Witam, zapraszam i o zdrowie pytam!  

Interesy mój drogi, interesy i tylko interesy nas łączą :P

Ale tę znajomość to rozwiniemy w fabule, żebyś sobie ulg przy interesach z tego powodu nie rościła!

I tak sobie roszczę:P

Roszczenie odrzucone!

to jest dobry facet, ale mamy małe spięcie na linii z Coin... hm, mimo wszystko starałabym się wydrzeć jakiś pozytyw, coś na kształt przyjaźni, gdy jedna strona nie wie niczego o drugiej, ale to nie przeszkadza im przesiadywać w parze i załatwiać sobie obustronne korzyści :D

Mam Cię.
Dobra, chcę pozytyw. Ty zresztą też, więc co powiesz na mieszkanie blisko siebie? xD

Gerard - może bardziej niż przyjaciel powiedziałbym... Dobry znajomy. Nie interesują ich za bardzo przekonania drugiego, ale zawsze mogą pogadać, zwrócić się do drugiego o pomoc czy popić i komplementować kobity!

Viv - brakuje mi tutaj pewnej pikantnej kwestii, ale dobra! Mogą mieszkać niedaleko, bo chyba w siedzibie Coin siedzisz. Poznali się w jakiejś kawiarence i od czasu do czasu zwyczajnie się spotykają. Może nawet Bert naprawił jej zlew? To romantyczne! A tak serio.. Naprawił zlew, bo męski z niego facet!

spoko <3

Nope, już nie w siedzibie Coin, tylko w DR. I co Ty masz z tą pikanterią?

O, to sąsiedzi! Bo wtedy będzie łatwiej prowadzić do niezręcznych sytuacji i wspominek. :P

w końcu przybywam, ale zanim podrzucę swoje propozycję tooo techniczne pytanie: kiedy Bert zjawił się w kapitolu na stałe? jakoś niedawno czy rok temu? ;>

Myślę w sumie, że to kwestia otwarta i można ją dowolnie unormować. Zastanawiałem się nad jakimiś dwoma latami wstecz, albo dwoma miesiącami. Rozbieżność duża, więc może oświecisz co by to zmieniało? :D

tooo by zmieniało wiele, aczkolwiek może się zmieszczę w tak szerokim rozrzucie czasowym ;>

z Josephem S - widzę tu jakąś znajomość z przeszłości, obydwoje pochodzą z Dystryktu Drugiego, Joseph pracował w fabryce broni, potem przez dość długi czas był Strażnikiem Pokoju w Dwójce właśnie. i wieeem, różnica dziesięć lat jest dość spora, ale mogli się kojarzyć, w końcu Bert nosi znane nazwisko potem Joseph także mógł kontaktować Berta z obecnymi Rebeliantami jeśli chodzi o dostawy broni i w ogóle może dalej być takim nieoficjalnym łącznikiem pomiędzy rządem a handlarzami broni w postaci Berta. wiesz, takie męskie rozmowy przy kuflu piwa połączone z interesami/wspominaniem uroczej Dwójki <3 no i Bert byłby jedną z niewielu osób, która ogarniała fakt, że Joseph zmienił strony: wcześniej zaufany Snowa, teraz blisko Coin. coś w tym stylu by Ci odpowiadało? ;>

aaa z paniami: z Daisy na coś byś reflektował? czy za młode dziewczę? ;> natomiast z Maisie widziałabym coś sprzed 2, 3 lat (albo roku, zależnie od tego magicznego czasu!). w skrócie: Maisie zwiała z Trzynastki i przez kilka lat pałętała się po całym Panem jako uciekinierka i dzikus. do dwójki też pewnie trafiła i mogła przypadkowo wpaść na Berta. mogła nawet przez krótki okres pracować w jego fabryce, oczywiście na fałszywe papiery. i mógł ogarnąć, że podkrada broń albo że ją genialnie składa albo że świetnie strzela albo niewiemniewiem. i wywiązałaby się jakaś specyficzna znajomość, po czym po miesiącu/tygodniu Maisie zniknęła. i mogliby się spotkać znowu jakoś w pięknym Kapitolu. chyba, że się dopiero teraz poznają albo masz jakąś inną propozycję

Joseph - o wiele starszy przyjaciel, z którym Bertram pracował w fabryce broni jeszcze za czasów żywota jego ojca. Za czasów przygotowania do rebelii, to właśnie Salinger był osobą, która potajemnie kontaktowała się w Gravewothem w sprawie broni dla walczących. Oczywiście był to całkiem intratny interesik dla przedsiębiorcy, bowiem nie dość, że zarobił sporą sumę, to mógł mieć jeszcze z tego powodu układy w rządzie. Poza stosunkami czysto zawodowymi, pomiędzy tą dwójką istnieje przyjaźń, która pokonuje nawet dużą różnicę wieku.

Maisie - cały zarys mi się podoba! Tylko co rozumiesz przez "specyficzną" znajomość, bo nie wiem czy dobrze podpinam. Podoba mi się wizja prób kradzieży jego broni, bo Bert jest dość bezwzględny jeśli chodzi o biznes, pieniądze i straty, więc tym bardziej nietypowe byłoby podejście do Maisie po tym całym incydencie. Jakbym miał te informacje, to jakoś postarałbym się to rozpisać.

Daisy - a czemu nie! Tylko tutaj pytanie, bo widzę dwie możliwości. Może nauczyciel gry na instrumencie? Bercio ma skrzypce, fortepian i gitarę, więc zawsze się coś znajdzie. Może mieć nawet klucze do jego mieszkania, żeby sobie od czasu do czasu przychodzić pograć, jak jego akurat nie ma w domu. Coś w rodzaju dobrego wujka. Jakieś inne szczegóły, jak uwielbienie, zauroczenie (ah... Ta skromność!) już zależą od Ciebie - pół żartem, pół serio. Jest też druga możliwość, bo dostarczał on broń dla rebeliantów. Oczywiście nieoficjalnie, niby nikt nie wiedział, ale plotki mogły krążyć. Z tego powodu Daisy niekoniecznie musi go darzyć sympatia. Sam Bert podchodziłby w takim wypadku do tego z dystansem, bo przecież on tylko zbroił, a to rebelianci strzelali.

tururu, Josepha kupuje w całości, z Daisy odpowiada mi opcja numer jeden: do rozegrania, bo Di dopiero niedawno wyszła z Kwartału, ma za dużo wolnego czasu i chętnie zmarnowałaby go/wykorzystała na jakąś naukę. więc jak najbardziej mi pasuje, ale ostrzegam, że Daignault to dziecko kapryśne i nieprzewidywane <3 więc kto wie, może jakieś uwielbienie się wkradnie! natomiast z Maisie...ona cała jest dziwna i specyficzna, stawiałabym jednak na jakieś POROZUMIENIE. wiesz, wyjątkowo się przed nim otworzyła i mogli rozmawiać, wypytywała by go o to, co dzieje się w Kapitolu, czy Rebelia rośnie w siłę, mogłaby zdobyć jego zaufanie i potem pstryk i jej nie ma. z najlepszą bronią Berta, najlepiej wyciągniętą z szuflady jego biurka <3

Co do małego brzdąca, to dobrze byłoby jakby jakoś sama usłyszała, że Bert gra na instrumentach. Facet się tym nie chwali, sam obcej osobie nauki nie zaproponuje, a i drobnych na ulicy nie zbiera. Chyba, że jakoś się poznają i go zainteresuje przez co samo z rozmowy wyjdzie.

Maisie Ginsberg - kobieta, którą poznał dwa lata temu. Z początku wydawała mu się trochę dziwna, ale szybko ją zaakceptował. Może nie ufał jej bezgranicznie, ale można powiedzieć, ze była kimś na kształt jego przyjaciółki. Do czasu... Do czasu aż nie ukradła z jego biurka prototypu broni i nie zniknęła za rogiem. Obecnie Bertowi złość już trochę przeszła, ale nadal pamięta o tamtym incydencie. Nie rozesłał za nią do tej pory żadnych zbirów ze względu na sentyment do dziewczyny.

Nie wiem jakim cudem nie było mnie tu wcześniej. Ogólnie ostatnio nie ogarniam, więc... Jeśli chodzi o Cassa i Logcia to chyba nie ma możliwości na połączenie, więc przechodzę do Shai. Ona w sumie nie ma jeszcze żadnych negatywów, więc może tutaj bym coś małego wskórała?   

Cytat :

jeśli zaś chodzi o jego historie miłosne, to przewinęło się przez nie parę kobiet, ale równie szybko w niego wyleciały.

Shailene może być taką kobietą z przeszłości, mogli poznać się chociażby w barze, jakoś tuż po rewolucji, gdy Shai miała "trudny okres" i często pojawiała się w takich miejscach, łączyły ich tylko wspólne noce, możemy założyć że to rozpadło się przez nią, bo oczekiwała czegoś więcej, a tutaj nie, zresztą zaczęła popalać, co mu koszmarnie nie odpowiadało, bo z kolei nie jest ona osobą, która leciałaby na niego ze względu na kasę, więc taki powód by nie mógł się pojawić. więc ich relacja jak szybko się zaczęła, tak szybko się skończyła, z jakimś hukiem i złym pożegnaniem, co ty na to?  

Uszanowanko Mi pasuje, ale zazdrosne osoby na czacie będą mówiły, że jesteś nieświadoma. Nie wierz im! Pełna konspira. I czy były latające talerze, noże i rękoczyny? Jak tam, to mogę w to wejść. W sumie fajnie byłoby spotkać się po kilku miesiącach od ochłonięcia.

Nieświadoma czego? Rzadko bywam na czacie xD talerze, noże i rękoczyny masz na myśli, że ona wpadła w taki szał, czy oboje? Bo ja jestem za jeśli oboje, bo nie chcę z kolei z niej wariatki zrobić, ale takie coś to w moim stylu - przynajmniej raz dziennie grożę koledze z ławki, że wbije mu długopis w tętnicę, więc tak to coś dla mnie   - wiesz, ochłonięcie ochłonięciem, ale wspomnienia wracają, ale tez jestem za xD

Nie no. Bertram sam się nie angażował i nigdy się też tak nie unosi. Co najwyżej mógł sobie nic nie robić z jej wrzeszczenia i proponować kolejną rundkę
Nie wiem czego nieświadoma, ale ich nie słuchaj :<

Hmmm, niepokoi mnie to, ale spoko, nie widzę przeciwwskazań. Najwyżej wszystko wyjdzie w praniu