|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 18 Zawód : sprzedaję w Sunflower Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Bar 'Cave' Pią Maj 03, 2013 7:00 pm | |
| Miejsce ciemne i dosyć zapuszczone, położone na uboczu, a mimo to trzymające się na rynku od bardzo dawna. Jeśli ktoś nie szuka kłopotów, raczej się tu jednak nie pojawia. |
| | | Wiek : 15 Zawód : bezrobotna Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk, fałszywy dowód, nóż
| Temat: Re: Bar 'Cave' Sob Sie 31, 2013 4:17 pm | |
| Kiedy tylko wybiegła z tamtego budynku, Sabriel poczuła się samotna. Ludzie dookoła niej podróżowali zaśnieżonymi uliczkami, opatuleni w kapitolińskie futra, zupełnie nie pasujące do rebelianckich sylwetek i twarzy. Podmuch wiatru szarpnął jej strojem, więc owinęła szczelniej szalik wokół szyi, i wbiła ręce w kieszenie płaszcza. Teraz już nie chronił jej Finnick, teraz na każdym kroku ktoś mógł ją złapać. Jakiś mężczyzna spojrzał na nią i Sabriel doznała okropnego poczucia pewności, że to jeden z pracowników Coin. Ale mężczyzna odwrócił od niej wzrok po chwili i poszedł dalej. W takim ubiorze w dawnym Kapitolu wyglądałaby jak dziwadło, odmieniec. W tym nowym jednak właściwie wpasowała się w chaotyczny szaro-kolorowy brak stylu. Tutaj tęczowe futro, gdzieś indziej stara pocerowana kamizela, obok której czerwony płaszczyk dziecięcy o trzy rozmiary na dziecko za duży. Musiała się ruszyć. Odwróciła się więc w prawo i zaczęła iść. Jednocześnie po rozkładzie budynków sprawdzała w której części Kapitolu się znajduje i próbowała sobie przypomnieć, gdzie może znaleźć kogoś kto jej pomoże. W końcu stanęła przed drzwiami jednego z hoteli. Kiedyś w recepcji pracowali kapitolińczycy, a hall roił się od bagażowych awoksów. Teraz było tutaj pusto, zaś hotel został zaadaptowany na mieszkania dla napływających z Dystryktów ludzi. Stanęła przed numerem 1537 i zapukała niepewnie. Po chwili tworzył jej mężczyzna. Powiedziała, że przychodzi od stryjka - dał jej kilka rzeczy, byle tylko jak najszybciej się jej pozbyć i zatrzasnął jej drzwi przed nosem. Poczuła bolesne ukłucie w sercu, bo ta sytuacja boleśnie uświadomiła jej, że teraz gdziekolwiek się znajdzie, może przynieść na ludzi nieszczęście. Przez chwilę miała ochotę udać się prosto na najbliższy posterunek Strażników albo od razu do koszar i oddać się Coin. Ale był Finnick. I był szalik. Musiała mu go oddać, a gdyby ją złapali, on z pewnością próbowałby jej pomóc i tylko narobił sobie więcej kłopotów. Idąc ulicą z plecakiem na plecach, oglądała ukradkiem mapę, którą dostałą. Były na niej zaznaczone kanały ciągnące się pod Kapitolem.To była jej szansa, żeby dostać się bezpiecznie do KOLCa. Miała sztylet, dostała też kamerę termowizyjną więc nawet w ciemnościach będzie wiedziała gdyby ktoś się zbliżał. Wejście w Dzielnicy zaznaczone było tylko w jednym miejscu, ale nie martwiła się tym. Bar "Cave", choć za jej czasów był raczej podejrzanym miejscem, teraz wpasowywał się idealnie w Kapitol i znajdował się całkiem niedaleko. Schowała mapę do plecaka i ruszyła przed siebie. Do baru dotarła już porządnie zmarznięta, z zaróżowionymi policzkami. Miała tylko nadzieję, że nie spotka tam nikogo, kto by ją skojarzył. Dla pewności zakryła dół twarzy szalikiem. Weszła do ciepłego środka i usiadła przy barze. - Kawę poproszę. - mruknęła do barmana, wyciągając z pliku banknotów odpowiednią kwotę i kładąc ją na ladzie. Potem zaczęła się rozglądać, mając nadzieję, że znajdzie jakąś wskazówkę co do tego, gdzie znajduje się wejście do tuneli. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Bar 'Cave' Sob Sie 31, 2013 5:20 pm | |
| Barman, dobrze zbudowany brunet około trzydziestki, uśmiechnął się do Sabriel, zabierając z lady banknot. Zza kontuaru wyciągnął porcelanową, ciemnobrązową filiżankę. Podczas nalewania do niej parującej, świeżo zaparzonej kawy, co jakiś czas zerkał na nią z zaciekawieniem. - Parszywa pogoda, hm? - zagadał beztrosko, odstawiając czajnik na bok i podsuwając dziewczynie naczynie. - Podpowiedz mi, znam cię skądś? - Zmarszczył brwi, jakby się nad czymś zastanawiał, ale sekundę później jego uwagę przykuło skrzypnięcie otwierających się drzwi, umiejscowionych na lewo od baru, nieco w głębi lokalu. Wyszła zza nich niska i krępa kobieta w średnim wieku, z nie do końca zadowoloną miną. - Skandal - powiedziała głośno, nie zaszczycając barmana nawet spojrzeniem. Wyglądało jednak na to, że nie jest mu obca, bo mężczyzna westchnął ciężko i wywrócił teatralnie oczami. - Skandal, mówię. Dwie toalety w lokalu, w tym jedna nieczynna już co najmniej od kilku miesięcy! Zamknięte drzwi, od zawsze. Ile można naprawiać toaletę, no ile? - Dalsze słowa zostały zagłuszone przez szum samochodów, kiedy otworzyła drzwi wyjściowe i zniknęła za nimi. - Stała klientka - mruknął barman, po czym powrócił do swojego pierwotnego zajęcia, jakim było czyszczenie wysokich, przejrzystych szklanek.
|
| | | Wiek : 15 Zawód : bezrobotna Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk, fałszywy dowód, nóż
| Temat: Re: Bar 'Cave' Sob Sie 31, 2013 6:00 pm | |
| Sabriel uśmiechnęła się z wdzięcznością do barmana, siadając tak jak czasem przysiadała przy barze w Violatorze - pochylając się nad ladą i lekko wypinając zadek. Właściwie w środku czuła się upokorzona, ale to wiele rzeczy ułatwiało. - Ano, parszywa. Aż się nie chce w taką pogodę wychodzić do pracy. - zgodziła się. Pytanie ją zmroziło, ale myślała o wiele zbyt szybko, by dać po sobie poznać, że jest zestresowana. - Och, byłoby bardzo miło! - rozpromieniła się. - Udzielałam trzy dni temu wywiadu w studiu Vanderviere'a na temat tegorocznej Areny. Odpowiadałam za umiejscowienie kamer. - oznajmiła, z dużym entuzjazmem. Potem nieco posmutniała. - Ale szkoda mi trochę tych dzieciaków, tak między nami. Właściwie nawet nie oglądam tego co się dzieje na Arenie. Zamontowałam co trzeba i tyle. - oznajmiła. Podmuchała kawę i wsypała do niej cukru. Zamieszała płyn, popatrując ukradkiem na mały telewizor, nadający audycję z Igrzysk. Wypiła właśnie pierwszy łyk kawy, kiedy zza jakichś drzwi wypadła kobieta. W milczeniu obserwowała całą scenę, a kiedy mężczyzna zrobił uwagę do niej uśmiechnęła się. - Nie szkodzi, ludzie są poddenerwowani tymi Igrzyskami. Dobrze, że to ostatnie. - oznajmiła. Dopiła kawę, nie przeszkadzając więcej barmanowi. Była wdzięczna za ten ciepły napój, po wraz z kofeiną wlał w jej serce nadzieję. Kiedy skończyła, odsunęła od siebie kubek. - Cóż, teraz to i ja muszę za potrzebą. - oznajmiła przepraszającym tonem po czym skierowała się w stronę łazienki. Toaleta nieczynna od miesięcy? To mogło być to. Miała szczęście, że tamta klientka akurat o niej wspomniała. Weszła do toalet i wybrała tą nieczynną, zastanawiając się co zastanie w kabinie. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Bar 'Cave' Sob Sie 31, 2013 6:22 pm | |
| Drzwi do nieczynnej kabiny okazały się zamknięte, ale zamek nie wyglądał na specjalnie solidny - przy pociąganiu za klamkę klekotał cicho. Porządne pociągnięcie z pewnością wystarczy, ale może też narobić hałasu. |
| | | Wiek : 15 Zawód : bezrobotna Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk, fałszywy dowód, nóż
| Temat: Re: Bar 'Cave' Sob Sie 31, 2013 7:04 pm | |
| Sabriel nie miała wyboru musiała to sprawdzić. Ale nie chciała również narobić hałasu. Zamiast wyrywać klamkę na siłę, wyciągnęła sztylet i zaczęła szukać śrubek, które mogłaby odkręcić. Jeśli takowych nie było, to sprawdziła wsadzając czubek sztyletu między drzwi czy zamek nie jest przypadkiem zapadkowy i niedałoby się go tworzyć, zahaczając sztylet do góry. Jeśli żadna z tych rzeczy nie dała się wykonać, dopiero wtedy spróbowała mocniej szarpnąć za klamkę, uprzednio łapiąc za nią rękawem płaszcza, tak żeby możliwie jak najbardziej stłumić dźwięk. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Bar 'Cave' Nie Wrz 01, 2013 5:51 pm | |
| Zamek szczęknął i ustąpił po włożeniu do niego końcówki sztyletu. Drzwi uchyliły się lekko, a po otwarciu oczom dziewczyny ukazał się owalny właz w podłodze.
Właz otworzy się bez problemów przy obróceniu umocowanego nad nim pokrętła, więc nie musisz czekać z wejściem do tunelu na post MG. Po drugiej stronie znajduje się stalowa drabinka, prowadząca w dół. |
| | | Wiek : 20 Zawód : były żołnierz, łącznik w Kolczatce Przy sobie : broń palna, kapsułka z wyciągiem z łykołaków
| Temat: Re: Bar 'Cave' Pon Paź 28, 2013 5:05 pm | |
| /Mieszkanie Jacka, a właściwie sala segregacji w szpitalu Umył się, ubrał, wypił około litra kawy, zjadł wyschnięty na beton chleb i przeprowadził gruntowne porządki w mieszkaniu. Przez tydzień nazbierało się sporo kurzu. Miał przy okazji nadzieję, że znajdzie jakieś wskazówki dotyczące czegokolwiek z tygodnia poprzedzającego wybuch, ale... No, nie udało się. Położył się nawet do łóżka, próbując zasnąć, ale wyszła z tego zaledwie dwugodzinna drzemka. Wyspał się w szpitalu, to jedyna zaleta tego uziemienia. Blizna na brzuchu wyglądała całkiem nieźle, głowa nie bolała. Cóż za sielankowy krajobraz! Przewrócił oczami, wyrzucając z lodówki dawno niezdatne do spożycia produkty. Mleko zaczęło żyć własnym życiem. Zaprzyjaźniło się nawet z rosnącym obok jogurtem. Musiał przy okazji wyszorować półki, bo nie dało się pozbyć smrodu. Musieli odciąć prąd na ładnych paręnaście godzin. Wyszedł wreszcie z domu i delikatnym truchtem pokonał drogę do garażu. Nałożył kask na głowę, i odpalił silnik motocykla. Dawno nie jeździł. A trzeba dodać, że jeśli to robił, to pędził jak wariat. Pęd powietrza wyciszył wszystkie myśli i zmartwienia. Mógł poczuć się niemal wolny. Dlatego kupił tego lekko starego grata i wyremontował. Potrzebował ucieczki. Prędkość była idealna. Zatrzymał się pod barem, zdjął kask, otrzepał spodnie i zsiadł z maszyny. Otworzył drzwi, skinął głową barmanowi (coś był dzisiaj za miły) i usiadł przy barze. Spojrzał na zegarek. Punkt osiemnasta. - Podać coś? - usłyszał przed sobą. - Wodę - odparł, unosząc głowę. W końcu prowadził, jeszcze nie był na tyle głupi, żeby zostawiać motor po drugiej stronie miasta. Czekał, spoglądając co jakiś czas w stronę drzwi wejściowych. |
| | | Wiek : 39 lat Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni
| Temat: Re: Bar 'Cave' Pon Paź 28, 2013 10:41 pm | |
| Dokładnie o szóstej po południu drzwi baru otworzyły się, ukazując sylwetkę wysokiego, raczej nierzucającego się w oczy mężczyzny. Nie różnił się zbytnio od przebywającej w lokalu klienteli, ale o to głównie chodziło - widać było za to, że bywał tu często. Skinął głową barmanowi, który również pozdrowił go takim samym gestem, podobnie zresztą jak kilkoro siedzących przy stolikach gości. On jednak skierował się prosto do baru, od razu rozpoznając siedzącego przy nim mężczyznę. Co prawda nigdy wcześniej go nie spotkał, ale wystarczającą ilość razy przestudiował przekazywane mu fotografie. Były dwa powody, dla których przyszedł dzisiaj do 'Cave' osobiście. Po pierwsze, sprawa była nietypowa. Jackson Blomwell nie od początku należał do kręgu osób, pozostających w sferze zainteresowań Kolczatki. Jako były żołnierz, walczący dla Coin i w dodatku borykający się z problemami natury psychicznej, pozostawał gdzieś poza obszarem widoczności. To Sunny zwróciła uwagę, że powinni spróbować go zwerbować, zarzekając się, że Jackson bluźni na system z całego serca i chętnie zrobiłby coś w tym kierunku. Z drugiej strony, sama panna Shepard nie była pewna, czy Blomwell jest wystarczająco ostrożny, żeby wciągnąć go w podziemie. Wyglądało na to, że wątpliwości naszły ją dopiero później, bo odwołała wcześniejszą propozycję i próbowała odwieść Malcolma od pomysłu zaangażowania jej byłego pacjenta. I to był właśnie drugi powód, dla którego Randall pofatygował się samodzielnie w celu rekrutacji nowego członka. - Baby - mruknął pod nosem, siadając na stołku obok czekającego na niego mężczyzny i kiwając ręką na barmana, który postawił przed nim szklankę z bursztynowym płynem. Nie żeby nie ufał swojej podopiecznej, ale wciąż pozostawała dla niego dzieciakiem, myślącym pochopnie i kierującym się emocjami. - Jackson - przywitał się, skinąwszy głową w stronę Blomwella. - Domyślasz się może, kim jestem? |
| | | Wiek : 20 Zawód : były żołnierz, łącznik w Kolczatce Przy sobie : broń palna, kapsułka z wyciągiem z łykołaków
| Temat: Re: Bar 'Cave' Czw Paź 31, 2013 10:03 pm | |
| Popijał swój jakże wysokoprocentowy trunek, rozglądając się na boki z uwagą. Przyszedł tu kiedyś. Z kimś. Napił się. Tyle pamiętał. Po takich wizytach często urywał mu się film. Spuścił głowę i wtedy... Krótki przebłysk, widok na spokojną taflę rzeki, ciemność, szklanka whisky w dłoni. I zniknęło. Jakieś wspomnienie, sygnał, że być może odzyska pamięć. Ale do czego to przyczepić, nie wiedział. Przeklął w myślach i poprosił tym razem o sok. Zaczynał się niecierpliwić, choć spędził tu zaledwie... Ile? Kilka minut? - Jackson - usłyszał obok siebie. Podniósł głowę, zauważając podchodzącego do niego mężczyznę. Skąd go znał? Czyżby spotkali się w ciągu tego tygodnia. Skinął głową i zmarszczył brwi, usłyszawszy pytanie. - Nie mam pojęcia - odparł, odwracając się twarzą w kierunku nieznajomego człowieka. Jakaś jego część była pewna, że miał związek z tajemniczą kartką. Wiedziony instynktem, wyciągnął ją z kieszeni i rozprostował. Popatrzył wymownie na Malcolma nie wiedząc jeszcze, że jest Malcolmem. I że to spotkanie w jakiś sposób zmieni jego przyszłość. Mógł coś zdziałać. Chyba właśnie dostawał na to szansę. Pociągnął łyk soku i oparł łokieć na barze, czekając na jakąkolwiek odpowiedź czy wskazówkę. Coś mówiło mu, że dobrze postąpił, zjawiając się dziś tutaj. A inna, że to może być dalszy ciąg serii nieszczęśliwych zdarzeń... |
| | | Wiek : 39 lat Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni
| Temat: Re: Bar 'Cave' Pią Lis 01, 2013 1:14 pm | |
| Malcolm uśmiechnął się pod nosem, otrzymując dokładnie taką odpowiedź, jakiej się spodziewał, ale nieznaczny ruch warg stanowił jedyną widoczną reakcję. Reszta twarzy pozostała bez widocznych emocji, co zmieniło się tylko na chwilę, w momencie, w którym Jackson wyciągnął wiadomość i rozprostował ją na blacie. Wiadomość, która miała zostać zniszczona w chwili, w której skończył czytać jej treść. Mimika mężczyzny dała o sobie znać, wywołując chwilowy skurcz mięśni twarzy. Nic specjalnego, drgnięcie policzka, ledwie widoczne zmrużenie oczu. - Szlag - mruknął, błyskawicznie porywając zwitek papieru i zanim ktokolwiek zdążył się zorientować, co robi, z trzymanej w drugiej dłoni zapalniczki buchnął niewielki płomień, szybko pochłaniając niewielki świstek. - 'Zapamiętaj i zniszcz' oznacza, że nikt poza tobą, nie może zobaczyć wiadomości. Palisz ją, topisz, siekasz w maszynce do mięsa, połykasz. Nie pokazujesz nieznajomemu w barze, bo jak sam właśnie przyznałeś, nie masz pojęcia, kim jestem. Jeszcze. - Powiedział spokojnie, chowając zapalniczkę z powrotem do kieszeni. Pociągnął kolejny łyk bursztynowego płynu. - Malcolm Randall - przedstawił się, kiwając głową w stronę rozmówcy. - Mówiąc bez ogródek, działam dla podziemnej organizacji, Kolczatki. Może o nas słyszałeś. Tworzymy przeciwwagę dla dyktatury miłościwie nam panującej pani prezydent. Likwidujemy niewygodnych ludzi, zbieramy informacje. Szczegółów nie podam ci tutaj. To co prawda pewne miejsce, ale niepowołane uszy są wszędzie. - Odstawił szklankę na blat, rozległo się ciche szczęknięcie. - Jeden z moich ludzi powiedział, że możesz być zainteresowany. Miał rację? |
| | | Wiek : 20 Zawód : były żołnierz, łącznik w Kolczatce Przy sobie : broń palna, kapsułka z wyciągiem z łykołaków
| Temat: Re: Bar 'Cave' Nie Lis 03, 2013 9:46 am | |
| Miał ochotę palnąć się w ten pusty łeb za skrajną nieodpowiedzialność. Zachował się jak szczeniak bez przeszkolenia. Koniec. Wystarczy, że połowa sztabu w trzynastce uważała go za "niewystarczająco przygotowanego do brania udziału w tak poważnych akcjach, jak te na froncie". Dziwne, że te słowa raportu Sonei pamiętał dokładnie, podczas gdy poprzedni tydzień stanowił ledwie zamgloną masę, zatrzymującą w sobie wspomnienia. - Więcej się nie powtórzy - odparł ze skruchą. Wiedział, że właśnie niemożliwie się naraził. Następnym razem przeżuję tę kartkę trzy razy i połknie. Zdarzało mu się robić takie rzeczy, prawda? Nienawiść do Coin przetrwałaby każdą amnezję, tak to przynajmniej wyglądało. Natychmiast zaświeciły mu się oczy, zupełnie jak małemu dziecku, któremu ktoś zaproponował cukierka. Trwało to ułamek sekundy, szybko się opanował, patrząc wprost na rozmówcę. Jackson dostał szansę, szansę na ruszenie tyłka z domu, w którym zaczynał świrować. Tego było mu trzeba, a to, że ktoś zainteresował się facetem z dosyć nieciekawą przeszłością, w dodataku zdegradowanym (co z tego, że nie ze swojej winy) od razu wybudziło go ze swego rodzaju letargu, w którym trwał mniej więcej od dnia odzyskania przytomności w szpitalu po operacji. Wywiad, morderstwa... Niedawno obudzona, miłosierna część Jacka zadraża, ale szybko ucichła. Troszczył się o jedną osobę i nie był nią on sam. I tu pojawiła się ledwie wyczuwalna wątpliwość. Miał na siebie uważać. Dla niej. Ale czuł, że musi walczyć w obronie ich wspólnej wolności, więc nie miał wątpliwości, kiedy otwierał usta, aby odpowiedzieć. - Tak jest, sir - wypowiedział pewnie, przyswajając nowootrzymane wiadomości. - Dobrze się maskujecie, nie słyszałem o was - zapytał, dopijając soczek. |
| | | Wiek : 39 lat Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni
| Temat: Re: Bar 'Cave' Pon Lis 04, 2013 5:36 pm | |
| Obserwował uważnie emocje, przewijające się na twarzy mężczyzny. Nie było ich wiele, zaledwie kilka mignięć, które przedarły się niezauważenie przez obojętną powłokę. Nie umknął mu również ledwie widoczny błysk w oku, kiedy wspomniał o Kolczatce, mógłby więc przysiąc, że zna odpowiedź Jacksona zanim jeszcze ta uformowała się w jego ustach. Uśmiechnął się, podciągając wyżej jeden kącik ust. Wyglądało na to, że prawie udało mu się zdobyć kolejnego rekruta, kolejnego w ciągu kilku dni. A miało ich być więcej. Czyżby masakra nad Moon River faktycznie przyniosła więcej korzyści, niż wydawało się im na początku? Kiwnął głową z zadowoleniem. - To jedyny powód, dla którego jeszcze istniejemy - odpowiedział, powoli ważąc słowa. - Chociaż stety lub niestety, uszy u władzy już o nas usłyszały. - Czyżby w jego głosie zabrzmiała jakaś gorzka nuta, czy to przydymione, barowe powietrze sprawiło, że zdanie rozległo się dziwnie głucho? - Nie chcę cię zniechęcić, ale musisz wiedzieć, na jakie ryzyko się piszesz. Do tej pory byliśmy w miarę bezpieczni, ale od zamachu Strażnicy Pokoju dostali szajby. Kontrolują wszystko i wszystkich, w ciągu ostatniego tygodnia straciliśmy czterech ludzi. - Znów pociągnął łyk ze szklanki, odstawiając ją po chwili może nieco za mocno. - A właśnie, a propo tego. - Wyprostował się nieznacznie, przypominając sobie o jeszcze jednym istotnym fakcie. Przyjrzał się uważnie siedzącemu obok niego mężczyźnie, jakby szukał widocznych ran albo uszkodzeń. - Podobno nieźle oberwałeś na tym bankiecie. Jak czujesz się teraz?
|
| | | Wiek : 20 Zawód : były żołnierz, łącznik w Kolczatce Przy sobie : broń palna, kapsułka z wyciągiem z łykołaków
| Temat: Re: Bar 'Cave' Wto Lis 05, 2013 8:49 pm | |
| Bankiet, wybuch... Zacisnął palce na szklance. Nie mógł się przyznać, nie mógł... Prawda? Dowódca wie wszystko o podwładnym.To gwarancja bezpieczeństwa i lojalności. Ostatnio przez negatywną informację na swój temat omal nie wyleciał z wojska. Ale to nie była armia, to tajna organizacja, na jaką czekał od początku nowego Panem. Szansa na walkę, na obalenie reżimu. Na zrobienie czegoś w odwecie za utracone zdrowie i ten okropny rodzaj samotności. Wróć. Bez roztkliwiania się. Lubił swoją samotność. I miał zamiar powtarzać sobie to tak długo, jak będzie w stanie mówić. Łatwiej skrzywdzić tych, którym na kimś zależy. Łatwiej zmusić do zdrady i posłuszeństwa. Czy nie miał u siebie przypadków przejścia na stronę Kapitolu, bo jego znajomemu z jednoski porwano córkę? A co z Jazz? Tego nie zapomniałeś...Pojawiał się mały problem, ale chyba mógł pozwolić sobie na takie nagięcie własnych zasad. Całkowicie pominął istniejącą hipotetycznie siostrę. To nie mogła być prawda, ktoś go wrabiał... Wziął głęboki wdech. - Nie boję się ryzyka, sir – odpowiedział zwykłym tonem. Nie kłamał. Nie miał nic do stracenia. - Częściowa amnezja. Mówią, że może minąć.Pokręcił głową i uniósł jeden z kącików ust. Kiedyś chciał zapomnieć. Wcale nie tak dawno, prawda? O ironio, tę myśl pamiętał. - Mówiłeś o jakimś bezpieczniejszym miejscu – dodał ciszej, lekko pochylając się w jego stronę. Nie ufał miejscom publicznym. Moment. Czy on wierzył czemukolwiek? Przepraszam za długość, ale czaaaas. |
| | | Wiek : 39 lat Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni
| Temat: Re: Bar 'Cave' Sob Lis 09, 2013 12:59 pm | |
| Przepraszam. ;___;Oczywiście, wiedział o amnezji, zanim pytanie opuściło jeszcze jego usta. Jak mógłby nie wiedzieć? Sam wysłał swojego człowieka do szpitala, żeby przekazał Jacksonowi wiadomość. Mężczyzna nie był lekarzem, jedynie za takowego się podawał, ale nie trzeba znać się na medycynie, żeby odczytać co nieco z karty pacjenta. Ciekawiło go jednakże, czy siedzący naprzeciw niego były żołnierz, jest w stanie od razu zagrać w otwarte karty. Był. Malcolm uśmiechnął się pod nosem. - Rozumiem - powiedział tylko zdawkowo, odchylając się nieco do tyłu. Wzrokiem odszukał barmana, który, choć trzymał się nieco na uboczu, co jakiś czas rzucał w kierunku rozmawiających uważne spojrzenie. Kiwnął na niego głową, na co tamten odpowiedział tym samym gestem. Dla postronnych mogłoby to wyglądać jak zwyczajne pozdrowienie, dla nich znaczyło sporo więcej. - Nie ma bezpiecznych miejsc w Kapitolu, ale faktycznie mamy jedno nieco mniej narażone od innych - odpowiedział, dopijając bursztynowy płyn ze szklanki i zsuwając się ze stołka barowego. Z kieszeni wyciągnął pojedynczy banknot, który rzucił na ladę niby od niechcenia, i który - po drugiej stronie - miał zapisaną ołówkiem krótką wiadomość. Ostrożności nigdy za wiele. - Zaczekaj kilka minut, później chodź za mną. Pierwsza toaleta od wejścia jest zamknięta, ale zamek puści jak porządnie szarpniesz. W środku jest właz, otwarty. Zejdź na dół - mruknął na jednym wydechu. Zrobił krok do tyłu, skinął głową Jacksonowi, udając, że się z nim żegna, po czym zniknął w drzwiach, znajdujących się obok baru. Postąpił dokładnie zgodnie z instrukcjami, które przed chwilą przekazał mężczyźnie. Otworzył pierwszą kabinę, zamknął za sobą drzwi, upewniając się, że zamek zatrzaśnie się ponownie, po czym wsunął się do umieszczonego w podłodze włazu. |
| | | Wiek : 20 Zawód : były żołnierz, łącznik w Kolczatce Przy sobie : broń palna, kapsułka z wyciągiem z łykołaków
| Temat: Re: Bar 'Cave' Sob Lis 09, 2013 5:58 pm | |
| Skinął głową, nie chcąc gadać bez sensu. Z reguły bywał małomówny, raczej zamknięty w sobie. Jednocześnie bezbronny i silny. Odważny i przerażony. Obserwował niemal niezauważalne porozumiewanie się barmana z Malcolmem. Zapewne nie zorientowałby się, o co chodziło, gdyby nie to, że uważnie przyglądał się swojemu szefowi. Właściwie nie wiedział, dlaczego uwierzył w ideę organizacji, w prawdziwość jej istnienia. To mogła być pułapka, ktoś mógł go wrabiać, nie zdziwiłby się, naprawdę. - W mieście pełnym szpiegów ciężko się ukryć - odparł gorzko, także płacąc za swój napój. Prawa była taka, że Jackson potrzebował nie tyle motywacji, co przynajmniej minimalnej szansy do działania. Potarł dłońmi skronie. Zaczynała go boleć głowa. Chyba wspominali, że coś takiego może się zdarzyć, ale nie chciał na razie faszerować się tabletkami. Stało przed nim ważne zadanie, powinien być świadom tego, co robi, prawda? - Zaczekaj kilka minut, później chodź za mną. Pierwsza toaleta od wejścia jest zamknięta, ale zamek puści jak porządnie szarpniesz. W środku jest właz, otwarty. Zejdź na dół. Również skinął głową. Żegnali się jak kumple, którzy spotkali się, żeby się napić, a teraz rozchodzą się każdy w swoją stronę. Jackson odczekał kilka minut, zabrał kurtkę ze stołka i przewiesił sobie przez ramię, po czym zwyczajnym, ani za szybkim, ani za wolnym. Skierował się w kierunku tych samych drzwi, po czym dyskretnie rozejrzał się, czy nikt za nim nie idzie. Szarpnął pierwszą klamkę od wejścia, przekroczył próg kabiny po czym trzasnął drzwiami tak, że znowu wyglądały na zablokowane. Omal nie wpadł do otwartego włazu, zaklął w myślach i zaczął schodzić na dół jak pan Bóg przykazał. Raz kozie śmierć, Blomwell - pomyślał, znikając pod podłogą. /Wyjście X1 |
| | | Wiek : 39 lat Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni
| Temat: Re: Bar 'Cave' Czw Gru 26, 2013 3:21 pm | |
| | czasoprzestrzeń pomemoriałowa
Nie byłem pewien, czy robię dobrze. Wiedziałem, że ani późna pora, ani specjalny dzień nie oznaczają wzrostu bezpieczeństwa i gdziekolwiek bym nie poszedł, czujne i nieprzyjazne oczy będą śledzić każdy mój krok. Tak było zawsze i rządy Coin nic w tym wypadku nie zmieniły, a jeśli już - to na gorsze. Bo o ile Snow uważał mnie za niegroźnego zwycięzcę, który uwolnił się z zadupia i korzysta z życia, o tyle szanowna pani prezydent nie była już taka łatwa do wykiwania. Co prawda szczerze wątpiłem, żeby wiedziała, czy choćby domyślała się, jaką rolę pełniłem w podziemiu (gdyby tak było, gazety już dawno rozpisywałyby się o nieszczęśliwym wypadku, w jakim poniosłem śmierć), ale stanowczo nie wierzyła w moje szczere poparcie. Najprawdopodobniej więc powinienem unikać kręcenia się wokół 'Cave' w takim stopniu, w jakim to tylko było możliwe, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że rekrutacja ostatnio przebiegała coraz pomyślniej, a w dziurze w posadzce toalety znikało coraz więcej osób, ale cóż - naprawdę nie przychodziło mi do głowy inne miejsce. A powrót do pustego mieszkania i samotne otworzenie butelki alkoholu (swoją drogą, czy jeszcze jakieś mi zostały? musiałem sprawdzić) nie stanowiło dzisiaj specjalnie kuszącej perspektywy. Tak mniej więcej przebiegały moje myśli, kiedy siedziałem za kierownicą samochodu, na siedzeniu pasażera mając Nicole. Starałem się jechać wolniej niż zazwyczaj, mimo, że ulice były puste - nie tylko dlatego, że czułem się odpowiedzialny za dodatkową osobę w pojeździe, ale wolałem też nie kusić losu i nie ściągać nam na głowę patrolu. W aucie co prawda nie było nic, do czego mogliby się przyczepić, ale nie miałem ochoty odpowiadać na ich niewygodne pytania. Pod bar zajechaliśmy jakieś dziesięć minut później. Mimo, że sączące się ze środka światło było przytłumione, lokal i tak stanowił jeden z jaśniejszych punktów na ulicy. Jeszcze rok temu byłby trudny do zauważenia, ale po rebelii większość konkurencji zbankrutowała, bo jak się okazało, mieszkańcy dystryktów nie byli tak rozrywkowi jak Kapitolińczycy, a dostawy prądu drożały z miesiąca na miesiąc. Wysiadłem pierwszy, szybko obchodząc samochód dookoła i otwierając Nicole drzwi. Rzadko miałem okazję to robić (szczerze powiedziawszy - nie pamiętałem kiedy ostatnio i czy w ogóle), ale o dziwo byłem w całkiem dobrym nastroju, postanowiłem więc pociągnąć rolę dżentelmena jeszcze trochę dłużej. Kiedy znaleźliśmy się w środku, rozejrzałem się uważnie, ale na szczęście w lokalu siedziało tylko kilka pojedynczych osób, przy czym żadna (za wyjątkiem barmana, jednego z naszych) nie wydawała mi się znajoma ani specjalnie podejrzana. Kiwnąłem do niego głową, po czym odwróciłem się w stronę Nicole. - Gdzie chciałabyś usiąść? - zapytałem, podciągając wyżej jeden z kącików ust i wskazując ręką pomieszczenie. Jednocześnie dyskretnie zlustrowałem jej twarz, chcąc się zorientować, czy była tu już wcześniej, czy wprost przeciwnie - lokal stanowił dla niej coś nowego. |
| | | Wiek : 24 lata Zawód : Uciekinierka Przy sobie : pistolet, naboje, butelka alkoholu, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, telefon komórkowy, laptop, pieniądze upchane po kieszeniach, przetarty plecak, aparat, leki przeciwbólowe Znaki szczególne : nieufne spojrzenie, utyka na lewą nogę Obrażenia : złamane serce, martwica nerwów w lewej nodze (nie wszystkich, prawda?)
| Temat: Re: Bar 'Cave' Czw Gru 26, 2013 4:10 pm | |
| Nie była do końca pewna dlaczego zgodziła się na ten cały wypad. Od dawna nie wychodziła nigdzie z nikim kogo ledwo zna, nawet jeśli miało to być jedynie koleżeńskie spotkanie. Jednak... czuła się dobrze z tą myślą. Dlatego, gdy siedziała w samochodzie, uśmiech nie znikał z jej twarzy. Był delikatny, ledwo widoczny, ale był, istniał. I utrzymywał się dłużej niż jakikolwiek od paru miesięcy. Nie musiała martwić się o kota, zostawiła mu przed wyjściem pełną miskę świeżo siekanej wątróbki, nie musiała również obawiać się o to, że ktoś ją odwiedzi, Rory była chora, a Jav raczej nie pojawił by się w jej mieszkaniu wieczorem, bez zapowiedzi, nie po tym co zdarzyło się między nimi tydzień temu. Poza tym nie miała nikogo innego, kto mógłby ją nawiedzić. Droga minęła im spokojnie i, mimo iż nie rozmawiali w tym czasie ze sobą, nie czuła w związku z tym żadnego dyskomfortu. Dała jej okazje do odetchnięcia i poskładania zszarganych trochę wydarzeniami na moście nerwów. Na jej ustach zatańczył szerszy uśmiech, gdy Malcolm otworzył przed nią drzwi, nim jeszcze w pełni zdążyła odpiąć pasy. Wysiadła z auta i skinęła mu głową w podzięce. Rzadko kiedy spotykała się teraz osoby, które trzymały się dawniej utartych zasad. - To miłe z Twojej strony - powiedziała sięgając jeszcze ręką po plecak. Mimo iż zaufała Randallowi, nie potrafiła przekonać samą siebie by zostawić swój skarb w jego samochodzie. Swoją drogą, cała ta sytuacja była dla niej sporym zaskoczeniem. Póki Malcolm Randall był dla niej tylko anonimową postacią, zwycięzca jednych z dawniejszych igrzysk, wierząc plotką uznawała go za zupełnie... inną osobę. Nie mogła połączyć w głowie obrazu tego, jak by nie patrzeć, dżentelmena z opiniami, które, chwilami, docierały do jej uszu. Jako fotograf w Capitol Voice zdawała sobie sprawę, iż informacje przekazywane przez media często są... dalekie od prawdy, jednakże... Gdy znaleźli się w środku rozejrzała się z zaciekawieniem po pomieszczeniu. Jeszcze nigdy tutaj nie była. Szczerze powiedziawszy, odkąd zamieszkała w Kapitolu unikała wszelkich lokali tego typu, nigdy nie naszła ją potrzeby zaszywania się w barach, picia tam, w towarzystwie nieznanych jej ludzi, wolała zacisze swojego pokoju, lampkę wina i kota na kolanach. Tam mogła być w pełni sobą. Zmarszczyła brwi, wyrwana z zamyślenia pytaniem towarzysza i ponownie rozejrzała się po pomieszczeniu, tym razem już bardziej przytomniej. - Może tam? - spytała wskazując pusty stolik stojący, jak jej się zdawało, w wystarczająco zacisznym miejscu, by nikt im się nie narzucał, jednocześnie nie wciśnięty w jakiś ciemny kąt, by nie wyszło na to, iż ma jakieś nieodpowiednie intencje. - Wydaje się odpowiednim miejscem. Wzruszyła nieznacznie ramionami ostateczną decyzję pozostawiając ostateczną decyzję Malcolmowi. |
| | | Wiek : 39 lat Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni
| Temat: Re: Bar 'Cave' Pią Gru 27, 2013 5:11 pm | |
| Gdybym znalazł chwilę na przyjrzenie się swojej obecnej sytuacji z dystansu, z całą pewnością zamrugałbym z niedowierzaniem oczami. W pierwszym odruchu. Bo już w następnym uznałbym, że opary z płonącego mostu były toksyczne i czym prędzej zamówiłbym kilka kolejek mocnego alkoholu. I nie to, żebym nigdy nigdzie nie wychodził, całe dnie spędzając w śmierdzących trupem, zatęchłych, podziemnych korytarzach. Swego czasu często przebywałem w takich miejscach jak Cave, z różnymi osobami, których imion dzisiaj nie potrafiłem już sobie przypomnieć. Ale Nicole nie była jedną z tych kobiet, ja zresztą też nie byłem już tym samym człowiekiem co kilka lat temu, a przynajmniej chciałem w to wierzyć. Co więc pchnęło mnie do zaproszenia tu kogoś, kogo z dużym przymrużeniem oka mógłbym nazwać znajomą? Odpowiedź była prosta, ale budziła też wspomnienia, o których nie chciałem pamiętać, dlatego przed samym sobą podświadomie utrzymywałem, że nie wiem. Że jej obecność nie ma absolutnie nic wspólnego z faktem, że właśnie pochowałem ostatnią osobę, którą z czystym sercem mogłem nazwać przyjaciółką. Podążyłem wzrokiem za jej spojrzeniem, natrafiając miejsce, które wskazała i kiwnąłem głową. Trzymając się pół kroku za nią, podszedłem do stolika, w duchu chwaląc wybraną lokalizację. - Nie spodziewałem się, że o tej porze ktoś tu jeszcze będzie - zauważyłem, zerkając w stronę drugiego końca sali, gdzie przy stoliku bliźniaczym do naszego siedziały jeszcze dwie osoby, pochylone ku sobie i rozmawiające o czymś z przejęciem. Nie zatrzymując na nich wzroku dłużej niż to było konieczne (nie chciałem zwracać na nas uwagi, poza tym - nie miałem też zamiaru sprawiać wrażenia zbytnio podejrzliwego), rozsunąłem zamek błyskawiczny kurtki i zsunąłem ją z ramion, wieszając na oparciu krzesła. Rzuciłem przelotne spojrzenie na Nicole, upewniając się, czy nie potrzebuje mojej pomocy i dopiero wtedy zauważając plecak, który wzięła razem ze sobą z samochodu. Parsknąłem cicho, unosząc wyżej brwi i kręcąc lekko głową. Wiedziałem, że nie chodziło o portfel ani nawet dokumenty, a o znajdujący się w środku i pilnowany przez nią jak oko w głowie, aparat fotograficzny i ten fakt z jakiegoś powodu wyjątkowo mnie rozbawił. - Przezorny zawsze ubezpieczony, huh? - zapytałem, wskazując głową na niewielki bagaż. - Ale masz rację, kto wie, co może zdarzyć się wieczorem w knajpie. Może wpadniemy na trop gigantycznego przekrętu - zaśmiałem się, zaraz jednak poważniejąc, żeby nie pomyślała, że śmieję się z niej. Nie miałem zamiaru w żaden sposób jej urazić. - A w oczekiwaniu na artykuł roku... czego się napijesz? - zagadnąłem, zauważając, że barman już rzuca w naszym kierunku pytające spojrzenie, najprawdopodobniej biorąc Nicole za nową rekrutkę. |
| | | Wiek : 24 lata Zawód : Uciekinierka Przy sobie : pistolet, naboje, butelka alkoholu, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, telefon komórkowy, laptop, pieniądze upchane po kieszeniach, przetarty plecak, aparat, leki przeciwbólowe Znaki szczególne : nieufne spojrzenie, utyka na lewą nogę Obrażenia : złamane serce, martwica nerwów w lewej nodze (nie wszystkich, prawda?)
| Temat: Re: Bar 'Cave' Pią Gru 27, 2013 6:43 pm | |
| Ucieszyła się, że wybrane przez nią miejsce przypadło mu do gustu, wydawało jej się w sumie najbardziej przytulnym w tym całym barze. W ogóle, czuła się tutaj trochę dziwnie, nie źle, bo towarzystwo Malcolma - zaskakująco jej miłe - zniwelowałoby pewnie wszystkie nieprzyjemne efekty, plus, pomieszczenie nie wydawało się wcale nieprzyjazne, po prostu... dziwnie... nietypowo. Nigdy jeszcze nie była w barze, nie do końca zdawała sobie sprawę jak ma tutaj się zachowywać. - Nie przeszkadza mi to - zapewniła, również - na chwilę - zerkając na innych gości. Potem jednak, ponownie, powiodła wzrokiem po sali, całkiem spory lokal. Odstawiła plecak tuż przy nogach krzesła, na którym zamierzała usiąść i zabrała się za rozpinanie guzików płaszcza, nim jednak zdjęła go z siebie, najpierw rozwiązała szalik i przewiesiła go przez oparcie. Rozpięła jeszcze sweterek, który miała pod wierzchnim okryciem, w końcu na sali było wystarczająco ciepło, i dopiero wtedy usiadła. - Nie wypłaciłabym się do końca życia, gdybym ponownie miała kupować ten sprzęt - odparła cicho, czując, że delikatny rumieniec zapiekł ją w twarz, gdy usłyszała cichy śmiech mężczyzny. Zirytował trochę ją ten fakt, jednak nie dała tego po sobie poznać, jedynie spuściła lekko głowę i wzruszyła nieznacznie ramionami. - I... czemu nie? Okazja zawsze może się trafić - dodała już śmielszym tonem, zdziwiona tą chwilową słabością. Skąd, do cholery, wzięło się to zawstydzenie? Kolejne słowa Malcolma trochę zbiły ją z tropu. Nie miała najmniejszego pojęcia co serwowane jest w takich lokalach, dlatego też odwróciła zdezorientowane spojrzenie w stronę baru szukając wzrokiem czegoś znajomego. Najpewniej głupio byłoby w takim miejscu zamawiać wino, a nie chciała również by mężczyzna płacił zbyt dużo za jej wygórowany gust, dlatego z listy pomysłów, które przyszły do jej, niemal natychmiast, wykreśliła większość pozycji. Chwilami dochodziła do wniosku, że ma za duże wymagania. - Jakiegoś drinka... dowolnego - odpowiedziała w końcu, nadal nie będąc pewna o co dokładnie mogłaby poprosić. Uśmiechnęła się niepewnie w jego stronę. No proszę, chyba jednak naprawdę musiała się doszkolić w niektórych kwestiach. |
| | | Wiek : 39 lat Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni
| Temat: Re: Bar 'Cave' Sob Gru 28, 2013 12:50 pm | |
| Przepraszam za tę kupę, mam dzisiaj jakiś niż mentalny. ._.
Chociaż nie byłem pewien, jakiej reakcji się spodziewać, to musiałem przyznać, że ta właściwa mnie zaskoczyła. Nie negatywnie oczywiście, ale - zaskoczyła. Uśmiechnąłem się pod nosem, podziwiając rumieniec, który na chwilę wykwitł na twarzy Nicole, uświadamiając mi, że wbrew temu, co mi się wydawało, tak naprawdę jej nie znałem. I choć już wcześniej uznałem ją za swojego rodzaju zagadkę, to nie sądziłem, że okaże się ona aż tak złożona i skomplikowana. Nigdy chyba nie przestanie mnie fascynować fakt, jak bardzo ludzie potrafią nas zaskakiwać. - Wybacz, jeśli idzie o technologię, jestem ignorantem - wytłumaczyłem się, próbując ocenić wielkość i wartość plecaka, ale ponieważ nie miałem zielonego pojęcia o sprzęcie fotograficznym, moje szacunki z całą pewnością były błędne. Na moje pytanie nie odpowiedziała od razu, jakby się zastanawiając i jednocześnie dając mi czas na obstawienie w myślach kilku prawdopodobnych pozycji. Często zdarzało mi się urządzać takie zgadywanki, dotyczące tego, co ludzie kupią, zamówią, czy powiedzą i nie chwaląc się - zazwyczaj trafiałem. Tym razem jednak... - Jakiegoś drinka... dowolnego. Kolejna zagadka. Przytaknąłem, starając się nie okazać zaskoczenia i ruszyłem w stronę baru. Wróciłem chwilę później, zamieniwszy kilka słów z barmanem i upewniwszy się, że ma oczy szeroko otwarte. Mimo, że nie spodziewałem się jawnego ataku ani aresztowania, odruchowe podejrzewanie wszystkich i wszystkiego weszło mi w nawyk. Zresztą, trudno było się dziwić, biorąc pod uwagę, że już nie raz i nie dwa uratowało mi to życie. - Nie słyszeli tu o Dowolnym, ale ten miły facet powiedział, że to też może ci posmakować - powiedziałem, siadając naprzeciwko kobiety i stawiając na stoliku szklankę ginu z tonikiem. Sam - po rozważeniu wszystkich za i przeciw - zdecydowałem się na whisky, ostatecznie stwierdzając, że oboje wrócimy do mieszkań taksówką, a własny samochód odbiorę jutro z rana, o ile go nie ukradną. Niewielka strata, biorąc pod uwagę, że cena benzyny i tak zaczynała przekraczać możliwości mojego portfela. Swoją drogą ciekawe, jak długo jeszcze Coin będzie robić, co jej się podoba, zanim zorientuje się, że Kapitol nie ma racji bytu bez dostaw z dystryków.
|
| | | Wiek : 24 lata Zawód : Uciekinierka Przy sobie : pistolet, naboje, butelka alkoholu, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, telefon komórkowy, laptop, pieniądze upchane po kieszeniach, przetarty plecak, aparat, leki przeciwbólowe Znaki szczególne : nieufne spojrzenie, utyka na lewą nogę Obrażenia : złamane serce, martwica nerwów w lewej nodze (nie wszystkich, prawda?)
| Temat: Re: Bar 'Cave' Sob Gru 28, 2013 10:54 pm | |
| Roześmiała się cicho, przeczesując włosy lekko nerwowym ruchem, w odpowiedzi na jego słowa, po czym wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się nieśmiało. - Przywykłam - odparła zgodnie z prawdą, po chwili jednak dotarło do niej, jak niemiło mogło to zabrzmieć, dlatego szybko się poprawiła... - Znaczy się, rzadko kiedy spotykam kogoś kto by orientował się jakoś lepiej w sprawach związanych z technologią. Mało jest tu ludzi z Trójki. Zamilkła na chwilę, ponownie wzruszyła ramionami i wbiła spojrzenie w blat. Nadal dziwnie się czuła z zawstydzeniem, które jak na złość wciąż balansowało na skraju jej umysłu. Nie było to dla niej typowe, ba... dawno nie wpadała w takie stany, choć nie mogła zaprzeczyć, że w przeszłości jej się to nie zdarzało. I zawsze przeklinała te sytuacje, nie wiedząc co wtedy ze sobą zrobić. I mając wrażenie, że zawsze wychodzi na idiotkę. Obserwowała mężczyznę, gdy ten skierował się do baru, jednocześnie starając się uspokoić nerwy. Nie miała pojęcia co się z nią działo. Może to był jeszcze wpływ stresu związanego z wydarzeniami na moście. A może było tak przez jej, ogólne, ostatnie rozbicie. Naprawdę, powinna wziąć się w garść i wrócić do siebie. Nie mogła sobie pozwolić na ciągłe roztrzęsienie, musiała podjąć ostateczne decyzje i wziąć się do roboty. Znaleźć sposób na prawdziwe działanie. Musiała pogadać z Rory. Odrzuciła od siebie te myśli i skupiła się, ponownie, na obserwowaniu towarzysza, uśmiechając się do niego, kiedy ponownie skierował się w stronę stolika. Jej brwi powędrowały do góry, gdy usłyszała uwagę o trunku, rzuciła przelotne spojrzenie w stronę barmana, po czym sięgnęła po szklankę i upiła łyczka, ciekawa cóż takiego zostało polecone. Na jej twarzy pojawił się na chwilę wyraz zaskoczenia, gdy poczuła smak ginu, szybko jednak zastąpiło je zadowolenie. - Ten miły facet ma dobry gust - przyznała z uśmiechem. Upiła kolejny łyk rozkoszując się lekko ziołowym smakiem. Dawno nie miała okazji rozkoszować się takim alkoholem, pijała głównie wina, czasem whiskey. To była miła niespodzianka. Na jej twarz jednak na chwilę ponownie wróciło zaskoczenie, gdy dostrzegła, iż Malcolm również zamówił sobie trunek. - Tak bardzo ufasz barmanowi? Czy też doceniasz aż nadto swoje możliwości? - zapytała niby rozbawiona, obiecując sobie od razu, iż jeśli mężczyzna wybierze drugą opcje do domu wraca na pieszo. Choć zawiodłaby się, gdyby okazało się, że Malcolm Randall próbuje doścignąć plotki krążące o nim wśród niektórych. Właściwie, nie była do końca pewna czemu miałaby się tym, tak naprawdę, przejmować. |
| | | Wiek : 39 lat Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni
| Temat: Re: Bar 'Cave' Nie Gru 29, 2013 12:54 am | |
| Trójka. Uśmiechnąłem się pod nosem, dopisując w myślach kolejną informację na temat Nicole, którą mogłem uznać za pewnik. Lista, choć o jedną pozycję dłuższa, wciąż była jednak nieporównywalnie uboższa niż ta, zawierająca kwestie, pozostające w sferze domysłów. Z jakiegoś powodu nie przeszkadzało mi to jednak. Rozmowy z nią były w pewien sposób fascynujące - za każdym razem czułem się, jakbym patrzył w dopiero co rozpoczętą układankę z puzzli, do której Nicole od czasu do czasu dokładała któryś z brakujących elementów. Wciąż co prawda nie byłem nawet w pobliżu ujrzenia całości konstrukcji, ale sam proces jej tworzenia stanowił swego rodzaju fascynujące zajęcie, które osobiście traktowałem jak wyzwanie. - Może nie szukasz zbyt dokładnie - zauważyłem, kiwając lekko głową, kiedy kolejny fragment układanki wskoczył na swoje miejsce. - Jestem pewien, że ludzie z twojego dystryktu stanowią wartość samą w sobie dla próbującego się podnieść z popiołów państwa - urwałem, zastanawiając się, ile osób, pochodzących ze stolicy technologii kojarzę sam, ale byli nimi głównie zwycięzcy Igrzysk. Florence Depree, która od wybuchu na moście gryzła trawę od spodu. Chantelle Troy i Sam Quillin, jakoś ostatnio nieobecni na scenie politycznej. Tak samo zresztą jak Mammon Ferre i Heikki Dorian. Skrzywiłem się nieznacznie. Triumfatorzy mieli ostatnio w zwyczaju znikać w dziwnych okolicznościach i chyba nie powinienem cieszyć się z tego faktu. - A ty? - zapytałem, zwracając swoją uwagę z powrotem na Nicole. - Co sprowadza cię do Kapitolu? Nie musiała odpowiadać. Miała pełne prawo powiedzieć mi, bym nie wtykał nosa w nieswoje sprawy i obstawiałem, że tak właśnie zrobi - może niekoniecznie tymi słowami, ale zawsze - ale musiałem zaryzykować. Obserwowałem ją ukradkiem, kiedy kosztowała przyniesionego przeze mnie drinka i uśmiechnąłem się, słysząc jej komentarz. Rzecz jasna napój wybrałem sam, ale patrząc na nią nie byłem pewien, czy uznała historyjkę o barmanie za bujdę, ale postanowiła pociągnąć ją dalej, czy faktycznie w nią uwierzyła. I nie było to dla mnie w tamtym momencie istotne. - Przekażę mu - powiedziałem, odruchowo rzucając przelotne spojrzenie w stronę baru i biorąc łyk z własnej szklanki. Mimo, że przez cały czas uwagę miałem skierowaną na Nicole, w pierwszej chwili nie zrozumiałem jej ostatniej uwagi. Sens słów dotarł dopiero po kilku sekundach, po których odstawiłem szklane naczynie na blat i uniosłem brwi. Jej obawy, mimo że wypowiedziane żartobliwym tonem, chyba nie powinny mnie dziwić, ale i tak poczułem ukłucie czegoś, czego nie potrafiłem zidentyfikować. - Może i nie jestem przykładnym obywatelem - odpowiedziałem, przyjmując ten sam, lekki ton - ale samobójcą też nie. Zresztą, zdążyłem się już przekonać, że brawura zazwyczaj nie popłaca. - Podciągnąłem wyżej kącik ust, dla podkreślenia wypowiedzi. - Odwiozę cię taksówką - dodałem jeszcze dla upewnienia, chociaż wydawało mi się to oczywiste. |
| | | Wiek : 24 lata Zawód : Uciekinierka Przy sobie : pistolet, naboje, butelka alkoholu, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, telefon komórkowy, laptop, pieniądze upchane po kieszeniach, przetarty plecak, aparat, leki przeciwbólowe Znaki szczególne : nieufne spojrzenie, utyka na lewą nogę Obrażenia : złamane serce, martwica nerwów w lewej nodze (nie wszystkich, prawda?)
| Temat: Re: Bar 'Cave' Nie Gru 29, 2013 1:57 am | |
| Zawahała się słysząc kolejne jego słowa. Cóż, jak by nie patrzeć, w tym miał racje. Nie szukała dokładnie. W ogóle tego nie robiła. Od czasów rebelii z nikim, poza Adamem, ze swojego dystryktu nie rozmawiała. Nie mogła się przełamać by szukać czegoś co wiązało się z jej dawnym życiem. Ono odeszło w niepamięć, już nigdy nie wróci. Chciała by tamte wspomnienia były czyste, nie naznaczone demonami teraźniejszości, dlatego zostawiła je w spokoju. - Nie robię tego w ogóle - przyznała cicho i wzruszyła ramionami. Znowu. Ostatnio za często to robiła. Musiała nad tym bardziej zapanować. Kolejne słowa, a raczej pytanie, Malcolma, w pierwszym momencie, wywołało w niej gniew. Jej oczy zapłonęły od złości na myśl o tym, że ktoś wtyka nos w jej prywatne życie, pyta się o to, o czym ona nie zwykła mówić, zaraz jednak to uczucie zastąpiła rezygnacja, która, mimo jej woli, zawładnęła nią na chwilę. Wbiła wzrok w blat stołu, śledząc nim widoczne słoje. W tym momencie miała ochotę zniknąć z baru, uciec od tego pytania. Bo przywołało wspomnienia. A ich, ostatnimi czasy, było za dużo. Skupiła się na piciu drinka. - Rebelia - odpowiedziała w końcu, po przeciągającej się niemiłosiernie ciszy, kiedy jej szklanka była już niemal pusta. - Walczyłam na froncie. Po tym wszystkim... po tym co robiłam... nie potrafiłabym wrócić do starego życia... - Mówiła dziwnie suchym tonem, jakby wypranym ze wszelkich emocji. Jedynie palce zaciśnięte na szklance lekko drżały, dając upust temu co działo się wewnątrz niej. Dziwnie się czuła mówiąc to na głos. Przyznając komuś, niemal całkiem obcemu, co naprawdę dzieje się w jej głowie. To było niemal intymne, wpuszczało Malcolma w rewiry, do których wielu nie miało dostępu. Jednakże... była dziwnie pewna, że on to zrozumie, choć po części. W końcu był tryumfatorem. Znalazł się na arenie, musiał walczyć o przetrwanie. Zabijać. Na jego rękach też znajdowała się krew niewinnych osób. Odchrząknęła cicho i dopiła resztkę trunku, nie bez trudu, odzyskując panowanie nad sobą. - A ty? Czemu tu zostałeś? Czemu nie wróciłeś do dziewiątki? Odbiła piłeczkę. Ząb za ząb, osobiste pytanie za podobne jemu. Chyba miała prawo je zadać. Rozmowa o drinku zdecydowanie rozluźniła atmosferę. Uśmiechnęła się rozbawiona słysząc uwagę mężczyzny i pokręciła głową w zaprzeczeniu. - Sądzę, że to nie będzie potrzebne - odparła wesoło. Nie wątpiła, że wyboru dokonał właśnie Malcolm. Choćby dlatego, iż obserwując go, nie widziała by radził się o cokolwiek barmana. Poza tym, tak podpowiadało jej przeczycie, a z tym nie należy dyskutować. - Ani o jedno, ani o drugie cię nie oskarżyłam - odparła, czując jednak nijaką ulgę po słowach mężczyzny. - Jednak... "przezorny zawsze ubezpieczony, huh?" - zacytowała go rozbawiona, uśmiechając się przy tym lekko zadziornie. Jedno zmartwienie z głowy.
Ostatnio zmieniony przez Nicole Kendith dnia Nie Gru 29, 2013 12:45 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Wiek : 39 lat Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni
| Temat: Re: Bar 'Cave' Nie Gru 29, 2013 12:07 pm | |
| Obserwowałem twarz Nicole uważnie, dlatego od razu wychwyciłem reakcję na moje nie do końca dyskretne pytanie. Widziałem złość, która błysnęła w jej oczach na sekundę przed tym, jak opuściła wzrok, wbijając spojrzenie w nieco nadgryziony zębem czasu blat stolika. Zapanowała cisza, w trakcie której miałem ochotę cofnąć wszystko, co powiedziałem, ale zamiast tego uparcie czekałem, zdając sobie sprawę, że jakiekolwiek próby udawania, że pytanie nie padło, nie miały już sensu. I faktycznie, Nicole w końcu się odezwała, kiedy myślałem już, że to mnie będzie dane przerwać chwilowe milczenie. Nie otrzymałem jednak spodziewanej, kąśliwej uwagi, a... szczerą odpowiedź. Zmarszczyłem brwi, automatycznie przekładając wszystko, co mówiła, na obrazy. Co prawda sam nigdy nie walczyłem w wojnie - kiedy rozpętała się rebelia, siedziałem bezpiecznie w Kapitolu, ukrywając się przed obecną i przyszłą władzą, oceniając szanse jednej i drugiej i zastanawiając się, którą z nich bardziej opłaca mi się poprzeć, ale nie oznaczało to, że nie wiedziałem, jak to jest widzieć życie uchodzące z człowieka, ze świadomością, że samemu się je odebrało. Ktoś mógłby powiedzieć, że Igrzyska były dawno temu, ale nie była to prawda. Bo oprócz moich własnych, nastąpiło później wiele innych, w których trybuci z Dziewiątki brali udział i umierali, a każda jedna taka śmierć lądowała na moim koncie. Nie mówiąc już o mojej rodzinie, która zapłaciła najwyższą cenę za moje zaślepienie Kapitolem i której do dnia dzisiejszego nie mogłem nawet pochować. - Rozumiem - powiedziałem cicho po chwili, czując nagłą potrzebę złapania ją za rękę. Zamiast tego zacisnąłem mocniej palce na szklance, przesuwając ją od niechcenia w jedną i drugą stronę po blacie. Siedząca przede mną kobieta też zresztą nie czuła się chyba najpewniej, ale podobnie jak poprzednio, to ona zdecydowała się przerwać ciszę. Odbijając piłeczkę. Zakląłem w myślach, zastanawiając się nad odpowiedzią. Przez chwilę miałem ochotę uraczyć ją jedną z oficjalnych wersji, które stworzyłem we własnej głowie na potrzeby niewygodnych pytań, ale szybko odrzuciłem ten pomysł. Minutę wcześniej dostałem od Nicole szczerość i chyba zasługiwała na to, by odpłacić się jej tym samym. Odchrząknąłem niepewnie, zyskując kilka kolejnych sekund na dopicie trunku. - Na początku - bo chciałem - zacząłem, celowo nie patrząc jej w oczy, zawieszając wzrok gdzieś na krawędzi stolika. - Byłem gówniarzem, kiedy pierwszy raz zobaczyłem Kapitol. A jak go już zobaczyłem, to dostrzegłem w nim też szansę. Sprowadziłem tu swoją rodzinę, myślałem, że możemy razem żyć tu jak ludzie. Pomyliłem się. A potem już nie miałem do czego wracać. - Czułem, jak moje palce jeszcze mocniej zaciskają się na grubym szkle i przez chwilę przeszło mi przez myśl, że pęknie, dlatego zmusiłem się do poluzowania chwytu. Zerknąłem na Nicole, po raz pierwszy od dłuższego momentu. Szukałem pretekstu do rozluźnienia atmosfery, ale na szczęście, pojawił się sam. Uśmiechnąłem się, słysząc, jak cytuje moje własne słowa sprzed kilku minut, kręcąc jednocześnie głową z niedowierzaniem, że udało jej się tak łatwo wytrącić mi z ręki wszystkie argumenty. Koniec końców, nie pozostało mi nic innego, jak przyznać jej rację. - Mądre słowa - powiedziałem, sprawiając wrażenie, jakbym usłyszał je po raz pierwszy. - Jakiś mądry człowiek musiał je wypowiedzieć - dodałem po chwili, zerkając na nią znacząco i unosząc jedną brew w żartobliwym geście.
|
| | |
| Temat: Re: Bar 'Cave' | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|