Przeklejam to, co było w pewu i czekamy na odpowiedź. <3

Cytat :

Zauważyłyśmy z Emilą w rozmowie, że było wspomniane o ataku na Paige wpierw przez Bastiana, a później jeszcze Deli się wtrąciła ze swoim nożem, jeszcze przed ich ucieczką, ale w poście GO nic nie ma napomkniętego nawet o tym czy panna jest ranna. Więęęęc... Co z nią? :D

Mandy tu miziała rzeczy z plecaka i tak niefortunnie wyszło, że nie wiem, co miziała i czy cieszy się jak mała dziewczynka.

Faktycznie, przepraszam za zapłon! Za chwilę post pojawi się w tamtym temacie.

To ja mam pytanie w imieniu grupy (nie zdążyłam na autobus do Jezusa, wybaczcie).
Jesteśmy TUTAJ. Czy możemy na legalu wrócić na korytarz czy mamy czekać na urywającego nóżki troskliwego MG?
i PYTANIE DRUGIE: jeśli już wracamy na korytarz, to nie ma tam Raphaela?
Wiem, tępe ze mnie dziecko

Możecie wrócić iii skoro post Raphaela zniknął, to fizycznie go tam nie ma - chyba że postanowi się pojawić, jak już tam będziecie. :>

To ja mam pytanie, o!
Mentor Delilah baaaaaaaaaardzo się nie udziela, a na Arenie z pewnością pewne rzeczy by jej się przydały. Jak wiadomo, to właśnie on powinien je wysłać. Co w takim przypadku?

Wtedy Ty zarządzasz swoimi punktami i ekwipunkiem (fabularnie oczywiście zrzucając to na niego). Dawaj znać GO czego potrzebujesz albo pisz w temacie z cennikiem ekwipunku, a my policzymy, podliczymy i przyślemy na Arenę Twoje zakupy ;)

Dziękuję za poprzednią odpowiedź i mam kolejne pytanie. <3
Deli z Bastkiem wypędrakowali z łazienki do korytarza zgodnie z linkiem rzuconym przez GO i co teraz? Mamy czekać na jakiś jego post czy też rzucać kostką, by gdzieś znowu iść?

Wyszliście na korytarz więc gracie tam lub losujecie i udajecie się do innej lokacji.
Jeśli wylosujecie znowu Łazienkę to losujcie jeszcze raz, bo ona chwilowo jest dla Was zamknięta ;)

No, to ja też mam małe pytanie ---> czy tutaj, jeśli Mayi uda się już uciec, mam w korytarzu losować inną lokację? Iiii czy jest możliwość, żeby Maya zmyła się stamtąd w następnym poście, czy mam jeszcze czekać na odpowiedź?

Tak, w korytarzu losujesz inną lokację - a jeśli trafi Ci się ta sama, losujesz jeszcze raz. c:
I Maya może uciec w następnym poście, bez czekania na GO.

To teraz ja, w imieniu Waszej ulubionej, wcale nie upierdliwej pary!
Czy tutaj mamy założyć, że brak odpisu GO oznacza chwilowe bezpieczeństwo, czy jednak na ten odpis grzecznie czekać? Bo ja tam miotam kamykiem, żeby wypłoszyć zło :c

Czy mogę ładnie poprosić kochanego GO, który dręczy opiekuje się Raphaelem, żeby rzucił za mnie kostkami w korytarzu skrzydła wschodniego? Niestety, nie wchodzą mi kostki, nie wiem, czy to wina forum, komputera czy internetu, a nieco mnie to blokuje. ;___; Pięknie proszę! <33

Proszę bardzo! KLIK!

Dziękuję!

A ja mam pytanko dotyczące naszego pajączka. Jeśli można wiedzieć, jakiej jest wielkości? A jeśli nie pająk, to może chociaż szkatułka, by coś kombinować?

Szkatułka jest mała, mieszcząca się w dłoniach, drewniana.
Nie udało Wam się jeszcze dostrzec tego pająka, gdy sytuacja się zmieni to na pewno go opiszę.
To zmiech, więc równie dobrze może ewoluować i być dwa razy taki, jak szkatułka. Także spokojnie ;3

Wielkie dzięki, emdżi, serdeczne dzięki.
Kasia boi się pająków jak diabeł wody święconej. Co robimy? Dajemy jej niewidzialnego zmiechowatego pająka, który w każdej chwili może wyrosnąć w uj!
Wyjdź z mojej głowy, emdżi. Ja Cię proszę.
I dzięki za odpowiedź.

To ja też wskoczę z pytaniem.
Jeśli Maya tutaj zabrała Yves'owi jego rzeczy, to mogę je sobie spokojnie dodać w profilu w polu "Przy sobie"?

Tak, możesz śmiało dodać. c:

Z góry mówię, że nie chodzi mi tu o Carly, śmierć czy ewentualne kalectwo. Po to dałam ją na Igrzyska, żeby się jej pozbyć. XD
Koło tyłka mi to wisi co się z nią stanie, może nawet jej urwać głowę z płucami. Wiem, że na arenie panuje po prostu bezprawie.
Ale prawa fizyki panują wszędzie.

To nie jest możliwe, by szczur odczepił zawleczkę. W żaden sposób. Co, one się trzymały na wiarę, czy jak? Nieważne czy szczur był zmiechem czy nie, to jest po prostu anatomicznie i fizycznie niemożliwe. Nigdzie nie pisało, że te szczury są wielkości psa, więc śmiem twierdzić, że wyglądają normalnie. A czy wiecie, moi drodzy, jak wygląda szczur?
O tak, proszę tu scenkę rodzajową:



Jak widać na załączonym obrazku szczur jest raczej niewielki. Miałam kiedyś w domu dwa, tylko jeden był hodowlany, i mieściły się obydwa na mojej dłoni. No może trochę im kuperek wystawał. Jednak nie mam dłoni jak patelni. Daj Boże, żeby ważyły chociaż 20dag.
Teraz proszę mi wyjaśnić, jak takie stworzenie jest zdolne wyciągnąć zawleczkę, oświećcie mnie, jeżeli się mylę. Bo dla mnie to jest czysta abstrakcja, a naszemu GO się po prostu skończyły pomysły na udupienie nas i poleciał w twórczość science-fiction.
Pomińmy fakt, że skoro to rozbiło pół wanny to powinno Carls zabić na miejscu. A resztę tak pokiereszować, że nie wiadomo co nogą a co ręką.

Nie mówię, żeby to wszystko cofać, ale ludzie, TROCHĘ REALIZMU. Już naprawdę nie czepiam się, że nasza grupa dostaje niezły wpierdziel, kiedy de facto innym praktycznie się nic nie stało. Mogłabym mówić, że GO się na nas uwziął. Ale ja nie mam zamiaru oceniać, bo nie wiem, co nim kieruje.
Po prostu wytłumaczcie mi jakim cudem to wszystko się stało, bo mam wrażenie, że ktoś zapomniał o grawitacji. Bo szczur by uciągnął swoim ciałem zawleczkę.
Ale na księżycu.

Posłużyłyśmy się szczurami, ponieważ w swoim poście kompletnie je zignorowałaś. Były to zmieszańce, ale patrząc na swoje wcześniejsze posty rzeczywiście nie wspomniałyśmy, że są większe od normalnych - nasze uchybienie, przepraszamy. Nie były jednak normalne, gryzły mocniej i były skupione na zrobieniu Wam krzywdy, jak to sobie wymyślili organizatorzy. Uznałyśmy, że zaplątał się on w kółko przy zawleczce, możliwe wcześniej podgryzione, pociągnął ją razem ze sznurkiem i BUM.
Uznałyśmy, że plecak z ładunkiem znajdował się kawałek dalej, a ponieważ reszta trybutów przeganiała szczury na inną część wanny, rzucając im jedzenie, to tamten kawałek zdecydowałyśmy się urwać.
Jeśli zaś chodzi o wybuch... nie jesteśmy aż tak militarnie przeszkolone, by opisywać szczegółowo każdy ładunek, każdą minę i ich moc. Szłyśmy prostym tokiem rozumowania - to jest ARENA. Skoro z jednych kurków może cieknąć woda, a z drugich kwas, skoro mogą się na niej materializować zmiechy i prezenty od sponsorów, skoro można sztucznie wywołać pożar lub powódź to wybuch także można kontrolować. Bliżej nam do Sciencie Fiction niż do Second Life, zdecydowanie. Gdybyśmy trzymały się ściśle wszelkich praw fizyki to faktycznie wszyscy byliby już martwi lub dogorywający, ale nie o to Organizatorom chodziło.
Rozumiemy, że nie masz pretensji o śmierć Carly i patrząc na poczynania reszty grup to Wasza rzeczywiście przeszła najwięcej (nie jest jednak tak, że knujemy kogo odstrzelić, bo faworyzujemy kogoś innego, absolutnie). Postaramy się to zmienić, wszakże Zwycięzca może być tylko jeden ;)

Zignorowałam szczury, bo nie było wspomniane, że gryzą Carly - jest napisane, że Lucy i Matt zostali ich obiektem zainteresowania. O Carls było tyle, że spadła do wanny i skręciła kostkę. Czyżby kolejne niedopatrzenie?
Plecak był na plecach Carly, więc tym bardziej powinna być rozdarta na części pierwsze. Aż dziw bierze, że odpadła tylko ręka. XD
"Możliwe wcześniej pogryzione"? To możliwe czy nie? Tu powinno być konkretnie określone, bo niestety nie jestem profetą. Zresztą nigdzie nie było napisane, że się do mnie te stworzenia dobrały - nawet nie miałam jak zareagować.
Jak już chcecie się bawić w pościgi, łowy i wybuchy, to do końca. Wybucha bomba i odpada tylko jedna ręka? A plecy, tył głowy? Druga ręka? I to jeszcze odbiła się od pola siłowego. Czy mam przypominać jak Peeta skończył, gdy tylko dotknął pola?
Powinna umrzeć od ręki. (I de facto umrze od niej )

Skoro temat świeży, to ja się jeszcze zapytam:

Cytat :

Carly, w Twoim plecaku znajdują się ładunki wybuchowe, antybiotyk, ząbkowany nóż, zapałki, igła z nitką.

Jak treść wskazuje, jest ich kilka. Ile dokładnie?

Cytat :

Szamocząc się w walce o banana, jeden ze szczurów zaplątał się w zawleczkę ładunku wybuchowego i zanim trybuci zauważyli, co się święci, było już za późno.

Czyli reszta ładunków także wybuchła? I plecak Carly. Spłonął? Co z zawartością?


I jeszcze jedno - wyjeżdżam teraz na trzy dni, więc mam się liczyć z tym, że jak wrócę, Lucy już nie będzie istnieć? Czy coś?