|
| Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 31 Zawód : redaktor naczelny CV Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, prezerwatywa Obrażenia : tylko psychiczne
| Temat: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Sro Lip 31, 2013 11:56 pm | |
| First topic message reminder :Pomnik postawiony na dużym placu, równo siedemdziesiąt pięć lat temu. Miał on uczcić zwycięstwo nad zbuntowanym narodem i ponowne zjednoczenie całego Panem. Mieszkańcy, nawet w starym Kapitolu patrzyli na tą inicjatywę, pomnik i plac z przymrużeniem oka. Chętniej przychodzili do sporego parku rozciągającego się na planie koła w okół niego. Podczas rebelii jakiś cudem ocalał. Aktualnie, sam plac, jak i park jest zaniedbany i rzadko odwiedzany przez ludność Kwartału. Alma Coin chciała przyłączyć go do Dzielnicy rebeliantów, ponieważ obawiała się, że Pomnik Zjednoczenia i Zwycięstwa może zostać zniszczony. Jednak jego umiejscowienie w KOLCu uniemożliwiło to nowym władzom. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 33 Zawód : Strażnik Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Nie Lut 09, 2014 8:32 pm | |
| początek -->
W tym miejscu zawsze panował względny spokój, a teraz on był najbardziej potrzebny Richardowi. Nie, on zawsze mi jest potrzebny. - Poprawił się w myślach, odpalając wyciągniętego chwilę wcześniej papierosa. Kilka dni temu zakupił nową paczkę zapałek, ale te kruszyły się w zastraszającym wręcz tempie. Jakoś nie miał okazji zdać sobie świadomości, że w ten sposób zarabia na swoją przyszłość, która zakończy się pewnie jakimś rakiem płuc i przerzutami. Zapewne nigdy nie zastanawiał się nad tą kwestią przekonany, iż prędzej zginie od jakiegoś postrzału niż z przyczyn naturalnych. Zaciągnął się ze smakiem i schował do wewnętrznej kieszeni kurtki małą paczuszkę. Wpatrywał się z odległości kilku kroków w pomnik z obojętnym wyrazem twarzy i trudno było odczytać o czym myśli. Spojrzenie ciemnych oczu lustrowało jedynie pobieżnie wzniesiony monument, podczas gdy prawa dłoń została wsunięta w kieszeń spodni. Zaledwie zdążył wypuścić dym z nozdrzy, a odwrócił się i powolnym krokiem zaczął odchodzić, patrolując teren. Czekała go dzisiaj męcząca służba, jednak nie narzekał. On nigdy nie narzekał. Prawie. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : prostytutka/kwiaciarka Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Nie Lut 09, 2014 9:58 pm | |
| To zabawne, że wciąż żyje. To zabawne, że choć byłam wtedy zupełnie nieprzytomna, to nadal pamiętam wypowiedziane przez Teodorę słowa. Może niedokładnie, a urywkami, chociaż znaczenie i przesłanie ciągle to samo. Potraktowałam to jako obietnicę, choć wcale nie miałabym do niej żalu, gdyby wiosna rzeczywiście nie wróciła, a Kwartał na zawsze pozostałby pod zlodowaconym śniegiem, ulice byłyby śliskie, a okna przytwierdzone do futryn. I to zimno, bo przecież tutaj nie było ogrzewania. Chociaż od kiedy częściej bywam w Violatorze, nie mogę narzekać na warunki. Ciepło, to dziwaczne, przeszywające na wskroś, bo ludzie, którzy tam mieszkają lub przychodzą zdają się roztaczać wokół siebie tę niepokojącą aurę. To tylko gwałciciele, mężczyźni kierujący się podrzędnymi instynktami i potrzebami fizjologicznymi, to tylko wyrzuceni na skraj świata ludzie, którzy nie potrafią odnaleźć się w podzielonym na piekło i niebo świecie, bo znaleźli się po nieprawidłowej stronie. Ale za przewinienia trzeba płacić, nawet jeśli one nie istnieją, nie było ich. Płacą za bycie tym, kim są – największą ze stawek, którą mogli. Płacą swoją własną Kapitolińską dumą, bo gdyby jej nie posiadali, bogactwo i wszelaki drogocenne przedmioty nie uderzyłyby ich tak, bo nic innego jak hańba i upodlenie przybiło ostatni gwóźdź do trumny. Zabawne, naprawdę. Zbliżająca się wiosna i słońce, które o dziwo nie zlękło się widoku Kwartału i czasami nieśmiało wychyla się z pomiędzy chmur, żeby zerknąć na swoje ukochane Panem, które tak rzadko ostatnio odwiedzało. Chyba jednak czas się otrząsnąć ze snu, Lucy, prawda? Ale ten sen wcale nie jest taki dobry, jak mógłby być. Zawsze towarzyszy im jedynie pustka, poczucie beznadziejności i świadomość, że jednak czegoś wciąż brakuje. Jednego elementu, którego nie mogę dostrzec w zgiełku teraźniejszości, faktów i wydarzeń, w zgiełku wspomnień przymglonych przez głód i biedę, jakby nieprawdziwych i odległych. I chyba dlatego ponownie ubrałam się zadowolona, że jednak ktoś zgodził się mnie zastąpić, bo tego pięknego, a jednocześnie kolejnego z okropnych dni, miałam ochotę jedynie wrócić do domu – tego prawdziwego, jedynego, gdzie miał czekać na mnie tata. Tym razem jednak znów go nie było, ale już nie odstawiłam jedzenia pod drzwi, bo leżała tam już miska z kaszą i mlekiem, jakieś danie: wszystko spleśniałe, porośnięte jakby mchem z rojącymi się nań robalami. Nie ma go tutaj, prawda? Więc gdzie jest? Oczywiście. Pewnie wyszedł na zewnątrz, zgubił się. A moim obowiązkiem jest go poszukać, bo to mój tata. Prawda? Kiedy ponownie wyszłam na ulice i poczułam przyjemny chłód, bo nierażący i mrożący w kościach, rozpięłam nieco płaszczyk i w drodze do Violatora pytałam każdą kolejną znaną mi osobę o mojego tatę. Przy okazji nie zapomniałam pomachać im przed nosem starą fotografią, gdzie siedział na rzeźbionym z drewna krześle. Ale za każdym razem czułam, jak staczam się powoli coraz niżej i niżej, niczym kulka zrzucona z wierzchołka góry. -Przepraszam, że przeszkadzam – był to wysoki mężczyzna, ale jak na anorektyczkę-księżniczkę z Kapitolu przystało, sięgałam mu aż do ramienia. Dotknęłam go jedynie za ramię, cofnęłam rękę od razu i uśmiechnęłam się, jakby w obawie, że jego pięść za moment wyląduje na mojej twarzy. Często reagowali agresywnie, podenerwowani i zniecierpliwieni. Tacy byli, wiecznie źli – Czy nie widział Pan przypadkiem mojego taty? – spytałam swobodnie nabierając pewności siebie, a może po prostu starałam się znów stłumić w sobie lęk i nakarmić go kolejną dawką naiwności? Podstawiłam mu przed oczy zdjęcie taty. Ale wątpiła, by gdziekolwiek go widział. Oni nie przyglądali się twarzom, nigdy. |
| | | Wiek : 33 Zawód : Strażnik Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Nie Lut 09, 2014 10:15 pm | |
| Dźwięk jaki rozległ się niedaleko jego ramienia nie był powodem, dla którego się zatrzymał. Z pewnością przeszedłby obok, nie obdarzając nieznajomej nawet spojrzeniem. Uwagę miał skupioną przede wszystkim wokół szarych ulic oraz wyszukiwania jakichś nieprawidłowości, dzięki którym mógłby dać komuś w gębę. Wzdrygnął się, kiedy tylko poczuł czyjś dotyk na swoim barku i wyszarpnął się w tym samym momencie, w którym dziewczyna postanowiła cofnąć dłoń. Fuj. Krótkie słowo, które przeszło przez jego umysł było aż nadto nacechowane negatywnymi emocjami. Kurwa, czego ona tak jazgocze? Przystanął, przez krótki moment walcząc z przemożoną chęcią zignorowania nastolatki. Zaciągnął się, zainteresowany niecodziennymi kolorami na włosach. I nie przystanął, aby podziwiać je. Wręcz przeciwnie - widział w nich jedynie odrazę do odmienności, którą kuła w oczy. Pamiętał aż za dobrze ten oryginalny i ekstrawagancki styl życia starych mieszkańców Kapitolu. Zaciągnął się papierosem, wydychając go dopiero po dłuższej chwili, ze znudzeniem spoglądając na podsunięte pod nos zdjęcie. Mógł je wyrwać i zgnieść w ręku, a następnie zdeptać butem, traktując przy okazji popiołem z papierosa. Do głowy mu jednak nie przyszło, jaką miałby radość z poniżania słabszej i zapewne chorej umysłowo dziewczyny. Przeprosiła? A tak, przeprosiła na początku. - Przypomniał sobie, przenosząc spojrzenie na dziewczynę. - Neee. - Rzucił ochłapem odpowiedzi, przeciągając samogłoskę wskazując na jawną obojętność tematem. Najwyraźniej nie miał zamiaru ruszać się z miejsca, ponieważ na nowo zaciągnął się tytoniem, ignorując popiół jaki opadł mu na kilkudniową już brodę. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : prostytutka/kwiaciarka Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Pon Lut 10, 2014 5:50 pm | |
| Zabawne. Czy sądził, że krótkie „nie” wystarczy? To tylko marne słowo, nic nieznaczące, jakieś błędne przesłanie, którego nie chciałam przyjąć do świadomości, bo jakżeby inaczej. Ale ów zawód nie okazał się niczym szczególnym w perspektywie ostatnich wydarzeń i kłopotów, spraw i obowiązków, wszystkiego, co mnie otaczało, chyba nauczyłam się przyjmować na twarz otrzeźwiające policzki, więc kolejne niechętnie zaprzeczenie nie raniło tak jak pierwsze, nie raniło wcale, a było wręcz przewidywalne i zanim wymówił to słowo, już wiedziałam, jak będzie brzmiało. Już znałam jego oddalony i odpychający głos, widziałam wzrok wbity we włosy i znałam myśli, które kotłowały się w jego głowie. Wszystko było takie znajome, aż otrzeźwiająco prawdziwe. Ha, zdziwiłabym się, gdyby na jego twarzy pojawił się chociaż cień uśmiechu, bo musiał być taki jak oni wszyscy, niepozostawiający złudzeń, że świat to jedna okrutna miazga. Odsunęłam sprzed jego twarzy zdjęcie niepewnie i westchnęłam, ni to z wyrzutem czy rezygnacją, po prostu. Znałam go, chyba, tak sądziłam, ale mogłam się mylić. Być może nigdy nie widziałam, ale znałam go. I on znał mnie. Ja – pusta niedorozwinięta Kapitolińska dziewczyna, która po wyrwaniu ze swojego niezwykłego środowiska życia przeżywa szok, jak wszyscy inni, rzecz jasna. Oczywiście, to naturalne, że chcę wrócić, ale wątpię, bym na miękkie łóżko oraz aksamitną pościel spojrzała tak samo jak kiedyś, bo to już nigdy nie będzie ta prawdziwa unikatowa przeszłość. Nie chciałabym wiedzieć, że istnieje drugie dno życia, choć ceniłam tę wiedzę, jak każdą inną. Ceniłam sobie to nieprzyjemne spojrzenie, ale przynajmniej prawdziwe, myśli, które wręcz przebijały się przez ciemne tęczówki i biły mnie po twarzy. -Wiedziałam – odpowiedziałam bez przejęcia, uśmiechnęłam się nawet delikatnie, schowałam dłonie do kieszeni rozpiętego płaszczyka i podniosłam wzrok na niego, ciekawy, chyba pełen zainteresowania, tak miało być, ale zapewne widział tylko ślepą nadzieję i naiwność, jak oni wszyscy. Nie przypatrywali się, wszystko było dla nich zasłonięte ciemną kurtyną, wiecznie tę samą – Myślę, że już go nie znajdę, zniknął jakiś czas temu, więc nawet jeśli nie żyje to… – co cię to interesuje, prawda? Mogłam tylko wzruszyć ramionami, uśmiechnąć się nieco szerzej i właśnie ten uśmiech, jak zwykle wyuczony i życzliwy kontrastował ze słowami, które miałam ochotę z siebie wyrzucić. Ale tylko cząstka irytacji, jaką w sobie nosiłam, wydobyła się na wierzch. -Zastanawiało Pana to, dlaczego ciała tak szybko znikają? Ktoś musi szczególnie przejmować się losem umarłych, ale to na pewno nie są Pańscy koledzy, bo oni niczym się nie przejmują, chodzą całymi dniami po ulicach i nic nie robią, a potem narzekają wieczorami, że bolą ich plecy. Pana też czasami bolą plecy? |
| | | Wiek : 33 Zawód : Strażnik Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Pon Lut 10, 2014 9:34 pm | |
| Wzrok Richarda pozostał wciąż bez jakichkolwiek zmian, pusty i wyparty z emocji niemalże do granic możliwości. Jedyne co mogła ujrzeć nieznajoma była odbijająca się w nich obojętność, zasłaniająca wrogość i niechęć do ludzi jej pokroju. W takich momentach jak te cieszył się, że jemu przyszło wprowadzać sprawiedliwość i okazywać ludziom, jak on sam niegdyś żył. Przynajmniej taką miał nadzieję, a kiedy krzyżował spojrzenie z tą naiwnością oraz łatwowiernością w jednym, nabierał przekonania iż zajmuje się tym co powinien. Pozwolił dokończyć dziewczynie wypowiadaną kwestię, chociaż w połowie wypowiedzi wyłączył myślenie. Często gubił się w takich zawiłych zdaniach, a te kilka ostatnich całkowicie przeniosło jego możliwości. Po prostu patrzył na nią, wyciągając dłoń z kieszeni i strzepnął popiół z brody, która przysłoniła brodę już całkiem konkretnie. Dopiero w momencie, kiedy nieznajoma wspomniała coś o jego kolegach zaciągnął się mocno, a następnie odrzucił papierosa na podłoże, przygniatając go czubkiem buta. Podszedł bliżej nieznajomej i pochylił głowę w dół, aby wypuścić dym prosto w jej twarz. Ciekawe, czy włosy zmienią barwę jakby wetrzeć w nie popiół. Ta myśl wydawała się niezwykle kusząca, ale Richard odrzucił ją tak szybko jak się pojawiła. Przecież nie miał pod ręką nawet grama popiołu. A szarpać się z Dziwaczką nie zamierzał. Dopóki nie wkurzy mnie. Była to niezwykle istotna kwestia, gdyż Cline nie nadużywał przemocy. No dobrze, narratorka postanowiła sobie zażartować, jakoże to pierwsze posty Richarda. Po mieście krążyły przecież plotki, całkiem słuszne, że stojący przez Lucy mężczyzna lubuje się w dręczeniu starych mieszkańców Kapitolu i nie ma względem tego żadnych wyrzutów sumienia. - Nooo.. - Rzucił tonem przygłupa, chociaż zmarszczone ku nasadzie nosa brwi mówiły wyraźnie, że niezwykle cienka granica przebiega między obojętnością a agresją. Był wrogo nastawiony, w oczach Richarda w końcu pojawiły się te iskierki. Pytała o plecy, co nie? Czasem bolą. Jakoś chyba umknęło mu co wcześniej mówiła. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : prostytutka/kwiaciarka Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Czw Lut 13, 2014 5:50 pm | |
| Zdziwiłabym się, gdyby wydobył z siebie choć odrobinę entuzjazmu. Choć nie zaszkodziłoby, naprawdę, troszeczkę się uśmiechnąć, bo ta czynność do męczących ani nie należała ani nie sprawiała większych trudności przy wykonywaniu. Hemoroidów też by się nie nabawił. To zabawne, że ludzie często robią taki kłopot, a wręcz polemizują nad kwestią jedynego pospolitego uśmiechu, choć wątpiłam, aby przypadek, który miałam okazję spotkać, zdawał swój los na coś tak ryzykownego jak myślenie. Sarkastyczna myśl, która nie śmiała nawet wychylić nosa ze swojej norki wcześniej, teraz ukazała się nawet na przepełnionej rozbawieniem twarzy, tak, na pewno, bo patrzyłam się na niego z kpiną, czułam to. Oczywiście kpiną niejawną, ukrytą za kaskadą kolorowych włosów. Ale sądziłam, że i tak dostrzegł, że zdążyłam wyśmiać go wzdłuż i wszerz, wylać nań wiadro pomyj, a wszystko po cichu, W swoich skromnych myślach i niejawnie. I oczywiście znów wydobyłam z siebie uśmiech, choć on nie raczy nawet wykazać się odrobiną sympatii. A mógłby się postarać, choć troszeczkę. Co ci szkodzi? -Dlatego mógłby Pan zrobić sobie odpoczynek i postawić mi gorącą czekoladę – oświadczyłam wzruszając ramionami. Mimowolnie chciałam się zaśmiać, po prostu zaklaskać przed jego oczyma, odwrócić się na pięcie i zniknąć za pierwszym zakrętem w lewo. Ale byłam ciekawa jak zareaguje, skoro jawnie starałam się zwrócić jego uwagę, zakłócić tok zwany bezmyślnym wpatrywaniem się w dziecko-sierotę-nędznika, bo czemuż nie? Mogłabym powiedzieć, że się marnuje. Mogłabym powiedzieć, że jest i przykro, ale chciałabym, by w końcu wyraził jakieś uczucia, a nie obojętność, bo ona nie należała do niczego ludzkiego. Była zwierzęca, obca. Niewłaściwa. -Plecy bolą o wiele mniej, kiedy jest się już martwym – dodałam nieco ciszej i zapewne zabrzmiałam, jakby wygłaszała jakąś cudowną prawdę. Mrużyłam oczy i teraz już chyba bez uśmiechu, bo czuję, że zszedł, wpatrywałam się weń. Uderzysz mnie? Odpowiesz? A może uciekniesz? Jak wszyscy – w głąb swoich kłamliwych idei. |
| | | Wiek : 33 Zawód : Strażnik Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Czw Lut 13, 2014 6:03 pm | |
| Bezczelność kierująca zachowaniem Lucy została przez niego w prawidłowy sposób odczytana, ponieważ zbliżył się ponownie o krok i bez żadnego uprzedzenia chwycił ją za ramię. Mocnym uchwytem wczepiając swoje palce, ażeby zabolało. Drugą ręką zaś postukał w przypięty do pasa pistolet, który zwykł nosić zawsze. W tym momencie miał na myśli przekazanie jasnego komunikatu, jaki po niedługiej chwili zwerbalizował: - Ehe, a widzisz tą broń? To się nazywa służba, więc wypierdalaj stąd dopókim miły. - Oczywistym było, że w jego głosie nie było nawet krztyny sympatii i daleko było mu do względnego poczucia równowagi. Popchnął ją w tył, pozwalając sobie na zignorowanie tekstu związanego z bólem pleców i powiązania z nieżywą tkanką ludzką. Jak w wielu kwestiach, nie potrafił biec za tokiem rozumowania kobiet, nawet niezwykle młodych. Odpuszczał, tak jak przed kilkoma chwilami, kiedy nie słuchał całości wypowiedzi. Uznał to za bełkot jakiejś ćpunki, a z takimi nie miał zamiaru się zadawać. Nie tylko z powodu swojej profesji, ale przede wszystkim z wygody, jaką chciał odczuwać w ciągu swego życia. Nie szarpał jej ponownie, zwyczajnie i bez zainteresowania odwrócił się na pięcie, wyciągając z kieszeni kurtki kolejnego papierosa. Był aż do bólu przewidywalny, nawet dla osoby, która widziała go po raz pierwszy. Nie było mu z tego powodu smutno. Właściwie to nie miał żadnego zdania na ten temat, ponieważ podchodził do tego jak zeszłoroczny śnieg. Ta kwestia go po prostu nie interesowała. Jak wiele innych zresztą. Nie odwracał się przez ramię, po prostu szedł spokojnie przed siebie z zapalonym papierosem w ustach. Kroczył w nieznanym sobie jeszcze kierunku, stwierdzając iż o tym spotkaniu nie ma co pisać w dzisiejszym raporcie. Bo i po co zaśmiecać głowę wyżej postawionym od niego? Mógł ją wylegitymować, ale nie odczuwał takiej potrzeby. Była przecież tylko dziwaczką. Najwyżej na następnym spotkaniu przyleje jej, aby wiedziała że nie należy z nim rozmawiać w arogancki sposób.
zmiana tematu --> zaułek na obrzeżach |
| | | Wiek : 24 Zawód : Dziennikarka
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Sob Lut 22, 2014 8:14 pm | |
| ||bilokacja, przed akcją na Parkingu
Zdesperowana? Tak. Zdołowana? Tak. Za trzeźwa? Zdecydowanie. Cameron co prawda nie była typem, który przesadza z alkoholem (pewnie dlatego, że jej nie stać), ale dziś nie mogła oprzeć się pokusie zakupienia kilku butelek jakiegoś trunku. Nie wiedziała nawet jakiego, ale miała to aktualnie głęboko gdzieś. Nawet jeśli jutrzejszego dnia czekała ją przymusowa głodówka, nie była w stanie zagłuszyć małego głosiku, podpowiadającego jej, by sięgnąć po butelki. Do domu jednak z nimi nie wróciła. Skierowała się w zupełnie innym kierunku, po drodze dopiero decydując, że zajdzie do parku, który nie tylko przez porę roku był opustoszały. Audrey musiała nieco nadrobić drogi, gdy wpadła na pomysł, ale nawet nie odczuwała chłodu. Szybkie tempo jakie sobie obrała powodowało, że krew w żyłach płynęła szybciej, ogrzewając ciało i zwiększając pragnienie. Trzymając w ramionach szmacianą siatkę z urwanym uchem, przeszła granicę parku i zagłębiła się w jedną z alejek, gdzie już od dawna nie można było napotkać nikogo. Kobieta jednak rozglądała się między drzewami, woląc mieć pewność, że nikogo tu nie zastanie. Zdecydowanie wolała spędzić czas w samotności, czego nie mogła doświadczyć w małym mieszkaniu, gdzie niemal na kupie z rodzicami mieszkała. Parsknęła śmiechem sama do siebie, gdy porównała wielkość mieszkania do swego dawnego pokoju, po czym zlokalizowała jedną z ławek. Pod rozłożystym drzewem, kiedyś mogła uchodzić za ulubione miejsce wielu osób. Audrey przysiadła na niej i obok oparła butelki, zaraz jedną z siatki wyciągając i odkręcając, by ogrzać się ciemnoczerwonym trunkiem. A to ci zaszalała! Zamiast na mięso wydać! No, przynajmniej linię szkieletora utrzyma. |
| | | Wiek : 18 Zawód : awanturnik Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Sob Lut 22, 2014 8:25 pm | |
| /ze szpitala?
Blondynka była w iście imprezowym humorze. Zdążyła się nawalić w barze, świętując swoją porażkę miłosną, potem ubolewając nad swoim nieszczęściem, a następnie przeżywając fazę, w której chciała wszystkich powybijać. Bardzo rozsądnie ludzie poradzili jej, by poszła do domu. Droga powrotna wyszła jej trochę pokrętnie. Aktualnie miała ochotę wszystko przytulać, ukochać, ucałować. Wszystko, co nie było zasranym Richardem Cline'm, który był skończonym dupkiem i nawet nie pozwalał jej go po cichu kochać. No co za tupet! Kopnęła jakiś kamyk, po czym czknęła. Zachodni wiatr zwiał ją na bok. Po czym południowy zefir czy inny ciul popchnął ją do przodu. No kto by pomyślał, że jest tu tak wietrznie? Cóż, a przynajmniej dla Jolene było. W bardzo artystyczny sposób poprawiła swój szalik, zawijając go bardziej na swojej głowie jak na szyi. Ale to był mało istotny szczegół. Boże, jaka ta droga do domu była męcząca! Że też nie wzięła ze sobą nic do picia, no! Szła sobie taką ciemną i pustą alejką, szła... A tu nagle alejka nie była pusta! No co za szok! Dziewczyna aż musiała przystanąć z wrażenia. -AUDREY!-wydarła się, rozradowana, jakby nagle zobaczyła przyjaciółkę, której nie widziała ze sto lat. No cóż. Widziały się dwa razy w całym życiu, a ostatnim razem Cameron była zakładniczką, a blondynka wyrażała kwestie o tym, jak to ją nic nie będzie obchodzić, gdy panienka dostanie kulkę w łeb. Ale musiała improwizować, prawda? Podeszła do niej. Widząc butelki trunków, ściągnęła brwi. Wyciągnęła palec, wskazując na brunetkę. Trochę się chwiała. -Cie-e-bie tesz nikt nie koffa?-zapytała, mrużąc oczy. |
| | | Wiek : 24 Zawód : Dziennikarka
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Sob Lut 22, 2014 8:40 pm | |
| Cameron zdążyła posiedzieć chyba z kwadrans sama, popijając co jakiś czas alkohol i nie wiedząc już co zrobić z nogami. Najpierw wyciągnęła je przed siebie, zsuwając się trochę na ławce i opierając mocno na ławce, potem zmieniła pozycję, by nogi władować na ławkę i bokiem się oprzeć, a skończyła w końcu siedząc po turecku i zupełnie nie zważając na ślady podeszw na swych spodniach. Z przykrością musiała stwierdzić, że mimo wszystko takie samotnie picie jest zbyt nudne jak na jej standardy wieczornych rozrywek. Zbyt ostatnio przyzwyczajona do rozmów z rodzicami, teraz nie wiedziała co ze sobą zrobić. Nawet spojrzała w stronę z której przyszła, zastanawiając się czy wracać, gdy dotarł do niej głos. Aż się wystraszyła, ale jedno spojrzenie na drugą alejkę, rozwiało wszelkie obawy i Audrey mogła odetchnąć z ulgą. Szybko rozpoznała sąsiadkę, którą widziała także w Violatorze, ale nigdy by nie powiedziała, że ślepy los ześle jej Ramsay po raz trzeci. Swym zwyczajem, bez słowa podniosła rękę w powitalnym geście i parsknęła śmiechem, słysząc pytanie blondynki. - Rodzice mnie kochają. Rzuciła swobodnym tonem, rozbawiona i odprężona dzięki działaniu alkoholu, którego jeszcze nie za wiele w siebie wlała. Organizm jednak już dawno nie mając okazji do przyjęcia promili, szybko się im teraz poddawał. Audrey machnęła ręką, przywołując znajomą do siebie i wyciągając w jej kierunku butelkę. Chociaż można było się zastanowić czy to było mądre. Aż tak nie wiało! - Kto cię nie kocha? |
| | | Wiek : 18 Zawód : awanturnik Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Sob Lut 22, 2014 8:49 pm | |
| Radosnym, sprężystym, nieco rozchwianym i krzywym krokiem doszła do koleżanki. Halny zawiał i siadając na ławce, wpadła na swoją serdeczną koleżankę. Szybko jednak zamaskowała złe wrażenie próbą przytulenia brunetki. -Tak się cieszę, że cię widzę!-powiedziała, patrząc na butelkę, a może mówiła do Audrey? Ochoczo przychyliła ją, wlewając w gardło kolejne procenty. Idealny plan. Upić się, pójść spać, rano nie pamiętać poprzedniego dnia. Perfekcyjnie. -Och.-powiedziała tylko, zasmucona faktem, że jest jedyną niekochaną osobą na świecie.-Ja n-je mam ro-odziców!-wyznała, opierając głowę o ramię starszej kobiety. Wydęła usta, tworząc podkówkę. Po chwili machnęła ręką, jakby to było kompletnie nieważne i podniosła głowę. -M-mike.-powiedziała, zbytnio przyzwyczajona do jego pseudonimu, by z niego kompletnie zrezygnować.-A ja mu WCALE nie każę tak od razu...-burknęła.-Ale on nawet nie chce spróbować!-wyrzuciła z siebie piskliwym głosem. Pokręciła głową, zrezygnowana. -A ty masz takiego Mike'a?-zapytała, obracając w jej kierunku głowę. Zmrużyła oczy. -Zresztą, kogo obchodzą Mike'i!-rzuciła po chwili, szczerząc się głupio. |
| | | Wiek : 24 Zawód : Dziennikarka
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Sob Lut 22, 2014 9:10 pm | |
| Dobra, teraz było zdecydowanie zabawniej! Audrey już nigdy nie będzie praktykowała picia w samotności. Prędzej następnym razem znowu będzie chciała wejść do mieszkania blondynki nieproszona. Chociaż kluczem do niego zostanie zapewne butelka alkoholu. Audrey kolejny raz parsknęła śmiechem, gdy omal nie została zrzucona z ławki, której musiała przytrzymać się wolną dłonią. Nie z nią takie numery. W żadną próbę przytulenia nie uwierzy. Ramsay nie wyglądała na taką, nawet po pijaku! - Przynajmniej możesz upijać się w parkach i nie dostaniesz szlabanu! Zażartowała i sama ze swych słów się zaśmiała. Wyobraziła sobie jak rodzice prawią jej kazanie, a potem zamykają w pokoju i nie pozwalają wyjść. Odczekała aż towarzyszka zaspokoi swe pierwsze pragnienie i odebrała jej butelkę, by napić się również. Chyba musiała dogonić jej poziom upojenia alkoholowego. Jakieś karniaki może? - Mike'i to dupki, więc... nie, nie mam żadnego. Tak, co tam jakiś Mike, masz alkohol. Dodała jeszcze, chociaż zupełnie nie wyglądała na kogoś kto chce oddać butelkę. Co prawda były jeszcze dwie, ale Cameron miała pewne obawy, że będzie musiała Ramsay targać do domu. W ogóle co to za zwyczaje?! Na popijawy nie przychodzi się już pijanym i z pustymi rękami! Blondynka będzie musiała kiedyś w przyszłości zetrzeć złe wrażenie. Chociaż na razie tylko bawiła Cameron, która z ukosa próbowała na nią popatrzeć. Nie mogła jednak głowy do porządku obrócić, blokowana przez blond włosy czubek głowy. Napiła się więc kolejny raz. |
| | | Wiek : 18 Zawód : awanturnik Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Sob Lut 22, 2014 9:23 pm | |
| Och, butelka alkoholu byłaby bardzo miło przywitana przez blondynkę. Bardzo. Zmarszczyła brwi. Nigdy nie miała szlabanu. Nie miała pojęcia, co to jest. Choć mogła zrozumieć kwestię kary. Na wspomnienie Strażników z Dystryktów wzdrygnęła się. Ale szybko powróciła do dalszych procesów myślowych. Człowiek zawsze chodził wcześnie wstać, by móc wcześnie wstać i zapieprzać do roboty. Mało co dostawał do żarcia, także też nie w głowie były dodatkowe rozrywki. Och, tu było podobnie, jednak jakoś wymagania organizmu były już mniejsze. Może i odbijało się to na jej facjacie, gdyż nie raz, nie dwa, miała podkrążone i nieco sine oczy, no ale! Co zrobić! -To...-zaczęła, marszcząc czoło.-Ile ty masz właściwie lat?-zapytała, zamyślona. Zaśmiała się, obejmując ją ramieniem i klepiąc ją po jej przeciwnym ramieniu. Taki trik, o! -Dobry wybór, Audrey. Tylko serce ci się potem rozrywa. Poważnie.-powiedziała bardzo poważnym tonem, usiłując się skupić i patrzeć jej w oczy.-Wiesz. To tak, jakby przebiegło ci po nim stado słoni. Zmiażdżone. Nie do odratowania.-zrezygnowała z tej trudnej czynności i poczęła entuzjastycznie gestykulować. Miała dosyć swobodny ton jak na taką tragedię. -Ej!-zzezowała, gdy ta nie chciała jej oddać kolejki.-Mike, pamiętasz? Jest mi smutno. Dawaj to.-burknęła, próbując odebrać jej butelkę. Po czym czknęła. Zaczęła szurać butem w ziemi, tworząc bliżej nieokreślone maziaje. Oparła się o oparcie ławki. -To tego... Jak tam szukanie pracy?-spytała, odchylając głowę do tyłu. Głową odleciała jej bezwładnie, a ta zachichrała się głupio, gardłowo. -Ale gwiazdki. Zajebiste.-stwierdziła. W życiu tak dużo nie mówiła. W życiu. |
| | | Wiek : 24 Zawód : Dziennikarka
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Sob Lut 22, 2014 9:38 pm | |
| - Za mało, by ci matkować. Napiła się po raz trzeci i oddała butelkę, coby nie było, że jest pazerna. Ale była. A przynajmniej dziś i jeśli chodziło o alkohol. Dlatego też postanowiła zostawić napoczęty alkohol w rękach blondynki, a sama zgarnęła kolejną. Dobrze, że te jeszcze nie wylądowały na ziemi, dzięki tym zabawom Ramsay. Odkręcając butelkę (boże jakieś tanie sikacze!), zmarszczyła na moment brwi, słuchając tego co do powiedzenia miała towarzyszka. Tak, gadała dużo, a Audrey nie widziała w tych słowach żadnego sensu. - Mike? Mike? Mojego Mike czy twojego Mike? Twojego nie a swojego to ja nie mam. Znaczy kiedyś może i tak, ale... Nie no, musi napić się więcej, by wejść na te same ścieżki rozumowania co Ramsay. Przechyliła więc butelkę, wcale sobie nie żałując, po czym wytarła usta i dmuchnęła w grzywkę, która rozsypała się na oczach, a powinna grzecznie układać się na bok. - Pracy już nie szukam. Czekam na bogatego męża. Przewróciła oczami na swe słowa, bo wydawały się jeszcze głupsze niż sądziła, gdy zaczynała je wypowiadać. Zaśmiała się, uciszając rozbawienie szyjką od butelki, którą znowu ku ustom uniosła. Wzruszyła ramionami, jakby zbywając temat pracy, bo nie po to tu przyszła aby się nią teraz zamartwiać. W ślad za Jolene, zmieniła pozycję na podobną i wbiła spojrzenie w ciemne niebo. - Znasz bogatego męża? Znaczy wolnego... no wiesz! |
| | | Wiek : 18 Zawód : awanturnik Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Sob Lut 22, 2014 9:50 pm | |
| Prychnęła. -Spoko, lalka, nie czeba!-poklepała ją po ramieniu, nagle rozweselona, jakby opowiedziała sobie w myślach jakiś żarcik. Westchnęła ciężko po czym przechyliła butelkę. Alkohol rozlewał się po jej ciele, niosąc uczucie ciepła, które usilnie próbowała ponownie w sobie wzbudzić. Zaczęło robić jej się smutno. Dlaczego nie chciał się z nią już spotykać? To takie... Niesprawiedliwe! Postanowiła pociągnąć po raz drugi z butelki, bo jej myśli schodziły na dziwne tory. Z wysiłkiem podniosła się na łokciach, by spojrzeć na swoją rozmówczynię. Przez chwilę prowadziła zawzięty tok myślowy, zastanawiając się nad jej słowami. -E, to jednak jest dobre!-stwierdziła, machając palcem.-Taki to ci całą piwnicę wina kupi. Takiego z korkiem.-pokręciła głową z niedowierzaniem, dodając zafascynowane: woooow!-Ty to jednak masz łeb, Audrey.-pochwaliła ją. Ponownie oparła głowę o jej ramię. -Szkoda, że Frans nie dał ci pracy. Miałabym się z kim napić.-burknęła.-W ogóle... Co robiłaś wcześniej?-spytała, zawzięcie gestukulując.-No wiesz. Przed całym tym bajzlem.-przewróciła oczami na słowo "bajzel". Coś się uczepiła tego tematu pracy. Chyba po prostu była zła, że ją tak wygonili z tego baru. Zupełnie, jakby im straszyła klientów swoimi zmiennymi humorami, albo inny ciul. Pff! Pociągnęła nosem. -Bo ja to doiłam krowy, wiesz?-powiedziała wesoło, by po chwili uciszyć się kolejnym łykiem trunku. |
| | | Wiek : 24 Zawód : Dziennikarka
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Sob Lut 22, 2014 10:03 pm | |
| Pokręciła głową na słowo Lalka, gniotąc sobie kark na kancie oparcia, ale zupełnie nie zwracając na to uwagi. Było jej ciepło i błogo, dzięki zawartości butelki, trzymanej w obu dłoniach. Ot tak dla bezpieczeństwa, nie? A co by było gdyby jedna nie utrzymała ciężaru całego trunku? Trzeba upić, tak! Jak też pomyślała, tak Audrey zrobiła, by na koniec uśmiechnąć się pod nosem i obrócić głowę ku blondynce. Uniosła brwi, czekając i zastanawiając się co też ta ma do powiedzenia jeszcze. - No ma się rozumieć! Zaśmiała się, wpadając w coraz większe rozbawienie. Chyba powinna była przed wyjściem z domu zjeść jeszcze jedną kanapkę z serem. Odjęła sobie od ust, a teraz żałowała, bo alkohol obejmował organizm o wiele szybciej. Źle? Dobrze? W towarzystwie chyba to drugie! I to jeszcze tak zabawnym jak Ramsay! - Napijemy się i bez tego! - Stwierdziła i przewróciła oczami, podnosząc lekko głowę, by móc się swobodnie napić i nie oblać. Przełknąwszy alkohol, oparła policzek o czubek głowy blondynki i westchnęła. Tęskniła za swym dawnym zajęciem. Straszliwie. I pewnie nawet widziała jakiś pozytyw w braku zatrudnienia w Violatorze. Przynajmniej była szansa, że szukając jeszcze znajdzie zajęcie jak najbardziej zbliżone do jej dawnej pracy. - Byłam dziennikarką w Capitol's Voice. Ale, ale... jak to doiłaś krowy? Jak to się robi? Pokaż! Audrey poderwała się, strącając głowę towarzyszki i wlepiając w nią zaskoczone i już nieco mętne spojrzenie. No to Ramsay dostała bojowe zadanie! Ciekawe jak uda się jej mu sprostać!
|
| | | Wiek : 18 Zawód : awanturnik Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Sob Lut 22, 2014 10:16 pm | |
| Zawtórowała jej śmiechem. Ale tworzyły wesołe towarzystwo, ho ho ho! Dać takim trochę alkoholu, a już rozrabiają, no! Przytaknęła tylko głową, zbytnio zajęta opróżnianiem zawartości butelki, by silić się na kolejną wypowiedź. Było jej tak miło. Błogo. Niesamotnie. Powinna rozważyć częstsze picie z kimś. Westchnęła po niej, choć nie miała pojęcia, dlaczego tak naprawdę wzdychała. -Dziennikarką?-powtórzyła po niej. Nie mogła się powstrzymać, by zmierzyć ją ponownie wzrokiem. -I... i pisałaś o Igrzyskach? I Dystryktach?-zapytała, marszcząc brwi. Kolejny raz rozpoczęła proces myślowy. Tym razem ciężki. I nie do przebrnięcia. Postanowiła więc tego zaniechać. -Co ty nigdy krowy nie doiłaś?!-zdziwiła się. Jezu. Ciągle ciężko jej było uwierzyć, że niektórzy mogli nawet nie wiedzieć, jak wygląda krowa. Postanowiła być profesjonalistką. -No dobra!-usiadła tak, by była mniej więcej na przeciwko brunetki.-Tylko słuchaj uważnie, bo nie będę powtarzać dwa razy!-ostrzegła, nieco się chwiejąc.-No to... Krowa ma cycki, nie? To te cycki to wymiona.-powiedziała, dając jej chwilę, by mogła przetrawić tą informację, a sobie, by mogła się jeszcze napić. Zmarszczyła nos, szukając wzrokiem czegoś, na czym mogła jej pokazać, o co chodzi. Natrafiła na ręce koleżanki. Wyciągnęła po nie swoje ręce, ustawiając jej dłonie tak, jak potrzebowała - ręce wyciągnięte, wierzchem do góry, palce skierowane w dół. -Trzymaj tak.-przytrzymała na chwilę jej ręce, by ogarnęła sytuację.-Uwaga! Puszczam! Ale czymaj!-ostrzegła.-No to teraz pacz i ucz się od miszcza.-podwinęła rękawy i zabrała się do roboty, dojąc palce Audrey jak wymiona.-Musisz to robić z wyczuciem, wiesz?-powiedziała swobodnie. Dopiero po chwili podniosła wzrok na koleżankę i wybuchnęła śmiechem. -Tak to wygląda, no.-wzruszyła ramionami, jakby na swoją obronę. |
| | | Wiek : 24 Zawód : Dziennikarka
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Sob Lut 22, 2014 10:36 pm | |
| Zignorowała pytanie o opisywanie Igrzysk. Przecież o dojeniu krów będą teraz rozprawiać! To było... intrygujące! Audrey na szybko napiła się z butelki, gdy blondynka zaczęła odstawiać Mądrale. Ale musiała jej wybaczyć, bo przecież raczej nie znajdzie nikogo innego kto macał krowy po cyckach! Aż odstawiła butelkę, wciskając ją sobie między bok a oparcie ławki. Usiadła wygodniej, by też być przodem do towarzyszki i z werwą pokiwała głową, co miało znaczyć, że wysłucha wszystkiego! No nie było mowy o tym, że ma grać rolę manekina do opowieści, ale niech jej będzie! Mruknęła, przez chwilę wyrażając swą niechęć, ale zaraz skupiła na pokazie Ramsay, zdając sobie sprawę jak bardzo napiłaby się teraz krowiego mleka. Jej towarzyszka urosła teraz do rangi bohatera, bo wyciskała z tego okropnego zwierza to co najlepsze! - Szaleństwo! Zaśmiała się równo z Jolene i opuściła dłonie, wpatrując się w nie, jakby mleko miało z nich rzeczywiście wylecieć. Pokręciła głową i potrząsnęła dłońmi, wpadając w jeszcze większe rozbawienie. - Ale to kim ty byłaś w takim razie?! Poderwała się, łapiąc za butelkę i stopy wpakowała na ławkę, by na niej przykucnąć i trzymając się jedną ręką, drugą podnieść butelkę do ust. Trochę się zachwiało, ale ostatecznie udało się jej napić alkoholu. |
| | | Wiek : 18 Zawód : awanturnik Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Sob Lut 22, 2014 10:46 pm | |
| Och, pewnie tutaj byłoby trudno. W końcu tylko ona była taką sierotą, by tutaj trafić. Także Audrey musiała się zgodzić na wszystko, by móc oglądnąć pokaz, no niestety! Machnęła ręką, udając skromniachę. -E tam! W pięć minut idzie się tego nauczyć do takiego stopnia, by być mistrzem w tej dziedzinie.-stwierdziła luźno.-Nie to, by mi się to teraz przydało do czegoś... Niewiele krów w okolicy.-zaśmiała się. Zastanowiła się, ściągając krwi. -Mleczarką... Głównie.-odpowiedziała po chwili, uśmiechając się szeroko. Cóż, robiła też milion innych rzeczy na gospodarstwie. Nie wbijała szpili brunetce, że ona pewnie w życiu tak ciężko nie pracowała jak ona. Była pijana. Była szczęśliwa. Prawie. -Bo ja to...-czknęła.-Nie jestem z Kapitolu.-powiedziała, głośno szepcząc, niby w sekrecie. Po chwili zachichotała. Przyłożyła palec do ust i wydała z siebie: "ćśśśśś!". Pociągnęła kolejny łyk z butelki, ze smutkiem stwierdzając, że nic więcej tam nie ma! Odłożyła ją na ziemię, chwiejąc się mocno przy tym manewrze. -Audrey, skończyło się!-zapłakała. Pociągnęła nosem. Straszne. Jak to się stało? Jeszcze przed chwilą butelka była pełna. Och, butelko, butelko, dlaczego mnie tak zawodzisz? |
| | | Wiek : 24 Zawód : Dziennikarka
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Nie Lut 23, 2014 11:37 am | |
| Pięć minut? Audrey zmrużyła oczy, podejrzliwie przyglądając się towarzyszce i przytulając butelkę do piersi. Ramsay na pewno się zgrywała! Cameron jej nie uwierzy, o nie! Przecież taka krowa może zabić! Samym spojrzeniem! Dziennikarka wyobraziła sobie jak siedzi na stołku pod krową, która zaraz łeb obraca i patrzy tymi swymi strasznymi ślepiami na nią. Aż się kobieta wzdrygnęła brrrrrr. Otrząsnęła się z myśli, gdy do uszu dotarło wyznanie, że blondynka nie jest z Kapitolu. Ale co? Jak to? Audrey zamrugała powiekami, które zaczynały ciążyć i napiła się wina, marszcząc czoło. Moment, moment. Niech nie zmienia tematu! Cameron mając już w czubie, oparła butelkę na ławce i zmieniła pozycję, opierając się na kolanach i dłoniach, by twarz ku Ramsay przysunąć. Patrzyła na nią dziwnie, pewnie zastanawiając się jakim cudem była ona w KOLCu a nie była z Kapitolu. Coś jej tu śmierdziało i nie był to zapity oddech Jolene. - Jak to nie jesteś z Kapitolu? Zapytała konspiracyjnym tonem i rozejrzała się na boki, jakby sprawdzając czy nie ma nikogo podsłuchującego. Na przykład jakichś krów z czerwonymi ślepiami. Gdy zorientowała się, że są nadal same, popatrzyła znowu na Ramsay i zaczęła ją szturchać kościstym paluchem. Nie ma rozpaczania nad pustą butelkę. Trzeba mówić. |
| | | Wiek : 18 Zawód : awanturnik Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Nie Lut 23, 2014 1:31 pm | |
| Zmarszczyła, nos, próbując rozczytać jej minę. Uznała, że to wątpliwość. Nie było się co zagłębiać, a że dzisiaj była chętna do gadania, to zaraz się wzięła za tłumaczenie: -Ano pięć.-powiedziała i skończyła. Po chwili jednak stwierdziła, że może powiedzieć coś więcej na temat krów, bo wzięło ją na wspominki. -Pomagało, jak do nich mówiłaś. Wiesz, nie tylko tobie, bo czułaś się samotna, tylko też krowie, bo... tego, no... Przyzwyczajała się do ciebie, o!-zakończyła, uśmiechając się na koniec z zadowoleniem. Ale z niej była świetna instruktorka krowiego behawioryzmu czy czego tam. Zamrugała, gdy ta zmieniła pozycję na jakąś dziwną. Postanowiła usiąść w ten sam sposób. Może tak się robi w Kapitolu, jak się z kimś rozmawia? Ciągle w końcu była tu "nowa", prawda? Zbliżyła twarz, patrząc na nią z taką samą emocją na facjacie. Gdy zadała pytanie, machnęła ręką i wróciła do poprzedniej pozycji. I naprawdę miała dać zamiar dać temu spokój, ale ta cholera zaczęła ją dziobać! -No dobra, no, już mówię!-mruknęła głośno. Ale to niecierpliwe, no! -No bo... Jestem z dziesiątki!-wyszeptała równie konspiracyjnym tonem, by po chwili ponownie się wyszczerzyć.-Tam to krowy były, wiesz? Opowiadałam ci już o krowach?-spytała, podekscytowana, by po chwili ponownie opaść ciężko na oparcie ławki. Zmęczył ją ten alkohol. Bardziej, niż to wracanie do domu. Zastanowiła się. -W sumie to sama nie wiem, co tu robię.-powiedziała po jakimś czasie i wzruszyła ramionami.-Bo wiesz co?-spytała znowu, szeptem.-Powinnam być tam...-wskazała jakiś kierunek, mając pewnie na myśli drugą część Kapitolu.-...za płotem.-skończyła, uwalając się ponownie na Audrey. |
| | | Wiek : 24 Zawód : Dziennikarka
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Nie Lut 23, 2014 2:58 pm | |
| Audrey uniosła brwi, słysząc o pochodzeniu swej nowej koleżanki. Z dziesiątki? Jak... Cameron próbowała sobie przypomnieć twarze osób, które z stamtąd pochodziły i musiały brać udział w Igrzyskach, które ona rokrocznie oglądała. Z bólem serca musiała sobie zdać, ze zupełnie nie pamięta. Aż jej humor poleciał na łeb, na szyję. Pokiwała więc tylko głową i także usiadła normalnie, dobierając się do butelki, której zawartość wlała w siebie do dna i poczuła dziwne skurcze żołądka. Zrobiło się jej niedobrze z powodu ilości alkoholu czy na myśl o tragediach związanych z Igrzyskami? - Co za pieprzony pech, co? Być w miejscu w którym nie powinno się być... Nie wiadomo czy mówiła bardziej o sobie czy o Ramsay. Odrzuciła gdzieś za siebie pustą butelkę, której lot zakończył się roztrzaskaniem na krawężniku alejki. Cameron pokręciła głową i spojrzała na ostatnią butelkę, ale nawet po nią nie sięgnęła. Westchnęła za to i spontanicznie ramieniem objęła swą koleżankę. - PIEPRZONA COIN! DO DIABŁA Z DYKTATURĄ! Wrzasnęła na całe gardło i zaśmiała się sama z siebie. Rozbawienie postanowiło się utrzymać jednak nieco dłużej niż normalnie i Cameron nie przestawała się śmiać. Mieszało się w tym nie tylko jednak rozbawienie, ale też załamanie. Kobieta podciągnęła kolana pod brodę i odchyliła głowę, niemal dusząc się ze śmiechu. - Mó... ój brzuuu... uchhh. |
| | | Wiek : 18 Zawód : awanturnik Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Nie Lut 23, 2014 3:18 pm | |
| Mruknęła coś pod nosem, wtulając nos w kościste ramię koleżanki. Nie było jej zbyt wygodnie, ale co będzie narzekać. Ławka nie była lepsza, a Audrey przynajmniej była ciepła! Na odgłos roztrzaskanej butelki szarpnęła się do góry, w szoku. Po chwili się trochę uspokoiła, gdy ta ją objęła. Zaskakujące, jak ciepło bijące od drugiej osoby potrafi relaksować! Powinna się częściej przytulać. Zdecydowanie. Zanotowała sobie więc to w głowie, mimo że pewnie na drugi dzień nie będzie nic z tego pamiętać. Zachichotała, gdy ta zaczęła się drzeć. Jakoś od razu jej energia wróciła. -WOHOO!! PIERDOL SIĘ COIN!-wrzasnęła, roześmiana, wyciągając ręce i pokazując środkowe palce w niebo - zupełnie tak, jakby Prezydentówna miała na nich patrzeć z góry. Jolene nie śmiała się tak długo jak Cameron. -So ty, guupia!-zaśmiała, się szturchając ją ramieniem. Zmarszczyła czoło. -Tylko nie rzygaj na mnie.-burknęła, odsuwając się na pewną odległość.-Czy nie będziesz rzygać?-zapytała podejrzliwie, dźgając ją palcem pod bok. Mściła się, a co! |
| | | Wiek : 24 Zawód : Dziennikarka
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Nie Lut 23, 2014 4:57 pm | |
| Zaklaskała głośno, gdy jej towarzyszka także zaczęła kląć na obecną panią prezydent. Bogowie! Jak jej było to potrzebne! Od tylu tygodni gryzła się w język, dziś śmiało mogła trochę sobie pokrzyczeć. Uspokoiła się gdy Ramsay ją szturchnęła. Podniosła głowę jeszcze podśmiewając się pod nosem i ocierając oczy w których od śmiechu zalęgły się już łzy. Odetchnęła kilka razy, by w końcu jako tako spoważnieć i spojrzeć na towarzyszkę. Jęknęła tylko, odsuwając się na bezpieczną odległość, gdy blondynka zaczęła ją dźgać. No niewychowana dziewucha, no! - Nie! Będę spaaaaaać. Ziewnęła przy ostatnim słowie, co wydłużyło jego wymowę i trzepnęła palec Ramsay. Musiała mieć dostęp do jej kolan! Nim się Jolene mogła zorientować, Cameron już wpakowała głowę na jej kolana i zwinęła się w embrionik. |
| | | Wiek : 18 Zawód : awanturnik Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa Nie Lut 23, 2014 5:04 pm | |
| Zapewne, gdyby Jolene była trzeźwiejsza, to trzy razy ugryzłaby się w język, zanim coś takiego wyszłoby jej z ust. No ale co tam, procenty krążyły we krwi - YOLO! Przewróciła oczami. -Co ty... Głupia... spać będziesz.-burknęła, przeciągając się. Na samo wspomnienie jakoś oczy zrobiły się cięższe. Ale przecież nie będzie spać na ławce w parku, no! Do domu co prawda był jeszcze kawałek, ale przynajmniej na drugi dzień, po obudzeniu, miała od razu dostęp do wody, gdy zacznie ją ssać. Bo na pewno zacznie. A zwłaszcza po takiej ilości wypitego alkoholu. -Ej!-pisnęła, zabierając palec, by po chwili zacząć w niego dmuchać.-Ale jesteś niedobra!-zapłakała nad swoim żałosnym i smutnym losem, gdzie nikt jej nie kochał i nawet jej towarzyszka od butelki jej dokuczała. No co za życie! Prychnęła, gdy ta jej się wpakowała na kolana. -No oszalałaś chyba.-burknęła, ale bez zbytniego przekonania. Poklepała ją po ramieniu, dostrzegając, że Audrey była lekko zielona. Uhm. No to tego... Jest niebezpiecznie. No nic. Mogą chyba chwilę tak posiedzieć, nie? Chwilę. Ziewnęła. Albo dłuższą chwilę? |
| | |
| Temat: Re: Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa | |
| |
| | | | Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|