Uwaga! Tylko poważne propozycje, żadnych reklam, żadnego spamu, żadnych ofert kupna domku w Czwórce nad malowniczo skażonym morzem!

to my się przyjaźnimy?

ewentualnie podrzucam Ci Mallory, lat 42 i z rządu!

Całe szczęście nie mam domku w czwórce nad skażonym morzem!

Więc, więc, więc - Rose to zwyciężczyni z Dwójki.  W tak samo krótkim czasie wymiotła trybutów z areny, jednak ona zrobiła to mieczem. Również ładna, również zabrana przez Kapitol po turnee. PRZYPADEK? Nie sądzę.
Ale jest młodsza od Joffa o parenaście lat, dlatego proponuję, by Gene był jej mentorem, bo wychodzi na to, że w tym czasie mentorował w dystrykcie. <3

Ger, jeśli podstawą przyjaźni będzie pożyczanie (na wiecznie nieoddanie) papierosów, kiedy zajdzie potrzeba dokarmić zwierzątko... to idę na wszystko!<3

Z Mallory też coś można wymyślić, choć akurat w wypadku kobiet wolę, żeby wszystko wyszło na fabule. :D


Rose, w Panem nie ma przypadków! :D
Tak, tak, rocznikowo wszystko się zgadza, był jej mentorem i tryumfował, kiedy pokazała klasę zwyciężając. Takiej podopiecznej nie może się wstydzić!

jeśli papierosy to prędzej Mallory nie no ja wyślę Ci pw, bo mam w głowie zarys

Tatuś - u nas bez zmian prawda? Choć przyjaźń z Gerem to nie jest coś co Rei pochwala.

Bez zmian, córeczko! I niczym się nie martw, stary ojciec potrafi o siebie zadbać! :D

O siebie to na pewno, ale czy o córkę? :P

Tym bardziej! :D

Widzę powiązanie - walki w Siódemce. Blejz był jednym z dowódców tamtejszego ruchu oporu, więc ich drogi musiały się jakoś skrzyżować, przez pewien czas walczyli pewnie razem. Młody żołnierz zapewne odczuwał respekt przed starszym kolegą, a debilem na szczęście nie jest, więc nie widzę powodów, dla których miałby podpaść. Uznany za zmarłego, odnaleziony, wykluczony z szeregów Gene, który stracił nagle całą swoją werwę mógłby obecnie stać się dla Argenta rozczarowaniem. Jeden tyran za drugiego, Blejz nie postrzega tego w tych kategoriach (jeszcze?) więc Joff mógłby na niego spoglądać z politowaniem i odliczać dni do momentu, w którym się ocknie. No i nikt nie powiedział, że nie można tego robić przy kieliszku czegoś mocniejszego. Co Ty na to?

Mam jeszcze trzy panie na multikontach (Cord, Rory, Gerda), ale na razie punktów zaczepienia nie widzę, jeśli chcesz coś to wołaj, a jeśli nie to na razie sobie darujmy.

Jeśli tylko Blaise rzucał granatem, a nie zawleczką - Joffery na pewno go polubił... w jakiś pokręcony, bliżej nieokreślony, ale jak najbardziej pozytywny sposób! I być może właśnie z tej przyczyny podczas kolejnego spotkania zamiast lać Argenta po twarzy w ramach politycznej resocjalizacji oraz otworzenia oczu... Gene będzie lał whisky do szklanek, doskonale wiedząc, że ten proces też przyniesie pożądane skutki. Czyli jak najbardziej na tak!

Natomiast panie pozostawmy w spokoju, jeśli drogi się nam skrzyżują, to pomyślimy!

Od mojego umiłowanegojedynegoprawdziwegomentora domagam się czegoś mocnego i z przytupem!
(mam nawet pomysł, ale boję się wysłać pw )

To i ja! Siedzimy razem na sali treningowej. Tak sobie pozwoliłam nakreślić możliwą relację w ostatnim poście:

Cytat :

Gene wydawał się znajomy, ponieważ zwyciężył w któryś tam z rzędu Igrzyskach. Siedemdziesiątych trzecich? Nie, siedemdziesiątych czwartych. Ulysses był wówczas szalenie zajęty konspiracją i nie za specjalnie przejmował zmaganiami na arenie. Czysty przypadek sprawił, że końcówka, finał rozegrały się w tym samym czasie, gdy  przebywał w pobliżu telebimu. Joffery zwyciężył w nietypowym stylu. Jakkolwiek osobliwe się wydawało, niezaprzeczalnie świadczyło o wytrwałości i inteligencji triumfatora.
W Trzynastce wymieniano jego nazwisko. Ktoś tam opowiadał, że młody zwycięzca będzie użytecznym sojusznikiem rebeliantów. Podniesie morale wśród żołnierzy i pozwoli zyskać garść cennych informacji. Przewidywania tejże osoby okazały się słuszne, bowiem dzisiaj Joffery Gene przynależał do rządowej świty. No, a przynajmniej telewizyjne kamery wychwytywały go w towarzystwie notabli.

Odpowiada ci takie znanie się bardziej z widzenia i słyszenia niż bezpośrednich kontaktów. Zawsze da się to fabularnie rozwinąć w dowolnym kierunku. Chyba, że chcesz czegoś więcej - mniej; wówczas zobaczę co da się zrobić.

Previa się czegoś boi? Nie wierzę! :>

Panie Harvin, jak najbardziej odpowiada mi podobny układ! Dajemy sobie spore pole do działania na fabule i przy odrobinie szczęścia rozwiniemy relację w ciekawym kierunku, a póki co - pozostaje nam zabawa z odkrywaniem "przeciwnika". ;)