IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa - Page 8

 

 Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość
the civilian
Charles Lowell
Charles Lowell
https://panem.forumpl.net/t307-charles-lowell
https://panem.forumpl.net/t371-charles
https://panem.forumpl.net/t1302-charles-lowell
https://panem.forumpl.net/t562-chaz
Wiek : 31
Zawód : redaktor naczelny CV
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, prezerwatywa
Obrażenia : tylko psychiczne

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptySro Lip 31, 2013 11:56 pm

First topic message reminder :



Pomnik postawiony na dużym placu, równo siedemdziesiąt pięć lat temu. Miał on uczcić zwycięstwo nad zbuntowanym narodem i ponowne zjednoczenie całego Panem. Mieszkańcy, nawet w starym Kapitolu patrzyli na tą inicjatywę, pomnik i plac z przymrużeniem oka. Chętniej przychodzili do sporego parku rozciągającego się na planie koła w okół niego. Podczas rebelii jakiś cudem ocalał. Aktualnie, sam plac, jak i park jest zaniedbany i rzadko odwiedzany przez ludność Kwartału. Alma Coin chciała przyłączyć go do Dzielnicy rebeliantów, ponieważ obawiała się, że Pomnik Zjednoczenia i Zwycięstwa może zostać zniszczony. Jednak jego umiejscowienie w KOLCu uniemożliwiło to nowym władzom.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the pariah
Ewangelina Stirling
Ewangelina Stirling
https://panem.forumpl.net/t1345-ewangelina-stirling
https://panem.forumpl.net/t1347-ewangela
https://panem.forumpl.net/t1989-ewangelina-stirling
Wiek : 16 lat
Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód
Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka
Znaki szczególne : Problemy z pamięcią
Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptyCzw Kwi 24, 2014 9:01 pm

Dziewczęta usiadły na ławce, a blondynka trzymała zakupy blisko siebie. Na ten widok Ewangelina nie zdziwiła się ani trochę. po getcie chodzą rożne typki. Wiele głoduje. A że najpospolitszymi zakupami jest żywność, taki delikwent który dość rzadko gościł w swoich ustach coś podatnego do jedzenia, mógł jednym gwałtownym ruchem, świadczącym o wyćwiczeniu w sztuce złodziejstwa, zabrać zakupy. Kto to wie - wszystko może się zdarzyć. Wszystko się może w KOLCu zdarzyć. No, może z wyjątkiem wydarzeń typu że ktoś dorobi się w jakiejś tutejszej pracy fortuny.
Bai przestała się intensywnie patrzeć w największy skarb Ewangeliny. Ba - po jakimś czasie w ogóle opuściła wzrok z tego jej notatnika. Odetchnęła w duchu z ulgą.
Dziewczyny siedziały tak i siedziały, napawając się swego rodzaju magią tego miejsca. I znów milczały. I od nowa owo milczenie stało się przyjemne dla szesnastolatki. I znowu po jakimś czasie stan ten, który wytworzył pomiędzy rozmówczyniami swego rodzaju aurę tajemniczości, zaczął jej ciążyć. Albo nie aurę - po prostu brak jakichkolwiek słów w ich aktualnym kontakcie.
- Jaka piękna pogoda. - Ewangelina zaatakowała znienacka tę całą tajemniczość, wytworzoną za pomocą ciszy, niszcząc ją doszczętnie - piękna, przyjemna. - brunetka ujawniła na głos swoje myśli, które, skrywane w jej wnętrzu, wreszcie znalazły swe fizyczne ujście - lubię tak tu siedzieć. Starać się nie myśleć o niczym. Napawać się pięknem. Pięknem nas otaczającym. Bo  to, co naturalne a zarazem przekształcone przez człowieka, ma w sobie pewną wartość estetyczną.
Ewangelina spojrzała wymownie na swoją rozmówczynię, jakby oczekując, by również i z jej ust zostały wydalone słowa. To nie musiał być cały potok słów - zadowoliłaby ją krótka wypowiedź. Ewentualnie wymiana poglądów na temat miejsca, które ich otaczało.
Ewangelina odczuwała teraz spokój. Wielki, wewnętrzny spokój i wiele by zrobiła, by ów stan pozostał w niej jak najdłużej. Teraz znów spojrzała się na Bai, oczekując odpowiedzi. Mimo, że minęło zaledwie kilka sekund, brunetka zaczęła się już niepokoić.
A pogoda była jaka była. Nie zmieniła się ww tym krótkim odstępie czasu, który Ewangelinie dłużył się niczym godziny.
- Przepraszam, ale... dopiero teraz zorientowałam się, to znaczy przypomniałam sobie, że mam coś ważnego do zrobienia... Wybacz, naprawdę.
- W porządku. - Ewangelina ze smutkiem żegnała się z blondynką. Pospiesznie wyrwała strzępek papieru z zeszytu i zapisała swój numer, podając go Bai. - jak chcesz, dzwoń albo pisz smsy. - uśmiechnęła się, po czym każda z dziewcząt poszła w swoją stronę.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptyCzw Lip 10, 2014 8:34 pm

// po wizycie u Cord&nie krzyczcie, że bez pisania przy bramie :c

Idąc przez Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa, nie mogę pozbyć się nieprzyjemnego wrażenia, że z każdej strony obserwuje mnie wiele par wygłodniałych i pełnych nienawiści oczu, jakbym była tu intruzem. I może nawet jestem. Mijani ludzie zerkają w moją stronę i odwracają wzrok, zanim zdążę wyczuć jego ciężar, jednak malujące się na ich wychudłych i bladych twarzach uczucia zdradzają wszystko  - podejrzliwość, czasem cień tęsknoty, lecz zawsze nienawiść. Choć w żaden sposób nie wyglądam na zagorzałą fankę prezydent Coin, tym ludziom wystarcza fakt, że moja skóra jest czysta, ubrania względnie nowe i że pochodzę zza muru. Miejsca, które boleśnie im odebrano, zastępując brudem, biedą i niesprawiedliwością Kwartału oraz ciągłą walką o przetrwanie. Podobno Igrzyska już się skończyły, ale to jedynie kolejne kłamstwo, jakim karmi nas rząd.
Już w nie nie wierzę.
Spoglądam posępnie na górujący nad placem pomnik, symbol zwycięstwa Kapitolu nad dystryktami. Jeszcze kilka miesiący temu twierdziłam, że cena za siedemdziesiąt pięć lat niesprawiedliwości musi być wysoka i choć myśl o Kwartale już wtedy wywoływała na mojej skórze zimny dreszcz, któraś część mnie w milczeniu kiwała potwierdzająco głową, słysząc o jego warunkach. Może jakąś dziwną formę satysfakcji sprawiałaby mi wówczas nienawiść na twarzach Kapitolińczyków, skoro żyłam w przeświadczeniu, że znajdują się oni w klatce, cierpiąc za swoje czyny. To jednak następne kłamstwo. Wszyscy żyjemy w olbrzymiej klatce, w jakiej umieścił nas rząd, i to jemu nienawiść na naszych twarzach sprawia satysfakcję.
Możemy wymyślać swoje własne podziały, ale tak naprawdę ktoś inny już dawno nas podzielił. Tego nauczył mnie Will.
Chęć ponownego zobaczenia się z nim zdecydowanie przeważyła nad zdrowym rozsądkiem. Serce biło mi mocniej, gdy po okazaniu przepustki strażnik wpuszczał mnie przez bramę, lecz nawet nie spojrzałam w stronę odległej i bezpiecznej Dzielnicy Rebeliantów. Bezpieczeństwo też jest fałszywe.
Nie wiem nawet, czy znajdę Willa w gąszczu wąskich ulic pełnych ludzi o dobrych i złych intencjach, jednak minęło zbyt wiele czasu od naszego ostatniego spotkania, a w kłębiących się w mojej głowie myślach nadal nie mogę dostrzec niczego, co dałoby mi do nich pewność. Nie chcę czuć kąsających wątpliwości, czy uczucie, które połączyło Willa i mnie, nie rozwieje się nagle, gdy jedno z nas weźmie w końcu pod uwagę grożące nam ciągle niebezpieczeństwo.
Z lekkim westchnieniem krzyżuję ręce na piersiach, starając się wyłapać jakikolwiek szczegół, tłum ludzi zgromadzonych wokół pojedynczej osoby lub dobiegający z oddali głos Willa. Na moje usta wypływa bezbarwny, choć nerwowy uśmiech, gdy pomyślę, że po raz kolejny się tu zgubiłam - a bardzo tego nie chcę.
Mijam plac i zagłębiam się w pierwszej lepszej uliczce, licząc, że okaże się tą właściwą. W pewnym momencie dostrzegam kątem oka kilka osób opierających się o ścianę budynku i niemal nieświadomie ku nim skręcam, pewna, że zaraz zobaczę Willa. Jednak gdy mój wzrok pada na ich jednakowe ubrania i przesuwa się powoli po twarzach, oblewa mnie zimny pot. Mam przed sobą Strażników Pokoju.
Choć na dobrą sprawę jestem tutaj legalnie, czuję przypływ paniki. Jakaś wewnętrzna siła każe mi zastygnąć w bezruchu i patrzeć, jak mężczyźni przerywają rozmowę i spoglądają na mnie. Niewiele myśląc, robię krok w tył, później jeszcze jeden, aż w końcu rzucam się do ucieczki, przeklinając własną głupotę. Dobrze zdaję sobie sprawę z tego, że to istotnie najgłupsza rzecz, jaką mogłam w tym momencie zrobić, jednak widocznie zwyciężył ciężar wszystkich moich myśli, które bynajmniej nie są legalne. Moje serce znów zaczyna bić jak szalone, kiedy kieruję się z powrotem w stronę placu. Co chwila spoglądam za siebie, usiłując dostrzec strażników, a jednocześnie modlę się, by przypadkiem nie zaplątały mi się nogi.
Powrót do góry Go down
the pariah
Minnie Norwich
Minnie Norwich
https://panem.forumpl.net/t2278-minnie-norwich
https://panem.forumpl.net/t2284-minnie-mouse#31372
https://panem.forumpl.net/t2285-minnie-norwich#31373
Wiek : 24
Zawód : Łobuz, pani była dziennikarka
Przy sobie : paczka papierosów, gaz pieprzowy, paczka zapałek, sztylet, fałszywy dowód tożsamości

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptyPią Lip 11, 2014 10:57 pm

Start! c:

Stukot moich niskich pantofelków coraz głośniej rozchodził się po ulicy. Porysowane lakierki. Błyszczały światłem odbitym i niepotrzebnie zwracały na siebie uwagę. Mogłabym je przekląć i zostawić w jednej z tych ciemnych, zapomnianych uliczek. Nie darzyłam ich żadną wartością sentymentalną, chociaż pamiętały jeszcze to złote, pozbawione skazy życie, które kiedyś prowadziłam. Były wtedy ostatnim hitem mody, przynajmniej tak mi się wydaje. Musiały być, ale jakie miało to teraz znaczenie?
Wbiłam w nie swój wzrok, starając się unikać spojrzeń przechodniów, ale poczułam przy tym bolesne ukłucie w żołądku, bo patrząc na siebie nie widziałam już tej samej osoby, co kiedyś. Byłam nieszczęśliwym widmem, ze skórą prześwitującą jak kartka papieru. Chwiejnie stojąca na kościstych nogach, starająca się usilnie i nieudolnie zatrzymać dawny blask, jak stara kobieta próbuje odzyskać młodość. Nie mogło mi się udać, było tylko gorzej i tylko żałośniej.  
Zakołysałam się zatrzymując w miejscu, moje ręce dygotały lekko, chociaż majowe powietrze było dla mnie wyjątkowo łaskawe. To z nerwów. Mój oddech, z kolei, świszczał niepokojąco, ale już dawno zdążyłam przestać się tym przejmować.
Na potwierdzenie i jakby lekceważąco odpaliłam papierosa. Nadal nie mogłam przyzwyczaić się do tego, że nie smakowały tak jak kiedyś.
Wypuściłam z ust obłoczek dymu, i z dawną lekkością i gracją amatorskiej tancerki zakręciłam się na palcach wokół własnej osi.
Przejechałam opuszkami po paru owocach, leżących w skrzyniach przy straganie. Postąpiłam o parę kolejnych kroków, jakbym czerpała radość z wybierania swojej zdobyczy i uśmiechnęłam się pod nosem. Czułam się prawie jak turystka, wybierająca pocztówki i pamiątki, gdyby tylko mojego pustego żołądka nie przeszywał ciągły ucisk.
Zatrzymałam się dopiero przy straganie z pieczywem i zaciągnęłam zapachem świeżego chleba, który wyróżniał się w gąszczu brudu i ciepłych, nieprzyjemnych oddechów. Przecisnęłam się pomiędzy wysoko osadzonymi ramionami i zgubiłam gdzieś pomiędzy klatek piersiowych, ludzi zgromadzonych dookoła. Takich samych jak ja. Niektórych z paroma drobnymi w kieszeniach, większość bez. Udałam, że sięgam do mojej, chociaż od dłuższego czasu wiało w niej pustką. Zaciągnęłam się papierosem, aby wypalić jak najwięcej za jednym razem i zmarnować jak najmniej. Zakręciło mi się w głowie, ale zlekceważyłam to i szybko chwyciłam pod pachę jeden z bochenków, drugą ręką sięgając po niedokończoną butelkę wódki, stojącą przy prowizorycznej kasie.
Potrąciłam paru przechodniów i mogłam teraz usłyszeć za sobą wulgarne pogróżki. Ziemia przesuwała się szybko pod moimi nogami, włosy łapały się podmuchów wiatru i wiedziałam, że gdybym nie czuła za sobą oddechu piekarza, pantofelki nie obdzierałyby moich pięt, a butelka nie ciążyła w dłoni – gdybym przymknęła oczy, to mogłabym z tego nawet czerpać jakąś przyjemność. Ale nie pomyślałam o tym, bo szybkie tętno, nierówny oddech i paniczny strach przed połamanymi kośćmi podpowiadał mi, że w moim życiu nie ma już miejsca na przyjemności.
Obrałam okrężną drogę do domu, licząc, że zgubię mężczyznę gdzieś w labiryncie uliczek i modląc się, żeby nie zawiodła mnie moja wątpliwa kondycja.
Materiał mojej szyfonowej, nadszarpniętej przez czas sukienki plątał się pomiędzy moimi nogami i chciałam już pozbyć się dodatkowego balastu, starając się szybko zdecydować, czy wolę mieć pełny żołądek, czy zafundować sobie parę godzin pozornego, ale szczęśliwego odurzenia.
Nie zdążyłam. Jakiś ciężar spotkał moją twarz i klatkę piersiową, i dopiero kiedy odrzuciło mnie do tyłu zdałam sobie sprawę z tego, jak szybko biegłam i jak mocno się uderzyłam. Najpierw o kogoś, później o ziemię. W tym samym momencie rozległ się trzask tłuczonego szkła, śmierdzący alkohol rozlał się po ulicy, a parę odłamków zharatało moją skórę. Poczułam ciepłą ciesz, wolno sączącą się skądś z nad mojej brwi i szybko wytarłam ją wierzchem dłoni, zanim weszła mi w pole widzenia.
- Patrz pod nogi! – krzyknęłam we furii, na czworaka sięgając po leżący niedaleko bochenek chleba, który był teraz pokryty kurzem i powoli namakał alkoholem, ale nie mogłam pozwolić sobie na stracenie obu zdobyczy. Stanęłam chwiejnie na nogach, kątem oka dostrzegając swoje obite kolana i niemal zbierało mi się na histeryczny i żałosny śmiech. Niemal, bo kiedy tylko odzyskałam zmysł równowagi, to zawiesiłam wzrok na tym, przed czym uciekała potrącona przez mnie ofiara. Strażnicy pokoju, kilku z nich. Byli zbyt daleko, abym mogła rozpoznać twarze, ale i tak na nic by się to zdało, żaden z nich nie puściłby wolno złodzieja. Skrzywiłam się w odruchu i zanim zdążyłam to przemyśleć, chwyciłam dziewczynę za rękę i pociągnęłam za sobą w jedną z uliczek, chcąc schronić się w jednej z nich.
Może nie umarły we mnie jeszcze wszystkie ludzkie odruchy.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptySob Lip 12, 2014 7:52 pm

Zaciskam nerwowo usta i przemykam wśród ludzi, krzywiąc się, gdy czyjś łokieć uderza mnie dotkliwie w bok. Niektórzy rzucają mi lekko zdziwione spojrzenia, lecz wzrok innych jedynie przemyka beznamiętnie po mojej twarzy. Dochodzę więc do wniosku, że widok śpieszącej się gdzieś dziewczyny nie jest w Kwartale niczym nowym. W uszach na zmianę rozbrzmiewa mi dziki galop własnego serca i krzyki strażników, jednak nie jestem pewna, czy te drugie nie są przypadkiem wytworem mojej wyjątkowo spanikowanej wyobraźni. Zbieram w sobie wszystkie siły, po czym rzucam przez ramię kolejne spojrzenie i kiedy w gąszczu ludzkich sylwetek dostrzegam charakterystyczny mundur, sprawia to, że powietrze gubi się na chwilę w drodze do moich płuc. Dociera do nich ze sporym opóźnieniem, a z ust wydobywa mi się jednocześnie pełen paniki jęk. Odwracam z powrotem głowę, czując w niej ciężar nieznośnej myśli, błąkającej się wśród wielu innych, umykających przed nią szybciej niż ja. Jeśli zostanę złapana, raczej nie wypadnę wiarygodnie, zrzucając całą winę na strach przed strażnikami. Choć perspektywa ta nawet mnie bawi, o wiele mniej zabawny jest fakt, że prawdopodobnie utraciłam szansę, by spotkać się z Willem. Kolejna nie pojawi się zbyt prędko, przez co znów przeklinam w myślach własną głupotę. Mimo to nie mogę pozbyć się naiwnego uczucia, że być może wszystko skończy się dobrze, a gdy dotrę na plac, wpadnę w objęcia Willa i uciekniemy gdzieś, gdzie nie znajdą nas nawet najlepsi ludzie Coin.
Ta perspektywa jest nawet zabawniejsza.
Kiedy w oddali zaczyna już majaczyć pomnik, zalewa mnie fala wdzięczności, choć sama nie wiem do czego lub do kogo. Jednak zimne i kamienne oczy figury nawet z tej odległości zdają się spoglądać w moją stronę oskarżycielsko i z ironią, jakby pod ich wpływem marzenia o ucieczce miały lada moment się rozwiać, ustępując miejsca brutalnej rzeczywistości. Z bijącym szybko sercem zerkam więc jeszcze raz za siebie, chcąc zapewne wmówić sobie, że zaraz wmieszam się w tłum i zgubię strażników.
Na próżno.
Siła uderzenia odrzuca mnie na plecy, które protestują nagłym bólem, gdy stykają się z twardym chodnikiem. Jednocześnie słyszę wściekły wrzask dziewczyny, na jaką wpadłam, a dopiero później głośny, niemalże wibrujący w powietrzu trzask. Mój oszłomiony wzrok pada po chwili na jego źródło - potłuczoną butelkę. Tuż obok leży sponiewierany bochenek chleba i przez sekundę w mojej głowie pojawia się myśl, że pieczywo szybko nasiąknie wylewającym się na chodnik płynem, w którego ostrym i nieprzyjemnym zapachu rozpoznaję alkohol. Mrugam jednak kilkakrotnie i zauważam, jak ciemnowłosa dziewczyna nerwowo sięga po bochenek, nie próbując nawet ratować butelki.
Prawie nie słucham tego, co ma mi do powiedzenia rozsądek - gdzieś na granicy mojej świadomości balansuje przeczucie, że jeśli nie podniosę się i nie popędzę natychmiast w stronę bezpiecznego tłumu, cała przygoda skończy się konfrontacją ze strażnikami. Dopiero gdy dziewczyna chwyta mnie za rękę, podnoszę się, wciąż zaskoczona, i podążam za nią w jedną z bocznych uliczek. Myśli w mojej głowie galopują w tym samym tempie, co serce, jednak nie mam nawet chwili, by zastanowić się nad którąś z nich, bo wszystkie przysłania spotęgowany nagle strach, że zostaniemy złapane.
Czuję się tak, jakbyśmy błądziły w labiryncie. Każda uliczka czy zakręt wygląda jednakowo, lecz dziewczyna widocznie zna drogę i nie waha się, ponieważ nie zwalniamy tempa, cały czas pędząc przez Kwartał.
- Poczekaj! - wołam w pewnym momencie do ciemnowłosej, dysząc ciężko. Nie zwracam uwagi na to, czy dziewczyna mnie posłuchała, i po prostu się zatrzymuję. Nasłuchuję przez chwilę, spodziewając się głośnych i dudniących kroków, jednak los chyba jakimś dziwnym trafem nam sprzyja, bo słyszę jedynie własny oddech i łomot serca. - Chyba ich zgubiłyśmy.
Dopiero teraz uważniej przyglądam się ciemnowłosej, a właściwie bezwstydnie wbijam wzrok w jej podniszczone pantofelki i sukienkę. Wygląda tak, jakby przejęcie Kapitolu przez wojska Trzynastki zastało ją na jakimś balu, co - jak sobie uświadamiam - jest bardzo możliwe. Zanim jednak decyduję się powiedzieć coś sensownego, chociaż wymamrotać niewyraźne dziękujęprzepraszamzatębutelkę, z ust wydostają mi się trzy pełne jawnego oburzenia słowa.
- Nie jesteś Willem.
Powrót do góry Go down
the pariah
Minnie Norwich
Minnie Norwich
https://panem.forumpl.net/t2278-minnie-norwich
https://panem.forumpl.net/t2284-minnie-mouse#31372
https://panem.forumpl.net/t2285-minnie-norwich#31373
Wiek : 24
Zawód : Łobuz, pani była dziennikarka
Przy sobie : paczka papierosów, gaz pieprzowy, paczka zapałek, sztylet, fałszywy dowód tożsamości

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptyNie Lip 13, 2014 9:59 pm

Nienawidziłam przyznawać się przed sobą, jak wiele rzeczy zmieniło się odkąd trafiłam do Kwartału. Nie chodziło tylko o te otaczające mnie z zewnątrz, jak nieustanny chłód nawet podczas słonecznej pogody, ciągły głód czy wszechobecny brud. Bardziej dotykały mnie te zmiany w środku samej siebie. Jak częstsze zawroty głowy, wiecznie zimne ręce, poszarzała cera czy matowe włosy. Wszystko to, co ukazywało mi zmiany i nie pozwalało spojrzeć na siebie w ten sam sposób. Wszystko to, co sprawiało, że czułam się niewidzialna, ale przede wszystkim słaba.
Kiedyś uwielbiałam biegać. Najprawdopodobniej dlatego, że byłam w tym naprawdę dobra. Ale teraz stawiałam kroki wyjątkowo nerwowo, jakby mogły niefortunnie wykręcić się przy każdym zetknięciu z ziemią. Moje stopy plątały się ze sobą, oddech świszczał nierówno, a w buzi pojawił dziwny metaliczny smak, jak zwykle, kiedy przeforsowywałam się ponad swoje niewielkie - i dzisiaj już raczej mało imponujące - możliwości.
Sytuacja też się zmieniła – nie biegłam, uciekałam.
Słońce, chylące się powoli ku zachodowi skutecznie oślepiało moje oczy i gdybym nie znała drogi na pamięć pewnie zgubiłabym ją już chwilę temu albo po raz kolejny spotkała się twarzą z zimnym chodnikiem.
Zacisnęłam mocniej dłoń na ręce biegnącej za mną dziewczyny, bo w natłoku moich chaotycznych oddechów zapomniałam na chwilę, że w ogóle tam była.
Odwróciłam się za siebie, aby upewnić się, że zgubiłyśmy strażników, dokładnie w tym samym momencie, w którym wbiegłyśmy na Plac Zjednoczenia. Parę mroczków przesłaniało mi ostrość widzenia, ale za nami nie było już nikogo.
Zgięłam się w pół, opierając o pobliską ścianę budynku i przymknęłam oczy, chcąc tym samym w jakiś niekonwencjonalny sposób wyrównać szalone tętno.
- Nie są aż tacy mądrzy, na jakich wyglądają – wydusiłam w końcu, kiedy poniosłam podniosłam głowę i uśmiechnęłam się lekko, ale boleśnie, do blondynki. Przeszłam parę kroków i usiadłam na niewysokim murku. Zważyłam bochenek w dłoniach, westchnęłam w końcu cicho i  odsunęłam go od siebie, wiedząc, że zostanie w tym właśnie miejscu.
Spojrzałam na stojący na środku placu pomnik i gdyby nie to, że siedziałam, ugięłabym się pod ciężarem jego spojrzenia pełnego osądu, jakby wiedział o wszystkich złych rzeczach, które zrobiłam. Na pewno to na celu miała Coin. Obudzenie w nas martwych wyrzutów sumienia, jakbyśmy niewystarczająco umierali w środku.
- Jesteś spostrzegawcza, hm? – posłałam jej lekki uśmiech i poczułam się nieco dziwnie, bo nie pamiętałam, kiedy ostatni raz to robiłam. – Kimkolwiek jest Will, chyba woli unikać kłopotów – wciąż drżącymi po biegu dłońmi odpaliłam papierosa, z niesmakiem mierząc coraz uboższą zawartość małej paczuszki. W moim wzroku było wtedy pewnie więcej żalu, niż gdy spoglądałam na nędzę innych, ale moja własna była dla mnie o wiele bardziej odczuwalna. Zaciągnęłam się dymem, a kiedy już wypełnił moje płuca, mogłam też w pewien pokrętny sposób oszukiwać się, że i mój żołądek był pełny.
Zmierzyłam dziewczynę wzrokiem, dopiero teraz dostrzegając, jak bardzo rzucała się w oczy na tle tego szaroburego krajobrazu. Nie wyglądała tak jak my. Czyste, pozbawione dziur ubranie, delikatny makijaż, ułożone włosy. Jedynie oczy niewiele szczęśliwsze od naszych. Nie należała po tej stronie muru.
Odgarnęłam z twarzy parę kosmyków, po raz kolejny uświadamiając sobie, jak niekorzystnie wyglądałam i na pewno musiałam budzić odrazę w nieznajomej. Okręciłam kawałek materiału granatowej sukienki wokół palców. Była upstrzona malutkimi stokrotkami, których płatki przypominały skrzydełka owadów. Pewnie nimi były, kiedyś, dzisiaj niewiele z nich nadal trzymało się na swoim miejscu.
I nagle – klik – coś jakby zaskoczyło w mojej głowie, jeden z pracujących intensywnie trybików spełnił swoje zadanie i przywołał pasujące wspomnienie, a mnie uderzyło deja vu. Przesunęłam wzrok na dziewczynę i spojrzałam na nią z niezrozumieniem. Znałam tą twarz, to nie były Igrzyska, którymi się interesowałam, nie miałam już wtedy czasu, ale nie mogłam jej nie zapamiętać. Cypriane Sean. Trybutka z Czwartego Dystryktu, działająca po stronie Coin. Nie było we mnie niesmaku, ale za to przepełniała mnie dezorientacja.
- …albo i nie – dodałam w odniesieniu do swoich wcześniejszych słów. – Znam Cię – powiedziałam cicho, na potwierdzenie swoich własnych myśli – Jesteś duchem minionych świąt Bożego Narodzenia, czy kimś w tym rodzaju? - Zaciągnęłam się po raz kolejny papierosem – Powinnam w takim razie zapytać, dlaczego tutaj jesteś? – Nadal maltretowałam dłońmi materiał sukienki i wbijałam w nią swój zawstydzony wzrok. Udawanie, że jest się od kogoś lepszym, jest o wiele łatwiejsze, kiedy nie ma tych osób w pobliżu. Teraz wszystkie mankamenty naszego kwartalnego życia wypływały na wierzch.
Wzdrygnęłam się lekko i poderwałam nieznacznie do góry.
- Gdzie moje maniery – uśmiechnęłam się niemrawo – Minnie Norwich, kiedyś mistrzyni słowa pisanego, dzisiaj maratończyk – zaśmiałam się żałośnie i podałam dziewczynie rękę, licząc, że nie spojrzy na nią, bo chociaż usilnie próbowałam zetrzeć kurz po zetknięciu z ziemią, nadal znajdowała się na niej odrobina brudu. – Ludzie chyba nadal przedstawiają się tak sobie w cywilizowanym świecie.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptySob Lip 19, 2014 1:28 am

Mam ochotę zapaść się pod ziemię, gdy moje słowa w końcu cichną, a jedynie echo oburzenia wciąż złośliwie rozbrzmiewa mi w głowie, pragnąc jakby pogrążyć mnie jeszcze bardziej. Przygryzam nerwowo dolną wargę, kiedy czuję, jak moje policzki pokrywają się szkarłatem, chociaż raczej nie z powodu szybkiego biegu. Serce bije mi szybko, uparcie nie chcąc zwolnić, a mnie samą powoli ogarnia dziwna mieszanka wstydu i złości, że znów nie dałam rady trzymać języka za zębami. Spoglądam ukradkiem na nieznajomą, nie próbując nawet odwrócić wzroku, gdy nasze spojrzenia na moment się spotykają. Chociaż na pierwszy plan wciąż wysuwają się jej ledwo pamiętające czasy świetności pantofelki oraz delikatna granatowa sukienka w kwiatowe wzory, dopiero teraz zauważam coś jeszcze. Wychudłe palce szybko odgarniające ciemne, splątane włosy z bladej i napiętej twarzy. Lekko rozbiegane spojrzenie brązowych oczu, w których głębi wciąż czai się ślad czujności, jakby bezpieczeństwo było tylko kolejną rzeczą, o jakiej można co najwyżej pomarzyć - co zresztą jest prawdą. Księżniczka i żebraczka, przebiega mi przez głowę, lecz szybko uciszam tę myśl, lekko przerażona i jej ironią, i tym, z jaką łatwością mogłaby znaleźć drogę do ust, gdybym nie zacisnęła ich jeszcze mocniej.
Mimo to nie mogę pozbyć się wrażenia, że ktokolwiek teraz na nas spojrzy, dojdzie najprawdopodobniej do podobnego wniosku. Ciężar spojrzeń, które rzucali mi ludzie zaledwie przed kilkoma minutami, znów do mnie powraca, uderzając falą gorąca o moje policzki. W oczach ciemnowłosej muszę zapewne wyglądać jak kolejna zadbana kukiełka Coin, tyle że taka, która pomyliła ścieżki wyznaczone przez panią prezydent i jakimś cudem znalazła się w Kwartale, nie kryjąc oburzenia, gdy zupełnie obca dziewczyna postanowiła jej pomóc.
Z drugiej strony w oczach Willa mogłam wyglądać przecież tak samo.
Przestępuję z nogi na nogę, czując, jak rumieniec powoli znika z mojej twarzy. Kiedy nieznajoma siada na murku, po czym obdarza mnie niewyraźnym uśmiechem, z wahaniem postanawiam go odwzajemnić.
- Też tak sądzę - mówię po chwili, nie mogąc odnaleźć w głowie lepszych słów. Otwieram usta, by coś jeszcze dodać, jednak szybko je zamykam, gdy dostrzegam uważne spojrzenie dziewczyny, wyłaniające się spomiędzy kłębów papierosowego dymu. Znam je nawet za dobrze.
Bo ktoś już na mnie w ten sposób patrzył.
Teraz to mój wzrok biega od skraju spoglądającego na nas z góry pomnika do brudnej witryny najbliższego, i tak zamkniętego sklepu. Wspomnienia błąkają się w mojej głowie, przywołując twarz Lucy, przyjaciółki Willa, która - kiedy trafiłam do Violatora z postrzeloną nogą - patrzyła na mnie tak, jak ciemnowłosa w tej chwili. Dziewczynie nie zajmie wiele czasu odszukanie w pamięci mojej twarzy, jeszcze rok temu goszczącej często na niemal każdym telewizorze w Kapitolu. Po raz kolejny mam ochotę zapaść się pod ziemię, kiedy pomyślę, że widmo 74. Głodowych Igrzysk nigdy nie przestanie mnie prześladować, nieważne, jak daleko bym od niego uciekła i ile murów bym wokół siebie zbudowała. Chociaż na dobrą sprawę nie przypominam już tamtej dziewczyny z areny, wciąż mam jej twarz i to ona w tym momencie zdradza mnie najbardziej.
Obserwuję, jak ciemnowłosa oplata skrawek sukienki wokół palców, nadal badając mnie wzrokiem, a gdy słyszę ciche znam cię, odruchowo odwracam wzrok, pragnąc wmówić sobie, że dziewczyna wypowiedziała te słowa do kogoś innego. Błądzę wzrokiem po ziemi - raczej bez większych nadziei na to, iż znajdę króliczą norę, w którą będę mogła wskoczyć, uciekając od rzeczywistości naznaczonej Igrzyskami.
Jak podejrzewałam, nie znajduję po takiej ani śladu.
- Moja sława widocznie mnie wyprzedza - odzywam się w końcu, równie cicho co nieznajoma, lecz odnoszę wrażenie, że moje słowa zabrzmiały dziwnie głośno i niezgrabnie. Milknę, znów przygryzając dolną wargę i rzucając dziewczynie szybkie spojrzenie. Kręcę bezwiednie głową i odpowiadam zgodnie z prawdą. - Chciałabym być po prostu nikim.
Kiedy dziewczyna pyta, dlaczego tutaj jestem, myślę przez chwilę nad odpowiedzią.
- Szukam... - zaczynam, jednak po raz kolejny milknę. - Szukam jakiegoś kłamstwa, ale chyba nie mogę żadnego znaleźć. Jestem tu z powodu kogoś bliskiego.
Chociaż przelotnie zastanawiam się, czy istnieje możliwość, by ciemnowłosa znała Willa, postanawiam mimo wszystko nie mówić nic więcej w obawie, że mogłabym jeszcze ściągnąć na niego kłopoty. Któraś część mnie nadal chce zagłębić się w uliczki KOLCa, aby go odnaleźć, lecz zapewne w krótkim czasie znów natrafiłabym na Strażników Pokoju.
Skupiam więc uwagę na wyciągniętej dłoni nieznajomej.
- I chyba mówią miło mi cię poznać - odzywam się, również posyłając Minnie słaby uśmiech. Potrząsam lekko jej ręką. - Raczej nie muszę się przedstawiać, ale... Cypriane Sean. Cypri - dodaję po krótkim namyśle.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptySob Lip 19, 2014 10:42 am

W przeciwieństwie do Placu Wyzwolenia, Plac Zjednoczenia i Zwycięstwa postanowili odwiedzić nieliczni mieszkańcy getta. Pod telebimem ustawiło się kilkanaście większych bądź mniejszych, ciasno zbitych grup ludzi z posępnymi minami wpatrujących się w ekran. Dookoła placu rozlokowały się raczej znudzone patrole Strażników Pokoju. Próżno szukać tu radosnych okrzyków lub nerwowego wyczekiwania, choć atmosfera jest nieco napięta.

Możecie gromadzić się na placu. Jeśli nie macie partnerów do gry, zachęcam do spontanicznego zaczepiania samotnych postaci. Mistrz Gry też pojawi się tu i ówdzie, a kolejny post "fabularny" pojawi się jutro rano.

Cypriane, Minnie, możecie swobodnie pisać dalej w swojej czasoprzestrzeni, nie zwracając uwagi na inne posty. :)
Powrót do góry Go down
the leader
Victor Sean
Victor Sean
https://panem.forumpl.net/t2295-victor-sean#31792
https://panem.forumpl.net/t2297-victor-sean#31798
https://panem.forumpl.net/t2296-victor-sean#31797
https://panem.forumpl.net/t2298-victor-sean#31799
Wiek : 22
Zawód : Strażnik Pokoju
Przy sobie : broń palna, ampułka leku przeciwbólowego, magazynek z piętnastoma nabojami, kamizelka kuloodporna, latarka, telefon, zapałki, zapalniczka, piersiówka z alkoholem, przepustka do getta
Znaki szczególne : zmierzwiona czupryna, wzrok spaniela
Obrażenia : zrastający się złamany nos.

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptySob Lip 19, 2014 1:46 pm

Początek

Kapitol. Dla jednych miasto wspaniałe i niesamowite, pełne pokus i tajemnic, magnetyczne, przyciągające ludzi niczym światło ćmy. Dla Victora było ono już tylko mglistym wspomnieniem przeszłości, a dokładniej – tych chwil, kiedy tu przebywał, kiedy chciał powtórzyć swoją chwałę poprzez wygraną siostry. Westchnął, poprawiając uporczywy rękaw białego munduru, który nieustannie mu się zawijał.
Wraz z kilkoma innymi Strażnikami (lub też żołnierzami, jak kto woli, bo przecież oficjalnie byli oni już nie Strażnikami Pokoju, a po prostu żołnierzami) stał nieopodal telebimu na Placu Zjednoczenia i Zwycięstwa, jak zwykle zmuszony do trzymania ręki na pulsie, na wypadek gdyby coś się wydarzyło. Ale co mogło się wydarzyć? Był przecież pierwszy dzień czerwca, ustanowiony jako święto państwowe, jako Dzień Wyzwolenia. A to nieodzownie kojarzyło mu się z Cypriane.
Jednak chyba nie było szans na to, by jego siostra gdzieś tu była, wypatrywał jej dzień po dniu, godzina po godzinie, ilekroć tylko był na zewnątrz… I nadal nic. Gdyby nie ta pogłoska od znajomego, który, niestety, nie był w stanie podać mu adresu zamieszkania siostry, już dawno straciłby nadzieję. A przecież podobno nadzieja umiera ostatnia.
Rozglądał się po placu, spokojnie i bez większego zainteresowania, chwilowo ciesząc się z tego, że jego patrol, zlecony przez dowódczynię, nakładał się na dzisiejsze uroczystości.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptyNie Lip 20, 2014 3:01 pm

Dokładnie o dwunastej potężny telebim, ustawiony nad podwyższeniem, rozświetla się, ukazując ogromny, obracający się herb Panem. Z głośników wydobywają się dźwięki hymnu, doskonale każdemu znane. Zgromadzony na placu tłum w większości ucisza się, albo całkowicie milknąc, albo przechodząc do niewyraźnych szeptów. Rodzice odciągają dzieci od barwnych stoisk i chwilę później już wszyscy zgodnie wpatrują się w przekaz.
Gdy dźwięki hymnu milkną, oczom zgromadzonych na uroczystości ukazuje się krótki, ośmiominutowy film, zmontowany na potrzeby Dnia Wyzwolenia. Tematem przewodnim jest rzecz jasna miniona rebelia, prowadząca do zwycięstwa nad reżimem prezydenta Snowa i doprowadzeniem kraju do wymarzonego pokoju, ale spod pięknie zmontowanych kadrów wyziera też drugi, mniej oczywisty przekaz. W końcowym podsumowaniu, autor filmu zestawił migawkę oznak panującego w mieście dobrobytu, z ostatnimi zbrojnymi działaniami opozycji, przedstawiając byłych kapitolińczyków jako zagrożenie dla wspaniałego porządku, który wywalczyli rebelianci.
Po zakończeniu projekcji ponownie rozlega się hymn panem, a gdy milknie, na mównicę wychodzi prezydent Coin.

Przez dłuższą chwilę kobieta milczy, stojąc jedynie na podwyższeniu i obserwując zgromadzony tłum. Choć z jej twarzy jak zwykle trudno cokolwiek wyczytać, wydaje się zadowolona z tego, co ma przed oczami. Ubrana jak zwykle w charakterystyczny, szary mundur, stylizowany na stroje Trzynastego Dystryktu, zdaje się wyróżniać spośród innych, bardziej elegancko ubranych członków Rządu. Jasne, prawie białe włosy, gładko spływają na ramiona, jak zwykle idealnie proste.
- Witajcie - odzywa się w końcu. Jej głos, zwielokrotniony, roznosi się po całym placu. Sylwetka przekazywana przez rozstawione tu i ówdzie telebimy, również jest doskonale widoczna. - Nie wyobrażacie sobie, jaka to radość, widzieć Kapitol wolny, szczęśliwy i zjednoczony, w niespełna rok od rozpoczęcia rewolucji. - Po każdym kolejnym zdaniu następuje przerwa, jakby kobieta dawała swoim własnym słowom czas na przebrzmienie. Choć nie ma przed sobą żadnej kartki, trudno uwierzyć, że tekst przemówienia nie został wcześniej przygotowany. - Rozejrzyjcie się! - kontynuuje, wskazując wystudiowanym gestem dookoła, jakby chciała objąć wzrokiem wszystkich ludzi na placu jednocześnie - co oczywiście jest niemożliwe. - W niespełna rok udało się Wam - powiedziała, wyraźnie podkreślając ostatnie słowo - wywalczyć rzeczywistość, w której Wasze dzieci nie muszą żyć w strachu o następny dzień. Rzeczywistość z dala od głodu, od strachu, od uciemiężenia. To - znów zrobiła pauzę, tym razem wyciągając obie dłonie i rozkładając je szeroko - jest Wasze dzieło!
Choć oczywiście nie jest to jeszcze koniec przemówienia, głos pani Prezydent milknie na kolejną, dłuższą chwilę, a sama kobieta czeka, aż fala wiwatów na placu umilknie.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jessica Highway
Jessica Highway
https://panem.forumpl.net/t2198-jess-highway
https://panem.forumpl.net/t2203-highway-to-hell#29645
https://panem.forumpl.net/t2202-jess-highway#29639
Wiek : 21
Zawód : kasjerka
Przy sobie : dokumenty, gaz pieprzowy

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptyPon Lip 21, 2014 1:05 pm

|Z bezdennej studni rzeczywistości.

Co mnie tam przywiało..? W zasadzie nie miałam pojęcia. Chwile wcześniej jeszcze zupełnie nieświadoma moich własnych zamiarów spacerowałam ulicami rozważając w jaki sposób mogę zdobyć kolejną paczkę papierosów – zostały mi już tylko cztery, cztery waniliowe fajki o duszącym posmaku drapiącym w język i gardło, istna parodia tego co paliłam dawniej. Tęskniłam za tamtymi czasami, za chwilami, gdy bezkarnie szalałam z Rickiem na licznych imprezach, gdy mogłam czuć w ustach smak prawdziwej wódki, nie zaś bimbru pędzonego teraz w ukryciu, ohydnego, beznadziejnego, jednak dającego te cudowne uczucie oderwania się od świata.
Jeśli oczywiście człowiek był w stanie wypić go wystarczająco dużo nim padł na kolana w jakimś ciemnym, cuchnącym zaułku wyrzucając z siebie całą zawartość żołądka.
Dlaczego więc w końcu trafiłam na plac? Czemu nie poszłam dalej? Nie wróciłam do domu? Do rodziny udającej, że wszystko jest w najlepszym porządku? Albo czemu nie poszłam szukać mojego ukochanego brata bliźniaka by po raz kolejny przekonać go do tego, że stan nietrzeźwości, nawet o tak wczesnej porze, nie był niczym złym? Szczególnie w otaczającym nam świecie. Dlaczego zatrzymałam się niedaleko jakiegoś młodego mężczyzny, wyciągnęłam z kieszeni dygoczącą lekko ręką fajkę i odpaliłam ją, po chwili zaciągając się tym, co z przymrużeniem oka nazwać było można moim ratunkiem? Wsłuchiwałam się w puste frazesy prawione przez Almę Coin, kobietę odpowiedzialną za niemal wszystkie nieszczęścia, które ostatnimi czasy dotknęły tego miasta stojąc i tak wśród niewielu ludzi. Więcej tu było Strażników Pokoju niż mieszkańców getta.
Gdy wyświetlana na telebimie prezydent zamilkła pławiąc się w wiwatach, na które absolutnie nie zasłużyła westchnęłam cicho i pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Gówno prawda – mruknęłam pod nosem, jednak na tyle głośno, by młodzieniec – Strażnik Pokoju, jeśli wzrok mnie nie mylił – również to usłyszał.
Jednak tym zupełnie się nie przejmowałam.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptySro Lip 23, 2014 7:15 pm

Cóż, ponieważ kwartalna część eventu nie wypaliła, pozwolę sobie zakończyć go krótkim podsumowaniem.

Po zamachu na Iris Rochester i wybuchu zamieszek na Placu Wyzwolenia, transmisja ze święta została przerwana, wywołując poruszenie wśród mieszkańców Kwartału. Sytuację szybko opanowali jednak Strażnicy - obezwładniając co odważniejsze jednostki, a reszcie polecając rozejście się. Do czasu oficjalnej audycji, większość dawnych Kapitolińczyków pozostaje nieświadoma, co właściwie miało miejsce.

---

Z całego serca dziękuję wszystkim za aktywny udział w evencie - nie spodziewałam się, że uda mi się przeprowadzić go tak sprawnie. Trzy dni i ponad sto postów to wynik, którym warto się pochwalić. Mam nadzieję, że w kolejne również będziecie tak zaangażowani.

W ramach podziękowania, każdemu, kto się pojawił, pozwalam sobie przelać 100 PMG.

Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję, wszelkie uwagi co do działań MG chętnie przyjmę na klatę i - oczekujcie w najbliższym czasie konsekwencji wydarzeń na Placu.

Niech los zawsze Wam sprzyja!
Powrót do góry Go down
the pariah
Minnie Norwich
Minnie Norwich
https://panem.forumpl.net/t2278-minnie-norwich
https://panem.forumpl.net/t2284-minnie-mouse#31372
https://panem.forumpl.net/t2285-minnie-norwich#31373
Wiek : 24
Zawód : Łobuz, pani była dziennikarka
Przy sobie : paczka papierosów, gaz pieprzowy, paczka zapałek, sztylet, fałszywy dowód tożsamości

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptyPią Lip 25, 2014 11:46 pm

to ja już jestem z powrotem. <3

Słabe podmuchy majowego wiatru delikatnie głaskały mnie po rękach. Zawsze lubiłam uczucie, kiedy tworzyły niewidzialną i ulotną plątaninę pomiędzy moimi palcami. Odkryłam w tym coś, o czym niechętnie mówiłam, bo wypowiedzenie tego na głos wydawało mi się najzwyczajniej głupie.
Brak teraźniejszości. Kiedy tylko próbowałam złapać w pieść podmuch powietrza, ten uciekał już daleko przed siebie, a dla mnie stawał się przeszłością. To co widzieliśmy też stawało się już przeszłością jeszcze w tej samej chwili, i właściwie sama gubiłam się w tej zawiłej linii czasu, która przecież bez rozkładana na czynniki pierwsze wydawała się tak prosta, że aż oczywista.
Teraz też patrzyłam już na przeszłość, bo chociaż dziewczyna stała obok mnie i bynajmniej nie była duchem przybywającym z minionych dni, to dla mnie właśnie tam należała. Wtedy mogłam jeszcze powiedzieć, że wiem, kim jest. A teraz? Teraz miałabym problem, żeby powiedzieć kim jestem ja sama.
W przerwie pomiędzy jednym jej zdaniem a drugim, na krótki moment, dosłownie parę sekund, przymknęłam zmęczone od patrzenia na Kwartał oczy. W ułamkach chwil próbowałam poukładać swoje wspomnienia i przypomnieć, gdzie byłam, kiedy dziewczyna walczyła na arenie. Chciałam odzyskać jakieś ciepłe obrazy. Noce spędzone nad trzaskającym ogniskiem przy Moon River, rodzinny piknik, nawet jakąś mocno zakrapianą imprezę, na której mogłam pocałować nieznajomą dziewczynę, a potem żałować tego parę dni z rzędu - ale nic takiego nie wypłynęło na powierzchnię mojej świadomości. Musiały to być już dni spędzone nieustannie przy biurku, niedopitych filiżankach kawy i stercie papierów, których profesjonalnego języka przez dłuży czas nie mogłam zrozumieć. To nie było wspomnienie, na które liczyłam, ale musiałam się przed sobą przyznać, że było szczęśliwsze, niż wszystko to, co otaczało mnie teraz.
Przeszedł mnie nagły dreszcz, który ocucił mnie jednak i wrzucił z powrotem w rzeczywistość. Stalowe spojrzenie wpatrującego się we mnie pomnika nadal kipiało takim samym osądem, a wiatr przestał już szeptać mi do ucha słodkie: "będzie dobrze."
Kiedy ostatnim razem było?
- Chciałam powiedzieć to samo. Pamiętam jaki był wtedy szał w redakcji, każdy chciał przeprowadzić z Wami wywiad, a twój konflikt z... Chantelle - rzuciłam na jednym wydechu, odnajdując w pamięci imię tybutki i jednocześnie dając się porwać wirowi słów, mówiąc o czasach, które były jeszcze dla mnie łaskawe. - był wtedy jednym z najgorętszych tematów. - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem, strzepując popiół z końcówki papierosa. Chyba nie za bardzo podobał mi się ten dawno zapomniany odruch - uśmiechanie się - ale były rzeczy, którym udawało przebić się przez warstwę zobojętnienia. Czasami sama obecność drugiego człowieka była jedną z nich. - Bycie nikim jest nudne - rzuciłam odruchowo, kiedyś w końcu tak myślałam. W mojej głowie nieustannie i mantra rozbrzmiewało, aby piąć się do góry. Wyżej i wyżej, po drabinie kariery, w której zawsze było się za nisko. - Ale teraz chyba każdy z nas jest bardziej lub mniej nikim. - podniosłam wzrok znad żarzącego się papierosa, który powoli umykał i zaciągnęłam się, zanim zdążyłby całkowicie zniknąć, pozostawiając pomiędzy moimi palcami tylko zużyty filtr. - Mogę udawać, że Cię nie znam, jeżeli chcesz. Chociaż z autopsji wiem, że na dłuższą metę to nic zabawnego - powiedziałam, mimo że 'znam' zabrzmiało obco w moich ustach, bo w końcu wszystkie moje informacje o dziewczynie ograniczały się do tego, co widziałam w telewizji czy na stronach tabloidów, a na dodatek część z tego już dawno rozmyło się razem z mijającym czasem. - Skąd przekonanie, że można powiedzieć mi prawdę? Może powinnaś jednak zastanowić się nad tym kłamstwem - zaśmiałam się krótko, podnosząc na nogi i z lekkością wykonując piruet wokół własnej osi, bo humor nadzwyczaj mi dzisiaj dopisywał. Chyba zawsze odzyskiwałam cień dawnego blasku, kiedy odnajdywałam nawet cienką nić połączenia ze starym życiem. - Wygłosiłabym jakąś mowę o tym, że powinnaś cieszyć się swoim nowym, rebelianckim życiem, ale ono chyba nie jest aż takie cudowne. A ja nie jestem w nastroju. Zresztą, na świecie jest zbyt wiele przemądrzałych osób - zakołysałam się na stopach, czując przypływ dziecięcego entuzjazmu, ale kiedy tylko sobie to uświadomiłam, opadłam na pełne stopy nieco przygaszona. I zawstydzona. W końcu kto to widział, być szczęśliwą w Kwartale? - Jeżeli to Will, to nie jestem pewna, czy potrafię Ci pomóc. To dość popularne imię.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptySob Lip 26, 2014 9:41 pm

Często zastanawiam się, jak bardzo zmieniła nas rebelia, która przetoczyła się przez nasze życie szybciej, niż byliśmy w stanie się przed nią uchronić. Czy nie stanowiła przypadkiem wiadra zimnej wody, jaką ktoś oblał nas znienacka, wybudzając z naszych koszmarów tylko po to, abyśmy trafili do kolejnego - tym razem wspólnego. Powoli przestaję mieć wątpliwości, że tak właśnie było.
Po dłuższej chwili z wahaniem siadam obok Minnie na niskim, kamiennym murku, spoglądając z ukosa na ukrytą za kłębami papierosowego dymu dziewczynę. Po raz kolejny łapię się na tym, że wcale nie muszę walczyć z myślą, ile cierpienia i niesprawiedliwości przyniosło siedemdziesiąt pięć lat przywłaszczonych przez istoty zamieszkujące stolicę. Istoty, bo wcześniej nie dostrzegałam w kapitolińczykach ludzi, a jedynie krzykliwe i barwne plamy o najbardziej wymyślnych fryzurach, mocnym makijażu i po kilkunastu operacjach plastycznych. Teraz trudno jest mi uwierzyć w to, że drobna, ciemnowłosa dziewczyna siedząca tuż obok mnie mogłaby tak właśnie wyglądać, choć widać, jak bardzo nie może rozstać się ze śladami przeszłości - sukienką i pantofelkami. Kiedy mówi, kim była w dawnym życiu, nie czuję w sobie nienawiści czy żalu, że kiedyś należała do tych, którzy z podekscytowaniem czekali na każdą nowinę o trybutach lub wieści z areny, by tylko rozpisać się o tym w gazecie. Że podczas gdy ja walczyłam o życie, wyobrażając sobie zwycięstwo i bogactwo, być może jedynym zmartwieniem Minnie był brak weny na napisanie artykułu. Nie czuję nic oprócz zwyczajnej ciekawości i lekkiej sympatii. Rebelia oraz to, co nastąpiło po niej, zmieniły w nas wszystko i teraz nie ma znaczenia, co robiliśmy lub kim byliśmy.
Lecz kiedy słyszę, jak dziewczyna wypowiada imię Chantelle, przez ułamek sekundy mam jej to za złe i jestem nawet gotowa zmrozić ją spojrzeniem, by nie próbowała wykorzystać swojej dziennikarskiej wścibskości i zagłębiać się w temacie. Szybko jednak upominam się w myślach - konflikt z trybutką z Trójki był przeważnie winą mojej pasji do stwarzania sobie wrogów i nic dziwnego, że szumiało o nim w Kapitolu. Z nieco pochmurną miną wbijam więc wzrok w nierówne kostki brukowe, przyglądając im się zawzięcie.
- Nie wątpię - zmuszam się do odpowiedzi, przeszukawszy całą głowę, by znaleźć jakiekolwiek słowa, które nie zabrzmiałyby wrogo. Nie chcę teraz myśleć o arenie, wolałabym, aby wspomnienia o niej rozwiały się i już nigdy do mnie nie powróciły, choć o czymś takim mogę co najwyżej pomarzyć. - Bycie nikim ma swoje zalety, uwierz mi. Wtedy nie musiałabyś się martwić, że ktoś cię zapamięta i złoży ci mniej lub bardziej przyjemną wizytę, żądając zwrotu towaru.
Rzucam znaczące spojrzenie leżącemu na murku bochenkowi chleba, będąc prawie przekonana, że dziewczyna bynajmniej nie śpieszyła się tak bardzo tylko po to, by jak najszybciej go zjeść. Mój głos nie brzmi mimo wszystko oskarżycielsko, a pogodnie. Nie mogę przecież winić jej za kradzież, skoro znajdujemy się w miejscu, gdzie trudno o jedzenie, a co dopiero o pieniądze na nie.
- Jeżeli nie wydasz mnie tym, którzy nas ścigali, jestem skłonna zaryzykować trochę prawdy - odzywam się, patrząc z lekkim zdumieniem, jak Minnie wstaje i zaczyna wirować wokół własnej osi, zupełnie jakby zapomniała, że znajduje się w Kwartale, w którym ludziom raczej daleko do takiej beztroski. - Ja też coś ukradłam, chociaż nie zalicza się to do przedmiotów. Nie umiem nawet tego nazwać, a jest sporo warte.
Nie kłamię. Odkąd poznałam Willa, czuję się jak złodziejka uczuć, która kradnie te ładniejsze, nie zastanawiając się specjalnie, czy potrafi je właściwie rozpoznać. Potrzebuje ich, a zarazem nie wie, na jak długo zdołają odeprzeć cienie rzeczywistości, więc za każdym razem sięga po więcej.
- Nie jest, masz rację - mówię, zwracając z powrotem uwagę na Minnie. Nowe, rebelianckie życie oznacza w moim wypadku strach, złość i zagubienie, co wcale nie jest takie cudowne. - Jest w nim więcej kłamstw i absurdu niż w jakiejkolwiek gazecie, która wpadła ci w ręce. Gdyby życie tam było artykułem, już dawno redakcja dostałaby mnóstwo skarg pod jego adresem.
Uśmiecham się kwaśno, dodając w myślach, że gdy redakcją jest rząd z prezydent Coin na czele, lepiej nie odzywać się ani słowem.
- Popularne imię, ale może kiedyś dzięki temu uratuje mu życie - odpowiadam, wzdychając. Powinnam odpuścić sobie dzisiaj poszukiwanie Willa, jednak wciąż mam naiwną nadzieję, że zaraz wyjdzie zza zakrętu i uśmiechnie się do mnie.
Powrót do góry Go down
the pariah
Minnie Norwich
Minnie Norwich
https://panem.forumpl.net/t2278-minnie-norwich
https://panem.forumpl.net/t2284-minnie-mouse#31372
https://panem.forumpl.net/t2285-minnie-norwich#31373
Wiek : 24
Zawód : Łobuz, pani była dziennikarka
Przy sobie : paczka papierosów, gaz pieprzowy, paczka zapałek, sztylet, fałszywy dowód tożsamości

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptyWto Lip 29, 2014 10:23 pm

Chyba zawsze słynęłam z niewyparzonego języka. Lubiłam ironię i sarkazm w swoich ustach, ale czasami niezbyt umiejętnie się nimi posługiwałam. Teraz jednak nie chodziło mi o to, ale zareagowałam dopiero po chwili, uświadamiając sobie, że mogłam wyciągnąć na światło dziennie wspomnienia, które nie były mile widziane. Zatrzymałam się w pół obrotu i teraz moje piruety doprawione ekscytacją, wydawały mi się nadzwyczaj głupie. Zawiesiłam ręce w powietrzu i pozwoliłam im opaść równolegle do tułowia. Cieszyłam się, przez krótką chwilę, tą prostą i zwyczajną radością, jak za dawnych dni, które teraz wydawały mi się odległe o miliony lat świetlnych. I chociaż od dawna traciłam swoje ludzkie odruchy, teraz zalała mnie fala wstydu i wyrzutów sumienia. Znikąd, tak po prostu. Oprócz Coin, oprócz rebeliantów i oprócz ludzi, z którymi kiedyś dzieliłam Stary Kapitol - moje własne ciało zabraniało mi być szczęśliwą.
Krótka myśl przyszłej samobójczyni przeleciała mi przez głowę - właściwie, po co tutaj żyć?
To znaczy żyć, w ogóle. W Kwartale, w Kapitolu, w Panem. I wiedziałam, że mając takie perspektywy, targnięcie się na swoje życie pozostaje jedynie kwestią czasu.
Opadłam na duchu mimowolnie i zacisnęłam usta. Nic już nie było właściwe. Kiedy ja zaśmiewałam się z koleżankami nad biurkiem, pełnym stosów rywalizujących z nami brukowców, Cypriane walczyła o życie. A teraz wylądowałyśmy w tym samym miejscu bo nawet, jeżeli od rebeliantów oddzielał nas Kwartalny mur, to czy ktoś mógł powiedzieć, że jest w Kapitolu szczęśliwy?
- Przepraszam - rzuciłam na jednym wdechu, bo dawno już nieużywane słowo zapiekło w moich ustach i wywołało nieprzyjemny ból zaciskającego się żołądka. - Nie powinnam tego wywlekać, nie wiem jak wy, ale my możemy się tylko cofać do przeszłości - rzuciłam na ziemię niedopałek papierosa, obserwując jeszcze przez chwilę tli się czerwonym żarem. Kiedyś wszyscy byliśmy tacy jaskrawi, a potem nagle zgaśliśmy.
Westchnęłam cicho w litości nad sobą, bo chociaż nienawidziłam tego uczucia, coraz częściej sobie na nie pozwalałam, nie wszczynając już żadnej wewnętrznej walki.
- Coś w tym jest. - odparłam bez emocji, które uleciały ze mnie jak z przedziurawionego balonika, ale chyba już zdążyłam się przyzwyczaić do tych nienaturalnie częstych zmian nastrojów. - Byciem kimś zawsze wiąże się z jakąś ceną, ale nikt nam o tym nie mówi. - zamilknęłam na krótką chwilę. - Ale co ja tam wiem, spadłam z tej drabiny, zanim wspięłam się na szczyt - zdobyłam się na lekki uśmiech podnosząc wzrok na blondynkę. Nie chciałam, żeby myślała, że to ona jest tą osobą, która spuściła ze mnie powietrze. Tak już tutaj było, po prostu.
Jednocześnie wypominałam sobie, że tak przywiązuję wagę do każdego słowa czy gestu. Nigdy nie robiłam tego, jeżeli chodziło o ludzi z Kwartału. Jakby rozmawiając z rebeliantami automatycznie włączał się we mnie tryb uważania na wszystko co robię, bo mogę z tego mieć jakieś korzyści. Ambicja to chyba jedna z niewielu rzeczy, które we mnie nie umarły.
- Nie wiem, ile moje słowo nadal znaczy, ale nie wydam - wydusiłam po krótkiej chwili. - Wydaje mi się, że nie przepadam ostatnio za ludźmi, ale jeszcze nie na tyle, żeby wsypać kogoś, kto nijak mi nie zawinił - Chyba czasami starałam się o tym myśleć, o zasadach. O tych które już nie istniały i tych które wyznaczaliśmy sobie samym. Mój kodeks mógł nie być idealny, ale był i dawał mi namiastkę prawa i moralności. Trzymał mnie o krok od zezwierzęcenia, nawet, jeżeli ten krok był niewielki. - Bo chyba nie zawiniłaś. Pupilki Coin są raczej przedstawiane jako szczęśliwe osoby, cieszące się dobrobytem państwa. Nie wiem, na ile mogę sobie pozwolić, ale Ty nie wydajesz się specjalnie szczęśliwa - skrzywiłam się lekko w ponurym grymasie. Nie popierałam reżimu rebeliantów, to oczywiste. Odebrali mi mój dom. Ale chyba nadeszła najwyższa pora przyznać, że z jakąś częścią z nich jechaliśmy na tym samym wózku.
- No nie wiem - powiedziałam powoli i z przeciąganym wahaniem. - Ludzie często zbyt się boją, żeby powiedzieć coś wprost. Chyba, że są anonimowi. Wtedy bycie nikim bardzo się przydaje.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptyNie Sie 03, 2014 7:36 pm

Jestem zła na siebie, że pozwoliłam skrywanym zazwyczaj głęboko wspomnieniom wymknąć się z ich kryjówki i zalać mnie całą falą, zupełnie jakby wszelkie próby, które zawsze podejmuję, by odciąć się od bolesnej przeszłości, tak naprawdę nic nie znaczyły. I może faktycznie z uporem oszukuję tylko samą siebie, że niektóre rozdziały w moim życiu są już zamknięte i nie ma powodu, żeby się ich obawiać. Wpatrując się z lekko zmarszczonymi brwiami w szary i brudny chodnik, mogę bez problemu wyobrazić sobie pokrywające go pnącza i soczyście zieloną trawę, poczuć na karku ostre promienie olbrzymiego słońca, które wisiało nad areną, nawet usłyszeć odległy huk armatniego wystrzału. Wspomnienia o niej są nienaturalnie żywe, głośne, niemal karykaturalne i wyrwane z odrębnej rzeczywistości, której boję się za każdym razem coraz bardziej. Nigdy nie zdołam powrócić myślami do areny z pewnym spokojem i z przekonaniem, że nie przeżyję tego koszmaru ponownie. Pogodzenie się z przeszłością jest dla mnie po prostu zbyt trudne.
Wiodąc wzrokiem po burych, wznoszących się na tle błękitnego nieba budynkach, prawie spłoszonych, przemykających po placu ludziach i po twarzy Minnie, na której nieustannie maluje się coś na kształt tęsknoty, nie mogę pozbyć się wrażenia, że we wszystkim tym co chwila odzywa się przeszłość. Niesprawiedliwość i dawne urazy, które teraz tylko zmieniły właścicieli, a nawet cień Igrzysk towarzyszący każdemu dniowi, o jaki walczą mieszkańcy Kwartału. Może dlatego jeszcze trudniej jest mi powstrzymać napływające wciąż wspomnienia i stłumić ich echo, choć to zdaje się rozbrzmiewać hałaśliwie w całym Kwartale. Może dlatego nie mogę pozbyć się wrażenia, że na dobrą sprawę nic się nie zmieniło, a czas jakimś cudem zatrzymał się w tamtych siedemdziesięciu pięciu latach, nie chcąc ruszyć do przodu choćby o jedną jedyną sekundę.
- Nie przepraszaj mnie. Nie masz za co - odpowiadam po dłuższej chwili, przenosząc wzrok na ciemnowłosą. - Po prostu to miejsce sprawia, że przeszłość staje się chyba jeszcze bardziej uciążliwa.
Mówię zgodnie z prawdą, zastanawiając się, czy Minnie myśli podobnie. W końcu ciągły głód, brud i walka godne warunki muszą być kontrastem dla jej poprzedniego życia, a jednak patrząc na nią, widzę dziewczynę, która wciąż próbuje uchwycić jego wymykające się z rąk kawałki.
- A chciałaś wspiąć się na szczyt? - pytam niespodziewanie, pogrążona w myślach. Przez szesnaście lat myślałam, że wygrana w Głodowych Igrzyskach uchyli mi nieba i uczyni z mojego życia bajkę, jedną z tych, które opowiadano mi dzieciństwie. Nie miałam co do tego wątpliwości, dopóki nie spadłam tej z drabiny tak jak Minnie i nie zderzyłam się z ziemią nawet zbyt mocno.
- Ja też nie przepadam za ludźmi, nie martw się - mówię, posyłając dziewczynie krzywy uśmiech i myśląc, że gdybym miała możliwość wybrania tych, z którymi chcę mieć do czynienia, nie widziałabym świata w tak ponurych barwach. - I dobrze, że jednak ci nie zawiniłam. Jest zbyt wiele osób, jakim już podpadłam. Nie lubię mieć wrogów, ale chyba nie mogę się pozbyć talentu do stwarzania ich sobie.
Kiedy słyszę, iż według krzywiącej się właśnie Minnie nie wyglądam na szczęśliwą, unoszę lekko brwi. Nie od dzisiaj wiem, jak beznadziejną jestem aktorką i z jaką łatwością z mojej twarzy da się odczytać to, co akurat mnie trapi. Dotąd nikt jednak nie uświadomił mi, że naprawdę nie wyglądam na zbyt szczęśliwą.
- Chyba nie umiem inaczej - odpowiadam, znów się krzywiąc. - Zresztą trudno dzisiaj być szczęśliwym. Nie próbuję w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać rebeliantów, ale tam po drugiej stronie muru nie tylko ja tak wyglądam.
Powracam myślami do schludnych, choć naznaczonych wojną ulic Dzielnicy Rebeliantów, do sklepów, z których witryn już dawno zniknęły manekiny z wymyślnymi kapitolińskimi kreacjami, i do ludzi - przede wszystkim ludzi. Jak wiele z nich też udaje, że są szczęśliwi?
- Czasem chciałabym powiedzieć coś wprost, nie zmuszając się do bycia anonimową - odzywam się, mając przed oczami wszystkie te chwile, kiedy muszę grać jedną z wiernych prezydent Coin kukiełek.
Powrót do góry Go down
the pariah
Georgia Wilde
Georgia Wilde
https://panem.forumpl.net/t2767-georgia-olivia-wilde
https://panem.forumpl.net/t2769-jestem-georgia-chcesz-mnie-poznac
https://panem.forumpl.net/t2768-georgia-wilde#41849
https://panem.forumpl.net/t2795-wpisane-wspomniane-wydarte
Wiek : 20 lat
Zawód : sekretarka w szkole podstawowej

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptyCzw Paź 02, 2014 8:22 pm

Życie biegło tak normalnie, że Georgia czasem szczypała się w policzek, by sprawdzić, czy nie jest w samym środku swoich urojeń. Rebelia przyniosła koszmar, zniszczyła jedno z niewielu marzeń dziewczyny. Jednak, gdy w warunkach KOLCa żyje się jakiś czas, zaczyna się uznawać je za normalne, przyzwyczajać. Człowiek w serduszku mówi sobie: "Ok, tak wyszło, nie zależało to odemnie i dalej nie zależy. Trzeba żyć z tego, co się ma.". Potem jest juz tylko gorzej, uśmiech powoli zaczyna znikać z twarzy przytłoczony codziennością i nie wiesz, czy to jeszcze ty czy widmo, po którym nie można spodziewać się więcej niż pomruku egzystencjalnego. W jakim stanie była Olivia? Sama nie wiedziała. Chciała wierzyć, że jest sobą, a to co robi ma wyższy sens, służy temu wielkiemu celowi, który roi się jej siostrze. Dobrowolnie przyjęła na siebie w końcu obowiązki. Prace, która nie dawała jej satysfakcji, tylko pieniądze potrzebne do zawiązania końca z końcem. Nic nowego, zwyczajny mieszkaniec tej dzielnicy, nie? Właśnie tak się czuła, nikim wielkim. Porzuciła już dawno chęć zostania kimś, do kogo nie pasuje. Rudy, piegowaty prawnik, strażnik czy chociażby modelka? To nie wyglądało w jej głowie realnie. Miała wrażenie, że w uniformach wyglądałaby tak samo śmiesznie jak przy przymierzaniu jaskrawych sukienek w dzieciństwie. Z drugiej strony, nie chciała czuć się nikim, miała świadomość, że zasługuje na coś więcej niż ziarenko piasku. Dlatego postanowiła wyjść z domu na spacer. Osoba towarzysząca znalazła się szybko, nikt w końcu nie chciał siedzieć w domu, gdy za oknem radosne promienie lipcowego słońca.
Zabrała swój niewielki dobytek w postaci dokumentów i podręcznej gotówki oraz suchą bułkę, po czym powolnym krokiem udała się do parku. fakt, że minęła parę dzieci bawiących się wśród drzew w chowanego, nawet nieco poprawił jej humor. Nawet blada, nieco dziwnie patrząca na innych staruszka, w tym świetle wydawała jej się całkiem niegroźna. W rezultacie, w nieco lepszym nastroju niż zawsze, usiadła na jednej z ławek, w końcu nie musiała się bać, że znajoma jej nie zauważy, nie?
Powrót do góry Go down
the pariah
Ewangelina Stirling
Ewangelina Stirling
https://panem.forumpl.net/t1345-ewangelina-stirling
https://panem.forumpl.net/t1347-ewangela
https://panem.forumpl.net/t1989-ewangelina-stirling
Wiek : 16 lat
Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód
Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka
Znaki szczególne : Problemy z pamięcią
Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptyCzw Paź 02, 2014 9:43 pm

Ewangelina szła i szła, niesiona nieświadomie przez – zapewne – oddzielnie rozumujące nogi. Pewnie wyrażenie to wzbudzi śmiech u każdego, kto to usłyszy... ale taka była prawda. Często czuła się, jakby jej umysł nie był zespolony z resztą ciała. I była niemalże pewna, że wiele osób tak ma. Może i tak jest, a może nie. Ale Ewangelina nie wiedziałaby o tym, nie? Z całą pewnością nie mogłaby tego sprawdzić. W żaden ze sposobów. Świat jest wielki, choć niektórzy, w pewnych okolicznościach, myślą i mówią inaczej. W sumie szesnastolatka również. Zwłaszcza – a może tylko wtedy – kiedy spotyka znajomą twarz w miejscu, gdzie zupełnie nie spodziewała się delikwenta zobaczyć. Ale konieczne w takim przypadku jest, by zaznajomiła się z treścią notatek traktujących o pewnych osobach, które odegrały w jej życiu jakąś bardziej znaczącą rolę. Tak bardzo ważną, że musiała, po prostu czuła powinność uwiecznienia ich na papierze. Papierze, który utrzymywał ją jako tako przy zdrowych zmysłach. To taki powiernik jej życia. Życia naznaczonego walką z chorobą.
Rozmyślała nad naturą swojego istnienia. To, że została wepchnięta do tak zwanego Getta, nie było głównym powodem jej nie tyle smutku, co rozdrażnienia i ogólnego niezrozumienia dla kolei losu. Głównym czynnikiem jest jej choroba. To, że codziennie budzi się z nowym kontem, zdezorientowana. Bliska popadnięciu w obłęd. Chciało jej się z tego powodu płakać, że dziennik, który nosi zawsze ze sobą, jest odwiecznym i koniecznym elementem jej wyposażenia, jest czymś, bez czego normalnie funkcjonować nie umie. „Dlaczego nie zostawia go w domu”, ktoś zapyta. Odpowiedź jest prosta i jakże oczywista! Co by było, gdyby dane jej było przysnąć na jednej z wysłużonych ławek, jakich było tu wiele? Co, gdyby straciła przytomność? A że jej konto jest czyszczone pod każdym odpłynięciu w inne światy, musiała mieć coś, skąd dowie się, kim ona w ogóle jest. Na wewnętrznej stronie okładki widniały podstawowe informacje a temat jej osoby, zaś na stronicach – opisane dokładnie wszystkie chwile, jakie przeżyła. Dzień po dniu, doba po dobie, godzina po godzinie, minuta po minucie. Co prawda, gdyby straciła przytomność, wiedziałaby tylko tyle, kim jest. Nic więcej. Zero informacji o tym, jak się tutaj i tama znalazła. Bo przecież kolejna stronica, w razie nagłego wypadku, nie byłaby zapisana, nie? W takich chwilach polegała na informacji z okładki.
Ewangelina otrząsnęła się z zamyślenia. Była w szoku, widząc, gdzie jest. Przecież dzisiaj tu już chyba byłam..., pomyślała. Ale uznała, że nie będzie sobie teraz głowy zaprzątać wspomnieniami, przynajmniej nie teraz, ale... te były tak natrętne! W wyniku tego.
Bai.
Tak miała na imię ta urocza istotka.
Tak, pamięta. Miała długie, lśniące popielato blond włosy i niezwykłą urodę – o jak bardzo niezwykłą! Gdyby nie to, że Ewangelina była hetero (a przynajmniej tak jej się zdawało... cóż, nie miała jeszcze jak dotąd okazji, by „przetestować” swoje upodobania seksualne i coś czuła, mimo swojego wieku, że już raczej nigdy nie uda jej się to), zapewne chciałaby z nią nieco poflirtować. Poderwać, przypodobać się jej. Ale wspomnienia te zaczęły powoli, acz znacząco słabnąć w swej sile, aż w końcu znowu dotarło do niej, gdzie tak naprawdę się znajduje. Tak. To połączenie parku oraz placu. Uznała, że lubi to miejsce. Jest dość ładne, oraz kojarzy jej się z Bai, tą a jakże uroczą istotką. Zauważyła, jak po ziemi szwendają się gołębie. Nie były płochliwe, zapewne oswojone. Ewangelina poznała się na tym, jak udawała, że chce je złapać. Zaśmiała się uroczo. Cieszyła się chwilą. Tym, co jest tu i teraz. I od tej pory postanowiła, by tak właśnie pochodzić do życia – łapać dzień, „carpe diem”, śmiać się serdecznie do wszystkich uciech tego świata. Jako osoba chora, powinna tym bardziej zważać uwagę na tego typu detale. Promienie słońca ogrzewały odsłonięte partie jej ciała, a wietrzyk smagał swoim przyjemnym podmuchem ubrania. Ah, pamięta jak jej trzy wielki szafy pękały w szwach. Teraz tak nie jest, większość jej ubrań poszło na targ, bo z matką uznały, że chleb jest ważniejszy od mody. Zostawiła sobie kilka ciuchów, do których, z powodów różnych i wszelakich, czuła swego rodzaju sentyment. Co prawda zmieniała strój codziennie, ale to tylko kamuflaż. Prała rzadko, by oszczędzać ile tylko się dało, nosiła jednego dnia jeden zestaw, drugiego drugi, trzeciego trzeci, a czwartego – znów ten pierwszy. I takie koło się tworzy. W sumie jej matka też tak robi. To bardzo dobra metoda dla kobiet, które pragną w biedocie i nędzy zaznać nieco kobiecości  wielu znaczeniach tego wyrażenia.
Patrzyła na gołębie. Cieszyła się chwilą obecną. Obserwowała ich dziobki oraz upierzenie. W wyglądzie tych uroczych stworzonek chyba wszystko było ciekawe i urocze. I dobrze, pomyślała Ewangelina.
Od niechcenia włożyła lewą rękę do kieszeni, w drugiej dzierżąc zeszyt. I – o proszę! - co tam znalazła? Trzy sporawe kromki zeschłego chleba. Czym prędzej pokruszyła go, i rzucała na ziemię i obserwowała jak ptaki, walcząc o każdy okruszek, dziobią pieczywo w komiczny wręcz sposób.
Krusząc chleb, rozglądała się wokół. Bawiące się dzieci. Jakaś staruszka. I... dziewczyna. Piegi oraz bladorude włosy sprawiły, że Ewangelina stwierdziła, że jest bardzo ładna. Patrzyła na nią przez dłuższą chwilę. W końcu poczuła na sobie wzrok tej rzekomej piękności. Kurwa... zauważyła mnie...
Powrót do góry Go down
the pariah
Georgia Wilde
Georgia Wilde
https://panem.forumpl.net/t2767-georgia-olivia-wilde
https://panem.forumpl.net/t2769-jestem-georgia-chcesz-mnie-poznac
https://panem.forumpl.net/t2768-georgia-wilde#41849
https://panem.forumpl.net/t2795-wpisane-wspomniane-wydarte
Wiek : 20 lat
Zawód : sekretarka w szkole podstawowej

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptySob Paź 04, 2014 1:05 pm

Nawet te niepozorne, szare gołębie miały więcej od nich - wolność. Mogły fruwać gdzie chcą, ni e potrzebowały przepustek czy zezwoleń. To wszystko dawały im skrzydła. Podłużne, szare pióra sprawiały, że wiatr mógł spokojnie przenikać do każdego fragmentu działa. Tak wiele, jednak tak mało dzieli je od doskonałości. Ku smutkowi Georigii są bliżej gwiazd niż ona. Chmur, słońca, spełnienia marzeń. Nikt mi w końcu nie dowodni, że te gołębie nie mają wzniosłych pragnień, wartości czy swojego niewielkiego świata potrzeb. Wszystko to sprawia, że Wilde wpada w zachwyt, gdy je widzi. Niczym Da Vinci, który zainspirowany wszelakim ptactwem, tworzył plany pierwszych samolotów. Analizował, projektował, wyliczał. Ach, przecież to wszystko jest tak bliskie sercu rudzielca! Pamiętała jeszcze, gdy niewysoka blondynka, w szkole podstawowej tłumaczyła jej tabliczkę mnożenia. Dziewczynka chłonęła wiedzę jak  gąbka, by zrealizować w niedalekiej przyszłości swój malutki plan. Mianowicie chciała wiedzieć po co jej rodzice tyle liczą, projektują i tworzą. Miała nadzieje, że jeśli im w tym pomoże, to znajdą czas dla niej i siostry. Jedynym problemem było tylko to, że nigdy nie widziała co kalkulują. Zawsze swoje służbowe sprawy wynosili z domu wraz z miłością. Georgia czuła ten brak, chciała ulepić miłość zastępczą z plasteliny. Dać rodzicom. Poprosić, by choć na jeden dzień nie wychodzili wśród wysokie budynki. Dotknąć ich, przekonać się, że to nie widma. Jej urojenia. Może nigdy nie miała rodziców? Co jeśli wmówiła sobie i siostrze, że oni istnieją, a tak na prawdę były to tylko manekiny z ich przyszłymi ubraniami? Te myśli jak trucizna wolno rozprowadzały się po komórkach. Sprawiały, że nic już nie wyglądało tak samo. Delikatne kłucie w sercu miarowo przypominało, że każda kolejna sekunda może być ostatnią w tym teatrze odczuć. Sądzisz, że  coś do tej pory się zmieniło? Wybawieniem stawał się papier, kropki żółte, czerwone, niebieskie, delikatnie roztarte po nierównej powierzchni. Kształty zamazane, nieczyste, niepewne, jak każda chwila mijająca głucho. Przejścia barw szalone, zawierające więcej kolorów niż cale życie zagubionej we mgle dziewczynki. Sądzisz, że coś się zmieniło? Co jeśli ci powiem, że to teraz nie ma już znaczenia? Odeszło wraz z starym ładem, domem, zeszytem, kartkami i kredkami? Porzucone, sprzedane, wykradzione. Nie ważne. Odeszło, jak wszystko co cenne w jej życiu. Rodzice, marzenia, plany. Zagubione wśród urojeń tak licznych jak piasek na pustyni, zjaw ciemnych. To koszmar. Sen, którego scenariusz nie skończy się szczęśliwie, lecz wiary okruch w sercu sprawia cuda. Daje siłę. Nazywa się Effy.
Pająk na ścianie tkał twój testament,kiedy wracałeś chory nad ranem. Do domu w którym już tylko strach, jak pies przy tobie trwał - Więc jeszcze na chwile dajmy się temu zapomnieć, wyrwać, stanąć obok i popatrzeć na ten smutny świat. Najlepiej w tym ironicznie nazwanym parku, z tą dziewczyna. Jej problemami, notesami, wspomnieniami, a w zasadzie ich brak. W końcu chleb, gołębie, park - tak na pewno przyszły w tym samym celu. "Rzekoma piękność"  nie miała złych zamiarów. Wstała, a drobne stópki powlokły ją w stronę karmiącej gołębię.
- Cześć, mogę się przysiąść? - Spytała, niby nie znając odpowiedzi na to banalnie brzmiące pytanie. Jasne, że mogła. Tu każdemu doskwierała samotność. Samotne wieczory, szare dnie, ponure ulice. Jak w tym wszystkim ni zgubić drugiego człowieka? Spojrzała na gołębie. One mimo tych wszystkich problemów umieją wspólnie żyć. Równie szare, tylko na okres godowy nabierają barw. Zaledwie jej odrobinę, jednak lepsze to niż nic. Może Georgia również powinna się za kimś rozejrzeć?
Powrót do góry Go down
the pariah
Ewangelina Stirling
Ewangelina Stirling
https://panem.forumpl.net/t1345-ewangelina-stirling
https://panem.forumpl.net/t1347-ewangela
https://panem.forumpl.net/t1989-ewangelina-stirling
Wiek : 16 lat
Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód
Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka
Znaki szczególne : Problemy z pamięcią
Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptyCzw Paź 16, 2014 12:15 pm

Przepraszam, że musiałaś aż tyle czekać... jest mi co najmniej głupio i od teraz obiecuję odpisywać regularnie.

Kurwa... zauważyła mnie...
Ewangelina nawet nie zauważyła, kiedy, rzucając ostatni okruszek, pozbyła się swojego jadalnego ekwipunku, przeznaczonego dla tych uroczych stworzonek. Mowa tutaj, oczywiście, o gołębiach!  O jak trudno jest nie kochać tych ptaków! Są takie urocze, kiedy tak człapią. I śmiesznie kiwają drobnymi główkami. Co prawda wiele ludzi uważa je za stworzenia ohydne, ba! - a nawet bestialskie! Jedynym argumentem takich delikwentów jest fakt, że siłują się o każdy okruszek pieczywa. Albo innej żywności, którą potrafią skonsumować. Ewangelina zauważyła, że jeden okruszek chleba spadł na skrzydła jednego z gołębi. Inne go goniły, widząc tę ostatnią porcję żywności, a ten, biedny i niczego nieświadomy, uciekał przed resztą. Ewangelinę to rozbroiło i niezwykle rozśmieszyło. Ale śmiech ten istniał jedynie w jej duchu, bo dziewczyna zaraz przypomniała sobie o tej rudej osobliwości.
Ale zanim poświęciła jej całą swoją uwagę, zamyśliła się. Kiedy obudziła się z tego transu, ucieszyła się, że nie zagłębiła się w świat równoległy do naszego tak bardzo, przez co nie straciła pamięci. Bo gdyby tak się stało, co by, bidulka, zrobiła? Skarciła się za te przedostatnie słowo. Przecież nienawidziła, jak inni ją tak traktują. Jak litują się nad nią, ukazując sporawe współczucie. Dlatego nie chciała być tak nazywaną nawet przez samą siebie.
A ten świat równoległy do naszego? Cóż, Ewangelina wierzyła, że rzeczywistość ze snów oraz ta, która nas otacza kiedy odpłyniemy w świat zwany płasko zamyśleniem, to realność pochodząca ze świata, który istnieje tak, jak to, co jest naprawdę (chociaż oba te światy są w rzeczywistości, tyle że nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawy). Po prostu prawa fizyki są w tych miejscach zupełnie od siebie różne. We śnie nawet najbardziej absurdalna rzecz wydaje się być stworzona z sensu, a kiedy przechodzimy  świat, jaki każdy zna – to wszystko, czego doznaliśmy po tej Drugiej Stronie, widzimy jako dziwne, groteskowe, pozbawione sensu, śmieszne. Niczym w serii filmików Krainy Grzybów, stworzonych w jakimś kraju europejskim (tyle że Ewangelina nie pamięta, jak się nazywał, ale kojarzyła fakt, że ten mieści się gdzieś  centrum tego niezwykłego, przynajmniej w mniemaniu szesnastolatki, kontynentu, który zawsze chciała zwiedzić choć zdawała sobie sprawę, że to nierealne) kraju. Tytuły tych tworów, jak pamięta, również cechowały się nieocenionym absurdem, nie sposób ich zrozumieć, a tym bardziej przedziwnej wręcz składni.
- Cześć, mogę się przysiąść?
Oto, co rozbudziło ją z transu. Z zamyślenia dotyczącego istoty światów. Na początku była wściekła, ale zaraz potem podziękowała losowi, że ją wyrwano. Bo gdyby tak się nie stało, cóż, zapewne straciłaby pamięć. Znowu. Dla Ewangeliny wystarcza fakt, że traci ją po obudzeniu się. Zwłaszcza, że w takim przypadku miała opisane czarno na białym, co robiła dnia poprzedniego. Fakt ten pozwalał jej jako tak dojść do siebie. A gdyby to się stało tu i teraz, to cóż... jedynymi informacjami, jakimi mogłaby się posilić, to tez okładki. Ale nie będziemy dalej się na ten temat rozpisywać, bo już to zrobiliśmy.
Spojrzała w stronę, z której dochodził ten głos. Był łagodny i co najmniej kojący. Ujrzała tę samą dziewczynę – rudą, piegowatą piękność i Ewangelina pomyślała, że ta jest najwyżej trzy lata starsza od niej samej. Kiedy skończyła karmić gołębie, wyprostowała się i przyjrzała się bliżej dziewczynie. Teraz wyglądała na jeszcze piękniejszą. Szesnastolatka chłonęła wzrokiem jej twarz, a następnie całe ciało. Te było nad wyraz smukłe oraz miało idealne proporcje.
- Hm... - przez chwilę Ewangelina zadawała się zapomnieć, co miała powiedzieć, ale już po chwili powróciła do normalnego stanu i wypowiedziała następujące słowa. - Tak, można. – nagle bardzo zachciało jej się palić. W tym celu wyjęła z kieszeni paczkę papierosów i wcześniej znalezioną gdzieś na ulicy, o zgrozo! Dobrą, nie wysłużoną, zapalniczkę. Przez moment się zawahała, zastanawiając się, czy ten akt nie będzie wyglądał na akt szpanu. Ale po chwili uznała, że jest jej obojętne, co dziewczyna sobie o niej pomyśli. Ale nie całkowicie, bo panna Steward zawsze zaprzątała sobie głowę tym, jak ludzie odbiorą jej zachowanie, wygląd, jednym słowem – całą jej osobę. Tak więc, powoli wyciągnęła jednego papierosa, podpaliła. Zaciągnęła się głęboko, tym razem jak najbardziej prawidłowo. Trening czyni mistrza, uśmiechnęła się w duchu. Chcąc być osobą uprzejmą w stosunku do osób dopiero co poznanych (zapewne po to, by wywołać jak najlepsze pierwsze wrażenie), mimo że tej osoby do jej znajomych jeszcze nie można zaliczyć, wyciągnęła otwartą paczkę w jej kierunku.
- Chcesz?  -zapytała doniosłym głosem, co nie leżało w jej planach. Aż się przestraszyła, jak usłyszała ten swój ton, ale już po chwili wszystko było w normie.
A gołębie jak drepcząc, tak dreptały, kiwając przy tym główkami, co w efekcie dawało komiczny wręcz widok. Wiatr smagał subtelnie liście oraz cieńsze gałęzie drzew otulających Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa. Ewangelina obserwowała wnikliwie widok, co chwila biorąc kolejnego bucha i maniakalnie strzepując popiół palcem wskazującym z papierowego ruloniku, którego zawartość niosła ze sobą Śmierć, ale Ewangelina zdawała się tym zbytnio nie przejmować.
Powrót do góry Go down
the pariah
Georgia Wilde
Georgia Wilde
https://panem.forumpl.net/t2767-georgia-olivia-wilde
https://panem.forumpl.net/t2769-jestem-georgia-chcesz-mnie-poznac
https://panem.forumpl.net/t2768-georgia-wilde#41849
https://panem.forumpl.net/t2795-wpisane-wspomniane-wydarte
Wiek : 20 lat
Zawód : sekretarka w szkole podstawowej

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptySob Paź 18, 2014 9:35 pm

Smukła sylwetka i idealne proporcje? Można powiedzieć, że w kwartale nikomu nie groziła otyłość ze względu na jedzenie jakie można było w nim dostać za marne pieniądze, które jakimś cudem się zarobiło. W końcu to, że miała stałą prace i jako tako utrzymywała całą rodzinę nawet ją wprawiało czasem z zadumę. Wiedziała, że nie wszyscy mają tak "lekko" jak ona. Nie uważała się jednak z tego powodu za lepszą. Zwykle brakło jej po prostu czasu na tego typu rozmyślenia. Wolała wyjść i pospacerować, po raz setny przypominając sobie byłą świetność budynków niż użalać się nad losem swoim lub innych. Ta tyrania w końcu miała prowadzić do depresji, samobójstw, okazywania słabości przez tych, którzy kiedyś w oczach rebeliantów byli siła. Zabawne, że taka Georgia wywieziona za dziecka do Kapitolu również w ich oczach była podłą suką zabijająca pobratyńców dla zabawy. Oczywiście nie zapominają, ze nasza kochana, współczesna władza również praktykowała ten cudowny sport - przelew krwi. Barbarzyńcy, których na dobrą sprawę nie różniło nic od tych z którymi tak zawzięcie walczyli.
Mimo tych wszystkich gorzkich opinii Georiga milczała, zostawiając je na dzień, w którym za ich wypowiedzenie nie będzie jej czekała śmierć. Bądź co bądź była swego rodzaju tchórzem. Nie wiedziała jak by postąpiła w obliczu śmierci, wolała więc go unikać szerokim łukiem. Zwłaszcza, że miała dla kogo to robi. Zostawienie rodziny samej sobie w tych warunkach byłoby zdaniem ich losu na pewną śmierć.
Tym czasem jednak stała przed Ewangeliną, którą w końcu sama nie wiem czy znała czy nie. Ona pewnie tym bardziej. Tak więc za pozwoleniem przysiadła się do dziewczyny, a uwagę skupiała na butach. W końcu nie chciała wpatrywać się w dziewczynę jak w zwierciadło. Wiedziała jaką obecnie mają cechę wspólną. Siedzą na tej samej ławce zainteresowane osobą obok siebie, w jakiś w najnormalniejszy z dni. Przynajmniej dla nich, bo z tego co pamiętam zaczynałyśmy pisać pierwszego dnia igrzysk, więc równie dobrze w tej sekundzie któraś z armat może symbolizować śmierć człowieka. Bliskiego którejś z nich. Przyjaciela, wroga, sąsiada, kochanka. Choć niewątpliwie to ostatnie Georgi nie grozi, w końcu z niej taka niegrzeczna dziewczynka jak z świni baletnica.
- Nie dzięki, nie palę. - Stwierdziła, gdy dziewczyna zapytała ją o fajki. Georgia nawet jeśli miałaby na to pieniądze, to nie sięgnęłaby po tę wątpliwą przyjemność. Z paleniem kojarzyły jej się co najwyżej żółte zęby kolegi ojca i zjawy, które od czasu do czasu nawiedzały jej myśli. Czarne wizje zdarzeń, z których jeśli wychodziła żywa, to zdecydowanie był to jakiś cud. Ewentualnie siostra przybywająca na białym koniu z człowiekiem, którego twarz widziała tylko w wyobraźni. Głupie, nie?
- W ogóle Georgia, miło mi. - Teoretycznie ludzie średnio co trzy sekundy kłamią. Przykładowo idziesz korytarzem, mówisz "dzień dobry", choć każdy dzień jest równie okropny. Potem siadasz i pytasz "jak mija dzień?" jakby kogoś to interesowało. Tym samym w przeciągu nawet pięciu minut człowiek jest w stanie wyrobił normę z połowy dnia. A potem to już z górki. Gigi wraca z domu, Effy pyta jak w pracy i jak tu nie odpowiedzieć "Dobrze."? Choć na serio masz ochotę wykrzyczeć, że odchodzisz, dłużej tak nie wytrzymasz, chcesz być znowu szczęśliwa i niczym w piosence zdemolować całe mieszkanie, po czym ze szklankami w oczach zniknąć ze sceny.
Powrót do góry Go down
the pariah
Ewangelina Stirling
Ewangelina Stirling
https://panem.forumpl.net/t1345-ewangelina-stirling
https://panem.forumpl.net/t1347-ewangela
https://panem.forumpl.net/t1989-ewangelina-stirling
Wiek : 16 lat
Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód
Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka
Znaki szczególne : Problemy z pamięcią
Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptyCzw Paź 23, 2014 10:15 pm

Po krótkim zastanowieniu Ewagelina stwierdziła, że to, że dziewczyna ta jest szczupła i smukła, nie powinno jej dziwić. Bo gdzie się znajdowała? No gdzie? No właśnie – W kwartale. W Kwartale Ochrony Ludności Cywilnej. W KOLCu. W takim swego rodzaju getcie. Ta długa, składająca się z czterech członów nazwa jedynie brzmiała ładnie, bo nie miało żadnego odbicia w realiach tutaj rządzących życiem biednych ludzi, którzy starają się przeżyć. Mimo, że tej walki o przetrwanie Ewangelina zbytnio nie odczuwała. Żyła pod płaszczykiem matki, bezpieczna, nie musi bać się o kolejne jutro. Chociaż nie zdawała sobie sprawy z tego, że powinna obawiać się, że kładąc się wieczorem do łóżka dnia kolejnego może już się nie obudzić, stając się kolejną niewiele wartą dla ludzi ofiarą. Szesnastolatka poznała na swojej skórze, jaki ten świat potrafi być brutalny chyba nie więcej, niż trzy razy. Najbardziej uderzył ją fakt, że katowali ją w tymczasowym areszcie. Ale czasami o tym nie pamiętała, z prostego względu. Tym powodem była jej choroba. Fakt, że codziennie budzi się z nowym kontem, nie wiedząc, kim jest. Gdzie jest, oraz gdzie się znajduje. Ewangelina wie, że to stan paskudny i tym samym, czytając informacje zawarte na wewnętrznej stronie okładki zeszytu oraz potem przenosząc się, wraz z rozkazem tam zamieszczonym, na ostatnią zapisaną stronicę, dowiaduje się parę faktów ze swojego życia i tylko dzięki temu może jako tako przez resztę dnia funkcjonować. Dopóki znowu nie zaśnie, zbytnio się zamyśli albo po prostu straci przytomność, pod postacią, chociażby, omdlenia. Ale nastolatka miała nadzieję, że nic z opcji powyższych nie znajdzie swojego miejsca w prawdziwych wydarzeniach tu i teraz. Miała teraz szansę poznać kolejnego człowieka. Ewangelinę nie opuszczało dziwne przeczucie – a przeczucia często ratowały ją z opresji,  dlatego im ufała – że łączy ją z tą dziewczyną o wiele więcej, niż potrafi sobie to wyobrazić.
- Nie dzięki, nie palę. 
Nie to nie, pomyślała Ewagelina. Nie będę przecież zmuszać... jeżeli będę miała więcej fajek dla siebie, tym lepiej,a zaproponowałam jej jedynie z powodów kulturalnych. Ponownie zaciągnęła się głęboko, ale – bo dziewczyna usiadła obok Ewan – starała się wydmuchiwać dym w stronę odwrotną do tej, po której siedzi nowa znajoma... chociaż? Chyba jeszcze nie może jej tak nazwać... JESZCZE. No właśnie – to słowo kluczowe. A przynajmniej w tej chwili, w tym momencie, w tych okolicznościach, w tym miejscu, w takim towarzystwie.
Zaciągnęła się głęboko i zaczęła bujać w obłokach. Nagle jej myśli powędrowały ku jej wspomnieniom które, mimo choroby, należały do tych, które trzymają się jej umysłu zawsze. Poniekąd to dobrze, poniekąd źle, ale Ewangelina nie potrafiła tego jakoś sensownie uargumentować. Marząc,, myślała o tym, że jest na wystawie prac swojej matki. Różne i wszelakie obrazy, powieszona na białych ścianach, były wykonane: temperami, olejnymi, akwarelami, akrylami. Przedstawiały wizje naprawdę różne – od abstrakcji po surowy realizm. Był tam kubizm, impresjonizm, romantyzm, ale Ewangelia zauważyła, że przede wszystkim rządzi futuryzm. I ta ostatnia świadomość sprawiła, że obudziła się z transu, myśleć o przyszłości, jaką niesie sam fakt mieszkania w takim obskurnym oraz niebezpiecznym miejscu. Co prawda znalazłoby się o wiele więcej określeń, ale... po co sobie nimi głowę zaprzątać? No właśnie, po co?... Zamiast tego cieszyła się, że przez to zamyślenie, które w takim razie głębokim zamyśleniem nie było, nie straciła pamięci. Wypowiedziała w duchu modlitwę, nieznacznie poruszając wargami w rytmie wypowiadanych słów, wychwalających Jego wielkość, miłość i wspaniałomyślność.
- W ogóle Georgia, miło mi. - na te słowa Ewangelina spojrzała na rzekomą Georgię jak na wariatkę, ale sama nie potrafiła odpowiedzieć samej sobie na pytanie, czemu tak się stało. Skarciła siebie w duchu oraz jak najszybciej przywołała na swoje oblicze najszczerszy i najbardziej naturalny uśmiech, na jaki tylko zapewne ją było stać, i powiedziała:
- A ja Ewangelina. Ewangelina Stirling. I mnie również jest niezmiernie miło.
A wiatr hulał, dzwoniąc pannie Striling w uszach...
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptySob Lis 15, 2014 12:35 pm


Przeskok czasowy przenosi nas do pierwszej połowy września 2283.
Rozgrywka może zostać dokończona w retrospekcjach.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptyCzw Maj 14, 2015 5:55 pm

/z nicości?

Siedziała na jednej z ławek, kuląc się pod wyświechtanym płaszczem, na szczęście chroniącym ją przed zimnem; w przypływie dobrych uczuć (a może własnego cwaniactwa?) Blaise zdołał podrzucić jej parę ubrań. Nie tych eleganckich, w których lubowała się, pomieszkując w pięknym apartamencie Salingera, za którym – a właściwie i za nim, i za jego mieszkaniem – cholernie tęskniła.
Na szczęście jednak, mieszkańcy getta nie wchodzili sobie w paradę, wszyscy zaniepokojeni wywózkami, które – mimo podszeptów niektórych osób – nie ustawały. Każdy drżał z niepokojem na myśl o tym, że to jego za moment wywiozą do wesołego miasteczka o wdzięcznej nazwie Dystrykt Dwunasty. Catrice z rozbawieniem myślała o tym, że mogła tam trafić. Kto wie? – może nawet by się jej tam spodobało. Mogłaby sobie przerzucać tony hałd węgla i udawać, że bawi się lepiej niż masa ludzi, która zostałaby w Kapitolu.
Park był wyjątkowo opustoszały; poza nią, było tu kilka osób. Niewiele, ale co się dziwić po tej porze roku, która pozostawiała wiele do życzenia? Nie było nawet z kim pogadać.
Dlatego też wzięła jakiś świstek gazety, który pałętał się w okolicy jej stóp i zaczęła go czytać, co rusz wywracając oczami, gdy widziała jakieś nowe głupoty.
Powrót do góry Go down
Lewis Vangeance
Lewis Vangeance
https://panem.forumpl.net/t3246-lewis-vangeance
https://panem.forumpl.net/t3248-vangeance-lewis-vangeance
https://panem.forumpl.net/t3247-lewis-vangeance
Wiek : 26
Zawód : Etatowy muzyk
Przy sobie : zapalniczka, trzy paczki papierosów, fałszywy dowód tożsamości

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptySob Maj 16, 2015 11:25 pm

Zazwyczaj uznawał się za człowieka spokojnego, wręcz niewzruszonego. Większość emocji, zwłaszcza tych skrajnych przenosił na muzykę. Jednak od kiedy trafił do getta był bardziej skłonny do wybuchów. Mniej się kontrolował, na masce idealnego słuchacza pojawiły się rysy. Dlatego kiedy dowiedział się, że został wybrany do pomocy w odbudowie dystryktu dwunastego ledwo się opanował przed rozwaleniem gitary o ścianę.
Na cmentarzu udało mu się uspokoić, zebrać myśli. Stanie nad prowizorycznie usypanym grobem rodziców przypominało Lewisowi, że szybko może podzielić ich los. Tak jak bardzo ich kochał, tak bardzo nie miał zamiaru spotkać się z nimi w najbliższym czasie. W tamtym miejscu podjął nieodwracalną decyzję, że przestanie być pionkiem w tej grze. Pora coś zrobić.
Wracał zdecydowanie spokojniejszy, nie nosiło go już jak pobudzonego hormonami nastolatka. Wtopił się w tłum szarych ludzi, przegranych wygnańców z Kapitolu. Wszyscy pierzchli do swoich mieszkań jakby ich diabli gonili. Nic więc dziwnego, że gdy dotarł do parku o tej porze ruch zmalał jeszcze bardziej. Zwolnił do spacerowego kroku, rozglądając się za jakąś znajomą twarzą. Nigdy nie wiadomo jaką ciekawą personą przeznaczenie zmusiło do porzucenie wystawnego trybu życia. Zdziwił się jednak dopiero, gdy zauważył kobietę siedzącą na ławce. Wydała mu się wręcz beztroska, mało kto miał odwagę publicznie się podśmiewać z propagandowych gazetek. Zaintrygowany usiadł na najbliższej ławce, udając, że wcale nie przygląda się nieznajomej. Chociaż ta twarz mogła mu już gdzieś mignąć w stolicy.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 EmptyNie Maj 17, 2015 12:36 am

Dni płynęły, a ona odnajdywała się w tym nowym życiu, chcąc nie chcąc, musiała nawet przyznać, że codzienne obcowanie ze Strażnikami Pokoju nawet były okej; po kilku dniach dogadywała się z większością z nich, bez problemu wypełniając polecenia i pomagając, kiedy zachodziła taka potrzeba. Oczywiście, nie mogła mieć przy sobie broni, to byłoby paradoksem. Morderczyni zesłana do getta za swoje przewinienia, swobodnie chodząca po posterunku z bronią. Do szczęścia brakowałoby jej tylko pięknego, białego munduru i hełmu. Wtedy mogłaby szlajać się razem z kolegami Pokojówkami (lekki i uroczy uśmieszek pojawiał się na jej obliczu, ilekroć tak o nich myślała) i zapierniczać na patrole…
Plus mogłaby obejrzeć coś więcej, niż to śmierdzące psimi sikami getto.
No dobra, może przesadzała, to fakt. Ale ile można siedzieć na tyłku i się nudzić? Nawet pomimo wciągającej ją pracy na posterunku (i pomimo Argenta, któremu mogła przekazywać wiadomości), nawet pomimo tego cudownego wynalazku, jakim był lokalizator, wszczepiony w okolicach jej łopatek i pomimo tego, co mogła osiągnąć dzięki schwytaniu Larousse… Nudziła się jak diabli.
Nie obchodzili jej przechodzący w pobliżu ławki ludzie; z typową dla siebie wdzięcznością ignorowała jakieś 99% populacji, co jakiś czas podnosząc głowę i bacznym spojrzeniem obserwując mijające ją osoby. Jej spojrzenie zatrzymało się na chłopaku, który zdawał się na nią patrzeć.
Młody, całkiem przystojny – no dobra, przystojny, sprawiający wrażenie kogoś, kogo nie powinno tu być. Możliwe, że już się gdzieś spotkali, w końcu na terenie getta ciężko było spotkać kogoś mniej niż raz. Uśmiechnęła się do niego i wróciła do czytania. Pozornie, bowiem z rozbawieniem zerkała w jego stronę.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa    Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa  - Page 8 Empty

Powrót do góry Go down
 

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 9Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

 Similar topics

-
» Plac Wyzwolenia
» Opustoszały plac zabaw
» Opustoszały plac zabaw
» Amelle G. oraz Hugh R.
» Wejście do budynku oraz parking

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Getto-