IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Prawy brzeg rzeki - Page 3

 

 Prawy brzeg rzeki

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
the civilian
Noah Atterbury
Noah Atterbury
https://panem.forumpl.net/t1889-noah-atterbury#24419
https://panem.forumpl.net/t249-noah-atterbury
https://panem.forumpl.net/t1314-noah-atterbury
https://panem.forumpl.net/t563-noah
https://panem.forumpl.net/t1190-noah-atterbury
Wiek : 19
Zawód : Kelner w 'Well-born' i student
Przy sobie : medalik z ampułką cyjanku, zapalniczka, broń palna, zezwolenie na posiadanie broni, paczka papierosów, nóż ceramiczny
Znaki szczególne : piegipiegipiegi
Obrażenia : Złamane serce i nadszarpnięte zaufanie

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyPią Maj 03, 2013 3:13 pm

First topic message reminder :



Prawy, łagodniejszy brzeg rzeki, usiany jest niewielkimi, kamienistymi plażami. Znajduje się na nim również kilka maleńkich, prywatnych przystani, a na drugą stronę prowadzą mosty samochodowe i kładka dla pieszych.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the civilian
Mona Cline
Mona Cline
https://panem.forumpl.net/t2143-mona-cline
https://panem.forumpl.net/t2146-panna-cline#28612
https://panem.forumpl.net/t2145-mona-cline#28609
https://panem.forumpl.net/t2147-komorka-mony#28613
Wiek : 24
Zawód : Pielęgniarka
Przy sobie : Fotografia swych braci i bratanków, trochę drobnych, woda mineralna, notes z ciemnym obiciem, leki przeciwbólowe, komórka, gaz pieprzowy, jednorazowa przepustka.

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyPią Kwi 25, 2014 7:43 pm

Odkąd oddzieliła się od szpitala polowego, nie wiedziała dokąd pójść. Nie znała dzielnicy, ale wiedziała, iż mieszkają tu rebelianci. Nie obchodzili oni Mony. Szukała tu jednej osoby i sama myśl, że mogłaby odnaleźć Richarda przyprawiała ją o szybsze bicie serca. Wypytywała o Cline'a. Spotykała się non stop z grymasami, odpędzeniami, powarkiwaniami jak tylko słyszeli to nazwisko. Kobieta nie wiedziała co ma o tym myśleć. Potrzebowała prostej informacji, gdzie go znajdzie. Jedyny plus to świadomość, że on żyje i wiedzie mu się mimo złej reputacji. Zapewne tak samo żyje Klara z chłopakami. Mona niemal podrygiwała w miejscu czekając aż samochody przejadą i będzie mogła udać się w stronę jeziora, bowiem tam wskazano jej pobyt Strażnika. Szedł w stronę jeziora po jakiejś misji; lepiej tam nie idź, jeśli nie chcesz wylądować za kratkami z byle powodu. Nie pocieszała jej ta uwaga. Mimo tego bardzo chciała go spotkać. Nie widzieli się rok, nie wiedzieli czy żyją... odzyska rodzinę, potem odnajdą Kevina i wszystko się ułoży. Zaczną od nowa w Dzielnicy Rebeliantów. Mona zmieniła się od tamtego czasu. Wydoroślała, jej sylwetka stała się zbyt szczupła, twarz wysmukła i policzki lekko zapadnięte. Była zmęczona, a kolano stało się ostatnio zbyt dokuczliwe. Przeszła przez ulicę i ruszyła w stronę jeziora. Z każdym krokiem jej oddech przyspieszał na myśl o tym, którego tu spotka. Chciała biec i go wołać, lecz wiedziała, że to nie jest najlepsze wyjście. Musiała zachować powagę, ostrożność, aby nie zwracać na siebie uwagi. Zwyczaj zaczerpnięty z ostatniego roku i doświadczeń.
Na usta cisnęło się wiele pytań. Czy zmienił się? Jak wygląda? Pracuje? Co z Klarą? Czy Noah i Matt nie sprawiają kłopotów? Starszy miał się uczyć, obiecała małemu, że z okazji pierwszej dobrej oceny zakupi mu coś słodkiego. Czy Richard wie, gdzie jest Kevin? Czy wie, że matka nie żyła? Szła zamyślona i rozglądała się co chwila. Niosła ze sobą plecak z kilkoma sztukami ubrań i innych potrzebnych do biednej egzystencji rzeczy. Nogi jej wrosły w ziemię, gdy zobaczyła w oddali potężną sylwetkę. Mężczyzna potrącił jakiegoś żołnierza obrażając go. Mo zmarszczyła brwi. Dlaczego wydawał się jej znajomy? Ruszyła w jego stronę i zatrzymała się pięć metrów dalej. Nie była w stanie podejść i zapytać czy to on jest Richardem. Plecak osunął się na ziemię, a kobieta stała sztywno przyglądając się plecom mężczyzny. Telepatycznie wołała Odwróc się do mnie, odwróć. Potrzebowała paru minut, aby zmusić głos do posłuszeństwa.
- Mike... - nie wiedziała czy to powiedziała na głos czy w głowie. To musiał być on. Jeśli nie, to najwyżej jako Strażnik ją zruga i w najlepszym przypadku tylko oskarży o coś. Oddychała jak ryba wyrzucona na brzeg wody i nie potrafiła przekazać kończynom, aby się ruszyły. Nie odrywała spojrzenia od pleców Strażnika. Chyba się bała, że to nie okaże się prawdą i obudzi się znowu w szpitalu, gdzie musi rozpocząć kolejny dyżur.
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyPią Kwi 25, 2014 7:55 pm

Richard nie schował swojego telefonu z powrotem do kieszeni, bo podejrzewał że rozmowa z Franią nie zakończy się wcale przy pierwszej lepszej okazji. Na tyle na ile ją znał, a jej humory znał naprawdę dobrze!, to nie odpuści mu i prędzej przyjdzie, ciągnąc go za kutasa i grożąc wykastrowaniem niż odpuści.
- Spierdalaj! - Warknął kiedy do uszu dotarło imię, którego używało niewiele znanych mu osób. Z pewnością było ich coraz więcej, skoro spotkał teraz Tulia, Frania wiedziała, Jolene. Tylko te osoby mogły cokolwiek wiedziec, więc przestawało to byc tajemnicą.
"Kurwa, za moment będą na mnie wołac Mike, zamiast Richard. Uduszę kto jeszcze raz tak do mnie powie."
Myśl jaka pojawiła się w międzyczasie sprawiła, że odłożył butelkę. Przekonany był, że to właśnie Valmount przyszła spełnic wizję jawiącą się w umyśle Richarda. Dlatego uniósł się na prawym łokciu i odwrócił głowę w kierunku sylwetki nieznajomej mu kobiety. Zmarszczył brwi i zmrużył oczy, po czym machnął niedbale ręką w jej stronę, popędzają ją.
- No? Spieprzaj w podskokach. - Ostry i szorstki głos z pewnością nie był tym, jaki zapamiętała Mona. Ta krótka fraza wręcz ociekała wrogością i agresją. Twarz Richarda zaś nie tylko była zarośnięta i zmęczona, ale przede wszystkim zniekształcona poprzez blizny, jakich wcześniej dziewczyna nie widziała.
Nie czekając aż zielonooka odejdzie, opadł ponownie na swoje tymczasowe posłanie, zagarniając ręką butelką i żłobiąc kolejne łyki - po chiwli beknął przeciągle, a powietrze dookoła niego zadrgało. Zaraz potem Richard zaśmiał się pod nosem, jakby opowiedział całkiem udany żart.
Najwyraźniej, nie robił sobie nic z obecności młodej kobiety.
Powrót do góry Go down
the civilian
Mona Cline
Mona Cline
https://panem.forumpl.net/t2143-mona-cline
https://panem.forumpl.net/t2146-panna-cline#28612
https://panem.forumpl.net/t2145-mona-cline#28609
https://panem.forumpl.net/t2147-komorka-mony#28613
Wiek : 24
Zawód : Pielęgniarka
Przy sobie : Fotografia swych braci i bratanków, trochę drobnych, woda mineralna, notes z ciemnym obiciem, leki przeciwbólowe, komórka, gaz pieprzowy, jednorazowa przepustka.

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyPią Kwi 25, 2014 8:09 pm

Z jej twarzy odpłynęła krew. To nie był Mike. To nie był Richard, to obcy człowiek w ciele jej starszego brata! Gdy na nią warknął, odruchowo cofnęła się o jeden krok. W jej głowie wybuchł chaos. Nie na to się przygotowała. Czy w ogóle wiedziała jak to będzie wyglądać? Mogła się łudzić jedynie, że spotka wesołego brata? Tak, łudziła się i miała taką nadzieję. Szara rzeczywistość przyprawiła ją niemal o zawrót głowy. Szczególnie, gdy się odwrócił. Z jej gardła wydobył się cichy krzyk. Szybko zakryła usta i przerażona wpatrywała się w poranioną twarz. Poparzenie zajmowało lewą stronę twarzy. Tylko to przykuło jej uwagę. Przełknęła głośno ślinę i stała tak kilka minut, próbując się zebrać w sobie. Coś ją zabolało w sercu, gdy zdała sobie sprawę, że Klara i maluchy też mogli ucierpieć. Nie, Richard by na to nie pozwolił. Zapewne ich ukrył bezpiecznie jak zwykle narażając własne życie. Zawsze ryzykował, zawsze podstawiał najpierw własną pierś, gdy czuł ku temu obowiązek.
- Mike! - uniosła głos. Nie rozpoznawał jej. Jak Boga kocha, nie rozpoznawał jej. Czy się aż tak zmieniła? Ona by go wyłowiła spośród tłumu nawet z tą twarzą! Zostawiwszy plecak na trawie ruszyła w stronę mężczyzny. On leżał beztrosko na trawie, a ona stanęła nad nim rzucając nań cień.
- Jak ty się zachowujesz? Spójrz na mnie, zarozumiały troglodyto! - była zła. Zła, że nie wiedział kim była. Że miał tak poranioną twarz, że zachowywał się grubiańsko i przeklinał. Czy tamten Richard przeklinał? Gdzie on jest?
- Zostaw to piwsko. Jeszcze skończysz jak ojciec. - miała ochotę się rozpłakać. Jeśli teraz jej nie rozpozna, gdy stała mu pod słońcem, nie opanuje się i albo zacznie na niego krzyczeć albo się rozpłacze jak dziecko. Nie płakała od dawna. Nie miała łez, ale na widok twarzy mężczyzny, który kiedyś był jej bratem, coś w niej pękało.
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyPią Kwi 25, 2014 8:17 pm

Jak zwykle poczuł gorzki smak satysfakcji, kiedy dziewczyna cofnęła się przestraszona zakrywając swoje malinowe, pełne usta.
"Pewnie uciekłabyś z piskiem kilka tygodni temu."
Skwitował, wracając do obranej przez siebie pozycji, przypominajac sobie problemy z wymową jaką wówczas miał. Doprowadzony do szewskiej pasji, zebrał w końcu pieniądze potrzebne na operację - częściowo z ubezpieczenia, częściowo z oszczędności jakie zachowywał na wódkę.
Sięgnął po telefon, kiedy nadeszła kolejna wiadomośc. Zdążył ją odczytac, bo tylko jedno słowo tam zawarte było - ale nie odpisywał, ponieważ ostry krzyk miał go rzekomo przywołac do porządku. Niestety, Richard nie lubił jak ktoś zupełnie obcy i nieznany mu próbował podporządkowac go sobie, dlatego kiedy tylko dziewczyna rzuciła swoim cieniem na twarz - poderwał się, podcinając obie nogi nieszczęsnej.
Zapewne wyrżnęła plecami o podłoże, podczas gdy on już się zrywał ze swojej wygodnej pozycji i z namaszczeniem niemalże pochwycił butelkę, kucając tuż obok brązowowłosej. Jednym kolanem, jakby od niechcenia przyłożył do jej klatki piersiowej, przycisnął ją aby mu nie uciekła. Trochę pomanerwował nogą, jakby próbując znaleźc najlepszą pozycję między piersiami zielonookiej. Ręka z butelką przybliżyła się do jej twarzy, a trunek w środku zachlupotał.
- Ewidentnie szukasz kłopotów, niunia. - Zacmokał z uznaniem, najwyraźniej wciąż nie poznając siostry.
Powrót do góry Go down
the civilian
Mona Cline
Mona Cline
https://panem.forumpl.net/t2143-mona-cline
https://panem.forumpl.net/t2146-panna-cline#28612
https://panem.forumpl.net/t2145-mona-cline#28609
https://panem.forumpl.net/t2147-komorka-mony#28613
Wiek : 24
Zawód : Pielęgniarka
Przy sobie : Fotografia swych braci i bratanków, trochę drobnych, woda mineralna, notes z ciemnym obiciem, leki przeciwbólowe, komórka, gaz pieprzowy, jednorazowa przepustka.

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyPią Kwi 25, 2014 8:30 pm

Nie spodziewała się tego. Czy w parze z bombardowaniem rozdawano upośledzenie umysłowe? Nim się obejrzała, leżała już na plecach. To ją wprowadziło w intensywny szok, nie wierząc, że to zrobił.
- Richard! - warknęła rozczarowana i wpatrywała się w niego zszokowana. To był on, na pewno. A raczej to, co zostało z jej brata. Czemu przypominał do złudzenia ojca, który podobnie reagował, gdy ktoś nie spełniał jego zachcianki? Zacisnęła mocno usta i świdrowała go wzrokiem. Coś ją bolało za mostkiem, bo jej nie rozpoznawał. Chyba musiał oberwać mocno w głowę po niszczeniu dystryktu. Zmarszczyła zaraz brwi przypominając sobie jak ją uczył samoobrony. Kopnij w jaja. Wtedy koleś jest obezwładniony na dobre parę minut i możesz zwiewać. Chciał, aby umiała się bronić przed napastnikami i mogła chronić swą cnotę. Taki braterski dobry uczynek, profilaktyka. Zaraz uniosła prawą nogę, w której miała więcej siły i kopnęła najmocniej jak umiała go w krocze. Wiedziała, że sobie grabi, ale w końcu jego tępy mózg musi pojąć z kim ma do czynienia. Zaraz szybko się cofnęła i wstała.
- Hej, stój! - wyciągnęła przed siebie ręce chcąc go chociaż na chwilę zatrzymać. Zapewne był rozjuszony. - Sam mnie tego nauczyłeś, to teraz się nie wściekaj. - cofnęła się na wszelki wypadek. Upadanie na plecy nie jest dobrym pomysłem.
- Uderzyli cię w głowę, że nie rozpoznajesz własnej siostry? - zapytała szybko, trochę się obawiając do czego byłby zdolny. To był inny człowiek, nie znała go w ogóle. Pozostawało jej nie rozklejać się i przemawiać cierpliwie do tej części mózgu mężczyzny, gdzie znajdowały się wspomnienia. Mówiła do niego tonem, którym zwracała się do rannych mężczyzn w szpitalach. Tak się bała... i jednocześnie cieszyła, że jest żywy i zdrowy (no może nie do końca).
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyPią Kwi 25, 2014 8:42 pm

Dlaczego nie mogło iśc tak, jak to sobie zaplanował?
Spomiędzy jego warg wypełzło żałosne jęknięcie, kiedy dziewczyna bez problemów zrzuciła go z siebie obdarzając solidnym kopnięciem prosto w jajka. Intuicyjnie chwycił się za nie, kuląc podparty drugą ręką na kolanie. Gdzies w międzyczasie syknął "Suka" w odniesieniu do ofiary-co-się-stała-napastnikiem.
"Rzeczywiście, nie porucham Valmount. Ale masaż może zrobi..."
Mimo tak frustrującej sytuacji w miarę trzeźwo myślał i zastanawiał się nad różnymi opcjami, dzięki którym będzie mógł poznęcac się nad nieznajomą. Najszybciej uciszyc ją mógł bronią, dlatego bezmyślnie sięgnął po nią. Kolana zagiął do siebie, aby ulżyc bólowi i nie słuchając jej, odbezpieczył pistolet celując prosto w jej klatkę piersiową. Przez cały czas milczał, a ściągnięte rysy twarzy mówiły jasno że z wielką ochotą pociągnąłby za spust. Coś go zatrzymywało, ale Mona mogła się tylko łudzic że to powrót pamięci. Tak naprawdę Richard wiedział, że morderstwo kogoś z Dzielnicy mogło przysporzyc mu kolejnego problemu i szybciej straciłby swoją rangę.
Ani trochę nie było mu do śmiechu, szczególnie że alkohol uderzył mu do głowy, co w towarzystwie zmęczenia była mieszanką wybuchową. Dotychczas niecierpilwy Cline stawał się bardzo ułomny, ponieważ analizował słowa dziewczyny przez kilka przedłużających się sekund. W końcu charknął i splunął ponownie, tym razem przez swoje lewe ramię. Potrzebował tego nie tylko po to, aby zapanowac nad ściśniętym gardłem, ale też po to by dowiedziec się kim to babsko jest.
Marszcząc brwi przyglądał się jej twarzy, dostrzegając całkiem spore podobieństwa do Mony Cline. Nie widział jej dobre półtora roku, odkąd przedostał się kanałami do Kapitolu i zaczął szmuglowac rebeliantów. Ona również miała załatwiony transport, tak jak Kate i dzieciaki.
"Może przez to podobieństwo cię nie ruszają jej cycki?"
Przeszło mu przez myśl, a oczy same zsunęły się na klatkę piersiową dziewczyny. Nie było mu jakoś komfortowo, dlatego powrócił spojrzeniem na twarz nieznajomej.
"Kurwa, masz problem z Valmount, to nie dodawaj sobie drugiej zdrady do listy, gnojku."
- Albo jesteś umysłowo upośledzona, albo idealnie ją odgrywasz. Kto ci zapłacił, co? Shawn pewno, co? Kurwa, jaja powinienem mu urwac. - Rzucił do niej, przekonany iż dziewczyna przed nim nie może byc rzeczywiście jego prawdziwą siostrą. Kilka miesięcy temu opłakał ją wystarczająco mocno, aby łudzic się że kiedykolwiek odnajdzie jej ciało wśród gruzów.
Powrót do góry Go down
the civilian
Mona Cline
Mona Cline
https://panem.forumpl.net/t2143-mona-cline
https://panem.forumpl.net/t2146-panna-cline#28612
https://panem.forumpl.net/t2145-mona-cline#28609
https://panem.forumpl.net/t2147-komorka-mony#28613
Wiek : 24
Zawód : Pielęgniarka
Przy sobie : Fotografia swych braci i bratanków, trochę drobnych, woda mineralna, notes z ciemnym obiciem, leki przeciwbólowe, komórka, gaz pieprzowy, jednorazowa przepustka.

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyPią Kwi 25, 2014 9:22 pm

- Czyli wraca ci pamięć! - zawołała zdenerwowana i jednocześnie wystraszona tym, że w nią celuje. Naciśnie spust? Zabije ją? On taki nie był. Właśnie, coś się zmieniło. Nie mógł ot tak się popsuć, jeśli nie wydarzyło się coś złego. Nie potrafiła powstrzymać łzy spływającej po policzku. Po chwili starała się doprowadzić do porządku. Nie lubiła płakać, ale ból, który teraz wewnątrz odczuwała był nieznośny. Nie tak miało się to wszystko dziać! Miał ją rozpoznać, uśmiechnąć się, przytulić i zaprowadzić do chłopaków i Klary. Wzięła głęboki wdech. Jego twarz ją przerażała. Wodziła wzrokiem po szramie, która zwiastowała tragedię. Zmieniła ton głosu. Modulowała go teraz na łagodny i cierpliwy, jakby mówiąc do dziecka.
- Mike, przestań we mnie celować i się na mnie tak gapić. - widziała, gdzie patrzył i mdliło ją na samą myśl o tym. - Uczyłeś mnie rzucać włócznią. Pamiętasz? Tak samo się bronić. Co mam ci powiedzieć, żebyś w końcu przejrzał na oczy? Ścigaliśmy się w dystrykcie i na piętnaste urodziny dałeś mi fory. Wygrałam i się cieszyłam. - nie wiedziała co ma mówić, aby uwierzył. Stał blisko i nie rozpoznawał jej patrząc w oczy. Nigdy nie myślała, że będzie musiała udowadniać swoje istnienie. Czyżby stracił wiarę, że ona żyje? Jak tak mógł? Przecież sam ją uczył patrzeć optymistycznie!
- Jestem już zmęczona.  - nic nie robiła sobie z tego, że w nią celuje. Odsunęła tę dziwną broń sprzed siebie, nie chcąc stać w takiej sytuacji z Richardem. Ona szukała tutaj rodziny, a ten człowiek był tak tępy, że aż przyprawiał ją o migrenę. Czy każdy facet ma trudności z myśleniem? Dlaczego musiał się zmieniać? W poprzednim wcieleniu był fajniejszy. Ukryła twarz w dłoniach, ale nie płakała. Oddychała powoli, chcąc zachować spokój, który jej uciekał.
- Nawet nie pozwalasz mi się cieszyć, że żyjesz. - spojrzała prosto mu w oczy. Chciała go wyściskać, przytulić, rozpłakać się z radości, zobaczyć Klarę i dzieci, dowiedzieć się, że Kevin żyje i się odnalazł. To było dla niej trudne. Od ponad roku żyła myślą, że gdzieś na świecie są jej bracia i czekają na nią. A co dostaje? Wadliwego mężczyznę, który celuje w nią pistoletem, śmierdzącego alkoholem.
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyPią Kwi 25, 2014 9:30 pm

Dla osoby postronnej gadanie Richarda było niedorzeczne, szczególnie iż jedna z osób zdawała się w ogóle nie rozumiec o co mu chodzi. W każdym razie, meżczyzna był głęboko przekonany iż ostrzeżenie jakie otrzymał po seksie z Jolene – jego czyny są bardzo uważnie obserwowane. To było bardzo frustrujące, czuc jaką bezsilnośc. A tych dwóch uczuc Richard nienawidził chyba ponad wszystko.
Przyglądał się podejrzliwie szczupłej kobiecie naprzeciwko i starał dostrzec cechy, które różniły go od wspomnień zachowanych w jego umyśle o siostrze. Zapadnięte worki pod oczyma nie były tym co pamiętał, jednak taki detal z całą pewnością w każdej chwili mógł się zmienic – wystarczyłoby przecież, aby dziewczyna się porządnie wyspała. Kolejną rzeczą okazały się oczy, w których meżczyzna odnalazł zdecydowanie zbyt wiele podobieństw. To właśnie one przyciągały go do obrania perspektywy odzyskania siostry.
„Idiota, nie daj się wciągnąc w tę grę.”
Warknął do samego siebie, podnosząc się w końcu z podłoża na ugięte nogi. Ciężko mu było, więc podpierał się i tak jedną dłonia o udo, drugą ręką wciąż celując uważnie w bezczelną i arogancką rozmówczynię naprzeciwko. Musiała być naprawdę dobrą aktorką, skoro potrafiła zagrac tak … bezczelną dziewuchę. Miał pewnośc, że Mona prędzej rzuciłaby mu się na szyję niż strofowała, całując go po twarzy i biadoląc że zarósł. Przy Kate nauczyła się bardzo wielu cech, dzięki którym Richard miał powód do dbania o siebie.
W końcu wypuścił ciężkie powietrze nazbierane w płucach i zmusił się do wyprostowania, skłaniając się coraz bardziej do wizji spisku, że ktoś próbuje go jeszcze bardziej zdołowac.
„Zniszczyc psychicznie, to tak się mówi.”
Poprawił się w myślach, lustrując dziewczynę spojrzeniem. Nawet zapomniał o trzymanej wczesniej butelce, która roztrzaskała się o twarde podłoże. Istotniejszym było to, że ktoś zmuszał go do myślenia i powodował tym samym nieznośny ból.
Przecież każdemu było lepiej, jeśli odgrywał bezmózgiego troglodytę. Prawda? Nawet Valmount to odpowiadało, bo ich relacja pozbawiona była czułych wyznań, słodkawych pierdów czy czegokolwiek „normalnego”.
Proste przyznanie, że dziewczyna przed nim to rzeczywiście Mona Cline było… zbyt proste. No właśnie – proste rozwiązania.
„przecież tym się zawsze kierujesz. Co stracisz chłopie, jak uwierzysz? Najwyżej się powiesisz jak zrobi cię w balona i tyle. A tak się trochę nacieszysz.”
Skwitował w końcu, wysłuchawszy dziewczyny i nawet nie siłując się z nią kiedy odsunęła jego rękę z bronią. Zabezpieczył ją i chociaż twarz jego złagodniała, to jednak nie było w niej ani radości ani … niczego, prócz obojętności.
- Mike zginął prawie rok temu, Mona. Lepiej by było dla ciebie, abyś mnie nie odnalazła. Powinnaś zapamiętac mnie inaczej niż takiego jak teraz. – Najwyraźniej Richard spuścił z tonu i wspomnienia podsuwane przez Clinównę zadziałały.
„Tylko dlaczego zamiast się Cieszyc, że ona żyje masz cholerną ochotę stąd odejść?” Właściwie w tym samym momencie zadając to pytanie, znał już odpowiedź „Bo będziesz musiał jej o tym powiedziec. Ona może o tym nie wiedziec.”
Schował broń do kabury i nie patrząc na nią, odwrócił się na pięcie. Spojrzał z jakimś utęsknieniem na roztrzaskaną butelkę, po czym schylił się po swój plecak, do którego wciąż przytwierdzony był śpiwór.
- Zapomnij o mnie, proszę. - Rzucił ciszej niż uprzednio, wyraźnie smutnym głosem. Zupełnie jakby się żegnał. Istotnie - ruszył przed siebie, nie zamierzając się zatrzymywac.
Powrót do góry Go down
the civilian
Mona Cline
Mona Cline
https://panem.forumpl.net/t2143-mona-cline
https://panem.forumpl.net/t2146-panna-cline#28612
https://panem.forumpl.net/t2145-mona-cline#28609
https://panem.forumpl.net/t2147-komorka-mony#28613
Wiek : 24
Zawód : Pielęgniarka
Przy sobie : Fotografia swych braci i bratanków, trochę drobnych, woda mineralna, notes z ciemnym obiciem, leki przeciwbólowe, komórka, gaz pieprzowy, jednorazowa przepustka.

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyPią Kwi 25, 2014 9:52 pm

Chciała mu się rzucić na szyję! Chciała się upewnić, że to on naprawdę, a nie nieczuły brutalny człowiek, którego miała teraz przed sobą. Nie mogła jednak tego zrobić, skoro nie widział w niej Mony. Naprawdę się tak zmieniła? Nie oglądała się w lustrze od dawna, ale o siebie wciąż dbała. Nie mogła nic poradzić na utratę wagi i nieprzespane noce. Nie miała lekkiego życia. Te półtora roku bardzo się na niej odcisnęło tak, jak wielu ludziom.
Nie była dobrą aktorką i dobrze o tym wiedział. Nie potrafiła kłamać, bo wtedy było to widać. Szczególnie on mógłby czytać z niej jak z otwartej księgi, gdyby sam otworzył w końcu oczy. Jego zachowanie ją raniło. Nie tak sobie wyobrażała ich spotkanie, gdy usłyszała nazwisko "Cline" z ust przypadkowego człowieka. Odczuła pewnego rodzaju ulgę, gdy pistolet został zabrany i w końcu dostrzegła jakąś zmianę na jego twarzy. Obudziła się w niej nadzieja, że to było chwilowe zawieszenie i zaprzeczanie. Pewnie uznał ją za zmarłą. Mona nie dopuszczała do siebie myśli, że jej rodzina mogłaby nie żyć. Nie była gotowa na memento mori mimo, iż miała z tym do czynienia jako pielęgniarka.
Oczywiście, że go nie posłuchała. Nie chciała go słuchać, gdy gadał bzdury. Cokolwiek się stało, Mike nie mógł umrzeć. Widziała go przed sobą, tylko zmienionego. Wadliwego, dotkniętego tragedią. Już przeczuwała, że stało się coś albo Klarze albo chłopcom. Złapała go za rękę, nie pozwalając mu sobie iść.
- Nie żegnaj się ze mną, Mike. - poprosiła dławiącym głosem. - Nie chcę znowu zostać sama. Co się stało? Patrz na mnie. - nakazała tonem matki, nie zauważając, że już płacze. Nie musiał mówić, bała się dowiedzieć. - Szukałam ciebie i Kevina. Próbowałam się tu dostać przez rok i mówisz mi, że to nadaremnie? Nie. - warknęła ostro i otarła mokre policzki. - Tak łatwo się mnie już nie pozbędziesz. Masz mi wszystko wyjaśnić. Nie interesuje mnie, ze znowu chcesz mnie chronic. Jestem dorosła i chcę znać prawdę. - stanęła przed nim, tarasując mu drogę swoją małą i drobną sylwetką. Musiała zadrzeć głowę, aby widzieć jego pokiereszowaną twarz. Dostrzegła jeszcze bliznę. Chciała wiedzieć wszystko, obojętnie co by to było. Mógł wmawiać sobie, że Mike umarł, ale został jeszcze Richard, też jej brat. Obaj byli jej braćmi czy tego chciał czy nie.
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyPią Kwi 25, 2014 10:01 pm

Mona była zmęczona. Usłyszał to od niej, ale trudno było mu zrozumiec o co jej konkretniej chodziło. Również i do niej miał wyrzuty , że tak długo pozwoliła na siebie czekac i nie dawała znaku życia kiedy szukał kogokolwiek z możliwych ocalałych. Nie chciał jechac do Dystryktu, obawiając się tego, że będzie musiał pochowac ciała swoich najbliższych. A widoku Noah bez życia by z cała pewnością nie zniósł i prędzej przestrzeliłby sobie łeb, niż go pochował w ziemii jako godne pożegnanie i ochronę przed dzikimi zwierzętami.
Nie lubił ludzi użalających się nad sobą, ale własnie teraz czuł mocny ucisk w gardle spowodowany myślą o stracie jaką poniósł. Właśnie teraz, w tym momencie zapragnął objąc ramionami drobną sylwetkę Katheriny i usłyszeć jej rozchichotany szept, że ją zaraz udusi. A zaraz potem do nogi przyczepiłby się Matt, informując wszystkich obecnych że on uratuje mamusię.
Richard poprawił plecak, nie zatrzymując się nawet jak mijał plecak z przedmiotami przyniesionymi przez Monę. Wiele razy wyobrazął sobie ich spotkanie, ale nigdy nie sądził że nastąpi ono w tak nieoczekiwanym momencie – kiedy zaakceptował fakt, że jest potworem i zbliżenie się do niego stanowi zagrożenie. Jolene świadomie podjęła decyzję, a teraz najprawdopodobniej umiera w więzieniu. Valmount się trzyma dzięki mocnym plecom i znajomościom, które zapewnia jej przede wszystkim pan Vincencik. A Mona? Mona znała go przez 23 lata i przeżyli zdecydowanie zbyt wiele razem, aby mogła spokojnie podejść do zmiany, jaka zaszła w Mike’u przez zaledwie rok.
Zatrzymał się kiedy tylko chwyciła go za nadgarstek, najwyraźniej czekając na ten właśnie gest. Właśnie ta porzucona cząstka domagała się zainteresowania i pogłaskania po główce, chociaż był dorosłym facetem i potrafił poradzic sobie w wielu trudnych sytuacjach. To zawsze on bronił Mony, dbał o jej bezpieczeństwo i dobro. Był w końcu starszym bratem.
„Wiec jak jej mam to powiedziec?”
To pytanie drążyło go tak bardzo, że nie odwrócił twarzy w jej strone mimo iż o to właśnie poprosiła. Już nawet nie zwrócił uwagi na to, że tego zażądała! Wpatrywał się tępym wzrokiem właściwie w jeden punkt, aż do momentu kiedy stanęła przed nim. Podniósł smętne spojrzenie, które przykryte było mgłą krążących po jego krwi procentów.
- A jak myślisz? – Syknął z początku bardzo agresywnie, ale po chwili pokręcił przecząco głową. Przypomniał sobie słowa Frani, kiedy poprosiła go jedyny raz, aby nie atakował jej i nie wyżywał się na niej za coś, czego ona przecież nie uczyniła. Dlatego właśnie wziął lekki wdech i powiedział obojętnie. Powierzchownie, bo w środku rany na duszy znów się otworzyły i zaczęły krwawic: - Kate i chłopcy nie dotarli do Kapitolu. Byli w dystrykcie podczas bombardowania. – Niemalże mechaniczny głos oraz spojrzenie znów wbite gdzieś poza sylwetkę Mony.
Powrót do góry Go down
the civilian
Mona Cline
Mona Cline
https://panem.forumpl.net/t2143-mona-cline
https://panem.forumpl.net/t2146-panna-cline#28612
https://panem.forumpl.net/t2145-mona-cline#28609
https://panem.forumpl.net/t2147-komorka-mony#28613
Wiek : 24
Zawód : Pielęgniarka
Przy sobie : Fotografia swych braci i bratanków, trochę drobnych, woda mineralna, notes z ciemnym obiciem, leki przeciwbólowe, komórka, gaz pieprzowy, jednorazowa przepustka.

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyPią Kwi 25, 2014 10:23 pm

Była zmęczona i fizycznie i psychicznie oraz emocjonalnie. Przez długi czas ten stan się nasilał. Pochowała ich matkę, choć kosztowało ją to bardzo wiele. Siedziała w Dystrykcie i widziała jak dotychczasowy z pozoru szczęśliwy czas znika. Wszystko przepada jak domek z kart. Nie była tak silna jak Richard. Była z delikatniejszej gliny i cierpiała, choć nauczyła się to ukrywać. Postawa mężczyzny bardzo ją bolała. Czuła się zagubiona i zła, że zabroniono się jej cieszyć z odnalezienia kogoś bliskiego. Wielu ludzi traciło wszystko, a oni zostali. Są we dwoje, to coś bardzo cennego w tych czasach. Powinni się z tego cieszyć, więc czemu oboje zadawali sobie teraz ból?
Znała go od małego. Trzymali się we troje razem, rozumieli bez problemów. Miała przed sobą innego człowieka i chciała dostać szansę go poznania.
Stała taka mała przy nim i niewidoczna, czytając z jego twarzy słowa, które właśnie wypowiedział. Z jej gardła wydobył się jęk. Zabrała rękę z jego nadgarstka i stała, wpatrując się w jego klatkę piersiową, nie potrafiąc tego przetrawić.
- N-nie... - zbladła, a serce na chwilę jej stanęło. To niemożliwe. Nie dotarli? Musieli dotrzeć, przecież musiał o to zadbać! Nie oskarżała go, po prostu się bała. Umilkła, oddychając płytko i szybko. Przed oczami miała małego Noah - też miała do niego wyjątkową słabość.
- Chcesz... chcesz powiedzieć, że... n-nikt... oprócz... m-mnie..? - nie była w stanie sklecić poprawnie pytania, a co dopiero mówić o zrozumieniu tego! To bolało. Nie była na to przygotowana, a powinna mieć tę świadomość, że wszystkich utraciła. Nawet Mike'a, który nie chciał być dawnym człowiekiem. Cofnęła się, dotknęła swojego czoła i próbowała opanować myśli. Żołądek ścisnął się, płuca ledwie radziły sobie z pompowaniem tlenu do krwi, która głośno szumiała w uszach. Nie dotarli. Nie umiała pojąć tych dwóch prostych słów. Cóż, żądała prawdy, to ją dostała. Najlepsza jest najgorsza szczerość niż kłamstwo. Powinna być mu za to wdzięczna, że chociaż raz odstąpił od próby chronienia jej.
Nie patrzyła już na Richarda. Nie potrafiła mu spojrzeć w oczy, bo nie radziła sobie z tym, co przed chwilą powiedział. Widocznie była słaba.
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyPią Kwi 25, 2014 10:32 pm

Mimochodem, jakimś kącikiem oka widział cieknące po jej policzkach łzy – mimo, że próbowała je ukryc lub powstrzymac. Nigdy nie przepadał za kobietami płaczącymi w jego obecności, ale na to poradzic nic nie mógł. Zaakceptował to jako jeden z kolejnych faktów, jakie go otaczały.
Nie oczekiwał od Mony pretensji o niedopilnowanie sprawy przeszmuglowania chłopców i Kate, ponieważ oboje wiedzieli iż czekali aż zaczną się walki. I skończą, dzięki czemu ich byt zostałby zabezpieczony w odpowiedni sposób. Teraz Mike nie miał dla kogo walczyc, żałując iż w ogóle dał się w to wciągnąc – a przecież mogli zwiac, zrobic jakieś małe gospodarstwo samowystarczalne i jakoś by sobie spokojnie żyli. Z dala od wojen, problemów, zarazy.
„W końcu dostałeś jasny dowód, że to ona. Zadowolony?”
Sakrastyczny komentarz zabolał tak mocno, jak tego pragnął Richard i obserwował Monę, zastanawiajac się czy bardziej interesują go własne uczucia czy te siostrzane. Teoretycznie wolał skupic się na niej, ale było to dośc … ciężkie.
- Kevin też nie dotarł. – Sprostował ewentualne domniemywania dziewczyny, odbierając jej tym samym nadzieję na odnalezienie najmłodszego członka rodzeństwa. Skoro najstarszy nawalił, cóż więcej pozostało?
Richard miał ochotę pozostawic samą sobie Monę, aby otrząsnęła sięz szoku i spróbowała poukładac sama swoje życie. Czy to jednak było możliwe?
„Za dużo myslisz.”
Skwitował, stwierdzając że alkohol chyba nie działa na niego w taki sposób co na innych. Sięgnął w końcu telefon komórkowy i wystukał dłuższą wiadomośc na klawiaturze, nie zdając sobie sprawy z nietaktowności tego gestu. Schował telefon, przekonany że nawet w jego mieszkaniu mogą mieć problemy ze swobodną rozmową. Bo w końcu może być podłuchiwany, prawda?
- Chodź. – Rzucił tylko krótkie polecenie, stwierdzając że kobieta lepiej poradzi sobie z inną kobietą niż on. Kiedyś.. to może. Ale teraz nie wierzył w swoje możliwości empatii. Wyminął dziewczynę, sięgając jej torbę podróżną i zarzucił sobie przez ramię. Odwrócił głowę przez ramię i powtórzył zniecierpliwiony: - No idziesz czy zamierzasz tu beczec? – Zupełnie tak, jakby płakała z powodu pobrudzonej sukienki.
Powrót do góry Go down
the civilian
Mona Cline
Mona Cline
https://panem.forumpl.net/t2143-mona-cline
https://panem.forumpl.net/t2146-panna-cline#28612
https://panem.forumpl.net/t2145-mona-cline#28609
https://panem.forumpl.net/t2147-komorka-mony#28613
Wiek : 24
Zawód : Pielęgniarka
Przy sobie : Fotografia swych braci i bratanków, trochę drobnych, woda mineralna, notes z ciemnym obiciem, leki przeciwbólowe, komórka, gaz pieprzowy, jednorazowa przepustka.

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyPią Kwi 25, 2014 11:01 pm

Nie znała go takiego i nie wiedziała co mu pasuje, a co nie. Nie zmieniało to faktu, iż gdyby znała człowieka przed sobą zmieniłaby swoje zachowanie. Nie widziała powodu, aby być inną w jego towarzystwie. Zdążyła zauważyć, że Mike otoczył się swoją skorupą, budując ją na podstawach żalu, pustki i straty. Stracił całkowicie nadzieję, skreślając przeszłość. Nigdy nie sądziła, że do tego dopuści.
Zamknęła oczy, czując, że to dla niej zbyt wiele. Jakkolwiek Mike sobie z tym radził przez ten rok.. wróć, on w ogóle sobie nie radził. Więc jak miała to znieść to Mona? Wiecznie od niego czerpała siły i to od niego uczyła się, aby się nie poddawać. Teraz ma być zamiana ról? Nie była na tyle silna, aby temu podołać. Brakowało jej słów, łez, a płuca rozsadzał dziwny ból. Pamiętała jak wczoraj zabawy z chłopakami! Rozmowy z Klarą, planowały zrobić niespodziankę Mike'owi na urodziny, upiec mu wielki tort. Tyle planów, tyle marzeń i nagle została wrzucona do świata, który jest jej całkiem obcy.
Kevin też nie dotarł. Nie musiał mówić, już sama to wywnioskowała. Nikt nie dotarł, tylko ona. Ona sama prawdopodobnie przeżyła i odnalazła innego Cline'a. Chciała zawinąć się w kłębek i zapomnieć. Miał może ziarenko racji, że prawda jest zbyt straszna, aby chcieć ją znać. Poczuła się cholernie opuszczona. Szczególnie przez Richarda, który traktował ją tak chłodno, oschle i nieuprzejmie. To nie pasowało do tego, o czym marzyła i czego oczekiwała. Wszystko działo się inaczej. Jak przez mgłę zauważyła, że sięgnął jej plecak i ruszył w konkretną stronę. Zamrugała oczami nie wiedząc co ma teraz zrobić. Iść za człowiekiem, który nie chciał jej znać, bo przypominała mu przeszłość? Chciała być blisko niego, poznac od nowa, ale wiedziała, ze swoją obecnością przyprawia go o ból. Z ociąganiem, z opóźnieniem ruszyła za nim, nie pytając gdzie idzie. Nie znała tu nikogo poza nim samym. Ani słowem się do niego nie odezwała. Nie potrafiła z siebie nic wydusić, poza tym przez całą drogę powoli samodzielnie budowała wokół siebie mur, za którym się ukryje.

[zt x2]
Powrót do góry Go down
the civilian
Beth Randall
Beth Randall
https://panem.forumpl.net/t1683-elisabeth-beth-randall
https://panem.forumpl.net/t1744-beciakowe#21775
https://panem.forumpl.net/t1687-beth-randall
https://panem.forumpl.net/t1753-telefon-beth#21901
Wiek : 23

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyCzw Cze 12, 2014 5:45 pm

Brzegiem rzeki szła dziewczyna. W dopasowany spodniach, niebieskiej koszulce, krótkiej skórzanej kurtce i ciężkich wojskowych butach. Ciemne włosy rozwiewał wiatr a dziewczyna co rusz odgarniała zabłąkane kosmyki ze swojej szczupłej twarz, w której dominowały wielkie brązowe oczy. Była to Beth.Spacerowanie nad rzeką chyba weszło jej w krew. Nie było dla niej lepszego miejsca do odpoczynku i to nawet po mimo tego, że często natykała się tam na innych ludzi. Widok płynącej wody działał na nią kojąco. Ostatnio układało się jej trochę lepiej. Popracowała trochę i udało się jej odłożyć coś na czarną godzinę. Tak więc przynajmniej ta kwestia nie spędzała jej snu z powiek.
Dzisiaj szła i rozmarzony uśmiech błąkał się jej po buzi. Chyba naprawdę miała dobry humor. Nie zwracała uwagi na przechodniów i na otoczenie. Zatopiona w swoich myślach. Dzisiejszego dnia nie czuła się tak samotna jak zawsze a tęsknota za rodzinnym dystryktem nie była tak doskwierająca. Jeden z nielicznych miłych dni w jej życiu.
Powrót do góry Go down
the pariah
Hugh Randall
Hugh Randall
https://panem.forumpl.net/t1998-hugh-randall
https://panem.forumpl.net/t3568-hugh-2-0#56041
https://panem.forumpl.net/t3567-hugh-randall#56040
Wiek : 34
Zawód : Poszukiwany
Przy sobie : scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe, niezarejestrowana broń palna, zapalniczka,zdobiony sztylet, fałszywy dowód tożsamości, telefon komórkowy
Obrażenia : anemia

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyPią Cze 13, 2014 11:05 pm

Zwykły dzień dla Hugh jeszcze nigdy nie wydawał się taki piękny. Jego życie układało się wspaniale, czuł się szczęśliwy, spełniony i uradowany. Powoli, bardzo powoli, docierało do niego wszystko co się wydarzyło i zaczynał wierzyć w to, że może wreszcie odnajdzie to, czego pragnął od zawsze. Zdążył się już przekonać, że nie była to jedynie chora imaginacja jego umysłu spowodowana gorączką jakąkolwiek chorobą psychiczną albo nocy koszmar. Żadne wydarzenie jeszcze nigdy nie było bardziej prawdziwe.
Mężczyzna przechadzał się wolno wzdłuż rzeki, miejsca, którego starał się unikać. Ostatni raz był tam z Victorią, w pierwszą noc, kiedy się poznali. Jak to możliwe, że pamięta to tak dokładnie, jakby wydarzyło się wczoraj?
Potrafił zobaczyć gwiazdy, które jaśniały nad ich głowami, światło księżyca odbijające się od gładkiej tafli wody. Jeszcze jakiś czas temu to wspomnienie wywoływało w nim wielki ból, jednak teraz miał na twarzy uśmiech. Wiedział, że może ją znów zobaczyć, że jest tak samo realna jak wszystko co go otacza. Przeszedł jeszcze kawałek. Okolica wydawała się pusta, dlatego pozwolił sobie przystanąć na chwilę i z zamyśleniem wpatrywał w przeciwny brzeg. Na jego twarzy błąkał się tajemniczy, delikatny uśmiech, którego przyczynę znał tylko on. Było ciepło, ale nie gorąco. Wiał lekki wiatr, jednak słońce ogrzewało przyjemnie jego twarz.
O czym myślał? O wszystkim i o niczym. O słońcu i gwiazdach, a głosach, twarzach, włosach i ustach. O oczach. czułych spojrzeniach i miłych słowach. O chłodzie i cieple. O psychiatrach, szpitalach, koszmarach i gorączkach, dniu i nocy, godzinach i minutach. O życiu i o śmierci, wojnie i pokoju. O rzeczach ważnych i o błahostkach. Był tak zamyślony, że nie słyszał pisku mew, szumu wiatru ani kroków, które z każdą chwilą stawały się coraz bliższe, a jednak bardzo odległe od niego, pochłoniętego przez zupełnie inny wszechświat. Zaczynało się robić chłodniej i kiedy podniósł się, nieświadomy czyjejkolwiek obecności jakież było jego zdziwienie, gdy poczuł jak jego ciało uderza o drugie, które najwyraźniej straciło grunt pod nogami i runęło w drugą stronę... prosto do chłodnej wody w rzece. Reakcja Randalla była trochę opóźniona - początkowo, gdy poczuł siłę zderzenia cofnął się , mrugając gwałtownie. Przez chwilę stał nieruchomo mając wrażenie, że wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. Obserwował, jak kłębek ubrań i włosów odbija się od niego i powoli, zdecydowanie zbyt powoli, stacza się w dół. Kiedy wreszcie dotarło do niego to, co się wydarzyło i czego był głównym powodem rzucił się do przodu, aby złapać nieznaną mu osobę, jednak było już za późno.
- Cholera - zdążył tylko warknąć do samego siebie, zanim skoczył aby wydobyć dziewczynę z rzeki. Życie przecież byłoby nudne bez drobnych uprzykrzeń losu...
Powrót do góry Go down
the civilian
Beth Randall
Beth Randall
https://panem.forumpl.net/t1683-elisabeth-beth-randall
https://panem.forumpl.net/t1744-beciakowe#21775
https://panem.forumpl.net/t1687-beth-randall
https://panem.forumpl.net/t1753-telefon-beth#21901
Wiek : 23

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyNie Cze 15, 2014 4:47 pm

Chyba jednak powinna zwracać większą uwagę na otocznie. Chwila nieuwagi drogą ją kosztował ale z drugiej strony czy mogła się spodziewać czegoś takiego. Szła spokojnie nie wadząc nikomu, lekko się uśmiechając, kiedy zderzyła się z kimś większym od niej o co najmniej głowę. Właściwie to została staranowana przez tego kogoś. Nie miała szansy zaprotestować ani uniknąć tego potrącenia. I nie, nie nabiła sobie w skutek tego guza ani nie potłukła tyłka. Stało się coś o wiele gorszego.
W momencie, kiedy nieznajomy wpadł na nią ona sam potknęła się o jakiś korzeń i z przerażeniem stwierdziła, że traci równowagę. Rozpaczliwe machanie rękami nie przyniosło najmniejszego nawet efektu. Miała wrażenie, ze prawie widzi siebie w zwolnionym tempie jak upada i potem zaczyna się staczać w dół w stronę rzeki. Strome zbocze nie dawało jej oparcia. Nie udało się jej za nic złapać ani niczego przytrzymać w końcu, choć trwało to zaledwie mrugnięcie okiem z impetem wpadła do wody.
Poczuła jak zimna woda zamknęła się nad nią i otoczyła ja cisza. Woda wlała się jej do oczu, uszu i nosa. Odruchowo chciała otworzyć usta by zaczerpnąć haust powietrza ale udało się jej zachować na tyle przytomności umysłu by tego nie robić. Czuła jak namoknięte ubrania zaczynają ją ciągnąć w kierunku dna rzeki. Potrafiła pływać ale to gwałtowne zdarzenie chyba zaciemniło jej umysł. Dopiero po nieznośnie długich, prawie trwających wieczność sekundach wykonała odpowiedni ruch rękami i poruszyła nogami wy w końcu wychylić się na powierzchnię i zaczerpnąć oddechu. W tym samy czasie silne męskie ramiona pomogły jej wydostać się na brzeg.
Przez chwilę kasłała i prychała wodą, której mimo wszystko się nałykała nim w końcu spojrzała na swojego wybawiciela.
Powrót do góry Go down
the pariah
Hugh Randall
Hugh Randall
https://panem.forumpl.net/t1998-hugh-randall
https://panem.forumpl.net/t3568-hugh-2-0#56041
https://panem.forumpl.net/t3567-hugh-randall#56040
Wiek : 34
Zawód : Poszukiwany
Przy sobie : scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe, niezarejestrowana broń palna, zapalniczka,zdobiony sztylet, fałszywy dowód tożsamości, telefon komórkowy
Obrażenia : anemia

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyNie Cze 15, 2014 6:35 pm

Randall był cały mokry. Każda część jego starannie dobranego ubrania ociekała wodą, poza cienką kurtką którą trzymał w dłoniach przed zderzeniem i która następnie wylądowała na ziemi. Kiedy rzucał się, aby uratować nieznajomą ostatnią rzeczą o której myślał było to, co zrobi ze swoimi ubraniami.
Wyciągnął brunetkę na brzeg i posadził na ziemi, kucając przed nią. Dziewczyna kaszlała - nie dziwił jej się, przecież przed chwilą wtrącona została do rzeki. Trzęsła się trochę z zimna, mimo że słońce wciąż wysyłało na ziemie swoje promienie. Środek maja nie był jednak tak ciepłym miesiącem. Dlatego też mężczyzna sięgnął po swoją kurtkę i zarzucił ją na ramiona dziewczyny łudząc się, że choć trochę jej to pomoże.
Jego nieuwaga i roztrzepanie zadziwiały go z każdą kolejną chwilą coraz bardziej. Wpadanie na ludzi miał chyba w swojej naturze, ale jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się, aby wyrządził komuś większą krzywdę. Na przykład wtrącając go do rzeki. Dobra, może zbyt często nie wychodził z domu w ciągu ostatnich miesięcy, ale kiedy już to czynił zazwyczaj wpadał lub potrącał kogoś. Ewentualnie uderzał kogoś drzwiami. Norma. Ale to? To było coś, czego nigdy nie życzył by samemu sobie. A co dopiero biednej dziewczynie, która najwyraźniej była tak samo zaskoczona jak on.
- Strasznie przepraszam - minęła dłuższa chwila, zanim udało mu się odezwać - Powinienem przestać wychodzić z domu, aby nie uszkodzić większej ilości ludzi - uśmiechnął się do dziewczyny - Wszystko w porządku? - oczywiście, że nic nie było w porządku. Przecież siedziała na ziemi, wtrącona do rzeki przez niego, cała mokra i zmarznięta, a on miał czelność pytać się, czy wszystko gra. No, ale chyba tego wymaga kultura, prawda? Aby troszczyć się o swoje... ofiary. A właściwie ofiary swojej nieuwagi i roztargnienia. Ale cóż poradzić - rozum z sercem nigdy nie szły w parze, a już szczególnie, gdy chodzi i prawdziwą miłość.
- Potrzebujesz czegoś? - zapytał z przyzwyczajenia, bo przecież raczej nie miał niczego, co w tym momencie mogłoby się dziewczynie przydać.
Powrót do góry Go down
the civilian
Beth Randall
Beth Randall
https://panem.forumpl.net/t1683-elisabeth-beth-randall
https://panem.forumpl.net/t1744-beciakowe#21775
https://panem.forumpl.net/t1687-beth-randall
https://panem.forumpl.net/t1753-telefon-beth#21901
Wiek : 23

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyPon Cze 16, 2014 7:08 pm

W końcu przestała kasłać i nawet nie zorientowała się kiedy na jej drżących ramionach pojawiła się kurtka. Wiatr przewiewał jej przemoczone ubranie sprawiając , że drżała z zimna. Długie włosy, zwisając w mokrych strąkach przykleiły się jej do pleców i do twarzy. Niecierpliwym ruchem ręki odsunęła je z oczu bo chciała zobaczyć tego kogoś kto się do niej odzywa. W głowie miała totalny mętlik jeszcze chwilę temu szło na dno a teraz siedziała na brzegu w ociekających wodą ubraniach.
Wsadziła głowę miedzy kolana i zaczęła powoli , głęboko oddychać. Chciała uspokoić szalejący puls i krew buzującą jej w żyła. Nie chciała nawet myśleć na jakim poziomie znajdowała się jej adrenalina. Prawie otarła się o śmierć, więc zrozumiałe, że była w lekkim szoku. Do jej uszu docierały słowa mężczyzny ale chyba ich nie rejestrowała. Nie zdawała sobie sprawy z ich znaczenia.
Dopiero po dłuższej chwili utkwiła swoje czekoladowe spojrzenie w jego oczach i skupiła się na tyle by zrozumieć treść wypowiedzi. A więc to był sprawca jej kąpiel. Nawet gdyby Beth chciała się na niego gniewać to nie mogła, bo przecież zaraz wskoczył do rzeki ją ratować o czym świadczył fakt, że kucał teraz przed nią wyglądając jak zmokła kura, albo raczek kogut skoro to facet.
W końcu odwzajemniała jego uśmiech i pokręciła głową powodując tym samym, że krople wody z jej włosów wzbiły się w powietrze pryskając na jego twarz. Na brzegu rzeki zaczynał się powoli formować tłumek ciekaw widowiska, które im zafundowali.
- Może tylko suchych ubrań i kubka ciepłej herbaty. A tak po za tym to chyba wszystko w porządku.- nie miała siły gniewać się na mężczyznę, który miał wypisane na twarzy poczucie winy. – I przeprosiny przyjęte, bo nie sądzę by to był pana sposób an podryw, wrzucać młode dziewczyny do rzeki.- ponownie zażartowała usiłując rozładować atmosferę.
Powrót do góry Go down
the pariah
Hugh Randall
Hugh Randall
https://panem.forumpl.net/t1998-hugh-randall
https://panem.forumpl.net/t3568-hugh-2-0#56041
https://panem.forumpl.net/t3567-hugh-randall#56040
Wiek : 34
Zawód : Poszukiwany
Przy sobie : scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe, niezarejestrowana broń palna, zapalniczka,zdobiony sztylet, fałszywy dowód tożsamości, telefon komórkowy
Obrażenia : anemia

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyWto Cze 17, 2014 9:55 pm

- Hugh. Po prostu Hugh - powiedział, kiedy usłyszał, że dziewczyna zwraca się do niego per 'pan' i uśmiechnął się znowu. Ostatnio zdecydowanie za często się uśmiechał. Miłość, cóż ona robi z człowiekiem? - Hah, nie, raczej wątpię - roześmiał się, przecierając kropelki wody z twarzy - Cóż, z suchymi ubraniami może być tutaj problem - rzucił spojrzenie na nich oboje, wyglądających jak 7 mokrych nieszczęść - Ale ciepłą herbatę mogę załatwić w... góra dziesięć minut. I jeszcze raz strasznie przepraszam, bycie ostrożnym chyba nie leży mi w naturze - znów uśmiechnął się przepraszająco, wyciągając do dziewczyny rękę, aby pomóc jej wstać. Pierwszy raz naprawdę nie przeszkadzało mu, że jego plany, a właściwie ich brak, zostaną zmienione. Chyba w końcu przestał być tym zgorzkniałym, zamkniętym w sobie mężczyzną i zaczął żyć. Dobrze dla niego, gdyby to wszystko się nie wydarzyło, gdyby miał spędzić kolejną noc nie śpiąc... A tak udało mu się zasnąć. I miał sny, a przynajmniej tak mu się wydawało. Poranna kawa smakowała lepiej, nawet zrobił śniadanie, czego zwykle unikał. Życie zdawało się toczyć tak samo jak u wielu innych mieszkańców Kapitolu i to tylko za sprawą jednej, pozornie nic nieznaczącej osoby...
- To co, dasz się zaprosić na przeprosinową herbatę? - zapytał, uśmiechając się - Zapewniam, że to także nie jest częścią misternego planu podrywania młodych dziewczyn - dodał, wciąż wyciągając w jej stronę swoją dłoń. Hugh Randall, zachowujesz się zupełnie jak nie ty. To prawda, takie żarty czy nawet zapraszanie obcych osób na herbatę nie leżały w jego naturze. Cóż, przynajmniej nie leżały w naturze starego Hugh, który do osób towarzyskich raczej nie należał.
Wreszcie miał chwilę czasu aby przyjrzeć się dziewczynie. Miała około 20 lat, długie brązowe włosy i ładne, oczy. Pierwszy raz nie pomyślał o tym, po której stronie się opowiada...
Powrót do góry Go down
the civilian
Beth Randall
Beth Randall
https://panem.forumpl.net/t1683-elisabeth-beth-randall
https://panem.forumpl.net/t1744-beciakowe#21775
https://panem.forumpl.net/t1687-beth-randall
https://panem.forumpl.net/t1753-telefon-beth#21901
Wiek : 23

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptySro Cze 18, 2014 7:20 pm

- O, ciepła herbata koniecznie by się przydała.- dziewczyna uśmiechnęła się. Chyba powoli zaczynała wychodzić z szoku spowodowanego całą tą sytuacją. Chwyciła swoje włosy i odsunęła je z twarzy a jako, że to niewiele pomogło, wzięła je i właściwie wykręciła w dłoniach lekko się pochylając do przodu. Przynajmniej części wody się z nich pozbyła.
- Ja też nie jestem bez winy. Szłam tak zatopiona w myślach, że nie zdążyłam uskoczyć ci z drogi.-ujęła wyciągniętą dłoń, podniosła się i wyprostowała. Jednocześnie poprawiając kurtkę mężczyzny, która nadal okrywała jej ramiona. Jak się podnosiła to o mało co jej nie spadła. Wstała i oczywiście musiała spojrzeć do góry, by móc popatrzyć mężczyźnie w twarz. Był całkiem przystojny, co zauważyła zupełnie mimochodem i wyglądał na trochę starszego od niej, chociaż ciężko było jej określić wiek Hugh.
Uświadomiła, że nadal nie przedstawiła się mężczyźnie pomimo tego, iż on już to zrobił. Policzki się jej zaczerwieniły. Trzeba jej jednak wybaczyć, bo nie każdego dnia ląduje się w rzece i wtedy człowiek może zapomnieć o manierach, które wpajała mu matka.
-Jestem Beth.- powiedziała jak się nazywa i do tej informacji dołożyła uśmiech, pomimo tego, że lekko drżała z zimna. Ten wiatr jednak wcale nie był tak przyjemny jak się jej wcześniej wydawało.- I chętnie napiję się ciepłej herbaty.- oświadczyła z rozbawieniem słuchając dalszej części jego wypowiedzi. Ciekawa była jak on jej tę herbatę zorganizuje, bo w stanie w jakim byli do kawiarni raczej się nie nadawali. Zresztą to żadna przyjemność siedzieć w przemoczonych ubraniach. Dyskretnie obserwowała Hugh zastanawiając się kim jest.
Powrót do góry Go down
the pariah
Hugh Randall
Hugh Randall
https://panem.forumpl.net/t1998-hugh-randall
https://panem.forumpl.net/t3568-hugh-2-0#56041
https://panem.forumpl.net/t3567-hugh-randall#56040
Wiek : 34
Zawód : Poszukiwany
Przy sobie : scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe, niezarejestrowana broń palna, zapalniczka,zdobiony sztylet, fałszywy dowód tożsamości, telefon komórkowy
Obrażenia : anemia

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptySro Cze 18, 2014 10:11 pm

I znowu, Hugh powiedział, zanim pomyślał. Kiedy dziewczyna chwyciła jego dłoń i podniosła się z ziemi, cała ociekając wodą, zdał sobie sprawę, że do żadnej kawiarni ich nie wpuszczą. Sam jednak nie wyglądał lepiej, w końcu rzucił się jej na ratunek. Ulżyło mu także, kiedy dziewczyna wreszcie się przedstawiła - sam nie lubił pytań ludzi o ich imiona, a tak było łatwiej choćby rozmawiać z mniej niż wcześniej nieznajomą osobą.
- Em... mamy mały problem - mruknął, kiedy poprowadził ją w stronę miasta - Oboje wyglądamy jak zmokłe kury... I do żadnej kawiarni nas raczej nie wpuszczą. Albo inaczej - wywalą nas, kiedy tylko tam wejdziemy - roześmiał się, patrząc na nią przyjaźnie - Mieszkam dość niedaleko, mam nadzieję, że to nie będzie dla ciebie problem? - spoważniał na chwilę nie chcąc, aby pomyślała, że zrobił to celowo. I że próbuje ją poderwać. Wyrzucił z głowy te myśli - po pierwsze, miał Victorię, która była całym jego światem. Drugą połówką, bez której był zniszczony, pozbawiony sensu życia i niemogący normalnie funkcjonować. Po drugie dziewczyna, Beth, była dla niego za młoda. I to pewnie sporo. Tak czy owak miał wyśmienity humor a ona jak na razie była jedyną osobą, z którą mógł się nim podzielić. No i był takim typem człowieka, który stara się jak najlepiej naprawić wyrządzone szkody... Dlatego uśmiechnął się ponownie licząc, że dziewczyna jakimś cudem mu zaufa. Nawiązywanie nowych znajomości nie jest takie trudne, co, Hugh? Wystarczy trochę więcej się uśmiechać... I pamiętaj, kiedyś mogą ci się one przydać. Zastanawiało go, co Victoria powiedziałaby na sprowadzanie młodych, mokrych i ładnych dziewcząt do mieszkania mężczyzny... Roześmiał się w duchu myśląc, że przy najbliższej okazji będzie musiał jej o tym opowiedzieć, a zwłaszcza o swojej niezdarności, której ona była przyczyną.
Powrót do góry Go down
the civilian
Beth Randall
Beth Randall
https://panem.forumpl.net/t1683-elisabeth-beth-randall
https://panem.forumpl.net/t1744-beciakowe#21775
https://panem.forumpl.net/t1687-beth-randall
https://panem.forumpl.net/t1753-telefon-beth#21901
Wiek : 23

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyPią Cze 20, 2014 6:19 pm

- Problem? - zabawnie zmarszczyła nosek.- Chyba wyczerpaliśmy zapas problemów na dzisiaj. - uśmiechnęła się do mężczyzny z nadzieją, że to jest jakiś mikroskopijny problemik. Nic pokroju wpadania do rzeki w chłodny dzień. Dreptała obok nowego znajomego i co chwilę poprawiała jego kurtkę, która jej z ramion spadała. Jeszcze moment i będzie tak samo przemoczona jak ich pozostałe części garderoby. Troszkę cieplej się jej zrobiło i wynikało to chyba z tego, że zaczęła się ruszać a nie stała w miejscu. Przynajmniej tak się jej wydawało.
-Och fakt. - Beth zgodziła się z Hugh.- Pewnie by nas nawet za próg nie wpuścili.- Już zaczęła żałować ciepłej herbaty, kiedy padła propozycja mężczyzny. Trzeba przyznać, że wpadła na podatny grunt. Beth miała całkiem spory kawałek do domu i chętnie by się choć trochę rozgrzała. Z drugiej strony jej towarzysz był w gruncie rzeczy obca osobą. Nie miała pojęcia kim jest. Kto wie czy to nie jakiś morderca szukający ofiary? Po sekundzie albo dwóch odrzuciła jednak tą teorię. Jej charakter sprawiał, że nie umiała dostrzec zła w ludziach, tym bardziej jeżeli mieli tak sympatyczny uśmiech jak Hugh. Była naiwna i zbyt łatwowierna i zdawała sobie z tego sprawę. Zdarzało się jej nie raz i nie dwa żałować swojej ufności, ale były też takie chwile, które jej to wynagradzały.
W jej spojrzeniu można było dostrzec pewne wahanie. Walka charakteru z rozsądkiem. Co wygra? W końcu spojrzała na Hugh.
- Jeżeli to nie będzie zbytnim problemem, bo naprawdę nie chciałabym się narzucać i niepotrzebnie zajmować ci czasu, to chętnie skorzystam z twojego zaproszenia.- na jej ustach pojawił się nieśmiały uśmiech a głowie powstała myśl, że może mężczyzna mógłby jej pożyczyć suchą koszulę.
Powrót do góry Go down
the pariah
Hugh Randall
Hugh Randall
https://panem.forumpl.net/t1998-hugh-randall
https://panem.forumpl.net/t3568-hugh-2-0#56041
https://panem.forumpl.net/t3567-hugh-randall#56040
Wiek : 34
Zawód : Poszukiwany
Przy sobie : scyzoryk wielofunkcyjny, leki przeciwbólowe, niezarejestrowana broń palna, zapalniczka,zdobiony sztylet, fałszywy dowód tożsamości, telefon komórkowy
Obrażenia : anemia

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptySob Cze 21, 2014 11:31 am

Dziewczyna wydawała się nie być pewną co do jego propozycji. Wyraźnie jednak widać było, że jest jej zimno i z każdą chwilą coraz bardziej skłania się do przyjęcia jego propozycji. Hugh szedł przed siebie, odruchowo kierując się w stronę własnego mieszkania.
- Jak sama powiedziałaś, chyba wyczerpaliśmy zapas problemów na dzisiaj - uśmiechnął się do niej, który to już właściwie raz dzisiaj? - Uwierz mi, gdybym uważał, że byś się narzucała, nigdy nie złożyłbym ci tej propozycji - dodał, rzucając dziewczynie lekko rozbawione spojrzenie. Zastanawiało go, czy przypadkiem jego dom nie wygląda teraz jak po przejściu tornada, bo nie potrafił przypomnieć sobie, kiedy ostatnio przeprowadzał w nim większe porządki. Po co jednak zaprzątać sobie głowę takimi błahostkami, kiedy życie jest tak cudowne?
Jakież to zadziwiające, jak z mężczyzny gnębionego koszmarami, z poważnym problemem natury psychicznej stać się można pełnym optymizmu człowiekiem, który śmieje się z własnej niezdarności i rozdaje uśmiechy jak czekoladki. Sam był tym faktem zdziwiony, jednak życie jest za krótkie, aby wszystko tak doszczętnie analizować.
Dlatego odłożył na bok wszystkie dotychczasowe wątpliwości, które nachodziły go gdzieś w głębi jego serca i z wielkim uśmiechem na twarzy poprowadził Beth do swojego mieszkania, aby wynagrodzić własną głupotę i roztargnienie, którego stała się ofiarą.
/zt - mieszkanie Hugh/
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyNie Lip 27, 2014 4:27 pm

/z mieszkania

Śmierć Salingera nie była tak bolesna, jak Tima, niemniej jednak odcisnęła na niej swoje piętno. Vivian, zaledwie przyzwyczaiła się do braku ukochanego, straciła przyjaciela, co tylko sprawiło, że wrócił jej zły humor. Salinger umarł praktycznie na jej rękach, gdy towarzyszyły mu z Reiven, desperacko usiłując ratować jego życie. Potem jeszcze ta rozmowa z Blaise’m… Ilekroć przywoływała na myśl jego złośliwy ton głosu, żałowała, że dała się wciągnąć w tę sprzeczkę. Obiecywała sobie, że to będzie spokojna, zwykła rozmowa, a tymczasem…
Czy naprawdę są ludzie, których można nienawidzić od pierwszego spotkania? Bo tak było z Argentem, który na dzień dobry zaserwował jej stek złośliwości, na co odpowiedziała z właściwym sobie zacięciem. No cóż, najwidoczniej nie każdego można było darzyć ufnością, jaką dziewczyna skłonna była darzyć ludzi.
Przechadzała się tuż przy brzegu Moon River, co jakiś czas zerkając na spokojną powierzchnię wody. Czerwiec, Dzień Wyzwolenia, zamieszki, Salinger. Coin, ogłaszająca kolejne Głodowe Igrzyska. Wiedziała, co to oznacza. Wiedziała, że przez najbliższe dni jej praca będzie polegała tylko na projektach, projektach i znów projektach. Paradoksalnie, jeszcze niedawno liczyła na to, że wyjedzie z Kapitolu na parę miesięcy… A tu bum.
Westchnęła i usiadła na jakiejś ławeczce, spoglądając na rozpościerającą się wzdłuż brzegu drogę. Zdawało jej się tylko, czy naprawdę widziała znajomą sylwetkę…?


Powrót do góry Go down
the leader
Joffery Gene
Joffery Gene
https://panem.forumpl.net/t2365-joffery-gene
https://panem.forumpl.net/t2367-joffery-g
https://panem.forumpl.net/t2366-joffery-gene
https://panem.forumpl.net/t652-joff
Wiek : 40 lat
Zawód : Prywatnie: architekt, oficjalnie: nieczynny zawodowo polityk i żołnierz
Przy sobie : pendrive, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, paczka papierosów, zapalniczka, laptop

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 EmptyNie Lip 27, 2014 9:24 pm

/ gdzieś, coś!

Dość nieudolna próba ucieczki, nawet jak na mnie.
Zapalniczka zazgrzytała żałośnie, gdy Joffery podjął kolejną nieudolną próbę zaciągnięcia się papierosem - piekielny mechanizm kilka godzin temu definitywnie odmówił posłuszeństwa, wypominając swemu właścicielowi bezużyteczność suchym chichotem. Dobre, stare Zippo zalśniło szyderczo w promieniach słońca, nim Gene wsunął je do kieszeni spodni, w ślad za dobrze wymiętym, tańczącym na granicy wytrzymałości papierosem. Od dobrego kwadransa ze zmarszczonym czołem patrzył na Kapitol. Na labirynt brukowanych ulic, plątaninę stromych dachów i wysokie miejskie mury, oślepiająco jasne w popołudniowym słońcu. Na rozmazane ruiny w oddali, a potem - gdzieś poza rozwidlenie lśniącej rzeki, aż ku nierównej linii horyzontu.
Stolica Panem. Raj dla architekta, piekło dla człowieka.
Niewiele brakowało, a Joffery zaśmiałby się do własnych myśli… co zapewne byłoby najlepszym podsumowaniem stanu, w jakim obecnie się znajdował. Poza świetnym wyczuciem teatralności, jak na każdego prawdziwego zwycięzcę Igrzysk przystało, musiał mieć w sobie coś z niepoczytalnego, ale w sumie nieszkodliwego dziadka, którego bawią przewracające się na rowerach dzieci, gałki dopiero co kupionych lodów spadające na chodniki oraz inne pomniejsze tragedie spotykające ludzi w drodze do pracy. Gene nigdy nie udawał, że jest odważny, zaś z wiekiem stał się jeszcze bardziej zapobiegawczy, niemal… chorobliwie ostrożny. To dziwne - im mniej lat mamy do stracenia, tym bardziej obawiamy się ich utraty. Można niemal wysunąć teorię, że człowiek przy urodzeniu otrzymuje pewien przydział odwagi, który zużywa za każdym razem, gdy włazi w gówno… a Joffery wielokrotnie wpadał w nie po uszy i wyglądało na to, że teraz znów wpakuje się w sam jego środek.
Niewiele brakowało, by Gene ponownie sięgnął po papierosy - dłoń mężczyzny zamarła jednak w połowie drogi do kieszeni… i to bynajmniej nie dlatego, że Joff przypomniał sobie o bezużyteczności zapalniczki. Kątem oka wychwycił ruch, który zakłócił leniwe kroki krążących nad Moon River spacerowiczów - niejasne uczucie, iż ktoś przez chwilę mierzył go wzrokiem nasiliło się, gdy Joffery skupił całą uwagę na otaczających go ludziach. Podejrzenie padło na samotnego mężczyznę, opartego o barierki nie dalej niż kilkanaście metrów od Gene’a, jednak jegomość był na tyle pochłonięty rozmową przez telefon, że Joff natychmiast stracił nim zainteresowanie.
Stary, głupi i przeczulony.
Architekt z cichym westchnięciem odwrócił się plecami do rzeki i niewiele brakowało, by bez chwili wahania ruszył do mieszkania, które odwiedziłby po raz pierwszy od… długich, piekielnie ciężkich miesięcy - lecz właśnie wtedy dostrzegł kogoś, kogo pomimo upływu czasu Joffery mógłby rozpoznać nawet w kompletnych ciemnościach… pod warunkiem, że rozświetlone byłyby jarzeniówkami. Gene nie do końca wiedział, kiedy na jego ustach pojawił się lekki uśmiech - sprawę ze swoich czynów zdał sobie dopiero w momencie, w którym pokonał połowę odległości dzielącą go od ławki. Przeświadczony o własnej niewinności oraz szczerze przekonany, że jego obecność w Kapitolu - do którego powrócił zaledwie przed kilkoma godzinami - jest informacją ogólnie dostępną, zwłaszcza dla ludzi pracujących w rządzie, usiadł obok Vivian i rozparł się wygodnie na ławeczce… zupełnie jak ktoś, kto postanowił odpocząć po długim spacerze po mieście.
- Piękny mamy dzień, prawda? - kąciki ust Joffa zadrgały lekko, gdy powstrzymał cisnący się na wargi uśmiech rozbawienia… choć niewiele wskazywało na to, że rzeczywiście jest mu do śmiechu - spojrzenie pozostało czujne, na swój sposób niemal badawcze, zaś palce zamarły na rzeźbionej poręczy ławki, muskając ją z roztargnieniem.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Prawy brzeg rzeki   Prawy brzeg rzeki - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 

Prawy brzeg rzeki

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

 Similar topics

-
» Prawy brzeg rzeki
» Lewy brzeg rzeki
» Lewy brzeg rzeki
» [Beta] Brzeg jeziora

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Dzielnica Wolnych Obywateli :: Moon River-