|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Francesca Valmount Sob Lut 15, 2014 8:58 pm | |
| Średniej wielkości pomieszczenie. Po lewej stronie lodówka, szafki kuchenne, mikrofalówka. Obok wyspa kuchenna z miską, w której z reguły leżą jabłka albo winogrona. Bardziej na prawo stoi stół, na cztery osoby. Franka nie ma zbyt wielu przyjaciół,więc wielkie stoły jej potrzebne nie są. |
| | | Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Wejście. Salon. Sob Lut 15, 2014 9:00 pm | |
| Wchodzi się od razu do salonu. Przy drzwiach jest wieszak i szafka na buty. Dalej wchodzi się na miękki dywan i można opaść na kapę zasłaną paroma poduszkami. Przy półce z książkami stoi też fotel, zajęty z reguły przed brązowego kocura. Salon jak salon, nic wyszukanego. |
| | | Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Łazienka Sob Lut 15, 2014 9:01 pm | |
| |
| | | Wiek : 33 Zawód : Strażnik Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.
| Temat: Re: Francesca Valmount Sob Lut 15, 2014 9:27 pm | |
| czasoprzestrzeń -->
Powinien być na kolejnym nadprogramowym patrolu, gdzie łapałby kolejnych gnoi kradnących sobie wzajemnie jedzenie i wsadzać ich do pierdla. Ona zapewne była na jednym z obchodów, dlatego liczył że nie zastanie nikogo w domu, przed którego drzwiami stał z dobre dziesięć minut. Sam nie wiedział do końca czego ma się spodziewać, ale w końcu zacisnął palec na dzwonku, oznajmiając pani Valmount o niespodziewanym gościu. Ostatni raz widzieli się tydzień temu, co wcale mu nie przeszkadzało. Bardziej brakowało mu jej towarzystwa, czego nie spodziewał się odczuwać. Miał jednak otrzymać darmowy obiad, dlatego stwierdził że nie przepuści takiej okazji. Nawet za cenę kolejnego pocałunku, który był niezwykle przyjemny swoją drogą. Właściwie pora dnia świadczyła o kolacji, jednak... Darmowy posiłek to darmowy posiłek. Zniecierpliwiony czekaniem zadzwonił jeszcze raz, chociaż niewiele czasu upłynęło od pierwszego dźwięku. W końcu wsunął dłonie do kieszeni spodni, które były wyraźnie znoszone i dziurawe w dwóch miejscach - pod kolanami. Nie miał służbowego uniformu, dzięki czemu również i zapach Richarda był bardziej znośny niż podczas ich pierwszego spotkania. Może nawet się wykąpał? |
| | | Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Re: Francesca Valmount Sob Lut 15, 2014 9:38 pm | |
| Francesca po drinku i porcji frytek stwierdziła, że nadal jest głodna. To przez alkohol, wszystko przez piwo. Po drodze zakupiła czteropak piwa, kładąc go potem na blacie w kuchni. Otworzyła jedno piwo i otworzyła lodówkę, zastanawiając się co tu zjeść. W naszych czasach można było ją wziąć za studentkę po sesji, która z reguł nie ma nic w lodówce, chyba, że to schłodzona półka wódki. W końcu doszła do wniosku, że jajecznica będzie najszybsza. Wyjęła więc jajka i zaczęła kroić kiełbasę, gdy ktoś zadzwonił. Nic cholery nikogo się nie spodziewała, więc efektownie zacięła się w kciuk. -Kurwa mać.-włożyła go do buzi, wysysają krew. Drugi dzwonek. -No ide....!-krzyknęła-Ja pierdole, pali się czy co.-mruknęła już do siebie. Doszła do drzwi i spojrzała się na swój palec. Plaster by się przydał. Otworzyła w końcu drzwi. Uniosła lekko brwi, widząc za nimi Mike'a. Ona nie wygląda na pewno jak strażniczka. Bordowy dres i jakiś biały T-shirt, byle jak najwygodniej. I paluch we krwi. -Zgubiłeś się? |
| | | Wiek : 33 Zawód : Strażnik Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.
| Temat: Re: Francesca Valmount Sob Lut 15, 2014 9:45 pm | |
| Nie spodziewał się zastać laleczki w towarzystwie przekleństw, chociaż powinien się tego spodziewać. Ubrany był w skórzaną, powycieraną kurtkę o kolorze wyblakłej od słońca i kurzu czerni, która zdawała się robić z niego bardziej groźnego osobnika niż jak był w mundurze Strażnika. - Wpadłem na ten obiad co zapraszałaś, co nie. - Zagadnął od razu bez żadnego powitania, zerkając jedynie pobieżnie na zakrwawiony kciuk. Potem bezczelnie popchnął drzwi, aby otworzyć je mocniej i wyminąć koleżankę po fachu, wpakowując się w obłoconych buciorach niemalże od razu do salonu. Zerknął na wieszak, stwierdzając że tutaj kurtka nie byłaby dobrze widziana, więc skierował się niemalże do kuchni. Był już tutaj, więc wiedział jak się poruszać. Zatrzymał się jednak w połowie drogi, dosłownie o krok od puchowego i zadbanego dywanu, który Frania z pewnością w odpowiedni sposób starała się pielęgnować. - No, to co dobrego szykujesz? Coś z mięskiem? - Ostatnie słówko zaakcentował bardzo mocno, sugestywnie opuszczając spojrzenie na jej dłoń. Prawa strona warg uniosła się do góry w niewielkim rozbawieniu, kiedy Richard gratulował sobie w myślach błyskotliwości. Rozpiął kurtkę i zdjął ją w końcu, rzucając na kanapę jakby to było jego mieszkanie. Pod spodem miał granatowy bezrękawnik-koszulkę z napisem "13". |
| | | Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Re: Francesca Valmount Sob Lut 15, 2014 10:00 pm | |
| Francesca prychnęła pod nosem z jakąś taką irytacją połączoną z rozbawieniem. Wepchał się jak do siebie, dupek jeden. Zrobiła krok w tył, co by jej jeszcze nie dał z bara, wchodząc do środka. Zerknęła na zegarek. -Chyba kolacje.-albo późny obiad, jak kto woli. Jajecznica na obiadokolację - wybornie i jak gustownie, prawda? Zamknęła za nim drzwi, nie przeciwstawiając się temu wtargnięciu. Byli kumplami po fachu i po pewnym wieczorze trochę się... zintegrowali, to dobre określenie. Bo Franka nie przyznała się nawet przed samą sobą, że była chwila, czy dwie, gdy zabrakło jej jego mordy i chamskiego, bezmyślnego tekstu, jak to u samca, epatującego testosteronem w czystej postaci. Przez moment zastygła w miejscu, błagając go w myślach, żeby nie wlazł buciorami na ten dywan. Nie przywiązywała się zbytnio do rzeczy materialnych, ale akurat ten dywan był fajny, jak się na nim człowiek położył i pogapił w halogeny w suficie. I naprawdę nie miała ochoty go czyścić. -Jajecznice w kolorze bordo.-stwierdziła beznamiętnie, wkładając sobie z powrotem ten kciuk w usta, bo zaraz sama sobie podłogę zakapie. Machnęła głową, żeby polazł za nią. Jajecznica sama sie nie zrobi, a w kuchni było piwo.
---> kuchnia |
| | | Wiek : 33 Zawód : Strażnik Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.
| Temat: Re: Francesca Valmount Sob Lut 15, 2014 10:15 pm | |
| wejście/salon -->
W tej części mieszkania jeszcze nie był i z nieukrywaną ciekawością przyglądał się czy kobieta ma szeroki asortyment gotowy do sporządzania posiłków czy też jedynie najbardziej potrzebne urządzenia. Sięgnął ręką po kawałek ukrojonej, ale niezakrwawionej kiełbasy, wsadzając go sobie do ust. Równocześnie przystawił krzesło do wyspy kuchennej, stwierdzając że w ten sposób będzie mógł podjadać podczas szykowania posiłku. - Jajecznicę? - Podjął dopiero pod chwili, zerkając w kierunku swojego krocza i kiedy opierał się ramieniem o blat, na twarzy zakwitł mu nieco lubieżny uśmiech. - Ja swoich nie zamierzam dawać. - Palnął wesolutko, czując że tym razem nie musi obawiać się jakiegoś zdemaskowania. Przy niej czuł się dziwnie swobodnie, a maska którą przywdziewał przy obcych mu osobach, teraz stawała się naturalnie dopasowana. - No chyba że do pomacania. - Dodał po krótkiej chwili namysłu, sięgając ręką po drugi kawałek kiełbasy, czując że za moment zacznie mu burczeć w brzuchu. Podniósł na nią spojrzenie i uśmiechnął się szerzej, z zadowoleniem. |
| | | Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Re: Francesca Valmount Sob Lut 15, 2014 10:30 pm | |
| Nie miała jakiś super sprzętów, raczej to co potrzebne do życia. Plus mikrofalówka, w której dość często coś odgrzewała. Wzięła jakąś szmatkę i starła krew z blatu i noża, wyrzucając ją potem do śmieci. Dorwała się też do plastra i zakleiła nim palec. Spojrzała się na mężczyznę ze śladowym rozbawieniem, przyklejając drugi koniec do palca. Podeszła do deski do krojenia i całe szczęście, że nie chwyciła jeszcze noża, po parsknęła śmiechem. -Pomacać mogę cię paralizatorem.-dobre Franka, nie masz paralizatora przecież. Ale masz mocne kopnięcie. I spluwę. Gdzieś. Na pewno nie w kuchni. Wzięła nóż do ręki. Kobieta z najgroźniejszą bronią na świecie. -W lodówce jest piwo.-powiedziała już milszym tonem. Piwo - najlepszy przyjaciel mężczyzny. Da się takiemu parę procentów w puszce i robi się potulny jak baranek. Albo idzie się z kimś lać. Jeszcze ewentualnie ma ochotę się poprzytulać w dziwny sposób. Franceska zaczęła kroić kiełbasę w kostki. |
| | | Wiek : 33 Zawód : Strażnik Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.
| Temat: Re: Francesca Valmount Sob Lut 15, 2014 10:41 pm | |
| Paralizator nie był tym czego oczekiwał, ale jednak nieco rozbawiony ton dziewczyny sprawił, że uśmiech nie schodził z jego twarzy. Szczerze wątpił, aby zastosowała wobec niego jakaś formę przemocy na jego intymne organy - przynajmniej do momentu, w którym on sam nie zacznie jej w jakiś sposób zagrażać. W końcu tydzień temu nie postrzeliła cię. Przypomnienie sobie zdarzeń z tych paru dni sprawiły, że wcale nie zmarkotniał. Wręcz przeciwnie - podgryzał z apetytem kiełbaskę, przesuwając wzrokiem dookoła w zamyśleniu co jeszcze mógłby zjeść przed właściwą częścią ich spotkania. Wypierał z siebie myśli, że w jakiś sposób poruszyło go wspomnienie o bliskości Frani i pocałunku, jaki sam zainicjował. Gwałtownie wrócił spojrzeniem na kobietę, kiedy wspomniała o piwie. Najwyraźniej nie miał żadnych przeszkód, ażeby żerować na tej biednej strażniczce, bo oczy mu aż zabłyszczały na myśl o alkoholu. To chyba najbardziej w niej lubił - nie patrzyła na niego krzywo, kiedy żłopał. Przynajmniej nie, podczas ich ostatniego spotkania. Zsunął się z krzesła i wyciągnął z lodówki dwa piwa, grzebiąc po szufladach w poszukiwaniu otwieracza. W końcu udało mu się znaleźć nóż, więc zaczął otwierać butelki. - Ej, a ty czegoś mi aby nie sugerujesz z tą kiełbachą i jajkami? Hym? - Parsknął śmiechem, odwracając się przodem do kobiety i oparł się tyłkiem o blat, poruszając brwiami znacząco. Po chwili wziął porządnego łyka do butelki, chichrając pod nosem, patrząc na nóż trzymany w jej rękach. Ciekawe, czy umie nim rzucać. Przeszło mu przez myśl, podczas gdy odepchnął się od blatu i podszedł do wysepki z przeciwnej strony niż stała czarnulka i postawił przed nią piwo. - Ten paralizator, to może jakiś twój.. nie wiem, slogan czy cuś. - Nie mógł powstrzymać śmiechu, więc zarechotał przy ostatnich słowach, patrząc diabelnie rozbawiony na kucharkę od siedmiu boleści. |
| | | Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Re: Francesca Valmount Sob Lut 15, 2014 10:57 pm | |
| On się kręcił jej po kuchni, a ona kroiła kiełbasę. Można by odnieść wrażenie, że Richie jest u siebie, a przynajmniej są współlokatorami. Spojrzała się na niego przez ramię i pokręciła głową, ale nic nie powiedziała. Tak jak na kolesia w knajpie nawarczała, tak dla Cline'a zmusiła się do odrobiny cierpliwości. -Że co?-spojrzała się na niego i w rozbawieniu uniosła jeden kącik ust do góry. Boże, przy nim nawet ona sama zaczęła odnajdywać we wszystkim dwuznaczności. Co za zboczony chłop. Jajka i kiełbasa. Lepszego połączenia nie mogła sobie wymyslić. I może da mu jeszcze do tego bułkę. Kiełbaska w bułeczce. Słit Dżizas. -Ty... Ty weź się...-stłumiła w sobie parsknięcie śmiechu i wycelowała w niego tym nożem-Bo ci jeść nie dam.-szantaż pierwsza klasa. Podeszła do kuchenki i wstawiła patelnię na gaz, wrzucając odrobinę masła. Masła, które nigdy z niczym się nikomu nie kojarzyło, a zwłaszcza narratorce, bo niby dlaczego ... Wrzuciła mięso na patelnię i chwyciła butelkę, by wziąć z niej szybkiego łyka, patrząc się na Cline'a. |
| | | Wiek : 33 Zawód : Strażnik Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.
| Temat: Re: Francesca Valmount Sob Lut 15, 2014 11:07 pm | |
| - No jak to "co". - Stwierdził z niezrozumieniem i mając wolną lewą rękę rozprostował dłoń, wskazując jawnie między swoje nogi. - Kiełbasa? Jajka? Ty mów, że niewyżyta, ja bardzo chętnie. - Powstrzymywał tym razem śmiech, ale oczy tak wiele iskier w sobie miały, że wiadomo było iż nie mówi poważnie. Oczywiście on sam wiedział, że to tylko przekomarzanie się, bo to w końcu była ONA. Nie potrafił traktować jej jak pospolitej dziwki, bo nie zasługiwała na to. Była zbyt... Przestań. Zakończył ostro swoje wywody, odsuwając od świadomości również tę złudną nadzieję, że jednak kobieta podłapie jego grę i zaproponuje bardziej intymną bliskość niż ostatnim razem. Aby uciszyć myśli ponownie golnął sobie z butelki, przypatrując się jak wrzuca mięcho na patelnię. Nie miał żadnych wyrzutów sumienia, kiedy przysiadł na krześle ponownie - przodem do niej i podziwiał zgrabny tyłeczek. - Sam se wezmę. - Skwitował, wzruszając ramionami i rozejrzał się po blacie w poszukiwaniu jakiejś przekąski. Nie znalazł jednak niczego, więc wrócił do podziwiania Franciszkowych pleców. - A nożem nie wymachuj, bo sobie znów jakąś krzywdę zrobisz. - Pouczył ją, podpierając się łokciami w tył, o blat szafek. Miała ładny śmiech, chciał go znów posłuchać. |
| | | Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Re: Francesca Valmount Sob Lut 15, 2014 11:16 pm | |
| Nóż całe szczęście leżał już gdzież na szafce, tak samo jak butelka piwa, bo przecież trzeba wbić jajka, nie? Stała jeszcze przez moment i bezwstydnie skierowała swój wzrok na jego jajka. No jego, jego, te w spodniach. Rozłożyła ręce. -O niczym innym nie marzę, niż o seksie na kuchennym blacie, masz mnie!-powiedziała, po czym zwiesiła głowę w teatralnym poddaniu się. Jestem twoja, rób co co chcesz. Oczywiście nie minęło parę sekund, a Franka podniosła głowę i spojrzała się na mężczyznę ze złośliwością w oczach. Miała ten swój łobuzerski błysk w oczu i może jej coś tam pod czarną czupryną przez myśl przeszło, ale się tym nie zdradziła. -Chybabym musiała mieć śrubę jak okręt...-mruknęła, zabierając się za te jajka. Za te co leżały na stole, a nie grzały się w gatkach Cline'a. Wbiła jedno, drugie, trzecie... Parę ich tam wbiła, jak nie pół opakowania, w końcu mieli zjeść oboje. Później jedną ręką mieszała, a w drugiej trzymała piwo, popijając sobie co jakiś czas.
Ostatnio zmieniony przez Francesca Valmount dnia Sob Lut 15, 2014 11:30 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Wiek : 33 Zawód : Strażnik Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.
| Temat: Re: Francesca Valmount Sob Lut 15, 2014 11:28 pm | |
| Trudno było stwierdzić czy jej uwierzył, jednak twarz jego nabrała ostrzejszych rysów, a uśmiech więcej lubieżnosci. Była dobrą aktorką i z pewnością mogłaby grać na deskach jakiegoś teatru, gdyby tylko mogła. Tym razem obserwował ją uważnie, sączac piwsko. Zastanawiał się o co chodziło z tą śruba i okrętem, bo ni jak to zrozumiał. Wiedział tylko tyle, że oznaczało to "nie" w bardzij wyszukany sposób. Oczywiście, że zarechotal, ale odstawil butelkę i wstał z krzesła, nie dbając o to czy go Frania usłyszy czy też nie. Gdzieś w głębi miał zasiane słowa Elisabeth, że podnieca go wyższość nad słabszymi. Franciszki nie traktował jednak tak, jak innych kobiet, o czym niestety zdawał się wiedzieć. Uparcie tylko wypieral to ze swojego umysłu. Stanął za plecami kobiety tak, że mogła poczuć jego oddech na swoim karku, kiedy pochylił się nad nią. Zanim zapach Frani dotarł do jego nozdrzy, wyrzucił z siebie nieco gniewnym tonem: - Ostry seks na stole? - Dopiero po chwili powstrzymał się i wyprostowal, pochylajac nieznacznie w przód ażeby zajrzeć przez ramię na tę miazge która za moment stanie się pysznym posilkiem. Musiał poznać inny zapach, bo zbyt usilnie zaczął myśleć o jej dotyku. "To cię doprowadzi do grobu, facet." Stwierdził smutno, po czym niemalże natychmiast pojawiła się druga myśl: "A co masz do stracenia?" Nie był smutny, o nie. Tylko gorycz jakąś poczuł przez moment ,bo zniknęła jak zerknal na czarnulke nie odsuwając się na moment, a blokując jej nieznacznie drogi ucieczki. |
| | | Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Re: Francesca Valmount Sob Lut 15, 2014 11:41 pm | |
| Słyszała, że szura krzesłem, ale nie zawracała sobie tym głowy, bo oddzielała kolejny kawałek ściętego jajka, co by nie przysmażył się do patelni. Zorientowała się, co się dzieje, gdy ten zrobił kolejny krok w jej kierunku. Zareagowała? Nie. Może jedynie jakby sie wyprostowała. Trochę spięła i podniosła wyżej głowę. Przyjmowała naturalną pozycję obronną, odruchowo. -Jasne, zjemy kolację, a potem seks na stole, czemu nie.-wzruszyła ramionami, mówiąc o tym jakby był to wypad z przyjaciółmi na golfa w niedzielne przedpołudnie. Zerknęła na niego przez ramię, zaciskając usta w linię. Z jednej strony jakoś mu podskórnie ufała. Ba, skubany w dodatku był przystojny, a ta szrama na twarzy dodawała mu charakteru, aniżeli odejmowała urody. I był tak podobny do... Szybkim ruchem wyłączyła kuchenkę, po czym obróciła się do Cline'a, opierając sie o szafkę za sobą. -Jak chcesz jeść to bądź grzeczny i spieprzaj, bo chciałabym wyłożyć na talerze.-powiedziała, kładąc mu ręce na klatce piersiowej, z sugestią, żeby się przesunął. |
| | | Wiek : 33 Zawód : Strażnik Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.
| Temat: Re: Francesca Valmount Nie Lut 16, 2014 8:38 am | |
| Oboje wiedzieli, że z tych przekomarzań nic nie wyjdzie, a jednak podejmowali grę i kontynuowali ją. Bez większego sensu. Zakończyła dyskusję, ponieważ nie wiedział co jeszcze miałby odpowiedzieć. Oczywiście mógł chwycić ją za tyłek i siłą zmusić do tego, co chodziło mu teraz po głowie. Wiedział, że Ona jest inna niż reszta kobiet i ta świadomość wcale nie była dla niego pocieszająca. Byli do siebie na tyle podobni, że coś ich do siebie ciągnęło. Nie definiowale tego, nawet nie zastanawiał się, to po prostu było. Pochylił głowę, aby spoglądać na nią bez emocji na twarzy, jedynie w oczach znikało powoli rozbawienie. Nie podobało mu się, że po chwili smiechu zapada kobieta w pewnego rodzaju odretwienie. Dlatego zamiast posłusznie się odsunąć i usiąść na krześle, w oczekiwaniu na kolację - przysunal się na kolejne pół kroku do niej, kładąc bezceremonialnie dłonie na jej biodrach. Brakowało mu dotyku jej ciała, chociaż wypieral się tego i odwiedził jedną z dziwek w ciągu tych 7 dni. Wydawalo mu się, że zapomniał o jej dotyku i wspomnieniach, które krążyły w towarzystwie tej konkretniej strażniczki. "Powinieneś,.. Właściwie nie, nie powinieneś tu przychodzić." Patrzył na nią, czując że jeśli spełni swoje niewielkie marzenie krążące po glowie-potraktuje ją nie inaczej jak kolejną dziwke. Tego nie chciał, więc ograniczył się do przesunięcia dłońmi po jej smuklej talii. Wymusił na twarz uśmiech, a potem bez słowa odsunął się i skierował do jednej z szafek, znów w niej grzebiac w poszukiwaniu talerzy. "Kurwa, ale ty jestes pojebany!" |
| | | Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Re: Francesca Valmount Nie Lut 16, 2014 10:14 am | |
| Nie zadrżała pod jego dotykiem, chociaż w środku przeszyła ją fala dziwnej przyjemności, na którą nie była przygotowana. I której tak naprawdę nie chciała. Ściągnęła dłonie z jego klatki piersiowej, opuszczając ręce. Czuła więc, jak jego palce suną ku jej talii, by na chwilę zagościć tam miejsca. To nie tak, że od śmierci męża z nikim nie była w łóżku. Człowiek w różne sposoby radzi sobie z wyrzutami sumienia, z tęsknotą i żalem. Czasami chwila zapomnienia jest najlepszym co może go spotkać, wraz kacem - zarówno alkoholowym jak i moralnym - kolejnego dnia o szóstej rano. Jedne wspomnienia przykrywają drugie i jakoś daje się żyć. Ale Richard. Był zbyt podobny do jej zmarłego męża. Te oczy i mocno zarysowana szczęka. Po ostatnim pocałunku i przytuleniu była rozbita przez cały dzień, próbując wygonić go ze swojej głowy i wmawiając sobie, że wcale jej to nie poruszyło. Nie odpowiedziała więc na uśmiech, sprawiając wrażenie zimnej i oschłej, chociaż jakaś część jej chciała się do niego uśmiechnąć i może przytulić. A nawet dotknąć tej zarośniętej mordy. Nie zrobiła nic z tego, patrząc jak szuka talerzy po szafkach. Licząc na to, że jednak je znajdzie. Ona wyjęła z szuflady widelce, kładąc je potem na stoliku. Wróciła do szafek i zamiast wziąć patelnię to łyknęła sobie porządnie piwa. Chciała, żeby alkohol ją otrzeźwił, na ironię. |
| | | Wiek : 33 Zawód : Strażnik Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.
| Temat: Re: Francesca Valmount Nie Lut 16, 2014 11:00 am | |
| Było mu wygodniej patrzeć w chłodne oczy i beznamiętna twarz, ponieważ nie miał przez to wyrzutów sumienia. Był przekonany, że to co robi dyktowane jest przez litość. Nie zastanawiał się skąd niby kobieta mogla wiedziec co go spotkało, po prostu obrał to za pewnik. Żadna z kobiet nie chciałaby takiego potwora jakim był, dlaczego ona miałaby byc inna? Grzebal po szafkach, aż w końcu znalazł te naczynia i podszedł do patelni w oczekiwaniu, jak nałoży odpowiednią porcję dla niego. Zapach roznoszacy się w kuchni necil żołądek, dzięki czemu skupił się na tym a nie na smuklej sylwetce, która przed chwilą miał na wyciągnięcie rąk. - No, nakładaj. - Popędził ją, nie silac się nawet na rozbawiony ton głosu. - masz w lodówce coś mocniejszego? - Zagadnął, nie zamierzajac ruszać tylka do lodowki, do której przecież zaglądał. Nie potrafił przypomnieć sobie, czy cos tam procentowego było większego niż piwo. |
| | | Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Re: Francesca Valmount Nie Lut 16, 2014 11:21 am | |
| Alleluja, znalazł talerze, a już chciała się odzywać, żeby otworzył szafkę na lewo. Odłożyła piwo i zabrała się za nakładanie mu jajecznicy. Jej samej już ślinka ciekła od tego zapachu. Jednak mrożone, odgrzewane frytki to nie to samo co zrobienie czegoś samemu. Nawet głupiej jajecznicy. Wzięła drugi talerz, żeby sobie również nałożyć. Słysząc pytanie spojrzała nie na niego, a na lodówkę. -Jakaś wódka tam powinna być.-stwierdziła, bez jakiegoś tam entuzjazmu. Jak chciał pić to się napiją. Przecież ona i tak pije co wieczór, inaczej nie da się spać. Nie żeby urżnęła się codziennie w trzy dupy, ale parę procent krąży pod jej skórą. Sama też nie zamierzała ruszać się do lodówki. Wzięła swój talerz i chwyciła piwo, które zaczęła pić, żeby usiąść przy stoliku. Jak już się tan panoszył to dawała mu wolną ręką. I trochę ją bawiło to, że nie może znaleźć tego czego szuka. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Francesca Valmount Nie Lut 16, 2014 11:40 am | |
| Francesca następnym razem powinna uważać, aby szczelniej wyłączać gaz, a może to po prostu wina zepsutego i starszego już nieco przedwojennego sprzętu? Lub wada produktu? Niemniej jednak, kiedy odwróciła się podeszła od stolika, najpierw dało się słyszeć cichy trzask, syczenie. Trwało to ułamek sekundy, kiedy przedmiot niespodziewanie eksplodował. Siła wybuchu pchnęła wszystkich do tyłu, zarówno także stół. Gorąc ogarnął pomieszczenie jak ogień, który powoli przenosił się na poszczególne sprzęty kuchenne. Alarm wył jak najęty.
Richard, siła wybuchu pchnęła się prosto na stół, w który uderzyłeś z impetem. Masz wrażenie, że płoniesz, choć może twoje podejrzenia nie są tak dalekie od prawdy. Twarz pali cię niemiłosiernie, ból zdaje się być nie do zniesienia. Nie wiesz czy przyczyną jest fakt, że twoje ubranie zajęło się ogniem, czy wstrząs mózgu, o którym nie wiesz, ale gdy próbujesz wstać, co chwila tracisz równowagę, kręci ci się w głowie – premia do poparzonej twarzy. Francesca, siła wybuchu pchnęła cię na ścianę i uderzyłaś w nią niezwykle niefortunnie. Usłyszałaś głośny trzask, gdy twoje ramię spotkało się z twardą powierzchnią. Czyżby złamanie? |
| | | Wiek : 33 Zawód : Strażnik Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.
| Temat: Re: Francesca Valmount Nie Lut 16, 2014 12:16 pm | |
| Zdążył odebrać swój pełen talerz, a nawet wsunąć do ust pierwszy kawałek jajecznicy i przeżuć go, zerkając z błyskiem w oczach w kierunku lodówki. Właściwie to zrobił jeden krok, kiedy Frania usiadła na spokojnie przy stole. Syk wydobywający się z kuchenki przywołał jego uwagę, ale nie na tyle by zdążył w jakiś sposób zareagować. Nie zdążył nawet zmarszczyć brwi, ani zastanowić się nad tym co może być źródłem tego niepokojącego dźwięku. To co się zdarzyło kilka sekund później jawiło się Richardowi jako wielki chaos. Ból w plecach i z tył głowy był wystarczająco silny, aby stracił zdolność utrzymania równowagi - może nawet leciał przez jakiś czas, wymachując bezwładnie kończynami. Początkowo nie zarejestrował faktu, że jego twarz płonie. Adrenalina przytłumiła ból, a organizm próbował jak najszybciej znaleźć się z dala od epicentrum tego gorąca. Próbował się podnieść z podłogi, ale zaraz upadł na bok i poczołgał się w stronę wyjścia. O niczym innym nie myślał, jak tylko odsunąć się stąd wszelkimi możliwymi sposobami. Nie dobrnął nawet na odległość trzech kroków, jak zaczęły mu drżeć ręce, a ból zaczął ogarniać każdą komórkę jego ciała. Z gardła wyrwał się dziki ryk cierpiącego człowieka, podczas gdy on zaczął rwać z siebie koszulkę, rzucając się praktycznie we wszystkie możliwe strony. Do nozdrzy zakradł się swąd spalonego mięsa i zacisnął mocno powieki, próbując nie wpaść z panikę. Było to cholernie trudne, kiedy ciało domaga się ulgi. Nie potrafił nawet stwierdzić, że z kanalików łzowych zaczęło coś ciec. Przestał na moment szarpania z ubraniami i przekręcił się na brzuch, przysuwając dłonie do skóry pokrytej poparzeniem. Nie dotknął nawet twarzy, ale próbował chwycić się nie palącej się ściany i podnieść co zaowocowało kolejnym zachwianiem. Konsekwencją tego był bolesny upadek wraz ze stojącym na szafce wazonem, ale Richard jakoś o tym nie myślał. Z jego krtani wyrwał się znów bliżej nieokreślony dźwięk, podczas gdy spojrzeniem powiódł dookoła w poszukiwaniu czarnulki. Czy udało mu się zerwać palącą się koszulkę oraz wytłumić ogień na ubraniach poprzez turlanie się po podłodze? |
| | | Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Re: Francesca Valmount Nie Lut 16, 2014 1:23 pm | |
| Co wy odpierdalacie w moim mieszkaniu, dranie... Francesca zdążyła tylko spojrzeć w kierunku kuchenki, gdy siła odrzutu spowodowała, że bliżej zapoznała się z kuchenną ścianą. Uderzenie i gwałtowny ból w ramieniu zamroczył ją. Z jej gardła wydobyło się coś pomiędzy stłumionym krzykiem, a jękiem. -Cline...?-odezwała się zbyt cicho, żeby ją usłyszał, szukała go wzrokiem, ale dojrzała tylko nieregularny kształt. Człowieka, którego ubranie zajęło się ogniem. Pochodnia, która próbowała się przemieścić, ale w końcu upadała, jakby pchnięta niewidzialną ręką. Chciała wziąc oddech, ale zamiast tego zaczęła kaszleć. Piekło. Tak musiało wyglądać piekło. Sam jego środek. Brakowało tylko wrzących kotłów i nieustających jęków potępionych dusz. Wstała, mimo bolącej ręki. Ból ją otępiał, ale adrenalina, która wytwarzała się w tej sytuacji zaczęła tłumić ból. Podparła się ściany, idąc w kierunku Richarda z dziwnie wykręconą ręką. O mój Boże... Nie. Proszę, nie. -Cline.-jęknęła, łamiąc go zdrową ręką w pół. Trzeba stąd uciec, rany muszą poczekać. Wpierw życie. Jego twarz.. się topi. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Francesca Valmount Nie Lut 16, 2014 3:00 pm | |
| Alarm wył dalej, ogień powoli rozprzestrzeniał się po przedmiotach kuchennych z taką łatwością, jakby były z drewna. Na szczęście, o ile można to tak nazwać, Richardowi udało się zerwać z siebie koszulę, która przestała się palić. Straż pożarna na pewno niebawem się zjawi, już niedługo, ale zanim to się stanie, należałoby chyba wydostać się z zadymionego pomieszczenia? Chyba, że owa dwójka planuje w najbliższej przyszłości udusić się dymem, a wątpię. Mężczyźnie jednak dalej kręciło się w głowie i każda próba podniesienia, kończyła kolejnym upadkiem, nie wspominając o bólu. Francesca była jednak w lepszym stanie, choć ramię wciąż okropnie jej dokuczało, a wręcz odbierało niemalże możliwość swobodnego poruszania się. |
| | | Wiek : 33 Zawód : Strażnik Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.
| Temat: Re: Francesca Valmount Nie Lut 16, 2014 3:04 pm | |
| Nie był do końca pewien czy usłyszał swoje nazwisko tuż nad sobą, czy tylko mu się to zdawało. Huczało mu wciąż w głowie, a krew zdawała się pulsować w skroniach tak głośno, że nie był w stanie odnaleźć źródła dźwięku. Czy to czuła Kath? Przez moment przestał próbować gasić płomienie jakie go otaczały, chcąc przyjąć to co mu zaoferował los. Zdążył tylko pomyśleć "nareszcie", a zaraz potem powrócił do rzeczywistości. Nie dlatego, że ogień mógł roznieść się na sąsiednie mieszkania i Valmount mogło coś się stać. Organizm ludzki jest tak zaprojektowany, że stara się walczyć sam o przetrwanie, wyłączając świadomą wolę. A Richard miał silnie rozwinięty instynkt, dlatego też mimowolnie starał się walczyć o swoje życie. Myślami wrócił do swoich dzieci oraz żony, których zniekształcone i zakrwawione twarze witały go co jakiś czas w sennych koszmarach. Dopiero dotyk Valmount zmusił go do otworzenia powiek, aby spojrzeć na nią i ogarnąć się. Ból był paraliżujący i nie panował nad drżeniem mięśni, które utrudniały mu panowanie nad ruchami. Jedynie kątem oka dostrzegł dziwnie wykręconą rękę kobiety, nie uznając na razie tego, żeby zająć się tym w pierwszej kolejności. - Tel.. fon.. sasz posz...na.. sfon.. - Zmusił się do poruszenia wargami, spodziewając się iż przyjdzie mu to jak zwykłe gładko i bez problemów. Już przy pierwszym poruszeniu ustami zacisnął mocno powieki i dłoń, która znalazła się na koszulce Frani. Uczepił się jej właściwie jako jedynego koła ratunkowego, jakie miał przy sobie. Przełknął w końcu ślinę, razem z łzami mieszającymi się ze strzępkami spalonej skóry i dźwignął się po raz kolejny na nogi. Oczywistym było, że upadł więc wskazał drżącą ręką w kierunku drzwi i ... zaczął pełznąć w tamtą stronę, czując dym wkradający się do płuc. Właściwie nie zastanawiał się nad tym, czy kobieta zrozumiała jego przekaz, zbyt zajęty próbą utrzymania równowagi, która znów była niepowodzeniem i upadłby na twarz gdyby nie wsparcie Frani. Tak, nie puścił jej. Była może szczupłą i kruchą kobietką, ale jednak posiadała wystarczająco dużo krzepy i tężyzny, aby zostać Strażnikiem Pokoju. Richard nie uwiesił się jej na szyi całym ciężarem, a jedynie wspierał w momentach gdzie podłoga uciekała mu pod stopami. Zmusił się do ponownego otwarcia powiek, ponieważ chciał widzieć gdzie idzie. Mimo, że każde poruszenie lewą powieką przywodziło na myśl lanie kwasu na oko. |
| | | Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Re: Francesca Valmount Nie Lut 16, 2014 4:15 pm | |
| Miała wrażenie, że ręka była jakby doczepiona i przewodziła bolesne impulsy. Nie mogła ją ruszyć, każdy, nawet najlżejszy gest był pełnią bólu. Zacisnęła jednak zęby, a łzy, które wypełniały jej oczy były tylko skutkiem gryzącego dymu. Złapała go mocno, przytrzymując nad biodrem, prawie padając na ziemię, gdy przeniósł na nią swój ciężar. Ugięła się w kolanach, ale złapała pion w ostatniej chwili. Musiała. Musiała go stąd wyciągnąć. W końcu była Strażnikiem, tak? Nie zgłosiła się bez powodu i bez powodu jej nie wybrali. Była silna, była zawzięta. Jedyne co zrozumiała z jego jęków to 'telefon'. Miała go, w kieszeni spodni dresowych. Miała przy sobie telefon i obrączkę na złotym łańcuszku pod koszulką. Na szczęście metal nie rozgrzał się i nie zaczął jej palić. Pociągnęła go mocniej w kierunku drzwi. Przeszli przez kuchnię, doszli do salonu. Szarpnęła go i łokciem jakoś nacisnęła klamkę, chociaż krzyknęła przez to z bólu. W końcu jakoś wytoczyli się przed dom. Opadła kolanami na chodnik, ciągnąc go za sobą. Z jego głową na swoich kolanach wyciągnęła telefon i drżącymi palcami wystukała numer. -Na ulicę xyz potrzebna straż i karetka.-spojrzała się na Richarda i na jego twarz. Wyjąkała jeszcze do słuchawki-Poparzenia twarzy... drugiego.. trzeciego stopnia.-tłumiła w sobie szloch. Dopiero jak usłyszała, że już jadą do wyłączyła telefon. -Cline, nie mdlej. Zostań przy mnie. |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|