|
Autor | Wiadomość |
---|
Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Pon Lip 15, 2013 11:15 pm | |
| Gdy mężczyzna usłyszał odgłosy pościgu, przyspieszył nieco, po czym skręcił nagle w stronę głównego mostu. Będąc już w połowie drogi, obejrzał się za siebie, spoglądając na Nataniela, po czym machnął w jego kierunku ręką, zupełnie tak, jakby nakazywał, by chłopak poszedł za nim. Nataniel - rozgrywka przenosi się teraz tutaj. Post jako pierwszy doda Nightlock alias Mistrz Gry. 3 |
| | |
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Sro Lip 17, 2013 11:24 pm | |
| //początek
Wzdłuż brzegu Moon River przechadzał się wysoki, ubrany na czarno mężczyzna o zwichrzonej przez wiatr fryzurze. Oczekiwał na rozpoczęcie misji, na którą zgłosił się... Czemu właściwie? No właśnie, czemu to zrobiłem? Mogłem zostać w domu. Tresować Artemis, nakarmić Haldira świeżym mięsem, wypuścić go na polowanie... Mogłem usiąść z Magnus w kuchni, przy gorącej czekoladzie i gadać o pierdołach. Czemu nie zostałem...? Dlaczego zgłosił się na misję, oto jest pytanie. Dlaczego człowiek taki jak Nikola Tesla zgłosił się do przeszukiwania sieci kanałów ciągnących się pod Kapitolem? Co w kanałach może robić samozwańczy naukowiec i konstruktor bomb? Krążył niespokojnie, przemierzając ścieżkę w tę i z powrotem. Czuł się opuszczony. Dawniej, w Trzecim Dystrykcie, na jego ramieniu siedział sokół, Haldir, najbliższy mu towarzysz. Artemis, jego przepiękna czarna pantera, była w istocie jeszcze kocięciem, z wielgachnymi łapkami i nieproporcjonalnie długim ogonem, który ciągle usiłowała złapać. Nikola podejrzewał, że w tej chwili jego współlokatorka, Eva Magnus, spędza czas z jego podopiecznymi. Uwielbiał obserwować, jak dziewczyna czesze swoje długie włosy, a pantera trąca ją łapą. Czuł się wtedy tak, jakby był w domu, którego tak naprawdę nie miał. Już nie. Kopnął zmarznięty kamyk, który upadł na taflę lodu, pokrywającą Moon River. Zgłosił się na tę misję, żądny przygody i doświadczeń, które mógłby opisać w swojej książce. Całkowicie przypadkiem dowiedział się o tym, że wśród pracowników i zwolenników prezydent Almy Coin krąży pogłoska o grupie buntowników, kryjących się w tunelach pod ziemią. Tesla nigdy nie bawił się w politykę, jego domeną były nauki ścisłe i wszelakie doświadczenia. Walczył w trakcie rebelii, a to wyzwoliło w nim żądzę tego typu doświadczeń. Zatrzymał się w miejscu. Niedługo zaczną schodzić się inni uczestnicy tej wyprawy, wśród nich zapewne kobiety. Podziwiał kobiety za ich determinację i poświęcenie. Przeciągnął się, aż strzeliły wszystkie stawy, i uśmiechnął demonicznie. Zapowiada się niezła zabawa! |
| | |
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Czw Lip 18, 2013 9:10 am | |
| Emerald Park
Melanie wyjątkowo ubrana w ciemne ubrania wędrowała białymi ulicami Dzielnicy Rebeliantów. Dziwiło ją miejsce zbiórki, ale w sumie Bóg jeden wie gdzie są wejścia do tych przeklętych tuneli. Co prawda nie mieściło jej się w głowie, żeby ktokolwiek mógł dłużej wytrzymać w podziemiach, ale możliwe, że się myliła. Szczerze mówiąc, to dziwne, że tak świeżo po rebelii już rodzi się bunt. Ale pewnie im przejdzie i wszystko wróci do normy. Kapitol już jest odbudowywany, więc niedługo nie będzie straszył dziurami w budynkach i porozwalanymi ulicami. Na wiosnę powinno tu być pięknie, czyż nie? Nie za bardzo wiedziała co może kwitnąć, ale dla osoby, która całe życie siedziała pod ziemią nawet zielona trawa będzie piękna. Uśmiechnęła się sama do siebie i nucąc sobie tylko znaną melodię ruszyła kolejnymi ulicami, by w końcu dotrzeć na lewy brzeg rzeki. Tłumów nie było, a z tego co wiedziała zgłosiły się więcej niż dwie osoby. Ale jest wcześnie, pewnie reszta dojdzie za chwilę. Zauważyła, że zna bardzo mało ludzi z obecnej Dzielnicy. Wiadomo, sporo ludzi było w Kapitolu przed rebelią, ale nie wszyscy. A z resztą wtedy nie za bardzo chciała zawierać nowe znajomości, jej wina. Mężczyzny przed nią też nie znała, niestety. Ale dlaczego ma nie poznać, co nie? - ładny dzień nawet dzisiaj… – Powiedziała podchodząc do niego z uśmiechem, którego nigdy chyba się nie pozbywała z twarzy. Zastanawiała się, czy nie zapalić, bo w końcu w tunelach palić nie można, ale uznała, ze jakoś wytrzyma. Powinna rzucic ten przeklęty nałóg, ale po kilku podejściach stwierdziła, że po prostu jej się to nie uda.
|
| | |
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Czw Lip 18, 2013 10:07 am | |
| Przemierzając drogę ze swojego mieszkanka na poddaszu, Nikola myślał o tym, co właściwie jest w tych tunelach. W myślach nazywał je raczej "kanałami", aniżeli "tunelami". Intuicja podpowiadała mu, że pracwdopodobnie część z nich może być zalana, stąd też potrzeba zaopatrzenia się w nieprzemakalne buty, narzucona odgórnie. W chwilach takich jak ta, cieszył się ze swojego pochodzenia i własnej cudownej, acz nieco denerwującej, przezorności. Był poniekąd perfekcjonistą i uwielbiał, wręcz uwielbiał ład i porządek. Zapadał zmierzch. Tesla mimowolnie zaczął wspominać chwile, gdy wychodził z mieszkania. Jak zawsze, zamknął starannie drzwi od małego balkoniku, rzucił kawałek przysmaku sokołowi i uśmiechnął się do Evy, która bawiła się z Artemis. Artemis. Pantera rosła i stawała się coraz większa. Wprawdzie chrzestny zapewniał go, że to miniaturka, ale czy aby na pewno...? Kiedy pantera podrośnie, zabierze ją z powrotem do Trójki. W tej chwili miała zaledwie trzy miesiace i była rozkoszna... Ale już niedługo zamiast ślicznego kotka będą mieli drapieżnika. nagle ujrzał czyjąś sylwetkę w oddali. Oto i jest.Wojowniczka na misji. Nikola ujrzał idącą ku niemu blondynkę i uśmiechnął się życzliwie. Oto spełniało się jego przypuszczenie o kobietach śmiałych i odważnych, podążających z wysoko uniesioną głową ku niebezpieczeństwu. Jednak... Nie znał jej. Podobnie, jak nie znał większości ludzi, z którymi się zetknął w Kapitolu.Evę... Evę znał jeszcze z Trzynastki, z czasów rebelii. I Eva.... Eva była wyjątkowa. - ładny dzień nawet dzisiaj... - powiedziała, podchodząc. Nikola uśmiechnął się. - W rzeczy samej, dość przyjemny... - spojrzał na nieznajomą. - Pani też na misję...? Och, bogowie, proszę mi wybaczyć moje zachowanie! Ukłonił się przed nieco zdumioną kobietą i delikatnie uniósł jej prawą dłoń, po czym złożył na niej delikatny pocałunek. - Nazywam się Nikola Tesla - oznajmił, wciąż się uśmiechając. |
| | | Wiek : 42 Zawód : Główny strateg i dowódca wojsk w Kapitolu
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Czw Lip 18, 2013 1:45 pm | |
| Należał do grupy śmiałków, którzy za nic mieli szpiegowanie, ukrycia, czy inne zbędne i niepotrzebne rzeczy. Co to cholery - był wojskowym czy agentem? Przechadzał się po lewym brzegu Moon River, stając obok grupki znajomych mu jedynie z twarzy ludzi. Nie znał ich i najwyraźniej nie chciał ich poznać. Jego twarz była sroga, niezbyt przyjacielska. Oczywiście ten cudowny pejzaż dopełniał także papieros, którego dym ulatniał się wśród wilgotnego powietrza. Z tego co dobrze pamięta to tutaj ostatni raz widziano jego córkę. Gdzieś w tym miejscu Seraphine została porwana. Jak źle się stało, że organizacja pozarządowa... a może już rządowa zadarła z kimś tak nieobliczalnym jak Anthony. Drugą rękę trzymał za pazuchą swojego garnituru. Jego ubiór był groteskowy w porównaniu do celu zebranej ekipy. W drugiej ręce trzymał najnowszy pistolet wojskowy. Nie ufał ani im, ani sobie. Wolał być ubezpieczony, a mało obchodziło go zdanie towarzyszy. Poszedł do nich bliżej tak, by móc swobodnie przysłuchiwać się rozmową. Wyjątkowe w tym wszystkim było to, iż Anthony samodzielnie zgłosił się do misji. Można nazwać to szlachetny czynem, ponieważ uwolnił od tego obowiązku pewnego szczęśliwie żonatego mężczyznę. Cholera, często kierowały nim taki bzdurne powódki. Może dlatego, ze mu samemu to odebrali? Gdy inni zajęli się poznawaniem swoich towarzyszy tej niecnej misji, on wybrał raczej obserwację. Powietrze było wyjątkowo wilgotne tak, iż miał problemy z oddechem. Jego wizyta u lekarza była już umówiona, jednak on za nic brał sobie jego przykazania. Czy potrafił sobie odmówić papierosa czy szklaneczki whiskey? Może byłoby inaczej gdyby była tu Seraphine. Ona skutecznie zadbała by o jego zdrowie, jednak był sam. Sam jak w palec w tej puszczy osamotnienia. Oddychał głośno, mierząc wzrokiem towarzyszy. Mogli uznać go za gbura i prostka, lecz czy nie była to wygodniejsza opcja. Nigdy nie posiadał zapędów do poznawania swoich towarzyszy, czy jakiegokolwiek działań, które świadczyłyby o jego wychowaniu i kulturze. Cóż... od zawsze był zbyt pewny siebie, by to robić. To był na pewno ważny czynnik, który sprawił, iż mężczyzna stracił w życiu bardzo wiele. Melissa i Sophie. Ich śmierć była dla niego ciosem nie do pokonania. Choć czy nie gorsze jest żyć z świadomością, że doprowadził do śmierci swoich najbliższych? O to właśnie mu chodziło. Snow. Coin. Czy to aż tak się różni? |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Czw Lip 18, 2013 2:08 pm | |
| Punktualnie o 22.30 na moście, przewieszonym przez Moon River, dało się słyszeć cichy szmer silnika samochodu. Kilka sekund później, na horyzoncie pojawiła się nowoczesna, czarna terenówka, jadąca zdecydowanie zbyt powoli w stosunku do całkiem dobrych warunków drogowych. Po przejechaniu kilkunastu metrów, kierowca wyłączył światła, pogrążając samochód w ciemności, tak, że jedynym dowodem jego obecności był chrzęst żwiru pod kołami, gdy ten zjechał na lewy brzeg rzeki. Jadąc już maksymalnie powoli, przebył jeszcze kilka metrów, zatrzymawszy się dopiero poza zasięgiem światła z latarni ulicznych. Silnik zamilkł, pogrążając okolicę w ciszy. Chwilę później dało się słyszeć szczęknięcie automatycznego zamka, odgłos jednej pary butów, uderzających o śnieg i trzaśnięcie drzwiczek samochodu, a następnie oczom zgromadzonych na brzegu osób ukazała się sylwetka ubranego od stóp do głów na czarno mężczyzny. Miał na oko może około czterdziestu pięciu lat, chociaż osąd mógł być mylny, ze względu na pooraną zmarszczkami twarz. Włosy miał ciemne, krótko ostrzyżone, choć nawet to nie było w stanie ukryć ich wyraźnego przerzedzenia. Szedł pewnym siebie, silnym krokiem i zatrzymał się w pewnej odległości od uczestników misji. - Zaczekamy na resztę, później wszystko wam powiem - mruknął zamiast powitania, po czym włożył ręce do kieszeni i zaczął lekko kołysać się na piętach, przez cały czas jednak czujnie obserwując okolicę. Kolejny post pojawi się najpóźniej wieczorem, bez względu na to, czy wszyscy napiszą, czy nie - po prostu uznam, że się zjawiliście. Jeśli ktoś z Was wie, że nie da rady napisać, niech da znać w tym temacie, ułatwicie mi pracę. (:
|
| | | Wiek : 20 Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca] Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator, Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku Obrażenia : -
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Czw Lip 18, 2013 5:26 pm | |
| // bilokacja mode on.
Szła nieśpiesznie, ubrana w nieprzemakalne rzeczy. Wycieczka do tuneli była swojego rodzaju przygodą, ale i też okazją do wykonania zadania, które jej narzucono. Idąc, myślała intensywnie nad tym, co zrobić. Dlaczego akurat na osoba? Z jakiego powodu? Jakim cudem? Co zrobiła, żeby wciągnięto ją na tę listę? Co to ma wszystko do mnie...? Zaraz, cholera. Dlaczego ja współczuję? Przecież nie mam uczuć.Nie wolno mi ich mieć. Idąc przez pustą już ulicę, związała włosy w warkocz, który zwinęła w kok. Gdy niechcący musnęła wewnętrzną kieszeń, poczuła ciężar rzeczy, które się tam znajdywały. Dwie małe rzeczy, od których zależało wszystko. Od których zależało jej życie. Wreszcie znalazła się na brzegu rzeki, gdzie czekało już kilka innych osób. Nie znała nikogo. Na razie. Dlaczego właściwie zgłosiła się na ochotnika...? Nie wiedziała. Co za ironia losu, oczywiście, że wiedziała, dlaczego. Szła tam po to, żeby dodać kolejną osobę na listę tych, którym odebrała życie. Podchodząc do ludzi, po kolei kiwała każdemu głową, uśmiechając się lekko. Niedługo znajdzie się tu jej ofiara. A potem zejdą do tuneli, gdzie dla jednej z tych osób skończy się wszystko. |
| | |
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Czw Lip 18, 2013 7:22 pm | |
| //Hm, gdzieś, bodajże poczekalnia rydwanów
Andre zasznurował nieprzemakalne buty i wyszedł z domu, kierując się w stronę lewego brzegu Moon River, gdzie miała odbyć się ich zbiórka. Przemierzał jak zwykle o tej porze opustoszałe ulice, z rzadka mijając grupkę nieco podchmielonych osobników lub pojedynczy samochód - ale o dziwo brak tłoku mu nie przeszkadzał. Właściwie nawet w tym momencie czuł się lepiej, nie będąc obserwowanym przez mijające go pary oczu - nie żeby miał coś do ukrycia, jednak jego dzisiejszy nastrój wyraźnie nie nastrajał do radości z przebywania w nadmiernie dużych skupiskach ludzi. Niewielka grupka, jaka udawała się na misję była według niego idealna. Tymczasowe podekscytowanie jakie odczuwał w związku z nadchodzącą misją w kanałach pozwoliło mu się oderwać od pełnych smutku i jakże żałosnych rozmyślań o Amandzie. Wieczór był mroźny, jednak Andre dzięki ciepłym ubraniom nie odczuwał tego zbyt wyraźnie. Kiedy jako jeden z ostatnich, jednakże wcale nie spóźniony dotarł na miejsce zbiórki, grzecznie przywitał się ze wszystkimi zgromadzonymi tam osobami. - Dzień dobry, państwo też biorą udział w misji? Jestem Andre Amerson. Mam nadzieję, że się nie spóźniłem? - wyciągnął rękę w celu uściśnięcia dłoni nowych bądź co bądź znajomych. |
| | | Wiek : 35 Zawód : Głównodowodzący Strażników
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Czw Lip 18, 2013 8:20 pm | |
| Uradowany w głębi ducha, że w końcu ruszy swoje przeklęte dupsko zza biurka, którego nienawidził, postanowił szybko ubrać się w jakieś ciepłe ciuchy, które nie przemokłyby gdyby zaczął sypać śnieg albo gdyby nagle coś wylało na środku ulicy. Chodziło o to, żeby mieć czysty komfort pracy w terenie, a on zdecydowanie go lubił. Wskoczył w wojskowe, skórzane buty, ciemną, nieprzemakalną, puchatą kurtkę, grube spodnie i tym podobne rzeczy. Włosy starannie związał w kitkę, żeby tylko mu nie przeszkadzały.
W misji wziął udział ze względu na swój charakter i uwielbienie do porządku w mieście i państwie, ze względu na stanowisko, no i przede wszystkim dla dobrego imienia swojej ciotki. Porąbane, pomieszane, ale tak to już w życiu bywa. Niestety. Albo stety!... Bo i tak się cieszył, choć tego po sobie nie okazywał.
Nie wyobrażał sobie, żeby miała stać się krzywda kobietom i dzieciom. Nie ma o tym mowy. Dlatego też bez wahania zgłosił się jak jakiś narwany, mały i młody chłopak – którym normalnie nie był. Czasem trzeba było być odpowiedzialnym nie tylko za najbliższe osoby, ale także za te, które w ogóle cię nie znają.
Dotarł na miejsce niemal punktualnie, delikatnie spóźniony przez próbę uratowania gromadki dzieciaków przed potrąceniem. Przystanął niedaleko reszty uczestników, rzucając głośne, żołnierskie: „Czołem!”. Czekał tylko na odprawę i przy okazji uścisnął dłoń panu Amersonowi i reszcie mężczyzn, która tylko miała na to ochotę, a z panną Tudor przywitał się z odległości, tak jak z innymi paniami, jeżeli takowe miały się pojawić.
|
| | |
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Czw Lip 18, 2013 9:00 pm | |
| W rzeczy samej, dość przyjemny. Pani też na misję...? Och, bogowie, proszę mi wybaczyć moje zachowanie! Szczerze mówiąc pan Nikola troche ją zaskoczył swym zachowaniem. Dlaczego? Bo jeszcze nie spotkała tutaj człowieka, który witałby ją całowaniem reki. Takie zachwoanie wyszło z użytku dość dawno, ale skoro pan Nikola sobie życzy… W ogóle dlaczego ten człowiek zwracał się do niej per pani? Wyglądał wręcz na starszego od niej, ale oczywiście mogła się mylić. Czasami ludzie wyglądający na osiemnaście mają trzydziestkę na karku i na odwrót, chociaż to skrajne przypadki. Mniejsza, mimo dziwnego zachowania Nikoli tak się to odmienia? wciąż stała usmiechnięta i nie dawała po sobie poznac, że powoli wkładała karteczkę z jego nazwiskiem do szuflady „ludzie dziwni”. - Melanie Fox, milo poznac. I tak, tez na misję. – Odpowiedziała wciąż uśmiechając się szeroko. Co jakiś czas kiwała głowa na powitania zbierających się ludzi. Podała też nijakiemu Andre rękę. -Nie nie spóźniłeś się. – Powiedziała życzliwym tonem. Po chwili stwierdziła jednak, że prawdopodobnie w podziemiach łapnie ją głod nikotynowy. W końcu dwa dni tam będą. Wręcz automatycznie wyciągnęła papierosa i zapaliła mając nadzieję, że zdąży przed zejściem do tuneli. Mimo, że całe życie spędziła w podziemiach trzynastki nagle stwierdziła, ze się boi. Może nie samych podziemi, lecz bardziej tego co może tam znaleźć. W końcu to nie były zadbane, schludne pomieszczenia tylko nieużywane od lat tunele, które nie wiadomo czy nie służyły za ścieki. Spojrzała niepewnie na swoje buty do pół łydki. Sprzedawca zarzekał się, że są nieprzemakalne, miejmy nadzieję, ze nie kłamał. Tylko przemoczonych butów jej do szczęścia brakowało.
boże, tak krótko ._.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Czw Lip 18, 2013 9:25 pm | |
| Mężczyzna stał nieruchomo, czujnie obserwując nadchodzących w niewielkich odstępach czasu rebeliantów. Po Timie, na miejscu zbiórki zjawiły się jeszcze dwie kobiety, także uczestniczki wyprawy, które przedstawiły się jako Prime i Dylan. Kiedy tylko ta ostatnia podeszła wystarczająco blisko, przewodnik przywołał wszystkich gestem dłoni, po czym zaczął mówić ściszonym głosem, w dalszym ciągu jednak czujnie obserwując okolicę. - W porządku, a teraz słuchajcie. Nazywam się Richard White i spróbuję przeprowadzić was przez te tunele tak, żeby nikt nie stracił żadnej wartościowej części ciała, ale żeby się to udało, musicie po pierwsze przez cały czas zachowywać czujność, a po drugie, słuchać poleceń. Jeśli mówię wam: uciekajcie, to uciekacie, a nie stoicie i gapicie się jak cielę na malowane wrota. - Zrobił przerwę na złapanie oddechu, jednocześnie przecierając twarz otwartą dłonią. - Wejdziemy w korytarz tutaj i pójdziemy w stronę Dzielnicy Rebeliantów. Władze już wcześniej kazały pozamykać wszystkie wyjścia w sektorze A, oprócz tego, więc żaden człowiek nas nie zaskoczy, ale chyba nie muszę wam mówić, że po rządach wujaszka Snowa, pod ziemią nadal zostało pełno innego... paskudztwa. - Skrzywił się mimowolnie, jakby przypomniał sobie o wyjątkowo przykrej sytuacji z przeszłości. - A teraz do rzeczy - dodał nieco głośniej, prostując się i wskazując ręką w stronę, gdzie zaparkował terenówkę. - W bagażniku znajduje się wasz ekwipunek, zaraz po niego pójdziecie. Uwińcie się w miarę szybko, a potem idźcie za mną. A, i jeszcze jedno - spojrzał po twarzach zebranych osób - szukamy ładunków wybuchowych, więc uważajcie, gdzie stawiacie stopy. Z samochodu zabieracie ekwipunek. Na każdego uczestnika przypada plecak (zawierający dwie półtoralitrowe butelki wody, kilka konserw, opakowanie suszonej wołowiny i dwa opakowania krakersów), niewielki pistolet z załadowanym magazynkiem, latarka i śpiwór. Oprócz tego Prime i Andre dostają do niesienia po jednej apteczce pierwszej pomocy. Przewodnik ma ze sobą nadajnik oraz holo. Do wejścia prowadzi metalowa drabinka umocowana do nabrzeża. Korytarz zaślepiony jest łatwym do odsunięcia włazem.
Dalej piszecie tutaj
|
| | | Wiek : 20 Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca] Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator, Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku Obrażenia : -
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Pią Wrz 06, 2013 4:11 pm | |
| //z mieszkania Salingera.
Szła powoli, obserwując okolicę, wypatrując każdego niebezpieczeństwa, jakie mogło się nawinąć. Ale obszar, rozciągający się wzdłuż Moon River, zdawał się być anielsko spokojny. Kilka lat temu, miała spotkać się tutaj z kimś, kto miał przekazać jej obszerne dossier pewnej ofiary. Dostawcą okazała się szczupła blondynka na gigantycznych obcasach, która na widok Catrice jedynie uśmiechnęła się obojętnie i podała papiery. Jak było ci na imię…? Coś na A. Chyba, ale na pewno nazywałaś się jakoś na C. Żyjesz jeszcze, dziewczyno…?, zastanawiała się, przechadzając brzegiem rzeki. Szła tym samym brzegiem, którym jakiś czas temu zmierzała na misję... Razem z Minchinem, który na misję już nigdy nie pójdzie. Uśmiechnęła się do siebie, lekko i nieco cynicznie. Po co właściwie tu przyszła...? |
| | | Wiek : 20 Przy sobie : W PLECAKU: butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, apteczka // PRZY SOBIE: Leki przeciwbólowe
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Nie Wrz 08, 2013 6:25 pm | |
| Cilia przechadzała się brzegiem rzeki, pochłonięta rozmyślaniem. Raz po raz przystawała i wychylała się przez metalową barierkę, oddzielającą teren od nieco wzburzonej wody. Nigdy wcześniej nie przychodziła w to miejsce i obserwując je dochodziła do wniosku że nie ma czego żałować. Nie było ono ani szczególnie interesujące, ani urokliwe. Jedyne, co jej się podobało, to panujący tu spokój. W polu widzenia Cilii znajdowała się tylko jedna osoba - długowłosa, szczupła dziewczyna, która swą obecnością bynajmniej nie przeszkadzała jej w spacerze. Cilia po raz kolejny wbiła wzrok w niespokojną taflę wody. Kilka razy zdarzyło jej się zastanawiać, czy nie lepiej byłoby odebrać sobie życie, niż egzystować na tym niesprawiedliwym świecie i wśród różnych możliwości samobójstwa mignęło Cilii również utopienie się. Była to jednak okropna śmierć, nawet w największej desperacji nie potrafiłaby się na nią zdecydować. Zresztą, odnalazła w końcu jakiś sens w swoim życiu - wolontariat w szpitalu dawał jej nie tylko satysfakcję z pomocy bardziej poszkodowanym od niej, ale także egoistyczne zadowolenie z tego, że ktoś jej potrzebuje.
Kątem oka dostrzegła, że przebywająca niedaleko niej dziewczyna uśmiecha się do siebie. Nie był to jednak uśmiech taki, jaki widzi się na twarzy szczęśliwego człowieka. Nieznajoma zdawała się również być pochłonięta przygnębiającymi myślami. Cilia zastanawiała się, kim dziewczyna jest i co sprowadziło ją w to ponure miejsce. |
| | | Wiek : 20 Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca] Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator, Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku Obrażenia : -
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Nie Wrz 08, 2013 7:13 pm | |
| Szczęście bywa pojęciem względnym, ciężko zupełnie odmiennym od oczekiwać przeciętnego człowieka. Typowa dziewczyna w wieku Catrice myślała o facetach, zabawach, kosmetykach i rozrywce; panna Tudor natomiast rozważała przewagę konkretnych rodzajów broni w starciach, odnosząc się do otoczenia, okoliczności i cech fizycznych oraz psychicznych przeciwnika. Czy była popaprana? To pytanie często przewijało się przez jej myśli, powodując to dziwne przekonanie, że może jednak za bardzo wczuwała się w rolę mordercy. Może powinna przypominać dziewczyny, które są jej rówieśniczkami…? Ale z drugiej strony, przebywając w Kapitolu po rebelii, nie udało jej się spotkać naprawdę szczęśliwej dziewiętnastolatki. Napisała do Salingera wiadomość z informacją o tym, że poszła nad rzekę. Nie wiedzieć czemu, czuła się zobowiązana do informowania go o swoim pobycie, choćby przez wzgląd na to, że przygarnął ją pod swój dach. A groźba z przykuciem do kuchni była co najmniej ciekawa – lubiła gotować, a Joseph wyglądał na kogoś, kto wprost przepada za dobrą kuchnią. Kto wie, może nawet odważy się spróbować kruchego ciasta z ostrym sosem i zapiekanymi paprykami chilli? Nie musiała unosić głowy, by potwierdzić swoje przypuszczenia. Czuła na sobie wzrok młodej dziewczyny, przechadzającej się nieopodal. Co jakiś czas tajemnicza nieznajoma zerkała na rzekę, jakby myśląc o czymś, co było dla niej ważne. Gdy uniosła głowę, ich spojrzenia skrzyżowały się. Catrice uśmiechnęła się, lekko i spokojnie, zaciekawiona osobą, która znalazła się z nią na brzegu Moon River. Sądząc po wyglądzie i zachowaniu, mogła być nieco nieśmiała – a panna Tudor lubiła ludzi spokojnych i pełnych wewnętrznej równowagi. Zastanawiała się, czy podejść do niej i zagaić, zacząć rozmowę, gdyż tamta zdawała się być jakby… Zagubiona? Smutna? Ciekawość zwyciężyła. Tudor powoli zmniejszała dystans, jaki je dzielił, aż w końcu wynosił jakieś dwa metry. Nadal się uśmiechała, wyraźnie zaintrygowana. - Widzę, że nie tylko ja lubię spacery nad rzeką w zimowe dni – wyciągnęła rękę. – Jestem Cat.
|
| | | Wiek : 20 Przy sobie : W PLECAKU: butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, apteczka // PRZY SOBIE: Leki przeciwbólowe
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Nie Wrz 08, 2013 7:48 pm | |
| Cillia, słysząc skierowane do niej słowa nieznajomej, zadrżała lekko. Rzadko kiedy ludzie odzywali się do niej pierwsi. Jako introwertyczka z reguły nie zawierała kontaktów z ludźmi zbyt chętnie. Pragnęła być czyjąś przyjaciółką, mieć grono ludzi, którzy pomogliby jej w ciężkiej sytuacji... W praktyce jednak było inaczej. - Właściwie to nigdy wcześniej tu nie spacerowałam - wymamrotała panna Loem. Uśmiech dziewczyny, która przedstawiła się jako Cat, z jednej strony zachęcał ją do rozmowy, z drugiej jednak powodował typową dla Cilii niepewność. W Kapitolu nigdy nie było wiadomo, na kogo trafiasz. Osoba, którą poznajesz jako pomocną i sympatyczną, może wbić Ci nóż w plecy, a potencjalny zabójca niejeden raz uratować ci życie. Tym razem negatywne uczucia nie zwyciężyły. Nastrój Cilii sprawiał że potrzebowała kogoś, do kogo mogłaby się odezwać, by przestać myśleć o przygnębiających rzeczach. - Mam na imię Cecilia - powiedziała, uśmiechając się nieśmiało - Ale wszyscy nazywają mnie Cilią. |
| | | Wiek : 20 Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca] Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator, Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku Obrażenia : -
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Nie Wrz 08, 2013 8:33 pm | |
| Dziewczyna sprawiała wrażenie zaskoczonej tym, że Catrice podeszła i odezwała się pierwsza, jednak to nie zraziło trenerki. Wręcz przeciwnie - stojąc obok nieznajomej, czuła, jak ogarnia ją pewnego rodzaju cudowny spokój. - Miło mi Cię poznać - odwzajemniając nieśmiały uśmiech. - Muszę przyznać, że bywam tu rzadko, ale widok rzeki mnie czasami uspokaja. Przyjrzała się uważnie Celii, a z jej ust nie schodził lekki, ufny uśmiech. Miała wrażenie, że skądś zna tę dziewczynę. - Pracujesz w aptece, prawda? - tak, teraz pamiętała dokładnie ten nieśmiały uśmiech. Pracowała w aptece i chyba też w szpitalu w Dzielnicy Rebeliantów, ale tego nie była do końca pewna. - Spotykałyśmy się tam kilka razy, jeśli dobrze pamiętam. Celia wyglądała na łagodną osóbkę, wystraszoną i niepewną. Niewykluczone, że bała się osób nieznajomych, szczególnie tak otwartych, jak Cat, która z miejsca podeszła do niej i przerwała tok myślenia. Ale na pewien sposób była też intrygująca i tajemnicza, a spojrzenie zdradzało, że Tudor ma do czynienia z osobą niezwykle inteligentną. |
| | | Wiek : 20 Przy sobie : W PLECAKU: butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, apteczka // PRZY SOBIE: Leki przeciwbólowe
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Nie Wrz 08, 2013 9:15 pm | |
| Cilia w pierwszej chwili nie potrafiła przywołać wspomnienia Cat, w końcu jednak przypomniała sobie że, faktycznie, widziały się już kiedyś, być może nawet kilka razy. Cilia nie zwracała jednak nigdy zbyt wielkiej uwagi na klientów apteki, skojarzyła więc dziewczynę z jednej z wizyt w szpitalu. Była, zdaje się, trenerką. A przynajmniej twierdziła, że nią jest. W Kapitolu każdy ma swoje sekrety, zapewne i ona. Mimo wszystko, po krótkiej ocenie Cilia doszła do wniosku że dziewczyna jest godna umiarkowanego zaufania. - W szpitalu. Tego jestem pewna. - powiedziała - Jesteś trenerką, prawda? To chyba trudne zajęcie... Cilia często ważyła słowa wielokrotnie z obawy wypadnięcia źle w dyskusji, tak samo było i teraz. Pozbawione sensu pytanie o pracę służyło tylko utrzymaniu rozmowy. Coś jednak podpowiadało jej, że znajomość z Cat nie skończy się na jednej dyskusji. |
| | | Wiek : 20 Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca] Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator, Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku Obrażenia : -
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Nie Wrz 08, 2013 10:06 pm | |
| Cilia miała rację. Spotkały się w szpitalu, gdy Catrice odbywała rutynowe badania przed objęciem posady trenera w Ośrodku Szkoleniowym. Dawna, niepisana tradycja nakazywała, aby trenerów badać w dwóch szpitalach: tym na terenie Ośrodka i w drugim, obecnie znajdującym się w Dzielnicy Rebeliantów. Pamiętała dziewczynę i to, jak wspomniała o swojej pracy. - Cięższa, niż może się wydawać – westchnęła, patrząc na towarzyszkę. – Niektórym to wydaje się proste, wyszkolić dwadzieścioro czworo dzieciaków na stanowiskach, tylko po to, żeby później obserwować, jak giną. Blue. Mała, delikatna Blue, która nie pojawiła się na szkoleniu, a potem zginęła, nim zabrzmiał gong. Bob, który lubił pułapki, i zginął pod Rogiem. Connor, o którym wszyscy trenerzy wiedzieli, że nie przeżyje dnia na arenie. Erik, zabity przez Katy le Brun. Jochan, poeta i marzyciel, który też zginął przed Rogiem. Nina, której żaden trener w Ośrodku nie wróżył długiego życia. Rosana, zabita przez Lorin. Sawyer, który zginął z rąk Illisy. Seth, który umarł po ranie, jaką zadała mu Cordelia. Illisa. Lorin. Mindy. Freddie. Napięcie wśród obstawiających Zwycięzcę wzrastały. Przy życiu zostali Cordelia, Florian, Theo, Katy, Amanda, Lee, Artur, Beatrice, Hope i Booker. Kto zginie? Kto przeżyje? Jako następną ofiarę typowano Theo lub Lee. Następnie Amandę Terrain, Bookera lub Beatrice. Najwięcej osób opowiadało się za zwycięstwem Cordelii, Katy, Hope lub Floriana. Nadzieja zawsze umiera ostatnia. Uśmiechnęła się smutno. - Czasami wolałabym mieć zwykłą, nudną pracę – stwierdziła cicho, patrząc na rzekę.
|
| | | Wiek : 20 Przy sobie : W PLECAKU: butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, apteczka // PRZY SOBIE: Leki przeciwbólowe
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Nie Wrz 08, 2013 10:27 pm | |
| Słowa Cat dźwięczały w głowie Cilii dłuższą chwilę. Tak, dziewczyna z pewnością miała rację. Niektórym to wydaje się proste, wyszkolić dwadzieścioro czworo dzieciaków na stanowiskach, tylko po to, żeby później obserwować, jak giną. Aż zbyt proste. - Niektórzy lubią obserwować śmierć. - powiedziała stłumionym głosem Cilia. Po chwili uświadomiła sobie, że mogło to zabrzmieć tak, jakby mówiła o sobie - Szczególnie śmierć trybutów. Na jak bardzo nawiedzoną w tej chwili wyszła? Nie wiedziała, co trenerka o niej pomyśli, ale podejrzewała że ktoś taki ma zupełnie inny próg diagnozowania szaleństwa niż przeciętny człowiek. - Najpierw śmierć bawiła snobów z Kapitolu, teraz bawi i nas... Trybuci, kapitolińczycy, rebelianci... jaka jest różnica? - choć ton głosu Cilii był neutralny, obawiała się że może z tą wypowiedzią zabrnęła za daleko. Jeśli dziewczyna jest tajną współpracowniczką Coin, może uznać to za jawne okazanie niechęci rządom pani prezydent i zainteresować się osobą Cilii w negatywny sposób. Cat jednak nie wydawała się być oburzona słowami panny Loem. Ale czy było tak naprawdę? |
| | | Wiek : 20 Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca] Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator, Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku Obrażenia : -
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Wto Wrz 10, 2013 10:56 am | |
| Gdy miała dwanaście lat, zapytała ojca, czemu został trenerem zawodowców; Alaric milczał przez dłuższą chwilę, aż w końcu wyznał córce, że miał do wyboru trenowanie lub pracę Strażnika Pokoju. Strażnicy podpisywali kontrakty na minimum dwadzieścia lat, a ojciec Catrice od dziecka kochał się w kobiecie, która została jego żoną. - Rebelianci walczyli w imię lepszego jutra, którego być może się nie doczekamy w tym państwie… No, chyba, że znienacka zmienimy władzę i państwo stanie się republiką. Może wtedy byłyby jakieś szanse na poprawę. – rzuciła głośno, nawet nie rozglądając się dookoła. Jej uwaga była co najmniej niestosowna, zwłaszcza, że była zatrudniona przez prezydent Coin, ale Catrice nic sobie z tego nie robiła. Co najwyżej odbiorą jej przepustkę do KOLCa czy coś. – Nie wiem, jaki to miało sens. Mam wrażenie, że ilekroć przypominamy sobie historię Panem, cały ten bezsens rzuca się w oczy jako pierwszy. Uśmiechnęła się do Cili, gdy padła wzmianka o obserwowaniu śmierci. - Powinniśmy byli zakończyć to szaleństwo raz na zawsze. Zamiast tego, znowu musimy patrzeć na śmierć niewinnych dzieci. Kto wie, czy za rok nie będzie tak samo?
|
| | | Wiek : 20 Przy sobie : W PLECAKU: butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, apteczka // PRZY SOBIE: Leki przeciwbólowe
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Wto Wrz 10, 2013 4:23 pm | |
| - Lepsze jutro? - Cilia nie mogła powstrzymać się od prychnięcia z pogardą - Tu, w Panem? W kwestiach politycznych dziewczyna wolała trzymać swoje zdanie dla siebie, ale czuła, że Cat ma co najmniej odrobinę podobne poglądy. Może chociaż z nią znajdzie wspólny język. - Igrzyska to wysyłanie dzieci na wojnę. Tylko spójrz na niektórych trybutów w historii, na ich wiek, bezradność... To się nie zmieni. Panem już do tego przywykło - wycedziła - A Alma Coin zdaje się nawet być zadowolona z takiej sytuacji. Jak myślisz, czemu? Przez chwilę zastanawiała się, czy tym razem nie przekroczyła postawionej sobie niegdyś granicy. Miała nie afiszować się ze swoimi poglądami, tym razem jednak frustracja wygrała. Tłumienie w sobie niezadowolenia nie było dobrą decyzją. |
| | | Wiek : 20 Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca] Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator, Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku Obrażenia : -
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Wto Wrz 10, 2013 10:32 pm | |
| Westchnęła cicho. - Coin myśli, że ukoi ludzi pustymi obietnicami. Ma zastępy swoich piesków pokojowych, ludzi, którzy na jej skinienie skoczą z mostu z betonowym obciążeniem. Żołnierzy. Wojskowych. Architektów. – uśmiechnęła się cynicznie na myśl o niejakiej Darkbloom, która zapewne opłakiwała teraz swojego ukochanego. – Asasynów. Szpiegów. Hakerów. Ludzi, którzy zadbają o zasianie zamętu wśród nas wszystkich, żebyśmy żyli w ciągłym przestrachu. Coin obiecała lepsze jutro, ale hołduje tej samej zasadzie, co Snow. Panem et circenses. - Panem et circenses, chleba i igrzysk. W zamian za pożywienie i rozrywkę oddaliśmy władzę w państwie w ręce jednej osoby. Widzisz, co nam to dało? Ludzie w dystryktach umierają w nędzy, podobnie jak Kapitolińczycy, i wszyscy jesteśmy zmuszeni do oglądania, jak dzieci się zabijają. Mało tego, Coin musiała zwariować, dając na arenę wnuczkę Snowa. To było do przewidzenia, że mała będzie miała poparcie. Cordelia. Urocza, pozornie niewinna Cordelia miała szansę wygrać te Igrzyska. Catrice rozejrzała się dookoła i stwierdziła cicho: - Przeraża mnie to, jak trybuci chętnie pytali o sposoby zatrucia wody na całej arenie.
|
| | | Wiek : 20 Przy sobie : W PLECAKU: butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, apteczka // PRZY SOBIE: Leki przeciwbólowe
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Sro Wrz 11, 2013 3:37 pm | |
| - Panem nie czeka lepsza przyszłość. Snow, Coin... Ja nie widzę różnicy. Zawsze ktoś cierpi. Za czasów Snowa chociaż kapitolińczycy mieli święty spokój, teraz wszyscy cierpią po równo... - Cilia westchnęła ciężko. - Nie wiem, z którego dystryktu pochodzisz, ale na pewno wiesz, jak źle jest. Cat z pewnością ją rozumiała. Niezależnie od tego, gdzie się urodziła, żyła w takich samych realiach. Mogły być rówieśnicami. Widziały tyle samo zła, nieszczęść, niesprawiedliwości... Zdawało się nawet, że Cat podziela jej poglądy polityczne. Cilia utwierdzała się jednak w przekonaniu, że mimo wszystko, w Panem nie powinno się nikomu ufać. - A trybuci... Nigdy nie wiesz, co zrodzi się w ich głowach. Kto raz trafił na arenę, nigdy nie wyjdzie z niej będąc tą samą osobą. |
| | | Wiek : 20 Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca] Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator, Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku Obrażenia : -
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Sro Wrz 11, 2013 11:49 pm | |
| Uśmiechnęła się smutno. - Z Dwójki. Moi rodzice trenowali Zawodowców, w tym mnie. Ale nikt z mojej rodziny nigdy nie trafił na arenę. Mój ojciec zginął w trakcie rebelii, matka i siostra zaginęły. - westchnęła. - Mój brat za to postanowił udać się pieszo z Dwójki poza granice kraju. Możliwe, że on też nie żyje. Spojrzała na Cilię ze spokojem, chociaż jej umysł pracował tak, jakby chciała analizować dziewczynę. Niewykluczone, że pochodziła z Czwórki lub Siódemki, sprawiała wrażenie osoby, która przebywała dużo na świeżym powietrzu i miała dużo kontaktu z naturą. - Igrzyska... Chora idea, naprawdę. Nie wiem, jak ludzie mogą wyjść z areny i potem normalnie żyć, mieć dzieci. Ja nie byłabym w stanie. |
| | | Wiek : 20 Przy sobie : W PLECAKU: butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, apteczka // PRZY SOBIE: Leki przeciwbólowe
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki Sob Wrz 14, 2013 10:02 pm | |
| - Sądzisz, że mogą żyć normalnie? - Cilia uśmiechnęła się drwiąco - Nie, oni nigdy już nie będą żyć normalnie. Dla większości z nich, pomimo kamiennej maski którą pokazują światu, życie po Igrzyskach stanęło do góry nogami. Jeśli ktoś miał siłę na to, by przetrwać bój na arenie, a potem normalnie żyć, nie mógł być zdrowym człowiekiem. Zwycięski trybut nie różni się niczym od mordercy - zabija z egoistycznej chęci przeżycia, pozbawiony litości podrzyna gardła, dusi, topi... A wszystko to po to, by żyć. Żyć jak roślina. By śnić koszmary, uciec w uzależnienie alkoholowe i morfalinę. Właśnie dlatego Cilia nie chciałaby nigdy być trybutką. Nie ze strachu o własne życie, ale o to, że musiałaby zabijać innych - w tym być może niczemu nie winne dzieci. Organizatorzy nie pozwalają na samobójstwa. Giniesz w męczarniach, albo skazujesz na to innych. |
| | |
| Temat: Re: Lewy brzeg rzeki | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|