IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Brama główna - Page 5

 

 Brama główna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
AutorWiadomość
the prophet
Ashe Cradlewood
Ashe Cradlewood
https://panem.forumpl.net/t1888-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t267-ashe
https://panem.forumpl.net/t1278-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t718-the-ashes-of-memories
https://panem.forumpl.net/t3226-ashe-cradlewood
Wiek : 21
Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią
Obrażenia : złamane serce

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyNie Lip 28, 2013 5:21 pm

First topic message reminder :



Jeden z trzech możliwych (i jedyny legalny) sposób na dostanie się do Kwartału. Żeby przekroczyć tę bramę, trzeba mieć ważną przepustkę lub naprawdę dobre znajomości.


Ostatnio zmieniony przez Ashe Cradlewood dnia Wto Lis 04, 2014 12:44 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the prophet
Ashe Cradlewood
Ashe Cradlewood
https://panem.forumpl.net/t1888-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t267-ashe
https://panem.forumpl.net/t1278-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t718-the-ashes-of-memories
https://panem.forumpl.net/t3226-ashe-cradlewood
Wiek : 21
Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią
Obrażenia : złamane serce

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptySro Kwi 01, 2015 1:35 pm

Chociaż Mammon ostatni rok spędził raczej po uprzywilejowanej stronie muru, z jakiegoś powodu wydawał się znajdować obecnie w lekko gorszym stanie niż ja sama, co zakrawało na wyczyn godny podziwu. Zarówno od strony mentalnej, jak i fizycznej, kojarzył mi się z każdym innym mieszkańcem getta i chyba powinnam mu była z tej racji współczuć. Tyle że nie współczułam. Moje zasoby empatii, jeżeli kiedykolwiek takowymi dysponowałam, wyczerpały się już dawno temu. Garstkę pozytywnych uczuć, jakie wciąż byłam w stanie z siebie wykrzesać, zmiotłam starannie z emocjonalnego dna, na którym siedziałam i schowałam ostrożnie, rezerwując je dla mikroskopijnej grupy starannie wyselekcjonowanych osób. W efekcie odczuwałam jedynie skrajną irytację, połączoną ze zniecierpliwieniem i jakąś irracjonalną złością. Na co albo na kogo - nie byłam pewna, ale coś wydawało mi się zdecydowanie nie w porządku. Stan powszechnej nędzy powinien być zarezerwowany jedynie dla nas, kapitolińczyków, pozbawionych domu i nieludzko odartych z podstawowej, przysługującej każdemu ustawowo godności. No tak, czy nie? Jakim prawem więc Mammon emanował tą aurą sponiewierania, plując krwią, słaniając się na nogach i jeszcze w tym wszystkim zachowując podstawowe ludzkie odruchy, które za wszelką cenę próbowały wydrzeć ode mnie te zachowane na czarną godzinę resztki sympatii? Chyba wariowałam.
Przeczesałam palcami włosy w geście zniecierpliwienia. Lewa stopa podskakiwała mi nerwowo, wzniecając maleńkie chmury pyłu, ale nawet tego nie zarejestrowałam. Robiło się późno, powinnam już teraz ruszać z powrotem, organizować plan ucieczki, załatwiać zapasy pożywienia, zrobić listę osób, których wciąż mogłam czymś zaszantażować, i które jednocześnie nadal miały cokolwiek do zaoferowania. Uparcie stałam jednak w miejscu, zdeterminowana do uzyskania co najmniej części odpowiedzi.
- Mam w dupie twoje poczucie winy - odpowiedziałam, prychając ostentacyjnie, ale w sumie mówiłam prawdę. Cudze wyrzuty sumienia mogły mi się przydać jedynie w sytuacji, w której miałabym zamiar wykorzystać je dla własnych celów, a na robieniu interesów z trójkowym zwycięzcą przejechałam się już dwa razy, co nawet dla tak niezdolnej do nauki na własnych błędach osoby jak ja, stanowiło wyraźny sygnał ostrzegawczy. Oczywiście jednocześnie przeczyłam sama sobie, bo skoro oficjalnie nie chciałam mieć z Mammonem nic wspólnego, to ucinanie sobie z nim jałowych konwersacji zakrawało na hipokryzję. Ta jednak również nie była mi obca i dawno już przestałam zaprzeczać, że wliczała się do tych mniej chwalebnych cech mojego charakteru.
Zmrużyłam oczy, kiedy nachylił się nade mną. Pytanie brzmiało jak pułapka i choć już wcześniej odrzuciłam mężczyznę jako potencjalnego szpiega, nie było mowy, żebym wyspowiadała mu się ze swoich planów - a już na pewno nie stojąc trzy metry od budki strażnika. Może i byłam idiotką, która popełniała głupie błędy częściej niż mrugała powiekami, ale nawet to miało swoje granice.
Wspięłam się więc na palce, zmniejszając dystans między nami o kilka kolejnych centymetrów. - Daj mi jeden dobry powód, dla którego miałabym ci zaufać - powiedziałam cicho, ale wyraźnie, upewniając się, że żadne słowo nie umknie jego rozbieganej uwadze.
Powrót do góry Go down
the civilian
Mammon Ferré
Mammon Ferré
https://panem.forumpl.net/t3250-mammon-ferre
https://panem.forumpl.net/t3252-jasnie-wielmozny-mammon
https://panem.forumpl.net/t3253-mammon-ferree
Wiek : 30 lat
Zawód : Truciciel waszych żyć i popołudniowych planów
Przy sobie : Paczka papierosów (bez zapalniczki), portfel, walkman.
Znaki szczególne : Blizna na potylicy.

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptySro Kwi 01, 2015 2:22 pm

Jeżeli Ashe Cradlewood rzeczywiście miała jego poczucie winy w dupie - to była manipulantką także w podświadomej sferze zachowań i oddziaływań. Mimo wyzbycia się skomplikowanych i wzniosłych uczuć (które to uleciały z niego jakiś czas temu... gdzieś, w wielkiej, czarnej plamie na wspomnieniach, pomiędzy bombardowaniami D13 a przybyciem do Kapitolu), Mammon autentycznie odczuwał na jej widok żal. Stopień złagrowania, pomijając już wygląd zewnętrzny, ale skupiając się na zachowaniu dziewczyny - zdawał się uderzać w jej najsłabsze cechy i eksponować je, doprowadzając do powolnej degradacji. Ashe zawsze była nieufna - teraz wydawała się wręcz paranoiczna. Zawsze była w pewien sposób "dwuosobowa", dwulicowa czy też - multiosobowościowa - ale teraz wyraźnie kryła się za kilkoma nowymi maskami.
Omiótł ją szybko spojrzeniem, kiedy znalazła się blisko niego. Że też w tak absurdalnej, wrogiej i zapylonej sytuacji odnalazł w swojej żałosnej duszy resztki seksualności, obserwując jej poruszające się, spękane wargi. Jej chudą (zawsze była szczupła, także - w tej materii nie odnotował zmian) szyję, w końcu te długie, choć jakby wymięte, siwoblond włosy.
Nie miał sobie za złe tego, że pośrednio przyczynił się do sytuacji, w której obecnie się znalazła. Po pierwsze, nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Po drugie, każdy był przecież panem własnego losu - nigdy nie zmuszał nikogo do przyłączenia się do rebelii, szpiegowania, podwójnego życia etc. Przykro było mu z przyczyn bardziej... Bezpośrednich. Choćby, że teraz musiał rozmawiać z nią przez naelektryzowane, metalowe pnącza.
- Proszę. - Odparł, jak gdyby nigdy nic, wpychając jej przez kraty marynarkę. Przydatności tego pozornie randomowego kawałka tkaniny powinna się domyślić. Kamuflaż, nawet w przypadku dobrze zaplanowanej ucieczki, mógł okazać się kluczowym planem B. A tej marynarki nie zmieniał już od jakiegoś czasu... Chociaż tego lepiej było Ashe nie tłumaczyć. Tak, tak będzie chyba lepiej. - Nie mam cię za co przepraszać, Ashka. Ale, jeżeli coś mogę... Zrobić? - Dodał, jakby odzyskując nieco uwagi i troski. - Miejsce, na przykład. - Dodał to, znowu nie myśląc wiele. Miał przecież mieszkanie. Miał klucze przypięte do paska. Miał niebieską kanapę i lodówkę. Mieszkanie. Czemu w nim nie mieszka?
Mammon, co się z tobą w ogóle dzieje.
- Nie wiem... - Rzucił w przestrzeń, szybko wyłapując spojrzenie Ashe. Bezpieczne miejsce, to mógł jej zapewnić. Oczywiście, mieli jakieś tam powiązania, ale serio, czy rząd szukałby zbiegłej w mieszkaniu jakiegoś skretyniałego celebryty? Trzeba by być co najmniej... No, pechowcem. Ale w te przypadłość Ashe nie powinien wątpić. Co ma być, to będzie.
Powrót do góry Go down
the prophet
Ashe Cradlewood
Ashe Cradlewood
https://panem.forumpl.net/t1888-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t267-ashe
https://panem.forumpl.net/t1278-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t718-the-ashes-of-memories
https://panem.forumpl.net/t3226-ashe-cradlewood
Wiek : 21
Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią
Obrażenia : złamane serce

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyCzw Kwi 02, 2015 1:57 pm

Chyba nie powinnam żałować swojego dzisiejszego spaceru pod bramę główną - nawet pomimo nieznacznych strat na poziomie moralnym - bo wyglądało na to, że Mammon, z jedynie sobie znanych powodów, postanowił podzielić się ze mną znaczną częścią swojego stanu posiadania. A przynajmniej takowa myśl przeszła mi przez głowę, kiedy brałam do rąk jego marynarkę (której nawet przeciśnięcie między drutami nie mogło już pomiąć bardziej) i mgliście zastanawiałam się, czy przy odrobinie perswazji z mojej strony, odda mi również swoje buty. I sznurówki, żebym miała się na czym powiesić, kiedy przyjdą po mnie żołnierze.
Przyjęcie ubrania nie obudziło we mnie najmniejszego zawahania ani standardowego poczucia upokorzenia. Po pierwsze dlatego, że wcale o nie nie prosiłam. Po drugie - jeśli miałam kiedykolwiek wepchnąć mu tę marynarkę do gardła, to miałam zamiar zrobić to już po drugiej stronie, kilka kilo cięższa, zdecydowanie czystsza i z większymi zasobami godności osobistej. W tamtym momencie chowałam nadszarpniętą dumę do kieszeni, gotowa wyciągnąć ją w bardziej sprzyjających okolicznościach. Przewiesiłam szarawy materiał przez ramię, uśmiechając się nieznacznie.
- I całe szczęście - odpowiedziałam cicho, dziękuję jakoś tak pomijając i od razu przechodząc do sedna. Czy może - do dalszej części wypowiedzi. Wszelkie kurtuazje nie miały tu żadnej wartości, więc szkoda było tracić na nie oddech. - Bo co ja miałabym z tymi twoimi przeprosinami zrobić? - zapytałam retorycznie, powstrzymując się od przewrócenia oczami i jednocześnie zastanawiając się, z jakiego powodu lubiłam tego faceta. Kiedyś. Kiedyś, oczywiście.
Rzecz w tym, że jeśli faktycznie planowałam się wydostać (a nie oszukujmy się - nie należałam do osób, które dadzą się z uśmiechem zapakować do pociągu, gdziekolwiek miałby mnie wywieźć), to jakiś start po drugiej stronie był na wagę złota i nawet ja nie byłam na tyle głupia, żeby to zignorować. Co prawda nie uśmiechało mi się składanie swojego losu - choćby częściowo - na barkach Ferré po raz kolejny, ale dopóki nie miałam żadnych innych opcji (a nie miałam), nie pozostawało mi chyba nic innego.
- Mówią, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu - zauważyłam wymijająco, nie chcąc przyznawać entuzjastycznie, że tak, cudownie, pozwolę sobie pomóc i obdarzę go dozgonną wdzięcznością. - A ja póki co jestem tutaj i miejsce to ostatnie, czego mi brakuje. - Urwałam na chwilę, kołysząc się lekko na stopach i odruchowo już zerkając w stronę strażnika. - Ale jeżeli kiedyś znajdę się tam, to szybko sobie przypomnę, jak znajduje się ludzi - dodałam, prostując się i tym samym na powrót zwiększając dystans między naszymi twarzami.
W wolnym tłumaczeniu: idź do diabła, a ja wyciągnę cię z piekła, kiedy uznam za stosowne.
Powrót do góry Go down
the civilian
Mammon Ferré
Mammon Ferré
https://panem.forumpl.net/t3250-mammon-ferre
https://panem.forumpl.net/t3252-jasnie-wielmozny-mammon
https://panem.forumpl.net/t3253-mammon-ferree
Wiek : 30 lat
Zawód : Truciciel waszych żyć i popołudniowych planów
Przy sobie : Paczka papierosów (bez zapalniczki), portfel, walkman.
Znaki szczególne : Blizna na potylicy.

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyCzw Kwi 02, 2015 7:16 pm

Tak... Mieli rację, mówiąc kiedyś o jej niezniszczalnym charakterze. "Charyzmą dorównująca sememu prezydentowi...". Tylko gdzie jest teraz prezydent? A gdzie Ashe? No, nevermind. Zawsze mogło być gorzej.
Nadgorliwość gorsza od faszyzmu? Też coś, Mammon wyznawał nadgorliwość we wszystkich wymiarach życia i używania odkąd pamiętał. Maksymalizacja jakichkolwiek odczuć i czynów zdawały się, do tej pory, być typowymi dla niego zachowaniami (i czynnikami ściągającymi na biedną, głupią główkę pana Mammona większość nieszczęść). Nie wiedział, jak Ashe planuje swoją ucieczkę, ale wiedział że poświęca na to każdą wolną chwilę - tego nie musiał nawet zgadywać, zbyt często spotykał się niegdyś z twardym murem jej determinacji i uporu. Jakby się dłużej zastanowić, to być może jest to też powód, dla którego nigdy nie znaleźli się razem w łóżku. Porzucając chwilowe rozmarzenie i wspominki, zabrał dłonie z okolicy drutu, chowając je bezpiecznie do kieszeni i mrugnął do dziewczyny, zadowolony, kiedy tylko marynarka znalazła się na jej ramieniu. To nie była jałmużna, a pomocna dłoń, którą, choćby pogryzła wcześniej do krwi, panna Cradlewood powinna przyjąć. Bo on (o ironio! jak zawsze!) chciał dla niej dobrze. Bez wyraźnych przyczyn. Wcale nie dlatego, że ma długie, piękne nogi. Wcale nie dlatego, że ma to dzikie, głębokie spojrzenie. To znaczy, dlatego też. Także. Powodów było wiele, ale żaden konkretny. On, mimo wszystko, w przeciwieństwie do większości dystryktczyków dotkniętych rebelią, nadal posiadał w sobie pewne podstawowe, proste uczucia. Jego świat nie skomplikował się aż tak jak ten, który go otaczał. Te uczucia były ważne, były jego własne, pierwotne i przyjemne. I właśnie one, obecnie, kiedy zatracił większość siebie, pałętając się po przyprószonym pyłem wojny Kapitolu, szukając siebie i innych - także odpowiedzi - trzymały go przy życiu. Trzymały Mammona w Mammonie. A to było, być może nie tylko dla jego przyszłości, wyjątkowo ważne.
maestro! muzyka!
Wyprostował się lekko. Nie tylko wydał się teraz o dziesięć lat młodszy - niestety, nadal nie tak młody, jakim był faktycznie. Wydawał się zadowolony. W czasie krótkiej, błahej rozmowy odnalazł część siebie - nie swoje wspomnienia, one wróciły pewnie tylko po to, by zaraz zniknąć. Odnalazł Ashe, która byłą częścią dawnego świata. Zrozumiał kilka rzeczy. Przede wszystkim, zrozumiał mur. Zrozumiał, że coś tu jest nie tak. Nie tak to miało wyglądać.
Schylił się i uniósł z ziemi papierosa. Pociągnął dla próby - żar zakwitł nową, czystą czerwienią. Zakwitł, jak nowe wrażenia i impulsy w głowie pana Ferré. Z miliona puzzli, na miejscu było już kilkanaście. W tym te, odpowiedzialne za prawdziwą troskę o przyjaciół (pomijając, czy są nimi nadal w swojej ocenie) i tęsknotę. Za starym, prostym porządkiem.
- Poradzisz sobie? - Zapytał jeszcze, uzyskując satysfakcjonującą go odpowiedź. Oczywiście, że musiała sobie poradzić jeszcze z wieloma rzeczami. Ale to Ashe Cradlewood do cholery! Jeżeli ze swoją nieszczęsną, karmiczną dupą, dała radę doczłapać się do miejsca, w którym stała teraz - to da radę z niego wyjść. Ale to ona musi o tym wiedzieć.
Otworzył oczy jakby lekko szerzej, tak, jakby do tej pory cały czas błądził na oślep z zamkniętymi. Coś przed nim zaświeciło. Ashe przez chwilę była znowu sobą. Widział ją w jakimś fancy ciuchu, roześmianą (chociaż w rzeczywistości uśmiechała się nieczęsto). Chciał tego znowu. I na długo. To mu obiecywali i, cóż. Skłamali.
- Prawda?
Powrót do góry Go down
the prophet
Ashe Cradlewood
Ashe Cradlewood
https://panem.forumpl.net/t1888-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t267-ashe
https://panem.forumpl.net/t1278-ashe-cradlewood
https://panem.forumpl.net/t718-the-ashes-of-memories
https://panem.forumpl.net/t3226-ashe-cradlewood
Wiek : 21
Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią
Obrażenia : złamane serce

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyPią Kwi 03, 2015 10:03 am

Pytanie Mammona, z pozoru zwyczajne, zawisło ciężko w naelektryzowanym powietrzu gdzieś na wysokości siatki wysokiego napięcia. Uwięzione w polu elektrycznym, migotało dokładnie na poziomie linii mojego wzroku, nabierając niemal realnego kształtu, całkowicie niemożliwe do zignorowania. Dlaczego w ogóle o to zapytał? Do tej pory odpowiedź wydawała mi się oczywista; przecież zawsze sobie radziłam, zawsze potrafiłam wyprowadzić się na prostą, nieistotne, w jak wielkim gównie akurat bym się znajdowała. Popełniałam błędy, owszem; czasami wielokrotnie te same, bo podejmowanie decyzji nie należało do moich najmocniejszych stron. Właściwie powinnam była już się nauczyć, że podświadomie zawsze decydowałam się na tę gorszą i zapamiętać, żeby robić na opak, ale... przynajmniej potrafiłam z klasą i gracją naprawiać opłakane skutki niewłaściwych wyborów. Do tej pory byłam tego pewna, jednak te dwa krótkie słowa wystarczyły, żeby w starannie zaprogramowanym umyśle zasiać ziarno zwątpienia. Być może oszukiwałam sama siebie; może - pogrążona w desperacji i przedagonalnej szamotaninie o ostatnie porcje rzednącego powietrza - obiecywałam sobie więcej, niż byłam w stanie osiągnąć. Może moja sytuacja była gorsza, niż mi się pierwotnie wydawało, a ja żyłam w tak głębokim zaprzeczeniu, że postanowiłam na przekór wszystkiemu trzymać się nieistniejącej nadziei. Może, może, może.
A może Mammon po prostu mówił to, co ślina przyniosła mu na język.
Zacisnęłam usta, prostując się jeszcze bardziej i podnosząc głowę wyżej. Co jak co, ale dobrą minę do złej gry robić potrafiłam i skupiłam się właśnie na tym, starając się przybrać na twarz pewny siebie uśmiech. Jak wyszedł - nie miałam pojęcia; równie dobrze mogłam wypaść w oczach mężczyzny żałośnie ale tym nie przejmowałam się aż tak bardzo. Liczyło się tylko to, żebym nie jawiła się nikomu jako słaba, bo słabych ludzi się dobijało, a nie wyciągało się w ich stronę pomocną dłoń. Miałam nadzieję, że moje osobiste, wewnętrzne mury utrzymały się na tyle, że nadal nie można było czytać ze mnie jak z otwartej księgi, i że średnio optymistyczna prawda o tym, że na chwilę obecną żadnego planu ucieczki nie miałam, nie wypływała na widok publiczny przez każdy por w mojej skórze. Musiałam zacząć działać; zbyt dużo czasu poświęciłam na bezcelowe użalanie się nad sobą i odchorowywanie własnych dramatów, zapominając, że znajdowałam się w miejscu, w którym na takie rzeczy po prostu nie można było sobie pozwolić. Teraz dopiero budziłam się z letargu, a właściwie budził mnie z niego zachrypnięty głos Mammona, a mi pozostawało jedynie liczyć na to, że nie było jeszcze za późno.
Odgarnęłam włosy z twarzy, uważając, żeby przypadkiem nie wyciągnąć ich z głowy razem z osłabionymi cebulkami.
- Proszę cię - odpowiedziałam, przewracając oczami w teatralnym geście, który - o dziwo! - jeszcze pamiętałam i poprawiając zwisającą z ramienia marynarkę. - Komu ty zadajesz to pytanie? - rzuciłam, podciągając wyżej jeden kącik ust i uznając, że oto nadszedł dobry moment, żeby odwrócić się i odejść. Nie było czasu do stracenia; musiałam pozmiatać z podłogi rozsypane kawałki samej siebie i spróbować uratować własny tyłek po raz kolejny. - Widzimy się w Kapitolu - dodałam jeszcze w jakimś ostatnim impulsie pewności siebie, zanim spojrzałam na mężczyznę po raz ostatni i obróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni, kierując się dokładnie tam, skąd przyszłam.

| zt? chyba, że Lucek coś jeszcze pisze. <3
Powrót do góry Go down
the civilian
Mammon Ferré
Mammon Ferré
https://panem.forumpl.net/t3250-mammon-ferre
https://panem.forumpl.net/t3252-jasnie-wielmozny-mammon
https://panem.forumpl.net/t3253-mammon-ferree
Wiek : 30 lat
Zawód : Truciciel waszych żyć i popołudniowych planów
Przy sobie : Paczka papierosów (bez zapalniczki), portfel, walkman.
Znaki szczególne : Blizna na potylicy.

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyPią Kwi 03, 2015 2:21 pm

zt aussi. jestem na telefonie do jutra, nie rozpiszę niczego ambitnego na dowidzenia xd
Powrót do góry Go down
the civilian
Maeve Lancaster
Maeve Lancaster
https://panem.forumpl.net/t3214-maeve-blackwood?nid=8#50206
https://panem.forumpl.net/t3216-mejw
https://panem.forumpl.net/t3215-maeve-blackwood#50207
Wiek : 24 lata
Zawód : kwiaciarka
Przy sobie : paralizator

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyWto Maj 05, 2015 4:03 pm

/ tak trochę z czasoprzestrzeni ;o

Wycieranie dłoni w skrawek spódnicy i tak nic nie dawało, gdyż za chwilę znów były mokre od potu. Oprócz tego drżały tak bardzo, że Maeve dla bezpieczeństwa wolała niczego w nich nie trzymać. Serce w piersi kołatało jej zdecydowanie zbyt mocno, a ona sama chwilami zastanawiała się, czy w ogóle pamięta, jak się nazywa. Cóż, stres zżerał ją od środka i kompletnie nie potrafiła sobie z nim poradzić, a im było bliżej do godziny spotkania, tym bardziej narastał.
Całe szczęście, że wstała dzisiaj naprawdę wcześnie rano, żeby się wyszykować. Gdyby nie to, pewnie nie zdołałaby upiąć włosów w kok, czy delikatnie pomalować rzęsy tuszem, a tak, wystrojona, ubrana w swój najlepszy i najbardziej czysty strój mogła spokojnie oczekiwać Cassiana Lancastera, jej przyszłego narzeczonego. W co dalej nie mogła uwierzyć, pomimo tego, że zgodzenie się na całą sprawę i skontaktowanie się w tej sprawie z byłym Tryumfatorem było całkowicie jej inicjatywą. Sam pomysł powstał już wcześniej, kiedy jeszcze mieszkała ze swoim ojcem, jednak wtedy wydawał jej się okropny i nie chciała nawet o nim słyszeć. W życiu nie zostawiłaby Nestora samego w getcie i uparcie nie ulegała jego usilnym prośbom, by jednak zmieniła zdanie. Ostatecznie postawiła na swoim, ale teraz, po tych kilku miesiącach, naprawdę wiele by dała, żeby się tylko wydostać z getta. Pamiętała, w jakim napięciu czekała na odpowiedź Cassiana, zastanawiając się, czy może zrezygnował z tej propozycji, czy odwidziało mu się i nie zamierzał jej pomagać już po tym, jak wywieźli jej ojca. Te obawy były najwyraźniej bezpodstawne, gdyż odpowiedź okazała się pozytywna. Zanim jednak dojdzie do ślubu, musieli zamanifestować swoją wielką miłość i właśnie dlatego stała niedaleko bramy głównej, nerwowo poprawiając fryzurę w robiącej jej za lustro szybie pobliskiego sklepu.
Wydostanie się z Kwartału było koniecznością. Kiepsko radziła sobie sama w domu i przerażał ją fakt, że szybciej niż poprzednio zaczyna tracić wzrok. Wszystko przez złą dietę i brak leków, Maeve liczyła na to, że po ślubie jej sytuacja finansowa znacznie się poprawi (w końcu po drugiej stronie muru na pewno będzie zarabiać więcej) i będzie mogła zadbać o swoje zdrowie. Bo chyba tylko ono jej zostało. Nie wiedziała tylko, jak Lancaster widział całe to przedsięwzięcie, po jakim czasie wezmą rozwód i co się z nią będzie działo do tego czasu. Zakładała, że dzisiaj wszystkiego się dowie.
Przymknęła na chwilę oczy, wzięła głęboki oddech i powoli wypuściła powietrze, w nadziei, że razem z nim odejdzie też trochę stresu. Na nic się to nie zdało, gdyż kiedy rozchyliła powieki, brama zaczynała się otwierać, a to znaczyło tyle, że za chwilę zobaczy Cassiana. O Losie, i jak się teraz zachować? Biec do niego czy czekać i machać? Wszystko jednak wskazywało na to, że trochę ją sparaliżowało i nie zdoła wykonać żadnego ruchu. Stała więc nieruchomo, trochę jak kołek, ale za to z lekkim uśmiechem na ustach – jedyną rzeczą, do jakiej była w stanie się zmusić – wpatrując się w najwyższym napięciu w rozchylające się skrzydła bramy.
Powrót do góry Go down
the leader
Cassian Lancaster
Cassian Lancaster
https://panem.forumpl.net/t3093-cassian-lancaster?nid=1#49688
https://panem.forumpl.net/t3172-relacyjne-cassa
https://panem.forumpl.net/t3173-cassian-lancaster#49692
https://panem.forumpl.net/t3174-cassianowe-wspomnienia#49695
https://panem.forumpl.net/t3175-cassian#49697
https://panem.forumpl.net/t3198-cassian-lancaster
Wiek : 30
Zawód : Wiceminister Finansów i Skarbu Państwa
Przy sobie : Dokumenty, klucze, telefon, drobne, cygaro, zapalniczka
Znaki szczególne : Blizna na prawym policzku.

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptySro Maj 06, 2015 12:11 pm

|z eteru Brama główna - Page 5 108288635

Wiele mógłbym powiedzieć o swoim nastroju w ostatnich dniach, jednak żadne z określeń nie wiązało się z radością. Moje życie toczyło się teraz głównie wokół pracy, poświęcałem jej całą swoją uwagę, starając się ignorować kujący ból w piersi, który dopuszczony do głosu pozbawiłby mnie powietrza. Nie byłem w stanie normalnie funkcjonować, gdy tylko jawił się on w całej okazałości, czułem się jakby ktoś wyrwał ze mnie płuca, serce, wszystko co napędzało moje ciało do działania. Nic nie pomagało przypominanie sobie, że ten ból jest fantomowy, że to tylko psychika płata mi figle w odpowiedzi na to co działo się w rzeczywistości.
Corinne wyjechała. Zniknęła z mojego życia nie wiadomo na jak długo, a to mnie przerosło. Co prawda mogłem do niej dzwonić, opowiadać jej o wszystkim co działo się tutaj, jednakże nie potrafiłem się pogodzić z tym, jak bardzo ta forma kontaktu nas ogranicza. Każde wypowiedziane do słuchawki słowo niosło ze sobą psychiczne katusze związane z faktem, iż nie widziałem jej na własne oczy, nie mogłem wyciągnąć ręki by dotknąć jej ciepłej skóry. Starałem sobie jakoś z tym radzić, starałem się odwrócić myśli od przytłaczającej mnie samotności, jednak nie było to łatwe. Nie byłem w stanie przez cały czas odcinać się od prawdy, zapełnić intensywnie każdej godziny aż do snu. Nadgodziny w pracy nie mogły trwać wiecznie.
I może właśnie dlatego tym chętniej zareagowałem na prośbę ze strony zepchniętej już dawno na skraje pamięci kobiety. List od Maeve Blackwood okazał się dla mnie zbawieniem, szansą na oderwanie się od rzeczywistości, przez co, choć wiedziałem, że Cori nie byłaby zachwycona moim wyborem, niemal natychmiast podjąłem decyzje. Odpowiedź potwierdzającą pytanie zawarte w wiadomości wysłałem tego samego dnia, sprawę małżeństwa z nieznaną mi prawie kobietą nie traktując już tylko jako kwestie honorową. Poza długiem do spłacenia istotny bardzo stał się fakt, iż całe przygotowania do tego przedsięwzięcia, a także późniejszy rozwój sytuacji miały kompletnie zająć moje myśli. Na bardzo długi czas.
W wyznaczony na dzień spotkania poranek pojawiłem się tuż pod bramą główną prowadzącą do getta, wraz z przyjacielem u boku, który zapewnił mi spokojne przejście, nie wymagające legitymowania. Byłem mu bardzo wdzięczny za to, jak i również za fakt, iż nie ciągnął mnie za język żądając wyjaśnień. Co prawda, kiedy żegnaliśmy się przed moim wejściem do Kwartału, zdawałem sobie sprawę, że takowy nie uniknę, pozostało mi jednak jeszcze sporo czasu na rozważenie jaką wersję historii usłyszy przyjaciel.
Teraz musiałem skoncentrować się tylko na grze. Grze która miała uratować życie młodej kobiety, a mnie zabezpieczyć przed wybuchem większego skandalu niż było to konieczne. Nie miałem wątpliwości, że zastępca ministra żeniący się z kobietą z getta wzbudzi zainteresowanie, nie chciałem jednak by ktokolwiek oskarżył mnie kiedyś o nieszczerość mych uczuć. By odkrył prawdę, która mogła zrujnować nie tylko całą moją karierę, a także mogła posłać mnie za kraty więzienia.
Odetchnąłem głębiej na chwilę przed przekroczeniem bramy, zbierając w sobie całe swoje siły, zdając sobie sprawę, że to co będę robił przez najbliższe kilkadziesiąt minut niewiele będzie się różniło od teatrzyku, do którego zostałem zmuszony jeszcze jako wzbudzający zainteresowanie tryumfator.
Nie mogłem się nie uśmiechnąć na jej widok. Nie musiałem się nawet do tego zmuszać. W końcu to jak stała, jak patrzyła z wyczekiwaniem w stronę bramy sprawiało, iż wyglądała nawet uroczo. Co nie było właściwie ciężkie w jej wypadku, biorąc pod uwagę jak drobna była i jak krucha się przy tym zdawała. Stałem przez chwilę, jedynie przyglądając się jej, niczym kochanek, który najpierw musi nasycić swoje oczy widokiem upragnionej kobiety, po czym ruszyłem w jej stronę. Spokojnie, bez zbędnych wybuchów emocji, zdając sobie sprawę, iż jeśli chciałem zaprezentować dojrzałe uczucie, wszelkie wyskoki działałyby tylko na moją niekorzyść.
Zbliżyłem się do niej, oddychając głęboko, wręcz nienaturalnie powoli, wyciągnąłem jedną rękę i położyłem ją na kobiecym policzku, początkowo trzymając ją nieruchomo, by następnie delikatnymi ruchami palców pogładzić jej ciepłą skórę. Westchnąłem cicho i opuściłem głowę tak, iż nasze czoła się stykały, a oddechy krzyżowały. Miałem świadomość, że strażnicy stojący przy bramie, pozornie niezainteresowani, na pewno wyłapaliby jakiekolwiek potknięcie w naszym zachowaniu, dlatego nie oddalając twarzy wyszeptałem na tyle cicho, aby mogła usłyszeć mnie tylko sama zainteresowana.
- Będę musiał Cię pocałować.
Stałem jeszcze przez chwilę w tej samej pozycji, by w końcu cofnąć głowę, uśmiechnąć się ciepło, a następnie złożyć delikatny i krótki pocałunek najpierw na jej czole, a następnie na ustach towarzyszki, im poświęcając jednak dłuższą chwilę.
- Tęskniłem, Meave - zapewniłem, ciepłym głosem, tym razem mówiąc na tyle głośno, by Strażnicy mogli mnie usłyszeć. Wargi ułożyłem w jeszcze szerszym uśmiechu, podczas gdy moja wolna dłoń przesunęła się w stronę kobiecego ciała, trochę po omacku odszukując jej palce. Uścisnąłem je nieznacznie.
Powrót do góry Go down
the civilian
Maeve Lancaster
Maeve Lancaster
https://panem.forumpl.net/t3214-maeve-blackwood?nid=8#50206
https://panem.forumpl.net/t3216-mejw
https://panem.forumpl.net/t3215-maeve-blackwood#50207
Wiek : 24 lata
Zawód : kwiaciarka
Przy sobie : paralizator

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyNie Maj 10, 2015 12:27 am

I oto jest, Cassian Lancaster w całej swojej okazałości. Dokładnie tak samo zniewalająco przystojny jak go zapamiętała. Może nawet bardziej, czynnik psychologiczny robił swoje. Póki co jej nie zauważył, szedł jakby trochę zamyślony i całkowicie spokojny, czego w tym momencie bardzo mu zazdrościła. Ona drżała na całym ciele, a przez jej głowę przelatywało tysiące, często sprzecznych ze sobą, myśli i właściwie każda dotyczyła czego innego. Nie potrafiła opanować swoich emocji, których nadmiar powoli ją wykańczał. Powoli czuła zmęczenie ciągle napiętymi mięśniami, nerwami i oczekiwaniem, którego punkt kulmunacyjny nadszedł z chwilą, w którym Cassian w końcu na nią spojrzał. Zupełnie nieświadomie wstrzymała oddech na ten moment. I całkiem poważnie, zupełnie po kapitolińsku, zaczęła się zastanawiać, czy wygląda wystarczająco ładnie, żeby mu się spodobać, żeby uznał ją za atrakcyjną chociaż w najmniejszym stopniu… czy może za chwilę obróci się na pięcie i stwierdzi, że takiej brzyduli z getta wyciągać nie będzie. W innej sytuacji pewnie wyśmiałaby siebie za tak dziecinne myśli, ale teraz nie myślała racjonalnie. Uspokojenie przyniósł dopiero jego uśmiech, który wzięła za dobry znak, przynoszący ulgę tak dużą, że nawet odzyskała panowanie nad swoim ciałem i również posłała mu uśmiech, tyle, że bardziej nieśmiały, w odpowiedzi.
Kiedy uśmiechnął się w ten sposób od razu przed oczami stanęły jej wszystkie wystąpienia Lancastera w telewizji, które jako jego fanka od pewnego czasu oczywiście oglądała i które wzbudzały w niej taki zachwyt. Jednakże zupełnie czym innym było cicho do niego wzdychać, a czym innym zostać jego żoną i Maeve do tej pory nie potrafiła określić, jak się z tym czuje. Gdyby to były zupełnie inne okoliczności najpewniej bardzo by się cieszyła, ale teraz… teraz co prawda czuła niejakie podekscytowanie, w końcu spełniało się jej młodzieńcze marzenie (zresztą, która panna nie chciałaby takiego męża?), ale było ono podszyte zbyt grubą warstwą strachu i obaw, by czuła się naprawdę dobrze. Wszystko było wymuszone i nagłe, nie było w tym nic romantycznego i choć jeszcze na początku Blackwoodówna bardzo liczyła na to, że się Cassianowi spodoba, to z każdym kolejnym dniem ogarniały ją coraz większe co do tego wątpliwości. Szczególnie dużo czasu poświęciła na rozmyślaniu, czy przypadkiem nie będzie jego przykrym obowiązkiem. Nie chciałaby tego za żadne skarby, bycie dla niego ciężarem to obecnie ostatnia rzecz, jakiej by sobie życzyła.
Kiedy Lancaster szedł w jej stronę, nie mogła powstrzymać tego lekkiego entuzjazmu, co prawda skrytego wewnątrz niej, ale za to odbijającego się w postaci nadziei w oczach. Marzenie, kiedyś zupełnie nierzeczywiste, nagle zaczęło się spełniać (choć zupełnie nie tak, jak to sobie wyobrażała), a ona jak na złość kompletnie nie wiedziała, jak ma się zachować. To chyba źle. Potrafiła tylko próbować wyglądać ładnie, co chyba i tak dość kiepsko jej wychodziło, a już na pewno wtedy, kiedy pogładził ręką jej policzek, a następnie oparł swoje czoło o jej. Momentalnie poczuła gorąc w policzkach, a w zapanowaniu nad nim wcale nie pomagały jej słowa Cassiana. „Będę musiał cię pocałować”. Pocałować. Choć wiedziała, że muszą udawać wielką miłość, tak jakoś do głowy jej nie przyszło, z czym to może się wiązać. Zdołała wydukać z siebie tylko ciche „och” zanim poczuła, jak mężczyzna ją całuje. Czoło przyjęła ze względnym spokojem, ale usta spowodowały, że zakręciło się jej w głowie i musiała złapać go za ramiona, żeby nie stracić równowagi. Policzki paliły ją wyjątkowo mocno, Maeve wiedziała, że nabrały koloru naprawdę intensywnej czerwieni, dlatego żeby to ukryć, prawie natychmiast po pocałunku przylgnęła do niego, usiłując ukryć twarz w jego klatce piersiowej. By wyglądało to na bardziej realistyczną reakcję na widok dawno nie widzianego ukochanego, objęła Lancastera ramionami, zaciskając ręce mocno na jego plecach.
Nawet nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę, że cię widzę – powiedziała całkowicie szczerze. Strażnicy pomyślą swoje, Cassian się domyśli, o co chodzi. „Dziękuję, że przyszedłeś.”- Idziemy do mnie, prawda? – zapytała po chwili, powoli się od niego odrywając i dość nieśmiało wyciągając rękę w kierunku jego dłoni.
Powrót do góry Go down
the leader
Cassian Lancaster
Cassian Lancaster
https://panem.forumpl.net/t3093-cassian-lancaster?nid=1#49688
https://panem.forumpl.net/t3172-relacyjne-cassa
https://panem.forumpl.net/t3173-cassian-lancaster#49692
https://panem.forumpl.net/t3174-cassianowe-wspomnienia#49695
https://panem.forumpl.net/t3175-cassian#49697
https://panem.forumpl.net/t3198-cassian-lancaster
Wiek : 30
Zawód : Wiceminister Finansów i Skarbu Państwa
Przy sobie : Dokumenty, klucze, telefon, drobne, cygaro, zapalniczka
Znaki szczególne : Blizna na prawym policzku.

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyWto Maj 12, 2015 5:51 pm

Zabawnym faktem było to, że już dawno doszedłem do wniosku, iż małżeństwo nie jest dla mnie. Nie potrafiłem sobie wyobrazić swojej przyszłości u boku jakieś kobiety, starzenia się w objęciach osoby, która byłaby mi zapewne bardzo obca. W końcu nie potrafiłem się otwierać na ludzi, nie przywiązywałem się do nich i nie chciałem tego zmieniać. Wszystko czego potrzebowałem w życiu zdążyłem już osiągnąć i wątpiłem, by ktokolwiek stał mi się bliższym przyjacielem niż Victor, który przecież latami zdobywał moje zaufanie, a już na pewno wiedziałem, że nigdy nie pokocham nikogo bardziej niż Corinne. Byłem wypaczony przez lata życia tryumfatora i nic nie mogło by tego zmienić.
A jednak, teraz z własnej woli kierowałem się coraz bliżej ślubnego kobierca, mimo iż kobieta, która miała otrzymać moje nazwisko, tak naprawdę nie znała mnie, nie była ze mną związana niczym, poza fragmentami przeszłości, o której szczerze pragnąłem zapomnieć. Ironią więc powinno być to, iż sam wplątałem się ponownie w teatrzyk, który przez lata ciążył mi bardziej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Zerwałem się ze sznurków nie tak dawno temu, a teraz pozwoliłem zawiązać sobie nowe, ze świadomością, że jeden fałszywy ruch wystarczył by zaplątać się w nich doszczętnie. W końcu stąpałem po grząskim gruncie.
Starałem się by każdy mój gest wyglądał jak najbardziej naturalnie, odpychałem w głąb umysłu fragmenty przeszłości, umacniając się w przekonaniu, że przecież Maeve jest niewinna. Sama nie przyłożyła nawet palca do mojej złej doli, a wręcz przeciwnie, jej rodzina pomogła nam, jej ojciec chronił tak długo Cori przed nieuniknionym. Skupiałem się na uroku kobiety, którego nie mogłem jej odmówić i, który ktoś inny zapewne docenił by w prawdziwy sposób. Uśmiechnąłem się szerzej na widok nadziei w jej oczach, na jej zawstydzenie odpowiadając zaś delikatnym zmarszczeniem brwi i czulszym spojrzeniem.
Objąłem ją delikatnie, czekając aż dojdzie do siebie, gdzieś wewnątrz może trochę połechtany tym, jakie wrażenie wywarło na niej moje zachowanie. Skinąłem głową w odpowiedzi na jej pierwsze słowa, nie mówiąc jednak nic samemu, jedynie opierając brodę o czubek jej głowy.
Z zewnątrz musiało to wyglądać całkiem miło, para zakochanych, kontemplująca pierwsze chwile po długiej rozłące. A przynajmniej liczyłem na to, iż tak jest. Tak miało być. Inne opcje nie miały po prostu racji bytu.
Uchwyciłem jej spojrzenie, gdy tylko się ode mnie odsunęła, w jej pytaniu dostrzegając coś więcej niż każdy kto mógłby nas usłyszeć. Skoro nie oferował innego miejsca, jej mieszkanie musiało być jedynym bezpiecznym miejscem na omówienie naszej sytuacji. Skinąłem zatem głową, uśmiechając się, jednakże spojrzenie zachowując, choć na chwilę, czujne. Chciałem by wiedziała, że nie traktuje tego jako prostej zabawy.
- Oczywiście - odpowiedziałem cicho, splątując palce z jej, gdy tylko ujęła moją dłoń. Uniosłem nasze ręce do góry na wysokość swoich ust, by następnie, nadal patrząc jej w oczy, złożyć kolejny delikatny pocałunek na czubku jej dłoni. - Prowadź - dodałem ciepłym tonem.

[zt] x2
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyCzw Lip 30, 2015 5:22 pm

Kiedy pierwsze promienie wschodzącego słońca padły na górną część muru, który oddzielał getto od Dzielnicy Wolnych Obywateli, przy wjeździe pojawiły się dwie duże ciężarówki z tajemniczym ładunkiem. Nie minęło jednak pół godziny, kiedy zawartość naczep została ujawniona. Ci nieliczni, którzy kręcili się akurat w okolicy, mogli być świadkami wynoszenia wielu drewnianych i metalowych elementów, jakie wkrótce zostały przymocowane wysoko w bramie – równo pośrodku linii oddzielającej dwie części Kapitolu. Dokładnie tak, by mieszkańcy obu z nich mogli widzieć potężną konstrukcję.
I choć wszelkie pytania zbywane były milczeniem, instalacja od samego początku nie przynosiła dobrych skojarzeń, posępnie górując nad zniszczonymi budynkami w zamkniętym okręgu i odbijając się w przeszklonych oknach budowli po przeciwnej stronie barykady. Po jakimś czasie, kiedy robotnicy skończyli pracę, wycofując się swymi pojazdami, nikt nie miał już nawet najmniejszych wątpliwości co do tego, jakie było przeznaczenie budowli. Skojarzenie było tylko jedno – szubienica. Za nim zaś szły tylko kolejne szepty, cicho przekazywane informacje, bowiem mało kto nie słyszał chyba o wyroku, jaki zapadł kilka dni wcześniej i oto właśnie miał się dokonać.
Dokładnie w tym miejscu, równo za dwadzieścia minut. Strażnicy Pokoju zajęli już wyznaczone miejsca, obstawiając teren zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. Niektórzy z nich, zwołani specjalnie na tę okazję, otrzymali lepsze miejsca widokowe, stojąc w wieży strażniczej i otrzymując zadanie dopilnowania porządku z góry.
Polecenie było tylko jedno – strzelać, jeśli zauważą coś podejrzanego. Nikt nie potrzebował przecież kolejnych problemów z Kolczatką lub też wolnymi rebelianckimi ptakami, które mogły chcieć wykazać się jakoś w próbie odbicia skazańców. Tych co prawda nie było jeszcze na placu, gdzie powoli zbierali się przedstawiciele różnych grup społecznych, jednak niedługo miało się to zmienić. Chwilowo trwało jeszcze ustawianie tłumu. Gettowiczów po jednej stronie, Wolnych Obywateli po drugiej i przedstawicieli Rządu w specjalnie wydzielonym sektorze z przodu drugiej grupy.
Ponownie – nikt nie chciał ryzykować niebezpieczeństwa ani także utraty jednej z ważnych osobistości. Przy takim ustawieniu Bezprawni mogli zostać w każdej chwili potraktowani jak mięso armatnie. Nikt ich nie osłaniał, nikt się z nimi zbytnio nie liczył, nikt nie zamierzał się cackać w razie problemów. Wszystko, oczywiście, pod pozorem dbania o społeczeństwo. A jakże inaczej?

Jak już zostało wspomniane - przedstawiciele każdej z grup mają wyznaczone sektory, w których mogą obserwować egzekucję. Aby przemieścić się do innego z nich, należy podjąć interakcję z jednym z odpowiednich Strażników i, oczywiście, mieć ku temu solidny powód.
Wydarzenie uważam zatem za rozpoczęte. Niech Los zawsze Wam sprzyja! :)
Powrót do góry Go down
the leader
Catrice Tudor
Catrice Tudor
https://panem.forumpl.net/t1914-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t741-catrice
https://panem.forumpl.net/t1285-catrice-tudor
https://panem.forumpl.net/t1231-you-saw-her-walking-over-poison-ivy-leaves
https://panem.forumpl.net/t740-catrice
https://panem.forumpl.net/t3453-kwatera-catrice-tudor#55562
Wiek : 20
Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca]
Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator,
Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku
Obrażenia : -

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyCzw Lip 30, 2015 5:50 pm

/bilokacja, pewien czas po grze z Valeriusem.
outfit


Publiczna egzekucja, w której panna Tudor miała być widzem, a nie katem? Nuda. Mimo wszystko jednak, warto byłoby się pofatygować i zobaczyć, co ciekawego wymyślili przedstawiciele rządu (ilu z ludzi, którzy się pojawią, to jej byli kumple?) w kwestii stracenia dwóch osób.
Dlatego też Catrice przebudziła się bladym świtem z zamiarem pojawienia się w wyznaczonym miejscu. Zresztą, kto jej zabroni? O ile dobrze zrozumiała rozmawiających ze sobą Strażników na posterunku – doprawdy, będzie tęskniła za tym miejscem – nie było przeszkód ku temu, aby ludzie zamieszkujący getto przyglądali się temu jakże ważnemu wydarzeniu. Na wszelki wypadek jednak zapytała o to z ciekawością, nie komentując na głos stwierdzenia, że musi mieć niezły ból dupy, skoro to nie ona zabija. Cóż, nie każdy Strażnik to istota myśląca, niektórzy zachowywali się jak idioci, a ona kluczyła między nimi, posłuszna.
Niedługo się wyrwie z tego getta, chociaż na trochę. Bo kto wie, może wsadzą ją znowu?
Pojawiła się na miejscu, obserwując w milczeniu, jak konstruują szubienicę. Nuda, nic specjalnego. Prosta, ładna i szybka śmierć, bez zabaw w tortury – czyli nic zbytnio w stylu Cat, która przywitała skinieniem głowy mundurowych i zajęła miejsce w wyznaczonym dla mieszkańców getta sektorze, przywołując na swoją śliczną buzię coś na kształt pozornego braku zainteresowania.
Powrót do góry Go down
the pariah
Conroy Hunt
Conroy Hunt
https://panem.forumpl.net/t3436-conroy-hunt
https://panem.forumpl.net/t3438-conroy
https://panem.forumpl.net/t3437-conroy-hunt
https://panem.forumpl.net/t3439-what-doesn-t-kill-you-fucks-you-up-mentally
Wiek : 28 lat
Zawód : obecnie brak aka poszukuje; kradnie
Znaki szczególne : zielono-niebieskie oczy w zależności od światła, ogólny wygląd ćpuna
Obrażenia : blizny na torsie i plecach

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyCzw Lip 30, 2015 6:01 pm

/bilokacja, przed grą z Jonathanem

Było wcześnie, było zimno i choć wokół ludzie zdawali się ogrzewać swoimi oddechami, Conroy ciągle drżał z zimna. Poza tym owych ludzi było zdecydowanie zbyt dużo. Tłumy wręcz, irytujące i ciągle szepczące do siebie - nie przepadał za tym. I wcale nie przyszedł tu dlatego, że mu się tak podobało. Do cholery, musiałby być poważnie chorym, żeby patrzeć na egzekucję innych dla przyjemności. Con być może nie był świętym ideałem: ćpał, palił i zbyt często miał wywalone na ludzi wokół, ale nie lubował się w oglądaniu śmierci. Niemniej nie stawiał się, gdy kazano mu iść (czy może też zaproponowano? nieistotne) i ustawiono go w takim miejscu, żeby miał doskonały widok na rozgrywającą się zaraz scenę.
Gdy Hunt razem z grupą innych bywalców KOLCa przybył na miejsce, wszystko było już ustawione. Jako dość bystra osoba w jednej chwili domyślił się, co to za konstrukcja, którą rozłożono przed nimi. No dobra, nie trzeba było być geniuszem, żeby wiedzieć, że odbędzie się egzekucja. Cholerny rząd, oczywiście jak zawsze musieli wszystkich zbierać, żeby na to patrzyli. Brawo, przecież to takie ludzkie. Pewnie jeszcze wygłoszą jakąś tandetną mowę i każą mu klaskać, "ku chwale ojczyzny" i takie tam. A nie, zaraz... "Niech los zawsze wam sprzyja" i inne takie płytkie teksty. No, niemniej, Conroy stał tam niezbyt zadowolony, naburmuszony wręcz, bo ustawiono go chyba tak blisko, jak tylko się dało. Na złość człowiekowi robią...
Po kilkunastu minutach stania w końcu rozluźnił twarz i przestał wyglądać jak kapryśne dziecko. Wyprostował się i w myślach zanotował, że w getcie jest naprawdę sporo niskich osób, a przynajmniej w porównaniu do niego. Przybrał tą swoją chłodno-obojętnie-poważną maskę pod tytułem "Wal się, mam na to wyjebane", po czym rozejrzał się wokół. Osób było naprawdę dużo i nie szło nie zauważyć, że ci "ustawieni wyżej" podzielili zebranych na różne grupy. Wokół krążyło dużo Strażników Pokoju, za którymi Conroy podążał wzrokiem i dosłownie wgapiał się w ich twarze, jakby chcąc z nich coś wyczytać. Wyglądał jak świr
Wyglądał jak świr, ale kto by się czepiał.
Cofnął się trochę do tyłu, ale że miejsca nie było wiele, finalnie skończył tak samo. Założył więc ramię na ramię i po prostu stał, obserwując czujnie sytuację i otoczenie. Cóż innego mógł zrobić? Otóż nic. Dlatego nie ważył się wykonywać chociażby gwałtowniejszych ruchów, coby jeszcze go o coś nie podejrzewali czy też od razu nie odstrzelili. Czekał na rozwój zdarzeń. Egzekucja... wspaniały początek dnia, doprawdy.
Powrót do góry Go down
the leader
Victor Sean
Victor Sean
https://panem.forumpl.net/t2295-victor-sean#31792
https://panem.forumpl.net/t2297-victor-sean#31798
https://panem.forumpl.net/t2296-victor-sean#31797
https://panem.forumpl.net/t2298-victor-sean#31799
Wiek : 22
Zawód : Strażnik Pokoju
Przy sobie : broń palna, ampułka leku przeciwbólowego, magazynek z piętnastoma nabojami, kamizelka kuloodporna, latarka, telefon, zapałki, zapalniczka, piersiówka z alkoholem, przepustka do getta
Znaki szczególne : zmierzwiona czupryna, wzrok spaniela
Obrażenia : zrastający się złamany nos.

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyCzw Lip 30, 2015 6:17 pm

/to wcale nie tak, że Victor lata też po kanałach ;)

Z samego rana był już przy bramie głównej, gotów w każdej chwili pomóc przy rozładunku czy też montowaniu tego, co należało zmontować. Szubienica, mgliście przypominająca mu tę, którą kiedyś widział w pewnym zakątku Czwartego Dystryktu. Zresztą, nie tylko tam; musiał przyznać, że przez pewien okres czasu tę charakterystyczną… ozdobę otoczenia widywał całkiem często.
Pamiętał Coben, te wielkie, wystraszone oczy w chwili, gdy zdała sobie sprawę z tego, jak wpuścili ją w maliny, on i Conrad Dillinger. Vic zastanawiał się, czy spotka tutaj swojego kumpla – a może po prostu oficer tonął w papierkowej robocie? Młody Sean co nieco słyszał o jego bohaterskiej postawie na rzekomym festynie dobroczynności, nawet spodziewał się, iż kumpel dostanie awans. Ale mniejsza, teraz działo się to, co miało się dziać teraz.
Najwidoczniej wizja publicznej egzekucji ruszała ludzi – wolnych obywateli i tych z getta, bowiem powoli gromadzili się w wyznaczonych sektorach. Nie było ich zbyt wielu, na razie raczej przychodziły samotne jednostki, stojące w pewnej odległości od siebie. Victor przeszukiwał zgromadzonych wzrokiem, bacznie wypatrując wszelkich oznak nieprawidłowości.
Lepiej, żeby wszystko przebiegło sprawnie, bo naprawdę nie miał ochoty na zabawy z bronią. Ale, jeśli zajdzie potrzeba… Mus to mus, czyż nie?
Powrót do góry Go down
the civilian
Cordelia Snow
Cordelia Snow
https://panem.forumpl.net/t273-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t3572-cordelia
https://panem.forumpl.net/t1280-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t1611-the-capitol-s-sweetheart
https://panem.forumpl.net/t1369-cord
https://panem.forumpl.net/t1911-cordelia-snow
Wiek : siedemnaście
Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon.
Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you?
Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyCzw Lip 30, 2015 7:09 pm

| outfit

Nie znała straceńców osobiście, nie zastanawiała się nawet czy stoi teraz po stronie Rządu, czy Kolczatki, a publiczne przedstawienie, które miało się niebawem rozegrać, nie wzbudzało w niej większych emocji. Egzekucje traktowała tylko i wyłącznie jako zasłonę dymną do załatwienia własnych interesów.
Czas i miejsce rzeczywiście podano do wiadomości odpowiednio późno, by żadne ruchy wywrotowe nie były w stanie wtargnąć na scenę i zakłócić porządku. Telefon i sieć kontaktów nie zawiodły jednak panny Snow, więc niezbędne informacje zdobyła już z samego ranka, poświęcając sporą część dnia na przygotowania do wyjścia. Strój odgrywał bardzo ważną rolę, nie mogła przecież wyróżniać się z tłumu, nie dziś. Dziś musiała pozostać względnie niezauważona i nie rozpoznana, a gruby, szary płaszcz i czarne, skórzane spodnie miały jej pomóc wtopić się w masę gapiów, jaką spodziewała się zastać pod szubienicą. Nie tylko mieszkańcy Starego Kapitolu byli żądni tego typu rozrywki – Igrzyska przeminęły, ale lud wciąż był ich głodny.
Cordelia zrezygnowała z jakichkolwiek torebek i plecaków, niezbędne rzeczy pakując do kieszeni płaszcza. Telefon, dokumenty i portfel wylądowały w zewnętrznych, fałszywki i scyzoryk schowała głęboko w wewnętrznych – w razie czego płaszcz mogła rozpiąć w mgnieniu oka, by pozbyć się nie do końca legalnych świstków lub by przekazać je odpowiedniej osobie.
Miała nadzieję, że Frans pójdzie jej tokiem rozumowania i również pojawi się pod bramą getta, choć przecież niemożliwym było wcześniejsze umówienie się. Obiecała mu pomóc i tej obietnicy zamierzała się trzymać, wszelkie powody ku temu na razie wolała zagrzebać głęboko w sobie, by w żaden sposób nie przeszkodziły powodzeniu tej małej misji.
Tłum nie zdążył jeszcze zgęstnieć, gdy pojawiła się na miejscu, rozglądając się uważnie, lecz nie nachalnie. Miała odgrywać rolę zwykłego widza i tak też się zachowywała – przyjrzała się misternej konstrukcji szubienicy i z uznaniem pokiwała głową, powoli przemierzając swój sektor i zbliżając się do granicy sektora Bezprawnych. Nie wchodziła jednak w interakcję z nikim, nie podeszła też do Strażnika. Jeszcze nie. Najpierw musiała ocenić sytuację, by dopiero później podjąć decyzję i ryzyko, jakie mogło się z nią wiązać. Stała więc spokojnie, od czasu do czasu zerkając na tłum zbierający się po drugiej stronie.
Powrót do góry Go down
the leader
Corinne Lancaster
Corinne Lancaster
https://panem.forumpl.net/t3097-corinne-lancaster-budowa#48005
https://panem.forumpl.net/t3162-corinne#49456
https://panem.forumpl.net/t3161-corinne-lancaster
https://panem.forumpl.net/t3163-corinne#49461
https://panem.forumpl.net/t3191-corinne-lancaster
Wiek : 31 lat
Zawód : wiceminister Kultury & bizneswoman
Przy sobie : klucze, dokumenty, telefon, nóż motylkowy.
Obrażenia : złamany kręgosłup moralny, początki leukopenii

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyCzw Lip 30, 2015 9:33 pm

| czasoprzestrzeń
outfit


Miała nadzieję, że swoją dzisiejszą obecnością na tym niecodziennym wydarzeniu, pomoże utorować sobie drogę do awansu, do którego przecież tak niewiele już brakowało. Dziś wystarczyło się pojawić, wypełnić polecenie służbowe bez szemrania, by liczyć na plus od tych z góry. Sumienność, zaangażowanie, pracowitość i odrobinka fałszu były idealnym przepisem na zdobycie wyższego stołka.
A jeśli przy okazji można było napawać się wymierzaniem sprawiedliwości, dlaczego nie poświęcić tych zaledwie kilku godzin ze swojego dnia? Miejsce terrorystów było właśnie tam, gdzie stanęła szubienica, zdaniem Corinne nie zasługiwali oni na nic lepszego, a publiczna egzekucja była doskonałym posunięciem prezydenta. Oko za oko, ząb za ząb, oczywiście zawoalowane w odpowiednią warstwę hipokryzji i większego dobra. Skoro oni mogli strzelać podczas Dnia Wyzwolenia, zawalać mosty i atakować konwoje w biały dzień, należało odpłacić im z nawiązką.
Lancaster nie rozumiała, jak ktokolwiek mógł brać w obronę te szczury z getta, te niedobitki starego systemu, po którym pamięć dawno już powinna przeminąć. Niedola Bezprawnych nie robiła na niej wrażenia, wręcz przeciwnie – gdyby nie spotkało się to z krytycznymi spojrzeniami, Corinne pewnie już dawno wnioskowałaby o nieco inne rozwiązanie sprawy getta, niż tylko przesiedlenie Brudu do Dwunastki.
Z głową pełną podobnych myśli i poczuciem, że cząstka małej zemsty dokona się już niebawem, kobieta pojawiła się w określonym nieco wcześniej miejscu. Zadbała o swój nienaganny wygląd, być może wyróżniając się nieco jasnym futrem w szarej masie rządowców w szarych płaszczach, jednak nie miała zamiaru dopasowywać się do tego trendu. Nie było jej smutno, nie było jej wszystko jedno. Zajmując miejsce w wyznaczonym sektorze, spojrzała w górę i na widok szubienicy uśmiechnęła się tylko lekko pod nosem.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyCzw Lip 30, 2015 9:45 pm

/bilokacja, ale rozmowa kwalifikacyjna była przed egzekucją


To nie tak, że Frans zaniedbywał pracę i dlatego postanowił wyrwać się na chwilę z baru. On to wszystko zaplanował. Rano wywiesił kartkę z ogłoszeniem o zamknięciu Violatora na jeden dzień i że przez trzy dni nie będzie sprzedawany żaden alkohol. Może i wydawało się to szalone i niekorzystne dla finansów dla zwykłej osoby, ale nie dla niego. Stwierdził bowiem, że bycie solidarnym z uciskaną społecznością Getta to tak naprawdę genialna i łatwa inwestycja na przyszłość. Ba, nawet nie Getta, solidaryzowanie się z ludźmi Kolczatki.

Frans chciał zdobyć coś więcej. Coś naprawdę drogocennego, trudnego do zdobycia. Wiedział, że to, czego pragnie trzeba osiągać kroczkami. Chodziło mu o zaufanie ludzi Kwartału, o to, żeby wiedzieli, że jak będą mieli problemy to mogą pojawić się w Violatorze. Że właśnie tam jest schronienie i to nie tylko dla nich, dla wszystkich, którym nie podobała się egzekucja. Wiedział, że samo pojawienie się przed bramą nie zapewni mu oddania, ale był to sygnał: „Jestem tutaj, moi pracownicy też. Nie podoba nam się to”. Po raz pierwszy w swoim życiu był gotów na duże poświęcenie, ryzyko i konsekwencje swoich działań.

Czysta polityka. Tu nie chodziło o pieniądze a o ludzi, ich sumienia, żeby być dokładnym. Frans nie marzył jednak o tym by zastąpić drogiego Pana Prezydenta. On chciał małymi kroczkami go zniewolić. Pierwszym jego planem było zdobycie Getta. Odebrać szanownemu panu T. A. przestraszoną (w większości) ludność Kwartału. Potem nakierować ich przeciwko Prezydentowi. Musiał więc pokazać, że Kolczatka coś dla niego znaczy, nawet jeżeli taki krok mógł spowodować pojawienie się zagrożenia ze strony rządu. Myślał chaotycznie, jak zwykle, ale miał już jakiś plan i cel. Nie wybujały cel, pierwszy cel, który był nieco trudny do wykonania, ale jednak do wykonania!

Krążył jak sęp wokół tłumu z Kwartału podpytując raz po raz przypadkowych ludzi, których kojarzył z racji tego, że byli regularnymi gośćmi Violatora. Dopiero po tym jak szubienice zostały już przygotowane, ustawił się gdzieś w miarę blisko. Musiał mieć doskonały widok na tę egzekucję, bo to nie było tylko wykonanie najsurowszej kary dla dwójki członków Kolczatki. To mógł być początek naprawdę paskudnej, ale sprzyjającej mu rebelii Kwartału. Stąd też bardzo ciężko było mu powstrzymać się od wrednego uśmiechu, ale robił to, niemalże zagryzając sobie wargi w okropnym grymasie.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cordelia Snow
Cordelia Snow
https://panem.forumpl.net/t273-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t3572-cordelia
https://panem.forumpl.net/t1280-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t1611-the-capitol-s-sweetheart
https://panem.forumpl.net/t1369-cord
https://panem.forumpl.net/t1911-cordelia-snow
Wiek : siedemnaście
Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon.
Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you?
Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyCzw Lip 30, 2015 10:10 pm

Wszelkie wiadomości z getta napływały do niej z opóźnieniem, nie miała już swojego informatora, a zdobycie nowego nie było tak prostą sprawą, jak początkowo zakładała. Nie chciała ciągle podpytywać znajomych Strażników Pokoju o to, co słychać za murem, bo w końcu jej zachowanie mogłoby się komuś wydać co najmniej dziwne. A Cordelia nie zamierzała z nikim dzielić się swoimi sekretami, więc w myśl złotej zasady ‘Chcesz coś zrobić dobrze, zrób to sam’, wędrowała pomiędzy gapiami z Dzielnicy i wypatrywała znajomej twarzy po drugiej stronie.
Poranek był mroźny, ludzi na placu przybywało, więc pod nogami ze śniegu robiła się istna plucha. Uważając, by nie wyrżnąć orła na betonie, panna Snow przesuwała się powoli do przodu, bliżej do muru. Rozglądała się nie tylko za Fransem lub jakąkolwiek znajomą twarzą, którą mogłaby wykorzystać jako gońca, ale przy okazji zwracała uwagę na Strażników Pokoju, którzy pilnowali, by bez pozwolenia nikt nie przechodził z sektoru do sektoru.
Czy lepiej będzie zaczepić młodą Strażniczkę, czy starszego mundurowego? Z którym typem postaci miała większe szanse na przedostanie się na drugą stronę i osiągnięcie swoich celów? Być może głowiłaby się nad tym jeszcze dobrych kilka minut, pragnąc opracować jak najlepszą strategię, jednak nagle zauważyła znajomą męską twarz, wykrzywioną w równie znajomym grymasie, na dłuższe zastanowienie się nie było więc czasu. Chciała czym prędzej dostać się do sektora Bezprawnych.
- Przepraszam bardzo – podeszła więc do najbliższego Strażnika i przywitała się uprzejmym tonem – Czy mogłabym dosłownie na chwilę przejść na tamtą stronę, by przywitać się z dawnym nauczycielem? Chyba widziałam go w tłumie.
To przecież prawie nie było kłamstwo, bo dokumenty, które miała dostarczyć, wystawione były na jej dawnego nauczyciela rachunków. Teraz wystarczyło tylko grzecznie spojrzeć w oczy mundurowemu i zdać się na jego łaskę.  

| to ten, poproszę emgie.
Powrót do góry Go down
the leader
Vivian Darkbloom
Vivian Darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1915-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t1402-vivian
https://panem.forumpl.net/t1277-vivian-darkbloom
https://panem.forumpl.net/t602-dziennik-vivian
https://panem.forumpl.net/t627-vivian
https://panem.forumpl.net/t2124-vivian-darkbloom
Wiek : 23
Zawód : Architekt z ramienia rządu i archiwistka w jednym
Przy sobie : Dokumenty, telefon, scyzoryk, odtwarzacz mp3, notes
Znaki szczególne : długie, rude włosy, siatki blizn na nadgarstkach, ledwo widoczne blizny na nozdrzach

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyCzw Lip 30, 2015 11:03 pm

/Kilkanaście dni po wydarzeniach w melinie Dillingera
I Outfit.

Nie dzwoniła. Nie pisała. Nie sprawdzała skrzynki mailowej co pięć minut, licząc na to, że znajdzie wiadomość od Conrada. Korzystała z urządzeń elektronicznych zgodnie z ich przeznaczeniem, tylko raz pozwalając sobie na chwilę słabości; zerknęła wtedy na zdjęcie, przedstawiające ich dwoje i Tima. Muskając palcem ekran, zastanawiała się, czy postąpiła właściwie, porównując go do Gerarda? Wiedziała, że to ubodło go bardziej niż uderzenie w twarz, ale było już za późno i nie mogła cofnąć słów wypowiedzianych w gniewie.
Dopiero po fakcie, gdy wróciła do domu i, zamknięta w łazience, usiłowała zatamować krwotok z nosa, przypomniała sobie, że… Conrad nie wiedział. Nie powiedziała mu jeszcze o tym dniu, kiedy w zamian za pomoc Ethanowi, Gerard obdarzył ją serią uderzeń i bliskim spotkaniem na linii nozdrza – rozżarzone cygaro. Nie umiała mu opowiedzieć o tym, jak się wtedy czuła i jak bała się o przyjaciela; już prędzej wcisnęłaby mu w ręce swój dziennik, w którym opisała to wszystko.
Tęskniła za nim.
Nie powinna tyle myśleć o Dillingerze, który najwidoczniej wolał wybrać swój niepokojący nałóg. Przez pewien czas zastanawiała się nad tym, czy Tim wiedział o problemach przyjaciela – najprawdopodobniej tak, jednak nie widział powodu do tego, by informować o tym swoją dziewczynę. A mimo to, te myśli, wspominanie tych kilku chwil, kiedy zdawało się, że oszukali Los, pomagało jej w oswojeniu się z myślą o tej egzekucji. Musiała tam iść  - choćby dlatego, że nie powinna chować głowy w piasek z powodu kłótni z kimś, kogo kocha. Musiała oswoić się ze śmiercią; to był Kapitol, stolica kraju, nie bure i smutne korytarze Trzynastki, które znała od dziecka.
Opatulona ciepłym płaszczem, pod którym miała zwykłą bluzę z kapturem, zjawiła się na placu. Wszystkie potrzebne jej rzeczy zdążyła poupychać w kieszeniach. Odnalazła jednego ze Strażników i okazała mu swoje dokumenty, po czym pomaszerowała w stronę sektora dla Wolnych Obywateli, na czele którego wyznaczono miejsce dla rządowców.
Och, jak cudownie, szubienica.
Czego właściwie się spodziewała, kata z mieczem rodem z Imperium Osmańskiego? Vivian przekrzywiła głowę, spoglądając na ten nowy element otoczenia; jednak po chwili na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, gdy napotkała znajomą postać.
- Corinne – uśmiechnęła się do brunetki, stając obok. – Wyglądasz szałowo.
Co z tego, że mieli stracić dwie osoby? Jak kiedyś stwierdziła jakaś napotkana w barze dziewczyna, Każda, nawet najbardziej pojebana sytuacja jest dobra do rozmów o modzie.


Ostatnio zmieniony przez Vivian Darkbloom dnia Pią Lip 31, 2015 2:21 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyPią Lip 31, 2015 2:15 am

Kiedy wokół zbierał się coraz większy tłum ludzi, Strażnicy dzielnie stali na swoich miejscach, przypominając bardziej wbite w ziemię posągi niźli żywych ludzi. Tylko ich czujne spojrzenia, które przesuwały się po tłumie, mogły świadczyć o tym, że nie doznali nagłego paraliżu ciał i swobodnie mogli zareagować w razie niebezpieczeństwa. Te zaś było tutaj dosyć mocno przewidywane, bowiem mało kto posiadał jeszcze złudzenia, co do spokojnego przebiegu egzekucji. Jak nie atak terrorystyczny Kolczatki czy misja samobójcza potencjalnego nowego rebelianta, to zrozpaczona rodzina któregoś ze skazańców – matka, ojciec, ktoś z rodzeństwa, zdołowany kochanek…
Wszystkie opcje były możliwe, a zadaniem żołnierzy było to, by wyłapać je odpowiednio wcześnie. Wyłapać i zareagować, nie dopuścić do wybuchu paniki, jaka miała miejsce choćby na ostatnim festynie dobroczynnym. Mieli jasne i przejrzyste zadania. Dokładnie takie, jakie nie pozostawiały miejsca na domysły lub myślenie o wyrzutach sumienia. Oczywiście, że nie byli z kamienia. Mieli emocje, uczucia, ale w tym momencie byli przede wszystkim obrońcami tłumu cywilów.
I to właśnie do kogoś takiego Cordelia miała okazję podejść. Mężczyzny w średnim wieku, nie starego i nie młodego, który po dłuższej chwili przeniósł na nią swoje spojrzenie, wysłuchując w milczeniu to, co miała mu do powiedzenia. Jego pochmurna mina i nieczułe spojrzenie mówiły same za siebie. Wyglądało na to, że zwyczajnie chciałby zignorować dziewczynę, lecz wreszcie się odezwał. Nieczule, oschle, mało przychylnie, ale jednak.
- Ma dokumenty, które uprawniają ją do spotkań? – Bezosobowa, mechaniczna forma pytania nie wydawała się niczym dziwnym przy całej otoczce, jaką Strażnik budował wokół siebie. Niezależnie od tego, czy była to tylko narzucona postawa, czy może wynik natury, nie wyglądało na to, by cokolwiek dobrego mogło wyniknąć z tej rozmowy. Rzeczywistość potrafiła jednak zaskakiwać i, po krótkiej chwili przyglądania się pannie Snow, mężczyzna wreszcie westchnął ciężko, kręcąc przy tym głową.
Który to? Może tu podejść. Inaczej nie przejdziesz, o ile nie masz przepustki.
Powrót do góry Go down
the civilian
Leonard Madden
Leonard Madden
https://panem.forumpl.net/t3237-leonard-madden#50661
https://panem.forumpl.net/t3239-leo
https://panem.forumpl.net/t3238-leonard-madden#50682
https://panem.forumpl.net/t3299-leo#51581
https://panem.forumpl.net/t3314-leonard-madden
Wiek : 27 lat
Zawód : menadżer 'Vanillove' oraz działacz społeczny
Przy sobie : dowód, telefon, prawo jazdy
Znaki szczególne : nieobecne spojrzenie, lekko powiększona tarczyca
Obrażenia : problemy z tarczycą

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyPią Lip 31, 2015 1:34 pm

| niebyt

Nie wiedział, co właściwie tu robił. Gdyby miał lepszy nastrój, zapewne zażartowałby, że ostatnim razem tak bardzo spodobało mu się w gettcie, że wykorzystywał każdą okazję, aby znów się tam pojawić. Niestety w takich okolicznościach raczej nie wypadało się zbyt wiele uśmiechać, więc już z samego rana zastąpił swój niepewny uśmiech nieco bardziej odpowiednim wyrazem twarzy, który udało mu się utrzymać do momentu pojawienia się przy bramie prowadzącej do getta.
Odrobinę zaspanym spojrzeniem zmierzył zarówno ją jak i szubienicę, której już sam widok sprawił, że poczuł zimny dreszcz na plecach. Znów zaczął zastanawiać się, po co właściwie tutaj przyszedł. Nie bawiły go publiczne egzekucje, a zarówno w Vanillowe jak i w domu czekał na niego stos pracy papierkowej – spokojnie więc mógł wypełnić dzisiejszy dzień masą sensownych czynności, lecz mimo to i tak wybrał widok wieszanych zdrajców Panem. Jego lenistwo czasem zaskakiwało jego samego.
Mimowolnie pomyślał o Lennym, który jeszcze do nie tak dawna chował się w jego mieszkaniu. Życie poszukiwanego nie należało do najłatwiejszych, wielu ludzi czyhało na ich głowy oraz ofiarowane za nie nagrody. Gdyby tamtego wieczoru nie zdecydował się sprawdzić dziwnego odgłosu i gdyby jednak złapano poobijanego Bedloe, zapewne zawisłby obok dwójki swoich znajomych. A gdyby złapali i Leo, podczas ukrywania zbiega, mieliby dziś nie dwóch a czterech wisielców. Chociaż może i jego nie potraktowaliby tak źle. Nie należał przecież do Kolczatki, może jakoś wytłumaczyłby strażnikom, że został do tego zmuszony?
Może i brzmiało to dość egoistycznie (w końcu zostawiłby swojego nowego znajomego samego, na łaskę i niełaskę żądnej jego krwi władzy), ale nie miałby zbyt wielkiego wyboru. Wydawało mu się, że nie jest w stanie aż tak narażać się dla innych. Co prawda ostatnimi czasy nie potrafił powstrzymać się przed heroicznymi czynami, lecz w tak skrajnej sytuacji raczej potrafiłby podjąć właściwą decyzję.
No, przynajmniej miał taką nadzieję.
Kiedy przestał już z zadumą przyglądać się ogromnym konstrukcją, zerknął na tłumek ludzi przepychających się do swoich sektorów i ruszył za nim. Już wkrótce przesunął się na schody, ale zdecydował, że zajmie miejsce nieco niżej, więc wcisnął się do rzędu niedaleko sektoru członków Rządu. Nie żeby miał tam jakieś znajomości. Właściwie nawet nie zwracał uwagę na twarze otaczających go ludzi.
Powrót do góry Go down
the leader
Cassian Lancaster
Cassian Lancaster
https://panem.forumpl.net/t3093-cassian-lancaster?nid=1#49688
https://panem.forumpl.net/t3172-relacyjne-cassa
https://panem.forumpl.net/t3173-cassian-lancaster#49692
https://panem.forumpl.net/t3174-cassianowe-wspomnienia#49695
https://panem.forumpl.net/t3175-cassian#49697
https://panem.forumpl.net/t3198-cassian-lancaster
Wiek : 30
Zawód : Wiceminister Finansów i Skarbu Państwa
Przy sobie : Dokumenty, klucze, telefon, drobne, cygaro, zapalniczka
Znaki szczególne : Blizna na prawym policzku.

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyPią Lip 31, 2015 2:52 pm

| chyba z eteru, bo gry są w retro ;=; ale no, po nich

To miał być czas zmarnowany. Byłem tego pewien już od pierwszej chwili, nie musiałem nawet zerkać w stronę tłumu, spoglądać na szubienice by w mojej głowie pojawiło się multum opcji w jaki inny sposób mógłbym wykorzystać upływające godziny. I by wiedzieć jak bardzo nie chcę być w tym miejscu. Perspektywa przyglądania się publicznej egzekucji napawała mnie czystym obrzydzeniem i niechęcią, nienawidziłem przemocy używanej w taki sposób, nie chciałem być częścią czegoś, co znowu kierowało moje myśli w stronę Igrzysk. Bo czy w końcu w dzisiejszej egzekucji nie było podobieństwa do koszmaru sprzed lat? Czy wtedy dzieci nie były zmuszane do zabijania się pod okiem publiczności w podobnym celu do tego, który przyświecał dzisiejszemu wydarzeniu? I w tym, i w tym przypadku chodziło przecież o zastraszenie tłumu. Zadbanie, by ludzie nie wychylali się zbytnio, by dostali swoje ostrzeżenie, przestrogę mającą powstrzymać ich przed buntem.
Nie uważałem, co prawda, że nie zasłużyli na karę, wręcz przeciwnie, złamali prawo i ponosili za to odpowiedzialność. Sami sobie byli winni. Jednakże, cały ten teatrzyk... Skrzywiłem się nieznacznie, po czym westchnąłem i pokręciłem głową. Jakkolwiek nie czułbym się obrzydzony tym działaniem musiałem być jego świadkiem. A zwlekanie nie miało mi pomóc. Sięgnąłem po płaszcz leżący na fotelu obok, po czym wysiadłem z samochodu. Pora się zbierać.
Nie zwracałem uwagi na mijane osoby, a przynajmniej nie na dłużej, przebiegałem jedynie wzrokiem po ich twarzach, jednak, kiedy nie dostrzegłem wśród nich nikogo bliższego, zaraz się odwracałem. Dopiero, kiedy wkroczyłem w sektor rządowy wytężyłem wzrok, intensywniej się już rozglądając, a gdy w końcu dostrzegłem Corinne szybko ruszyłem w jej stronę. Jej towarzystwo miało być jedyną jasną stroną tego wydarzenia.
Fakt, iż nie stała sama był jedyną rzeczą, która powstrzymała mnie od delikatnego ucałowania jej na powitanie. Zamiast tego zatrzymałem się w pewnej odległości od siostry, witając ją skinieniem głowy i ciepłym spojrzeniem.
- Cori - odezwałem się jeszcze, wchodząc głosem w lekko już zdystansowane nuty, które zawsze pojawiały się, gdy towarzyszył nam ktoś mi obcy. - Dzień dobry, pani...? - dodałem, urywając pod koniec swoją wypowiedź, zerkając na nieznajomą kobietę z uprzejmym zainteresowaniem.


Ostatnio zmieniony przez Cassian Lancaster dnia Pią Lip 31, 2015 5:37 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
the leader
Valerie Johanna Angelini
Valerie Johanna Angelini
https://panem.forumpl.net/t2798-valerie-johanna-angelini#42848
https://panem.forumpl.net/t3074-it-s-the-beat-that-my-heart-skips-when-i-m-with-you#47605
https://panem.forumpl.net/t3075-valerie-j-angelini#47607
https://panem.forumpl.net/t3076-walka#47608
Wiek : 45
Zawód : minister zdrowia, dyrektor szpitala, właściciel firmy w D8
Przy sobie : drobna apteczka, morfalina, przepustka, telefon

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyPią Lip 31, 2015 3:46 pm

//jakoś po spotkaniu w szpitalu

Zaczęło się – stwierdziłam niechętnie, pozostawiając aktualnie tę myśl samej sobie i nie wypuszczając jej na świat. Mniemałam jednak, że pewnie niebawem i tak powtórzę to samo któremuś z moich rządowych przyjaciół. Bo czyż ten śnieg nie był uciążliwy? Nawet w tych drobnych ilościach? Plucha, chłód, spore kolejki w przychodni i pełno zarazków! – wizytówka zimy.
Powstrzymałam prychnięcie, gdyż zaliczałoby się ono do niezbyt eleganckich zachowań. Zapłaciłam taksówkarzowi i czym prędzej wyskoczyłam z samochodu, czym prędzej kierując się do miejsca egzekucji. Życie w wiecznym biegu mogło należeć do uciążliwych, jednakże w moim przypadku było wybawieniem. Lepiej jest mieć sporo ważnych spraw i intryg na głowie niż siedzieć w domu i przechodzić kolejne załamania. Ugh! Nie lubiłam wspominać tamtego okresu, dlatego wyrzuciłam to sobie z główki, otulając się szczelniej czarnym jak noc i drogim jak wypłata przeciętnego Kapitolińczyka, szalikiem. Oczywiście pełnoprawnego Kapitolińcyzka! Wszystkie guziki czarnego, dopasowanego do mojej talii, płaszczyka zostały już wcześniej zapięte. Valerie Angelini meldowała gotowość do walki z zimą! I z gazetami plotkarskimi!
Huhuhu! Zimno! – rzuciłam z szerokim uśmiechem, podchodząc do drobnej grupki rządowców, wśród których rozpoznałam Lancasterów. Na chwilę zdjęłam okulary przeciwsłoneczne zabrane z mieszkania z myślą o egzekucji. Nie chciałam przecież, by ktoś uchwycił błysk pasji w moich oczach, gdy życie ucieknie z tych buntowniczych serduszek. Miałam wizytówkę zbyt delikatnej kobietki, by pozwolić sobie na ukazanie choćby cienia sadyzmu. Ciepły uśmiech, czyste serce, delikatna niewinność zmieszana z zapracowaniem – moja wizytówka.
Witajcie, kochani! – przywitałam się z nimi skinieniem głowy, darując już sobie cmoknięcia w policzek. – Valerie Angelini – dodałam równie lekko, wyciągając dłoń w kierunku nieznanej sobie dziewczyny. Miałam wrażenie, że gdzieś ją już mijałam... Cóż, z pewnością gdzieś w rządzie.
Powrót do góry Go down
the civilian
Cordelia Snow
Cordelia Snow
https://panem.forumpl.net/t273-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t3572-cordelia
https://panem.forumpl.net/t1280-cordelia-snow
https://panem.forumpl.net/t1611-the-capitol-s-sweetheart
https://panem.forumpl.net/t1369-cord
https://panem.forumpl.net/t1911-cordelia-snow
Wiek : siedemnaście
Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka
Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon.
Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you?
Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyPią Lip 31, 2015 3:59 pm

Musiała wziąć głęboki oddech, jeśli nie chciała spiorunować Strażnika wzrokiem i tym samym podpaść mu oraz zaprzepaścić wszelkie szanse na powodzenie swojej misji. Przez krótką chwilę nie odzywała się wcale, a niech nawet uzna ją za niedorozwiniętą, ale po prostu musiała ułożyć sobie w głowie mniej wulgarną wersję odpowiedzi, niż ta, która cisnęła jej się na usta.
Przestąpiła z nogi na nogę, dłonie wsunęła do kieszeni płaszcza i po chwili wyciągnęła swoje dokumenty i podała je Strażnikowi.
- Przepustki? Wydawało mi się, że zniesiono je tuż przed wywózkami – odparła cierpliwie, chociaż najchętniej docisnęłaby twarz mężczyzny do tablicy z obwieszczeniami, przy okazji rozbijając ją w drobny mak – Tu są moje dane, może pan je zanotować, wizyta to kwestia kilku minut, za nic nie chciałabym zostać tam dłużej.
Skoro już udało jej się stamtąd wydostać, nie miała zamiaru na wczasy w getcie. Zagryzła wargi, próbując wymyśleć jakikolwiek sposób, by jednak postawić na swoim. Jeśli Strażnik zawołałby Fransa tutaj, na pewno nie mogłaby mu bezpiecznie przekazać dokumentów, ściągnęliby też na siebie zbytnią uwagę. Snow postanowiła więc wciąż grać kartą słodkiej idiotki, przymilając się do mundurowego.
- Proszę, bardzo mi zależy. Dostałam się na studia i chciałabym mu za to podziękować. Może pan wziąć coś w zastaw? Mój dowód albo zegarek? – zaproponowała, spoglądając na Strażnika i oceniając, czy nie posunęła się na tyle daleko, że odebrałby to jak łapówkę. Chociaż, gdyby chciał pieniądze w zamian za przepuszczenie jej… cóż, sięgnęłaby do portfela bez zastanowienia.
Powrót do góry Go down
the leader
Corinne Lancaster
Corinne Lancaster
https://panem.forumpl.net/t3097-corinne-lancaster-budowa#48005
https://panem.forumpl.net/t3162-corinne#49456
https://panem.forumpl.net/t3161-corinne-lancaster
https://panem.forumpl.net/t3163-corinne#49461
https://panem.forumpl.net/t3191-corinne-lancaster
Wiek : 31 lat
Zawód : wiceminister Kultury & bizneswoman
Przy sobie : klucze, dokumenty, telefon, nóż motylkowy.
Obrażenia : złamany kręgosłup moralny, początki leukopenii

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 EmptyPią Lip 31, 2015 4:39 pm

Czy ukazanie egzekucji publicznie było epatowaniem przemocą? Dawniej ludzie rokrocznie oglądali rzeź niewinnych dzieci, obstawiając zakłady i walcząc o spotkania ze Zwycięzcami, a teraz słuszne wykonanie kary wzbudzało odgłosy sprzeciwu. Komu mogło chodzić o rzeczywistą naukę wyciągania wniosków z przeszłości? Chyba tylko hipokrytom, a Corinne uważała, że w całym mieście nie było teraz osoby, która miałaby prawdziwe podstawy ku temu, by oprotestować decyzję prezydenta. Mieszkańcy stolicy, oczywiście ci pełnoprawni, dość już wycierpieli się z rąk Kolczatki, działającej rzekomo po to, by pomagać uciśnionemu brudowi. Gdyby chodziło o przerzucanie paczek z jedzeniem przez mur, Lancaster zapewne nie byłaby tak cięta, jednak rozchodziło się przecież o zamach, otwarty i jawny przejaw terroryzmu w biały dzień. Dla takich ludzi nie powinno się mieć litości.
Upewniła się, że zajęła jedno z lepszy miejsc, nie na samym przodzie, ale też nie całkowicie z tyłu. Widok na szubienicę miała doskonały, podobnie jak na wejście do sektora rządowców, rudą głowę Vivian zauważyła więc odpowiednio wcześnie i zdążyła przywitać kobietę lekkim uśmiechem.
- Dziękuję, ja za to uwielbiam twój płaszcz – odpowiedziała na komplement i odwdzięczyła się podobnym, w stu procentach szczerym, bowiem okrycie panny Darkbloom naprawdę jej się podobało.
Nie zdążyły jednak odbyć powitalnej pogawędki, czy wymienić się ploteczkami, bo oto na horyzoncie pojawił się brat bliźniak Corinne, a siostra natychmiast wyczytała z jego twarzy, że niespecjalnie radowała go obowiązkowa obecność Rządu podczas egzekucji.
- Cassian – pełnym imieniem i niemal niewidzialnym skinieniem głowy dopełniła przedstawienia. W takim towarzystwie wszakże zawsze zachowywali się odrobinę powściągliwie, zresztą wylewne przywitania nie pasowały do okoliczności.
Co innego odpowiedź na szeroki uśmiech Valerie, która nadeszła chwilę później. Lancaster lubiła panią minister, choć pobudki ku temu nie były początkowo zbyt szlachetne, bo interesowne. Z biegiem czasu jednak przekonała się do blondynki, pozwoliła więc odpowiedzieć żartem na jej powitanie:
- Próbowałaś przeforsować użycie zastrzyku, czy też czekałaś ta to przedstawienie? – zagadnęła, jednocześnie bez słowa robiąc miejsce bratu, by stanął obok niej.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Brama główna - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Brama główna   Brama główna - Page 5 Empty

Powrót do góry Go down
 

Brama główna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 8Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

 Similar topics

-
» Główna ulica
» Główna ulica
» Kwatera główna
» Sala główna
» Główna Ulica

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Getto-