IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Tymczasowe więzienie - Page 4

 

 Tymczasowe więzienie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
the civilian
Dominic Terrain
Dominic Terrain
https://panem.forumpl.net/t3297-dominic-terrain#51606
https://panem.forumpl.net/t3302-nick#51611
https://panem.forumpl.net/t3301-dominic-terrain#51610
https://panem.forumpl.net/t3303-dominic#51612
https://panem.forumpl.net/t3306-dominic-terrain#51641
Wiek : 26
Zawód : pisarz, pomoc medyczna | nieszkodliwy wariat
Przy sobie : paczka papierosów, zapałki, prawo jazdy, scyzoryk, medalik z małą ampułką cyjanku
Znaki szczególne : puste oczy, perfekcyjna fryzura
Obrażenia : tylko zniszczona psychika

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptyCzw Maj 02, 2013 9:32 pm

First topic message reminder :

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the victim
Ethan Cavendish
Ethan Cavendish
https://panem.forumpl.net/t1399-ethan-cavendish
https://panem.forumpl.net/t1401-ethan
https://panem.forumpl.net/t1400-ethan
Wiek : 30
Zawód : Pracownik w "Almie"
Przy sobie : dokumenty, obrączka na łańcuszku, scyzoryk

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptyCzw Sty 23, 2014 5:37 pm

Wysłuchał pana strażnika uważne, z każdym zdaniem utwierdzając się w przekonaniu, że ludzie, którzy to organizowali mieli podejście „raz się żyje”. Teoretycznie cała akcja powinna się idealnie udać, ale żeby tak się stało każdy punkt planu musiałby zadziałać. Jeśli coś nie wypali to wszyscy równo dołączą do kolegów, których mają ratować. Ethan miał świadomość, że wdepnął w gówno i teraz musi w nie dalej brnąć, ale słuchając wykładu nachodziła go ochota na wyjście z wozu i wrócenie do domu. Nawet w stroju strażnika, w który właśnie był ubrany. Odebrał od Carax’a nowe dokumenty na nazwisko James Dashner. Mogło być gorzej, przynajmniej żadnych aluzji do obecnej pani prezydent, czy też byłego prezydenta. W przeciwieństwie do jego aktualnego miejsca pracy. Ten, kto wymyślił nazwę „Alma” dla sklepu powinien dostać nobla. Albo coś w tym stylu. W każdym bądź razie trafił do grupy obezwładniającej z trzema osobami których w ogóle nie kojarzył. W sumie to w ogóle nikogo tutaj nie kojarzył. Cudnie. Gdy skończył się wykład Ethan zaopatrzył się w broń. A konkretnie w pierwszy lepszy pistolet i paralizator. Za bronią białą nie przepadał, może dlatego, że nie była dystansowa. A nożami jakoś niespecjalnie mu się uśmiechało rzucać, nawet na szkoleniach w trzynastce. Właśnie, wielki plus dla trzynastki, że nauczyła go strzelać. W sumie to sama trzynastka nie była taka zła. Tylko zarządca był do dupy nie podobny. Głównie z charakteru, chociaż Coin urodą też nie grzeszy. Oczywiście starsza, młodsza to już inna działka. Zaopatrzony w broń podszedł do drugiego wozu i, jako, ze nie miał konkurencji, zajął miejsce koło kierowcy. Sam nie wie dlaczego zawsze wolał siedzieć z przodu. Chociaż chyba sporo osób tak ma, a osóbka z tyłu widocznie była wyjątkiem. Przez chwile siedział tylko stukając palcami w drzwi.
-Jaki jest plan w takim razie?-Spytał patrząc to na panią kierującą, to na towarzyszkę z tyłu.
Powrót do góry Go down
Sky Meadowes
Sky Meadowes
https://panem.forumpl.net/t1403-sky-meadowes
https://panem.forumpl.net/t1405-taka-sobie-sky
https://panem.forumpl.net/t1406-sky
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni w cukierni "Votre Mammy"

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptyPią Sty 24, 2014 3:57 pm

W stroju strażnika pokoju od razu poczuła się jakoś tak inaczej? tak, to raczej dobre słowo. Jakby razem z tym strojem przyszła jakaś pewność siebie, czy coś w tym rodzaju. Dłonie ukryła w długich rękawach i uważnie słuchała Juliana.
Carax rozdawał dokumenty, a gdy tylko dostała swoje szybko spojrzała na dane. Charlotte Langdon, nawet ładnie. Kilkakrotnie powtórzyła to sobie w myślach, wyobrażając sobie przy tym swoją twarz.
Ponownie starała się skoncentrować na podawanych instrukcjach, starając się zapamiętać jak najwięcej. I prawie połowa mowy, została jej w głowie.
Ma kogoś postraszyć. Na myśl o tym roześmiała się w myślach. No ale będzie musiała się postarać. Bardzo postarać.
Dość długo nie mogła zdecydować się na rodzaj broni. Nigdy wcześniej nie miała w ręku czegoś podobnego, więc zdecydowała się na pierwsze co wpadło jej w oko. Wróciła do samochodu ściskając w dłoniach zdobiony sztylet i licząc, że nie będzie zmuszona go używać.
Podkuliła nogi i spojrzała z wyczekiwaniem na towarzyszy.
Powrót do góry Go down
the civilian
Jack Caulfield
Jack Caulfield
https://panem.forumpl.net/t1073-jack-caulfield
https://panem.forumpl.net/t1075-jack-caulfield
https://panem.forumpl.net/t1290-jack-caulfield
https://panem.forumpl.net/t1080-reminiscencja
https://panem.forumpl.net/t3249-caulfield#51058
Wiek : 26
Zawód : Speaker w radiu
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, odtwarzacz mp3, scyzoryk, dokumenty, telefon komórkowy,

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptySob Sty 25, 2014 3:18 pm

Strój nie do końca był dopasowany jednak nie mogłem marudzić. Ba, był nawet miłą odmianą po miesiącach noszenia tych samych, dość starych już ciuchów. Ogarnąłem się szybko i stanąłem, słuchając tego co mówił do nas ten... Julian. Z każdą chwilą miałem coraz większe wrażenie, że wpakowałem się w jakieś cholerne gówno. Sytuacje bez wyjścia. Porwanie syna jakiejś szyki, manipulowanie jego ojcem. Kurwa, to naprawdę mogło się źle skończyć.
Gdy dokumenty trafiły w moje ręce zmarszczyłem brwi patrząc na widniejące tam nazwisko. Walter Scott. Mogło się trafić o wiele gorzej. Schowałem papiery i ponownie skupiłem uwagę na wypowiedzi faceta. A gdy zdałem sobie sprawę, że Lenny i ja trafimy do innych grup rzuciłem lekko zaniepokojone spojrzenie w stronę kumpla. Kurwa. Ja pierdole, nie po to się w to wpakowałem. Nie po to, żeby teraz stracić jego chudy tyłek z oczu i nie móc go pilnować.
Kurwa.
Niemal automatycznie ruszyłem w stronę broni. Wyciągnąłem ceramiczny nóż i kastety, po czym wysiadłem z auta rzucając jeszcze raz przez ramię spojrzenie i marszcząc brwi w kierunku Lenny'ego.
Miałem tylko nadzieję, że nie wpakuje się w jeszcze większe gówno. O ile to było możliwe.
Wsiadłem do samochodu, nawet zbytnio nie przyglądając się towarzyszą. Jedynie przyglądałem się klindze noża w milczeniu, w głowie powoli kalkulując co mamy zrobić temu dzieciakowi. Zastanawiając się ile może mieć lat i czym sobie zasłużył na to, żeby wpaść w nasze ręce. I czy to wszystko, kurwa, ma jakiś pierdolony sens.
Założyłem na dłoń kastet i zacisnąłem parę razy palce. Jeśli będzie trzeba obije mu nim twarz. W dość bolesny sposób.
- Więc jak to rozegramy? - spytałem w końcu moich towarzyszy.
Powrót do góry Go down
the pariah
Lennart Bedloe
Lennart Bedloe
https://panem.forumpl.net/t1909-lennart-bedloe
https://panem.forumpl.net/t936-lenny-ego
https://panem.forumpl.net/t1298-lennart-bedloe
https://panem.forumpl.net/t1000-lenny
Wiek : 24 lata
Zawód : Artysta malarz
Przy sobie : nóż ceramiczny, gaz pieprzowy

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptySob Sty 25, 2014 5:24 pm

Strój Strażnika był naprawdę okropny. Nie do końca dopasowany, ze sztywnego materiału, w kolorze, w którym nie czuł się za dobrze. Pewnie wygląda w tym nadzwyczaj fatalnie. Pocieszający był fakt, że właściwie nikt nie wyglądał w tym dobrze. No, może niektórzy, a konkretnie jedna osoba prezentowała się w tym mundurze całkiem przyzwoicie. Starał się ubrać jak najszybciej i wygonić z głowy ukazujące mu się sceny, w których to raczej gorączkowo rozpinał guziki stroju niż je zapinał, jak teraz. Dopiero kiedy się już przebrał, zauważył, że w samochodzie znajduje się również Naomi. Posłał dziewczynie przyjazny uśmiech i krótko pomachał. Następnie skupił się na wysłuchaniu tego, co ma im do powiedzenia Julian. Czuł, jak z każdym kolejnym słowem mężczyzny, pewna mina, którą do tej pory udawało mu się utrzymać, rzedła, a zastąpiło ją zaniepokojenie. Wymienił z Jackiem spojrzenia. Mimo tej całej złości na niego, jednak wolałby mieć go przy sobie. Zwłaszcza podczas takiego zdania, jakie właśnie otrzymał. Miał nastraszyć urzędnika… nastraszyć, on, Lenny! Dziewczyna imieniem Sky, którą przydzielili razem z nim, również wyraźnie nie była zachwycona tym, co usłyszała. Czyli może być kiepsko…  Zerknął jeszcze na swój fałszywy dowód tożsamości i skrzywił się. John Hawkins. Okropne imię, nazwisko również pozostawia wiele do życzenia. Nie skomentował jednak tego w żaden sposób, mógłby zostać źle zrozumiany, a poza tym przecież nie będzie Johnem wiecznie!
Lennart westchnął krótko, po czym zacisnął mocno wargi i z niezbyt zadowoloną miną wziął się za wybieranie broni. Zdecydował się na paralizator i po krótkiej chwili uznał, że sztylet również może być użyteczny. Choć raczej wolałby, żeby nie był. Widząc, jak Jack się na niego ogląda, posłał mu coś na kształt uśmiechu, próbując mu w ten sposób pokazać, żeby się nie martwił, że dadzą sobie radę i wszystko będzie dobrze.
Zajął miejsce tuż za plecami Juliana. Oprócz niego i Lennarta w samochodzie siedziała jeszcze Sky i to w jej kierunku zwrócił się Bedloe.
Damy radę – odezwał się przyciszonym głosem. Brzmiał jednak trochę tak, jakby próbował bardziej przekonać samego siebie, niż pocieszyć dziewczynę. – To chyba w drogę – dodał, czekając, aż samochód ruszy. – Masz jakiś pomysł, jak to rozegrać? – zwrócił się ponownie do Sky, drapiąc się z zakłopotaniem po głowie. Miał nadzieję, że miała, bo on, szczerze mówiąc, kompletnie nie wiedział, jak się do tego zabrać.
Powrót do góry Go down
Naomi Haywood
Naomi Haywood
https://panem.forumpl.net/t1595-naomi-haywood
https://panem.forumpl.net/t1596-naomi-haywood
Wiek : 18

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptySob Sty 25, 2014 9:13 pm

Przymknęłam powieki, oddychając ciężko. Niby takie proste pytania... Co teraz zrobimy? Mamy jakiś plan? Są jakieś pomysły? Ale przecież nie powiem: Jasne, upierdolmy mu palce i zaszantażujmy tym jego ojca, będzie niezła zabawa! To niezaprzeczalnie byłoby zabawne, ale chyba nie na tym rzecz polega. Trzeba to dobrze zaplanować i rozegrać... Jednak z tymi informacjami, które posiadamy to niewykonalne. Nie mamy nawet cholernej mapy budynku! A co jeśli jego ojca nie uda się pojmać i zlejemy chłopaka na marne. Co później? A jeśli ktoś każe nam go zabić? Na samą myśl wzdrygnęłam się ze wstrętem. Wolałabym, kurwa, nikogo nie zabijać.
- Nie uda nam się zaplanować wszystkiego idealnie. Wiemy o tej sprawie od... - spojrzałam na zegarek ponad radiem - niespełna piętnastu minut. Nie mamy planu budynku w którym się znajduje i nie wiemy dokładnie jak wygląda. - Zdając sobie z tego sprawę zaczynałam powoli panikować... Nienawidzę czegoś nie wiedzieć. Lubię mieć plan. Zawsze. - Możemy chyba tylko ustalić ogólnie nasze zadania i... no cóż - improwizować. Jak odwrócić jego uwagę i pojmać tak, aby nie zwrócić na siebie uwagi? A może wręcz przeciwnie, zrobić wielką szopkę? Kto zajmie się tym, żeby go obezwładnić? Nie ukrywajmy, ja nie mam zbyt wiele siły - uśmiechnęłam się blado. - Kto wraca z samochodem strażników z powrotem do Caraxa? Tyle cholernych pytań... - dodałam ciszej, po czym westchnęłam. - Jakieś pomysły?
Powrót do góry Go down
the victim
Ethan Cavendish
Ethan Cavendish
https://panem.forumpl.net/t1399-ethan-cavendish
https://panem.forumpl.net/t1401-ethan
https://panem.forumpl.net/t1400-ethan
Wiek : 30
Zawód : Pracownik w "Almie"
Przy sobie : dokumenty, obrączka na łańcuszku, scyzoryk

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptyWto Sty 28, 2014 5:37 pm

Przez dłuższą chwile wszyscy byli głuchoniemi i tylko wpatrywali się jeden w drugiego. No dobra, włączając w to Ethana, ale on zadał jako pierwszy pytanie. W końcu jednak jedna dziewczyna się przełamała. Oczywiście nie znał nikogo z tej grupy, magia robienia akcji w Kwartale. Ethan niezmiennie podziwiał tych, którzy organizowali takie akcje, z których każda kolejan była coraz większą tragedią i w ramach ratowania idiotów z poprzedniej akcji do więzienia pakują się kolejne osoby. Tak, on też był jednym z tych idiotów, ale cóż, jakoś trzeba sobie urozmaicić życie.Wysłuchał potoku słów jednej z towarzyszek, która najwidoczniej chyba ociupinkę mylnie zrozumiała zadanie. Albo to on był skończonym debilem.
-Ej, ej, kotek, nie rozpędzaj się tak. Czy my czasami nie dostaniemy synusia od tak, gdyż będzie myślał, ze to jego eskorta, czy coś? - Stwierdził czekając na potwierdzenie albo uświadomienie go, ze się myli. Ale tak właśnie zrozumiał wcześniejszą wypowiedź pana Caraxa. Oczywiście oprócz niemo wypowiedzianego przez niego „wpieroliliście się w gówno”. Jeśli cała ta akcja się powiedzie, to chyba zacznie wierzyć w Boga, Allaha, czy inne bóstwo, które prawie już odeszło w niepamięć ustępując miejsce nowemu panowi wszechświata zwanemu Forsą. Witamy w Panem, kraju, który jest jednym wielkim nieporozumieniem powstałym w wyniku ludzkiej bezmyślności. Raju dla tych, którzy chcą być bogaci i mieć w dupie resztę świata, piekle dla tych, którzy maja pecha i urodzą się w biedniejszych dystryktach i jednym wielkim nieporozumieniu dla przeciętnych zjadaczy chleba, którzy w najlepszym przypadku żyli sobie spokojnie w Kapitolu starając się ignorować to, co się dzieje, a w najgorszym przypadku drżeli co roku ze strachu, ze ich dziecko trafi na arenę i, najprawdopodobniej, zginie. Bo przecież są zawodowcy, nastolatki, które zabijają dla zabawy, a trafiły na arenę, żeby zdobyć sławę. Nie, nie trafiły, poszły z własnej, nieprzymuszonej woli. Przecież po to żyły, po to się szkoliły. I ta niespodzianka, kiedy jednak nie oni są najlepsi, tylko inni zawodowcy, albo jakieś dzieciaki z innych dystryktów, które mają ogromnego farta w życu.
Powrót do góry Go down
the civilian
Jack Caulfield
Jack Caulfield
https://panem.forumpl.net/t1073-jack-caulfield
https://panem.forumpl.net/t1075-jack-caulfield
https://panem.forumpl.net/t1290-jack-caulfield
https://panem.forumpl.net/t1080-reminiscencja
https://panem.forumpl.net/t3249-caulfield#51058
Wiek : 26
Zawód : Speaker w radiu
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, odtwarzacz mp3, scyzoryk, dokumenty, telefon komórkowy,

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptySro Sty 29, 2014 8:00 pm

Zmarszczyłem brwi i potarłem czoło trochę nerwowym ruchem, po czym westchnąłem ciężko. Wyglądało na to, że nie wszyscy zbyt dobrze orientujemy się w sprawie, na dodatek ta dziewczyna... Naomi? Zdawała się całkowicie pogubić w tym co wiedzieliśmy, a w sumie i tych pewników za dużo nie było.
- On ma rację - mruknąłem, wskazując na siedzącego przed nami faceta. - Robimy za sztuczną eskortę, mamy go odebrać, a później... no cóż, to chyba zobaczy się już na miejscu - westchnąłem.
W co ja się kurwa wpakowałem?
Dawno powinienem się nauczyć, że problemy innych to nie moja sprawa. Ale nie, jak zwykle, musiałem próbować ratować tyłek Lenny'ego, tego skończonego idioty. Jedyny problem tkwił w tym, iż i tak nas rozdzielono. I chociaż fakt, że miał być on pod opieką tego... Julina?... trochę mnie uspokajał jakoś nie potrafiłem sobie wyobrazić go, jak będzie próbował zastraszyć kogokolwiek. Chyba, że trafi na wyjątkowego gbura. Wtedy może, po prostu, odstraszy go swoim dobrym wychowaniem...
Kurwa, o czym ja myślę, on nie odstraszył nawet mnie...
- Co do samochodu - kontynuowałem poprzednią wypowiedź przyglądając się towarzyszą z namysłem. - Naomi, umiesz prowadzić? Bo właściwie to masz racje, masz mniej siły od nas i gdyby coś miało się zadziać lepiej byłoby uniknąć sytuacji, w której tamten dzieciak mógłby to wykorzystać - powiedziałem szybko.
Wyglądała młodo, na o młodszą od nas obojga, jeśli więc można byłą ją z tego wyplątać w chociaż najmniejszym stopniu... To chyba była dobra opcja.
Zerknąłem pytająco na naszego towarzysza licząc na to, że zrozumie moje intencje. Szkoda dziewczyny.
Powrót do góry Go down
Sky Meadowes
Sky Meadowes
https://panem.forumpl.net/t1403-sky-meadowes
https://panem.forumpl.net/t1405-taka-sobie-sky
https://panem.forumpl.net/t1406-sky
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni w cukierni "Votre Mammy"

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptySro Sty 29, 2014 10:44 pm

Będzie dobrze, damy rade, nic nie może się stać - dlaczego ludzie wciąż sobie coś takiego powtarzają, mimo że większości i tak to nie pomaga? Może niekiedy daje to jakieś złudny przypływ pewności siebie. Ale mimo nadziei panny Meadowes nic takiego się nie stało.
Mimo, że Lennart nieco niegrzecznie zignorował siedzącego w pojeździe Caraxa, dziewczynie zupełnie to nie przeszkadzało.
Masz jakiś pomysł, pomysł, pomysł... A czy ja wyglądam na doświadczoną w straszeniu ludzi ?! - pomyślała. Przez myśl przeszedł jej znany i utarty motyw złego gliny i dobrego gliny.
- Hmm... Chyba powinniśmy przynajmniej wyglądać jakbyśmy wiedzieli co robimy.- Powiedziała, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że powiedziała to głośno. Zaśmiała się cicho pod nosem i szybko dodała - Chyba, że ty masz jakiś konkretny pomysł
Odwróciła wzrok w kierunku Juliana, ale ten po prostu kierował i sprawiał wrażenie niezainteresowanego ich rozmową. Spojrzała za okno, szukając jakiejś inspiracji, czy coś. Ale nic takiego nie wydawało się stać przy drodze.
Co to będzie?
-Brałeś już kiedyś udział w czymś takim? - Zapytała szeptem z nutą nadziei w głosie, że przynajmniej on wie czego mogą się spodziewać. Jakby w ogóle dało się to przewidzieć.
Powrót do góry Go down
Naomi Haywood
Naomi Haywood
https://panem.forumpl.net/t1595-naomi-haywood
https://panem.forumpl.net/t1596-naomi-haywood
Wiek : 18

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptyCzw Sty 30, 2014 6:34 pm

- Cholera, macie rację - powiedziałam, ponownie analizując w myślach słowa Caraxa. - Przepraszam, to ze zdenerwowania - dodałam, przyglądając się własnym dłoniom. Za tego "kotka" powinnam fuknąć coś nieprzyjemnego, ale nie miałam ochoty jeszcze bardziej się wygłupić. O ile pierwszy mężczyzna nie przypadł mi do gustu, o tyle kolejny wydawał się o wiele milej ustosunkowany. Z góry wiadomo, że obydwoje traktują mnie jak niedoświadczoną małolatę, ale mają rację, więc nie będę się wykłócać. To oni tu rządzą i niestety nie mnie się w to mieszać. Westchnęłam głośno. - Jasne, umiem prowadzić. Mogę wrócić z powrotem do Juliana, jeśli nikt z Was nie chce tego robić - To najmniej odpowiedzialne zajęcie, ale ktoś je musi wykonać. No i jadąc samochodem raczej narobię mniej szkód, niż w samym centrum zdarzeń. Przynajmniej tak mogę się na coś przydać. Uśmiechnęłam się blado.
Powrót do góry Go down
the victim
Ethan Cavendish
Ethan Cavendish
https://panem.forumpl.net/t1399-ethan-cavendish
https://panem.forumpl.net/t1401-ethan
https://panem.forumpl.net/t1400-ethan
Wiek : 30
Zawód : Pracownik w "Almie"
Przy sobie : dokumenty, obrączka na łańcuszku, scyzoryk

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptyNie Lut 02, 2014 1:45 pm

Słuchał towarzyszy wpatrując się w widoki za oknem. Szare ulice, topniejący śnieg, chlapa wszędzie. Po prostu widoki marzeń jak na dzień, w którym prawdopodobnie ekipa ludzi zjebie sobie życie w imię wyśzych wartości, przez które ludzi giną od początków świata. Niektórzy umierają za miłośc, inni za honor, a debile z Klwartału, żeby pokazać pani prezydent, że są debilami, co ładnie można ubrać w słowa mówiąc, że ratują swoich towarzyszy niedoli, któ®zy też są debilami, ale to pomińmy. Miało być ładnie i wyniośle, wiec powiedzmy, że grupa dobrze wyszkolonych, przygotowanych fizycznie i psychicznie osób, które znają się tak dobrze, że rozumieją się bez słów i ufają sobie bezgranicznie ruszyła na ratunek ludziom, którzy w wyniku brawurowej akcji ratowniczej mają ponieść straszne konsekwencje sprzeciwu wobec prezydent Coin. A sprzeciwem jest bardzo dużo rzeczy, patrząc z punktu widzenia dziecka szczęścia, d którego przydupczyli się strażnicy. Wystarczy, ze kopniesz kamyka w kraju należącym do Coin, sprzeciwiając się jego położeniu, a sprzeciwisz się porządkowi kraju,a tym samym pani prezydent. W najlepszym przypadku wtedy trafisz do więzienia, będziesz torturowany, po czym zmuszony do posłuszeństwa. W najgorszym trafisz do więzienia, wytorturują cię a potem zastrzelą. Witamy w Panem i niech los zawsze wam sprzyja, bo jak nie sprzyja, to przejebane.
-Tak, to chyba dobry pomysł. W ogóle nie jesteś za młoda na takie akcje? – Spytał lustrując wzrokiem „kotka”. Wyglądała na maksimum dziewiętnaście lat, może dwadzieścia. W tym wieku nie powinno się mieć takich problemów jakie zrzucał na głowę Kwartał. Wielu nie dawało rady, przecież widział młodych ludzi w takim stanie, w jakim czasami sam dowleka się jakimś cudem do domu, albo do Violatora. Zawsze mu się wydaję, że to niewłaściwe, że młodzi nie powinni chlać i ćpać, nie chce mu przebić się do mózgu wizja zmarłej matki, ojca pijaka i głodu w domu, bo to przecież Kwartał. Jeszcze lepiej, jeżeli ci ludzie majacy po 16 lat stracili w rebelii obu rodziców i nagle muszący dorosnąć. Żeby przeżyć. Niektórzy dają radę, ale większość kończy w Violatorze, albo pod nim, kradnąc żeby pić i pijąc, żeby mieć odwagę kraść. Oto co zrobiła Coin. Zdemoralizowała jakąś połowę młodych ludzi, bo tak naprawdę „normalni” są tylko ci żyjący z dzielnicy, a ile jest tam młodych? Malutko. On sam będąc w Trzynastce widział tylko kilka małych dzieci i może kilkanaście nastolatków. I jakie to będzie pokolenie? Pokolenie przeświadczone o własnej wyższości, poniżające wszystkich i raczej nie palące się do pracy fizycznej. Trzynastka przywykła do tego, że dostawała wszystko na talerzu nie musząc uprawiać pól czy hodować czegokolwiek. Poczekajmy aż skończą się zapasy w Kapitolu, zobaczymy jak sobie z tym poradzi Coin, która na razie prowadzi politykę raczej totalitarną, co może się skończyć… źle. Bo co z tego, ze będzie miała wojsko przeciw rewolucji, jak nie będzie miała czym tego wojska nakarmić. Dystrykty są zniszczone, jak cześć Kapitolu, więc będzie ciekawie.
-Daleko jeszcze?-Spytał. Zabrzmiało to jak pytanie znudzonego, rozpieszczonego dzieciaka jadącego na plac zabaw czy do kina, ale po prostu chciał już to wszystko mieć za sobą. Chociaż to chyba nie było najlepsze podejście zważając na to, że prawdopodobnie „po wszystkim” będzie albo gnił w więzieniu, albo robił jako nawóz dla kwiatków wąchając je od spodu. Chyba, że wrzucą go po zabiciu do rzeki, bo tak też może być. Kto to wie jakie praktyki ma Coin. Snow miał w zwyczaju wysyłać umierających do ich bliskich i rozkoszować się widokiem rozpaczy najbliższych zabitego. Ciekawe skąd wiedział takie rzeczy rozpieszczony kapitolińczyk żyjący sobie dostatnie w Kapitolu. Przynajmniej zapewne większość ludzi właśnie tak go widziała, tak jak stereotypowego mieszkańca Kwartału. Ale Coin była sprytna, wszystkich wrogów czy ludzi, którzy jej podpadli musiała jakoś usunąć z pola widzenia. Dlatego przy przydziale do Kwartału po prostu nie dawała ręki do ucałowania tym ludziom, a ci bezzwłocznie lądowali za murem razem z kolorowymi ludkami ze starego Kapitolu.
Powrót do góry Go down
the civilian
Jack Caulfield
Jack Caulfield
https://panem.forumpl.net/t1073-jack-caulfield
https://panem.forumpl.net/t1075-jack-caulfield
https://panem.forumpl.net/t1290-jack-caulfield
https://panem.forumpl.net/t1080-reminiscencja
https://panem.forumpl.net/t3249-caulfield#51058
Wiek : 26
Zawód : Speaker w radiu
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, odtwarzacz mp3, scyzoryk, dokumenty, telefon komórkowy,

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptyPon Lut 10, 2014 1:31 am

- Nic się nie stało - mruknąłem, po czym wzruszyłem ramionami.
Dziewczyna faktycznie wyglądała na zdenerwowaną, nie było co ją bardziej stresować, a skoro okazało się, że umie jeszcze prowadzić samochód, nadarzyła się świetna okazja, by chociaż ją wyplątać z tego gówna. Była młoda, miała przed sobą wiele życia, nie musiała się pakować w to wszystko.
Zresztą, ja najchętniej, też bym się z tego wycofał.
Ale obiecałem Lenny'emu.
A kurewsko nie lubię nie dotrzymywać obietnic.
Nie odezwałem się więcej w tej sprawie, wiedziałem wszystko co chciałem, dziewczyna również, na pewien sposób, uspokoiła mnie chociaż odrobinę. Nie będę musiał się martwić, że w akcie jakiejś wykraczającej ponad jej możliwości głupoty, wpakuje się w kłopoty, które mogą zaszkodzić jej, albo i nam wszystkim. A wolałem skupić się na zadaniu, niż na ochronie jej tyłka. Jedyna osoba, która miała być pod moją protekcją podczas tej misji trafiła do innej grupy, mogłem więc zachować się jak egoista.
Zresztą, musiałem zająć się matką, nie mogłem dać się złapać i wpakować do więzienia.
- Chyba już blisko - stwierdziłem, wyglądając przez okno, gdy padło pytanie.
I w sumie miałem rację, bo chwilę, po moich słowach samochód zwolnił, by w końcu się zatrzymać. Odetchnąłem głębiej, po czym, nie wiele myśląc, wysiadłem i szybko skierowałem się w stronę drugiego samochodu, stojącego niedaleko. Był otwarty, dlatego szybko wślizgnąłem się na tylnie siedzenie, nie poświęcając nawet chwili na pożegnanie w sumie obcej dla mnie dziewczyny.
Nie ma co się roztkliwiać.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptySro Lut 12, 2014 8:43 pm

Dwa strażnicze auta wjechały na plac przed więzieniem oraz zatrzymały się: jeden za drugim. Chwilę potem z frontowych drzwi wyszła otoczona murem Strażników dwójka ludzi. Chłopak i starszy mężczyzna, oboje odziani w ciemne mundury. Na chwilę zatrzymali się i zanim wsiedli do swoich aut, zamienili kilka słów. Ojciec poklepał syna po ramieniu i rozdzielili się.

Grupa I
Urzędnik bez słowa zasiadł z tyłu pomiędzy Sky a Lennartem. Sztywny, nieuśmiechnięty, skinął jedynie głową siedzącemu za kółkiem Carax'owi.
-To w drogę? - zaśmiał się strażnik i nacisnął pedał, auto ruszyło.

Grupa II
Młodszy z mężczyzn wsiadł do auta i kiwając głową dwójce niezwykle młodych Strażników, bez słowa zapełnił lukę między nimi. Kiedy przez ramię dostrzegł, że drugie auto ruszyło, kiwnął głową.
-Możecie ruszać - odparł bez przekonania wymieniając z nimi jedynie krótkie spojrzenia.

[zt]

Instrukcje:
-Grupa I ma za zadanie opisać drogę do bramy i zachowanie wobec Strażników, następnie czekacie na mój post, wówczas znajdziecie się na terenie Rebeliantów, możecie już tam pisać.
-Grupa II, opisujecie drogę do Violatora, możecie już tam pisać, ja w międzyczasie wtrącę się.


[zt]
Czas wyjść z inicjatywą, hop siup dupy, albo stracicie je podczas nieudanej misji! Liczę, że za dwa dni będę miała, co pisać. Zero odpisu=zero reakcji!
Powrót do góry Go down
the civilian
Maisie Ginsberg
Maisie Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1951-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t3200-drown-them-in-charity-lend-them-comfort-for-sorrow#49982
https://panem.forumpl.net/t1798-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1800-paradise-circus
https://panem.forumpl.net/t2192-maisie
Wiek : 25 lat
Zawód : córeczka tatusia
Znaki szczególne : po-ciążowa sylwetka, szaleństwo w oczach

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptySob Mar 22, 2014 1:16 pm

Milczała przez całą podróż do więzienia, milczała w czasie przyjmowania do tego wspaniałego pięciogwiazdkowego apartamentu, milczała podczas przesłuchania, milczała, kiedy nakładano jej kajdanki i nawet nie pisnęła, kiedy wepchnięto ją do nieco zawilgłej celi na samym końcu długiego korytarza. Wyjątkowo cichego, nie rozglądała się i nie sprawdzała, czy za grubą ścianą siedzi jakiś naprawdę niebezpieczny więzień, gotowy przegryźć kraty i zamordować ją żyletką.
Nie bała się przecież wcale; ciągle nie potrafiła wywołać u siebie dawnego uczucia paraliżującego strachu, pojawiającego się tylko w obecności tej jednej osoby. Widziała, że to niebezpieczne: tylko głupcy nie obawiali się niczego i przeważnie oni ginęli w spektakularny i mało przyjemny sposób. Maisie musiała polegać na instynkcie i długich naukach: widocznie bardzo pomocnych, skoro przetrwała trzy ciężkie zimy z dala od skupisk ludzkich i prawie dwa miesiące na Ziemiach Niczyich. Unikając niebezpieczeństwa w sposób tchórzliwy - szkoda, że teraz Los okazał się niezbyt łaskawy i tym razem nie udało się jej uciec.
Spodziewała się raczej ataku histerii, szlochu, przerażenia, ale...nic takiego się nie działo. Czego żałowała; naprawdę pragnęła w końcu poczuć coś wyższego, żywszego, coś, co upewniłoby ją w tym, że nie jest wydmuszką, kimś niepełnym i nieznaczącym, kiedy nie ma obok niej jego. Bezskutecznie, ziarno zasiane w rozkosznym, czułym dystrykcie wydało już plony i siedząc na zimnej pryczy Maisie niemalże czuła, jak oplatają ją oślizgłe macki jakiejś obrzydliwej rośliny, zjadającej jej od środka. Pierwszy stopień psychozy; przymknęła oczy, oddychając głęboko i zaciskając skute dłonie na cienkim materiale zniszczonych spodni. Dobrze, że nie odebrano jej ciuchów i resztki godności; dalej miała na sobie znoszone, dużo za duże ubrania, w których wyglądała na jeszcze drobniejszą. Nawet w tak niewielkiej celi, której przyglądała się beznamiętnie, wsłuchując się w echo przybliżających się kroków. Nie planowała niczego, ucieczki, próby rozmowy czy przekonania kogokolwiek o swojej niewinności - znów poczuła się bierna i...to przeraziło ją niemal śmiertelnie, bo kiedy kajdanki zatrzasnęły się na jej nadgarstkach po raz pierwszy od dłuższego czasu poczuła się bezpiecznie. Wyuczona reakcja psychiki, która po trzech latach nie uwolniła się jeszcze z okowów innego, gorszego rodzaju.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptySob Mar 22, 2014 1:42 pm

Kiedy dowiedział się od zaufanego współpracownika (zaufanie zawsze oznaczało grube pieniądze), że ją złapali i jest tutaj, niemal w jego królestwie poczuł coś w rodzaju leniwej satysfakcji. Zero zaskoczenia, histerii czy pobiegnięcia do jej celi, by ją wyściskać i zapytać, czy wszystko w porządku i czy dostatecznie ją poturbowali. Przecież lubiła jego ostre pieszczoty, pamiętał jak na koniec siadała mu sama na kolanach, zachowując się raczej jak wyuzdana dziwka, nie córka, która teraz siedziała przerażona w okowach jedynej słusznej władzy. Nie śpieszył się wcale, spełniał swoje rutynowe zadania tak jakby złapanie Maisie było tylko kolejnym okienkiem w kalkulacji. Czekał na tę chwilę przez trzy lata, ale był przekonany, że prędzej czy później ona nastąpi, więc ze spokojem stoika zajmował się przesłuchiwaniem ważniejszych więźniów, zostawiając ją sobie na koniec.
Dość logiczne działanie, jeśli wziąć pod uwagę okoliczności, w których jego jedyna córka postanowiła uciec. Dobrze pamiętał ile trudu kosztowało go zatuszowanie jej działań w taki sposób, by nie groziła jej kara śmierci. Nietypowe, chętnie sam poderżnąłby jej gardło, ale nie zamierzał pozwolić nikomu z rządu na takie działanie. Należała tylko do niego i dlatego to on teraz szedł sprężystym krokiem do jej tymczasowego miejsca zamieszkania, nie zastanawiając się ani sekundy nad upływem lat.
Więzy krwi (nawet tej dziewiczej, którą wycierał z jej ud) były nierozerwalne i te trzy lata nie miały żadnego znaczenia. To był tylko jeden dzień, kolejna jej ucieczka czy donos złożony na niego u strażnika - pamiętał, że to był ostatni raz kiedy komuś powiedziała; bo ciągle byli rodziną i jego zadaniem było wyciągnięcie jej stąd. Za wszelką cenę, wszedł do środka niemal nieuzbrojony (oprócz pręta, którego obracał w szczupłych palcach), pozbywając się podsłuchu technicznego i personalnego oraz profesjonalnego zachowania na progu, kiedy podnosił ją za ramiona do góry, uderzając mocnym, prawym sierpowym w brzuch. Nigdy nie tknąłby jej delikatnej twarzyczki.
- Stęskniłem się za tobą - odrzekł, trzymając ją w ramionach na wypadek zasłabnięcia czy próby rewanżu i przesuwając wzrokiem po jej twarzy; obcej, wylęknionej i bardzo zabiedzonej. Chętnie powtórzyłby jeszcze raz sztukę witania się w domu Ginsbergów, ale była mu potrzebna do czegoś innego.
Spojrzał na nią raz jeszcze, krytycznie, uderzając prętem (jak to dobrze, że go zabrał) w jej okrągłe plecy.
- Nie garb się. Nie zachowuj jak zastraszona. Naprawdę nie pamiętasz czego cię uczyłem? Przez kogo wpadłaś? Przez kolejnego chłopca? Chcę go poznać - dodał beztrosko, rozgadany, troskliwy tatuś, który wspomina z błyskiem w oku jej pierwszą, nastoletnią miłość. - Też jest taki sztywny? - zapytał jeszcze po chwili, stały, makabryczny żart, ale musiała docenić to, że wznosił się na wyżyny gadulstwa w jej obecności. Wyraz sympatii, szacunku, czułości... i miłości?
Powrót do góry Go down
the civilian
Maisie Ginsberg
Maisie Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1951-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t3200-drown-them-in-charity-lend-them-comfort-for-sorrow#49982
https://panem.forumpl.net/t1798-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1800-paradise-circus
https://panem.forumpl.net/t2192-maisie
Wiek : 25 lat
Zawód : córeczka tatusia
Znaki szczególne : po-ciążowa sylwetka, szaleństwo w oczach

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptySob Mar 22, 2014 2:15 pm

Nigdy nie obawiała się samotności. Przywykła do niej, ba, zaprzyjaźniła się z nią i teraz przebywanie z ludźmi wydawało się jej przerażające, dlatego cieszyła się (o ile można pokusić się o tak radosne stwierdzenie w tej dość beznadziejnej sytuacji), że nie została umieszczona w celi dwunastoosobowej. W której zwariowałaby prędzej czy później - z naciskiem na ten pierwszy termin. Tak przecież stało się w Trzynastce; nie wytrzymywała ciągłej bliskości, szumu rozmów, przypadkowego muskania rękawów w wąskich podziemnych korytarzach, wspólnych śniadań, ścisku w windach. Traciła wtedy zmysły bardzo szybko i z perspektywy czasu wiedziała, że te najgorsze chwile w ukrytym dystrykcie były jednocześnie najlepszymi w jej życiu. Zdawała sobie sprawę ze swojego uzależnienia, z bierności i z tego, że gdyby w końcu coś w niej nie pękło - podyktowane histeryczną aspołecznością i klaustrofobią - nie odeszłaby od przybranego ojca nigdy. Za dużo połączeń, za krótka smycz, zbyt pokręcona psychika. Odzywająca się głośnym wrzaskiem dalej.
Oczywiście najgorzej było od razu po ucieczce, kiedy chciała wracać, ba, robiła to, próbując znaleźć drogę powrotną do Trzynastki, ale...z każdym porankiem było łatwiej, lżej, mniej przerażająco. Ruszała więc przed siebie, za plecami zostawiając nie tylko przeklęty dystrykt ale i najbardziej chore lata swojego życia. Mogło być to jakimś filozoficznym przeżyciem, ale w czasie tamtej wędrówki myślała wyłącznie o zdobyciu jedzenia, unikaniu ludzi i walczeniu z samą sobą. Ciągle budzącą się z krzykiem z najgorszych koszmarów: wcale nie zawierających bólu a wręcz przeciwnie, coś dużo bardziej uwłaczającego, co zagnieździło się gdzieś pod sercem i psuło każdy litr krwi.
Na szczęście zostawiła to za sobą, daleko, zamknęła za słabymi drzwiami, które i tak uchylała, jak dziecko podglądające przez palce sceny zdecydowanie nieodpowiednie dla jego oczu. Jedyne nieposłuszeństwo, na jakie mogła sobie pozwolić wobec samej siebie. Zdyscyplinowanej, zdecydowanej, pewnej siebie i jednocześnie tragicznie zagubionej, marzącej o tym, żeby w końcu móc się po prostu rozsypać.
Pewnie dlatego nie płakała i nie wymagała adwokatów, posiłku albo czegoś równie niedorzecznego w obecnych czasach. Czuła wielką ulgę, cztery ściany, krzywa prycza, chłodna podłoga, żadnego okna, równe kraty i cisza. Nie musiała martwić się o polowanie, pranie, szukanie jedzenia, wymianę leków, kradzieże portfeli i zabezpieczenie bezcennego plecaka przed deszczem. Sielanka.
Krótkotrwała; słyszała kroki, ale nie zwracała na nie większej uwagi, przymykając oczy i ignorując strażnika wchodzącego do celi. Zero reakcji, na kolejnym przesłuchaniu nie zamierzała wydobyć z siebie żadnego dźwięku...chyba, że strażnik okazał się niezwykle znajomy.
Głos, zapach, forma przywitania, rozstaw palców na jej ramionach, tępy ból, brak tchu, w końcu szeroko otwarte oczy i...Zaśmiała się cicho i urywanie po raz pierwszy od dobrych kilku lat, bardzo histerycznie, jakby jej organizm nie potrafił znaleźć odpowiedniej reakcji i uwolnienia uczuć, wybuchających boleśnie gdzieś pod jej sercem. Tak było, nie potrafiła opisać o czym myśli, co boli ją bardziej, czy w ogóle oddycha i jedyne, nad czym względnie panowała to ten donośny śmiech, zbliżający się niebezpiecznie do granicy zapowietrzenia. Przestała dopiero w momencie uderzenia w plecy, chichot urwał się w pół tonu i nieco zadrżały jej nogi, ale dalej czuła się niezwykle obco w swoim ciele.
Żadnego spięcia mięśni, chęci ucieczki, wrzasku, paniki, paraliżującego strachu. Zero roztkliwienia, wzruszenia czy niedowierzania. Brak odruchu wymiotnego i instynktu samozachowawczego, który powinien nakazać jej głośny wrzask czy szloch. Do szoku też było jej daleko, nie zalała się łzami, nie zaczęła trząść w jego ramionach tylko...zapadła w sobie? Odrobinę, patrzyła mu przecież prosto w oczy dość przytomnie, nie wyrywając się i prawie nie mrugając.
Nie mogła uwierzyć, że...Nie, problem w tym, że mogła. Wiedziała, że Gerard nie zginął w zniszczonym dystrykcie, że jest zbyt sprytny, żeby zostać zastrzelonym już w Kapitolu, spodziewała się, że odnajdzie się doskonale w tym nowym, wspaniałym świecie i że ostatecznie się spotkają. Dziwna pewność, którą nosiła w sercu od chwili w której przekroczyła granicę Trzynastki i która pozwoliła jej teraz nie umrzeć na zawał. Albo inne uczuciowe komplikacje.
Słyszała jego słowa, powinna wzruszyć się na wiecznie żywą (niedosłownie?) aluzję, ale nie odezwała się wcale, po prostu patrząc prosto w oczy swojego wieloletniego opiekuna, przyjaciela, ojca? Za dużo wzniosłych roli i relacji, żeby trzy lata mogły okazać się zabójcze dla siły tego związku.
Powrót do góry Go down
the pariah
Elsa Dimgast
Elsa Dimgast

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptySob Mar 22, 2014 2:23 pm

Kiedy Elsa otworzyła oczy, nie była pewna co się dzieje. Czuła potworny ból głowy, a wzrok miała nieco zamglony. Co, do cholery, się stało?
Ach tak, teraz sobie przypominała. Pomogła jakiejś dziewczynie w parku, zaczęły o czymś rozmawiać... Tamta miała ze sobą jakiś zeszyt, który chyba był ważny... I co potem? Co działo się później? Jakiś facet. Dziwny, udawał że czyta gazetę, to Elsa zauważyła od razu, nawet kątem oka. I... Ten przeklęty zeszyt, chyba o niego chodziło. Zabrali je z parku do... Tak, teraz widać to wyraźnie, do więzienia.
Została aresztowana! I to już drugi raz! Za pierwszym, co prawda, wypuścili ją już po dwóch dniach i odesłali ot tak, bez niczego, do KOLCa. Teraz jednak sytuacja wyglądała trochę gorzej. Kłopoty, w które wpakowała się parę miesięcy temu, nie były tak tragiczne, bowiem wpadła w nie jako prawowita mieszkanka Dzielnicy Rebeliantów. Teraz jednak była dla Strażników Pokoju tylko "robakiem z Kwartału" i wiedziała, że zostanie surowiej ukarana. Tylko, do stu diabłów, za co?!
Może to tamta dziewczyna w okularach? Może to była jakaś podpucha, może... Może coś było po prostu nie tak? Co prawda tamta nie wyglądała na kogoś, kto szykuje jakąś prowokację, ale w takich czasach wszystko jest możliwe. To pewnie ten podejrzany facet. Teraz takich ludzi było mnóstwo - ktoś na kogoś donosił, ktoś kogoś aresztował, zabijał... I nigdy oficjalnie nikt nie wiedział kto kogo. Rząd mówił o "nieszczęśliwych wypadkach" i "karaniu groźnych przestępców". Ciekawe co powiedzą o niej? Że jest niebezpieczna? Litości, przecież ona tylko chciała pomóc. Ale jak widać, nawet to w KOLCu może doprowadzić człowieka do więzienia.
Ale o co chodziło z tym zeszytem? Pamiętała jak przez mgłę, że dziewczyna nie chciała nawet wypuścić go z rąk. Kiedy ocierała krew z twarzy, ściskała książeczkę pod pachą i zerkała na nią co chwilę, jakby był to faktycznie jakiś skarb.
Może jest jakimś szpiegiem? Może ma jakieś naprawdę cenne informacje?
Elsa musiała przyznać, że nie było rozsądnym przechowywanie swej wiedzy w taki sposób. Ona sama też wiedziała wiele rzeczy. Tyle razy zdarzyło jej się usłyszeć czyjąś rozmowę, wydedukować coś po nic nie znaczących śladach... Miała żyłkę do takich rzeczy, jednak w przeciwienstwie do całej masy kapitolińskich szpicli i donosicieli jej informacje były zawsze potwierdzone, a jedyne miejsce, w którym cokolwiek na ich temat można było znaleźć, to jej własna głowa.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptySob Mar 22, 2014 2:56 pm

Miał ją. Nie psychicznie, choć dobrze wiedział, że nawet po okresie trzydziestu sześciu miesięcy ciągle jest od niego uzależniona i owa nić wzajemnych zależności właśnie została napięta do wszelkich granic; ale całkiem fizycznie - trzymał ją w garści, w szachu, jakkolwiek to nazwać posiadał ją w ten najprostszy, prymitywny sposób. Rozpalający go tak bardzo, że był przekonany, że nawet nowoczesna medycyna w Panem (zasługa Almy) nie ukoi gorączki, która trawiła jego ciało. Bardzo kiczowato, bardzo po ludzku, kiedy wręcz spalał się z powodu zrealizowanych fantazji - Maisie w kajdankach; Maisie, która błaga go o litość; Maisie, którą może rzucić o metalową pryczę i zaspokajać się nią tak długo aż znowu pocieknie krew po jej białych udach.
Pamiętał dobrze, że bała się pierwszego razu; że faktycznie krwawiła mocno i jedynym wsparciem był jej ojciec, który wcześniej sprowokował jej ból; uwielbiał to, że mogli być rodziną i jednocześnie za każdym razem plugawić te święte więzi, które jednak sprowadziły go tutaj. Mógł przecież się jej wyrzec; tak nakazywał jego zdrowy rozsądek; ale zamiast tego zjawił się tutaj, zastanawiając się, czy w tym jedynym wypadku zawahałby się przed użyciem pręta tak jak zwykł to robić z więźniami. Płci męskiej, bez głupiej naleciałości w postaci delikatności czy płaczu, który zawsze doprowadzał go do szału.
Córkę jednak wychował dobrze, po żołniersku, stała naprzeciwko niego i nie zanosiła się histerycznym szlochem (tylko śmiechem?), będąc pewnie w głębokim szoku, że jakaś część jej jaźni cieszy się ze spełnionego marzenia, podczas gdy druga jest śmiertelnie przerażona. Typowe zachowanie ofiary, ambiwalencja, która pewnie doprowadziłaby do tego, że powiesiłaby się na swojej wyciągniętej bluzce, gdyby tylko mogła go puścić.
Ale trzymał ją mocno, zbyt zdecydowanie, patrząc jak dosłownie kruszy mu się w rekach i zamiast kobiety znowu ma przed sobą jedenastolatkę, chowającą się przed opiekunem. Sporo wspomnień, zbyt dużo sentymentalności, więc przycisnął ją do siebie mocniej, łapiąc za kajdanki. Doskonale wiedział gdzie zaboli najmocniej, ciało Maisie było dla niego mapa, pełną punktów krytycznych, które wykorzystywał według własnego widzimisię. Nie zamierzał przecież jeszcze jej zabić, próbował tylko ocucić do wspaniałego, kapitolskiego życia. U boku ojca, który zadba o nią pod każdym względem.
Jak i teraz, przesunął palcami po jej kajdankach (takie same chciał jej założyć w Trzynastce) i po materiale jej bluzki, wyczuwając kości, małe piersi (zawsze lubił jej chłopięcą sylwetkę) i żebra, które teraz ścisnął tak, by odebrać jej oddech. Reanimacja w pełnej krasie, ciągle patrzył jej prosto w oczy, zupełnie jakby znaleźli się znowu w przestronnej kostnicy, ale zamiast jej chłopaka na stole leżała ona - anatomicznie naga i wyprana zupełnie ze wszelkich uczuć.
Tego ją uczył, tego ją nauczył, więc niemal uśmiechał się z rozczuleniem, całując ją w usta i wiedząc, że się nie odsunie. Nie miała jak, równie dobrze mógłby ją znowu zgwałcić i nie padłoby słowo protestu z jej strony. Na razie jednak kontrolował się doskonale, robiąc oględziny (zwłok?) i zachwycając się wewnętrznie córką. Duma ojcowska go rozpierała, czuł jak na nowo zaczyna w myślach kreślić kolejne plany, które zarzucił po jej ucieczce i pewnie dlatego zacisnął palce na jej szyi.
Chwilowo, nie chciał, żeby mu ją zabrali, więc był idealnie ostrożny.
- Dlaczego wpadłaś? - zapytał spokojnie, nadal trzymając ją w ryzach swojego panowania; był megalomanem wyśmienitym, właśnie otrzymywała tego próbkę, a może tak naprawdę doceniała schemat, który wpajał jej od lat. Dobrze wiedział, że nie tylko nauka pływania i strzelania zapadnie jej w pamięć. Maisie wiedziała, że musi mówić; że tak będzie lepiej dla niej, nie chciała przecież zdenerwować tatusia.
Powrót do góry Go down
the civilian
Maisie Ginsberg
Maisie Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1951-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t3200-drown-them-in-charity-lend-them-comfort-for-sorrow#49982
https://panem.forumpl.net/t1798-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1800-paradise-circus
https://panem.forumpl.net/t2192-maisie
Wiek : 25 lat
Zawód : córeczka tatusia
Znaki szczególne : po-ciążowa sylwetka, szaleństwo w oczach

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptySob Mar 22, 2014 4:30 pm

Po trzech latach rozłąki naprawdę powinna zareagować jakoś inaczej. Bardziej...dramatycznie, z większą emfazą, może nawet zahaczając o początki histerii. Zwinąć się w kłębek i łkać jak ofiara przemocy domowej, uderzyć go z całej siły w szczękę, plunąć w twarz albo zemdleć, koniecznie z gracją opadając na zimną podłogę.
Nic takiego, nawet nie uniosła wysoko brwi ze zdziwienia ani nie zagryzła wyschniętych warg. Spojrzenie miała idealnie puste, może w pierwszej chwili zdradzające coś więcej, ale po sekundzie rozpoznania zatrzasnęły się bezpowrotnie. Tak jak jej psychika wielokrotnie; mogłaby dokładnie obliczać wykresy na podstawie swoich zachowań. Zawsze po miesiącach bolesnej nieobecności, zaciśniętych powiek i idealnego odgrywania bladego trupa przychodził okres, którego nie chciała wspominać i którego po prostu się brzydziła. Paradoksalnie wolała widzieć w pamięci te wszystkie chwile, kiedy była bita i zmuszana niż tygodnie później, kiedy odgrywała swoją rolę tak przekonująco, że zatracała samą siebie. Nic dziwnego, że myślała o tym w tej jednej chwili: czas w Trzynastce przed ucieczką był właśnie takim przedstawieniem, ale po raz pierwszy widziała wtedy jego exodos. Tragedia antyczna w trzech aktach, zawierająca chyba wszelkie starożytne perfidie losu.
Ostro psującego wszystkie plany; Trzynastka miała być końcem a stała się tylko ważnym przerywnikiem, gradacją napięcia, osiągającego w końcu apogeum w zniszczonym Kapitolu. W mieście, którego Maisie - jak widać słusznie? - przeraźliwie się bała.
Myślała, że nie jest zdolna do uczucia strachu, że nawet powrót ojca marnotrawnego nie będzie w stanie wybić ją z rytmu nieprzytomnej obojętności, ale kiedy poczuła na swoim ciele jego duże dłonie w końcu zaczęła się niepokoić. Najpierw lekko, delikatne wibracje płynące z jego palców do mózgu, uruchamiające kolejne zapadnie i w końcu bolesny atak czystego strachu, promieniujący ze splotu słonecznego i porażający cały układ nerwowy, akurat w chwili, w której ją pocałował.
Mogła go ugryźć, odsunąć się albo patologicznie odwzajemnić pocałunek, ale jej ciało było zajęte zwalczaniem paniki, w końcu obecnej w wymęczonym organizmie. W końcu drżała a właściwie trzęsła się w jego - jakże opiekuńczych? - ramionach, łapiąc histerycznie powietrze prosto z jego ust, jakby była bohaterką taniej bajeczki o ożywczym dotyku, budzącym do nowego życia.
Gdzie nie było miejsca na sentymenty; obydwoje byli nieziemsko konkretni i nawet jeśli powinni przeprowadzić teraz poważną rozmowę o konsekwencjach jej ucieczki, o tęsknocie, wydarzeniach z tych trzech lat i o mdłościach, które poczuła razem z jego zapachem i wspomnieniami, to zupełnie nie wpisywali się w te wszystkie schematy. Proste pytanie, prosta odpowiedź, która padła po niecałej sekundzie. Ostra nauka widocznie zrobiła swoje, niezależnie od upływającego czasu.
- Przypadkowa kontrola. Nie mam dokumentów. Miałam broń - wychrypiała, jakby próbując układać głoski w jakieś urywane słowa, zupełnie niedorzeczne i nieoddające chaosu, dziejącego się w jej głowie. Nie nadążającej za paniką ciała, obrączki kajdanek stukały o siebie, tak mocno drżały jej ręce i miała wrażenie, że nogi nie utrzymają ciężaru jej ciała i zaraz naprawdę zacznie wrzeszczeć. Tak jak powinna.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptySob Mar 22, 2014 5:05 pm

Nie liczył na szczególnie dramatyczne zwroty akcji, na rozdzieranie szat (a przecież wędrował palcami pod jej bluzką) ani na histeryczną ucieczkę, która skończyłaby się wydarciem kończyn i smutnym losem inwalidki na rencie. Nie chciał tego dla niej, ale zdawał sobie doskonale sprawę, że być może nie będzie miał wyboru i że postępując słusznie (robił tak zawsze) zgubi ją w gąszczu formalności i paragrafów. Które jeszcze nie zostały wypowiedziane na głos, zupełnie jakby znowu cofnęli się do czasów beztroskiego milczenia, kiedy każde słowo przyprawiało ich o dreszcze. Miał wrażenie, że cofa się wtedy do prapoczątku, kiedy jeszcze nie było podsłuchów i wypowiedzenie zdania miało moc sprawczą. Ale byli w czasach innych; ona była jego córką na papierze, dopisał do akt, że umysłowo chorą (to tłumaczyło jej atak) i jedyne na co mógł zwrócić uwagę to huk kajdanek, które brzmiały dla niego cudownie złowrogo.
Powinien się o nią obawiać, być może już w głowie układać perfekcyjne plany wydobycia ją z więzienia i przeniesienia ukradkiem do swojego mieszkania, ale Ginsberg rozkoszował się tą chwilą jak nigdy, smakował ją i wyciskał z niej ostatnie soki, zaciskając palce na jej chudych ramionach i odwzajemniając się jej w każdym calu. Był dobrym nauczycielem; wszystko czym była Maisie pochodziło od niego, była jego idealną biologiczną kopią i naprawdę zastanawiał się, czy Darwin nie mylił się o raz za dużo, sugerując, że liczą się tylko więzy krwi i te związane z przetrwaniem. Gdyby tak było to już podjęłaby próbę ucieczki, a stała przecież dalej, usposabiając wszystko czym miała być..
To on ją ubierał i rozbierał; karmił i głodził (gdy na to zasłużyła); zaspokajał i strącał z orgazmu, przypalając jej uda; był jej mentorem i najgorszym koszmarem, który właśnie sprawiał, że oblizywał wargi z czystego zachwytu. Nie mógł porównać jej do żadnego innego więźnia, bo to on ją stworzył i tylko on znał każdy jej słaby punkt. Tak chyba mógł czuć się Bóg, który w tych wiekach stał się idealną mrzonką dla mas.
Nie było przecież żadnej sprawczej siły, więc i teraz Maisie była bezsilną laleczką, którą przestawiał z kąta w kąt, nie wypuszczając z rąk na sekundę. Dosłownie, również; nie zasługiwała na odpoczynek, dała się złapać. Był tym faktem jednocześnie zachwycony jak i zasmucony. Mógł ją podziwiać za przypadkowy powrót na łono stęsknionego ojca (i partnera), ale zwyciężyła w nim chęć ... nie, to nie był odwet; kolejna nauka, która skutkowała uderzeniem pręta w udo.
- Jesteś nieodpowiedzialnym dzieckiem. Ta sama broń, którą zabiłaś tych ludzi? - zapytał nagle, nie poprzestając na jednym razie; kary musiały być adekwatne do poziomu przewinienia - to poraziło go głupotą jak prąd elektryczny i mało brakowałoby, a zacząłby rozważać roztłuczenie jej czaszki o metalową pryczę.
Pamiętał jednak o uczuciach ojcowskich, za każdym razem muskał jej czoło ustami jakby przepraszając za coś czego musiał dokonać; nie liczyła się przecież radość ze spotkania, a świadomość tego, że zawiodła. I on będzie musiał to naprawić, poskładać ją na nowo według swojego wzorca. To była żmudna, syzyfowa praca, więc po kilku uderzeniach (jeszcze nie wyła?) postawił pręt na podłodze, obserwując ją uważnie. Zupełnie jakby liczył straty, które przyniosła im ta niespodziewana wizyta. Nigdy nie był typem sentymentalnego głupca, przeliczał na procenty każdą możliwość ucieczki, próbując nie dać się porwać rozrzewnieniu, które skończyłoby się zakatowaniem jej.
Powrót do góry Go down
the civilian
Maisie Ginsberg
Maisie Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1951-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t3200-drown-them-in-charity-lend-them-comfort-for-sorrow#49982
https://panem.forumpl.net/t1798-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1800-paradise-circus
https://panem.forumpl.net/t2192-maisie
Wiek : 25 lat
Zawód : córeczka tatusia
Znaki szczególne : po-ciążowa sylwetka, szaleństwo w oczach

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptySob Mar 22, 2014 5:24 pm

Coś w końcu w niej pękło, pozwalając na zalanie ciała cudownymi falami bezgranicznego strachu. Dość zwierzęcego a zarazem boleśnie ludzkiego - zastanawiała się jak mogła być tak głupia i pragnąć jakichkolwiek uczuć. Bycie uroczą wydmuszką bez żadnego życia wewnętrznego, skupioną wyłącznie na egzystencji i poszukiwaniach rodzeństwa wydawało się jej w tej chwili czymś idealnym, to nic, że od tego stanu psychicznego nie minęło nawet pięć minut. Odlegle, niedorzeczne i jednocześnie zachwycające.
Mogła płakać właśnie za tym i ewentualnie przez swoją głupotę i bezmyślność, która posłała ją w nieodpowiednie miejsce w nieodpowiednim czasie. Przecież wiedziała o odbiciu więźniów, o zaostrzonych kontrolach; mogła ten dzień spędzić w swoim śpiworze w muzeum, robiąc pranie, próbując od nowa nauczyć się czytać albo szukając przydatnych rzeczy w zgliszczach pobliskich budynków. Dalej pusta w środku, ale przynajmniej naprawdę bezpieczna - bez kajdanek i krat, oddzielających ją (teoretycznie?) od potwornego społeczeństwa, które najchętniej wytrułaby w jednej chwili.
Tego też nauczył ją Gerard; właściwie nie rozpoznawała już swoich cech charakteru, wszystko zlewało się w jedną kopię, z małą różnicą: Maisie była słabsza, bardziej podatna. Perfekcyjnie tańcząca marionetka, zawsze odskakująca od kuli, skierowanej prosto w czoło.
Ale kiedyś musiała się potknąć i potykała się właśnie teraz - chwiejąc się na nogach i praktycznie wisząc na nadgarstkach, uwięzionych w kajdankach - kiedy uczyła się na błędach. Dosłownie, w przenośni, dopiero po trzecim uderzeniu poczuła, że robi się jej słabo z bólu ale nawet nie pisnęła, czując tylko (fantomowo?) jak kości uda wibrują jej od kolejnych razów. To dlatego tak drżała, na pewno, wcale nie chodziło o skrajne wyczerpanie. Psychiczne, fizycznie trzymała się dobrze, była co prawda wychudzona, długie prawie do pasa włosy sięgały jej teraz ramion, ale nie miała żadnych siniaków...do tej pory. Nie skarżyła się jednak wcale, oddychając ciężko, kiedy usłyszała brzęk rury, uderzającej o podłogę. Bolało, ale większy dyskomfort czuła przy każdym muśnięciu czoła przez jego usta; robiło się jej niedobrze i tylko przytaknęła. Rzadko kiedy myślała o ucieczce z Trzynastki, o piątce niewinnych ludzi, którzy stracili życie tak naprawdę na darmo, bo przecież znów była w tym samym miejscu, z tą samą osobą. Której widocznie faktycznie była przeznaczona - Los był podły, kapryśny i miał niezwykłą wyobraźnię.
Powrót do góry Go down
the pariah
Ewangelina Stirling
Ewangelina Stirling
https://panem.forumpl.net/t1345-ewangelina-stirling
https://panem.forumpl.net/t1347-ewangela
https://panem.forumpl.net/t1989-ewangelina-stirling
Wiek : 16 lat
Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód
Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka
Znaki szczególne : Problemy z pamięcią
Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptySob Mar 22, 2014 5:38 pm

Plac oraz Park Zjednoczenia i Zwycięstwa


Teraz wszystko zaczęło się dziać w zwolnionym tempie, niczym puszczony tak właśnie film. Rozmówczyni Ewangeliny zapytała ją o zeszyt i zanim się namyśliła, co powiedzieć, ciasny krąg złożony z nieznajomych panów otoczył ich sylwetki.
- Witam panie - odezwał się jeden z nich. Ewangelina była zdezorientowana, ale nie aż tak, by nie wyczuć w powietrzu kłopotów. I to dość wielkich kłopotów. I coś czuła (było to przeczucie o wielkiej sile), że za tą akcją stoi ruda.
Kiedy tak o tym myślała, ludzie ci wpakowali obydwie dziewczyny do pojazdu, a jeden z nich chamskim gestem zabrał jej notes. Panienka Stirling przestraszyła się. Co ona zrobi bez zeszytu?

***
Wszystko działo się teraz bardzo szybko. Ewangelina z dziewczyną znalazły się w czymś na wzór celi. Celi więziennej. W co ja... to znaczy... w co my się wpakowałyśmy?, myślała panicznie. Rozglądała się wokoło i zauważyła obok siebie, siedzącą na pryczy, koleżankę. Albo nie koleżankę, to niezbyt dobre słowo na określenie dziewczyny dopiero co poznanej.
Cela była paskudna. Aż Ewangelina wzdrygnęła się na widok odrapanych ścian. Nie spamiętała zbytnio podróży tutaj - wszystko widziała, te wszystkie wspomnienia z tym związane, niczym przez mgłę. A teraz jakby się obudziła z tego pół-snu.
I znów przypomniała sobie o zeszycie i panika w jej duchu znów powróciła, acz ze zdwojoną siłą. Wstała i zaczęła nerwowo chodzić po tym małym pomieszczeniu. A w jej myślach wciąż kotłował się lęk. Tak, lęk - świadoma swojej choroby, bała się, że nie poradzi sobie z nim. o w sumie to była prawda. Zeszyt zawierał całą kwintesencję życia, jej życia. Bała się, że go zniszczą... podpalą albo coś w tym guście. Już mniej się obawiała opcji, że zapoznają się z jego treścią - co było raczej oczywiste, że tak zrobią - chociaż ów strach tego dotyczący był, ale nieznacznie mniejszy.
Jej chód wkrótce przemienił się w bieg. Wszystko w niej wręcz szalało. Przełożyła owo szaleństwo na zewnątrz. Rwała sobie włosy z głowy, a nawet, po jakimś czasie, zaczęła uderzać głową o paskudną ścianę. Każde z kolejnych uderzeń było mocniejsze od poprzedniego. Aż w pewnej chwili uderzyła zbyt mocno...
Upadła, tracąc przy tym przytomność.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptySob Mar 22, 2014 6:05 pm

Obserwował ją nadal ze skupieniem; ktoś tak inteligentny jak Ginsberg nigdy nie lekceważył przeciwnika ani tym bardziej przyjaciela, a w tej relacji nie było mowy o półśrodkach - miał wrażenie, że z całej puli uczuć, które kiedykolwiek zawładnęły jego wyobraźnią, Maisie otrzymała wszystkie. Była więc przeklęta; uderzał ją rytmicznie, był w tym genialny, ktoś kiedyś powiedział, że każdy jego akt przemocy ma znamiona sztuki i po raz pierwszy zgodził się z jakimkolwiek poglądem estetycznym. Nie był przecież artystą, a rzemieślnikiem (zazwyczaj); w tej konkretniej sytuacji był rodzicem, który właśnie przeżywa upadek dziecka.
Gdyby miał ciągle porównywać się z Bogiem (megalomania jak nic) to powinien wypuścić ją ze swoich opiekuńczych ramion i popchnąć na podłogę, by mogła klęczeć i błagać o przebaczenie w ten jeden sposób, który sprawiał, że łagodniał. Był szczerze zaskoczony tym, że jeszcze nie rozpina mu rozporka i nie zachowuje się jak wzorowa córeczka tatusia, a stoi chwiejnie i wygląda jak siedem nieszczęść, którymi po kolei karmił ją w ciągu czternastu lat, dbając o jej edukację na każdym polu.
Potrafiła więc nie tylko strzelać (pięć osób? był z niej dumny), ale nade wszystko zrozumieć swój błąd, który teraz nabierał kolosalnego znaczenia. Wiedział, że znaleźli się w martwym (dosłownie?) punkcie i Maisie jest o krok od dołączenia do swojego wybranka w nicości. Pewnie też ją powieszą, wyobrażał sobie jej martwe ciałko, które dynda na wietrze i byłby ogromnym hipokrytą, gdyby nie przyznał sam przed sobą, że ta wizja spowodowała u niego nagłą erekcję.
Której nie krył przed nią, otarł się o nią całym ciałem, patrząc na nią lubieżnie, sekundy czystego pożądania, które zawsze miało podobny prolog - uwielbiał ją właśnie taką, wyniszczoną, brudną, zastraszoną i jednocześnie usiłującą trzymać się równo na nogach. Wiedziała, że słabość jest pożywką tchórzy i że za słabość jest w stanie skręcić jej nadgarstek i kark bez mrugnięcia okiem.
- Tata wszystkim się zajmie - zapewnił ją absolutnie kłamliwie, patrząc prosto w te ufne (łudził się?) oczy, które przypominały mu zastraszoną sarenkę, wybiegającą prosto przed światła reflektorów jego samochodu. Potem była już tylko krew, nie powinien znęcać się nad stojącą nad grobem córką, ale przecież robił to z miłości; dlatego teraz zaciskał paznokcie na jej udach, próbując nie omijać żadnego miejsca, w którym lądował pręt. Traktował ją przecież ulgowo, była jego ukochanym dzieckiem i należał się jej szacunek, więc zwlekał z przerżnięciem ją na kratach; zbyt cenił ich intymne chwile we dwoje, zresztą już jedno przedstawienie mieli za sobą, więc nie karał jej publicznie, zapowiadając jedynie oczywistości. Należała do niego, bez niej czuł, że spoiwo jego łańcucha ewolucyjnego pęka z hukiem, tego nie czuł przy żonie ani przy kolejnych kochankach. To Maisie miała stać się tą wybraną i nie zmieniło tego zabójstwo pięciu osób czy próba bezsensownej ucieczki.
Powrót do góry Go down
the odds
Nightlock
Nightlock
Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptySob Mar 22, 2014 7:12 pm

Dziewczyny, mogące bezskutecznie przeszukiwać swoje kieszenie w poszukiwaniu skonfiskowanych proceduralnie własności, zamknięte w klatce niby dwa ptaszki – rządowy śledczy uśmiechnął się pod nosem, leniwie wystukując jakiś rytm długopisem o podłokietnik fotela w swoim biurze. Nogi założone na blat, elegancki wystrój wnętrza i praca zapewniająca bezpieczeństwo, a za razem pozwalająca uwolnić sadystyczne popędy oraz chorobliwą podejrzliwość, psychotyczne wietrzenie spisków.
Praca idealna dla mężczyzny, który zdjął swój prochowiec gdy tylko znalazł się w budynku tymczasowego więzienia. Powiesiwszy go na wieszaku rozsiadł się we własnej ciasnej, choć urządzonej z przepychem, kanciapie w oczekiwaniu na wieści – w chwili pełnej zadowolenia i nudy rozległo się pukanie. Rządowy śledczy szybko przyjął godną swojej rangi pozę, nogi pospiesznie zabierając z blatu, odkładając długopis na miejsce; krótkie „Proszę!”wypowiedział po chwili na tyle głośno, by czekający pod drzwiami podwładny nie mógł powiedzieć, że nie usłyszał zaproszenia do środka.
Odkaszlnął, zza drzwi wyłonił się agent obarczony jeszcze w parku odpowiedzialnością za skonfiskowany notes – trzymał go niepewnie w ręku, a po jego oczach śledczy już wiedział, że przyniesione mu wieści nie będą dobre.
Skinął ręką nakazując tym samym podwładnemu mówić.
-Nie rozszyfrowaliśmy notatek, panie śledczy- powiedział głosem zbitego psa, obserwując mars pojawiający się na czole szefa. –Ale dziewczyny już się obudziły- dodał szybko, mając nadzieję, że kara za nieudolność nie będzie zbyt sroga.
-Przygotuj je, zejdę na przesłuchanie za pół godziny- wydał polecenie oznaczające: potłucz je trochę, postrasz, wymęcz, pobij, żeby dla mnie już tylko śpiewały co i jak zamiast się stawiać.
Tak też się stało – tortury, jak widać, w niektórych służbach wróciły do łask po paru wiekach. Być może kiedyś wrócą także szafoty? Dwóch osiłków, niepotrzebnie dużych jak na dwie kobietki i równie niepotrzebnie brutalnych, weszło do wspólnej ich celi. Ocucili nieprzytomną zawartością nocnika z sąsiedniej celi i kilkoma uderzeniami w twarz. Ciosy wymierzane w brzuchy, powietrze ciężko uchodzące przez skurczoną niespodziewanym uderzeniem przeponę. Wygięte w tył ręce, palce bliskie wyłamania, pręgi na plecach pozbawionych wierzchnich warstw odzienia.
Prośby o zaprzestanie zbywane rubasznym śmiechem...


-Dwójka


Ostatnio zmieniony przez Łykołak dnia Pon Mar 24, 2014 9:01 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the civilian
Maisie Ginsberg
Maisie Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1951-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t3200-drown-them-in-charity-lend-them-comfort-for-sorrow#49982
https://panem.forumpl.net/t1798-maisie-ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1800-paradise-circus
https://panem.forumpl.net/t2192-maisie
Wiek : 25 lat
Zawód : córeczka tatusia
Znaki szczególne : po-ciążowa sylwetka, szaleństwo w oczach

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptyNie Mar 23, 2014 11:01 am

Nienawidziła, kiedy używał tego przeklętego słowa. To nic, że sama zaczęła go tak nazywać, namolna dziewczynka lat dziesięć, próbująca zwrócić na siebie uwagę obojętnego opiekuna. Kiedyś często zastanawiała się, czy gdyby wtedy nie walczyła tak o uwagę, o powrót do normalnego domu w innej konfiguracji osobowej, to wszystko potoczyło się inaczej. Naiwnie sądziła, że tak, że pewnie byłaby ignorowana, niekochana i odrzucana aż do osiągnięcia pełnoletności. Potem zero kontaktu, rzucenie na głęboką wodę nieprzyjaznego świata i...mogła sobie nie poradzić. Albo wręcz przeciwnie, być kimś normalnym; kobietą, której największym zmartwieniem było ewentualne więzienie a nie perspektywa spotkania w nim swojego ojca.
Starała się myśleć o nim w innych kategoriach, oschłych, zdystansowanych, czysto oficjalnych, ale trzynaście lat wspólnego życia - bo dzielili przecież każdą chwilę, każdy aspekt przemiłej egzystencji w jednym a najgorszych dystryktów w Panem - sprawiło, że zapominała o prawdziwej rodzinie, stawiając w centrum wszechświata Gerarda. Cudowne pranie mózgu, subtelna, ciągła, niekończąca się manipulacja i pogrywanie najprostszymi emocjami - powinna chylić czoła przez zdolnościami Ginsberga do wślizgiwania się w psychikę i przestawiania całej osobowości według swojego pomysłu. Oczywiście boleśnie, lobotomia bez znieczulenia, ale nie była to toporna metoda prób i błędów. Była przecież doskonale wychowanym dzieckiem, córką z planem na całe życie przy boku tego jedynego.
Patologia w najbrudniejszym tego słowa znaczeniu, rozgrywająca się w równie nieczystym miejscu. Na które Maisie już nie zwracała uwagi, równie dobrze mogła być znowu w małej chacie w Jedenastce albo na nieuczęszczanym korytarzu na jednym z niższych pięter Trzynastki. Delirium, seria niefortunnych zdarzeń; mało obchodziły ją kraty czy jakiekolwiek prawne ramy, w które została na siłę wepchnięta. Nie myślała o tym, czy Ger został strażnikiem więziennym czy po prostu znalazł się tutaj przypadkowo albo w końcu wkradł się w łaski Almy tak bardzo, że uczyniła go swoją prawą ręką. Wszystkie głębsze myśli i spostrzeżenia blakły w porównaniu z bólem, odczuwanym coraz intensywniej. Zawsze tak było; jeszcze kiedyś była przekonana, że człowiek się przyzwyczaja, obojętnieje i po prostu przestaje czuć, ale przy Gerardzie wszystko było coraz bardziej płonące, nakręcające i...po prostu złe. Ginsberg przetrącił jej kręgosłup moralny i teraz była potłuczoną marionetką. Dalej milczącą, chociaż przy każdym nacisku jego dłoni oczy szkliły się jej mocniej i oddychała coraz szybciej, jak spanikowane zwierzę, w końcu złapane we wnyki. Bardzo prymitywne, w końcu sama niemalże rzuciła się w pułapkę i mogła teraz koncentrować się wyłącznie na próbie przystosowania się do nowej sytuacji. Żadnych planów ucieczki czy prób bezsensownej walki - w obecności Gerarda instynkt samozachowawczy wyłączał się w ciągu jednej sekundy.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 EmptyNie Mar 23, 2014 12:00 pm

Nigdy nie cenił rodziny jako podstawowej komórki społecznej, która może wpłynąć na psychikę człowieka w ten jeden kategoryczny sposób. Ciężko było odkręcać zakorzenione głęboko w podświadomości urazy i uprzedzenia, które zostały nabyte we wczesnej fazie dzieciństwa; zawsze zastanawiał się, czy być może on podlega tym zabawom z psychiką, która dopiero się kształtuje. Coś na obraz drzewka, które przycięte zbyt wcześnie, zaczyna rosnąć w boki zamiast piąć w górę i traci swój koloryt. Coś na wzór suki z rodowodem, która puszcza się z kundlem i już zawsze pomiot zostaje skażony. Na próżno, jego rodzina była przecież świetlanym przykładem w Kapitolu, sam budował dom od podstaw w krainie zabaw i zbytków i wreszcie wychował swoją córkę tak, by była idealnym materiałem, na którym sam żłobił rysy tak doskonale i głęboko, że mógł przysiąc, że nadal czuje lęk przed pójściem do kostnicy.
Nie miał wyrzutów sumienia; być może ta zdolność została wypleniona przez naturę jako coś absolutnie zbędnego w sztuce przetrwania Gerarda Ginsberga; być może kierował się tym jednym prawem, które tłumaczyło wszystkie podłości (jakby jeszcze potrzebował usprawiedliwienia), których dopuścił w procesie wychowania swojej córki na kobietę zaradną i pewną siebie. Nie liczył ofiar, które dosłownie zawisły nad nim (ś.p..... jak mu tam?), ale był wciąż nią zawiedziony i niemal ze smutkiem przyjmował jej zachowanie. Był absolutnie rozczarowany faktem, że musi ją ukarać za tę niesubordynację (czasami nie dostawała tylko za oddychanie) przy tak małym nakładzie środków jakie zapewniała marna, mała cela, za ścianami której rozgrywało się osobne przedstawienie. Pamiętał, że pieprzył ją kiedyś jeszcze w Jedenastce, wysłuchując krzyku ofiar, które mieszały się z jej jękami. Nigdy nie zapytał, czy wtedy po raz pierwszy oddała mu się cała; szorowała się zawsze po z zamiarem zdarcia skóry z ramion do chwili, kiedy nie zaproponował jej (akt ojcowskiego miłosierdzia), że zrobi to za nią i na pewno bardziej dokładnie niż byle jaki pumeks. Od tamtej pory poddawała mu się lekko; za lekko, krew rozlewała równie nieporadnie jak zupę, którą przygotowywała po jego ciężkiej pracy. Nie rozumiał więc zupełnie czemu teraz sama naraża się na jego gniew, trzęsąc się jak osika. Zupełnie jakby szykowali ją na śmierć, a przecież już doszło do spotkania z Ojcem Niebieskim, z jedynym jej Sędzią i jedynym Obrońcą, który właśnie zaciskał palce na jej długich włosach, nie wahając się przed pociągnięciem ich aż po cebulki.
Zniszczone, brudne, miał ochotę z(a)łamać (jej) ręce w geście absolutnej bezsilności. Tak chyba czuli się wszyscy rodzice, kiedy dziecko wracało do domu z kiepskim tatuażem i kolczykiem w pochwie. Jak na razie preferował zasadę domniemanej niewinności i sycił się tylko i wyłącznie dotykiem jej chudego ciałka, łapiąc ją za podbródek i podnosząc jej głowę do góry.
- Komu się oddałaś? - zapytał spokojnie, zero histerii czy niepotrzebnych gróźb, te zawisły w powietrzu same, zagęszczając jeszcze atmosferę (o ile to było możliwe), kiedy przycisnął ją do ściany, trzymając dalej za włosy w najczulszym geście kochanka i ojca, który tylko czeka, żeby zatopić zęby w tej przeraźliwie przezroczystej skórze.
Ginsberg nie marnował czasu, mieli go przecież niewiele - równie dobrze już mógłby podpisać na nią wyrok śmierci, ale był przekonany, że jeśli (o ile do tego dojdzie) Maisie zostanie skazana to jak przystało na dobrego ojca, wyprawi ją w tę ostatnią podróż sam i na swoich warunkach.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Tymczasowe więzienie   Tymczasowe więzienie - Page 4 Empty

Powrót do góry Go down
 

Tymczasowe więzienie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje-