Wiek : 24 lata Zawód : Artysta malarz Przy sobie : nóż ceramiczny, gaz pieprzowy
Temat: Lennart Bedloe Pon Mar 17, 2014 11:05 am
Lennart Bedloe
ft. Cesar Casier
data i miejsce urodzenia
22 listopada 2259
miejsce zamieszkania
Kwartał Ochrony Ludności Cywilnej
zatrudnienie
Artysta malarz (w swojej pracowni)
Rodzina
Jego matka Sophia, właścicielka paru ekskluzywnych butików, zginęła w wyniku zamieszek w Kapitolu. Lenny’emu, który akurat wtedy był z nią, udało się wyjść z tego cało, ale na własne oczy widział jej martwe ciało. Rodericka, ojca Lena i dyrektora banku, spotkał podobny los, ale tym razem wiadomość o jego śmierci przyszła ze szpitala. Zginął w wyniku ran odniesionych w wybuchu. I o ile śmierć matki naprawdę w niego uderzyła, tak śmierć ojca już niekoniecznie. Rzadko się widywał z Roderickiem, który wiecznie był zapracowany, a kiedy już mieli okazję spędzić razem trochę czasu, to ten zazwyczaj punktował go ze wszystkiego, co robił. Nigdy też nie popierał jego pasji, uważał to za głupotę, chciał mieć syna, który pójdzie jego ścieżką, a nie własną. Stosunki między nimi były zazwyczaj bardzo napięte, jego śmierć mniej dotknęła Lena. Lennart nie ma pojęcia, co się stało z dziadkiem, Corneliusem, naukowcem i właścicielem kilku laboratoriów. Pewnego dnia po prostu zniknął. Choć to prawdopodobne, że nie żyje, Lenny w to nie wierzy. Dziadek zawsze był nadzwyczaj sprytną i przezorną osobą i chłopak podejrzewa, że Cornelius po prostu gdzieś się teraz ukrywa.
Historia
Roderick i Sophia zawsze utrzymywali, że pochodzą ze starego rodu angielskich szlachciców. Nikt nie wie, czy to prawda, jednak to przekonanie sprawiało, że zachowywali się niczym prawdziwi arystokraci. I nauczyli tego swojego jedynego syna – Lennarta. Miał być lepszy od innych, bardziej wspaniałomyślny, bardziej dumny, bardziej… szlachecki. Taki też się stał. Lenny również już od małego znacznie różnił się od swoich rówieśników w poglądach. Na przykład, absolutnie nie pozwalał swojej matce, by farbowała mu włosy, kazała nosić peruki czy ubierała w jakieś fikuśne stroje. Nie miał w zwyczaju oglądać Głodowych Igrzysk, gdyż uważał, że są okropnie brutalne i że go najzwyczajniej w świecie boli, kiedy widzi, jak trybuci nawzajem się ranią. Raz jeden namówił ojca na sponsoring dziewczyny z Siódemki, która mu wyjątkowo przypadła do gustu. Nie miał wtedy jeszcze nawet dziesięciu lat, a na widok ślicznej piętnastolatki szybciej zabiło mu serce. Niestety, dziewczyna nie dotrwała do końca Igrzysk, skończyła z poderżniętym gardłem, kiedy oprócz niej na arenie było jeszcze tylko trzech trybutów, co na pewien czas załamało chłopaka. Obraził się na Igrzyska i odmówił ich dalszego oglądania. Rodzice Lennarta byli tak bogaci, że właściwie do końca życia mógłby jedynie leżeć i pachnieć. Co też właściwie robił przez większą część swojego istnienia. Ojciec chciał mu znaleźć zajęcie, próbował obsadzić go na jakimś niskim stanowisku w banku, którego był dyrektorem lub nauczyć go jak zarządzać paroma ekskluzywnymi butikami, które były własnością matki. Dziadek również usiłował go w coś wkręcić, pragnął uczynić z niego naukowca w jednym z jego laboratoriów, których badania Kapitol opłacał naprawdę sowicie. Wszystko na próżno, Lenny czuł się stworzony tylko do jednej rzeczy – do sztuki. Niesamowity talent do rysowania odkryto u niego jeszcze za dziecka i od tamtej pory Sophia, jedyna osoba, która go w tej pasji wspierała, robiła absolutnie wszystko, by rozwinąć jego umiejętności tak mocno, jak tylko się da. I udało jej się, bo z każdym kolejnym rokiem rysunki Lennarta przechodziły same siebie, aż w końcu portrety spod jego ręki trudno było odróżnić od zdjęcia. W kręgu jego zainteresowań co do obiektów, które miał malować, głównie znajdowali się ludzie, choć krajobrazy rysuje/maluje z nie mniejszą pasją. Lubi malować sceny batalistyczne oraz postacie z mitów, legend czy bajek. Szczególnie upodobał sobie rysowanie ludzi jako starców, dodając im lat i tworząc w ten sposób pogląd, jak mogą wyglądać za kilkanaście, kilkadziesiąt lat. Jego pokój od zawsze pełen był zarysowanych kartek, farb, pędzli, ołówków i sztalug, swojej pasji poświęcił każdy wolny kawałek przestrzeni. Młodość miał raczej burzliwą, bo ubzdurał sobie, że jako artysta musi doświadczać wielu rzeczy. I doświadczał. Niektóre były wybierane roztropnie i miały jakiś sens, inne cechowały się lekkomyślnością i na próżno było szukać w nich jakiegoś specjalnego wydźwięku. Zrobił parę rzeczy, których do dzisiaj żałuje, ale znalazły się też takie, z których jest dumny. Wybuch rebelii był dla niego najgorszym, co, jego zdaniem, mogło mu się przytrafić. Powoli on i jego rodzina zaczęli tracić wszystko. I w końcu stracili. Lennart przez cały czas robił absolutnie wszystko, żeby ocalić swoją skórę i całkiem mu to się udało. Teraz siedzi zamknięty za murami KOLCa, ale przynajmniej żyje. W biedzie co prawda, utrzymuje się tylko z tego, co uda mu się zarobić na swoich dziełach. Czasami wymyka się do Dzielnicy Rebeliantów, bo tam może lepiej zarobić, z oczywistych względów. Tam ludzie mają czym płacić, w KOLCu z pieniędzmi bywa różnie. Bardzo usilnie stara się zarobić cokolwiek, bo oprócz siebie, ma do wyżywienia jeszcze jedną gębę – kota, przybłędę, którym postanowił się zaopiekować.
Charakter
Lenny został wychowany jak na szlachcica przystało. Cechuje go więc pewne poczucie wyższości nad innymi oraz to, że wszystko traktuje niezwykle honorowo. Ma gest i bez większego problemu będzie próbował pomóc każdemu, kto jego zdaniem tej pomocy potrzebuje (sam zawsze utrzymuje, że nie potrzebuje pomocy od nikogo, choćby był w naprawdę beznadziejnej sytuacji. Dodatkowo nie lubi mieć długów wdzięczności). Chętnie pożyczy ci pieniądze, ale sam nigdy o nie nie poprosi. To kwestia dumy. Jest szczery i kryształowo uczciwy, to również kwestia dumy, której na szwank na odważy się wystawić. Skutkiem ubocznym takiego wychowania jest niebywała próżność, bo chłopak zdecydowanie zbyt dużo uwagi poświęca swojemu wyglądowi. Pilnuje, by nie pojawiła się żadna skaza czy to w postaci jakiegoś zadrapania, czy plamie na ubraniu, bo wtedy jego humor ulega znacznemu pogorszeniu. A Lennart w złym humorze, to Lennart jeszcze bardziej kapryśny, zarozumiały i skłonny do obrażania się, niż zazwyczaj. Jest osobą dość żywiołową i dodatkowo głośną – gdziekolwiek się pojawi, na pewno będziesz o tym wiedzieć. Zazwyczaj dużo mówi, najczęściej o sobie, ale kiedy trzeba, to potrafi milczeć. Umie wyczuć moment, zawsze stara się być taktowny. Szybko się obraża i równie szybko wpada w gniew, a wtedy zdecydowanie można go nazwać gorącą głową, bo jeśli coś nie przywróci mu trzeźwego myślenia (a trzeba przyznać, że potrafi myśleć roztropnie i przezornie), to pozwala emocjom przejąć nad sobą kontrolę, a z tego nigdy nie wychodzą dobre rzeczy. Przyjaciel z niego zdecydowanie złoty. Dla osób, które obdarzył przyjaźnią, jest w stanie zrobić wszystko, absolutnie wszystko, nie patrząc na cenę i siebie samego. Nieważne, co by to było, dla nich zawsze będzie gotowy do poświęceń. Przyjaźń jest jedną z tych rzeczy, które ceni najwyżej na świecie. Przyjaciół kocha jak własnych braci… lub też siostry. Jego sympatię nie jest trudno zdobyć, Lenny jest wyjątkowo otwarty na ludzi. Choć ma nawyk mówienia do wszystkich „Mój przyjacielu”, to jednak zdobyć ten status nie jest łatwo. Len wbrew pozorom bardzo uważa na to, komu ufa. Niestety to również okropny tchórz. W sytuacjach zagrożenia zdrowia natychmiast ucieka, a życia… robi absolutnie wszystko, żeby tylko przeżyć, nieważne, do czego będzie musiał się posunąć. Czasami posuwa się przez to bardzo haniebnych, w jego uznaniu, czynów, o których nigdy nie wspomina nawet słowem. Zaznaczę jednak, że przyjaciół nigdy nie zdradzi. Kiedy ma do czynienia ze swoją pasją, zmienia się nie do poznania. Zwykłe obmyślanie tego, co będzie rysował, potrafi sprawić, że Len staje się cichy, spokojny i wrażliwy na nawet najcichszy dźwięk. Podczas rysowania, lub malowania, na jego twarzy widnieje najwyższe skupienie, z którego bardzo trudno jest go wyrwać, ale jeśli komuś już się uda… Bedloe staje się wtedy wyjątkowo nieprzyjemny. Tworzenie jest dla niego świętością, której nie można zakłócać. Nieprzyjemny będzie również wtedy, kiedy dzieło, nad którym obecnie pracuje, wyjątkowo mu nie wychodzi. Przy okazji ma niezwykle specyficzny pogląd na sztukę. Uważa, że jest to coś ulotnego; coś, co najpierw jest zachwycające i oszałamiające, a niedługo potem znika, utrwalając się jedynie w pamięci. Dlatego też co jakiś czas, zazwyczaj co dwa, trzy tygodnie, urządza Wielkie Zniszczenie, podczas którego pali (lub niszczy w inny sposób) wszystko to, co wytworzył. Wyjątkiem są działa robione na zamówienia bądź przeznaczone na sprzedaż, dzięki którym może wyżyć. Jeśli zaprosił cię na takie Wielkie Zniszczenie wiedz, że jesteś dla niego nie byle kim.
Ciekawostki
- jest właścicielem kota, którego nazwał Czort. Znalazł go, kiedy był jeszcze kociątkiem, wykazywał się wtedy wielką chęcią do psot. Niestety, całkiem niedawno mu to minęło i kocur stał się wyjątkowym leniem. Lenny miał nadzieję, że wytresuje sobie kota łowczego, tak sobie ubzdurał, ale Czort ani myśli polować czy dawać się tresować. Bedloe jest jeszcze dobrej myśli, w końcu to młody kot - nie można nazwać specjalnie wysokim kogoś, kto ma równe 170 centymetrów wzrostu, ale za żebyście widzieli, jaki jest zwinny! Umiejętność sprawnego wspinania się po drzewach, płotach czy nawet ścianach budynków w okresie licealnym była naprawdę niezbędna. Teraz to procentuje - jest zdania, że miłość nie zna podziału na płeć, wiek… i z pewnym wahaniem, że na status majątkowy też nie - chociaż nadzwyczajnie dba o swój wygląd, to już o wygląd swojego mieszkania niekoniecznie. Wśród jego rzeczy panuje zazwyczaj bałagan. Kiedy ktoś mu zwraca na to uwagę, uprzejmie odpowiada, że „tylko geniusz panuje nad chaosem”. Tak naprawdę to najzwyczajniej w świecie nigdy nie chce mu się sprzątać. W domu nie musiał tego robić. Paradoksalnie, nie przepada za wszechobecnym brudem i kurzem, woli ład i porządek - nienawidzi zimna, zima jest dla niego najgorszą ze wszystkich pór roku. Uwielbia za to słońce i temperatury przekraczające 25 stopni - nie bierze narkotyków, nie pali… czasami tylko pije, ale czasami i w raczej zaufanym towarzystwie, ponieważ nie ma najmocniejszej głowy - bardzo często przebywa poza swoim mieszkaniem, szukając inspiracji dla nowego dzieła. Nie zdziw się, kiedy zobaczysz go siedzącego na jakimś drzewie. Nocą chętnie przebywa na dachach budynków