|
Autor | Wiadomość |
---|
Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Stary most Pon Sty 13, 2014 10:09 pm | |
| Zostajecie przekierowani tutaj. Jeśli dobrze to rozegracie, może uda się wam umknąć napastnikom. |
| | | Wiek : 30 lat Zawód : Strażak
| Temat: Re: Stary most Sro Sty 15, 2014 2:08 am | |
| Zdawałoby się, że Tom nie jest raczej typem, który z własnej woli wychodziłby z domu. A jednak! On też musiał kiedyś wyjść i się porządnie przewietrzyć, bo inaczej byłoby krucho z jego zdrowiem. W marcu natomiast jak w garncu, więc Fiddelblack zadbał o swój ubiór. Miał na sobie jesionkę, jeansy i okulary przeciwsłoneczne. Co prawda nie wyglądał raczej na przyjaznego człowieka ze względu na jego fryzurę i posturę, ale raczej nie powinien nikomu zrobić krzywdy. Jeśli jeszcze ktoś będzie mu schodził z drogi, bowiem weźmie go za jakiegoś zbira, to jeszcze lepiej! Zero rozmowy, zero kontaktu. Po prostu idealnie. Charlotte... Dzisiaj mija już kolejny dzień, kiedy strażak nadal nie znalazł prawdziwego powodu jej śmierci. Czy kiedyś mu się to uda? Tego już niestety nie wiadomo. Pewnym jest, że właśnie dla niej odpalił tego papierosa, który znajdował się w jego ustach. Czemu akurat tak? To właśnie przez nią zaczął palić. Z początku jedynie popalał w jej towarzystwie, ale później postanowił, że będzie to robił za nią. W końcu zmarli nie mają zbyt wiele do powiedzenia w tych sprawach. Teraz Tom stanął oparty o mos, wpatrując się w przestrzeń przed sobą. W głowie kłębiło się mu tysiąc myśli, ale żadna nie była jakoś szczególnie ukierunkowana. Chciał po prostu być i to właśnie robił. Marna egzystencja, wegetowanie, istnienie. Tylko po to, żeby rozwiązać jedną zagadkę. Co może nastąpić później nie jest już ważne. Będzie się nad tym zastanawiał, jak zrealizuje już swój pierwszy cel. Swoją drogą zabawne jest to, jak jeden człowiek może wpłynąć na życie drugiego tylko przez swoje czyny i uczucia. Tak, jak matka sprawiła, że Tom zwyczajnie nigdy nie zbliżył się do kobiety z obawy, że ta okaże się taka sama, jak rodzicielka, tak Charlotte jest przyczyną jego udręki. Gdyby tylko jej nie poznał, gdyby tylko nie spróbowała zbliżyć się do niego przez te wszystkie lata, to teraz z pewnością nie miałby nawet najmniejszego zmartwienia na głowie. Zająłby się sobą, a tak? Tak musi kombinować. |
| | | Wiek : 19 lat Zawód : projektant; szpieg
| Temat: Re: Stary most Sro Sty 15, 2014 11:12 pm | |
| Kaj szedł w swoją stronę, tak jak zazwyczaj robili to mieszkańcy Kwartału Ochrony Ludności Cywilnej. "Swoją drogą, ta nazwa jest chyba jedną z najbardziej nietrafionych w historii." Rozmyślał, zastanawiając się czy pani prezydent przypadkiem nie utworzyła jej osobiście, w celu ukazania jak wielkie pokłady czarnego humoru posiada. Na co też mu przyszło. Sprzedawał się, zupełnie jak najgorsza dziwka i dlaczego? Żeby skończyć w tym ludzkim roju wszelkiego plugastwa? Czy po to w dzieciństwie wyrwał się z Dystryktu, żeby teraz trafić w jeszcze gorsze piekło? Szczupły, wręcz chorobliwie chudy chłopak, opatulony szarym, dobrze skrojonym płaszczem nie odróżniał się niczym w tłumie. Szedł po prostu przed siebie, patrząc pod nogi i starając się zbyt wiele nie myśleć. Pewnie dlatego zderzył się z tym facetem - z pewnością była to jego wina. A jednak podniósł wzrok, zaś jego twarz wykrzywił grymas wściekłości. - Uważaj, [censored] jak chodzisz! - warknął. Jego ciemne oczy ciskały gromy. Gdyby się uśmiechnął, z pewnością sporo kobiet mogłoby go uznać za ładnego, ale ponieważ wychował się w zgorzknieniu i obojętności, więc nie potrafił się uśmiechać. A nawet gdy próbował to robić, żałosna karykatura uśmiechu nigdy nie obejmowała twarzy. |
| | | Wiek : 30 lat Zawód : Strażak
| Temat: Re: Stary most Sob Sty 18, 2014 4:35 pm | |
| Tom nie bardzo wiedział co kieruje chłopakiem, który na niego wpadł. Przecież od razu było widać czyja jest to wina i kto jest ostatnią ciotą, bo nie potrafi nawet prosto chodzić. Mimo wszystko, ten i tak upierał się, że to wszystko przez strażaka. Mężczyzna jednak nie zamierzał dać się sprowokować. Podniósł jedynie swoje ciemne okulary i zaciągnął się po raz kolejny swoim papierosem. Ma uważać jak chodzi? Pewnie i by się do tego zastosował, gdyby nie fakt, że Fiddelblack po prostu stał sobie, nikomu nie zawadzając. Jeszcze raz przeniósł wzrok na Kaja, żeby go ocenić. Chude to to, wątłe to to, ale za to pyskate. Widać matka natura nie podarowała ciała, to cała ta energia musiała się wyładować na jego niby ciętym jeżyku. Trzydziestolatek nie chciał jednak sam wywoływać konfliktu z jakimś dzieciakiem. Bo jak inaczej mógł go nazwać? Przecież od razu było widać, że jeszcze dobrze nie wytarł sobie mleka pod nosem, a już chciał zacząć gryźć innych. - Haha. - tylko tyle wyrwało się z ust strażaka. Krótki, ale za to niezwykle ironiczny śmiech. Nie postrzegał Kaja jako realne zagrożenie. Bardziej był dla niego muchą, która akurat przelatywała obok i zaraz sobie pójdzie. Może i młodzieniec niezbyt dobrze ocenił swoje siły, ale za to Tom daje mu na to drugą szanse. Nie przechodzi do kłótni, stroni od rękoczynów, mając zwyczajnie nadzieję, że ten chłystek zaraz podniesie swoją kościstą dupę i ruszy przed siebie. W końcu nawet uderzenie dziecka nie daje żadnej satysfakcji. |
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Stary most Nie Lut 02, 2014 9:47 am | |
| Ewangelina szła i szła. Zatopiona w rozmyślaniach nad swoją osobą. Ale czy jej "ja" można nazwać osobą? A może jedynie ślepym funkcjonowaniem jej ciała? Sama anatomia. Bez wgłębiania się w jej duchową część. Tak, jakby jej nie było, a jej życie było jedynie tułaczką fizyczną. Jak można żyć, żyć w pełni, kiedy jej życie ratuje taki oto zwyczajny zeszyt? Ot, zbiór - niektórych gładkich, niektórych zapisanych - stronic? Jak można żyć pełnią życia, kiedy nie wie się, co się robiło dnia poprzedniego? Nie wie się, co się czuło, co myślało. Kogo się poznało. A rano zazwyczaj budzić się z dezorientacją, szałem, który ogarniał całą jej szesnastoletnią osobę. Ewangelina szła i szła. Nie kierowała własnymi krokami. Zupełnie straciła nad nimi kontrolę. Szła niczym ślepiec, ale nie jedynie ślepiec oczu fizycznych. Oczu wewnętrznych również. Nie zauważyła, kiedy znalazła się na moście. Wyglądał na bardzo stary. Starała się skupić myśli na jego starej konstrukcji. Ale nie potrafiła - nie umiała skupić na nim myśli. W ogóle nie potrafiła na niczym skupić myśli. Do jej głowy doszły do słowa nowe. Na początku abstrakcyjne, wkrótce uformowały się w formę czytelną. Miała dosyć. Dosyć wszystkiego. Takiego życia, kiedy wszystko zapomina. Dosyć samej siebie. A to wszystko przez codzienne zmaganie się z chorobą. Chciała zniknąć. Pragnęła rozpłynąć się w powietrzu, lubowała się w przypuszczeniu malującym wizję jej samej, rozsypującej się, podczas kiedy jej prochy zabiera wiatr. Każde ziarenko w inną stronę świata. By uwydatnić fakt, że należy do świata. Nie świat do niej. A tak by pragnęła, by było odwrotnie. Chciałaby, by świat należał do niej, by mogła poznać jego wszelakie aspekty. I nie ranić matki tym, że jest, jaka jest. Teraz albo nigdy, pomyślała. Położyła nogę na barierce, wciąż mocno trzymając się poręczy. Wchodziła coraz wyżej i wyżej. Nie bała się, bo ewentualnością była śmierć. A tej się nie bała. Całe jej życie zdawało się być poddane tej bezcielesnej postaci, którą zawsze wyobrażała sobie jako kostuchę, mrocznego żniwiarza z kosą. Postać kościotrupią, okrytą czarnym, ciągnącym się po ziemi płaszczem. Podziwiała za to, jak woda w rzece płynie. Był to piękny widok, idealny widok przed końcem. Tak, chciała jeszcze nacieszyć oczy przed końcem. Zapełnić nozdrza charakterystyczną, bezzapachową wonią otaczającego powietrza która, jakby się na niej skupić, zamieniała się w zapach wody. |
| | |
| Temat: Re: Stary most Nie Lut 02, 2014 10:29 am | |
| |Początek Staruszka wydzierała się nieźle, ale wszyscy mieli to gdzieś. Przecież to stanadrd w Kwartale, ze ludzie kradną, więc handel jest ryzykownym zawodem. Przyjdzie dziesięciu i ukradnie, przyjdzie jeden i coś kupi, bo albo ukradł komuś pieniądze, albo jest strażnikiem pokoju. Mo był jedym z tych dziesięciu i właśnie szedł sobie kolejną uliczką wcinając obwarzanka. Już nawet nie słyszał wrzasków kobiety, która się napracowała, żeby go upiec i oczekiwała , ze ktoś go kupi, a ona zarobi. Trudno, niech czeka nadal, a nuż przyjdzie strażnik i zmożony głodem kupi od niej pieczywo, które nawiasem chyba najświeższe na świecie nie było. Drugi obwarzanek leżał w plecaku, da go siostrze, która znowu go opieprzy, ze kradnie, ale tak naprawdę nie będzie zła. Nigdy nie jest. Vi niby pracuje, ale tak naprawdę ciężko powiedzieć, że zarabiała. Niepisana umowa była taka, że Mort „załatwiał” coś do jedzenia, a Valerie zbierała na ubrania i te rzeczy, które ciężej było ukraść bez konsekwencji. No bo powiedzmy sobie szczerze, jaki strażak przejmie się kradzieżą dwóch obwarzanków? Prędzej wyśmieją biedną staruszkę, niż zaczną gonić nastolatka znającego zakamarki trochę lepiej od nich. W końcu, niezbyt świadomie, zawędrował na most, który na pewno miał więcej lat niż on. Zazwyczaj świecił pustkami, w końcu na drugim brzegu nie było nic ciekawego, a znał kilku ludzi, którzy bali się dodatkowo, że most się zawali. On jakoś wyzbył się tego lęku i wręcz lubił tu przebywać, w miejscu, do którego zapuszczali się nieliczni. Łatwiej nawiązać rozmowę z takimi ludźmi. Co zdziwiło, to fakt, że most sam w sobie był pusty, za to za barierką, również wadliwej konstrukcji, stała drobna postać, która raczej nie miała na celu podziwiać morskiej toni, po czym wrócić na most i żyć dalej. Co jak co, ale pierwszy raz widział, żeby ktoś chciał skakać z mostu. Widocznie samobójcy wybierali inne miejsca do odebrania sobie życia. Nie przerywając jedzenia podszedł do dziewczyny i oparł się o barierkę obok niej. -Dlaczego? – Spytał z pełnymi ustami, jednak od razu przełknął, jakieś zasady trzeba mieć.-Ścigają Cię? Jesteś wnuczką Snowa? Chłopak Cię rzucił? – Powiedział pierwsze powody jakie przyszły mu do głowy mając dziwne wrażenie, ze nie trafił. Ale zawsze warto próbować. Najwyżej dziewczyna skoczy, trudno. Nawet jej nie znał. Oglądał już kilka relacji z Igrzysk, jakoś nie przerażała go wizja obcej osoby wpadającej w toń rzeki i topiącej się. Nawet krwi nie będzie, zadnego widowiksa na miarę Kapitolu. Pewnie nawet jej nie pochowają, nikt nie będzie jej szukał. Malo kto ma tutaj rodzinę, znajomych, przyjaciół. Sporo ludzi zostało samych, bez wsparcia, bez pomocy. I dalej, radź sobie jakoś, przecież aż tak źle nie jest w tym Kwartale, co nie?
|
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Stary most Nie Lut 02, 2014 2:05 pm | |
| Ewangelina stała na barierce i rozmyślała o całym swoim dotychczasowym życiu. Wszystkie wspomnienia z minionego dnia oraz urywki poprzednich, które zaistniały jej w głowie za sprawą sprawnego kartkowania zeszytu, przelatywały jej w myślach niczym film. W pewnym momencie pomyślała, że skoro tyle przeżyła ze swoją chorobą, tyle czasu się z nią przemęczyła, że może... dotrwać do chwili, w której śmierć ją zabierze za sprawą naturalnej kolei rzeczy? Ponadto... jej matka by tego nie przeżyła. Kto wie, może zrobi to samo, co ona? A tego nie chciała - pragnęła, by matka była szczęśliwa. Chociaż, z drugiej strony? Z drugiej strony ma dopiero szesnaście lat, do śmierci naturalnej zostało jej naprawdę wiele czasu. Ponadto zostaje jeszcze kwestia Boga. Czy On istnieje? Jeżeli nie, przerażała ją pustka, w jakiej będzie jej dane żyć. Jeżeli tak... może trafi do piekła? Tej ewentualności bała się jeszcze bardziej. A może Bóg, dając jej te schorzenie, pragnie, by została ziemską męczennicą? Może ma misję tu, na Tym Świecie? I w tej chwili, tak, jak kiedyś, na jej ramionach usiadły dwa niewidzialne duszki, szepczące jej do uszu. Jeden uważał, że powinna zejść z barierki i żyć tak, jak to było dotychczas. Drugi rozkazywał skoczyć i zerwać więź z tym okrutnym światem, który przyprawiał ją o tyle cierpień. Gdy tak rozmyślała... Usłyszała czyjeś kroki. Oraz głos, dziecinny głos jakiegoś chłopca. - Dlaczego? Ścigają Cię? Jesteś wnuczką Snowa? Chłopak Cię rzucił? Dziewczyna w tej chwili wybuchnęła śmiechem. Niekontrolowaną dawką śmiechu. Co on może wiedzieć, o co mi chodzi? Skąd może wiedzieć, dlaczego chcę to zrobić? I nie dowie się, nie ma bata. - Czego chcesz? - spytała ostro. Odwróciła głowę i jej oczom ukazał się mniej więcej czternastoletnia postać. Jego włosy miały odcień ciemnego blondu. Gówniarz, pomyślała, na szczęście nie na głos. Ale, w sumie... Gdyby go tak nazwała nie w myślach, a w słowie mówionym, nic by się nie stało, prawda? |
| | |
| Temat: Re: Stary most Nie Lut 02, 2014 4:58 pm | |
| Mo wyobrażał sobie samobójców jako ludzi przestraszonych, walczących ze sobą by skoczyć, strzelić, kopnąć krzesło stojące pod nogami. Myślał, że filmowi samobójcy zdeterminowani, krzyczący na wszystkich dookoła to bzdura, że tak nie jest. I chociaż podświadomie wiedział jak okropnie trzeba być odważnym, by zrobić ten krok w pustkę, to brał takich ludzi za tchórzy uciekających przed problemami. Inna sprawa, że dziewczyna była pierwszą samobójczyną widzianą na żywo, z krwi i kości, z determinacją i zapewne zwichrowaną psychiką. Co innego patrzeć na ekran i wyobrażać sobie co takiemu człowiekowi powiedzieć ,a co innego stanąć twarzą w twarz z kandydatem do piekła. Przynajmniej według wymierającego wyznania chrześcijańskiego. Tyle zapamiętał z lekcji starych kultur na które uczęszczał dzięki ojcu, który wielbił historię starego świata. Obsesyjnie wręcz. Mieli chyba w domu ze sto książek na ten temat. Tak, ojciec wielbił papierowe książki. Nie dało się go namówić na elektroniczne wersje, twierdził, że lubi czuć papier pod palcami. Szkoda tylko, że na jedną książkę musiał często zbierać nawet rok, bo nikt już nie drukował takich staroci, a on koniecznie musiał mieć akurat ten jeden z niewielu egzemplarz. Ale cóż, takie hobby, Mo nie odziedziczył tej pasji po nim. Wolał bawić się czymś badziej z jego wieku, tak cudownego i obfitego w wojny, że aż się robiło niedobrze jak się o tym myślało. W każdym bądź razie po przeglądnięciu wszystkich scenariuszy ułożonych przy oglądaniu filmów na 50-cio calowym telewizorze w domu stwierdził, że chyba jest idiotą, jeśli chce to powiedzieć do osóbki obok niego, która nie dość, że się go nie wystraszyła, a jeszcze go ofuknęła i mało co nie okrzyczała. -Spokojnie, nie krzycz na mnie, bo się zamknę w sobie. –Powiedział podziwiając się w myślach za swoją głupotę. Jak można mówić w ten sposób do osoby, która lada chwila może skoczyć jakieś na oko 10 m w dół w toń rzeki i, no cóż, zabić się. A ten o zamykaniu się w sobie. – Ale ty nie powinnaś, skąd, powinnaś się komuś wyżalić z problemów i tego… Może znalazłoby się rozwiązanie, może to… – Tutaj skinął głową na rzekę. – Nie jest jedynym rozwiązaniem. Jakby co, to ja się oferuję. Nikomu nie powiem, obiecuję. A jestem dobrym słuchaczem. I jak chcesz mogę cię pzrytulić, i w ogóle… – Mówił dość szybko by an końcu uśmiechnąć się promiennie. Co jak co, ale przytulić ją zawsze mógł. Nie wyglądała na dużo starszą, a scena wyglądała jak rodem z jakiegoś romansidła z happy endem, w którym przechodzeń ratuje samobójczynie, a później się zakochują i tak dalej… Z resztą nie ważne, jak dobrze pójdzie, to w ogóle nie będzie happy endu. -Nie skacz.-powiedział na koniec patrząc dziewczynie w oczy i silac się na błagalny ton. Chyba wyszło dość fałszywie, ale w to nie wnikał. Sam nie wiedział, czemu namawia obcą osobę do tego, żeby jednak postanowiła żyć, ale dobra. Może to naturalny ludzki odruch, czy coś w tym stylu?
|
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Stary most Pon Lut 03, 2014 7:43 pm | |
| Ewangelina usłyszała wypowiedź dziecka. I zaczęły się w niej kumulować emocje. Te były raczej sprzeczne. Z jednej strony chciało jej się śmiać, a z drugiej płakać. Nie wiedziała, czy jest w kompletnej rozpaczy, a może jest zupełnie odwrotnie? Nie potrafiła zdemaskować swoich uczuć. - Wyżalać ci się? - potrzeba śmiechu wzięła nad nią kontrolę i wybuchła niepohamowanym śmiechem - z niby jakiej racji miałabym to zrobić? - teraz w jej oczach zaczęły kumulować się łzy. Kropla po kropli, które wyschły jednak bardzo szybko i Ewangelinie nie wydawało się, by chłopiec je zauważył. A to wszystko przez to, że opanowała się. sama. - nie znasz mojego problemu i uwierz,nie chciałbyś go znać. I tak założę się, że byś nie zrozumiał... - przesunęła ręką po poręczy, co tylko wzmogło w niej potrzebę skończenia ze sobą. - a ile ty w ogóle masz lat? - zdawała się namyślać, po czym powtórzyła. Tym razem głośniej. Dobitniej. -Ile masz lat? Co on będzie mi dyktował co mam robić? Eh jak ja nienawidzę jak ktoś swoim zachowaniem próbuje się podporządkować obrazowi przeciętnego człowieka. Robi tak, jakby to zrobiła większość, ogół społeczeństwa. Założę się, że on ma gdzieś w wysokim poważaniu to, czy skoczę, czy nie. Tak, słowa o tym, bym nie skoczyła, można podporządkować działaniu w takowym schemacie... Więc... Więc... Więc, po co próbował jej to wybić z głowy? Zapewne mało go obchodziło jej marne życie. Mimo, iż nie wiedział, na jakim stopniu marności ono stanęło. Dziewczyna znów się roześmiała i ów śmiech miał tym razem w sobie więcej bólu, aniżeli wcześniej. Ba, więcej - przybrał formę szaleńczą, śmiała się jak jakiś szaleniec, psychopata. Aż sama się wzdrygła na same brzmienie wydobywające się z jej ust, jakby nie poznawała samej siebie. - Co ci tak zależy bym nie skoczyła? - zdobyła się na odwagę, by wreszcie to powiedzieć. - to nie twoje życie, co nie? Ewangelina spojrzała mu głęboko w oczy i to, co w nich zobaczyła, sprawiło, że jej twarz przybrała zupełnie inny wygląd. Ale po paru sekundach zapomniała o tym, owo spojrzenie przeszło do historii. |
| | |
| Temat: Re: Stary most Pon Lut 03, 2014 8:28 pm | |
| W filmach akcji zazwyczaj ci, którzy mieli coś na sercu żalili się przypadkowym osobom, by ci potem mogli zostać ich przyjaciółmi. Tak, Mo zdecydowanie powinien oglądać mniej filmów, bo mu się we łbie przewraca. Ale spokojnie, KOLC już o to zadba jak tylko może. Prąd o określonych porach dnia nie pomaga, a już brak telewizora tym bardziej. W sumie to sam nie wie czemu jeszcze nie sprzedał swojej komórki, która leży na dnie w szafie, wyładowana już dawno, bo ładowarka została w domu, który prawdopodobnie jest teraz dziurą w ziemi. A jeśli ktoś znajdzie mu w Kwartale taką łądowarkę, to mały będzie tego kogoś czcił po wsze czasy. Co z tego, ze między dostawami prądu wyładuje mu się dziesięć razy, co z tego. Ważne, że w ogóle by był. I tak już jest lepiej, bo przez pierwszy miesiąc Mort obsesyjnie nosił wyładowany telefon w kieszeni, ot, z przyzwyczajenia. I notorycznei chciał sprawdzać na nim godzinę. Tak więc Mo nie znalazł odpowiedzi na to z jakiej racji dziewczyna miałby mu się żalić, za to coraz bardziej mu zależało, żeby dziewczyna nie skakała. Sam nie wiedział czemu, ale po prostu chyba widok samobójczyni lecącej w odmęt, nawisem mówiąc nei najczystszej, wody nie był tym, co chciałby widzieć czternastolatek. -Mam 14 lat i nie wymądrzaj się, bo nie wygląda na to, że masz nie wiadomo ile więcej. – Odpowiedział jej urażonym tonem. Nie rozumiał logiki, ze jak ma te naście lat to niech spada na drzewo, bo ON I TAK NIC NIE ZROZUMIE. Zawsze. Zawsze wszyscy tak mówią, jakby maił 2 latka i spytał się o jakieś zagadnienie z fizyki kwantowej. -I czemu od razu obstawiasz, ze nie zrozumiem, co? To jest nie fair, że wszyscy mnie dyskryminują ze względu na wiek. – Powiedział, a dopiero potem zdał sobie sprawę z tego, jak to dziecinnie zabrzmiało. Mamo, mam 10 lat, jestem już duży! Albo coś w tym stylu. -No, życie nie moje, ale psychika już tak. No wiesz, świadkowi samobójstwa może pomieszać się w główce. Może stwierdzić, ze jak inni mogą, to on też, i co? Może ja też skoczę, bo mama nie żyje, ojciec ma mnie gdzieś razem z wujkiem, a z siostrą ledwo dajemy sobie radę? Po co żyć, ajk można skoczyć i mieć święty spokój. Jesteś wierząca? –Mówił to chyba odrobinę za szybko, przez co po pytaniu nastąpił głęboki wdech z jego strony. Dopiero po chwili odważył się spojrzeć dziewczynie w oczy. Beznadzieja. Tak coś szepnęło mu w głowie. -W ogóle to jak masz na imię? –Pytanie tak bardzo bez sensu w zaistniałej sytuacji, ze aż żałosne, ale może w przyszłości rąbnie tabliczkę na moście, ze tu zginęła śmiercią samobójczą… I co? XYZ? Jak to będzie wyglądało? Prawdopodobnie tak samo żałośnie jak cała tabliczka, no ale jak tak można?
|
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Stary most Pon Lut 03, 2014 9:04 pm | |
| Po monologu chłopca Ewangelinę jakby coś uderzyło - słowa te podziałały na nią niczym celnie i mocno zarazem wymierzony policzek. Zabolało ją to w duchu. I to nawet bardzo, ale to dobrze, bo poruszyło jej sumienie. Zrozumiała po części, że to nie jest rozwiązanie. A jedynie ucieczka od świata. Ale w tym samym czasie duszek zachęcający ją do skoku również się odzywał - jednakowoż dziewczyna nie usłyszała od niego nic przekonywującego, przynajmniej na tę chwilę, więc ignorowała go. Po co żyć, jak można skoczyć i mieć święty spokój - słowa te jeszcze przez chwilę pobrzękiwały w jej głowie, jak echo, wtapiając się w mózg niczym nóż w odmrożone masło, bezlitośnie się w niego wszczepiając. Czy jestem wierząca? - teraz te słowa młodzieniaszka rozlazły się w jej myślach. co go to ob... a w sumie, byłam dla niego taka niemiła, więc byłoby dobrze gdybym teraz zachowała się odwrotnie... odpowiem więc tonem normalnym i normalnymi słowami. I jak pomyślała, tak też zrobiła. - Czy jestem wierząca, nie pamiętam... - skarciła się w duchu za dwa ostatnie słowa. Słowa, które na pewno powiały tajemnicą w przypadku chłopaka. - to znaczy, nie wiem - natychmiast się poprawiła. Tym razem ten poprosił dziewczynę o podanie swojego imienia. Prośba ta miała jednak w sobie więcej z pytania. - Ewangelina. - spojrzała ze wzrokiem obłędu w oczy rozmówcy - Ewangelina Stirling, tak dokładniej określając. A Ty? Jeszcze jedno. - Jestem starsza od ciebie o dwa lata - dodała jeszcze, przypominając sobie, jak ten wyskoczył do niej z pretensjami sugerującymi, że Ewangelina uważa iż ten jest za młody, by zrozumieć. Co prawda nadal tak uważała. Nie zna jej choroby. Nie wie, co przeżywa każdego ranka, z pustym kontem w wspomnieniach. Czuła, że jak mu się wygada, i tak tego nie pojmie, nie pojmie istoty rzeczy. Może więc zwierzyć mu się?... O, nie - co to to nie, skarciła się w duchu za samą tego typu myśl. |
| | |
| Temat: Re: Stary most Wto Lut 04, 2014 12:34 pm | |
| Szczerze, to nawet mu nigdy przez myśl nie przeszło, żeby zakończyć własne życie. Rzucił tym stwierdzeniem tak naprawdę dla hecy. Był zbyt wielkim tchórzem, żeby skoczyć , albo w inny sposób popełnić samobójstwo. Poza tym za bardzo kochał Vi, która chyba… Chyba by tego nie przeżyła, nie oszukujmy się, co z tego, ze zostali sami, jakoś trzeba sobie dać radę i liczyć na to, ze kiedyś odnajdą ojca i wujka. I będą mogli ich skopać za to, co im zrobili. Wujka można by jeszcze oszczędzić, ale ojcu chyba w życiu Mo by nie wybaczył. Teraz tak sobie myśli, ale prawdopodobnie jakby doszło co do czego, to rzuciłby się ojcu na szyi jak małe dziecko, którego ojciec wrócił z delegacji. No ale na razie słuch po Rayu zaginął. Może zmienił nazwisko, może ma teraz nową rodzinę i nie obchodzą go jego dzieci. Może. Ale nie warto o tym rozmyślać, bo koniec końców jeszcze się Mortowi zachce skakać, a Ewangelina raczej go od tego odmawiać nie będzie. Nie wiedziała, czy jest wierząca. Dość dziwne stwierdzenie. Można nie wierzyć, można udawać, ze się wierzy, można udawać, że się nie wierzy, można być wierzącym niepraktykującym, agnostykiem, ale pierwszy raz Mo usłyszał, ze ktoś nie wie, czy wierzy. Może też dlatego, ze rzadko się pytał o takie rzeczy. -Nie wiesz czy wierzysz. Więc skąd wiesz, czy na przykład nie zreinkarnujesz się w jeszcze gorszym miejscu, z jeszcze gorszymi problemami, na przykład z całkowitym paraliżem ciała? Albo, ze nie wylądujesz w piekle? Ja bym nie ryzykował. – Stwierdził wychylając się delikatnie za barierkę. – A woda taka zimna i brudna. Topienie się jest ponoć jedną z gorszych form śmierci. – Teraz to już strzelał, tego nie wiedział. Musi kiedyś poczytać o tym. Albo pooglądać.- Mortimer Rees i wiedziałem, że nie masz co si wywyższać. – Powiedział i podał Ewangeline rękę zanim zorientował się, że to chyba niezbyt taktowne jak na obecną sytuacje. Ale nie miał się już jak wycofać. Jeśli dziewczyna puści barierkę i spadnie przez niego, to mu chyba będzie przykro. Chyba. Sam nie wiedział jak by się w takiej sytuacji czuł. A mimo wszystko nie cofną ręki, tylko dalej szczerząc się opierał się o barierkę i przyglądał Ewangelinie badawczo.
|
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Stary most Wto Lut 04, 2014 5:09 pm | |
| - Ano nie wiem, czy jestem wierząca. Wiem, to głupio brzmi, ale gdybyś znał mnie odrobinkę bardziej, zrozumiałbyś mnie w tej kwestii. - chwilkę zdawała się rozmyślać nad tym, co powie. - gdybyś wiedział, w czym problem... nie zastanawiałbyś się i byś nie roztrząsał tej kwestii, czemu ja tego nie wiem. Głupia jesteś... takie słowa to zazwyczaj początek dłuższej rozmowy. A tutaj było to początkiem zwierzania się ze swojego problemu. A zwierzać raczej się nie chciała. Bo po co? Nadal była pewna, że nie zrozumie. Albo wyśmieje ją, albo rozpowie. I cały KOLC będzie miał śmiechawę z tego, jaką jest... szajbuską. Szajbuska, czy to odpowiednie słowo? Może za ostre... ale może być równocześnie jednym z najłagodniejszych. - Mortimer Rees i wiedziałem, że nie masz co si wywyższać.- kiedy tak rozmyślała, myślała o tym czy się zwierzać oraz jakie szkody może taka czynność wywołać, chłopiec odezwał się tymi oto słowami. - Nie wywyższam się. A jeżeli tak to przyjąłeś, przepraszam. - słowa te wyleciały z jej ust bez żadnej kontroli. Bez jakiegokolwiek planowania. I pożałowała ich. Bo nie chciała być do końca miła do Mortimera. Nie lubi okazywać bezpodstawnej sympatii - a przynajmniej nie lubiła w nadmiarze - do osób dopiero co poznanych. Tak więc uznała ostatecznie, że zachowa dystans emocjonalny do chłopca. Może kiedyś będzie go bardziej szanowała... o ile to "kiedyś" nadejdzie. Bo jeżeli skoczy, już raczej sobie nie porozmawiają. Już nie wyśle smsa do Willa, nie pomoże Noelle. Nie przytuli matki. Nie powącha starych zeszytów, napawają się tą wonią starości. Nie weźmie do ręki długopisu i nie opisze minionego dnia. Nie obudzi się z szałem, który udowadniał jej, że żyje. Żyje... Tymczasem Mortimer wykonał gest. Taki gest, który ją zszokował. I przyprawił o dezorientację. A mianowicie, wysunął rękę do dziewczyny. Jakby w geście chęci odwiedzenia jej od tego a jakże szalonego (?) pomysłu. I poczuła na sobie wzrok. Wzrok nowo poznanego, który badał jej osobę. Wnikliwie, badawczo, z pewną nutką błagania. Ewangelinie zdawało się, że w duszy błagał, by tego nie zrobiła. Ale owo przeczucie nie sprawiło, że zmieniła zdanie i oszczędzi własne życie. Dwa niewidzialne duszki nadal siedziały jej na ramionach i szeptały do ucha. Właściwie już się do nich przyzwyczaiła. Ale nie dostosowała się do gestu Mo. Gestu wyciągniętej ręki. Patrzyła się na niego jak na pomyleńca. |
| | | Wiek : 18 Zawód : Cukiernik
| Temat: Re: Stary most Wto Lut 04, 2014 9:17 pm | |
| /start, czy coś tam. Valerie po ciężkim dniu w pracy wracała już do domu. Tak pracowitego dnia nie miała już od bardzo dawna, przychodziło wielu ludzi, złożyli wiele zamówień i nawet nikt niczego dzisiaj nie ukradł, chociaż ciasta na wystawie i smakowite i ciepłe ciasteczka na ladzie na pewno niejednego kusiły i przyciągały swoim aromatycznym zapachem. No dobrze, wprawdzie jednym z "klientów" była jedna malutka dziewczynka, która wyglądała na tak biedną i schorowaną, że Valerie po prostu nie mogła przejść obok niej obojętnie. Ukradkiem przed szefową dała jej trzy cieplutkie ciasteczka, co z tego, że potem mogła oberwać, skoro biedne dziecko głodowało? Nie mogła na to pozwolić! Dziewczynka uśmiechnęła się do niej uroczo i odeszła, a Valerie radowało się serduszku. Poza tą sytuacją, cały dzien przebiegł na tyle pomyślnie, na ile mogło się to wydarzyć w KOLCu. Wracając do domu wybrała dłuższą drogę, owszem, powinna wracać do domu i przygotować jakieś jedzenie z tego, co było w ich malutkim domu, ale jednak postanowiła się przejść i pooddychać świeżym powietrzu. Idąc po starym moście, wspominała jak było tutaj pięknie za czasów wspaniałego Kapitolu a teraz? Wszystko wokół niemal zniszczone i przypominało tylko o jednym. Przykre wspomnienie przerwał jej upadek. - Cholera! - przeklęła głośniej niż to koniecznie i pośpiesznie się podniosła. Zdarła sobie brodę. No cudownie po prostu, nie dość, że i tak była trochę niezdarna to jeszcze ktoś sobie niewiadomo co pomyśli o tej ranie. Dobrze, że nikt nie widział. Chyba. Rozejrzała się szybko i nagle spostrzegła znajomą postać. - Mort! - zawołała z uśmiechem, spoglądając zdumiona na swojego brata. Jej braciszek stał w towarzystwie jakiejś dziewczyny, która wyglądała jakby zamierzała skoczyć z mostu. Valerie zbliżyła się o kilka kroków, ale cała ta sytuacja wydała się jej się ciut dziwna, dlatego przystanęła i przyjrzała się tej dwójce nieco podejrzliwie. - Coś się dzieje? - spytała, przerzucając wzrok z brata na ową dziewczynę. |
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Stary most Sro Lut 05, 2014 5:25 pm | |
| Kiedy Mortimer i Ewangelina rozmawiali... a raczej zwyczajnie obcowali ze sobą, do ich uszu trawił dość donośny głos. Był to głos damski i mimo, iż odległość ich dwojga od dziewczyny wołającej chłopca, była dość spora, ten wydawał się niezwykle wyrazisty. Ewangelina pożałowała w duchu, że nie potrafi się wysławiać tak doniośle. I to na dodatek bez najmniejszej szczypty krzyku. No nie..., pomyślała. Może jeszcze więcej świadków? Czuła się w tej sytuacji nie tyle co niekomfortowo, co również w jej emocjach dało się wykryć nutkę rozzłoszczenia. Ale nikt oprócz dziewczyny - a może i Boga, co do którego istnienia Ewangelina miała spore wątpliwości i to głównie przez zapominanie - nie mógł wykryć, co się kotłuje w jej wnętrzu. Kiedy nieznajoma, a przynajmniej była to nieznajoma Ewangeliny, bo wynikało z tego, że chłopiec ją zna i odwrotnie, znalazła się bliżej czternastolatka i szesnastolatki, ten jej głosu zasłabł. Ewangelina zapomniała wnet o swojej zazdrości. - Coś się dzieje?- spytała dziewczyna o kruczoczarnych włosach, która na oko liczyła sobie osiemnaście lat. Orientacyjnie oczywiście, aczkolwiek Ewangeli nie wydawało się, by pomyliła się o więcej niż rok, obojętnie w którą stronę. Dziewczyna przyglądała się badawczo "samobójczyni". Co się tak gapisz? - pomyślała. Chciała to powiedzieć na głos, ale w ostatecznej chwili opamiętała się. Taka bezpodstawna chamskość byłaby czymś paskudnym. Chociaż?... jeden z duszków powiedział jej, że skoro wtrąca się w nie swoje sprawy... to może być ordynarna. Ale na szczęście do jej umysłu lepiej dotarł drugi głosik głoszący zachowanie dobrej miny do złej gry. A przynajmniej w tym przypadku. A ciemnowłosa wciąż się przyglądała. Wpatrywała się wnikliwie w oczy Ewangeliny. Nie była to mina wymowna. W ogóle nie można było z niej wyczytać co o niej myśli. Sądzi pewnie: wariatka, przemknęło przez myśl. |
| | |
| Temat: Re: Stary most Czw Lut 06, 2014 9:26 am | |
| -Właśnie. Jakbym cię lepiej poznał. I teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie oprócz tego, że chcesz skoczyć z mostu. Pomyśl ile znajomości mogłabyś zawrzeć, może niekoniecznie z natrętnymi czternastolatkami, ale z innymi ludźmi. Tylko musisz wrócić na bezpieczną część mostu, to tak dużo? – Powiedział obracając w rękach resztki obwarzanka. W obu rękach, bo tą, którą podał Ewangelinie cofnął pod wpływem spojrzenia wskazującego na to, ze wzięła go za pomyleńca. Najgorsze jest to, ze teraz dziewczyna wzbudziła w nim wścibską ciekawość, przez co chciał drążyć temat jej „problemu”. Ale na razie się powstrzymywał, wolał nie dolewać oliwy do ognia, mogłoby jej to pomóc w skoku, a raczej kroku w przestrzeń przed nią. W sumie była to głupia ciekawość, taka, której teoratecznie nie powinno być. Teoretycznie nie powinno go to obchodzić, przecież to nei jego sprawa. A jednak natura obdarzyła ludzi nieodpartą chęcią dowiedzenia się więcej an wspomnainy temat. Głupota, ale niestety tak już było. -Ależ nie ma problemu, psze pani, w żaden sposób mnie pani nie uraziła.-Stwierdził podkreślając słowa „pani” i uśmiechając się szeroko. I w tym momencie wejście smoka zaliczyła Valerie, która złapała zajaca z towarzyszącym temu wydarzeniu donośnym „cholera”. Mo tylko parsknął śmiechem na ten widok. -Hej, poznajcie się. Ewangelina, Valerie. Valerie, Ewangelina. – Przedstawił sobie dziewczyny.- Nic się nie dzieje, Ewangelina tylko postanowiła skoczyć z mostu przez swoje problemy, których niestety nie chce mi wyjawić. Obwarzanka?- Mówiąc to wyciągnął pieczywo z plecaka i wyciągnął w stronę siostry patrząc na nią pytającym wzrokiem. Owszem, wyglądałao to, jakby to wszystko bagatelizował, mimo, iż nie do końca tak było. Chciał chyba ukryć, że zależy mu na tym, żeby dziewczyna nie skakała. I w sumie to teraz bał się o Vi, gdyż byłą osobą o różnych humorach i równie dobrze mogła w tym momencie na niego nakrzyczeć jak i zacząć panikować, z czego chyba wolałby to pierwsze. Panika nie jest najlepszym lekarstwem na takie sytuacje, przynajmniej tak mu się wydawało. Ale pożyjemy, zobaczymy. Dobra, stwierdzenie dość nieadekwatne patrząc na sytuację, a jednocześnie pasujące. Jak Ewangelina skoczy, to już nigdy niczego nie zobaczy, czyż nie?
|
| | | Wiek : 18 Zawód : Cukiernik
| Temat: Re: Stary most Czw Lut 06, 2014 3:38 pm | |
| Valerie bynajmniej nie oceniała książki po okładce! Co jak co, ale nawet nie wiedziała, co do końca planuje dziewczyna a to, że przyglądała się jej przenikliwie, wcale nie oznaczało, że snuje jakieś teorie na jej temat. Po prostu była ciekawa nowej 'koleżanki' swojego brata. W sumie to nawet się nie domyślała, że dziewczyna ma jakiekolwiek myśli samobójcze, dopóki nie odezwał się jej, a jakże uroczy, braciszek. - Czee... - Chciała się przywitać z nowopoznaną dziewczyną, ale urwała, słysząc do końca jego wypowiedź. I rozszerzając oczy ze zdumienia, nawet nie chodziło o Ewangelię tylko o tą bezobcesowość Mortimera, swobodę z jaką wypowiedział, że Ewangelia chciałaby skoczyć. Można powiedzieć, że brunetce nawet opadła szczęka i posłała młodszemu bratu oburzone, upominające spojrzenie. Valerie była jednak tak zszokowana, że bez słowa sięgnęła po obwarzanka, nie zastanawiając się w tej chwili nawet nad tym, skąd trzynastolatek wytrzasnął jedzenie. Dopiero po dłuższej chwili, odchrzaknęła i odgarnęła czarny kosmyk za ucho. Spuściła wzrok i przerwała swojego obwarzanka na połowę, spoglądając trochę nieśmiało na dziewczynę. - Chcesz pół? - spytała uprzejmie i nawet lekko się uśmiechnęła. Ha! Co jak co, ale przecież Valerie była spokojną osóbką, która to nie panikowała z byle powodu. Zresztą, co miała tutaj zrobić? Wykład jej strzelić? Na pewno nie. Ewangelia wciąż pozostawała w dość niewygodnej pozycji a Vi na pewno nie chciałaby widzieć jak ktoś w tak okropny sposób odbiera sobie życie. - Mortimer, może Ewangelia woli swoje sprawy zachować dla siebie - upomniała brata, Vi i znów uśmiechnęła się lekko do dziewczyny. |
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Stary most Czw Lut 06, 2014 7:44 pm | |
| -Właśnie. Jakbym cię lepiej poznał. I teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie oprócz tego, że chcesz skoczyć z mostu. Pomyśl ile znajomości mogłabyś zawrzeć, może niekoniecznie z natrętnymi czternastolatkami, ale z innymi ludźmi. Tylko musisz wrócić na bezpieczną część mostu, to tak dużo? Te słowa zaskoczyły Ewangelinę. Bo te wydały jej się zbyt dojrzałe w ustach czternastolatka. Chociaż, w sumie... dzieliły ich jedynie dwa lata. Ale dziewczyna jakoś nie mogła, nie potrafiła pojąć, czy to różnica duża czy mała. Bo zapominając, z głowy wylatywały jej niekiedy i takie wiadomości. Wiadomości należące jakby do ogółu wiadomości niezbędnych do codziennego egzystowania. Ewangelina tymczasem przyglądała się tym osobom i coraz bardziej utwierdzała się w najnowszym przekonaniu, że łączy ich coś więcej niż znajomość. Może należą do tej samej rodziny? Kto to wie, pewne cechy wyglądu na to wskazywały. Ale ta nie chciała się w to wgłębiać. W tej chwili rozważała koniec swojego życia, stojąc na barierce starego, wysłużonego mostu gdzieś w KOLCu. Mortimer przedstawił sobie dziewczęta. Jak gdyby nigdy nic. Jakby Ewan w ogóle nie myślała o samobójstwie i jakby chłopiec w ogóle nie odmawiał jej stawienia nowego kroku, który by spowodował śmierć. Czternastolatek powiedział swojej bliższej znajomej, że szesnastolatka chce się zabić z najwyższą swobodą. Jakby to było na porządku dziennym. Jakby codziennie się tu przechadzając, widział za każdym razem takową sytuację. Ewangelina była w szoku. Już nie pragnęła samobójstwa tak bardzo, jak kiedyś. Pierwsza rozpacz minęła. Może albo pora na kolejną, albo po prostu dość tych mentalnych krzywd? - Chcesz pół? Ewangelina zignorowała to. Zamiast tego zaczęła z innej beczki: - Cześć Valerie, jestem wariatką i próbuję skoczyć z mostu. - dziewczyna śmiała się histerycznie. Śmiała się, co było maską na twarz osoby zagubionej. - możesz mnie wyzwać albo po prostu pomóc oderwać moje ręce od barierki i pozwolić polecieć w dół. A Ewangelina śmiała się i śmiała. Nie potrafiła powstrzymać tego swojego psychicznego, strasznego śmiechu. |
| | |
| Temat: Re: Stary most Czw Lut 06, 2014 8:52 pm | |
| Siostra popatrzyła na niego morderczym wzrokiem, tak często spotykanym przez niego w Kwartale. Gdyby wzrok mógł zabijać byłby martwy już z pół roku temu, kiedy przeprowadzili się do Kwartału. I pierwsza zapewne zabiłaby go właśnie Vi. -Jak ja się cieszę, że wzrok nie może zabijać.-Stwierdził uśmiechając się do siostry. Całe jego zachowanie może i wyglądało dość komicznie, ale to była jego swego rodzaju reakcja na stres. Albo śmiał się jak Ewangelina w tym momencie, albo zachowywał się kompletnie nieadekwatnie do sytuacji. Albo po prostu uodpornił się na dziwne sytuacje i zaczął je bagatelizować. Tymczasem dostał kolejną naganę od siostry. -Toż to ja nie naciskam w żaden sposób. Ja jestem tylko ciekawy co mogło ja doprowadzić za barierkę tego mostu.-Powiedział przy okazji kończąc swojego obwarzanka i patrząc to na siostrę, to na Ewangelę. Niezbyt ładny skrót, ale zawsze jakiś, co nie? I w końcu, o dziwo, odezwała się główna zainteresowana. Co prawda do najnormalniejszych to ta wypowiedź nie należała, ale lepszy rydz niż nic. -A tam od razu wariatka.-Stwierdził wywracając oczami.-I raczej chyba jesteśmy bardziej skłonni pomóc ci wejść na most, niż oderwać ci ręce od barierki, co nie, Val?-No dziewczyna trochę przesadzała. Tak, na pewno jej pomogą. Może i Mo to wszystko bagatelizował, ale w żadnym razie by nie pomógł Ewangelinie. Nie w tej sprawie. Może nie docierało do niego wszytsko, jak po odejściu Ray’a, ale ogólny dramatyzm sytuacji jako tako łapał. Skończonym idiotą nie był, żeby nie rozumieć o co toczy się gra.
|
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Stary most Czw Lut 06, 2014 9:19 pm | |
| W oczach Ewangeliny zaczęły gromadzić się łzy. Pół kropli po połowie kropli. Stało się to na wskutek uderzenia pewnych faktów w jej świadomości. A przynajmniej dzisiejszej świadomości, bo przecież każdego ranka jej świadomość była inna od poprzednich i tych w przeszłości, ale... czy owa przyszłość na pewno do niej zawita? Jeżeli skoczy - ale wystarczy samo to że puści barierkę - już nie będzie jutra. Już nie przytuli matki ani nie zapisze kolejnej stronicy w najnowszym zeszycie. Nie pozna już więcej ludzi... ani nie spotka się z Mortimerem. Ani tą nową. Ale była dzielna. Udało jej się powstrzymać od płaczu, a krople słonawej cieczy zamarły w jej oczach, by następnie wyschnąć zupełnie. - A tam od razu wariatka. Jak na nienawidzę, jak ktoś neguje takie fakty. Taki zabieg jest znany, gdy ktoś chce komuś się przypodobać. A Ewangelinie nie wydawało się, by Mortimer chciałby na siłę zdobyć jej sympatię. Czternastolatek czasami w sposób iście groteskowy wypowiadał się o zaistniałych sytuacjach i to poniekąd sprawiło, że panna Stirling poczuła w sobie iskierkę. Odkrywając powoli swoje myśli, aktualne myśli, kontemplując je, uznała, że owa iskierka to nic innego, jak cień, delikatna nutka sympatii. Sympatii, której raczej ujawniać nie chciała, zwłaszcza na minimalne rozmiary owego uczucia. Uczucie to zwiększało powoli swą siłę. Teraz pragnęła wypić z nim po filiżance karmelowej herbaty. I rozmawiać. A może nawet mu się zwierzy?... tego absolutnie nie wiedziała. - Jaki w ogóle macie w tym interes? - wypowiedziała na głos pierwsze słowa które jej przyszły na myśl i nie wiedziała, czy zrobiła dobrze, czy zupełnie odwrotnie... Wpatrywała się w oczy rozmówców. Najpierw Mortimer, potem ta dziewczyna której imienia raczej nie spamiętała. I teraz nie wytrzymała. Rozbeczała się niczym dziecko. |
| | | Wiek : 18 Zawód : Cukiernik
| Temat: Re: Stary most Pią Lut 07, 2014 5:35 pm | |
| Dziewczyna nie mogła powstrzymać wrednego uśmieszku skierowanego w stronę Mortimera i jedynie wzruszyła ramionami. - Też czasem żałuję! - zawołała przekornie, bo umiejętność zabijania wzrokiem naprawdę by jej się przydała. Roześmiała się zaraz. Spojrzała na niego przeciągle i nie skomentowała już więcej jego słów, skupiając się ponownie na nowej koleżance. Valerie zdziwiły słowa Ewangelii, bo czy tak normalnie witało się z nieznajomą osobą? Nieomal się odruchowo nie wzdrygła słysząc jej słowa a później histeryczny śmiech, zaraz jednak mały Mo interweniował. Zachowała stalowe nerwy i stoicki spokój, który ją wypełnił. Nawet nie zdążyła odpowiedzieć na to nic, bo wyręczył ją Mortimer. - Oczywiście - zapewniła pośpiesznie i podeszła trochę bliżej z pokojowym nastawieniem. - Skakanie nie jest jedynym wyjściem - dodała stanowczo i spojrzała z delikatnym uśmiechem na dziewczynę. - Nie chcemy żebyś skakała. No i po raz niewiadomo który w swoim życiu, Valerie była dumna z małego Mo. Pomimo tego, że chłopak czasem plótł to co mu ślina na język przyniosła, bez zastanowienia to mimo to czasem naprawdę był taki dojrzały, że jej się serce radowało. - Interes? - powtórzyła po niej Valerie ze zdziwieniem. Pokiwała przecząco głową i ciężko westchnęła. - Żaden. Tak po prostu robią ludzie, prawda? Są dobrzy dla innych ludzi i chcą im pomóc w trudnych sytuacjach. MY chcemy ci tylko pomóc, bezinteresowanie - zapewniała ją o tym ciepłym głosem, a gdy Ewangelia wybuchła głośnym płaczem, Valerie nie wytrzymała i już całkowicie zbliżyła się do tej dwójki. Wyciągnęła w kierunku dziewczyny rękę, chcąc ją wciągnąc z powrotem, drugą dłonią pogłaskała ją po włosach delikatnie, bała się, że ta zaraz wypadnie i jedyne, czego chciała to tylko wciągnąć ją z powrotem. - Już dobrze - powiedziała cicho z przyjaznym uśmiechem. - Chodź tutaj.
|
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Stary most Pią Lut 07, 2014 6:11 pm | |
| - No ja mam na ten temat nieco inną teorię. - rzekła na słowa nowej koleżanki głoszące, że normalny człowiek normalnie by taką osobę jak ona, uratował. Ale Ewangelina uznawała, że jak ktoś chce wykonać jakiś przełom w życiu - w tym przypadku owym przełomem było zakończenie swojego życia - nie powinno się tej osoby odciągnąć od pomysłu. Szesnastolatka rozmyślała tak na ten temat, a tymczasem łzy zdążyły w miarę dobrze wyschnąć. Wyschnąć po ich potoku spowodowanym wybuchem. W sumie to już się w miarę uspokoiła. Tymczasem Valerie (tak, Ewangela przypomniała sobie jej imię) podeszła bliżej. I to, co zrobiła, było dla dziewczyny dość szokujące. A mianowicie, wyciągnęła do niej rękę i pogłaskała ją po włosach. Nie, tego już za wiele..., pomyślała. Bo trzeba wiedzieć że nie lubiła jak ktoś się nad nią lituje, jest przerażająco miły. A na dodatek (nad)opiekuńczy. Poczuła nie tyle co zmieszanie, co również lekką złość. Złość, która wraz z następnymi ułamkami sekund wzrastała w sile. Niczym podsycany nowym ogniem pożar. Chciała powiedzieć o swoich uczuciach wywołanych owym czynem. Ale w ostatniej chwili ugryzła się w język. I znów tutaj powracamy do motywu dwóch niewidzialnych istot, siedzących na jej ramionach i szepcących do uszu młodego ciała. Bo jeden mówił, by powiedzieć o wszystkim bez ogródek - i nie chodziło tutaj bynajmniej o zwierzanie się. A raczej ujawnianie swojej złości - zaś drugi radził by być powściągliwą i nie wyjawiać na głos wszystkiego. Bo ten uważał że co jak co, ale pozory uprzejmości trzeba zachować, ale... skoro ma zaraz skoczyć, co jej da taka powściągliwość? Raczej nic. Chyba, że Bóg istnieje i rozliczy ją z chamskości. - Już dobrze. Chodź tutaj. Ewangelina, której pierwszy emocjonalny kryzys, kryzys który rozkazywał jej skoczyć, już minął, nie wiedziała, co uczynić. Skończyć ze sobą czy skorzystać z uprzejmości nowej koleżanki, tym samym podając jej rękę i opuścić miejsce największego ryzyka? Była rozdarta. Nie wiedziała, co robić, zwłaszcza, że myśli samobójcze nie minęły jej do końca. Ale ewidentnie było ich mniej. Zdecydowanie mniej. Może lepiej zejść z tego miejsca? Trudno, najwyżej jak wrócę do domu, przedawkuję swoje leki. Ale nie mów dziewczyno im o swoich planach. Ale było już za późno. Bo wiadomo, że czasami to, co pomyślała, w sposób niekontrolowany przekładała na słowo mówione. I tak się stało i w tym przypadku. Kurwa... Co ja zrobiłam?! |
| | |
| Temat: Re: Stary most Sob Lut 08, 2014 4:11 pm | |
| W sumie to stał bezczynnie. I nie zamurowało go, w żadnym razie, po prostu nie chciał nic zepsuć. Valerie lepiej się nadawała do pomocy Ewangeli w powrocie na stały, bezpieczny grunt niż wątłej postawy czternastolatek, którym był Mo. Więc stał tylko i patrzył, i dopiero gdy dziewczyna stanęła na moście podszedł do towarzyszek. Czasami każdy zachowuje się jakby miał cztery latka. Chce się schować, przytulić do mamy, a najlepiej to popłakać wleźć pod kołdrę, jakby to było schronienie przed wszystkimi niedobrymi rzeczami na tym świecie. Wiec chyba nikt nie będzie miał za złe blondynowi, że po prostu rzucił się ewangleninie na szyję, być może ku niezadowoleniu siostry. Vi nie maiłą przed chwilą zamiaru skoczyć z mostu i prawdopodobnie zrujnować mu psychiki. -No i widzisz? Wszystko będzie dobrze.-Powiedział nie puszczając dziewczyny. Bogu dzięki nie była za wysoka, więc ten gest nie zagrażał wywaleniem się. A nawet gdyby zagrażał, to i tak by jej nei puścił. Głupio to zabrzmi, ale bał się, ze dziewczyna wróci za barierkę. Chyba w ciągu tych.. parunastu? Parudziesięciu minut? Nieważne, w tym czasie chyba dość polubił szesnastolatkę. Co jest dość dziwne, gdyż tak naprawdę nawet jej za bardzo nie poznał. Ale tak czasami bywa, ze lubi się kogoś od razu jak się go pozna, albo wręcz na odwrót. Są typy ludzi odpychające, na przykład takich żuli od razu się nie lubi, bo się widzi, jak niszczą sobie życie. Od razu człowiek się negatywnie nastawia i nie chce z takim kimś rozmawiać. I są osoby wyglądające na przyzwoite,z którymi chce się aż rozmawiać i poznać. Inna kwestia ze ci drudzy często wykorzystują swoje naturalne predyspozycje do oszukiwania innych, dlatego trzeba na takich ludzi czasem bardziej uważać niż na tych podejrzanych. Paradoks dzisiejszego swiata, czyż nie? -Obiecasz mi, ze nigdy nie będziesz próbować się zabić?-Spytał puszczając Ewangelinę i patrząc jej w oczy. I tak nie będzie pewnie wiedział czy skłamie. Zawsze był trochę naiwny, nie umiał zobaczyć, że ktoś kłamie. Niektórzy od razu to wyczuwają, ale niestety jemu tego daru poskąpiono. A może by mu to się w życiu przydało. I to nie raz.
|
| | | Wiek : 16 lat Zawód : Poszukiwana uciekinierka... o ile to jest zawód Przy sobie : zeszyt, długopis, telefon, paczka papierosów, nóż ceramiczny, apteczka, latarka z wytrzymałą baterią, zapalniczka Znaki szczególne : Problemy z pamięcią Obrażenia : siniaki po biciu w więzieniu
| Temat: Re: Stary most Sob Lut 08, 2014 9:21 pm | |
| Całe szczęście, raczej nie zwrócili uwagę na jej słowa - te, które zawierały w sobie informację, że zabije się lekami. Uf... bo jeżeliby usłyszeli... może zadzwoniliby na policję, ci zaś by zawieźli ją do szpitala? Psychiatrycznego na dodatek? A tego raczej nie chciała. Tak więc dobrze było w faktycznym stanie rzeczy. W oczach Ewangeliny znów zaczęły kumulować się łzy, ale dość szybko z nimi wygrała i dzięki temu nowi znajomi nie poznali tego po niej. Całe szczęście, że nie miała podpuchniętych oczu. Ale czemu się dziwić? W końcu to był płacz o najniższym rekordowym okresie bytowania. Tymczasem zrobiła coś, czego się po sobie nie spodziewała. Ale czemu się dziwić, była zamyślona, ponadto targały ją dosyć silne emocje. Co zrobiła? A zeszła z barierki i postawiła swe małe stopy, odziane w sandałki, na betonie wylanym po płaszczyźnie mostu. - Zadowoleni? - prychnęła. Nie chciała w tej chwili udawać miłej na siłę. Zwłaszcza, że wykonała ich "marzenie". Marzenie, by poczuć się jak bohaterzy, którzy dzięki swoim mocom (w tym przypadku była to siła perswazji) odwidzieli ją od tego szalonego pomysłu. Ale w sumie to szaleństwo jest pojęciem względnym... tak więc, miała im za złe, że tak sprytnie pokierowali jej podświadomością, bez kontaktu z Ewangeliną, którą poznali. -Obiecasz mi, ze nigdy nie będziesz próbować się zabić? Pytanie te, zadane Ewan przez Mortimera, brzmiało w uszach tej pierwszej niczym echo. Echo donośne, sprzątające ze sobą dwa niewidzialne duszki. - Obiecuję. - wypowiedziała to słowo dość głośno i dobitnie. Wyrażenie te było oczywiście, najprawdziwszym w świecie kłamstwem. Ale są sytuacje, kiedy trzeba się uciec do tego grzechu. - A nawet, jeżeli coś mi się stanie i to z mojej winy, to... - zawahała się, po czym, już mniej pewnie, odpowiedziała - ...to co będzie? - spytała z nutką sarkazmu w głosie. Owo pytanie z pewnością ma w sobie coś podchwytliwego, aczkolwiek raczej tego, że pytanie ma charakter taki a nie inny, żadna osoba z tej trójki raczej nie zauważyła. Nie pomyślała. |
| | | Wiek : 18 Zawód : Cukiernik
| Temat: Re: Stary most Pon Lut 10, 2014 5:43 am | |
| Ależ Valerie nie miała za złe tego czynu bratu, wręcz przeciwnie! Rozczulił ją to widok na tyle, bo posłać mu delikatny uśmiech ponad ramieniem Ewangelii. Znów była dumna ze swojego małego braciszka. No możliwe, że trochę się martwiła, że mogą oboje spać z mostu, ale na szczęście nastolatka się nie zachwiała. Zresztą, w razie czego Vi była w pobliżu, gotowa rzucić się na pomoc. Oczywiście, słyszała co nastolatka powiedziała i zaczęła się o nią martwić, na pewno nie chciała, by Ewangelia zrobiła to, o czym mówiła. Nie zdążyła jednak nic na ten temat powiedzieć, bo wtedy Mort wkroczył do akcji. Gdy tylko odsunął się od dziewczyny, która notabene zeszła w końcu z barierki, Valerie podeszła bliżej z delikatnym uśmiechem i przelotnie dotknęła ramienia swojego brata. Wiedziała, że miał dobre i naiwne serduszko, ale najwyraźniej tym razem robiło ono swoje, bo dziewczyna obiecała, że więcej już nie targnie się na swoje życie. Słysząc jej pytanie, Valerie zmierzyła ją trochę surowym wzrokiem, szczególnie słysząc ten sarkazm. - Cóż, będzie nam przykro, że nie zdołaliśmy ci pomóc wtedy, kiedy tego potrzebowałaś - powiedziała głośno i wyraźnie, ale też przede wszystkim szczerze Valerie. Położyła dłonie na ramionach Mortimera i spojrzała na dziewczynę przelotnie. - Posłuchaj, wiem, że życie w KOLCu jest straszne i trudne, ale to nie oznacza, że powinniśmy kończyć ze swoim życiem, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja. Nikomu nie jest łatwo. - Vi spodziewała się wybuchu, tym bardziej, że nie sądziła iż wzbudza zaufanie czy choćby nikłą sympatię dziewczyny. Nagle coś przyszło jej do głowy. - Masz kogoś? Jakąś rodzinę? Wiesz, jeśli miałabyś ochotę, mogłabyś przyjść czasem do nas. Chciałabyś? |
| | |
| Temat: Re: Stary most | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|