IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Kawiarnia 'Petit Appetite' - Page 5

 

 Kawiarnia 'Petit Appetite'

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5
AutorWiadomość
the civilian
Noah Atterbury
Noah Atterbury
https://panem.forumpl.net/t1889-noah-atterbury#24419
https://panem.forumpl.net/t249-noah-atterbury
https://panem.forumpl.net/t1314-noah-atterbury
https://panem.forumpl.net/t563-noah
https://panem.forumpl.net/t1190-noah-atterbury
Wiek : 19
Zawód : Kelner w 'Well-born' i student
Przy sobie : medalik z ampułką cyjanku, zapalniczka, broń palna, zezwolenie na posiadanie broni, paczka papierosów, nóż ceramiczny
Znaki szczególne : piegipiegipiegi
Obrażenia : Złamane serce i nadszarpnięte zaufanie

Kawiarnia 'Petit Appetite' - Page 5 Empty
PisanieTemat: Kawiarnia 'Petit Appetite'   Kawiarnia 'Petit Appetite' - Page 5 EmptyPią Maj 03, 2013 3:01 pm

First topic message reminder :



Niewielka, cicha i spokojna kawiarenka, serwująca jedne z najlepszych kaw w całym Kapitolu. Prowadzona przez starsze już małżeństwo, może pochwalić się bogatym menu gorących i zimnych napojów, a także specjalnością właścicielki - kremówkami z polewą z toffi.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the leader
Avery Arrington
Avery Arrington
https://panem.forumpl.net/t2744-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2747-avery
https://panem.forumpl.net/t2746-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2787-avery#42622
https://panem.forumpl.net/t3424-avery-arrington
Wiek : 30 lat
Zawód : naczelnik więzienia oraz przewodnicząca sztabu wyborczego Francisa Hargrove'a
Przy sobie : paczka papierosów, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, zapalniczka, telefon komórkowy
Znaki szczególne : krótkie włosy, piegi, wyprostowana sylwetka, idealna fryzura, chłód
Obrażenia : lekkie osłabienie

Kawiarnia 'Petit Appetite' - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarnia 'Petit Appetite'   Kawiarnia 'Petit Appetite' - Page 5 EmptySob Cze 06, 2015 2:37 pm

/ wprost z czeluści nicości

Kiedyś wierzyła w siły wyższe, w bóstwa i to, że to one sprawują pieczę nad całym światem. Na szczęście z chwilą, gdy dorosła, gdy przejrzała na oczy, a przede wszystkim, gdy przejechała się parę razy na tych bogach zrozumiała, że tylko i wyłącznie ona posiada władzę nad swoim życiem. Przestała więc zawracać sobie głowę tymi wszystkimi błahostkami i wzięła w garść to, co miała. Niestety tym razem stwierdzenie, iż ostatnimi czasy los jej nie sprzyjał, samo cisnęło się na usta i tylko dzięki zdrowemu rozsądkowi nie wypowiadała go na głos.
W pracy średnio się układało, stosy papierkowej roboty wrosły z dnia na dzień, choć osoby zajmujące się działalnością przestępcza zdawały się zapadać w zimowy sen. Oczywiście pogłoski o zbliżającym się awansie stawały się coraz głośniejsze, ale poza nimi nie było żadnych znaków na niebie oraz ziemi mających świadczyć o ich prawdziwości. Tkwiła więc dalej przy swoim biurku, uzbrojona w długopisy oraz kubek kawy i bez słowa robiła to, co do niej należy. Nawet gdy odebrała donos o obecności poszukiwanych na ziemiach niczyich, została na miejscu, choć byłaby w stanie poświęcić wiele, żeby sprawdzić to osobiście. Jej cierpliwość została wystawiona na ogromną próbę, ale chyba udało jej się ją zaliczyć, bo, zgodnie z procedurami, przekazała sprawę innej, kompetentnej osobie. Lecz, skoro mowa o poszukiwanych i Kolczatce, o której do niedawna myślała, że również postanowiła wycofać się na jakiś czas, przypomniała sobie o kolejnym nieprzyjemnej sytuacji, którą zastała pewnego wieczoru po powrocie z pracy. Nie miała żadnych wątpliwości co do tego, że włamanie było ich sprawką, a już szczególnie, gdy ujrzała imię swojej siostry złożone z okładek jej płyt. Jej płyt, które zbierała od momentu, gdy przeniosła się do Kapitolu! Tyle wydań kolekcjonerskich, nie wspominając o zniszczonym sprzęcie, stoliku i kosztach montażu alarmu mieszkaniowego!
W tych okolicznościach miała pełne prawo być wściekła i faktycznie, przez parę dni nie opuszczał jej ten podły nastrój, gdy powoli zaczynało brakować jej sił nawet na patrzenie. Funkcjonowała więc na czymś w rodzaju rezerw (tak naprawdę w jej słowniku nie istniało słowo „rezerwa”, po prostu korzystała z resztek swoich ponadprzeciętnych pokładów energii), dlatego też z niemałą ulgą przyjęła zaproszenie Cassiana. Wyjście na kawę, spędzenia paru minut z kimś niezwiązanym z jej pracą zdawało się naprawdę miłą odmianą, nawet jeśli chodziło tylko o załatwienie pewnej sprawy.
Przyszła więc trochę przed osiemnastą, choć czuła się, jakby było już sporo po dwudziestej. Uroki listopada. Szybko rozejrzała się po wnętrzu, a gdy nie zauważyła Lancastera, usiadła przy wolnym stoliku, choć o tej porze nietrudno było o takie. Zerknęła w lustro wiszące naprzeciw niej i z zadowoleniem stwierdziła, że okropne piegi, towarzyszące jej od najmłodszych lat, pod wpływem ograniczonego kontaktu ze słońcem zaczynały blednąć. Przy okazji poprawiła też fryzurę i po chwili sięgnęła po menu.  Przeglądała je dosłownie przez minutę, aby koniec końców, jak zawsze, zamówić espresso.
Powrót do góry Go down
the leader
Cassian Lancaster
Cassian Lancaster
https://panem.forumpl.net/t3093-cassian-lancaster?nid=1#49688
https://panem.forumpl.net/t3172-relacyjne-cassa
https://panem.forumpl.net/t3173-cassian-lancaster#49692
https://panem.forumpl.net/t3174-cassianowe-wspomnienia#49695
https://panem.forumpl.net/t3175-cassian#49697
https://panem.forumpl.net/t3198-cassian-lancaster
Wiek : 30
Zawód : Wiceminister Finansów i Skarbu Państwa
Przy sobie : Dokumenty, klucze, telefon, drobne, cygaro, zapalniczka
Znaki szczególne : Blizna na prawym policzku.

Kawiarnia 'Petit Appetite' - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarnia 'Petit Appetite'   Kawiarnia 'Petit Appetite' - Page 5 EmptyNie Cze 28, 2015 3:48 pm

/ dzień po oświadczynach (będą w retro)

Właściwie, nie do końca potrafiłem w to uwierzyć. Miałem narzeczoną, z którą na dniach miałem wziąć ślub, w ten sposób prawdopodobnie niszcząc wszystko na co pracowałem przez ostatnie miesiące. Z pełną premedytacją narażałem swoje dobre imię, pozycje w rządzie, każdą z tych rzeczy, które było bardzo łatwo utracić, a tak ciężko uzyskać. Unosząc się dumą, dając zdominować się honorowi, wpakowałem się w sytuacje bez wyjścia, pozwoliłem by wpłynęło to nawet na moje kontakty z siostrą.
Sama myśl o tym, jak bardzo wszystko się między nami zamieszało sprawiła mi ból. Nigdy dotąd jeszcze nie byłem w takiej sytuacji z Corinne, nigdy nie zdarzyło mi się spędzać tak wiele dni bez niej, kontakty ograniczając jedynie do chłodnej, jak na nas, wymiany sms-ów. Doprowadzało mnie to do szaleństwa i chciałem to skończyć, odepchnąć na bok wszystko co złe, mimo tego jak urażony poczułem się jej brakiem wiary w moją osobę. Tym bardziej, że doskonale wiedziałem, iż sam nie byłem bez winy. Cori była dla mnie wszystkim, potrzebowałem jej do życia i powoli zaczynałem się w tym wszystkim gubić, gdy nie stała u mojego boku. Dlatego jak najszybciej musiałem to załatwić. Pogodzić się z nią, choćbym miał ugiąć karku i błagać siostrę o wybaczenie.
I choć ręce mnie świerzbiły, by szarpnąć kierownicą i zmienić trasę jazdy samochodem, kierując się w stronę mieszkania bliźniaczki, najpierw musiałem załatwić resztę formalności związanych ze ślubem. A to wiązało się między innymi ze spotkaniem się z Avery. Nie mogłem pozwolić by kobieta na mnie czekała.
W sytuacji, w której moja siostra wrzała wręcz niechęcią do zbliżającego się przedsięwzięcia, a także mojej przyszłej żony, unikając okazji do szczerszych rozmów ze mną, Arrington była pierwszą osobą, która przyszła mi na myśl, którą mógłbym poprosić o współpracę. Była jedną z nielicznych osób, którą pamiętałem jeszcze zza czasów Kapitolu, a jednak nie żywiłem do niej niechęci. Wręcz przeciwnie, dość miło wspominałem nasze tańce podczas wszelkich balów, ją jedyną, poza Cori, traktując jako osobę godną uwagi wśród zapyziałego tłumu Kapitolińczyków. W jakiś sposób udało mi się zachować więc z nią kontakty na dość koleżeńskiej stopie, dlatego też teraz właśnie kierowałem się w stronę kawiarni, w której miała na mnie czekać, w głowie już układając sobie wszystko co miałem powiedzieć.
Zaparkowałem pod lokalem na chwilę przed osiemnastą, nie wysiadłem jednak od razu z samochodu, przez krótki moment gapiąc się tępo w przednią szybę i zbierając w sobie pełną mobilizację do działania. Moje przedstawienie musiało trwać od chwili, w której przekroczę próg kawiarni, musiałem pamiętać, że jestem zakochanym, choć może trochę zmęczonym wszelkimi niedogodnościami i formalnościami mężczyzną. Takim, który nie wyobraża sobie życia bez swojej narzeczonej.
Westchnąłem cicho, pokręciłem głową, po czym zdecydowanym ruchem otworzyłem samochodowe drzwi.
W lokalu wcale nie było za dużo ludzi, nic jednak w tym dziwnego biorąc pod uwagę dzień tygodnia. Większość osób, zmęczona pracą, wolała wracać do domu, niż spędzać czas wśród obcych ścian, znosząc towarzystwo innych ludzi. Bez problemu odnalazłem wzrokiem ciemne włosy Avery i niemal od razu ruszyłem w jej stronę, po drodze tylko zaczepiając kelnera i prosząc o przyniesienie kawy do wskazanego stolika. Najlepiej najmocniejszej jaką mieli w ofercie.
- Avery Arrington - odezwałem się, gdy tylko znalazłem się na przeciwko oczekującej mnie kobiety, przez chwilę przyglądając się jej niemalże obojętnie. Chwilę, bo już moment później na moich ustach pojawił się cień uśmiechu, a spojrzenie, wcześniej zdystansowane i profesjonalne, odrobinę zmiękło. Tak jak niemal za każdym razem, gdy witałem się z nią. - Miło cię widzieć - zapewniłem, ściągając płaszcz, by następnie usiąść na wolnym krześle.
Nim zdążyłem odezwać się jeszcze raz pracownik postawił przed moim nosem filiżankę pełną intensywnie pachnącego napoju bogów. Skinąłem mu głową z podzięką, po czym sięgnąłem po naczynie, z ulgą upijając niewielki łyk. Potrzebowałem czegoś na rozbudzenie.
- Jak żyjesz, Avery? Sprawy w pracy układają się po twojej myśli? Ponoć całkiem nieźle ostatnio się zasłużyłaś.
Nie widziałem powodów by od razu przechodzić do konkretów.
Powrót do góry Go down
the leader
Avery Arrington
Avery Arrington
https://panem.forumpl.net/t2744-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2747-avery
https://panem.forumpl.net/t2746-avery-arrington
https://panem.forumpl.net/t2787-avery#42622
https://panem.forumpl.net/t3424-avery-arrington
Wiek : 30 lat
Zawód : naczelnik więzienia oraz przewodnicząca sztabu wyborczego Francisa Hargrove'a
Przy sobie : paczka papierosów, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, zapalniczka, telefon komórkowy
Znaki szczególne : krótkie włosy, piegi, wyprostowana sylwetka, idealna fryzura, chłód
Obrażenia : lekkie osłabienie

Kawiarnia 'Petit Appetite' - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarnia 'Petit Appetite'   Kawiarnia 'Petit Appetite' - Page 5 EmptyCzw Lip 02, 2015 12:41 pm

Widok zimy powoli zastępującej jesień oglądany zza okna przytulnej kawiarni wlewał odrobinę ciepła nawet w chłodne serce Avery. Mimo że większość swojego życia spędziła schowana w podziemiach Trzynastki, gdzie śnieg ani prawdziwy mróz nie były jej straszne, dzięki paru latom mieszkania w Kapitolu zrozumiała, czym jest prawdziwa zima. To nie tylko śnieżynki wirujące z gracją na wietrze, ziąb obdarowujący rumieńcem policzki kobiet czy nawet niekończące się bitwy na śnieżki. Tak naprawdę to ciężki biały puch oblepiający samochody, przez co trzeba wstawać wcześniej, aby je odśnieżyć. To również zakłócenia w ruchu drogowym, częste wypadki, krótkie dni, zaspane poranki, a w dystryktach dachy domów załamujące się pod wpływem ogromnego ciężaru. Gdy robi się cieplej, płatki zmieniają się w brudnoszarą masę oszpecającą całe miasto oraz moczącą buty (jeśli nie jest się odpowiednio przygotowanym). No i przede wszystkim zima to chłód. A chłód to zgarbione postacie przemykające po zmęczonych ulicach, skostniałe dłonie schowane w kieszeniach płaszcza oraz mieszkanie z automatycznym ogrzewaniem i kubek z parującą kawą. Tę ostatnią część lubiła szczególnie.
Być może gdyby urodziła się i wychowała w innym miejscu, gdyby jako dziecko zasmakowała jazdy na sankach, na łyżwach, tego wyczekiwania na śnieg, zupełnie inaczej podchodziłaby do zimy. Niestety, poznała ją, gdy już dorosła, zgorzkniała i w żadnym wypadku nie cieszyła jej temperatura spadająca poniżej zera.
Podobnie rzecz miała się z wieloma innymi sprawami. Okazało się, że życie w Trzynastce dość znacznie różniło się od tego, jakie wiedli pozostali mieszkańcy Panem. Sposób widzenia Avery, jej poglądy, zebrane doświadczenie czasem znacznie różniły się od chociażby osób, z którymi współpracowała. Zauważyła to już, gdy po raz pierwszy przyjechała do Kapitolu – prawie sześć lat temu – i, wrzucona od razu na głęboką wodę, popełniła parę głupich błędów. Potrzebowała prawie roku czasu, aby zrozumieć mieszkańców stolicy, ich sprzymierzeńców oraz wrogów.
Jej asymilacja, bo chyba tak powinna to nazywać?, zakończyła się niedługo przed rebelią. To mniej więcej wtedy poznała Lancasterów. Dwójka wpływowych zwycięzców Igrzysk – takich osób właśnie potrzebowali w Trzynastce. Wtedy jednak nie przewidywała, że te relacje będą miały nie tylko podłoże polityczne.
Odwróciła wzrok akurat w chwili, gdy przyniesiono jej kawę. Podziękowała, upiła niewielki łyk i akurat przy stoliku pojawił się oczekiwany mężczyzna. – Cassian Lancaster – odpowiedziała odrobinę zdziwiona tą oficjalnością. Zaczekała aż zdejmie płaszcz oraz usiądzie i dopiero potem odezwała się ponownie. – Ciebie również.
Nigdy nie kryła tego, że utrzymywanie głębszych więzi z ludźmi nie leży w jej gestii, przy tym nie należała też do najbardziej otwartych osób, a to wszystko powodowało, że w kontaktach nawet z osobami, które lubiła, nie była zbyt wylewna. Nie przejęła się nawet zdystansowanym spojrzeniem ministra, jakim potraktował ją na samym początku, a już tym bardziej, że zaraz potem odrobinę się ociepliło.
Ona z kolei mierzyła go cały czas tym samym wzrokiem – spokojnym, ale też odrobinę ciekawym. W końcu dalej nie wyjawił jej powodu tego spotkania i najwyraźniej też nie chciał przechodzić do niego od razu, próbując nawiązać swobodną pogawędkę.
- Idealnie, Cassianie. – Zabawne, że dodawanie imienia rozmówcy na końcu zdania zdaje się nadawać rozmowie bardziej oficjalny charakter. Czuła się prawie tak jakby dalej siedziała w pracy, ale chętnie pociągnie ten ton, jeśli będzie trzeba. Może Lancaster zamierzał rozmawiać z nią o jakiś interesach? – Chyba można tak powiedzieć. Może nie licząc stosu papierów na moim biurku, ale nie narzekam. Bywało gorzej. – odpowiedziała, uśmiechając się odrobinę i upijając kolejny łyk kawy. Słysząc kolejne stwierdzenie, odstawiła filiżankę. – Tak, zgadza się – odparła bez fałszywej skromności. Czyżby wieści o zakończonym śledztwie obiegły nawet ministerstwo finansów? Co prawda siedziba rządu nie była twierdzą z niezliczoną ilością pokoi, a tajnie strzeżone więzienie od gabinetu Cassiana dzieliło zaledwie kilka poziomów, ale i tak ją to zaskoczyło. Może z chwilą, gdy domknęli z Blaisem ostatni etap, ktoś wyżej uznał, że warto pochwalić się kolejnym sukcesem? Nie ważne. Brakowało jeszcze, aby zaczął powtarzać plotki na temat zbliżającego się awansu Avery.
- A co z Tobą? Jak Ci się układa zarówno w życiu jak i pracy? Ministerstwo chyba również nie marnuje ani chwili, prawda? – pytała, decydując się nie naruszać jeszcze tematu pojawienia się w kawiarni. Jeśli Lancaster będzie chciał, na pewno sam jej to wyjaśni.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Kawiarnia 'Petit Appetite' - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarnia 'Petit Appetite'   Kawiarnia 'Petit Appetite' - Page 5 Empty

Powrót do góry Go down
 

Kawiarnia 'Petit Appetite'

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5

 Similar topics

-
» Kawiarnia 'Petit Appetite'
» Kawiarnia 'Alma'
» Ostatnia czynna kawiarnia
» Uliczka przed kawiarnią

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Dzielnica Wolnych Obywateli :: Centrum miasta-