IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Stary most - Page 4

 

 Stary most

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
the civilian
Cypriane Sean
Cypriane Sean
https://panem.forumpl.net/t188-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t272-cypriane
https://panem.forumpl.net/t1316-cypriane-sean
https://panem.forumpl.net/t573-cypri
Wiek : 18
Zawód : sprzedaję w Sunflower
Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości
Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo
Obrażenia : częste bóle brzucha

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Stary most   Stary most - Page 4 EmptySro Sie 21, 2013 8:20 pm

First topic message reminder :



Położony niedaleko muru, stary most łączy dwa brzegi jednej z nielicznych odnóg Moon River. Z jakiegoś powodu upodobali go sobie zakochani - mur, z którego go zbudowano, pokryty jest nabazgranymi kredą i sprejem wyznaniami miłości i inicjałami kochanków.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Lucy Crow
Lucy Crow
Wiek : 17 lat
Zawód : prostytutka/kwiaciarka
Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet
Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptySob Mar 22, 2014 7:42 am

Nie uważałam, żeby rozmawianie do swojego odbicia jakkolwiek mogło zahaczać o kwestię normalności, ale nie chciałam milknąć, bo skoro nie mogłam nikomu opowiedzieć o sobie czegoś więcej, to nie mogę mieć tych tajemnic przed sobą. Słyszałam kiedyś, że pomaga, że sprawia ulgę. Chyba trudno było mi uwierzyć, aby kilka słów mogło uradować, aby spoglądanie we własną twarz i przemawianie do niej ze świadomością, że należy do ciebie pozwoliło nieco odetchnąć. Wierzyłam w bajki, ale tylko te prawdziwe, nie zmyślone przez kiepskich pisarzy, którzy wbijają do ludzkich umysłów puste i nic nieznaczące kwestie, gdy nie wiedzą, co tak naprawdę mogliby na dany temat powiedzieć. Stąd te herezje, te wypaczenia, które miałam okazję oglądać każdego dnia w Kwartale. Już mnie to nie smuciło, przyzwyczaiłam się, już życie z dnia na dzień, nie staram się wierzyć, nie staram się szukać prawdy, swojego domu, który, kiedy tak myślałam, gdzieś nadal stoi, czeka na mnie, a ja muszę go tylko znaleźć. Cała prawda okazała się niestety jednym wielkim kiepskim żartem, ale nikogo innego nie mogłam obwiniać, tylko siebie. Nawet jeśli obok mnie znalazła się osobę, na którą śmiało mogłabym teraz zrzucić wszystkie winy świata, nie potrafiłabym, nie miałaby serca, a po prostu przyjęła wszystko na siebie.
Najpierw odwróciłam się w jej kierunku, ale nie z niedowierzaniem, bo wiedziałam, że kiedyś wróci, czułam to. Przecież to nie mogło się tak skończyć, ot tak, właśnie, skończyć, zwyczajną kłótnią o coś, co minęło, zakończyło się pomyślnie. Ale nie byłam już zła, nie sądzę, bym w ogóle kiedykolwiek była na nią zła. To Evelyn, starsza głupiutka Evelyn, która fiksowała, kiedy koszt szampon do włosów przekraczał jej miesięczną wypłatę.
-Musiałaś zrobić coś naprawdę złego, skoro mnie przepraszasz – odpowiedziałam, uśmiechnęłam się jeszcze raz, nieco szerzej, odepchnęłam od betonowej barierki i rzuciłam wprost na nią zamykając w już nie tak słabym, a nieco silniejszym uścisku szczupłych rączek – EvelynEvelynEvelyn! Taksięcieszężecięwidzęęę! - nie zapomniałam przy okazji pocałować ją w oba policzki.
Powrót do góry Go down
the odds
Nightlock
Nightlock
Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptySob Mar 22, 2014 3:00 pm

W piękny, słoneczny dzień, dwóch postawnych Strażników Pokoju zmuszonych było grzać się w swoich bielusieńkich mundurach. Rutynowy patrol dobiegał końca, a im nie udało się jeszcze przyłapać nikogo na wykonywaniu jakiejś zakazanej czynności. Byli tym faktem głęboko zasmuceni, ostatnio na posterunku koledzy chwalili się swoimi osiągnięciami i rewizjami, każdy chciał więc popisać się czymś wyjątkowym.
Minęli młode dziewczyny, których kolorowe włosy rzucały się w oczy, ale nie były w Kwartale niczym niezwykłym, a chwilę później zwietrzyli okazję na zyskanie w oczach kolegów.
- Ty, zobacz, czy to nie ta Darkbloom? - zapytał jeden ze Strażników, trącając ramieniem drugiego.
Przyspieszyli kroku i już po chwili stali przez Vivian i Ethanem, a ich miny nie mogły zwiastować niczego dobrego.
- Dokumenty proszę - zarządził szeregowy Steiner, wyciągając przed siebie dłoń. - Bane, przeszukaj go.
Drugi Strażnik stanął tuż przy Ethanie, gotowy przyjąć w swoje ręce torbę, którą mężczyzna tak ściskał. No bo przecież nikt o zdrowych zmysłach nie będzie negował rozkazu osobistej rewizji.

Czwórka.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptySob Mar 22, 2014 3:36 pm

Czy przebywanie w Kwartale, gdy jest się osobą z rządu, w dodatku powiązaną z Igrzyskami, ma sens? Zawsze może napatoczyć się ktoś, komu będzie nie na rękę, że w tym rejonie pojawia się ktoś z Dzielnicy Rebeliantów. Kapitolińczycy zarówno pragną pomocy, jak i nią gardzą, chcą i nie chcą. Jakby nie umieli się zdecydować.
- Jeśli będą kolejne Igrzyska, to chyba się powieszę. – stwierdziła po prostu, patrząc na Ethana. Czy bał się tak samo, jak ona? Czy dręczyła go myśl o tym, że znów mogą powołać Igrzyska i lekką ręką wysłać na śmierć kolejne dwadzieścia kilka osób? W ogóle, jak Coin mogła żyć ze świadomością czegoś takiego? Jak ktokolwiek mógł z tym żyć?
Kiedy usłyszała słowa Ethana, zamarła. Strażnicy? Gorsi? Patrzyła na niego z odrobiną niedowierzania w oczach. Ci, których spotykała, byli zazwyczaj miłymi i dość uczynnymi ludźmi, ale… Czy naprawdę byli tacy źli w Kwartale? Rozejrzała się; nie widziała nikogo poza dwiema pogrążonymi w rozmowie dziewczynami. Te jednak wydawały się zbytnio zajęte sobą, żeby interesować się tym, co było poza tematem ich rozmów. Westchnęła.
- Co masz na myśli? Co się dzieje?
Kątem oka zauważyła coś, co zdecydowanie nie było przyjemne. W ich stronę zmierzał patrol, złożony z dwóch Strażników Pokoju.
- Kurwa mać. – szepnęła Vivian. Odruchowo złapała Ethana za rękę, patrząc mu prosto w oczy. Nie wiedziała, co ma powiedzieć, ale była świadoma tego, że właśnie sprowadziła na niego niezłe kłopoty. Strażnicy tymczasem podeszli do nich, a wyciągnięte dłonie jednego świadczyły wyraźnie, czego oczekuje.
- Dzień dobry panom – uśmiechnęła się rudowłosa; chociaż miała ochotę na nich splunąć i odzywać się jadowicie, była grzeczna. Wiedziała, że lepiej nie ryzykować podskakiwania, gdy jest się nie na swoim podwórku. Wyjęła z torebki dokumenty tożsamości i stała przepustkę i podała je Strażnikowi, nadal się uśmiechając. W głębi duszy bała się tego, co może się stać, ale raz się żyje, prawda?
Oby tylko nie wpakowała Ethana w jakieś poważne kłopoty.

Powrót do góry Go down
the pariah
Evelyn Noel
Evelyn Noel
https://panem.forumpl.net/t235-evelyn-noel
https://panem.forumpl.net/t250-evelyn-s-relations
https://panem.forumpl.net/t1297-evelyn-noel
Wiek : 23
Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptySob Mar 22, 2014 7:34 pm

Zaskoczyła ja trochę reakcja dziewczyny. Chociaż nie powinna, przecież w końcu to Lucy, czyż nie? Strach o to, ze dziewczyna naprawdę się obraziła minął i po chwili ściskała przyjaciółkę w ramionach. Tak mocno, jakby bała się, ze dziewczyna jej wypadnie z rąk. Podniosła ją delikatnie i okręciła wokół siebie przy okazji odnotowując, że Lucy trochę przybrała na wadze. To dobrze, znak, że nie głoduje. Frans najwidoczniej o to dba. Trzeba jakoś wynagrodzić starty moralne .
-Jestem idiotką.- stwierdziła wypuszczając przyjaciółkę z morderczego uścisku.-Jak ci się żyje?-Spytała z uśmiechem, który chyba nie był na miejscu przy takim pytaniu. Wiedziała, ze nie było cudownie, ale Lucy i tak była szczęśliwa. Jak zawsze z resztą. Podziwiała ja za jej wieczne zadowolenie, uśmiech i luźne podejście do wszystkiego. Przynajmniej przez większość czasu, każdy przecież ma załamki, zwłaszcza w Kwartale. Zwłaszcza jak człowieka szlag trafiał na każdym kroku, kiedy widział jak z dnia na dzień życie obraca się o 180 stopni. Wydawało się, że minęły już lata od rebelii, że wiele się zmieniło, ze nastały nowe, niekoniecznie lepsze czasy. Tak naprawdę natomiast nie minął nawet rok, a ludziom już się nie podoba, już chcą kolejnego buntu. I w grunie rzeczy dobrze, tyle, że Coin jets na to przygotowana i może skończyć się to nieprzyjemnie. Czasami śniła jej się kolejna rebelia, a później zabicie całego kwartału. Budzenie się z piskiem w środku nocy raczej nie pomagało wtedy Ashe w spaniu, o ile łaskawie nocowała w mieszkaniu. Teraz już zapewne kompletnie zrujnowanym mieszkaniu, niezamieszkałym, porzuconym. A może ktoś go sobie przywłaszczył? Może ktoś tam teraz żyje i odbudowuje je? Marne szanse, ale zawsze jakieś, czyż nie?
Powrót do góry Go down
the victim
Ethan Cavendish
Ethan Cavendish
https://panem.forumpl.net/t1399-ethan-cavendish
https://panem.forumpl.net/t1401-ethan
https://panem.forumpl.net/t1400-ethan
Wiek : 30
Zawód : Pracownik w "Almie"
Przy sobie : dokumenty, obrączka na łańcuszku, scyzoryk

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptyNie Mar 23, 2014 11:40 am

-I co by to dało? Opcja wiecznej ciemności po śmierci jest dla ciebie aż tak kusząca?-Spytał z westchnieniem. Naprawdę, oprócz tego, że Viv może, podkreślmy, może by sobie ulżyła, fakt, że umarłaby nie maiłby żadnego znaczenia. No, może kilka osób by się tym przejęło, może ktoś by zapłakał. Ktoś. Na pewno nie Coin, która w tym czasie rozkoszowałaby się widokiem dzieciaków zdychających na arenie.
-Nic wielkiego, strażnicy chyba mają zespół napięcia przedmiesiączkowego, bo przeszkadza im już sam fakt, że oddychasz.-Mówił, z każdą literą ściszając głos. Dwie białe postacie na moście plus torba z niewiadomą zawartością równa się co? Rewizja. Super. Ethan przez dwie sekundy liczył na to, że Strażnicy zatrzymają się przy dziewczynach ,ale ominęli je obojętnie. Teraz tylko miał andzieję, ze Viv nie podrzuciła mu niczego względnie podejrzanego. Jakoś odsiadka nie była jego aktualnym największym marzeniem, wolałby jednak sobie trochę pochodzić wolny. Ba, odsiadka w najlżejszym przypadku, jak strażnicy będą zbyt leniwi na chłostę. Popatrzył na Viv, ale szybko odwrócił wzrok w stronę strażników, którzy z marszu zażądali dokumentów. Wyciągnął identyfikator z kieszeni kurtki i podał jednemu ze strażników. Tak jak się spodziewał, rewizja. Wywrócił oczami i czekał na przeszukanie. Na zewnątrz spokojny, al. Tak naprawdę prawie się modlił o szczęście. Bał się chyba bardziej, niż w barze, kiedy zaczęła się strzelanina. Chociaż nie, bez przesady, tutaj była szansa, że wszystko będzie ok, ze pójdą sobie i dadzą im spokój… Czyż nie?
Powrót do góry Go down
the odds
Nightlock
Nightlock
Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptyNie Mar 23, 2014 12:04 pm

Nerwowe uśmiechy, na pozór spokojne gesty - nie była to pierwszyzna dla Strażników, przyzwyczajonych do tego typu roboty i wykonujących ją niemal machinalnie. A nasi bohaterowie mieli się wkrótce przekonać, czy los będzie im sprzyjał.
- Panna Darkbloom, a więc miałem rację - mruknął Steiner pod nosem, odczytując dane Vivian - Widzę przepustkę, ale widzę też powód tej wizyty. Nieładnie, nieładnie.
Enigmatyczna odpowiedź szeregowego zapewne nie usatysfakcjonowała rudowłosej, ale oto Bane dokończył przeszukania Ethana, znajdując skarby z jego torby.
- Jedzenie i lekarstwa - oznajmił pewnym głosem, jakby tego właśnie się spodziewał.
Strażnicy spojrzeli po sobie, wymieniając szerokie, nie do końca przyjazne uśmiechy.
- Jest tak, jak myślałem - zaczął Steiner oficjalnym głosem - Udzielanie pomocy mieszkańcom getta jest zabronione, a tutaj doszło właśnie do przestępstwa. Oboje podlegacie karze.
Wyciągnął zza paska swoją pałkę i powoli zaczął ją obracać w rękach, jakby zastanawiając się nad tym, co ma zrobić za chwilę..
- Jeśli jednak pan Cavendish - zerknął szybko w dokumenty - Będzie tak miły i odda torbę oraz przyzna, że otrzymał ją od panny Darkbloom, ukarana zostanie tylko ona.
Steiner wyszczerzył żółte zęby w krzywym uśmiechu, spoglądając wyzywająco na mężczyznę, któremu zaproponował właśnie zdradę towarzyszki.
- Ginsberg na pewno ucieszy się z nowych gości - rzucił Bane, który wciąż znajdował się za Ethanem, pilnując go.
Czy przyłapani znali złą sławę naczelnika więzienia? Jeśli tak, mieli się czego obawiać.

Czwórka.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptyNie Mar 23, 2014 12:13 pm

Vivian westchnęła.
- No proszę, odkrył Pan od razu powód mojej wizyty tylko dlatego, że udzielam pomocy byłemu protegowanemu Almy Coin. Tak z ciekawości, wyżej posadzonych ode mnie też posadziliście w więzieniu? - prychnęła. - Tim Minchin przewraca się w grobie, naprawdę.
Skinęła na Cavendisha, żeby chwilowo milczał i popatrzyla w stronę Bane'a.
- Pan Cavendish się przyzna, a ja pójdę z Panami do naczelnika, jeśli łaska. - uniosła wysoko brodę.
Bała się jak cholera, bo słyszała o naczelniku, i to nie były radosne śpiewki o herbatce i ciasteczkach. Ale straciła już wszystko, co miała.
Powrót do góry Go down
the victim
Ethan Cavendish
Ethan Cavendish
https://panem.forumpl.net/t1399-ethan-cavendish
https://panem.forumpl.net/t1401-ethan
https://panem.forumpl.net/t1400-ethan
Wiek : 30
Zawód : Pracownik w "Almie"
Przy sobie : dokumenty, obrączka na łańcuszku, scyzoryk

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptyNie Mar 23, 2014 1:48 pm

Niech jasny szlag trafi strażników i Coin. I ich kochanego naczelnika.
-Pan Cavendish się nie przyzna, bo ma resztki honoru w przeciwieństwie do niektórych tutaj obecnych.-Powiedział Ethan zaskakująco spokojnym tonem. Czy znał sławę naczelnika? Oczywiście. A mimo to on nie wyobrażał sobie zwalić całej winy na Vivian i pójść sobie.
-Jeśli zależy wam na tym, żeby się zabawić, to zostawcie ją w spokoju, a weźcie mnie. I wszyscy będą szczęśliwi, hm?-Dodał. No, nie wszyscy, on zapewne nie będzie. Trudno, jakoś nie widział lepszych perspektyw w Kwartale, wręcz nie zależało mu. Owszem, bał się, ale miał przeczucie, że i tak kiedyś by tak skończył. Że każdy kiedyś tak skończy i w ten sposób Alma pozbędzie się ludzi z Kwartału. Bo strażnicy nie łażą jak bomby atomowe bez powodu, nie ma takiej opcji. Musi coś się dziać i Ethan szczerze się tego bał. I egoistycznie w myślach błagał, żeby jednak go nie aresztowali, jak chyba każdy by zrobił na jego miejscu.
Powrót do góry Go down
the odds
Nightlock
Nightlock
Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptyNie Mar 23, 2014 2:08 pm

Na to tylko czekał Steiner, wykrzywiając usta w jeszcze szerszym uśmiechu.
- Wyżej posadzonych? Za kogo ty się uważasz, paniusiu? - zakpił i zaniósł się rubasznym śmiechem, a stojący nieopodal Bane szybko mu zawtórował - Jesteś na naszym terenie. Sama Alma Coin mogłaby się tu pojawić, ale za złamanie prawa jej także groziłaby kara.
Być może Vivian spodziewała się, że trafi na kretynów, stereotypowych Strażników Pokoju, którzy mieli papki zamiast mózgu, ale najwyraźniej trochę się pomyliła.
- Nie musisz wspominać Minchina, dobrze go znaliśmy - Bane splunął jej pod nogi - Jego następczyni też nie należy do rozgarniętych, wkrótce spotka ją taki sam los.
Obaj zaśmiali się, jakby właśnie usłyszeli przedni żart, ale po chwili twarz Steinera stężała i mężczyzna przestał się uśmiechać.
- Resztki honoru? A chcieliśmy dobrze. Widzisz, kochasiu, tam mamy umieszczoną kamerę - Strażnik podniósł rękę i wskazał ponad głowami zebranych na budynek stojący nieopodal - I wszystko jest na niej nagrane.
Steiner odchrząknął, spojrzał na swojego towarzysza i w końcu oznajmił wyrok:
- Bane, zabierz pana Cavendisha na Główny Plac i pokaż mu, co robimy z takimi, którzy mylą honor z głupotą. A ja odprowadzę pannę Darkbloom na posterunek, naczelnik już pewnie nie może się doczekać, w końcu nie codziennie odwiedzają nas tak znamienite postacie.
Szeregowy przytaknął krótko i szarpiąc Ethana, założył mu kajdanki, a następnie ruszyli w kierunku Centrum. Steiner tylko uśmiechnął się lubieżnie, spoglądając na Vivian, ale obyło się bez związanych rąk. Trzymając ją mocno za ramię, odprowadził na posterunek.

Ethan, zapraszam tutaj.
Vivian, możesz pisać tu.
W obu przypadkach czekacie na post Łykołaka, który pokrótce nakreśli sytuację.



Czwórka.
Powrót do góry Go down
Lucy Crow
Lucy Crow
Wiek : 17 lat
Zawód : prostytutka/kwiaciarka
Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet
Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptySro Mar 26, 2014 9:22 pm

Przez tę jedną chwilę nie liczyło się nic innego, naprawdę, zapomniałam, że stoję na moście, zapomniałam, że istnieją inni ludzie oprócz Evelyn, bo była tu, a ja obejmowałam ją i wdychałam zapach jej włosów, jakby obcy, nowy i odświeżony, ale ciągle ten sam, prawdziwy, należący tylko do niej. Kilka sekund jak cała wieczność, tak mogłabym gdybać, mogłabym nie przerywać, mogłabym trwać tak jeszcze pół dnia i nie zauważyłabym, że zapadł mrok, że wróciła zima czy zburzyli mur otaczający Kwartał. Kiedy tuliłam ją nie pamiętałam dni przykrości, tych łez, które musiałam wytoczyć, bo cała wina należała do mnie, a momenty, w których wspólnie wypadałyśmy ze sklepu, aby chwilę potem wejść do następnego, uderzyć w stojak z niesamowitymi pstrokatymi sukniami, aby podziwiać coraz to ciekawsze kroje, nowsze kolekcje, widziałam obrazy, kiedy wychylałyśmy się poza poręcz balkonu, prostowałyśmy ręce i krzyczałyśmy do powietrza, bo tylko ono chciało nas słuchać. No tak, nikt inny nie był na tyle odważny, aby stawić czoła naszej paplaninie, aby spróbować choć trochę zrozumieć sens tego, co chciałyśmy przekazać światu. Tak było, tak było zawsze, czasem owszem – płacz i kłótnie, ale to mijało. Minęło i teraz. A ona wróciła, trzymałam ją, czułam nowy i delikatny materiał pod opuszkami palców i ściskałam za niego, aby w końcu oderwać twarz od jej szyi, uśmiechnąć się szeroko i objąć jej twarz, a potem pocałować w usta przyjacielsko.
-Oczywiście, że tak, nie powinnaś była tam iść! – odpowiedziałam natychmiast, trochę oskarżycielsko, ale nie potrafiłam się tego wyzbyć, nie żalu za to, że odeszła na tę chwilę tylko za to, że się naraziła, bo przecież mogłaby już nie… mogłabym nie wrócić, prawda? Cokolwiek się pod tym kryje, chciałam, aby wróciła, nie musiała być przy mnie, ale musiała żyć – Nigdy więcej nie rób czegoś tak głupiego, rozumiesz? Jak jeszcze raz usłyszę twoje nazwisko na jakimś programie lub przeczytam w gazecie, to naprawdę się obrażę i przestanę odzywać na bardzo długo! – to miała być groźba? Oczywiście! I niech weźmie ją do serca! Na poważnie, bo miałam zamiar jej dotrzymać.
Kątem oka dostrzegłam jakiegoś chłopaka i rudowłosą kobietę stojących niedaleko nas, zmarszczyłam brwi i szybko odwróciłam wzrok skupiając się na przyjaciółce. Nieważne o co chodzi, nie obchodzi mnie to, jeśli cokolwiek złego się im przydarzy, to tylko ich wina. Powinnam przestać patrzeć pod kątem współczucia, pod kątem zaufania, bo z każdym dniem okazują się coraz gorsi, ale i tak nie potrafiłam. I tak było mi przykro, gdy ich odprowadzali, a chłopak kierował się w stronę Centrum, w stronę tak znajomą i ostatnimi czasy pilnie omijaną.
-Chyba jest w porządku, Frans o mnie dba, nie musisz się bać, niczego mi nie brakuje – dotknęłam jej policzka i uśmiechnęłam się nieśmiało – Tobie też, widzę, prawda? Jakie kolory są teraz modne? Co słychać u Bookera? Wszystko masz mi opowiedzieć, wszyściusienko!
Powrót do góry Go down
the pariah
Evelyn Noel
Evelyn Noel
https://panem.forumpl.net/t235-evelyn-noel
https://panem.forumpl.net/t250-evelyn-s-relations
https://panem.forumpl.net/t1297-evelyn-noel
Wiek : 23
Przy sobie : dokumenty, klucze, telefon

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptySob Kwi 05, 2014 7:54 pm

Patrząc na Lucy Ev łapały wyrzuty sumienia. Ona siedzi sobie w Dzielnicy, bezpieczna, spokojna o następny dzień, a wszystko dzięki zwykłemu fartowi. Bo taka prawda, gdyby to wszystko nie podziałało, gdyby Booker umarł, to teraz pewnie szlajałaby się po ziemiach niczyich uciekając przed każdą żywą istotą. Co gorsza nie może pomóc Lucy, bo Coin nie zapomni tego, że Ev była wtedy na moście. A drugi raz może się nie poszczęścić, a Ev nie uśmiechało się siedzieć do końca zycia w pierdlu.
-Lucy, przecież nic się nie stało koniec końców. Nie dramatyzuj.-Zbagatelizowała fakt, że prawie straciła życie. -Ej, nie mogę tak po prostu włóczyć się po sklepach bez ciebie! Jak to by wyglądało?- Uśmiechnęła się szerzej i zmierzwiła dziewczynie włosy. W sumie, byłoby to dość głupie, ale mogłaby jej podrzucić farbę do włosów. Raczej by jej to nie pomogło, ale zawsze coś. A tego raczej nikt nie uzna za pomoc, prawda? Nie, nie prawda, jak ktoś będzie chciał to się do wszystkiego dopierdoli. A szczerze, to nie chciała narobić Lucy powodów do odwiedzenia naczelnika więzienia. Nawet w Dzielnicy krążyły o nim niezbyt przychylne pogłoski.
Zbyła pytanie o Bookera. Bała się chyba o niego jeszcze bardziej niż o Lucy. Jego pomysły ją przerażały, ale siedziała cicho. Znała go na tyle, żeby wiedzieć, ze nic nie wskóra, jak ten sobie coś umyśli.
-No, a jakie były ostatnio dramy w Kwartale? Nie jestem na bieżąco, wiesz. Wysadziliście coś?-Spytała.
Powrót do góry Go down
Lucy Crow
Lucy Crow
Wiek : 17 lat
Zawód : prostytutka/kwiaciarka
Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet
Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptyPon Kwi 21, 2014 7:33 pm

Wciąż mogę wierzyć. Albo przynajmniej udawać przed sobą, że wierzę, że nie odejdzie, że zostanie, że to nie bajka, nie iluzja i to wszystko nie jest na niby. Chciałabym i nawet jakiś cichy, ale dosadny głosik powtarzał, że tak może być, jak pomyślę, to się spełni. Ale już chyba wyrosłam, aby wierzyć czemuś, co nie istnieje, co należy tylko do mnie i nikt prócz mnie tego nie słyszy. To dziwne, kiedyś wydawało się naturalne, teraz wolę się nie przyznawać, że w ogóle coś takiego ma miejsce. I chyba byłoby najlepiej, gdybym zamknęła się na to wszystko i w końcu pozwoliła, aby wylano na mnie wiadro zimnej wody albo po prostu… ha, żeby nie przychodziła i nie dawała nadziei na to, że cokolwiek będzie lepiej, że jednak zostanie i za chwilę nie odejdzie jak cień przeszłości. Bo pomimo tego, że się uśmiechała to wiedziałam, że rozpoczęła nowe życie, dostała tą szansę i teraz z niej korzysta, a jednorazowa i najzwyklejsza wizyta może zrujnować to, co udało jej się ugrać. Nie chciała, aby przytrafiło się jej to samo, co rudej kobiecie aresztowanej chwilę przed przez Strażników. I to chyba też trochę samolubne podejście, bo byłoby też łatwiej dla mnie, dla niej, dla nas obojga. Lubię wierzyć w bajki, ale ta nie kończyła się dobrze i ja o tym wiedziałam.
-Oczywiście, że nie, ty tylko prawie umarłaś! – trochę się zezłościłam, ale w końcu uśmiechnęłam rozbawiona, gdy usłyszałam wzmiankę o sklepach. Bo przecież – to prawda, nie pozwoliłabym swojemu sumieniu i zazdrości odpocząć, gdyby się okazało, że sama przemierza zakamarki sklepowe, a ja siedzę tutaj, w tej ponurej klitce i liczę na to, że być może kiedyś-gdzieś-tam uda mi się zdobyć jakieś ubranie. To przytłaczające. Ale chyba tylko wówczas dostrzegam różnicę pomiędzy tym wszystkim. Między Kwartałem a Dzielnicą- Masz rację, nie do pomyślenia, ale w końcu gdzieś musiałaś kupić te ciuchy, prawda? Czy ktoś ci pożyczył? Jacy są ludzie w Dzielnicy?
Mili? Ale chyba szczerze w to wątpiłam, choć oczywiście nie przyznałam się przed sobą do tego, że tak mogłoby być w rzeczywistości. Przecież zło nie istnieje, nigdy nie istniało, to tylko moja wyobraźnia. Ale czasem trudno jest odróżnić kłamstwo od rzeczywistości, a ja chyba zbyt często staję przed podobnymi rozterkami, jakby ot wszystko nie mogło być po prostu łatwiejsze i mniej problematyczne.
-Nie biorę udziału w takich.. ykhm – odpowiedziałam jakby oskarżycielsko, rzucając znaczące spojrzenie na spokojną taflę wody – Tak jest bezpieczniej, po prostu, powinnaś brać ze mnie przykład, bo, jak widzisz, nadal żyję, a to chyba dobrze, prawda?
Nie potrafiłam wyzbyć się tej złośliwości, czegokolwiek, więc po prostu złapałam ją za rękę, bo już nie chciałam patrzeć w oczy, a po prostu pójść przed siebie, i zaprowadziłam w stronę Violatora.
Ale ona chyba od razu wiedziała, dokąd idziemy.
[zt x2]
Powrót do góry Go down
the pariah
James McCoin
James McCoin
https://panem.forumpl.net/t2151-james-mccoin#28713
https://panem.forumpl.net/t2160-james#28760
https://panem.forumpl.net/t2161-james-mccoin#28762
Wiek : 28 lat
Zawód : Złota rączka/artysta
Przy sobie : Papierosy, pudełko zapałek, kastety.

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptyNie Kwi 27, 2014 2:25 pm

Który to już miesiąc mija odkąd James został zesłany do Kwartału Ochrony Ludności Cywilnej? Sam już nie wiedział. Czas leciał tutaj niezwykle wolno, co z jednej strony było zaletą, ale miało też swoje wady. McCoin nadal tkwił przeszłością i nią żył. Rozpamiętywał swoje kroki, decyzje i opracowywał scenariusze zupełnie odmienne od tych, które miały miejsce. Doskonale zdawał sobie sprawę, że to wszystko nie ma najmniejszego sensu, ale co zrobić? Nie mógł od siebie odgonić myśli, że gdyby tamtego dnia został jednak z Jessicą w domu, to nic by jej się nie stało. Być może by ją zasłonił ciałem, może zdążyliby w porę uciec, bomba spadłaby gdzieś indziej. A tak? Tak nie miał nawet czego pochować.
Teraz stał na moście z odpalonym papierosem w ręku, a dym unosił się do góry. Dokładnie tak samo jak ten podczas pożaru w jego domu. Czy to nie ironiczne? Gdzie James nie podąży, tam będzie prześladowała go przeszłość. Kiedyś miał jeszcze wrażenie, że postępuje dobrze, ale wystarczy rozejrzeć się po KOLCu, żeby zorientować się, że jest zupełnie inaczej. Po co on walczył? Po co ludzie przelewali krew? Czy tylko po to, żeby zmienić pionka u władzy i odwrócić los wszystkich o 180 stopni? Przecież nie wszyscy Kapitolińczycy brali udział w tej rzezi, jaka się rozgrywała. Nie każdy to aprobował, a jednak każdy został zesłany do tego getta, jakby musiał odpokutować za swoją bierność. Jednak przecież każdy z nich miał rodzinę i doskonale wiedział co się stanie, jeśli się sprzeciwi. Kto, jak kto, ale James ich doskonale rozumiał.
Teraz jednak nie miało to większego sensu, bo mężczyzna i tak nie mógł nic zrobić. Za to jego sylwetka doskonale odznaczała się na tle mostu. Mężczyzna w okularach, z tatuażami na całych rękach, a do tego z papierosem pomiędzy wargami. Widok tak codzienny, a jednak fascynujący. McCoin nadawałby się w tym momencie idealnie na postać z jakiegoś obrazu. Zamyślony, zasmucony i zmęczony przez życie.
Powrót do góry Go down
the civilian
Mona Cline
Mona Cline
https://panem.forumpl.net/t2143-mona-cline
https://panem.forumpl.net/t2146-panna-cline#28612
https://panem.forumpl.net/t2145-mona-cline#28609
https://panem.forumpl.net/t2147-komorka-mony#28613
Wiek : 24
Zawód : Pielęgniarka
Przy sobie : Fotografia swych braci i bratanków, trochę drobnych, woda mineralna, notes z ciemnym obiciem, leki przeciwbólowe, komórka, gaz pieprzowy, jednorazowa przepustka.

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptyNie Kwi 27, 2014 2:48 pm

/po rozmowie z Ryśkiem

Minęło sporo czasu zanim Monie udało się uzyskać przepustkę i uporządkować wszystkie dokumenty z tym związane. Kobieta nie wiedziała, że tak ciężko jest się dostać do Kwartału, aby ujrzeć znaną jej osobę, która w końcu jest bezpieczna. Warto było jednak chodzić z punktu do punktu, tłumacząc powód wizyty w tym zamkniętym świecie. Dużym plusem był jej zawód, który ułatwił przedostanie się do środka.
Gdy już była na terenie Kwartału, po raz kolejny została sama. Powinna nauczyć się liczyć na samą siebie, wszak od roku działała na własną rękę. Nie lubiła jednak chwili, gdy zostawała rzucona na obcy teren bez ani jednej wskazówki pobytu przyjaciela. Długo chodziła i długo szukała, aż w końcu jeden z uprzejmych życzliwych i niezgorzkniałych ludzi wskazał jej gdzie udawał się mężczyzna z tatuażami na rękach. Już drugi raz musiała kogoś szukać. Jeszcze trochę i wejdzie jej to w nawyk, może wtedy zatrudni się w Rządzie, aby być bliżej Richarda? Odgoniła tę myśl tak samo jak i twarz brata sprzed oczu. Był innym człowiekiem, chciał być sam za swym murem. Choć Mona jeszcze nie pozbierała się po informacji o śmierci Klary i bratanków, dzielnie nie pokazywała jaką dziurę ma teraz w sercu. Krwawiąca rana, która nie chce się zagoić niczym. Rana, która daje o sobie znać przy każdym głębszym wdechu czy przy dźwięku śmiechu dziecka. Idąc, nieco kulała na lewą nogę, jednak nie zwracała teraz na to uwagi. Jej mała kontuzja była niczym w porównaniu z twarzą Mike'a - zniekształconą, zniszczoną z wyżłobionym bólem w każdej zmarszczce.
Gdy weszła na most, od razu zlokalizowała sylwetkę Jamesa. Był tu sam, stał i palił. Pamiętała dobrze jak w szpitalu robiła mu problemy z tego powodu, ciągle narzekając. Namawiała go nawet do rzucenia tego nawyku, co było nieskuteczne zważywszy jaką i on poniósł stratę. Ruszyła w jego stronę zdecydowanym krokiem i przybrała na usta uśmiech, który nie dotarł jednak do oczu. Rana była świeża, musiała na nią uważać. Nawet wtedy, gdy spotyka po latach byłego żołnierza, z którym udało się jej zaprzyjaźnić mimo okropnych czasów jakie zapanowały.
- James. - odezwała się, gdy była dwa metry obok niego. - Ty żyjesz. - powiedziała to z niewymowną ulgą. Nieraz martwiła się czy i on zginął, gdy się rozstali. Nie żałowała wydanych pieniędzy i nerwów na zdobycie przepustki. Widok całego i zdrowego McCoina pomógł jej choć trochę zapomnieć o Mike'u. Stanęła obok niego, przyglądając się jego twarzy na jej widok. Jeśli jej nie rozpozna - Mona się załamie. Byłaby to już druga osoba...
Powrót do góry Go down
the pariah
James McCoin
James McCoin
https://panem.forumpl.net/t2151-james-mccoin#28713
https://panem.forumpl.net/t2160-james#28760
https://panem.forumpl.net/t2161-james-mccoin#28762
Wiek : 28 lat
Zawód : Złota rączka/artysta
Przy sobie : Papierosy, pudełko zapałek, kastety.

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptyNie Kwi 27, 2014 3:30 pm

Faktem było, że w KOLCu raczej nie spotka się zbyt dużej liczby osób z tatuażami na rękach. James nigdy nie wiedział dlaczego wszyscy od nich tak stronili. Dla niego samego miały wyjątkowe znaczenie i były czymś więcej niż tylko ozdobą. Niektórzy za to często mówili, że jest szalony i nigdzie nie znajdzie pracy, ani znajomych z tak wydziaranymi rękoma. Nie znajdzie? Proszę bardzo. Nie dość, że śpiewa, to jeszcze otworzył swój mały biznes i jakoś mu się udaje związać koniec z końcem. No, ale nie spodziewał się nigdy, że ludzie będą zwracali na to aż tak uwagę. Stał się rozpoznawalny? Pewnie nie. Widzą go raz, stwierdzają, że dziwak i więcej nie chcą o nim nawet pamiętać. Jemu to jednak odpowiadało. Przynajmniej miał spokojne życie i nikt go dodatkowo nie nękał. Nie musiał się bronić, przerzucać oszczerstwami i szukać pomocy. Zwyczajnie pił, palił i grał na instrumentach. Może i trochę się stoczył, ale nigdy jakoś mu to nie przeszkadzało. No bo niby dlaczego miałoby być inaczej? Nie miał nikogo, nikomu nie zależało.
Teraz jednak do jego uszu dobiegł znajomy głos. Pewne światełko, które już dawno zostało przyćmione, a teraz rozbłysnęło na nowo. Jednak dlaczego ta kobieta jest tutaj? Co ją sprowadza na most? Czy też została zesłana do Kwartału? Za co? Dlaczego? Tyle pytań cisnęło się do głowy Jamesa, jednak żadne nie wyszło na światło dzienne. Zamiast tego odwrócił się w stronę pielęgniarki i objął ją rękoma w pasie, obracając się kilka razy. Papieros już dawno upadł gdzieś na most i słuch po nim zaginął. Przestał palić wedle życzenia.
- Mona! - wykrzyknął uradowany pierwszy raz od jakiegoś czasu. Ich drogi dawno temu się rozeszły i od tamtej chwili nie miał od niej żadnych wieści. Być może przez to, że tu trafił? A może to przez brak telefonu komórkowego? Nie mieli zwyczajnie możliwości nawiązania kontaktu, a tu proszę. Mona jakoś go odnalazła. Radość jednak szybko ustąpiła, dziewczyna została postawiona na ziemię, a James spojrzał na nią smutnym wzrokiem.
- Ciebie też tutaj zesłali? - jedno, krótkie pytanie, które chciał zadać już wcześniej, ale nagły przypływ emocji wyraźnie mu to uniemożliwił. W KOLCu nie było tak źle, ale nie chciał, żeby i panna Cline się tutaj znalazła. To nie miejsce dla niej. Wszędzie pełno brudu, alkoholu i dziwnych ludzi. Nie chciał, żeby i ona musiała się tutaj męczyć. Była na to zbyt dobrą i czysta osóbką.
- Niestety żyję, jak widać. - odpowiedział jeszcze z krótkim, przelotnym uśmiechem, opierając się tyłkiem o krawędź mostu. Jasnym było, że nic nie zmieniło się od czasu jego pobytu w szpitalu. Życie nie sprawiało mu przyjemności, nie cieszyło go i nie zadowalało. Stary, dobry James.
Powrót do góry Go down
the civilian
Mona Cline
Mona Cline
https://panem.forumpl.net/t2143-mona-cline
https://panem.forumpl.net/t2146-panna-cline#28612
https://panem.forumpl.net/t2145-mona-cline#28609
https://panem.forumpl.net/t2147-komorka-mony#28613
Wiek : 24
Zawód : Pielęgniarka
Przy sobie : Fotografia swych braci i bratanków, trochę drobnych, woda mineralna, notes z ciemnym obiciem, leki przeciwbólowe, komórka, gaz pieprzowy, jednorazowa przepustka.

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptyNie Kwi 27, 2014 3:58 pm

Były plusy i minusy rozpoznawalności. W tym przypadku same zalety, bo umożliwiło to Monie odnalezienie kolejnej żyjącej osoby, z którą wiąże choćby maleńki kawałek przeszłości. Zbierała te znajomości i chciała je pielęgnować, żeby mieć co wspominać, gdy się zestarzeje i będzie piła herbatkę na werandzie. Ona sama z wyglądu się nie wyróżniała. Zwykła młoda kobieta, z zawodu pielęgniarka teraz ze smutnymi oczami. Jedynie jej nazwisko nabrało mocy i zdążyła się o tym przekonać. Zawdzięczała to wszystko Richardowi, jakżeby inaczej. Narobił sławy Cline'om i teraz Mona będzie musiała za to cierpieć znosząc krzywienia, bluzgi i jęki na sam dźwięk tego nazwiska.
Ucieszyła się szczerze z reakcji Jamesa. Bardzo szczerze, bo sama zapomniała, że za młodu rzucała się ludziom na szyję, gdy się za nimi stęskniła. Gdzie to zniknęło? Trzeba przyznać, że odwykła od takich entuzjastycznych powitań. Na jej twarzy rozkwitł uśmiech i w porę udało się jej przytrzymać ramion Jamesa, żeby przypadkiem ani nie upaść ani nie wyślizgnąć się z rąk. Nie chciała mieć bliskiego kontaktu z ziemią, miała uraz.
- Tak, Mona, Mona. - roześmiała się cicho, choć nie do końca wesoło. Z ulgą powitała pewny grunt i przyjrzała się uważniej zmiany na twarzy mężczyzny. Zmartwił się, ale czym? Przecież oboje żyli! Chociaż on powinien się cieszyć i odwzajemnić radość panny Cline! Jego pełne żalu pytanie wyjaśniło przyczynę tego spojrzenia i pozwoliło na wyprowadzenie z błędu.
- Nie zesłali mnie, tylko przyszłam cię odwiedzić, niemądry człowieku. - posłała mu ciepły uśmiech. - Zakupiłam na tę okazję przepustkę i musisz mi się zrewanżować zapraszając mnie na kawę. - trochę ją to kosztowało! Jednak nie żałowała. Przynajmniej spotkali się w nieco weselszych okolicznościach niż w szpitalu. Oparła się również o krawędź mostu, nie poświęcając spojrzenia widokom.
- Dlaczego niestety? James, przecież to coś niezwykłego. To nie koniec świata. - nie chciała, aby żałował, że żyje. Widziała bez problemu, że wciąż nie potrafił uporać się ze stratą siostry. Tym razem znała potęgę jego bólu. Nieco się skrzywiła, gdy pozwoliła sobie na myśl o ranie w sercu, lecz szybko to opanowała. Wzięła głębszy wdech, aby dalej trzymać uczucia na wodzy.
- Widziałam, że można załatwić sobie stałą przepustkę. Trochę przy tym pracy, ale z pewnością taki świstek by ci się przydał. Mieszkam w dzielnicy rebeliantów. Niedawno się tu pojawiłam, dlatego nie od razu wiedziałam, że tu jesteś. - jak zwykle chciała go pocieszyć i pokazać, że jeszcze można się cieszyć z tej dziwnego rodzaju wolności. Jej samej nie było do śmiechu, ale nie musiał nikt o tym wiedzieć.
Powrót do góry Go down
the pariah
Sadie Hestvik
Sadie Hestvik
https://panem.forumpl.net/t2252-sadie-hestvik
https://panem.forumpl.net/t2253-sadie
https://panem.forumpl.net/t2254-sadie-hestvik
https://panem.forumpl.net/t2255-sadie
Wiek : 28
Zawód : zleceniobiorca
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, tabletki do uzdatniania wody, gaz pieprzowy, fałszywe dokumenty

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptySro Cze 25, 2014 1:27 pm

>początek<

Szarobury pies o skołtunionej sierści przemknął wzdłuż ulicy z wywieszonym różowym jęzorem. Zakręcił przed mostem, obwąchał trawę, zamachał ogonem i wrócił biegiem do idącej powolnym krokiem kobiety. O kilkanaście centymetrów minął pojedynczy mak, który ostrym kolorem odcinał się od szarości budynków widocznych na horyzoncie, jakby został wycięty z wycinanki innego świata i wklejony tutaj, do KOLCa. Albo to Sadie rozróżniała tylko kolor szary i krwisty... Tak, tak też mogło być. Burek zrobił rundkę wokół jej nóg i pobiegł w długi ciąg porozrzucanych chaotycznie na niewielkiej przestrzeni drzew. W palcach młoda kobieta  (choć na standardy obecnego miejsca zamieszkania pewnie bliżej jej było do zgonu) obracała okrągły ziemniak z kilkoma naroślami powiększającymi jego objętość. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Rzadko kiedy zdarza się taka okazja jak dzisiaj. Z tym ziemniakiem. Pachniał czystą ziemią. Palce wyczuwały każdą mikroskopijna grudkę na jego powierzchni, przyjmowały podobny kolor. Już miała włożyć go za pasek luźnych spodni, gdy poczuła uderzenie w miednicę. Tak mocne, że cała jej fizyczna otoczka zachwiała się zaskoczona na środku kamiennego mostu. Nie było żadnego ostrzeżenia, żadnych nienaturalnych kroków, był biały dzień, słońce przygrzewało w odkryte ramiona, odbijało się od białej (niegdyś) koszulki. Kilka sekund nieuwagi, otumaniony z głodu refleks i już leciała w stronę wody z bólem promieniującym od kości biodrowej, bez zdobyczy dnia. W ułamku sekundy przemknął jej przez myśli obraz, wolne ręce, żadnych matematycznych wyliczeń. Nieznaczny ruch w powietrzu, dający znów poczucie pewności, jedna ręka zaczepiła się o skraj mostu i przytrzymała całe ciało. Jeden tylko rozsznurowany but wyznaczył drogę upadku i kilka okręgów na tafli wody. Usłyszała oddalające się szybkie kroki.
- DOPADNĘ CIĘ! Dopadnę cię jak psa, sukinsynie! – krzyknęła za nim donośnym, lekko schrypniętym głosem ze ściśniętym gardłem i żołądkiem. Wydała z siebie chrząknięcie, złapała więcej powietrza, jakby w ten sposób magicznie zbierała więcej sił... i już za chwilę druga dłoń pojawiła się na moście, obcierając skórę do krwi o ostre kamienie. Miała nadzieję, że nikt nie zmierza podeptać i poharatać jej palców. Choć kto tam na górze ich wiedział… Wdychała nieprzyjemny wilgotny zapach czegoś psującego się (nowej zatrutej cywilizacji?). Zmarszczony z obrzydzenia nos zbliżał się powoli i oddalał od porośniętych zieloną florą kamieni tworzących przedwieczny most. Podciągnęła się na wątłych ramionach ostatkiem sił, żeby zarzucić nogę do góry i przestać dyndać nad zimną, skażoną wodą.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptySro Cze 25, 2014 5:02 pm

Cat nie przepadała za przebywaniem w Kwartale. Było to dla niej miejsce jak każde inne, różniące się od Ziem Niczyich najwyżej stężeniem biednych Kapitolińczyków na jeden metr kwadratowy terenu. Ot, zwykli, przechadzający się ludzie, szarobure stroje, średnio interesujące ją twarze nieznajomych.
I pomyśleć, że mogła tu wylądować, gdyby nie szybkie przyłączenie się do rebeliantów, którzy chcieli obalić jej ukochanego mentora.
Skierowała się w stronę starego mostu, przez który niegdyś często przychodziła; jakieś pięć, sześć lat temu nieopodal mieszkała wspaniała rodzina, matka, ojciec, trzy córki, syn i jeden pies, wszyscy piękni jak z obrazka i wspaniali. Mieli jednak mały problem – zbytnio narazili się panu prezydentowi, który ze stoickim uśmiechem podał swojej pupilce teczkę z ich nazwiskami. Egzaltacja, lekka ekscentryczność i świadomość, że to bardzo otwarci ludzie mieli swoje krępujące sekrety, pomogła w ich zlikwidowaniu.
Proste, łatwe, przyjemne.
Catrice przystanęła, widząc, jak ktoś wdrapuje się na most, najprawdopodobniej parskając i chrząkając. Miała ochotę uśmiechnąć się ironicznie, bo kto o zdrowych zmysłach kąpie się w rzece w KOLC-u, ale widząc wyraz twarzy owej istoty, zmarszczyła brwi.
Kilka kroków i była tuż obok, dyskretnie podając kobiecie czystą chusteczkę, którą miała w kieszeni.
- Wszystko w porządku? Ktoś Cię zranił? – zapytała, rozglądając się dookoła.
Powrót do góry Go down
the pariah
Sadie Hestvik
Sadie Hestvik
https://panem.forumpl.net/t2252-sadie-hestvik
https://panem.forumpl.net/t2253-sadie
https://panem.forumpl.net/t2254-sadie-hestvik
https://panem.forumpl.net/t2255-sadie
Wiek : 28
Zawód : zleceniobiorca
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, tabletki do uzdatniania wody, gaz pieprzowy, fałszywe dokumenty

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptySro Cze 25, 2014 11:27 pm

Sadie nie mieszkała w tych okolicach kilkanaście lat temu. Nie znała tej wielodzietnej, szczęśliwej rodziny mieszkającej nieopodal i w sumie niewiele ją obecnie ona obchodziła, ale odkąd jej własna znalazła się w podobnej sytuacji, miała okazję zapoznać się ze statystykami, których sama była niezależną autorką, i palców by jej zabrakło, żeby wyliczyć, ile rodzin zgładził rząd. Nadal nie miała pojęcia, kto tak bardzo nalegał, żeby Marie i Tobiasa Hestvików (ją zapewne też, ale głupi ma zawsze szczęście) posłać do piachu, nigdy się nie dowiedziała. A w obecnej sytuacji także nie chce. Nie chce, bo to bez znaczenia. I jakkolwiek brzmi to bezdusznie, ale akurat ona to rozumie, nie czuje przepełniającej, palącej guli każącej wymierzać zemstę.
Potrzebowała kilkudziesięciu sekund, żeby wydostać się na powierzchnię i usiąść na bruku. Kilkadziesiąt sekund. Nigdy nie była silna, nie musiała być, choć pewnie w najbliższych latach uratowałoby to ją przed żółtymi siniakami i pozwoliło szybciej reagować na silniejsze siły natury. Usłyszała nad sobą dziewczęcy głosik, więc podniosła głowę znad swoich czerwonych rąk i spojrzała na istotę wręczającą jej chusteczkę. Uniosła tylko delikatnie jedną brew, ale przyjęła ją od osoby, która zadała jej najbardziej niedorzeczne pytania, jakie słyszała w ostatnich tygodniach.
- Nie, to tylko rutynowe ćwiczenie… Wiesz, trzeba dbać o swoje predyspozycje fizyczne, nie można ich zaprzepaścić – wywróciła oczami z niedowierzającą miną, jednocześnie klepiąc się ręką w miejsce, gdzie normalnie u mężczyzn pręży się pokaźny biceps. U niej było tylko chude ramię. – Dziękuję za to – machnęła teraz już zakrwawioną chusteczkę, odzywając się bardziej wdzięcznym tonem.
Pierwszą myślą po zobaczeniu jej było podejrzenie, że to ona zwinęła jej tego pięknego ziemniaka, który już miał swoje przeznaczenie w jej dłoniach. A teraz... to zachowanie to tylko taka przykrywka. Młodziaki były coraz bardziej przebiegłe. Szybko jednak odrzuciła tą możliwość z prostego powodu: wtedy czuła wyraźny odór długo niezmienianych ubrań, a wokół tej młodej dziewczyny roznosił się delikatny zapach perfum, który od razu można było wyczuć.
- Tylko mi nie mów, że nie widziałaś tego parszywca, który uciekał przez sekundą – nie obejrzała się za siebie w kierunku, w którym owa osoba zwiała. Wiedziała, że nikogo już nie zobaczy. Wbiła za to wyczekujące spojrzenie w dziewczynę, jakby próbowała wymusić na niej prawidłową odpowiedź. Przecież nie pojawiła się długo później. Ślepy by zauważył, co się dzieje na moście.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptyPią Cze 27, 2014 11:59 pm

Wdzięczność.
Jeden prosty, niekiedy wręcz perfidny termin, którego zrozumienie przychodziło ludziom z trudem. Najwidoczniej w tym zapchlonym kawałku miasta, zwanym Kwartałem, ludzie zapomnieli o dobrych manierach; ale Catrice wychodziła raczej z założenia, że owa wyłaniająca się spod mostu niewiasta miała po prostu zły dzień.
- Cóż, kondycja najważniejsza, ale bez zapalenia płuc – zlustrowała wzrokiem dziewczynę. Kto wie, może w innym świecie, tym sprzed rebelii, miały szanse się poznać, ale Tudor nie przypominała sobie takowej buźki. A pamięć do twarzy miała przecież całkiem niezłą, wyćwiczoną do perfekcji dzięki działaniom dobrodusznego truciciela, dziadziusia Snowa.
Nie żeby w jego towarzystwie mówiła do pana prezydenta per „dziadziusiu”. To była raczej robota dla słodkiej, uroczej i niebezpiecznej Cordelii, i może dla jej przesłodkiej kuzyneczki o imieniu Jasmine. Tę drugą kojarzyła dość mgliście, mogły się widzieć raz lub pięć, zamieniły być może około dziesięciu słów, koniec sprawy.
- Mhm, widziałam kogoś przebiegającego chwilę temu – rzuciła Catrice, spoglądając na nieznajomą. Czyżby owa dziewczyna miała problem z kimś, kogo panna Tudor ledwie zauważyła?
- Rozumiem, że masz ochotę odnaleźć tę osobę i podziękować za wpakowanie Cię w taką sytuację? – zapytała, uśmiechając się lekko.
Dawno nikogo nie zabiła.
Powrót do góry Go down
the pariah
Sadie Hestvik
Sadie Hestvik
https://panem.forumpl.net/t2252-sadie-hestvik
https://panem.forumpl.net/t2253-sadie
https://panem.forumpl.net/t2254-sadie-hestvik
https://panem.forumpl.net/t2255-sadie
Wiek : 28
Zawód : zleceniobiorca
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, tabletki do uzdatniania wody, gaz pieprzowy, fałszywe dokumenty

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptyCzw Lip 24, 2014 1:41 am

Była wychowywana na kulturalną panienkę z dobrego domu. I pewnie w normalnym świecie tak właśnie by się prezentowała… Idealny ukłon, spuszczenie oczu na dwie sekundy, podziękowania zawoalowanymi pięknymi słowami i arystokratyczna mina… Ale Sadie nie mieszkała już w ładnym domu, nie miała kolorowych ubrań idealnie przylegających do ciała. Siedziała na brudnych kamieniach, bez jednego buta, w za luźnej koszulce i bez swojego posiłku dnia, z którego tak się cieszyła. Cóż, tylko to wychowanie i krzty dobrych manier sprawiły, że w stronę młodej dziewczyny po jej idiotycznych pytaniach nie poleciał grad oskarżeń, wiązka nieprzyjemnych słów i rozwścieczone spojrzenie, które mogłoby rozwalić ten most w pył. Nie, nic takiego nie miało miejsca, wręcz przeciwnie… Panna Hestvik z wdzięcznością przyjęła chusteczkę (luksus) i rozmawiała z nią naprawdę uprzejmym tonem. To była wdzięczność ponad miarę KOLCa.
- Tutaj każdy nawzajem się rani, wiesz? Nawet gdy nic nie robi – spojrzała na dziewczynę, zastanawiając się, kim jest i czym się zajmuje. Nawiązywała do początku ich rozmowy, bo zapalenia płuc mieć nie będzie. Nie dziś. Jedynie poobcierane dłonie, pobolewająca kość biodrowa i kilka naciągniętych mięśni. A to się zagoi już jutro. Nie mówi się o słabościach.
Tymczasem Sadie podniosła się na nogi. Podeszła na skraj mostu, żeby sprawdzić, czy przypadkiem jej sandał nie zaplątał się w szuwary przy rzece, ale nie było po nim śladu. Spojrzała na swoją gołą stopę i jeden but, zastanawiając się, jak lepiej będzie jej się chodzić.
- Mam ochotę bardzo w y l e w n i e podziękować tej osobie za to, że mnie tak perfidnie okradła – rzuciła szybkie spojrzenie dziewczynie. Co to za uśmiech? Sadie była bardzo poważna, wręcz nienaturalnie, bo oczy jej iskrzyły, jakby miała trzydzieści dziewięć stopni gorączki.
- Jesteś w stanie powiedzieć, jak wyglądał? Jakaś cecha charakterystyczna? Chociaż ubiór… – nie naciskała na nią, o dziwo. Nadal nie zdecydowała, czy wyrzucić buta czy iść w nim w stronę domu (złodzieja?), więc zajęła się kontemplowaniem tego ze spuszczoną głową.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptySob Lip 26, 2014 10:12 am

Im dłużej stały naprzeciw siebie, im więcej czasu mijało, tym bardziej Catrice podobała się nowa nieznajoma. Nie mogła zaprzeczyć temu, że wyglądała na nieco zbyt spokojną i ułożoną, co zdradzały jej oczy.
- Domyślam się. - rzuciła cicho. Przecież gdyby nie Snow i jego ludzie, sama trafiłaby do Kwartału, chociaż nie pochodziła z Kapitolu. A jednak - przecież każdy mógł pomylić Cat z mieszkańcami miasta przez jej ubiór, styl mówienia... Dlatego też, kiedy Snow kazał jej chodzić w bardziej stonowanych kreacjach, porzucić śpiewny, kapitoliński akcent, pozbyła się tego i bez oporów przygotowywała do życia w nowych warunkach.
Czas pokaże, czy gorszych, bo przecież w tej chwili nie miała żadnych problemów. Mieli je najwyżej głupcy i ludzie z Kwartału. Ci drudzy rzekomo prawie w ogóle nie czuli wdzięczności do pomagających im rebeliantów, może z powodu Ginsberga, który podobno skutecznie ukrócił ten proces.
- Osoba, która Cię okradła, sprawiała wrażenie stęsknionej za paroma porządnymi ciosami, kilkoma kopniakami, setką siniaków i jakimś złamaniem, względnie paskudnymi wybroczynami pod skórą - rzuciła panna Tudor, zerkając, czy aby nikt jej nie słyszy.
Wróciła spojrzeniem dodziewczyny, patrząc na nią. Ups, czy aby zdradziła się ze zbyt dobrą znajomością metod walki, wspominając o cisach, kopniakach, siniakach, i tak dalej? No cóż, życie było jedną wielką walką o przetrwanie, a nie wszyscy byli w stanie ją wygrać. Cat mogła tylko podejrzewać, że ów złodziej ukradł jej niespodziewanej towarzyszce coś ważnego. Pieniądze? Jedzenie? Dokumenty? Na pewno nie but, bo tej zguby dziewczyna sama wypatrywała.
- Miał naciągnięty na głowę kaptur, ale chyba dojrzałam jakieś kolorowe włosy, różnokolorowe, miał na sobie bluzę z jakimiś rozdarciami na rękawach i plecach... I bandaż na jednej ręce, na którym widać było krew.
Wychyliła się przez barierkę mostu, w przeciwną stronę, niż mieszkanka Kwartału.
- Chyba tam jest Twój but - rzuciła, wskazując dłonią.
W kilka sekund przeskoczyła barierkę i była na dole. Bez większych oporów sięgnęła po but dziewczyny, otrzepała go lekko z jakiejś trawy, i ruszyła w górę. Po chwili stała już obok dziewczyny, wręczając jej obuwie i rozglądając się czujnie dookoła.
Powrót do góry Go down
the pariah
Sadie Hestvik
Sadie Hestvik
https://panem.forumpl.net/t2252-sadie-hestvik
https://panem.forumpl.net/t2253-sadie
https://panem.forumpl.net/t2254-sadie-hestvik
https://panem.forumpl.net/t2255-sadie
Wiek : 28
Zawód : zleceniobiorca
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, tabletki do uzdatniania wody, gaz pieprzowy, fałszywe dokumenty

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptyPon Lip 28, 2014 11:07 pm

Sadie nie spoufalała się z ludźmi. Nieważne, czy ktoś wyglądał na aniołka czy bezinteresownie ofiarował jej chusteczkę, czy znała się z nim przed wybuchem przewrotu, czy mieszkał obok niej w Kwartale. Dla niej każdy był potencjalnym agresorem, który sprzedałby ją za zwykłe ochłapy z ust ładniej ubranych bogaczy trzymających cały ten światek w swoich rękach. Lubiła ludzi. Niektórych ceniła za spokój, jaki czuła w ich  towarzystwie, albo za brak sztuczności w zachowaniu (nigdy nie utożsamiała się z tą kapitolińską manierą), a innych nienawidziła miłością niespokojną i niezaspokojoną.
Dziewczyna przed nią zaliczała się do tej pierwszej grupy. I nie, nie dlatego, że została obdarowana luksusową, aksamitną chusteczką czy za zwykły ludzki odruch zatrzymania się nad poszkodowanym. Nie było w niej żadnej wyższości, a raczej przyjazna sztama w związku ze złodziejem. Ile miała lat? Była ślicznie młoda. Wydawała się być półtorej dekady młodsza od Hestvik, a jednak nie było już w niej żadnej oznaki dziecka. I dobrze, bo Sadie dzieci denerwowały samym swoim istnieniem.
Kim ty jesteś, co? Sadie przyglądała się dziewczynie dość podejrzliwie. Przyszła pani psycholog? Z obsesją na punkcie ludzkiego ciała i reakcji na wszelkie skaleczenia? Raczej nie spotyka się na ulicach młodych, zadbanych kobiet, które opowiadałyby o takich rzeczach nowo poznanym osobom. Zdecydowana większość nie miesza się w sprawy ich niedotyczące, a przecież złodziej leżał w zakresie zainteresowania Sadie.
- Uważaj, bo jeszcze zacznę się ciebie obawiać – odrzuciła włosy na tył głowy z miną bynajmniej niewystraszoną. – Wiesz, nie chciałabym skończyć z paskudnymi siniakami, a widzę, że aż cię palce świerzbią -  nieznajoma nie miała jednak czego obawiać, bo Sadie powiedziała to z uśmiechem na twarzy i rozbawionymi iskierkami w oczach. Raczej nie wzięła na poważnie słów dziewczyny, a już na pewno się nimi zbytnio nie przejęła.
Wysłuchała zeznania o wyglądzie złodzieja z dość wysublimowanym dystansem, ale doskonale odtwarzała sobie w myślach jego obraz i przez następne godziny na pewno nie da jej to spokoju.
- Cóż, niewiele osób ma tu różnokolorowe włosy i jednocześnie obandażowaną rękę – zamyśliła się, a pomiędzy jej ciemnymi brwiami pojawiła się głęboka zmarszczka. Kapitolińczycy lubowali się w kolorach, również na włosach. Jednak w obecnej sytuacji w Kwartale niewiele zostało po jakichkolwiek barwach prócz szarości czy odcieni zgaszonego brązu. Machnęła ręką na informację o bucie. Przecież szukała, nie? Teraz przetrząsała swoją szwankującą pamięć w poszukiwaniu pana, którego chciałaby odwiedzić dziś w nocy. Na małe igraszki tête à tête.
Zerknęła na dziewczynę, która pojawiła się znów koło niej.
- O, mój but. Świetnie! Dziękuję ci bardzo. Przynajmniej stóp nie będę musiała dzisiaj zdzierać – zamachała zaczerwienionymi dłońmi i wzięła sandał, schylając się i wsuwając go na nogę. – To dziwne. Czemu troszczysz się o moje stopy? Chcesz coś w zamian? Moją nerkę? W czymś ci mogę pomóc? – zainteresowała się, klepiąc się po kieszeniach spodenek, tym samym sprawdzając ich zawartość, czy przypadkiem nic z nich nie wypadło. Zerknęła na bezimienną dziewczynę z powracającą podejrzliwością. Mama nie musiała jej w dzieciństwie mówić: ,,Uważaj na nieznajomych”.
- Hola, hola, młodziutka! Bez takich numerów – wyprostowała się jak struna. – W ogóle nie widzi mi się stanie na linii strzału – cofnęła się trzy kroki i również rozejrzała. Na to się wcale nie pisała. Nie widzi jej się też więzienie, szpital, powybijane zęby czy jakakolwiek mocniejsza interakcja. Jeden nieodpowiedni ruch a wbije jej swój scyzoryk w tętnicę udową.
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptySro Lip 30, 2014 12:08 am

Kwartał. Niegdyś jedna z piękniejszych dzielnic miasta, elegancka i wspaniała, wręcz przepyszna; obecnie teren, otoczony murem, odgradzającym rdzennych mieszkańców miasta od przybyłych. Kapitolińczyków od Rebeliantów. Równie dobrze, zamiast oddzielać jednych od drugich, można było wsadzić ich do jednego ogromnego pomieszczenia i wpuścić trujący gaz, od którego wszyscy by umarli. Proste, łatwe w wykonaniu, i na dodatek miało zastosowanie w przeszłości, jakieś… niespełna trzysta pięćdziesiąt lat temu.
Ludzie z Kwartału musieli założyć, że każdy rebeliant to skończone zło. Ich nieufność była widoczna gołym okiem i czasem Catrice doskonale rozumiała, czemu osoby pokroju Scarlett nigdy nie postawiły tu nogi. Jej towarzyszka również wyglądała na nieufną… i bardziej rozumną, niż część mieszkających tu, otępiałych z żalu byłych bogaczy. Ironiczne było to, że zawsze można było wystawić członka rodziny na trybuta, i liczyć na wygraną… co niekiedy miało szanse się sprawdzić.
Rozbawienie w głosie towarzyszki było dość miłe… Ale lepiej było uważać.
- Bez obaw, nie mam zamiaru Cię skrzywdzić – uniosła dłonie w pojednawczym geście. – Nie krzywdzę ludzi.
Lekkie kłamstwo, ułudne i słodkie. Kim musiałaby być ta dziewczyna, i jak wysoko musieliby stać jej rodzice, by wiedziała, z kim ma do czynienia? Spośród dziesięciu bliskich współpracowników Snowa wszyscy wiedzieli, kim jest panna Tudor i jaką profesją się trudni, ale tylko jeden popełnił w tej sprawie drobny błąd, a nastolatka z radością go zastrzeliła. Póki co, mogła się cieszyć, że owa przedstawicielka płci pięknej, właściwie kobieta, bo nie wyglądała na rówieśniczkę Catrice, nie bierze jej na poważnie. Gdyby się zorientowała, mogłoby być nieco gorzej.
- Z pewnością – przytaknęła grzecznie, zastanawiając się, gdzie też pobiegł złodziej. Do domu? Do rodziny? Wytropienie go nie byłoby niczym trudnym; wręcz przeciwnie – wygląd był charakterystyczny na tyle, że łatwo mogłaby go złapać, albo w towarzystwie jego ofiary, albo bez.
Zamknęła oczy na minutę, przypominając sobie, jak wyglądała ta dzielnica za czasów prawdziwej świetności Kapitolu, przed rebelią. Most nie był tak zniszczony, przebiegały przezeń ubrane w kolorowe, zwiewne stroje dzieci, za którymi podążali wymalowani i wypudrowani rodzice – matki, ubrane w wymyślne kreacje, i ojcowie, dobrodusznymi głosami wymieniający poglądy o Igrzyskach i pogodzie. Płytkość. Takim słowem można było łatwo opisać mieszkańców stolicy Panem. Byli płytcy, zapatrzeni w siebie, nadmiernie rozemocjonowani, przejmujący się błahostkami typu: „nie ta apaszka do tej spinki do włosów”, piszczący z radości na myśl o Igrzyskach.
Czy stojąca przed nią dziewczyna też taka była?
- Nerka brzmi kusząco – zaśmiała się. – Ale nie, podziękuję. Prawdę powiedziawszy, dostałam niedawno cynk, że kręcą się tutaj dzikie króliki, niewielkie, ale całkiem niezłe. Nie widziałaś żadnego?
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 EmptySob Lis 15, 2014 12:39 pm


Przeskok czasowy przenosi nas do pierwszej połowy września 2283.
Rozgrywka może zostać dokończona w retrospekcjach.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Stary most - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Stary most   Stary most - Page 4 Empty

Powrót do góry Go down
 

Stary most

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

 Similar topics

-
» Stary most
» stary Ginsberg
» Stary supermarket
» Stary cmentarz

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Getto-