IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Kwatera główna

 

 Kwatera główna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Kwatera główna   Kwatera główna EmptyCzw Paź 24, 2013 11:18 pm


Wygląda imponująco, prawda? Zwłaszcza, że udało się ją stworzyć z niczego w kilka miesięcy. Używana rzadko, głównie przed większymi akcjami, które wymagają zaangażowania większej ilości członków. Szyby wykonano z hartowanego szkła, na wszelki wypadek.
Powrót do góry Go down
the pariah
Lennart Bedloe
Lennart Bedloe
https://panem.forumpl.net/t1909-lennart-bedloe
https://panem.forumpl.net/t936-lenny-ego
https://panem.forumpl.net/t1298-lennart-bedloe
https://panem.forumpl.net/t1000-lenny
Wiek : 24 lata
Zawód : Artysta malarz
Przy sobie : nóż ceramiczny, gaz pieprzowy

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptyPią Lis 01, 2013 7:08 pm

Już pod sam koniec drogi do drzwi zaczął się zastanawiać, czy nie popełnił błędu rozmyślając, co za zadanie mogli mu przydzielić. Chyba miał zbyt bujną wyobraźnię i chyba go poniosło… No bo przecież na pierwszej misji chyba nie każą mu kogoś zabić? Żywił szczerą nadzieję, że w ogóle nie będą żądać od niego czegoś takiego. Nawaliłby wtedy bez dwóch zdań, nie byłby zdolny do takiego czynu. Odebranie komuś życia nie wchodziło w ogóle w grę… no chyba, że w ostatecznej obronie własnej, kiedy po prostu nie byłoby innego wyjścia, ale osobiście wolałby, żeby nigdy nie musiał stanąć przed takim wyborem.
Przez drzwi przeszedł więc zdecydowanym krokiem, ale ze skwaszoną miną, próbując sobie wmówić, że nic takiego nie będą kazali mu robić. Kiedy zorientował się, że odźwierny jest odźwierną, w dodatku bardzo ładną, natychmiast na jego ustach pojawił uśmiech, ten z gatunku sympatycznych.
Absolutnie żadnych, moja pani – odparł, przystanął i lekko się skłonił, w ramach przywitania, jak na szlachcica witającego się z damą przystało. – Myślę również, że nikt mnie nie śledził. – Postałby i porozmawiał z nią dłużej, ale sama zwróciła uwagę, żeby udał się już na spotkanie z Malcolmem, więc od razu skierował tam swoje kroki. Uśmiechnął się jednak, kiedy postanowiła dotrzymać mu przez chwilę towarzystwa. Dopiero teraz zorientował się, że naprawdę długo, jak na niego, z nikim nie rozmawiał. Wczoraj chyba tylko z Josephem i nie była to zbyt dobra rozmowa… Próbował nie wyobrażać sobie, jak Salinger wyrzuca jego obraz do śmieci, ale ten widok natrętnie do niego powracał.
Właściwie to nie wiem, nie dostałem żadnych informacji na ten temat. To ma być moje pierwsze zadanie, więc nie wydaje mi się, żebym brał tak od razu udział w jakiejś akcji… – tu zawiesił głos, bardzo umiejętnie dając dziewczynie czas na to, by potwierdziła jego słowa (i rozwiała obawy) chociażby skinieniem głowy – … ale zobaczymy, nie zakładam niczego z góry. Życzę miłego dnia i mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy – dodał z uśmiechem, znów lekko się kłaniając, kiedy dotarli do Kwatery. Przed samymi drzwiami wziął głęboki wdech i wszedł do środka. Malcolma jeszcze nie było, więc zatrzymał się mniej więcej gdzieś na środku pomieszczenia, ukradkiem rozglądając się wokoło.
Powrót do góry Go down
Malcolm Randall
Malcolm Randall
https://panem.forumpl.net/t1898-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1374-malcolm
https://panem.forumpl.net/t1373-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1796-malcolm
Wiek : 39 lat
Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptyPią Lis 01, 2013 9:28 pm

Pojawił się w Kwaterze zaraz za Lennartem. Nie wyglądał jak zwyczajny buntownik - bardziej jak mężczyzna, który wrócił właśnie z oficjalnego spotkania w dobrej knajpie, co w gruncie rzeczy było prawdą. Zaraz po przekroczeniu progu zrzucił jednak z siebie marynarkę, wieszając ją na oparciu jednego z prostych krzeseł, a uprzednio wyjmując z wewnętrznej kieszeni dwie fotografie, które na razie położył na stoliku.
- Bedloe - przywitał się krótko, wyciągając przed siebie otwartą dłoń i ukradkiem przyglądając się chłopakowi. Był wśród nich od niedawna, ale Malcolm pokładał w nim pewne nadzieje. - Dziękuję, że zjawiłeś się tak szybko, sprawa jest pilna. Wydaje mi się, że lepiej kuć żelazo póki gorące.
Odsunął się nieco na bok, robiąc mężczyźnie miejsce obok siebie, po czym nachylił się nad stolikiem. Odwrócił pierwszą z fotografii wierzchem do góry. Przedstawiała ciemnowłosą, ładną kobietę nieco po czterdziestce, ubraną w szarą kurtkę charakterystyczną dla członków podziemia. Zdjęcie zrobiono z zaskoczenia, najprawdopodobniej ktoś właśnie ją zawołał, bo odwracała się przez ramię, szukając wzrokiem osoby, stojącej za obiektywem. Na ustach malowało się coś w rodzaju uśmiechu. - To Cathleen Breefling - wyjaśnił Malcolm. Przez jego twarz przebiegł ledwie widoczny skurcz. - Drugi dowódca Kolczatki. Nie poznałeś jej, wpadła po masakrze nad Moon River i została stracona kilka dni temu. - Przerwał na chwilę, po czym sięgnął po drugą fotografię. Ta przedstawiała dziewczynę w wieku około dwudziestu lat, również ciemnowłosą, uchwyconą w pobliżu muru, otaczającego getto. - A to Lophia, jej córka. I jednocześnie - twoje nowe zadanie. - Wyprostował się, rzucając spojrzenie w stronę rozmówcy. - Mamy uzasadnione podstawy żeby twierdzić, że znajduje się po naszej stronie. Zapewne wie też już, że Coin zamordowała jej matkę, i zapewne będzie też chciała wiedzieć, dlaczego. Chcę, żebyś ją odnalazł i przekonał do dołączenia do Kolczatki. Jeśli już zdecyduje się cię wysłuchać, raczej nie powinieneś mieć z tym problemów, ale uważaj - nikt niepowołany nie może się o tym dowiedzieć. Cathleen od dawna działała w opozycji, mogą podejrzewać, że wciągnęła w nią również Lophię i pewnie ją obserwują. - Zebrał obie fotografie ze stolika, przyjrzał im się raz jeszcze, po czym jedną z nich schował z powrotem do kieszeni, a drugą przesunął w kierunku Lennarta. - Dasz radę?
Powrót do góry Go down
the pariah
Lennart Bedloe
Lennart Bedloe
https://panem.forumpl.net/t1909-lennart-bedloe
https://panem.forumpl.net/t936-lenny-ego
https://panem.forumpl.net/t1298-lennart-bedloe
https://panem.forumpl.net/t1000-lenny
Wiek : 24 lata
Zawód : Artysta malarz
Przy sobie : nóż ceramiczny, gaz pieprzowy

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptySob Lis 02, 2013 12:43 pm

Malcolm – przywitał się, ściskając jego dłoń i zerkając nieco zazdrośnie na jego marynarkę. Och, co on by dał za ponowną możliwość chodzenia w marynarkach lub mniej oficjalnych, ale porządnych(drogich) ubrań. Niestety nie było go na to stać, mógł tylko wzdychać i od czasu do czasu pochodzić sobie w jedynym zestawie ciuchów, jaki mu został sprzed rebelii, a na co dzień musiał się zadowolić szaroburym ubraniom wątpliwej jakości. Na jego podziękowania (które pewnie były zwykłą kurtuazją, ale nie przeszkodziło to Lenny’emu jakoś zareagować) zrobił minę pod tytułem „Nie ma o czym mówić, naprawdę, stawianie się tutaj na Twoje wezwanie to czysta przyjemność”, ale w myślach wymieniał rzeczy, którymi zajęcie się nie byłoby dla niego przyjemnością. Powoli zbliżył się do stolika, zerknął na zdjęcie, jakie mężczyzna obrócił teraz do góry i z uwagą słuchał, co do niego mówił.
Breefling… skądś kojarzył to nazwisko, ale w chwili obecnej nie bardzo wiedział skąd. Zagadka rozwiązała się, kiedy Malcolm pokazał mu drugie zdjęcie, przedstawiające dziewczynę, którą kiedyś miał okazję się zaopiekować.
Lophia! Znam ją! – stwierdził głośniej niż w ogóle zamierzał. – To znaczy znałem, kiedyś. Krótko, bo później wyjechała z Kapitolu, ale powinna mnie pamiętać, tak sądzę… - wyjaśnił, przyglądając się fotografii. Odkąd skończyła szesnaście lat niewiele się zmieniła, nie powinien mieć problemów z rozpoznaniem jej na ulicy. – Dam radę, oczywiście, że dam. – Podniósł głowę, by nawiązać kontakt wzrokowy z Randallem. – To nie powinno być trudne… aż tak. Możesz na mnie polegać – stwierdził, kiwając jeszcze głową na potwierdzenie swoich słów. – Mam pytanie: wiesz, w jakich miejscach najczęściej się pojawia? I czy będę musiał przedostać się do Dzielnicy Rebeliantów? Bo ona chyba tam mieszka, prawda? Czy mam na nią poczekać w KOLCu? Chyba, że wybierze się na memoriał… po śmierci matki to prawdopodobne, że się tam pojawi… Gdybym ją tam zagadał, to nie powinno to wzbudzić żadnych podejrzeń… – mruczał już bardziej do siebie, niż do Malcolma, z miejsca biorąc swoją misję bardzo na poważnie.
Powrót do góry Go down
Malcolm Randall
Malcolm Randall
https://panem.forumpl.net/t1898-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1374-malcolm
https://panem.forumpl.net/t1373-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1796-malcolm
Wiek : 39 lat
Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptySob Lis 02, 2013 7:53 pm

Mężczyzna przez chwilę słuchał w milczeniu wypowiedzi Lennarta i wyglądało na to, że sam także zastanawia się nad najlepszym rozwiązaniem. Lekką ulgę przyniósł mu fakt, że chłopak tak ochoczo zdecydował się podjąć zadania - większość nowych rekrutów oczekiwała od razu szeroko zakrojonych akcji z bronią w ręku, na stosunkowo proste, acz równie ważne polecenia reagując sceptycznie.
- Mamy jej adres - powiedział w końcu, w zamyśleniu drapiąc się po brodzie. - Jeśli zdecydujesz się odwiedzić ją w Dzielnicy Rebeliantów, załatwimy ci fałszywe dokumenty i przepustkę. - Zabrał dłoń, którą wcześniej opierał się o stolik i zrobił kilka kroków w przód i w tył. Zawsze lepiej myślało mu się, kiedy był w ciągłym ruchu. - Memoriał... To też dobry pomysł, będziesz musiał tylko uważać, żeby nikt was nie podsłuchał, ale myślę że wtedy będę mógł posłać tam kilku dodatkowych ludzi, dla zabezpieczenia. Większość z nas będzie tam tak czy inaczej. - Przerwał, obracając się ponownie w stronę Lennarta i rozkładając ręce na boki. - Ostateczną decyzję pozostawiam tobie, daj nam tylko znać. Właściwie i tak powinniśmy prędzej czy później załatwić ci fałszywki, tylko straciliśmy ostatnio jednego fałszerza i teraz ledwo ciągniemy z dokumentami. - Wepchnął dłonie z powrotem do kieszeni, po czym przysiadł na jednym ze stolików, mierząc jedynie rozmówcę wzrokiem.

Powrót do góry Go down
the pariah
Lennart Bedloe
Lennart Bedloe
https://panem.forumpl.net/t1909-lennart-bedloe
https://panem.forumpl.net/t936-lenny-ego
https://panem.forumpl.net/t1298-lennart-bedloe
https://panem.forumpl.net/t1000-lenny
Wiek : 24 lata
Zawód : Artysta malarz
Przy sobie : nóż ceramiczny, gaz pieprzowy

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptySob Lis 02, 2013 10:34 pm

Lenny obawia się szeroko zakrojonych akcji z bronią w ręku, dlatego on z ulgą przyjął fakt, że dostało mu się tak niewinne zadanie. Przynajmniej nie naraża swojego życia (choć właściwie naraża je należąc do Kolczatki, nieważne), a robi rzeczy równie istotne jak akcje dywersyjne czy podobne.
Myślę jednak, że memoriał byłby najlepszym wyjściem. Wtedy nikt zagadujący do niej nie powinien wzbudzić zainteresowania, a słowa mogą zniknąć w gwarze tłumu – wyjaśnił swój punkt widzenia nieco zamyślonym tonem, wizualizując sobie całą sytuację. – To nawet bezpieczniejsze niż wizyta w Dzielnicy Rebeliantów – stwierdził, zerkając na Malcolma. Przestał nachylać się nad stolikiem, a kiedy mężczyzna od niego odszedł, oparł się o mebel biodrem. Na słowa Randalla o utracie fałszerza w oku Lenny’ego pojawił się krótki błysk, a przez głowę przeszła pewna myśl. Fałszerz był po prostu idealnym stanowiskiem dla kogoś, kto w poważniejszych akcjach nie czuł się zbyt dobrze. Całkiem bezpieczne(względnie) zajęcie… Lennart podrapał się po policzku, wyraźnie intensywnie nad czymś się zastanawiając, przez co na dłuższą chwilę w pomieszczeniu zapadła cisza.
Jestem genialnym malarzem – zaczął, jak to miał w zwyczaju, bez absolutnie żadnej skromności. – Z podrabianiem miałem już do czynienia - moich falsyfikatów nie odróżniłbyś od oryginałów. Z fałszowaniem czyjegoś charakteru pisma nie mam najmniejszych problemów. Do dokumentów musiałbym przejść szkolenie, ale uważam, że świetnie dałbym sobie radę. Dlatego jeśli nikogo nie moglibyście znaleźć… polecam się. – Większą część wypowiedzi cechowała pewność siebie podszyta arogancją, którą pewnie dało się słyszeć nawet niezbyt się wysilając. Cóż, w kwestii malarstwa i swoich dzieł nigdy nie grzeszył skromnością. Dopiero w ostatnim zdaniu zabrzęczała niepewność i prośba, wskazujące na to, że Lenny naprawdę chciałby się sprawdzić w roli fałszerza.
Powrót do góry Go down
Malcolm Randall
Malcolm Randall
https://panem.forumpl.net/t1898-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1374-malcolm
https://panem.forumpl.net/t1373-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1796-malcolm
Wiek : 39 lat
Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptySob Lis 02, 2013 10:58 pm

Pokiwał głową, uważnie obserwując Lennarta. Jego argumentacja miała sens - jak to się mówi, pod latarnią zawsze najciemniej. Wątpił, żeby ktoś podejrzewał Kolczatkę o próbę rekrutowania członków pod samym nosem władzy, co więcej, na oficjalnej uroczystości, odbywającej się w miejscu niedawnego zamachu. No i sama Lophia będzie czuła się bezpieczniej, przebywając w tłumie ludzi, niż jakby mężczyzna odwiedził ją w mieszkaniu. Naruszanie prywatności nigdy nie budziło zaufania.
- Świetnie - skwitował w końcu, podnosząc się z powrotem do pozycji pionowej. Miał zamiar opuścić pomieszczenie i znaleźć jakieś normalne ubrania do przebrania, ale wyraz twarzy Lennarta zatrzymał go jeszcze w miejscu. Spojrzał na niego z zainteresowaniem, bo chłopak najwidoczniej w świecie usilnie nad czymś się zastanawiał.
Odezwał się, kiedy Malcolm zaczynał się już niecierpliwić.
Uśmiechnął się pod nosem, krzyżując ręce na klatce piersiowej i przysłuchując się słowom młodego malarza. Kiedy skończył, bez słowa podszedł do jednej z szafek stojących przy wejściu do Kwatery i wyciągnął z nich plik blankietów. Niektóre z nich stanowiły kopie (oryginały?) kapitolińskich dowodów tożsamości, drugie były tylko niewiadomego pochodzenia czystymi podkładami, gotowymi, by je wypełnić. Mężczyzna położył jedne i drugie na stoliku.
- Myślisz, że dałbyś radę je skopiować? - zapytał z wyraźnym zainteresowaniem. - Chodzi głównie o odwzorowanie pieczątki. To chyba najtrudniejsza część - dodał, wskazując palcem na czerwony, skomplikowany wzór, zamknięty w okręgu i nabity na każdy z dokumentów.

Powrót do góry Go down
the pariah
Lennart Bedloe
Lennart Bedloe
https://panem.forumpl.net/t1909-lennart-bedloe
https://panem.forumpl.net/t936-lenny-ego
https://panem.forumpl.net/t1298-lennart-bedloe
https://panem.forumpl.net/t1000-lenny
Wiek : 24 lata
Zawód : Artysta malarz
Przy sobie : nóż ceramiczny, gaz pieprzowy

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptyNie Lis 03, 2013 10:40 pm

Uśmiechnął się tylko słysząc, że Malcolmowi spodobał się jego pomysł. W sumie czemu miałby się nie spodobać, Lenny wiedział, że był dobry, a w dodatku bezpieczniejszy, niż wybranie się do Dzielnicy Rebeliantów. Nie ufał swoim reakcjom i na ulicy mógłby się zachowywać podejrzanie nerwowo – inną sprawą jest wymykać się tam i sprzedawać obrazy, a inną wybrać się z misją od dowódcy Kolczatki. Niepotrzebnie zacząłby sobie wyobrażać, że wszyscy Strażnicy dokładnie wiedzą, że ma fałszywe dokumenty i kto go przysłał. Zdradziłby się pewnie czymś całkowicie głupim. Co innego jest być przyłapanym na sprzedawaniu obrazów nie tam, gdzie trzeba, a co innego jest być złapanym jako buntownik. Jednocześnie zdawał sobie sprawę, że powinien ćwiczyć jak zachowywać się naturalnie w stresowych sytuacjach, bo z pewnością jeszcze nie raz wybierze się do Dzielnicy z fałszywymi dokumentami, no ale… na wszystko przyjdzie czas.
Kiedy skończył bardzo profesjonalnie zachwalać swoje umiejętności, bez słowa przyglądał się, jak Malcolm podchodzi w milczeniu do jakiejś szafki i coś z niej wyciąga. Chwilę później okazało się, że to dokumenty do sfałszowania, przez co Lenny wyraźnie się ożywił. Momentalnie się wyprostował, po czym chwycił jeden blankiet i z uwagą przyjrzał się pieczątce. To na tym miałaby polegać robota fałszerza? Na podrabianiu pieczątek?
Nie ma problemu – stwierdził po chwili bardzo pewny siebie, nadal przyglądając się czerwonemu wzorowi. – Z odpowiednim tuszem i chwilą skupienia jestem w stanie to zrobić – powiedział, podnosząc głowę i patrząc na Randalla. W myślach już pracował na odwzorowaniem pieczątki, na razie na brudno, by absolutnie niczym nie różniła się od tej na prawdziwym dokumencie. Jeśli jego robota miałaby polegać głównie na kopiowaniu pieczątki, to naprawdę uważał, że da sobie radę.
Powrót do góry Go down
Malcolm Randall
Malcolm Randall
https://panem.forumpl.net/t1898-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1374-malcolm
https://panem.forumpl.net/t1373-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1796-malcolm
Wiek : 39 lat
Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptyPon Lis 04, 2013 5:05 pm

Zaczynał odnosić wrażenie - może złudne, może nie - że wreszcie powoli wychodzi na prostą. Odkąd Strażnicy Pokoju złapali Cathleen, bardziej rozsądną i zaangażowaną część dowództwa, wszystko zaczęło się sypać. Zaraz po niej stracili swojego najlepszego fałszerza, dwóch łączników i niemal otarli się o namierzenie wejścia do bunkra - a cały tej bajzel w ciągu zaledwie tygodnia od masakry na moście. Masakry, która kosztowała ich więcej, niż sama była warta.
Uśmiechnął się nieznacznie i z zadowoleniem kiwnął głową.
- Świetnie - powiedział, przyglądając się jak Lennart wprawnym okiem ocenia poziom skomplikowania wzoru na pieczątce. Wydawał się bardzo pewny siebie, ale może naprawdę był tak dobry, jak twierdził? Jeśli tak - tym lepiej dla nich, jeśli nie - z całą pewnością szybko nauczy się wszystkiego, co konieczne. - To na początek - dodał, wskazując ręką na blankiety. - Stałe przepustki są bardziej skomplikowane. Wymagają dwóch podpisów, urzędnika wydającego i dowodzącego Strażników Pokoju po stronie Kwartału. Trzeba z tym uważać, nie możemy wydawać zbyt wielu dokumentów na to samo nazwisko, bo zrobi się szum. - Znów oderwał się od stolika, przeszedł kilka kroków i chwycił jedną ręką przewieszoną przez krzesło marynarkę. - Najtrudniejsze, ale i najbardziej wartościowe są legitymacje Strażników, ale blankiety pod nie są praktycznie nie do zdobycia, więc na razie nie musisz się nimi przejmować. Poćwicz nad tym. No i nie zapominaj o głównym zadaniu. - Rzucił Lennartowi przelotne spojrzenie. - Sprowadzenie tu Lophii to w tej chwili nasz priorytet. - Zerknął na cyferblat tkwiącego na jego ręce zegarka. - Masz jeszcze jakieś pytania?
Powrót do góry Go down
the pariah
Lennart Bedloe
Lennart Bedloe
https://panem.forumpl.net/t1909-lennart-bedloe
https://panem.forumpl.net/t936-lenny-ego
https://panem.forumpl.net/t1298-lennart-bedloe
https://panem.forumpl.net/t1000-lenny
Wiek : 24 lata
Zawód : Artysta malarz
Przy sobie : nóż ceramiczny, gaz pieprzowy

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptyCzw Lis 07, 2013 9:24 pm

Przepraszam, że dopiero teraz :c To naprawdę z przyczyn zupełnie niezależnych ode mnie :c

Będę się uczył wszystkiego po kolei, dokładnie. Wkrótce będę niezastąpiony – stwierdził bynajmniej nie żartobliwie, a jak najbardziej serio. Był naprawdę rad, że Malcolm zdecydował się powierzyć mu takie zadanie, taką odpowiedzialność. W końcu fałszerz to nie byle kto, od jego pracy też wiele zależy! A przy okazji może sobie siedzieć gdzieś w bezpiecznej kryjówce i niczym się nie przejmować. No chyba, że zdecyduje się pójść na jakąś misję, wystawić na niebezpieczeństwo, pokazać, że szlachta też się angażuje w jakieś akcje zbrojne, szpiegowskie, czy jeszcze inne, stać na czele tłumu, tylko że trochę z tyłu. Arystokracja w końcu powinna pokazać, że jakoś działa, zachęcać zwykłych ludzi do działania, angażowania się (chociaż w przypadku opozycji, która działa w tajemnicy, trochę o to trudno, ale mimo wszystko…)!
Lophia już jest nasza! Wątpię, żeby miała jakieś obiekcje przed przystąpieniem do Kolczatki, a nawet jeśli, to użyję mojego niesamowitego daru przekonywania! – wyszczerzył zęby, mówiąc na poły żartobliwie, na poły poważnie, prężąc dumnie pierś, chcąc pokazać, że takie zadanie to dla niego pestka, zrobi to z przyjemnością, i że można na nim polegać, nie zawiedzie.
Miałbym jedno pytanie: jako fałszerz gdzie pracuję? W domu, załatwicie mi wszystko, co potrzeba, czy jest jakieś specjalne miejsce? – zapytał, pamiętając, że przecież w filmach, jakie oglądał, fałszerze pracowali w jakiś małych pomieszczeniach, do których wchodziło się przez drzwi ukryte w szafie na ubrania. Ciekawy był, czy tutaj też praktykują podobne rzeczy. Siedzenie w takim pomieszczeniu na pewno byłoby bezpieczniejsze, niż trzymanie tego wszystkiego w mieszkaniu (a nuż go znowu Jospeh znowu znienacka w mieszkaniu przyłapie, kiedy on będzie pracował nad jakąś pieczątką. To nie byłoby fajne, chyba musiałby go wtedy zabić, żeby go nie wydał… albo czymś zaszantażować), ale z drugiej strony… prędzej czy później zapewne dopadłaby go klaustrofobia. Chyba, że dysponują jakimś większym pokojem, dobrze oświetlonym. Właściwie obecna technologia na to pozwala, więc ewentualnie nie ma się czym martwić. Chyba.
Powrót do góry Go down
Malcolm Randall
Malcolm Randall
https://panem.forumpl.net/t1898-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1374-malcolm
https://panem.forumpl.net/t1373-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1796-malcolm
Wiek : 39 lat
Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptySob Lis 09, 2013 2:30 pm

Wiem coś o tym. ;__;

Mimo że zazwyczaj ostrożny, nie mógł nie cieszyć się z entuzjazmu Lennarta. Pewność siebie była cenna, chociaż niektórzy twierdzili, że niebezpieczna.
- Nie możemy ryzykować trzymania dokumentów w mieszkaniu - powiedział, krzyżując ręce na klatce piersiowej i kręcąc głową. Ich poprzedni fałszerz uparł się, by pracować na własnym terenie. Kiedy wpadł, musieli zaangażować mnóstwo ludzi i środków, żeby zniszczyć wszystkie dowody, zanim Strażnicy Pokoju odnajdą jego kryjówkę i zorganizują dokładne przeszukanie. Nie chciał nawet myśleć, ile osób pociągnęłoby za sobą wyciągnięcie na światło dzienne wszystkich fałszywek, jakie przez miesiące sfabrykowali. Nie wystarczyłoby tuneli pod Kapitolem, żeby ich ukryć przed Coin. - Możesz na razie ulokować się w którejś z tymczasowych sypialni - zdecydował w końcu, odruchowo wskazując głową w stronę odpowiedniego korytarza, którego - rzecz jasna - ze względu na ściany nie mogli widzieć. - Na dniach postaramy się zorganizować ci miejsce, do którego miałbyś łatwiejszy dostęp z Kwartału i gdzie nikt by ci nie przeszkadzał - dodał, w myślach wertując już plan korytarzy i zastanawiając się nad najlepszą lokacją.
Zarzucił na ramiona marynarkę, szykując się do wyjścia, ale zanim znalazł się przy drzwiach, jeszcze jedna myśl przyszła mu do głowy.
- Co do Lophii - powiedział, zatrzymując się w miejscu. - Jeśli to nie będzie absolutnie konieczne, postaraj się nie wyciągać na razie jej matki jako argumentu. Jest kilka rzeczy, które musi zrozumieć - dokończył niejasno, po czym zamilkł, jakby pochłonięty własnymi myślami.
Powrót do góry Go down
the civilian
Rory Carter
Rory Carter
https://panem.forumpl.net/t590-aurora-carter
https://panem.forumpl.net/t2300-rory
https://panem.forumpl.net/t1281-rory-carter
https://panem.forumpl.net/t1968-rory-carter-i-jack-caulfield#24806
https://panem.forumpl.net/t594-rory
https://panem.forumpl.net/t599-rory-carter
Wiek : 24
Zawód : dziennikarka, zastępczyni redaktora naczelnego CV
Przy sobie : klucze, dokumenty, telefon, zapalniczka, scyzoryk, portfel
Znaki szczególne : ruda i piegowata, nie sposób nie zauważyć.
Obrażenia : skłonność do infekcji

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptyPią Sty 31, 2014 11:12 pm

| z Cave

Wycofać się? Jeśli jeszcze jakieś resztki wątpliwości kryły się pod rudą czupryną, nie miały szans pozostać tam długo. Mina Jacksona dodała Rory jeszcze więcej animuszu. Czyżby nie wierzył w nią do końca? No to ona mu jeszcze pokaże. Uśmiechnęła się zawadiacko, ale doskonale usłyszała wytyczne i zanotowała je w pamięci.
Powoli podniosła się z krzesła i jak gdyby nigdy nic, skierowała się w stronę toalet. Rzeczywiście, drzwi pierwszej z nich nie ustąpiły od razu, musiała szarpnąć mocniej, ale już po chwili jej oczom ukazał się wspomniany wcześniej właz. Przełknęła ślinę, gdy użyła obu rąk, aby go otworzyć. A więc to już? Oficjalny moment przejścia z neutralności do bycia... rebeliantem. Znów.  
Rudowłosa uśmiechnęła się pod nosem, jednak nie zawahała się. Odnalazła drabinkę i zaczęła schodzić w dół, a podróż nie zabrała jej wcale tak dużo czasu, jak wcześniej podejrzewała.
Właściwie nie była zdziwiona dowiadują się, że ruch oporu zszedł do podziemi. Tę dziwną prawidłowość wyczytała w wielu historycznych książkach, więc tym razem wydało jej się to całkiem naturalne. Coin mogła sobie rządzić na powierzchni, ale tutaj jej wzrok nie sięgał, co wydawało się Rory niezłą ironią, wziąwszy pod uwagę położenie Trzynastki.
Z rozmyślań wyrwało ją pojawienie się Jacksona, który nie odezwał się, a jedynie obdarzył Carter tajemniczym spojrzeniem, a potem zamknął właz i poprowadził długim korytarzem prosto do...
-To kwatera główna? - zapytała Rory, nie mogąc już dłużej powstrzymywać pytać, które cisnęły się jej na usta. Pilnie studiowała wzrokiem pomieszczenie, będąc pełną podziwu dla architekta, który pomyślał o wykreowaniu czegoś takiego. Hartowane szkło? No proszę, nawet w Trzynastce nie mieli takich luksusów.
-Czekamy na kogoś jeszcze? - rzuciła szybkie spojrzenie swojemu towarzyszowi.
Być może Jackson nie był specjalnie rozmowny, ale w tej chwili zupełnie jej to nie przeszkadzało. Nie komentował jej zachowania, udzielał konkretnych informacji. Czego chcieć więcej? W końcu Rory nie zostawała członkiem Koła Wielbicieli Podziemia, w którym mogła poznać przyjaciół na całe życie. Wiedziała doskonale, w co się pakuje, ale nawet przez chwilę nie zwątpiła w swój cel.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jackson Blomwell
Jackson Blomwell
https://panem.forumpl.net/t2040-jackson-blomwell
https://panem.forumpl.net/t1030-jackson
https://panem.forumpl.net/t1301-jackson-blomwell
https://panem.forumpl.net/t1026-better-forget-it
https://panem.forumpl.net/t1029-jackson
Wiek : 20
Zawód : były żołnierz, łącznik w Kolczatce
Przy sobie : broń palna, kapsułka z wyciągiem z łykołaków

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptySob Lut 01, 2014 5:57 pm

// Cave
Wyszedł zaraz po niej. Oczywiście uważnie przy tym obserwując, czy nikt ich nie śledził. Już bez większego trudu otworzył drzwi do toalety, starannie zamknął za sobą, wślizgnął się do włazu i zszedł w dół po drabince. Znalazł się w tym samym, brudnym kanale, tym razem mając kogoś ze sobą. Rory była jeszcze bardziej podekscytowana niż on za pierwszym razem, kiedy tu trafił. Nadal był nowy, ale nikogo nie oszczędzano. Miał wrażenie, że Malcolm go przejrzał, co nie byłoby pozytywne, gdyby nie wypłynęło z tego zaufanie do Jacksona. Do tego przegranego, złamanego człowieka, któremu udawało się wypełniać wszystkie obowiązki najlepiej, jak potrafił. Wystarczyła pomocna dłoń. Jeden cel.
- Tak, to Kwatera Główna - odpowiedział, po czym polecił kobiecie, żeby zapamiętała sposób wejścia do środka. Po kilku sekundach drzwi otworzyły się, ukazując stojącą za nimi kobietę.
- Nowa - powiedział na przywitanie, wskazując na Rory. Wszyscy przyzwyczaili się już chyba do jego chłodnego stylu bycia i małomówności.
Zdjął kurtkę i odwiesił na wieszak niedaleko drzwi i łaskawie poczekał, aż Rory zrobi to samo.
- Dzisiaj nie. Może krótkie wprowadzenie - zaczął, jeszcze raz mierząc kobietę wzrokiem, po czym machnął ręką, żeby poszła za nim.
- Jest tu kuchnia, sypialnie, miejsce do pracy. Na ścianie wisi regulamin. Przeczytaj, zapamiętaj, przestrzegaj. Zwykle kręci się tu sporo ludzi, z reguły pomocni - przerwał, chwytając butelkę czegoś przypominającego wodę. Pociągnął kilka łyków, po czym posłał ją łukiem w kierunku najbliższego kosza na śmieci. Chyba dawno nie było tu większego zebrania.
- Jakieś pytania? I nie licz od razu na wysadzanie budynków, powoli - dodał, tym razem siląc się na uśmiech. Pamiętał siebie, rwącego się do jakiegokolwiek działania. Domena żołnierzy. A Rory była w tej kwestii bardzo podobna do Jacksona.
Powrót do góry Go down
the civilian
Rory Carter
Rory Carter
https://panem.forumpl.net/t590-aurora-carter
https://panem.forumpl.net/t2300-rory
https://panem.forumpl.net/t1281-rory-carter
https://panem.forumpl.net/t1968-rory-carter-i-jack-caulfield#24806
https://panem.forumpl.net/t594-rory
https://panem.forumpl.net/t599-rory-carter
Wiek : 24
Zawód : dziennikarka, zastępczyni redaktora naczelnego CV
Przy sobie : klucze, dokumenty, telefon, zapalniczka, scyzoryk, portfel
Znaki szczególne : ruda i piegowata, nie sposób nie zauważyć.
Obrażenia : skłonność do infekcji

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptySro Lut 05, 2014 11:26 am

W jej myślach pojawiły się nagle obrazy z Trzynastki, szkolenia żołnierzy, spotkania oddziałów i przemówienia dowódców. Czy tutaj miało być podobnie? Czy ruch oporu miał zwalczać Coin własną bronią, stosując jej metody? Rory uśmiechnęła się pod nosem, wyczuwając ogromną dozę ironii we wszystkim, co działo się pod ziemią.
Powędrowała za Jacksonem i starała się jak najlepiej zapamiętać układ pomieszczeń, nie chciała przecież wyjść na zagubione dziecko, gdy dojdzie do drugiej, najprawdopodobniej samodzielnej już wizyty. Przystanęła pod ścianą z wiszącym regulaminem i zatopiła się w lekturze. Kolczatka? A więc taka była oficjalna nazwa!
Gdy skończyła, jej towarzysz znajdował się już kilka kroków przed nią. Szybko dogoniła go, mijając po drodze kilka osób, którym posłała lekki uśmiech. Jackson zapewne nie musiał nawet tłumaczyć im, że Rory jest nowa, ekscytacja sprawiała, że rudowłosa miała to wymalowane na twarzy.
-Czy wspomniałeś o wysadzaniu przez przypadek, czy może dlatego, że Ośrodek Szkoleniowy i most był waszą robotą? - zapytała, przyglądając się chłopakowi podejrzliwie, ale nie złowrogo.
Swego czasu zbierała przecież materiały na ten temat, ale w pewnym momencie znalazła się w jakimś błędnym kole i sprawa pozostała dla niej nierozwiązana. Podejrzewała też, że Kolczatka nie ma wiele wspólnego z wysadzeniem mostu, ale po prostu musiała się upewnić.
-Czy istnieje jeszcze jakieś wejście do kwatery? Ile osób liczy Kolczatka? Czy mamy kogoś na wysokim stanowisku, tuż przy Coin, a może dopiero staramy się go obsadzić? - przestawienie się na liczbę mnogą i formułowanie zdań tak, jakby już była pełnoprawnym członkiem ruchu oporu przyszło jej nadzwyczaj gładko - Czy muszę gdzieś zostawić swój kwestionariusz? No wiesz, na przykład napisać, że mam stałą przepustkę do Kwartału, pozwolenie na broń i inne takie. A może już to wiecie?
Co wcale nie byłoby zaskoczeniem.
Nie dawała Jacksonowi wytchnienia, zalewając go potokiem pytań, ale ze względu na status 'nowej i podekscytowanej' musiał jej to wybaczyć.
-Łącznicy, skrzynki kontaktowe? W jaki sposób mogę najszybciej nawiązać kontakt, gdyby coś się wydarzyło?
Nie miała na myśli żadnej konkretnej sytuacji, ale przezorny zawsze ubezpieczony, prawda?
Powrót do góry Go down
the pariah
Jackson Blomwell
Jackson Blomwell
https://panem.forumpl.net/t2040-jackson-blomwell
https://panem.forumpl.net/t1030-jackson
https://panem.forumpl.net/t1301-jackson-blomwell
https://panem.forumpl.net/t1026-better-forget-it
https://panem.forumpl.net/t1029-jackson
Wiek : 20
Zawód : były żołnierz, łącznik w Kolczatce
Przy sobie : broń palna, kapsułka z wyciągiem z łykołaków

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptyWto Lut 11, 2014 4:33 pm

Na początek chciałam bardzo bardzo przeprosić za opóźnienie, bo to 6 dni, dopada mnie lenistwo i olimpiada w sobotę. Kwatera główna 2735185335 Za jakoś posta też przepraszam, bo nie wiem, co mi z tego wyjdzie.
Przewrócił oczami, słysząc pytanie kobiety. No tak, skąd miała wiedzieć...
- Partyzantka nie zakłada zabijania swoich, prawda? - odpowiedział, dając jej do zrozumienia, że ktoś inny maczał palce w wysadzeniu mostu. Podobno odpowiedziała za to ich była wiceszefowa, ale to było jeszcze przed pojawieniem się Jacksona w Kolczatce, nie znał kobiety, słyszał, że dostała kulkę w łeb. Smutne, jeśli się głębiej zastanowić.
Później na Jacka runęła seria pytań, gdyby mógł, pewnie uciekłby jak najdalej, rzucając za siebie czymś ciężkim i ostrym. Ale skoro miał ją wprowadzić, musiał wytrzymać i to. Ciągle starał się zachować pokerową twarz, nie dać po sobie poznać, jak bardzo irytuje go ilość informacji, których musiał udzielić.
- Jeden. Na razie znasz to i chyba ci wystarczy, prawda? Dwa. Dużo, nie znam dokładnej liczby, musisz dopytać w kadrach. Trzy. Mamy wtyki wszędzie, uwierz mi. Cztery. Wiemy więcej, niż myślisz. Ślubowanie będzie. Kiedyś. W razie czego kontaktuj się ze mną, jestem twoim łącznikiem - wyrzucił z siebie szybko, ale w pełni opanowanym tonem. Następnie ruszył w kierunku dzbanka i nalał sobie pełen kubek kawy. Miał za sobą wyjątkowo beznadziejną noc.
- I nie zadawaj tylu pytań, bo ktoś pomyśli, że jesteś rządową wtyką, jasne? - dodał, tym razem uśmiechając się krzywo. Kofeina zawsze dodawała mi sił. I chociaż jego poczucie humoru raczej nie istniało, uaktywniając się w wyjątkowych momentach, nie chciał być niemiły dla Rory. Znała go, wiedziała, że przebywanie z nim przypominało czasami współegzystencję ze ścianą albo krzesłem.
- Ktoś ci coś przydzieli, ale pewnie nie od razu. Możesz się rozejrzeć - skończył, nie mając odwagi zapytać, czy kobieta chce jeszcze się czegoś dowiedzieć. Wiedział, że jeśli będzie chciała, pośle w jego kierunku kolejny grad pytań. Od tego tu był, przynajmniej na razie.
Ktokolwiek uczynił go łącznikiem, musiał mieć specyficzne poczucie humoru.
Ale przynajmniej kawę robili tutaj dobrą. I mieli wygodne kanapy. Poza tym, to miejsce trochę przypominało mu jednostkę wojskową w Trzynastce, zupełnie inne niż bidul, bardziej zadbane, nowoczesne. Prawie jak dom, w dodatku ładnych parę metrów pod ziemią, więc bezpieczniejsze.
Cieszył się, że tu trafił.
Powrót do góry Go down
the civilian
Rory Carter
Rory Carter
https://panem.forumpl.net/t590-aurora-carter
https://panem.forumpl.net/t2300-rory
https://panem.forumpl.net/t1281-rory-carter
https://panem.forumpl.net/t1968-rory-carter-i-jack-caulfield#24806
https://panem.forumpl.net/t594-rory
https://panem.forumpl.net/t599-rory-carter
Wiek : 24
Zawód : dziennikarka, zastępczyni redaktora naczelnego CV
Przy sobie : klucze, dokumenty, telefon, zapalniczka, scyzoryk, portfel
Znaki szczególne : ruda i piegowata, nie sposób nie zauważyć.
Obrażenia : skłonność do infekcji

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptyNie Lut 16, 2014 1:22 am

I teraz ja przepraszam, na tablecie nie dawałam rady.

Wystarczyło jej to za odpowiedź i nic więcej już nie powiedziała, obdarzając Jacksona jedynie wymownym spojrzeniem. Jasne, że pokopie jeszcze głębiej i w końcu dowie się wszystkiego o wybuchach, ale przecież on nie musiał o tym wiedzieć. Zamiast tego, grzecznie słuchała odpowiedzi swojego towarzysza.
Była ciekawa dosłownie wszystkiego, ale może rzeczywiście nie wyglądało to najlepiej? Musi minąć sporo czasu zanim wszyscy tutaj dobrze ją poznają i zaufają jej, więc kosztem własnej ciekawości wolała wywrzeć dobre pierwsze wrażenie.
Wyprostowała się więc i odgoniła wszelkie oznaki podekscytowania ze swojej piegowatej twarzy.
-Rządową wtyką? - prychnęła, ale postanowiła podejść do tego nieco żartobliwie - A może ty nią jesteś, skoro nie zdradzasz szczegółów? Na pewno je wszystkie znasz?
Wiedziała, że Jackson nie był typem faceta, którego mogła bezkarnie poklepać po ramieniu, po opowiedzianym właśnie żarcie, ale miała nadzieję, że rozpogodzi się choć trochę. Podejrzewała, że rekrutowanie nowych członków musiało być dla niego katorgą, ale widocznie dowódca rozgryzł go na tyle, by teraz pomóc mu w ćwiczeniu kontaktów międzyludzkich.
-Dobrze, że to ty mnie zgarnąłeś - przyznała, odwracając się do niego - Miło jest mieć obok siebie znajomą twarz w takich chwilach.
Rozejrzała się już tylko pobieżnie i obiecała sobie, że kiedyś jeszcze wpadnie tu na dokładne oględziny. Na razie zapamiętała rozkład pomieszczeń, starała się odtworzyć w głowie regulamin i... to już by chyba było na tyle?
-No to co, szeregowy Blomwell? - zagaiła, podchodząc do niego na chwilę przed odejściem - Nie potrzebujemy komendy do rozejścia?
Jeszcze raz obrzuciła wzrokiem pomieszczenie, a potem, z wesołym uśmiechem na twarzy, zasalutowała Jacksonowi i oddaliła się korytarze w kierunku włazu.

| zt
Dzięki, dzięki! <3
Do zobaczenia w kanałach :>

Powrót do góry Go down
the pariah
Jackson Blomwell
Jackson Blomwell
https://panem.forumpl.net/t2040-jackson-blomwell
https://panem.forumpl.net/t1030-jackson
https://panem.forumpl.net/t1301-jackson-blomwell
https://panem.forumpl.net/t1026-better-forget-it
https://panem.forumpl.net/t1029-jackson
Wiek : 20
Zawód : były żołnierz, łącznik w Kolczatce
Przy sobie : broń palna, kapsułka z wyciągiem z łykołaków

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptyPon Lut 24, 2014 11:04 pm

Doprawdy, to ona miałaby oskarżać o coś jego? Walczyli w jednej drużynie, grali do jednej bramki przez tyle lat, znali się. Nawet całkiem dobrze, jak na przypadkową wspólną wojnę.
- Jeszcze zobaczymy, czy będziesz się cieszyła - odparł, siląc się na żartobliwy ton. Przywykł do jej towarzystwa. Dziwił się, ale się udało. Może Malcolm wiedział, co robi mianując Jacksona łącznikiem.
Mężczyzna zmierzył Rory wzrokiem i zdobył się na krzywy uśmiech. Mogła być wtyką. Ale całkiem niezłą, co pewnie by zauważył, gdyby patrzył na nią jak na kobietę, a nie koleżankę po fachu. Nie szukał związków ani burzliwych romansów.
- Tu panują luźniejsze reguły - dodał, rozglądając się dookoła. Prowizoryczne centrum dowodzenia to i prowizoryczne reguły, prawda?
- Do gołej głowy się nie salutuje - rzucił na odchodne, kiwając jej ręką na pożegnanie. Zadanie wykonane, miał nadzieję, że prawidłowo. I że Carter to dobry wybór, w końcu sam za nią poręczył, czyli w pewien sposób odpowiadał głową za jej postępowanie. Nie jako pierwszej, zresztą. Chcąc nie chcąc znał sporą grupę byłych wojskowych.
Cisza - szepnął w myślach dokładnie w momencie, w którym do pomieszczenia wkroczyło trzech mężczyzn, innych członków Kolczatki. Z ciszą nie mieli nic wspólnego, śmiali się głośno, opowiadając dowcipy. Jackson przewrócił oczami i ruszył w kierunku wyjścia. Czekała go jeszcze droga do domu.
// zt, opóźnienie, przepraszam i też dziękuję za grę Kwatera główna 108288635
Powrót do góry Go down
the civilian
Rory Carter
Rory Carter
https://panem.forumpl.net/t590-aurora-carter
https://panem.forumpl.net/t2300-rory
https://panem.forumpl.net/t1281-rory-carter
https://panem.forumpl.net/t1968-rory-carter-i-jack-caulfield#24806
https://panem.forumpl.net/t594-rory
https://panem.forumpl.net/t599-rory-carter
Wiek : 24
Zawód : dziennikarka, zastępczyni redaktora naczelnego CV
Przy sobie : klucze, dokumenty, telefon, zapalniczka, scyzoryk, portfel
Znaki szczególne : ruda i piegowata, nie sposób nie zauważyć.
Obrażenia : skłonność do infekcji

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptyPią Kwi 18, 2014 8:32 pm

| bilokacja, po zabawie z Jackiem

Sprawdzonym sposobem na poradzenie sobie z natłokiem myśli w głowie było zajęcie się cudzymi problemami, wtedy chociaż na chwilę przestawało się myśleć o własnych. Rory nie miała wielkich kłopotów, właściwie ktoś stojący z boku nie mógłby nazwać tego nawet zagwozdkami, a jednak jej myśli uciążliwie krążyły dookoła jednego tylko tematu, więc dla dobra własnego zdrowia psychicznego, musiała wyrwać się z domu i zająć czymś konkretnym. Szybko skontaktowała się z Nicole, a gdy okazało się, że przyjaciółka ma wolny dzień, rudowłosa natychmiast stwierdziła, że oto koniec z czekaniem, Verite i Kolczatka odkryją wreszcie prawdę o sobie i to właśnie ona, Aurora Carter, będzie tego świadkiem.
Chociaż ostatnio nie miała dobrych wspomnień związanych z Cave, pojawiła się w barze punktualnie i natychmiast odnalazła Nicole, siedzącą przy jednym ze stolików. Wymieniły kilka zdań dla niepoznaki i po chwili skierowały się w stronę toalety. Kolejna zaleta bycia kobietą, gdy podróżuje się do łazienki razem z koleżanką, nikt nie zwraca na to szczególnej uwagi.
Rory zapoznała Kendith z zarysem ruchu oporu, a o wszelkich szczegółach miał opowiedzieć jej Malcolm Randall, szef wszystkich szefów i przywódca Kolczatki. Rudowłosa poinformowała go kiedyś, że chętnie przedstawi mu autorkę bloga, który powodował, że Alma Coin nie mogła w nocy spać, a jej podwładni starali się schodzić z drogi pani prezydent, gdy tylko pojawiał się nowy wpis.
- Witamy w Kwaterze Głównej! - dotarcie na miejsce nie zajęło im wcale tak dużo czasu, z włazem nie było żadnych problemów i wszystko na razie szło dobrze. Malcolma jednak nie było na miejscu, więc Rory poprosiła kogoś, by dał mu znać, że przyprowadziła ważnego gościa. - Nie zdradzałam twoich personaliów Szefowi, możesz być spokojna. To naprawdę fajny facet, zobaczysz, że szybko się dogadacie.
Z uśmiechem na twarzy ruszyła w stronę krzeseł, a po chwili opadła na jedno z nich, założyła nogę na nogę i czekała na nadejście Malcolma.
- A po wszystkim zabieram cię na górę i opowiesz mi wszystko o swoim nowym przyjacielu - całkiem niedawno dowiedziała się, że Nicole kogoś ma, ale nie dane jej było poznać nawet jego imienia, Kendith dzielnie strzegła tej tajemnicy. - Kto wie, może i ja podzielę się z tobą jakimś sekretem?
Chciała pogadać z kimś o Jacku, ale nie lubiła się narzucać, postanowiła więc wypróbować inną metodę zainteresowania przyjaciółki tym tematem.



Powrót do góry Go down
the pariah
Nicole Kendith
Nicole Kendith
https://panem.forumpl.net/t1130-nicole-kendith
https://panem.forumpl.net/t3565-nicky#56034
https://panem.forumpl.net/t3564-nicole-kendith#56033
https://panem.forumpl.net/t1136-to-co-bylo-jest-i-bedzie#11701
https://panem.forumpl.net/t3566-nicky#56037
Wiek : 24 lata
Zawód : Uciekinierka
Przy sobie : pistolet, naboje, butelka alkoholu, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, telefon komórkowy, laptop, pieniądze upchane po kieszeniach, przetarty plecak, aparat, leki przeciwbólowe
Znaki szczególne : nieufne spojrzenie, utyka na lewą nogę
Obrażenia : złamane serce, martwica nerwów w lewej nodze (nie wszystkich, prawda?)

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptyPią Kwi 18, 2014 9:03 pm

| bilokacja, po kłótni z Chaziem

To, że wreszcie miałam poznać sekrety Kolczatki napawało mnie niemałym podekscytowaniem. Już dawno zdążyłam uzbierać trochę informacji na ich temat, dowiedzieć się, że mają swoją Kwaterę gdzieś w mieście, wypadać parę kwestii, w których na pewno maczali palce. Więc, kiedy Rory zadzwoniła do mnie z wiadomością, że to właśnie dzisiaj zabierze mnie do kwatery głównej, ręce drżały mi od nadmiaru emocji już w momencie, w którym rozłączałam rozmowę.
Przez resztę dnia, w oczekiwaniu na wyznaczoną godzinę spotkania, kręciłam się nerwowo po mieszkaniu, nie mogąc w ogóle utrzymać się w miejscu, przerzucając rzeczy na półkach, krążąc wokół laptopa niczym sęp czający się na ofiarę. Miałam ochotę coś napisać, jakoś udowodnić swoją wartość, wiedziałam jednak, że w takim stanie zbyt łatwo byłoby o wpadkę. Dlatego też musiałam znaleźć jakąś inną metodę na uspokojenie skołatanych nerwów. Inaczej Shadow zaprycha mnie na śmierć.
Wskazówki zegarka przesuwały się nieprzyjemnie powoli, kiedy więc - w końcu - zatrzymały się na godzinie, sugerującej, iż mogę się zacząć już szykować niemal jęknęłam z ulgą, po czym szybko zabrałam się do roboty.
Przed wyjściem nakarmiłam jeszcze kota, zostawiając mu - w ramach zadość uczynienia za nerwowy dzień - parę przysmaków obok miski, po czym wyszłam z mieszkania, dokładnie je zamykając i zbiegłam po schodach. Dopiero na dworze uświadomiłam sobie, że powinnam trochę zapanować nad emocjami, by nie wzbudzić żadnych podejrzeń, dlatego odetchnęłam głębiej parę razy i przywołałam na twarz radosny, ale lekko zdystansowany uśmiech.
W Cave byłam na chwilę przed czasem, dlatego czekając na towarzyszkę zamówiłam szklankę wody i pozwoliłam sobie na chwilę zamyślenia. Kto by pomyślał, że lokal, który już raz tak bardzo mi się przysłużył - w końcu, gdyby nie wizyta tutaj, nie zbliżyłabym się tak bardzo z Malcolmem - jeszcze raz odegra dość kluczową rolę w moim życiu. To była fascynująca, a zarazem zabawna myśl. Ja, która niezbyt nadawałam się do kręcenia się po barach, doszłam nagle do wniosku, że jeden z nich stał się właśnie moim ulubionym miejscem.
Pojawienie się Rory przyjęłam z dawkowanym entuzjazmem. Dałam się wciągnąć w niezobowiązującą rozmowę, rozumiejąc, że nagłe poderwanie się i ruszenie za nią mogłoby wzbudzić zbytnie zainteresowanie. A tego nie chciałyśmy.
Jednak kiedy ruszyłyśmy się wreszcie z miejsca nie mogłam zapanować nad przyśpieszoną akcją serca.
Choć, o dziwo, udało mi się zapanować nad zbędnym podekscytowaniem, które zniknęło, zastąpione ciekawością i pewnym zainteresowanie, ale również powagą. Wiedziałam, że to co teraz robiłam nie miało być niczym łatwym.
- Cieszy mnie to - odpowiedziałam, słysząc uwagę przyjaciółki, nie mogąc jednak skupić na niej wzroku. Rozglądałam się po pomieszczeniu, badając wzrokiem każdy szczegół, kalkulując w myślach jego plusy i minusy. - Im mniej ludzi wie kim jest Verite, tym lepiej - dodałam, w końcu skupiając się na Rory. - Nie to, że wam nie ufam, po prostu nie chcę zbędnie ryzykować - dodałam.
Musiała mnie zrozumieć.
Nie usiadłam tak jak przyjaciółka, nie wytrzymałabym na miejscu. Nawet teraz, mimo iż energia już mnie tak nie roznosiła krążyłam, to krok w tę stronę, to krok w tamtą. Musiałam jakoś wszystko odreagować.
- Zobaczymy - zaśmiałam się, gdy usłyszałam uwagę o przyjacielu, błyskając zębami w stronę Rory. Do tej pory jakoś nie miałam okazji porozmawiać z nią szczerze o Malcolmie, a temat ten był dla mnie zbyt ważny, bym poruszała go od tak, marnując na niego jedynie parę słów. - Aleee, z chęcią posłucham o twoim sekrecie - zapewniłam, gdy usłyszałam kolejne słowa, uśmiechając się trochę sugestywnie w jej stronę.
Czyżby i w życiu Rory nastąpiły jakieś ciekawe zmiany?
Powrót do góry Go down
Malcolm Randall
Malcolm Randall
https://panem.forumpl.net/t1898-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1374-malcolm
https://panem.forumpl.net/t1373-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1796-malcolm
Wiek : 39 lat
Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptyPią Kwi 18, 2014 10:39 pm

Choć zazwyczaj oddałbym wiele za chwilę spokoju, zdarzały się dni (ostatnio - coraz częściej), w których prawie modliłem się, żeby COŚ się wydarzyło. Stagnacja, która ogarnęła Kolczatkę po ostatniej akcji na moście wydawała się pogłębiać, ale kontrole były nadal zbyt dokładnie i skrupulatne, żebym ryzykował wysłanie ludzi gdziekolwiek. Starałem się co prawda zlecać im drobne zadania, ale zarówno ja, jak i oni wiedzieliśmy, że było to tylko mydlenie oczu, mające na celu wywołać ruch, nawet jeśli nie do końca przydatny.
Może dlatego coraz częściej przebywałem w Kwaterze. W jakiś sposób czułem, że organizacja wymyka mi się z rąk i miałem nadzieję, że pilnując jej osobiście, w jakiś sposób powstrzymam spadające morale. Pobożne życzenie; równie dobrze mógłbym wpatrywać się w przeciekającą tamę z nadzieją, że woda wystraszy się mojego spojrzenia i przestanie się wydostawać. Ale jednak - byłem tu, i właśnie po raz setny przerzucałem plany podziemi (które i tak znałem na pamięć, ale MOŻE akurat coś mi umknęło), starając się przygotować na zbliżające się zaprzysiężenie nowych rekrutów, kiedy przyszła do mnie informacja, że w pomieszczeniu głównym czeka Rory i Verite.
Wyprostowałem się natychmiast, jednocześnie jakoś tak podekscytowany, jak i lekko zestresowany. Bo przecież - nie miałem pojęcia, kogo kazałem przyprowadzić do Kwatery. Co prawda strona, po której stała (stał? nawet tego nie mogłem być pewien) autorka bloga, wydawała się jasna, ale jaką mogłem mieć pewność, że nie będzie chciała zdradzić ludziom prawdy, także i o tym miejscu? Nie to, żebym wcześniej o tym nie myślał; w razie czego miałem pod sobą odpowiednie osoby, które zamknęłyby jej usta na zawsze. Ale jednak - zawsze istniało ryzyko.
Westchnąłem bezgłośnie, z wdzięcznością kiwając głową w stronę posłańca i podnosząc się z krzesła. Przed wyjściem zgarnąłem jeszcze z blatu plany i notatki, chowając jej do szuflady, ale nie przejmując się zamykaniem jej na klucz. Miałem pełne zaufanie do swoich ludzi i chciałem, żeby to wiedzieli.
Przed wejściem do pomieszczenia zawahałem się na moment, zastanawiając się, jak powinienem zareagować i jak w ogóle będzie przebiegała nasza rozmowa. Po cichu liczyłem na nawiązanie współpracy, może na wymianę informacji; kimkolwiek była osoba umieszczająca ośmieszające władzę wpisy, to oprócz niewątpliwego talentu posługiwania się słowem, miała także do tego słowa dostęp, a więc znajdowała się na liście osób potencjalnie użytecznych. Dlatego nie pozwalając jej już dłużej czekać, otworzyłem drzwi i z ciekawością rozejrzałem się po pokoju.
I w tej pozycji już zostałem.
W pierwszej chwili, obecność Rory prawie całkowicie mi umknęła. Spojrzenie, jakby przyciągnięte w tamtym kierunku niewidzialnym magnesem, skierowało się automatycznie na kobietę nieco od niej oddaloną, którą oczywiście znałem, choć mój mózg w początkowej fazie odruchowo odrzucił tę możliwość. Oczy widziały więc coś innego, rozum podpowiadał na odwrót, a ja? Stałem, skonfundowany i, tak, przerażony. W jednej sekundzie zapomniałem o Verite, zapomniałem nawet, po co tutaj przyszedłem - liczył się tylko fakt, że Nicole była w Kwaterze, w Kwaterze Kolczatki, tej Kolczatki, o której nie powinna wiedzieć, a co dopiero - mieszać się w jej działalność. Z trudem przeniosłem spojrzenie na Rory, przypominając sobie, że przecież tu była i milcząco żądając wyjaśnień, chociaż przecież nie mogła rozumieć, o co mi chodziło, i co właściwie zrobiła nie tak.
Przełknąłem ślinę, dopiero w tamtym momencie orientując się, że jakiś czas wcześniej opadła mi szczęka.
- Co to znaczy? - zapytałem, ostrzej niż pierwotnie zamierzałem. Głos mi drżał, lekko, prawie niezauważalnie, ale drżał, zdradzając wszystkie emocje, które właśnie zaczynały swoją gonitwę, i których nawet nie próbowałem identyfikować.
Powrót do góry Go down
the civilian
Rory Carter
Rory Carter
https://panem.forumpl.net/t590-aurora-carter
https://panem.forumpl.net/t2300-rory
https://panem.forumpl.net/t1281-rory-carter
https://panem.forumpl.net/t1968-rory-carter-i-jack-caulfield#24806
https://panem.forumpl.net/t594-rory
https://panem.forumpl.net/t599-rory-carter
Wiek : 24
Zawód : dziennikarka, zastępczyni redaktora naczelnego CV
Przy sobie : klucze, dokumenty, telefon, zapalniczka, scyzoryk, portfel
Znaki szczególne : ruda i piegowata, nie sposób nie zauważyć.
Obrażenia : skłonność do infekcji

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptyPią Kwi 18, 2014 11:11 pm

Doskonale rozumiała obawy przyjaciółki, wiedziała jak to jest być na bakier z prawem, a jednocześnie była niezmiernie wdzięczna Nicole, że zechciała podzielić się z nią tym sekretem, że zdołała jej zaufać. Wreszcie wszelkie nieporozumienia zostały w tyle, przeszłość nie kuła w oczy już tak bardzo, kobietom udało się naprawić swoją przyjaźń, a nawet umocnić ją jeszcze bardziej. Teraz były już pewne, że stoją po tej samej stronie barykady, mogły zacząć działać razem, naprawdę działać.
- Bez obaw, poza Szefem nikt nawet nie domyśla się, że Verite może już niebawem włączyć się w nasze szeregi - uśmiechnęła się pokrzepiająco do Nicole, która wydawała jej się jakaś nieswoja. Rory zrzuciła to szybko na zdenerwowanie obecnością w Kwaterze, przypomniała sobie swoją pierwszą wizytę tutaj i musiała oddać przyjaciółce sprawiedliwość - wizyta w siedzibie Kolczatki mogła wzbudzać naprawdę wiele emocji. Była przekroczeniem nieodwracalnej granicy, wiedzieli o tym wszyscy, którzy zdecydowali się na dołączenie do ruchu oporu.
Chciała jeszcze chwilę poplotkować, być może wypytać Kendith już teraz o szczegóły jej słodkiego pożycia z mężczyzną u boku. Do diaska, nie znała nawet jego imienia! I już prawie sama zaczęła opowiadać jej o swojej mieszkaniowej sytuacji, gdy drzwi pomieszczenia otworzyły się i stanął w nich nie kto inny, jak sam Malcolm Randall.
Rory wyprostowała się na krześle, bo poderwanie się z niego wydawało się nagle zbyt oficjalne. Owszem, nie była to do końca przyjacielska wizyta, zakładała wszakże zawarcie pewnych porozumień, ale chyba nic się nie stanie, jeśli rudowłosa nie padnie swojemu dowódcy od razu do stóp?
Jednak jego mina nie wyrażała zadowolenia, a gdy odezwał się chłodnym, ostrym tonem, Rory aż pobladła. Malcolm wpatrywał się w Nicole, jakby właśnie zobaczył ducha, a Carter nie miała pojęcia, co to wszystko ma znaczyć. Czyżby rozpoznawał Kendith? Czy przyprowadziła kogoś, kto był obarczony czymś w rodzaju zakazu wstępu do Kwatery Głównej? Mina Randalla właśnie na to wskazywała.
- Ja... - zaczęła niepewnie, przenosząc wzrok z Malcolma na Nicole i z powrotem - Przyprowadziłam Verite, Szefie. Wspominałam o tym kiedyś i pomyślałam, że dziś może być dobry moment. Czy coś nie tak?
Nie pytała, czy zrobiła coś źle, na ewentualne plucie sobie w brodę przyjdzie czas później. Może mężczyzna pomylił jej przyjaciółkę z kimś innym? tak czy siak, należało poczekać na jego wyjaśnienia, więc Rory położyła dłonie na udach, niczym przykłada uczennica, siedząca w szkolnej ławce. To spotkanie mogło być ciekawsze niż podejrzewała.
Powrót do góry Go down
the pariah
Nicole Kendith
Nicole Kendith
https://panem.forumpl.net/t1130-nicole-kendith
https://panem.forumpl.net/t3565-nicky#56034
https://panem.forumpl.net/t3564-nicole-kendith#56033
https://panem.forumpl.net/t1136-to-co-bylo-jest-i-bedzie#11701
https://panem.forumpl.net/t3566-nicky#56037
Wiek : 24 lata
Zawód : Uciekinierka
Przy sobie : pistolet, naboje, butelka alkoholu, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, telefon komórkowy, laptop, pieniądze upchane po kieszeniach, przetarty plecak, aparat, leki przeciwbólowe
Znaki szczególne : nieufne spojrzenie, utyka na lewą nogę
Obrażenia : złamane serce, martwica nerwów w lewej nodze (nie wszystkich, prawda?)

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptyPią Kwi 18, 2014 11:42 pm

Dziwnie było mi ze świadomością, że ktoś wie. Tak naprawdę. Że mogę z kimś porozmawiać na temat tego co robiłam już od paru dobrych miesięcy, na temat moich obaw związanych z działalnością, bo przecież i bez nich się nie obyło. Niemal każdy wpis na blogu szargał moimi nerwami doprowadzając mnie nie raz do sytuacji, w której przerażona spoglądałam przez ramię podczas każdego pobytu poza domem. Co prawda, z czasem, gdy po żadnym z wyskoków nie zostałam wykryta wszystko przycichło, zminimalizowało się, jednak... nie zniknęło zupełnie. Nigdy nie przestałam drżeć w obawie o to, iż kiedyś potknie mi się noga i zostawię w sieci wyraźny ślad prowadzący wprost do mojego komputera. Ostry niczym ostrze, które mogłoby wniknąć między moje żebra, w zapłacie za moje przewinienia.
Chyba, że Coin postanowiłaby dać mnie na przykład, pokazać co robi się z buntownikami, ludźmi podjudzającymi innych do walki z rządem. Ta perspektywa wydawała mi się o wiele bardziej straszna.
Dlatego też skinęłam głową i uśmiechnęłam się z wdzięcznością do przyjaciółki - kolejna dziwna rzecz, tak dawno nie mogłam otwarcie stwierdzić, że naprawdę się z kimś przyjaźnie - nawet nie próbując ukryć ulgi, która na moment błysnęła w moich oczach. Na krótko, bo już po chwili podniecenie i radość związane z przebywaniem w Kwaterze wyparło wszystko inne.
Krok w bok, w przód, kolejne dwa w bok - właściwie to krążyłam wokół krzesła na którym siedziała Rory, przyglądając się wszystkiemu, chłonąc to co widziałam, rozważając też w jaki sposób mogłaby popłynąć moja i Kolczatki współpraca. Bo byłam pewna, że dzięki nim Verite zyska wiele.
Oraz byłam pewna tego, że przyda im się ktoś, kto oczyści internet z przypadkowo zostawianych w sieci śladów. Może teraz jeszcze to im nie groziło, ale skoro ja potrafiłam zdobyć o nich informacje nie wychylając sie przy tym zbytnio, rządowcy będą potrafili to powtórzyć, a to, przy odrobinę większym wycieku mogło grozić dekonspiracją.
A byłam pewna, że ich przywódca chciałby tego uniknąć.
Przemyślawszy to odwróciłam się w stronę Rory, chcąc podzielić się z nią tymi myślami, spytać czy mają tutaj jakiegoś hakera, czy może działają na razie po omacku, bez dostępu do bogactwa jakie serwowała na srebrnej tacy sieć. Jednak nim zdążyłam się odezwać usłyszałam jak drzwi znajdujące się po mojej prawej otwierają, zaś się we mnie, nagle, uruchomił się rodzaj paniki, którego wolałabym uniknąć. Który nie pozwolił mi na obrócenie się w pełni, by spojrzeć na tajemniczego przywódcę.
Bo nagle zdałam sobie sprawę, że naprawdę nie wiem co mam powiedzieć.
A potem ostry, chłodny i jakże znajomy głos przywołał mnie na ziemię. Sprawił, iż oderwałam wzrok od podłogi, zmusił mnie wręcz do gwałtownego szarpnięcia głową w bok.
Przecież to nie możliwe! Mój mózg musiał stroić sobie jakieś żarty!
Jednak w drzwiach stał nie kto inny tylko Malcolm. Malcolm, który od miesiąca był dla mnie tak ważny. Którego nogi nie powinny przekroczyć nigdy progu tego pomieszczenia.
Przez chwilę liczyłam jeszcze na to, że to pomyłka, że znalazł się tutaj przypadkowo. Jednak niepewny głos Rory, szybko wyrzucone z siebie słowa, były dla mnie potwierdzeniem.
Szefie.
Malcolm był Szefem.
Malcolm był dowódcą pieprzonej Kolczatki.
- Ty... - wydusiłam z siebie w końcu, wbijając w niego przerażone spojrzenie. Jedno słowo, po którym głos mi się załamał i odmówił posłuszeństwa.
Jak to możliwe, że wcześniej tego nie zauważyłam? Jak możliwe, że nie dostrzegłam kim tak naprawdę jest mężczyzna, który tak mocno rozgościł się w moim sercu. Przecież wiedziałam, że - tak jak ja - nie popiera Coin. Że on też coś robi, działa.
Jak, jednak, mogło mi uciec to, że zajmuje aż tak ważne miejsce na liście buntowników?
- Jak..? - bąknęłam zatem, w to jedno słowo upychając wszystkie moje emocje.
Powrót do góry Go down
Malcolm Randall
Malcolm Randall
https://panem.forumpl.net/t1898-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1374-malcolm
https://panem.forumpl.net/t1373-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1796-malcolm
Wiek : 39 lat
Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptySob Kwi 19, 2014 1:08 pm

Czy coś nie tak?
Zrobiłem krok do przodu, bardzo powoli, po czym bezgłośnie zamknąłem za sobą drzwi. Czy coś było nie tak? Na pierwszy rzut oka - wszystko, chociaż to nie Rory ponosiła za to winę. Rzeczywistość, która pół godziny temu wydawała mi się aż za bardzo poukładana, właśnie implodowała do wewnątrz, wywołując u mnie nagły efekt klaustrofobii i braku powietrza. Miałem wrażenie, że ściany zbliżają się do siebie, że wszystko rozpada się na kawałki i powoli gromadzi, ale nie po to, żeby mnie zmiażdżyć - a po to, żeby w następnej sekundzie wybuchnąć, obracając się w pył i niszcząc wszystko na swojej drodze. I nie wiedziałem, co było gorsze - czy fakt, że Nicole okazała się być Verite, tą samą Verite, która zaledwie wczoraj przyrównała córkę Coin do szczenięcia, a jej zwolenników do psów, zapewne podpisując tym na siebie już dawno wydany wyrok śmierci; czy może sama świadomość faktu, że nie ufała mi na tyle, żeby mi o tym powiedzieć; czy to, że moja własna nieszczerość wyszła na jaw; a może to, że jedna z osób, na której zależało mi najbardziej, dołączyła właśnie do śmiertelnej gry, jaką była sama wiedza o istnieniu Kolczatki?
Nadal milcząc, podszedłem jeszcze bliżej, przez cały czas powstrzymując ochotę wybiegnięcia z pomieszczenia i udawania, że problemu nie ma. Oparłem się ciężko obiema dłońmi o blat najbliższego stolika. Kręciło mi się w głowie, czy to cały pokój zaczął wirować dookoła? Najprawdopodobniej to drugie; w końcu wydawało mi się niemożliwe, żeby świat nie runął teraz w posadach, skoro mój własny wydawał się lecieć na łeb na szyję.
Swoją drogą - skoro sytuacja była tak beznadziejna, dlaczego przez cały czas musiałem walczyć z nagłą ochotą wybuchnięcia śmiechem?
- Verite. Tak - powiedziałem w końcu, bardzo powoli. - Dziękuję ci, Rory - dodałem, nie wiedząc, co powiedzieć, żeby wyjaśnić jej sytuację, jednocześnie nie zdradzając zbyt wiele. Zacisnąłem na moment powieki, może podświadomie licząc na to, że kiedy je otworzę, obudzę się we własnym łóżku - ale nic z tego. Tym razem nie miałem do czynienia z nocnymi koszmarami, ale z najprawdziwszą rzeczywistością, która - zabawne! - okazała się o wiele bardziej pomysłowa od demonów w moim umyśle.
Odchrząknąłem. Wiedziałem, że powinienem w końcu coś powiedzieć. Wszyscy obecni w pomieszczeniu oczekiwali ode mnie jakiegoś słowa wyjaśnienia, czułem to; poza tym - zasługiwali na nie. Ale choć desperacko szukałem odpowiednich wyrazów, nie potrafiłem znaleźć niczego. Wziąłem głęboki oddech.
Po kolei.
- Mogłabyś zostawić nas na moment? - zapytałem, kierując się w stronę rudowłosej i na razie uparcie unikając patrzenia na Nicole. Bałem się zobaczyć w jej oczach wyrzut, a jeszcze bardziej - że ona mogłaby dostrzec to samo w moich. Rzuciłem Rory przepraszająco-błagające spojrzenie, mówiące jednocześnie: wytłumaczę się później. Czułem się źle z faktem, że odsuwałem ją na bok, ale potrzebowałem choćby chwilowego poczucia, że wciąż mam kontrolę nad sytuacją - nawet jeśli miałoby być złudne. Zacisnąłem wargi, podczas gdy dwa pojedyncze słowa, wypowiedziane przez Nicole, wciąż dzwoniły mi w uszach. W tamtej sekundzie byłem gotów paść na kolana i błagać ją o wybaczenie. Z drugiej strony - nie mogłem tego zrobić, mając świadomość, że gdybym drugi raz został postawiony w tej samej sytuacji, postąpiłbym identycznie. Gdzieś w mojej klatce piersiowej pojawiły się kłujące wyrzuty sumienia, kiedy zorientowałem się, że nie żałowałem niepowiedzenia jej prawdy - żałowałem jedynie, że owa prawda wyszła na jaw w takich okolicznościach. Jak miałbym wobec tego zdobyć się na szczere przepraszam?
Opuściłem głowę, wbijając spojrzenie w przezroczysty blat i czekając na jakikolwiek dźwięk, który dałby mi impuls do działania. Nieważne, czy miałyby być to pełne wyrzutu słowa, czy odgłos zamykanych drzwi.
Powrót do góry Go down
the civilian
Rory Carter
Rory Carter
https://panem.forumpl.net/t590-aurora-carter
https://panem.forumpl.net/t2300-rory
https://panem.forumpl.net/t1281-rory-carter
https://panem.forumpl.net/t1968-rory-carter-i-jack-caulfield#24806
https://panem.forumpl.net/t594-rory
https://panem.forumpl.net/t599-rory-carter
Wiek : 24
Zawód : dziennikarka, zastępczyni redaktora naczelnego CV
Przy sobie : klucze, dokumenty, telefon, zapalniczka, scyzoryk, portfel
Znaki szczególne : ruda i piegowata, nie sposób nie zauważyć.
Obrażenia : skłonność do infekcji

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptySob Kwi 19, 2014 1:59 pm

Teraz wszystko było już jasne jak słońce, ta dwójka się znała. Ale czy była to znajomość pozytywna, czy nie, Rory nie potrafiła jeszcze rozgryźć. Jasne, widziała zmiany na ich twarzy, usta zaciśnięte w wąską kreskę, spoglądanie wszędzie, tylko nie na siebie... za Nicole i Malcolmem kryła się historia, a rudowłosa chciała ją poznać. Była jednak na tyle taktowna, że jeszcze zanim dowódca poprosił ją o opuszczenie pomieszczenia, podniosła się z fotela.
Miała nadzieję, że przyjaciółka nie będzie jej miała tego za złe, ale w razie czego spojrzała jeszcze w jej stronę. Obyło się bez rozpaczliwych spojrzeń z szukaniem ratunku, dlatego Carter uznała, że może spokojnie zostawić ich samych i nie warować nawet przed drzwiami, w obawie o... właściwie o oboje.
- Jasne, właściwie i tak miałam zmykać - powiedziała wesoło, choć doskonale zdawała sobie sprawę, że jej radosna próba rozładowania atmosfery spełznie na niczym. Kendith i Randall musieli sobie wyjaśnić wszystko sami. - W razie czego, jestem pod telefonem. I odezwę się wieczorem.
Druga część wypowiedzi była skierowana prosto do Nicole, której rudowłosa rzuciła jeszcze spojrzenie typu 'Nie wymigasz się od zwierzeń', jakby sytuacja w Kwaterze była w tym momencie błaha. Wyminęła swoich towarzyszy i skierowała się do drzwi, za którymi zniknęła już po chwili. Ciekawość wprost zżerała ją od środka, ale dzięki temu mogła choć na chwilę zapomnieć o swoich problemach. Ponownie pokonała właz, szybko znalazła się w Cave, gdzie dla niepoznaki wymieniła jeszcze kilka zdań ze znajomym barmanem, a później powędrowała prosto do domu.

| zt


Powrót do góry Go down
the pariah
Nicole Kendith
Nicole Kendith
https://panem.forumpl.net/t1130-nicole-kendith
https://panem.forumpl.net/t3565-nicky#56034
https://panem.forumpl.net/t3564-nicole-kendith#56033
https://panem.forumpl.net/t1136-to-co-bylo-jest-i-bedzie#11701
https://panem.forumpl.net/t3566-nicky#56037
Wiek : 24 lata
Zawód : Uciekinierka
Przy sobie : pistolet, naboje, butelka alkoholu, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, telefon komórkowy, laptop, pieniądze upchane po kieszeniach, przetarty plecak, aparat, leki przeciwbólowe
Znaki szczególne : nieufne spojrzenie, utyka na lewą nogę
Obrażenia : złamane serce, martwica nerwów w lewej nodze (nie wszystkich, prawda?)

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna EmptySob Kwi 19, 2014 2:53 pm

Nie wiem co kuło mnie bardziej. Co z większą siła wbijało się w mój mózg. Cisza czy może wypowiadane przez Malcolma słowa. Pozornie spokojne, pozornie nic nie znaczące. Jednak przez ten miesiąc zdążyłam go na tyle poznać, by domyślić jak wiele pod nimi się kryje. Ile emocji tłamsi się za nimi, jak wiele myśli, chaosu mogło teraz targać się w jego głowie.
Zadrżałam spłoszona, gdy z jego ust padło to jedno słowo. Verite. Zbitek liter, niby nic nie znaczących, tytuł czy pseudonim, który dawno sobie nadałam, którym podpisywałam się wypowiadając swoje zdanie w sieci. Tak łatwo było nim szafować. Tak łatwo słuchać, gdy wypowiadał je ktoś inny. Tym razem jednak jego brzmienie paliło żywym ogniem. Było niczym jawne świadectwo mojej nieszczerości. Niczym piętno mówiące o braku zaufania, niezdolności do obdarzenia kogoś najcenniejszymi sekretami. A przecież mu ufałam, przecież Malcolm był dla mnie taki ważny.
Jednak nie potrafiłam, nie umiałam, przyznać się przed nim do prawdziwej natury mojego działania. Za każdym razem, kiedy o tym myślałam brakowało mi słów, za każdym razem język wydawał mi się zbyt ograniczony by mógł wyrazić to co naprawdę myślę, to co czuję. Dlatego kłamałam, żyłam w moim półświatku, ograniczając do niego wstęp tylko dla jednej osoby. A i sam fakt, że Rory o tym wiedziała był dla mnie czymś dziwnym, czasem nawet mnie przerastał.
Z każdym dniem czułam coraz większe wyrzuty sumienia, ale jednocześnie ulgę. Bo wiedziałam, że nie wplątuje Malcolma w to, od czego ja już nie zdołam uciec. On mógł być wolny, nie musiał znaleźć się na celowniku nagonki, która dążyła do obalenia siejącego propagandę hakera, na razie bez twarzy, bez płci, bez imienia, ducha, który w każdej chwili mógł przybrać moją postać. A wtedy wszystko nad czym tak długo pracowałam runęło by, nie ciągnąc go jednak za sobą na dno.
A przynajmniej tak sądziłam.
Bo teraz, właśnie w tym momencie, zdałam sobie sprawę, iż obydwoje od dawna jesteśmy przegrani. Ja jako Verite, szydząca z  Coin przy każdej możliwej okazji. On jako przywódca i założyciel tajemniczej i groźnej Kolczatki.
Wbiłam wzrok w podłogę nie mogąc sobie poradzić z jego zachowaniem. Z tym jak uparcie unikał patrzenia w moją stronę. Czułam narastającą rozpacz, strach o to, jak ta sytuacja dalej się potoczy. A - jednocześnie, rosnący gdzieś wewnątrz płomyk wściekłości. Bo w końcu nie tylko ja oszukiwałam, nie tylko ja mamiłam, kryjąc za maską swoją prawdziwą twarz. Nie tylko ja ponosiłam odpowiedzialność za to co teraz się działo. Czemu więc, do cholery, czemu, czułam aż tak wielkie wyrzuty sumienia?
Gdzieś we wewnątrz pojawił się cień ulgi, gdy Malcolm poprosił Rory o opuszczenie pomieszczenia. Nie chciałam przy niej prowadzić tej rozmowy - w końcu oczywiste było, że bez niej się nie obędzie. Nie chciałam by to przy niej puściły nam nerwy, by była świadkiem czegoś, czego sama się bałam.
Zerknęłam na nią, gdy podnosiła się, gdy tak radosnym tonem odpowiedziała na słowa swojego Szefa, powoli wycofując się z pomieszczenia. Skinęłam jej w odpowiedzi na ostatnie słowa, nie mogąc się zmusić do tego, by teraz się nimi przejmować, spróbowałam za to posłać jej cień uśmiechu, miałam jednak wrażenie, że wygięłam wargi tylko w jego parodii, że moje - zdradzające wszystkie uczucia - spojrzenie zakpiło sobie z miernych prób. Jednak wytrwałam, utrzymując na niej spojrzenie do momentu, aż zniknęła za zamykającymi sie drzwiami. A i wtedy moje serce zakołatało, tłukąc się z przestrachu, zazdroszcząc jej całym sobą możliwości wyrwania się z tego pomieszczenia.
Ponownie spuściłam wzrok na podłogę, starając się zapanować nad przyśpieszonym od nadmiaru emocji oddechem. Wodziłam wzrokiem po nierównościach, badałam każdy szczegół, każdą szczelinę, jakby szukając w nich inspiracji, odpowiednich słów, motywacji do podniesienia wzroku i zmierzenia się z rzeczywistością, która złośliwie płatała mi coraz więcej figli. Czułam się tym wszystkim przytłoczona i, tak naprawdę, zupełnie nie wiedziałam co mam zrobić. Zbyt wiele myśli żądało bym je wypowiedziała, zbyt niejasne one były, bym dała radę ułożyć je na tyle składnie, by mój język poradził sobie z ich brzmieniem. Zbyt bałam się, iż odmówi mi on posłuszeństwa w najmniej odpowiednim momencie, iż zamilknę, ciszą skazując się na wyrok, z którym sobie nie poradzę.
Jakby ta cisza, która teraz wisiała między nami, nie była już zbytnią katorgą.
Zacisnęłam kilka razy palce i skuliłam mocniej ramiona, walcząc z natłokiem emocji, nie decydując się jednak na zrobienie pierwszego kroku w próbie wyjaśnienia tego wszystkiego. Zbyt bałam się przegrać z samą sobą już na starcie.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Kwatera główna Empty
PisanieTemat: Re: Kwatera główna   Kwatera główna Empty

Powrót do góry Go down
 

Kwatera główna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 4Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next

 Similar topics

-
» [Podziemia] Kwatera nr 3
» [Podziemia] Kwatera nr 3
» Kwatera Catrice Tudor
» Główna Ulica
» Główna Przystań

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Ukryty bunkier-