczynić. B y ł o za późno. Zaangażował się, wciągnął Viv do swojej tragedii i... wieszczył im wspólny koniec, choć nie chciał, aby to Śmierć ich namaściła. Znowu milczał, pozwalając by gesty przemówiły za niego. Pokręcił głową w prawie niedostrzegalny sposób i objął Vivian. Najchętniej wziąłby ją na ręce, zaśpiewał kołysnakę i patrzył jak zasypia w jego ramionach, w które wpasowywała się idealnie. Jakby zostali zaprojektowani do rozłąki i odnalezienia się po latach tęsknoty i poszukiwań, kiedy błądzili we mgle, zdając sobie sprawę z braku. Elementu ważnego, jednak nieoczywistego, co bardziej potęgowało ich szczęście z każdej wspólnej chwili.
Wyglądają jak twoje oczy. Są jak twoje pocałunki, jeszcze czuję ich smak, podczas gdy okazały się zwykłym wspomnieniem. Zdają się blaknąć przy twojej urodzie. Wskazują mi cel, jeden jedyny i oświetlają drogę, którą podążę, aby móc być z tobą .
Uśmiechnął się, poddając się pocałunkowi, mając w głowie tysiąc sprzecznych myśli, milion wierszy, miliardy pieśni o kobiecie niezrównanej. Którą posiadł i nadal w to nie wierzył, otumaniony jej boskością, jakby jej błękitna krew wsączyła jad, oszałamiającym nędznego śmiertelnika.
- Nie wyjechałbym do Czwórki - odparł cicho, stanowczo - nie bez ciebie - dodał, nie wspominając, że chciałby umknąć z nią do zapomniamego Dystryktu, odciąć się od Kapitolu, poczuć ład, harmonię i stabilizację. Zamiast tego odprowadzał ją do domu i zamist złożyć na jej wargach ostatni pocałunek i życzyć na jej dobrej nocy, przyjmował zaproszenie. Odrzucając ewentualne skutki swojego postępowania. Był teraz szczęśliwy, a co ważniejsze, również Vivian promieniała radością.

/Zt
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Odbudowany most - Page 13 Empty
PisanieTemat: Re: Odbudowany most   Odbudowany most - Page 13 Empty

Powrót do góry Go down
 

Odbudowany most

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 13 z 13Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 11, 12, 13

 Similar topics

-
» Odbudowany most

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Dzielnica Wolnych Obywateli :: Moon River-