|
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 19 lat Zawód : trybut Przy sobie : nóż, biały proszek w saszetce, latarka, ząbkowany nóż, zapałki, butelka wody utlenionej, dwie pieczenie, dwa jabłka, banan, nóż do krojenia, widelczyk do ciasta, dwa widelce Obrażenia : 2 ukąszenia gończych os - na szyi i na policzku
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 4:02 pm | |
| Już wkrótce Daisy była wolna, udało im się sprawnie przeciąć więzy i teraz wypadało pomyśleć o ewakuacji stąd. Jako że Alex radził sobie z Margaritką, nie miała ona za dużo szans na pogoń z poparzonym ciałem, wypadałoby pomyśleć o ekwipunku. –Alex, gdzie leziesz, plecaki! – syknął Emrys, łapiąc przyjaciela za rękę. – To może się przydać. I ładuj do plecaka tyle żarcia, ile zdołasz, kto wie, jak bardzo może nam się przydać – poinstruował go, zwracając się również do Pandory, która swój plecak już miała, po czym sam znalazł się przy ekwipunku i chwycił ten z numerem 11 (wolny? ; o). Otworzył go, szybko przejrzał zawartość i podszedł do suto zastawionego stołu, zgarniając dwie pieczenie i kilka owoców. Gulasze nie sprawdzały się w plecakach. Po chwili zastanowienia spakował również nóż do krojenia, widelczyk do ciasta i dwa zwykłe widelce. To też może okazać się przydatne.
Ostatnio zmieniony przez Emrys Everhart dnia Sob Wrz 27, 2014 4:05 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 4:04 pm | |
| Margaritka najwidoczniej nie doceniła dobroduszności Alexandra. Opanowała się, gdy chłopak chwytał Daisy za rękę i odchodził w kierunku swoich sojuszników, ale nie miała zamiaru odpuszczać mu płazem swoich poparzeń. Nie miała już świecznika, ale dookoła leżała przecież cała zastawa. Zaczęła więc chwytać w dłonie talerze i ciskać je w kierunku odchodzącego chłopaka. Pierwszy trafił go w łopatkę, drugi świsnął koło ucha, a trzeci uderzył Daisy w ramię. Margaritka dojrzała wreszcie noże i rzuciła się w ich kierunku, by przysposobić sobie broń o wiele groźniejszą od porcelany.
Emrys, w Twoim plecaku znajdują się: biały proszek w saszetce, latarka, ząbkowany nóż, zapałki, butelka wody utlenionej.
Wolne plecaki: 2, 4, 8, 10, 12, 14 i 15. |
| | | Wiek : 14 Zawód : mała miss Przy sobie : krótki mieczyk, mały zestaw bandaży i plastrów, tabletki do uzdatniania wody, paczka z jedzeniem, kompas, trzy noże i super-widelec z zastawy, pieczeń i parę owoców, świeczka x2 Obrażenia : siniak z tyłu głowy, naderwana małżowina
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 4:15 pm | |
| Na komendę Emrysa podbiegłam do stołu i zaczęłam zgarniać jak najwięcej jedzenia zdołałabym tylko upchnąć do plecaka i unieść. Wrzuciłam w końcu do niego jedną pieczeń i parę owoców, szukając wzrokiem jeszcze jakichś napoi, ale spotkałam się tylko z rozczarowaniem i nerwowo upomniałam się, że kiedy tylko wydostaniemy się z tego piekła musimy znaleźć wodę. Zmierzyłam jeszcze wzrokiem trzy noże z zastawy, które wcześniej wrzuciłam do plecaka i dorzuciłam obok nich dwie zdmuchnięte świeczki. Kątem oka zauważyłam blond włosy podnoszącej się trybutki, a zaraz potem rozległ się trzask tłuczonych talerzy, parę z nich zostało ciśniętych w stronę Alexa i Daisy, ale my z Emrysem staliśmy obok i żadne odłamki nas nie dotknęły. Nie myśląc ani chwili zarzuciłam z powrotem plecak na ramiona i przeczołgałam się pod stołem, gdzie po drugiej stronie stała Margaritka. Pociągnęłam ją za stopy, przewracając na ziemię i sięgnęłam po nóż leżący obok na podłodze, celując w aortę.
Ostatnio zmieniony przez Pandora Rouse dnia Sob Wrz 27, 2014 4:25 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Wiek : 19 lat Zawód : naczelny pechowiec Przy sobie : ŚWIECZNIK, zestaw zatrutych strzałek (zostały 3). jodyna, latarka, ręcznik, przyprawy,pusta butelka, zwój liny, antybiotyk, połówka chleba, trzy mandarynki, dwa pączki, wieprzowina ze stołu, pół bochenka chleba,2 banany, zwiększenie szansy na powodzenie podczas walki wręcz (kości) Znaki szczególne : brak Obrażenia : fizycznie trzyma się nieźle
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 4:17 pm | |
| Pierwsza lekcja miała zostać przyswojona w zaskakującym tempie. Wystarczyło tylko kilka chwil, zwrócenie w stronę plecaków i już dostawał czymś twardym. Nie mógł uwierzyć we własną głupotę, ale teraz było za późno na wyrzuty, nawet te skierowane we własną stronę. Puścił dłoń Daisy (przypuszczał, że się nią zajmą) i popędził ją w stronę ekwipunku i Emrysa, podczas gdy sam szedł na spotkanie z żadną krwi Margaritką. Wmawiał sobie, że to tylko apokalipsa zombie i ona nie żyje naprawdę, a nóż najwyżej... przebije mu wnętrzności. Uśmiechnął się żałośnie, tym razem próbując ją pokonać naprawdę i jej własną bronią- świecznikiem, który trzymał w ręce i próbował nim wymachiwać tak, by nie nadziać się na ostre narzędzie. Zanim jednak zdążył ją trafić, runęła jak długa, więc mógł tylko przypaść do Pandory, kwitując ten atak uderzeniem ze świecznika w głowę. Sama frajda, choć zdecydowanie wolałby mieć w ręku siekierę... i jednak jej nie zabijać. |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 4:29 pm | |
| Praca w grupie popłaca, dzięki Pandorze, której udało się podejść i przewrócić Margaritkę, Alexander nie miał najmniejszego problemu z uderzeniem trybutki w głowę. Zdążył to zrobić zanim panna Rouse wycelowała swoim nożem, dlatego ostrze jedynie drasnęło Butterfield. Dziewczyna zemdlała, więc w najbliższej przyszłości na pewno nie uda jej się zaatakować. Jeśli pozostanie na podłodze, może podzielić los Ady, płomienie z obrusa są już bowiem coraz bliżej. |
| | | Wiek : 19 lat Zawód : naczelny pechowiec Przy sobie : ŚWIECZNIK, zestaw zatrutych strzałek (zostały 3). jodyna, latarka, ręcznik, przyprawy,pusta butelka, zwój liny, antybiotyk, połówka chleba, trzy mandarynki, dwa pączki, wieprzowina ze stołu, pół bochenka chleba,2 banany, zwiększenie szansy na powodzenie podczas walki wręcz (kości) Znaki szczególne : brak Obrażenia : fizycznie trzyma się nieźle
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 4:37 pm | |
| Nie zamierzał zwracać uwagi na brak synchronizacji. Jedyne, czego pragnął to ponowne dołączenie do Daisy i zabranie ją jak najdalej od tego pożaru, który rozprzestrzeniał się wszędzie, niosąc za sobą pogorzelisko. Spojrzał na zemdlone ciało dziewczyny i w tej chwili podjął decyzję. Nie mogli bawić się w nieskończoność w uciekanie - prędzej czy później ich dopadnie. Ułożył świecznik pod odpowiednim kątem, wbijając go w brzuch dziewczyny, która zapewne nie była wiele starsza od Pandory. Raz, drugi i trzeci, dla tej chorej pewności, którą teraz promieniował, próbując dobić nieruchomą ofiarę. |
| | | Wiek : 19 lat Zawód : trybut Przy sobie : nóż, biały proszek w saszetce, latarka, ząbkowany nóż, zapałki, butelka wody utlenionej, dwie pieczenie, dwa jabłka, banan, nóż do krojenia, widelczyk do ciasta, dwa widelce Obrażenia : 2 ukąszenia gończych os - na szyi i na policzku
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 4:40 pm | |
| Kiedy już myślał, że jedynym, co może sprawić im w tym momencie kłopot, będzie wybór drogi, którą się udadzą, Margaritka postanowiła zaatakować. Musiała być naprawdę bardzo głupia albo bardzo zdesperowana, skoro po tym, jak Alex darował jej życie, dał szansę na dalszy udział w Igrzyskach, ona mimo to dalej chciała go zabić. Emrys przypuszczał, że w grę wchodzą obie opcje. Butterfield ostanowiła rzucać talerzami. W sumie dobrze, że nie nożami, tym więcej można wyrządzić szkód. Mimo to Emrys zrobił przerażoną minę, kiedy kolejne części zastawy leciały w stronę Alexa i Daisy. Zanim zdążył okrążyć stół, Pandora przeszła pod nim i szybciej udzieliła pomocy Amitielowi. Wkrótce Margaritka leżała nieprzytomna na ziemi, a Alex… Alex wbijał świecznik w jej brzuch. – Alex, Daisy, łapcie za plecaki, JUŻ! – zakomenderował zaraz po dotarciu do celu. – To ważne! Jeśli zdołacie, bierzcie jedzenie i zmywamy się stąd!- Pożar szybko się rozprzestrzeniał i dobrze byłoby jak najprędzej się stąd wynieść. |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 4:44 pm | |
| Już za pierwszym razem na ramionach wyciągniętego świecznika zalśniła krew trybutki. Margaritka nie mogła się bronić, nic więc dziwnego, że po chwili dało się słyszeć armatni wystrzał - dziewczyna nie żyje.
Alexander otrzymuje 0.5 punktu za zabicie trybuta i połowę punktów Margaritki, czyli kolejne 0.5. |
| | | Wiek : prawie 18 Zawód : próbuję żyć Przy sobie : dwa widelce, średniej wielkosci nóż, jabłko, kiść winogrona, plecak, scyzoryk, paczka z jedzeniem, kompas, antybiotyk Obrażenia : o dziwo, brak
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 4:47 pm | |
| Zaskakujące jak bardzo jego życie zmieniło się przez to zaledwie kilka dni. Jeszcze dwa tygodnie temu oddychał spokojnie powietrzem zmieszanych z niesamowitą ilością kurzu na Ziemiach Niczyich, aż do czasu feralnego losowania, którym w rzeczywistości nie było, choć to zupełnie inna sprawa. Możliwe, że tylko on nie wierzył w ogromną moc przypadku. Ostatnie, co pamiętał przed wylądowaniem i absolutnym brakiem czucia od szyi w dół (czyżby chcieli patrzeć jak umieramy z głodu siedząc na krzesłach, ponieważ przerwano nam rdzeń kręgowy, a do końca życia, całkiem szybkiego swoją drogą, będziemy roślinami?), to całkiem dobrze odszyty garnitur, jakby wcale nie wysłano ich na śmierć, a na dobrą imprezę na salonach. Wbrew pozorom miał trochę racji przy tej imprezie - to wszystko nie wyglądało nawet na jakiś słaby teleturniej. Bluźnierstwo pomiędzy ja pieprzę a kurwa mać chyba najlepiej oddawałoby nastrój, kiedy otworzył oczy, a pomieszczenie przestało przybierać bliżej nieokreślone barwy, a kształty zaostrzyły się. Siedzieli przy ogromnym stole, świecie nadawały całemu pomieszczeniu nadto przyjemnej atmosfery. Gdyby nie niedowład kończyn, który został zastąpiony uczuciem skrępowanych kończyć równocześnie z dźwiękiem wybicia pierwszego gongu zdecydowanie można by było pomyśleć, że to wcale nie mordercze Głodowe Igrzyska a program o właściwym zachowaniu się przy stole oraz umiejętności prowadzenia dialogu podczas kolacji z przyjaciółmi, rodzicami… Ewentualnie transmisja z ważnego obiadu ludzi całkiem znanych i lubianych ku wsparciu akcji odnośnie powiększenia lokalnego zoo, czy jakieś inne gówno zachowane w tej tonacji. Istniały tylko dwa podstawowe pytania - gdzie kelnerzy i kiedy zostaną podane przystawki? Omiótł wzorkiem całe towarzystwo. Wszyscy siedzieli jeszcze mocno nieprzytomni, niezbyt zorientowani w sytuacji. Najwidoczniej środek oddziaływał na wszystkich podobnie - źle. Chociaż najgorsze nadal pozostawały stroje. Jedno wielkie modowe samobójstwo popełnione na tak masowej imprezie. Wszyscy ubrani identycznie, choć i tak z większym plusem dla panów -przynajmniej mają coś, co skutecznie okrywa ich nogi oraz krocze. Biedne panie, ale cóż… selekcja naturalna. Nim zdążył się zorientować dmuchana lalka z naprzeciwka nazywana przez niektórych Matthewem wyskoczyła z węzłów. Szybko znalazła się gdzieś poza zasięgiem jego wzroku, ponieważ zrozumiał jak bardzo w tyle pozostawał on sam. Wizja otrzymania ciosu między oczy ze srebrnej zastaw, brak jakiejkolwiek możliwości obrony nie pozostawała najlepszą wizją śmierci podczas 76. Igrzysk Głodowych. Na początku delikatnymi ruchami próbował oswobodzić się z lin. Niestety nóż, łyżka czy widelec wydawała się mu być trochę poza zasięgiem. Dopiero, gdyby uwolnił którąś rękę… Klął pod nosem niczym szewc. Poziom irytacji ciągle podwyższał się, wprowadzając dziwne podenerwowanie do krwiobiegu. Przecież nikt nie pamiętał martwych spod Rogu Obfitości. Ba, nikt nie miał zapamiętać bohaterów zbyt mocno przywiązanych do krzesła, aby dokonać czegokolwiek. Nie wierzył w swoją przegraną. Nie wtedy i niekiedy indziej. Szarpnął mocniej jeszcze raz. |
| | |
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 4:47 pm | |
| let's get this party started
Wszystko działo się za szybko; kalejdoskop zdarzeń roztrzaskał się na kawałki i teraz kolorowe szkło płynęło wraz z jej krwią cienkimi kanalikami żył, rozsadzając skórę i czaszkę. A może to po prostu resztki lokalizatora albo środka obezwładniającego? Nie wiedziała, nie zastanawiała się i w ogóle trochę nie żyła (oby nie była to zła wróżba), kompletnie nie odnajdując się w czasie ani przestrzeni. Igrzyskowej, już, niestety; ostatni dzień i wieczór okazał się tak niesamowity i niósł ze sobą tak potężny ładunek emocji, że Daisy ciężko było pozbierać się psychicznie. Na szczęście nie z depresji a z kompletnej radości, doprawionej nagłą dorosłością. Wczoraj czuła się niezwykle dojrzale, teraz...cóż, szybko wróciła do dawnej siebie, bo gdy odzyskała przytomność przywiązana do krzesła nie myślała w ogóle o śmierci, rozglądając się dookoła z szerokim uśmiechem małej wariatki. Przepych, ostry zapach przypraw, wygodne krzesła i niesamowity wystrój wnętrza, przypominający jej salon rodziców podczas jednego z bankietów. Poczuła się jak w domu i z lubością wciągnęła w płuca sztuczne powietrze, próbując zorientować się, gdzie jest Alexander i czy popartneruje jej na tym wspaniałym wydarzeniu. Bo przecież nie rzezi; ubrano ich w sukienki i garnitury, posadzono przy stole i...to nie mogło się skończyć źle, Daisy więc nie próbowała szarpać więzów ani nie panikowała, kiedy wokół niej rozpętało się piekło. Dosłownie; płomienie, chaos, wrzaski, rzucone talerze, przeciwnicy i sojusznicy: wobec wszystkich przeciwności Losu pozostawała doskonale wręcz obojętna, uśmiechając się szeroko. Jak nienormalna; wokół działy się rzeczy straszne a Daisy miała w głowie tylko jedną piosenkę, nie wybitą jej z głowy nawet w chwili, w której runęła razem z krzesłem na podłogę, później oswobodzona, uderzona i pociągnięta do góry. Znowu; kiedy stanęła w końcu na nogach, ruszając za Emrysem, słysząc głos Alexa, przebijający się przez zadymione pomieszczenie. Nie rozumiała kompletnie nic, dalej uśmiechnięta jak na swoich urodzinach (zakończonych tragicznie), zapominając nawet o tym, że jej długie włosy są przeszłością. Teraz blond loczki sięgały jej do ucha a i tak poprawiała je nerwowo, kiedy z gracją złapała plecak z numerem 10, próbując odszukać na skórzanym cudeńku metkę z nazwą projektanta, rozkosznie obojętna na to, że znajduje się w pokoju pełnym trupów, dymu i wrogów, mogących chcąc ją zabić. Rozglądała się jednak czujnie za Alexem, zerkając też na Emrysa, jakby próbując zrozumieć, czy chłopak poprosi ją do tańca czy może zaproponuje wspólne zjedzenie kawioru. Trującego? |
| | | Wiek : 19 lat Zawód : naczelny pechowiec Przy sobie : ŚWIECZNIK, zestaw zatrutych strzałek (zostały 3). jodyna, latarka, ręcznik, przyprawy,pusta butelka, zwój liny, antybiotyk, połówka chleba, trzy mandarynki, dwa pączki, wieprzowina ze stołu, pół bochenka chleba,2 banany, zwiększenie szansy na powodzenie podczas walki wręcz (kości) Znaki szczególne : brak Obrażenia : fizycznie trzyma się nieźle
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 4:51 pm | |
| - Lecę! - wrzasnął, nie pozbywając się jednak świecznika, z którego skapywała obficie krew trybutki wprost na jedzenie, które zbierał ze stołu w ekspresowym tempie, wybierając plecak numer 4 i pakując do środka to, co się dało. Właściwie nie wiedział, czy podjął dobrą i słuszną decyzję, ale chyba o to w tym szaleństwie chodziło. Nie mógł i nie chciał przejmować się trupem, który zaraz sfajczy się w tej sali... z nimi. - SPIERDALAMY! - wrzasnął, dostrzegając, że cała czwórka jest w komplecie. Teraz wystarczyło tylko podążać za Pandorą. |
| | | Wiek : 14 Zawód : mała miss Przy sobie : krótki mieczyk, mały zestaw bandaży i plastrów, tabletki do uzdatniania wody, paczka z jedzeniem, kompas, trzy noże i super-widelec z zastawy, pieczeń i parę owoców, świeczka x2 Obrażenia : siniak z tyłu głowy, naderwana małżowina
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 4:52 pm | |
| Kąciki moich ust zadrżały mimowolnie i ułożyły się w uśmiechu, widząc świecznik zatapiający się w brzuchu dziewczyny i wyburzając, przybrany lśniącą krwią. To był kolor, którego temu pokojowi brakowało od samego początku. Teraz czułam, jakby brakująca część układanki znalazła się na swoim miejscu, tworząc idealny obrazek. Nawet jeżeli wciąż dygotałam lekko z emocji, to czułam, jak w środku wypełnia mnie błogi spokój. Podniosłam się z podłogi i rozejrzałam dookoła, kiedy reszta zabierała pozostały w jadalni ekwipunek; ja tylko poprawiłam szelki plecaka, upewniając. - Emrys ma rację, zbierajmy się stąd - powiedziałam ciszej, niż planowałam i podeszłam do drugich drzwi. |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 4:59 pm | |
| Yves, spokój i opanowanie przydały się przy rozplątywaniu więzów, Twoje krzesło się nie przewróciło, a na dodatek sznury przy klatce piersiowej znacznie poluzowały. Jednak płomienie pełzną już do Ciebie po obrusie, a czas ucieka. Pospiesz się lub spróbuj pomóc sobie nożem.Daisy, zawartość Twojego plecaka to: paczka z jedzeniem, pusta butelka, maść na oparzenia, scyzoryk, zestaw do kamuflażu.Alex, w swoim znajdziesz: jodyna, latarka, pusta butelka, zwój liny, antybiotyk.Pandora wskazała drugie drzwi, jeśli udacie się za nią, wylądujecie tutaj. |
| | | Wiek : prawie 18 Zawód : próbuję żyć Przy sobie : dwa widelce, średniej wielkosci nóż, jabłko, kiść winogrona, plecak, scyzoryk, paczka z jedzeniem, kompas, antybiotyk Obrażenia : o dziwo, brak
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 5:45 pm | |
| Opanowywanie oddechu było dość trudną, acz przydatną sztuką w wielu dziecinach życia. Pozawalało uspokoić się, wyrównać akcje serca po wymagającym treningu. Dla idealnego przykładu wtedy wydawało się mu być błogosławieństwem. Pozostawanie niewzruszonym na ten cały bałagan - krew tryskającą po śnieżnobiałym obrusie, podłodze, ścianie lub innych trybutach to niesamowity dar, który udało mu się wykształcić jeszcze dużo, dużo przed Igrzyskami. Czuł się jakby znajdował się gdzieś z boku, a szalony kolaż, w gruncie rzeczy makabrycznych wydarzeń, wcale go nie dotyczył. Wyłącznie ogień zaczynał go coraz bardziej niepokoić - jakby ktoś za bardzo przesadził w efektami wizualnym, podrzucając także te namacalne. Chociaż przez moment pomyślał o całkiem praktycznym wykorzystaniu płomieniami. Pewnie tak by zrobił, gdyby tylko nie groziło to poparzeniami, które pewnie ciągnęłyby się z a nim przez całą arenę… Spalone zwłoki też nie wygadały efektownie. Odrzucił taką głupotę, czując, że poruszanie się w plątaninie sznurów sprawiało już mniej problemu, dużo lżej ściskały klatkę piersiową. Wypchnięciem całego ciała do przodu przysunął się bezpiecznie blisko stołu, by sięgnąć po nóż. Złapał go z lekkim trudem. Piłowanie węzłów szło mu całkiem sprawie. Co prawda ta czynność nie należała do najbardziej komfortowych, jednak wiedział, że wszystko powinno było się udać - za chwilę miał mieć możliwość porwania któregoś z pozostałych plecaków i ucieczki przez losowo wybrane drzwi. Naprawdę, w tamtym momencie nawet największego umysły nie mogły wymyślić jakiejś sensownej strategii. Nie udało mu się dokładnie zarejestrować liczy armatnich wystrzałów. Cztery, pięć, a może nawet już sześć? Martwe ciała znajdowały się w pobliżu stołu w niezbyt przyjaznych dla kręgosłupa pozycjach.
|
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 5:59 pm | |
| Yves, w ostatniej chwili udało Ci się przepiłować więzy, odskoczyłeś w momencie, gdy płomień zaczął trawić serwetkę przed Tobą. Jesteś wolny, dookoła Ciebie pozostało jeszcze kilkoro żywych trybutów. Lucy wciąż jest przywiązana, Carly dopiero podnosi się z ziemi. Pomożesz im, czy wybierzesz bezpieczniejszą opcję i ewakuujesz się z pomieszczenia? |
| | | Wiek : prawie 18 Zawód : próbuję żyć Przy sobie : dwa widelce, średniej wielkosci nóż, jabłko, kiść winogrona, plecak, scyzoryk, paczka z jedzeniem, kompas, antybiotyk Obrażenia : o dziwo, brak
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 6:41 pm | |
| Bywały momenty, w których działo się odruchowo. Najsilniejszy instynkt przeżycia napędzany adrenaliną uruchomiał mechanizm, którego nikt nigdy nie programował. Wtedy, jak chyba w jednym momencie egzystencji, myśli nie liczyły się, a zastępowały je zwierzęce odruchy. Siała działania rozpierała komórki znacznie zwiększając ich objętość, rozciągać błony komórkowe do granic możliwości. A jedynym widocznym śladem tej gorliwej walki o przeżycie pozostawały rozszerzone źrenice oraz aż nadmierne testowanie własnych możliwości. Nim zdążył się zorientować stał już za krzesłem, gotów do ucieczki. Płomienie wesoło skalały po obrusie, szybko zmieniając jego barwę na początku o brudnożółtym odcieniu, następnie brązowym, a w wyniku na czarny, smolisty kolor. Kiedy miał już ruszać, ogień zdawał się być niebezpiecznie blisko stołu, więc w geście dziwnego rodzaju solidarności odsunął krzesło z Lucy i przewrócił je na podłogę. Nie spodziewał się po sobie, że mógłby przyczynić się do pomocy komukolwiek na Igrzyskach. Najwidoczniej zakładał, że szalony władca tęczy nie miał w zamiarze przekłuwać nikomu serca zakręconym rogiem. Oby. W dodatku kiedyś jeszcze miała mu podziękować za utrzymanie jej ślicznej buźki i włosów bez żadnych tragicznych skutków ognia, notabene trawiącego w dalszym ciągu stół. Ostatecznie otrzymała dzięki niemu możliwość twarzowego prezentowania się w trumnie. Zawsze jakieś plusy! Co do Coinówny, cóż… Minął ją bez większego zawahania. Ze względu na pochodzenie czy sytuację? Nie zastanawiał się nad tym. Po upadku trzeba podnieść się samemu, a raczej nie miał w zwyczaju udzielać miliona pożyczek, których nikt nigdy nie był w stanie spłacić. Igrzyska rozpoczęły się na dobre, a on nagle nie miał zmienić się w dobrą wróżkę? Zdecydowanie nie. Przebiegając długość blatu, zatrzymał się przy jego końcu, tylko po to, by sięgnąć po jabłko i kiść winogrona, a także zabrać ze sobą dwa widelce w komplecie ze średniej wielkości nożem. Przezorny zawsze ubezpieczony, prawda? Uczta najwidoczniej nie wyszła najlepiej, więc musieli zająć się sobą we własnym zakresie. Szybko podbiegł pod ścianę do plecaków, zabierając jeden , lekko przekrzywiony we wcześniej idealnym ustawieniu z, jak się okazało, numerem piętnaście. Nie dysponował dużą ilością czasu, aby przyjrzeć się mu od razu. Trybuci nie zdążyli się rozejść, więc musiał kupić kota w worku. Zarzucił go na plecy, ruszając w stronę którychkolwiek drzwi. W jednej dłoni ściskał kradzione owoce, a w drugiej trzy sztućce. Jedynka? Skrywał cichą nadzieję, że nie miało być aż tak źle. |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 6:52 pm | |
| Upadając, Lucy obiła sobie plecy, ale mogła być wdzięczna za ratunek, bo w gruncie rzeczy gest Yvesa uratował jej włosy przed spaleniem się. Chłopakowi udało się chwycić plecak, zgarnąć do niego wybrane rzeczy i przebiec przez drzwi numer jeden.Yves, trafiasz na korytarz w skrzydle północnym, gdzie powinna być jeszcze Maya. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut, naczelny arystokrata Przy sobie : Plecak numer 12: śpiwór, pusta butelka, paczka jedzenia, ząbkowany nóż, dwa małe nożyki, widelec, dwie garści owoców, dwa plastry pieczeni, dwa kacze udka
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 8:26 pm | |
| Więzy poluzowały się już na tyle, że kilkoma mocnymi wierzgnięciami zdołałem całkiem się oswobodzić. Kopniakiem zrzuciłem z nóg przepiłowane liny, odtrąciłem też tą trzymającą mnie na wysokości klatki piersiowej, i wyrwałem do przodu, do celu, o którym myślałem od początku. W stronę Lucy. Kątem oka dostrzegłem zbliżającego się do niej Yvesa, i przez jedną chwilę znów miałem ochotę go udusić gołymi rękoma, czułem, że mogłem to zrobić z każdym krokiem, który go do niej przybliżał. Zerwałem się do biegu, przeskakując nad leżącą Carly i zatrzymałem się nagle, słysząc głośny huk. Redditch zniknął, a ja przez chwilę miałem ochotę roześmiać się histerycznie w wyrazie ulgi. Uratował ją, uratował ją przed ogniem. Wyglądało na to, że miałem wobec niego pewien dług. Doskoczyłem do leżącej dziewczyny i trzymanym w dłoni widelczyki pospiesznie przeciąłem jej więzy, starając się na nią nie patrzeć, bo wiedziałem, że to tylko zaszkodziłoby zarówno jej, jak i mnie. Nie potrzebowaliśmy ckliwych pożegnań, wystarczyło, że liny puściły i że była wolna. Nie pozwoliłem sobie na więcej, tylko podniosłem ją delikatnie i postawiłem na nogi, sięgnąłem po leżący na płonącym już stole nożyk i wcisnąłem jej go w dłoń. -Uważaj, Lucy- rzuciłem tylko dziwnie nieswoim głosem, po czym pochyliłem się i pocałowałem ją we włosy, na więcej nie mieliśmy już czasu. Nie odwracając się za siebie ruszyłem w stronę plecaków, ponownie przeskakując nad Carly. Nie miałem ochoty łamać jej kości, chociaż przecież mogłem. Na to też brakowało mi chęci i czasu. W biegu złapałem plecak numer dwanaście, a potem wróciłem do stołu, zgarniając z niego wszystko, co mogło mi się przydać- dwie garści owoców, wyłowioną z pomarańczy kaczkę, kilka kawałków pokrojonej pieczeni, cztery wyglądające nieźle ciastka, widelec i dwa noże i pospiesznie poupychałem je po kieszeniach i we plecaku. Ruszyłem w stronę jednych z drzwi z nadzieją, że dokonałem dobrego wyboru, o ile w ogóle takowe istniały na Arenie.
// no, to dokądś. <33 |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : prostytutka/kwiaciarka Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 8:52 pm | |
| Pomijając te wszystkie momenty, które miały miejsce od teoretycznej śmierci, którą państwo dla niej przygotowało, zatrzymując się w tej oto sekundzie, kiedy zderzyła się boleśnie z ziemią – to bolało. Była zła, na pewno, że ją przewrócił i jednocześnie uszczęśliwiona, że w tak brutalny i niedelikatny sposób uratował włosy przed zagładą. Potem pojawiło się zażenowanie i irytacja, że uciekł, że zostawił ją na ziemi, jakby miała jakiekolwiek szanse na to, żeby się podnieść, żeby się wyplątać i uciec od ognia, które pochłonęło już jedno ciało, krzyczące, szarpiące się i wściekłe, powyginane i skrzeczące, czy to z bólu, czy to z tkanek, które wyżerało gorąco. Nad tym się, właśnie tak, zastanawiała, ale chwilę potem już obudziła, otrzeźwiała, bo świat przestał być już taki piękny – chociaż nigdy taki nie był, ona oglądała go jedynie przez różowe okulary – a ten płomienny potwór, ten przeklęty gigant zbliżał się ze swoim piekielnym jęzorem coraz bliżej i bliżej. Nadgarstki już ją piekły, starała się jakoś wyrwać, przegryźć więzy i nie czuła się spokojna, ale też nie była spanikowana, ani trochę. Coś ją poganiało, może to czas, który leciał i cichy głosik, który przypominał, że nie zatrzymała się w świecie jednorożców i szczęśliwości, gdzie wszystko stoi w tym kolorowym tęczowym miejscu, gdzie czasoprzestrzeń zatrzymuje się, tkwi w jednym punkcie nieruchomo. Wtedy właśnie nie wiedziała, czy ma się śmiać czy płakać z radości, kiedy jej oczom ukazała się twarz Raphaela. On na nią nie patrzył, ale ona nie miała obiekcji. To było zbyt proste a ona zbyt niewinna, aby to sprawiało jej trudność, aby ją peszyło i bolało, bo na tyle głupia nie była nigdy, aby wierzyć, że szczęście dopisze trybutom po raz trzeci. Nie tym razem, nie na tej warcie. Nie odpowiedziała, gdy ją pocałował, uśmiechnęła się jedynie, zagryzła dolną wargę na moment, aby ścisnąć nóż jeszcze mocniej i ruszyć za nim, aby go dogonić, schwytać i objąć i aby, bo rozsądek jej jeszcze nie opuścił, wziąć potrzebne rzeczy, takie jak chociażby plecak. Ósemka mogła okazać się szczęśliwą liczbą. Liczyła na to. Liczyła na łut szczęścia. Na cokolwiek. Po drodze chwyciła za winogrona oraz dwa jabłka oraz widelec, które od razu wrzuciła do środka nawet nie patrząc, co tam się znajduje. Jeszcze nie. A potem ruszyła prosto za nim, nieważne dokąd, nieważne po co. To nie mogło się tak skończyć. Nie mogło. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : Leży i pachnie na pół etatu. Przy sobie : Trzy banany, łyżka, antybiotyk, ząbkowany nóż, zapałki, igła z nitką Obrażenia : Obtarte kolana, poparzone, ale opatrzone łapki, skręcona kostka, a poza tym to nadal jej cycki nie urosły.
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 9:09 pm | |
| Czy ja jestem jakiś płotek, czy co. Grant nie jest polnym króliczkiem, a ja nie jestem wystającym konarem, żeby nade mną skakać, jakby mnie tutaj nie było. Miałam wewnętrzną ochotę złapać go za tę długą girę, żeby wylądował tuż obok mnie. Nawet przeszedł mi gniew do osoby, który podstawiła mi nogę. Choć może to dlatego, że w gruncie rzeczy już nie żyła, a jego ciało leżało tuż obok mnie z bardzo efektowną raną na szyi. Dobrze ci tak, dziadu. Mój epicki plan ratowania damy z opresji poszedł w pizdu, wszyscy wiemy dlaczego, dlatego jedynie podniosłam się do siadu, masując podrapane kolana. Powiedziałabym, że do wesela się zagoi, ale raczej mnie ono nie czeka. - Toś sobie znalazła amanta... - mruknęłam do Lucy, zbierając siebie i swoją dumę z podłogi. Ale tęczowa panienka była w świecie miłości, odgrodzona szklanym murem od biednej mnie. Gadanie do ściany było raczej mało efektywne, zwłaszcza, że nawet bez niej by mi poszło marnie, bo mistrzynią retoryki to ja nie jestem, dlatego złapałam Crow za nadgarstek i przyciągnęłam do siebie. - Poczekaj sarenko! Nie wygląda na to, by cię chciał ze sobą. Jakby cię tak kochał, I W OGÓLE - dodałam wywracając oczyma i powstrzymując odruchy wymiotne - to by cię wsadził na swojego konia czy co, po czym pomknęlibyście po tęczy w stronę zachodzącego słońca. A sytuacja jest taka, że dał ci, kuźwa, nóż, pożal się... ten, buzi-buzi i spierdzielił. Ucieka jak od niechcianej ciąży. Chodź, zwijamy się, zanim tu spłoniemy i tak jedno z was nie przeżyje, więc nie zaruchasz. - zakończyłam swój wywód, dziwiąc się sobie w duchu, kiedy stałam się taka wulgarna. To chyba wina emocji i adrenaliny, bo przecież byłam chodzącym aniołkiem (zazwyczaj). Nadal trzymając pannę Crow za nadgarstek, drugą ręką uratowałam trzy banany i łyżkę z płonącego stołu, po czym pomknęłam razem ze swoją cudowną towarzyską ku trzecim drzwiom.
[teleport gdzieś tam na korytarz razy dwa] |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 9:26 pm | |
| Lucy i Carly, bez problemu docieracie do drzwi numer trzy. Znajdujecie się teraz tutaj.Raphael, zapraszam tutaj.
Ostatnio zmieniony przez Game over dnia Sob Wrz 27, 2014 10:03 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Wrz 27, 2014 9:56 pm | |
| Wreszcie cały stół stanął w płomieniach, ogień przenosił się powoli także na najbliższe krzesła oraz ciała martwych trybutów. Garstka tych, którym udało się przeżyć rzeź pod tym specyficznym Rogiem Obfitości, mogła już poczuć drapanie w gardle, spowodowane dymem błyskawicznie rozchodzącym się po pomieszczeniu. Jason zdążył dopaść do Royce'a w ostatniej chwili, obaj chwycili ranną Paige i przebiegli z nią przez drzwi numer jeden, trafiając na korytarz.
Gdy tylko za trójką trybutów zamknęły się drzwi, na Sali uruchomił się alarm przeciwpożarowy, a tryskająca z czujników pod sufitem woda skutecznie zdławiła ogień. Nagle dał się słyszeć głośny chrzęst - oto każde z czworga ponumerowanych drzwi zamknęło się na dobre. Wygląda na to, że póki co trybuci zostali uwięzieni w tych skrzydłach rezydencji, do których trafili. |
| | | Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Sob Paź 04, 2014 3:33 pm | |
| Sala Główna wyglądała tak, jakby pożar nigdy w niej nie wybuchł. Już przy samym wejściu trybutów witał intensywny, smakowity zapach unoszący się w całym pomieszczeniu. Na środku mieścił się bowiem ten sam stół co wcześniej, choć tym razem stało przy nim tylko piętnaście krzeseł - ponieważ tylu trybutów pozostało przy życiu. Blat zastawiony był pozłacanymi, bogato zdobionymi naczyniami. Znajdowały się tam wazy z gulaszem i zupą, półmiski z oblanymi sosem pieczeniami oraz misy pełne sałatek. Na stojakach piętrzyły się owoce, a z pękatych, szklanych dzbanów prawie wylewały się napoje. I tym razem nie zabrakło sztućców - na stole znajdowały się noże do krojenia i smarowania, łyżki i łyżeczki, widelce do posiłków i widelczyki do ciasta. Natomiast lśniące talerze i puste szklanki tylko czekały, aby je napełnić. Pomieszczenie oświetlały tylko nieliczne kandelabry oraz świeczniki umieszczone w strategicznych punktach na stole. Nic nie wskazywało na to, że nagle wynurzy się spod niego zmiech bądź sala zacznie napełniać się wodą - póki co za tymi niespodziankami i podobnymi zamknęły się drzwi, jednak na jak długo? |
| | |
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Nie Paź 05, 2014 2:41 pm | |
| | z korytarza
Naprawdę nie chciała tam iść. Perspektywa powrotu do Rogu Obfitości wydawała się jej najgorszą opcją z możliwych...i jednocześnie najlepszą; nie mieli przecież gdzie się podziać a tkwienie na chłodnym korytarzu przez wieczność także nie nastrajało pozytywnie. Miała jednak szczęście: była wyspana, najedzona i wypoczęta, oczywiście nie idealnie - śpiworowi było daleko do wygodnego materaca - ale czuła się naprawdę dobrze. Jak na warunki, w jakiej przyszło jej egzystować. A raczej walczyć o tą egzystencję; była świadoma tego, że przy Rogu nie będzie już tak pokojowo jak na względnym początku. Nie poddała się jednak wielkiej histerii, spokojnie poprawiając szelki plecaka i ruszając za sojusznikami przez drzwi korytarza aż do głównej sali bankietowej. Odnowionej; w powietrzu nie unosił się zapach spalenizny a doskonałych potraw. Stół uginał się pod nowymi półmiskami i...to nie był czas na okrzyki radości z powodu wystroju wnętrza; wszystkie nerwy Daisy napięły się mocno i już znajdowała się przy blacie, porywając najbliższe noże i podając je Pandorze, Emrysowi i Alexandrowi, obok którego przystanęła, jednocześnie pakując do Alexowego plecaka największą z pieczeni i jabłka. Reszta rozglądała się uważnie dookoła, wpatrzona w troje drzwi. Na razie zamkniętych, ale w każdej chwili ktoś mógł stanąć w progu. |
| | | Wiek : 19 lat Zawód : naczelny pechowiec Przy sobie : ŚWIECZNIK, zestaw zatrutych strzałek (zostały 3). jodyna, latarka, ręcznik, przyprawy,pusta butelka, zwój liny, antybiotyk, połówka chleba, trzy mandarynki, dwa pączki, wieprzowina ze stołu, pół bochenka chleba,2 banany, zwiększenie szansy na powodzenie podczas walki wręcz (kości) Znaki szczególne : brak Obrażenia : fizycznie trzyma się nieźle
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości Nie Paź 05, 2014 2:53 pm | |
| Przeczuwał, że to zaproszenie ma podwójne dno i miał wrażenie, że sami wystawiają się na śmierć, ale nie mógł darować sobie okazji do zwiększenia porcji żywnościowych i arsenału broni. Zbyt dobrze znał prawa tej gry - w końcu był nieodrodnym dzieckiem Kapitolu - i zbyt mocno pamiętał rozterki z powodu głodu, które skłoniły go już raz do najgorszego. Powoli zaczynał odczuwać dziwny niepokój, było ich coraz mniej i prędzej czy później musiało dojść do rozłamu w sojuszu i do próby mordowania trybutów, ale chwilowo się do tego nie palił, oczekując na szybkie zaspokojenie swoich obaw. Co mu się udało. Sala pozostawała pusta i względnie naprawiona. Pożar Pandory przeszedł bez echa, ciała trybutów (nie było nigdzie Margaritki) uprzątnięte i mógł tylko przypuszczać, że ono tu było. Nie miał jakiejś zabójczej pewności co do tego. Równie dobrze mogłaby przetrwać (z dziurą na wylot po świeczniku) i spuścić mu łomot, więc był podwójnie czujny, trzymając Daisy blisko i dbając o lepsze spakowanie ich rzeczy. W jednej ręce miał świecznik, w drugiej nóż (całe szczęście, że był oburęczny, masturbacja jednak...), ale i tak zapakował do kieszeni strzałki od Cordelii, będąc przekonanym, że prędzej czy później rozpęta się tu piekło i na pewno nie będzie to walka w rzucaniu do siebie tortami i zlizywaniu lukru. Był tego absolutnie pewien, więc nie pozwalał sobie choćby na chwilową niedyspozycję. |
| | |
| Temat: Re: Sala Główna i Róg Obfitości | |
| |
| | | | Sala Główna i Róg Obfitości | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|