|
| Stanowisko pierwszej pomocy | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Stanowisko pierwszej pomocy Pią Sie 08, 2014 1:14 pm | |
| Wbrew pozorom pierwsza pomoc może się okazać bardzo ważna na arenie - przekonasz się o tym, gdy to zadrapanie na ramieniu, które jeszcze wczoraj nie wyglądało tak źle, nagle sprawi, że cała ręka spuchnie i zacznie boleć. Nie będzie też wcale lepiej, kiedy podczas schodzenia ze stromego zbocza kilka luźnych, zdradliwych kamieni osunie się pod Twoimi stopami, po czym stracisz równowagę, upadniesz i skręcisz kostkę. Na arenie znajduje się wiele niebezpieczeństw, które tylko czekają, by choć trochę Cię uszkodzić. Przy tym stanowisku masz okazję nauczyć się, jak postępować z wszelkimi ranami kłutymi i ciętymi, złamaniami, a nawet ze zwyczajną wysypką, bólem głowy lub gorączką. Trener zademonstruje Ci także metodę wykonywania RKO. |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : prostytutka/kwiaciarka Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Pią Sie 22, 2014 3:12 pm | |
| Brnęła przed siebie w amoku starając się wyminąć nieprzyjemne sylwetki rzucające cień. Było ich kilku, jeszcze jedna taka. Myślała o tym wszystkim źle. Bała się, że czas który jej dano, powoli znika, a ona razem z nim. Bo nie miała już dużo czasu, choć starała się jakoś sobie radzić. Wokół byli oni wszyscy: chłodni, zdystansowani i zawzięci. Brnęli do przodu, niszczyli wszystko na swojej drodze niczym śmiercionośne maszyny, a ona jedna nie wiedziała, co mogłaby na to poradzić. Spotkała Carly, znowu nie natknęła się na Raphaela, i znowu miała ochotę wyć do poduszki, ale przetrwała kolejny wieczór z zaciśniętymi ustami wpatrując się w ekran emitujący powtórki z Parady. To było odprężające. Zamykała się czasem w pokoju, czytała pojedyncze książki, czasem instrukcje, które dotyczyły jakiś głupot pokroju "jak naprawić kran", choć wątpiła, aby przydało jej się to podczas Igrzysk. Wręcz przeciwnie. Czuła dziwaczną rezygnację, nie, to nie to, raczej spokój i odprężenie, gdy nie myślała o arenie, gdy nie wychodziła do ludzi w szale przygotowań, do ludzi, którzy walczyli o najwyższą stawkę już teraz. Wszystko zaczęło się od momentu, gdy zawitali do swoich apartamentów. To wszystko. I nawet nie chciała wspominać o tej rozmowie, nie miała ochoty na żadne dyskusje z mentorem lub ewentualnym partnerem, który ostatecznie będzie starał się ją zabić. A może to tylko taka gra, może to tylko zabawa, którą oboje toczą? Nienawiść za nienawiść? Raczej nie mogła nazwać tego w ten sposób, na pewno nie. Ale nie mogła też trwać w izolacji, uciekać przed ludźmi i ich własnym ogniem, bo pomyślała w końcu, nieco zmęczona i zirytowania brakiem zajęcia, że czas wziąć się za siebie, czas ruszyć do przodu. Z czymkolwiek. A chabry nadal nie stały na stoliczku. I przestała już w niego wierzyć, w tego pana, który obiecał, że je przyniesie. Noah? Tak. Ale zaraz o tym zapomniała, ruszyła ku sali, gdzie każdy kolejno ćwiczył swoje umiejętności i znalazła jedyny wolny punkt, gdzie mogła na moment się rozluźnić, aby zaraz rozpocząć prawdziwe przygotowania. -Dzień dobry! Nie wiem od czego zacząć, alee... czy mogłaby nauczyć mnie pani albo opowiedzieć trochę o tym, jak tamować krwotoki zewnętrzne. Wiem że to są podstawy, ale lepiej podstawy niż nic, prawda? - uśmiechnęła się szeroko do instruktorki. I niech się dzieje co chce. |
| | | Wiek : skończona osiemnastka. Zawód : rzeźnik, zajmuje się też szmuglowaniem. Przy sobie : kurs pierwszej pomocy, zwiększenie szansy na powodzenie podczas walki wręcz oraz zwiększenie szansy na skuteczną obronę. Obrażenia : psychiczne? Za mało miejsca.
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Pią Sie 22, 2014 3:34 pm | |
| /mini siłownia/ Tym razem również nie wyglądał na za bardzo zainteresowanego rozmową z trenerem. Tak właściwie miał ochotę po prostu rozejrzeć się po tym stanowisku i zrobić sobie dziesięć minut przerwy nim uda się w inne miejsce, gdzie zabawi już zdecydowanie dłużej. Szukał wzrokiem czegoś ciekawego, licząc na to, że uda mu się zwędzić jakieś tabletki o dość interesujących właściwościach. Nie miałby nic przeciwko naćpaniu się wieczorem. Mocno się jednak rozczarował. Wyglądało na to, że to raczej stanowisko teoretycznej wiedzy o pierwszej pomocy, bo poza takimi rekwizytami jak Mała Ania czy też Ambu Uniman do RKO... Cóż, za wiele się tu nie znajdzie. A tak się składa, że Irving znał odpowiedzi na najczęściej zadawane przy tym stanowisku pytania. Biologia, a szczególnie anatomia (zarówno zwierzęca, jak i ludzka), to przecież jego konik. A bycie hobbystą do czegoś zobowiązuje. Gdyby nie zmiana władzy... Pewnie studiowałby teraz medycynę. Takie były zresztą jego ciche plany, które roztrzaskały się o bruk w KOLC-u. Zamiast więc szkolić się na chirurga zarabiał jako rzeźnik. Prawie to samo? Nie lubił zatracać się w gdybaniu, ale czasem warto sobie pozwolić na puszczenie wodzy fantazji. W takich chwilach jeszcze kilka lat temu widział siebie w przyszłości jako wybitnego specjalistę (również dzięki koneksjom i fortunie ojca), który całkowicie poświęcił się nauce. A w czasie wolnym (za odpowiednią opłatą) bawiącego się w kostnicy... hm, psychola? Raczej żądnego wiedzy naukowca. Zamiast zwierzątek do wiwisekcji używałby zwłok ludzkich. Albo niekoniecznie zwłok... Kto zauważyłby zniknięcie podrzędnej jednostki? I powiązał szanowaną osobistość z takim procederem? Irving mógłby mieć nawet swoje własne pomieszczenie w położonym gdzieś u stóp gór Dwójki domu. Tajny pokój, w którym oddawałby się niezwykle ciekawym eksperymentom. Ale jak to w życiu bywa... Rzadko kiedy największe marzenia stają się rzeczywistością. Więc nauczył się nie przywiązywać zbyt bardzo do pięknych obrazów, wykreowanych przez jego umysł. Przyjrzał się stojącemu kilka kroków dalej opiekunowi stanowiska, zastanawiając się, na jakie pytania przyjdzie mu dzisiaj dzisiaj odpowiadać. Większość pewnie będzie pytała o te najprostsze rzeczy. Tuż obok niego pojawiła się kolorowowłosa dziewczyna. Zaczęła od zadania pytania o krwotoki zewnętrzne. Mało przyjemna rzecz. Chociaż w tym przypadku można było przynajmniej coś zrobić, żeby zatamować krwawienie. W przypadku wewnętrznego było tysiąc razy gorzej. Skoro już tu jest, może warto skorzystać z okazji i spróbować dowiedzieć się czegoś więcej? - Załóżmy, że mam gorączkę. Co jeszcze pomoże mi w warunkach survivalowych? Poza naparem z ziół o działaniu napotnym? – przeszedł od razu do rzeczy, nie bawiąc się w kurtuazyjne powitania i zagadywanie do drugiego opiekuna stanowiska. Darował sobie wymienianie przykładów ziół, o których przed chwilą wspomniał, zakładając, iż rozmawia z kompetentnym człowiekiem. - I ile jest prawdy w tym, że mocz bywa panaceum na różne dolegliwości? Bo spotkałem się z bardzo sprzecznymi opiniami na temat urynoterapii. Chodzi mi głównie o zmniejszenie opuchlizny ze względu na jego większą osmolarność. Nie odważyłbym się raczej zetknąć bakterii z otwartą raną – Even zadał kolejne pytanie z serii tych, które od dawna chodziły mu po głowie. Po krótkiej chwili zastanowienia postanowił też poruszyć temat, który przez pytanie Lucy zaczął mu zaprzątać głowę. - I co w przypadku krwotoku wewnętrznego? Powiedzmy do jamy czaszki? Można tylko ułożyć poszkodowanego w bezpiecznej pozycji i stosować zimne okłady? A do przewodu pokarmowego? W obrębie płuc? Do otrzewnej? Śródtkankowego? Bez pomocy lekarskiej i odpowiednich leków... Co poza zimnymi okładami można zrobić? |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Pią Sie 22, 2014 4:13 pm | |
| Lucy: Młoda dziewczyna pojawiła się przy Lucy; uśmiechnięta, natychmiast odpowiedziała na pytanie: - Witaj. Jeśli nie znajdziesz w swoim plecaku lub przy Rogu żadnych bandaży, możesz spokojnie używać do tamowania krwi liści roślin i drzew. Najlepsze są dębowe, taka zrobiona papka może błyskawicznie zatamować krew.
Even: - Napary z ziół są najlepsze – rzucił mężczyzna, uśmiechając się. – Jednak dobrze mieć też plecak spod Rogu, nigdy nie wiadomo, co możesz w nim znaleźć, niekiedy zdarzają się takie właśnie leki. Ale i pamiętaj o sponsorach; w niektórych przypadkach to oni mogą Ci pomóc. Słysząc lawinę pytań, mężczyzna zamyślił się na moment. - Mocz faktycznie potrafi zadziałać jako lek, ponieważ zawiera mocznik o działaniu antybakteryjnym. Może Ci pomóc na małe rany, odkazi i dzięki temu unikniesz zakażeń. Na opuchlizny również działa, ale nie musisz się obawiać zetknięcia go z ranami. W przypadku krwotoku wewnętrznego, musisz pamiętać, że niestety, nie da się go zahamować; chorego układa się płasko z lekko uniesionymi nogami ponad poziom klatki piersiowej. Nie możesz też przenosić takiego chorego, podawać mu jedzenia i picia oraz zostawiać samego. Niestety, bez profesjonalnej pomocy musisz liczyć się z tym, że osoba ranna może umrzeć. Musisz monitorować akcję serca i w razie czego rozpocząć sztuczne oddychanie i masaż serca. |
| | | Wiek : skończona osiemnastka. Zawód : rzeźnik, zajmuje się też szmuglowaniem. Przy sobie : kurs pierwszej pomocy, zwiększenie szansy na powodzenie podczas walki wręcz oraz zwiększenie szansy na skuteczną obronę. Obrażenia : psychiczne? Za mało miejsca.
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Pią Sie 22, 2014 4:54 pm | |
| Założył ręce na piersi, spijając z ust instruktora niemal każde słowo. Nie zwykł jednak tak po prostu przyjmować czegoś do wiadomości, jeśli miał jeszcze dodatkowe pytania. Po prostu musiał je zadać, by wyeliminować wszystkie wątpliwości. Skinął krótko głową, jakby potwierdzając, że wysłuchał wszystkiego do końca i z lekkim zamyśleniem, widocznym na twarzy, odezwał się ponownie: - Wiem, wolę jednak polegać na sobie... A nie na tym, co może, ale nie musi, być w plecaku koło Rogu, który stanie się zapewne celem sporej ilości trybutów – odparł niezbyt grzecznie. Chociaż tak na dobrą sprawę, czego można oczekiwać po chłystku, który dwa dni temu dowiedział się, iż będzie walczył o swoje życie na Arenie? Chociażby ze względu na to można by mu wybaczyć butny ton i zacięty wyraz twarzy. Mniejsza z tym, że Even po prostu lubił się zachowywać, jakby pozjadał wszystkie rozumy. Niezależnie od okoliczności. Być może walka na Arenie nauczy go pokory. Choć trochę. - Czyli uważa Pan, iż można stosować mocz jako okład antybakteryjny również na otwartych ranach? Nawet uwzględniając to, że są w nim zawarte różne substancje, produkty przemiany materii, toksyny... nie bez powodu przecież wydalane przez organizm? – poddał głośno w wątpliwość jego słowa. Co innego nasikanie sobie na opuchniętą kostkę, skoro to ponoć naprawdę pomagało, ale jeśli chodzi o rany otwarte, to jednak chyba... wolałby tego nie wypróbowywać. Przynajmniej nie na sobie. - Bez urazy, ale chyba jednak pozostanę przy korzystaniu z kory dębu czy tam liści szałwii. Uśmiechnął się ponuro, słysząc komentarz instruktora na temat krwotoków wewnętrznych. Niestety, bez profesjonalnej pomocy musisz liczyć się z tym, że osoba ranna może umrzeć. - Czyli tak, jak myślałem... Wyjątkowo paskudny rodzaj śmierci – pozostało więc zrobić wszystko, by nie dopuścić do czegoś takiego. Perspektywa powolnego umierania brzmiała mało zachęcająco. Już wolałby wbić sobie nóż w serce niż dogorywać na Arenie ku uciesze tłumów. - Zmieniając nieco temat. Powiedzmy, że muszę amputować sobie palca i potrzeba mi czegoś przeciwbólowego. Co poza naparem z wierzby białej mogę sobie przygotować? Czy jest jakieś zioło o dużo silniejszym działaniu przeciwbólowym? |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : prostytutka/kwiaciarka Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Pią Sie 22, 2014 6:07 pm | |
| Kątem oka dostrzegła chłopaka. Idąc za schematem postarała przypomnieć sobie jego imię. Proste. Even. Mentorka - Rosemary Garroway. Rekordowa dziewczyna. Tylko to przyszło jej na myśl i uśmiechnęła się do siebie. Potem przyszedł czas na trzy cechy. Jakieś porządne. Starała się ułożyć sobie to w głowie, jego postawę, zachowanie. Był niepokojący, zdawał się być jednym z tych, którzy nie patrzą na innych, ale idą przed siebie. Westchnęła. Kolejna osoba, kolejna której powinna się obawiać. Ale wątpiła, aby spotkała tutaj kogoś, kto miałby wobec niej dobre zamiary. Była Carly, ale ona... hahaha, to ktoś inny. Carly Coin. Urocza krewna pani prezydent. Niezrozumiałe. Niepojęte. Nie dla Lucy, która nie chciała nad tym myśleć, starała się dzielić ludzi intuicyjnie. Even był zły. Carly dobra. Wszystko znalazło się na swoim miejscu. A ona szczególnie. Pomiędzy młotem a kowadłem. Wzięła głęboki wdech wpatrując się w instruktorkę i częściowo starając uchwycić informacje, które trener stara się przekazać czarnowłosemu chłopakowi. To może być przydatne, tak myślała. Powtórzyła w myślach informacje, wsadziła do odpowiednich szufladek i mogła iść dalej. -W porządku - mruknęła zerkając na chłopaka, który żarliwie kontynuował zadawanie pytań, wówczas zwróciła się do trenerki, która stała niedaleko nadal słuchając, a Lucy nadal słuchała, że niewiele interesują ją odpowiedzi trenera, który zajmował się Evenem. Uśmiechnęła się do niej ponownie, pamiętała te sytuacje, gdy stawało jej serce, gdy trybuci mdleli, gdy tonęli, a przyjaciele wyławiali ich z wody, aby kolejno przeprowadzić tak zwane "sztuczne oddychanie", parsknęła śmiechem - Mieliśmy to w szkole, widziałam to też wiele razy na filmach, ale chciałabym uważniej i krok po kroku przećwiczyć resuscytacje krążeniowo-oddechową, mogłaby mi Pani pomóc? Oczywiście kipiał z niej entuzjazm, starała się robić dobre wrażenie, Nie na nim, nie na Evenie, na samej sobie, wmawiała nadal, że jest dobrze, że nie powinna się martwić, że to się niedługo skończy. Nie mogła się nie mylić, po prostu nie mogła, musi być dobrze. Raphael i ona wrócą, oboje, wrócą, wrócą i nic ich nie powstrzyma. Podeszła do leżącego manekina i uklękła przy nim czekając na instrukcje trenerki. |
| | |
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Sob Sie 23, 2014 12:23 pm | |
| |pociąg? Oczywiście przywlókł się do Sali już na kilka godzin po rozpoczęciu treningu. Dlaczego? Bo jest pieprzonym leniem i śpiochem. Tak, nawet wiedząc że niedługo umrze mógł spać sobie smacznie do późnych godzin. Nie płakał, nie wył histerycznie, nie panikował. Szedł przez salę z uśmiechem na ustach, brnąc do jednego z stanowisk. Uśmiechał się chyba do zbliżającej się z każdą godziną pewnej śmierci, chociaż nie zdawał sobie z tego sprawy. Mimo iż w głowie kołatała mu myśl o tym, że umrze, to nie dobiło się to jeszcze do jego świadomości. Dotarł w końcu do stanowiska pierwszej pomocy, podświadomie wybierając to stanowisko, przy którym było najmniej ludzi. Im więcej ludzi tym większa kompromitacja gdy mu coś nie wyjdzie. Tym gorsza opinia. Tym łatwiejszy kąsek w oczach innych trybutów. Może jak się nie będzie zbyt udzielał to nikt go nie zauważy. Ucieknie i przeczeka igrzyska. I umrze z głodu, ale to szczegół. -Dzień Dobry. – Mruknął i uśmiechnął się. Tyle. Postanowił że sobie postoi i posłucha co trenerka ma do powiedzenia w związku z pytaniami innych. Stanął niedaleko od manekina, żeby móc się przyglądać jak się reanimuje innych i naprawdę nie wiedział co mógłby powiedzieć. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Sob Sie 23, 2014 2:54 pm | |
| Lucy, Mortimer: Gdy dziewczyna uklękła przy manekinie, trenerka poszła w jej ślady. - Jeśli przerabiałaś to w szkole, masz już pewne pojęcie, ale pamiętaj, że na filmach to zawsze wygląda nieco inaczej. Dlatego właśnie na filmach pokazuje się wszystko w zwolnionym tempie, co niekiedy nie jest słuszne. Najpierw musisz się upewnić, czy poszkodowany nie oddycha; w tym celu musisz przyłożyć ucho do jego ust i położyć dłoń na klatce piersiowej. Obserwujesz, czy klatka piersiowa porusza się, i czy z ust chorego wydobywa się powietrze. Delikatnie położyła dłoń Lucy na manekinie. - Następnie kładziesz osobę poszkodowaną na plecach i udrażniasz drogi oddechowe, o tak: odchylasz głowę i dwoma palcami podnosisz brodę. Uciskasz nozdrza poszkodowanego – zaprezentowała to i ruchem głowy pokazała, by Lucy powtórzyła ten krok. – Bardzo dobrze. Potem musisz otworzyć usta chorego, nabrać powietrza do płuc i wdmuchiwać je do ust osoby, którą ratujesz. Ponownie zaprezentowała krok instruktażu i poprosiła o powtórzenie trybutkę. - Obserwujesz, czy klatka piersiowa się porusza. Wykonujesz dwa takie sztuczne oddechy, po czym sprawdzasz, czy tlen jest rozprowadzany po organizmie: przez 10 sekund szukaj wzrokiem, czy chory oddycha, kaszle, zmienia się zabarwienie jego skóry, porusza się. Jeśli chory daje znaki życia, kontynuuj sztuczne oddychanie w rytmie 1 oddech co 6 sekund do momentu przyjazdu karetki lub do chwili, aż poszkodowany sam zacznie oddychać. Jeśli nie… Wtedy przechodzimy do masażu serca. Gdy Lucy powtórzyła wszystkie ruchy, trenerka kontynuowała: - Przystąp do reanimacji. Rozpocznij uciskanie klatki piersiowej. Połóż nadgarstek jednej ręki na środku klatki piersiowej poszkodowanego, drugą rękę połóż na już ułożonej. Spleć palce obu rąk i upewnij się, czy nie będziesz wywierać nacisku na żebra poszkodowanego. Pochyl się nad poszkodowanym, wyprostowane ramiona ustaw prostopadle do mostka i uciskaj na 4-5 cm. Powtarzaj uciśnięcia z częstotliwością 100 na minutę. Ułożyła dłonie na manekinie, prezentując ich ułożenie podczas masażu serca. - Wdmuchnij powoli powietrze do ust poszkodowanego. Obserwuj, czy jego klatka piersiowa się unosi i opada. Ponów tę czynność. Jeśli poszkodowany nie oddycha, sprawdź jamę ustną poszkodowanego i usuń widoczne ciała obce. Następnie wykonaj ponownie 30 uciśnięć klatki piersiowej. Musisz wykonywać je tak długo, aż poszkodowany zacznie oddychać. Po zaprezentowaniu wszystkich kroków, poprosiła Lucy o poćwiczenie przez chwilę i zwróciła się w stronę Mortimera, oczekując pytań.
Even: Trener wysłuchał chłopaka uważnie, kiwając głową. Po chwili namysłu powiedział: - Tak, stosowanie moczu jest bardzo kontrowersyjne i na dobrą sprawę niewielu ludzi wierzy w moc urynoterapii, jest jednak skuteczna. Przyjmuje się, że wraz z moczem wydalane są składniki, których organizm nie potrzebuje, mogą one być jednak pomocne dla ran. Jeśli chodzi o napary z ziół o właściwościach przeciwbólowych, polecałbym Ci nie tylko wierzbę białą, ale i purpurową, a także pluskwicę groniastą. Niektórzy uważają też, że liście drzew takich jak kasztan, miłorząb czy też platan mogą uśmierzać ból. |
| | | Wiek : skończona osiemnastka. Zawód : rzeźnik, zajmuje się też szmuglowaniem. Przy sobie : kurs pierwszej pomocy, zwiększenie szansy na powodzenie podczas walki wręcz oraz zwiększenie szansy na skuteczną obronę. Obrażenia : psychiczne? Za mało miejsca.
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Sob Sie 23, 2014 5:14 pm | |
| Poczuł na sobie jej badawczy wzrok. Obserwowała go uważnie, usilnie starając się udawać, że skupia się jedynie na swej rozmówczyni. Irving nie miał ochoty bawić się w kotka i myszkę, uciekając spojrzeniem gdzieś w bok, gdy tylko kolorowowłosa odwróci się w jego stronę. Patrzył się w jej stronę bezczelnie, całkowicie nie kryjąc się z tym faktem. Lustrował swą przeciwniczkę, zastanawiając się, jakie zagrożenie może stanowić dla niego na Arenie. Na paradzie poświęcił jej mniej więcej tyle samo uwagi, co większości. Wiedział, że ma na imię... Lucy? Ale to chyba tylko tyle. Nie starał się zapamiętać jej nazwiska, tak jak i personaliów większości osób. Istoty bezimienne będzie łatwiej zabić. Przestanie zastanawiać się, jaka kryje się za nimi historia. Nie zadrży mu też ręka przed zadaniem ostatecznego ciosu ani nie pojawią się wyrzuty sumienia, gdy doprowadzi sprawę do końca, przecinając nić czyjegoś życia. Ich życia. Musi powtarzać sobie, że są tylko trybutami. Nikim więcej. Przeszkodą, dzielącą go od nadrzędnego celu - przetrwania. W przeciwieństwie do niej nie układał sobie w myślach listy cech, jakie dostrzegł w przeciwniku. Zapamiętywał ją, jej zachowanie, odruchy, pytania – jako całość. Tak samo jak innych. Chyba większość ćwiczących przerywała choć na chwilę wykonywane czynności, starając się dostrzec, jak radzą się pozostali. Uwagę Irvinga przykuł chociażby Sebastian, bezbłędnie trafiający do celu. Nóż o niepozornych rozmiarach w jego rękach stawał się potężną bronią. Kiedy Even rozglądał się po sali, trenerka odpowiedziała na pytanie Lu... kolorowłosej (zganił się w myślach za ponowne użycie jej imienia). Nie tylko stojąca obok niego dziewczyna podsłuchiwała wypowiedzi kierowane do swojego rywala, Irving również pokusił się o pozostanie przy stanowisku jeszcze chwilę, by przypomnieć sobie, jak wygląda RKO. Tuż obok niego pojawił się jakiś chłopak, który ledwie co odrósł od ziemi (Mortimer? Albo jakoś tak...). Ile mógł mieć lat? Z czternaście? Piętnaście maksymalnie? Jeśli ktokolwiek zapytałby go o zdanie, to Even zapewne stwierdziłby, iż mały nie ma szans. Może czymś jeszcze zaskoczy Irvinga na Arenie, ale... szczerze w to wątpił. Ot, ofiara igrzysk – bez większej szansy na przetrwanie. Jeśli mu się poszczęści, to zaszyje się najwyższej gałęzi drzewa, o ile uprzednio zgromadzi odpowiednią ilość pokarmu. To dałoby mu szansę na przeczekanie rzezi przy Rogu. A także polowania na osamotnionych trybutów przez tych, sprzysiężonych sojuszami. Bądźmy jednak realistami - za dużo tego może... Odkaszlnął cicho, kiedy ten swoistego rodzaju pokaz (naprawdę sporo trybutów zerkało w stronę wykonującej resuscytację trenerki) dobiegł końca. Tak jakby nagle wszystkim zebrało się na naukę potrzebnych do przywracania życia drugiego trybuta umiejętności... Nim odszedł do stanowiska walki, przyszło mu na myśl ostatnie pytanie. Zbliżył się raz jeszcze do swego trenera i zagadnął go. - A tak z czystej ciekawości. Jakie umiejętności z zakresu pierwszej pomocy najczęściej wykorzystuje się na Arenie? - Even ponownie skoncentrował całą swoją uwagę na mężczyźnie. Wysłuchał jego słów i skinął głową na pożegnanie. Czas na jakiś sparing...
/zt -> stanowisko walki/ |
| | | Wiek : 17 lat Zawód : prostytutka/kwiaciarka Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Nie Sie 24, 2014 12:59 am | |
| To było paskudne. Nie on. Oni wszyscy. To wpatrywanie się (ojej, jakby wcale tego nie robiła! wstydziuchna!), to doglądanie i szukanie luk, które potem można byłoby wykorzystać na arenie. Czuła się bez przerwy obserwowana, z każdej strony, krępowało ją to niezmiernie, gdzieś po drodze do jej główki wpadła myśl, żeby wrócić do pokoju i choć póki co był to najlepszy pomysł, jaki miała od początku Igrzysk, bo trudno przyznać nawet przed samą sobą, że na inny jeszcze nie wpadła. Szukała inspiracji wśród ludzi, którzy ją otaczali, oczywiście, brzmi niezwykle zabawnie, ale kątem oka starała się znaleźć coś, co sprawiłoby, że dostrzegłaby samą siebie, zwłaszcza w tym pozornym profesjonalizmie trenerów. Cokolwiek. łaknęła skrawka charakteru, sposób poruszania się czy choćby sposób mówienia, każda z tych rzeczy, którą dopatrzyłaby także u siebie, utwierdziłaby ją w przekonaniu, że jednak nie wszystko jest nie tak. Ale niczego takiego nie dostrzegała i to ją martwiła, ale wątpiła, by w Dzielnicy panowała moda na rozczochrane tęczowe włosy czy anorektyczne podłużne budowy ciała. To nie Kapitol, to nie ta bajka i powoli zaczęła przyswajać sobie tę myśl, bo będzie musiała z nią umrzeć lub w najgorszym przypadku przetrwać. Wzruszające, chciałaby, to byłoby doskonałe wyjście, ale znalazła inne - ucieczkę. Zabijanie to nie rozwiązanie, świat, jej własny, jest o wiele lepszy, kiedy jest pozbawiony okrucieństwa i brutalności, wolała spokój i harmonię. To jej wystarczyło. Ale wiedziała, że tak nie zwycięży, choć po co...? Po co nadal wmawiać sobie, że jest inaczej? Że chce się walczyć? Skoro z góry wszystko zostało zaplanowane, jeśli nie przez organizatorów to przez nią samą! Miała swoją własną wersję wydarzeń i jej się trzymała. Parsknęła śmiechem. -Niech Pani będzie pewna, że poczekam na tą karetkę, na który numer mam dzwonić? 00-śmierć czy 00-trybut? Ale nic się nie zmieniło, nadal słuchała, porządkowała myśli i starała się ułożyć wszystko tak, aby wychodząc, miała jasny obraz sytuacji.
[zt] |
| | |
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Nie Sie 24, 2014 3:13 pm | |
| Przyglądał się jak dziewczyna reanimuje manekin starając się jak najwięcej zapamiętać. Próbować nie chciał, ale popatrzeć zawsze może. [b]-Ja chciałbym się dowiedzieć czegoś o opatrywaniu i odkażaniu ran.[b]-W końcu powiedział, widząc że trenerka patrzy na niego pytająco. Nie wiedział nic o pierwszej pomocy, w szkole nie mieli takich lekcji. Albo mieli, tylko akurat na nich spał. Jak na połowie lekcji w szkole, jak przystało na bardzo pilnego, przeciętnego ucznia. Nie miał nigdy problemów z nauką, po prostu był cholernie leniwy, przez co często obrywał od nauczycieli. Obrywał słownie, rzecz jasna, kary cielesne w szkole w Kapitolu były przecież niedopuszczalne, a nauczyciele którym się „wyrwało” byli wywalani ze szkoły w tempie super-ekspresowym. Mo sam był świadkiem jednej takiej sytuacji, ale było to bardzo dawno i nie dotyczyło jego. Mimo to pamiętał jak młoda nauczycielka wręcz płakała przed dyrektorem, żeby dał jej szansę. Fakt faktem nauczycieli było dużo w Kapitolu, niełatwo było znaleźć pracę. Zwłaszcza po wyrzuceniu za stosowanie kar cielesnych. Gdzieś o tym czytał w przypływie nagłego zainteresowania po tym wydarzeniu. Nie ma to jak jedenastolatek siedzący nad laptopem i czytający o takich rzeczach. Całkiem normalne, prawda? Po otrzymaniu odpowiedzi uśmiechnął się i odszedł ze stanowiska. [zt]
|
| | | Wiek : 17 lat Zawód : trybut, naczelny arystokrata Przy sobie : Plecak numer 12: śpiwór, pusta butelka, paczka jedzenia, ząbkowany nóż, dwa małe nożyki, widelec, dwie garści owoców, dwa plastry pieczeni, dwa kacze udka
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Nie Sie 24, 2014 4:59 pm | |
| // z apartamentu, gdzie nie ma postu
Wchodząc na salę, próbowałem wyglądać najnormalniej, jak tylko było to możliwe w mojej sytuacji. A jak przedstawiała się sytuacja? Nieprzespana noc, worki pod oczami, ogromny siniak na barku (próbowałem wysadzić drzwi apartamentu, które zamknął jakiś skurwiel) i zdecydowanie nieprzyjemny nastrój, którego wcale nie poprawiała wizja przebywania w jednym pomieszczeniu z dwudziestoma dwoma osobami, które musiałem zabić, i to już wkrótce. Z dwudziestoma dwoma osobami i Lucy. Do tej pory ukrywanie się wychodziło mi zaskakująco dobrze, czego sam sobie winszowałem, bo była to moja pierwsza próba. Nigdy do tej pory mi się to nie zdarzyło- Grantowie się nie ukrywają, Grantowie zwykle brylują w towarzystwie... Chyba, że jest to niezbyt doborowe towarzystwo. Nie zasługiwali na to, żebym zabawiał ich rozmową, zaszczycał towarzystwem albo uwagą, zresztą nie miałem ochoty ich poznawać, wszyscy byli jednakowo szarzy, podobni i... No dobrze, po prostu nie chciałem tej konfrontacji. Dopóki jej nie widziałem, mogłem sobie wmawiać, że to był żart, że chodziło o jakąś inną Lucy Crow, a tamta dalej sprzedawała swoje cholerne kwiaty w tym cholernym Kwartale, bo po raz pierwszy myśl, że mogła być daleko, była lepsza od myśli, że właściwie była całkiem blisko. Tak więc wchodząc do sali próbowałem wyglądać normalnie, pchnąłem drzwi z olśniewającym uśmiechem, a potem skręciłem gwałtownie i przystanąłem przed pierwszym stanowisku, na które tak właściwie wpadłem. Na podłogę potoczyło się kilka flakoników i zwinięta rolka czegoś białego... bandaże? Zmarszczyłem brwi i podniosłem buteleczki i opatrunki, praktycznie podtykając je pod nos trenerowi. -Co to i w jaki sposób może mi uratować życie... proszę pana?- Zapytałem najuprzejmiej, jak tylko potrafiłem, siląc się nawet na uśmiech. Musiałem się znajdować przy stanowisku pierwszej pomocy, co właściwie było dość dobrym sposobem na rozpoczęcie szkolenia. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Pon Sie 25, 2014 7:38 pm | |
| KONIEC PIERWSZEGO DNIA TRENINGÓWTen dzień z pewnością był pełen wrażeń, trybuci byli świadkami nietypowej bójki, można więc powiedzieć, że zabawa była przednia! Mistrz Gry jest dumny ze swoich podopiecznych i życzy im miłego wypoczęcia, bo już od jutra rozpoczną się kolejne treningi - miejmy nadzieję, że równie fascynujące!
Trybuci mogą pisać w tematach już od jutra, przypominamy o tym, że aby uzyskać punkt, trzeba przeprowadzić interakcję z Mistrzem Gry, Trenerem lub trybutem, napisać w lokacji minimum dwa spójne i sensowne posty. |
| | | Wiek : 14 Zawód : mała miss Przy sobie : krótki mieczyk, mały zestaw bandaży i plastrów, tabletki do uzdatniania wody, paczka z jedzeniem, kompas, trzy noże i super-widelec z zastawy, pieczeń i parę owoców, świeczka x2 Obrażenia : siniak z tyłu głowy, naderwana małżowina
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Czw Sie 28, 2014 1:43 am | |
| Stałam w progu już od dobrych paru minut. Liczyłam sekundy, wdechy i wydechy, próbując się zdecydować, w jakiej dziedzinie okażę się dzisiaj porażką. Wizja tej nieodłącznej klęski była niemożliwa do odpędzenia, więc teraz robiłam jeszcze wszystko, co mogłam, aby odsunąć w czasie swoje zażenowanie i upokorzenie. Fakt, że najchętniej trzymałabym się od ludzi z daleka miał się okazać teraz moją zgubą. Potrzebowałam kogoś, komu zaimponowałabym na tyle, że byłby skłonny osłaniać moje plecy przynajmniej podczas rzezi i przynajmniej do czasu, aż sama w te plecy czegoś nie wbiję. Obym miała do dyspozycji coś więcej, niż jedynie swoje paznokcie. Ale wciąż nie byłam w stanie się przekonać, aby zdecydować się na jakiś ruch. Bez względu na to, jak się starałam, nigdy to nie wystarczało. I chociaż chciałam ukryć to przed samą sobą, chyba właśnie widmo porażki sprawiło, że wczoraj nawet przelotem nie pojawiłam się w sali treningowej, chowając za to gdzieś w swoim pokoju; próbując nieudolnie zepchnąć myśli na inny tor, zaczytując się w cudem znalezionej w Ośrodku książce. Dziś poszłam o krok dalej, przynajmniej spróbowałam. Znając swoje możliwości mogłam właściwie obrócić się na pięcie i wynieść stąd jak najszybciej, może udałoby mi się zlokalizować gdzieś Alexa - o ile nie znajdował się gdzieś w tej metalowej dżungli - i ubłagać go o pożyczenie paru papierosów, które to dopiero łaskawie mu podarowałam. Moje nieustannie drżące z podenerwowania ręce zdawały się o nie dopominać. Może przynajmniej wtedy udałoby mi się stłumić w sobie narastającą złość, na wszystko co się rusza i znajduje w odległości pół kilometra. Jej wybuch wydawał się jedynie kwestią czasu. Ktoś zahaczył o moje ramię, ale nie zareagowałam nawet, skupiona jedynie na stanowiskach i odstrzeliwaniu w myślach kolejnych propozycji. Skupiłam się na tym, przy którym można było nauczyć się walki wręcz, albo na stanowisku z nożami do rzucania, bo ostre narzędzia były jedyną bronią, z którą sobie radziłam - ale tłumy przy obu odstraszyły mnie momentalnie i w końcu ruszając na ślepo przed siebie, zmotywowana jakąś odgórną siłą, podeszłam do stanowiska pierwszej pomocy. Splotłam ręce na piersiach i starałam się wyglądać mądrzej, niż się czułam. Rzuciłam znudzone spojrzenie instruktorce i zlustrowałam wzrokiem wszystkie leżące na stole przybory. Widok krwi czasami mnie uspokajał, przynajmniej tak długo, jak nie była to moja własna. Ale póki co wszystko było sterylnie czyste, to znaczy, do póki nie zebrały się tutaj dzieciaki z Kwartału. - Ma pani jakieś cenne wskazówki, jeżeli chodzi o pierwszą pomoc? Chodzi mi głównie o operacje, które mogę przeprowadzić sama na sobie. Fakt pozostawał faktem, że nawet znajdując sojusz, miałam największe szanse, na wylecenie z niego najszybciej. Urok osobisty. |
| | | Wiek : 19 lat Przy sobie : Znaki szczególne : krótsze włosy (tak do ramion), ciemnobrązowe soczewki kontaktowe
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Czw Sie 28, 2014 9:25 am | |
| |stanowisko walki Brunetka nie mogła zaprzeczyć, że czuje się zmęczona. Ale była także szczęśliwa, że wreszcie nauczyła się czegoś, a także z tego, że wiedza ta pochodzi w większości od trenera, a nie z mozolnych samotnych prób i błędów. Ćwiczenie z mężczyzną a także z trybutem było dla niej niezwykle przydatne i chwilę po tym, gdy zastanawiała się nad wyborem kolejnego stanowiska odczuwała tego efekty. Nie wątpiła, że następnego dnia będzie to boleśniejsze, jednak nie zamierzała na to narzekać. Była to naprawdę niewielka cena, jaką przyszło jej zapłacić za zwycięstwo i powrót do domu. Mimo wszystko, rozglądając się po sali, postanowiła przećwiczyć coś innego, aczkolwiek niemniej przydatnego niż walka czy rzucanie nożami. Wzrokiem wyłapała coś, co wyglądało na naukę pierwszej pomocy i wydało jej się to odpowiednie, aby jej nieprzyzwyczajone do takiego wysiłku mięśnie odpoczęły. Jednocześnie doszła do wniosku, iż umiejetność opatrywania swoich ran może wydać się niezbędna, jeśli przy potyczce z jakimś trybutem odniesie jakiekolwiek rany. Podeszła powoli do stanowiska, widząc wzrokiem po obecnych trybutach oraz trenerach, a także ekwipunku. Przez chwilę tylko obserwowała, zanim zdecydowała się w końcu odezwać. -Dzień dobry - zaczęła, stając bliżej i patrząc na instruktora - Znajdzie się jeszcze dla mnie miejsce? Chętnie nauczyłabym się opatrywać własne rany - uśmiechnęła się, chcąc sprawić lepsze wrażenie, zarówno na trenerze jak i innych trybutach - Zależałoby mi głównie na tamowaniu krwawień i oczyszczania ran oraz ich zabezpieczeniu. Wiadomo, na arenie może nie być dostępu do podstawowych środków, czego więc mogę bezpiecznie używać, aby uniknąć zakażenia? - jak zwykle chciała wykorzystać wiedzę trenera do granic możliwości. Podstawowe pojęcie na ten temat miała, jednak ograniczało się ono głównie do używania plastrów, bandaży i środków odkażających, których na arenie może brakować, jeśli nie uda zdobyć jej się niczego przy rogu obfitości albo sponsorzy nie bedą na tyle łaskawi i hojni, aby przysłać jej najpotrzebniejsze rzeczy. A nawet jeśli instruktor nie poradzi jej, czego użyć w zamian i pokaże jedynie używanie podstawowych przyborów, wiedza wciąż będzie mogła jej się przydać. Uśmiechnęła się więc wyczekująco i przyjmując wygodniejszą pozycję, jednocześnie ukradkiem zerkając po twarzach trybutów. Zastanawiało ją, którzy polegną pierwsi, jeszcze w tradycyjnej masakrze przy Rogu Obfitości. Może nie śledziła uważnie wszystkich poprzednich Igrzysk, jednak zawsze podłapywała fragmenty relacji w telewizji i znała podstawowe pojęcia i niepisane tradycje, które panowały i przechodziły z roku na rok. Nawyk patrzenia na innych zawodników myślenia o tym jak, w jaki sposób i kiedy umrą był uzależniający, choć może i przykry. Wsród nich był jeden zwycięzca, osoba, która przetrwa i wróci do domu. Każdy z nich obrał sobie zostanie tą jedyną osobą, urzymującą się przez jakiś czas na językach całego państwa. Ambicje Mayi niczym się nie różniły, miała jednak świadomości tego, że może jej się nie udać. Mimo to nie zamierzała, aby zawładnęło nią pesymistyczne podejście. Miała o co walczyć, a właściwie o kogo. - I tak na wszelki wypadek, może przydałoby się nauczyć techniki reanimacji- dodała po zastanowieniu, choć nie miała pojęcia, czemu miałaby tego używać. Niby na jakiej podstawie ratowałaby innego trybuta? Doszła jednak do wniosku, że nigdy nie wie, do czego może dojść na arenie. |
| | | Wiek : 19 lat Zawód : naczelny pechowiec Przy sobie : ŚWIECZNIK, zestaw zatrutych strzałek (zostały 3). jodyna, latarka, ręcznik, przyprawy,pusta butelka, zwój liny, antybiotyk, połówka chleba, trzy mandarynki, dwa pączki, wieprzowina ze stołu, pół bochenka chleba,2 banany, zwiększenie szansy na powodzenie podczas walki wręcz (kości) Znaki szczególne : brak Obrażenia : fizycznie trzyma się nieźle
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Czw Sie 28, 2014 11:06 am | |
| W Kwartale przyszło mu ratować niejedno ludzkie istnienie, choć robił to zwykle nie dlatego, że chciał pomóc - altruizm wydawał mu się na dłuższą metę szalenie szkodliwy - ale z czysto egoistycznych pobudek. Nie chciał, żeby go przyłapano i osadzono w więzieniu, gdzie cnotę traciło się tak szybko i boleśnie jak pierwsze zęby. Dlatego wolał ubezpieczyć się od złego i swoje potencjalne ofiary ratował, wskrzeszał z martwych... Był kimś na wzór Jezusa dla mas, z tym, że ten śmieszny człowieczek nie kopał wcześniej ciała, sprawdzając, czy puchnie równo. Urocze czasy, które stały się przeszłością po przeprowadzce do Kapitolu. Tu ten uroczy folklor miejski z walkami o jedzenie nie miał racji bytu. Tutaj liczyły się bardziej podstępne utarczki, które wcale nie były łatwiejsze. Nie dla kogoś tak prostolinijnego jak Alexander, który tylko w wyniku spożycia napojów wyskokowych (morfalina też wystarczyła) zaczynał wariować. Nic dziwnego, że gubił się również tutaj, nie zastanawiając się gdzie powinien podążyć. Wybierał po omacku, decydując się na coś tak bardzo ironicznego, jak to tylko możliwe. Przecież oni na Arenie nie będą ratować siebie nawzajem. Sojusze sojuszami, ale trzeba będzie je przeciąć w odpowiednim momencie toporkiem, o który zamierzał prosić sponsorów. O ile oczywiście, siwizna mu zejdzie i przestanie być postrachem sali treningowej, który dobierał swoją nową umiejętność pod względem towarzystwa. Kojarzył Mayę z feralnego przesłuchania, Pandora stała się niemalże jego małą, upierdliwą siostrzyczką, więc podszedł do stanowiska pierwszej pomocy, zastanawiając o co powinien pytać. - Jak ukrócić łatwo czyjeś cierpienia? Jest jakiś sposób na szybką i bezbolesną eutanazję? - zapytał cicho i dobitnie, a jego głos i tak rozszedł się echem po sali, kiedy wpatrywał się intensywnie w trenera, oczekując jasnej i klarownej odpowiedzi na całkiem przykre pytanie, które chodziło mu po głowie od czasu, kiedy zjawił się tutaj i dowiedział się, że losowanie nie zostanie powtórzone. Bądźmy szczerzy, był pewien, że już od początku jest skazany na śmierć, a Coin - jego ukochana lodziara - wiedziała, co robi. Posyła go na śmierć ekspresową paczką. Nie zamierzał jednak rozczulać się nad sobą, kiedy obserwował ćwiczenia z zakresu życia, czekając jedynie na udzielenie kilku odpowiedzi. Nie był idiotą, nie chciał zapoznawać się z tą praktyką. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Czw Sie 28, 2014 4:27 pm | |
| Pandora
Pojawiającą się dziewczynę, pierwszą trybytkę tego dnia, kobieta powitała ciepłym uśmiechem. Czekała ze spokojem, gdy ta przyglądała się wystawionym na stole przyborom, a gdy w końcu słyszała pytanie zmarszczyła brwi, zamyślając się na chwilę. - Odradzałabym Ci wszelkie zabiegi przeprowadzane na sobie, bez specjalnej wiedzy prędzej sobie zaszkodzisz niż pomożesz i jedynie przedłużysz swoje cierpienie. Mogę Ci za to powiedzieć w jaki sposób możesz zaszyć rany. To dość stara praktyka – wyjaśniła podnosząc się i sięgając po jedną z małych igieł leżących na stole. – Wiadomo, że najlepsza byłaby sytuacja, w której jakimś cudem udałoby Ci się zdobyć nici, mogą być nawet te, które tworzyłyby twój strój. Najlepiej wrzucić je wtedy do gorącej wody, wygotowane będą w miarę możliwości sterylne. Igłę taką jak ta – podała dziewczynie trzymany przedmiot – możesz zrobić sobie sama. Wystarczy do tego kość. Ostry odłamek, cienki, ale stabilny by nie złamał się po wbiciu w ciało. Najlepiej by było gdybyś jakimś cudem dała radę go wygładzić by nie sprawiać sobie zbyt wielkiego bólu. W momencie, w którym udałoby ci się jej zdobycie zawiązujesz na jej końcu nić i przeciągasz ją przez ciało jak przez materiał. To dość bolesne, dlatego bezpieczniejsze byłoby. Gdybyś miała coś do zagryzienia. Najlepiej kawałek jakiejś kłody, w ten sposób uchronisz się przed przypadkowym ugryzieniem w język. Szwy robisz na krzyż, o tak – sięgnęła po czystą kartkę na której narysowała linie i kilka krzyżyków przecinających się dokładnie nad nią, oddalonych od siebie o kilka milimetrów. – Szycie na okrętkę jest niebezpieczne. Łatwiej wtedy o zakażenie, poza tym, kiedy szew się rozerwie puści na całej ranie przysparzając ci dodatkowo wiele bólu. Odłożyła długopis i przyjrzała się na chwile dziewczynie, jakby coś jeszcze rozważając. - Jeśli nie uda Ci się zdobyć nici możesz posłużyć się również ścięgnami zwierząt. Skinęła głową i przysiadła znowu wygodnie, wyczekująco wpatrując się w młodą kobietę w oczekiwaniu na kolejne pytania.
Maya
Na widok zbliżającej się dziewczyny instruktor podniósł się na równe nogi i skinął jej głową na powitanie, nie odzywając się jednak od razu. Wysłuchał za to pilnie jej słów, po czym uśmiechnął się z satysfakcją jakby tego właśnie oczekiwał. Co wcale nie było tak dalekie od prawdy. - Jak wiadomo szczytem marzeń byłaby sytuacja, w której jakimś cudem miałabyś dostęp do bandaży i innych potrzebnych rzeczy. Jednak, zakładając, że nie będziesz miała takiego szczęścia możesz skorzystać z tego co podsuwa Ci otoczenie. Odwrócił się na chwilę szukając czegoś za swoimi plecami, w końcu jednak westchnął, machnął ręką i ponownie spojrzał na trybutkę. - Nie mam jak Ci pokazać tych roślin, jednak postaraj się je zapamiętać i dopytać się na odpowiednim stanowisku. Chyba największą podstawą są liście i kora brzozy brodawkowatej. Możesz je rozgryźć i położyć na rany, ewentualnie same liście odrobinę utrzeć i je przyłożyć. Na równi z tym drzewem są również liście dębu bezszypułkowego, ugniecione w papkę doskonale hamują upływ krwi. Ponadto świetnymi roślinami są aloes i szałwia, działają dobrze przy zakażeniach, napary z nich, czy też sam sok mogą często zdziałać cuda w momencie, w którym pojawiają się pierwsze objawy zakażenia. Dobry jest też chmiel, czy też jałowiec, albo sam nagietek, one pomagają przy trudnych w zagojeniu ranach lub owrzodzeniach. Zamilkł na chwilę zastanawiając się, intensywnie trąc przy tym brodę. - Właściwie, to chyba wszystkie z tych łatwiej dostępnych roślin. Inną opcją jest jednak bardzo stara metoda, praktykowana jeszcze przed wiekami, ale przy tym dość skuteczna. Pajęczyna, moja droga, pajęczyna i jej cudowne właściwości. Dzięki znajdującym się na jej linkach zarodnikom grzybów stanowi ona świetne zastępstwo antybiotyków. Do ich rozwoju potrzebna jest jednak jakaś pożywka, dawniej stosowano chleb, zagryzano go razem z tym cudownym tworem natury i nakładano na rany. Zdaje mi się jednak, że mogłabyś zastąpić go liśćmi drzew bądź krzewów owocowych. Ponownie zamilkł, uśmiechając się nieznacznie w oczekiwaniu na kolejne pytanie bądź sugestie. A, gdy ta padła szybko wyszedł zza stanowiska i skierował się w stronę manekina dłoniom przywołując do siebie dziewczynę. Przykucnął przy fantomie i postukał palcem w jego obudowę. - Mam nadzieję, że znasz podstawy. Reanimacja nie powinna być przeprowadzana bez powodu. Najpierw musisz się upewnić czy poszkodowany reaguje na nasze działania, słowa lub gesty, czy w ogóle oddycha, czy jego serce pracuje, czy pozycja w której leży nie odpowiada przypadkiem za utrudnienia związane z oddychaniem. Ponadto musisz sprawdzić, czy jego usta bądź gardło nie są wypełnione wymiocinami czy czymkolwiek co mogłoby uniemożliwić wymianę gazową. W takim wypadku, gdy chcesz kogoś uratować, po prostu starasz się wyciągnąć wszystko ze środka. Tylko pamiętaj by nie być przy tym zbytnio brutalna. Ale… -urwał na chwilę i spojrzał wymownie na dziewczynę dając jej do zrozumienia, że koniec przypominania sobie rzeczy oczywistych, a pora za przejście do konkretów. – Może się zdarzyć tak, że próby udrożnienia dróg oddechowych nic nie dadzą. W takim wypadku trzeba przejść do RKO. Wszystko co będziesz robić cechuje się pewną regularnością, uciskanie klatki piersiowej wykonujesz na przemiennie z oddechami, trzydzieści ucisków, dwa oddechy, trzydzieści ucisków, dwa oddechy. – By lepiej wizualizować swoje słowa mężczyzna uklęknął, położył wyprostowane w ramionach ręce nad dolną połową mostka i ucisnął parę razy fantom. – Dłonie układasz w taki sposób jak ja przed chwilą, jedna w tym punkcie – wskazał odpowiednie miejsce – drugą, na grzbiecie poprzedniej, najlepiej chwytając leżące na ciele palce. Ręce trzymasz wyprostowane w ramionach, ustawione prostopadle do torsu poszkodowanego. Uciskasz na jedną trzecią wysokości klatki piersiowej używając do tego ciężaru swojego ciała. Teoretycznie powinnaś uciskać z częstotliwością minimum 100 ucisków na minutę, jednak nie należy przesadzać, nie przeskakuj zbyt tej granicy. Zamilkł na chwilę, po czym pokiwał głową i poklepał fantom zachęcająco. - Dalej, spróbuj. Wykonaj jedną sekwencje, trzydzieści ucisków i dwa oddechy – przypomniał. – Ale pamiętaj, że przy wdmuchiwaniu powietrza musisz zacisnąć skrzydełka nosa i objąć szczelnie swoimi ustami usta ofiary. I nie wdmuchuj więcej powietrza niż zmieści Ci się w ustach.
Alex
Podczas, gdy Maya zmagała się z fantomem instruktor podniósł głowę i spojrzał na nowo przybyłego młodzieńca. Wysłuchał jego pytania z namysłem, rzucił ostatnie spojrzenie na ćwiczącą trybutkę, po czym zdał jej znać, że ma nie przerywać i odszedł na chwilę w stronę nowego gościa. - Wszystko co przychodzi mi do głowy nie będzie raczej możliwe do wykonania na arenie – przyznał patrząc na chłopaka. – A z kolei opcje, które będą dla ciebie dostępne nie zasługują na miano bezbolesnych. Jedną z najbardziej litościwych opcji będzie poderżnięcie gardła. Nie w taki sposób by uszkodzić krtań, ale tak by rozerwać tętnice, ból się pojawi to oczywiste, ale… nie potrwa długo. W parę minut będzie po wszystkim, nie ważne jakby dana osoba nie czepiała się życia. Równie skuteczne jest uduszenie, ale to jest proces trochę dłuższy, wbrew pozorom człowiek umierający z braku tlenu zachowuje świadomość około pięciu minut, czasem nawet więcej. Jednak temu wszystkiemu towarzyszy rozrywający ból w kratce piersiowej, ogień płonący w całych drogach oddechowych, szumienie w uszach, narastający ból głowy i za oczami. Zanim ofiara osłabnie będzie rozpaczliwie walczyć o każdy kolejny łyk powietrza, to jest instynkt dawno wbudowany w nasze umysły, tego nie można się wyprzeć. Będziesz musiał wykazać się siłą by utrzymać ją w miejscu. Zawahał się, po czym wzruszył ramionami patrząc na młodzieńca z powagą w oczach. Jak do tej pory jego pytanie wymagało najbardziej brutalnej odpowiedzi, był zatem ciekaw czy padnie jeszcze jakieś, czy dyskusja skończy się właśnie na tym. |
| | | Wiek : 19 lat Przy sobie : Znaki szczególne : krótsze włosy (tak do ramion), ciemnobrązowe soczewki kontaktowe
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Czw Sie 28, 2014 11:27 pm | |
| Gdy wreszcie instruktor zaczął odpowiadać na jej pytania, Maya zrozumiała, że wszystko to nie jest takie szybkie, łatwe i przyjemne, jak mogłoby się wydawać. Nadstawiła więc słuch i wpatrzyła się uważnie w mężczyznę, niemalże spijając z jego warg każde słowo, chcąc zapamiętać jak najwięcej. Opatrywanie własnych ran i rośliny, które mogą jej w tym pomóc były jak na razie jej priorytetem na tym stanowisku. Miała szczęście, że odbyła już przyśpieszone szkolenie z roślin jadalnych, gdzie zdołała przyjrzeć się niektórym z tych, o których wspominał mężczyzna. Było jej trochę łatwiej, choć nie każdą z nazw kojarzyła. Nie wątpiła jednak, że zawsze będzie mogła wrócić i dopytać się konkretne rodzaje lub po prostu, przyjrzeć się przedstawionym okazom i zapamiętać, która do czego służy. W głębi duszy liczyła, że jakimś cudownym sposobem uda jej się zdobyć chociażby podstawowe środki medyczne, jednak musiała być przygotowana na każdą okoliczność, a tym bardziej na tą najbardziej prawdopodobną. Dlatego uzbroiła się w cierpliwość i słuchała uważnie, powtarzając kilkakrotnie w myślach nazwy i ich przeznaczenie. Kiedy mężczyzna przeszedł do tłumaczenia przeprowadzania resuscytacji, dziewczyna wciąż nie mogła wyobrazić sobie, aby miało jej się to przydać na arenie. W końcu ruszała tam z zamiarem zabicia innych trybutów, a nie ratowania im życia. I zapewne, gdyby znalazła się w takiej sytuacji, po prostu zostawiłaby konającą osobę na pastwę losu i poszła dalej ciesząc się z tego, iż nie musiała zabijać go własnoręcznie. Ewentualnie, będąc człowiekiem wyrozumiałym i wielkodusznym (wcale taką nie była, ale można było sobie poudawać), skłoniłaby się do dobicia, ułatwiając i przyśpieszając bolesną śmierć. Mimo to, skoro już zadała takowe pytanie, postanowiła wysłuchać z uwagą, starając się nie przeoczyć żadnego słowa. Instruktor naprawdę się rozgadał, tłumacząc jej wszystko po kolei, ale Maya była mu za to wdzięczna. Nigdy wcześniej nie miała bezpośrednio do czynienia z przeprowadzaniem takowego zabiegu. Owszem, znała teorię jeszcze ze szkoły, gdzie wpajali jej do głowy ilość oddechów czy ucisków, które powinna wykonać a także pozycje, w których układać poszkodowanego, jednak było to na tyle dawno, że odświeżenie takowej wiedzy było bardzo przydatne. No i przećwiczenie jej, jak okazało się później. Gdy mężczyzna zachęcił ją do podejścia do manekina leżącego na ziemi, zrobiła to pewnie i szybko. W końcu nie miała się czego obawiać, a teoria nie wydawała się na tyle trudna, aby nie dała rady sprawnie przełożyć jej na praktykę. Uklękła na macie, powtarzając w myślach wszystko, co usłyszała przed chwilą. 30 ucisków, 2 wdechy. Proste ręce, 1/3 wysokości klatki piersiowej… Przyłożyła dłonie we wskazanym miejscu i ułożył wygodniej nogi, unosząc się na kolanach tak, aby jej ręce były wyprostowane i padały prostopadle na klatkę piersiową fantomu. Z góry postanowiła pominąć całą część ze sprawdzaniem przytomności, bo najważniejsze wydawało się jednak ćwiczenie resuscytacji. Odetchnęła głęboko i napierając całym ciężarem ciała, zaczęła uciskać silikon, licząc w myślach ilość ruchów, które wykonywała, starając się robić to w regularnych odstępach i równym tempie. Nie za wolno, nie za szybko, mając nadzieję, że wszystko idzie jej dobrze. 25…26…27…28…29… - 30 – odetchnęła na głos i pochyliła się nad twarzą manekina, odchylając jego głowę do tyłu i palcami prawej dłoni ściskając za nos, uniemożliwiając jednocześnie wypływanie wdychanego przez nią powietrza. Następnie przyłożyła swoje usta do chłodnych i zadziwiająco gładkich ust manekina (zdecydowanie wolała jednak usta Tylera), obejmując je w całości i wdychając powietrze ze swoich płuc. Dwukrotnie. Po tej czynności podniosła się, ocierając odruchowo twarz ręką. Czuła cierpki posmak silikonu i suszenie w gardle. Uśmiechnęła się do mężczyzny zastanawiając się, czy wykonała cały ten proces poprawie. Nie wydawał jej się aż tak trudny. - Mam nadzieję, że wszystko zrobiłam dobrze – powiedziała, chcąc otrzymać jak najszybszą odpowiedź – I mam jeszcze jedno pytanie. Niedotyczące RKO. Co mogłabym zrobić w przypadku głębszych ran, które normalnie wymagałyby zszycia? – podniosła się z ziemi, patrząc na trenera i licząc, że udzieli jej tak samo wyczerpującej odpowiedzi jak poprzednio.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Pią Sie 29, 2014 2:09 pm | |
| Maya (i w sumie Alex)
W trakcie rozmowy z Alexem instruktor uważnie obserwował poczynania młodej trybutki. W myślach odliczał ilość uciśnięć, a kiedy dziewczyna wypowiedziała na głos trzydzieści pokiwał głową zadowolony jakby potwierdzając jej wersje wydarzeń. Kiedy Maya w końcu się podniosła przywołał ją skinieniem ręki i wsłuchał się uważnie w pytanie, a potem odpowiedział wyraźnie, zwracając się do obydwojga młodych. - W takim przypadku macie dwie opcje, możesz darować sobie szycie, wtedy jednak najlepszą ochroną przed wykrwawieniem bądź zakażeniem byłoby wypalenie rany. Proces ten jest jednak bolesny, nawet bardzo bolesny, a wy nie możecie sobie pozwolić na utratę przytomności po nim. Wtedy właśnie dobrą opcją byłoby wyłożenie rany pajęczyną z jakąś pożywką, jak już mówiłem najlepszy byłby chleb, ale biorąc pod uwagę to w jakiej sytuacji się znajdziecie liście, bądź kora drzew również byłyby w miarę skuteczne, jednak jedynie rozgryzione na paćkę. – Przyjrzał się im uważnie, upewniając się, że zapamiętali jego słowa. – Inną opcją jest faktyczni zszycie rany. A wszystko co do tego będzie wam potrzebne możecie przygotować sami. Za nić mogą wam posłużyć wygotowane zwierzęce ścięgna, może to być również faktyczna nić z części waszego ubrania. Igłę możecie przygotować z odłamka kości, jednak najpierw i ją należałoby wygotować bądź wypalić. I wygładzić, oczywiście, odłamki kości pozostające w ciele mogą doprowadzić do silnego zakażenia. Uśmiechnął się niemrawo czekając na kolejne pytania. |
| | | Wiek : 19 lat Zawód : naczelny pechowiec Przy sobie : ŚWIECZNIK, zestaw zatrutych strzałek (zostały 3). jodyna, latarka, ręcznik, przyprawy,pusta butelka, zwój liny, antybiotyk, połówka chleba, trzy mandarynki, dwa pączki, wieprzowina ze stołu, pół bochenka chleba,2 banany, zwiększenie szansy na powodzenie podczas walki wręcz (kości) Znaki szczególne : brak Obrażenia : fizycznie trzyma się nieźle
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Pią Sie 29, 2014 4:28 pm | |
| Masa informacji, sporo doświadczeń praktycznych i niemoc na Arenie - nie był idiotą albo ośmioletnim chłopcem, który naprawdę wierzył, że wszystko będzie dobrze. Powoli zaczynał czuć się jak na karuzeli, z której usiłował wysiąść. A ona, kurwa, kręciła się coraz szybciej, zabierając po drodze każdego, kogo napotkał na swoim życiu. Zajął się tłumaczeniem trenera, nie zastanawiając się już, co robi jego były. Przynajmniej na takiego mógł uchodzić, uciekając z jego stanowiska, jakby znowu dłonie miały zacząć go parzyć przy kolejnym spotkaniu. Do którego dojdzie, prędzej czy później - był przekonany, że te Igrzyska okażą się jednym wielkim zjazdem znajomych, na którym trzeba było weryfikować skomplikowane uczucia do wielu osób. Całe szczęście, że i tak miało się to skończyć triumfem jednej osoby, więc nie będzie przeżywać katuszy psychicznych. Bo te fizyczne zabiją...Ach, nie tak szybko. Spojrzał na manekina, słysząc dalej głos trenera, nawet wówczas, gdy on ucichł. Jakaś niesamowita siła powtarzała mu te słowa w głowie, tworząc z niego na nowo przerażonego dzieciaka, ale zamiast uciec z krzykiem do kata i zasłonić oczy, podniósł głowę do góry, patrząc na niego wyzywająco i zagryzając wargę. Oni wszyscy byli przecież tacy sami, każdy zamierzał ich wysłać na śmierć bez żadnego przygotowania, a te trzy dni treningi były jakąś wielką ściemą, która sprawiała, że robiło mu się coraz bardziej niedobrze. Złapał swojego rozmówcę za nadgarstek, postanawiając mało rozsądnie złamać mu rękę (która go karmiła?0 w odwecie, ale wystarczyło, by dostrzegł niedaleko ją, a wszystkie zapędy urodzonego mordercy przestały mieć znaczenie. Nie mógł zachowywać się jak dzieciak - nie przez te ostatnie dnie, które chciał spędzić z nią, zanim wyślą go ekspresem po śmierć. - A jak należy podrzynać gardło? Jest jakaś skuteczna metoda czy po prostu mam chwycić nóż...? - puścił go, nie patrząc na niego wcale, choć był zaintrygowany. - A utonięcie? To trwa tyle samo, co uduszenie? - dopytywał, czując, że to jego ostatni trening na dziś. Wolał spać, wtedy myślenie wyłączało mu się samo. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Pią Sie 29, 2014 6:52 pm | |
| Alex
W pierwszym momencie mężczyzna uniósł w wyrazie zdumienia brwi patrząc z niedowierzaniem na młodego trybuta. Po chwili jednak w jego oczach pojawiło się nieme ostrzeżenie, nie drgnął jednak nawet, jedynie zacisnął usta w wąską kreskę zerkając wymownie na swój nadgarstek, dając do zrozumienia, iż absolutnie nie podoba mu się to w jaki sposób poczynią sobie młodzian. - To już zależy od ciebie, mój drogi – odpowiedział, cofając rękę, gdy ta w końcu została puszczona. Jego głos nadal był spokojny, twarz również przybrała wyraz opanowania. – Najlepiej ciąć na kształt sierpa, przez całe gardło, jednak tutaj istnieje ryzyko, że rozetniesz również krtań. Jeśli chcesz jedynie krwi tnij w poprzek jednego z boków szyi, tak by naruszyć tętnice. – Zerknął przelotnie na Mayę uśmiechając się do niej nieznacznie. – Jeśli zaś chodzi o utonięcie sprawa ma się podobnie do uduszenia normalnego, gdyż po prostu tonący umiera z braku tlenu. Do pięciu minut człowiek jest świadomy tego co się dzieje dookoła niego, choć walczyć przestaje szybciej. Później już tylko zawisa w letargu, powoli odpływa, ponoć nadal świadom bólu, lecz zbyt słaby by cokolwiek zrobić z tym faktem. Skinął głową, gdy skończył wypowiedź i wsunął ręce do kieszeni. |
| | | Wiek : 14 Zawód : mała miss Przy sobie : krótki mieczyk, mały zestaw bandaży i plastrów, tabletki do uzdatniania wody, paczka z jedzeniem, kompas, trzy noże i super-widelec z zastawy, pieczeń i parę owoców, świeczka x2 Obrażenia : siniak z tyłu głowy, naderwana małżowina
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Pią Sie 29, 2014 9:31 pm | |
| Ze wszystkich rzeczy, które przychodziły mi w życiu z niewymuszonym trudem, najcięższe było okazanie komuś szacunku. Nawet kiedy udawało mi się wykrzesać uczucie, które mogłoby się za nie podawać i być jego odpowiednikiem - zawsze sama wiedziałam, że pozostaje one jedynie marną imitacją tego, co innym ludziom przychodziło z mniejszym, lub większym trudem - jednak nigdy tak dużym, jak mi. Uczucia nigdy nie były moją mocną stroną, co innego naśladowanie ich. A pustka w środku raczej rzadko kiedy ciążyła mi na duszy. Chociaż, czy kiedykolwiek wierzyłam w jej istnienie? Ściągnęłam brwi i zerknęłam zdystansowana na instruującą mnie kobietę. Podświadomie zdawałam sobie sprawę z tego, że wie o pierwszej pomocy o wiele więcej niż ja, ale jej wskazówki przyjmowałam sceptycznie. Przynajmniej pierwszą z nich. Jeżeli jakiś paskudny wypadek przytrafiłby mi się na arenie musiałam wiedzieć, jak samemu sobie z nim poradzić. Byłam świadoma, że nikt, nawet sojusznik, nie przyjdzie w takim momencie z pomocą. Dlatego zawahałam się nieco, zastanawiając, czy nie wnieść jakiegoś sprzeciwu, nawet względnie grzecznego, co kłóciłoby się z moją naturą - ale w końcu zacisnęłam usta w wąską linię i zgasiłam w sobie zapał podżegany wizją możliwej kłótni i zrównaniem czyjegoś ego z ziemią. Odchrząknęłam. Uśmiechnęłam się delikatnie. Zlustrowałam wzrokiem trzymaną przez kobietę igłę, którą prezentowała mi, okręcając w palcach i starałam się zapamiętać jak najwięcej, chociaż utrudniały mi to upominające się w mojej głowie lęki, że nic przydatnego do opatrzenia rany na arenie nie znajdę. Skinęłam lekko głową na potwierdzenie, że wszystko zrozumiałam i przejechałam opuszkami po narysowanych na kartce papieru znaczkach. - Na krzyż - powtórzyłam za nią w skupieniu, chcąc utrwalić słowa w pamięci. - A jeżeli chodzi o odkażanie rany, czy jest coś, co mogłoby być zamiennikiem wody utlenionej? Kiedyś słyszałam, że od zakażeń umiera prawie tyle samo trybutów, co z wycieńczenia. |
| | | Wiek : 19 lat Przy sobie : Znaki szczególne : krótsze włosy (tak do ramion), ciemnobrązowe soczewki kontaktowe
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Pią Sie 29, 2014 10:45 pm | |
| Maya była niezwykle zadowolona z własnych poczynań. Ręce trochę bolały ją od silnego napierania ciężarem własnego ciała na pierś manekina, a w ustach nawet po kilku minutach czuła jeszcze posmak silikonu, ale miała świadomość dobrze wykonanego zadania i tylko to się liczyło. Nie ukrywała tego, że przyjemność sprawiało jej wykonywanie czynności poprawnie, zwłaszcza jeśli miała widownię. Jednak nie robiła tego dla zadowolenia instruktora, ale po to, by przeżyć. Gdy mężczyzna skinął w jej stronę dłonią, przywołując bliżej, podeszła i niemal od razu spostrzegła trybuta, który razem z nią oraz Delilah został zabrany przez grupę Strażników na przesłuchanie i któremu pomogła się podnieść, gdy mężczyźni pobili go niemal to nieprzytomności. Obserwowała go chwilę, jednak nie dawała po sobie poznać, iż go pamięta. Nie miała też pojęcia, czy on pamięta ją, jednak nie za bardzo ją to obchodziło. Miała problem z odpowiedzeniem sobie na pytanie, dlaczego właściwie mu pomogła. Wtedy byli chyba po jednej stronie, teraz jednak są przeciwnikami i nie ważne jakie mieliby ze sobą relacje, będą musieli zabić siebie nawzajem. I tylko jedno z nich wyjdzie żywe. Skupiła się więc tylko i wyłącznie na słowach instruktora, zapamiętując wszystko, co mówi. Nie mogła wyobrazić sobie samej siebie zszywającej własną część ciała zwierzęcymi ścięgnami lub wypalającą ranę aby uniknąć zakażenia. Z każdą chwilą pobyt na arenie zaczynał przerażać ją coraz bardziej, kiedy wyobrażała sobie możliwe scenariusze wydarzeń. Z minuty na minutę w jej głowie pojawiały się tragiczniejsze obrazy, pełne krwi i cierpienia, okraszone strachem i przerażeniem. Przed przedwczesną śmiercią czy opuszczeniem Tylera. Ostatnio bała się wielu rzeczy, o wiele więcej niż przez całe swoje dotychczasowe życie. Sprawy nie polepszyło także pytanie chłopaka, który najwyraźniej pragnął poznać wszystkie możliwe metody zabijania przeciwników i wcale się z tym nie krył. Gdy pytał o podrzynanie gardła Maya mimowolnie wyobraziła sobie siebie skrępowaną właśnie przez niego, z zimnym, stalowym ostrzem przy gardle. Następnie moment, krótki i niezwykle bolesny, gdy nóż wbija się w jej skórę i rozcina powoli ciało, uwalniając zbyt dużą ilość krwi. Co by wtedy czuła? Ciepło czerwonej mazi spływającej po jej ciele, słabnący uścisk trybuta, osuwanie się na ziemię, ból a później nicość. Umarła by szybko, czy męczyłaby się, walcząc o ostatni oddech? Widziałaby jego twarz, korony drzew, sztuczne niebo nad areną czy po prostu ciemność, gdy zamknęłaby oczy a spod powieki wypłynęła pojedyncza kropla łzy. Ostatnia. Nagle zrobiła się blada, słowa mężczyzny docierały do niej, jednak wyciszone i odrobinę zniekształcone. Nie zwróciła nawet uwagi na gest, który wykonał trybut. Zamrugała kilkakrotnie, starając się wyrzucić z głowy obraz samej siebie pokrytej krwią. Martwej, z nieobecnym wzrokiem, niebijącym sercem. To nie musiało się tak skończyć. Nie mogło się tak skończyć. Musiała żyć, nie mogła umrzeć w momencie, w którym zaczynała żyć, czuć. Chciała powiedzieć to na głos. Nawrzeszczeć na trybuta za to, że zadaje takie pytania, że w ogóle myśli o tym, aby kogokolwiek zabić. Nie zrobiła jednak nic, nie chciała wyjść na słabą idiotkę która wierzy, że wszystko się ułoży, że wrócą do domu, a całe te Igrzyska są jedynie głupim żartem. Bo nie wierzyła, chociaż naprawdę tego pragnęła. - Ból podczas palenia rany jest naprawdę aż tak mocny, że kończy się omdleniem, czy można temu jakoś zapobiec? Albo złagodzić? – zapytała lekko bezbarwnym tonem, patrząc mglistym wzrokiem na trenera – I co wspólnego ma krtań? Jeśli chcemy kogoś zabić nie powinno nas interesować, co uszkodzimy naszej ofierze, a jedynie aby wymierzony cios był skuteczny – dodała, zastanawiając się, po co w ogóle to ciągnąć – Chciałabym jeszcze wiedzieć, jakie są sposoby walki z przegrzaniem oraz wychłodzeniem organizmu. Rozpalenie ogniska nie wydaje się najbezpieczniejszą opcją, a czasem jest także niemożliwe. Czy jest coś, co może pomóc w utrzymaniu odpowiedniej temperatury ciała?
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Sob Sie 30, 2014 3:08 am | |
| KONIEC DRUGIEGO DNIA TRENINGÓWDrugi dzień upłynął bez żadnych, nawet najmniejszych niespodzianek. Trybuci grzecznie pilnowali swoich miejsc treningowych i poznawali lepiej swoje mocne oraz słabe strony. Mistrz Gry nie jest dumny ze swoim dzieci tak samo jak pierwszego dnia, ponieważ aktywność nieco spadła. Mimo to wierzy, że odnajdą w sobie większe pokłady weny, zaskakując go wybitnie czynną grą. Od dziś rozpoczyna się ostatni dzień szkolenia. Czy będzie owocny? To już zależy od Was samych!
Trybuci mogą pisać w czasoprzestrzeni trzeciego dnia szkolenia od tego momentu. Zasady pozostają niezmienne - aby uzyskać punkt, trzeba przeprowadzić interakcję z Mistrzem Gry, trenerem lub trybutem, co jest jednoznaczne z napisaniem w lokacji minimum dwóch spójnych i sensownych postów.
Punktacja dnia drugiego pojawi się w godzinach popołudniowych. |
| | |
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy Sob Sie 30, 2014 11:26 am | |
| | z czasoprzestrzeni, jak zwykle
Wczorajszy trening strzelania z łuku spodobał się Daisy na tyle, że ostatniego dnia ćwiczeń pojawiła się w sali jako jedna z pierwszych, rozglądając się za swoim ulubionym instruktorem siania strzelniczego niepokoju. Niestety, nie zauważyła go nigdzie, z westchnieniem zaczęła więc snuć się pomiędzy stanowiskami, wyjątkowo szerokim łukiem omijając to poświęcone ćwiczeniom logicznym. Najbardziej nieprzydatna część sali, zwłaszcza dla kogoś tak mądrego i inteligentnego jak Daignault - obdarzyła więc stojących tam trybutów pogardliwym spojrzeniem (biedne, głupiutkie dzieciaki!), poprawiając sukienkę. Nie, nie wzięła sobie do serca rad trenera o zmianie stroju na wygodniejszy i dresowy. Wystarczyło, że na paradzie musiała wystąpić w tych szarych potwornościach. Do dziś miała wysypkę na przedramionach...i pewnie dlatego przystanęła w końcu przy stanowisku pierwszej pomocy. Uśmiechnięta, radosna i w nastroju raczej piknikowym niż przerażonym. Co z tego, że Igrzyska zbliżały się nieuchronnie - Di była przepełniona miłością, zauroczeniem i nastoletnią burzą hormonów, popychającą ją do tego lekarskiego zaułka. Najchętniej wypytałaby trenera o stopnie męskiego podniecenia i inne sprawki rodem z telewizyjnych programów dla ciekawskiej młodzieży, ale wokół było zbyt dużo osób i nie chciała prowokować niepotrzebnych pytań. Nie, kiedy razem z Alexandrem postanowili zachować swój niezwykle dojrzały związek w świętej tajemnicy. Amitiel pewnie kierował się rozsądkiem - ukazywanie słabości komuś, kto poderżnie ci gardło, nie jest zbyt bystrym posunięciem - ale dla Daisy liczyło się to sekretne, filmowe uczucie. Dodające jej skrzydeł, dlatego radośnie wyminęła wszystkich trybutów zerkających na działania trenera i przystanęła zaraz obok niego. - Tutaj bawimy się w lekarza, tak? - zaćwierkała wesoło, przesuwając palcami po włosach i próbując zapleść je w gruby warkocz, całkiem jednak skoncentrowana na instruktorze pierwszej pomocy, wyjątkowo nie rzucając mu zalotnych spojrzeń. Nagle pytanie o złamany paznokieć i właściwości korzennego szamponu do włosów wydały się jej dziwnie nie na miejscu; westchnęła więc tylko, udanie blokując wszystkie nieprzyjemne myśli o krwi, wnętrznościach i innych tego typu atrakcjach. To się nie wydarzy, ważne jest tu i teraz, ale...nie szkodzi zapytać o coś sensownego. - Jak poradzić sobie z naprawdę silnym bólem? - spytała już całkiem serio, dalej bawiąc się blond kosmykami i nieco krzywiąc się na wspomnienie swojego najgorszego cierpienia po amputacji nóg. - I z zakażeniami? I ze zwykłym przeziębieniem? - kontynuowała beztrosko, z dość czarnym humorem stwierdzając, że przynajmniej nie musi martwić się o złamanie nogi. |
| | |
| Temat: Re: Stanowisko pierwszej pomocy | |
| |
| | | | Stanowisko pierwszej pomocy | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|