|
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Reiven Ruen Sro Wrz 18, 2013 9:01 pm | |
| - Wiele, ale większość opiera się na odbieraniu życia. - była szczera. Ale o tych talentach to Mike chyba akurat wiedział. Inicjatywę? To to o to chodziło? Matko a to podobno kobiety są trudne do zrozumienia. Cóż, okazuje się, że nie tylko. Ale przynajmniej zadbała o jego dobre samopoczucie, punkt na liście dobrych uczynków do odhaczenia. Pokręciła głową tylko rozbawiona. - Ja Ciebie też kocham. Ale czasami jesteś wkurzający. - przeczesała mu palcami włosy i przez chwilę patrzyła mu w oczy. Kiedyś mu się za ten uśmieszek oberwie. Westchnęła. To nie tak, że musiała nad wszystkim panować, ale utrata kontroli nad wydarzeniami kojarzyła jej się z zagrożeniem i w efekcie śmiercią. Nie można więc jej było winić, że gubiła się kiedy traciła kontrolę. Póki wszystko było poukładane, czuła się niemal bezpieczna. Uśmiechnęła się tylko słysząc jego słowa, ale zaraz jej usta zostały zamknięte pocałunkiem. Jak by mu mogła odmówić? Nawet jeśli ta beztroska była pozorna, nawet jeśli jutro będzie na nich czekać milion problemów i niebezpieczeństw, to kuszące było niemyślenie o tym i danie się ponieść chwili... nocy. Oczywiście, że wskoczyła mu zgrabnie na biodra, przyciągając się do niego tak, by nikt i nic nie mogło ich rozdzielić. - Cała noc... Ty i ja. - zamruczała niemalże nie odsuwając się od jego ust. - Trzeba powiedzieć Ellie, że pokój gotowy. - jakim cudem ona jeszcze pamiętała, że mają gościa... zadziwiające. - Poczekaj na mnie w sypialni... daj mi pięć minut. - poprosiła, ale nie oderwała się ani na centymentr od męża. |
| | | Wiek : 27 Zawód : ZABÓJCA NA USŁUGACH COIN Przy sobie : Aparat fotograficzny, nóż, komórka.
| Temat: Re: Reiven Ruen Czw Wrz 19, 2013 2:24 am | |
| - Całkiem seksowne. - odpowiedział półżartem. Teraz to chyba już każdy potrafił zabijać, więc talent w tej dziedzinie zasługuje na jeszcze większe wyróżnienie! No i mózgi faceta są proste. Jeśli kobiety mają na nich od cholery fałdek, tak facet ma gładką powierzchnię. Kiedy on nie chce przejąć inicjatywy, to musi to zrobić kobieta. Nie ma mowy, żeby facet nie miał na to ochoty. No chyba, że umiera, ale to też kwestia sporna. - Właśnie za to mnie kochasz. Nie wmówisz mi, że jest inaczej. - uśmiech, uśmiech i jeszcze raz uśmiech. Na pewno Reiven nie da rady go zetrzeć, a przynajmniej nie w tej chwili. Teraz Michael chciał nacieszyć się żoną, jej bliskością i dotykiem. W końcu ostatnio przeżył niemałe chwile grozy martwiąc się o jej życie, a ta sprawa nadal nie została rozwiązana. Równie dobrze może być cały czas w niebezpieczeństwie, a nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Więc jednak Rei nie kłamała i naprawdę chciała tego samego co on? Przynajmniej wskoczenie na jego biodra to potwierdzało. - Po co to przerywać? Ona sobie pójdzie do naszej sypialni, a my zostaniemy tutaj. Zorientuje się jak nie będziemy długo wracać. Widzę, że nie chcesz schodzić. - zaśmiał się, po czym znowu zaczął składać delikatne pocałunki na jej skórze. Jemu też nie było w głowie to, żeby chociaż na moment ją puścić. - Albo nie. Pójdziemy jej o tym powiedzieć tak, jak teraz. - wymyślił w końcu i ruszył w kierunku drzwi. Jeszcze trochę, a nawet da radę je jakimś cudem otworzyć. Niech Rei się nie kłopocze! |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Reiven Ruen Czw Wrz 19, 2013 2:58 pm | |
| - Mylisz się. Kocham Cię bo jesteś przystojny i świetnie całujesz. - mrugnęła do niego porozumiewawczo. Tak łatwo się przy nim zapominało o kłopotach i problemach, o niebezpieczeństwie i całej reszcie. Było tak uroczo beztrosko, że Rei nie chciała tego przerywać. I ona chciała się tym nacieszyć. Takie chwile zdarzał się rzadko, więc nic dziwnego, że chcieli to wykorzystać. Pokręciła głową. - My mamy większe łóżko. - stwierdziła. - Poza tym, lepiej, żeby nie wchodziła do naszego pokoju. Jeszcze znajdzie coś, czego znaleźć nie powinna. - miała na myśli zejście do piwnicy. Zamruczała, ale zdrowy rozsądek dał o sobie znać, na szczęście. Położyła dłoń na ustach Michaela, zatrzymując go. - Pięć minut Mike. Nie siejmy zgorszenia. - zaskoczyła mu z bioder i chwyciła za rękę, ciągnąc go za sobą, żeby wyszedł z pokoju. Popchnęła go leciutko, żeby poszedł do sypialni a sama poszła powiedzieć Ellie, że pokój gotowy.
/salon albo sypialnia |
| | | Wiek : 27 Zawód : ZABÓJCA NA USŁUGACH COIN Przy sobie : Aparat fotograficzny, nóż, komórka.
| Temat: Re: Reiven Ruen Pią Wrz 20, 2013 1:45 am | |
| Więc kocha go za wygląd i umiejętności całowania? Całkiem dobrze! Lepsze to niż miałaby go kochać za same oczy, czy włosy, bo te kiedyś przecież wypadną. Niestety Rei nie mogła wiecznie trzymać się jego bioder i w końcu musiała z nich zeskoczyć. To spotkało się z małym niezadowoleniem ze strony Majka, jednak odrobi to w sypialni! Niech się na to szykuje. - Łóżko? Przecież nie będziemy tylko na nim. - odpowiedział z zadziornym uśmieszkiem, szykując sobie już kilka wizji spędzania tego wieczoru. Dawno nie czul już bliskości żony, więc prawdopodobnie będzie chciał wykorzystać dany im czas na kilka sposobów. - Pięć minut? Wiesz co moglibyśmy robić za pięć minut? - zapytał, spoglądając uważnie na żonę. Domyślał się, że ona doskonale zdaje sobie sprawę, co takiego mogliby wyprawiać. W każdym razie Mike się nie stawiał i ruszył grzecznie do sypialni zgodnie z zaleceniami żony. Po drodze pomachał jedynie do Ellie i uśmiechnął się szeroko. Niech mała wie, że Levittoux jest szczęśliwy. W końcu nic dziwnego. Jego ukochana dała się przekonać do całonocnej zabawy, więc nic lepszego nie mogło się wydarzyć. Zamknął za sobą drzwi, przekraczając próg sypialni. Podejrzewał, że Reiven pokaże jeszcze małej jej nowy pokój i przyjdzie do niego dopiero po jakimś czasie. Mike zdjął za to koszulkę i rzucił ją w kąt sypialni. Posprząta, jak wstanie, bo teraz zupełnie nie miał do tego głowy. Zamiast składania ubrań wolał rzucić się na łóżko i podłożyć ręce pod głowę. Tak właśnie czekał na swoją ukochaną, żeby zacząć przyjemny spektakl. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Reiven Ruen Pią Wrz 20, 2013 11:19 am | |
| /pokój gościnny
Rei wróciła do kuchni. - Pokój masz gotowy. Łazienka jest na korytarzu. Nie krępuj się i czuj się jak u siebie. - uśmiechnęła się do dziewczynki. Miała nadzieję, że mała nie tworzyła w głowie jakiś dziwnych scenariuszy na temat ich nieobecności i miny Mike'a. Choć w sumie było to aż nazbyt oczywiste. Miała też nadzieję, że Garel jakoś dotrzymał dziewczynce towarzystwa. - Wyśpij się bo jutro zaszalejemy. - pogłaskała ją po włosach - Dobranoc. Dobranoc tatuś. - ucałowała ojca i poszła do sypialni do męża.
/sypialnia
|
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Reiven Ruen Pią Wrz 20, 2013 11:22 pm | |
| /salon
Odprowadziła Ellie do pokoju gościnnego i upewniła się, że mała ma wszystko czego jej potrzeba. Oczywiście pomogła jej też z walizką. Weszła do sypialni i zamknęła za sobą drzwi na klucz, tak na wszelki wypadek. Oparła się plecami o drzwi i zerknęła z ukosa na męża, wylegującego się na łóżku. - Czyżbyś był zmęczony? - położyła dłonie na biodrach, rzucając mężowi wyzywające spojrzenie. Jednak w jednej chwili stała jeszcze przy drzwiach, w drugiej wskakiwała już na łóżko. Usiadła okrakiem na Mike'u, wracając do pozycji z pokoju gościnnego. - Zaśpiewać Ci kołysankę? Czy wolisz jakąś bajkę? - zapytała troskliwie. Oczywiście wiedziała, że raczej nie o spanie spanie tu chodzi. Jeśli Mike da jej zmrużyć oczy na godzinę chociaż, to będzie dobrze. Ehhh pracowita noc. Ale obowiązki żony wzywają. Jej spojrzenie padło na rzuconą w kąt koszulkę. Nic jednak nie powiedziała, tylko paznokciami przejechała po klatce piersiowej męża. |
| | | Wiek : 27 Zawód : ZABÓJCA NA USŁUGACH COIN Przy sobie : Aparat fotograficzny, nóż, komórka.
| Temat: Re: Reiven Ruen Sob Wrz 21, 2013 12:22 am | |
| Muszę przyznać, że Majk nie mógł się już doczekać na swoją ukochaną żonę. Czy ona robiła małej jakieś przyjęcie powitalne, że zeszło jej taki szmat czasu? Przecież Levittoux zaczął już marznąć na tym łóżku i teraz będzie potrzebował naprawdę dobrego źródła ciepła, jeśli ma nie być chory! - Oj bardzo. Ciekawe, czy coś sprawi, że odzyskam siły. - odrzekł do Rei z szelmowskim uśmieszkiem zdobiącym jego twarz. Takie pytania chyba były bezcelowe, prawda? W końcu i tak wiadomo, że Mike zawsze będzie miał siły i ochotę dla swojej żony. Zrobiłby to nawet wtedy, gdyby czołgał się po ziemi. Na całe szczęście kto, jak kto, ale Reiven doskonale rozumiała tego faceta i już po chwili siedziała na nim okrakiem. Levittoux jakoś lubił tę pozycję. Mógł spoglądać na swoją żonę w całej okazałości i to z całkiem ciekawej perspektywy. Uśmiechnął się jeszcze szerzej, kiedy do głowy wpadło mu to, co mogą robić za chwilę. Nie mógł się po prostu doczekać. - Wolałbym obiecany masaż. Taki dokładny, egzotyczny, trochę zboczony? - mówił już prosto z mostu, a rękoma ponownie wodził po udach swojej kobiety. Już wystarczająco długo się droczyli, więc nie ma teraz potrzeby, żeby odczuwać jakieś zahamowanie. Lepiej ten czas spożytkować na coś pożytecznego, produktywnego i przyjemnego. PPP! Bardzo ważna rzecz. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Reiven Ruen Sob Wrz 21, 2013 12:33 am | |
| +18! - Czyli kołysanka odpada. - westchnęła smutno. Patrzyła na męża z góry, uśmiechając się do niego uwodzicielsko, samymi tylko kącikami ust. To nie chodziło tylko o pożądanie, o to, że Mike był seksownym, przystojnym mężczyzną, ale też o to, że dawał jej szczęście. Mogliby po prostu ze sobą być a i tak Rei byłaby w siódmym niebie. Sex był przyjemnym zwieńczeniem, ale i bez niego byłaby szczęśliwa, byle z Michaelem. - Zboczony? - uniosła pytająco brwi. - To chyba nie ja... ja jestem grzeczną dziewczynką i nie robię tak... - pocałowała Mike'a w szyję, delikatnie przygryzając skórę, bardzo delikatnie, w końcu nie była jakąś wampirzycą. - ani tak - ustami zeszła na klatkę piersiową męża. Nie spieszyła się. Była dokładna w wykreślaniu mapy na skórze ukochanego. Konsekwentnie schodząc coraz niżej. - ani tym bardziej tak. - zatrzymała się na podbrzuszu, gdzie przeszkodą było ubranie męża. Wyprostowała się. - Więc proszenie mnie o zboczony masaż jest proszeniem mnie o złamanie moich zasad. - zrobiła minę niewiniątka. Jej pazurki po raz kolejny przejechały po torsie mężczyzny. Potem po ramionach i rękach.
Ostatnio zmieniony przez Reiven Levittoux dnia Sob Wrz 21, 2013 12:55 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Wiek : 27 Zawód : ZABÓJCA NA USŁUGACH COIN Przy sobie : Aparat fotograficzny, nóż, komórka.
| Temat: Re: Reiven Ruen Sob Wrz 21, 2013 12:51 am | |
| - Chyba, że bardzo chcesz spać. - odpowiedział, jeszcze trochę drocząc się z żoną! Ot tak, na sam koniec, lub początek. Zależy jak na to ktoś spogląda. I czy ktoś tutaj próbował kłamać? Przecież na to są paragrafy, kodeksy moralne i inne źródła. Michael uśmiechnął się szerzej, słysząc co też takiego jego żona wygaduje. On doskonale ją znał i wiedział, że nie jest taka grzeczna, za jaką się podaje. Zresztą wielokrotnie przekonał się o tym na własnej skórze. Miał to szczęście, że będzie mógł sprawdzić ową wersję jeszcze bardzo, bardzo dużo razy. I wszystko zaczynało się potwierdzać. Pocałunki składane na jego skórze były tego najlepszym dowodem. Po ciele mężczyzny przeszedł delikatny dreszcz, który oznaczał jedynie to, że fala przyjemności powoli rozchodzi się po jego ciele. Reiven mogła poczuć, że zmierza też do jednego, najbardziej oczywistego punktu na jego ciele. W końcu był mężczyzną, a w dodatku całkiem młodym. - Proszenie Cię? - powtórzył za nią, wiercąc się przez moment, aby ustawić się w dogodniejszej pozycji. Teraz mógł się podnieść tak, żeby spojrzeć w oczy swojej żony. Między nimi nadal nie było praktycznie wolnej przestrzeni, co tylko potęgowało erotyzm. - Szeregowa Levittoux, to rozkaz. Teraz ja tutaj dowodzę. - powiedział, unosząc prawy kącik ust do góry. Nie może przecież być wiecznie jego panią kapitan. Czasem pasowałoby wziąć wolne i zostawić tę posadę komuś innemu. - Przyszła pora na sprawdzenie munduru. - zapowiedział, chwytając rękoma za materiał bluzki Rei w prostym celu. Chciał ją z niej zdjąć i rzucić w ten sam kąt, co swoją koszulkę. Jeśli tylko mu się to udało, to od razu przystąpił do pocałunków. Za cel obrał sobie ramiona i szyję partnerki, a rękoma wodził delikatnie po jej bokach, zawadzają palcami o materiał biustonosza. - Wypełni Pani swoje zadanie, czy trzeba zwołać sąd polowy? - zapytał w przerwie pomiędzy pocałunkami, wyszeptując to do jej ucha. Na znak tego, że nie żartuje, przygryzł delikatnie jej płatek ucha. Skoro mają się bawić, to czemu nie mogliby się na moment zamienić rolami? |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Reiven Ruen Sob Wrz 21, 2013 1:04 am | |
| Pokręciła tylko głową. Ona i spanie? Ostatnio dwóch rzeczy prawie nie robiła, nie spała i nie jadła. Pewnie to się na niej zemści, ale nie dziś. Zamrugała jak podlotka. - Panie Kapitanie, ale jak to? - złapała tą zabawę w lot. - Mundur jest bez szwanku. - nawet nie spojrzała za swoją koszulką. Zamknęła oczy i zamruczała. Lubiła gdy ją całował, dotykał, pieścił. Aż przyjemne ciarki przechodziły po jej skórze. Uniosła na moment biodra pozbywając się spódnicy od munduru, którą miała na sobie, i przy okazji odnajdując rozporek Mike'a - Pański mundur natomiast jest do wymiany. I to od zaraz. - jednym, bardzo sprawnym ruchem pozbawiła męża zbędnej części odzieży. Teraz oboje byli w samej bieliźnie - Będę posłuszna panie kapitnanie. - pochyliła się i przejechała językiem po ustach męża - A może nie... - wpiła się w wagi Michaela, pogłębiając pocałunek. Jej dłonie zsunęły się z torsu chłopaka niżej i wylądowały w jego bieliźnie, w wiadomych rejonach. -Przegląd broni. - oderwała się na sekundę od jego ust, ale tylko na chwilę. |
| | | Wiek : 27 Zawód : ZABÓJCA NA USŁUGACH COIN Przy sobie : Aparat fotograficzny, nóż, komórka.
| Temat: Re: Reiven Ruen Sob Wrz 21, 2013 1:17 am | |
| Właśnie! Przez to całe zwodzenie, uwodzenie, Mike zapomniał, że żona obiecała coś zjeść. Jak mu zasłabnie podczas igraszek, to to dopiero będzie zemstą. - To dopiero sprawdzimy. - nie spodziewał się jednak aż takiej kooperacji. Nie minęła chwila, a spódnica już leżała gdzieś na podłodze. Co więcej, Szeregowa Levittoux, bardzo poważnie potraktowała swoje zadanie, rozbierając również kapitana. Tego jednak nie było w rozkazach, więc była to jawna samowolka. Michaelowi wcale to nie przeszkadzało. Był w stanie przymknąć oko na taką niesubordynację pod warunkiem, że wszystko pójdzie po jego myśli. - Może?- tylko tyle zdążył powiedzieć, bowiem już po chwili czuł na swoich ustach namiętny pocałunek żony. Co więcej, jej ręka zsunęła się na oczywiste rejony. Mike był gotowy, jednak nie chciał jeszcze tego zaczynać. Najpierw sprawi, że Reiven sama go o to poprosi. I właśnie dlatego podczas pocałunku manewrował palcami tak, żeby pozbawić żonę zbędnej górnej części bielizny. Kiedy tylko mu się to udało, oderwał się od niej na moment i przewrócił na łóżko tak, że teraz to on znajdował się na górze. - To ja tutaj dowodzę. - przypomniał jej jeszcze, dając jednocześnie do zrozumienia, że już nie czas na rozmowy. Jego wargi powędrowały bowiem na piersi Rei, a język delikatnie zataczał kółka dookoła lewego sutka. Prawa dłoń zajmowała się tymczasem drugim, delikatnie ściskając go i ciągnąc w górę. Najpierw chciał sprawić, żeby się przed nim wiła, przygryzała wargi i jęczała z rozkoszy. Dopiero później mogą przystąpić do prawdziwego aktu. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Reiven Ruen Sob Wrz 21, 2013 1:32 am | |
| Oj tam, jakoś da radę. Chyba. U Rei wyszło jednak to, że normalnie to ona rządziła i w sumie trochę samowolkę miała we krwi. Jakby była posłuszna, to by nie była rebeliantką. Nie można więc było oczekiwać od niej całkowitego posłuszeństwa. Zresztą, sam chciał żeby przejęła inicatywę, to przejęła... trochę za późno, ale przejęła. Michael pokrzyżował jej niecny plan rozpalenia męża do czerwoności. Wylądowała na plecach już niemal całkiem naga, zdana na łaskę i niełaskę dłoni i ust męża. Levittoux wiedział co Rei lubi. - Na rozkaz - jęknęła. Na bogów jak ona lubiła pieszczoty skupiające się na jej piersiach. Miała ciarki, gęsią skórkę i jej ciało powoli wymykało się jej spod kontroli. Mówisz i masz... może jeszcze nie jęczała, ale wargi przygryzła i zamknęła oczy napawając się dotykiem mężczyzny swojego życia. Dłoń prawej ręki wplotła we włosy męża, drugą natomiast zacisnęła na pościeli. Tak, zdecydowanie wiedział co ona lubi i niecnie to wykorzystwał. W ten sposób mógł ją skłonić niemalże do wszystkiego... w każdym razie w sferze łóżkowej. |
| | | Wiek : 27 Zawód : ZABÓJCA NA USŁUGACH COIN Przy sobie : Aparat fotograficzny, nóż, komórka.
| Temat: Re: Reiven Ruen Sob Wrz 21, 2013 1:51 am | |
| Już Mike postara się o to, żeby Rei była mu posłuszna. A przynajmniej przez te noce, które spędzają razem. Mogła sobie rządzić w pracy z racji stopnia, jednak tutaj są na równi. Oczywiście czasem jedno z nich może tę równię przechylić na swoją stronę, jednak właśnie dzięki temu będzie o wiele ciekawiej niż do tej pory. No, wreszcie! Mike uśmiechał się sam do siebie, jak głupi. Uwielbiał, kiedy Rei była taka uległa, niby niewinna, podporządkowana. Może i kręciło go to aż za bardzo, ale to wszystko sprawka tej kobiety. Po prostu nie wyobrażał sobie, że przy jego boku stałby ktokolwiek inny. Ona była tą jedyną i wypełniali się pod każdym względem. Para idealna, która została spleciona przez figlarny los. Mike doskonale wyczuł, że Reiven zaczyna reagować na jego pieszczoty w sposób, jaki pragnął. Tylko dlaczego się jeszcze powstrzymywała? Czyżby mąż musiał ją przełamać? Jego usta nadal skupiały się na biuście dziewczyny, ale za to wolna ręka zmierzała teraz w stronę jej pępka, a następnie na wewnętrzną stronę ud. Michael wodził po jej skórze czubkami palców zupełnie tak, jakby była z porcelany, która mogłaby się w każdej chwili stłuc pod jego dotykiem. Musiał jednak wydobyć ten słodki jęk z jej ust i właśnie dlatego posunął się dalej. Jego ręka wsunęła się teraz pod bieliznę żony, a palcem wskazującym przejechał subtelnie po jej wargach. W tym samym momencie jego zęby zacisnęły się na sutku kobiety. Nie na tyle mocno, żeby sprawić jej ból, ale na tyle okazale, żeby jeszcze bardziej się nakręciła. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Reiven Ruen Sob Wrz 21, 2013 2:11 am | |
| Tylko, żeby nie przesadził. Bo Rei nie należy do tych uległych. Na potrzeby chwili mogła być potulna jak kotka, ale potrafiła też pokazać pazurki. Była dziewczyną samodzielną i nie pozwalała by ktoś nią rządził. Nawet Michael... Bo jakby na to pozwoliła, to pewnie już dawno by sam polazł do Averego, albo oddał swoje życie dla niej. Ktoś musiał go pilnować i dbać o niego. Tym kimś była Rei. I ona nie wyobrażała sobie życia z kimś innym (przynajmniej na razie, bo kto wie co przyniesie przyszłość i MG). Kto by ją tak zrozumiał, jak nie on? Kto tak jak i ona wolałby oddać swoje życie dla dobra drugiej połówki? Dobrali się idealnie, ale miało to swoje minusy. Bo ich skłonność do poświęceń mogła przynieść im kiedyś samotność. Jakby uparcie nadal nie pozwalała sobie na wydobycie choćby dźwięku, piśnięcia nawet. Mocniej tylko zacisnęła dłoń na pościeli, wargę zagryzła już niemal do krwi. Ale nie, nie da mu tej satsfakcji, nie tak łatwo. Jej plan jednak legł w gruzach gdy Michael przypuścił bardziej stanowczy atak. Jęknęła głośno, jakby od kilku minut zbierała w sobie siłę. O słodka torturo. |
| | | Wiek : 27 Zawód : ZABÓJCA NA USŁUGACH COIN Przy sobie : Aparat fotograficzny, nóż, komórka.
| Temat: Re: Reiven Ruen Sob Wrz 21, 2013 2:39 am | |
| Każdego kotka z pazurkami da się kiedyś ujarzmić. Trzeba tylko posiadać wystarczająco dużo cierpliwości, kocimiętki i dużo, dużo miłości. Mike podejmie się tego niewykonalnego zadania dla dobra ich obojga! No dobra. Jemu po prostu taka zabawa przypadła do gustu aż za bardzo i właśnie dlatego będzie męczył Reiven. Starała się wytrzymać? Gdyby jej się to udało, to Michael naprawdę zwątpiłby w swoje umiejętności, a później zamknął w sobie. Na całe szczęście Pani Levittoux wreszcie pękła i wydobyła ze swojego gardła ten rozkoszny jęk. Takie odgłosy sprawiały, że Mike chciał pominąć całą grę wstępną, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo lubi ją Rei. I właśnie dlatego zmienił trochę taktykę, nadal chcąc podtrzymać jednak ten nastrój. Jego palce przeniosły się teraz na najbardziej wrażliwy punkt ciała kobiety i zaczęły go delikatnie masować, trącać i zahaczać. Skupiał się głównie na tym punkcie, ale jakby tego było mało, teraz podniósł się lekko do góry, aby wpić się w usta ukochanej. Nie zamierzał bawić się już w delikatne pocałunki, lekkie muskanie warg. Oj nie. Teraz po prostu naparł swoimi ustami na jej, wsuwając język do środka i delikatnie trącając jej tak, jakby chciał zaprosić go do wspólnego tańca. Szykował jeszcze coś innego, ale o tym zaraz. - Daj z siebie wszystko, szeregowa. - mruknął, co było swoistą zachętą do głośniejszego okazywania swych uczuć. A co dalej? Michael powoli zniżał się w stronę podbrzusza żony, znacząc językiem doskonale widoczną ścieżkę. W końcu znalazł się w jej nogach z triumfalną iskierką w oczach. Palcami chwycił bieliznę kobiety, aby za chwilę ta wylądowała na ziemi i postanowił skorzystać z tego, że jest teraz w uprzywilejowanej pozycji. Składał pocałunki po wewnętrznej stronie ud, podbrzuszu, ale jakby specjalnie omijał jej najwrażliwsze miejsce. Postanowił, że trochę ją zniecierpliwi. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Reiven Ruen Sob Wrz 21, 2013 3:19 am | |
| Jakby ujarzmił Rei całkowicie, to by się zrobiła nudna i bezbronna. A nudna i bezbronna Rei by na nikim wrażenia nie zrobiła i pewnie by ją zabili. W tym jednak konkretnym przypadku dzisiejszej nocy, Reiven poddała się woli męża i z każdą chwilą poddawała mu się coraz bardziej. Mógł z nią robić co chciała a ona by się godziła na wszystko. To nie jest w pożądku, że mężczyzna może mieć nad kobietą taką władzę. Rei jęknęła ponownie, w usta ukochanego. Pocałunek był agresywny, ale namiętny. Podjęła zaproszenie do tańca, odpowiadając na poczynania męża tym samym. Na koniec lekko przygryzła wargę męża, ciągnąc ją leciutko. Nie odpowiedziała. Jej odpowiedzią było tłumione westchnienie, gdy poczuła jak mąż ustami muska jej skórę, a potem pozbawia ją ostatniej części stroju... biedny mundur, tak sponiewierany. Mike najwyraźniej postanowił wziąć Rei na przetrzymanie. Ale nawet jej anielska cierpliwość się kiedyś kończyła. A w tej sytuacji kończyła się bardzo szybko. Chwyciła go za czuprynę i zmusiła by na nią spojrzał. Posłała mu spojrzenie mówiące: "Nie przeciągaj struny" lub jak kto woli "Działaj". Słowem się jednak na głos nie odezwała. Zaraz też Mike'a puściła, umożliwiając mu kontynuowanie dzieła. A co?! Żeby ona go potem nie zniecierpliwiała. |
| | | Wiek : 27 Zawód : ZABÓJCA NA USŁUGACH COIN Przy sobie : Aparat fotograficzny, nóż, komórka.
| Temat: Re: Reiven Ruen Nie Wrz 22, 2013 10:38 pm | |
| On już by się o to postarał, żeby nadal była sobą, pomimo ujarzmienia. Oczywiście musiałaby wypełniać jego każdą prośbę, ale przecież nie byłoby tak, że prosiłby ją o coś w każdej sekundzie. Miałby takie genialne przebłyski i tyle. Zresztą ujarzmiona miała być tylko w stosunku do niego. Dla innych nadal byłaby dziką i nieokiełznaną Reiven Levittoux. No i chyba Michael trochę przesadził z drażnieniem się, albo jego ukochana żona była aż tak spragniona pieszczot. Nic dziwnego. Ostatnio nie mieli zbyt dużo czasu na takie zabawy, a teraz nadarzyła się idealna okazja. Mężczyzna nie mógł się jednak pozbyć uśmieszku, który towarzyszył mu podczas spoglądania na Rei. To było naprawdę przednie. Nie zamierzał jednak dalej drażnić lwicy i zaraz po puszczeniu jego czupryny, do razu przeszedł do rzeczy. Czubek jego języka powoli zaczął przesuwać się po całej kobiecości Rei z góry na dół, i z powrotem. Mike wsunął dłonie pod pośladki swej ukochanej, a kciukami naciągnął skórę tak, żeby mieć jeszcze lepszy dostęp. Właśnie wtedy zaczął składać delikatne pocałunki, aby na sam koniec skupić się jedynie na łechtaczce żony. Zaczepiał ją, delikatnie podgryzał, masował, ale jakby tego jeszcze było mało, to wsadził do środka sam czubek palca, jakby nadal się bawiąc. Dopiero po chwili wsunął go gwałtownie do środka i zaczął powoli poruszać. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Reiven Ruen Nie Wrz 22, 2013 11:55 pm | |
| Ujarzmianie mimo wszystko to nie było to, czego Rei potrzebowała. Na potrzeby chwili potrafiła być mężowi posłuszna, ale gdyby była całkowicie posłuszna i całkowicie ujarzmiona to już by nie była ta sama Rei, nie ta którą Mike pokochał. Była uparciuchem, który dobro przyjaciół stawiał nad własnym. Gdyby ją zacząć zmieniać, to konsekwencje mogłyby być tragiczne... Poza tym zapewne czasem lubił gdy była dzika i nieokiełznana. I jeszcze się bezczelny z niej śmiał. Oj go zaraz kopnie to się mu odechce śmiać. Tylko się będzie musiała skupić najpierw. No... przeszedł do rzeczy. Rei wygięła plecy w łuk i dłonie mocniej zacisnęła na pościeli. Było jej tak dobrze... tak piekielnie dobrze. Jej mąż był wszystkim czego potrzebowała. Duchowo, cieleśnie, pod każdym możliwym względem. Jęknęła czując w sobie palec męża. Doprowadzał ją do szaleństwa, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. - Chodź tu. - westchnęła. Chciała móc go całować, chciała poczuć go w sobie. Już dość miała gierek i gry wstępnej. |
| | | Wiek : 27 Zawód : ZABÓJCA NA USŁUGACH COIN Przy sobie : Aparat fotograficzny, nóż, komórka.
| Temat: Re: Reiven Ruen Pon Wrz 23, 2013 1:39 am | |
| Pozostaje tylko czekać aż pokaże mu się dzika i nieokiełznana. I to z niecierpliwością! I jakoś nie wierzę w to, że Rei chciałaby go kopnąć podczas tego, co właśnie robią. Przecież to by zepsuło cały nastrój, a od tego już blisko do zakończenia wieczoru nie tak, jak to sobie wyobrażali. Michael zawsze uwielbiał reakcje Rei na jego pieszczoty. Dreszcze, wyginanie ciała, czy zaciskanie rąk na prześcieradle. Dodać do tego jeszcze pojękiwania jego ukochanej i mógłby doświadczać tego cały czas. Teraz jednak żona zachęcała go do dalszych kroków, na co z ochotą zareagował. Ściągnął z siebie bieliznę i podniósł się nieznacznie, aby zmienić pozycję na wygodniejszą. Teraz delikatnie pomógł sobie palcem i już po chwili wszedł całym sobą w żonę. Nie zamierzał teraz bawić się w żadne delikatności. Już zbyt długo nie czuł tego ciepła pochodzącego od żony, żeby się hamować. Jego ruchy były z początku powolne, ale za to bardzo głębokie. Poruszał rytmicznie biodrami, jednocześnie nachylając się nad Rei, żeby łapczywie muskać jej wargi. Wtedy też przyspieszył. Teraz raz po razie obijał się o miednice swojej ukochanej, czując się coraz lepiej. Jego twardy członek napierał na ścianki, rozpychając je coraz bardziej. Mike nie szczędził sobie ruchów. Chciał, żeby Rei zapamiętała tę noc na długo. W końcu dopiero rozpoczynają, prawda? |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Reiven Ruen Pon Wrz 23, 2013 2:02 am | |
| Może któregoś dnia, jak będzie grzeczny. Pytanie czy miał na myśli nieokiełznaną Rei żołnierza, czy nieokiełznaną i dziką Rei którą miał przyjemność poznać Drake Snow... Rei na serum. Z nią Michael miał do czynienia. Drapała go, gryzła, warczała na niego i wyzywała go ilekroć pojawił się w polu jej widzenia gdy była na serum. To była czysta nienawiść, Reiven na serum nienawidziła Michaela tak bardzo jak zwykła Rei nienawidziła Snowa. Okiełznanie jej nie było możliwe. Tylko jeden człowiek mógł ją ujarzmić i on już nie żył. I to nie była kwestia złej czy dobrej woli, ale zakodowanego w serum ślepego posłuszeństwa. Uśmiechnęła się tylko widząc, że zaraz Mike do niej dołączy i połączą się w tym odwiecznym akcie miłości w jedno. Zagryzła wargi, gdy w nią wchodził, jednocześnie wpatrywała się w jego twarz. Wiele się przez ten rok zmieniło, ale akurat zawsze uważała, że jest przystojny, to pozostawało niezmienne. Oczywiście to nie było najważniejsze, ale o ile milej było jeśli się spędzało czas z kimś przystojnym... Odwzajemniała pocałunki, wiecznie spragniona jego warg. Był jej źródłem tlenu, jej opoką, radością i pocieszeniem, jej spełnieniem marzeń. Przestało być ważne to, że nie może mieć dzieci. Ważne, że była z nim, wspólnie coś wymyślą. Oplotła go nogami na wysokości bioder, paznokciami przejechała po jego ramionach, zostawiając na nich czerwone pręgi. - Kocham Cię. - szepnęła mu w usta nim wpiła się w nie łapczywie. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Reiven Ruen Wto Paź 29, 2013 6:00 pm | |
| /Sundown Boulvard
W samochodzie milczeli. O czym tu rozmawiać? Rei czuła się zbyt upokorzona swoim własnym zachowaniem, żeby teraz szczebiotać jak katarynka. Czasami cisza była dobra. Milczenie które nie jest krępujące dla obu stron „rozmowy” zdarza się tylko między dwójką ufających sobie ludzi, o silnej więzi. Nie z każdym potrafimy milczeć. Czy to milczenie było krępujące, trochę tak. Ale tylko ze względu na to, co stało się na deptaku. Zgodnie z zapowiedzią, Rei zanim pojechała do Pippina zahaczyła o swoje mieszkanie. - Poczekaj w aucie. To nie potrwa długo. – uśmiechnęła się do przyjaciela i wyszła z samochodu by udać się po prezent dla Ellie. Jakież było jej zdziwienie kiedy zobaczyła Michaela. Siedział na kanapie w salonie, na niskim stoliku do kawy przed nim leżał stos papierów, a sam Levittoux wyglądał na przybitego. Reiven uśmiechnęła się… dawno nie miała okazji porozmawiać z mężem. - Jesteś dziś wcześniej. – rozpromieniła się. – Co się stało? Wyglądasz na przygnębionego. – nie zastanawiając się ani chwilę, usiadła obok niego na kanapie i wyciągnęła rękę, by wziąć dłoń męża w swoją. On jednak cofnął rękę. Tego się nie spodziewała. A jeszcze bardziej nie spodziewała się, że przesunie w jej stronę stos papierów. Pierwsze co jej się rzuciło w oczy, to podpis Michaela. Wszędzie rozpoznałaby to M i to L. Zerknęła pytająco na męża i znów na kartki… „Pozew o rozwód”… trzy słowa które zdruzgotały jej szczęście, zmiażdżyły jej serce, wyrywając je z piersi i zgniatając między stronami pozwu. Papier ma czasami moc większą niż pięść. - Nie rozumiem… – wbiła sobie paznokcie w wewnętrzną stronę dłoni, by się nie rozpłakać. - Odchodzę Reiven. To bez sensu… ciągnięcie tego na siłę. Poznałem kogoś. Chcę być z nią. Ty jesteś wspaniałą przyjaciółką… ale nie potrzebnie pchaliśmy się w małżeństwo. - Ale… – miał coś smutnego w spojrzeniu gdy unikał wzroku Rei. Może kłamał? Może to był głupi żart. - Chcę rozwodu Reiven. Jak podpiszesz będziesz wolna, ja będę wolny. Będę szczęśliwy będąc z nią… a przecież chcesz, żebym był szczęśliwy, prawda? – wiedział dobrze, że tego chciała. Że była gotowa sama umrzeć, by on był bezpieczny. On dla niej też był skłonny to zrobić. Oddać własne życie za jej bezpieczeństwo. Dlatego gdy jego nowi „pracodawcy” postawili warunek „Albo odejdziesz od żony, albo ją zabijemy w najokrutniejszy możliwy sposób” wybór był łatwy. Może nie będą razem, ale Reiven będzie żyła. Miała przyjaciół, bliskich którzy pomogą jej sobie poradzić z jego odejściem. A on… on jakoś będzie wegetował… będzie wstawać rano, myśleć o niej, o tym, czy jest szczęśliwa, patrzeć na jej zdjęcie, oddychać, jeść, wykonywać swoje obowiązki, a potem kłaść się spać i zasypiać wyobrażając sobie, że ona jest przy nim. Pewnie ona będzie wtedy w ramionach innego. Była zbyt niewiarygodną kobietą, żeby być sama… ktoś o nią zadba. Od tygodnia czekał na rozkaz. Rado przyszła wiadomość „to dziś”. Kurier przyniósł przygotowane papiery rozwodowe. Zabawne jak dwa podpisy mogą przekreślić wszystko. „Oni” podstawili nawet dziewczynę, która miała być „tą jedyną”. W rzeczywistości miała wywieźć go gdzieś do dystryktów, gdzie nadal miał odwalać czarną robotę. Bał się zostawiać tu Rei, ale wierzył, że sobie poradzi. Miała teraz pod sobą wszystkich strażników pokoju. Gdyby tylko mógł z kimś porozmawiać na ten temat… uzasadnić swoje postępowanie. Chociażby z Jofferym… Ale to miała być tajemnica. A groźby pod adresem Reiven były zbyt realne. - Chcę rozwodu – powtórzył. Zacisnął zęby i spojrzał na nią. Oczy jej błyszczały, widział, że ona walczy ze sobą, by się nie rozpłakać. – Zakochałem się Reiven. Proszę… pozwól mi być z nią szczęśliwym. Wyjedziemy z Kapitolu. Nie będziesz musiała nas oglądać… tylko podpisz papiery… proszę – przysunął stosik jeszcze bliżej dziewczyny i dał jej do ręki długopis. Dłoń jej się trzęsła. Najbardziej na świecie chciała szczęścia Michaela. Była głupia rojąc sobie w głowie, że to ona mu je da… Nie mogła mieć dzieci… ktoś zawsze jej groził, była dzieckiem, chudym dzieckiem, które nie radzi sobie z życiem. Jak mogła wierzyć, że ktoś taki będzie z nią szczęśliwy. Nikt by nie był… - Kocham Cię. – powiedziała tak cicho, że pewnie nawet on nie słyszał, choć siedział obok. Ale usłyszał. W myślach odpowiedział „Ja Ciebie też kocham. I robię to dla Ciebie… Wybacz mi.” Podpisała… drżącą dłonią, granatowym atramentem długopisu z logiem Strażników Pokoju i łzą… czystą… pełną bólu. Jeden egzemplarz dla niej, jeden dla Michaela, jeden dla prawnika… który być może nawet nie istniał. Michael wstał. Ulżyło mu minimalnie. Teraz już będzie tylko lepiej. Powoli nauczy się żyć bez niego. Będzie wierzyła, że jest gdzieś z inną, szczęśliwy. Sama odnajdzie niebawem szczęście, był tego pewny. Sam wątpił w to, że bez niej cokolwiek będzie miało sens. Ale ona będzie bezpieczna i to było najważniejsze. Dopiero teraz zauważyła, że w korytarzu stoją walizki. - Już wyjeżdżasz? – zapytała. Chciała wstać. Zatrzymać go. - Tak, Lizz już na mnie czeka. Lizz… tak miał na imię koniec jej małżeństwa. Lizz… takie proste imię, Lizz, imię dla miłej dziewczyny. Pewnie była miła i ładna. I potrafiła uszczęśliwić Michaela. - Zrób coś dla mnie. Uważaj na siebie. Nadal jesteś moją przyjaciółką. – chciał już iść. Musiał już iść, zanim zmieni zdanie – Żegnaj Reiven. Nie odpowiedziała. Patrzyła jak wychodzi. Wkrótce potem usłyszała jak drzwi od garażu się otwierają. Usłyszała dźwięk silnika samochodu Mike’a… potrafiła rozpoznać ten dźwięk wśród setek innych. To był dźwięk który do tej pory kojarzył jej się z Michaelem wracającym do domu. A teraz był to dźwięk który oznaczał, że go straciła. Zbyt późno poderwała się z kanapy, zbyt późno wbiegła do garażu. Brama zamykała się automatycznie. Dźwięk silnika oddalał się od mieszkania. Reiven Ruen-Levittoux… nie, Reiven Ruen… tylko Reiven Ruen… wróciła do salonu. Jeden egzeplarz papierów rozwodowych świadczył o tym, że jeszcze dziesięć minut temu była mężatką. Zapomniała, że Pippin czekał na nią. Siedziała na kanapie i wpatrywała się w dwa podpisy.
|
| | | Wiek : 24 Zawód : Żołnierz; Oddział Reiven Przy sobie : przy sobie: zapalniczka, prawo jazdy, latarka, pistolet, zestaw pierwszej pomocy
| Temat: Re: Reiven Ruen Wto Paź 29, 2013 9:19 pm | |
| Podczas drogi nie odzywałem się. Nie wiedziałem co miałbym powiedzieć. Przeprosić? Przecież nie miałem za co przepraszać. Nie chciałem w ogóle poruszać tego tematu. Wpatrywałem się w światła, które mijaliśmy, w ludzi idących ulicami. Myślałem o Adrie. Wracałem wspomnieniami do spędzonych z nią nocy i dni. Do tych miesięcy, kiedy żyliśmy razem, nie bojąc się, że możemy zostac wylosowani. Nie byliśmy bogaci. Ale byliśmy razem i to dawało nam szczęście. Kochałem ją, nawet bardzo. To, że zakochałem się rozsądnie, wcale nie znaczyło, że to uczucie było w jakikolwiek sposób mniejsze albo gorsze, niż to co Finnick czuł do Annie. Dlaczego w takim razie dałem jej rozwód? Dlaczego nie zatrzymałem jej przy sobie, albo sam nie potrafiłem zostać przy niej? Byłem tchórzem, bo uciekałem na front, przed tym co działo się w Czwórce. I dlatego, że wmówiłem sobie, że dobro całego Panem jest ważniejsze niż moje własne. Ale wiedziałem, że to po cześci jest tylko wymówka. Córeczka Adrie była śliczna. Nie pamiętałem jej imienia, ale to było chyba Amelia. Przynajmniej kiedy my rozmawialiśmy o wymarzonych imionach dla dzieci, takie właśnie podała Adrie jako swój wybór. Nie wiedziałem kto jest ojcem i przez jakiś czas podejrzewałem, że to ktoś kogo znam, skoro nie chciała mi powiedzieć. Ale po wybuchu to straciło zupełnie znaczenie. Nie żyły. Obie. Tak samo jak moja mama i wielu innych wspaniałych ludzi. Kied Reiven wysiadła, skinąłem jej krótko głową. Nie przeszkadzało mi poczekanie pięciu minut. Czekałem więc, aż w pojeździe zaczęło się robić coraz ziminiej. W pewnym momencie usłyszałem dźwięk silnika. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem samochód i siedzącego w nim Michaela wyjeżdżający z garażu. Zanim drzwi się zamknęły, mignęła mi sylwetka Reiven. Coś mnie zmroziło. Jest źle! - krzyczało wszystko we mnie. Odpiąłem pas i wysiadłem z samochodu. Zapominając o lasce, poszedłem do domu Reiven. Ból w nodze się nie liczył, a z pewnością nie zamierzałem po laske wracać. W sercu rozła mi wielka i zimna gula. Bałem się. Otworzyłem drzwi z impetem i wszedłem do środka. Potem do salonu. Reiven siedziała na kanapie, wpatrując się w plik kartek na stoliku przed nią, jakby widziała zwłoki kogoś bardzo jej bliskiego. Wiedziałem co to za papiery, nawet zanim byłem w stanie przeczytać nagłówek. Sam takie przecież podpisywałem, a każdy kto kiedykolwiek to robił, już na zawsze zapamiętał uczucie, jakie wokół siebie rozsiewał ten plik kartek. Nie mogłem w to uwierzyć. W jednej sekundzie we mnie rozpętała się taka nawałnica wściekłości, o jakiej wytworzenie nawet siebie nie podejrzewałem. - Zajebię skurwiela. - wyrwało mi się na głos, przez zaciśnięte zęby. Chciałem krzyczeć, rzucać rzeczami, a najlepiej cofnąć czas, wyrwać Mike'a z auta i udusić go gołymi rękami za to co zrobił swojej żonie. Musiałem... Nie! Uspokój się! - zbeształem samego siebie. Podszedłem do Reiven i usiadłem obok. Nie wiedziałem jak mam ją pocieszyć. Dla mnie rozwód był zakończeniem długiego okresu kłótni, nieporozumień, pretensji i generalnie wyszedł i mi i Adrieli na dobre. Ale ona? Straciła właśnie wszystko. - Rei? - zapytałem niepewnie, bo bałem się w jakim stanie psychicznym ona się znajduje. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Reiven Ruen Wto Paź 29, 2013 9:46 pm | |
| Nie wiedziała ile czasu minęło. Zdawało jej się, że chwila i wieczność jednocześnie. Pippina zauważyła dopiero gdy się odezwał. Spojrzała na niego - Nie! Nie wolno Ci go tknąć! - zacisnęła zęby. Michael może ją skrzywdził, ale nadal był dla niej ważny. Nie pozwoli mu zrobić krzywdy. Jeśli Lizz dawała mu szczęście, to ona, Reiven nie będzie temu stała na przeszkodzie. Michael wiedział jakich argumentów użyć, by ją przekonać. Znał ją aż nazbyt dobrze. Pippin usiadł obok niej, a jej spojrzenie automatycznie wróciło do kartki. Tylko to zostało jej po małżeństwie... Nie nie tylko. Na palcu wciąż miała obrączkę. - Poznał kogoś. Nie znam jej... jest z nią szczęśliwy. Nie ze mną... z nią. Z Lizz. Nie mogłabym go zmusić do bycia ze mną, skoro ze mną mu źle. Dlatego podpisałam... - mówiła na głos, jakby próbując przekonać nie tylko Pippina ale też siebie. Przypomniała sobie to co się stało na deptaku. Wszyscy ją odtrącali, musiała być na prawdę beznadziejna. Ale nie powiedziała tego na głos. Odłożyła kartkę na stół. - Obiecałam, że Cię odwiozę... Ellie czeka. - kolejny przebłysk rzeczywistości w świecie zamazanym przez ból. Bo to bolało. Czuła to w każdej komórce, rozdzierający ból, coś z czym sobie nie mogła poradzić. To, że nie płakała, że się "trzymała", to była maska, podobna do tych które przywdziewała gdy mieszkała poprzednio w Kapitolu. Maska obojętności, wyrachowania. No może tym razem to nie był wyrachowanie. Była lekko otępiała, jakby nie do końca zdawała sobie sprawę z tego co się stało. - Prezent dla Ellie... - przypomniała sobie i zaczęła krążyć po salonie. Aż jej wzrok padł na fotografię Michaela i jej... ze ślubu... z przysięgi. To był cios który ją powalił. Dosłownie. Usiadła na dywanie i rozpłakała się. - Dlaczego? - chlipała - Aż tak okropna jestem? Myślałam... myślałam, że będę z nim już zawsze. Że przetrwamy tą pieprzoną Coin, tak jak przetrwaliśmy Snowa i rebelię. I, że zamieszkamy w wielkim domu pod lasem... będziemy mieć dzieci, potem wnuki. Że razem się zestarzejemy i razem umrzemy... w tym samym momencie... - objęła kolana rękoma. Płakała jak jeszcze nikt nigdy nie płakał. |
| | | Wiek : 24 Zawód : Żołnierz; Oddział Reiven Przy sobie : przy sobie: zapalniczka, prawo jazdy, latarka, pistolet, zestaw pierwszej pomocy
| Temat: Re: Reiven Ruen Wto Paź 29, 2013 10:00 pm | |
| Poznał kogoś. Jasne. Miałem ochotę coraz bardziej puścić się za nim w pogoń. Tym razem jednak nie zabiłbym go od razu, a zastosował bardzo wymyślne tortury, które sprawiłyby, że błagałby o śmierć. Otrzeźwiło mnie dopiero poruszenie Reiven. Wstała, zaczęła czegoś szukać. Podniosłem się razem z nią, a widząc w jakim jest stanie, chciałem przytulić ją mocno i już nigdy więcej nie puszczać. Chciałem ochronić ją przed całym złem świata. - Rei nie powinnaś... - ale zanim skończyłem, widocznie widok czegoś, albo jakaś myśl uderzyła ją tak mocno, że nieustraszona pani Kapitan usiadła na podłodze i zaczęła płakać. Dosłownie wbiło mnie w podłogę. Przez kilka sekund nie mogłem uwierzyć w to co widzę, bo prędzej spodziewałbym się zobaczyć Snowa przenoszącego się z własnej woli do Dystryktu, niż ją w takiej rozsypce. Potem pokuśtykałem do kuchni. Przyniosłem z niej leżącą gdzieś z tyłu szafki butelkę wina i dwa duże kubki. Nalałem jej dużo a sobie nieco mniej. Usiadłem na przeciwko niej i ująłem w dłonie jej twarz. Podniosłem ją ku sobie, tak żeby spojrzała mi w oczy. - Jesteś dzielną, odważną, dobrą, empatyczną i wartościową osobą. Nie brakuje ci zupełnie NICZEGO. - oznajmiłem, zaś fakt, że patrzyła mi w oczy nie pozwalał mi skłamać. Musiała dostrzec, że mówię tylko to co czuję. Tak mało brakowało, bym przyciągnął ją do siebie i pocałował! Ale nie... Rozsądek jak zwykle zwyciężył. Przecież i tak już jej się świat zawalił, nie potrzebowała dodatkowych wyrzutów sumienia ani niepewności. Puściłem ją jedną ręką, podniosłem kubek i przytknąłem jej do ust. - Pij. - poleciłem. Nie chodziło o to, żeby ją upić. Alkohol rozgrzewał wewnętrznie i pomagał się skupić, przynajmniej w niedużych ilościach. A kubek wina to jeszcze nie była duża ilość. - Do dna. - poleciłem, kiedy zaczęła pić. Serce mi się krajało! Ból był niemiłosierny, bo nie mogłem znieść że właśnie ONA tuż obok mnie traci właśnie swój sens życia. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Reiven Ruen Wto Paź 29, 2013 10:14 pm | |
| Patrzyła na niego nieobecnym wzrokiem. Dzielną, odważną, dobrą... Głupią, nawiną, przyciągającą kłopoty... Mogłaby obalić każde jego słowo, podać przykłady kiedy wcale nie była odważna czy dobra. Spojrzała nieufnie na wino. Nie piła alkoholu nigdy. Tylko wtedy ze Snowem... na serum. Uważała, że alkohol jest najgorszą możliwą ucieczką. Dlatego nie wierzyła, gdy chwyciła za kubek i wypiła jego zawartość, krztusząc się przy tym. Wino miało okropny smak. Skąd w ogóle wzięło się tu wino? Pewnie ktoś przyniósł gdy ich odwiedzał. Odstawiła pusty kubek na dywan i usiadła wygodniej. To nie tak, że przestała płakać. Po prostu trochę się uspokoiła. - Dziękuję. - wyszeptała. - Że siedzisz tu ze mną. Choć pewnie najgorsze przede mną. - spojrzała w stronę swojej sypialni... już tylko jej. - Muszę się stąd wynieść. Na jakiś czas... Tu... tu wszystko mi przypomina. - podała Pippinowi zdjęcie. Nauczyła się szybko podejmować decyzje. Nigdy nie mogła sobie pozwolić na to by długo być załamana, by długo cierpieć. Po rodzicach płakała może dzień. Zawsze musiała być silniejsza niż była. A w każdym razie sprawiać takie pozory. Teraz też nie mogła sobie pozwolić na cierpienie. Musiała być silniejsza. - Spakuję się i pojadę do hotelu. - zadecydowała. - Mój tata i tak jest teraz w szpitalu, bo się rozchorował. Nic mnie tu nie trzyma. |
| | |
| Temat: Re: Reiven Ruen | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|