Listopad wydaje się bardzo trudnym miesiącem. Już-już widziałaś koniec ciągu męczących przesłuchań i papierkowej roboty, ale widocznie intensywna walka z organizacjami terrorystycznymi dopiero się rozpoczyna. Uziemiając się w Siedzibie Rządu i archiwach wojskowych po godzinach.
Do mieszkania wracasz więc późnym wieczorem...i już od momentu, w którym opuszczasz windę, wiesz, że coś jest nie tak. Twoje drzwi są uchylone, a ze środka dobiega głośna muzyka klasyczna, odbijająca się echem po całym korytarzu. Gdy wchodzisz do środka, muzyka staje się wręcz nie do zniesienia, wibrując w uszach nieznośnie wysokimi tonami. Szklanki, poustawiane w kuchni, drżą w bardzo filmowy sposób, tak samo jak chwiejna kolekcja płyt muzyki klasycznej - jedyna, utrzymująca się jeszcze w pionie.
Kąt salonu, w którym stoi sprzęt grający, jest w kompletnym nieładzie. Ktoś poroztrzaskiwał większość albumów - o ściany, o okno, o podłogę, która zasypana jest odłamkami płyt i szczątkami opakowań. Kiedy naciskasz przycisk wyłączający wieżę, twoje palce przyklejają się do ostro pachnącej, przeźroczystej mazi, którą zalany jest sprzęt. Muzyka gaśnie. Dopiero po chwili zauważasz, że przeźroczysta, lepka maź pokrywa także poniszczone albumy. Okładki czterech z nich są pieczołowicie ułożone na blacie zniszczonego stolika, a wielkie litery nazwisk równie wielkich artystów, układają się w prosty napis. G W E N. Czyżby odwiedziny siostry? Albo jej przyjaciół?
Poza kompletnie zniszczonym kątem mieszkania, wszystko wydaje się być na swoim miejscu. Wartościowe przedmioty pozostały nietknięte, nie ma śladów kradzieży, a miejsce, w którym trzymasz najpilniejsze dokumenty, znajduje się w nienaruszonym stanie.
Gdybyś chciała sprawdzić monitoring z korytarza...okazuje się, że przez awarię prądu, wszystkie materiały wideo z dzisiejszego dnia zostały skasowane.