|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 19 Zawód : Kelner w 'Well-born' i student Przy sobie : medalik z ampułką cyjanku, zapalniczka, broń palna, zezwolenie na posiadanie broni, paczka papierosów, nóż ceramiczny Znaki szczególne : piegipiegipiegi Obrażenia : Złamane serce i nadszarpnięte zaufanie
| Temat: Park przy szpitalu Pią Maj 03, 2013 6:22 pm | |
| First topic message reminder :
Położony bezpośrednio przy szpitalu, malowniczy park jest ulubionym miejscem spacerowym dla pacjentów i odwiedzających ich krewnych. Nieduży, ale za to pięknie urządzony i zadbany, wyposażony został w ławeczki, staw i altankę. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 43 lata Zawód : chirurg urazowy, lekarz wojskowy Przy sobie : leki przeciwbólowe, zdobiony sztylet, telefon komórkowy, aparat fotograficzny
| Temat: Re: Park przy szpitalu Sob Sie 09, 2014 7:01 pm | |
| | po perturbacjach z dziećmi, poranek w dzień Dożynek
Praca po godzinach spędzała Frankowi sen z powiek, ale wyłącznie w dosłownym znaczeniu. Był zmęczony, zmięty i nieco przetrącony, jednak dalej zachowywał przytomność umysłu. W najwyższej gotowości; doskonale pamiętał szczeniackie lata, w których każdy kreował się na bóstwo niepotrzebujące odpoczynku. On sam także przez chwilę dołączył do wyścigu szczurów, jednak kiedy widział na własne oczy jak błąd znajomego - chyba pobił rekord Trzynastkowego szpitala w byciu zombie - kończący się dla dla jego pacjenta śmiertelnie a dla samego przyjaciela: pozbawieniem prawa do wykonywania zawodu. Ta sytuacja nauczyła Franka naprawdę wiele i od tamtej pory szanował swój i tak przeciążony organizm. Oczywiście bez przesady; pracoholizm nie pozwalał mu na sekundę lenistwa i nawet mając gdzieś z tyłu głowy niezbyt dobre wiadomości o połamanej córce, poświęcał się swoim pacjentom. Obiecując uduszenie Claire gołymi rękami. Co...nie nastąpiło; ostra pogadanka, szlaban do końca roku, trzaśnięcie drzwiami i tak właśnie zakończyła się głupota nastolatki. Nie był jednak jakimś sadystą: traktował ją może nieco zbyt szorstko i zdecydowanie, ale robił to z miłości. I troski. Dlatego też brał dodatkowe dyżury; nie chciał wprowadzać do domu grobowej atmosfery, a z pewnością tak by się stało, gdyby przebywał z córką w jednym pomieszczeniu. Od kilku dni pracował więc za dwóch, mijając się z Mallory w mieszkaniu praktycznie bez intensywniejszego kontaktu. Przywykł do takiej pobieżności spotkań i nie przeszkadzało mu to tak, jak na początku związku, kiedy każdą samotną noc traktował jak najgorszy koszmar. Kiedy jednak po jednej z cięższych operacji tego poranka pielęgniarka nieśmiało przerwała mu w obmywaniu rąk z krwi i wspomniała o żonie, czekającej w przyszpitalnym parku, naprawdę się ucieszył. Chwila przerwy na świeżym powietrzu wydawała się zbawienna, ruszył więc od razu po schodach w dół i wyszedł prosto na szpitalny dziedziniec będący jednocześnie sporym parkiem. Swoją żonę rozpoznałby wszędzie, skierował się więc w stronę jednej z pobliskich ławek i opadł na siedzenie, dopiero teraz orientując się, że dalej ma na sobie szpitalny czepek. Zdjął go więc z głowy i pocałował ją przelotnie w krwistoczerwone usta. - Mam nadzieję, że dzisiaj jesteś tu tylko ze względu na mnie i że żadne z naszych dzieci nie umiera na izbie? - spytał retorycznie, rozsiadając się wygodniej na ławce i mrużąc oczy w ostrym, przedpołudniowym świetle. W służbowym uniformie od razu zrobiło mu się gorąco, ale nie miał czasu na prysznic, przebieranie się i robienie na bóstwo; zresztą i tak nie ukrywałby zmarszczek i podkrążonych oczu pod pedalskim makijażem. - Jak w Outflow? Stawiacie je powoli na nogi? Wielki powrót na Dożynki? - spytał, bawiąc się wolną dłonią kosmykami jej rudych włosów, połyskujących w słońcu. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Park przy szpitalu Sob Lis 15, 2014 2:10 am | |
| Przeskok czasowy przenosi nas do pierwszej połowy września 2283. Rozgrywka może zostać dokończona w retrospekcjach. |
| | | Wiek : 19 Zawód : korzystanie z dobrej ciotki Przy sobie : karty do gry , scyzoryk wielofunkcyjny i latarkę z wytrzymałą baterią Znaki szczególne : jest głupi Obrażenia : anemia
| Temat: Re: Park przy szpitalu Sob Lis 22, 2014 11:18 pm | |
| Stoję pod tym mostem z zapałek i tak sobie myślę: czy Ci mózg zabrało? Czy najadłaś się szaleju, czy może ktoś już wycinał ci kamień z czoła? Kto powiedział, że sobie wyjechałem, że nic nie powiedziałem. I jakim prawem tak powiedział, zna mnie ten ktoś, jadł ze mną beczkę soli - NO SZCZERZE WĄTPIĘ. Więc niech nie klepie farmazonów, niech mnie nie wkurza, niech wraca skąd przyszedł. Ja uciekłem - bujda. Bo my mamy tę naszą grę. Ja dostałem zadanie i obiecałem, że nie zobaczy mnie długo, ona pewnie myślała, że nie zrobie tego co mi kazała i stwierdziła, że przegrałem. I pewnie nie wie, że na prawdę topiłem kotki, więc woli sądzić że ją ZOSTAWIŁEM, niż to, że zrobiłem co mi kazała i znikłem jak mi kazała. Może rzeczywiście, trochę nie ogarnąłem, że to nie było w sumie moje zadanie, teraz jak o tym myślę, to mogło to nie brzmieć "idź top kotki i zniknij z moich oczu" ale coś jak "zniknij z moich oczu, ty obleśny.. jesteś tak obleśny jakbyś topił kotki". Ale dobra, potraktowałem to jak zadanie, swoje wykonałem, mam przy sobie teraz zegarek i... no on zaczął działać. Jakiś czas temu. To było niedługo potem, jak spłakany (tylko nikomu nie mówcie) wyszedłem z pokoju po tym jak PANDORA moja UKOCHANA poległa na arenie. Przez cały ten czas, kiedy oglądałem ją w telewizji (widziałem każdy element jej ostatnich kilku dni) o każdym poranku i po każdej wygranej, oglądałem jak Pandora, moja słodka Pandora, zajada się żelkami, które jej wysyłałem, jak uśmiecha się i jak się smuci (wyznam, że pokochałem jak płakała, miała wtedy oczy dwa razy większe, przyrzekam), wtedy własnie zakochałem się w niej po uszy. No i wielokrotnie napominałem Previi mojej, że musi coś zrobić, że ma dać hajs na moją ukochaną. I żeby urządziła nam wesele i że będę ją odwiedzać na tej Arenie i że przezemnie jeszcze zapłacze. A ona umarła. Zrobiła mi najgorsze ze świństw. Byłem taki zdenerwowany, że postanowiłem odnaleźć zegarek. Że postanowiłem się założyć sam ze sobą i postanowiłem ją odzyskać. A wtedy on zaczął chodzić - i to było super przerażające. Bo ten zegarek nie chodził jakieś całe 4 lata jak mi go Kitty pierwszy raz pokazała (i inne rzeczy też mi wtedy pokazała). Stoję pod tym cholernym mostem, a ten cyka i cyka. Nie mam pojęcia jak mam sobie z tym poradzić, więc patrzę w górę a nademną jej włosy. Jakieś tylko dwa metry wyżej. Chyba ją wystraszyłem, bo jestem blady jak kartka papieru i moja głowa wystaje z czarnej dziury jaką jest podmoście. jesus sory że tak chujowo, ale albo tak albo wcale :c musze sie ogarnąć |
| | | Wiek : 19 Zawód : korzystanie z dobrej ciotki Przy sobie : karty do gry , scyzoryk wielofunkcyjny i latarkę z wytrzymałą baterią Znaki szczególne : jest głupi Obrażenia : anemia
| Temat: Re: Park przy szpitalu Nie Lis 23, 2014 11:58 am | |
| Uśmiecham się jak pojebany, bo prychnęła. A jak prycha, to znaczy że jej zależy. A jak jej zależy, to znaczy że dobrze odczytałem jej zadanie i bardzo dobrze, że je wykonałem. Na pewno dostanę teraz nagrodę, bo w końcu chyba mi się należy, co nie? Że tak się wyrażę wytrwałem te cztery lata (serio cztery lata? pewnie to było jakoś połowę mniej, ale ona tak za mną tęskni że liczy i noce i dnie) i pilnowałem jej zegarka, zrobiłem co trzeba - jestem jakimś najlepszym chłopcem na świecie. Więc oczekuję nagrody. Znikam pod mostem, żeby za jakieś dwadzieścia sekund wspiąwszy się po schodkach stanąć gdzieś tam na końcu albo początku mostka. Prawie nic nie widać, ale ja widzę, bo jest jednak ta lampa co rozprasza ciemności i tak słodko oświetla ją, co wyrosła. - Mieszkam tu, lamusko- no nie widzi, że mam oczy podkrążone i to na pewno dlatego, że śpię pod mostem. Nie muszę jej wcale mówić, że mieskzam u cioci Previi i mam wielki pokój z pięknym widokiem- i tak przez 80 procent czasu mnie tam nie ma, bo wolę się wałęsać po okolicy, niż siedzieć w domostwie. Wyglądam cokolwiek niepokojąco, ale niech się mnie nie boi, przecież mamy grę. Gra tłumaczy wszystko. - Przyszłas zwiedzić moj włoście? Miło mi bardzo, ale tak z pustymi rączkami nie wypada. - opieram się o balustradkę mosteczku gdzieś tam z pięć kroków od niej, to fajne tak tu stać jak nikt nie chodzi wokół, można mieć cały most dla siebie, nie trzeba od razu biec do jej ramienia i dyszeć coś w kark. Trzymam ten jej zegarek i bawię się nim. Błyska odbijając światło z latarenki. - Jak się nie postarasz, to wiesz co będzie. Będzie złe zadanie. Będzie boleć. Będzie smutno. Może ktoś na tym stracić. Będzie kara. |
| | | Wiek : 19 Zawód : korzystanie z dobrej ciotki Przy sobie : karty do gry , scyzoryk wielofunkcyjny i latarkę z wytrzymałą baterią Znaki szczególne : jest głupi Obrażenia : anemia
| Temat: Re: Park przy szpitalu Czw Lis 27, 2014 10:59 pm | |
| Podejrzewałem właśnie, że miękkie z Ciebie serducho. Kiedyś, to znaczy - zapamiętałem, jak kiedyś, dawno temu, jak przekonywałaś mnie solennie o tym, że tak nie jest. Że przyfasolisz, a jak się nie będę słuchać TO POPAMIĘTAM. Rzeczywiście, ludzie, którzy Ci podpadli, wpadali w moje dłonie i oni POPAMIĘTYWALI. Tylko, skoro już wpadłaś na to, że nie wyręczę Cię w tym tutaj zadaniu, to przemyślałaś komu mnie zlecisz. Czy masz zbyt miękkie serducho. Bo to, że masz serducho, własnie widzę. Kopię coś, jakiś kawałek mostku, to chyba jakaś cegła. Nie wiem czy to zabawne, wzruszam ramionami. - Myślę, że Cię nie znam już. Nawet nie wiem, czy dalej masz honor - mam nadzieję, że błyska w tym momencie zegarek, ale wsadzam go do kieszeni. Nie widziałem jej tak długo, że już jej nie pamiętam. Nie pamietam jak się nazywała i też nie pamiętam czy ma brata. Wtedy wyglądała też inaczej i obiawiam się kopiąc most, że prócz wygladu zmieniło sie w niej to, że już nie ma honoru. Jeżeli straciła honor, to już nie będzie ze mną grać. Obiawiam się tego. Obawiam się jeszcze, że będę coś od niej chciał, a nie będe w stanie jej do tego zmusić. Może mnie już nie chce, przecież mnie nie lubi po sto krocie . Wtedy powiedziała idź precz to poszedłem na jakiś czas, jak mnie wygoni na zawsze, to ile to ma trwać? Zaciskam usta, są teraz wąskie i białe. Trochę się na nią denerwuję, bo jest głupia i nie widzi. Mogłaby mi już powiedzieć, albo przynajmniej się ze mnie ucieszyć. Jest dziewczyną, przecież jej wypada. A ja jak tak stoje do niej ramieniem, te jakieś metry dalej i kopie most, to wyglądam jakbym się przejął. Też jej nie lubie, niech nie myśli, że taka jest samotna i oryginalna. - On zaczął chodzić-przebąkuje przy okazji, skoro już wspomina. |
| | | Wiek : 19 Zawód : korzystanie z dobrej ciotki Przy sobie : karty do gry , scyzoryk wielofunkcyjny i latarkę z wytrzymałą baterią Znaki szczególne : jest głupi Obrażenia : anemia
| Temat: Re: Park przy szpitalu Sro Gru 10, 2014 10:55 pm | |
| Została studentką prawa - NO I CO TERAZ. Będziemy się spotykać w sądzie? A moze u tego wziętego przez Previę prawnika, co mi ratuje tyłek od jakiś dwóch miesięcy jak tu broję. Będzie pracować dla tych, co teraz rządzą? Czy obroni się i zacznie bronić moich ziomków co ich BEZPODSTAWNIE oskarżyl - SERIO, to ja nie mam pojęcia o co, wiem tylko że moja Pandora umarła, że Alex nie przyszedł na wódkę i że już nie mogę ptrzeć na Tylera i to nie dlatego, że wziął ślub z tą nędzną podróbą a-n-i-e-l-i-c-y. Bo nie wziął z nią ślubu, tylko to dobre. Oni mi ich zabrali, nie mam zabaweczek, broję sobie, nikt na mnie nie patrzę. A Kitty co zrobisz, będziesz ich bronić, będziesz dla nich pracować? Nie znasz sytuacji, to się nie wypowiadaj - tak bym Ci odpowiedział, jakbyś mi się z tego nie-rzucania na szyję próbowała tak wytłumaczyć jak właśnie teraz to robisz w swoim wnętrzu.No wypowiedz się, zmuś mnie, żebym ci odburknął, albo szturchnął raz, dwa, trzy a porządnie. - No chyba już czas, nie sądzisz - wzruszam ramionami, a podchodzę sobie, to znów się jednak cofam. I to nie tak, że nie jestem pewien, czy chcę, po prostu zapomniałem wspomnieć iż mam wielkie ADHD i muszę się ruszać, kręcić nonstop, muszę za szybko oddychać, a jak idę na film to tylko do dwóch godzin, bo po drugiej godzinie wychodzę żeby obiec kino wokół i dopiero mogę wrócić na miejsce. Gdybym był mądry i skupiony na tym co pierdole czsami, to bym się uśmiał, że użyłem słowa CZAS w kontekście tego co się tu dzieje. Od jakiś kilku lat. - Ale może wolałabyś najpierw pogadać. No nie wiem, powiesz mi jak Ci się tam żyje? Masz kogoś? mame/tate/męża Zwróćmy uwagę na moją przebiegłą delikatność przy zadawaniu pytań. Jestem jak słoń, nawet nie umiem sprawiać pozorów, rzucam mięsem i każę oczami szeroko otwartymi (zainteresowanie z nich bucha, ucha, ucha) - mówię: odpowiedz mi, no mów. |
| | | Wiek : 19 Zawód : korzystanie z dobrej ciotki Przy sobie : karty do gry , scyzoryk wielofunkcyjny i latarkę z wytrzymałą baterią Znaki szczególne : jest głupi Obrażenia : anemia
| Temat: Re: Park przy szpitalu Czw Gru 11, 2014 12:35 am | |
| Unoszę głowę zadziornie. Więc nie ma. Albo nawet jak ma, to ten ktoś jest dla niej nikim. Gdyby tak było, to jeszcze gorzej, niż gdyby nie było. Wyobrażam sobie, że to ja mógłbym być tym kimś, kogo ona nazywa NIKIM będąc z kimś innym. A ja siedzący podnóżek gdzieś w domu i czekam na jej telefon. Chociaż robi ze mnie potwora. Że ją zostawiłem, że mi się nie spodobała i że na sto lat, a że jeszcze zamieniłem sobie ją na inne poduszki. Wolałbym, żeby mówiła, że mam schizy, albo żeby się pochwaliła koleżankom jak to wysadziłem most w powietrze. Wolałbym być takim prawdziwym potworem, a nie tylko chłopcem co zwiał za morze. Bo to też nie był mój i tylko mój czyn. - Gdybyś kogoś miała, to wcale bym cię nie wziął - tak myślisz? - chyba nawet się zaśmiałem, ale chicrot to to nie był, bo jednak nie śmieszy mnie to stanie na zimnym moście, mogłaby już się mi na tę szyję rzucić i zacząć zachowywać jak przeciętna laska. - Dobra - macham ręką na nią, żeby do mnie przyszła, ale pewnie jest uparta. Bo ona jest taka Kitty-uparta-właśnie. - To mam taki pomysł, że skoczysz tam i zwiniesz coś dobrego, usiądziemy sobie i pogadamy jak przyjaciele z dawnych lat - pokazuję na budynek szpitala obok którego sobie przecież tak rozmawiamy miło. Ja bym dla niej to tak z miłości, ale nie mam już do niej miłości - odkąd sobie zabrała ją Panda do grobu to tak podupadłem na romantycznych uniesieniach. Czasami myślę jeszcze, że jakby Kitty wróciła to mi też wróci. A Kitty dziś wróciła. |
| | | Wiek : 19 Zawód : korzystanie z dobrej ciotki Przy sobie : karty do gry , scyzoryk wielofunkcyjny i latarkę z wytrzymałą baterią Znaki szczególne : jest głupi Obrażenia : anemia
| Temat: Re: Park przy szpitalu Czw Gru 11, 2014 2:31 pm | |
| Podejrzewam, że nikt nie umiałby w takim związku długo wytrzymać. Ale się uczepiłaś tych wszystkich systemów, tych uogólnień, wielkich założeń, jakiś demonstracji miłosnych. I dramatyzujesz, twierdząc że cię zostawiłem. I to wszystko formułuje cię na nowo - weź mi tylko tutaj tej żółci nie przedstawiaj werbalnie, bo gotów jestem wziąć cię za włosy i pojwiedzieć jak już bedziesz wisieć za kudły po drugiej stronie mostku, że nie zamierzam się zmienić. I że jak trzeba, to sobie pójdę. I że będę cię kochać na odległość. Fu. Też się zademonstrowałem miłośnie, co więc teraz - już nie pójdę na pogrzeb mej lubej Pandory? Mam teraz z tobą znów? Nieodgadniony masz wyraz twarzy. Jakbyś coś chciała, ale nie ufasz mi, więc się wolisz marszczyć. Mogę ci to powiedzieć jak będziesz po drugiej stronie mostku, albo możesz przyjąć to ci mówię. Nie zmienię się sam, więc postaraj się. Bo ty pewnie długo byś sama nie pobyła, ale co ja umiem, tak szczerze. Podbierać laski kolegom, gorzej że szybko tracę zainteresowanie. Lubię po prostu niszczyć te całe związki, demonstracje miłosne, systemy o ogólnienia. - No pewnie. Myślisz, że wejdziesz sobie tam i nie będą mieli nic przeciwko szperaniu w ich zapasach piguł? - uśmiecham się do tej naiwnej niewinnej. Taka z niej prawniczka będzie z kryminalną przeszłością. I chłopakiem kryminalistą. - Weź coś dobrego, znaz się na tym chociaż trochę?- nawet nie wiem czy dorosłaś w tej dwójce dobrze czy cię wychowali. Czy wymknęłaś się kiedyś i czy wiesz o co cię proszę. A właśnie: - Szlugi masz? |
| | | Wiek : 19 Zawód : korzystanie z dobrej ciotki Przy sobie : karty do gry , scyzoryk wielofunkcyjny i latarkę z wytrzymałą baterią Znaki szczególne : jest głupi Obrażenia : anemia
| Temat: Re: Park przy szpitalu Czw Gru 11, 2014 10:19 pm | |
| No jakby nie patrzeć, to sn zajmuje nam połowę życia. A w takim krótkim matematycznym (!) rachunku wychodzi, że jak połowa, no to jednak powinno się to liczyć. Tak sądzę. Bo jak się dla przykładu pije więcej alkoholu dziennie niż się pije wody, to się liczy jakby się było alkoholikiem. A jak się śni więcej - no dobra, ja wiem, że ona jest imprezowiczka i pewnie mało sypia, ale jednak. Potwór z łóżeczka. Brzmi bardzo pocieszająco. Max na pewno zapałałby uśmiechem, gdyby to usłyszał. Śmiało! Randka na pogrzeb brzmi romantiko, chociaż mógłby być problem z tym, że zaraz się Maxowi zachciałoby psikusów, wziąłby zabrał trumnę czy coś. Może lepiej trzymać go pod kluczem. Max wzdycha, czy raczej wywraca gałami i się niecierpliwi. - Może nie, daj szlugi - byleby nie był mentolowy, bo jak będzie do ukręci łeb. Przecież mówił nie raz: jak masz palić to pal mocne. I żadne gówno z mentolem. - Poczekam na Ciebie przed wejściem. - wskazuje jakieś miejsce w ciemności, tam chyba jest coś na wzór bramy wyjazdowej. Zaczyna iść w ciemność i kiedy słyszy że i ona idzie, zatrzymuje się, rzuca niedokończonego szluga na ziemie i patrzy gdzieś gdzie powinna być jej głowa. Jest ciemno, ciemność pomaga być odważnym. - Jak poprosisz to pójdę |
| | |
| Temat: Re: Park przy szpitalu | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|