|
| Ruiny Pałacu Sprawiedliwości | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 26 Zawód : pisarz, pomoc medyczna | nieszkodliwy wariat Przy sobie : paczka papierosów, zapałki, prawo jazdy, scyzoryk, medalik z małą ampułką cyjanku Znaki szczególne : puste oczy, perfekcyjna fryzura Obrażenia : tylko zniszczona psychika
| Temat: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości Czw Maj 02, 2013 9:48 pm | |
| First topic message reminder :
Niegdyś jedna z najwspanialszych budowli w Kapitolu, w trakcie rebelii niemal doszczętnie zniszczona, dziś stanowi jedynie sypiący się postrach, w każdej chwili grożący zawaleniem. Mieszkańcy getta opowiadają, że w środku straszy i raczej nie zapuszczają się do środka. SCENARIUSZ #3 Legenda:A - wejście, przedsionek B - stanowiska, miejsce wymiany odzieży (wyjście od podwórza jest zamknięte)C - puste pomieszczenie, składowisko starych mebli, spróchniałych desek itp. D - stołówka polowa E - punkt rejestracyjny F - stanowiska, miejsce wymiany elektroniki G - punkt organizacyjny Strażników Pokoju Nieoznaczone pomieszczenia są niedostępne, trwają w nich prace remontowe.Bardzo prosimy o informowanie, w którym pomieszczeniu znajduje się Wasza postać (jako info na początku każdego postu lub pogrubiony tekst). |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości Sro Lip 15, 2015 11:05 pm | |
| The member 'Victor Sean' has done the following action : Rzuć kostkami
'Sześć oczek' : 1 |
| | | Wiek : 30 lat Zawód : Strażnik Pokoju || pani oficer Przy sobie : broń palna, magazynek z piętnastoma nabojami, w pełni skompletowany mundur żołnierza, telefon, paczka papierosów, zapalniczka, nóż ceramiczny, krótkofalówka, antybiotyk (3 tabletki) Znaki szczególne : blizny na dłoniach, szaleństwo w oczach, dziura zamiast serca Obrażenia : ogólne osłabienie (boli mnie głowa i nie mogę spać ♫)
| Temat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości Sro Lip 29, 2015 10:15 am | |
| Milczę zmieszana. Jest mi na swój sposób smutno i nieswojo. To nie mój świat, nie moje obyczaje, nie moje korzenie. Przychodzę tu, ochłap przeszłości, ponury cień Igrzysk, przychodzę ze swoim sceptycyzmem, cynizmem i racjonalizmem, i wydaje mi się, że mam prawo traktować getto oraz jego mieszkańców… pobłażliwie? Nie mogę nikogo winić. Ani ich, ani siebie. Taka była kolej rzeczy – wybuchła rebelia, zrobił się burdel. Potem przyszliśmy my, żołnierze, i postanowiliśmy zaprowadzić nasze porządki. Jakoś to szło, nie wnikam, dobrze czy źle. Stało się i już. I nagle co? Totalna rozpierducha! Sorry, sorry i wycofujemy się rakiem. Dajemy Panem wolność i pieprzoną ćwierć-demokrację! Tyle że ludzie nie mają pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi. Są całkiem zdemoralizowani, skołowani, ogłupiali. Te wybory, prezydenci, przedstawiciele Dystryktów, samorządy! Skąd mają wiedzieć, jak takie cholerstwo działa? Nie łapią tego, nie rozumieją. Kiedyś, gdy do zdobycia i utrzymania pozycji potrzebna była dzida i odwaga w boju, ani Coin, ani Adler ani żaden inny, grzejący wygodny stołek biurokrata nie miałby takiej władzy, ale teraz są samochody, karabiny, urządzenia śledzące. Teraz mogą być pieprzonymi władcami świata! Zobaczcie, co dało Kapitolowi to całe cholerne wyzwolenie! Krew, śmierć, przemoc. Nie, dzieciaki. Mnie nie przekonacie. Ani rebelianci, ani Kolczatka, ani mieszkańcy getta czy Dystryktów nie dorośli do systemu, który im na siłę zostawiliśmy w spadku. Do diabła, trzeba było w ogóle się tu nie pakować albo doprowadzić rzecz do końca. Jeszcze sto, dwieście lat mądrych rządów i można by się było powolutku wycofywać. A tak? Doszło do katastrofy. Zostawiliśmy tu bandę dzieci we mgle. Dzieci z automatami i głowami nabitymi pojęciami, których nie są w stanie zrozumieć. Zagubione istoty walczące o przeżycie – tylko i wyłącznie o przeżycie. - Torba na ziemię. Mój głos brzmi jak szczekliwe wystrzały z mechanicznie przeładowywanej broni – pistolet nie drgnął nawet o milimetr, kiedy moje spojrzenie napotkało przerażony wzrok drobnej, zdezorientowanej dziewczyny. Po co ci to było, dziecko? - Odłóż ją grzecznie a wszystko będzie w porządku. – odziana w śnieżnobiałą rękawiczkę dłoń wysunęła się w stronę nieznajomej, broń zaś opadła nieznacznie, mimo wszystko nadal pozostając w gotowości – szybkimi, wprawnymi ruchami przystąpiłam do przeszukania, już na początku napotykając najbardziej interesujący element układanki. Papier zaszeleścił w palcach, kiedy wyszarpnęłam z kieszeni płaszcza dokumenty dziewczyny. Czujny, niemal wilczy wzrok ześlizgnął się z dziewuszki na ułamek sekundy, tylko po to, by… - Sophie Palin. – broń uniosła się ponownie, ziejąc ponurą, głęboką dziurą dokładnie na wysokości oczu dziewczyny. – Co tu robisz, Sophie? I, rzecz ważniejsza, z kim? – kąciki ust powędrowały nieznacznie do góry, gdy uśmiechnęłam się mimowolnie – w tym grymasie było coś z ponurego rozbawienia, zupełnie jakby samo brzmienie imienia dziewczyny stanowiło dla mnie wisielczy dowcip. - Współpracuj, aniołku, a nic ci się nie stanie. Pogadamy, spiszę cię, puszczę wolno. Nazwijmy to prawem wolnego rynku. Kłamstwo. Kłamstwo. Kłamstwo? Być może rzeczywiście miałam zamiar ją zostawić w spokoju – o wiele bardziej martwił mnie los Seana, który do tej pory utrzymywał całkowitą ciszę w eterze. Żadnego sygnału, żadnego ostrzeżenia, żadnego przekleństwa, nawet zwyrodniałego dowcipu. W zawodzie Strażnika Pokoju podobne milczenie nigdy nie zwiastuje niczego wesołego. Nigdy. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości Sro Lip 29, 2015 1:26 pm | |
| Torba z głuchym łoskotem opadła na ziemię, a przestraszone oczy dziewczynki śledziły każdy ruch Previi. Sophie nie drgnęła nawet wtedy, gdy dłoń Strażniczki sięgnęła w kierunku jej płaszcza. Dopiero gdy lufa pistoletu wylądowała na wysokości jej oczu, panna Palin wciągnęła głośno powietrze. - Ja tylko...my tylko odbieraliśmy jedzenie - powoli trąciła stopą leżącą na ziemi torbę, nie spuszczając wzroku z mundurowej - Same puszki z długoterminową żywnością, może pani sprawdzić - dodała zachęcająco, robiąc niewinną minę. Kolejna chwila minęła w ciszy, jakby Sophie długo zastanawiała się nad propozycją Previi. W końcu jednak westchnęła cicho i postanowiła wydać swojego wspólnika: - Trevor jest w piwnicy, pani partner już go pewnie znalazł - wzruszyła ramionami i spuściła wzrok. Słowem nie wspomniała o włazie do kanałów ani ewentualnym niebezpieczeństwie, które czyhało na Seana. |
| | | Wiek : 30 lat Zawód : Strażnik Pokoju || pani oficer Przy sobie : broń palna, magazynek z piętnastoma nabojami, w pełni skompletowany mundur żołnierza, telefon, paczka papierosów, zapalniczka, nóż ceramiczny, krótkofalówka, antybiotyk (3 tabletki) Znaki szczególne : blizny na dłoniach, szaleństwo w oczach, dziura zamiast serca Obrażenia : ogólne osłabienie (boli mnie głowa i nie mogę spać ♫)
| Temat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości Czw Lip 30, 2015 10:23 pm | |
| Miasto monotonnie szumi w uszach. Fluorescencyjne rekiny szybują w świetlistych kanionach między budynkami. Nic, co ma miejsce tutaj – pośród gruzów dawnego Panem – nie może być nawet namiastką rzeczywistości. Za mną kwadrans ciężkiej pracy, przede mną – kolejne trzy kwadranse jeszcze cięższej. W duchu obliczam ewentualne zyski, możliwe zagrożenia, zachwiany ekosystem ludzkiej egzystencji na burych ulicach getta. Nowe nisze konsumenckie, nowe trendy. Przede mną – przestraszone oczy dziewczyny, która wygląda na dziewczynę, choć aparycja, zupełnie jak kurwy, bywa zwodnicza. Obliczam. Rachuję. Nie chce, nie planuję, nie pożądam - ale mózg się obraca. Praca to jest to, co się rodzi z moich myśli, kiedy tak naprawdę wcale nie myślę o pracy. Teraz po kolei odfajkowuję rozwiązane problemy… i dalej wszystko kalkuluje się samo. Prowizja. Smycz. Odległy huk miasta jak kac po orgii w głowie. Życie przyspiesza, ta martwa chwila pomiędzy mną a Palin w końcu rusza się z miejsca, zaczynam rozumieć, że bezruch nie jest rozwiązaniem, że cicha, znużona wytrwałość drapieżnika sprawdza się tylko wtedy, gdy polujesz na ofiarę, a nie w momencie, w którym już ją dopadasz. Oddycham przez nos, spokojnie, równomiernie. Dobrze. Przecież to tylko życie. Dobrze. Zacznę raz jeszcze. Zaczynam: mogłabym strzelić jej w łeb. Rubinowy kwiat krwi przetykany szarawymi nasionkami rozbryzgującego się mózgu. Widok, od którego zbiera się na mdłości. Widok, po którego ujrzeniu nie ma dalszego ciągu. Od długich lat czekam na zapomnienie. Na ten moment oderwania pamięci długoterminowej od pamięci krótkoterminowej, konsolidację przeszłości. I choć wiem, że nigdy nie nadejdzie – wciąż czekam. Czekam, bo tylko to utrzymuje mnie na powierzchni zdrowych zmysłów. - Niczego nie muszę sprawdzać, złotko, jestem niezwykle ufna i wierzę ci na słowo – sylaby same wypływają z moich ust, na długo przed tym, nim zdążę się nad nimi zastanowić. Tak to zwykle działa – w podobnych okolicznościach jestem jak dobrze naoliwiona maszyna, mechanizm, który posiada zakodowany algorytm działań. Tak albo nie. Prawda albo fałsz. Mój mózg to system zerojedynkowy, którego sekwencje odpowiadają za mniej bądź bardziej celne decyzje. Piękno matematyki – choć wątpliwe – jeszcze nigdy nie wydawało mi się tak urzekająco piękne. - Trevor-jaki? Nazwisko. Odbieraliście żywność. Skąd? W jaki sposób? Ktoś z Dzielnicy wam pomagał, kto? Co jeszcze jest w piwnicy? – pytania, pytania, pytania – jedno wypływa w ślad za kolejnym, pojawiają się nagle, jak wcześniej przygotowany, artyleryjski ostrzał skierowany w siły wroga – nie oczekuję, że dziewczyna zacznie mówić z własnej woli, nie łudzę się nawet, iż w jakikolwiek sposób okaże się dobrą samarytanką z garścią pełną informacji, którymi obrzuci mnie jak płatkami kwiatów. Stałam przecież kiedyś na jej miejscu. W stanowczo za dużym płaszczu, z wyraźnym zadrapaniem na policzku i najbardziej hardym wzrokiem, na jaki może zdobyć się trzynastoletnia mieszkanka Dwójki – równie wielkimi oczami wpatrywałam się w lśniący bielą hełm Strażnika Pokoju i powoli, ale z socjopatyczną dokładnością wyobrażałam sobie, jak walę go prosto w świńską mordę, jak łapię za kamień i – raz, drugi, trzeci, piętnasty – uderzam nim o nieskazitelną biel munduru, dokładnie tam, gdzie osłaniał krtań. - Dziesięć sekund – słowa padają cicho, spokojnie; nim Sophie do końca zdołała pojąć, co dokładnie mam na myśli informując ją o tym drobnym, malutkim wycinku czasu, przeładowywana broń szczęknęła głucho. - Dziewięć. Jak kamień rzucony w toń bardzo głębokiej i bardzo zimnej studni. - Osiem. Lufa pistoletu szczerzyła się drwiąco – zupełnie jakby w kawałku lśniącego metalu ktoś uwięził demona, który po długich, bardzo długich latach niewoli w końcu wyczuł niepowtarzalną okazję ku spektakularnej ucieczce. - Siedem, radzę mówić. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości Pią Lip 31, 2015 3:26 pm | |
| Na zewnątrz robiło się coraz ciemniej, chociaż najbliższa latarnia wciąż nie chciała się zapalić na dobre - migała tylko, irytując Sophie, która odważyła się wreszcie spojrzeć ponad ramiona Strażniczki. Odpowiedzi na te wszystkie zadanie pytania być może przyszyłby jej łatwiej, gdyby nie wycelowana prosto pomiędzy jej oczy lufa pistoletu, z każdą chwilą coraz bardziej przerażająca. - Trevor Hunt, nie przedstawił mi się, ale... to dość znany w okolicy złodziejaszek - kłamstwem na temat swojego wspólnika próbowała zamydlić oczy Previi, by ta ujrzała w niej niewinne, przestraszone dziewczątko, na jakie od początku pozowała - Z piwnicy, wszystko miało być tam jeszcze przed wybuchem, nic więcej nie wiem, to mój pierwszy raz, po prostu byłam bardzo głodna. Odliczanie sprawiło, że dolna warga Sophie zaczęła drżeć niebezpiecznie, a dziewczyna była bliska wpadnięcia w histerię. - Nie wiem, nie wiem, tam jest kupa gruzów i kamieni, nic więcej nie wiem! |
| | | Wiek : 22 Zawód : Strażnik Pokoju Przy sobie : broń palna, ampułka leku przeciwbólowego, magazynek z piętnastoma nabojami, kamizelka kuloodporna, latarka, telefon, zapałki, zapalniczka, piersiówka z alkoholem, przepustka do getta Znaki szczególne : zmierzwiona czupryna, wzrok spaniela Obrażenia : zrastający się złamany nos.
| Temat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości Pią Wrz 11, 2015 7:45 am | |
| /z odcinka C1, dzięki uprzejmości mojego MG c:
Przejście drogi, którą kroczyło się już raz, nie stanowiło większego problemu. Tym razem Victor o wiele lepiej orientował się w okolicy – jeśli można było użyć tego właśnie określenia – patrzył też pod nogi. W krótkim czasie znalazł się z powrotem w ruinach Pałacu Sprawiedliwości… Gdzie zastał Benner pogrążoną w jakże słodkiej rozmowie z jakąś istotką. Zwłaszcza ten pistolet wyglądał cudownie. - Benner, jak tam? Coś ciekawego? – zapytał łagodnie, nie przejmując się plamami krwi na mundurze. – Przy okazji, skarbeńku – zwrócił się do Sophie – Twój radosny kolega nie żyje. Znalazł się za nią i zacisnął mocno rękę na jej karku. - Więc powiedz mi, kto do cholery zesłał was do takiej kanałowej roboty i nie kłam, bo skręcę Ci kark.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości Nie Wrz 13, 2015 12:37 pm | |
| Przerażona obecnością dwójki Strażników, Sophie nie dała już rady dłużej utrzymywać nerwów na wodzy. Byłą bliska rozpłakania się, na szczęście ta kompromitacja ją ominęła, bo... dziewczyna zemdlała, lądując tuż pod nogami Victora. Wyglądało na to, że zadanie Previi i Victora zostało wykonane, a patrol zamienił się w pościg za bandytami. Jeden z nich leżał martwy w kanałach, drugą czekało przesłuchanie. A w torbie, w której rzekomo znajdowały się puszki z żywnością, odnaleziono kilka kompletów fałszywych dokumentów i puszki z prochem. Do czego był potrzebny? To być może wyjaśni kolejne śledztwo, jednak dzielni Strażnicy nie będą go mieli już na głowie.
zt x 2 Dziękuję za grę! |
| | |
| Temat: Re: Ruiny Pałacu Sprawiedliwości | |
| |
| | | | Ruiny Pałacu Sprawiedliwości | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|