IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Dworzec kolejowy - Page 2

 

 Dworzec kolejowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
the prophet
Ashe Cradlewood
Ashe Cradlewood
https://panem.forumpl.net/t1888-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t267-ashe
https://panem.forumpl.net/t1278-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t718-the-ashes-of-memories
https://panem.forumpl.net/t3226-ashe-cradlewood
Wiek : 21
Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią
Obrażenia : złamane serce

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptySob Cze 08, 2013 12:53 am

First topic message reminder :



Ponieważ dostawy żywności docierają do Kwartału bardzo rzadko, a podróże dla mieszkańców pozostają całkowicie poza zasięgiem, jeszcze do niedawna dworzec używany był jedynie w trakcie dożynek. Po ogłoszeniu likwidacji getta jest jednak miejscem, z którego odjeżdżają transporty robotników, kierujące się do obozów pracy.


Ostatnio zmieniony przez Ashe Cradlewood dnia Wto Lis 04, 2014 12:32 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Go??

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyCzw Cze 13, 2013 8:09 am

***


Ostatnio zmieniony przez Eileen Soul dnia Wto Cze 18, 2013 2:18 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the victim
Amanda Terrain
Amanda Terrain
Wiek : 18 lat
Zawód : trybutka

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyCzw Cze 13, 2013 5:05 pm

-Witaj ponownie. Wygląda na to, że mimo wszystko nie zdążyliśmy się sobie przedstawić; jestem Booker. Z tego co widzę chyba nie uciekłaś Strażnikom, wyglądasz nie za dobrze.
Odwróciłam głowę, a raczej szarpnęłam nią w bok, nieco przestraszona brzmieniem czyjegoś głosu tuż przy moim uchu. Faktycznie, chłopak wyglądał dokładnie tak, jak go zapamiętałam- wysoki, ciemnowłosy, w pewien sposób jakby zamknięty w sobie przed światem. 
-Jestem Amanda. Zabrali mnie i tą małą, Hope, na posterunek, ale... jak widać, tym razem się nam udało. Chyba mam nauczkę. Za to cieszę się, że Ciebie to ominęło, nic przyjemnego- odparłam szybko, dosyć niepewnie, na końcu uśmiechając się nieco wymuszenie, gdyż ze zmęczenia i stresu mięśnie, nawet te mimiczne, zdecydowanie odmawiały mi posłuszeństwa. Potem wzruszyłam lekko ramionami i energicznie potarłam dłońmi ręce, chcąc się chociaż nieco ogrzać albo odstresować. Szybko kalkulowałam w myślach, próbując wymyślić coś, co zapobiegnie zapadnięciu nieprzyjemnej ciszy. W końcu udało mi się rzucić ostrożne:
-Myślisz, że po co nas tu zabrali? Pomyśleć, że w areszcie byłam pewna, że nie może być gorzej.- Skrzywiłam się lekko pod wpływem tych ostatnich słów, a potem rzuciłam mu powłóczyste, pytające spojrzenie, cierpliwie oczekując odpowiedzi. Jednak nie było mi dane jej usłyszeć. Coś zatrzeszczało cicho, ale mnie ten dźwięk wystraszył ponad miarę i podskoczyłam z cichym okrzykiem. Następnie temperatura spadła możliwie jeszcze bardziej, a wszystko to za sprawą jej głosu, jej cholernego głosu, głosu osoby, która odebrała mi wszystko. 
Słowa wbiły się we mnie gdzieś głęboko i boleśnie, jak niemiłosierne kawałki lodu utkwiły w każdej cząstce mojego ciała. Wypełniający mnie strach zatkał mi uszy, teraz słyszałam tylko głośne bicie mojego serca. Kontury rozmazywały mi się przed oczami, z gardła wydarł się cichy jęk. Igrzyska.
Igrzyska.
IGRZYSKA.
Chciałam zacisnąć zlodowaciałe kciuki, ale na to było już za późno. Ktoś popchnął mnie lekko, jakby z litością, trochę niepewnie, jakby sam dotyk trybutki miał sprowadzić na niego kłopoty.
-To Ty. Wyczytali Cię. Idź, Amanda. Idź do nich.
Zaparłam się mocno, ale zmęczone mięśnie długo tego nie wytrzymały. Postąpiłam jeden krok, potem drugi. Powolny, niewymuszony taniec. Raz, dwa. Brakowało tylko reflektorów. Szczypałam się w dłoń tak mocno, że nie zdziwił mnie ból, a potem strużka krwi. Raz, dwa. Ktoś znowu mnie popchnął. Myśl o tym, że nigdy więcej nie zobaczę Nicka ani rodziców łamała mi serce, do tego Lorin... Moja kochana Lorin, moja siostrzyczka, ona też miała tam być? Nie starczyło mi nawet sił, żeby roześmiać się gorzko na wieść o tym, że mentorem został Sam, były ukochany mojego brata. Raz, dwa. Ktoś złapał mnie za ramię i wepchnął do pociągu, potknęłam się, niszcząc cały misterny układ. Raz, dwa. 
Ciężko oparłam się o ramę okna, westchnienie zadrgało moją piersią, a potem szarpnęło moją pięścią, którą z rozmachem uderzyłam o szybę. Nie zniszczyłam jej, byłam zbyt słaba.
Jak dziewczyna, która nie ma szans z szybą, może wyjść z areny...?


//gdzieś tam, o :3
Powrót do góry Go down
the civilian
Sabriel Kent
Sabriel Kent
Wiek : 15
Zawód : bezrobotna
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk, fałszywy dowód, nóż

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyCzw Cze 13, 2013 6:07 pm

Sabriel była dzisiaj w wyśmienitym humorze. Nie spowodował tego ani fakt, że po raz pierwszy najadła się do syta ani to, że jej szyję opatulał gruby, ciepły szalik. Ktoś mógłby powiedzieć, że słysząc taki komunikat w radiu powinna być zagubiona i niepewna - nic bardziej mylnego! Szła sobie raźnym krokiem w stronę dworca, zaś przy jej boku dreptał Samuel. Kiedy jednak tłum idących dzieciaków zaczął gęstnieć, pies zatrzymał się. Saba wiedziała, że tu ich wspólna droga się kończy. Nie przypuszczała by na dworcu czekało ją cokolwiek dobrego, już dawno nauczyła się że wojna niesie tylko śmierć i zniszczenie a rebelianci nie odetchną spokojnie, dopóki ostatnie wspomnienie po dawnych kapitolińczykach nie zniknie z ich głów. 
- Wiem Sammy, musisz iść. - zgodziła się, kucając przed psem. Pogłaskała go po łbie. - Bądź dzielnym psem. Jesteś starym cwaniakiem, dasz sobie radę. Jakby coś, to u mnie w domu ktoś zawsze zostawi Ci jedzenie. - przytuliła go, obejmując rękami, ale pies wyrwał jej się niechętnie. To uświadomiło jej, że to mimo wszystko tylko zwierzę. Nie zastąpi jej członków rodziny, z którymi mogłaby się naprawdę pożegnać. Nie zastąpi jej stryjka. Kiedy tylko puściła Sama, ten odbiegł byle dalej od tłumów, tracąc dla niej zainteresowanie. Przelotnie zastanowiła się, czy będzie jej szukał? Kogo to obchodzi. Ruszyła w dalszą drogę, nucąc pod nosem. Kiedy dotarła na Dworzec stanęła w tłumie, z boku, tak żeby nikt nie zwracał na nią uwagi. Młodsze dzieciaki tłoczyły się w grupkach, jakby chcąc doda sobie otuchy, starsi nastolatkowie lawirowali w tłumie, roznosząc plotki, przypalając ostatnie pety, prześcigając się w domysłach na temat tego co ich teraz spotka. Sabriel nie zdziwiłaby publiczna, masowa egzekucja. To byłoby w stylu rebeliantów - odebrać starszym kapitolińczykom ich nadzieję na przyszłość leżącą w młodzieży i dzieciach. Ach, cóż to za obiecująca przyszłość... Zadrwiła w myślach Sab. Ona - prostytutka i szulerka, inni - dilerzy, narkomani, uzależnieni od papierosów czy alkoholu, gotowi zabić aby żyć. To już nie były dzieci - to były wynaturzenia. Co innego trybuci, którzy od najmłodszych lat wychowywali się w dystryktach, którzy znali sytuację. Kapitolińczycy, ze skrajnego przepychu zepchnięci w skrajną nędzę, nie mieli szans w starciu z ich własną, kruchą psychiką. 
Jej ponure rozmyślania przerwał komunikat. Stała daleko od telebimu, więc nie do końca słyszała słowa prezydent Almy Coin, ale to nie było przeszkodą - każde jej zdanie natychmiast rozchodziło się falą szmerów po przerażonym tłumie. 
Głodowe Igrzyska, Głodowe Igrzyska, Głodowe Igrzyska...
Że co?! Pani pożal-się-Boże prezydent nie zrezygnowała z jakże "niechlubnej" kapitolińskiej tradycji? Zamierza nadal zabijać swoich poddanych? Ale wtedy dotarło do niej, wraz z kolejną falą szeptów.
To my, to nas. Trybuci to MY...
Sabriel zupełnie osłupiała. W życiu nie spodziewała się, że Coin wpadnie na pomysł obrócenia kapitolińskiego pomysłu przeciwko kapitolińczykom. Przede wszystkim rebelianci mimo wszystko chyba dość się napatrzeli na zabijające się dzieci. Po drugie, jak Coin mogła nie dostrzegać, że to czyni z niej hipokrytkę roku?
Potem zaczęło się losowanie. Kolejne znane i mniej znane nazwiska, kolejne dzieciaki idące w stronę pociągu. I ona. Zaraz, ona?! I Finnick?! Czy to zbieg okoliczności? Ach, nie! Z pewnością nie! Jej życie nie mogło być już bardziej pokręcone. 
Roześmiała się wesoło i serdecznie. Potem coraz bardziej histerycznie. Rebelianccy strażnicy musieli pociągnąć ją do pociągu, bo ona nie robiła nic tylko się śmiała. Czyżby już zupełnie zafiksowała? Nie, ale to było takie zabawne! Czy jej życie mogłoby być jeszcze bardziej skopane?
Powrót do góry Go down
the victim
Connor Henderson
Connor Henderson
Wiek : 14 lat
Zawód : Złodziej, trybut.

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyCzw Cze 13, 2013 7:40 pm

//Zrównane z ziemią osiedle

Connor z lekceważącą miną usiadł na krawężniku, przyglądając się zgromadzonym na placu dzieciakom. Aż śmierdzi od nich strachem. Z obojętnością patrzył na telebim, na którym pojawiały się kolejne nazwiska. 1 para, 2, 3...10, 11... Wreszcie koniec tej szopki, teraz już na pewno mnie nie wylosują. Nagle wbrew wszelkim oczekiwaniom na ekranie pojawiają się litery, układające się w najważniejsze dla niego imię. Connor Henderson. Kurwa. Wydął pogardliwie wargę i z lekko uniesionym podbródkiem przeszedł przez korytarz utworzony przez rozstępujący się przed strażnikami tłum. Gdy już wsiadł do pociągu, zauważył małą, najwyżej dwunastoletnią dziewczynkę. Nie wiedział czemu, ale na widok jej wystraszonej twarzy ścisnęło mu się serce. Ona nikomu nie zdążyła zrobić krzywdy, za co ją tak ukarano? - pomyślał z wściekłością. Zaczekał, aż zostanie doprowadzona do pociągu i z łagodnym uśmiechem podał jej rękę. Dziewczynka spojrzała na niego zalękniona, jednak po chwili została popchnięta przez Strażników Pokoju tak mocno, że niemalże upadła. Connor kleknął na podłodze pociągu i wciągnął małą do środka, na pożegnanie opluwając strażnika który wykazał się taką brutalnością. Upewniwszy się, że dziewczynka jest już bezpieczna, rzucił wszystkim zgromadzonym na placu krzywy uśmieszek.
- Do zobaczenia! Jeszcze się spotkamy. - tylko tyle zdążył krzyknąć, zanim zamknęły się za nim drzwi. Pociąg ruszył.
Powrót do góry Go down
the victim
Atena Sky
Atena Sky
Wiek : 12 lat
Zawód : Trybutka

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyCzw Cze 13, 2013 9:49 pm

Stała z boku i cała drżała słuchając tego co mówi Coin. Igrzyska... oni trybutami? Rozejrzała się po zgromadzonych dzieciakach.
 - To nie może być prawda. Dlaczego ona to robi?
Zaczęła szukać wzrokiem drogi ucieczki. Po co tu przyszła? Powinna była siedzieć z tatą. On pewnie się teraz martwił. Udało jej się dostrzec szczelinę, może uda jej się wymknąć... Potrzebowała tylko kilku chwil. Wtedy losowanie się zaczęło. Na ekranie pojawiali się kolejni trubyci i mentorzy. Losowanie zmierzało do końca. Została jeszcze tylko dwójka do wylosowania. Zaczęła wierzyć, że może nie będzie musiała uciekać, że może po prostu wróci do domu, do taty.
W pierwszym momencie nie poznała samej siebie. Zdjęcie przerażonej dziewczynki na telebimie musiało być podobizną kogoś innego. Na pewno to nie była ona. Była podobna i tak samo się nazywała, ale to tylko zbieg okoliczności. 
Została popchnięta do przodu.
 - Proszę... muszę iść do taty. On się martwi. Błagam... przyjdę tutaj, obiecuję, ale muszę porozmawiać z tatą. On jest chory, będzie się martwił. - błagała ze łzami w oczach. Ale strażnicy pozostawali głusi na jej błaganie. Ktoś pomógł jej wstać i wejść do pociągu. Zorientowała się, że to jest chłopak, który trafił do tej pary co ona.
- Dziękuję. - bąknęła cicho. Chwyciła się ściany, żeby nie upaść jak pociąg ruszył. - Pierwszy raz w życiu jadę pociągiem. - otarła łzy z policzków. Płacz nic nie pomoże. Musiała pokazać, że jest dzielna, bo wtedy tatuś nie będzie się o nią martwić. Będzie dzielna dla niego. - Jestem Atena. Ty to Connor, prawda? - wyciągnęła do niego drobną dłoń.
Powrót do góry Go down
the civilian
Booker Rodwell
Booker Rodwell
https://panem.forumpl.net/t1929-booker-rodwell#24547
https://panem.forumpl.net/t464-booker#1642
https://panem.forumpl.net/t1310-booker-rodwell
https://panem.forumpl.net/t1389-nieskromny-telefon-bukera#17174
Wiek : 17
Zawód : Szpan, detektywienie
Przy sobie : scyzoryk, zapałki, papierosy, karty do gry, alkohol
Obrażenia : litery ALT wyryte na dłoni (obrażenie trwałe)

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyCzw Cze 13, 2013 10:37 pm

[Epopeja]

-
Jestem Amanda. Zabrali mnie i tą małą, Hope, na posterunek, ale... jak widać, tym razem się nam udało. Chyba mam nauczkę. Za to cieszę się, że Ciebie to ominęło, nic przyjemnego.

- ... Hope? -
popadam w chwilowe zamyślenie, gdyż przypominam sobie, że zaledwie wczoraj wybyłem do sklepu, gdzie spotkałem ową dziewczynkę, najwyraźniej reflektującą obronę gazem pieprzowym. Tylko że przynajmniej wtedy miała na imię Blue, a przynajmniej to mówił Theo. Hm, od kogoś słyszałem że wszystkie dzieci są takie same, ale chyba nie aż tak. - Bo widzisz, ostatnio, a nawet nie ostatnio, bo wczoraj wieczorem, gdy wybrałem się na zakupy - Swoją drogą - nieudane zakupy, hm. - ... spotkałem tę dziewczynkę, która chyba miała na imię Blue, i... - Amanda wygląda na zamyśloną i najwyraźniej nie słuchała moich niepewnych wyrzeczeń, oczekując wybicia symbolicznej godziny. Widząc to u dziewczyny robię to samo, jednak po chwili Amanda z powrotem wróciła na tok rozmowy.
- Myślisz, że po co nas tu zabrali? Pomyśleć, że w areszcie byłam pewna, że nie może być gorzej.

[monolog, jak komuś się nie chce czytać]Amanda wprowadza we mnie pewien niepokój, więc staram się uważnie obserwować cały tłum. Póki co nie widzę nikogo wyjątkowo podejrzanego, same dzieci i młodzież. Czasami jednak zastanawiam się, czym dla nas, starych Kapitolińczyków były Igrzyska. Większość z nas z pewnością nie może przypomnieć sobie tej dawnej euforii, tych emocji, tego uwielbienia dla ostatniego ocalałego bohatera. Karta jednak w końcu musiała się odwrócić, co robiła przez 75 lat, aż w końcu przelała czarę i złamała ustrój Kapitolu. Jednak, czy na pewno złamała? Jeśli jesteśmy tutaj tylko dla następnych Igrzysk, karta nie odwróciła się, tylko zmieniła. Talia ma wiele kart, a talii też jest wiele, toteż to wszystko mogłoby ciągnąć się w nieskończoność. Władze powinny odpowiedzieć sobie na pytanie - czy warto? Zemsta to instynkt najłatwiej przychodzący, pozornie usprawiedliwiony. Jednak instynkt nie dający szansy dla pokoju.[/monolog, hm.]
- Na pewno nie są to Igrzyska, chociaż po naszych aktualnych władzach można spodziewać się wszystkiego. Nie wolno jednak tracić czujności...  - orientuję się, że właśnie wybiła ta godzina. Spoglądam na zegarek. 09:59, teraz zobaczymy co się stanie.

- Drodzy mieszkańcy Panem [...] Wesołych Głodowych Igrzysk i niech los zawsze wam sprzyja.

[monolog dla leniwych czytelników #2]Uważnie wysłuchuję komunikatu wygłoszonego przez nagranie prezydent Coin. Moje obawy, które dotąd tłumiłem, spełniły się. Świat jednak nie zrozumie pewnych norm moralnych. Komunikat dobiega końca. To wszystko? Jednak nie, jest gorzej. Ekran spowiła czerń, jednocześnie wprowadzająca zamieszanie, zdezorientowanie i niepewność, a z drugiej strony - chwilę, zagrożenie, które przeminęło. Chwila jednak przemija, a za nią goni następna, godzina goni godzinę, a Igrzyska gonią siebie nawzajem. W ten sposób tworzy się pętla, w której podobno coś się zmieniło, lecz nie to, co powinno. Spoglądam po raz drugi na czarny ekran, który w owej chwili po komunikacie prezydent Coin wyświetla dwie tabelki. Przyglądam się losowaniu z niepokojem i cedzę znajome imienia, zdjęcia oraz nazwiska z listy.

Noah Atterbury
Blue Flickerman
Theo Madden

[...]
Reiven Ruen
Hope Flickerman


Wciąż tak naprawdę zastanawiam się uporczywie, kim jest Hope oraz Blue. Spoglądam na załączone obrazki obu dziewczynek, oba wyglądają niemal identycznie. W rzeczywistości chyba też wyglądały tak samo. Błąd systemu czy mój? Uch, później się dowiem. Chociaż, Blue jest w parze z Theo, więc pewnie jego odpowiedzialność zabroni mi dowiedzenia się więcej o tych dwóch.

Clove Leland
Anna le Brun

Anna le Brun. Coś kojarzę, jednak jest to dawny epizod w mojej pamięci. Nazwisko mówi mi więcej niż imię, a po przyjrzeniu się dokładniej, zauważam, że nazwisko pasuje także do Mathiasa. Czyżby... rodzina?

Sam Quillin
Amanda Terrain

Amanda, Amanda Terrain. Terrain. I Samuel Quillin. Rozpoznaję Sama, uczestnika poprzednich Igrzysk, jednak  koncentruję się bardziej na nazwisku Amandy, dotąd mi nieznanym. Wtedy dociera do mnie również stary epizod z pamięci, o niegdyś wielce cenionym w Kapitolu dziennikarzu, Dominicu Terrain.  Rozglądam się w pobliżu, poszukując Amandy, która zniknęła z mojego pobliża. Nie mogę jej znaleźć. Chciałbym pobiec gdzieś, aby jej poszukać; gdyby uciekła, mogłoby skończyć się nawet gorzej niż na Arenie. Domyślam się, że już jest w  pociągu, pewna swojego przeznaczenia. Czekam na dalsze wyniki, z ciekawością, kto znany mi jeszcze za moment odejdzie z KOLCa. Odejdzie, na zawsze, nawet jeśli przeżyje.

Cypriane Sean
Lorin Templesmith
Booker Rodwell


Mój wzrok przez chwilę pomija tę mentorkę oraz Trybutów. Po pierwszym rzucie oka nie kojarzę obojga, jednak po dłuższej chwili i śledzeniu dalszych wyświetlanych nazwisk wracam do tego. Odwracam wzrok, nie wiem, czy naprawdę chcę wiedzieć, czy to naprawdę ja. Przestaję śledzić ekran oraz wyświetlane obrazki, jednak kusi mnie, żeby spojrzeć na niego. Spoglądam jeszcze raz na rubryczkę ze swoim imieniem, nazwiskiem oraz tymi samymi informacjami o jednej z moich prawdopodobnych, a nawet pewnych rywalek, a także o swojej mentorce. Lorin. Lorin Templesmith. Nie kojarzę kobiety, jednak po chwili znowu odrywam wzrok od ekranu, gdyż coś mnie odpycha. Spoglądam w podłogę, widzę masę starych butów, poniszczonych, biednych, typowych dla Kwartału Ochrony Ludności Cywilnej. Być może widzę je ostatni raz. Spoglądam w górę. Pękający sufit, równie charakterystyczny dla naszego małego świata. Świata, który widzę już przez ostatnie minuty. Kiedyś będą wydawać się dla mnie sekundami, a może i zapomnę o nich. Teraz te minuty, sekundy, chwile, wydają się całym moim życiem. Biegnę przez te momenty wraz z wiatrem, który mnie popycha. Wiem, że nie ma po co zawracać, uciekać. W końcu - do kogo miałbym uciec? Evelyn. Przez te siedem miesięcy, zawsze, gdy działo się coś złego, ja kryłem się u niej, a ona u mnie. Co w końcu, hm, zaowocowało? Ogólnie, ciekawe co teraz robi. Pewnie przesiaduje z Ashe w mieszkaniu, o ile można tak nazwać tamtą ruderę. Nie chcę jednak myśleć o Evelyn, nie teraz. Wiem, że za chwilę będę musiał o niej zapomnieć. Teraz zaczynam koniec, otwieram ostatni rozdział księgi. Hm, w końcu, nazywam się Booker. A niedługo będę Booker. Koniec nie wraca do przeszłości, koniec brnie do przodu jak najszybciej. Wspomnienia nie liczą się dla jutra. Teraz rozpoczęły się dwadzieścia cztery końce historii, gdzie los jest przesądzony, a przeszłość powoli odchodzi. Taka jest jednak kolej rzeczy, jednak jeden koniec nie będzie końcem. Jeden z końców przetrwa do końca, do końca swoich dni. Reszta zostanie przerwana, jedynie dla wypełnienia zemsty dawnych ofiar.[/monolog #2]
Budzę się z pięknego snu, zwanego nostalgią. Snu, który dla jednych może trwać sekundę, a dla innych dłużej niż tysiąc wolno wypowiedzianych słów, dlatego jeszcze stoję na popękanej podłodze dworca. Orientuję się, że czas jednak płynie dalej, a ja stoję w miejscu, gdy muszę biec. Biec, by zdążyć na odjazd pociągu zwanego czasem, ewentualnie pociągiem do Ośrodka Szkoleniowego Trybutów. To pierwsza część ostatniego rozdziału, a wszystko zakończy się na Arenie. Rozglądam się wokół, a niektórzy ludzie spoglądają to na mnie, to na tablicę z Trybutami. Jedna z dziewczyn nie spuszcza ze mnie wzroku. Jest szatynką o sympatycznym wyglądzie, do chwili gdy sam nie spojrzę na ekran po raz któryś, nie wiem, że także z nią będę musiał się zmierzyć. Szatynka zauważa mój wzrok, po czym jakby przestraszenie odwraca się w drugą stronę. Jeszcze chwilę przyglądam się jej. Lorin Templesmith. To z nią mam wspólnego mentora, czyli Cypriane. Cypriane Sean. Przynajmniej mentora mam fajnego, hm. Szukając na siłę nieistniejących pozytywów na pokrzepienie zmierzam już we właściwym kierunku. Kierunku właściwym dla mojego obowiązku, czyli w kierunku pociągu, gdzie była już Amanda, i pewnie połowa Trybutów. Nie wiem, czy powinienem zawiadomić jakoś Evelyn. Nie wiem, czy powinienem zawiadomić kogokolwiek, a nawet gdyby, czy byłaby taka możliwość? Szczerze wątpię, przekraczając już próg pociągu. [mega opisówka wielce interesującej framugi drzwi do pociągu] Dotykam gładkiej framugi, zamykanych, a na tę chwilę otwartych drzwi. Co prawda jestem dosyć wysoki, aby nie mieścić się w niej, i aż schylam głowę aby dostać się do środka, wydaje mi się ona ogromna niczym drzwi katedry. W końcu, to otwarte drzwi do zupełnie nowej rzeczywistości. Nowa jednak nie jest tutaj ujęta pod pozytywnym względem, może raczej są to drzwi do ostatecznej rzeczywistości? Ostatnia bariera przed wejściem na wskazany tor. Nie ma już odwrotu, a gdy wejdę do środka, czas już się nie zatrzyma. [/opisówka] Czy teraz mogę zatrzymać moment? Na granicy? Sam już nie jestem pewien, co jest właściwe, co mogę ominąć, gdzie mam biec, i dokąd zmierzam naprawdę. Więc - po prostu idę.
So I just ride, I just ride.
[/epopeja]
// Tam gdzie mam iść, czyli pociąg, ale tego tematu nie ma, więc no.
Powrót do góry Go down
the victim
Theo Madden
Theo Madden
Wiek : 18
Zawód : umarlak

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyPią Cze 14, 2013 10:32 am

/bilokacja razem z Blue, dom Blue&Hope (?)

Theo pojawił się na dworcu idealnie o dziesiątej, hymn Panem zaczął rozbrzmiewać i oczy wszystkich dzieciaków były wpatrzone w telebim. Trzymał Blue za rękę i przeciskał się przez tłum, pragnąć znaleźć dla nich jak najwygodniejsze miejsce. Dotarli do jakiejś ławki, na którą po chwili podsadził dziewczynkę, by nie czuła się niekomfortowo, ciasno otoczona wysokimi nastolatkami. Zaczął rozglądać się za Hope, ale skubana zniknęła mu z oczu.
Nagle na telebimie pojawiła się twarz Almy Coin, która spokojnym i poważnym głosem ogłosiła... 75. Głodowe Igrzyska.
Coś, przed czym całe życie uciekał, wreszcie go dopadło. Jako syn jednej ze zwyciężczyń doskonale wiedział co Igrzyska robią z człowiekiem. Theo od rana miał złe przeczucia, jednak teraz opanowało go prawdziwe przerażenie. Co, jeśli wybiorą kogoś, kogo on zna? Co jeśli wybiorą jego?
-Nie bój się Blue, jestem obok - powiedział chyba bardziej do siebie, a potem wylosowane zostały dwa pierwsze nazwiska.
Cordelia Snow 
Florian Crane

No tak, krewni dawnych urzędników, można było spodziewać się, że Coin wybierze taki rodzaj zemsty.
-Wszystko będzie dobrze, nie wylosują nas - szepnął dziewczynce na ucho, ponieważ był pewien, że dalsze losowanie także wyłoni kogoś, kogo krewni podpadli obecnej pani prezydent.
Los zadrwił z niego okrutnie. Kilka sekund po tym, jak wypowiedział te słowa, na telebimie pojawiła się twarz Blue i wyczytano jej nazwisko.
Poczuł się tak, jakby ktoś zdzielił go pięścią w brzuch, zabrakło mu tchu i zdał sobie sprawę, że jego wcześniejsze zapewnienia mogły dać młodej jakąś fałszywą nadzieję, którą teraz jej odebrali. Przez jedną sekundę dopuścił do siebie myśl, by zgłosić się i iść z nią, ale wiedział, że matka nigdy by mu tego nie wybaczyła i zapewne podzieliła jego los. Impas. Impas, który trwał zaledwie kilka sekund, bowiem nagle dotarło do niego kolejne nazwisko. Jego własne.
Ścisnął dłoń Blue chyba trochę za mocno, nagle zrobiło mu się cholernie gorąco. Rzucił zrozpaczone spojrzenie ku wejściu na dworzec, jednak to było obstawione przez strażników, zero szans na ucieczkę.
Pomyślał o matce, o tym, co musi teraz przeżywać. Całe życie uciekała przed Igrzyskami, chroniła przed nimi syna, a one i tak go dopadły.
Wziął głęboki oddech i przypomniał sobie, że obok niego stoi dziewczynka, która jest zapewne sto razy bardziej przerażona od niego, a i tak nie daje tego po sobie poznać. Weź się w garść, Madden.
Pomógł jej zejść z ławki i powędrowali przed siebie w kierunku pociągu. Zanim wsiedli, usłyszeli jeszcze jedno nazwisko, dopełnienie koszmaru, który rozegrał się przed chwilą.
Hope Flickerman.
Nie chcąc dłużej tego znosić, Theo uniósł Blue nad ziemię, przeszedł kilka kroków z dziewczynką na rękach i oboje zniknęli w pociągu, gdzie za chwile miała się też pojawić bliźniacza siostra Blue.
The odds are never in our favor.

/pociąg on i Blue
Powrót do góry Go down
the victim
Bob Joice
Bob Joice
Wiek : 15 lat
Zawód : trybut

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptySob Cze 15, 2013 8:06 pm

Od rana czuł, że coś się święci i że ten dzień nie będzie należał do najbardziej udanych. Nastrój ten jakby udzielił się wszystkim domownikom - Alice chodziła poddenerwowana i wstała niezwykle wcześnie. W nocy chyba w ogóle nie zmrużyła oka. Matka z kolei nie mogła wykrzesać z siebie ani trochę energii, zrobiła jedynie śniadanie i na tym skończyła się jej aktywność. Bob podejrzewał, że gdyby tylko nie jego obecność, sięgnęłaby po jedną z butelek pełnych alkoholu, które trzymała w swojej "tajemnej" skrytce. Na szczęście powstrzymywała się od wypicia czegokolwiek i chłopak był jej za to wdzięczny. Zjedli śniadanie w milczeniu, ale temat Igrzysk wisiał w powietrzu przez cały czas. Był jak nóż zawieszony na cienkiej nitce, mogący upaść w każdym momencie i sprowadzić ze sobą wielką tragedię. Ubrał się elegancko, prosty czarny garnitur, biała koszula. Włosy starannie uczesane, czyste i lśniące. Ktoś mógłby niemal pomyśleć, że ma do czynienia z zagubionym rebeliantem, który przez przypadek znalazł się w niewłaściwym miejscu.
Szedł pewnie przez getto, rozglądając się uważnie. Wszyscy, podobnie jak on, zmierzali na peron. Wyglądali na zdenerwowanych, wiedzieli z pewnością, co ich czeka. On jednak jak zwykle emanował aurą spokoju, której żadne wydarzenia nie były w stanie naruszyć. W końcu dotarł do celu swej wędrówki. Nie zamierzał przepychać się nigdzie. Zamiast tego stanął sobie spokojnie z boku i wyjął książkę. Chyba tylko on mógł w takiej chwili czytać. Nie widział po prostu sensu marnowania tutaj bezproduktywnie czasu, zamiast tego lepiej się nieco dokształcić. Odciął się zupełnie od tego świata, od śmiertelnej ciszy panującej na peronie i od setek zapachów wypełniających powietrze. Zapomniał na chwilę o całym zamieszaniu, jakie tu panowało, pogrążając się w lekturze. Z tego błogiego stanu wyrwał go dopiero głos, który znał już bardzo dobrze. Głos należący do prezydent Almy Coin. To była jedna z niewielu osób, o której samo myślenie sprawiało, że czuł złość. Skrzywdziła tak wielu ludzi, ale wybaczyłby jej to. Jednakże skrzywdziła też jego bliskich, a tego nie mógł zapomnieć. Gdyby mógł dostać się do niej i ktoś dałby mu pistolet nie zawahałby się ani przez chwilę. Strzeliłby jej w skroń, patrząc z satysfakcją jak rozpędzona kula przebija kość i zagłębia się w głowie tej suki. Ani trochę nie obrzydziłby go widok mózgu i krwi, która z pewnością zachlapałaby całą okolicę. Cieszyłby się, naprawdę by się cieszył.
Pomimo, iż na pozór pozostał zaczytany w książce, słowa w niej straciły dla niego całe swe znaczenie. Słuchał uważnie, wiedząc już, co wydarzy się za chwilę. Miał te kilka cennych sekund, aby przygotować się na obraz, który miał oznaczać koniec jego życia - zdjęcie jego własnej twarzy. Zajęło to dosłowny moment, jakaś mentorka podeszła do maszyny i wylosowała go. Jego twarz pojawiła się na części ekranu, a reszta jego zawartości obeszła go tyle co nic. Zamknął cicho książkę i poprawił marynarkę, po czym ruszył ku pociągowi. Nie wyglądał jak ktoś, kto właśnie otrzymał wyrok śmierci. Kroczył dumnie, jakby spotkał go jakiś niesamowity honor. I tylko jedna myśl powstrzymywała go przed okazaniem burzy uczuć, jaka toczyła się w jego głowie - jeśli wygra, uda mu się uwolnić matkę. Musi tylko ich zabić... Zabić ich wszystkich...

/zt -> pociąg
Powrót do góry Go down
the victim
Illisa De'Ath
Illisa De'Ath
Wiek : 17 lat
Zawód : Uczennica

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyPon Cze 17, 2013 3:32 pm

- Chyba sobie kurwa jaja robicie... - Tyle udało się wykrztusić Illisie w odpowiedzi na przemowę prezydent i losowanie trybutów. Jedyną gwiazdką na niebie wśród tych burzowych chmur był fakt, że jej siostra nie została wylosowana i tym oto sposobem jest w miarę bezpieczna. Oby tylko jedne Igrzyska były, bo inaczej Ill powstanie z grobu i osobiście będzie dręczyć "panią prezydent".
Podczas wyczytywania trybutów Ill tylko zerkała czy kogoś zna. Oczywiście, że znała! Prawie wszystkich! W dodatku kilkoro z nich Ill traktowała jak przyjaciół. No świetnie! Nie dość, że sama umrze to jeszcze będzie musiała zabić osoby, których normalnie w życiu by nie tknęła nawet łapką na muchy.
To co się działo w Ill jest nie do opisania. Tak jakby wkurwił się sam Zeus i miotał gromami na prawo i lewo. Z zewnątrz jednak ograniczała się do zniesmaczenia. Jej zniesmaczona mina skrywała wszystko to czego nie chciała okazywać w tej chwili. Po całym ogłoszeniu spojrzała tylko na siostrę.
- Pamiętaj czego się uczyłyśmy. To, że w teorii mają być jedne Igrzyska dla wyrównania rachunku nie znaczy, że nie będzie ich za rok. Ćwicz kiedy tylko będziesz mogła. I pamiętaj... Kocham Cię. - Przytuliła się do siostry mocno. To pewnie będzie jej ostatni raz, gdy widzi bliźniaczkę. Czy przeżyje? Czy da radę? Kto wie...
Po chwili musiała już iść do pociągu. Szła dumnie wyprostowana nie okazując emocji na twarzy. No może trochę miała minę jakby ufała, że jest najlepsza. Pewność siebie, to mogło przebijać się przez skorupę i pokazywać światu.

// Pociąg
Powrót do góry Go down
the victim
Florian Crane
Florian Crane
Wiek : 13
Zawód : Człowieczek łażący z reklama po targu i wnerwiający przechodniów

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyPon Cze 17, 2013 3:37 pm

Dworzec się powoli zaludniał. Coraz więcej osób, czyli chcąc nie chcąc coraz cieplej, co nie? W każdym razie Florian w końcu przestał dreptać, co prawdopodobnie zirytowało w międzyczasie kilka osób. Albo kilkanaście. A co tam. Ich problem. W końcu wybiła dziesiąta. Ekran podświetlił się i pojawiła się na nim twarz kochanej pani prezydent. Której nawet Florian nienawidził, chociaż ledwo orientował się, że to ona. Informacje wlatywały mu jednym, a wylatywały drugim uchem, a w głowie pozostawały tylko poszczególne słowa.
Głodowe Igrzyska.
Losowanie.
Trybuci.
Pociąg.
Arena.

Zamrugał kilka razy, bo w jego małej główce nie mieściło się to, że rebelianci, którzy dążyli do zlikwidowania Igrzysk, teraz sami je organizują. Przeczą sami sobie. Ale chwile potem uwagę Floriana przykuwa coś innego. Samo losowanie. Pierwszą mentorką jest Chanelle Troy. Podchodzi do stołu i losuje. Po chwili na ekranie wyświetlają się dwa nazwiska. Pierwsze to Cornelia Snow. Snow? Ale że od tego Snowa? Zastanawia się dosłownie przez chwilę i rozgląda się za Cornelią, ktora właśnie wsiadła do pociągu. Mimo wszystko po chwili odwraca się i widzi drugie nazwisko. Bardzo ładne nazwisko, które widocznie odcina się na ekranie. Które już się nie zmieni, nie przeskoczy na następne. które jest jego własne.
Po chwili słychać głuche uderzenie ciała o ziemie. Ludzie wokół odwracają się i przyglądają leżącemu na ziemi bez czucia przyszłemu trybutowi. Który już w tym momencie prawdopodobnie dostał etykietkę Pierwszy do odstrzału i z głowy. No bo jeśli koleś zemdlał już na samą wiadomość, że będzie trybutem, to na arenie pewnie padnie na zawał i nie będzie problemu, co nie?
Florian obudził się niedługo potem dzięki solom trzeźwiącym i miał szczerą nadzieję na jedno. że to był sen. Ale niestety nie był. I przekonał się o tym dość brutalny, bo na wypadek gdyby jeszcze raz zemdlał jacyś "uprzejmi" ludzie wzięli go i wepchnęli do pociągu. Siłą rzeczy wylądował na podłodze pociągu i, szczerze mówiąc, nie chciało mu się stamtąd wstawać. Ani trochę. Po prostu leżał jak upadł i płakał. Jak małe dziecko. Którym w sumie jeszcze był.

//zt do pociągu czy coś
Powrót do góry Go down
the civilian
Hope Flickerman
Hope Flickerman
https://panem.forumpl.net/t215-hope-blue-flickerman#365
https://panem.forumpl.net/t424-panna-hope?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1308-hope-flickerman?highlight=hope+flikerman
https://panem.forumpl.net/t1370-hope?highlight=hope+flikerman
Wiek : 12
Zawód : przegrzebywacz brudów, stalker, detektyw, piromanka
Przy sobie : gaz pieprzowy, zapalniczka

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyCzw Cze 20, 2013 1:58 pm



    | Bilokacja, cele.

Ostatnie wydarzenie nie należały do najprzyjemniejszych rzeczy w życiu dwunastolatki. Spotkanie ze strażnikami, brak dokumentów, próba ucieczki. Potem godziny spędzone w areszcie…
A teraz to. Głos, który wzywał do obrazkowego stawienia się na Dworcu, bębnił w jej głowie od czasu, gdy usłyszała go po raz pierwszy. Wiedziała, że to coś ważnego. W innym wypadku nie powtarzano by tyle razy tego samego komunikatu.  Hope zastanawiała się, czy dobrym pomysłem jest stawienie się tutaj. Czuła niepokój, wcześniej, jak i teraz. Spojrzała na siostrę i Theo. Wymusiła słaby uśmiech, żeby pokazać chłopakowi, że przecież wszystko jest w porządku. Dworzec był już prawie wypełniony po brzegi.
Dziesiąta.
Flickerman odwróciła się plecami do siostry i przyjaciela. Chciała się rozejrzeć, sprawdzić ile osób zna, ile kiedyś widziała, a ilu nigdy nie spotkała. Hipotetycznie dziś powinni być tutaj wszyscy w wieku od dwunastu do osiemnastu lat. Poprawiła kurtkę, tym razem swojej mamy, ponieważ cieplejszą oddała siostrze. Poczuła popchniecie i niemal się przewróciła. Wpadła w tłum jakiś dzieciaków, tracąc swoich towarzyszy z zasięgu wzroku. Chciała się cofnąć, jednak wszystko się rozpoczęło, a niektórzy popychali ją dalej… i dalej.
- Drodzy mieszkańcy Panem - odzywa się głos i momentalnie milkną wszystkie rozmowy. Hope odwróciła się twarzą w stronę telebimu. O dziwo, była w stanie zobaczyć postać w całej okazałości. Alma Coin, rozpoznała kobietę. Nie widziała jej często, raz, czy dwa. Przypomniało się jej, jak jej twarzy widniała prawie wszędzie, gdy obalono despotyczne rządy prezydenta Snowa.
Z zaciekawianiem blondynka nadal wpatrywała się w wielki ekran. Chłonęła każde słowo wypowiadane bardzo starannie i głośno.
Igrzyska. Wygrana. Pociąg.
- Nie, to nie może się dziać naprawdę - wyszeptała z przerażeniem do siebie i próbowała przecisnąć się w stronę ławki od której została odepchnięta. Chciała być teraz z siostrą. Niestety bez rezultatów. Losowanie już się rozpoczęło. Pierwszych dwóch trybutów kojarzyła jedynie z wyglądu. Wnuczka obalonego prezydenta, przecież to było jasne.
Przecież nie ma szans, że wylosują mnie… albo Blue. To niemożliwe. Nie.
Kolejna partia. Tym razem mentorem był młody chłopak. Hope go pamiętała, z wywiadów i strać na arenie. Uczestnik zeszłorocznych Igrzysk… z resztą tak samo jak ciemnowłosa dziewczyna. Dwunastolatka patrzyła wyczekiwaniem na telebim i zobaczyła kogoś kto wygląda jak ona. Blue Flickerman. W tamtym momencie ziściły się jej wszystkie koszmary. Umysł i ciało krzyczało „nie”.
- Zgłaszam się na trybuta! - wypaliła. To jedyne co przyszło jej na myśl. Jedyna reakcja. Może nie właściwa, ale to jedyne co mogła wtedy zrobić. Krzyknęła najgłośniej jak potrafiła. Zero reakcji. - Zgłaszam się na trybuta, rozumiecie?! ROZUMIECIE?! - krzyczała. - Chcę być trybutem! CHĘ BYĆ TRYBUTEM NA JEJ MIEJSCE. - Po jej polikach płynęły łzy, a losowanie wcale się nie zatrzymało. Niektórzy zerknęli na nią jak na wariatkę. Upadła na ziemię widząc kolejne nazwisko. Co gorsza, nazwisko swojego przyjaciela. Madden.
Ona zginie. Umrze. Nie może umrzeć.
Płakała zalewając łzami okolice. Najwidoczniej tą zasadę usunięto z regulaminu Igrzysk. Nie ma czegoś takiego, co nazywano „ochotnikiem”. Pamiętała, jak w zeszłych Igrzyskach dziewczyna z Dwunastki zgłosiła się za swoją młodszą siostrę. Zapłakała jeszcze głośniej.
To była zdecydowanie najgorsza rzecz, która kiedykolwiek jej się przytrafiła i ta bezradność. Nie miała sił żeby się podnieść, usiadła szlochając głośno. Nie wiedziała ile jeszcze osób było potrzebne do tej rzezi, brzydziła się tym. Bardziej niż kiedykolwiek, teraz jej siostra miała tam zginąć. Jakie szanse miała niewidoma dwunastolatka? JAKIE?
Zobaczyła dość drobną blondynkę, której kolei nastąpiła teraz. Hope nie miała pojęcia, kim jest. Najwidoczniej wygrała jakieś wcześniejsze Głodowe Igrzyska… Zapłakana dziewczyna wpatrywała się po raz kolejny w telebim i poczuła się zaszokowana.
Hope Flickerman. Widniało na ekranie. Jej imię i nazwisko, a także zdjęcie. To wszystko było dla niej jak jakiś kiepski żart. Najpierw jej siostra i przyjaciel, teraz ona. To wszystko nie mogło się dziać naprawdę. Chciała uciec, schować się przed wszystkim i każdym razem z Blue.
Jednak przecież nie mogła pokazać swojej słabości. Wstała z zimnej posadzki, otarła łzy i próbowała powstrzymać drżenie brody. Wbiła swój wzrok w jakiś punkt w oddali i ruszyła w stronę pociągu.
Muszę wygrać. Muszę zostać na arenie sama z Blue. Ona musi przeżyć. Nie ja, ona. Ona jest dla mnie wszystkim.
Powtarzała sobie w głowie. Być może te słowa nie miały najmniejszych szans na spełnienie, ale teraz były dla niej ważne. Dawały jej jakaś nadzieję, że wszystko może się zdarzyć. Podobno wszystko miało być inaczej.

    | Pociąg.

Powrót do góry Go down
the victim
Aart Miksa
Aart Miksa
https://panem.forumpl.net/t1899-aart-miksa
Wiek : 18
Zawód : Muzyk
Przy sobie : Nóż ceramiczny, śpiwór, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, krótkofalówka, zapasy jedzenia, rewolwer, naboje, telefon komórkowy

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyPon Mar 17, 2014 12:43 pm

Życie w KOLC-u stawało się coraz bardziej monotonne. Od czasu niezwykłych wydarzeń na placu, nie spotkało go nic dziwnego. Ponad miesiąc spędził na wędrowaniu po różnych rejonach Kwartału, swoistym zwiedzaniu, bez żadnego celu. Czym może kierować się osoba, która pozbawiona wspomnień, rodziny i jakiejkolwiek przydatnej wiedzy, jak rozbitek, żyje z dnia na dzień. Jedynym, co utrzymywało go przy zmysłach były skrzypce. Instrument może i stary, może i nieco zniszczony, jednak w dalszym ciągu wydający piękne dźwięki.
Właśnie w taki sposób dostał się na dworzec kolejowy, który roił się od ludzi. Osamotniony, lubił przebywać w towarzystwie nieznajomych, którzy bez zbędnego gadania, po prostu, doceniali jego talent. Usiadł na pierwszej lepszej ławce, wyciągnął skrzypce i zaczął grać. Jak było to w jego wypadku, robił to instynktownie, melodie układały się w całość w jego głowie, bez nut, zbędnych statutów. Po prostu on i jego chwila przyjemności. Swoje zachowanie na stacji starał się usprawiedliwić chęcią urozmaicenia szarego dnia w równie szarym, pozbawionym humoru, spowitym znieczulicą Kwartale. Muzykował wszędzie, gdzie na chwilę stanął. W chwilach odpoczynku, chciał choć trochę wesprzeć ludzi na duchu. Czy to złe? Nie myślał o tym… Robił to, co chciał. Wolności jeszcze mu nie odebrano.
Powrót do góry Go down
the victim
Gerda Harvin
Gerda Harvin
https://panem.forumpl.net/t1436-gerda-harvin
https://panem.forumpl.net/t1672-gerda#21499
https://panem.forumpl.net/t1671-gerda-harvin#21498
https://panem.forumpl.net/t1673-listy-do-kaja#21500
Wiek : 19 lat
Zawód : nauczycielka muzyki
Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyPon Mar 17, 2014 1:02 pm

| start po przeskoku

Wydarzenia sprzed miesiąca sprawiły, że Gerda przez jakiś czas nie wystawiała nosa z domu, co w końcu uznała za przejaw głupoty, bo przecież jeden z mężczyzn, którzy ją napadli, miał jej dokumenty i doskonale znał adres. Gdyby chcieli dokończyć to, co zaczęli, już dawno by to zrobili. Panna Harvin przemogła się i wróciła do pracy, ale bardzo uważała, by wracać do domu przed godziną policyjną i nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. Rozcięcie na policzku zagoiło się, jednak wciąż pozostawała tam jasna, podłużna blizna, która codziennie przypominała Gerdzie, co przeszła pewnego razu w ciemnej uliczce.
Codzienna droga do pracy prowadziła tuż obok dworca kolejowego, a dziewczyna przemierzała ją dziś tak, jak każdego innego dnia. Ręce w kieszeniach, głowa pochylona, szybki krok...Nie patrzyła na ludzi i nie chciała też, aby oni patrzyli na nią.
Maszerując przed siebie, usłyszała nagle muzykę dobiegającą z dworca, a rozbrzmiewała ona tym głośniej, im bliżej wejścia do budynku była Gerda. Harvin przystanęła, zerkając zaciekawiona ponad głowami tłumu ludzi. Czy to były skrzypce, prawdziwe skrzypce w Kwartale?
Do rozpoczęcia zajęć miała jeszcze trochę czasu, dlatego nie wahała się ani chwili, jednym susem zeskoczyła z chodnika i powędrowała do dworcowej poczekalni, wypatrując w tłumie grajka.
Zauważyła go, siedział sam na ławce i wyczarowywał przepiękną melodię, na którą niestety nie wszyscy przechodnie reagowali entuzjastycznie. Oczarowana Gerda zdecydowała się podejść bliżej, a w końcu znalazła się tuż obok ławki chłopaka. Mógł być w jej wieku, mógł być młodszy, może powinna kojarzyć go ze szkoły, a jednak nie kojarzyła. Wpatrywała się w niego dłuższą chwilę, zanim zdecydowała się odezwać.
- Powinieneś grać w muszli koncertowej, a nie tutaj - nie chciała mu przerywać, ale nie mogła się powstrzymać przed pochwałą.


Ostatnio zmieniony przez Gerda Harvin dnia Pon Mar 17, 2014 4:44 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the victim
Aart Miksa
Aart Miksa
https://panem.forumpl.net/t1899-aart-miksa
Wiek : 18
Zawód : Muzyk
Przy sobie : Nóż ceramiczny, śpiwór, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, krótkofalówka, zapasy jedzenia, rewolwer, naboje, telefon komórkowy

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyPon Mar 17, 2014 1:11 pm

To prawda. Nie wszyscy ludzie nastawieni są na entuzjastyczne przyjmowanie podarowanej im rozrywki. Do prawdy, znieczulica to zjawisko niezwykle dziwne. Wprowadza ludzi w stan nijakości, w uczucie potrzeby ciągłego użalania się nad swoim losem, ciągłą pogoń za byciem nieszczęśliwym. W końcu ktoś jednak docenił jego starania. Niezwykle miły komplement nie spowodował przerwy w graniu. Z zamkniętymi oczami, wsłuchując się w głos zagajającej osoby, starał się wyobrazić sobie jej wygląd. Na pewno była drobna, zdecydowanie jej głos pasował do dźwięków, które nieco zmienił, aby pokrywały się z możliwościami wokalnymi kobiety.
- Może zaśpiewasz?-dalej miał zamknięte oczy. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, białe ząbki w końcu mogły zobaczyć piękny dzień.
Miło było usłyszeć miłe słowa skierowane w swoja stronę. To jednak daje nadzieję, że jest tu jeszcze ktoś, kto potrafi docenić starania innych.
Powrót do góry Go down
the victim
Gerda Harvin
Gerda Harvin
https://panem.forumpl.net/t1436-gerda-harvin
https://panem.forumpl.net/t1672-gerda#21499
https://panem.forumpl.net/t1671-gerda-harvin#21498
https://panem.forumpl.net/t1673-listy-do-kaja#21500
Wiek : 19 lat
Zawód : nauczycielka muzyki
Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyPon Mar 17, 2014 1:25 pm

Bardzo pozytywnie zaskoczył ją swoją propozycją. Uśmiechnęła się pod nosem, zerkając przez ramię i upewniając się, że w okolicy nie ma żadnych Strażników Pokoju, w każdej chwili gotowych zatrzymać ich za zakłócanie porządku. Odkąd warunki w KOLCu uległy powiększeniu, nawet coś tak przyjemnego, jak muzykowanie, spotykało się z naganą.
- Pomogło mi, bo szybko zapomniałam, a tych mroźnych dni nie chcę już. Uległam znów, nic w zamian nie dostałam, ty znów dałeś mi tylko lód... - zaczęła śpiewać, dostosowując się do jego melodii, a tekst sam przychodził jej do głowy, choć tej piosenki nie wykonywała już od bardzo dawna - I wtedy przyszedł maj, zamieszał w moim sercu. Zgubiłam cały żal, poczułam co to szczęście, tylko szczęście, całe szczęście!
Z pewnym zdumieniem zauważyła, że niektórzy zaczęli przystawać i przyglądać się muzykującym na ławce. Pojawiły się pierwsze krzywe spojrzenia, ale także pierwsze uśmiechy, a tych w getcie nigdy za wiele.


Ostatnio zmieniony przez Gerda Harvin dnia Pon Mar 17, 2014 4:44 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the victim
Aart Miksa
Aart Miksa
https://panem.forumpl.net/t1899-aart-miksa
Wiek : 18
Zawód : Muzyk
Przy sobie : Nóż ceramiczny, śpiwór, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, krótkofalówka, zapasy jedzenia, rewolwer, naboje, telefon komórkowy

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyPon Mar 17, 2014 1:40 pm

Nie spodziewał się, że trafił na tak odważną miłośniczkę muzyki. Nie dość, ze potrafiła docenić jego starania, to dołączyła się do niego, wpasowując słowa idealnie w linię melodyczną. Delikatny głos zdawał się zdumiewać, Aart otworzył oczy aby spojrzeć na swoją rozmówczynię. Wyglądała tak, jak sobie ją wyobraził. Drobna blondyneczka, piękny głos, z całą pewnością miała kontakt z muzyką. Spojrzał w jej oczy w celu zwrócenia jej uwagi na fakt, iż zaraz zmieni linię melodyczną. Miał zamiar dać brawurowy popis, chciał zwrócić na nich uwagę wszystkich obecnych, miał zamiar utkwić w pamięci gapió na dłuższy czas. Stanął na ławce i energicznie operując smyczkiem zaczął grać coraz to szybciej. Na jego twarzy gościł uśmiech, nie wymuszony, taki który gości na twarzy, gdy jesteś szczęśliwy.
- Powinnaś występować na muszli koncertowej, a nie śpiewać u boku byle ulicznego grajka.- patrzył na nią z radością, ze spotkał kogoś, kto podziela jego pasję.

Powrót do góry Go down
the victim
Gerda Harvin
Gerda Harvin
https://panem.forumpl.net/t1436-gerda-harvin
https://panem.forumpl.net/t1672-gerda#21499
https://panem.forumpl.net/t1671-gerda-harvin#21498
https://panem.forumpl.net/t1673-listy-do-kaja#21500
Wiek : 19 lat
Zawód : nauczycielka muzyki
Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyPon Mar 17, 2014 4:09 pm

Nie nazwałaby siebie odważną, nie w normalnych przypadkach, ale gdy przychodziło co do czego, a muzyka brała górę, Gerda zatracała się w tym, co robiła i żadne konsekwencje nie miały już dla niej znaczenia. Tak było i tym razem, bo choć obserwowali ich oby ludzie, dziewczyna zdawała się ich nie zauważać, wciąż oczarowana grajkiem i tym, co wydobywał z siebie i swoich skrzypiec.
Gdy ich spojrzenia się spotkały, uśmiechnęła się lekko i natychmiast też zrozumiała, co chciał jej przekazać. Patrzyła, jak staje na ławce i zaczyna przygrywać coraz głośniej, śmielej, chcąc zwrócić na siebie uwagę i obudzić ludzi zebranych na dworcu. Gdyby to nie było getto to kto wie, może już zebraliby pokaźną sumkę do kapelusza?
- In front of me it's easy to see, how we could do this to ourselves... -  zaczęła kołysać się w rytm muzyki, szukając kontaktu wzrokowego z chłopakiem - And complicate all that surrounds us, I've found my truth inside. There's no way to justify. What's done is done!
Ona także cieszyła się jak dziecko, że wreszcie, w brudnym i szarym Kwartale, odnalazła kogoś, kto podzielał jej pasję. Muzyka zawsze podnosiła ją na duchu i Gerda była pewna, że nie tylko na nią ma taki zbawienny wpływ. Widząc miny ludzi dookoła mogła się przekonać, że oni także poczuli się dziwnie pokrzepieni wykonaniem pary z ławki.

***
Powrót do góry Go down
the victim
Aart Miksa
Aart Miksa
https://panem.forumpl.net/t1899-aart-miksa
Wiek : 18
Zawód : Muzyk
Przy sobie : Nóż ceramiczny, śpiwór, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, krótkofalówka, zapasy jedzenia, rewolwer, naboje, telefon komórkowy

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyPon Mar 17, 2014 4:24 pm

Melodia trwała jeszcze chwilę, coraz więcej ludzi patrzyło ta duet z aprobatą, a niżeli z wyrazem obrzydzenia, zmarnowania. Był to dobry omen, ich muzyka zrobiła coś, co od dawna nie stało się, gdy grał sam. Przeważnie wyrzucany przez strażników pokoju, bądź mieszkańców, którym przeszkadzało to co robi, teraz stał na ławce, dookoła zbierał się tłum gapiów, a obok niego stała śliczna blondynka z aksamitnym głosem.
Powoli zwolnił tempo, aż w końcu melodia ucichła, ludzie z uśmiechami na twarzy rozeszli się, niektórzy dając wyrazy uznania, poprzez ciche oklaski. Lepiej żeby władza nie wiedziała, że można tu się jeszcze bawić. Szybko zakazaliby jakiejkolwiek aktywności artystycznej.
Usiadł na ławce, skrzypce położył w futerale, którego nie zamykał.
- Piękny głos. W końcu trafiłem na kogoś, kto podziela moje zainteresowania- uśmiechnął się lekko zakłopotany. Udawał jednak pewnego siebie. - Mam nadzieję, że nie narobiliśmy sobie kłopotów. Lepiej, żeby Strażnicy nie znaleźli nas po plotkach...- dodał po chwili.
- Jestem Aart.
Powrót do góry Go down
the victim
Gerda Harvin
Gerda Harvin
https://panem.forumpl.net/t1436-gerda-harvin
https://panem.forumpl.net/t1672-gerda#21499
https://panem.forumpl.net/t1671-gerda-harvin#21498
https://panem.forumpl.net/t1673-listy-do-kaja#21500
Wiek : 19 lat
Zawód : nauczycielka muzyki
Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyPon Mar 17, 2014 4:43 pm

Ciche oklaski od tłumu zebranego na dworcu, znaczyły dla niej naprawdę wiele. Radość nie gościła w getcie codziennie, potrzeba było właśnie takich chwil by przypomnieć ludziom, że jeszcze nie wszystko jest stracone. Radosny uśmiech przechodzącego staruszka i świadomość, że może wspomni jeszcze dzisiejszy poranek... dla takich momentów warto było narażać się na potencjalną interwencję Strażników.
Melodia w końcu ucichła, tłum zaczął się przerzedzać, ale ani Gerda, ani nieznajomy grajek nie ruszyli się z miejsca. Dziewczyna zwróciła się twarzą do niego, uśmiechem dziękując za komplement.
- Ty też masz prawdziwy talent - rzekła, obserwując jak chowa skrzypce do futerału - Grywasz tu częściej? Żałuję, że nie trafiliśmy na siebie wcześniej.
Ach, co to by były za występy, mogłaby go nawet zaprosić do szkoły na jedno ze swoich przedstawień!
- Gerda - podała mu rękę, uśmiechając się delikatnie. - Może masz rację z tymi Strażnikami. Co powiesz na zmianę lokalu?
Powrót do góry Go down
the victim
Aart Miksa
Aart Miksa
https://panem.forumpl.net/t1899-aart-miksa
Wiek : 18
Zawód : Muzyk
Przy sobie : Nóż ceramiczny, śpiwór, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, krótkofalówka, zapasy jedzenia, rewolwer, naboje, telefon komórkowy

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyPon Mar 17, 2014 5:07 pm

Uśmiech tez miała ładny. Dziewczęcy, jak cała ona- delikatny. Gdy wyciągnęła do niego rękę, chwycił ją delikatnie, a zaraz potem puścił. Ona chyba cała była mięciusia i przytulaśna, jednak nie pokazywał po sobie nastroju, jaki panował wewnątrz. Burza, jaką wywołała przyjazna dziewczyna, wciąż trwała. Perspektywa posiadania kogoś, kto mógłby stać się przyjacielem, kogoś, z kim łączy go wspólna pasja i zamiłowania, rozsadzała go entuzjazmem.
- Gerda...- piękne imię, idealne dla piosenkarki. Gdyby nie fakt, że jej głos idealnie pasuje do dźwięków skrzypiec, już dawno uciekłby stąd nie poznawszy nawet jak ma na imię.
- Miło mi to słyszeć Gerdo, rzadko dostaję komplementy, częściej rzucają we mnie pomidorami.- parsknął lekko, jakby szydził ze swojego losu i tego co spotkało go dotychczas.
Może i dworzec nie był dobrym miejscem na rozmowę. Głośne przyjazdy i odjazdy pociągów, sygnały ostrzegawcze i gwar przechodniów kumulowały się w jeden wielki harmider. Aż dziwne, że udało im się dotrzeć z dźwiękiem do tak wielu słuchaczy. dziwne, że nie zostali stłumieni przez ogarniający okolicę gwar.
- Z chęcią napiłbym się kawy... Co ty na to?- zapytał pewnie, jakby znał ją już kilka lat.
Powrót do góry Go down
the victim
Gerda Harvin
Gerda Harvin
https://panem.forumpl.net/t1436-gerda-harvin
https://panem.forumpl.net/t1672-gerda#21499
https://panem.forumpl.net/t1671-gerda-harvin#21498
https://panem.forumpl.net/t1673-listy-do-kaja#21500
Wiek : 19 lat
Zawód : nauczycielka muzyki
Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyPon Mar 17, 2014 6:04 pm

Oboje byli w tak dobrych humorach, a łatwość, z jaką przyszło im się ze sobą porozumieć, także skłoniła Gerdę do głębszych rozmyślań nad posiadaniem przyjaciół w Kwartale. Zawarła tu właściwie tylko kilka znajomości, ale nikt nie dotarł do niej tak szybko i nikt nie namówił do publicznego śpiewania. Czyżby Aart miał okazać się jej bratnią duszą?
- Ignoranci - udała oburzenie, choć jego żart ją rozbawił - No i marnotrawstwo jedzenia w dzisiejszych czasach też chyba źle o nich świadczy.
Dopiero teraz mogła przyjrzeć mu się dokładnie, ale wciąż nie potrafiła rozgryźć, czy jest od niej starszy, czy może powinna znać go ze szkoły. Miała wrażenie, że gdzieś go już widziała, ale wolała nie ryzykować pytaniem o to, bo mogłoby to zabrzmieć co najmniej dziwnie.
- Z chęcią napiłbym się kawy... Co ty na to?
Rozmarzyła się na myśl o kawie, prawdziwej czarnej kawie, jaką piła kiedyś w Siódemce. Jej kolcowy odpowiednik nie był zbyt smaczny, ale wiedziała, gdzie mogą dostać w miarę porządny napój.
- Obawiam się, że nie mam pieniędzy na wizytę w kawiarni - przyznała szczerze, bowiem był to luksus, na który nie mogła sobie pozwolić - No i za jakiś czas powinnam być w pracy. Ale mam pewien pomysł, który oszczędzi nam czasu i pieniędzy - nie wahała się przed przyjęciem towarzystwa od nieznajomego - Pracuje w szkole, jeśli mnie odprowadzisz, możemy usiąść w pokoju nauczycielskim i skorzystać z tamtejszych zapasów. I może wspomożesz mnie na lekcji muzyki?
Spojrzała z nadzieją na futerał ze skrzypcami. Ach, jakiż by to był wspaniały koncert dla dzieciaków!
Powrót do góry Go down
the victim
Aart Miksa
Aart Miksa
https://panem.forumpl.net/t1899-aart-miksa
Wiek : 18
Zawód : Muzyk
Przy sobie : Nóż ceramiczny, śpiwór, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, krótkofalówka, zapasy jedzenia, rewolwer, naboje, telefon komórkowy

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyPon Mar 17, 2014 6:12 pm

Spotkał nauczycielkę... I to zabawną. Młody wiek na pewno pomagał jej w kontaktach z uczniami. Nie wyglądała na więcej niż 20 lat, poza tym trudno zgadywać, gdy się kogoś nie zna. Ocenianie po okładce jest łatwe, ale Aart nigdy nie szedł na łatwiznę, nie załatwiał spraw po najprostszej linii oporu. W końcu, co to za satysfakcja, gdy dostajesz coś łatwo. Wiadome, każdy chciałby, aby wszysko udawało mu się po myśli, trzeba być jednak realistą. W Kwartale nic nie będzie szło łatwo. Zanim coś zdobędziesz, czy do czegoś dotrzesz, musisz pokonać daleką drogę.
- Oczywiście, że cię odprowadzę. Dawno nie było mnie w szkole.- uśmiechnął się, ostatnie słowa wypowiedział z przekąsem. Jakby na przekór ambicjom swojej rozmówczyni.
- Obawiam się jednak, że jestem za nieśmiały, aby pomóc ci w prowadzeniu lekcji...- zamilkł, jednak zaraz wybuchł śmiechem. Nie mógł się powstrzymać od żartów. Jakimś cudem Gerda działała na niego jak głupi Jaś na pacjentów chirurgów.
Z chęcią odwiedzi szkołę, zobaczy jak ludzie starają się, i mimo okropnych warunków, starają się wykształcić swoje dzieci na porządnych ludzi. Szkoda tylko, że niektóre z nich będą mogły trafić na arenę igrzysk. No i darmowa kawa... Nigdy nie odmawia czemuś, co nic nie kosztuje.

//możesz napisać za mnei zt/
Powrót do góry Go down
the pariah
Victoria Rose
Victoria Rose
https://panem.forumpl.net/t2027-victoria-rose#25934
https://panem.forumpl.net/t2034-vic
https://panem.forumpl.net/t2033-victoria-rose#25956
Wiek : 29 lat
Przy sobie : Scyzoryk wielofunkcyjny, fałszywy dowód tożsamości

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyPon Mar 31, 2014 9:39 pm

/ Z odmętów Kwartału, czyli pewnie jednego z mieszkań

Dlaczego dworzec kolejowy? Na dobrą sprawę nie miała pojęcia. Takie słowa zostały przez nią przekazane w wiadomości. Przychodziła czasami w to miejsce, gdy już nie wiedziała, co zrobić ze swoim życiem. Dawno nieużywane tory, które zatonęły w kurzu i śmieciach porzuconych przez innych odwiedzających. Zazwyczaj jednak dworzec był całkowicie pusty. Często gdy przychodziła w to miejsce i zaczynała się rozglądać, a promienie słońca wpadały do środka przez szklane części dachu i okna, w powietrzu można było dostrzec szary kurz, który niespiesznie mienił się swymi ponurymi odcieniami. Gdzieniegdzie wkradła się jakaś roślina, która wyrosła na torach z przyniesionych przez wiatr nasion, w innym miejscu dawniej używana ławka, została połamana przez bezdomnych. Kobieta patrząc na ten przestronny krajobraz, miała wrażenie jakby czas w tym miejscu stanął, emanując dziwną, nieprzeniknioną aurą.
Lubiła to miejsce, może właśnie ze względu na swoje wewnętrzne odczucia. Od kiedy była w KOLCu, a nawet nie wiedziała ile to dokładnie trwało, początkowo całkowicie straciła rachubę, czas jakby zatrzymał się w miejscu. Poznawała nowe osoby, kolejne dusze, które obdarzała swym radosnym usposobieniem, by wieczorami zamknąć się w ciasnym pomieszczeniu i zostać zdominowaną przez falę wspomnień z przeszłości. Czasami przypominało jej to okres, w którym przeszłość była jej prześladowcą, lecz wspomnienia, które wracały do niej w Kwartale, nie zawierały w sobie strachu, a tęsknotę i ogromną wyrwę w sercu. Z każdą nocą pojawiały się coraz to nowsze koszmary i budziła się zlana potem, by uświadomić sobie, że znajduje się w tym miejscu na świecie, gdzie nigdy znaleźć się nie chciała. Była to imitacja jej więzienia z przeszłości. Najgorsze były pierwsze tygodnie, gdy nie mogła spać, z każdej drzemki budząc się z krzykiem, czując zarówno ból fizyczny, jak i psychiczny.
Przychodząc tutaj nie liczyła na zbyt wiele, choć gdzieś bardzo głęboko tliła się zakopana nadzieja. Nie miała nic do stracenia, a mogła otrzymać rozczarowanie. Nie mogła być pewna, że jej wiadomość choćby dotarła do odbiorcy, a nawet jeśli, to nie miała pojęcia, czy będzie chciał się spotkać z kimś, kogo imienia i nazwiska nie kojarzył.
Od momentu kiedy zaczęła zdrowieć, żyła skrytą nadzieją, na to, że osobie, na której tak bardzo jej zależało, nic się nie stało. W końcu tamtego pechowego wydarzenia, wypełnionego krwią, łzami i utratą przytomność, nie pamiętała nic przez kilka kolejne dni, by przez następne tyle gorączkować, myląc dzień z nocą.
Nigdy nie zapomniała jak wyglądał, ich rozmów, pierwszego spotkania, lecz w jej pamięci zaczął zacierać się ten przyjemny męski zapach, delikatny dotyk i srogość kilkudniowego zarostu. Chciała sobie przypomnieć to spojrzenie, które było dla nich czymś wyjątkowym, bo jego dno było identyczne jak jej, z takim samym bagażem doświadczeń i niepowtarzalną nicią porozumienia.
Kiedy znalazła się na dworcu, powędrowała wolnym krokiem na jego sam koniec, siadając na skraju chodnika i zwieszając nogi nad częścią z torami. Chwilę tak siedziała, pochłonięta dziwnymi rozmyślaniami, aż w końcu podsunęła dłonie pod łydki i zaczęła delikatnie machać nogami to w tył, to w przód. Nie mogła siedzieć nieruchomo, gdy w jej wnętrzu emocje próbowały wyrwać się ze swych kajdan, więzione tam od długiego czasu.
Powrót do góry Go down
the pariah
Hugh Randall
Hugh Randall
https://panem.forumpl.net/t1998-hugh-randall
https://panem.forumpl.net/t3568-hugh-2-0#56041
https://panem.forumpl.net/t3567-hugh-randall#56040
Wiek : 34
Zawód : Poszukiwany
Przy sobie : scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe, niezarejestrowana broń palna, zapalniczka,zdobiony sztylet, fałszywy dowód tożsamości, telefon komórkowy
Obrażenia : anemia

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyPon Mar 31, 2014 10:52 pm

/brama główna
Spacer przez Kwartał okazał się ciężki, żmudny i nieprzyjemny. Widok tych wszystkich ludzi, patrzących na niego jakby to on ściągnął na nich to nieszczęście. Widok był przygnębiający i sprawiał, że rzeczywiście czuł się winny. Był ciekawy, czy uda mu się spotkać kogoś ze starych znajomych, którzy nie mieli tyle szczęścia co on. Rozglądał się, szukając znajomych twarzy, jednak wszędzie widział tylko zbolałe twarze mieszkańców. Spuścił więc wzrok i szedł przed siebie, zastanawiając się jak daleko jeszcze musi zajść, aby znaleźć miejsce ich spotkania. Kiedy odważył się podnieść wzrok i przyjrzeć się dokładnie temu, co go otaczało. Biedę, ubóstwo, choroby i smutek widać było gołym okiem. Momentami przypominało mu to życie w Dystrykcie. Nie pamiętał go zbyt dobrze, jedynie pojedyncze obrazy, dźwięki i zapachy, ukryte gdzieś głęboko w jego sercu, będące częścią jego duszy. Było tu jednak tak samo biednie, ludzie żyli prawie na tym samym poziomie, a szanse na wyjście stąd były tak samo niewielkie.
Mężczyzna nigdy nie zastanawiał się co by się stało, gdyby nigdy nie opuścił Dziewiątki. Nie potrafił wyobrazić sobie życia z pełną rodziną, wśród pięknych, złotych pól. Dla niego było to coś tak samo odległego jak przyszłość, której również nie mógł sobie wyobrazić. Już dawno przestał się nad nią zastanawiać, bo nie mógł wyobrazić sobie siebie samego. Nie sądził, aby kiedykolwiek znalazł kobietę, którą pokochałby tak jak Victorię. Przez jakiś czas zaraz po jej śmierci miał wrażenie, że jego życie właśnie się skończyło. Że jego serce przestało bić w tym samym momencie co jej, a jego ciało funkcjonowało bez niego. Był tylko powłoką, pustym naczyniem bez duszy. Załamał się, staczał się coraz bardziej. I nie miał już nikogo, kto mógłby go z niego wyciągnąć. Ani nie chciał mieć, bo razem z nią dopełniali się. Pierwsze noce po jej odejściu były koszmarem. W nocy budził się zlany potem, w głowie wciąż słysząc jej głos. Gdy patrzył na swoje dłonie widział jej krew, skapującą z nich i czuł się jakby to on pozbawił ją życia. Żałował, że nie zabrał jej ciała, że nie pochował, nie oddał czci i nie pożegnał się tak, jak należało. Winił się za to przez długi czas i wciąż się wini. Tyle że tym razem wie, że nie może już popaś w ten stan otępienia i depresji. Wiedział, że użalanie się nad sobą nie zwróci jej życia, ale pokonanie Coin może przynieść mu ulgę i sprawić, że choć po części sobie wybaczy. To nieprawda, że bariera działała. Bo wciąż wracał do niej myślami. Widział jej niebieskie oczy, zaróżowione policzki. Pamiętał jej głos i za każdym razem przechodził go taki sam dreszcz jak za pierwszym razem, gdy go usłyszał. Czasem nawet, kiedy miewał gorszy dzień, jego dłoń odruchowo wędrowała do wargi, czując dotyk jej dłoni wycierającej jego krew.
Od czasu do czasu pozwalał sobie dać upust emocjom. Przecież sam jej powiedział, że trzymanie tego w sobie nie przynosi nic dobrego. I dalej się tego trzymał, dlatego potrzebował tego od czasu do czasu. W te dni kładł się na łóżku zwinięty w kłębek i małym kluczykiem otwierał drzwiczki w ścianie w jego umyśle, pozwalając sobie na chwilę wspomnień. Robił to też po to, aby o niej nie zapomnieć. Tak samo czynił ze swoim rodzeństwem. Jednak nie polegało to na rozpamiętywaniu tego, co złe. Oczami wyobraźni widział wszystkie dobre chwile, które spędził z każdą z tych osób. Przywoływał ich uśmiechy, kolory oczu, ulubione zajęcia i przedmioty. I to rzeczywiście pomagało, sprawiało, że trzymał swój umysł w garści bo kontrolował to, o czym myśli. Był znacznie silniejszy niż rok temu i bardziej doświadczony.
Po dość długim czasie błądzenia po Kwartale dotarł na miejsce spotkania. Wyglądało ono spokojnie i cicho, było pamiątką dawnej chwały tego miejsca, przywoływało uczucie nostalgii i zmuszało to rozmyślań. Hugh, rozglądając się po okolicy widział odzwierciedlenie siebie - zniszczone, zanieczyszczone i opuszczone, ale stabilne miejsce, w którym można znaleźć wytchnienie. Zarośnięte, nieużywane tory, pokryty kurzem i popiołem budynek, walające się dookoła śmieci. Gdyby nie to, że Randall w swoim życiu widział o wiele gorsze widoki, zapewne czułby się tam nieswojo. Ale nie, od dziwo to miejsce napawało go spokojem i wyciszało, pozwalało zjednoczyć się z mieszkańcami KOLCa, którym szczerze współczuł i którym z całej siły chciał pomóc. Na swój sposób dworzec był również piękny, a przynajmniej piękny dla niego, bo podobno miał dziwne wyczucie stylu.
Przez marsz kurzącą się drogą szkła jego okularów pokryte były pyłem, przez który niewiele widział. Nie dostrzegał więc osoby oddalonej od niego o parędziesiąt metrów. Westchnął i wyjął z kieszeni marynarki chusteczkę. Zajął się czyszczeniem okularów, jednocześnie odwracając się w stronę drogi, którą tu przyszedł podejrzewając, że skoro osoba, z którą miał się spotkać, jeszcze się nie zjawiła, prawdopodobnie przyjdzie z tej samej strony. Strach i niepewność opuściły go już zupełnie, teraz był tylko ciekawy i niecierpliwy. Zerknął na zegarek i zastanowił się co by zrobił, gdyby nie był tam sam. Gdyby ona wciąż żyła. To chyba to miejsce zmusiło go do zapuszczenia się w te czeluści swojego umysłu.
- Odpuść sobie, Hugh - szepnął do siebie zamykając na chwilę oczy i oddychając głęboko - To tylko dworzec i nie może sprawić, że znów upadniesz - dodał. Właśnie na tym polegała jego strategia. Racjonalne myślenie i świadomość tego, jaka jest rzeczywistość.
ehh, trochę bez ładu i składu, ale cóż. później będzie lepiej, promise <3
Powrót do góry Go down
the pariah
Victoria Rose
Victoria Rose
https://panem.forumpl.net/t2027-victoria-rose#25934
https://panem.forumpl.net/t2034-vic
https://panem.forumpl.net/t2033-victoria-rose#25956
Wiek : 29 lat
Przy sobie : Scyzoryk wielofunkcyjny, fałszywy dowód tożsamości

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 EmptyPon Mar 31, 2014 11:47 pm

Siedząc tam na dworcu, machając nogami w te i we wte, wyglądała jak mała dziewczynka. Jej ciało choć nie wychudłe, to z pewnością nie tak okazałe jak kiedyś, widocznie zarysowywało ciężki okres w jej życiu. Bądź co bądź otarcie się o kres własnego życia, zawsze pozostawia jakiś ślad. Czasami ludzie z Kwartału pytali ją, czy widziała to białe, ciepłe światło, które kończyło całe cierpienia, ale ona milczała, bo te chwile wspominała jako jedne z najbardziej bolesnych w swym życiu, ogarnięte mrokiem i nieprzeniknioną czernią. Wielu ludzi w KOLCu również to odczuła. Wspólne życie z nimi uczyło wiele, pozwalając stoczyć się człowiekowi na samo dno i powoli podnosić, jeśli tylko jeszcze miał do tego siłę. Kiedyś nie potrafiłaby żyć bez wielu wygód, a teraz zadowalały ją chociażby radosne twarze dzieci, które w tym miejscu były tak niecodziennym widokiem. Ubrana w przetarte dżinsy, czarną bokserkę, trampki i prostą, ciemną kurtkę, nie wyróżniała się z tłumu mieszkańców tego miejsca. Nawet nie starała się być inna, bardzo często wręcz pożądała tego, by stać się z nimi jednością, wiedząc, że za wychylanie się z szeregu groziły nieprzyjemne tego skutki.
Często bywało tak, że po wielu dniach bezczynności, nie miała nawet ochoty wychodzić z tego obskurnego pokoju, jaki był teraz jej domem, choć na samo słowo 'dom' robiło jej się niedobrze, gdy mogła porównać to co miała dawniej z obecną sytuacją. I nie chodziło o to, że brakowało jej wygód, lecz tej atmosfery, do której była tak przyzwyczajona. Nie mogła jednak narzekać, bo przecież byli wokół niej ludzie, którzy postanowili jej pomóc i zaopiekowali się bez słowa, przyjmując w swoje progi jako jedną z nich.
Wtedy też, patrząc na tych ludzi z dala, do jej wyobraźni wracał jego obraz i zaczynała się zastanawiać, czy nie lepiej byłoby, gdyby pozostała w tym miejscu, właśnie tu kontynuując swój żywot i nie przynosząc jemu i sobie kolejnej dawki bólu, bo przecież nic nie mogło sprawić, by powróciła do życia sprzed postrzału. Innym razem w skrajnych sytuacjach wymyślała, że to więzienie jest tak naprawdę czymś dobrym. Chciała wierzyć, że nikt jej tu nie znajdzie i nie zacznie ponownie zamieniać jej życia w piekło lub jeszcze boleśniejsze w tym wypadku niebo, które tak nie pasowało do okoliczności.
Tak bardzo próbowała zająć czymś skołatane myśli, że nie usłyszała oddalonych kroków na stacji. Dopiero odrzucając z umysłu te dziwne scenariusze, zaczęła rozglądać się dookoła, czując pojawiający się w sercu zawód, że tak naprawdę nikt tego dnia się nie pojawi. Wtedy jednak w oddali ujrzała sylwetkę osoby, która stała do niej plecami. Nie była w stanie zobaczyć nic dokładnego, więc nieco zaniepokojona wciągnęła nogi powtórnie na peron i wstała. Serce zaczęło niebezpiecznie przyspieszać tempa, choć równie dobrze sylwetka mogła należeć do nieznajomego przechodnia, który nie daj nieszczęście, mógł być niebezpieczny. Trampki stanowczo ułatwiały sprawę cichego poruszania się, więc każdy krok w stronę mężczyzny, choć zagłuszony mocnym biciem serca, nie pozostawiał w głuchej przestrzeni żadnego dźwięku.
Dopadła ją jeszcze większa dawka niepewności niż wcześniej, bo wiedziała, że jest to ostatnia szansa na wycofanie się i ostateczne zamknięcie starego rozdziału, lecz nie potrafiła tego zrobić. Z każdym krokiem dostrzegała coraz więcej szczegółów, a gdy jej oczom wymalowały się kręcone włosy i tak dobrze znana jej męska postura, którą rozpoznałaby w największym tłumie, przystanęła na chwilę, bo w gardle pojawiła się gula wielkości piłeczki pingpongowej, a serce przestało pracować na ułamek sekundy. Oddech nieświadomie przyspieszył tempa. Czuła się jakby miała naście lat i właśnie wybierała na pierwszą randkę, z tą różnicą, że zamiast motylków w brzuchu, zebrało jej się na wymioty, spowodowane zbyt dużym zdenerwowaniem.
Stała tak chwilę, obserwując go z dala niczym ludzi posąg i podziwiając. Z drugiej strony angażując to spotkanie, nigdy nie zastanowiła się nad tym, co zrobi gdy go zobaczy, a tym bardziej nad reakcją Randalla, który myślał, że jej ciało leży teraz trzy metry pod ziemią.
Nie mogła dłużej czekać, ale nie wiedziała, co ma powiedzieć. Nie mogła przecież przywitać się zwykłym Cześć, jakby nigdy nic się nie stało. Zaczęła iść w jego stronę, a po chwili znalazła się za jego plecami. Z jej gardła nie dochodziły żadne dźwięki, jedyne co była zdolna zrobić, to wysunąć w jego stronę rękę, złapać za kurtkę na plecach dłonią, zaciskając ją w pięść, a chwilę później oparła się czołem zaraz obok dłoni, w okolicach kręgosłupa o brązową kurtkę. Jeśli zareagowałby zbyt gwałtownie... trudno. Jeśli się odwróci, pomyśli, że to duch i ucieknie... trudno. Jej dusza była w tej chwili kwintesencją szczęścia, mogąc choć na chwilę znów go dotknąć, poczuć jego obecność, te wyraźne perfumy, których zapach otaczał ją za każdym razem, gdy była przez niego przytulana. Nie wiedziała, że tak drobna uciecha, może przynieść aż tyle radości, bo przecież tak na dobrą sprawę nic nie zrobiła, a jednak jej wnętrze aż kipiało z mieszanki najróżniejszych uczuć.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Dworzec kolejowy - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dworzec kolejowy   Dworzec kolejowy - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Dworzec kolejowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

 Similar topics

-
» Dworzec kolejowy
» Dworzec kolejowy
» Dworzec kolejowy

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Getto-