IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10

 

 Ruiny Pałacu Sprawiedliwości

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Next
AutorWiadomość
the civilian
Dominic Terrain
Dominic Terrain
https://panem.forumpl.net/t3297-dominic-terrain#51606
https://panem.forumpl.net/t3302-nick#51611
https://panem.forumpl.net/t3301-dominic-terrain#51610
https://panem.forumpl.net/t3303-dominic#51612
https://panem.forumpl.net/t3306-dominic-terrain#51641
Wiek : 26
Zawód : pisarz, pomoc medyczna | nieszkodliwy wariat
Przy sobie : paczka papierosów, zapałki, prawo jazdy, scyzoryk, medalik z małą ampułką cyjanku
Znaki szczególne : puste oczy, perfekcyjna fryzura
Obrażenia : tylko zniszczona psychika

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyCzw Maj 02, 2013 9:48 pm

First topic message reminder :



Niegdyś jedna z najwspanialszych budowli w Kapitolu, w trakcie rebelii niemal doszczętnie zniszczona, dziś stanowi jedynie sypiący się postrach, w każdej chwili grożący zawaleniem. Mieszkańcy getta opowiadają, że w środku straszy i raczej nie zapuszczają się do środka.


SCENARIUSZ #3


Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Byty1

Legenda:
A - wejście, przedsionek
B - stanowiska, miejsce wymiany odzieży (wyjście od podwórza jest zamknięte)
C - puste pomieszczenie, składowisko starych mebli, spróchniałych desek itp.
D - stołówka polowa
E - punkt rejestracyjny
F - stanowiska, miejsce wymiany elektroniki
G - punkt organizacyjny Strażników Pokoju
Nieoznaczone pomieszczenia są niedostępne, trwają w nich prace remontowe.

Bardzo prosimy o informowanie, w którym pomieszczeniu znajduje się Wasza postać (jako info na początku każdego postu lub pogrubiony tekst).
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyWto Cze 09, 2015 9:49 am

Atmosfera w salach była napięta; mieszkańcy Kwartału często pojawiali się i gdy otrzymali to, po co przyszli, ulatniali się równie szybko nie nawiązując żadnego kontaktu z Wolnymi Obywatelami, którzy dostrzegając ogólną niechęć, powoli tracili zapał i pokłady sympatii do Kapitolinczyków. Momentami dochodziło do zgrzytów, do których przyczyniały się źle sformułowane wypowiedzi lub jawne prowokacje wychodzące z obu stron. Nie rozgorzała się póki co jednak żadna bójka, wymiana towarów przebiegała w pozornym spokoju.

Catrice nie dotarła do punktu rejestracyjnego z zarysowaną się przed nim długą kolejką, ponieważ drogę do zagrodziło jej trzech wysokich (a na pewno wyższych od niej!) chłopców. Ich ekstrawagancki i jednocześnie zaniedbany strój wskazywał na to, że dzieliła z nimi miejsce w Kwartale lecz oni nie wydawali się z tego względu nadzwyczaj zadowoleni, o czym miała dowiedzieć się dopiero za chwilę, gdy jeden z nich niedelikatnie pchnął ją na ścianę. Otoczyli ją weseli i niezwykle uradowani z zaistniałej okazji.
Gdzie byli Strażnicy? Zajęci pogaduszkami ze swoimi znajomymi z Dzielnicy Rebeliantów lub liczeniem godzin do końca tego cyrku, niemniej jednak: na pewno nie zwrócili uwagi na tę czwórkę.
-Catrice Tudor – usłyszała swoje imię tuż nad głową – Nawet Kwartał jest dla Ciebie za dobry. Adler nie chce, żebyś jemu też lizała dupę?

Całe to zdarzenie zostało zauważone przez Valeriusa, który przechadzał się po pomieszczeniach nadzorując ogólną pracę Strażników. Miał zamiar zareagować?
Powrót do góry Go down
the civilian
Leonard Madden
Leonard Madden
https://panem.forumpl.net/t3237-leonard-madden#50661
https://panem.forumpl.net/t3239-leo
https://panem.forumpl.net/t3238-leonard-madden#50682
https://panem.forumpl.net/t3299-leo#51581
https://panem.forumpl.net/t3314-leonard-madden
Wiek : 27 lat
Zawód : menadżer 'Vanillove' oraz działacz społeczny
Przy sobie : dowód, telefon, prawo jazdy
Znaki szczególne : nieobecne spojrzenie, lekko powiększona tarczyca
Obrażenia : problemy z tarczycą

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyWto Cze 09, 2015 1:48 pm

Musiał przyznać, że widok getta oraz jego mieszkańców nie przytłaczał go jakoś szczególnie mocno. Nie dlatego, że był nieczuły. W pewien sposób przygotował się psychicznie na najgorsze i to, co udało mu się zobaczyć do tej pory, nie było bardzo zaskakujące. W swoim niedługim, dwudziestosześcioletnim życiu, widział jeszcze niewiele, ale zdążył poznać i posmakować biedę. I nikomu nie życzył tego samego, nawet dawnym mieszkańcom stolicy, którzy, według władzy, musieli sobie na to zasłużyć. Było w tym trochę prawdy, przed rebelią nie troszczyli się przecież o potrzeby mieszkańców dystryktu, a po niej w większości mieli stanąć po niewłaściwej stronie. Jednak nawet Leo gdzieś tam głęboko wyczuwał swego rodzaju niesprawiedliwość, która dotknęła ich potem i teraz, po zmianie władzy. Zdecydowanie nie popierał wywózek, ale z drugiej strony był tylko szarym mieszkańcem stolicy, bez żadnej supermocy, bez siły przebicia. Mógł próbować wyrazić swoje zdanie jedynie przez tak drobne czynności, jak udział w festynie dobroczynnym, choć odkąd się tu pojawił, regularnie odnosił wrażenie, że większość i tak ma to w nosie. Noale co mógł zrobić? Przecież nie wyskoczy na środek i nie wygłosi płomiennej mowy na temat swoich chęci pomocy, nie będzie nikogo upominał, aby się opamiętał. Po prostu zrobi to, po co tu przyszedł, a potem wróci do domu i zapomni o całej tej sprawie.
Skoro tamci tak stawiali sprawę, najwyraźniej nie warto było się nimi przejmować.
Jak to dobrze, że byli tam też przyjaźni ludzie, choć biorąc pod uwagę ich lepszą sytuację materialną, nie dziwiło to Leo. Rozglądając się dookoła, sam po raz pierwszy w życiu czuł się bogaty.
- Wybacz, nie chciałem cię przestraszyć – powiedział szybko, zaskoczony reakcję Helen. Nie wiedział, że akurat odpłynęła, pewnie gdyby mógł dostrzec to w jakikolwiek sposób, nie narażałby jej na zawał serca. Na szczęście chwilę później już wszystko było w porządku, odpowiedziała mu uśmiechem, więc zrozumiał, że może kontynuować. – Gdybym był na twoim miejscu, uważałbym bardziej. Mieszkańcy dzielnicy na pewno też są już głodni, a w tej chwili twoje ciasto wygląda najbardziej apetycznie – wyjaśnił, a słodko-gorzki nastrój nie opuszczał go ani na moment. Miał wrażenie, że dotyczyło to też reszty dobroczyńców. Wzajemną niechęć wręcz czuło się w powietrzu.
Spojrzał na nią uważnie dopiero, gdy wspomniała o zostaniu nazwaną filantropką. Może i roześmiała się na głos, próbując się tym nie przejmować, ale Leo nie było do śmiechu. Pomyśleć, że wszystkie osoby, które pojawiły się dzisiaj w pałacu naprawdę przyszły pomóc, a oni zachowują się w ten sposób!
- No tak – westchnął. – To już chyba taki typ. Mogłabyś stanąć na głowie, a i tak pewnie nie usłyszałabyś "dziękuję" – powiedział przyglądając się uważnie wchodzącym ludziom. Niespodziewanie jego wzrok przyciągnęła pewna młoda osóbka, która również zdawała się patrzeć wprost na niego. Nie rozumiał, o co jej chodzi, ale nie odwrócił spojrzenia, a przynajmniej nie od razu. Wydawała mu się znajoma, tak jak wszyscy i wszystko w gettcie. Uśmiechnął się do niej, nie wiedząc, co ma zrobić, ale zaraz potem znowu wysłuchiwał pytania Helen. – Nie, jak na razie nie. Choć możliwe, że wszystko jeszcze przede mną – zaśmiał się na głos, zerkając z ukosa na jasnowłosą dziewczynę.
- Coś w tym jest. Choć przypomina to trochę dystrykty parę lat temu – Tyle że w dystryktach nikt nie organizował festynów dobroczynnych. – Byłaś kiedyś w którymś? – zapytał, opierając się o stolik i znów ostrożnie zerkając na niewysoką, młodą blondynkę, obok której stała już inna. – Helen, nie odwracaj się teraz, ale spójrz za chwilę przed siebie. Będą tam stały dwie blondynki, jedna to chyba Johanna Mason. Wyglądają jakby miały zamiar kogoś napaść i jakoś niebezpiecznie często patrzą w tę stronę - powiedział ciszej tak, aby usłyszała to tylko panna Favley.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyWto Cze 09, 2015 4:56 pm

Catrice lubiła przewidywanie –było proste, nieskomplikowane i zazwyczaj się sprawdzało. Zazwyczaj, bowiem dziś wyjątkowo nie przewidziała tłumu mieszkańców getta, którzy postanowili wpaść na wesoły festyn dobroczynności Adlera. I tak oto, zamiast połazić po dobrze znanym jej budynku (nawet aż za dobrze; w końcu wtedy, jak i teraz, w każdym pomieszczeniu roiło się od Strażników Pokoju), miała szanse utknąć w nie do końca wesołej kolejce…
Pobożne nadzieje.
Została skutecznie odcięta od reszty tłumu przez trzech chłopaków, w wieku zbliżonym do niej, którzy z uciechą na twarzach przyparli ją do ściany. Najwidoczniej szukali rozrywki; biedne maleństwa, pochodzące niegdyś z dobrych rodzin, na co wskazywały ich stroje, obecnie przepięknie podniszczone i wyświechtane – ostatni krzyk mody prosto z getta niedługo wyskoczy na ulice Kapitolu i sprawi, że nawet piękni rządowcy będą biegać w łachmanach.
- Catrice Tudor. – Brawo, plus za umiejętność akcentowania, pomyślała, słysząc własne imię. Jednak dalsza część wypowiedzi nie brzmiała już tak miło. - Nawet Kwartał jest dla Ciebie za dobry. Adler nie chce, żebyś jemu też lizała dupę?
- Nie przypominam sobie, żebyśmy się znali… A szkoda, chętnie poznałabym Wasze imiona, skoro postanowiliście umilić mi dzień. – powiedziała spokojnie, unosząc głowę i patrząc na twarz jednego z chłopaków.
Znasz moje nazwisko, więc wiesz, na kogo się porwałeś. Myślisz, że nieuzbrojony morderca to nie morderca?
- Widzę, że moje nazwisko mnie wyprzedza; nic dziwnego, skoro podano je do opinii publicznej. W czym mogę pomóc?
Ton jej głosu nadal pozostawał idealnie wyważony, nie zdradzający żadnych emocji – dzięki Losowi za umiejętności modulowania głosu, wpojone przez dziadka Cordelii. Stała spokojnie, oparta o ścianę, jeszcze nie odczuwając potrzeby odparcia potencjalnego ataku. Nie bawiła się jeszcze w szacowanie swoich sił, chociaż wiedziała, że po chwili walki bez problemu skręciłaby chociaż jeden kark… na przykład za pomocą ud.
Nie rozglądała się na boki, oczekując pomocy Strażników Pokoju; wiedziała, że i dla nich ta zabawa to potencjalna farsa, która powinna się szybko skończyć.
Powrót do góry Go down
the pariah
Calanthe Ross
Calanthe Ross
https://panem.forumpl.net/t3318-calanthe-celly-ross#52162
https://panem.forumpl.net/t3319-celly#52166
https://panem.forumpl.net/t3320-celanthe-ross#52167
https://panem.forumpl.net/t3321-zielnik-etatowego-muzyka#52168
https://panem.forumpl.net/t3329-rezydencja-calanthe-i-cecile-ross#52280
Wiek : 19
Zawód : etatowy muzyk w Violatorze
Przy sobie : karta Zawodowego Muzyka, gram morfaliny, leki przeciwbólowe (6 sztuk), nóż ceramiczny, medalik z cyjankiem
Znaki szczególne : kulejąca lewa noga, wątła postura, czujny, skupiony wzrok
Obrażenia : blizny na lewej nodze i plecach

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyWto Cze 09, 2015 10:50 pm

[Przepraszam, że taki krótki i taki skapciały, ale muzyczna aktualnie bardzo mocno komplikuje mi życie. Następnym razem się poprawię, obiecuję. :c ]



-Nie wyglądasz mi na bystrą, więc pewnie nawet nie masz jeszcze planu.
Jak to nie? Poprosić, zmusić, prysnąć i cieszyć się wolnością poza blaskiem jupiterów Strażników Pokoju. Gdziekolwiek. Byle daleko. Odwracam się szybko a uścisk blondynki nadal nie lżeje. Z pojedynczym zająknięciem zdaję sobie sprawę, że przełykam ślinę a tętnice pulsują płonącą z zawrotną prędkością krwią, równo i niemal tak samo niebezpiecznie mocno. Ale z morfaliną.Zapamiętać i zapisać. Nie udaje mi się jednak zwrócić uwagę kobiecie, gdyż ta nagle zamiera, a ja muszę wziąć z niej przykład i akurat w tym momencie niefortunnie znów spojrzeć w stronę zastawionych stołów z ciastami i innymi równie pięknymi co niedostępnymi dla mieszkańców getta smakołykami. Mężczyzna, w którego wcześniej bezczelnie i bez ustanku się wpatrywałam, teraz chyba już zdaje sobie sprawę z tego, że jest obserwowany, ale chyba nie daje tego po sobie poznać. Nawet nie drgnie mu powieka ani nie zrzednie uśmiech i znowu zajmuje się powierzchowną rozmową z jakąś młodą kobietą. Wolną Obywatelką. Ogarnia mnie niema panika, a cała wcześniejsza pewność siebie podjudzona przez brak 1.matki 2.skrzypiec 3.no i oczywiście morfaliny znika jakby za dotknięciem magicznej różdżki, pozostawiając po sobie jedynie głuchy strach i niepewność kolejnego kroku, tak przecież wyczekiwanego. Mocniej przylegam do ramienia nieznajomej i mimowolnie ściskam ją delikatnie, rzucając w jej stronę niepewne spojrzenie. Już nie wściekłe. Bardziej dzikie.
-To co robimy? -szepczę głucho udając, że rozglądam się po otoczonej tłumem stołówce polowej. Cała ta farsa z boku musi wyglądać jak jakaś tania i zapewne nieprzygotowana kompletnie komedia. -Skoro jesteś bystrzejsza ode mnie, to masz też pewnie w zanadrzu doskonały i dopracowany plac uwzględniający każdy najmniejszy szczegół. Prawda? -rzucam w jej stronę, przechylając napiętą głowę lekko w bok.


Ostatnio zmieniony przez Calanthe Ross dnia Nie Cze 14, 2015 2:37 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the leader
Valerius Ian Angelini
Valerius Ian Angelini
https://panem.forumpl.net/t2317-valerius-ian-angelini#32768
https://panem.forumpl.net/t2324-valowowowowowe-znajomosci#32881
https://panem.forumpl.net/t2321-valerius-ian-angelini#32835
https://panem.forumpl.net/t2328-valbomb-valbomb#32888
https://panem.forumpl.net/t3045-valerius-ian-angelini#46834
Wiek : 24
Zawód : Szeregowy
Przy sobie : bron palna z magazynkiem, przepustki, latarka, prawo jazdy, telefon, scyzoryk i zapalniczka
Znaki szczególne : blizny na plecach, tatuaże: jeden nad lewym nadgarstkiem i jeden na plecach
Obrażenia : ogólne osłabienie

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptySro Cze 10, 2015 12:26 am

Bawienie się w ochroniarzy było chyba jedną z najgorszych opcji w zawodzie Strażnika, gdyż takie, no, przyjęcia czy festyniki może i nie ciągnęły się tygodniami, trwając tylko kilka godzin, ale szybciej potrafiły wysunąć się z łapek, spod kontroli i rozpocząć swój własny chaos. Zwłaszcza, że wiadomo było o istnieniu nielegalnej organizacji, która z wielką przyjemnością uwielbiała wykorzystywać takie oto wydarzenia, by jak najmocniej, najbardziej efektywnie i widowiskowo uprzykrzyć się rządowi. Co nieco wiedziałem o rebelii, gdyż sam niegdyś do takiej jednej należałam... Do takiej, która wygrała i nie była skazana na porażkę – tego się trzymajmy.
Ale co tam! Też miałem o czym myśleć, przechadzając się po pomieszczeniach tego zaniedbanego budynku. Kolczatka i jej urokliwe zapędy! I te urokliwe, pełne ludzi miejsce! Dziękuję ci, losie, że jesteś tak bardzo domyślny i nie pozostawiasz mojego życia nudnego, wplatając w nie taką odpowiedzialność w, krótko i dosadnie mówiąc, gównie. Aloha!
W sumie musiałem przyznać, że lepsze to niż myślenie o kobietach. Z tymi to już w ogóle... Posunięcia rebelii można było przewidzieć, ale kobiet? Kompletna porażka na tym polu, przynajmniej w moim życiu. Hana gdzieś zniknęła z moich oczu i się nie odzywa, Helen nadal pracuje w mojej ulubionej kawiarni, bezwzględnie przypominając mi Tabithę, która to nie żyła, matka nadal gdzieś tam kręciła się po rządzie i nawet z nią nie rozmawiałem, zaś Julka... Heh, te małe diable odwiedzało mnie rzadziej przez mój pracoholizm, ale wiem, że ze mną było. Wszędzie. Nawet tu i teraz.
Jakiś problem? – spytałem nagle, podchodząc do jakichś typków. Otaczali jakąś drobną dziewczynę, co niemal wyglądało na początek gwałtu zbiorowego. Czy to seksualnego, czy to tego związanego z katowaniem biczem młodego chłopaka... Moje plecy cos o tym wiedziały. Jedno i to samo, czy to, czy tamto. Miało, być może, zakłócić spokój, o ile można było tak określić ten harmider, tłum, kocioł, szmer... Jak zwał, tak zwał. – Pieprzyć się możecie na drugim końcu getta. Nie TU. Zabijania też się to tyczy, panno Tudor – powiedziałem twardo, dopiero teraz zauważając to konkretne dziewczę z ostrymi pazurkami.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptySro Cze 10, 2015 3:34 pm

Gdy dostrzegli Valeriusa, natychmiast zareagowali. Jeden z chłopców zdążył jednak porządnie uderzyć Catrice w twarz, aby za moment umknąć w stronę wyjścia w odwrotnym kierunku, niż pobiegli jego koledzy. Niemniej jednak zniknęli równie szybko co się pojawili, ale z pewnością przy odrobinie szczęścia za moment mieli pozostać uchwyceni – wystarczyło bowiem jedno zdanie do krótkofalówki, aby Strażnicy stali w gotowości i czyhali na rozpętujących bójki rozrabiaków. Tymczasem Angelini został sam na sam z Tudorówną, która zmagała się z krwotokiem z nosa. Wyglądało na to, że został złamany.

Zapraszamy gorąco na festyn dobroczynny w Kwartale, oferujemy koce i płaszcze po okazyjnych cenach a w gratisie kontuzje wszelkiej maści.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptySro Cze 10, 2015 11:07 pm

Catrice naprawdę nie była zaskoczona tą sytuacją, nagonką – jakkolwiek by to nazwać, było to spotkanie, które w pewnej chwili musiało nastąpić. Całe getto wiedziało o tym, iż w obrębie murów mieszkała zawodowa morderczyni; większość z nich nie znała jej twarzy; a nawet jeśli, byli na tyle zajęci swoimi sprawami, by nie interesować się nią. Jednak zdarzały się pewne wypadki, takie jak młodzieńcy, przypierający ją do ściany z bezbrzeżnym zachwytem i głupotą, pewni swojej wyższości.
Wyższość to abstrakcja; nawet przebywając w bezpośrednim towarzystwie prezydenta Snowa, nie czuła się postawiona na jakimś piedestale, o którym myślało tylu ludzi. Jej pracodawca wymagał rzeczy prostych: szacunku, posłuszeństwa, dyspozycyjności (dlatego miała mieszkanko w Kapitolu, chociaż przyszła na świat w dystrykcie Drugim.
Ku swojemu zdumieniu, usłyszała ostry, znajomo brzmiący głos, należący do jednego ze Strażników Pokoju, przechadzających się po Pałacu Sprawiedliwości. Nie spodziewała się tak szybkiej reakcji, święcie przekonana, iż większość z nich przymknie oko na potencjalne wybryki młodzieży. A więc jednak zdarzają się Strażnicy, którzy uważają, przemknęło jej przez głowę. Jednak zanim zdążyła odpowiedzieć, jeden z chłystków uderzył ją mocno w twarz, trafiając prosto w nos.
- Nie miałam zamiaru ich zabijać. – rzuciła w kierunku Strażnika, chwilowo nie zwracając uwagi na obrażenie. Powoli odwiązała z nadgarstka krawat Josepha i przycisnęła go do twarzy. Już dawno przestała czuć zamknięty w materiale zapach Salingera, z którym przecież tyle mieszkała. Chciała zatamować krwotok z nosa, nic więcej. Krew zawsze się spierze.
- Sam pan wie, że nie wolno mi nikogo tknąć, panie Angelini. Takie są warunki mojego pobytu tutaj i pomagania Strażnikom Pokoju na posterunku.
Nie pamiętała niestety jego imienia, ale kojarzyła nazwisko i twarz, jak i również to smutne spojrzenie. A może tylko wydawało się jej, że dostrzega w oczach mężczyzny jakiś cień żalu? W tej chwili miała pewność, że nie jest zachwycony, będąc tutaj, i mając z nią do czynienia.
- Dziękuję za pomoc. – posłała mu nikły, wręcz zaskakująco szczery uśmiech, zajęta wycieraniem krwi i myśleniem nad tym, czy po raz kolejny złamała nos.
Powrót do góry Go down
Johanna Mason
Johanna Mason
https://panem.forumpl.net/t2356-johanna-mason#33388
https://panem.forumpl.net/t2421-i-feel-you-i-ll-steal-you-johanna
https://panem.forumpl.net/t2358-johanna-mason#33407
https://panem.forumpl.net/t3313-teczowe-mieszkanie-johanny-mason?nid=3
Wiek : 24
Zawód : fałszerka
Znaki szczególne : wkurw

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyCzw Cze 11, 2015 1:23 pm

Zapewne moi najwierniejsi fani, którzy niejednokrotnie mogli usłyszeć podczas mojej kariery w Kapitolu ten konkretny wybuch pełnego kpiny śmiechu, odwróciliby się właśnie w moim kierunku, namierzając swoje oczko w głowie – przepiękna, drobniutka Johanna, do której zdjęć robiłem sobie dobrze, jest tu, w Kwartale i... Ohh, jest jedną z nas, brudną, wynędzniałą i zawszoną gettowiczką. Może uda mi się ją zgwałcić? Huehuehue! Zapomnijcie, zbereźnicy! Wasze interesy są już namierzone przez mój topór! Dobra, nóż! Nie miałam swojego topora... Został w domu.
Genialnie! – pisnęłam, nadal utrzymując na twarzy kpinę z tej dziewuchy. Ona była jeszcze bardziej do tyłu od innych, dennych oczywiście, spiskowców. UCIEKAM, JA UCIEKAM!, ale jeszcze nie wiem jak. Może Johanna ma plan? Nie, nie miałam.
Nie, nie mam, geniuszu. Gdybym miała, to już dawno bym nawiała. A nawet jeśli dopiero wpadłabym na coś iście genialnego, to z pewnością nie zapraszałabym cię do współpracy. Chyba że jako mięso armatnie – zauważyłam, spoglądając przelotnie na kolesia, na którym moja nowa niekoleżanka, wcześniej zawiesiła swój wzrok. Pincuś-glancuś. Czyżby miała ochotę go przelecieć? Bo chyba prosić go o przemyt własnego ciała nie zamierzała?! Jakby to miało wyglądać? Hej, wywieź mnie stąd. W zamian oferuję ci... nic albo parę starych, dziurawych skarpetek, w których umarł takie jeden koleś...
Co robimy? Grzecznie idziemy popełnić samobójstwa albo jeszcze bardziej grzecznie wsiądziemy do pociągu i pojedziemy pracować w kopalniach aż do usranej śmierci. Którą opcję wybierasz, dziewczyno? Ja już wybrałam. Wolałabym  kolejne Igrzyska niż babranie się w błocie. Pochodzę z krainy zalesionej, z powierzchni ziemi. Nie dla mnie kilof, dla mnie topór i głowa Adlera – przyznałam, zaciskając pięści na sam koniec. Niech to! Samobójstwo nie wchodziło w grę, gdy miałam tak jasno określony cel. – Dobra, nie mogę nigdzie zdechnąć. Słyszałam o podziemiach, ale to nie wchodzi w grę. Nie chcę być przypadkiem zagrzebana żywcem. Cholera, nie znam tego getta. – Trzeba było ruszyć dupę z mieszkania i ciastkarni, po czym zwiedzać, podsłuchiwać, knuć, a nie robić z siebie wielce zranioną jędzę.
Choć w sumie myślałam też o rewolucji! Buncie! Jednakże ci ludzie nie nadawali się do niczego, co nie było siedzeniem lub spacerowaniem po tym zadupiu. Zadupiu... Zadupiem w sumie była Dwunastka. To mini piekiełko.
Powrót do góry Go down
the leader
Valerius Ian Angelini
Valerius Ian Angelini
https://panem.forumpl.net/t2317-valerius-ian-angelini#32768
https://panem.forumpl.net/t2324-valowowowowowe-znajomosci#32881
https://panem.forumpl.net/t2321-valerius-ian-angelini#32835
https://panem.forumpl.net/t2328-valbomb-valbomb#32888
https://panem.forumpl.net/t3045-valerius-ian-angelini#46834
Wiek : 24
Zawód : Szeregowy
Przy sobie : bron palna z magazynkiem, przepustki, latarka, prawo jazdy, telefon, scyzoryk i zapalniczka
Znaki szczególne : blizny na plecach, tatuaże: jeden nad lewym nadgarstkiem i jeden na plecach
Obrażenia : ogólne osłabienie

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyCzw Cze 11, 2015 2:10 pm

Rzuciłem powolnie do mikrofonu rozkaz aresztowania tych typków, widząc jak sobie uciekają. Przypominało mi to film przyrodniczy: stado owieczek, które myślało, że czmychnie przed wilkiem. Ups! Wilk miał swą watahę, debile. - Uśmiechnąłem się, bo nie mogłem nie. To było zabawne.
Kto cię tam wie... Chyba mi nie powiesz, że żyjesz sobie spokojnie i sielankowo w tym miejscu – rzuciłem niedbale w odpowiedzi na jej pytanie. Powróciłem spojrzeniem do niej i dopiero wtedy zmarszczyłem czoło. – Powiesz. Przyznanie się do winy byłoby równoznaczne z zakończeniem współpracy między TOBĄ a Strażnikami Pokoju – wyrecytowałem z przekąsem, będąc niemal pewnym, że panienka miała już na boku krew na rękach. Tu non stop dochodziło do  morderstw dokonywanych przez większych amatorów od tej laski. Ona miała doświadczenie w tych sprawach, a więc też w tych jak pięknie uniknąć kary.
Będę cię miał na oku, gwiazdeczko Snowa – dodałem na wszelki wypadek. Nie było moim zamiarem przestraszenie jej. Mimo drobnej postury i nadal dziecięcej twarzy, z wyrazu oczu i gestów wyglądała na taką, którą nie ruszały jakiekolwiek pogróżki, co można było w sumie potwierdzić po jej spotkaniu z „tłumem” adoratorów. Miała wyćwiczoną cierpliwość. Ani drgnęła. Zapewne też przechodziła masę treningów w dzieciństwie... W sumie do staruszek nie należała. Była w sumie nawet młodsza ode mnie i równie dobrze potrafiła odebrać życie. Prawdopodobnie potrafiła zachować większą dyskrecję ode mnie, jeśli chodziło o skradanie się i zgrabność ruchów. Mój instynkt mordercy zaniknął pod charakterem typowego Strażnika, który, nie wiem, w którym momencie, przejąłem. Niezadowolonego typowego Strażnika, bo faktycznie byłem napełniony wiecznym żalem do świata i tego kraju.
I trzymaj! – Podałem jej czyściutką chusteczkę z kieszeni zaraz po ciężkim westchnięciu. – Złamali ci nos. Powiedziałbym, żebyś odwiedziła szpital, ale możesz się nam jeszcze przydać, więc lepiej tam nie zaglądaj. Chyba że masz znajomości. - Troska? Zapewne profesjonalizm. Morderca na zlecenie... A gdybym tak nasłał ją na własną matkę? Za to, że żyje? Byłem pojebany.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyCzw Cze 11, 2015 3:17 pm

Mogła uśmiechnąć się, usłyszawszy rozkaz, jaki Angelini wydał po cichu, mogła ucieszyć się z tego, że smarkacze zostaną złapani i najpewniej osadzeni tymczasowo w areszcie. Mogła odetchnąć z ulgą – bo przecież nie stało się nic groźnego, a złamanie nosa nie było czymś wybitnym, wręcz przeciwnie, mogła z tym żyć. Mogła nawet osunąć się wdzięcznie na kolana i odegrać rolę posłusznej mieszkanki getta, gotowej ucałować mundur Strażnika niczym służąca skrawek szaty władcy.
Nie zrobiła żadnej z tych rzeczy, w ciągu koncentrując się na opanowaniu bólu.
- Panie Angelini. – zaczęła rzeczowo, wciąż jednak dbając o to, by w jej głosie słychać było spokój i szacunek; była bowiem w sytuacji, w której to on, jako członek rządu (czy tam ktokolwiek), rozdawał karty. – Pan i pańscy koledzy patrzycie mi na ręce nieustannie, nawet kiedy parzę Wam kawę czy przynoszę papiery z innego pokoju. Wszczepiliście mi lokalizator w porozumieniu z członkami rządu, żebym nie sprawiała kłopotów.
Miała wrażenie, że wyczuwa ten kawałek metalu w swoim ciele; niewielki, podłużny przedmiocik ukryty pod skórą na lewym przedramieniu, dzięki któremu każdy pracownik Posterunku, noszący mundur Strażnika Pokoju, mógł sprawdzić, gdzie przebywa panna Tudor. Ale był też ten drugi, zlokalizowany na wysokości jej łopatek, wszczepiony potajemnie z polecenia Blaise’a Argenta, o którym Angelini prawdopodobnie nie wiedział.
- Nie mam nic przeciwko. Wiem, że uważacie mnie za najniebezpieczniejszą osobę przebywającą na terenie getta, być może nawet na terenie stolicy, wiem też, że co najmniej wszyscy chcielibyście postawić mnie przed plutonem egzekucyjnym tylko dlatego, że kilka lat temu zmuszono mnie do posłuszeństwa i nauczono wykonywać swój brudny fach jak najlepiej… Im bardziej patrzycie mi na ręce, tym lepiej – dla mnie i dla Was.
Z zaskoczeniem przyjęła chusteczkę, patrząc na nią szeroko otwartymi oczyma. Nasączona jadem os gończych? Trucizną? Tak, takie myśli przeszły przez głowę Catrice, która dość nieufnie spojrzała na materiał, a następnie na ofiarodawcę, nim przycisnęła podarunek do nosa. Stojący naprzeciw niej Angelini mógł natychmiast usłyszeć dość nieprzyjemne chrupnięcie, gdy samodzielnie nastawiła nos, nie wydając z siebie żadnego dźwięku, a jedynie krzywiąc się niemiłosiernie.
- Brak znajomości w szpitalu, proszę pana. Nie lubię lekarzy – wyjaśniła, nieomal przyznając się do tego, czemu właściwie ma w sobie uraz. Wolała jednak zachować dla siebie ten nieprzyjemny incydent z przeszłości, kiedy w przypływie szału zaatakowała lekarza, który pozwolił sobie na niewłaściwą uwagę odnośnie pewnych rzeczy.
- Dziękuję za chusteczkę. – ścisnęła materiał w dłoni, patrząc na Strażnika z namysłem.
Powrót do góry Go down
the victim
Conrad Gustav Dillinger
Conrad Gustav Dillinger
https://panem.forumpl.net/t3197-conrad-gustav-dillinger
https://panem.forumpl.net/t3227-kondzio
https://panem.forumpl.net/t3224-conrad-gustav-dillinger
https://panem.forumpl.net/t3312-cierpienia-mlodego-conrada
https://panem.forumpl.net/t3233-kondzio
https://panem.forumpl.net/t3298-melina-conrada
Wiek : 32
Zawód : Oficer
Przy sobie : dwa noże ceramiczne, broń palna, magazynek, mundur, telefon komórkowy, scyzoryk wielofunkcyjny, paczka papierosów, zapalniczka
Znaki szczególne : blizny na plecach, tatuaże

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyCzw Cze 11, 2015 6:13 pm

przepraszam za obsuwę i marną jakość

Pałac Sprawiedliwości wypełniony był po metaforyczne brzegi; ludzie wysypywali się z poszczególnych pomieszczeń, poszturchując się nawzajem i hałaśliwie brzęcząc, co chyba miało stanowić imitację rozmowy. Kumulacja bodźców jakich zazwyczaj unikał już przyprawiała Conrada o migrenę, ale mężczyzna dzielnie zaciskał zęby, nieźle jak na swoje introwertyczne standardy znosząc tłok i badawcze spojrzenia mieszkańców getta. Na szczęście jednak dość obojętne, ślizgające się po wszystkich twarzach wolnych obywateli. Nie wątpił, iż nie zwraca zbytniej uwagi, był raczej szary i przeciętny, niczym nie wyróżniający się wśród innych. Może tylko jego odrobinę nerwowe ruchy zdradzały, że chciałby wtopić się w otoczenie, zlać w jedno z brudnobiałą ścianą i niezauważenie zniknąć. Ponieważ nie czuł się dobrze, mimo odgrywanej nonszalancji, z jaką obejmował Vivian i swobodnej pogawędki z Farrie. Czy ciążyła mu ponura aura tego budynku, czy może własne sumienie, znów otwarcie krwawiące i cierpiące za miliony? I za błędy, które popełnił, za czyny, jakim przecież mógł zapobiec. Machinalnie potarł dłonią szczękę, wytrącając się z zamyślenia i wracając ze swojego groteskowego imaginarium z powrotem na ziemię. Jawa nie bardzo różniła się od jego niemalże apokaliptycznych wizji, po prostu realnie...w końcu nie był sam. Czuł ciepło bijące od Viv i pozytywną energię przekazywaną przez Farrie, więc nie mógł się nie uśmiechać (lekko, praktycznie niedostrzegalnie), w pewien sposób uspokojony.
- Ale masz za to ostrzałkę do łyżew? - spytał, unosząc prawą brew. Kobiece torebki zawsze stanowiły dla niego abstrakcję i niemalże magiczne artefakty. Czarne dziury bez dna, mieszczące dosłownie wszystko, prócz przedmiotów potrzebnych, takich jak na przykład śrubokręt, a zawierających rzeczy zgoła nieprzydatne. Kosmetyczki wypełnione tajemniczymi specyfikami o nieznanym składzie i przeznaczeniu, jakiego Gustav wolał się nie domyślać. Mężczyzna zresztą nie gustował w kobietach kapiących od tuszu - dużo bardziej podobała mu się naturalność, podkreślana jedynie delikatnie. Farrie była świeża, pełna młodzieńczego uroku, po prostu ładna - co Imago potrafił przyznać nawet pomimo totalnego zauroczenia Vivian, zachowując typowo samczą trzeźwość osądu. I rumieniąc się zupełnie niemęsko, słysząc pytanie blondynki.
- Niezbyt - przyznał, nie zagłębiając się w szczegóły. Farrah budziła zaufanie i Gustav może byłby skłonny jej się zwierzyć, ale... niekoniecznie w tym momencie. Dopiero teraz gdzieś w zakamarkach umysłu obiła się myśl, iż jego haust szczęścia może wydawać się krępujący. Dlatego najdelikatniej i najnaturalniej jak potrafił, wyplątał się z objęć Vivian i mało (?) zobowiązująco chwycił ją za rękę. Nie chciał odgrywać melodramatycznego kochanka z podrzędnej opery mydlanej, zwłaszcza że... mimo szybkiego zwrotu akcji wiedział, co robi? Pokręcił z rozbawieniem głową, rozluźniony zmianą tematu. Nigdy nie dyskryminował kobiet, choć twierdził, że ich emancypacja kończy się z chwilą, kiedy trzeba odkręcić słoik. Aczkolwiek, nigdy nic nie wiadomo - może Farrie potajemnie pakowała na siłowni i pod warstwą ubrań ukrywała mięśnie godne kulturysty?
- Dzięki - zaprzeczył, głaszcząc dłoń Vivian i znowu wycofując się do alternatywnego wymiaru. Gdzie festyn rozgrywał się jako przyjemna impreza dobroczynna na rzecz wielorybów, ponieważ wszyscy obywate cieszyli się równymi prawami. Westchnął głęboko i nieznacznie wzruszył ramionami.
- Trochę ubrań, jedzenie z długą datą ważności... - powiedział, rzucając pytające spojrzenie Viv, która dokonywała selekcji - raczej to drugie. Gdybym tutaj siedział, jakoś nie umiałbym czuć wdzięczności wobec tych, którzy mnie tak urządzili - wyrzucił z siebie z niespodziewaną zapalczywością, po czym umilkł, zafrasowany swoim wybuchem.
Powrót do góry Go down
the civilian
Helen Favley
Helen Favley
https://panem.forumpl.net/t2318-tabitha-gautier
https://panem.forumpl.net/t2322-tabbstytutkowe-biznesy
https://panem.forumpl.net/t2319-tabitha-gautier
Wiek : 20
Zawód : pracownica kawiarni 'Vanillove'
Przy sobie : dowód tożsamości [Helen Favley], breloczek z kluczami, gotówka, okulary przeciwsłoneczne -> wszystko w przepastnej torbie
Znaki szczególne : potrójna blizna (jak po szponach) w kolorze malinowym na lewym boku szyi
Obrażenia : amnezja (bardzo ciekawe "obrażenie" xD)

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyCzw Cze 11, 2015 9:48 pm

/wena mi wyparowała

Kiedy po raz pierwszy przekroczyła tego dnia bramy getta, niemałym szokiem była dla niej ilość dojrzanych Strażników, których wtedy mijała. Ich liczba mieszała ją zarówno po drodze, jak i w tym miejscu. Nie do końca wiedziała, co ma o tym wszystkim sądzić. Mogła jednak choć spróbować czuć się całkowicie bezpiecznie, bo skoro tylu ich tu było, zapewne reakcja przy niebezpieczeństwie byłaby dosyć szybka. Jedna część Helen oddychała przy tym głęboko z ulgą, druga zadawała pytania o prawdziwe oblicze tego - przecież gettowicze byli normalnymi ludźmi jak wszyscy, trzecia zaś nadal bała się z powodu tych wszelkich irracjonalnych myśli, jakie ją nachodziły. Dosłowne pomieszanie z pogmatwaniem.
Oczywiście, starała się nie dać tego po sobie poznać, bo naprawdę nie chciała być negatywnie odbieraną pieprzoną filantropką, która na dodatek okazywałaby te wszystkie negatywne odczucia, jakie mieszkańcy tego rejonu mogliby uznać za skierowane przeciwko im. Dokładnie tak, nadal starała się myśleć o celu, który sobie wyznaczyła i który powinien być czymś nadrzędnym, spychając w kąt wszystko inne. Niestety, była na to chyba zbyt dużym wrażliwcem i nie umiała dobrze oddzielić własnych uczuć, powstałych przez jakieś wewnętrzne lęki przed zrobieniem czegoś źle i byciem aresztowaną - choć przecież teoretycznie nie miała do nich podstaw, od tego wszystkiego, co było zazwyczaj i co dalej być powinno.
Choć było tak nie tylko w tym przypadku. Jednocześnie Helen miała nieodparte wrażenie, że to wszystko, co działo się w obrębie murów tego miejsca, nie do końca zgrywało się z jej pierwotnymi wyobrażeniami. Mimo świadomości tego, że życie osób nie było tutaj łatwe, nie miała bladego pojęcia, że może być ono tak... Uwłaczające. Gwar, tłok,  zniszczone budynki, brud, głód, charakterystyczny zapach, wychudzeni ludzie patrzący na nią głównie z zawiścią, nienawiścią czy pogardą, jakby zaraz mieli jej splunąć prosto w twarz. Podszepty, wyzwiska... To nie było to, co mogłoby w jakiś sposób podnieść ją na duchu. Na dodatek koleżanka, z którą teoretycznie tu przyszła, zniknęła gdzieś w tłumie, a Favley trochę się o nią obawiała. Złapała się nawet na tym, że zaczyna oceniać tych wszystkich ludzi z getta w kategorii potencjalnego zagrożenia życia. Czuła się z tym źle.
Całe szczęście, znalazł się ktoś, kogo znała, ktoś, kto był w stanie podnieść ją na duchu, zajmując rozmową do tego stopnia, że nie czuła się już aż tak beznadziejnie. Chociaż musiała przyznać, że z początku nie spodziewała się spotkać tu kogokolwiek bardziej znanego, przez co zareagowała nieco zbyt... Panicznie...? Chyba dało się to jakoś tak nazwać. Potem jednak wyraźnie jej ułożyło, przez co mogła ponownie zacząć się uśmiechać. Ponownie od wejścia tu.
- Nic się nie stało. Zwyczajnie trochę się zamyśliłam. Tak czy siak, miło zobaczyć jakąś znajomą osobę wśród tego… Wszystkiego. – Wzdrygnęła się nieznacznie, uśmiechając przy tym jakby przepraszająco. Naprawdę nie chciała po sobie dać znać, jak bardzo niepewnie czuje się w tym wszystkim. To mogłoby jeszcze bardziej uprzedzić do niej ludzi. – Schlebiasz mi. – Roześmiała się cicho, rumieniąc nieznacznie. – Jestem pewna, że znajdzie się tu więcej ciekawych fantów przyniesionych przez mieszkańców Dzielnicy. Swoją drogą… Może tak spróbować wprowadzić coś podobnego w menu? To zawsze jakaś nowość…
Tak, moja droga Helen. Wcale nie przyszłaś tu po to, by brać udział w festynie dobroczynnym. To dużo lepsze miejsce do rozmów o interesach, bo dlaczego nie…? Przecież atmosfera tutaj jest tak wspaniale przyjazna, a ludzie wcale faktycznie nie zamierzają wyłupić ci oczu, jeśli zrobisz coś nie tak albo dla zwyczajniej satysfakcji z pokazania tego, jak bardzo pogardzają takimi jak ty… Miała ochotę zachichotać nerwowo, jednak jakoś się powstrzymała.
- Nie rozumiem tej wrogości. Przecież większość obecnych osób nie zrobiła nic złego tej drugiej stronie. Nie chcę nikogo dzielić, ale… Matko, Leo! Jak oni nas nienawidzą! – Prawie podniosła głos, jednak w ostatniej chwili zwróciła uwagę na swoją reakcję, przez co z jej ust wydostała się tylko trochę głośniejsza wersja półgłosu. Helen energicznie potrząsnęła głową. – A przecież większość z nas nie jest tu wcale na pokaz… Tylko z chęci pomocy, za którą dostajemy takie traktowanie. To okropne.
O ile wcześniej nie przeszkadzało jej zbytnio to, że miała nieco inny odbiór świata, o tyle w tym momencie… To było wybitnie nieprzyjemne. Słysząc zadane pytanie, zmarszczyła brwi w zamyśleniu.
- Nie… Nie przypominam sobie, bym była gdzieś kiedykolwiek. Raczej ciągle tylko Kapitol i Kapitol… No, teraz zupełnie jego inna część. Jeśli tak właśnie wyglądają dystrykty, cóż, chyba wolałabym ich unikać. – Uśmiechnęła się ze zmieszaniem. Nie to, by miała coś do terenów, na których wychowało się wielu jej znajomych, ale ta dzikość coraz bardziej ją piorunowała. Nic więc dziwnego, że nieznacznie spięła się na kolejne słowa Leo, ściszając bardziej głos. – Matko… – Zaskakująco często mówiła o matce, zważywszy na to, że swojej własnej nie pamiętała. – Co się tutaj dzieje…? Są jacyś Strażnicy w okolicy? Nie widziałam żadnego przez kilka minut… – Powiedziała, obracając się wreszcie niby całkowicie przypadkiem i unosząc spojrzenie na kilka sekund, jakby chciała popodziwiać ścianę. Pięknie…
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyCzw Cze 11, 2015 11:19 pm

Nie odpowiadam za jakość, wena sobie poszła. :c

Im dłużej przebywała na terenie dawnej siedziby prezydenta, czuła się coraz gorzej. Do głosu dochodziły myśli, nakazujące roztrząsanie od nowa tego, co zaszło tu kilka miesięcy temu. Nie w tym pomieszczeniu, nie w tym budynku, ale tuż przed nim, gdy padał śnieg, a płacz odbijał się echem od brudnych okiennych szyb, niemych świadków wydarzenia.
Po raz pierwszy od dawna zatęskniła do Trzynastki, która była jej domem. Nie Trzynastki – siedziby rebeliantów i ludzi pragnących zmian, ale do Trzynastki, w której spędziła praktycznie całe swoje życie. Zatęskniła do małej kwatery, w której na stoliku leżały dokumenty ojca i jej projekty, do wspólnej stołówki i do korytarzy, po których tak często ścigała się z Rory i Evą w chwilach, gdy nie obowiązywał ich sztywny harmonogram dnia. Do chwil, które spędzała w bibliotece, pomagając młodszym dzieciom w nauce, gdzie wypatrywała Tima i przesyłała mu lekki uśmiech, ilekroć się mijali. Nawet gdy wisiało nad nimi fatum, a wprowadzane w życie zmiany w dystrykcie stawały się uciążliwe, Vivian czuła się szczęśliwa, żyjąc pod ziemią i egzystując praktycznie bez słońca. Dopiero dzięki troskliwości ojca poznała świat, dosyć nagle dowiadując się, że wszystko się zmienia.
- Vivian, zbieraj rzeczy. Natychmiast – rzucił jej ojciec, wpadając do kwatery. Dziewczyna z rosnącym zaskoczeniem obserwowała, jak Thomas naprędce pakuje dokumenty do jakiejś torby.
- Ale tato…
- Nie sprzeciwiaj się. Natychmiast. Musimy stąd jak najszybciej wyjechać.
- Ale…
- Bez dyskusji.

Nikt nie chciał jej powiedzieć, o co chodzi. Nawet Tim, zapinający pasy siedzenia, na które dziewczyna opadła, pchnięta przez ojca, milczał; ośmielił się jedynie delikatnie pogłaskać ją po ręce, nim usiadł naprzeciwko niej, wciąż obserwowany przez ojca Vivian. Ich uczucie nie było już tajemnicą; znaczna część osób domyślała się, co jest pomiędzy tą dwójką – poza jej ojcem, który dopiero w trakcie wędrówki po dystryktach próbował wymóc na córce posłuszeństwo i zabicie w sobie tego uczucia.
Nie zrobię tego. Możesz przewozić mnie z miejsca na miejsce, możesz zmusić mnie do ślubu, możesz żądać ode mnie wszystkiego. Ale nie przestanę go kochać.
Pogrążona w swoich własnych, niekoniecznie wesołych myślach, rudowłosa przez chwilę nie zwracała uwagi na zajętych rozmową Conrada i Farrah. Dopiero pytanie blondynki wyrwało ją z zamyślenia i sprawiło, że Darkbloom przez ułamek sekundy nie spuszczała wzroku z tej – bądź co bądź przynajmniej dla niej – obcej dziewczyny. I nagle poczuła lekką nutę irytacji, która sprawiła, iż nie odwzajemniła uścisku Dillingera, gdy ten chwycił ją za rękę. Wręcz przeciwnie; zamiast trzymać go tak, jak zazwyczaj (o ile zazwyczaj tyczyło się spacerów), zajęła się spleceniem włosów w warkocz i upchnięciem ich pod kołnierzem płaszcza, by nie przeszkadzały. Nie spodobało jej się ani pytanie Farrie, ani sposób, w jaki odnosiła się do mężczyzny, ale dla świętego spokoju wolała nie robić scen i stać cicho. Nie bawiła się nawet w posyłanie dziewuszce o orlim nosie ostrego spojrzenia, zwyczajnie nie czuła się na siłach.
Kiedy Conrad znów złapał ją za rękę i spojrzał na nią pytająco, zmusiła się do uśmiechu; nie musiał wiedzieć, że stojąc tutaj, była w stanie w kółko odtwarzać w pamięci moment śmierci Tima, osoby, dzięki której się poznali. Nie musiał wiedzieć, że pytania jego przyjaciółki, znajomej czy kogokolwiek, jak i jej zachowanie, chwilowo nie budziły w Vivian entuzjazmu, a wręcz przeciwnie, sprawiały, że miała ochotę obrócić się na pięcie i opuścić budynek. Wzruszyła więc tylko ramionami, chwilowo nie mając ochoty na mówienie o czymkolwiek, i przywołała na twarz grzeczny uśmiech, który był jej popisową miną w pracy.
Naprawdę, miała ogromną ochotę wyjść, wrócić do domu, skulić się na łóżku i przez chwilę nie myśleć o tym, jak bardzo boli przebywanie w miejscu, gdzie nieopodal zmarł ktoś bliski.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyNie Cze 14, 2015 11:45 am

Cały budynek zadrżał, gdy powietrze przeszył ogłuszający grzmot. Znajdujący się przy wejściu Vivian, Farrah oraz Conrad odczuli siłę eksplozji najmocniej i po chwili, gdy wyrwali się z otępienia, mogli zorientować się także, że źródłem wybuchu jest puste pomieszczenie (C). Ci, którzy dostrzegli rozprzestrzeniający się ogień, ruszyli w stronę drzwi porywając za sobą zdezorientowaną trójkę. Strażnicy nie zdążyli skutecznie zareagować i pomimo ich nawoływań, ludzie naparli na wejście z ogromną siłą i zanim ktokolwiek zdążył się wydostać, niestabilny i naruszony przez wybuch front budynku runął grzebiąc kilku obywateli pod gruzami i odcinając drogę ucieczki. Tłum wykonał w tył zwrot, ludzie zaczęli przepychać się w stronę punktu rejestracyjnego (E). Zapanował chaos, w którego szale ktoś pchnął Farrah. Runęła prosto na ziemię i gdy próbowała wstać, jej lewą kostkę przeszył ogromny ból. Najprawdopodobniej została skręcona. Na szczęście Conrad znajdował się w pobliżu. Vivian natomiast została rozdzielona z ukochanym przez hordę przestraszonych obywateli popychającej ją w stronę punktu rejestracyjnego (E).

Valerius wraz z Catrice odczuli wstrząsy, aby po chwili dostrzec rozgorzały w wejściu (A) harmider. Mieli czas na reakcję i ucieczkę, choć w przypadku Strażnika Pokoju trzymającego pieczę nad całym wydarzeniem, takie zachowanie byłoby co najmniej nie na miejscu. Powinien jak najprędzej skontaktować się z pilnującą patroli na ulicach Kwartału Christiną Annesley.

Knowania Calanthe i Johanny oraz rozmowę Helen z Leonardem przerwał donośny grzmot. Odczuli jak Pałac trzęsie się na niestabilnych fundamentach, lecz nie wiedzieli jeszcze, co tak naprawdę się stało. Strażnicy także wydawali się zdziwieni tą sytuacją. Wkrótce do ich uszu mogły dobiec wydobywające się z innych pomieszczeń krzyki.

Kolejka:
Grupa pierwsza: Conrad, Farrah, Vivian, MG,
Grupa druga: Catrice, Valerius, MG,
Grupa trzecia: Johanna, Leonard, Calanthe, Helen, MG.
(Póki co, grupy mogą pisać niezależnie od siebie, w razie ewentualnych zmian, poinformujemy o tym)
Dodatkowo każdemu, aby akcja przepłynęła sprawnie, przysługują 2 dni na odpowiedź. Brak odpowiedzi = brak reakcji. W ostateczności można wysłać na konto MG informację o tym, jakie kroki podjęła postać.
Powrót do góry Go down
the pariah
Calanthe Ross
Calanthe Ross
https://panem.forumpl.net/t3318-calanthe-celly-ross#52162
https://panem.forumpl.net/t3319-celly#52166
https://panem.forumpl.net/t3320-celanthe-ross#52167
https://panem.forumpl.net/t3321-zielnik-etatowego-muzyka#52168
https://panem.forumpl.net/t3329-rezydencja-calanthe-i-cecile-ross#52280
Wiek : 19
Zawód : etatowy muzyk w Violatorze
Przy sobie : karta Zawodowego Muzyka, gram morfaliny, leki przeciwbólowe (6 sztuk), nóż ceramiczny, medalik z cyjankiem
Znaki szczególne : kulejąca lewa noga, wątła postura, czujny, skupiony wzrok
Obrażenia : blizny na lewej nodze i plecach

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyNie Cze 14, 2015 2:11 pm

[Grupa trzecia. Mam nadzieję, że niezależnie od siebie znaczy właśnie to. xD]


Ogarnięta dziwnym uczuciem niemej paniki i wściekłości -już nie takiej wściekłej, swoją drogą- obserwuję, jak coraz bardziej znajoma mi nieznajoma wścieka się na cały ten okrutny świat, getto, Strażników Pokoju, z Adlerem i moim brakiem planu włącznie. Pozwalam sobie tylko na rozkojarzone spojrzenie. A niech to. Morfalino przybądź!
-Genialnie! Nie, nie mam, geniuszu. Gdybym miała, to już dawno bym nawiała. A nawet jeśli dopiero wpadłabym na coś iście genialnego, to z pewnością nie zapraszałabym cię do współpracy. Chyba że jako mięso armatnie... Wolałabym  kolejne Igrzyska niż babranie się w błocie. Pochodzę z krainy zalesionej, z powierzchni ziemi. Nie dla mnie kilof, dla mnie topór i głowa Adlera.
Odrywam wzrok od stolików zaściełanych ciastkami i odzywam się niezwykle elokwentnie, zbita z tropu już całkowicie:
-Chwila zaraz... Igrzyska, błoto, las, Adler? O czym ty paplesz, dziewczyno? -po raz pierwszy zaintrygowana wątłą jędzą nadal paplającą i wyżywającą się ustnie na czym stoją ruiny Pałacu Sprawiedliwości, wpatruję sie w nią bezczelnie, tak... bezczelnie uważnie. Jest kimś ważnym? BYŁA kimś ważnym? Nie potrafię rozszyfrować jej byłej tożsamości z tego, co mam aktualnie przed sobą. I to bynajmniej nie przez dzisiejsze komforty życia w otoczonym kolcem gettcie, nie przez brak samego jedzenia i wynaturzenia, z których kapitolińczycy musieli zrezygnować gdy brak pieniędzy zaczął uwierać ich coraz bardziej... ale o zwykłą, najzwyczajniejszą w świecie niewiedzę. Przyłapuję się na niej po raz pierwszy w swoim życiu, a brak skrzypiec i Sokratesa zaczynają dawać o sobie we znaki po raz kolejny w przeciągu tego wykańczającego tygodnia. Muszę ją znać. Przecież kiedyś musiałam ją widzieć, no nie wiem, na balu, w jakiejś rezydencji, podczas domówki... w telewizji, w programie... albo podczas Igrzysk. Co za ironia. Ja przecież nigdy nie interesowałam się Głodowymi Igrzyskami. To niemal tak, jakbym miała braki w ulubionym serialu, nad którym Kapitol rozpływał się na długo po jego zakończeniu. Braki, których teraz już raczej nigdy nie nadrobię... Właśnie tym były zawsze Igrzyska, nieprawdaż? Jedną wielką bajeczną, pełną efektów specjalnych i ckliwych historii trybutów, sztuką. Serialem. Filmem. A potem wszystko wracało do normy... przynajmniej w przypadku wszystkich tych kapitolińczyków. No i mnie. -Kim ty właściwie jesteś, co?
Ale skupiona na obrabianiu dup blondynka ani myśli odpowiedzieć. Ględzi nadal i ględzi, a ja słucham jej teraz z nabożnym niemalże zaintrygowaniem, graniczącym po trochu z, niemą w tym przypadku, fascynacją.
-...dobra, nie mogę nigdzie zdechnąć. Słyszałam o podziemiach, ale to nie wchodzi w grę. Nie chcę być przypadkiem zagrzebana żywcem. Cholera, nie znam tego getta.
No i nagle i, co gorsza, zupełnie niespodziewanie, to jej ''zagrzebanie żywcem'' wysyczane z przekąsem zaczyna nabierać zupełnie innego znaczenia. Podłoga ruin zaczyna trząść się niesamowicie mocno, szybko i.. niebezpiecznie. Jak najbardziej niebezpiecznie. Zdziwiona i jeszcze w żadnym stopniu nie przeczuwająca co się tak naprawdę dzieje, krzyczę i przytrzymuję się ramienia nieznajomo-znajomej blondynki, by nie upaść. Z oddali dobiegają krzyki i odgłos prawdziwego zamieszania z oddali. Tu jednak, na stołówce polowej, nie dzieje się jednak nic niepokojącego. Przełykam ślinę i podejmuję próbę opanowania zszarganych nerwów. Na razie.
-Co tu się dzieje? -szarpię za ubranie blondynki i wskazuję drżącym palcem w stronę pomieszczeń od strony wejścia. -Co to było? Trzęsienie ziemi? Wybuch? -oczywistość sytuacji dociera do mnie z całą swoją mocą, a mi z nagłego i niepohamowanego śmiechu pomieszanego ze strachem chce się płakać. -Albo... pułapka. Boże, to pułapka.
Powrót do góry Go down
the victim
Conrad Gustav Dillinger
Conrad Gustav Dillinger
https://panem.forumpl.net/t3197-conrad-gustav-dillinger
https://panem.forumpl.net/t3227-kondzio
https://panem.forumpl.net/t3224-conrad-gustav-dillinger
https://panem.forumpl.net/t3312-cierpienia-mlodego-conrada
https://panem.forumpl.net/t3233-kondzio
https://panem.forumpl.net/t3298-melina-conrada
Wiek : 32
Zawód : Oficer
Przy sobie : dwa noże ceramiczne, broń palna, magazynek, mundur, telefon komórkowy, scyzoryk wielofunkcyjny, paczka papierosów, zapalniczka
Znaki szczególne : blizny na plecach, tatuaże

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyNie Cze 14, 2015 9:38 pm

dno den

Nagle wszystko runęło niczym domek z kart. Dosłownie. Conrad zachwiał się z powodu wybuchu, i w ostatniej chwili oparł się o ścianę, ratując się przed upadkiem. Zdezorientowany rozglądał się dookoła, starając się dojrzeć źródło eksplozji, aby wyprowadzić towarzyszące mu kobiety jak najdalej od niebezpieczeństwa. Ręką Gustava odruchowo sięgnęła za pazuchą, aby dobyć nóż, lecz w obecnej sytuacji zrezygnował z tego pomysłu, świadom zagrożenia. Zgromadzeni wśród nich ludzie zaczęli napierać ze wszystkich stron, w popłochu usiłując uciec z walącego się budynku. Dopiero pod wpływem naciskającej na nich masy, mężczyzna zdał sobie sprawę z powagi sytuacji. Wciąż znajdowali się w strefie zagrożenia, należało jak najszybciej ewakuować się z Pałacu, co jednak wcale nie było proste. Fala paniki rozprzestrzeniała się równie szybko, jak ogień i ludzie chaotycznie pchali się do wyjścia, komoletnie nie zważając na innych. Tłum chciał po prostu wydostać się z pułapki jak najszybciej - cel uświęcał środki, a kto by się przejmował cudzym bezpieczeństwem? Conrad mógł jedynie biernie obserwować, jak Vivian znika gdzieś wśród hordy opuszczającej budynek. Nie wiedział, gdzie zniknęła i jak tosię stało, że nagle puściła jego dłoń; wszystko rozegrało się błyskawicznie. Czuł dławiący niepokój, kiedy rozglądał się dookoła, poszukując znajomego profilu i refleksu rudych włosów. Na próżno, tłum gęstniał, a on stał jak skamieniały, przerażony, iż pozwolił aby Viv tak po prostu przepadła. Była całkiem sama w epicentrum zamieszania, a on nie mógł zrobić w tej chwili absolutnie nic. Oprzytomniał jedynie dzięki Farrie - paradoksalnie, dzięki jej upadkowi. Widział, jak blondynka skrzywiła się z bólu, a spuchnięta kostka wystarczyła do postawienia diagnozy. Imago miał poważny dylemat, rozdarty między chęcią poszukania Vivian (umierał z niepokoju) a udzieleniem pomocy Risley - nad którą już się nachylał, badając palcami jej nogę.
- Skręcona - mruknął - nie jest dobrze - dodał, ostrożnie dotykając okolice stawu. Skręcenia niejednokrotnie stanowiły poważniejsze urazy niż złamania i Farrie absolutnie nie powinna się teraz nadwyrężać - jednak nie było innego wyjścia.
- Wstań - zakomendorował, usłużnie podając jej rękę - dasz radę iść? - spytał, wiedząc że muszą jak najszybciej się stąd wydostać i że niedyspozycja Farrah będzie dużym utrudnieniem. Najchętniej wziąłby dziewczynę na ręce i utorował sobie drogę, szukając Viv. Szczerze jednak wątpił, by taki gwałt na jej niezależność wzbudziłby zadowolenie Risley, więc ograniczył się do zaoferowania ramienia i dalszego przeczesywania wzrokiem ludzi, desperacko pragnąc się upewnić, że Vivian nadal jest cała i zdrowa.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyNie Cze 14, 2015 10:16 pm

krótko i zwięźle, żeby Val nie musiał długo czekać c:

W pewnej chwili oboje odczuli jakieś dziwne wstrząsy. Cat nie spodziewała się raczej trzęsienia ziemi - chyba, że rozwaliłoby pół tego cholernego miasta, łącznie z murem od getta, wtedy byłaby za. O tak, takie wydarzenie, żywioł ukazujący całą swoją potęgę, przydałby się zarówno jej, jak i całej społeczności getta. Oczyma wyobraźni widziała już ten tłum, w przypływie szaleństwa wylewający się na ulice Kapitolu…
Okej, wróćmy do rzeczywistości, co?
- Co się dzieje? – zapytała zaskoczona, patrząc na stojącego obok niej Strażnika Pokoju. Angelini, podobnie jak ona sama, wyglądał na kogoś, kto nie spodziewał się takiego momentu. Przed nimi, przy wejściu, rozgorzało małe pandemonium, przejawiające się w postaci ludzi, rozbiegających się najpierw, by następnie jak jeden mąż rzucić się ku jakiejkolwiek drodze ucieczki.
- Panie Angelini, chyba mamy problem – rzuciła w jego stronę, nieco zaniepokojona. –Musi pan chyba spróbować jakoś uspokoić tych ludzi, pan i reszta Strażników…
Odwróciła wzrok od mężczyzny, usiłując ogarnąć spojrzeniem całą sytuację.
- Mogę pomóc w razie czego – stwierdziła swobodnie.
Chaos, wybuchy, umierający ludzie. Gratka dla zawodowego zabójcy.
Powrót do góry Go down
Farrah Risley
Farrah Risley
https://panem.forumpl.net/t2872-farrie-risley#46638
https://panem.forumpl.net/t3026-farrie#46642
https://panem.forumpl.net/t3023-farrah-risley#46639
https://panem.forumpl.net/t3024-listy-do-rodzicow#46640
https://panem.forumpl.net/t3025-farrie#46641
https://panem.forumpl.net/t3063-farrie-risley-i-kitty-stonem#47034
Wiek : 20 lat
Zawód : asystentka Mendeza; KRESowiczka
Przy sobie : laptop, pendrive, telefon komórkowy, inhalator, przepustka do siedziby rządu
Znaki szczególne : orli nos; znoszona, dużo za duża szara bluza z kapturem

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyNie Cze 14, 2015 10:19 pm

Przyglądanie się z rosnącym zainteresowaniem romantycznej grze, prowadzonej przez Conrada i Vivian, naprawdę wciągnęło Farrah. Może nie aż do poziomu prowokowania ślinotoku i niewygodnych pytań, ale...po raz pierwszy od dawna miała do czynienia z kwitnącą miłością i obserwowała parę niczym pikantny epizod w komputerowym rpgu, gdzie piękny mag nie mógł oderwać rąk od równie czarującej niewiasty. Typowe porno dla informatyczek-dziewic, taszczących do wygłodniałych, zmarzniętych ludzi siedem poskładanych na nowo tabletów. Bez funkcji umożliwiających hakowanie stron rządu i drukowanie w 3D jedzenia albo ubrań. Ale liczyły się chęci; chęci także skierowane ku Dillingerowi i jego przyszłej-żonie (Risley nie rozpatrywała rzeczywistości w innych, niż ostateczne, kategoriach). Naprawdę chciała dowiedzieć się więcej, jednocześnie czując dziewczyński, cnotliwy niesmak. Albo zażenowanie. Raczej swoim niedostosowaniem niż zachowaniem parki, chociaż wrodzona megalomania nie pozwalała blondynce na przyznawanie się do zakłopotania.
Na wątpliwe szczęście, nie musiała dalej prowadzić potyczki z własnymi romantycznymi uprzedzeniami i czystą sympatią do Conrada. Zanim zdążyła w jakikolwiek sposób dopowiedzieć swoje racje, coś zaczęło się dziać. Coś głośnego, na tyle, że ogłuszyło ją na długie sekundy, w czasie których prezentowała się dość zabawnie. Wytrzeszczone oczy, ręka zastygnięta w pół gestu, kurz, osiadający szarą warstewką na złotych włosach. Typowa stopklatka z filmu akcji, przeradzającego się jednak dość szybko w film gore. Albo chociaż marną przygodówkę. Kłamliwą; na ekranie ludzie nie panikowali tak rzeczywiście, nie tratowali się, nie krzyczeli a sufity z pewnością nie spadały na głównych bohaterów.
Właściwie nie wiadomo, ile dzielna Farrie stałaby po prostu jak wryta, obserwując gwałtowną rzeczywistość wokół siebie, gdyby nie atak przypadkowego reprezentanta tłumu. Zanim zdążyła wziąć drugi, płytki oddech, już lądowała na brudnej podłodze. Gdzieś mignęły jej rude włosy Vivian, ktoś niezbyt mocno kopnął ją w ramię - wiedziała, że musi wstać jak najszybciej, jeśli nie chce zostać stratowana na płaski ekran nowej wersji monitora. Nie było to jednak takie proste. Wystarczyła jedna, nieudana próba, by zrozumieć, że jej lewa noga nie chce współpracować.
Wydała z siebie cichy syk bólu, niknący jednak w ogólnym hałasie. Nie dosłyszała nawet diagnozy Conrada, będącego tuż obok niej. Bardziej odczytała z ruchu jego spierzchniętych warg szybką diagnozę, kiwając tylko głową. Mocno złapała jego rękę i wstała, chwiejąc się na wszystkie strony. Próbowała powoli stanąć na lewej nodze, ale aż jęknęła z bólu. Ugh. Upokarzające.
- Dam radę, jest okej. Idź szukać Vivian - powiedziała po sekundzie, orientując się, że kobiety nie ma obok nich. Co prawda średnio widziała swoje szanse normalnego poruszania się, ale widocznie feministyczna głupota spowodowała nagłe zaćmienie rozsądku. Puściła ramię Conrada i wykonała dość żałosny skok w kierunku brudnej ściany. - Dam sobie radę, serio - krzyknęła, próbując przekazać informację pomimo narastających wrzasków. Jeszcze nie zastanawiała się, co właściwie wybuchnęło w pomieszczeniu obok. Na razie chciała tylko wydostać się z tej matni. W jednym kawałku. I to jak najszybciej. Nie mając na sumieniu miłości Conrada, na którego ciągle patrzyła, posyłając mu dość zdezorientowany uśmiech. W ogóle nie pasujący do sytuacji.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyNie Cze 14, 2015 11:28 pm

Niespokojne myśli i nękające ją wspomnienia śmierci Tima przerwał niemalże ogłuszający huk wybuchu, którego centrum musiało znajdować się blisko nich. Vivian nieomal straciła równowagę, udało jej się jednak utrzymać na nogach, na tyle, by po chwili zacząć rozglądać się dookoła w poszukiwaniu źródła hałasu. Zdążyła, dzięki smugom dymu i pierwszym językom ognia ustalić potencjalne miejsce, w którym coś się stało – wybuch? Niewykluczone, nie wierzyła bowiem w przypadki, nie w tym kraju.
To, co stało się potem, niesamowicie przypominało rudowłosej Paradę Trybutów, którą przerwał pewien komunikat. Jej pierwszą paradę, w trakcie której spanikowała i, gdyby nie Johanna Mason, niechybnie zrobiłaby coś głupiego. Vivian przypomniała sobie słowa kobiety i usiłowała zachować spokój, próbując nie dopuścić do siebie strachu.
Ludzie rozbiegali się na wszystkie strony, jednak po chwili większość obrała ten sam kierunek, ciągnąc ją ze sobą. Ścisk, krzyki przerażenia; istny chaos, w najczystszej postaci. Straciła z oczu Conrada i Farrie, którzy mogli być dosłownie wszędzie. Vivian spojrzała w górę, usiłując na podstawie sklepienia ocenić swoje położenie. Kątem oka mogła dostrzec fragment, w który wpatrywała się wcześniej, co oznaczało, że nie przeszła (przebiegła? została przeciągnięta?) zbyt wielkiej odległości.
Czy powinna się bać? Powinna krzyczeć, miotać się w bezładnym i niebezpiecznym tłumie? Powinna wyrwać się z ciżby i skulić gdzieś z boku? Liczyć na to, że Conrad przybędzie znikąd i ją uratuje? Znała go; był w stanie to zrobić, ale został z Farrie –pozostało jej tylko modlić się, aby oboje byli cali i zdrowi.
Ktoś uderzył ją niechcący; zdążyła strącić czyjąś dłoń z ramienia, w duchu ciesząc się, że wcześniej przekazała znajomemu Strażnikowi torby, które przynieśli razem z Dillingerem. Wyczuła, że tłum przesuwa się jak najbardziej od źródła wybuchu, a tym samym – dalej od drzwi wejściowych. Vivian miała pewność, że nie wszystkie pomieszczenia udostępniono ludziom (niektóre z nich pozostały zamknięte z uwagi na konserwację), poza tym – czy drzwi w Pałacu Sprawiedliwości, a raczej jego ruinach, nadal istniały?
Ktoś mógłby powiedzieć, że ten tłum, ten chaos, to wszystko dookoła, tworzyło specyficzną wojnę. Słowa starej piosenki przemknęły jej przez myśl, kiedy odwróciła się raptownie. Nie mogła i nie potrafiła zostawić Farrie i Conrada, którzy gdzieś tam byli. Gwałtownie odepchnęła jakiegoś młodego chłopaka i, powstrzymując chęć przywalenia komuś i usiłując opanować własny strach, zaczęła przeciskać się przez rzekę ludzi w stronę wyjścia.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyPon Cze 15, 2015 2:46 pm

Grupa pierwsza - wciąż w pomieszczeniu A:

Rozhisteryzowany tłum robił wszystko, by przedostać się do punktu rejestracyjnego (E) i dalej, w głąb budynku, jakby istniało z niego jeszcze jakieś wyjście. Czas uciekał, a sytuacja robiła się coraz bardziej dramatyczna. Na podłogę runęła stara, płonąca belka - część stropu znad wejścia do pałacu. Pomieszczenie coraz szybciej zapełniało się dymem, gryzącym w gardło i znacznie utrudniającym widoczność oraz oddychanie.
Farrah udało się doskoczyć do ściany i stabilnie przy niej ustać, jeśli spróbowałaby poczłapać swoim tempem za tłumem, być może miałaby szanse na ucieczkę. Vivian, bohatersko powracająca do holu, mogła już zauważyć nowo poznaną koleżankę. Gdyby jej pomogła, na pewno poszłoby im szybciej. Na Conrada czekało zadanie w postaci dwóch młodych chłopaków, uwięzionych pomiędzy płonącą belką, a miejscem, w którym bezpiecznie stała trójka naszych bohaterów. Chłopcy mieliby szansę ominąć lub przeskoczyć płonący obiekt, gdyby ktoś pokierował ich działaniami, ponieważ sami niestety niewiele już widzieli. Jeśli Dillinger podjąłby się tego zadania, musiałby działać szybko i nic nie powinno go rozpraszać.

Jeśli wszyscy podejmiecie decyzję o opuszczeniu punktu A, możecie założyć, że udało Wam się przedostać do punktu E. W takim wypadku napiszcie jeszcze, czy będziecie kierować się do punktu F czy G.
Kolejka pozostaje bez zmian.
Powrót do góry Go down
the leader
Valerius Ian Angelini
Valerius Ian Angelini
https://panem.forumpl.net/t2317-valerius-ian-angelini#32768
https://panem.forumpl.net/t2324-valowowowowowe-znajomosci#32881
https://panem.forumpl.net/t2321-valerius-ian-angelini#32835
https://panem.forumpl.net/t2328-valbomb-valbomb#32888
https://panem.forumpl.net/t3045-valerius-ian-angelini#46834
Wiek : 24
Zawód : Szeregowy
Przy sobie : bron palna z magazynkiem, przepustki, latarka, prawo jazdy, telefon, scyzoryk i zapalniczka
Znaki szczególne : blizny na plecach, tatuaże: jeden nad lewym nadgarstkiem i jeden na plecach
Obrażenia : ogólne osłabienie

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyPon Cze 15, 2015 4:14 pm

Najwidoczniej nie każdy by cię tam postawił – stwierdziłem sucho, zauważając jej zdziwienie, gdy brała ode mnie chusteczkę. Cóż, faktycznie to była dziwna sytuacja, zwłaszcza, że nie miałem żadnych intencji, jakiegokolwiek powodu, by być dla niej miłym. Tak, calutka nasączona trucizną...
Właśnie, czemu byłem taki milusi dla tej dziewuchy, skoro była jedną z nich, była gettowiczem, który to powinienem mi naciskać niemile na odcisk. Z drugiej zaś strony była młoda, zniszczona przez przeszłość i zapewne miała ochotę wymordować cały Kapitol... a jeśli nie, to przynajmniej byłaby do tego zdolna. Bratnia dusza...? Nie, to kretyństwo. Po prostu oboje byliśmy wyrzutkami, choć ja bardziej się nim czułem niż byłem.
I cudnie – wyrzuciłem z siebie, gdy budynek zadrżał, sypiąc z sufitu paskudny pył, zaś ludzie zaczęli krzyczeć. Walnąłem ręką w ścianę tuż obok szyi drobnej kobietki, by zaraz wyciągnąć z kieszeni krótkofalówkę. – Okej, wyprowadź stąd możliwie jak najwięcej Dzielnicowców. Albo czekaj! Trzeba ogarnąć, co z wejściem – odpowiedziałem zabójczyni, podnosząc urządzenie do ust. – Annesley, tu Valerius. Zamach w Pałacu. Część budynku w gruzach. Reszta nieznana. Przyślij wsparcie. – Krótko i zwięźle. Musiałem dowiedzieć się, co się, do kurwy nędzy, działo. – Grupa A? Raport – odezwałem się ponownie do krótkofalówki, by ogarnąć swoich ludzi i to, co się stało. Szczególnie, w której części budynku była eksplozja i które zasypało. Pewnie trzeba było odblokować wyjście w pomieszczeniu B. Dlatego też zamierzałem skontrolować wszystkie grupy: A, B, D i F. Sytuację E znałem...
Powrót do góry Go down
Johanna Mason
Johanna Mason
https://panem.forumpl.net/t2356-johanna-mason#33388
https://panem.forumpl.net/t2421-i-feel-you-i-ll-steal-you-johanna
https://panem.forumpl.net/t2358-johanna-mason#33407
https://panem.forumpl.net/t3313-teczowe-mieszkanie-johanny-mason?nid=3
Wiek : 24
Zawód : fałszerka
Znaki szczególne : wkurw

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyPon Cze 15, 2015 6:20 pm

Właściwa Johanna pojawiła się, gdy poczułam trzęsienie i gdy chwilę później usłyszałam krzyki. Tak, to była ta Johanna Waleczna, która nie chowała głowy w piasek, nie rozczulała się nad sobą, nie płakała nad swoim życiem, narzekała owszem, ale też zamierzała kopać innym tyłki i Adlerowi też miała skopać tyłek!
Dziewczyno! Cholera, może i getto mnie zmieniło, ale chyba nie aż tak, by mnie nie poznać – syknęłam, uważnie nasłuchując rosnący krzyk. Zamach? Zaatakowano Pałac w trakcie festynu? Czy może było to naumyślne działanie Adlera, który mógł potem bawić się w wielce wielkodusznego prezydenta? – Zwyciężczyni Sześćdziesiątych Trzecich Igrzysk Głodowych, Johanna Mason, Dystrykt Siódmy! – Tym razem wypowiedziałam to z dumą, obserwując, jak ludzie wokół mnie panikują. Rzućcie się do wyjścia! Pewnie! Zróbcie to! Jak głupie bydło! Ja czułam, że muszę działać i nakłonić do działania ignorantkę.
Myślę, że wybuchł naumyślnie podłożony ładunek. Nie wiadomo, czy nie ma ich więcej. Pomóż mi, dziewucho! Ogarnij się! – warknęłam, nawet nią potrząsnęłam. Nie miałam czasu ani chęci na lulanie przerażonego dziecka. Przerażonego albo oszalałego... – Co my tu robimy? Chodź. W pomieszczeniu obok widziałam zamknięte wyjście. Musimy je jakoś otworzyć. Mam nadzieję, że nie włożyli za dużo serca w barykadowanie.
Złapałam za rękę ignorantkę, ciągnąc ją w kierunku pomieszczenia B. Potrzebowałam jej, bo przez słabe odżywianie miałam mniej sił, a ktoś musiał mi pomóc. Zaś gdyby nam się nie udało przedostać do pokoju obok, zawsze pozostawały nam okna, prawda?
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyPon Cze 15, 2015 7:21 pm

Grupa druga - wciąż w pomieszczeniu E:

Biały mundur Valeriusa nie powstrzymał panikującego tłumu przed masowym zalaniem punktu rejestracyjnego. Ludzie pragnęli wydostać się z płonącego pomieszczenia za wszelką cenę, nie zwracali więc uwagi na to, że tratują także siebie nawzajem. Dym z przedsionka przedostawał się także tutaj, krzyki roznosiły się echem, ale Valerius był w stanie usłyszeć głos swojej przełożonej.
- Upewnij się, że wyprowadziliście wszystkich z Dzielnicy, później możecie wracać po brud - rozkazała Christina Annesley, nie przebierając w słowach - Przejmujesz dowodzenie dopóki nie przybędziemy!
Także Catrice mogła usłyszeć ten komunikat, o ile oczywiście ból stóp, przydeptywanych właśnie przez jakiegoś ciężkiego jegomościa, nie odwrócił jej uwagi.
Drugie wezwanie pozostało bez odpowiedzi, za to z punktu organizacyjnego Strażników Pokoju wyłoniła się czwórka mundurowych, gotowa do wysłuchania poleceń.

Tłum napiera w kierunku pomieszczenia F, jeśli zdecydujecie się ruszyć w tamtą stronę, możecie to zrobić już w następnym poście.
Valerius - masz do dyspozycji czterech NPC, wykorzystaj ich mądrze.
Kolejka pozostaje bez zmian.
Powrót do góry Go down
the victim
Conrad Gustav Dillinger
Conrad Gustav Dillinger
https://panem.forumpl.net/t3197-conrad-gustav-dillinger
https://panem.forumpl.net/t3227-kondzio
https://panem.forumpl.net/t3224-conrad-gustav-dillinger
https://panem.forumpl.net/t3312-cierpienia-mlodego-conrada
https://panem.forumpl.net/t3233-kondzio
https://panem.forumpl.net/t3298-melina-conrada
Wiek : 32
Zawód : Oficer
Przy sobie : dwa noże ceramiczne, broń palna, magazynek, mundur, telefon komórkowy, scyzoryk wielofunkcyjny, paczka papierosów, zapalniczka
Znaki szczególne : blizny na plecach, tatuaże

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyPon Cze 15, 2015 8:23 pm

Nic nie zapowiadało nadciągającej katastrofy lub Conrad skutecznie izolował od siebie zwiastujące ją sygnały. Współczesna Sodoma i Gomora; niespodziewanie budynek stanął w płomieniach, zrujnowany sufit stopniowo się walił, zasypując ich gruzami - kara za grzechy? Gustav nie był w stanie określić, czy pożar spowodował zamachowiec-samobójca, czy też wybuchnął on całkiem przypadkiem - zbłąkana iskra przy stoisku z elektroniką, niedopałek papierosa pozostawiony zbyt blisko łatwopalnych materiałów? Skłaniał się jednak ku pierwszej wersji, nastroje w Panem pozostawały napięte do granic możliwości, a zgromadzenie tak wielu ludzi w jednym miejscu stwarzało idealną okazję do... naplucia w twarz Adlera? Imago nie wiedział, co powinien o tym sądzić, lecz jeśli atak na Pałac Sprawiedliwości miał ugodzić w rząd i podkopać autorytet prezydenta, zabieg minął się z celem, stwarzając realne zagrożenie - dla wszystkich. Mężczyzna oddychał z coraz większym trudem, krztusząc się zanieczyszczonym powietrzem. Był przekonany, iż jeśli szybko się stąd nie wydostaną, zatrują się ulatniającym się czadem. Oczy zaczynału mu łzawić od gryzącego dymu, zasnuwającego pole widzenia zasłoną ciemnej mgły i uniemożliwiającej sprawne poruszenie. Nie mógł też dostrzec Farrie, która stała się jedynie plamą o wyraźnych konturach i donośnym głosie, przebijającym się wśród krzyków przerażenia.
- Nie - powiedział krótko, stanowczo potrząsając głową. Prędzej wyniósłby blondynkę na rękąch, niż zostawił ją ranną na pastwę Losu. Mimo że umierał z niepokoju o Viv, Farrah nie była mu obojętna i czuł się zobowiązany nie tylko jako żołnierz. Podobnie jak w przypadku dwóch chłopców, którzy znaleźli się w potrzasku, uwięzieni przez płonącą deskę, zagradzającą im drogę ucieczki. Conrad szybko ocenił sytuację, po czym zwrócił się do Farrie, wydając zwięzłe instrukcje.
- Idź w kierunku pomieszczenia dla Strażników, zaraz do ciebie dołączę - zawołał, skupiając swą uwagę tylko i wyłącznie na dzieciakach.
- Spokojnie. Nic wam nie grozi - powiedział, podchodząc bliżej - Musicie tylko przeskoczyć przez belkę i będziecie bezpieczni. Jesteście jakieś dwa i pół metra od niej. Płomienie nie są wysokie, nie stanie się wam krzywda - ciągnął, modulując głos, aby słyszeli go pomimo panującego rozgardiaszu - po lewej stronie stoi kolumna, uważajcie żeby w nią nie uderzyć - ciągnął opanowanym tonem, starając nie dać po sobie poznać, iż boi się niemniej od tych dzieciaków. Gdzieś tam była przecież Vivian zdana tylko na siebie, nie wiedział też, czy Farrie udało się trafić choćby do punktu rejestracji, a to ich bezpieczeństwo stanowiło dla niego największy priorytet.
Powrót do góry Go down
Farrah Risley
Farrah Risley
https://panem.forumpl.net/t2872-farrie-risley#46638
https://panem.forumpl.net/t3026-farrie#46642
https://panem.forumpl.net/t3023-farrah-risley#46639
https://panem.forumpl.net/t3024-listy-do-rodzicow#46640
https://panem.forumpl.net/t3025-farrie#46641
https://panem.forumpl.net/t3063-farrie-risley-i-kitty-stonem#47034
Wiek : 20 lat
Zawód : asystentka Mendeza; KRESowiczka
Przy sobie : laptop, pendrive, telefon komórkowy, inhalator, przepustka do siedziby rządu
Znaki szczególne : orli nos; znoszona, dużo za duża szara bluza z kapturem

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 EmptyPon Cze 15, 2015 9:53 pm

W powietrzu unosiło się coraz więcej kurzu i pyłu; fruwające narzędzia powolnej śmierci dla każdej astmatyczki, oddychającej coraz bardziej spazmatycznie. Właściwie początkowo głównie z szoku i stresu a nie z powodu zaciskających się oskrzeli, ale efekt był przecież ten sam. Organizm nakręcał się do leciutkiej paniki, jaką jednak Farrie zwalczała wrodzoną pogodą ducha.
Uroczo wpasowującą się w ogniste płomienie, buchające ze spadających z sufitu belek. Kiedy już stanęła pod ścianą, mogła podnieść wzrok i śledzić trajektorię lotu śmiercionośnych pocisków, wzbogaconych o asystę rozżarzonych drobinek. Reszki tapety, balustrad, dawnych zdobień - wszystko, co kiedyś zachwycało i nieco deprymowało przebywających tutaj kapitolińczyków, teraz topiło się bezgłośnie, niknąc wśród zakurzonego półmroku.
Powinna pozachwycać się chwilę malowniczą scenerią, ale niestety nie posiadała zmysłu estetycznego. Chciała jak najszybciej wydostać się z grożącego zawaleniem budynku. I przy okazji nie zostać stratowaną przez coraz silniej napierający tłum, w jakim zniknął jej Conrad. Wykrzykiwał coś jeszcze w jej stronę, ale nie mogła tego dosłyszeć ani odczytać z ruchu warg. Dalej chwiała się pod obdrapanym murem, mrużąc oczy i mocno wbijając palce w zagłębienia zmurszałych cegłówek. Raz po raz jakaś przebiegająca osoba popychała ją z całej siły, ale mimo tego postanowiła ruszać w kierunku punktu rejestracyjnego. Podskakiwała nieporadnie na prawej nodze, asekurując się dłońmi. Po kilku metrach musiała jednak przystanąć - pył wirujący w powietrzu nie pozwalał jej na wzięcie oddechu. Musiała sięgnąć do torby, spowalniającej jej ruchy i skorzystać z inhalatora. Wiedziała, że opóźnia ucieczkę, ale równie dobrze mogła wesoło zejść z powodu uduszenia się jak i z powodu zmiażdżenia przez zawalający się gmach. Po kilku głębokich i chrapliwych oddechach mogła powrócić do żywych; schowała inhalator do kieszeni bluzy, po czym szybko podciągnęła koszulkę do góry, zakrywając nos i usta. Kątem oka, zauważyła idącą ku niej Vivian.
- Z Conradem w porządku. Został tam - wyartykułowała głośno acz ochryple do rudowłosej, po czym znów zaczęła przesuwać się wzdłuż ściany jednonogim kurcgalopkiem, przyciskając do boku torbę z tabletami i zerkając jednocześnie na poczynania kobiety.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości   Ruiny Pałacu Sprawiedliwości - Page 10 Empty

Powrót do góry Go down
 

Ruiny Pałacu Sprawiedliwości

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 13Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Next

 Similar topics

-
» [Alfa] Ruiny
» Ruiny na wzgórzu
» Ruiny na wzgórzu
» Ruiny osiedla
» Ruiny galerii sztuki

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Getto-