No, dobra jakiś fajowy wzór pewnie kiedyś tu wyczuję. Chętnie pomyślę nad jakimś relacjami zwłaszcza, przydałby się stare znajomości z czwórki. Chociaż innymi pomysłami też nie pogardzę   

Aloha, Ewa <3 Czwórka, więc muszą się znać. Muszą.   Mam dwie propozycje, co Ci bardziej będzie odpowiadać. :)
1. Mogą zwyczajnie znać się ze szkoły albo oni bezpośrednio albo Clayton np. ze starszym bratem Shai. W zależności od tego ich relacje byłyby naturalne albo pozytywne. Shai też była raczej osobnikiem samotnym, więc nie wiem czy coś mogłoby ich do siebie zbliżyć. Ewentualnie mogła kolegować się z Pixie, bo też były w podobnym wieku. Relacje teraźniejsze – to byłby chyba temat do dłuższej wypowiedzi, zależy co byś wybrała.   
2. o matce

Cytat :

Żyła w sowim własnym świecie.

Cytat :

matka była no kurą domową. Pracowała kiedyś w sklepiku na obrzeżach Czwórki. Zawsze targowała się o każdy grosz.

Jak o niej czytałam to kojarzyła mi się bardzo z Withmore’ami, chyba przez ich wyobcowanie i zasady. Mogłybyśmy zrobić z Shai i Claya kuzynostwo.   Abigail mogłaby być siostrą/kuzynką Avery (przybrana matka Shai).  Komplikując to – kobiety mogły mieć z sobą dobre relacje, ale jedna z nich wyszła za biednego rybaka, a druga za doktora, więc samoistnie to się rozpadło, inne klasy społeczne.   Mimo to Samuel mógł być człowiekiem, do którego Withmore’owie odezwaliby się w trudnej sytuacji – mam tu konkretnie na myśli moment, w którym pojawiła się u nich biologiczna matka Shai, mógł on odbierać jej poród (tym samym znać tę tajemnicę). Takim sposobem byliby rodziną (choć powiązani krwią by nie byli). Jeszcze w dzieciństwie mogliby spędzać trochę czasem ze sobą (Clayton mógłby nauczyć ją pływać   - uwielbiam się zagłębiać w takie drobnostki), ale że Abigail nie byłaby szczęśliwa z tego, że się ze sobą zadają to próbowałaby ich izolować od siebie. Shailene jest osobą, która bardzo przywiązuje się do swoich bliskich, więc zapewne chciałaby próbować jakoś ratować ich relacje, ale gdy wyszło na jaw kim naprawdę jest to przechodziła przez zły okres. I tutaj 2a. mogliby już wtedy stracić kontakt jako że Shai odizolowała się od niektórych ludzi 2b. Clayton mógł być osobą, której powierzyła swoją tajemnicę – od ciebie zależałoby, czy wtedy by ją odtrącił czy wręcz przeciwnie. Relacje teraźniejsze – mogliby się odnaleźć przez ojca Claytona. Gdy ta wchodząc do apteki spotkała znajomą twarz (ponieważ Samuel znałby jej tajemnicę to w przeciwieństwie do swojej byłej żony mógł nawet lubić Shai, od niego dziewczyna mogła znać jakieś podstaw medycyny). W taki oto sposób odnowiłaby relacje z Pixie i Claytonem (jakie by były to chyba zależy od 2a i 2b). Mogłaby trochę pomagać Samuelowi w aptece, a potem się nim opiekować, jako że jest pielęgniarką to się na tym zna. Jeśli chodzi o wejście w szczegóły relacji pomiędzy Claytonem a Shailene to oczywiście można to pogłębić, ale już nie chciałam się rozpisywać, bo i tak to zrobiłam, sorki  

No sieeeeema! <3

Chcę relację. Jeszcze nie wiem z kim i jaką dokładnie, ale chcę.   
Mam ci do zaoferowania cztery postacie:
-Gabriel Amitiel (psychiatra-dyrektor-seryjny zabójca-kanibal)
-Javier Hughes (podoficer)
-Victoria Rose (ubolewająca dusza mieszkająca w KOLCu)
-Melanie Coin (córka Almy Coin, dręczyciel ludzkich dusz)

Nie wiem, co byś chciała. Wybierz i pomyślmy wspólnie! <3

Shai z tym kuzynostwem to ciekawy pomysł. Zwłaszcza, że Abigail miała obsesję na punkcie tego, że mąż ją zostawi. No, więc dla niej naturalnym byłoby izolowanie dzieci od tego co nie pasuje do 'schematu', co by Samuel był zadowolony, że żona dotrzymuje mu kroku i tak dalej. Mogłaby powierzyć mu swoją tajemnicę, ale na krótko przed tym jak ich dystrykt zniknął z powierzchni ziemi. No i teraz mogliby się odnaleźć tak jak zaproponowałaś przez ojca i jakoś próbować poskładać ich relacja. Bez Abigail byłoby to zdecydowanie prostsze, więc czemu nie.

Z Javierem pewnie się znają, bo wojsko. On jest wyżej rangą, więc pewnie byłby między nimi jakiś dystans. Chociaż Clay mógłby go darzyć w pewnym stopniu szacunkiem.
Z Melanie można by pójść w coś ciekawego. Clayton jakimś specjalnym zwolennikiem rządów jej matki nie jest, bo dla niego idea nowych igrzysk i gnieżdżenie ludzi w KOLcu to przegięcie.. ale coś można wymyślić.

DOBRA, A WIĘC SIEMA.

Finnick. Ten sam wiek, czwórka, hm. Ja bym chciała, nie, ja żądam jakiejś bliższej relacji, poza tym oboje szeregowi w wojsku! Chyba że idziemy w skomplikowany pozytywo-negatyw, gdzie kiedyś, zanim Odair poszedł na Igrzyska, mogli się przyjaźnić ale z przyczyn równie dziecinnych co i banalnych (bo mieli wtedy z trzynaście lat) pokłócili się, czy to o sieć, czy to o niesamowity wręcz okaz ryby, a każdy zaświadczał, że to on ją złowił - nie wiem, ale ich kontakt mógł się wówczas pogorszyć. Finnick trafił na arenę, potem częściej bywał w Kapitolu niż w Czwórce aż w końcu wylądowali w wojsku na stopniu szeregowych. Ja bym tu dała taki zacięty pozytyw, bo zapewne oboje wzięliby poprawkę na przeszłość, współpracę oraz ironiczne uwagi na każdym kolejnym kroku. Chyba że widzisz to inaczej C :

Hmm...w sumie nie wiem czy mam coś do dodania. Sam pomysł z przyjaźnią i późniejszą kłótnią ( a raczej sprzeczką) o te ryby mi się podoba. Gdy Finnick trafił na arenę Clayton miał wyrzuty sumienia, bo ostanie słowa jakie padły z jego ust do Finnicka to bezwartościowe pierdoły. No jakoś później ich relacje się ochłodziły. Clayton w sumie nie miał też odwagi nic z tym robić, bo jak to dzieciaka trochę go to przerastało. Na początku pewnie byłoby mu niezręcznie widzieć dawnego przyjaciela, ale może właśnie w wojsku ich relacje trochę by się poprawiały a raczej wracały do normy w sumie? Z jednej strony można dorzucić coś właśnie z tymi uwagami a poza tym Clayton pewnie darzyłby go szacunkiem i miał mały problem z traktowaniem go jak 'dawnego' chłopaka z siecią z którym łowił ryby. No bo wiadomo, zwyciężył igrzyska i odegrał rolę w całej rebelii itp.

Co do Javiera... Oboje są porywczy. A przynajmniej Jav kiedyś taki był. Zanim pomyślał, to zrobił. Mogliby kiedyś na siebie wpaść w wojsku i coś im nie spasowało, stanęli sobie na drodze i dali kilka razy w twarz, po czym rozeszli, rozdzieleni przez innych wojskowych. Jakiś zatarg między jednostkami? Później się unikali przez długi czas. Jav awansował, stał się trochę oziębły, mniej porywczy i bardzo obowiązkowy. Mógł mieć przyjemność wydania jakiegoś rozkazu szeregowemu Fairchild i wtedy ich relacja przeszła na neutralny grunt. Clayton mógł go darzyć jakimś szacunkiem, Jav jego traktowałby normalnie, ale zachowałaby się jakaś wewnętrzna uraza do tej pory. Co myślisz?

Melcia -jest między nimi dwa lata różnicy. W sumie Mel przydałaby się jakaś normalna relacja, która nie ocieka przemocą i krwią, także poszłabym w pozytyw, ale taki delikatny. Melanie często opuszcza mury Siedziby, a Claytona mogła poznać oczywiście w wojsku, bo to jej terytorium. Dowiedziała się co nieco o nim i stwierdziła, że jest na tyle neutralny, by nie wciągać go w swoje intrygi rządowe, ale odpowiedni na zwykłą znajomość. Bliżej poznaliby się przez przypadek. (Patrz niżej.) Polegałoby to na tym, że Mel posiada mieszkanie w Dzielnicy, o którym nie wie Alma i Clayton mógłby jej kilka razy towarzyszyć nocą, gdy tam podążała.
Pierwsze spotkanie byłoby takie, że Clay jako szeregowy był gdzieś tam w Siedzibie i zobaczył wychodzącą zakapturzoną postać, którą dogonił i okazało się, że to Melanie. A ona, że nie chciała by komukolwiek o tym mówił, zaciągnęła go za sobą do Dzielnicy do mieszkania. W ten sposób zmuszony został do spędzenia z nią nocy (bez podtekstów ). Po prostu przesiedzieli tak całą noc w jej mieszkaniu, przegadali i mogli się do siebie przekonać. Powtórzyło się to kilka razy i mogli stanąć na takiej pozytywnej relacji.

Jej, idealnie, w sumie Finnick niczego by mu nie ułatwiał, bo sam starałby się unikać kontaktu z kimkolwiek po Igrzyskach, bo było mu straszliwie wstyd, a potem bardziej był skupiony na wizytach w Kapitolu i"brylowaniem w salonach" niż innymi kwestiami. I generalnie pewnie ich relacja byłaby inna niż kiedyś, bo przecież oboje bardzo się zmienili, ale byłabym za ich poprawą i powrotem do normy, ot *_*