Ja się zgłaszam! Może uda się coś wykombinować? Sam postaram się też coś na dniach ewentualnie przedstawić.

Hmmm nie wiem czemu, ale ja widziałabym tu jakiś pozytyw...
Jak na razie przyszło mi na myśl tylko to, że po rebelii kiedy Albert miał te swoje problemy alkoholowe, a Gwen bardzo chciała się zmienić, znalazła go pijanego i może mu pomogła czy coś? Później zobaczyła, że jest niemową i na początku nie potrafili się dogadać, ale ona się jakoś tam nauczyła i może teraz spotykają się od czasu do czasu na luźne rozmowy?
A jak nie coś takiego, to jeszcze pomyślę najwyżej i się zobaczy <3

POZYTYW. Tak! Jestem za. I Gwen ma naprawdę tak dobre serduszko, że pomaga zalanemu w trzy dupy niemowie? W każdym razie mi pasuje. Z pewnością ma bardzo dużego plusa jeśli chciała się uczyć porozumiewać w języku Alberta, bo w życiu wiele się już na kartce napisał. Wyczuwam jednak w późniejszym terminie mały zgrzyt, bo ktoś tu był rebeliantem atakującym Kapitol, a tak się składa, że ich grupka "zabrała" głos Albertowi. Będzie fajnie

Późniejszy zgrzyt może być, ale Gwen tak naprawdę jest przeciwko Coin i w gruncie rzeczy została zmuszona do tego, aby walczyć.
I tak, ma tak wielkie serduszko, że pomaga zalanemu w trzy dupy niemowie
I na pewno będzie

To źle, bo ją Albercik za bardzo polubi. Niemniej jednak ustalone! Czekam na spotkanie. ;>

Zarówno Gwen, jak i Sonea nie popierają rządów Almy, ale obie w pewien sposób dla niej pracują- musimy coś mieć!

pani rzecznik i pan od mediów, koniecznie nusimy coś mieć! ale jakoś intensywnie, albo wojujący negatyw albo wysoki pozytyw!

Laura z Soneą widziałabym pozytyw, mimo że dzieli je 8 lat różnicy. Ale Gwen jest raczej pogodną duszyczką, zwłaszcza że obie są w podobnej sytuacji... I tak jeszcze o okolicznościach spotkania myślałam i zastanawiam się, czy Sonea walczyła razem z wojskami Trzynastki? Bo jeśli tak, to mogłyby się poznać na froncie...A jeśli nie to nie mam pomysłu poza tym, że możemy rozegrać ich spotkanie. No chyba że ty na coś wpadniesz :>
Martyna No pewnie, że muszą coś mieć! I chyba pokusiłabym się o negatyw... Gwen mogłoby wkurzać jego zamiłowanie do bogactwa i ten typowy dla kapitolinczyka styl bycia, ale co powiesz na to, żeby przy wszystkich okazjach, kiedy znajdowali się wśród innych osób, zachowywali się jak dobrzy znajomi, żeby zaraz potem odsuwać się z odrazą od siebie i kłócić o byle jakie rzeczy? :>

Tak, Sonea walczyła z Trzynastkowymi, więc jak najbardziej mogły się poznać na froncie, wszystko pasuje.

>>Często podsłuchiwała i śledziła różnych ważnych ludzi z Trzynastki. <<

Soren od 15 roku życia mieszkał w 13. Między nimi jest 5 lat różnicy, więc Gwen była wtedy 10-latką. Mogli za sobą dziecięco nie przepadać, bo Royce był dziwny a ze 2-3lata później zaczął łazić za Mallory Hearst, jako źródłem swojej chłopięcej fascynacji. W wielkim skrócie chwilę później z mordowania przypadkowo zdobytych zwierząt przerzucił się na ludzi i chwilę po 20 urodzinach wyniósł z Trzynastki.

Niech się w takim razie znają! Mógł być pierwszą miłością (raczej niespełnioną, bo Soren nie potrafi sobie radzić z takimi rzeczami, gdyż do 33 roku życia nadal uważa je za zbędne), mooogla za nim łazić, być przysłowiowym wrzodem na tyłku, a z tego tytułu mógł ją też trochę straszyć, mógł jej zamordować jakieś żyjące stworzenie, jeśli jej rodzice mogli pozwolić sobie na to, by je zdobyć (ale skoro była wpadką, to z ich poświęceniem mogło być różnie, co nie? :P). Mogli być sąsiadami, generalnie mogli być miksem tego wszystkiego, tylko musisz mi nadać kierunek w tej burzy mózgów :))

Laura, więc pomysł z frontem zostaje... I co powiesz na to, żeby później spotykały się od czasu do czasu, rozmawiały i takie tam? Może udałoby im się tak do siebie zbliżyć, że w końcu dowiedziały się o swojej niechęci do Coin?
Søren, pomysł z tą pierwszą miłością jak najbardziej mi się podoba! Już widzę taką małą, samotną Gwen, łażącą za jakimś chłopcem... I pewnie, że mógł ją straszyć, ale zabicie zwierzątka raczej nie wchodzi w grę, rodzice za nic by jej go nie zdobyli I w sumie pomysł z sąsiadami też mi się podoba <3 Więc w sumie chyba nic dodać nic ująć... Poza faktem, że tą niechęć do siebie na sto procent chcę przeciągnąć aż do teraz, choć raczej nie ma co ogarniać na przyszłość. Może kiedyś uda nam się zagrać, to zobaczymy

Coż, jestem jak najbardziej za! Mogą się nawet zobaczyć jakoś na bankiecie.
O ile MG wcześniej nie wysadzi limuzyn w powietrze, to w końcu event na Panem. <33

Pamiętaj o mnie

Pamiętam pamiętam
Jeszcze nie wiem, kiedy nasze panie odnowią relację, ale kiedyś to na pewno nastąpi

Jadą razem limuzyną, no! Rusz tyłek i napisz post to odnowią

WŁAŚNIE PRZESZKODZIŁAŚ MI W OGLĄDANIU OUAT.
Ale dobra, skoro tego właśnie chcesz, idę pisać

EJ, NIE MÓW TAK BO BĘDĘ MIEĆ WYRZUTY SUMIENIA D:

Pisz i oglądaj!

Gwen Arrington napisał:

Martyna No pewnie, że muszą coś mieć! I chyba pokusiłabym się o negatyw... Gwen mogłoby wkurzać jego zamiłowanie do bogactwa i ten typowy dla kapitolinczyka styl bycia, ale co powiesz na to, żeby przy wszystkich okazjach, kiedy znajdowali się wśród innych osób, zachowywali się jak dobrzy znajomi, żeby zaraz potem odsuwać się z odrazą od siebie i kłócić o byle jakie rzeczy? :>

MISTRZ REFLEKSU TO JA
ale tłumaczę się wojażowaniem ;> jak najbardziej mi to odpowiada, muszą współpracować, chociaż Elajża uważa Gwen za niekompetentną młódkę wychowaną w szczurowni (tj. trzynastce) i z pewnością nieprzyjemnostki im się zdarzają. często ;> ale muszą się kreować na dobrych znajomych, wiadomo, rzecznik + pan medialny, cudowna profesjonalna para a tak naprawdę chętnie wbiliby sobie statyw od kamery w oczodoły!