|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Francesca Valmount Sob Lut 15, 2014 8:58 pm | |
| First topic message reminder :
Średniej wielkości pomieszczenie. Po lewej stronie lodówka, szafki kuchenne, mikrofalówka. Obok wyspa kuchenna z miską, w której z reguły leżą jabłka albo winogrona. Bardziej na prawo stoi stół, na cztery osoby. Franka nie ma zbyt wielu przyjaciół,więc wielkie stoły jej potrzebne nie są. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Francesca Valmount Nie Lut 16, 2014 5:12 pm | |
| Służby został poinformowane, to chyba dobrze, prawda? Niebawem powinny się zjawić, w końcu to Kapitolska służba zdrowia - nie minie kilka minut, gdy będą na miejscu.
Francesca, Richard, po kolejnych dwóch psotach od każdego z was Straż Pożarna oraz Karetka przyjedzie, więc chyba moja integracja nie jest już potrzebna. Niebawem otrzymacie informacje o tym, jeśli już zjawicie się w szpitalu, w jaki stanie się znajdujecie i jakie wynikną z tego wypadku konsekwencje . Czekajcie na pw! |
| | | Wiek : 33 Zawód : Strażnik Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.
| Temat: Re: Francesca Valmount Nie Lut 16, 2014 5:23 pm | |
| Zabawnym powinien wydawać się fakt, że z rozerwana koszulka nie zerwał rzemyka z szyi. Dotychczas ukrywał ten fakt, ale jednak w końcu gdy znaleźli się na zewnątrz - Frania mogła dostrzec obrączkę przewieszona przez rzemyk na szyi. Ta jednak była przed chwilą rozgrzana i zapewne zrobiła ślad na nagim torsie mężczyzny. Drogę z domu na ulice pamiętał niczym przez mgłę. Zamknął powieki, oddychając ciężko i lapczywie, wsluchując się w głos koleżanki. Drżącą dłonią wskazał przednią kieszeń spodni i wystekal: - Ble..ki... Ableki... Preci.. Ulowe.. Etlki.. - Kilka razy powtarzał ten zlepek zdań, czując że palce wciąż odmawiają mu posłuszeństwa. Również i mięśnie twarzy, których nie był w stanie kontrolować. Zupełnie tak, jakby ktoś założył mu żelazną maskę. Podniósł w końcu powieki i spojrzał na nią z bezmiarem bólu w oczach, otwierając usta i zostawiając je w ten sposób, aby łapać powietrze. Przestał mówić, a drżącą ręką sięgnął po jej. Chyba szczęściem trafił na tę zdrową dłoń Franciszki, zaciskając na niej palce. Nie silił się na uśmiech, skupił na oddechu i na tym, aby jej rękę ułożyć na niepoparzonej części twarzy. Zdążył tylko pomyśleć, że jeśli ma dzisiaj umrzeć, to nie będzie sam. Zmusił się, aby znów otworzyć powieki i patrzyć na jej zaplakana twarz. Potrzebował dobrego bodźca, aby wiedzieć że jest w stanie czuć coś innego niż ból. Przesunął, a właściwie poklepal palcami dłoń Frani, nie odsuwając jej od policzka, wiedząc że do czasu przyjadu karetki nie wolno mu zamykać oczu. Musi zmusić nerwy na twarzy do działania, aby nie zmieniły się całkowicie w maskę. Nie wiedział jak wielkie ma obrażenia, dlatego skupił się na Niej. Gałki oczne przesunęły się w strone nienaturalnie wygietej ręce czarnulki, ale nie był w stanie pomóc. Wrócił więc z powrotem do obserwowania jej twarzy. Właściwie podniósł rękę i smagnął palcami jej policzek. |
| | | Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Re: Francesca Valmount Nie Lut 16, 2014 6:09 pm | |
| Skupiła się na strzępkach słów, mrużąc brwi w bezradności, po chwili załapując o co chodzi. -Tabletki...-mruknęła, ale raczej sama do siebie, będąc w lekkim szoku. Włożyła rękę do kieszeni jego spodni, wymacując opakowanie tabletek. Postawiła je na ziemi i przyciskając do podłoża odkręciła, klnąc w duchy na tą złamaną rękę. A przynajmniej tak jej się wydawało, że jest złamana. -Połknij..-wyjęła dwie tabletki i przyłożyła mu do ust, uważając na poparzone tkanki. Poczekała aż przełknie. Potem Richard dotknął jej zdrowej ręki. Nie oponowała i położyła dłoń na policzku. Odruchowo zaczęła delikatnie przesuwać palcami po skórze, głaszcząc go jakby czule. Uśmiechnęła się lekko w momencie, gdy jego dłoń dotknęła jej policzka. Zrobiła odruch, jakby chciała się w nią wtulić. -Zaraz przyjadą. Przyjadą..-mruczała, głaszcząc go po policzku, uspokajając jednocześnie siebie i jego. |
| | | Wiek : 33 Zawód : Strażnik Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.
| Temat: Re: Francesca Valmount Nie Lut 16, 2014 7:16 pm | |
| Nie był do końca pewien, czy powinien je zażywać - liczył na to, że tak czy inaczej wpakuja w niego mnóstwo morfiny i uspia, aby mogli zdziałać coś z poniszczonymi tkankami. Nie był w stanie rozchylic mocniej ust, więc poruszył językiem aby ułatwić wlozenie do jamy ustnej tabletek. Świadomość, że ma poparzona lub obolala szyję pojawiła się dopiero kiedy zmusił się do przelkniecia medikamentow ze ślina. Obserwował ją, ponieważ było mu wówczas łatwiej odrzucić na bok to co się stało z jego ciałem. Dopiero gdy dotknęła skóry i zaczęła go gladzic, przymknal powieki na kilka sekund, sycac się tą delikatnością. Nie obchodziło go to, że ujawnia przed nią jak bardzo jej teraz potrzebuje. Niknęło to gdzieś w podświadomości. Chciał się uśmiechnąć i przeklac, ale darował sobie takie gesty. Znalal go wystarczająco dobrze, aby odczytać z jego oczu rosnącą wściekłość, podsycana bezsilnością. Nie byli nawet na służbie, tylko spokojnie jedli kolację i opijali kolejne słowa, niemo ciesząc się swą obecnością. Spróbował przesunąć palcami po jej policzku, ale tylko zgial palce i zaprzestał podobnych ruchów. "Masz taki ładny uśmiech, usmiechaj się, proszę." - przekazał swoje myśli w kierunku Frani, czując gorycz że nie jest w stanie go usłyszeć. Miał tylko nadzieję, zapewne złudna że ten ruch palców przekaże jej o czym myśli. Chciał usunąć w jej objęciach, żeby ból zdążył zniknąć. Dopiero jutro przyjdą wyrzuty sumienia, gniew i świadomość beznadziejności. Teraz przesuwal spojrzeniem po jej twarzy, zatrzymując się na ustach, brwiach, nosie i oczach, swojej dłoni na policzku. Zupełnie tak, jakby chciał jak najmocniej zapamiętać tę chwilę. Przesunął głową na jej kolanach, a z gardła wyleciał stlumiony jęk bólu i wypuścił powietrze z płuc. W końcu rękę odłożył wzdłuż swojego ciała, ale drugą wolną położył na jej, spłatajac z nią na krótki moment palce. Patrzył na nią walcząc ze spalona tkanka i mrugal, co wychodziło mu coraz ciężej. Nie wiedzial jak wygląda, ale to miało najmniejsze znaczenie. Patrzył w oczy Frani, ponieważ była jedyną kotwica rzeczywistości. Tylko jej słowa trzymały go tutaj i nakazywaly walczyć z bólem, z sennoscia. Żałosne, ale gotowy był zrobić wszystko, aby przy nim została. |
| | | Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Re: Francesca Valmount Nie Lut 16, 2014 7:48 pm | |
| Zaczęła modlić się w duchu, czego nie robiła już od dawna, aby nie odchodził. Żeby patrzył się na nią i nie przestawał oddychać. Walczyła z ogarniającą ją paniką, bo wiedziała, że jej potrzebuje. Musiał widzieć w jej oczach stanowczość, żeby samemu nie oszaleć, żeby nie odpłynąć. Nie zasłużył sobie na to. Może był trochę nieokrzesany, wulgarny, seksistowski, ale... Czy ktokolwiek mógłby życzyć drugiemu człowiekowi coś tak okropnego? Czy komuś coś tak strasznego przeszłoby chociażby przez myśli? Nie wyobrażała sobie co on musi czuć, co musi przeżywać. Jeszcze gdzieś z tyłu głowy tłukły się domysły... Czy to jej wina? Jeżeli to ona nie do końca zakręciła gaz? Jeżeli to przez nią... Patrzyła się tylko w jego oczy, tuląc policzek do osmolonej dłoni. Patrzyła się na twarz, która przestawała być przystojna, zniekształcała się. Skóra stała się lejącą się tkanką, zwisała ohydnymi płatami w niektórych miejscach. Topiła się niczym wosk, dopiero powoli odzyskując dawny stan skupienia. Valmount miała wrażenie, że gdzieniegdzie widziała pulsujący mięsień. Tłumiła jednak w sobie płacz, bo sama zastrzeliłaby każdego kto próbowałby się nad nią litować. Potrzebna była mu silna osoba. Płacz przyjdzie w samotności, dla niego będzie się trzymać. Wzięła więc oddech i od razu splotła swoje palce z jego, gdy poczuła dotknięcie dłoni. Nie zostawi go. Uśmiech zniknął na jakiś czas, ale po chwili jeszcze raz popatrzyła mu w oczy i uśmiechnęła się, jakby nic takiego się nie wydarzyło, nie leżał poparzony i poobijany, ona nie była połamana. Byli kumplami, nie? Byli dla siebie ważni, chociaż próbowali temu zaprzeczać. Alarm straży i karetki zbliżał się ku nim. Przesunęła wzrokiem po jego klatce piersiowej, zatrzymując go na obrączce. -Będą chcieli ci ją zabrać... Wezmę na przechowanie..-powiedziała cicho i łagodnie, pochylając się nad Richardem. Jeżeli jej na to przyzwolił to ściągnęła rzemyk z jego szyi i schowała wraz z obrączką w zaciśniętej dłoni. Jeżeli nie, nie przeciwstawiała się jego woli i pewnie tylko skinęła głową, ze rozumie. (zaznacz mi to w jakimś poście w szpitalu) Służby przyjechały na miejsce. Strażacy zaczęli gasić pożar, a lekarze podbiegli do poranionej dwójki. Clinem zajęli się w pierwszej kolejności, zabierając na noszach i pewnie od razu podłączając pod różne sprzęty. Dopiero po chwili zauważyli Franceskę. Ratownik spytał się co się stało i również poprowadził ją do karetki(?). Usiadła przy Richardzie i dotknęła jego dłoni. -Nie zdychaj, bo cię uduszę.-uśmiechnęła się przez łzy. Nie czuła, żeby jej teksty były nie na miejscu. Przecież Cline powiedziałby do niej coś równie durnego.
----> szpital |
| | | Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Sypialnia Czw Lut 20, 2014 5:37 pm | |
| Nie jest jakoś bardzo kobieca. Oczywiście widać, że mieszka tutaj przedstawicielka płci damskiej po takich drobiazgach jak perfumy na szafce, czy kolczyki. Na wprost drzwi stoi łóżko posłane ciemnozieloną kołdrą, z reguły nieułożoną, tak samo jak poduszki. Na stoliczku nocnym stoi zawsze jakiś kieliszek, a w szafce jest włożone wino, czy dwa. Duża rozsuwana szafa z lustrem stoi po lewej stronie łóżka. |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 5:55 pm | |
| /z koziej dupki
- Mówię ci, że to jest zajebisty pomysł - upierał się Baker, wchodząc do klatki schodowej. Motory zostawili kilka uliczek dalej, w bezpiecznym miejscu. Się chodzi, się wie. A Baker wiedział, gdzie ostatnio było dużo szumu. Wystarczy nastawić uszko i wszystkie plotki do niego wpadają. Na przykład takie, gdzie ostatnio jakieś pożogi i tragedie. Warto posiadać tę wiedzę. I dziś Tim postanowił ją wykorzystać. Zatrzymał się na półpiętrze i wskazał brodą drzwi wyżej. - Widzisz? One aż się proszą, żeby zajrzeć do środka, to lepsze niż wycieraczka z napisem "welcome!" - dorzucił, opierając się o ścianę. |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 6:28 pm | |
| Z boląca nogą, dylematami natury duchowej i ciągłymi rozterkami na temat swojej relacji z tym sukinsynem, nie miałam ochoty na żadne wielkie soki. Z drugiej strony jednak nie miałam też sił na kłótnie i sprzeczki. Dlatego tez pokuśtykałam za Bakerem, nie mając za bardzo innej opcji do wyboru. - No to je wyważ, mądralo. - Burknęłam i oparłam się o ścianę, uważnie jednak sie rozglądając. - Czyń honory, Romeo. Potem posłałam mu całusa w powietrze, co by mu nieco na złość zrobić i wciąż wypominac mu jego miłosne uniesienia. |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 6:36 pm | |
| Uśmiechnął się kącikiem ust, podszedł bliżej do kobiety i wyciągnął swoją łapę, by położyć ją na tyłku Bonnie. Niestety tylko na chwilę, bo zaraz ją przesunął nieco w przód i zgrabnie pozbawił ją noża. Zakręcił nim w palcach z cwanym uśmieszkiem, po czym skocznie niczym łania zbliżył się do drzwi. Przyglądał się im chwilę, ostrze noża wsunął między drzwi a framugę, podłubał, podłubał... Rozległ się cichy trzask, a Baker wyciągnął nóż i skłonił się lekko w stronę Bonnie. - Welcome, Clyde! - rzekł po chwili, podniosłym szeptem i nacisnął klamkę. Nowe tereny do splądrowania! |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 6:52 pm | |
| - Och, dziękuję... nie przeniesiesz mnie przez próg? - zapytałam, ale nie czekałam na jego reakcję. Podeszłam, odebrałam nóż i weszłam do środka. Faktycznie, ktoś musiał ostatnio urządzać tu grilla czy inne ognisko, bo cuchnęło spalenizną. Na szczęście, salon nie był na tyle zniszczony - co nie można było powiedzieć o kuchni. Poczęłam sie rozglądać wokoło; przetrząsnęłam półki z książkami, ale chyba literatura nie była czymś dla mnie teraz interesującym. - To co, szukamy sypialni i bierzemy się do roboty? - rzuciłam, odkładając poradnik dla początkującego ogrodnika. |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 7:02 pm | |
| Baker zamknął drzwi i również zaczął się rozglądać. Miękki dywan przygniótł ciężkimi buciorami, a potem o mało nie kopnął kocura, który ni stąd, ni zowąd, zaczął się kręcić między jego nogami. - Paszoł won! - prychnął. Straszna bieda. I to niby ta wspaniała, kapitolińska dzielnica, ci nowi-bogaci? Gówno prawda. Gdy mężczyzna się rozglądał, nie mógł znaleźć nic wartego uwagi. - Cieszę się, że to proponujesz, bo zdaje się, że nic więcej z tego mieszkania jednak nie da się wycisnąć. Może ktoś już nas uprzedził? Mówiąc to, zajrzał do kuchni, ale w niej nie było prawie nic, prócz swądu spalenizny. Nadzieja faktycznie w sypialni. |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 7:06 pm | |
| Pochwyciłam kota, który chciał uciec gdzieś między szafki. Był on na tyle leniwy, ze mnie nie podrapał po twarzy, jeno dał sie potarmosić nieco, jak kulka futra. - O, masz nowego przyjaciela! - Powiedziałam i przyłożyłam kota do twarzy Bakera. - Tulaj! - a potem dodałam - No, bo mnie to raczej nie potulasz, przykro mi. |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 7:17 pm | |
| Zmarszczył nos i odepchnął kobietę z kotem, a potem przejechał ręką po twarzy. - Tfu, będę mieć futro teraz - burknął obrazony. - Tja, fajnie, że chociaż jednego, bo na baby liczyć nie można - warknął. - Dobra, leź do tej sypialni, nie ma czasu na pierdoły - rzekł i sam skierował się ku drzwiom, których jeszcze nie sprawdzali. |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 7:25 pm | |
| - Słucham? - Zapytałam i poszłam za Bakerem. - Naprawdę, masz ochotę sie ze mną bzykać? Ha, ha, dobre Baker. Gdy mężczyzna uchylił drzwi, zajrzałam do środka i od razu skierowałam się do nocnej szafki, by przejrzeć szuflady. Tampony, krem na noc, ha, może jeszcze kondomy? Zamknęłam szufladę i wpakowałam do kieszeni jakieś dropsy na kaszel. Potem dostrzegłam puzderko i szkatułkę. Tak, to będzie ciekawe. Otworzyłam pudełeczko i oczka mi się zaświeciły na widok biżuterii. Może nie była warta majątek, ale na pewno coś można było za nią dostać. - Może trzymała tu też kasę? Szukaj jakiegoś portfela! - powiedziałam do Tima, padając na łóżko i oglądając świecidełka. |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 7:37 pm | |
| Baker wywrócił oczami na gadanie Bonnie. I zostawił ją w spokoju, niech się pojara świecidełkami. On zaś zajmie się poważnymi sprawami. Dlatego też zaczął przeglądać szuflady i otworzył nocną szafkę, którą Clyde porzuciła. A on znalazł tam butelkę z winem, niczego sobie! Napoczętą, ale to nic! Od razu wyciągnął korek i pociągnął z gwinta. Zostawiwszy butelkę na blacie, zajrzał do szafy. Skrzywił się, bo nie było w niej nic ciekawego. Ciuchy, ciuchy, buty, torebki... - Meh - mruknął i rozejrzał się jeszcze po pokoju, tym razem dobierając się do innej szafki. Otworzył szufladę, dał nura ręką do środka, po czym pomachał do Bonnie trzymanym w niej po chwili portfelem. Usiadł obok kobiety i otworzył, by sprawdzić, ile znajdzie kasy. - Co my tu mamy... |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 7:59 pm | |
| Usiadłam za plecami Bakera i opierając się o jego barki, zajrzałam przez jego ramię. - No co... och, pieniądza! - Szepnęłam. Poklepałam Tima po głowie i uznałam, ze na coś się przydaje. - Tak jak ta butelka... - dodałam po chwili, sięgając już po alkohol. Upiłam spory łyk, czując, jak procenty mi uderzają do głowy; nigdy nie byłam człowiekiem, który dobrze przyswajał wino. Kończyło się to pijaństwem już po jednym kieliszku, ale hej! Z braku laku... nawet taka Kadarka dobra, prawda? Przechyliłam znowu butelkę, po czym potarłam usta wierzchem dłoni jak ostatni menel albo matka alkoholiczka. - Spierdalamy?.. - Zapytałam, znowu opierając się o barki Bakera. |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 8:03 pm | |
| On zaś ruszył ramionami, odpychając kobietę od siebie. Wyciągnął z portfela pieniądze i kulturalnie odłożył go na miejsce, a kasę upchnął do kieszeni. Chwycił butelkę z winem i bez słowa ruszył do wyjścia. - Spierdalamy - rzekł, docierając do drzwi. Ostatni rzut okiem na pokój. - Wzięłaś te błyskotki, czy tylko się do nich śliniłaś? - zagadnął, zerkając na pudełeczko, w którym wcześniej radośnie przebierała Bonnie. |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 8:38 pm | |
| - Ej, no. - Syknęłam, gdy znowu wylądowałam na poduszkach. Lecz zamiast się z nich podnieść, ułożyłam się, wyciągnęłam nogi a potem je rozłożyłam. - Tak, wzięłam. - Odpowiedziałam, kładąc sobie ręce na podbrzuszu. - Hik. Tak. A co ci się tak spieszy z tym wyjściem stąd, co?
~ V. |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 8:48 pm | |
| Już miał wyjść z pokoju, ale się obrócił. Uniósł lekko brwi i zrobił kilka kroków w stronę łóżka. Och, czyżby w końcu przejrzała na oczy, poczuła, jak mokro ma w gaciach od samej jego obecności? Uznała, że czas zrobić chociaż coś porządnie? Albo zrobić coś, do czego w końcu by się przydała? Jak to mówią, lepiej późno, niż później! Baker odstawił trzymaną w dłoni butelkę na nocny stolik, po czym nachylił się i oparł jedną ręką o materac koło ramienia Bonnie, zaś drugą z godną pozazdroszczenia subtelnością wcisnął kobiecie między nogi. Jaka szkoda, że nie miała kiecki! - No jak tak się palisz, to możemy zostać chwilę dłużej - zafalował ochoczo brwiami. |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 9:00 pm | |
| Czknęłam. Po chwili znowu, ale chyba nie z powodu alkoholu a tego, że właśnie Baker wkładał mi rękę miedzy nogi. Wyciągnęłam rękę, ale zamiast przywalić Bakerowi, czy go po głowie pogłaskać - sięgnęłam po butelkę i upiłam kolejny łyk. Teraz to naprawdę byłam pijana - z tą moją słabością do wina. - A co jeśli mi zrobisz...e... bachora? - Zadałam ważne dla mnie w tamtej chwili pytanie.
|
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 9:14 pm | |
| Zdaje się, że jemu wcale nie przeszkadzało, że się upijała. To był klucz do sukcesu! Klucz do pancernych gaci Bonnie Clyde! I w dodatku jak kulturalnie, zaliczy ją w łóżku, a nie na stercie starych koców i gruzu. Chociaż ubolewał jednocześnie, że tak żłopała to wino, bo jemu zaraz nic nie zostanie. Porzucając jednak te tkliwe i wszystkie inne rozważania, Baker szarpnął za guzik i pociągnął za rozporek, a potem szarpnął jeszcze raz, ściągając spodnie z tyłka Bonnie. - To będziesz miała problem! - odparł elokwentnie na jej pytanie, zaśmiał się złośliwie, a zaraz potem siedział już na materacu i rozpinał własne spodnie. Zerknął tylko w stronę otwartych drzwi, ale w mieszkaniu panowała cisza, podobnie jak na klatce schodowej. Przynajmniej na jego słuch żadne kroki się tam nie rozlegały. |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 9:23 pm | |
| No dobra, niech będzie to +18 : /
- Zero... zero romantyzmu w tobie, Baker! - Wymamrotałam, pozwalając mu ściągnąć swoje spodnie. Chwila, czemu ja na to w ogóle pozwalałam? W jednej chwili chciałam sięgnąć po swoje gacie, ale zrezygnowałam, widząc jak lądują gdzieś na ziemi. - No ale ty i tak mi nie powiesz że mnie kochasz! - Wymruczałam wtulając się w poduszki, leżąc przed Bakerem w samych majtkach. Różowych w dodatku, w malutkie słoniki. Chyba oboje sobie nie zdawaliśmy sprawy, ze możemy w każdej chwili wpaść w większe kłopoty - co jeśli właścicielką mieszkania się nagle pojawi, a y, dosłownie, z gołymi tyłkami? To aż się prosi, żeby nam wkopać! |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 9:56 pm | |
| - Jak to zero? Jestem bardzo romantyczny - to mówiąc, sięgnął po butelkę wina, łyknął sobie zdrowo i oddał ją Bonnie. A potem parsknął, zapewne mikrokropelkami tego wina, po kolejnych jej słowach. - No raczej - rzekł, wyraźnie rozbawiony. No kurwa, a to trzeba od razu mówić, że ją kocha, żeby się dobrać do jej gaci? Jak widać na załączonym obrazu - wcale nie! Baker był przeciwny instytucji miłości, bo była przereklamowana. Ludzie zakochani byli durni i ślepi, łatwo było nimi manipulować. To działało akurat na jego korzyść. To było fantastyczne źródło zemsty. Z którego naturalnie nie omieszkał zrobić kiedyś użytku. I wtedy dobierał się do gaci zgoła innej kobiety i było przy tym znacznie więcej zamieszania, ale cóż, nie ma pożaru bez ognia, czy jak to tam się mówi. Timothy spojrzał w końcu na te majtki Bonnie i znów uśmiechnął się pod nosem. Spodziewał się drutu kolczastego, heheh, chociaż nie uprzedzajmy faktów, kto wie, co zastanie pod nimi! ... Nie, na szczęście nie znalazł drutu kolczastego, nie był aż tak źle. No, to mógł się brać do roboty! |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 10:31 pm | |
| Gdybym wiedziała o czym to tak myśli Baker w czasie, gdy dobierał mi się do gaci, to bym mu te jajca urwała - no co za sukinsyn... zresztą, zawsze nim był, nie wiem dlaczego miałoby mnie teraz nagle olśnić... Chociaż, takie małe oświecenie by mi się przydało, jako, ze chyba ogłupiałam do reszty.Nawet nie wiedziałam co dokładnie robię i co mówię. Bo na pewno wydawałam z siebie jakiś bełkot wymieszany z westchnieniami pijanej świni. - Szkoda, bo ja cię taaak koooocham skurwieelu! |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount Czw Lut 20, 2014 10:37 pm | |
| - Przykro mi, Clyde - odparł (a może pomyślał?) na to porywające serca wyznanie, pchając pewnie zawzięcie i szczerze mając serdecznie w poważaniu, czy go kocha, czy nienawidzi. Skoro w niej teraz siedział, to cel osiągnięty. |
| | |
| Temat: Re: Francesca Valmount | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|