IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Francesca Valmount - Page 7

 

 Francesca Valmount

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość
the leader
Francesca Valmount
Francesca Valmount
https://panem.forumpl.net/t1771-francesca-valmount#22322
https://panem.forumpl.net/t1774-franka#22332
https://panem.forumpl.net/t1773-francesca-valmount#22330
https://panem.forumpl.net/t1779-f-valmount
https://panem.forumpl.net/t1775-franka#22333
Wiek : 28
Zawód : porucznik (oficer)
Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa
Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptySob Lut 15, 2014 8:58 pm

First topic message reminder :

Średniej wielkości pomieszczenie. Po lewej stronie lodówka, szafki kuchenne, mikrofalówka. Obok wyspa kuchenna z miską, w której z reguły leżą jabłka albo winogrona. Bardziej na prawo stoi stół, na cztery osoby. Franka nie ma zbyt wielu przyjaciół,więc wielkie stoły jej potrzebne nie są.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the civilian
Vincent Shaw
Vincent Shaw
https://panem.forumpl.net/t1728-vincent-shaw
https://panem.forumpl.net/t1735-shaw
https://panem.forumpl.net/t1752-shaw#21881
https://panem.forumpl.net/t1748-bylo-minelo-nigdy-juz-nie-wroci
https://panem.forumpl.net/t1749-shaw
Wiek : 36
Zawód : Doradca do spraw uchodźców i rebelii
Przy sobie : zezwolenie na posiadanie broni, stała przepustka do dzielnicy rebeliantów/KOLCa

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyNie Mar 23, 2014 11:58 pm

Kiedy sie przytulila poczul sie przez chwile niezrecznie. Juz nawet nie pamietal, kiedy robili to po raz ostatni. Mimo to objal Francesce ramieniem i pogladzil po plecach.
- Z polamanymi nogami daleko nie zajdziesz- zauwazyl. O ucieczce wtedy nie bylo juz nawet mowy. Z drugiej strony, jakby sie na przyklad teraz polamala, to by nie mogla leciec do Trzynastki, co by go uspokoilo. Nie mial juz wielu bliskich osob i nie w smak bylo mu je tracic. - To sie moze stac - powiedzial krotko. Nie wiedzieli, co tam znajda. Nie chodzilo tylko o gruzy, niebezpieczenstwa natury czy zagrozenia fizyczne. Niektorych mogly dopasc wspomnienia, a co za tym idzie ciezar psychiczny. Nie kazdy mogl dzwigac takie brzemie.
Powrót do góry Go down
the leader
Francesca Valmount
Francesca Valmount
https://panem.forumpl.net/t1771-francesca-valmount#22322
https://panem.forumpl.net/t1774-franka#22332
https://panem.forumpl.net/t1773-francesca-valmount#22330
https://panem.forumpl.net/t1779-f-valmount
https://panem.forumpl.net/t1775-franka#22333
Wiek : 28
Zawód : porucznik (oficer)
Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa
Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyPon Mar 24, 2014 12:21 am

Cholera wie co jej odbiło. Chyba nie chciała wyjeżdżać bez pożegnania. Później może już się przed nim nie otworzyć. Wolała to zrobić jak już ją naszło. A takie momenty zdarzają się rzadko. Pewnie za rzadko, ale co poradzić, taki charakter. Swoją drogą to Shaw zawsze mógł jej upozorować wypadek. Podstawić wrotkę przy schodach, czy cokolwiek... Nie jest powiedziane, że gdyby Franka się zorientowała co jest grane to by nie stracił parę zębów, ale kto nie ryzykuje ten nie ma, nie?
-Vinc...-poruszyła się nagle, po czym zdjęła łańcuszek z szyi-Weź ją, dobrze? Cholera wie gdzie będziemy sie tarzać, nie chcę jej zgubić.-powiedziała, kładąc obrączkę z łańcuszkiem na jego ręce. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby zgubiła tę obrączkę. A w domu jej zostawiać też nie chciała, bo była zbyt cenna.
Powrót do góry Go down
the civilian
Vincent Shaw
Vincent Shaw
https://panem.forumpl.net/t1728-vincent-shaw
https://panem.forumpl.net/t1735-shaw
https://panem.forumpl.net/t1752-shaw#21881
https://panem.forumpl.net/t1748-bylo-minelo-nigdy-juz-nie-wroci
https://panem.forumpl.net/t1749-shaw
Wiek : 36
Zawód : Doradca do spraw uchodźców i rebelii
Przy sobie : zezwolenie na posiadanie broni, stała przepustka do dzielnicy rebeliantów/KOLCa

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyPon Mar 24, 2014 12:06 pm

Lepiej by Francesca nie kusiła losu i nie myślała o upozorowanych wypadkach. Trzeba uważać, czego sobie życzymy, ponieważ może się to spełnić choć nie w taki sposób, jaki byśmy chcieli. Ale to już jest nie ważne, prawda?
- W porządku - odparł patrząc na obrączkę i przewleczony przez nią łańcuszek. Gdyby miał obrączkę Celii, zapewne też nosiłby ją w taki sposób. Ale ta przepadła, podobnie jak jego żona, pod resztkami gruzów, stanowiących kiedyś część Dwunastego Dystryktu.
- Oddam ci ją, kiedy tylko wrócisz.
Właściwie, to może ten wypadek wcale nie byłby takim głupim pomysłem? Tak czy siak dobrze wiemy, że Shaw nic takiego France nie wymyśli. To była jej decyzja i jej życie. Nie zamierzał o nim w żaden sposób decydować.
- Będzie dobrze - westchnął i objął ja mocniej ramieniem. Po przyjacielsku. Oboje wiedzieli, wcale nie będzie dobrze.
Powrót do góry Go down
the leader
Francesca Valmount
Francesca Valmount
https://panem.forumpl.net/t1771-francesca-valmount#22322
https://panem.forumpl.net/t1774-franka#22332
https://panem.forumpl.net/t1773-francesca-valmount#22330
https://panem.forumpl.net/t1779-f-valmount
https://panem.forumpl.net/t1775-franka#22333
Wiek : 28
Zawód : porucznik (oficer)
Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa
Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyPon Mar 24, 2014 2:03 pm

Chciała powiedzieć, że gówno prawda, że na bank nic nie będzie dobrze i coś się spierdoli, ale ugryzła się w język, powstrzymując przekleństwa, które cisnęły jej się na usta. Pozwoliła Vincentowi na mocniejsze objęcie, samej również się wtulając. Czasami cholernie bała się, że go straci. Że któreś z nich umrze. A ona nie potrafiłaby się pogodzić z tym, że coś by mu się stało. Chociaż on nie pchał się na jakieś chore misje, więc niby nie miała prawa się martwić. Z drugiej strony cholera wie, czy ten dziwny wirus go nie dorwie, czy nie padnie ofiarą jakiegoś zamachu, czy jakiś idiota w KOLC-u przez przypadek nie będzie miał ze sobą nielegalnej broni i nie strzeli Shaw'owi w plecy.
-Odezwę się od razu po powrocie. Zresztą... Pewnie będziecie wiedzieć szybciej, że wracamy.-powiedziała, stwierdzając, że kto jak kto, ale ktoś o pozycji Vincenta na bank będzie wiedzieć, że misja dobiega końca, nawet jeżeli nie był wtajemniczony w cały plan.
Powrót do góry Go down
the civilian
Vincent Shaw
Vincent Shaw
https://panem.forumpl.net/t1728-vincent-shaw
https://panem.forumpl.net/t1735-shaw
https://panem.forumpl.net/t1752-shaw#21881
https://panem.forumpl.net/t1748-bylo-minelo-nigdy-juz-nie-wroci
https://panem.forumpl.net/t1749-shaw
Wiek : 36
Zawód : Doradca do spraw uchodźców i rebelii
Przy sobie : zezwolenie na posiadanie broni, stała przepustka do dzielnicy rebeliantów/KOLCa

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptySro Mar 26, 2014 2:26 am

Może i lepiej, że się ugryzła w język. To było oczywiste, że misja nie będzie łatwa a żołnierzy spotka na niej wiele niespodzianek. Franka na przykład mogła wleźć w jakiegoś trupa.
Ładnie się ze sobą dobrali. Pewnie rok temu żadne z nich nie pomyślałoby o tym, że mogą się tak zbliżyć. Przyjaciół poznaje się w biedzie. Bieda obustronna zadziałała w tym przypadku jeszcze mocniej. Jakby nie patrzeć, Shaw zapewne też wolałby nie tracić Franceski, choć jednocześnie sprawiała, że można było na liście jego słabych punktów dopisać jeszcze jeden. Valmount.
- Będziemy. Postaram się być na bieżąco z informacjami o tej waszej wyprawie. - o, na pewno będzie pytał. Tego mogła być pewna. Nie zamierzał spędzać tego czasu w słodkiej niewiedzy, chociaż to na pewno byłaby najlepsza opcja.
Powrót do góry Go down
the leader
Francesca Valmount
Francesca Valmount
https://panem.forumpl.net/t1771-francesca-valmount#22322
https://panem.forumpl.net/t1774-franka#22332
https://panem.forumpl.net/t1773-francesca-valmount#22330
https://panem.forumpl.net/t1779-f-valmount
https://panem.forumpl.net/t1775-franka#22333
Wiek : 28
Zawód : porucznik (oficer)
Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa
Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptySro Mar 26, 2014 9:34 pm

Te słabe punkty to koszmar. Przynajmniej dla Franceski. Nienawidziła czuć się przez coś słaba, dla niej było to okropne uczucie. Chciała być cały czas twarda, pokazać światu, że nic jej nie rusza. Że nigdy się nie złamie, obojętnie co by się nie działo. Ale wiedziała, że tak nie było. Gdyby ktoś zagroził, że Shaw straci życie, jeżeli ona czegoś nie zrobi - wiadomo jaka byłaby decyzja. Zrobiłaby wszystko, żeby go uratować, pewnie łącznie z tym, że sama oddałaby swoje życie za jego. Dlatego starała się nie przywiązywać do ludzi. Dlatego jest chamska i wredna w stosunku do Cline'a, żeby nie myśleć o tym, że pewnie na misji będzie się martwiła o jego dupę.
-Ta, i będziesz się potem zamartwiał, że coś się stało...-mruknęła, chyba troche niezadowolona.
Patrzyła się w ścianę naprzeciwko, bawiąc się rogiem od jego marynarki, sprawiając wrażenie jakby czymś się denerwowała.
-Vinc.. Wiesz, że... -Franka kontra okazywanie uczuć: część pierwsza - Żałuje, że nie miałam starszego brata, takiego jak ty...-o raju, kobito, coś ty ćpała, Jolene chyba mocno pierdolnęła Ci w ten łeb - Koch..eemm... yy... Lubie Cie.
Powrót do góry Go down
the civilian
Vincent Shaw
Vincent Shaw
https://panem.forumpl.net/t1728-vincent-shaw
https://panem.forumpl.net/t1735-shaw
https://panem.forumpl.net/t1752-shaw#21881
https://panem.forumpl.net/t1748-bylo-minelo-nigdy-juz-nie-wroci
https://panem.forumpl.net/t1749-shaw
Wiek : 36
Zawód : Doradca do spraw uchodźców i rebelii
Przy sobie : zezwolenie na posiadanie broni, stała przepustka do dzielnicy rebeliantów/KOLCa

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyNie Kwi 06, 2014 4:53 pm

- Pewnie tak- wzruszył ramionami. Martwienie się ludzką rzeczą, choć Shaw chyba starał się odczłowieczyć. - Wiem Fran, wiem- musnął ustami czubek jej głowy, a następnie wstał z kanapy. w końcu się spieszył, prawda? - Muszę już iść. Obiecaj mi, że wrócisz żywa i w jednym kawałku, co? - uśmiechnął się do niej. Starał się jakoś zignorować jej wyznanie wiedząc, że nie powinna wypowiadać tamtych słów. Popatrzył chwile na nią i udał się do wyjścia.

zt.
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyCzw Kwi 24, 2014 7:29 am

/Poduszkowiec

Obojętnośc Valmount sprawiła, ze musiał już teraz - natychmiast sprawdzic, co jej tak naprawdę chodzi i jakie ma myśli na wieśc o jego dziwnym i nietaktownym wyznaniu. Czuł się parszywie, że zamiast odpowiedziec czymś równie miłym "cieszę się, ze jesteś cała" i cmoknąc w skroń chociażby, on wyleciał jak Filip z konopii. Doskonale zdawał sobie sprawę z niewłaściwości swojego wyznania, jednak teraz mu było paradoksalnie źle. Nie obiecywali sobie niczego z Franią, a teraz poniekąd zmuszał ich oboje do sprecyzowania co tak naprawdę jest między nimi.
Człapał z rękoma wciśniętymi w kieszenie za Franią od Poduszkowca, najwyraźniej nie zamierzając odstąpic ją o krok. Był przekonany, że jest na niego wściekła, ale równie mocno zmęczona. On sam był cały w kurzu i pyle, od dwóch dni się nie mył - ale to jednak mu najwyraźniej nie przeszkadzało. Chyba najbardziej potrzebował snu i spokoju, chociaż na to wcale się nie zanosiło.
- No, to jesteśmy w Kapitolu. Więc streszczając, gdybym smarkuli od ciebie nie odciągnął to byś ją tam zatłukła. - Burknął na połowę usprawiedliwienie na połowy wyrzut, wpatrując się w plecy Frani. I nic go nie obchodziło, że nie dotarli jeszcze do drzwi mieszkania, a co.
Powrót do góry Go down
the leader
Francesca Valmount
Francesca Valmount
https://panem.forumpl.net/t1771-francesca-valmount#22322
https://panem.forumpl.net/t1774-franka#22332
https://panem.forumpl.net/t1773-francesca-valmount#22330
https://panem.forumpl.net/t1779-f-valmount
https://panem.forumpl.net/t1775-franka#22333
Wiek : 28
Zawód : porucznik (oficer)
Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa
Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyCzw Kwi 24, 2014 9:32 am

Francesca przez całą drogę nie odezwała się do niego ani słowem. Sprawiała wrażenie obrażonej. A w sumie...Nie wiedziała jak miałaby się czuć. Nie był jej mężem, narzeczonym, facetem... Nie kochała go. Byli.. kumplami? Czasami poszli ze sobą do łózka? Czy ona miała prawo wkurwiać się o takie rzeczy? Z drugiej strony on też miał jakieś wąty co do jej przyjaźni z Vincentem. Tego to już w ogóle nie potrafiła zrozumieć. Chyba naprawdę była emocjonalnie upośledzona.
Kiedy wylądowali wyjęła tylko z plecaka swoje osobiste rzeczy i resztkę wody, by po odprawie pójść w kierunku wyjścia z lotniska. A Cline człapał za nią jak wierny psiak. Normalnie to by ją rozśmieszyło, teraz miała ochotę podstawić mu nogę, żeby się wyłożył jak długi, a sama by spieprzyła.
Lazł i gadał. Naprawdę miała go dość. Momentami przechodziło jej przez mysl, że niepotrzebie się martwiła.
-No i co, zrobiło ci się przykro, że w ramach pocieszenia postanowiłeś ją wyruchać?-jej głos ociekał w sarkazm, kiedy szła szybkim krokiem. Chciała jak najszybciej znaleźć się pd prysznicem. Część jej nawet chciała być pod tym prysznicem z Richardem, ale była na to za bardzo zła.
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyCzw Kwi 24, 2014 9:20 pm

Zacisnął jedynie usta, dochodząc do wniosku, że szczera odpowiedź nie zapewni mu wcale przychylności Frani. Właściwie to miał jakąś podświadomą pewnośc, że nie obdarzy go przychylnym spojrzeniem w ciągu najbliższej godziny. Potem jednak wyruchaja się na zgodę i ich relacja będzie przebiegała dokładnie tak, jak wcześniej. Bez żadnego zaangażowania tak jak to bywa w normalnym związku, ale z zachowaniem lojalności i pokrętnie rozumianej wierności.
Zapatrzył się w swoje stopy i niewyraźnie burknął pod nosem odpowiedź, która brzmiała dokładnie tak jakby próbował wytłumaczyc się strofującej go matce. Tyle że Frania nie była ani trochę podobna do jego matki, za co w sumie był wdzięczny.
- A bo tak właściwie to byłem jedynym człowiekiem, który mógłby wyciągnąc ją z KOLCa. A nie w ramach pocieszenia, ale … – Westchnął teatralnie, przerywając taką dziwną scenę i przyspieszył kroku, aby chwycic ją ręką za przedramię. Stanowczo, może trochę zbyt mocno. – Pierdoliłem wiele dup, ale kurwa wyrzutów nigdy nie miałem. Zresztą, a chuj, teraz też nie mam. Bo ta mała i tak pewno teraz zdycha. – Rzucił zirytowany, że Frania nie potrafi z nim rozmawiac w taki sposób, w jaki by sobie tego życzył. Mogłaby go przecież spoliczkowac. W końcu, kiedy dotarli do granic możliwości.
„Przecież, kurwa, ona wi… Kurwa, ona nie wie. Ja pierdolę.”
Olśnienie nadeszło nad wyraz szybko, wraz ze zmianą na twarzy Mike’a – brwi ściągnęły się nieznacznie mocniej, podczas gdy on mocniej zaczął zaciskac palce na jej przedramieniu, nie pozwalając strzepnąc dłoni. I niewiele go obchodziło, że mógłbyc przez kogoś obserwowany.
- Kurwa, czemu ty jesteś taka popierdolona? Nie mogłabyś być normalna? – Zapytał nagle zmęczonym tonem, z którego wciąż spozierała irytacja. Niemoc w świadomości, że Valmount nie może się zmienic nagle w Kate była… frustrująca.
Powrót do góry Go down
the leader
Francesca Valmount
Francesca Valmount
https://panem.forumpl.net/t1771-francesca-valmount#22322
https://panem.forumpl.net/t1774-franka#22332
https://panem.forumpl.net/t1773-francesca-valmount#22330
https://panem.forumpl.net/t1779-f-valmount
https://panem.forumpl.net/t1775-franka#22333
Wiek : 28
Zawód : porucznik (oficer)
Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa
Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyPią Kwi 25, 2014 12:27 am

Miała ochotę się zatrzymać i obiema rękoma zatkać mu usta, żeby litościwie się zamknął. Czemu jak zaczynał już gadać sam z siebie to takie rzeczy, których ona nie chciała słuchać?
-To na chuj mi to mówisz, Cline!-warknęła w jego stronę-Na zwierzenia Ci się, kurwa, zebrało? I to teraz, gdy jesteśmy zmęczeni, ujebani, 1/3 ludzi zginęła, a ja ciągle mam w głowie, czy nie przechodziliśmy przez korytarz, w którym...-nie dokończyła bo złapał ją za ramię.
Zwolniła, aż całkiem przystanęła i popatrzyła mu się prosto w oczy. Spojrzenie miała wbite w Richarda, jakby chciała go zamordować. Nie potrafiła z nim normalnie rozmawiać. Tylko dlatego, że nie chciała pokazać, że jest słaba. Chciała wciąż zgrywać twardą babkę, która nie przejmuje się uczuciami. Chciała być postrzegana jako wredna suka, która nikomu nie przepuści.
Skrzywiła się, czując jak palce mężczyzny zaciskają się na jej ramieniu.
-Kurwa, co ja mam ci niby powiedzieć? Co ty chcesz usłyszeć Cline?-podniosła głos, jednak jako że nie byli w domu to kolejne zdania mówiła ciszej. Jednakże cały czas z takim samym podkurwieniem.
-Że wszystko jest słodko i kolorowo i cenię twoją szczerość? Mam ją w dupie. Nie obchodzi mnie to kogo rżniesz. Bo już na pewno nie będę to ja.-ostatnie zdanie wypowiedziała dziwnie zrezygnowana, po czym szarpnęła się mocno, jednocześnie go popychając, żeby ją puścił. Nie oglądając się za siebie szła na przód, mając wrażenie, że robi coś niewiarygodnie głupiego. Przez myśl jej jednak przeszło, że jeżeli teraz ruszy za nią tyłek to... To w jakimś stopniu mu zależy?
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyPią Kwi 25, 2014 6:41 am

Richardowi przecież odpowiadało to niedopowiedzenie w kwestiach relacji między nimi, ale teraz trudno bylo mu zrozumieć złość Frani. Kiedy jednak wypowiedziała słowa dotyczące niodpowiedniej chwili na jego zwierzenia - doszło do niego, ze tu nie chodzi o sens wypowiedzi, ale o ...moment. Powietrze z niego nieco uszło, nie zatrzymywał też ręki Frani kiedy zarzucała mu to samo co on jej. Właściwie nie skomentował jej, ani też nie zatrzymywał kobiety kiedy zawinela spódnice i przyspieszyła kroku.
Zasadniczo to miał w dupie czy ich relacja pozostanie taka jak była czy nie, ale szkoda mu było tego ostatniego co wykrzyknęła Frania.
"Przecież kiedyś miałeś to wyczucie, co nie? Cholera jasna, zaczynasz zastanawiać sie jak baba."
Odwrócił sie w druga stronę i właściwie zaczął iść w przeciwną stronę, chyba troche mniej tylko wściekły jak Franciszka. Prychnal nawet pod nosem, ale w przeciwieństwie do niej odwrócił sie w jej strone i zatrzymał. Rozejrzal sie jednak dookoła, jakby w poszukiwaniu intruza i w końcu wzruszył ramionami, poprawiając plecak.
Nie zamierzał iść do niej. Ani też jej zatrzymywać. Nie chciał z nią nawet rozmawiać. Ano przecież sam nie wiedzial czego chciał, dlatego szukał kogoś kto mu odpowie na dreczace jego duszę głęboko - jak żyć. I chociaz nie oczekiwał odpowiedzi od Valmount, to w jakiś nienormalny sposób widział - ona przeżyła podobną tragedię i jakoś żyła. Czasem zastanawiał sie czy jakąkolwiek kobieta byłaby w stanie go "naprawić". Właściwie to nie miałby nic przeciwko temu.

[zmiana tematu]
Powrót do góry Go down
the leader
Francesca Valmount
Francesca Valmount
https://panem.forumpl.net/t1771-francesca-valmount#22322
https://panem.forumpl.net/t1774-franka#22332
https://panem.forumpl.net/t1773-francesca-valmount#22330
https://panem.forumpl.net/t1779-f-valmount
https://panem.forumpl.net/t1775-franka#22333
Wiek : 28
Zawód : porucznik (oficer)
Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa
Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyPią Kwi 25, 2014 7:15 pm

Francesca nie obróciła się za siebie, ale wiedziała, że ten za nią nie lezie. Wyczuła to po prostu. Czy zrobiło jej się źle? Może trochę. Większą część jej myśli zajmowała złość i rozżalenie. Poszła do budynku, w którym zostawili swoje ciuchy i zrzuciła brudny mundur. Stwierdziła, że wykąpie się w domu, więc tylko wciągnęła dresowe spodnie i założyła bluzkę na ramiączkach. Adidasy na nogi i kask w rękę.
Poszła do swojego motoru, w sumie ciesząc się w duchu, że nie widziała już w pobliżu Richarda. Drań cholerny.
Pojechała do domu i pierwsze co zrobiła to wlazła pod prysznic. Boże, czuła się taka cholernie brudna i klejąca się. Korzystając z tego, że była sama łaziła po mieszkaniu nago i z mokrymi włosami. Przeszukała swoje ciuchy i naciągnęła na siebie spodenki i trochę za duży T-shirt, nie zakładając bielizny. Przecież i tak nie miała zamiaru wychodzić z domu.
Poszła do kuchni i zrobiła sobie z 10 tostów i popcorn, a do tego sześciopak piwa. Ktoś tu się dzisiaj nawali. Gdzieś tam w tle leciał muzyka, a ona walnęła się w sypialni na łóżku ze swoim zestawem kibica. Pewnie gdyby istniało KFC to by zamówiła jeszcze kubełek Classic.
Pierwsze piwo.
Sięgnęła na półkę po zdjęcie ślubne. Popatrzyła się po uśmiechniętej twarzy Henry'ego. Przystojnej, emanującej radością. Nawet na zdjęciu dostrzegała błysk w jasnych oczach. Zastanawiała się, czy przechodzili przez korytarz w pobliżu którego zginął. W sumie to niemożliwe... On był znacznie wyżej. Wybuch starł go na proch. Przynajmniej ona tak uważała. Przełożeni powiedzieli, że nie odnaleźli jego ciała. Czyli został pochłonięty przez moc bomby.
Henry... Kochanie... Dlaczego mnie zostawiłeś. Przecież ja nie potrafie żyć bez ciebie. Każdy mój dzień przypomina spacer męczennika. Niby duchy są blisko nas... Ale ja ciebie nie czuje. Zupełnie. Jakbyś nigdy nie istniał...
Przesunęła palcami po zdjęciu, a spod powiek wypłynęła pojedyncza łza. Szybko ją starła, nawet w obecności siebie samej nie pozwalając sobie na słabość.
Drugie piwo.
Richard. Jaką funkcję on pełni w jej życiu. Cóż, dzięki niemu nie musiała używać wibratora. Seks za darmo, w takich ilościach i w takim stylu jaki lubiła. Kumpel, który prawdopodobnie zawsze uratowałby jej tyłek, a ona jemu. Samolubny i egoistyczny jak ona. Oboje kogoś stracili, wiedzą co to znaczy mieć wielką dziurę w sercu, której nikt nie jest w stanie zapełnić. Czy potrafiłaby z nim żyć na co dzień? Cholera wie czy by się dogadali. Nie wyobrażała sobie ich w sytuacji, kiedy by trzeba było pójść do warzywniaka na zakupy, albo zaplanować coś np. związanego ze wspólnym mieszkaniem. Chyba się do tego nie nadawali.
Może faktycznie była, jak on to twierdził, popierdolona? Może nie potrafiła zaufać nikomu na tyle, żeby faktycznie się otworzyć.
Tylko czemu nie machnęła ręką na tą jego zdradę? Przecież nie są w związku. Jeżeli miałoby się ich klasyfikować w jakikolwiek sposób byliby partnerami. Nie życiowymi, ale po prostu partnerami. A ona chyba momentami nie potrafiła znieść, że dane jest jej tylko tyle.
Zależy Ci na nim, Valmount. Przyznaj to w końcu przed sobą samą.
Gówno prawda. Nie zależy. Nie może. Nie chcę, żeby mi zależało.
Ale zależy... Przecież jedyne czego chcesz to napisać, żeby przyszedł. Że słowa, które wypowiedziałaś były głupie. Że naprawdę jesteś popierdolona, ale on nie jest lepszy i dlatego powinniście porozmawiać.
Nie. Za chuja. KURWA NIE.

Trzecie piwo.
Trzynastka. Czy Coin pociągnie również ją do odpowiedzialności za martwych? Czy nie będzie musiała brać udziału w żadnych naradach? Wolałaby nie. Kompletnie jej to nie interesowało. Nie nadawała się do wymyślania taktyki. Organizacja podwładnych to co innego. Uwielbiała wydawać rozkazy, albo ich słuchać. Była żołnierzem idealnym. Potrafiła i być twarda i uważnie słuchać. Nie chciała brać w gównianych obradach jakiegoś okrągłego stołu. Po chuj jej to? Czemu miałaby się tykać czegoć czego nie zna? Vinc jest do tego idealny.
Vincent. Mój słodki Vincent.
Był jej najlepszym przyjacielem. Był prawie jak brat. Jedyna osoba na świecie, której bezgranicznie ufała. Mogłaby powierzyć mu swoje życie. W jakiś ten przyjacielski sposób go kochała. Tak jak się kocha rodzinę. Lecz nigdy nie pokochałaby go jako mężczyzny. Może i zgodziłaby się nawet z nim zamieszkać, wziąć ślub. Wszystko by było prostsze, spędzaliby czas zawsze razem. Częściej by się uśmiechała i razem dbali o pamięć zmarłych małżonków. Wiedziała jednak, że to było niemożliwe. Dlatego była spokojna, że ich przyjaźń była bezpieczna.
Powinnam się do niego odezwać...
Czwarte piwo i pięć tostów później.
Wzięła do ręki telefon. Chciała wybrać numer do Vincenta, ale pod nim był numer do Richarda.
Nie rób tego, jesteś pojebana. Przecież nie przyjdzie.
Jo, nie przyjdzie.... Przyjdzie. Przecież mnie nie oleje.
Nie zostawi mnie samej.
Zostawi, Franka. Zostawi.
I chuj z tym!

Napisała smsa i odłożyła telefon obok zdjęcia ślubnego. Czekała. Wpatrywała się w sufit, który zaczął być iście interesujący po czterech piwach. Nie przyjdzie... No cholera, nie przyjdzie.
A jeżeli przyjdzie to co ona ma mu niby powiedzieć. Kurwa, tego nie przemyślała.
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyNie Kwi 27, 2014 7:18 pm

/Moon River

Wiedział, że zaserwowanie prawdy swojej siostrze było zagraniem poniżej pasa dla jej wrażliwej duszy. Doskonale pamiętał jej trzęsące się dłonie, które próbowała ukryc podczas każdego z alkoholowych szałów ojca. I mimo, że nie szlochała – to jednak widac po niej było skrajne emocje, szczególnie w pierwszych latach, kiedy nie rozumiała jeszcze dlaczego tatuś bije Richarda.
Szli w milczeniu przez cały ten czas po Dzielnicy Rebeliantów, a żal mężczyzny ustąpił gdzieś miejscem rozpaczy po utraconej butelce. Liczył, że Franciszka odczytała wiadomości i istotnie – podskoczyła na jednej nodze do sklepu, zakupując odpowiedni asortyment.
To zawsze on był głową rodziny i dbał o wszystkich, ale ponad podstawowe potrzeby – o ich bezpieczeństwo. Przynajmniej tak było w przeszłości, zaś obecnie jedyną osobą której mógł zaufac była właśnie Valmount. Dośc nieoczekiwane, zważywszy na wydarzenia jakie się rozegrały w jej kuchni, paląc mu połowę twarzy.
Niemniej wiedział, a właściwie miał pewnośc, ze Mona będzie bardziej bezpieczna w towarzystwie Frani niż jego. Z całą pewnością zazna mniej cierpienia, od którego chciał ją uchronic pomimo jej jawnych protestów. Przyzwyczajenia robią swoje, nie mógł się ich wyzbyc. I w lwiej części chodziło tutaj o egoizm Mike’a, który wolał życ w ten sposób jak dotychczas – bez zobowiązań, bez zażyłości, bez zmartwień, bez miłości.
W końcu stanęli przed drzwiami do mieszkania Frani i chociaż Strażnik nie odpisał na ostatniąwiadomośc, to załomotał mocno pięcią w drzwi. Zerkął kątem oka na roztrzęsioną siostrę i zastanawiał się, czy jednak jego wybór był dobry. W emocjonalnych kwestiach lepsza była z pewnością Jolene, ale…
„Nawet nie wiesz czy ona żyje.”
Uciął swoje rozkręcające się rozmyślania na temat blondyneczki.
Powrót do góry Go down
the civilian
Mona Cline
Mona Cline
https://panem.forumpl.net/t2143-mona-cline
https://panem.forumpl.net/t2146-panna-cline#28612
https://panem.forumpl.net/t2145-mona-cline#28609
https://panem.forumpl.net/t2147-komorka-mony#28613
Wiek : 24
Zawód : Pielęgniarka
Przy sobie : Fotografia swych braci i bratanków, trochę drobnych, woda mineralna, notes z ciemnym obiciem, leki przeciwbólowe, komórka, gaz pieprzowy, jednorazowa przepustka.

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyNie Kwi 27, 2014 7:36 pm

Przez całą drogę milczała jak zaklęta. Szła kulejąc i wpatrując się w ziemię, jakby to mogło ją uchronić przed coraz bardziej otwierającą się raną w sercu. Klara, Noah i Matt nie żyją? Mali chłopcy, którzy jeszcze nie rozpoczęli nawet nauki? Gdy tylko wymawiała w myślach ich imiona, coś w niej pękało. Nie pozwoliła jednak, aby publicznie ryczeć. Ręce schowała do kieszeni eleganckiego płaszcza, aby ukryć, że się trzęsą. Serce miała w okolicach gardła i nie patrzyła gdzie idą. Zatrzymała się dopiero, gdy zrobił to Richard. Nie była w stanie zapytać gdzie są i na kogo czekają. Pewnie to jego dom.
W Monie podgrzewała się wściekłość. Gniew na tę wojnę, w której muszą walczyć, gniew na Mike'a, który się nie ucieszył, że przeżyła i go odnalazła, gniew na samą siebie, że jest powodem, dla którego Mike stoi spięty, zdenerwowany i przygnębiony. Nie ukrywała swojego zagniewanego spojrzenia, które wbijała w jego plecy. Cokolwiek się stało, nie powinien się tak zachowywać. Traktował ją, jakby była przykrym obowiązkiem. Ani jednym gestem nie zdradził, że czuje ulgę czy chociaż trochę się cieszy, że się spotkali. Nie widzieli się do cholery ponad rok! Już ją skreślił? Żeby mógł warczeć na cały świat, bo stracił całą rodzinę? Mona żyje i ma się świetnie, chociaż teraz jej bladą twarz wykrzywiał czysty ból. Miała ochotę odwrócić się na pięcie i uciec, aby móc rozpłakać się w spokoju w jakimś kącie. Dziecinne zachowanie, które dałoby jej chwilę wytchnienia, skoro Mike tego nie potrafi z siebie dać. Zakryła swoje usta i tkwiła sztywno przed drzwiami, zawieszona między rzeczywistością a zżerającą od środka cholernie dokuczliwą pustką.
Powrót do góry Go down
the leader
Francesca Valmount
Francesca Valmount
https://panem.forumpl.net/t1771-francesca-valmount#22322
https://panem.forumpl.net/t1774-franka#22332
https://panem.forumpl.net/t1773-francesca-valmount#22330
https://panem.forumpl.net/t1779-f-valmount
https://panem.forumpl.net/t1775-franka#22333
Wiek : 28
Zawód : porucznik (oficer)
Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa
Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyPon Kwi 28, 2014 9:52 am

Cline powinien wiedzieć, że Franka jest na tyle leniwa, że za cholerę nie chciało jej się biegać do sklepu. Jednocześnie powinien być też świadomy tego, że Valmount jest jak typowy facet - zawsze ma gdzieś zachomikowany alkohol. Jeżeli w barku znalazłby tylko wina to na bank w lodówce stoi wódka.
W międzyczasie Franka założyła długie spodnie od dresu, co by nie świecić tyłkiem w krótkich spodenkach przed siostrą Richarda. Niby alkohol powinien ją odstresować, ale chyba przez to, że piła dość często to takie cztery piwka były dla niej niczym. Była lekko podchmielona, ale no nie pijana. I trochę zdenerwowana.
Podskoczyła z łóżka, gdy usłyszała walenie do drzwi. Podeszła szybkim krokiem do wejścia i otworzyła.
Spojrzała się na Richarda z jakąś niepewnością w oczach. Jak mniemam Rychu jak zwykle wlazł jak do siebie, więc przeniosła wzrok na dziewczynę. Ładna była. I chyba byli do siebie podobni. Valmount wyciągnęła rękę.
-Francesca.-przedstawiła się-Jestem jego...-kiwnęła w jego kierunku głową, po czym się zacięła i spojrzała Richowi na twarz. Otrząsnęła się i uśmiechnęła się do dziewczyny.-przyjaciółką.
No przecież nie powie, że dziewczyną. Prędzej by zjadła owsiankę z karaluchami niż przyznała, że coś więcej jest między nimi.
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyPon Kwi 28, 2014 7:44 pm

Richardowi bardzo łatwo było uporządkowac myśli i nie miał takich wyrzutów sumienia czy pokręconych fraz jak Mona. Zawsze był prostym człowiekiem, jednak wykazywał się wcześniej większą empatią i zainteresowaniem najbliższych. Teraz zdawał się oschły w stosunku do młodszej siostry, która swego czasu była oczkiem w jego głowie.
Pchnął drzwi kiedy tylko się uchyliły i minął Franię z głębszym i twardym spojrzeniem, zza którym nic się praktycznie nie kryło – trudno było ocenic o czym teraz myśli. Miał jednak w spojrzeniu coś takiego, co mówiło iż chce coś powiedziec. Nie przystanął jednak ani na moment, kierując swoje kroki bezpośrednio do salonu. Właściwie nie odwrócił się nawet, tylko rzucił swój plecak obok kanapy. Tuż obok znalazł się plecak wyładowany rzeczami Mony, która stała jeszcze przy drzwiach.
Podniósł głowę akurat wtedy, jak kobieta posyłała mu urwane spojrzenie i po słowie „przyjaciółka” pojął iż próbuje się określic w stosunku do nietypowej relacji jaka ich łączyła. Właściwie nawet się nie doczepił do tego, że tak gładko przełknęła to słowo.
„W sumie to.. seksu już nie chciała mieć.”
Wzruszył ramionami w ramach komentarza do tego, jak się przedstawiła i zostawiajac dziewczyny same – poszedł do kuchni. Istotnym teraz było jedno – uzupełnic zapasy alkoholu, który stracił nad rzeką. Zanim zniknął za ścianą, podrapał się po jajkach, które zostały brutalnie potraktowane kopniakiem kilka minut wcześniej. I mimo, że już nie bolały to jednak jakiś dyskomfort był.
Zatrzymał się jak zwykle przy lodówce, niezrażony swoim brakiem kultury i sięgnął po pierwsze lepsze piwsko, otwierając puszkę. Łapnął dwa pośpieszne łyki, aż mu pociekła piana po brodzie. Oparł się o blat stołu, spoglądając w przestrzeń, za którą stały dziewczyny i zastanawiał się, czy Frania istotnie jest w stanie pomóc mu z Moną.
Przecież to było logiczne, że kochał siostrę i cieszył się jej dobrym zdrowiem.
„Prawie, przecież, kurwa, widziałeś że kuleje.”
Poprawił swoje własne myśli, ścierając wierzchem dłoni lejący się po zaroście płyn i zassał palce, spijając każdą kropelkę niczym ostatnią. Potem zaś oderwał się od blatu i wyszedł z pseudokuchni do salonu, gdzie uwalił się na kanapie niczym król. Zarzucił jedną rękę na oparciu, podczas gdy stopami zdejmował buty. Było to nieco ciężkie, zważywszy że były zasznurowane wojskowe.
Tak więc zarzucił stopy ze skarpetami na stolik naprzeciwko, twierdząc że wykazuje się całkiem sporą wielkodusznością iż zostawił zapiaszczone i ubłocone buciory na dywanie. Jakoś wcale ie pomyślał o tym, że ma na sobie strój wciąż ten sam, na jakim był na misji. On w przeciwieństwie do Frani nie kąpał się od tamtego czasu.
Powrót do góry Go down
the civilian
Mona Cline
Mona Cline
https://panem.forumpl.net/t2143-mona-cline
https://panem.forumpl.net/t2146-panna-cline#28612
https://panem.forumpl.net/t2145-mona-cline#28609
https://panem.forumpl.net/t2147-komorka-mony#28613
Wiek : 24
Zawód : Pielęgniarka
Przy sobie : Fotografia swych braci i bratanków, trochę drobnych, woda mineralna, notes z ciemnym obiciem, leki przeciwbólowe, komórka, gaz pieprzowy, jednorazowa przepustka.

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyPon Kwi 28, 2014 8:03 pm

Wciąż nie potrafiła się odnaleźć kto z kim jak dlaczego, skąd. Czuła się, jakby stała obok i to wszystko obserwowała nie mając na nic wpływu. Przed jej oczami pojawiła się młoda kobieta, która tak bardzo nie pasowała z wyglądu do Richarda. Patrzyła na nią zaskoczona i trochę nieobecna. Szybko się zreflektowała i uścisnęła jej dłoń, jednak już bez uśmiechu.
- Miło mi. Mona. - odparła nieco ochryple. Zauważyła ton przy słowie przyjaciółka. Z jednej strony Mona była zła, że nie ma tutaj Kate i chłopaków. Z drugiej widziała iż po roku czasu Mike ułożył sobie życie i znalazł nową kobietę. Przeniosła wzrok na Mike'a, który wszedł jak gdyby nic do środka nawet nie poświęciwszy jej żadnego gestu. Nie spojrzał na nią, jakby nie chciał jej widzieć. Z opóźnieniem weszła do mieszkania, czując się nad wyraz niezręcznie. Posłała nieśmiały przepraszający uśmiech France, jakby chcąc usprawiedliwić niekulturalne zachowanie Mike'a. Nigdy sie tak nie zachowywał, jednak coś jej mówiło, iż przez ten rok wiele się zmieniło. Niewiele mówiąc obserwowała jak mężczyzna znika, potem przechodzi do salonu i rozkłada się na kanapie jak gdyby nigdy nic. Tego było za wiele. Zdjęła z siebie płaszcz i położyła na jakiejś szafeczce.
- Przepraszam cię na chwilkę. - zwróciła się do młodej kobiety i zaraz zamrugała oczyma odpędzając sprzed siebie natłok myśli. Zdjęła również buty. Pamiętała o kulturze w przeciwieństwie do swego rodzonego braciszka. Jej ubiór był czysty, choć skromny. Nie podążała za modą, nigdy nie miała na to czasu. Wszak pracowała w szpitalu, a tam liczył się czyściutki biały kitel.  Potem gniewnym kulejącym krokiem weszła do salonu, stanęła przed mężczyzną i zwaliła jego nieładnie pachnące stopy na ziemię.
- Czy ci do reszty odbiło?! - warknęła, celując w niego palec. - Zachowujesz się, jakby mnie nie było tylko dziesięć minut a nie cholerny rok!  Co to ma wszystko znaczyć? Nie zachowuj się jak obrażony dzieciak tylko wyjaśnij mi z łaski swojej co się stało! - żądała, nie prosiła. Była siostrą, miała swoją prywatną moc specjalnie dla Mike'a. Stała przed nim i wbijała weń wściekły wzrok. Bolało ją serce, chciało jej się płakać w najlepsze, była roztrzęsiona i bardzo zawiedziona. Miała ochotę krzyczeć, wrzeszczeć i dać do zrozumienia temu troglodycie jakim jest skończonym kretynem zachowując się tak egoistycznie i arogancko. Mona miała pewne wyrzuty sumienia, że krzyczy w nieswoim domu podczas, gdy powinna zachowywać się spokojnie i życzliwie. Później przeprosi za to Frankę, musiała wydusić z tego uparciucha jakiekolwiek informacje i choć odrobinę własnego brata. Inaczej wybuchnie i wyjdzie, trzaskając drzwiami.
Powrót do góry Go down
the leader
Francesca Valmount
Francesca Valmount
https://panem.forumpl.net/t1771-francesca-valmount#22322
https://panem.forumpl.net/t1774-franka#22332
https://panem.forumpl.net/t1773-francesca-valmount#22330
https://panem.forumpl.net/t1779-f-valmount
https://panem.forumpl.net/t1775-franka#22333
Wiek : 28
Zawód : porucznik (oficer)
Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa
Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyPon Kwi 28, 2014 8:21 pm

Francesca popatrzyła się za Richardem, który właził do niej jak do siebie. Cóż, po części była do tego nawet przyzwyczajona. Widząc więc przepraszający uśmiech Mony wzruszyła ramionami i machnęła ręką. Chociaż przyznałaby, że mógłby się iść chociaż wykąpać, bo od dwóch dni był w tym samym mundurze i no... Lekko od niego waliło. Okej. Lekko to delikatne określenie! I jeszcze totalnie olał siostrę. Była świadoma tego, że okazywanie jakichkolwiek uczuć jest dla niego trudne, no ale... Stała przed nim siostra, do cholery!
-U siebie jesteś?-warknęła do niego, gdy ten legł na kanapie z piwskiem w ręku.
Z jakąś dzwiną satysfkacją popatrzyła jak Mona zwala mu nogi z kanapy i zaczyna opierdalać. Zuch dziewczyna!
Podeszła za kanapę i spojrzała się na dziewczynę ponad nią.
-Sądzę, że twojemu bratu najpierw przyda się prysznic. Zimny prysznic.-opuściła wzrok na Cline'a.-Ruszysz dupę, czekasz na zaproszenie, czy mam cię zanieść?-uniosła brew. No sory, jakieś priorytety. A jak sobie pójści zimnej wody na łeb to od razu zacznie jaśniej i normalniej myśleć. Kiedy uniósłby na nią wzrok to by widział, że wcale nie uśmiecha się głupio, jak to zwykle bywało, kiedy go opieprzała w żartach, że śmierdzi jak stado wołów. Nadal była zła za poprzednie słowa. Jednak tak jak powiedziała - była jego przyjaciółką. Pomóc mu musiała i chciała.
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyPon Kwi 28, 2014 8:28 pm

Richard spojrzał ukradkiem w kierunku Mony i przez ułamek sekundy można było dostrzec, że przygląda się jej uważniej. Jego rysy istotnie nabrały poważniejszego wyrazu, odrysowując obraz powstałych myśli w głowie. Zastanowienie się co się z nią stało nie należało do górnolotnych, bo przecież każdy by o tym pomyślał po ujrzeniu zaginionej siostry. Jemu jednak, nawet przy tak prostym pytaniu, wystarczył fakt iż przetrwała i dotarła aż do Kapitolu. Kwestią, jaka go teraz drażniła było rozwiązanie egoistycznego problemu – co teraz ma z nią zrobic. Znał doskonale oczekiwania, jakie będzie mu stawiac i to właśnie go nie napawało optymizmem.
Zerknął po chwili na warczącą Franię i wyszczerzył zębiska w głupim uśmiechu, unosząc piwo. – A nie? – Odparł bezczelnie, niezrażony niestosownością słów wypowiadanych w towarzystwie Mony. Na kanapie było mu całkiem wygodnie, przynajmniej do czasu jak postanowiła podejść wściekła i coraz mocniej roztrzęsiona.
„Przynajmniej wyrwała się z szoku.”
Skwitował z zadowoleniem, stwierdzając że to pozytywna informacja w całej otoczce. Stopy mężczyzny uderzyły o ziemię, podczas gdy on otworzył usta aby zbesztac siostrę. Zamiast ataku na jej osobę i popchnięciu, czy chociażby werbalnym ataku – burknął coś niewyraźnie pod nosem o bolących nogach i skrzyżował stopy grzecznie koło kanapy. Oczywiście, ramię wciąż znajdowało się na oparciu.
Richard popatrywał nieco na Clinównę, czekajac aż do kończy. Naprawdę się starał. Naprawdę. Tylko, że burknął w połowie niewiele rozumiejące „no, ale co?”. Wyraźnie nie miał pojęcia o co Mona się czepia i dlaczego na niego krzyczy. Nazywając go nieznośnym dzieciakiem rozjuszyła go, bo przecież wciąż była smarkulą i nie powinna naskakiwac na starszego brata!
Zanim jednak odpowiedział cokolwiek, do rozmowy włączyła się Frania. Zadarł więc głowę i spojrzał na nią bez uśmiechu, po czym palnął bez zastanowienia:
- Jak się rozbierzesz to spoko, już pędzę aż mi się portki palic będą. – Poruszył zaczepnie brwiami, hamując się jednak przed poklepaniem jej po pośladkach. W końcu była na niego wkurwiona, prawda? A nie chciałby dostac od drugiej baby w jaja. Nie czekajac na odpowiedź, właściwie niezrażony aluzją co do jego zapachu – spojrzał w pełni poważnie na Monę.
- A co chcesz niby usłyszec? Że straciłem ich, bo nie zadbałem o ich bezpieczeństwo? Dobrze, więc słuchaj uważnie. – Pochylił się w przód, ale nie podniósł się, a jedynie spojrzał chłodnymi oczyma prosto w jej. – Pół roku siedziałem w Kapitolu, aż w końcu udało mi się załatwić papiery dla ciebie i Kevina. Żadne z was ich nie odebrało, bo poszła informacja że Trzynastka została zbombardowana. Widziałem dwukrotnie listę zamordowanych mieszkańców, z zaufanego źródła. Miałem kurwa nawet kopię i rozpierdoliłem cały dom, jaki szykowałem dla Kate i chłopaków. Tak, zdołałem zdobyc środki. Chłopaki mieliby osobne pokoje, zacząłem je nawet malowac. A Kate miałaby swój pierdolony ogródek, gdzie mogłaby w końcu zasadzic tylko i wyłącznie róże jak chciała. Nie chcę wracac do tamtego okresu, jak rzucałem się na każdego Kapitolińczyka i dawałem mu wpierdol za to, że tu po prostu był. Za to, że ŻYŁ. – Ostatnie słowo Richard wywarczał między zaciśniętymi zębami, najwyraźniej nie zauważając teraz obecności Frani w mieszkaniu. Zabawne, bo to przecież był jej dom. – A teraz nagle się pojawiasz i oczekujesz, że pozwolę ci rzucic się na szyję i obiecam, że się tobą zaopiekuję. Za chuja tego nie powiem. A wiesz dlaczego? – Poderwał się gwałtownie, trącając palcem dziewczynę w ramię. Na szczęście tylko jeden raz. – Bo to ja ich zabiłem i wolę, abyś mnie znienawidziła zamiast była w pobliżu i patrzyła na mnie, na takiego jakim się stałem. – Wysyczał, podnosząc teatralnie puszkę z piwem w górę, machając nią na boki z szerokim, wyraźnie szyderczym uśmiechem. Cały gest miał podtekst zrozumiały dla tej dwójki, ponieważ Richardowi niewiele brakowało do alkoholizmu na miarę ich ojca. Chciał zasugerowac tym Monie, że niedługo może stac się bardzo podobny do potwora, przed którym przecież on sam bronił dziewczynkę. – Nie chcę już kochac, Mona. Nigdy więcej nie chcę. – Powiedział na tyle gwałtownie i głośno, że aż chyba biedną dziewczynę opluł.
Powrót do góry Go down
the civilian
Mona Cline
Mona Cline
https://panem.forumpl.net/t2143-mona-cline
https://panem.forumpl.net/t2146-panna-cline#28612
https://panem.forumpl.net/t2145-mona-cline#28609
https://panem.forumpl.net/t2147-komorka-mony#28613
Wiek : 24
Zawód : Pielęgniarka
Przy sobie : Fotografia swych braci i bratanków, trochę drobnych, woda mineralna, notes z ciemnym obiciem, leki przeciwbólowe, komórka, gaz pieprzowy, jednorazowa przepustka.

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyPon Kwi 28, 2014 8:53 pm

Automatycznie uśmiechnęła się do Franki słysząc jakim tonem zwraca się do Richarda. Po krótkotrwałej ocenie tego troglodyty zdążyła wywnioskować, że dobrocią się nic nie wskóra. Jest tak zacofany w kwestii przeszłości, iż tylko ręką uda mu się dać do zrozumienia. Erotyczne propozycje zemdliły Monę. Naprawdę, zero kultury. Kobieta jakby nie pasowała do tego obrazu. Nie była jeszcze tak zepsuta jak ten tutaj pan. Jakkolwiek Franka zachowywała zimną krew, była twarda i silna, Mona została tu wrzucona z innego świata. Rzeczywiście od Mike'a śmierdziało, lecz wszystko zakrywał alkohol. Znała ten odór, zawsze cuchnęło tym w domu. Widząc, jak blisko takiego stanu jest Richard, ledwie zachowywała spokój na twarzy.
Coś w niej drgnęło, gdy wymienił imię Kate, jej nieżyjącej szwagierki. Zacisnęła mocno zęby słuchając jego tyrady, która skutecznie rzeźbiła w jej dużym, ale już poranionym serduchu jeszcze więcej dotkliwych kresek. Dlaczego odbierał jej jeszcze siebie samego? Stracili oboje tak wiele, a ten idiota zabiera jeszcze więcej, bo ubzdurał sobie w coś w tym swoim tępym mózgu. Wzmianka o gnębieniu Kapitolińczyków wytrąciła ją z równowagi. Ach, więc to tak? Mścił się na niewinnych ludziach, bo Rząd sobie wmawiał lepszy świat? Odsunęła głowę, nie chcąc czuć od niego smrodu, którego już dosyć się nawdychała w dzieciństwie.
- Ty. Pieprzony. Egoisto. - wysyczała te słowa z bólem i słabością. Nie pomagał jej. Do cholery wcale jej nie pomagał. - Mogłam się domyślić. - schowała twarz w dłoniach i próbowała się uspokoić, choć z góry było to skazane na porażkę. - Jesteś skończonym idiotą. Tylko ty mogłeś sobie ubzdurać, że to twoja wina. - wyrwała mu z ręki piwsko i rzuciła o podłogę, pozwalając, aby się to wylało. Zaraz spojrzała na Frankę nieco zmieszana. - Posprzątam to, przepraszam. - nie zapominała o manierach! Wbiła ponownie wzrok w troglodytę, a takiej wściekłej chyba jej nie widział. Nie zamierzała zachowywać się ugodowo. Mieli wszak tę samą krew, czyż nie?
- Oj nie, zapomnij. Nie bedę cię prosić o opiekę, bo do diabła jestem dorosła i sobie świetnie radziłam. - oczywiście chciała być gdzieś niedaleko, gdyby powitał ją nieco cieplej i entuzjastyczniej. Teraz jednak zaczęła rozważać zamieszkanie gdzieś z drugiej strony dzielnicy rebeliantów póki nie minie jej ten trawiący od środka gniew.
- Ty ich kretynie nie zabiłeś, wmawiaj sobie tak, bo się wtedy czujesz podlej i możesz psioczyć na cały świat. - prychnęła, czując jak coś w niej znowu pęka. Kevin, Kevina nie ma. Zaginął. Przecież mieli się spotkać po paru dniach w stolicy. Spojrzała znowu na Frankę.
- Ty znasz go lepiej. Ręce mi opadają. Co się z nim stało? - wskazała na Richarda, jakby nie miał tu prawa głosu. - On udaje głupiego czy taki jest? - umyślnie go obrażała. Specjalnie na niego krzyczała. Może wtedy pojmie, że rozumuje wysoce niepoprawnie? Mona miała do czynienia z wieloma żołnierzami i zwykłymi ludźmi, którzy tracili rodziny. Widziała ich ból, wiedziała jak sobie z tym radzą. I nawet jeśli siebie o to obwiniali, żaden z nich nie wyżywał się na Kapitolińczykach. Stąd więc jego spalona twarz? Mona nie wiedziała już czy ma krzyczeć czy płakać. Odnalazła brata, ale co z tego? Skoro wmawiał sobie to, czego nie powinien i stał się gburem, obcym jej człowiekiem?
Powrót do góry Go down
the leader
Francesca Valmount
Francesca Valmount
https://panem.forumpl.net/t1771-francesca-valmount#22322
https://panem.forumpl.net/t1774-franka#22332
https://panem.forumpl.net/t1773-francesca-valmount#22330
https://panem.forumpl.net/t1779-f-valmount
https://panem.forumpl.net/t1775-franka#22333
Wiek : 28
Zawód : porucznik (oficer)
Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa
Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyPon Kwi 28, 2014 9:22 pm

Francesca czuła się jak obca we własnym domu. Jednak gdyby chciał porozmawiać z siostrą w cztery oczy to by chyba poszedł do siebie, a nie przychodził do niej, prawda? Czego oczekiwał? Że go wytłumaczy? Że obroni dziewczynę przed nim samym?
Słuchała wszystkiego co mówił Richard i nie wiedziała jak ma się zachowywać. Z jednej strony wiedziała o Kate i chłopcach. Wiedział, że czuł się za to wszystko odpowiedzialny. Wiedziała, jak bardzo to nadal przeżywa. Była tego świadoma jak ktokolwiek inny, bo też straciła najbliższą osobę. Jednak już zdążyła pogodzić się ze śmiercią męża i żyć w świecie pozbawionym jego obecności. Richard miał o wiele gorzej. Bo jak poradzić sobie we śmiercią dzieci? Dzieci, które niczemu nie zawiniły, mogłby teraz biegać po dystrykcie i patrzeć jak tatuś podchodzi do mamy podlewającej róże i całuje ją w policzek. Rodzina Cline'ów była dla niej najszczęśliwszą rodziną na świecie, tak to wyglądało. I jej samej było cholernie smutno, kiedy był poruszany ten temat.
Nie rozumiała jednak dlaczego odrzuca od siebie siostrę. Przecież to jego krew. Jego rodzina. Gdyby ktokolwiek z jej rodziny przetrwał... Była jednak jedynaczką. Rodzice zginęli już dawno, mąż też. Jednymi ludźmi, na której jej zależało był Vincent i Richard. Nie miała nikogo prócz nich. Gdyby któryś zaginął to po powrocie od razu rzuciłaby się im na szyję i dziękowała losowi, że pozwolił im wrócić z martwych.
Ocknęła się, gdy piwo wylało się na ziemię. Pokręciła głową, jakby chcac powiedzieć, że to nic. Ten dywan już sporo przeszedł, włączając w to wylewanie piwa i wódki. Pewnie jakby się dobrze poszukało to znalazłoby się tam kawałki popcornu. Popatrzyła się na Monę, kiedy zadała jej pytanie. Dlaczego jej? Co na miała z tym wszystkim wspólnego? Co niby miałaby odpowiedzieć? Jestem taka sama, więc go rozumiem? Sama wyżywam się na Kapitolińczykach, najchętniej razem z Twoim bratem? Lubimy się razem zechlać i pójść do łóżka, bo dzięki temu nie myślimy o pieprzonej przeszłości?
-Richard..-zerknęła na niego, po czym wróciła spojrzeniem do Mony-on już taki jest. Wszyscy przeszliśmy tyle, że nigdy nie będziemy tacy sami...-mówiła też o sobie? Możliwe. Popatrzyła się na Ryśka-I nie potrafi już kochać.-w jej głosie rozbrzmiał jakiś dziwny żal, ale od razu odchrząknęła i wbiła spojrzenie w Monę.-Nic na to nie poradzisz.-wzruszyła ramionami. Ona była bezsilna.
Czy chciałaby, żeby ją pokochał? Jakaś jej część mówiła, że tak. Że może nawet sama zmusiłaby się do pokochania jego. Czy wtedy wszystko nie byłoby łatwiejsze i prostsze? Pomogliby sobie nawzajem. Jakoś odbudowali swoje życia. Stali się dla siebie solidniejszym oparciem. Teraz oboje się chwiali. Nie wiadomo, czy w razie kryzysu podtrzymaliby się nawzajem, czy może odepchnęli.
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyPon Kwi 28, 2014 9:36 pm

Dla Frani mogło być całkiem nowym doświadczeniem przebywaniem z Richardem mówiącym jasno i klarownie o swoich uczuciach. Myśli właściwie wypowiadał na głos, bez zupełnego zastanowienia, ponieważ w towarzystwie Mony nie do końca świadomie otwierał się. Znała go niemalże doskonale, wiedziała z pewnością o wiele więcej niż któryś z obecnych znajomych Strażnika. Przede wszystkim znała prawdę, że był troskliwym, acz wymagającym ojcem. I mimo spędzonych razem lat, nosił wielokrotnie Kate na rękach, całując w najmniej oczekiwanych momentach – w podziękowaniu iż pojawiła się w jego życiu.
Mike gdzieś głęboko w podświadomości łudził się, że Mona zrozumie jego zachowanie które emanowało rozpaczą z powodu utraty sensu życia. Kiedyś nigdy nie pomyślałby, że mógłby ją zranic tak mocno jak czynił to swoimi słowami obecnie.
„Przecież wiesz, że ona nie zniesie tak wiele. Ona ciebie potrzebuje, mimo że jesteś skurwielem. Ona wciąż pamięta to, jaki byłeś i wierzy, że masz w sobie te pokłady dobroci.” Dotarło to do niego właściwie po chwili, chociaż wciąż patrzył Monie prosto w oczy gniewnie.
„No i po chuja? Tylko Kate mogłaby ciebie naprawic.” Ostry głos sprzeciwu uciął swoją goryczą dalsze rozmyślanie na temat ewentualnej zmiany zachowania względem siostry. Zagłębiony w depresji w jakiej był, nie chciał dostrzec bólu siostry, jaki sam jej świadomie zadawał. Ot, pieprzony egoista, jak to ładnie ujęła Mona.
Zaskoczony był reakcją dziewczyny, która chyba była bardziej żywiołowa niż mu się zdawało. Nie zdążył złapac puszki, jaka wypadała mu z ręki i rozlała się gdzieś na podłodze. Spojrzał z jakimś utęsknieniem, ale pocieszyła go myśl iż w lodówce Frania z pewnością ma tego więcej. A nawet jeśli nie, to może skoczyc sobie do sklepu i uchlac się pod mostem.
„Przecież ich nawet nie potrzebujesz.”
I mimo, iż uslnie sobie to wmawiał, to jednak czuł drganie serca na myśl, że mógłby jednak stracic Franię bądź Clinównę ledwo co odzyskaną. Nie bał się tego, że ta druga odejdzie – bo zbyt wiele dla siebie jednak znaczyli. Mimo, że odpychał ją od siebie i starał się przekonywac do tego swoje serce, to jednak.. jednak nie chciał dla niej źle, prawda?
Zmarszczył brwi, jak oceniła jego zachowanie. Momentalnie, kiedy tylko skończyła i zaczęła odwracac się do Frani, wycelował w nią palec. W Monę oczywiście. – Nie psioczę na cały świat. Tak, kurwa, czuję się podlej i naprawdę, marzę o tym, aby czuc się podle. O tak, tylko i wyłącznie czekam na to, abym mógł użalac się nad sobą, jaki to świat jest niesprawiedliwy. – Znów teatralnie zmienił głos, aby podkreślic nieadekwatnośc siostrzanych słów do rzeczywistości. Nienawidził użalania się nad sobą, przecież podczas całej znajomości z Franką ani razu nie marudził. Oczywiście w żartach tak, jednak na tak poważne sprawy nigdy. Nawet, jak mu twarz zmieniła się w lejącą się gumę i zniekształciła usta.
Machnął ręką, kiedy odwróciła się przodem do Frani zirytowany. Najwyraźniej prowokacja ze strony Mony nie powiodła się, ponieważ rozsiadł się ponownie wygodnie na kanapie, krzyżując ze sobą ręce i patrząc na nie spod byka – niczym dziecko.
Potem jednak odezwała się Frania i zniszczyła całe zachowanie oraz plan, jaki obrał.
„Czy w ogóle jakiś był?!” Mruknął zirytowany do własnych myśli, skupiając się po chwili na słowach przez nią wypowiadanych. Podejrzewał, że Frania była w przeszłości nieco inna i szczęśliwa z mężem. Nie słyszał nic o dzieciach, ale może planowali dopiero poszerzyc rodzinę? Słyszał, że byli małżeństwem zaledwie miesiąc.
Richard wpatrywał się nieustannie w Valmount, ale oderwac spojrzenia nie szło z chwilą, kiedy stwierdziła, że on nie potrafi kochac. Kilka słów, właściwie powtórzenie tego, co sam chciał powiedziec. Co przecież sam dobrze wiedział.
Tylko dlaczego to tak mocno zabolało?...
Czas zdawał się zatrzymac, a obecnośc Mony umknęła jego uwadze. Pojawiła się Franciszka, która chciała porozmawiac z nim dzisiejszego wieczoru. Czy na poważnie? Tak jak wtedy, kiedy obudzili się po seksie i rozmawiali w nocy, zdradzając wzajemnie kogo stracili?
„Ona chce, abym ją pokochał.”
Ta myśl uderzyła go tak mocno, że ponownie podniósł się z krzesła i unikając spojrzeń dziewczyn, ruszył w kierunku łazienki. – Idę wziąć prysznic. – Martwy, obcy głos, którego żadna z nich jeszcze nie poznała. Zmęczony i zrezygnowany, jak gdyby Mike sam nie wiedział czego chce.
„Bo przecież nie wiesz.” Przypomniał samemu sobie, zatrzymując się przy drzwiach, aby nacisnąc klamkę. Trwał tak, a nawet odwrócił nieznacznie twarz w ich stronę. Zamiast słów wyleciało zirytowane prychnięcie. Drzwi się otworzyły gwałtownie, po czym pojawiły się ostre, nieco agresywne słowa:
- Nie chcę was po prostu ranic, okej? I nie chcę przeżywac kolejnej żałoby, a w tym popierniczonym świecie wszystko możliwe. – I jeśli żadna z nich go nie zatrzymywała czy nie dobiegła, wszedł do łazienki trzaskając drzwiami. Nie zakluczył się, nie myślac nawet o tym, że nie ma nawet ubrań na zmianę.
Powrót do góry Go down
the civilian
Mona Cline
Mona Cline
https://panem.forumpl.net/t2143-mona-cline
https://panem.forumpl.net/t2146-panna-cline#28612
https://panem.forumpl.net/t2145-mona-cline#28609
https://panem.forumpl.net/t2147-komorka-mony#28613
Wiek : 24
Zawód : Pielęgniarka
Przy sobie : Fotografia swych braci i bratanków, trochę drobnych, woda mineralna, notes z ciemnym obiciem, leki przeciwbólowe, komórka, gaz pieprzowy, jednorazowa przepustka.

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyPon Kwi 28, 2014 10:34 pm

Nie chciał brać za nią odpowiedzialności, więc po co tu ją przyprowadzał? Niósł jej bagaż, przyniósł, pokazał swoją dziewczynę. Czy to nie był zalążek opieki? Nie chciała jej, choć było prawdą, że niechętnie myślała o ponownej rozłące. Odnalazła go i co zastaje? Wrak człowieka.
I ją zabolały słowa Franki. Oczekiwała prawdy i ją otrzymała. Po raz kolejny to zapiekło. A gdyby poprosiła o dawną rodzinę, nawet z tym ojcem, dostałaby ją, skoro otrzymuje prawdę? Zamknęła odruchowo oczy i na chwilę przestała oddychać. Nic na to nie poradzisz... Mona cierpiała bardziej nie potrafiąc czemuś zaradzić. Czyli była bezsilna? Franka czuła to samo co on? Też utraciła kogoś i opowiadała się za jego zachowaniem? Tak więc kosztem spokojnego pozostałego życia była ona? Jeśli Richard miał choć trochę wyzdrowieć, miała usunąć się w cień. Widziała teraz wyraźnie, że jedynym wyjściem jest poświęcenie... własnej miłości do brata. Cofnęła się o jeden krok, ledwie radząc sobie z tą świadomością. Miała coś oddać, stracić, by zyskać pewność, że jest dobrze u najbliższej jej osobie. Tak bardzo chciała wierzyć, że nie wszystko jeszcze stracone. Że gdzieś tam za tym murem, zniekształconą twarzą i lodowatymi oczami czai się Mike, który ją bronił przed ojcem, który ją uczył rzucania włócznią i dawał jej fory w wyścigach wokół domu. Miała stracić jeszcze więcej. Kate nie żyła. Noah i Matt nie żyli. Matka, ojciec też. Nie wiadomo co z Kevinem. Czy już wiele nie oddała?
Nie była w stanie nic powiedzieć. Nie spojrzała nawet mu w oczy, nie zatrzymała gdy sobie poszedł. Chyba wyczuła, że i jego zabolały słowa Franki. Cóż, najlepsza jest najgorsza prawda niż kłamstwo. Problem w tym, iż Mona w to nie wierzyła. Znała Richarda. On umiał kochać, ba, robił to najlepiej i najszczerzej. Nawet nie zauważyła, gdy usiadła na tej kanapie co on przed chwilą i schowała twarz w dłoniach. Czuła się mała i niepotrzebna. Gdyby nie wróciła... co by się stało? Tak bardzo się o nią bał, że nie chciał się cieszyć z jej powrotu, aby potem mniej cierpieć? Tak się dało? Czemu więc kosztem innych osób? Tyle pytań, a żadnej odpowiedzi.
Dopiero gdy usłyszała odkręcaną wodę, pozwoliła sobie na wypuszczenie powietrza z płuc, tak samo jak łez z kącików oczu.
- Ja mu nie wierzę. - szepnęła chyba do Franki i chyba do siebie samej. - On umiał kochać. Jemu to przejdzie, przejdzie. Przejdzie. - powtarzała jak mantrę, choć już wiedziała, że jedyne co może w tej sytuacji zrobić to spełnić jego prośbę. Nie mogła być tu na siłę, nie umiała się narzucać. Przypomniała sobie co w tej sytuacji radziła pokiereszowanym rannym ludziom. Głębokie wdechy, rozluźnienie każdego mięśnia, nawet najmniejszego i poszukanie czegoś dobrego w beznadziejności. Posłuchała swej rady, choć nie było to takie proste. Rozwarło już i tak otwartą ranę. Otarła policzki i opierając głowę o dłonie, spojrzała na Frankę. Znała obecnego Richarda. Dlaczego była zazdrosna? Też chciała mieć cząstkę brata.
- Nie wierz mu. On umie kochać, tylko zapomniał jak się to robi. - powiedziała zupełnie jakby chcąc pocieszyć kobietę. Ach, widziała co się święci. Franka mogła dobrze wpłynąć na Mike'a, gdyby tylko chciała. Ba, Mona też tego chciała. Powinien coś dostać od życia, skoro tak wiele mu zabrano.
Powrót do góry Go down
the leader
Francesca Valmount
Francesca Valmount
https://panem.forumpl.net/t1771-francesca-valmount#22322
https://panem.forumpl.net/t1774-franka#22332
https://panem.forumpl.net/t1773-francesca-valmount#22330
https://panem.forumpl.net/t1779-f-valmount
https://panem.forumpl.net/t1775-franka#22333
Wiek : 28
Zawód : porucznik (oficer)
Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa
Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 EmptyPon Kwi 28, 2014 11:16 pm

Patrzyła się zrezygnowana w Richardowe oczy, gdy ten zatrzymał na niej swój wzrok. Pierwszy raz od dawna widziała, że mimo nic więcej nie powiedziała to ją zrozumiał. Coś tam doszło do jego tępego łba. Że Valmount miała jakieś uczucia, chociaż mocno je skrywała. I zależało jej na nim bardziej niż by oboje chcieli. Nie wiedziała na ile egoistyczne było pragnienie poczucia się znów kochaną. Chciała znowu prowadzić jakieś normalne życie. Nie udawać, nie ukrywać się za głupimi, kumpleskimi tekstami i ciągłym dogryzaniem sobie.
Nie zatrzymała go, kiedy wstał i poszedł do łazienki. Gdy jego ostatnie słowa zawisły w powietrzu, a drzwi się zatrzasnęły stała w miejscu jeszcze chwilę. Jakby wstrząsnięta. Nie miała pojęcia co tu się właśnie odbywa. Spojrzała się na Monę dopiero w momencie, gdy się odezwała. Ruszyła się i usiadła obok niej na kanapie.
Umiał kochać? Widocznie bardzo dokładnie skrywał tą umiejętność. Nie miała mu tego nawet za złe. Przecież robiła tak samo.
-Nie wiem... Nie wiem czy takie osoby jak my potrafią jeszcze pokochać.-powiedziała cicho, wpatrując się w kierunku, gdzie była łazienka, z której dochodził szum wody. Czuła jak w gardle rośnie jej gula. Przez Monę i jej łzy sama się zaraz tutaj rozryczy. Kurwa. Nie.
-Przepraszam. Nie jestem w stanie ci wyjaśnić co się stało z twoim bratem.-popatrzyła na nią. Oczy niebezpiecznie jej błyszczały, jakby powstrzymywała się przed łzami.-Mieliśmy wspólny wypadek... Pożar. Dlatego tak teraz.. wygląda.. Siedziałam przy nim i rozmawialiśmy.. Ja też straciłam męża...-wzięła głębszy oddech. O dziwo nie myśl o Henrym, a o tym że nie może w żaden sposób zmienić Richarda bardziej ją smuciła.-Rzadko się otwierał przede mną. Prawie w ogóle. On się nie zmieni... Mam wrażenie, że nie jest już w stanie...-przetarła oczy palcami, wycierając zalegające w kącikach łzy.
Boże, otwieram się przed obcą dziewczyną. Co mi odjebuje? A może tego potrzebowałam?
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Francesca Valmount - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Francesca Valmount   Francesca Valmount - Page 7 Empty

Powrót do góry Go down
 

Francesca Valmount

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 9Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

 Similar topics

-
» Henry Valmount
» Francesca Valmount
» Francesca Valmount
» Francesca Valmount
» Francesca Valmount - Audrey Cameron

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Dzielnica Wolnych Obywateli :: Mieszkania-