IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Sala przesłuchań - Page 2

 

 Sala przesłuchań

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyPon Cze 03, 2013 8:49 pm

First topic message reminder :



Niewielki pokój z wiszącą nad stolikiem lampą, chwiejącymi się, niewygodnymi krzesłami i lustrem weneckim w jednej ze ścian. To tutaj trafiają przesłuchiwani świadkowie, o ile waga sprawy nie wymaga przetransportowania ich na posterunek w Dzielnicy Rebeliantów.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyCzw Lut 27, 2014 5:36 pm

Od razu niemalże dostrzegł, że stojąca przed nim młoda dziewczyna nie rozumie tego, co właśnie jej mówił. Oczywiście nie dostrzegał w tym swojej winy nieprawidłowego wypowiadania słów czy też niestosownych zachowań, po prostu przekonanie iż Jolene nie zrozumie musiało otrzymać swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości.
No bo skąd mogła wyłapać mieszankę, jak traktował ją wcześniej a jak teraz? Nie powiedział wprost o co chodzi, lawirując celowo między czasem przyszyłym i teraźniejszym, co w obecnym stanie jego twarzy było niemożliwe do odczytania. Świadomie komplikował ich relacje, ponieważ wciąż nie wiedział dokąd ona zmierza.
- Hę? – Rzucił i spojrzał na nią trochę głupowato, nie do końca rozumiejąc o kogo jej chodzi. Myślami przemknął do ich ostatnich rozmów i gdzieś w głębi poczuł niepokój, że jej coś obiecał w szpitalu. Teraz tego nie pamiętał, więc zmarszczył brwi nieznacznie i westchnął. – Ktu? – Zapytał spokojniejszym tonem, dostrzegając na twarzy Jolene zrezygnowanie.
Przecież tego chciałeś, prawda? Nie zrozumienia, nie litości, nie współczucia. Więc widzisz nienawiść i żal, że ją zraniłeś. Poniżyłeś i jedyną osobą, która jest szują to właśnie ty.
Wzruszył lekko ramionami, jakby od niechcenia, aby rozluźnić swoje mięśnie barków. Odsunął spojrzenie w głąb pokoju, nie mogąc znieść spojrzenia tej pary oczu, które patrzyły na niego w przeszywający, znaczący sposób. Pochylił głowę, nie przejmując się czy ukrywa emocje czy nie.
Gówno da, jak znów przeprosisz. Nie rób z siebie mazgaja.
Powstrzymywał się przed tym, aby nie walnąć pięścią w ścianę. Tylko palce zaciskał na klamce, aż mu knykcie pobielały. Zmarszczki na jego twarzy uwidoczniły się bardziej, przez co wydawał się starszy niż dotychczas.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyCzw Lut 27, 2014 5:47 pm

Blondynka chyba w życiu nie czuła się bardziej skołowana. A przebywanie z Richardem oznaczało coraz większe zagłębianie się w coś, co wcale nie rozjaśniało jej niczego w ten sposób, by miała poczuć ulgę. A może specjalnie sama tworzyła sito, by przedzierały się do niej tylko pewne informacje?
Zaszurała nerwowo butem, momentalnie czując się głupio. Nie napadł na nią, nie zrobił nic, by miała czuć się znowu zagrożona, a ona dalej grała ofensywnie. Ciężko było jej się dziwić, ale... Ale ta kruchsza część jej podpowiadała jej, że to przecież Mike, Richard!
Odchrząknęła, próbując ukryć swoje zmieszanie.
Bała się trochę, że Strażnik jednak źle to odbierze. Że powie coś nie tak i znowu rozpęta burzę. Wolała, jak był spokojny.
-Cameron.-powtórzyła, siląc się na ten sam ton co poprzednio.-Ta... brunetka z celi.-dodała po chwili, odwracając od niego szybko wzrok.
Odważyła się po chwili na niego spojrzeć i momentalnie poczuła się słabsza, gdy zobaczyła jego napiętą sylwetkę.
-Co... z nią? Długo tu zostanie?-zapytała, precyzując pytanie.
Gdyby była kiedykolwiek z kimkolwiek, to mogłaby opisać odczucia, które jej towarzyszyły, jak po kłótni z ukochanym, gdzie każde powiedziało za dużo, targane emocjami, a teraz żadne nie potrafi ulec i przeprosić.
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyCzw Lut 27, 2014 5:58 pm

Brunetka z celi?
Powtórzył za nią nieco bezwiednie, marszcząc brwi nie w gniewie, ale w zamyśleniu. Trudno było jednak odczytać, czy nie ma w jego oczach tych iskierek irytacji. Wyminęli się na szczęście spojrzeniami, dzięki czemu chyba każdemu z nich było nieco lżej w tej niezbyt komfortowej sytuacji.
- Ne. – Rzucił krótko i zdawałoby się luźno. Tak naprawdę nie chciał po sobie poznać, że zaskoczyła go troska Jolene o tę dziewuszkę. Wątpił szczerze, że to jakaś rodzina dziewczyny, bo wystarczająco dużo wiedział, aby wiedzieć iż nie miała nikogo bliskiego w Kapitolu.
Prócz ciebie, chujku.
Podpowiedział złośliwy głosik w głowie, zmuszając Richarda do ponownego zerknięcia na twarz blondynki. Nie potrafił pojąć, dlaczego krew szumi mu w uszach, a skronie pulsują jakimś nierównym rytmem. Nim się spostrzegł, wyrzucił spomiędzy warg obietnicę:
- Wyuśczą. Czekej za ną pszet osteunkiem. – Przy ostatnim dźwięku wypowiedzi, wyminął Jolene, aby jak najszybciej stracić ją ze swoich oczy. Świadomość, że była na wyciągnięcie ręki ciążyła mu bardzo i nie była wcale milutka.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyCzw Lut 27, 2014 6:15 pm

Ukradkiem podniosła wzrok na niego, gdy przetrawiał te informacje. Zaczęła ponownie wykręcać palce, czując zdenerwowanie. Był zły? I dlaczego ją to właściwie ciągle obchodziło?
-Och.-wydała z siebie, rozluźniając się nieco.
Spojrzała ponownie na swoje buty, czując się raczej niezręcznie. Nie chciała wymuszać na nim niczego. Nie chciała potem kolejnych wyrzutów i sugestii, że dla niej ta znajomość jest równa korzyściom i tylko dlatego ją ciągnie.
Uchyliła usta, zaskoczona, chcąc coś powiedzieć.
-Richard!-odezwała się za nim, chwytając go za rękę, by go zatrzymać.
Runęła do przodu, szybko jednak odnajdując z powrotem równowagę.
Przez chwilę nerwowo zastanawiała się, wpatrując się w jego twarz, co właściwie mu powiedzieć: "Nie musisz", "pytam tylko z grzeczności, no wiesz... jak to ludzie robią?"?
-...dziękuję.-powiedziała w końcu, cicho, zdobywając się na coś na rodzaj uśmiechu.
Była kompletnie beznadziejną osobą. Facet się nad nią znęca, pluje jej w twarz, przeprowadza próbę gwałtu, która ostatecznie nie dochodzi do skutku, potem mówi "przepraszam" i to ona czuje się winna za całą sytuację, bo przez chwilę była obojętna i niemiła! Matko!
Miała ochotę poczuć jeszcze raz ciepło jego ciała. Tak, jak w szpitalu.
Zacisnęła palce w pięść, zdając sobie sprawę, że nie będzie mieć już okazji.
Jakie to wszystko popieprzone!
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyCzw Lut 27, 2014 6:34 pm

Zerknął na nią, dostrzegając nieznaczną zmianę w jej postawie. Aż tak łapczywie nie obejmowała się ramionami, jakby w obawie że znów rzuci się na nią i postanowi doprowadzić swoje działania zdecydowanie dalej i śmielej niż przed chwilą. Pokręcił z niedowierzaniem głową, ale nie odpowiedział nic prócz tego co miał do powiedzenia względem Cameron.
Zatrzymał się, zaskoczony nagłym nawołaniem i palcami zaciskającymi się na jego skórze. Odwrócił się całkiem nie rozumiejąc o co chodzi Jolene i w oczach mężczyzny można było to aż nadto dostrzec.
Czego ty jeszcze chcesz, Jolene? Nie widzisz, że to nie ma sensu? Oczekujesz czegoś, czego ja nie chcę. A potem ja chcę, ale ty się boisz. Albo mi się wydaje, że chcesz. Przecież się mnie boisz, nie powinnaś łapać mnie za ramię, skoro jeszcze przed chwilą drżałaś pod wpływem mojego dotyku. Nie powinnaś w ogóle mnie wołać czy zatrzymywać. Ciesz się, że mam tych kilka chwil miękkiego serca.
Rzucił w myślach do dziewczyny, czego ona oczywiście usłyszeć nie mogła. Nie miał bladego pojęcia co krąży po jej głowie, dlatego starał się przeanalizować jej zachowanie i słowa, jakie wypowiedziała.
Prychnął ze zrezygnowaniem, kiedy powiedziała słowo tak bardzo niepasujące do całej sytuacji. Pokręcił głową z geście zaprzeczenia, ale nie zrobił kroku w tył. Stał bokiem do dziewczyny, na szczęście tym ładniejszym i nieoszpeconym przez pożar.
- Ne. Ne ękuj. – Poczuł ją, ale nie miał wystarczająco dużo odwagi i śmiałości, aby wyrwać rękę z jej uścisku. Irracjonalnie stali tak już na korytarzu, przed drzwiami do pokoju przesłuchań i trwali. Oprawca i niewinna dziewczyna, której winien był pomóc w niedoli.
- Ajk. Ne Ridżat. Maaik. – Poprawił ją po kilku sekundach milczenia, odwracając się dopiero teraz przodem do niej. Mówił zadziwiająco łagodnie i cicho, jakby szeptał jej jakąś tajemnicę. Podniósł dłoń w jej kierunku, chcąc ulokować ją na policzku blondynki. Zamarł zaledwie dwa czy trzy centymetry od jej twarzy, wahając się. Cofnął ją, z zamiarem odwrócenia się i odejścia.
- Żżżżegnaj, Żoli. – Rzucił z jakąś goryczą w głosie.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyCzw Lut 27, 2014 7:12 pm

Blondynka sama nie była przekonana, jakiego typu relacji oczekuje. Po dzisiaj nie była już przekonana, czy jakakolwiek relacja ją usatysfakcjonuje. Nie była też pewna, czego oczekuje mężczyzna. Tego, że będzie mu się poddawać przy takich aktach agresji jak dziś? A może będzie oponować, ale niezbyt mocno? A może chodziło o coś całkiem innego?
Przecież nie chciał jej jako substytut Kate. Karał ją za to podobieństwo. A może napawał się tymi momentami, gdy nad nią górował? Może o to chodziło?
Uniosła tylko kąciki ust do góry, pozostając jednak nadal przy tych oczach zbitego psa.
Bo chyba tak właśnie się zachowywała? Jak pies, który dostał wpierdziel od swojego pana, boi się go, ale mimo wszystko to jest pan, prawda? Gdyby usłyszała to porównanie na głos, pewnie wkurzyłaby się nie na żarty.
Zamrugała, zdziwiona.
Czy sam jej teraz nie zasugerował powrotu do przeszłości? Imienia, którego używał, jak była Kate? Jak był jeszcze innym człowiekiem? Co to miało znaczyć?
-Mike.-spróbowała, cicho, wpatrując się z uczuciem w jego twarz.
Przymknęła oczy, gdy jego dłoń zbliżała się do jej policzka. Nie dotarła. Uniosła powieki, zauważając, że znów się od niej odwraca.
Kolejne ukłucie żalu.
-Wszystko zawsze tak komplikujesz na koniec naszych spotkań...-westchnęła, wpatrując się w jego plecy.-Mike.-zwróciła się do niego raz jeszcze, miękko.
Przygryzła wargę, czując napięcie.
Wolałaby, żeby jej wszystko wyłożył jak na tacy. Co ma myśleć po tym spotkaniu, jak może przebiegać następne i czy w ogóle będzie następne. Bo tak to czuła, że tak naprawdę dalej nic nie wiedziała. Dostała trochę informacji, potem jakieś sprzeczne sygnały i... Szło się pogubić!
Powrót do góry Go down
the leader
Richard Cline
Richard Cline
https://panem.forumpl.net/t1935-richard-cline#24568
https://panem.forumpl.net/t1675-richard-cline#21530
https://panem.forumpl.net/t1676-richard-cline
https://panem.forumpl.net/t1778-przeszlosc-richarda#22409
https://panem.forumpl.net/t1767-telefon-komorkowy-richarda#22142
Wiek : 33
Zawód : Strażnik
Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon
Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyCzw Lut 27, 2014 7:21 pm

Dlaczego ona musi patrzeć na mnie w ten sposób?!
Mruknął do siebie zirytowany, czując że nie wytrzyma dłużej towarzystwa blondynki i znów wpadną w błędne koło. Nie chciał żadnej litości odczuwać względem jej osoby, dlatego podejrzewał że nie ta emocja pchnęła go do uwolnienia koleżanki Ramsay. Podejrzewał, że chodzi tutaj o coś innego, ale gdyby Jolene spytała go o co mu chodzi – nie umiałby odpowiedzieć.
Słysząc tak miękko wypowiedziane imię, na krótki moment przeniósł się w przeszłość – akurat tam, kiedy dopiero znali się od kilku dni. Przyniósł jej jedzenie, a ona przyglądała się mu nieco spłoszonym wzrokiem, nie do końca przekonana czy ma mu ufać czy nie.
Zawierzyła ci wtedy swoje życie.
Przypomniał sobie, a ta informacja głęboko wwierciła się w jego umysł i serce. Nie był w stanie tego pohamować, stwierdzając że prędzej czy później musiał sobie o tym przypomnieć. Przystanął, kiedy zrobił już ze trzy kroki w kierunku korytarza prowadzącego do cel. Przyszli stamtąd właśnie, a najważniejsze kwestie nie załatwiali w Sali przesłuchań ale na korytarzu.
Żałosne.
Stwierdził, ale odwrócił głowę przez ramię. Chciał chyba spojrzeć na nią po raz kolejny, ale zamiast ruszyć przed siebie, na krótki moment zatrzymał na niej wzrok.
Czego ty ode mnie oczekujesz, Jolene?
Najważniejsze chyba pytanie zawisło nad nimi, ale nie dotarło do uszu blondynki. Zamiast tego usłyszała szelest poprawianej teczki z dokumentami.
- Posto i pfawo. – Poinformował ją, przekazując również prostymi gestami w jaki sposób ma się wydostać z budynku. A potem spojrzał przed siebie i ruszył. Tym razem nie zatrzymał się ani razu.

Zmiana tematu - - > Cele
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyCzw Lut 27, 2014 7:37 pm

Nienawidziła niepewności. Nie cierpiała tego, że w ciągu tak krótkiego czasu potrafiła zmienić swoje nastawienie tyle razy. Że zaledwie łagodniejszy ton głosu drugiej osoby sprawiał, że potrafiła pożałować tego, iż chwilę wcześniej mówiła przykre słowa. Zupełnie tak, jakby to, co się działo wcześniej nie miało żadnego znaczenia.
Jolene miała z nim problem. Nie rozumiała tej zmiany w nim. Przecież był tą osobą, którą pamiętała. A to tak bardzo odpychał. I odpychał ją. A potem znów do tego wracał...
Przemknęło jej przez myśl, że gdyby od tego rozpoczęli rozmowę w sali przesłuchań, to bez wahania zamiast zaciskania kolan, rozłożyłaby je szerzej.
Momentalnie się zarumieniła, ganiąc się przy okazji za głupotę.
GDZIE JEJ WŁASNE MYŚLI JĄ WŁAŚNIE PROWADZIŁY? Nie dość, że jej ciało było zdradliwe, to nawet własny umysł robił sobie co chciał!
Czego on od niej chciał? Czego oczekiwał?
Rozchyliła wargi, by go po raz kolejny zatrzymać, ale powstrzymała się w połowie. Usta były już uformułowane do wypowiedzenia jego imienia. Ale on by się już nie obejrzał.
Po raz kolejny obserwowała go bez słowa, jak odchodził. Tym razem nie stała jednak za długo w jednym miejscu, obawiając się, że zaraz napatoczy się jakiś mniej przyjemny Strażnik. Podążyła za jego wskazówkami.

/zt- przed posterunkiem, gdzieś?
Powrót do góry Go down
the odds
Nightlock
Nightlock
Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyNie Mar 23, 2014 2:21 pm

Ze starego mostu.

Steiner wprowadził Vivian do sali przesłuchań, wciąż trzymając ją za ramię, jednak nie starał się zadać jej bólu. Tym miał wkrótce zająć się kto inny.
Pomieszczenie było puste, nie licząc stołu i dwóch drewnianych krzeseł, znajdujących się po jego przeciwnych stronach.
Wskazał jej jedno z nich, a sam wycofał się w kierunku drzwi, które po chwili uchylił.
- Zawołajcie Ginsberga, mamy specjalnego gościa - krzyknął do kogoś, kto musiał znajdować się na korytarzu.
Po raz ostatni spojrzał na Darkbloom, uśmiechając się złowieszczo.
- Zobaczymy, czy teraz twoja pozycja zda się na cokolwiek.
Wyszedł z sali, trzaskając głośno drzwiami.

Czwórka.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyNie Mar 23, 2014 2:26 pm

Ze starego mostu.

Vivian zignorowała Strażnika, który jak idiota ciągnął ją za rękę. Mógł puścić i nie robić z siebie durnia, nie miała zamiaru uciekać. Ale Ethan miał rację, Strażnicy robili się coraz gorsi. Okazywało się, że pozornie mili ludzie to banda chamów, gotowych sprzedać Cię diabłu za byle sensację. Zresztą, co ją to obchodziło. W najlepszym wypadku skończy się na upomnieniu, w najgorszym wsadzą ją do Kwartału. Jakoś przestało ją to obchodzić.
Uśmiechnęła się złośliwie i pomachała Strażnikowi na pożegnanie, w myślach życząc mu, żeby znalazł się ktoś, kto urwie mu przyrodzenie wraz z jajami, najlepiej bez znieczulenia. Biedny, znudzony życiem wojskowy, który uważa się za lepszego od innych, bo paraduje w białych fatałaszkach i rozstawia ludzi po kątach. Westchnęła i rozejrzała się po pomieszczeniu.
Tak eleganckie, że przydałby się remoncik, nie?
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyNie Mar 23, 2014 3:02 pm

Pobyt w więzieniu jego własnej córki był zapadnią, po której należało poruszać się ostrożnie, będąc przygotowanym na próbę detronizacji albo co gorsza, sieć spisków, w której zwykle poruszał się z wielką gracją, której nikt nie spodziewał się po kimś tak powszechnie znanym (i znienawidzonym) jak Ginsberg. O tyle wyprzedzał ruch swoich poprzedników, że zdawał sobie absolutnie sprawę ze swojej własnej reputacji i wykorzystywał ją maksymalnie, utwierdzając niedowiarkom w przekonaniu, że jest w stanie zniszczyć komuś życie. Jeśli tylko oczywiście stanie z nim do otwartej walki, bo tak to działał dość racjonalnie, nie ulegając zbędnym kaprysom i wykonując swoją pracę.
Która (nie miał do tego najmniejszych wątpliwości) była sensem jego życia i wcale nie żałował decyzji o objęciu w rządy więzienia, które codziennie pęczniało coraz bardziej. Wiosna, szaleństwo uderzało do głowy każdemu i chyba pokochał tę porę roku właśnie za to, że codziennie znajdował nowych gości w swoich jakże (nie)gościnnych progach.
To zatrzymanie jednak wymagało specjalnej oprawy - nie każdego dnia znana pani architekt i rządowa zostaje zatrzymana na przemycaniu jedzenia i lekarstw. Poezja, czyżby kryła się za tym wielka miłość czy jakiś nerw dobroczynności, który potrafił zgubić niejednego wysoko postawionego? Był zaintrygowany, być może dlatego nie wysługiwał się byle strażnikiem, a zjawił się sam, we własnej osobie, gotów w razie czego... Nie, Ginsberg nigdy nie przepraszał, a jego wrodzony instynkt nie pozwalał mu na pomyłkę.
Vivian mogła być niewinna, ale samo podejrzenie rzucało na nią cień tak dotkliwy, że miał wrażenie, że właśnie zaszło światło w oknie korytarza, po którym stąpał ciężkimi krokami. Stopniowanie napięcia? Ależ ono sięgnęło zenitu już dawno, kiedy zdał sobie sprawę, że ta młoda dziewczyna przynosiła mu czasami kawę.
Uwielbiał takie sytuacje, żałował, że nie przerżnął ją na biurku, wtedy z jeszcze wielką ulgą podpisałby jej zeznania. A tak, była obca, a postawiona wysoko i pewnie śmiertelnie przerażona, nienawidził zbytniej pewności siebie u kobiet, to było równie nienaturalne, co jej żarciki.
- Widzę, że nie opuszcza cię dobry humor - zauważył kąśliwie, zamykając drzwi. Pewnie w innym wypadku poprosiłby o dodatkowe wsparcie, ale zawsze zwracał uwagę na szczegóły - tu miał do czynienia z drobnym ciałkiem, które jak na razie prześwietlał beznamiętnie, zupełnie jakby wziął na warsztat kogoś kogo widzi po raz pierwszy. - Komu dostarczałaś leki i żywność? - zapytał, zmieniając ton o sto osiemdziesiąt stopni, nie krzyczał, nie rzucał jej o stół (jeszcze nie), wiedział, że wystarczy tylko spojrzenie, które sugerowało, że ta rozmowa może mieć drastyczny przebieg. Żywił taką nadzieję,
Ach, ta cudowna wiosna!
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyNie Mar 23, 2014 3:45 pm

Ironia, którą Vivian z dziką radością zaprezentowała Strażnikom Pokoju, nie była dobrą drogą. Nawet nie przeszło jej przez myśl, że mogła okłamać ich i powiedzieć, że wpadła do Kwartału, szukając kogoś, spotkała Ethana, chciał ją okraść – to byłoby zbyt prostackie, nie w jej stylu, wręcz… Wulgarne. Ironia natomiast mogła być dobra dla byle kogo; nie dla kogoś, kto miał ją przesłuchać.
Po wyjściu Strażnika została sama. Zamknęła oczy i potarła skronie. Dopiero teraz zaczynała się bać. Nie o siebie, ale o Ethana, którego czekało coś gorszego niż przesłuchanie. Co mu zrobią? Wychłoszczą? Pobiją? Pozbawią resztek ludzkiej godności? Boże, w co ja go wpakowałam?, jęknęła w duchu, czując, jak w jej oczach zbierają się łzy. Jeśli coś mu się stanie, będzie kolejną osobą, za rany której Vivian będzie się obarczać. Dwadzieścia dwa lata, miała zaledwie dwa lata, a już miała szczerze dość wszystkiego..
Drzwi trzasnęły. Nagle Vivian poczuła się tak, jakby w pomieszczeniu zapanowała temperatura grubo poniżej zera; objęła się odruchowo ramionami, jakby skuliła w sobie, patrząc na mężczyznę, który miał usiąść naprzeciw.
Gerard Ginsberg, naczelnik więzienia, mieszkający w siedzibie Coin. Człowiek, któremu kilkakrotnie przynosiła kawę, gdy pracował w biurze, i któremu kilka razy posłała uczynny uśmiech, gdy mijali się na korytarzu. Poza nią, był chyba jedyną osobą, która mieszkała w siedzibie. Poza panią Prezydent, rzecz jasna.
Patrzyła na niego z lekkim przerażeniem w oczach, zaskoczona dzikością jego spojrzenia. Kiedyś o jej uszy obiły się plotki na jego temat, ale nie słuchała ich, nie chciała mieć nic wspólnego z fałszywymi obelgami, powszechnymi nawet w rządzie. Bała się go. W jego oczach była groźba, której nie mogła zignorować.
Patrzyła na niego, ale tak, jakby go nie widziała, bojąc się spuścić wzrok z jego twarzy. Nie mogła mu zarzucić, że był mało urodziwy, bo tak przecież nie było, i gdyby nie pogłoski o jego charakterze, wierzyłaby, że za pomocą jednego uśmiechu mógłby wyciągnąć zeznania z każdego. Nawet z samego diabła.
Kiedy wspomniał o jej humorze, zaczerwieniła się mocno i zacisnęła na moment oczy. Przerażona. Osaczona. Co z nią zrobi…? Pobije ją…?
- Ethan… Ethan Cavendish, panie Ginsberg. – powiedziała cicho, przenosząc wzrok na blat stołu. – Mój przyjaciel.
Pierwsze dni wiosny, a ona na własne życzenie wylądowała na posterunku. Oj, Darkbloom.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyNie Mar 23, 2014 4:25 pm

Wśród przesłuchujących dało się zauważyć pewne style pracy, przynajmniej Gerard jako doświadczony zwierzchnik Pani Prezydent (i jej zwolennik całkowity) był w stanie wychwycić różnice między przebiegiem rozmów (bo to przecież była sympatyczna pogawędka), prowadzonych przez poszczególnych strażników. To było jak obstawianie w kasynie, który z jego podwładnych okaże się bardziej skuteczny i który będzie umiał obejść się bez połamania wszystkich kości.
Tym razem to jednak sam ich szef stanął na czele makabrycznego pochodu za informacjami, swoisty danse macabre, w którym uczestniczył z własnej, nieprzymuszonej woli (mógł się wykręcić nawałem pracy), a raczej z ogromnej ochoty, która szkliła te niemłode już oczy. Pełne niesamowitego blasku, śmiał się z ludzi, którym przyszło do głowy traktowanie go jako staruszka, który cierpi na niedowład wszystkich mięśni.
Mało kto popełniał taki błąd, a jeśli już zdarzały się takie przypadki to Gerard umiejętnie wyprowadzał ich z błędu. Również teraz, kiedy zajął miejsce za stołem, obserwując dziewczynę młodszą o kilka lat od Maisie i łącząc dłonie razem w pozie mędrca, ale tylko człowiek głupi nabrałby się na Ginsberga - filozofa; wszyscy znaleźli jego zamiłowanie do pierwotnych instynktów - zachowywał się czasami tak, jakby nie wyszedł jeszcze z dziczy Jedenastki albo przeszczepiał co bardziej intrygujące fragmenty do Kapitolu.
Nie każdemu było to na rękę, nie każdy znosił jego zamiłowanie do naturalnych i tradycyjnych metod pracy, był ciekaw jak po przesłuchaniu będzie się zapatrywać na to ta młoda dziewczyna, która rumieniła się tak dziewiczo, że miał poważne wątpliwości do hipotez wysuniętych przez strażników.
Wstał, słysząc z jej ust oficjalne stwierdzenie. Może to zabawne (tylko dla niego), ale nikt nie zwracał się do niego po imieniu, nazwisko, które odziedziczył po ojcu-zdrajcy wciąż brzmiało w jego uszach, ale tym razem nie sprawiło mu to żadnej przykrości. Nie, kiedy jednym ruchem przycisnął twarz Vivian do blatu jakże wygodnego stołu za kark, trzymając ją mocno i tylko po to, by uderzać głową rytmicznie. Muzyka, którą wystukał wcześniej sam palcami, miała pecha, bo Ginsberg nie miał dobrego poczucia rytmu.
- Czy tylko jemu? Od kiedy? W jakich okolicznościach? - zapytał, rozcinając jej łuk brwiowy o kant stołu i sycąc się działaniem. Nie lubił rozmawiać o wszystkim i o niczym, znaleźli się tu w jednym celu, a Gerard jak żaden ze strażników cenił sobie czas pracy. Regularny, nadgodziny nie wpisywały się do moralnej strony osobowości pana naczelnika.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyNie Mar 23, 2014 4:46 pm

Czuła się tak, jakby osaczyło ją stado gończych os, w każdej chwili gotowych do ataku. Ich skrzydła wydawały ciche brzęczenie, a odwłoki były napęczniałe od jadu, piekielnie silnej toksyny, która w odpowiedniej dawce mogła nawet zabić. Oczywiście, że słyszała o gończych osach, przecież w Trzynastce przeprowadzano analizę składu toksyny i jej wpływu na centralny układ nerwowy. Zazwyczaj testy przeprowadzano na pojedynczych tkankach, ale w jednym przypadku… Był to staruszek bliski śmierci, który sam się zgłosił. Vivian, ledwie szesnastoletnia, asystowała ojcu przy oględzinach efektów testowania jadu. Nigdy nie zapomniała tego krzyku, gdy starszemu człowiekowi po raz kolejny wstrzykiwano jad.
Zaledwie wypowiedziała imię Ethana, z grzecznością zwracając się do Gerarda, tak, jak ją wychowano. Nie znali się za dobrze, dlatego też wolała użyć zwrotów grzecznościowych, niż dostać w twarz. Tak było, gdy kiedyś, zupełnie odruchowo zwróciła się do tatusia po imieniu. Złapał ją za ramię i uderzył dwa razy, tak mocno, że rozciął jej wargę. Uniosła głowę i spojrzała na mężczyznę, który wstał. Patrzył na nią.
Już po chwili jego ręce trafiły na kark Vivian, przyciskając jej głowę do stołu. Raz, drugi, trzeci… Straciła rachubę. Uderzał jej głową o blat w jakimś dziwnym rytmie, którego nie pojęła i chyba nie chciała pojmować. Czuła ból, silny i jednostajnie tępiący zmysły, i krew, której metaliczny zapach roznosił się po pomieszczeniu. Krwawiła, chyba gdzieś w okolicy brwi. Ręka Gerarda ciążyła jej na karku; przygryzła wargę do krwi, hamując okrzyk bólu. Jeśli to była uwertura do przesłuchania, jaki miał być akt pierwszy…?
Miała dowód na to, że grzeczność niekiedy jest gówno warta.
- Czy tylko jemu? Od kiedy? W jakich okolicznościach? – pytania były rzeczowe i mimo lekkiego ćmienia w głowie, umiała docenić kunszt mężczyzny. Znał się na swoim fachu.
- Tylko Cavendishowi – jęknęła, a chwilę potem kolejna fala bólu zalała jej zatoki. Dostała krwotoku z nosa; krew plamiła rękaw jasnego swetra. – Pierwszy raz. Obiecałam to jego zmarłej żonie.
Oddychała szybko, urywanie.
- Przekazałam mu wiadomość przez jednego ze Strażników. Miał przyjść na most. Odebrać jedzenie i leki. I spadać. – wydyszała, ledwie świadoma tego, co się dzieje.
Ona i obcy mężczyzna, w jednym pomieszczeniu, i ten ból. I krew.
Nie wiedziała nawet, czy puścił jej kark czy nie.
Nie dbała o to.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyNie Mar 23, 2014 8:25 pm


To było doprawdy zabawne, że Vivian nie rozumiała, że tak naprawdę ludzie są znacznie gorsi od zwierząt, bo działają nie pod wpływem instynktów (przynajmniej niektórzy), ale pod wpływem przemyślanej strategii, która zwykle przynosiła odpowiednie żniwo. Ginsberg nigdy nie dbał o to ile krwi pocieknie w trakcie przesłuchania (czy to jest jeszcze dopuszczalna ilość), a i tak nigdy nie przekraczał granicy, za którą zwykła rozmowa przeradzała się w krwawą jatkę z udziałem świadka. Trupy nie umieją mówić, ofiary potraktowane zbyt ulgowo natomiast nabierały złudnej pewności siebie, więc trzeba było odnaleźć horacjański złoty środek.
To nie było tak, że od małego uczył się do bycia idealnym śledczym, że rysował ludzkie ciała bez głów albo wisielców; Gerard nabył tę umiejętność jak każdą inną - zamiast kierować samochodem, kierował ludzkim człowiekiem, podatnym na wszelkie urazy bądź zranienia tak bardzo, że wątpił w nadczłowieka i silną wolę. Którą łatwo było ugiąć, istniały legendy o ludziach niezłomnych, o wielkich triumfach, odniesionych z miłości do bliźniego swego, ale Ginsberg wkładał je między bajki z równym zacięciem, co uderzał głową swojej przesłuchiwanej o blat, zastanawiając się, czy będzie na tyle inteligentną istotą, by zapytać co robi albo czy może przestać.
Niestety (dla niej, Gerard był zachwycony) milczała zupełnie tak jakby tortury były wymyślną grą wstępną nie tylko dla naczelnika więzienia, ale i dla Vivian, która na całe szczęście prędko pojęła, że lepiej jest mówić, nawet jeśli oddychanie to jedna wielka katorga.
- Kiedy spotkałaś żonę Cavendisha po raz pierwszy? Jakie leki były w paczce? Do kogo miały trafić? - zapytał, puszczając ją i zapalając cygaro, którego zapach rozniósł się po całej sali.
Uśmiechnął się delikatnie, sprawdzając, czy szczypce są na miejscu. Uwielbiał, gdy przesłuchiwany nie zwracał uwagi na drobne elementy wystroju wnętrz tej sali. Łatwiej było go zaskoczyć i jeszcze miarkować zeznania, będąc przekonanym, że arsenał przesłuchującego jest już na wyczerpaniu.
Vivian była postawiona tak bardzo wysoko, że przetrącanie jej na sam dół wywoływało u niego niemal dziecięcą radość. Bo takie właśnie były jego czyny - jak gówniarz przyłożył rozżarzoną końcówkę cygara do jej zakrwawionych nozdrzy.
- Dokładniej, dziecko - pouczył ją po raz pierwszy, patrząc w jej rozszerzone źrenice z odległości milimetrów. Nie wyobrażał sobie bólu... Nie, właściwie dokładnie wizualizował go sobie w głowie i dlatego był tak szalenie nakręcony.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyNie Mar 23, 2014 9:41 pm

Ciekawe, ile o niej wiedział. Miał świadomość tego, że w dzieciństwie Vivian niejeden raz oberwała od tatusia za byle głupotę? Ktoś patrzący z boku na Darkbloomów mógłby powiedzieć, że to rodzina idealna. Kochająca matka, wspaniały ojciec, inteligentna córka, która miała przed sobą kilka ścieżek kariery do wyboru. Gówno prawda. Ojciec był jak inni; po śmierci matki zaczął pić, zaskarbiać sobie względy kobiet, aż w końcu zaliczał jedną po drugiej. I w Trzynastce, i tutaj, w Kapitolu. Kto wie, może w tej chwili Thomas Darkbloom pieprzył jedną ze swoich uroczych dziwek?
Cholera go wie.
Niemniej jednak, w tej chwili Vivian – zaledwie przez chwilkę – zajęta była kontemplowaniem plam krwi na rękawie swetra. Zastanawiała się, czy ten facet ma zły dzień, czy po prostu jest świrem, że każdą przesłuchiwaną osobę musi traktować jak ścierwo. Mogłaby wahać się pomiędzy obiema opcjami, jednak widać było, że Gerardowi zależało na tym, by mówiła. Gdyby mogła, kopnęłaby go w tę łepetynę i ugryzła aż do krwi, ale nie, na razie musiała grać grzeczne dziecko. Przecież tak ją wychowano.
Puścił jej kark, mogła więc wyprostować się; coś lekko chrupnęło w karku, gdy to robiła. Wierzchem dłoni leciutko otarła górną wargę i skórę nad nią, z zastanowieniem przypatrując się krwi.
- W Trzynastce. Nie pamiętam dokładnie kiedy, kilka lat temu. Byłyśmy koleżankami. – stwierdziła, patrząc mu w oczy. W oczy szaleńca. – W torbie… - potarła skronie. – Dwa opakowania leków przeciwbólowych, kupionych bez recepty, po 6 tabletek każde. Dla Ethana. Plus jakieś jedzenie.
Czy on zgłupiał totalnie? Liczył na to, że Vivian z radością szasta lekami po Kwartale? Miała ochotę się roześmiać, patrząc na niego, i pokazać mu język. Uspokój się, powiedziała sobie w duchu. Nie wiesz, co będzie dalej. Zapalał właśnie cygaro, sądząc po zapachu, jedno z tych lepszych, na jakie stać tylko osoby pokroju Argenta. Ciekawe, czy byli kumplami. Zerknął w bok, uśmiechając się lekko. Ten uśmiech ją zaskoczył. Nie był przerażający, był raczej… Ludzki.
Chwilę potem Gerard podarował jej uroczą pamiątkę po sobie. Żarzący się koniuszek cygara przytknął do jej nozdrzy.
Kurwa mać!!!!
Już wcześniej dał czadu, ale teraz… Dziewczyna zamarła i osunęła się nieco na drewnianym krześle. Oczy mimowolnie zamknęły się i otworzyły, ale nie było w nich łez. Ból był… Nie do opisania, straszny, ale i poniekąd przyjemny, uzależniający jak morfalina i równie przerażający. Czuła swąd przypalonej krwi i własnych nozdrzy, które pulsowały bólem. Czy to wpłynie na jej wygląd? W tej chwili miała to głęboko gdzieś… Zamknęła oczy po raz kolejny i pozwoliła, by ból rozlał się po całym jej ciele, powodując ciche westchnienie. Nie krzyk, ale westchnienie, ciche i poniekąd słodkie, jakby właśnie odczuwała jakąś przyjemność.
Błękitnymi oczyma spojrzała na tego mężczyznę, na swojego oprawcę, i zrobiła to, na co wcześniej się nie odważyła.
Patrząc mu w oczy, rozciągnęła wargi w powolnym, leniwym uśmiechu, nie zważając na ból. Czuła na ustach krew i po raz pierwszy od dawna, wcale jej to nie przeszkadzało. Mógł ją pobić. Zgwałcić. Śmiertelnie ranić i pozwolić, by się wykrwawiła. Nie dbała o to.
Ból był straszny, a ona w tej chwili kochała ten ból i żyła z nim, jakby go nie było. Powoli przestawała się bać, obojętniała, gdzieś znikła pokorna Vivian, a w jej miejsce pojawiła się ta druga, pałająca zemstą i pragnieniami, których niekiedy się obawiała.
- Ogolona głowa, szrama na lewej skroni, chyba wołają na niego Ralf. - podała mu rysopis Strażnika, najlepiej, jak umiała. Szkoda tylko, że musiał zachować się jak cham, zamiast spokojnie zapytać.
Uśmiechnęła się, znowu.
- Nie jestem dzieckiem, Gerard. Chcesz się przekonać? – zapytała, przekrzywiając głowę.
Niepytana, sięgnęła do torebki i wyjęła chustkę, którą ostrożnie otarła nozdrza. Wciąż patrzyła mu w oczy.
Pieprzyć grzeczność i mówienie do kogoś „proszę pana”.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyPon Mar 24, 2014 11:20 am

Ginsberg nie musiał wiedzieć wszystkiego o jej rodzinie (przecież rzadko zajmował się plotkami), aby wykorzystać każdy jej słaby punkt. Nie chodziło już nawet o psychikę, aby tą swobodnie sterować, potrzebowałby znacznie więcej czasu (i chęci), ale o czystą fizyczność, która potrafiła wyłączyć najbardziej racjonalne odruchy. Nie trzeba było wyrafinowanych metod, wystarczyła najprostsza próba złamania nosa, która skutkowała mnóstwem krwi.
Zastraszanie było znacznie wygodniejsze niż spełnianie gróźb. Nikt nie chciał przecież odpowiadać przed jej tatusiem w razie niepowodzenia i śmierci podczas przesłuchania. Gerard zachowywał więc konieczny dystans, obserwując beznamiętnie plamkę krwi na podłodze, uwielbiał obserwować tę substancję w każdym stanie skupienia. Nawet wybroczyny na skórze były... intrygujące - w ogóle anatomia była jedną z dziedzin nauki, która wciąż go zaskakiwała. Uwielbiał sprawdzać reakcje ludzi w sytuacjach ekstremalnych i mało brakowałoby, a pogubiłby się już całkiem w swoich eksperymentach. Miał jednak świadomość, że tu (zwłaszcza tu) pozostaje pod ścisłym nadzorem i dlatego grał całkiem ostrożnie, nie przejmując się tymi lekkimi torturami, które zsyłał na dawną koleżankę.
Strony zmieniały się przecież tak szybko, że tylko ktoś absolutnie cwany mógł za nimi nadążyć i zawsze wybierać właściwie. Nie rozumiał, czemu Vivian okazała się tak głupia, żeby ryzykować wszystko dla kogoś tak nieznacznego i właśnie ją wychowywał swoim szorstkim postępowaniem. Powinna wiedzieć, że był idealnym ojcem, opiekunem i naczelnikiem więzienia, do którego miała szansę trafić. W ostateczności, degradacja też była całkiem przyjemnym rozwiązaniem, skoro tak pokochała pospólstwo.
Powinna pamiętać, że Ginsberg jako przedstawiciel rządu zatroszczy się o nią najlepiej jak będzie umiał.
- Narażałaś się dla paczki leków przeciwbólowych? Cavendish miał kaca czy rozbolał go paluszek? - zapytał ironicznie, spoglądając na nią z niedowierzaniem. Nie lubił kłamliwych kobiet, wydawały mu się równie wulgarne, co dziwki, z których nie korzystał zbyt często. Nie musiał, podwładni często podsyłali mu znacznie bardziej interesujące przypadki jak ta oto kobieta, która właśnie uśmiechała się (szok?), kiedy przypalał jej nozdrza.
Nie reagowała poprawnie, miał ochotę zachować się tak jak w przypadku Maisie i nauczyć tego bezczelnego gówniarza odpowiedniego, poważnego potraktowania sytuacji, ale zamiast tego włożył ręce do kieszeni (nadal miał ochotę na papierosa) i spacerował obok niej, czekając aż zacznie mówić z większym sensem. Na próżno, zdań poprawnie złożonych też ją nie nauczono, więc najchętniej pokazałby jej na przykładzie alegorii proces składania choćby kości, ale zamiast tego usłyszał propozycję.
Dość odważną, kamery były wszędzie, więc roześmiał się pierwszy raz szczerze, przyglądając się jej zupełnie tak jakby była nowym zwierzątkiem w ZOO i właśnie przybył, by ją podziwiać.
- Cavendishowi też się dawałaś, Viv? - zapytał wcale nie prowokująco, zmniejszając dystans między nimi, nie była zbyt apetyczna w krwawej konfiguracji. Nie przywykł do lizania ran, on je raczej pogłębiał, więc zabrał jej chustkę, kładąc na biurku.
Przestroga? Groźba? Nie chciała chyba stracić kolejnego litra krwi.
- Skoro obiecałaś żonie... - zaczął znowu. - To nie mogła być to jednorazowa wycieczka. Łamałaś prawo Panem kilkakrotnie, prawda? Zawsze możesz jeszcze się uratować, chcemy ci pomóc, Viv - dodał niemal współczująco, mnąc palcami symbol jej (prawie) zagłady i patrząc na nią z troską i oddaniem. To było chyba gorsze niż jawne grożenie jej wyrwaniem języka. W ostateczności.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyPon Mar 24, 2014 12:37 pm

- Gdybyś nawiązał rozmowę, zamiast mnie tłuc jak kawałek mięsa przed smażeniem, mógłbyś dowiedzieć się wszystkiego w normalny sposób – stwierdziła, patrząc mu w oczy.
Czy była w szoku? Nie do końca, raczej pojmowała ból i żyła z nim. Patrzyła na Gerarda, nie z zaskoczeniem, ale zrozumieniem. Chciał ją zastraszyć, siłą wymusić zeznania i zniszczyć. Mijać ją na korytarzu siedziby Coin i patrzeć na nią z satysfakcją, pławiąc się w uczuciu, jakie wywoływałby widok Vivian uciekającej na jego widok, kulącej się gdzieś z boku, chowającej we własnym świecie. Czy marzył o zrobieniu z niej kogoś na styl zwycięskich trybutów z Szóstki, którzy dzień po dniu zażywali coraz większe ilości morfaliny, by żyć we własnym świecie, w którym są bezpieczni? Gratulacje, Gerard, pewnie jesteś na dobrej ścieżce, ale to się jeszcze okaże.
- A skąd miałam wiedzieć, że Twoje psy gończe od razu się zjawią? – wywróciła oczami. – Naprawdę, nie musisz mi wierzyć w to, że kierowała mną ludzka dobroć, zresztą… Nawet tego nie oczekuję. – wzruszyła ramionami. – Podejrzewałam od jakiegoś czasu, że coś jest nie tak, dlatego przyniosłam mu leki. Coś ze stawami, może z mięśniami, nie byłabym zaskoczona.
Patrzyła na tego człowieka i zastanawiała się, co będzie dalej. Powyrywa jej paznokcie? Pobije? Odetnie język? Zabije? Ile jeszcze pieprzonych sztuczek ma w swoim arsenale złośliwości…?
- Nie, nie dawałam. Nie słuchasz swoich żołnierzy? – prychnęła. – Minchin. Tim. Pewnie kojarzysz, jeśli dobrze pamiętam, byłeś jego kumplem, chyba nawet dobrym, mówił o Tobie z podziwem… Chociaż różni Was i temperament, i poziom cynizmu. Wygrywasz, naprawdę.
Zaśmiała się.
- Nie no, naprawdę złapałeś się na to, że dam Ci się przelecieć przed kamerami, żeby Twoi ludzie mogli sobie robić dobrze widząc, jak ich szef przesłuchuje koleżankę z rządu? Nie, dzięki, ale chyba na Ciebie nie lecę. Ty raczej na mnie też, zresztą… Do Violatora niedaleko. – wskazała głową kierunek; w przybliżeniu, bo nie mogła być pewna.
Zabrał jej chustkę, co spotkało się z lekkim uniesieniem zranionej brwi. Wtedy znowu zaczął wypytywać o jej układ z Alysą. Mogła łgać, mogła powiedzieć prawdę. Wolała to drugie, zgodnie z sumieniem.
- Jezu, no! To była jednorazowa wycieczka, bo praktycznie cała moja pomoc dla Ethana miała miejsce podczas rebelii, nie po niej, kiedy wylądował w Kwartale. No, chyba, że łamaniem prawa nazywasz wizytę do burdelu w celu uratowania Rory Carter, to okej, przyznaję się. – uśmiechnęła się po raz kolejny. Nadal miała krew na ustach. – Zapytaj Argenta, może Ci to potwierdzić.
Gerard i Blaise. Dwaj ludzie, których nie znosiła, obaj ją dręczyli… Ale który bardziej? Nie umiała powiedzieć.
- Nie chcesz mi pomóc. – stwierdziła cicho. – Nie wierzę Ci.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptySro Mar 26, 2014 5:10 pm


Nie odpowiedział jej na tę skargę, wyrażoną wprost. Mógłby jej przyznać rację (z grzeczności) albo potwierdzić jej smętne przypuszczenia. Była kawałkiem mięsa, który tłukł z przyjemnością obowiązku. Zawsze wydawało mu się, że poczucie obowiązkowości to coś nieludzko okrutnego, ale nigdy nie przypuszczał, że sprawi mu to tyle frajdy. Może dlatego, że uwielbiał okrucieństwo?
Czasami był jak mały chłopiec, który zaciera rączki na widok nowej zabawki. Nie przestawały go zaskakiwać reakcje ludzkie, to był narkotyk, od którego był uzależniony. Nie potrzebował wygód, pieniędzy, pozycji (choć ta była przydatna), wystarczył mu swąd jej skóry, który wdychał jakby owionęła ją najsubtelniejsza nuta perfum.
Uśmiechnął się, wzruszając ramionami. Grała idiotkę? Powinna przypuszczać, że nic w tym kraju nie dzieje się bez przyczyny i że represje w przypadku kogoś postawionego tak wysoko mogą być nieadekwatne. Sporo trzeba było upiłować szczebelków, by Vivian roztłukła się z hukiem u jego stóp, ale było warto.
Dopadł go najpełniejszy, duchowy orgazm, kiedy obserwował jej ból, czując jak miota się w zeznaniach. Irytująco naiwnych, spodziewał się czegoś lepszego, ale najwyraźniej chodziło o tak prozaiczne [i]uczucia[i/]. Miał ochotę wypiąć skórzany pasek i wytłuc z niej wszystkie te chore sentymenty jak przystało na dobrego ojca i przez chwilę się wahał.
Był jednak przekonany, że kolejna dawka bólu zmiotłaby z powierzchni ziemi jej wrodzoną gadatliwość (ciężko mówić bez języka, a humor traci się po stracie rączek), której teraz nie komentował szczególnie, ot przypadłość ludzi płytkich, którzy pokrywają strach paplaniem w nieskończoność.
Niepotrzebnym, oboje dobrze wiedzieli, że finisz tego spotkania może być tylko jeden i Gerard naprawdę żałował, że to nie do niego należy wypowiedzenie ostatniego słowa lub wyrycie znaku jakości na jej skórze. Byłby tym równie zachwycony co jej pokrętnym tłumaczeniem.
- Ty też mnie podziwiasz? - zapytał ze śmiechem, nie interesowały go koligacje międzyludzkie, miał tylko żonę i córkę, całą resztę mógł zaprzedać w swoich celach, zresztą tradycja tego wymagała, a kto jak kto, ale Ginsberg był jej gorącym zwolennikiem.
- Masz rację - nachylił się w jej stronę, słysząc o swoich kolegach, którzy pewnie wytężyli wzrok po drugiej stronie lustra fenickiego. - Ale jest jeden haczyk. Wolę cię im oddać, to podnosi morale - wytłumaczył dokładniej, nie przestając bawić się jej chustką jakby była to relikwia albo fragment bielizny. Pewnie po pierwszym razie, wszędzie ociekała krew.
- Strażnikom wytłumaczysz jak i kiedy doszło do pomocy w czasie rebelii. Chcesz jeszcze na kogoś donieść? - zapytał, patrząc jej prosto w oczy. Gerard Ginsberg - sędzia sprawiedliwy, który nagle wymierzył jej potężny cios w szczękę. - Nie lubię donosicieli - wytłumaczył bardzo kłamliwie (przecież siebie uwielbiał) i uśmiechnął się na zakończenie przesłuchania. Optymistyczny epilog, moralność została obroniona, choć w szczątkowej formie.

zt
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptySro Mar 26, 2014 5:47 pm

Przez całą drogę nękały ją myśli. Czuła się kompletnie wytłumiona tym, co usłyszała - czyli wyjazdem Richarda na misję, która pewnie była samobójcza, no bo przecież tutaj nikt się nie przejmował niczym życiem i w ogóle to miejsce było okropne, pan służbista ją wkurwiał, bo się nie dawał niczym prowokować i dawał jej do zrozumienia, że uważa, iż jest ponad nią. A to zdawało się ją irytować bardziej niż cokolwiek innego. Poza tym drażniła ją ta cała idea inspektoratu Strażników. Jak ktoś śmiał się tak wpieprzać? Mało to który facet na służbie chodził na dziwki? I to nagle kontakty z nią są niebezpieczne i zagrażają systemowi, czy cholera wie czego oni się tam obawiali? Pff.
Została wprowadzona do więzienia, a po tym przeprowadzona przez dobrze jej znane korytarze, w dobrze znane jej miejsce. Cóż. Ostatni raz była tu właśnie z Mike'iem. Chciał ją nastraszyć, po raz kolejny odepchnąć. Sprawdzić jej granice. I przestał. Ale wątpiła, by jej nowy "opiekun" był choć w cząstce tak wrażliwy.
Ze skrępowanymi rękoma przeszła pokój i usiadła na krześle. Wygodnie. Trochę prowokacyjnie.
Zastanawiała się, kto dokładnie będzie ją przesłuchiwał. Jeśli to dwójka, to będą bawić się w dobrego i złego glinę? A może jeden wejdzie tu, a drugi będzie obserwował zza szyby? A może będzie to tylko jedna osoba? Ginsberg, owiany sławą kata, sadysty bez jakichkolwiek uczuć. Będzie testował jej wytrzymałość na ból? Ile będzie mogła znieść, zanim będzie tracić przytomność.
Och, zapewne nikt nie sprawi jej tej przyjemności i będą ją zawzięcie trzymać na granicy świadomości, kompletnie wyniszczoną zewnętrznie i wewnętrznie od bólu.
Skierowała swój wzrok na rzekomą szybę, czekając. Jeżeli wydaje im się, że to oczekiwanie sprawi, iż nagle obleje ją zimny pot i zblednie ze strachu, to zdecydowanie się mylą. Potrzeba trochę więcej niż coś takiego.
A może w końcu uwierzą w jej historię i puszczą ją w teczką pieniędzy, i pocałowaniem w rączkę?
Och, zawsze można było pomarzyć, prawda?
Zastanawiała się przez chwilę, o co mogą pytać. Jeżeli ten... poplecznik Coin jest zamieszany, to na pewno będą wypytywać o Cline'a. O grupy oporu. O jej rzekomy udział w przedsięwzięciach tego typu. Pewnie oskarżą ją o współudział w jakichś wydarzeniach albo po prostu tak zmanipulują jej występkami, w taki sposób, że ukażą ją w świetle jako niesamowicie groźną osobę dla społeczeństwa.
Albo wręcz przeciwnie. Wyśmieją ją jako drobną jednostkę i dadzą bolesną nauczkę. Albo zrobią z niej przykład, co się dzieje, jeśli...
Chyba jednak te czekanie miało jakieś efekty. Ściągnęła brwi, wpatrując się dalej zacięcie w tą szybkę. Nie mogła dostrzec, co się za nią kryło, czy ktoś ją obserwował, ale nie miała zamiaru dać się zbyt łatwo przygnieść.


Ostatnio zmieniony przez Jolene Ramsay dnia Sro Mar 26, 2014 6:43 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the odds
Nightlock
Nightlock
Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptySro Mar 26, 2014 6:03 pm

Kilka chwil po tym, jak Gerard opuścił salę, do pomieszczenia weszła dwójka Strażników, którzy postawili Vivian do pionu i zamierzali przetransportować ją do celi. Miała tam oczekiwać powrotu Cavendisha, a jej los zależał od jego dalszych zeznań.
Gdy jeden ze Strażników rekwirował jej torebkę, drugi niepostrzeżenie włożył do kieszeni kobiety dwie tabletki przeciwbólowe, a potem bez słowa wyprowadził z sali.

Vivian, możesz pisać tutaj

Czwórka.
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyCzw Mar 27, 2014 4:49 pm


Wizyty w sali przesłuchań powoli stawały się tradycją w życiu Gerarda Ginsberga i jak łatwo było zgadnąć, po raz kolejny ten rytuał stał się mu się bliski i drogi. Nie był zbytnio innowacyjny, pewnie z powodu podeszłego (względnie) wieku cenił przywiązanie do powtarzanych czynności i zamiast skupić się na prędkim awansie zawodowym (byłby cudownym generałem) wolał zajmować rolę najlepszego gospodarza więzienia, który w swoich progach wita wszystkich po swojemu, nie tracąc okazji do cudownej koegzystencji ze starymi wyjadaczami (tęsknił za Mathiasem) i zapoznawania się z kandydatami na zajęcie nowej celi.
Już projektował gdzie umieści nową podejrzaną - nie za blisko Maisie, która musiała skupić się na Marquezie (i jego kazirodczej Biblii) i od której właśnie wracał, wspominając rozkoszny makeout z zaciśnięciem palców i sprawdzaniem pojemności jej płuc (szalenie przydatne przy obciąganiu) - i skupiał się na aktach sprawy, które mimowolnie powodowały śmiech. Tłumiony, nie chciał przecież przestraszyć nowej podopiecznej, na pewno uprzedzonej, że w razie problemów połamie jej żebra i zapomni o wezwaniu karetki. Po prostu, wpadł w dobry humor, czego efektem był powód tej całej szopki, za którą scenerię robiła sala przesłuchań.
Czasami miał wrażenie, że stoją właściwie na jednej wielkiej makiecie, po której poruszają się pionki tylko przez chwilę, zanim nie zdecyduje o ich degradacji (optymistycznie) albo likwidacji (już mniej), a on robi tam za tego, który kręci śrubki, obserwując z góry mozolny trud jego laleczek.
Dosłownie, Jolene już była jego i nawet jej zużycie przez Richarda przestało mu wadzić i mógł uśmiechać się szeroko, zastanawiając się, czy wszyscy postradali zmysły, brnąc w jakieś podejrzane układy z gatunkiem tak upośledzonym jak kobieta. Nie rozumiał, czy już może składać Richardowi gratulacje z powodu wrodzonej tępoty czy przesłać mu głowę Ramsay na talerzu, dbając o wyciągnięcie języka, który pewnie doprowadził do tego, że już całkiem przestał myśleć. Co go wcale nie zaskoczyło; ba, spodziewał się sprawy z podobnymi zarzutami od kilkunastu dobrych miesięcy, co wcale jednak nie zmniejszyło jego ochoty na przyjrzenie się tej sprawie z bliska, dbając o swojego nowego gościa wraz ze starożytną zasadą, przyjmującą gości w poczet bogów na czas wizyty.
Co nie znaczyło jednak, że wchodząc do środka zacznie bić pokłony przed Jolene i pytać ją troskliwie o ślady na nadgarstkach (przecież lubiła zabawy w złego policjanta) po kajdankach, które uroczo opinały jej kości. Jeszcze niepołamane.
- Zastanawiam się... - zaczął bez przywitania, ot, niegroźny, starszy pan, który przechadza się z uśmiechem po sali, w której ktoś zapomniał zmyć rozpuszczalnikiem ślady krwi i innych płynów ustrojowych po poprzedniej ofierze. - Czy zaczniesz mówić w miarę składnie i treściwie czy mam zacząć po kolei łamać te twoje paliczki i wezwać Richarda, żeby widział to wszystko bardzo dokładnie - dokończył, odwracając się w jej stronę.
Był taki łaskawy, dał jej wybór, nie omieszkując wzrokiem zasugerować jej tego, że wcale nie żartował i nie zamierzał też poprzestać na tym łagodnym wymiarze kary. Przecież bez rąk mogła nadal obciągać i dawać się rżnąć, więc nie straciłaby źródła informacji.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyCzw Mar 27, 2014 5:06 pm

Dziewczyna zastanawiała się, dlaczego właściwie nie ściągnięto jej kajdanek. I tak nie mogłaby stąd uciec. A ile by dała, by móc choć na chwilę rozruszać odrętwiałe mięśnie - i ten stan nie był spowodowany (jak się jej na początku zdawało) długim unieruchomieniu rąk w jednej pozycji, bo już po chwili mogła poczuć, jak również mięśnie nóg zaczynają odmawiać jej posłuszeństwa. Jej ciało po raz kolejny żyło własnym życiem i zdawało się mieć swój własny rozum, który podpowiadał mu, że nie będzie dobrze. Zdecydowanie nie.
Jej umysł za to starał się nie zauważać pobrudzonych ścian, bo to automatycznie prowokowało napływanie przeróżnych wizualizacji, co też mogło się tu wydarzyć.
Przymknęła w pewnym momencie oczy i oparła się wygodnie o oparcie. Wypuściła powoli powietrze, usiłując pozostawić mimikę twarzy niezmienną. Rozluźnioną.
Otworzyła oczy, gdy w końcu otworzyły się drzwi, a do pokoju weszła postać. I nie mogła nie unieść kącików ust do góry, gdy się okazało, że jej wyobrażenia nie były tak dalekie od prawdy.
Serce kołatało jej w piersi jak głupie, a jej mózg robił co tylko było możliwe, by nie zacząć zaciskać palców w pięści, by jej noga nie zaczęła latać bądź by nie okazywała innych gestów, które ukazałyby jej zdenerwowanie. Nie chciała mu dawać zbyt wiele przewagi, którą niewątpliwie już posiadał.
Być może był to też sposób na to, by nie zmiażdżył jej od razu za pierwszym razem. Nie złamał. Nie wygiął pod swoje dziwne, zapewne niezrozumiałe dyktando.
Nie mogła się jednak powstrzymać od obserwowania go. I nie mogła powstrzymać lekkiego drżenia dłoni.
-Proszę powiedzieć, co chce pan wiedzieć.-odpowiedziała, nieco zachrypniętym głosem, niesamowicie elokwentnie jak na siebie.
Gdyby mogła, rozłożyłaby ręce, a tak to tylko wzruszyła ramionami i delikatnie zmrużyła oczy. Nie próbowała odchrząkiwać, pewna, że to i tak nie pomoże. Ale i tak lepiej to brzmiało od łamiącego się głosu.
Od początku się zastanawiała, jak powinna się zachować. Ile może powiedzieć, o ile w ogóle cokolwiek. Bo przecież to nie tak, że za grzeczne i poprawne postępowanie dostanie lizaka, zostanie poklepana po główce i puszczona do domu, prawda?
Powrót do góry Go down
the civilian
Gerard Ginsberg
Gerard Ginsberg
https://panem.forumpl.net/t1912-gerard-ginsberg#24485
https://panem.forumpl.net/t1854-ginsberga#23978
https://panem.forumpl.net/t1853-gerard-ginsberg#23974
https://panem.forumpl.net/t1864-notatki-z-literatury-i-nie-tylko#24244
https://panem.forumpl.net/t1863-ginsberg#24243
https://panem.forumpl.net/t1916-gerard-i-maisie-ginsberg
Wiek : 51 lat
Zawód : naczelnik więzienia, Betonstahlbieger
Przy sobie : leki przeciwbólowe, medalik z małą ampułką cyjanku w środku. stała przepustka, telefon komórkowy, paczka papierosów, broń palna.
Znaki szczególne : praktycznie zawsze nosi skórzane rękawiczki i wojskowe buty, nie rozstaje się z cygarami

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyCzw Mar 27, 2014 6:30 pm


Nie ściągnięto jej kajdanek, bo była więźniem, więc musiało być jej niewygodnie i musiała przyjmować z automatu pozycję uległej, którą można było potraktować jak śmiecia. Wszystko z powodu jej rozwiązłości, która zaprowadziła ją wprost do osoby, która wiedziała wszystko o przewinieniach strażników na tle seksualnym. Nie można jednak powiedzieć, że Gerard przymykał na to oko, on tylko czekał na dogodny moment, by przyłapać kogoś takiego jak Jolene z rozsuniętymi nogami i potem móc wyżywać się na niej po swojemu.
Nie interesowało go to ile o nim wie i jak bardzo się boi tego przesłuchania, wszelkie ludzkie emocje były dla niego zagadką, której nie chciał rozwiązać. Bawiło go tak, że tak naprawdę każdy prędzej czy później zachowuje się jak pokrzywdzony śmieć i reaguje podobnie. Szokiem, bo tak traktował spontaniczny pocałunek od Vivian, który miał metaliczny posmak.
Jak to dobrze, że zareagowała w ten sposób zamiast rzucić się mu na szyję i zatopić w niej swoje kły, niektórzy więźniowie próbowali to uskuteczniać, świat był pełen idiotów, którzy podejrzewali, że jakiekolwiek posłuszeństwo zwróci na nich uwagę naczelnika albo obudzi w nim człowieka.
Na próżno, jedyną ludzką cechą u Ginsberga była wrodzona niecierpliwość, która teraz musiała znaleźć ujście. Nie zamierzał przecież spędzać całego dnia na rozmowie z Ramsay, choć nie wątpił, że ma całkiem smakowite historie do opowiedzenia. Na pewno, erotyczne pobudki były bardziej odprężające niż wysłuchiwanie kolejnych smętnych historiach o biednych ludziach z getta, którym trzeba pomóc.
Nie zamierzał jednak zbyt wiele czasu poświęcać na oczekiwanie nowej bajki, był niecierpliwym dzieckiem, kiedy złapał ją za włosy i podniósł do góry, przyglądając się uważnie jej twarzy. Był zachwycony poziomem bólu, który odmalował się w jej oczach, a przecież Richard na pewno traktował ją gorzej. Pewnie to też sprawiało jej przyjemność, uderzył ją wprawnie w brzuch, by znowu usiadła za biurkiem jak grzeczna uczennica i powiedziała prawdę panu profesorowi.
- Cline. Skąd go znasz, co was łączy, jak wyglądają wasze kontakty seksualne? - zapytał rzeczowo i chłodno, przypatrując się jej sylwetce z zastanowieniem. Nie była chyba w ciąży, śledziona też była cała, żebra mogły się zrosnąć, więc jak na razie, potraktował ją całkiem delikatnie. Mógłby obawiać się, że wychodzi z formy, ale miał zamiar tylko posłuchać o perwersjach seksualnych w swoich szeregach, a do tego Jolene potrzebowała śladowej świadomości. Nie było nic lepszego niż ból, by ją wywołać. Nic tak nie zaostrzało zmysłów jak solidna dawka przemocy.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jolene Ramsay
Jolene Ramsay
https://panem.forumpl.net/t1905-jolene-ramsay
https://panem.forumpl.net/t1711-dzolin#21654
https://panem.forumpl.net/t1709-dzolin-ramsay#21651
https://panem.forumpl.net/t1710-my-silence-is-not-weakness-but-the-beginning-of-my-revenge#21653
https://panem.forumpl.net/t1714-call-me-maybe-dzolin#21663
Wiek : 18
Zawód : awanturnik
Przy sobie : nic, wszystko ma Richard :3

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 EmptyCzw Mar 27, 2014 7:34 pm

Spodziewała się, że skurczybyk nie zdejmie tego uśmiechu nawet w momencie, w którym będzie się nad nią znęcał. Prawdopodobnie nawet jej drobne protesty nie sprawią, że zniknie. Ba, pewnie nawet rozszerzy wargi w szerszym uśmiechu. Musiałaby zrobić coś, co by go zaskoczyło.
Nawet nie spostrzegła momentu, w którym zaczęła mu się uważniej przyglądać, na poważnie biorąc sobie za cel starcia tego wyrazu z jego facjaty.
Nienawidziła osób, które zajmowały się tego typu sprawami. Byli jak pieski, agresywne, dotąd trzymane w klatkach, często podjudzane, rozjuszane do wściekłości... i dopiero co potem wypuszczane. Jednak ich oczom nie ukazywał się agresor, acz jednostka do wyeliminowania.
I taką jednostką była Jolene.
Zacisnęła mocno szczękę, gdy pies rzucił się do pierwszego ataku. Splunęła, gdy poczuła uderzenie.
Zmrużyła oczy, gdy ponownie została posadzona, oddychając nagle nieco szybciej. Zagryzła wargę i poczuła, jak jej niedawna rana znowu odżywa, bo w ustach poczuła smak krwi.
-Do dzisiaj nie wyglądały.-parsknęła krótkim śmiechem, patrząc bezpośrednio na niego.
Oczywiście, że nie kłamała. Wcześniej była kompletnie nieskalana. Jaka szkoda, prawda?
-A łączy nas przeszłość, panie Ginsberg.-dodała, odpowiadając na jego wcześniejsze zapytanie; skrzywiła usta w uśmiechu.-O której już opowiadałam w jednym z podobnych do tego pokoi, zapewniam pana.-dodała, niemalże tym samym tonem jak urocza pani z okienka w urzędzie.
Odchyliła się do tyłu, w końcu "ośmielając" się całkowicie wyprostować.
Cóż, nie była pewna, czy prowadzili jej kartę i czy też jej "zeznania" były spisywane - w końcu pewnie wiele ludzi z dawnego Kapitolu próbowało podobnego numeru, udając, że to pomyłka, iż są po tej samej stronie co ówcześni rebelianci. A Jolene była wzorowym przykładem na to, że te ckliwe historie jednak nie były kompletnie wyssane z palca, a ofiarami tej wojny nie byli tylko i wyłącznie zabici, ale też ludzie, którzy zostali zwyczajnie błędnie osądzeni.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Sala przesłuchań - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala przesłuchań   Sala przesłuchań - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Sala przesłuchań

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

 Similar topics

-
» Sala przesłuchań #4
» Sala przesłuchań #1
» Sala przesłuchań #2
» Sala przesłuchań #3
» Sala przesłuchań #4

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Getto :: Posterunek Strażników Pokoju-