IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Gabinet dyrekcji

 

 Gabinet dyrekcji

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyCzw Paź 24, 2013 5:02 pm



Gabinet dyrekcji znajduje się w odrębnym sektorze administracyjnym, gdyż pracownicy więzienia nie przepadają za dochodzącymi z cel... odgłosami.


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Sob Lis 15, 2014 9:44 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyNie Paź 27, 2013 2:17 pm

/Główna Przystań
To zabrzmi dziwnie i wyjątkowo szczeniacko, zważywszy na całą sytuację, ale Lophia nadal czuła na ustach pocałunek Javiera, jego dłonie w swoim, elektryczny dotyk palców na twarzy. Przez całą podórż praktycznie nie myślała o tym, co ją czeka. Nie bała się. Do momentu, w którym zaczęła się pierwsza kontrola. Dokumenty, szczegółowy wywiad, przesłuchanie, eskorta. Nie była tu nigdy wcześniej i w tamtych chwilach żałowała, że nie wypytała mężczyzny o szczegóły. Byłaby przygotowana, że nie spuszczą jej z oka nawet na moment. Zupełnie, jakby była jakimś zamachowcem, który lada chwila wysadzi się w powietrze. O ironio, jej matka była odpowiedzialna za coś podobnego. Lop zaczęła za nią tęsknić, ale pojawiła się też nuta złości, że nie potrafiły zaufać sobie nawzajem. Działając na własną rękę oddaliły się od siebie tak bardzo, że obcy człowiek musiał przekazywać dziewczynie bolesną prawdę.
Wkraczając do gabinetu miała nadzieję, że jej papiery są na tyle czyste, że nie wyląduje gdzieś w ciemnej celi. Miała legalną, stałą przepustkę do Kwartału, dosyć krótko, ale mogła przebywać tam jako formalna pomoc medyczna. Dobrze się maskowała, więc właściwie nie miała się czego obawiać. Włożyła rękę do kieszeni, wyczuwając karteczkę. Rozwinęła ją i zaraz wcisnęła z powrotem. Szereg cyfr. Numer telefonu. Kontakt. Serce zabiło jej mocnej. Mogli się jeszcze spotkać.
- Dzień dobry - odezwała się chłodno, stając po drugiej stronie biurka. Nie musiała przedstawiać celu swojej wizyty. Jej dowód był oglądany tyle razy, że znali już zapewne jej wzrost, wagę, a pewnie i numer buta, przebyte choroby i rozmiar stanika. Pełna inwigilacja.
Pomieszczenie sprawiało wrażenie zwykłego, spokojnego biura. Maskowanie. Wcale gdzieś w okolicy nie znajdowali się przetrzymywani więźniowie. Być może nawet jej znajomi.
Reżim jej nie przerażał, bardziej denerwował i skłaniał do buntu. Na razie postanowiła trzymać się spokojnego tonu. Chciała załatwić jedną sprawę, a nie dać się wsadzić. Potem przyjdzie czas na działanie.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyNie Paź 27, 2013 8:45 pm

Za biurkiem siedział niski, otyły mężczyzna, ubrany w jasnoniebieską koszulę i starannie zawiązany krawat. Jego wiek zdradzała wyraźnie zarysowana, idealnie okrągła łysina oraz szereg zmarszczek na czole. Nad górną wargą miał niewielki, czarny wąsik, który przygładzał od czasu do czasu w bezwarunkowym odruchu.
Na widok Lophii skinął sztywno głową i gestem zachęcił ją do zajęcia miejsca na prostym krześle naprzeciwko biurka. Pociągnął łyk czarnej kawy z filiżanki, po czym odsunął szufladę i wyciągnął z niej plik dokumentów.
- Lophia Breefling? - zapytał, zerkając z ukosa na dziewczynę, ale raczej nie oczekując na odpowiedź. - Córka Cathleen Breefling?
Odchylił się na krześle, splatając palce razem i przez chwilę jeszcze lustrując wzrokiem swoją rozmówczynię.
- Mam nadzieję, że mój zastępca przekazał pani wszystkie informacje?
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyNie Paź 27, 2013 8:54 pm

Otyli urzędnicy przesiadujący całymi dniami przed biurkiem, spożywający tony cukru i przerzucający pliki dokumentów zawsze budzili w dziewczynie jakąś odrazę. Nawet, jeśli byli całkiem mili i nie odpowiadali pośrednio za śmierć jej matki.
Skinęła głową w odpowiedzi na pytanie i posłusznie, ale sztywno i z uniesioną głową zajęła miejsce. Nie zamierzała się płaszczyć. Była niewinna. Nie czysta, ale względnie... Poprawna. Zmierzyła mężczyznę wzrokiem, oglądając również kątem oka gabinet. Mimo woli oceniła drogi ucieczki, które jednak nie byłyby najlepszym wyborem. Drzwi, przez które weszła i okno. Zawsze mogła wbiec w szybę, przecinając przy tym jakąś tętnicę i się wykrwawić, nikt by nie tęsknił.
- Tak, odebrałam ten przemiły telefon. Chciałabym jak najszybciej załatwić formalności - odpowiedziała chłodno, patrząc rozmówcy prosto w oczy. Już się nie bała. Nie miała czego. Bo tak zachowują się ludzie, którzy nie mają tak naprawdę nic do stracenia. Spędziła słodko-gorzkie popołudnie w towarzystwie wspaniałego mężczyzny. Pożegnała się. W pewnym sensie już dawno pożegnała się nawet z własnym życiem. Kilka miesięcy wydawało się teraz nieskończonością. Tyle się zmieniło...
Spojrzała jeszcze raz. Tym razem wyczekująco, chciała już stąd wyjść. Miejsce śmierdziało cierpieniem, nie podobało jej się, choć miało pewnie wyglądać na przytulne. Nie pierwszy raz odwiedzała jakieś więzienie. Nawet ją zamknięto w areszcie za posiadanie narkotyków, ale jeszcze za czasów starego Kapitolu. To miejsce wyglądało jak twierdza. Twierdza, broniąca tyranki, szanownej pani prezydent, przez którą zginęli jej najbliżsi. Byłaby w stanie zastrzelić ją w każdej chwili, bez najmniejszych skrupułów.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyNie Paź 27, 2013 9:10 pm

Mężczyzna odchrząknął znacząco, po czym skinął głową i otworzył wyciągniętą z biurka teczkę.
- Świetnie - powiedział, obrócił dokumenty przodem do Lophii i przesunął je w jej kierunku. - Tutaj znajduje się potwierdzenie wydania ciała, dalej ma pani raport z egzekucji. - Przez cały czas jego ton był jednostajny i urzędowy, zupełnie jakby wymieniał zalety zainstalowania nowej instalacji grzewczej. - Niżej znajduje się wzór umowy z naszą firmą przewozowo-pogrzebową, jeśli chciałaby pani skorzystać z jej usług. To oczywiście nie jest obowiązkowe, może działać pani na własną rękę, ale oni załatwiają wszystkie formalności i jest no... prościej. - Obrócił się kilka razy na boki na krześle. - Może pani spokojnie wszystko przejrzeć w naszej więziennej kafeterii, a w tej chwili będę potrzebował tylko jednego podpisu, o tutaj - dodał, po czym nachylił się nad biurkiem i wskazał odpowiednie miejsce tłustym, krótkim palcem.

Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyPon Paź 28, 2013 4:43 pm

Wzięła plik papierów do ręki i z miną pokerzysty przekartkowała dokumentację. Nie była przygotowana na tak dokładny opis, na zdjęcia, ale po jej twarzy nie przemknął najmniejszy cień. Wiedziała, że to nie będzie łatwe, ale złość kryła aktualnie wszelkie inne emocje. Wściekłość na system. Na tego tłustego urzędasa, mówiącego jej, co ma robić. Miała ochotę walnąć tym okrągłym łbem o ścianę za zabicie jej matki. Wyłamać każdy palec z osobna. Nie była sadystką, po prostu broniła bliskich. I chciała się zemścić. Nie wiedziała, że wkrótce dostanie po temu świetną okazję. Wprost wymarzoną.
- Myślę, że to nie będzie konieczne. Proszę mi dać kilka minut - powiedziała spokojnym głosem i rzeczywiście jedynie parę chwil zajęło jej przejrzenie oferty, którą i tak zamierzała zaakceptować. Nie znała się na tym, nie miała nerwów biegać po zakładach pogrzebowych, szukać grabarzy, czy kto tam jeszcze potrzebny.
We wskazanym miejscu postawiła ładną parafkę, niemal krzywiąc się ze wstrętem. Czy to był akt wydania ciała?
Chciałaś dostać cukierka czy torcik czekoladowy? - odezwał się jadowity głos w głowie.
- Kiedy miał miejsce proces? - zapytała, splatając dłonie na kolanach i zakładając nogę na nogę. Wyglądała jak prawnik, zadający pytania na przesłuchaniu, a nie przestraszona dziewczynka. Na tę drugą wersję pozwoliła sobie przy Javierze. Musiała się kiedyś opanować. Nie miała piętnastu lat, tamten okres już minął.
- Bo się odbył, zgodnie z przepisami, prawda? - dodała powoli, akcentując każde słowo. Sprawy trwały zazwyczaj dłużej. Albo się myliła. Każdemu należało się przynajmniej udowodnienie winy, szczególnie, jeśli działał w słusznej sprawie. Cathleen Breefling zginęła przynajmniej za ideę, nie zwykłą, podłą zdradę.
Z drugiej strony, córka zawsze będzie bronić matki, nawet gdyby ta zechciała wysadzić jej własne mieszkanie.
Lo przypomniała sobie o materiałach wybuchowych pod łóżkiem, ale nadal pozostawała niewzruszona, wpatrując się w małe oczka urzędnika rentgenowskim spojrzeniem. Chciała znać każdy szczegół, choćby nie wiadomo jak bolesny.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyPon Paź 28, 2013 10:26 pm

Przez twarz urzędnika przebiegł ledwie widoczny tik, kiedy padło pytanie o proces, ale nie dał się wytrącić z równowagi. Uśmiechnął się dobrodusznie, jak nauczyciel, który tłumaczy dziecku, że dwa plus dwa równa się cztery.
- Oczywiście - powiedział, nienaturalnie przeciągając sylaby. - Proces odbył się zgodnie z procedurami, stosowanymi w... tego typu przypadkach. - Odchylił się nieco na krześle, splatając dłonie razem. - Rozpoczął się zaraz po karygodnym incydencie na moście. Nie trwał długo, ponieważ pani Breefling nie próbowała zaprzeczać swojej winie. - Odchrząknął znacząco, zerkając na świeżo podpisane dokumenty. - Ma pani jeszcze jakieś pytania?
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyWto Paź 29, 2013 3:47 pm

Czyżby zauważyła jakiś cień, przebiegający po twarzy mężczyzny? Nie wierzyła w jego fałszywą uprzejmość, ani sztuczny uśmiech. Wiedziała, że na jego miejscu zachowałaby się podobnie, musząc spławiać niewygodnych, potencjalnie niebezpiecznych politycznie ludzi.
- Poprosiłabym w takim razie raport z procesu, jeśli można - odpowiedziała tak samo grzecznie, unosząc kąciki ust. Gierki czas zacząć. Nie wierzyła, żeby Cathleen poddała się bez walki. Nie ona. Przynajmniej to wiedziała o swojej matce. Usiadła wygodniej na krześle, chociaż oparcie nadal piło ją w plecy, a siedzenie wydawało się zbyt twarde, zupełnie jakby ktoś chciał jej przekazać, że czas już wychodzić. Wyczerpała przeznaczony na swoją osobę czas, ale nie zamierzała jeszcze opuszczać pomieszczenia.
- A co do pytań, moja matka miała chyba prawo do jednego telefonu, dlaczego go nie wykonała? - odezwała się chłodno. Coś tu zdechło i mocno śmierdziało. A Lophia miała świetny węch, jeśli o to chodzi.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyWto Paź 29, 2013 4:19 pm

Mężczyzna zaczynał się wyraźnie niecierpliwić. Krótko obcięte paznokcie prawej dłoni stukały nerwowo w blat biurka, a druga ręka co chwilę wędrowała w stronę szyi, luzując zbyt ciasto zawiązany krawat.
- Raporty z procesów są utajnione - powiedział cierpko, zaciskając wargi tak mocno, aż zrobiły się białe. - Aby otrzymać kopię, musi pani złożyć podanie, następnie odczekać trzydzieści dni roboczych, w czasie których podejmiemy decyzję, czy jest pani uprawniona do jego udostępnienia. - Odchrząknął. - Odpowiednie druki są w księgowości.
Po kolejnym pytaniu Lophii, milczał przez dłuższą chwilę, jakby układając w głowie odpowiedź, podczas gdy jego wzrok od czasu do czasu uciekał w stronę drzwi.
- Pani Breefling dostała oczywiście taką możliwość, jak i również ją wykorzystała. Posiadamy wciąż nagranie rozmowy, aczkolwiek tak jak raport z procesu, i ono jest utajnione - wycedził w końcu, zakańczając wypowiedź słabym uśmiechem.
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyCzw Paź 31, 2013 9:50 pm

Uśmiechnęła się promiennie po czym przeprosiła, pobrała druk z księgowości i niespiesznie wróciła do gabinetu dyrekcji, gdzie rozsiadła się na krześle i z kamienną twarzą wypełniła dokumenty. Sprawdziła kilkakrotnie poprawność wypełnienia, o co najmniej trzy razy za dużo po czym złożyła pięknie wypisane podanie przed nieszczęsnym urzędnikiem. Nienawiść. To czuła w tej chwili. Nie uśmiechała się już, ale nie groził też wybuch. Była spokojna, przynajmniej z zewnątrz nie dało się zauważyć żadnych oznak zniecierpliwienia, chociaż takie niewątpliwie występowały w świadomości młodej kobiety. Spędziła w tym pokoju zbyt wiele czasu, nawet ona zaczynała mieć dość. Wiedziała, że nie wróci do domu, nie miała nerwów oglądać tego mieszkania, jeszcze nie. W ostateczności mogła przenocować w sklepie, bo przecież trzeba było załatwiać podstawowe sprawy spadkowe, własności, dostaw i tak dalej. Nie zastanawiała się jeszcze nad przyszłością. Musiała się z czegoś utrzymywać, ale prawdą było też, że miała niemałe oszczędności na koncie. Przyrzekła sobie, że wyda je dopiero na studia, ale te powoli schodziły na coraz to dalsze plany. Skrzyżowała nogi w kostkach, patrząc wprost na mężczyznę.
Nie masz wyrzutów sumienia? Zamordowałeś mi mamę, kanalio. Jak mam sobie teraz poradzić? Siedzisz i masz to wszystko...
Nie dokończyła, bo obawiała się, że słowa wydostaną się z jej głowy.
- Mają państwo mój numer telefonu. Proszę o kontakt, kiedy podanie zostanie rozpatrzone. Mam nadzieję, że to nie sprawi problemu - powiedziała dobitnie, pochylając się odrobinę w stronę biurka. A nadzieję miała wręcz przeciwną, że sprawi ogromne kłopoty. Albo, że nastąpi wyciek danych z bazy i przypadkiem otrzyma wszystkie raporty. I że ten gruby facet się nimi udławi. Spoglądał w stronę drzwi zupełnie, jakby ją wyganiał! Przecież to wysoce niekulturalne, proszę pana!
- Miłego dnia - wycedziła jadowicie, wstając. Powoli założyła na ramiona płaszcz i ruszyła do drzwi. Robiło jej się niedobrze od przebywania w miejscu zamordowania Cathleen.
/zt
Powrót do góry Go down
the victim
Melanie Coin
Melanie Coin
https://panem.forumpl.net/t1970-melanie-coin#24819
https://panem.forumpl.net/t1444-mel
https://panem.forumpl.net/t1443-melanie-coin
https://panem.forumpl.net/t2110-melcia#27587
Wiek : 27 lat
Przy sobie : Licencja na broń palną, broń palna, para kastetów, idealna celność, fałszywy dowód tożsamości, kamera, magazynek z piętnastoma nabojami, telefon komórkowy, nóż wojskowy

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyNie Kwi 06, 2014 2:28 pm

/Gdzieś z pozostałej części Siedziby

Na korytarzy zaczął rozbrzmiewać cichy stukot wysokich obcasów. Każdy krok był powolny, a czerwone szpilki sunęły wraz z właścicielką przed siebie w zgrabnym kroku. Pod nosem nuciła jakąś nieznaną piosenkę, lecz widocznie była zadowolona. Na jej twarzy malował się jeden z tych triumfalnych uśmiechów, który zwiastował, że córka Almy Coin znów nie była grzeczną dziewczynką.
Ubrana była w zwykłą czarną bokserkę i czarne, poprzecierane z przodu spodnie, dzięki czemu można było zobaczyć tatuaże nie tylko na ramionach i szyi kobiety, ale również nogach. Nie miała w zwyczaju wyrażać sobą przeciętności, zresztą nie było to chyba czymś bardzo zaskakującym.
Zapuszczając się w sektor administracji, już od początku miała wyznaczony przed sobą cel. Znudzona całkowitym brakiem zajęć, w myślach znów zaczęła przywoływać najróżniejsze scenariusze zabaw ze swoimi ofiarami. Oczywiście jej fetysze różniły się przykładowo od tych, którzy stosowali pozostali, ale było to mało ważne. Uwielbiała poczucie wyższości nad innymi i tą jedyną w swoim rodzaju adrenalinę, która buzowała w żyłach, dostrzegając swoimi oczami strach i krew.
Już wkrótce znalazła się pod gabinetem dyrekcji, otwierając drzwi bez żadnych ogródek. Pusto. Na jej twarz wpełzł jedynie ten wesoły uśmiech beznadziejnego zawodu, który zaraz przerodził się w ciekawość. Nie to, że była tu pierwszy raz, ale zawsze dziwił ją wystrój tego pomieszczenia. Tak jasny i nie pasujący do pozostałej części tego przybytku, ani osób, które tu pracowały.
Melanie zamknęła za sobą drzwi na klamkę i zagłębiła się w pomieszczenie. Nie pozostało jej nic innego, jak być cierpliwą, choć i do tego nie była zbytnio przekonana. Mimo to wwędrowała do pokoju i zatrzymała się przy biurku, na którym usiadła po chwili zgrabnie, kierując się przodem do drzwi wejściowych i zakładając nogę na nogę.
Z jej ust nadal cicho wydobywała się nieznana melodia, która mogła zostać w każdej chwili przerwana. W dłoniach pojawiły się kastety, które tak uwielbiała. Były czyste, świecące, a każda plamka krwi została doszczętnie usunięta. Zaczęła się nimi bawić, obracając na palcach, zapatrzona niczym w mantrę. Już od dawna traktowała te zabawki niczym swoje najdroższe skarby, dbając o nie, jak o własne dzieci, których szczęśliwie nie miała.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyNie Kwi 06, 2014 4:45 pm

Początek dnia był cudownie rozkoszny i nie chodziło już nawet o więźniów, którzy wreszcie odkryli, że Gerard źle znosi uległość i poddanie się bez walki (pieprzeni ignoranci) na tacy, na której spożywał codziennie śniadanie, kontynuując chlubną tradycję ostatnich miesięcy; ale o córkę, która nareszcie zanieczyszczała jego przestrzeń swoim dystryktowym zachowaniem.
Wszystko powoli wracało do normy.
Pewnie dlatego uśmiechał się szeroko, mijając pracowników tego miejsca, którym trzęsły się ręce (morfalina czy strach?), a oczy wodziły po jego wojskowych butach. Nie rozumiał zupełnie czemu miała służyć ta zabawa w kotka i myszkę - jeśli nadarzy się okazja do przesłuchania, to nie będzie sprawdzał ich po kolorze tęczówek (soczewki były nadal modne w Kapitolu), ale po aktach, które w najlepszym razie doprowadzą do zdawkowych przeprosin.
Nie powinni nienawidzić go za to, że wykonał bardzo solidnie swoje obowiązki, nie dbając o żaden balast w postaci znajomych, których kryłby w sytuacji zagrażającej ich życiu. Był zbyt oddany sprawy i zbyt oddany Coin, jeśli już mówimy o miłościach życia Gerarda Ginsberga. Praca w więzieniu była jego jedyną platoniczną kochanką, dla której był gotowy starasować każdą barykadę i podpalić szańce.
Nienawidził nowoczesności, sprowadzającej jego poświęcenie do papierkowej roboty, w której każdy cios musiał zaksięgować. Chore, był sadystą i formalistą jednocześnie, powinien wynająć sekretarkę, ale pewnie miałaby lekkie problemy z klasyfikacją urazów według jego pomysłu.
Te, które otrzymała Viv były lekkie, Ramsay załapała się na poziom średni, nikomu jeszcze nie udało się zakwalifikować do trzeciej kategorii - był ciekaw, czy ktokolwiek przeżyłby takie dręczenie. A jeśli tak (bywały skrajne przypadki), czy byłby w stanie opowiedzieć o tym w formie zeznań? Nie ryzykował, za bardzo uwielbiał statystyki, by teraz się ich pozbawiać przez jedną, nieznaczącą ofiarę.
Dziwne, że myślał o tym, wchodząc do biura, które wyglądało raczej jak przestrzeń stworzona dla ofiar prześladowań, a nie dla ich kata. Za jasno, za cicho, za przestronnie - te same meble i jeden cenny bibelot, na którego widok uśmiechnął się jeszcze szerzej. Odwiedziny w miejscu pracy - był przekonany, że matka będzie zachwycona.
Usiadł za biurkiem, zupełnie jakby jej nie zauważał, choć dostrzegł ją bardzo wyraźnie, rozrysował sobie ją w głowie, dziewczyna z kastetami na dłoniach - współczesny gladiator, który nie waha się użyć swojej pięści. Nic dziwnego, że ta kobieta miała się stać jedną krwią i ciałem z nim.
Zabrał jej dłoń ze śmiercionośnym narzędziem (był pewien, że materiał genetyczny ofiar pozostał na tym cacku) i przejechał nią delikatnie, ale do bólu po jej piersi. Chętnie skierowałby rękę dużo niżej, ale tutaj mogli sobie pozwolić tylko na podobne, subtelne gesty.
- Panienko Coin - podniósł głowę, by spojrzeć jej prosto w oczy z fascynacją i głodem, pożałował, że nie mógł być obok niej, gdy barwiła kastety na czerwono.
Powrót do góry Go down
the victim
Melanie Coin
Melanie Coin
https://panem.forumpl.net/t1970-melanie-coin#24819
https://panem.forumpl.net/t1444-mel
https://panem.forumpl.net/t1443-melanie-coin
https://panem.forumpl.net/t2110-melcia#27587
Wiek : 27 lat
Przy sobie : Licencja na broń palną, broń palna, para kastetów, idealna celność, fałszywy dowód tożsamości, kamera, magazynek z piętnastoma nabojami, telefon komórkowy, nóż wojskowy

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyNie Kwi 06, 2014 9:25 pm

Słysząc uchylające się drzwi, przestała nucić, lecz wciąż bawiła się kastetami. Po chwili uniosła wzrok na Gerarda, podążając za nim spojrzeniem. Jej twarz wydawała się nieprzenikniona, choć tak naprawdę nie miała wiele do ukrycia, chełpiąc się w swym własnym zadumaniu, nad wyobrażeniem krwi z kastetów, której już tam nie było. Nawet jeśli nie chciałaby zwracać uwagi na mężczyznę i tak jej wzrok zrzucony przed chwilą na zabawki w dłoniach, powtórnie podążył na jego twarz, mając za obojętne to, że on sam właśnie rozsiadał się w fotelu.
Będąc z nim w jednym pomieszczeniu, zawsze miała takie dziwne uczucie, iż znajduje się na granicy, której nie powinna przekraczać, a jednak to robiła. Zbyt zafascynowana jego osobą, która tak bardzo w pewnym stopniu przypominała odzwierciedlenie jej samej. Może dlatego tak lubiła zadawać się z tym osobnikiem, nie robiąc sobie nic z docierających do niej ostrzeżeń i nie czując żadnych obaw w jego towarzystwie, a przecież powinna. Znała go na tyle dobrze, by wiedzieć, że był niezdrowym psychopatą. Szkoda, że tak delikatne określenia nie egzystowały w jej rozległym słowniku.
Czując ból na piersi, z jej ust wydobył się cichy, gardłowy warkot, pomieszany z pomrukiem. Kobieta delikatnie uniosła brew do góry, wciąż wpatrując mu się w oczy.
-Mój ulubiony podwładny mamusi. -zamruczała pod nosem, po czym uwolniła się z jego uścisku, przekręcając dłoń tak, że to teraz ona go trzymała, po czym zbliżyła się do niego twarzą i ugryzła go w miejscu między kciukiem a palcem wskazującym, najpierw bardzo subtelnie, a później mocniej, ale tylko kłem od jednej strony. Chwilę później mógł poczuć jej język na tym odcinku skóry, który obdarzył ją delikatnym, miedzianym posmakiem krwi na samym końcu różowego narządu.
-Smaczne. -dodała odsuwając się od jego dłoni i tym samym ją puszczając. Odruchowo oblizała usta, nawilżając je minimalnie i z dzikim zadowoleniem obserwując mimikę twarzy Gerarda.
Dostrzegła jak cieszył się ze swojej pracy i nikt nie mógł odwieść go od tych myśli. Nie musiała nawet pytać o to, jak minął mu dzień, bo przecież bardzo dobrze to wiedziała. Przepełniony był szarmancką satysfakcją, z przynoszenia samemu sobie uciech, które tak bardzo go pochłaniały.
-Podobają ci się? -spytała niewinnie, stukając nałożonymi na palce kastetami jeden o drugi.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyPon Kwi 07, 2014 12:26 pm

Jak on to lubił! Wystarczyło tylko wejść do własnego gabinetu, a już zaczynało robić się zupełnie poważnie, muzyka milkła, miał wrażenie, że ptaki za oknem właśnie zderzyły się z murem, a jego narzeczona bawiła się bronią, siedząc na jego biurku z wyrazem najwyższego zadumania nad bakteriami. Mało brakowałoby, a wepchnąłby jej tę zabawkę do ust. Z czystej przekory.
Był w stu procentach przekonany, że Melanie myśli dokładnie o tym samym (idealne połączenie dusz?) i jako jedyna jest świadoma zagrożenia, które wynikało z bliskiego towarzystwa Ginsberga w swoim życiu. Łagodnie rzecz ujmując, bo przecież miała zostać jego wybranką na resztę dni, matką jego przyszłych dzieci (nawet on w to nie wierzył) i jego dumą. Nie przeszkadzał mu jej wiek (rok starsza od jego córki) ani zamiłowanie do dziwnych zabawek erotycznych. Tak przynajmniej widział kastety na jej rękach - nie, nie lekceważył przeciwnika, on świadomie spychał go na słabszą pozycję, podziwiając wewnętrznie jej siłę charakteru.
Mogła być ekstremalnie nieznośna, mogła gryźć go jak niewychowany szczeniak, ale nosiła odpowiednie nazwisko i była jego nieustanną inspiracją.
Być może dlatego, jeszcze nie złamał jej szczęki za odruchy kanibalistyczne.
- Przyszłaś rozmawiać ze mną o swojej matce? Freud by się uśmiał - przyjrzał się swojemu nadgryzionemu kciukowi bez żalu, więźniowie gryźli go bardziej dotkliwie, ale nie próbował jeszcze ze swoją ukochaną narzeczoną sztuczek z celi. Nie miał zwyczaju przenosić pracy do domu.
Oprócz jednego niechlubnego wyjątku, który pragnął z nią omówić już od dawna. Teraz okazja nadarzyła się sama, ale po raz pierwszy unikał tematu, poprawiając się na skórzanym fotelu (prezent od hojnego darczyńcy) i uśmiechając beztrosko, obserwując narzeczoną, która wyglądała jak pięcioletnie dziecko z nowym samochodzikiem. Zachęcające ojca do zabawy z nim.
Gerard chętnie podejmował wyzwania, więc złapał ją w talii, sprowadzając do siebie na kolana.
- Marzę o tym, żeby cię nimi popieścić - mruknął jej na ucho, zero poczucia wstydu, zwykła przezorność. Pewnie teściowa nie byłaby zachwycona tak śmiałym traktowaniem córki nawet przez ukochanego, przyszłego zięcia. Teoretycznie, ślub oddalał się z każdym zaprzeczeniem Emelie o podpisaniu papierów rozwodowych (może faktycznie powinien nasłać na nią Melanie?), a on sam mieszkał obecnie z córką, która była chora psychicznie. Nie zamierzał jednak jej o tym obawiać, wolał przesuwać palcami po jej kastetach z wyrazem najświętszego spokoju, wszak dzierżył w swoich rękach obecnie coś na czym zależało mu najmocniej na świecie - czystą władzę.
Powrót do góry Go down
the victim
Melanie Coin
Melanie Coin
https://panem.forumpl.net/t1970-melanie-coin#24819
https://panem.forumpl.net/t1444-mel
https://panem.forumpl.net/t1443-melanie-coin
https://panem.forumpl.net/t2110-melcia#27587
Wiek : 27 lat
Przy sobie : Licencja na broń palną, broń palna, para kastetów, idealna celność, fałszywy dowód tożsamości, kamera, magazynek z piętnastoma nabojami, telefon komórkowy, nóż wojskowy

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyPon Kwi 07, 2014 2:55 pm

Spoglądając na twarz Gerarda, uświadamiała sobie, że jakby na niego nie spojrzała, to zawsze pozostanie tym samym człowiekiem i nie to, że chciała go zmieniać, ale słowo narzeczony brzmiało wtedy irracjonalnie. To tak jakby miała sobie wyobrazić ich razem, trzymających się za dłonie -wyobrażenie niezwykle abstrakcyjne, które wywoływało obrzydzenie na twarzy. Chyba lepiej przyjęłaby fakt spędzenia z nim nocy, choć i wspomnienie upodobań mężczyzny, nieco ją przy tym wątku... intrygowało, a jednocześnie zniechęcało.
-O mojej matce? -zapytała odruchowo dość rozbawiona. -Nie, ona jest zbyt... nieruchliwa. -ostatnie słowo z jej ust zabrzmiało nieco dziwnie, wzmocnione przez wzniosłość pierwszej części zdania, jakby własna córka bez uczucia stwierdzała fakt jej zgonu. Wbrew pozorom Alma Coin miała się dobrze, siedziała teraz pewnie w swoim biurze i planowała kolejną misję obarczoną wieloma zgonami. Melanie tak nieświadoma tego, że w wielu aspektach była podobna do matki, zawsze uważała ją za sztywną, władczą sukę, którą wprawdzie była, ale jak to mówią niedaleko pada jabłko od jabłoni, nawet jeśli się tego nie chce.
Miedziany posmak krwi bardzo szybko zniknął z języka, zastąpiony śliną, która nie stanowiła niczego nadzwyczajnego. Gdyby tylko chciała westchnęłaby cicho za swym pragnieniem, ale wtedy uświadomiła sobie, że z Gerardem nie łączyło ją nic tak bardzo nadzwyczajnego, by chciała się nad nim bardziej znęcać w ten specyficzny dla niej sposób, choć tak naprawdę tego co zrobiła nie można było określić mianem znęcania, bo byłoby to śmieszne i dalekie od standardów, które te czynności pojmowały.
-Wiesz, odwiedziny w pracy u ukochanego narzeczonego, wydają się być moim obowiązkiem. -powiedziała sarkastycznie, choć na jej twarzy malował się słodki uśmieszek. -Tylko zapomniałam przynieść ci śniadania. -wymruczała ze sztucznym niezadowoleniem, a w myślach pojawił się obraz kanapek wypełnionych różnymi, krwistymi narządami i teraz naprawdę pożałowała, że nie sprawiła mu takiej niespodzianki.
Teoretycznie miejsce na biurku bardzo jej spasowało, ale mała zmiana wcale jej nie przeszkadzała, a jego słowa wypowiedziane wprost do ucha, wywołały uniesienie się jednego kącika ust w zawadiackim uśmiechu.
-Rzeczywiście, możesz pomarzyć. -bo mimo iż była jego narzeczoną, to i tak nie zwracała na to swojej całej uwagi, wiedziona własnymi potrzebami. Nie chodziło nawet o to, że Ginsberg był wciąż żonaty. Nie przeszkadzały jej jego prywatne sprawy, a przynajmniej nie do czasu, dopóki coś aż nazbyt wyda się zdziwaczałe, a przecież po Gerardzie wszystkiego mogła się spodziewać.
A może w tym wszystkim po prostu chciała go podjudzić do dalszej zabawy, uciekając po chwili kastetami od jego dotyku, jakby przynależność tych drobnych zabawek miała wypisaną na wyłączność, nie dając nikomu się nimi bawić.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyPon Kwi 07, 2014 4:43 pm

Nie potrafiłby się zmienić dla nikogo. To mogło stać się w przyszłości jego piętą achillesową, ale jak na razie, radził sobie cudownie z zachowaniem swojego charakteru (tak, uważał, że jest doskonały) i naginaniem kręgosłupa w wyższych celach. Pewnie dlatego padł na kolana przed kobietą, która równie dobrze mogłaby być jego córką i którą nie mógł pozamiatać podłogi (przynajmniej oficjalnie). mogła liczyć na spore niespodzianki po ślubie, obiecywał jej to w myślach wielokrotnie.
- Jest idealna - zaprzeczył z gracją, nie z powodu włączonego podsłuchu (pozdrawiamy teściową!), ale z własnego przekonania. Nie znał drugiej tak silnej i władczej kobiety, co dla Ginsberga łączyło się absolutnie z doskonałością. Był nieodrodnym synem-w-prawie dla Coin. W końcu, to Pani Prezydent widziała w nim potencjał i to ona wzniosła go ponad przeciętnego Strażnika Pokoju.
Nie zamierzał jednak wznosić peanów na cześć swojej teściowej przy jej wyrodnej córce, która miała masę problemów z dojrzewaniem w cieniu tak silnej osobowości, wyczuwał to od razu. Nie pragnął również rozwodzić się nad swoim biedactwem, które rozciąga ludzi, bo matka jej nie kochała, po prostu szykował się do wypowiedzenia prawdy. która bywa okrutna, już widział te nagłówki o zerwanych zaręczynach w gazetach.
Oczywiście, nie śmiał nawet o tym zamarzyć - pierścionek na jej palcu był ostatecznym triumfem Gerarda Ginsberga i tego trzymał się jak Ewangelii. Spełniającej się na jego oczach - już narodziła się mu córka, już uczynił z niej jawnogrzesznicę i teraz tylko czekał aż umyje mu stopy swoimi łzami, spowodowanymi wyrzutami sumienia.
Nie wiedział tylko jak opowiedzieć to Melanie, by nie zabrzmiał jak psychopatyczny, manipulacyjny samiec, który ma obsesję na punkcie własnego dziecka.
- Ma mi kto robić śniadania - zaczął gładko, podejrzewając, że myśli o kolejnej kanibalistycznej wizji. Kocham cię tak bardzo, że mogłabym cię zjeść nabierało nowego znaczenia?
Wędrował palcami po jej talii, zastanawiając, czy zrobienie jej dziecka nie byłoby jednak najrozsądniejszym wyjściem. Mogłaby odkryć instynkt macierzyński (wątpliwe?), a on miałby spokój na kolejne lata.
- Czekanie do ślubu jest średniowieczne - zauważył kąśliwie, pozbywając się w sekundzie wizji strasznej Coin z brzuszkiem i przechodząc do spraw bardziej realnych, może naocznych.
- Moja córka się znalazła - posadził ją z powrotem na biurku, chwytając mocno za kastety. - Jest rok młodsza od ciebie i mieszka ze mną. Jest też chora psychicznie - dodał już na granicy wytrzymałości, nienawidził się rozgadywać, a właśnie musiał najkrócej opisać swoją sytuację życiową, nie zahaczając nawet o to, że miejsce Maisie jest w jego łóżku. Jak przystało na ukochaną córeczkę tatusia.
Powrót do góry Go down
the victim
Melanie Coin
Melanie Coin
https://panem.forumpl.net/t1970-melanie-coin#24819
https://panem.forumpl.net/t1444-mel
https://panem.forumpl.net/t1443-melanie-coin
https://panem.forumpl.net/t2110-melcia#27587
Wiek : 27 lat
Przy sobie : Licencja na broń palną, broń palna, para kastetów, idealna celność, fałszywy dowód tożsamości, kamera, magazynek z piętnastoma nabojami, telefon komórkowy, nóż wojskowy

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyPon Kwi 07, 2014 6:09 pm

Nie chciała, by stał się słaby. Nie do momentu, w którym ich drogi w jakiś sposób się rozejdą, a kwiaty na ślubnym kobiercu zostaną spalone, prawdopodobnie z ich własnych rąk. Potrafiła sobie wyobrazić minę matki, która znajduje nowy powód do ich wzajemnej nienawiści, do której Melanie dawno się przyzwyczaiła i nie ma o to żalu. Dawna złość przerodziła się z czasem w zabawną rywalizację, bo młoda Coin już dawno pogodziła się z faktem, że nic w tej sprawie nie da się zmienić. Jej matka myślała tylko o władzy... Podobnie jak jej córka.
-Fakt, przecież bez niej dalej uprawiałbyś ogrody. -podważyła jego grację, choć jej wyraz twarzy wcale nie oddawał wyższości.
Spojrzała na niego ze znudzeniem po jego kolejnych słowach. Wizja nakarmienia go czyimś wnętrznościami wydała się bardzo ciekawa, a on gardził jej posiłkami. W jej domniemaniu nowego znaczenia nabrały słowa: jedzenie wspólnego śniadania w jego jakże krwistej otoczce. A jeśli mówić w ich przypadku o miłości, to tylko takiej, którą odczuwa się po spojrzeniu w lustro i ujrzeniu samego siebie.
Czasami zastanawiała się, jakby to Ginsberg wyglądał w roli ofiary. Jej rozbudowana wyobraźnia zawędrowała aż do miejsca, w którym rozdziera mu brzuch tępymi narzędziami, choć było to zbyt mało wyrafinowane. Przyszło jej na myśl również to, że mógł być masochistą, ale zaraz zrozumiała, że wcale by mu się to nie spodobało. Szybko otrząsnęła się z tych wyobrażeń, które same w sobie przynosiły dziką satysfakcję. Nie mogła myśleć o czymś takim, nie, dopóki Gerard wydawał się być przydatny i coś znaczący.
-Cierpliwość widocznie nie jest cnotą rewolucjonistów. -odpowiedziała zaraz na jego kąśliwą uwagę, z równie podobnym przekąsem. I choć sama nie odznaczała się specjalną cierpliwością, to nie lubiła nie mieć w jakiejś kwestii ostatniego zdania.
Kiedy ponownie posadził ją na biurku, chciała schować swoje zabawki, ale nie zdążyła, czując mocny uścisk Gerarda. Nie była pod tym względem zbytnio zadowolona, lecz nie pokazała niczego po sobie, czekając aż ją puści i odruchowo zaciskając palce na obrączkach kastetów, które przecież miała założone na palce.
-Gratuluję. Pewnie odziedziczyła cechy po tatusiu. -rzuciła uwagę na temat choroby psychicznej, nie zwracając uwagi na wspomnienie o wieku, na co jakoś nie zwracała większej uwagi.
-Żona. Córka. A może ty ją kupiłeś na jakimś targu, żeby wykorzystać do własnych celów? -spytała zaciekawiona, całkowicie nieświadoma losu przybranej córki Gerarda, bo z pewnością gdyby wiedziała, to pytanie zabrzmiałoby nieco inaczej. Oczywiście, bardziej szczegółowo.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyWto Kwi 08, 2014 3:01 pm

Każdą z przysiąg, którą przyszłoby mu złożyć, złamałby z łatwością. Nie chodziło o to, że uważał je za bezsensowny relikt poprzedniej epoki –było zupełnie na odwrót. Ginsberg doskonale zdawał sobie sprawę z powagi ślubowania córce Pani Prezydent i był przekonany, że nadszarpnięcie słów takiej obietnicy było cenniejsze i znacznie bardziej podniecające.
Ryzyko doprowadzało go do szaleństwa, daleko mu było do ogrodnika, którego chciała widzieć w nim Melanie.
Nie zamierzał jednak jej kontrować niepotrzebnie. Nie zdawała sobie w ogóle sprawy, że ma więcej wspólnego z Kapitolem niż Rebelianci. Wychował się w tym grzesznym mieście, oddawał uciechom, kiedy jego narzeczonej nie było jeszcze na świecie i nie zamierzał tego ukrywać (wręcz się tym chlubił), ale powstrzymywał chęć dogryzienia jej (dosłownego?), obserwując zachowanie dziewczyny.
Faktycznie, kiepski był z niego ludożerca. Traktował ludzi jak zabawki, jak mało inteligentne zwierzęta, ale wolał patrzeć na ich cierpienia niż zachwycać się wnętrznościami – to było zbyt bezosobowe. Melanie była krwiożercza i zachłanna, więc powinien się jej obawiać choć trochę, ale Ginsberg zgubił już dawno temu ostrożność na rzecz czystej impertynencji.
Którą okazywał jej obecnie, przesuwając prędko palcami po jej udach i sugerując, że jeśli będzie chciał (aż tak na niego nie działała?), to sam sobie to weźmie, nawet jeśli po wszystkim postanowi go zjeść. Nie zamierzał pozwolić sobie wejść na głowę, nawet jeśli kochał jej matkę miłością ślepą.
- Cierpliwość nigdy nie była odpowiednio nagradzana, dlatego zaginęły religie świata – uraczył ją porcją informacji z przeszłości, każdy kto znał go bliżej, to wiedział, że oprócz torturowania, seksu i robienia z ludzi ofiar psychicznej manipulacji, Gerard uwielbia dawne wierzenia. Może w innym życiu byłby nauczycielem akademickim u boku niewinnej Maisie?
Niezły kontrast z jego narzeczoną, która została przyłapana na gorącym uczynku i próbowała schować swoje zabawki. Może powinien kupić takie dla ukochanej córeczki? Która nie wyrywała się z jego kolan.
Roześmiał się na jej porównanie, nieświadomość była czasami cudownie intuicyjna, miał ochotę poklepać ją po głowie za świetną dedukcję, ale tej tajemnicy nie mógł zdradzić nawet komuś tam równemu w okrucieństwie.
- Gdyby każdy chory psychicznie byłby ze mną spokrewniony, to byłabyś moją bliźniaczką – naznaczył ją jako niemal równą sobie, patrząc w okno. – Przydzielili mi ją jeszcze w Jedenastce. Ma tylko mnie. Mogłabyś… - spojrzał na nią, przekonany jednak, że córkę będzie od tego zjawiska trzymał z daleka. – Sam porozmawiam z twoją matką – zdecydował, planując już świetlaną przyszłość u boku dwóch kobiet.
Powrót do góry Go down
the victim
Melanie Coin
Melanie Coin
https://panem.forumpl.net/t1970-melanie-coin#24819
https://panem.forumpl.net/t1444-mel
https://panem.forumpl.net/t1443-melanie-coin
https://panem.forumpl.net/t2110-melcia#27587
Wiek : 27 lat
Przy sobie : Licencja na broń palną, broń palna, para kastetów, idealna celność, fałszywy dowód tożsamości, kamera, magazynek z piętnastoma nabojami, telefon komórkowy, nóż wojskowy

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyWto Kwi 08, 2014 4:08 pm

Jego przeszłość wydawała się dla postronnej osoby bardzo śmieszna, jeśli porównywać ją z teraźniejszym Gerardem, ale Melanie nie była odpowiednią osobą, by to osądzać. Nie to, że nie lubiła rozgrzebywać czyjejś przeszłości, bo przecież nieraz jej się to zdarzyło, ale gdy robiła to samo jeśli chodzi o niego, to wszystko wydało się ostentacyjne, nawet jeśli tego nie dostrzegał. Chciał czy nie, wyróżniał się w tłumu.
Może było między nimi coś, jakaś rywalizacja, która stanowiła ich wspólny punkt. Każde z nich miało swoje własne fetysze, które sprowadzały się do jednego -bólu i cierpienia innych, reakcji, które przynosiły im satysfakcję.
Odłożyła kastety na biurko, jakby znudzona przekazem, który był z nimi związany. Złapała za dłonie mężczyzny, który sunął palcami po jej udach i odsunęła od siebie, zakładając nogę na nogę.
-Rączki przy sobie. -mruknęła bez większych emocji, ignorując jego przekaz. Nagle wyobraziła sobie, że Gerard może naruszyć anatomię jej tatuaży, a jeśli tak by się stało, mógł być pewien, że straci jakąś część swojego ukochanego ciała na jej rzecz i nie musiała mówić tego głośno, sam powinien to dobrze wiedzieć.
- Cierpliwość nigdy nie była odpowiednio nagradzana, dlatego zaginęły religie świata
Nic nie odpowiedziała na te słowa, zamyślona nad czymś innym. Najwyraźniej jego słowa nie zwróciły większej uwagi kobiety, tak jak i same przeszłe religie. Nie zdarzało jej się patrzeć w przeszłość, dla niej ważne było to, co działo się teraz.
Dopiero porównanie Gerarda zwróciło jej uwagę i nieco rozbawiło, wywołując cichy śmiech. W końcu jeśli ona byłaby jego bliźniaczką, to jej matka byłaby i jego, więc gdzie by się podziała ta platoniczna miłość w tym wszystkim? Została zagubiona po drodze, ale że była to tylko metafora, to postanowiła sobie oszczędzić tego rozwiniętego komentarza.
-Nie ta liga, drogi Gerardzie. -i kto to mówi, cóż za sprzeczność, bo była przecież jego narzeczoną i byli w tym związku tylko ze względu na władzę. Ona po prostu uważała, że znajdują się na podobnych poziomach, ale innych jego rodzajach, oddzielonych od siebie przepaścią z jednej strony wypełnioną krwią, a z drugiej schorowanymi duszami, które zostały męczennikami.
Mogłaby powiedzieć, że jego słowa o córce zabrzmiały niemal opiekuńczo, ale znała go zbyt dobrze, by wiedzieć, że jest to niemożliwe. Nie był opiekuńczym tatusiem i choć nie miała jak sobie wyobrazić ich relacji (wszakże dopiero co dowiedziała się, że ma córkę), to z pewnością nie byłaby to zwykła więź między ojcem i córką.
-Mogłabym? -spytała nieco zbita z tropu i spojrzała na niego w tym samym momencie co on na nią. I choć jej twarz kryta za zwykła maską obojętności i wyższości, to uniosła brew w niezrozumieniu.
-To niekulturalne nie dokańczać własnych myśli, jeśli już się zaczęło coś mówić. -dodała po chwili i złapała się na tym, że przecież Gerardowi daleko do takiej postawy, więc uśmiechnęła się do samej siebie z rozbawieniem wobec własnej nierozwagi.
-Może odważysz się o tym porozmawiać ze mną? -mruknęła, zniesmaczona wykrętami narzeczonego. Nie było niczym nowym, że rozmowy z jej matką są dla niego nieodłączną częścią życia, ale drażniące, jeśli wiedziała, że potoczą się one nie po jej myśli.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyCzw Kwi 10, 2014 3:15 pm

Zdawał sobie sprawę, że jest jednym z tych, którzy zupełnie niepotrzebnie przyciągają uwagę. Jako myśliwy z zamiłowania (na ludzi też zdarzało mu się polować) był przekonany, że to jedna z jego największych wad - historia znała wielu, którzy świecili jaskrawo na firmamencie nieba i równie prędko gaśli. Być może, ich odejście było spektakularne, ale Gerard był zbyt prymitywny, by to docenić - on chciał jedynie przetrwać.
To wcale nie było trudne, będąc narzeczonym córki Pani Prezydent, ale Ginsberg był zbyt zapobiegliwy, by ufać Melanie, która pewnie w dogodnym momencie dla zabawy sprzedałaby jego skórę za kolejny fetysz. Był ciekaw, na ile go wyceniła i czy zdaje sobie sprawę, że wtedy spaliłby za sobą mosty bez mrugnięcia okiem.
Był nieuleczalnym narcyzem, oglądał się w lustrze ofiar za często, czując się absolutnie bezkarny i nie przejmując się jej nakazem trzymania się z daleka. Czasami wyobrażał sobie gwałt na świętym prawie Panem, które usposabiała (niewinna Melanie, zakładająca nogą za nogę, zupełnie jakby była jeszcze nietykalna. W tyle szczęścia nie wierzył, miał nadzieję, że przynajmniej oficjalnie nie doprawia mu rogów.
Pożałowałby ją, gdyby musiał wymierzyć sprawiedliwość jak za starych, dobrych czasów. Żałował bardzo, że kamieniowanie kobiet to za wiarołomstwo to był tylko relikt przeszłości. Pewne zwyczaje powinny powrócić do stanu używalności, podejrzewał kto rzuciłby kamień pierwszy (oby tylko rzucił!), jeśli byłby przekonany o jej winie.
Jak na razie jednak, bawił się z nią wyśmienicie. Była już całkowicie nieuzbrojona (chętnie wrzuciłby kastety do szuflady), byli na podsłuchu (przyzwyczaił się do niedosłyszalnych szmerów) i mieli w perspektywie uroczy miesiąc, w którym powinno dojść wreszcie do ogłoszenia ich zaręczyn. Wszystko rozwijało się w dobrym kierunku i mało brakowało, a zawtórowałby jej śmiechem.
Nie z powodu niezrozumienia jej protekcjonalnej mówki (dotarło wyśmienicie), co z powodu jej klasycznego błędu, którego nie zamierzał prostować. Nie do chwili połączenia ich ciał i dusz w jedno, zbyt wiele miał do stracenia, kolejny sznur, który krępował ręce (już znalazłyby się na jej tętnicy) i usta (może lubiła traktowanie jak szmatę?). Był zanadto cierpliwy, pewnie w innych okolicznościach byłaby to zaleta, ale obecnie poczytywał to za wadę.
Odetchnął głęboko, krzyżując palce i poczuł się przez chwilę jak w kiepskiej komedii omyłek - Maisie oszukiwał z równą zaciętością, kreując się na ojca idealnego; Melanie wpadła w pułapkę niezdecydowanego i strachliwego narzeczonego, którym przecież nie był. Punkt dla niego?
Uśmiechnął się lekko, zabierając papiery i przesuwając w ten sposób Coin dalej, musiał zająć się pracą, a nie pytaniami o ukochane dziecko, które pewnie w nocy spróbuje poderżnąć mu gardło.
- Potrzebuję dla niej pracy. Najlepiej tutaj, przy mnie - wyjaśnił krotko i rzeczowo, dość konkretne życzenie i zero podejrzeń - Maisie wymagała opieki (kontroli?) całodobowej i Melanie powinna to zrozumieć. - A co do twojej matki... - mimowolnie potrącił nadajnik, który przekazywał Pani Prezydent ważne informacje - powinniśmy ogłosić zaręczyny. Najwyższa pora - odrzekł jak gdyby nic. Nie działo się przecież nic spektakularnego, powrót córki marnotrawnej nie mógł zniszczyć mu misternej konstrukcji, która rozpoczęła się oświadczynami Coin, a miała zakończyć na samym szczycie. W sposób, który tylko dla Gerarda pozostawał jasny.
Powrót do góry Go down
the victim
Melanie Coin
Melanie Coin
https://panem.forumpl.net/t1970-melanie-coin#24819
https://panem.forumpl.net/t1444-mel
https://panem.forumpl.net/t1443-melanie-coin
https://panem.forumpl.net/t2110-melcia#27587
Wiek : 27 lat
Przy sobie : Licencja na broń palną, broń palna, para kastetów, idealna celność, fałszywy dowód tożsamości, kamera, magazynek z piętnastoma nabojami, telefon komórkowy, nóż wojskowy

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyCzw Kwi 10, 2014 9:41 pm

Już od dawna Melanie prowadziła osobliwą grę w towarzystwie Gerarda i wyczuwała, że on również robił to z nią. To zabawne, jak idealnie w swojej obecności potrafili odgrywać swoje role, próbując je mieszać z odrobiną przyjemności. A przynajmniej tak było w przypadku młodej Coin, bo gdyby miała to wszystko znosić na sztywno, szybko by jej się znudziło.
Często pozwalała, by Gerard myślał o jej słabościach. Widziała jak go to nakręca, ale też była ostrożna. Chciała przecież, żeby uwierzył w jej naiwność, którą odgrywała z prawdziwą gracją.
Wszystkie te zamysły, intrygi, rywalizacje, powinny zostać w ich umysłach. Rozwiązanie miało przyjść dopiero pod koniec. Tylko tutaj pojawiało się pytanie, w którym momencie metę widziała Melanie, a w którym Gerard. Mogła nad tym rozmyślać, ale teraz było to całkowicie obojętne. Wszakże wyobrażenie mężczyzny, tak dużo starszego od niej, przy jej własnym boku, który zdawał się wciąż kroczyć własną ścieżką, nie było tym najgorszym. Nie, dopóki widziała każdy aspekt tej gry.
Lubiła wyższość i nigdy temu nie zaprzeczała. Wiele razy widziała, że ktoś mógł być tego nieświadomy, a ona tylko go w tym upewniała. Czasami jednak zdarzało się, że jej plan był o wiele bardziej skomplikowany i dawał komuś do zrozumienia, że to ona jest tutaj ofiarą.
Można się nad tym rozwodzić i rozwodzić, a każdy miałby w efekcie tylko swoje racje. Ta dwójka była na tyle zapatrzona w siebie, że powoli zaczęli się zatracać w pogoni za władzą czy tym, czego akurat w tym momencie pragnęli. Melanie łatwo jednak dostrzegała, że każde z nich miało się przy tym na baczności, a zaufanie było w tym wypadku czymś bardzo specyficznym.
Wiedziała, że jeśli znaleźliby się jako oprawcy w jednej celi z ofiarą, byliby aż nazbyt zgodni i jednomyślni. Na szczęście każde z nich pracowało samotnie i mogli się tylko spowiadać z własnych osiągnięć.
A czyż palenie za sobą mostów, nie było domeną ludzi podobnych do Melanie? Było to łatwe wyjście, choć ona wolała wbić komuś nóż w plecy, gdy tylko nadarzy się do tego okazja, którą wcześniej z perfekcją psychopaty (którym nie była) zaplanuje. Musiała przecież mieć na uwadze to, że ktoś jest od niej silniejszy w wielu aspektach, więc pozostawała jej opcja wykiwania zbędnego balastu, jeśli nie mogła go usunąć.
Kiedy mężczyzna zajął się papierami, Melanie spojrzała na niego w znudzonym spojrzeniu (po raz kolejny), po czym zeskoczyła z biurka zgrabnie, zabierając ze sobą kastety i wsuwając je do kieszeni spodni.
- Potrzebuję dla niej pracy. Najlepiej tutaj, przy mnie -w wyobraźni Coin pojawił się obraz jego córki, bardzo niedokładny, acz upiększony. Nie wiedziała czemu, ubarwiła jej wizerunek w cierniową koronę. O krwi nie trzeba wspominać, była nieodłączną częścią wyobrażeń blondynki.
-Jesteś naczelnikiem więzienia. Czemu sam nie dasz jej pracy? -spytała obojętnie, idąc w stronę okna w pomieszczeniu i opierając się dłońmi o parapet. Właśnie sobie uświadomiła, że chciałaby poznać tą dziewczynę i spytać ją o kilka rzeczy. Oczywiście nie zamierzała o tym uświadamiać Gerarda, a jeśli on chciał jej ułatwić z nią kontakt, to czemu nie. Mimo wszystko nie przewidywała, by jego córka zbyt wiele znaczyła w całym tym planie.
-Myślisz, że dobrze wypadniesz w oczach matki, jeśli ogłosisz zaręczyny, będąc dalej w związku małżeńskim? -westchnęła, jakby temat, choć niby tak obojętny, zaczął ją drażnić swą powtarzalnością. Nie mogła przecież pozwolić, by rozwój wypadków wymknął jej się spod kontroli.
Prawdę mówiąc, gdy tak czasami myślała o Gerardzie, jego zepsutej krwi, często widziała go jako zwierzę. Tak bezpośrednio zawładnięte instynktami, że gdyby ułożyć mu profil psychologiczny, to okazałby się naprawdę prosty. Zwierzę ugania się za słabszymi, a jeśli uważa się za najsilniejsze -ugania się za wszystkimi. Melanie miała to do siebie, że ona swe ofiary wyszukiwała. Nie potrafiła lub nie chciała być zwierzęciem, które odrzuca wszystkich. Wtedy gra okazałaby się zbyt łatwa. Z drugiej strony w mężczyźnie doszukiwała się równego sobie przeciwnika, który mógłby być wspólnikiem w zbrodni. Może to był jeden z powodów tego, że zgodziła się na przyjęcie pierścionka zaręczynowego. Jak to mówią trzymaj przyjaciół blisko, a wrogów jeszcze bliżej. A co z psychopatami?
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyPią Kwi 11, 2014 5:39 pm

Branie wszystkiego na poważnie byłoby nie tyle śmiertelnie nudne (Ginsberg nie narzekał na brak rozrywek), co niebezpieczne w świecie, w którym poważne urazy należało tonować beztroskim uśmiechem. Przetrwanie w Nowym Kapitolu miało swój specyficzny rys - tak właśnie wyobrażał sobie uczty w starożytnym Rzymie, ale zamiast błazna w tunice na czele ich pochodu stała kobieta, przed którą należało giąć się w pół.
Wielu wypadało z tej gry, bo nie byli zbytnio przekonujący. Gerard był niezwykle autentyczny - uczestniczył na całego w tej szopce osobowości, wytrącając figurki z planszy rękami innych. Nie lubił brudzić sobie rąk zbyt często. Zdawał sobie sprawę, że poniżeni mogą sprawować władzę w Panem w kolejnym dziesięcioleciu. Nie przewidywał zepchnięcia siebie na margines społeczny, ulokowany w Kwartale Ochrony Ludności Cywilnej. Wiedział, że cokolwiek się stanie (a mogło stać się sporo) wypłynie na powierzchnię, wahając się, czy podać rękę swojej ukochanej narzeczonej.
Miała rację, był egoistą do kwadratu, skupionym tylko i wyłącznie na rozwijaniu znajomości, które niosły za sobą określone profity i na zaspokajaniu przyjemności, co było coraz trudniejszym zadaniem. Miał wrażenie, że z każdym spalonym mostem lub przekraczoną bramą, napotyka mur, który oddziela go od ostatecznej stagnacji. Pewnie dlatego tak histerycznie czerpał pełnymi haustami z życia, pozostawiając Melanie (wspaniałomyślnie) na sam koniec. Deser?
Raczej przystawka, w sam raz na zaostrzenie nienasyconego apetytu, który przejawiał się czasami w tak prozaicznych czynnościach jak układanie dokumentów według porządku alfabetycznego. Bywał przeraźliwie dokładny, jeśli chodziło o wymiar kary - nagroda dla pana naczelnika obowiązywała zawsze - i o sprawy prywatne, na które spuszczał zasłonę milczenia.
Nie z powodu wstydu, pewne kwestie wymagały dyskrecji i jego charakter spełniał idealnie swoją rolę - był mrukiem, który najchętniej zamknąłby się w czterech ścianach, trzymając w lewej ukochaną książkę, a prawą chłoszcząc ślicznego kochanka. Albo kochankę, płeć dowolna, nie negował żadnego rodzaju owego podgatunku, którym lubił się wysługiwać. Oczywiście, bywały wyjątki (zanotował dwa?), ale nie zamierzał spowiadać się z nich na kolanach przed Coin. To ona będzie klęczeć.
- To DZIECKO - zaznaczył zaskoczony jej tokiem myślenia i odkryciem, że Maisie jest młodsza od niej o zaledwie rok, a on traktuje ją ciągle tak samo niewinnie, po pedofilsku.
Melanie nie była dobrym towarzystwem dla jego pociechy, więc pozostawił ten temat, zajmując się czymś bardziej naglącym. Praca dla jego dziecka mogła poczekać, najchętniej odłożyłby ją w nieskończoność.
- Zawsze mogę zostać wdowcem, jeśli to przeszkoda - odparł spokojnie, ot, psychopata, który grozi śmiercią miłości poprzedniego życia na rzecz tej obecnej. Świetna prognoza dla ich wiecznej, wygodnej miłości. Melanie powinna już zbierać na wiązankę.
Powrót do góry Go down
the victim
Melanie Coin
Melanie Coin
https://panem.forumpl.net/t1970-melanie-coin#24819
https://panem.forumpl.net/t1444-mel
https://panem.forumpl.net/t1443-melanie-coin
https://panem.forumpl.net/t2110-melcia#27587
Wiek : 27 lat
Przy sobie : Licencja na broń palną, broń palna, para kastetów, idealna celność, fałszywy dowód tożsamości, kamera, magazynek z piętnastoma nabojami, telefon komórkowy, nóż wojskowy

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyNie Kwi 13, 2014 2:11 am

Melanie nie chciała się w ostateczności, aż nazbyt zagłębiać w tą grę. W końcu stąpali po bardzo cienkim lodzie i to nie ona sama, bo wszyscy razem wzięci. Trzeba było uważać, bo okazuje się, że w takim rozwoju sytuacji, łatwo jest się pokaleczyć, a tego nikt nie chciał... no może nie do końca. Mimo to fetysze powinno się teraz odłożyć na całkowicie drugi plan, bo nie chodziło o to, by patroszyć ludziom wnętrzności, tylko dobrze wszystko rozegrać i dopiero później cieszyć się nagrodą.
Wiedziała jaki jest Gerard i z pewnością nie zamierzała z biegiem wydarzeń go znienawidzić. Właściwie był do niej na tyle podobny, że efektem tej znajomości, nie powinno się okazać coś poniżej poziomu zalecanego szacunku. Dużo jednak nie trzeba byłoby się natrudzić, by to zepsuć. Ta długa w skutkach znajomość wiele razy nabierała różnych odcieni szarości, by wszystko nagle się prostowało. Może dlatego, że tak bardzo lubili siebie samych, iż porozumienie z innymi było czystym podsumowaniem i zatwierdzeniem nieuniknionego.
- To DZIECKO -czasami chyba nie rozumiała jego pokręconego toku myślenia, uważając go za chwiejnego psychicznie osobnika. Nie to, że była nieświadoma jego czynów (a przynajmniej części), ale chyba na tyle przyzwyczajona, by obierać to za objawy codzienności.
Postanowiła porzucić temat jego córki. Zrozumiała, że najprostszym wyjściem byłaby bezpośrednia konfrontacja z tą osobą, ale to nie czas i miejsce na rozmyślania o tak mało istotnych aspektach.
Szybko znudziło jej się stanie przy oknie, bo po słowach Gerarda wróciła w dawne miejsce, tyle że naprzeciwko narzeczonego, tak, że dzieliło ich biurko. Oparła się na łokciach o jego blat, dalej stojąc, tak że teraz nachylała się w jego stronę, odsłaniając swoje wdzięki. Przechyliła głowę w bok, patrząc mu w twarz z dziecinnym uśmieszkiem niewinności. Tak dokładnie wyuczonym, że tylko po oczach dało się wyczuć drzemiącą wewnątrz zgryźliwość.
-Tak ci spieszno? -spytała po chwili ciszy. -A może potrzebujesz pomocy? -przekaz mający na celu wspólne owdowienie narzeczonego czy może wcale nie śmieszny żart? Z pewnością jeśli Gerard nie chciał zobaczyć wykrwawionej byłej żony nie z własnej ręki (bo przecież to by mu się spodobało), powinien zignorować Melanie, jak to miał w zwyczaju robić, bo kto wie do czego zdolna byłaby osoba, która dla rozrywki obrała sobie nowy cel, by później złapać w sidła kolejną, bardziej soczystą i okazałą zdobycz.
Nie zmieniając pozycji, oparła dłonie o blat, zasłaniając Gerardowi część dokumentacji.
-Żebyś tylko nie został bezdzietnym wdowcem. -dodała po chwili troskliwie, przyglądając się twarzy mężczyzny, a sprawny słuchacz doszukałby się w jej słowach ostrzeżenia, którego równie dobrze mogło tam nie być.
Wydawało się jakby zbytnia rozwiązłość wyobraźni Melanie, zaczynała się zanurzać w odmętach pragnień, które nie mogły wyjść na światło dzienne. Jeszcze nie teraz.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyNie Kwi 13, 2014 12:06 pm

To była stawka o bardzo wysoką grę. Każdy kto znał Almę Coin, wiedział, że narzeczeństwo z jej córką może być gwoździem do trumny, wbijanym znienacka - klin klinem? Łatwo było wznieść się do góry na dłoni nieskrępowanej erotycznie Melanie, ale upadek pewnie skończyłoby się tragicznie. Tak bardzo, że śmierć mogła być uznana za wybawienie. Znał to z autopsji, jego przesłuchiwani błagali go o śmierć, liżąc wojskowe buty. Nie zamierzał wcielać się w ich rolę, aż takim altruistą nie bywał. Pewnie dlatego pilnował się tak doskonale. Nerwy w postronkach, wyrozumiały uśmiech i fascynacja swoim odbiciem lustrzanym. Zniekształconym, Ginsberg nie lubował się w krwi, był mniej krwiożerczy, ale i tak czuł przy Melanie dziwnie bezpieczny.
To powinno dać mu do myślenia, ale prowokował ją nadal, próbując nadać temu koloryt zwykłej rozmowy narzeczonych. Planujących wspólnie morderstwo poprzedniej żony. Nie zamierzał się tego dopuścić - Emelie należał się wieczny odpoczynek, ale nie zamierzał przykładać do tego ręki (jeszcze nie); preferując opcję z narzeczeństwem na lata. Nie pragnął przecież sprzymierzać się ze swoim drugim ja, rozbuchanym na punkcie instynktów.
I pokazującym mu wszystko bardzo dokładnie, nie mógł skupić się na jej twarzy, był tylko mężczyzną, któremu próbowano wtłoczyć do żył czystą metaamfetaminę. Patrzył więc na nią bezwstydnie, łapiąc za nadgarstki, by wygięła się jeszcze bardziej w jego stronę i zaprezentowała na całego.
Wszystko lepsze od niebezpiecznych rejonów jego córki, za którą był w stanie powiesić ją za włosy na żyrandolu, powinna o tym wiedzieć.
- Naprawdę tylko na to cię stać? - zapytał odnośnie swojej żony, gwarantując jej umowne bezpieczeństwo. Wyśmiał jej pomoc z łatwością, nie zamierzał napuszczać na panią Ginsberg Melanie, której wystarczyła jedynie iskra. Nie odpowiadał za zgliszcza i zniszczenia, dokonane jednym słowem. Nic dziwnego, że chrześcijaństwo tak długo trzymało się na powierzchni - zbitki głosek miały moc niszczącą.
Puścił ją, obserwując jak swoimi dłońmi bezcześci mu dokumenty. Nie wykonał żadnego ruchu, w końcu była tu u siebie, matka powinna czasami ją wiązać. Chętnie dobrałby się wtedy do takiej bezbronnej Melanie i odpowiedział właściwie na jej groźby. Zabicia Maisie. Nie zdawała sobie sprawy (a może właśnie doskonale wiedziała?), że ze wszystkich słabości, które mogłoby zagościć w jego życiu, Gerard Ginsberg wybrał tę najbardziej ludzką - kochał tylko jedną osobę i tylko ta jedna osoba wywoływała w nim uczucia śmiertelnika - troskę ojcowską, wymieszaną z czymś co nie powinno ujrzeć światła dziennego. Niepotrzebnie wywołała ten temat.... a może bardzo potrzebnie, bo miał się na baczności, czując jak wszystkie włoski na karku stają mu dęba.
Przynajmniej na tak ożywioną reakcję mógł sobie pozwolić, bo każda zmiana na twarzy, każdy podniesiony wyżej ton mógłby sprowadzić na Maisie śmierć - i znowu słowa miały znaczenie, słowa mogły zabić, więc roześmiał się bardzo naturalnie, patrząc na nią jak na zjawisko i całując głęboko - do krwi, do rozerwanej zębami wargi, uwielbiał ją i pragnął, by wyła z bólu, kiedy będzie ćwiczył ją batem i wsadzał w jej dziewiczą błonę (bajki?) butelkę. Zabawa z więźniami była może rozkoszna, ale zemsta na byłej (obecnej) narzeczonej przyprawiała go o mocną erekcję.
- Muszę iść na przesłuchanie, bądź grzeczna - poprosił, odrywając się od niej, zachwycony nią w pełni i nie dający po sobie poznać, że właśnie wstąpiła z nim na drogę wojny. Nie był głupcem, który swoje emocje trzyma na wierzchu; grali na całego w starą grę, która polegała na zachowaniu kamiennej twarzy i braku ruchu przy najgorszych prowokacjach.
Powrót do góry Go down
the victim
Melanie Coin
Melanie Coin
https://panem.forumpl.net/t1970-melanie-coin#24819
https://panem.forumpl.net/t1444-mel
https://panem.forumpl.net/t1443-melanie-coin
https://panem.forumpl.net/t2110-melcia#27587
Wiek : 27 lat
Przy sobie : Licencja na broń palną, broń palna, para kastetów, idealna celność, fałszywy dowód tożsamości, kamera, magazynek z piętnastoma nabojami, telefon komórkowy, nóż wojskowy

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji EmptyNie Kwi 13, 2014 5:30 pm

O czym Coin myślała, to bardzo intymna sprawa, lecz Ginsberg mógł wyczuć, że są to bardzo skrupulatne plany, które nie wymagają pośpiechu. To samo mogła powiedzieć o nim, ale się w to nie zagłębiała. W tej grze trzeba było się wstrzelić w idealny moment, by zwyciężyć. Sekunda pomyłki i spadasz na samo dno.
Czasami ofiary nieświadomie zaczynały podążać niektórymi ścieżkami, będą święcie przekonanymi o swoich wyborach, racjach i że to oni kreują tą rzeczywistość. Próbowali wbijać gwoździe w przeciwników, imitując igły, by ból był większy, lecz mniej zauważalny. A później okazywało się, że to ta niepozorna, nieokiełznana siła była od początku przewodnikiem, wiodąc swoją upatrzoną ofiarę w miejsce, gdzie od zalążku miała nieświadomie podążyć.
Nic nie robiła sobie z faktu, że umieścił swój wzrok poniżej jej twarzy. Bardzo dobrze wiedziała, że to zrobi, jeszcze zanim zmusił ją do głębszego pochylenia się. Emocje trzymała wewnątrz, czując, że jeśli tylko dała by im upust, to na jej twarzy pojawiłby się uśmieszek mieszany z rozbawieniem.
-Masz rację, nie powinnam brudzić swoich dłoni w krwi Ginsbergów. To byłby zbyt obsceniczne. -odpowiedziała zaraz, aż nazbyt naturalnie, czego nie dała po sobie poznać. Kiedy zauważyła, że znalazła punkt o który jej chodziło, uczepiła się go w myślach, pozostawiając słowa dla siebie. Nie mogła mieć o wszystkim pewności, nawet nie chciała, bo wtedy wszystko okazałoby się zbyt proste. Nie chciała również upewniać narzeczonego w tym, że tak szybko zapomniała o tej rozmowie. Wiedziała, że nie jest zdolny w to uwierzyć. Najzwyczajniej w świecie była już znudzona, bo wiedziała zbyt dużo, a jej myśli wolały się zajmować tworzeniem nowych planów.
Dlatego też z taką łatwością pozwalała Gerardowi robić, co chciał. Dopuściła do pocałunku, przez który poczuła smak krwi w ustach i który mimo to odwzajemniła, bawiąc się jego zachłannością i myślami. Wręcz przyklaskiwała mu, gdy wyczuwała moment, w którym umieszcza ją w swoich chorych wyobrażeniach.
Wiedziała, że ma do czynienia z godnym siebie przeciwnikiem, który w pewien sposób był jej osobliwie bliski.
Kiedy się od niej oderwał, Melanie spojrzała na narzeczonego dziwnie pogodne, lecz może to nic nie znaczyło. Oblizała językiem usta, czując nań ciepłą maź. Uniosła jedną dłoń z biurka i kciukiem przejechała po dolnej wardze Gerarda, używając przy tym aż nazbyt dużo siły i ścierając własną krew z jego ust.
-Zawsze jestem, kochanie. -odpowiedziała niewinnie, już mając w myślach swoje dalsze intencje, lecz nadal była obecne duchem i ciałem, nie dając po sobie poznać, że zgrabnie udało jej się przenieść tą znajomość na poziom, który sobie wymyśliła, a on świadomie lub nie, tylko jej w tym pomógł.
Uniosła się zostawiając biurko naczelnika w spokoju i oblizując kciuka z krwi. Z tą swoją maską sztucznego zadowolenia odebrała Gerardowi uciechę z widoków na jej ciało i odwróciła się, zmierzając do drzwi, przy czym nie odpuściła sobie seksownego kręcenia pośladkami, chyba chcąc, by teraz samotnie moczył się w swojej erekcji.

zt.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Gabinet dyrekcji Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet dyrekcji   Gabinet dyrekcji Empty

Powrót do góry Go down
 

Gabinet dyrekcji

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

 Similar topics

-
» Przychodnia
» Gabinet
» Gabinet
» Gabinet dr Crutcher
» Gabinet Rose

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Kapitol :: Dzielnica Północna :: Siedziba Rządu :: Podziemia-