|
| Autor | Wiadomość |
---|
Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Poduszkowiec 'Beta' Sob Mar 22, 2014 10:10 pm | |
| Kabina dla załogi składa się z jednego pomieszczenia, w którym umieszczono dwa rzędy foteli, skierowanych naprzeciw siebie. Nad każdym z nich znajduje się półka, na której można położyć plecak; należy jednak uważać, żeby nie zapomnieć przypiąć go specjalnym paskiem.
Na czas startu, pasażerowie przypięci są do swoich foteli, w trakcie lotu jednak mogą swobodnie poruszać się po pokładzie. Rozsuwane drzwi po jednej stronie kabiny prowadzą do bagażowni, dalej znajduje się również maszynownia. Idąc w drugą stronę, wąskim korytarzem, można dotrzeć do kabiny pilotów, ale wstęp do niej jest zabroniony.
Załoga poduszkowca:
Cypriane Sean Przy sobie: kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe W plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, porcja żywności
Peregrin Hawkeye Przy sobie: zapalniczka, idealna celność, prawo jazdy W plecaku: 1,5l wody, lokalizator, 2 ładunki wybuchowe, śpiwór, latarka, pistolet, zestaw pierwszej pomocy
Aart Miksa Przy sobie: W plecaku:
Arthur Oshima Przy sobie: zapalniczka, butelka wody, latarka, lokalizator, nóż, scyzoryk, torba lekarska, medalik z ampułką cyjanku W plecaku: butelka wody, śpiwór, apteczka pierwszej pomocy, jedzenie. generator prądu
Noah Atterbury Przy sobie: tabletki do uzdatniania wody, medalik z ampułką cyjanku, zapałki, broń palna, scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe W plecaku: zestaw pierwszej pomocy, zezwolenie na posiadanie broni, paczka papierosów, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, paczka żywności
Minko Leonard Przy sobie: zdobiony sztylet W plecaku: nóż ceramiczny niewykrywalny dla detektorów metalu, paczka zapałek, noktowizor, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, apteczka pierwszej pomocy, zapas jedzenia
Isabelle Scovel Przy sobie: papierosy, zapałki (kieszeń kurtki), pistolet (wewnętrzna kieszęń kurtki) W plecaku: nóż, woda, zezwolenie na broń, śpiwór, latarka, lokalizator, jedzenie (plecak)
Reiven Ruen Przy sobie: komórka, pistolet z nabojami ogłuszającymi (przyczepiony do paska, a schowany pod kurtką), nóż ceramiczny, zapałki i minilaser do cięcia metalu W plecaku: tabletki do uzdatniania wody, zapałki, leki przeciwbólowe, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator
Lophia Breefling Przy sobie: naboje, broń palna, nóż ceramiczny, mini laser do cięcia metalu, lokalizator, paczka papierosów, zapalniczka, bransoletki na nadgarstkach, kilka gumek do włosów, okulary przeciwsłoneczne, krótkofalówka W plecaku: zezwolenie na posiadanie broni, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, stała przepustka do KOLC-a, tabletki do uzdatniania wody, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, zestaw pierwszej pomocy, z innych narzędzi: zapałki, scyzoryk; portfel, dokumenty, zapas jedzenia i wody, nóż
Anden Gaither Przy sobie: talizman z napisem: in articulo mortis, scyzoryk wielofunkcyjny, nóż ceramiczny, zestaw mini bomb dymnych, karty do gry W plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, krótkofalówka, zapasy jedzenia, apteczka pierwszej pomocy |
| | | Wiek : 19 Zawód : Kelner w 'Well-born' i student Przy sobie : medalik z ampułką cyjanku, zapalniczka, broń palna, zezwolenie na posiadanie broni, paczka papierosów, nóż ceramiczny Znaki szczególne : piegipiegipiegi Obrażenia : Złamane serce i nadszarpnięte zaufanie
| Temat: Re: Poduszkowiec 'Beta' Nie Mar 23, 2014 2:34 am | |
| Osiągniecie dna dla różnych ludzi oznacza różne rzeczy. Mnie samemu przez dłuższy okres czasu wydawało się, że jestem wysoko ponad nim, zbyt wysoko aby kiedykolwiek móc obawiać się zetknięcia z jego powierzchnią. Samo jego istnienie było kiedyś niemalże abstrakcją, ale teraz zdawało mi się, że od tego czasu zdążyły minąć już wieki i ledwo mogłem przywołać w pamięci to uczucie. Jakby nigdy naprawdę mi nie towarzyszyło, było snem albo częścią innej rzeczywistości. Wydaje mi się, że osiągnięcie dna ma do siebie to, że nie zauważamy, kiedy się do niego zbliżamy; czasami nawet znajdując się tam przez dłuższy czas nie uświadamiamy sobie tego, albo żyjemy w ciągłym zaprzeczeniu. To coś, czego nauczyłem się z autopsji, taka wiedza nie przychodzi bez doświadczenia, ale czasami wolałbym jej nie mieć, tak byłoby prościej, łatwiej – żyjąc w iluzji. Co więcej, byłem pozbawiony kręgosłupa moralnego przez tak długi czas, że nawet jeżeli moje dno należało do tych najbardziej banalnych, to nie zauważałem tego wcześniej. Bo w kraju takim jak ten zabicie człowieka można było prędzej nazwać banalnym, niż tragicznym. Więc co robiłem na pokładzie tego poduszkowca? Trzynastka była jednym z miejsc w którym wszystkie moje wspomnienia były nadal żywe, a po jej wciąż tlących się zgliszczach z pewnością dalej panoszyły się demony, żyjące też w moim wnętrzu. To nie było miejsce w którym szuka się rozgrzeszenia, ani tym bardziej odkupienia win. Jednak w jakiś naiwny sposób miałem nadzieję, że może chociaż uda mi się zamknąć za sobą tamten rozdział, rozdział który był dłuższy, niż powinien. Prawda była taka, że być może nigdy nie zgłosił bym się ochotnika, aby ponownie zmierzyć się z przeszłością, gdyby lista miejsc w których mogłem próbować znaleźć to zakończenie nie zaczęła się drastycznie kurczyć, w tamtym momencie ryzyko rozdrapania starych ran znalazło się dla mnie na dalszym planie. Czwórka nie była w stanie nic dla mnie zrobić, Kapitol był rozczarowaniem, wiecznym przypomnieniem o odniesionej klęsce walce o lepsze jutro, które nigdy nie nadeszło; nawet, jeżeli Coin ubierała to w nieco inne słowa. W tamtym momencie nie zdawałem sobie jeszcze sprawy, że być może jedyna dla mnie droga do zamknięcia za sobą poprzedniego rozdziału, odpuszczenia samemu sobie i ruszenia na przód, prowadzi przez ludzi. Westchnąłem niemal bezgłośnie opierając się o oparcie fotela i czując na swojej skórze szorstki materiał munduru, co skutecznie utrudniało mi zablokowanie nadciągającej fali wspomnień. Mimowolnie zacisnąłem palce na plecaku i położyłem go na swoich kolanach, prawie jak zdobycz spod rogu obfitości, której nikt nie chciał stracić z pola widzenia. Tym samym rozejrzałem się za jedną z niewielu osób, które kiedyś mogły podzielać ze mną ten sam rodzaj niepokoju – Cypri. To nie było miejsce, w którym powinna się znaleźć, ale byłem na tyle samolubny, że nie chciałem przeżywać tej podróży w czasie w samotności. |
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Re: Poduszkowiec 'Beta' Nie Mar 23, 2014 11:03 am | |
| Uwielbiała moment startu, chwilę, w której poduszkowiec odrywał się od powierzchni ziemi, wzbijał w powietrze, a ona czuła się wolna. A to, że czasami to ona była pilotem traktowała jako ciekawe doświadczenie. - Raz kozie śmierć i patrz pod nogi - rzuciła w kierunku Cypriane rozpinając pas. Uznała, że trochę niemądre było pchanie niemal całego bagażu do plecaka, więc wstała, ustawiła pękaty pakunek na fotelu i wysypała z niego niemal wszystko. Wrzuciła z powrotem zezwolenie na posiadanie broni, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, stała przepustka do KOLC-a, tabletki do uzdatniania wody, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, zestaw pierwszej pomocy, zapałki, scyzoryk; portfel, dokumenty, zapas jedzenia i wody, aptzrąc, czy nikt nie widzi wyszarpnęła zza paska nóż, który natychmiast schowała i zastąpiła ceramicznym. W razie, gdyby kazali im pozbyć się broni, wykrywacz metalu jej nie zdemaskuje. W kaburze na biodrze nadal miała pistolet, do kieszeni wsypała naboje i upchnęła w nich jeszcze papierosy (w końcu była nałogowcem), zapalniczkę, mini laser, o koszulkę zaczepiła okulary przeciwsłoneczne, a o pasek lokalizator i krótkofalówkę. Zawsze pakowała się kilka razy, musiała mieć pewność, że wzięła wszystko, co niezbędne. Chociaż później i tak miało się pewnie okazać, że o czymś zapomniała. Przypięła plecak w odpowiednim miejscu i rozejrzała się po poduszkowcu. Rzeczywiście, mnóstwo nieznajomych. I ku jej rozczarowaniu, nie było Javiera. Musiał polecieć alfą, wiedziała, że nie wyszłoby im na dobre pracowanie razem, jednak ostatnio nie widywali się zbyt często. Zwyczajnie tęskniła. I chciała wiedzieć, czy wszystko w porządku, w końcu komórki traciły zasięg nad niezamieszkałymi terenami. Przeciągnęła się i ruszyła na przechadzkę po poduszkowcu. Nie spała zbyt dobrze poprzedniej nocy, miała sporo pracy przed wylotem, nie mogła zostawić niedokończonych planów ani papierów. Chodziła w tę i z powrotem, czym mogła drażnić niektórych, ale to pomagało jej wyrownać oddech. Nigdy nie była w Trzynastce, słyszała wiele rzeczy, ale nie dane jej było się tam dostać. W swoim życiu odwiedziła jedynie Czwarty Dystrykt. I to nie z własnej woli. |
| | | Wiek : 20 Zawód : Płatny zabójca, Fałszerz Przy sobie : talizman z napisem: in articulo mortis, scyzoryk wielofunkcyjny, nóż ceramiczny, zestaw mini bomb dymnych, karty do gry, zwiększenie szansy na powodzenie podczas walki wręcz, zwiększenie szansy na skuteczną obronę, celność, (w plecaku) półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, krótkofalówka, zapasy jedzenia, apteczka pierwszej pomocy
| Temat: Re: Poduszkowiec 'Beta' Nie Mar 23, 2014 2:25 pm | |
| Usiadłem w fotelu na samym końcu i zacząłem jeszcze raz przeglądać zawartość plecaka; butelka wody, śpiwór, latarka, krótkofalówka, zapasy jedzenia, apteczka pierwszej pomocy i mój ulubiony lokalizator. Kiedyś bawiłem się już z tym sprzętem, wspominam to dość boleśnie - ustrojstwo mocno poraziło mnie prądem. Po starcie rozpiąłem pasy oraz zabrałem ze sobą wypchany plecak. Wolę nie spuszczać z oczu moich rzeczy, być może snuję zbyt wiele różnych teorii spiskowych, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Rozglądam się po pokładzie, atmosfera jest dość napięta, lecz niektórzy członkowie zaczynają już między sobą pierwsze rozmowy. W sumie przydałby mi się ktoś godny zaufania (chociażby tylko na czas misji). Połowa z tych ludzi jednak zrobiła na mnie nienajlepsze pierwsze wrażenie. Wpatrujący się w hektary rozciągające się zza okna mężczyzna odstawał czymś od reszty. Na pewno nie był z Kwartału - znam tam każdą twarz, a go widzę po raz pierwszy. Fotel naprzeciwko niego był pusty, więc czemu miałbym nie skorzystać z okazji. Dosiadłem się, ale on nie przejął się zbytnio moją obecnością. Poza plecakiem miał jeszcze inną, wypchaną po brzegi torbę. Był zadbany z nienaganną fryzurą i mimo młodego wieku, ponadprzeciętną inteligencją w oczach. Naszywka na kurtce zdradzała jego godność: Arthur Oshima. |
| | | Wiek : 24 Zawód : Żołnierz; Oddział Reiven Przy sobie : przy sobie: zapalniczka, prawo jazdy, latarka, pistolet, zestaw pierwszej pomocy
| Temat: Re: Poduszkowiec 'Beta' Nie Mar 23, 2014 4:20 pm | |
| Uśmiechnąłem się do Reiven, kiedy mnie pocałowała, ale nie zdążyłem odpowiedzieć bo wtedy do poduszkowca zaczęli wchodzić pozostali towarzysze "podróży". Czułem lekki dyskomfort, bo większości z nich nie znałem, ale mimo to musieliśmy współpracować. Dobrze, że chociaż na uniformach umieszczono imiona, bo zwracanie się do kogoś per "ty z głupkowatym wyrazem twarzy" nie bardzo mi się uśmiechało. Przypiąłem się pasami na czas startu, a kiedy poduszkowiec wzbił się już spokojnie w powietrze, wstałem i zdjąłem z półki u góry plecak. Zajrzałem do niego. W środku była obiecana butelka wody, śpiwór, latarka i lokalizator. Dopakowałem do tego niewielką książkę, którą zabrałem ze sobą z bliżej mi nieznanego powodu, oraz zestaw pierwszej pomocy. Przełożyłem też swój pistolet do plecaka, obawiając się, że noszenie broni przy pasku podczas pokojowej misji może wprowadzić nieco nerwowości do drużyny. Potem przeszedłem do ładowni i, sprawdzając uprzednio czy nikogo innego w niej nie ma, wyjąłem ze skrzyni dwa ładunki wybuchowe i wepchnąłem sobie do kieszeni. Nigdy nie wiadomo kiedy może się to przydać, a posiadanie ich w skrzyni do której dostęp miał każdy, nie miało porównania z posiadaniem ich we własnym plecaku, gdzie też dyskretnie je umieściłem. Następnie zapiąłem plecak, położyłem go na półce i przypiąłem z powrotem paskiem. Korzystając z tego, że część osób wstała ze swoich miejsc, przesiadłem się na miejsce koło Reiven - plecak miałem teraz na przeciwko siebie. - Przewidujesz jakieś trudności? - zapytałem, siląc się na uśmiech. - Oczywiście poza walką o przetrwanie ze zmutowanymi zmiechami, które schroniły się w korytarzach Trzynastki po bombardowaniu. - dodałem, puszczając jej oko. Odprężyłem się nieco i założyłem ręce za głowę. Sam lot, jak oczekiwałem, miał być najnudniejszą częścią misji. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Poduszkowiec 'Beta' Nie Mar 23, 2014 4:53 pm | |
| Żałowała, że nie było im dane kontynuować "rozmowy", ale cóż, poduszkowiec w drodze na misję, nie był najlepszym miejscem na umawianie się na randki. Rei nie była pewna, czy jest gotowa na to by iść dalej. Bała się, że Pippin też złamie jej serce, tak jak Finn i Michael przed nim. Bała się, że wciąż zbyt mocno kocha Mike'a by móc ruszyć o przodu. Ale uznała, że jeśli nie spróbuje, to się nie dowie. Pippin zajął się swoim plecakiem, więc i ona to zrobiła. W środku była zapowiedziana zawartość (półtoralitrową butelkę wody, śpiwór, latarkę oraz lokalizator (łączący się z systemem nawigacyjnym poduszkowca)). Miała też trochę swoich rzeczy. Nie zamierzała wszystkiego nosić w kieszeniach. Klucze do domu i samochodu zostały z jej prywatnymi rzeczami w szafce na lotnisku. Przy sobie miała więc: komórkę, pistolet z nabojami ogłuszającymi (przyczepiony do paska, a schowany pod kurtką), nóż ceramiczny, zapałki i minilaser do cięcia metalu. W plecaku pozostały: tabletki do uzdatniania wody, zapałki, leki przeciwbólowe, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka oraz lokalizator. Plecak umieściła pod siedzeniem, przytrzymując go lekko nogami, tak, by w razie konieczności móc go szybko chwycić i zarzucić na plecy. Spojrzała na Pippina. - Właściwie to liczę na jakieś fajne zmiechy. Te w kanałach już mi się znudziły. - uśmiechnęła się. - Na bank czeka nas przekopywanie się przez zasypane korytarze. Przydałoby się, żebyśmy mieli w wyposażeniu małe butle z tlenem. Nie wiadomo jak działa wentylacja tam pod ziemią. |
| | | Wiek : 18 Zawód : sprzedaję w Sunflower Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: Poduszkowiec 'Beta' Nie Mar 23, 2014 6:48 pm | |
| Kiedy poduszkowiec odrywa się od płyty, wznosząc ponad Kapitol, uświadamiam sobie, że teraz nie ma już odwrotu. Żadnej ucieczki przed perspektywą zbliżających się z każdym kilometrem zgliszczy, które były kiedyś Dystryktem Trzynastym, zawalonych korytarzy i ponurego odgłosu wody skapującej ze ścian. Słyszę to tak wyraźnie, że na moment szum lecącego poduszkowca usuwa się na dalszy plan, dając mojej wyobraźni pole do popisu. Zagłębiam się jeszcze bardziej w fotelu, jakby naiwnie spodziewając się, że jego oparcia otoczą mnie nagle niczym ramiona i uchronią przed tym, co czeka na nas wszystkich w Trzynastce. Gdzieś w głębi mnie narasta strach, jakby moja intuicja kazała mi przygotować się na najgorsze - nieuchronny kalejdoskop wspomnień z okresu rebelii. Ze wszystkich sił staram się trwać przy tym, że pierwszy lepszy korytarz czy drzwi nie wytrącą mnie z równowagi, powodując, że zamiast wykonywać polecenia, skupię się na chwilach budzenia się po odbiciu z areny. Że nie powróci paraliżujące uczucie dezorientacji i mętlik w głowie, gdy wszystkie moje myśli rozbiegną się w różnych kierunkach, natrafiając po chwili na ślepą uliczkę. Może to znów tylko kolejne nierealne marzenie przezwyciężenia najgłębszych obaw, które i tak obróci się w ponowne rozczarowanie, jednak jestem na tyle zdesperowana, by mimo wszystko w nie wierzyć. I spróbować przetrwać. Słysząc radę Lophii, podsumowującą jakby to wszystko, przewracam jedynie oczami i wzdycham cicho. Kątem oka obserwuję, jak dziewczyna zajmuje się pakowaniem swojego ekwipunku, po czym postanawiam zrobić to samo, licząc, że zajmę w ten sposób myśli. Otwieram plecak i przeglądam uważnie jego zawartość, starając się nie pominąć niczego. Znajduje się w nim półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator i niewielka paczka zawierająca porcję żywności. Do zapinanej na zamek kieszeni kurtki wkładam natomiast zabrane przez siebie opakowanie z lekami przeciwbólowymi i kapsułką z wyciągiem z łykołaków, modląc się, bym nie musiała użyć tej ostatniej. Zapinam zamek plecaka, po czym kładę go tuż obok nóg, stwierdzając, że na chwilę obecną udał mi się przynajmniej przegląd ekwipunku. Mimo że sporo osób opuściło swoje fotele, gdy tylko pojawiła się taka możliwość, ja decyduję się jednak pozostać w swoim. Rozpinam pas i bez konkretnego celu zaczynam przypatrywać się krążącym po pokładzie ludziom - skoro przez najbliższy czas mamy stanowić drużynę, powinnam wiedzieć, jak wyglądają. W pewnym momencie napotykam jednak czyjeś spojrzenie, dobrze mi znane. Noah. W pierwszej chwili nie jestem pewna, jak zareagować, zaskoczona tym, że Atterbury też bierze udział w misji. Przez ułamek sekundy czuję pewne ukłucie niepokoju, czy aby na pewno między nami wszystko w porządku, jednak postanawiam nie zawracać sobie tym teraz głowy i uśmiecham się lekko w jego kierunku. |
| | | Wiek : 23 Zawód : Doradca ds. Transportu Przy sobie : papierosy, zapałki, pistolet, zezwolenie na broń, udana ucieczka, przepustka do KOLCa Obrażenia : rak skóry, łysa, nie ma oka
| Temat: Re: Poduszkowiec 'Beta' Nie Mar 23, 2014 9:43 pm | |
| [Rozdział III - początek]
W końcu na pokładzie. Żałuję tylko, że nie mogłam wejść na pokład Alfa. Wylądowałam przez to z tą piegowatą blondynką, która kiedyś odgrażała się w swoim Dystrykcie, i jeszcze z tą przemądrzałą panią generał. Dziwi mnie, że w ogóle pamiętam tą pierwszą, bo przecież ten incydent należy już do dalekiej przeszłości. A nawet nie mam jej tego tak bardzo za złe. Ta druga jednak potrafi zagrać na mojej czułej strunie. Buty wszystkich uczestników misji stukają po metalowym pokryciu podłogi. Ostatnio przytyłam kilka kilogramów, więc miejmy nadzieję, że poduszkowiec w ogóle zdoła wystartować. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam, było oczywiście ulokowanie plecaka na swoim miejscu, nad siedzeniem. Przypięłam wszystko dodatkowym pasem na bagaż. W środku miałam kilka ważnych rzeczy, jak nóż, wodę, zezwolenie na broń, trochę jedzenia, śpiwór, latarkę. W razie czego, oprócz ceramicznego ostrza w tornistrze miałam także pod ręką (dosłownie, w wewnętrznej kieszeni kurtki) naładowany i sprawny pistolet. No i oczywiście, zapałki oraz coś dla mnie znajdują się w kieszeni kurtki, jako elementu tego dziwnego munduru wojskowego. W sumie jest nawet wygodny, ale taki jakiś... nie mój. Wciąż miałam na sobie czapkę, żeby jakoś w miarę wyglądało, że nie jestem umierającą na raka łysiejącą. Krótko mówiąc, zabrałam ze sobą wszystko, czego mi potrzeba. Podczas schodzenia z pokładu wydaje mi się że warto będzie wziąć apteczkę pierwszej pomocy. A nawet lepiej, położę ją teraz obok siebie, pod siedzeniem, a potem spakuję do plecaka, na wypadek, gdybym zapomniała. Start. Przypięta do pasów czuję siłę przyspieszenia, które przez chwilę, wydawałoby się, chciałoby mnie łagodnie rozsadzić. Ale to tylko taka iluzja. Po chwili wszystko wróciło do stałej prędkości, a po ogłoszeniu komunikatu, że można rozpiąć pasy, praktycznie wszyscy kliknęli magiczny, prostokątny przycisk uwolnienia. Kilka osób wstało, reszta pozostała na swoich miejscach. Między innymi wspomniana wcześniej blondwłosa pieguska, która wyglądała, jakby ujrzała kogoś znajomego. Owszem, uśmiechnęła się do jakiegoś chłopaka. Może jest jej parą? Druga blondwłosa natomiast rozmawia ze swoim, jak przypuszczam, nowym adoratorem. Te wielkie półokręgi na ich twarzach, przymrużone oczka i trzymanie za rączki. A wydawało mi się, że ten jej mąż ostatnio wyglądał jakoś inaczej. A przynajmniej inaczej wyglądał na ślubie, dzięki któremu teraz noszę tą opaskę, przez którą niektóre maluchy biorą mnie za pirata. Pamiętam to wesele. To tam spotkałam tego rzucającego się w oczy projektanta, i tą ciężarną. Była bardzo miła, ale nie pamiętam jej imienia. Ciekawe, czy już odebrała swoje dzieciaki. Ale cóż, co do tego jej męża, może pamięć mi szwankuje. Wątpię, żeby zostawiła swojego kochasia, zaledwie dwa lub trzy miesiące po swoim ślubie. Czas mijał mi szybko. Aczkolwiek nikogo nie znałam, podeszłam do okna, zdrowym okiem podziwiałam widoki na zewnątrz, i to mi wystarczyło. Zobaczyłam spalone lasy, które ucierpiały w wyniku bombardowań. Zobaczyłam też miejscowo nietkniętą naturę. Różnice w przyrodzie są jednak brutalne; a zwłaszcza te, które stwarza człowiek. Czasami te tworzące się różnice można tylko oglądać. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Poduszkowiec 'Beta' Pon Mar 24, 2014 1:41 am | |
| Start przebiegł bez problemów, podobnie jak kilka pierwszych godzin podróży. Poduszkowiec gładko sunął po niebie, nienarażony na turbulencje, czy inne zakłócenia. W miarę jak maszyna przemieszczała się na wschód, krajobraz zmieniał się; przekształcone przez człowieka tereny wokół Kapitolu zostały zastąpione coraz bardziej dzikimi widokami. Około pięciu godzin od startu, przestał działać jeden z silników. Komunikat podano przez głośniki, prosząc o spokój, odradzając wywoływanie niepotrzebnej paniki i informując o awaryjnym lądowaniu. Do celu pozostało kilkadziesiąt minut lotu, który miał być wznowiony po krótkiej naprawie. Jeśli jednak ktokolwiek z załogi pomyślał o powrocie na miejsce czy zapięciu pasów, to nie miał szans wykonać żadnej z tych rzeczy, bowiem w następnej sekundzie poduszkowcem wstrząsnął wybuch, kiedy w ładowni eksplodowały jednocześnie wszystkie ładunki wybuchowe, przeznaczone pierwotnie na torowanie drogi przez zawalone korytarze Trzynastki. O wyrównaniu lotu, czy jakiejkolwiek próbie lądowania nie mogło być mowy. W maszynie pojawiła się gigantyczna wyrwa, pęd powietrza wyciągał na zewnątrz wszystko, co znajdowało się wystarczająco blisko, a sam poduszkowiec zaczął z przerażającą prędkością zbliżać się do ziemi, gdzieś w połowie odległości wpadając w korkociąg.Noah, zawsze ciągnęło Cię do wody, prawda? Lądujesz nad jeziorem, wciąż przypięty do swojego fotela, z rękami zaciśniętymi kurczowo na plecaku. Fakt, że nie odbezpieczyłeś pasów, najprawdopodobniej uratował Ci życie - zostałeś wyrwany z kadłuba razem z siedzeniem, które zamortyzowało upadek. W trakcie lotu czyjś plecak uderzył Cię jednak w lewą skroń. Leżysz na plecach, w głowie Ci huczy, świat nad Tobą wiruje, a po policzku spływa jakąś ciepła, gęsta substancja, ale hej - przynajmniej wszystkie kończyny masz na miejscu. Co prawda lewa kostka dziwnie puchnie, ale to na pewno nic poważnego. Większym problemem jest raczej fakt, że w powietrzu unosi się nieprzyjemny smród spalenizny, a pasy w żaden sposób nie chcą się odblokować. Ponieważ możesz patrzeć jedynie w górę i na boki, nie widzisz, co się pali, po swojej lewej stronie dostrzegasz jednak leżącą Cypriane.
Cypriane, nie myślałaś czasem o zawodzie wróżki? Wygląda na to, że Twoje czarne scenariusze postanowiły się ziścić... Szkoda tylko, że nie przewidziałaś, żeby nie wsiadać na pokład. Możesz mówić jednak o szczęściu - eksplozja ogłuszyła Cię do tego stopnia, że straciłaś przytomność, nie pamiętasz więc ani sekundy z katastrofy. Budzisz się na jeziorem. Dobra wiadomość jest taka, że nigdzie dookoła Ciebie nie widać krwi, a oprócz kilku siniaków i stłuczeń, nic Cię nie boli. Zła - że dookoła panuje dziwna cisza. Nigdzie nie widać Twojego plecaka, za to obok siebie widzisz uwięzionego w fotelu Noah, a kilka metrów dalej - fragment wraku poduszkowca, z którego unosi się gęsty, ciemny dym. W środku dostrzegasz kobietę w stroju pilota, przygniecioną do podłogi przewróconym fotelem, która otwiera usta jakby krzyczała, choć Ty nie słyszysz ani słowa. Wygląda na to, że huk eksplozji tymczasowo pozbawił Cię słuchu.
Minko, Tobie także los dzisiaj nie sprzyjał. Budzisz się nad jeziorem, na razie nie jest Ci jednak dane podziwiać widoków. Nadal znajdujesz się w zniszczonym kadłubie poduszkowca, w swoim własnym fotelu. Na szczęście, pas puścił, nie jesteś więc uwięziona, ale widok zasłania Ci gęsty dym. Masz też problemy z oddychaniem, doskonale słyszysz za to przeraźliwe wrzaski dobiegające z drugiego końca wraku. Kiedy patrzysz w tamtą stronę, przez ciemne kłęby dostrzegasz spanikowaną kobietę, z nogami przygniecionymi fotelami. W środku maszyny jest bardzo gorąco - czyżby któraś jej część płonęła? W swojej okolicy dostrzegasz jeszcze dwa plecaki, nie wiesz czyje. Możesz poruszać się swobodnie, gdyż wygląda na to, że nie odniosłaś żadnych większych obrażeń. Pomożesz kobiecie, czy będziesz ratować własną skórę?
Reiven, jeśli w misji szukałaś ucieczki, to z całą pewnością ją znalazłaś. A przynajmniej jeśli za ucieczkę uznamy utratę kontaktu z rzeczywistością, którą zafundował Ci czyjś przelatujący plecak. Ale... może to i lepiej? Przynajmniej nie widziałaś ciała jednego z pilotów, przerywanego na pół przez kawałek blachy. Budzisz się nad strumieniem, oglądasz go jednak z wysokości... czterech metrów nad ziemią, znajdujesz się bowiem na drzewie. Ale nie narzekaj - pod sobą masz ostre skały, więc gałęzie i liście najprawdopodobniej uratowały Ci życie. Niestety, to nie ich jedyna rola. Fragmenty drewna utkwiły Ci bowiem w prawym ramieniu, po którym teraz spływają groteskowe strużki krwi. Sam mundur też sporo ucierpiał. Nad sobą dostrzegasz dyndający z gałęzi wyżej plecak, po lewej stronie, na bliźniaczym rozgałęzieniu do Twojego, utknął Pippin.
Pippin, jeśli chciałeś pobawić się w bohatera, to teraz zdecydowanie nadszedł dobry moment. Budzisz się na drzewie nad strumieniem, zawieszony cztery metry nad ziemią. Kilkadziesiąt centymetrów po swojej prawej widzisz Reiven, nieco oszołomioną, ale co gorsza - umazaną w krwi. Sam masz rozcięty łuk brwiowy, przez co ciemnoczerwony płyn zalewa Ci prawe oko, ale nie jest to rana od której się umiera, więc raczej przeżyjesz - chyba że postanowisz wykonać brawurowy skok z drzewa. Właśnie - jak radzisz sobie ze wspinaczką? Pień rośliny wydaje się być całkiem nieźle przystosowany do tego typu aktywności. Zaryzykujesz, czy będziesz wzywać pomocy?
Arthur, całe szczęście, że zabrałeś przybornik lekarza, z całą pewnością się przyda. Jedyne, co musisz zrobić, to go odnaleźć, co z kolei może być trudne biorąc pod uwagę, że... no właśnie. Budzisz się nad strumieniem, z nogami do połowy zanurzonymi w lodowatej wodzie. Choć Reiven i Pippin znajdują się zaraz nad Tobą, na razie ich nie dostrzegasz, bo Twoją uwagę za bardzo pochłania ból pleców, koncentrujący się gdzieś w okolicach lewego barku, który wystaje z ramienia pod dziwnym kątem - czyżby był wybity? Wygląda na to, że po upadku wylądowałeś na skałach, choć fakt, że żyjesz, pozwala na teorię, że najpierw kilka razy zaczepiłeś o gałęzie. Po drugiej stronie potoku dostrzegasz swoją walizkę, nigdzie nie widzisz za to plecaka.
Anden, może trzeba było jednak zapiąć pasy? Po eksplozji pęd powietrza wyrwał Cię z siedzenia, bardzo szybko znalazłeś się więc poza poduszkowcem. Nie straciłeś przytomności ani na sekundę, pamiętasz więc całą katastrofę, jak również i to, że plecak, który zostawiłeś przy sobie, uratował Ci życie, amortyzując upadek. Lądujesz nad strumieniem, w pewnym oddaleniu od Reiven, Pippina i Arthura. Pierwszej dwójki nie widzisz, mężczyzna majaczy Ci za to między drzewami. Mógłbyś go zawołać, gdyby... właśnie. Twoje plecy co prawda zostały ochronione przez plecak, ale nic nie uratowało lewego płuca przed przebiciem przez gałąź. Teraz każdy oddech sprawia Ci trudność. Możesz mówić, ale krzyk znajduje się już poza Twoim zasięgiem. Rana wymaga natychmiastowej interwencji. Wykształcony lekarz zapewne poradziłby sobie z nią w dziesięć minut, gdyby tylko Cię zauważył. Możesz spróbować do niego dotrzeć, ale pamiętaj, że poruszanie się jest w Twoim wypadku bardzo utrudnione.
Lophia, zachciało Ci się spacerów? Teraz będziesz mogła zachwycać się przyrodą do woli. W trakcie eksplozji nie byłaś przypięta do niczego, opuściłaś więc poduszkowiec jako pierwsza. Nie straciłaś przytomności, więc świetnie pamiętasz każdą chwilę z niezapomnianego lotu bez spadochronu i całkiem realnie rejestrujesz upadek w błoto. I ciesz się, że właśnie tam. Miękka, wodnista ziemia amortyzuje upadek, ratując Cię jednocześnie przez roztrzaskaniem czaszki. Twój lewy nadgarstek nie ma jednak tyle szczęścia - przy spotkaniu z luźnym kamieniem, wykrzywia się pod dziwnym kątem i zaczyna w błyskawicznym tempie puchnąć i pulsować bólem. Innych obrażeń NA RAZIE nie rejestrujesz, co nie oznacza, że ich nie ma - cała jesteś jednak pokryta grubą warstwą błota i zauważenie czegokolwiek na skórze może przysparzać trudności. Kilka metrów po swojej prawej zauważasz za to nieprzytomnego Aarta, również do połowy zanurzonego w miękkiej substancji... Zaraz, do połowy? Może przed chwilą, bo z każdą minutą wydaje się zanurzać coraz głębiej. Niedaleko za nim widzisz też plecak, który wolniej, ale również dzieli los chłopaka.
Isabelle, Ty również wybrałaś wolność od pasów i fotela, pęd powietrza porwał Cię więc w podobną stronę co Lophię. Upadłaś jednak kilka metrów dalej i na swoje szczęście uniknęłaś kąpieli błotnej. Nie ubrudziłaś się, ale za to miałaś też twardsze lądowanie, które bardzo nie spodobało się Twoim żebrom. W momencie zetknięcia z gruntem, coś w nich głośno trzasnęło, a następnie po klatce piersiowej rozlał się tępy ból, nasilający się nieznośnie przy każdym wdechu. Ale hej, nie załamuj się - w końcu żyjesz, prawda? Nie można tego samego powiedzieć o pilocie, którego przebite na wylot fragmentem metalu ciało spoczywa zaledwie półtora metra od Ciebie. W powietrzu unosi się intensywny zapach krwi, ale może nie warto się krzywić, tylko sprawdzić, czy mężczyzna nie miał przy sobie nadajnika albo telefonu? Po drugiej stronie otwartej polanki zauważasz też Lophię oraz nieprzytomnego Aarta, a sama polana upstrzona jest luźno porozrzucanymi fragmentami poduszkowca.
Aart, może lepiej byłoby dla Ciebie gdybyś spóźnił się na lot? Niestety, znalazłeś się na pokładzie, niewiele pamiętasz jednak z samej podróży. Zasnąłeś kilka minut po starcie i... nadal przebywasz w objęciach Morfeusza. Z jednej strony trochę kiepsko, z drugiej - znajdujesz się w błogiej nieświadomości i jednocześnie lepszej sytuacji niż większość Twoich współtowarzyszy, bo praktycznie nic Ci nie jest. Za wyjątkiem braku przytomności i powolnego zanurzania się w bagnie oczywiście.
Wszyscy - na razie nie możecie opuszczać lokacji. Możecie za to wołać o pomoc, przeszukiwać okolicę (ale nie znajdujecie przedmiotów sami) i opatrywać rany. Have fun! <3
|
| | |
| Temat: Re: Poduszkowiec 'Beta' | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|