|
| Mieszkanie Ulyssesa Harvina | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| | | | Wiek : 22 Zawód : Strażnik Pokoju Przy sobie : broń palna, ampułka leku przeciwbólowego, magazynek z piętnastoma nabojami, kamizelka kuloodporna, latarka, telefon, zapałki, zapalniczka, piersiówka z alkoholem, przepustka do getta Znaki szczególne : zmierzwiona czupryna, wzrok spaniela Obrażenia : zrastający się złamany nos.
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Sob Maj 16, 2015 6:00 pm | |
| /po przesłuchaniu
Cordelia Snow lubiła pojawiać się znienacka i zaskakiwać wiadomościami, które albo zbijały go z tropu, albo były traktowane jak jajko niespodzianka – nigdy nie wiadomo, co może z nich wyskoczyć. Tak samo teraz, gdy najpierw otrzymał cenną informację, a następnie miły dodatek w postaci wzmianki o dobieraniu butów. Zaśmiał się bezgłośnie, wychodząc z mieszkania z bronią ukrytą w kieszeni płaszcza, narzuconego naprędce na mundur. Wiedział, że panna Snow, nieodrodna wnuczka swojego dziadka, nigdy nie rzuca słów na wiatr, i jeśli potrzebuje pomocy, daje znać. Dotarcie pod wskazany adres zajęło mu nawet mniej niż pół godziny; ku własnemu zaskoczeniu odkrył, że osoba, o której kiedyś rozmawiali, mieszka o wiele bliżej, niż przypuszczał. Dlatego też zatrzymał się pod bramą, i umilał sobie oczekiwanie na Cordelię obserwowaniem okolicy. Był pewien, że wszystko pójdzie dobrze. Niemniej jednak, musiał mieć też na uwadze dobro młodej kobiety, która była gotowa mu towarzyszyć.
|
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Sob Maj 16, 2015 6:43 pm | |
| | outfit
W Kapitolu nie było już miejsca na sentymenty, nie było go także w życiu Cordelii Snow. Wycierpiała, co swoje, ale nie zamierzała spędzać reszty życia w oparach wyrzutów sumienia wymieszanych z chęcią zemsty i świętym przekonaniu, że takowa jej się należy. Zamiast użalać się nad sobą i wynajdywać kolejne wymówki do pozostawania biernym, należało wziąć się w garść i zapanować nad Losem, który na dodatek wyczerpał już chyba repertuar krzywd i niedogodności dla wnuczki byłego prezydenta. Dbanie o własny interes zawsze było jej popisowym zagraniem, ale skoro tym razem w jej interesie leżała pomoc komuś innemu, równanie wciąż się zgadzało, nie czyniąc najmniejszej nawet rysy w dumie panny Snow. Sytuacja była prosta i zapowiadała się także przyjemnie – wydanie władzy kogoś z listy poszukiwanych nie mogło być przecież opacznie zrozumiane. Cała operacja miała być nadzorowana przez Strażnika Pokoju, na dodatek takiego, który wysławił się ostatnio w walce za stolice, a tego Rząd nie mógł przecież przeoczyć. Wszystko było zapięte na ostatni guzik, nie było miejsca na potknięcia, których i tak się nie spodziewano. Na miejsce spotkania z Victorem dotarła o czasie, już z daleka zauważając mężczyznę stojącego pod bramą. Uśmiechnęła się szeroko, na wypadek gdyby ktoś (w domyśle mężczyzna mieszkający w domu obok) obserwował scenkę powitania pomiędzy ich dwojgiem. Czego się nie robi dla dobrego przedstawienia? - Witaj – skinęła głową, stając tuż przed Seanem i przyglądając mu się uważnie, lecz wciąż z rozbawieniem tańczącym w kącikach ust. Spoufalanie się niestety zniknęło już z grona jej nawyków – Wejdźmy do klatki – zaproponowała, wskazując destynację lekkim ruchem głowy. Nie mogli przecież pozwolić sobie na zwłokę i zwrócenie na siebie uwagi. Harvin nie mógł niczego podejrzewać, więc czym prędzej należało zniknąć z jego ewentualnego zasięgu wzroku. W zaciszu klatki schodowej Cordelia zdecydowała się szybko streścić swoją historię. - Przygotowywał mnie do egzaminów na studia, oczywiście pod zmienionym nazwiskiem – oznajmiła, gdy już znaleźli się w środku – Rozpoznałam jego zdjęcie w gazecie i oto jesteśmy – zaakcentowała ostatni wyraz, dając Victorowi do zrozumienia, że prawdziwa historia stała się także wersją, którą należało przedstawić po zakończeniu ich małej misji. Mężczyzna musiał domyślać się, że Snow nie robiła tego wszystkiego bezinteresownie, ale to nie od niego oczekiwała czegokolwiek, mógł więc pozostać w niewiedzy, przynajmniej do momentu, w którym nie zacząłby wypytywać. - Jak wygląda plan działania? – zadarła głowę, by spojrzeć na Seana, wyczekując na wskazówki dotyczące następnych ruchów. W tej sytuacji zdawała się na niego, w końcu z ich dwojga to on był bardziej doświadczony w takich akcjach. No i miał przy sobie broń. |
| | | Wiek : 22 Zawód : Strażnik Pokoju Przy sobie : broń palna, ampułka leku przeciwbólowego, magazynek z piętnastoma nabojami, kamizelka kuloodporna, latarka, telefon, zapałki, zapalniczka, piersiówka z alkoholem, przepustka do getta Znaki szczególne : zmierzwiona czupryna, wzrok spaniela Obrażenia : zrastający się złamany nos.
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Sob Maj 16, 2015 7:32 pm | |
| Wyglądała jak zawsze dobrze, wręcz perfekcyjnie. Spotkali się kilka razy, gdy była młodsza, a on był świeżo upieczonym Zwycięzcą i nawet dobrze się dogadywali – jak to bywa między Zwycięzcami a rodziną prezydenta Snowa. Niby zdetronizowanego i osadzonego gdzieś głęboko, ale jednak. Nie było tu jednak czasu na rozmyślanie; mieli działać. - Witaj. – powitał ją skinieniem i ruszył wraz z nią na klatkę schodową. Wysłuchał w milczeniu jej relacji, odnotowując w pamięci jej słowa; najwidoczniej znała Harvina na tyle dobrze, by móc zdać mu pełną relację. - Dobrze, że na tym świecie są ludzie tacy jak Ty – powiedział spokojnie, patrząc na nią. Wydawała się być zbyt krucha, zbyt delikatna; ale dała sobie radę na Igrzyskach, a przez pewien czas opiekowała się nią zawodowa morderczyni. Pozory mogły więc mylić. - Albo pukamy i grzecznie wchodzimy, albo ja rozwalam drzwi i strzelam od progu – stwierdził bez chwili namysłu. On miał broń, to fakt. Ale ona miała instynkt, styl i charyzmę. - Mogę zdać się na Ciebie. - mrugnął do niej znacząco.
|
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Sob Maj 16, 2015 9:14 pm | |
| Nie pomyślała, by wcześniej skomentować jakoś jego niedawne dokonania, jednak po usłyszeniu z jego ust czegoś w rodzaju komplementu, obdarzyła mężczyznę zadziornym spojrzeniem i pozwoliła sobie, by zejść na chwilę z tematu ich misji. - Dobrze, że są w stolicy tacy bohaterowie, jak ty – odbiła piłeczkę swoim zwyczajowym tonem, jednak w gruncie rzeczy nie miała na myśli niczego specjalnie złośliwego. Jasne, że poziom medialnej propagandy wzrósł ostatnimi czasy niesamowicie, jednak zawsze kryła się w tym jakaś cząstka prawdy. Jeśli Victor faktycznie starł się z Kolczatką i zwyciężył, było mu czego gratulować. Chichotem losu wydawał się być fakt, że kiedyś o przysługę z wykradzeniem dokumentów chciała poprosić członka opozycji, jednak ta funkcjonowała wybitnie nieporadnie, a Snow nie mogła ryzykować. Po dzisiejszym dniu wciąż będzie mieć czyste ręce, a być może nawet dodatkowy plusik przy swoim nazwisku na jakiejś tajnej rządowej liście. Lub znak zapytania, to byłoby chyba bardziej prawdopodobne. - Pukamy – odpowiedziała automatycznie, gdy tylko z ust jej towarzysza padła propozycja wywarzenia drzwi. Cała akcja musiała być przeprowadzona odpowiednio, najlepiej po cichu, poza zwierzchnikami Victora nie powinien dowiedzieć się o niej nikt więcej, przynajmniej na razie. A później opinia publiczna niech zaczytuje się w kolejnych podkoloryzowanych opowieściach. - Jeśli nie będzie się niczego spodziewał, pogadajmy z nim najpierw – zaproponowała, niby od niechcenia, tak naprawdę układając sobie w głowie scenariusz, który wykorzysta do osiągnięcia celu, czyli wyciągnięcia fałszywych dokumentów od Harvina. Nie było jej żal swojego byłego nauczyciela, nie żywiła w stosunku do niego żadnych specjalnych uczuć, był jej kompletnie obojętny i być może dlatego nie zawahała się przed wydaniem go w ręce wymiaru sprawiedliwości. Dzięki niemu swoją szansę miał dostać ktoś zdecydowanie jej bliższy. Cordelia ruszyła schodami w górę, nie oglądając się za siebie. Wiedziała, że Victor ruszy za nią, podobał jej się fakt, że potrafili czasem dogadać się bez słów, co dla kogoś stojącego z boku mogło wyglądać zupełnie tak, jakby sobie ufali. Dotarcie pod właściwe drzwi nie zajęło wiele czasu, blondynka drogę znała niemal na pamięć. Tym razem jednak nie przekroczy tego progu z zamiarem nauczenia się kilku nowych ekonomicznych pojęć. Jak widać, definicję zysku znała już doskonale. Dała znać Victorowi, by przylgnął do ściany, dzięki czemu wyglądający przez wizjer Harvin nie zauważyłby go stojącego obok swojej (niewątpliwie) ulubionej uczennicy. Sama panna Snow poprawiła popielaty płaszczyk, uśmiechnęła się dziarsko i trzy razy zapukała do drzwi, uważnie nasłuchując dochodzących zza nich hałasów.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Nie Maj 17, 2015 3:42 pm | |
| Harvin nie spodziewał się gości i może właśnie dlatego pukanie sprawiło, iż zamarł na chwilę nasłuchując, z palcami zaciśniętymi na rączce czajnika. Dopiero gdy woda lejąca się z naczynia przepełniła kubek, a jej nadmiar zaczął spływać na blat stołu, przy okazji rozpryskując się na jego spodnie, syknął cicho i wyrwał się z letargu, odstawiając na bok niepotrzebne rzeczy, by następnie pośpiesznie ruszyć w stronę przedpokoju. Po głowie plątały mu się różne myśli obejmujące wiele opcji zachowania, od ucieczki (choć przecież nie miał gdzie, mieszkał za wysoko by skakać z okna), poprzez walkę z domniemanymi nachalnym i niechcianymi gośćmi (mimo wszystko miał nadzieje, że do tego nie dojdzie), do spokojnej rozmowy i trzymania się roli. W końcu, po drugiej stronie drzwi wcale nie musieli stać Strażnicy Pokoju. Może to jacyś domokrążcy? Albo sąsiad zapukał pożyczyć szklankę mąki? Zresztą, nie musi otwierać, wystarczy, że spojrzy przez wizjer. Zatrzymał się na chwilę przed drzwiami, poświęcając chwilę na złapanie paru uspokajających oddechów, w końcu jednak zbliżył oko do szkiełka, rozglądając się uważnie. A gdy przekonał się, iż po drugiej stronie stoi nie kto inny jak jego uczennica, Cordelia Snow, cofnął się o krok i z zaskoczoną miną uchylił drzwi. - Dzień dobry, Cordelio - przywitał się, przywołując na twarz uśmiech. Nie chciał wyglądać na dziwnie zdenerwowanego. - Byliśmy na dzisiaj umówieni? Mam nadzieję, że nie, bo w innym wypadku wszystko wskaże na to, że moja pamięć jest gorsza niż bym się spodziewał. |
| | | Wiek : 22 Zawód : Strażnik Pokoju Przy sobie : broń palna, ampułka leku przeciwbólowego, magazynek z piętnastoma nabojami, kamizelka kuloodporna, latarka, telefon, zapałki, zapalniczka, piersiówka z alkoholem, przepustka do getta Znaki szczególne : zmierzwiona czupryna, wzrok spaniela Obrażenia : zrastający się złamany nos.
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Pon Maj 18, 2015 10:40 am | |
| Szczęściem założył płaszcz, który doskonale okrywał mundur, jednocześnie pozwalając na szybkie wydobycie broni. Na wszelki wypadek miał kamizelkę kuloodporną, chociaż żałował, że nie miał drugiej – z pewnością przydałaby się dla Cordelii. Chociaż miał świadomość, że dziewczyna da sobie radę sama, nie chciał widzieć, jak zostaje ranna. - Nie przesadzajmy, po prostu zrobiłem, co trzeba – machnął ręką, ustawiając się przy ścianie, tak, by nikt nie mógł zobaczyć go przez wizjer. Skinął głową, gdy dziewczyna zapukała, i wstrzymał oddech, usiłując pokonać odruch wyważenia drzwi. Harvin pojawił się, a na jego obliczu malowało się zaskoczenie. Oby tylko jej nic się nie stało, bo jeśli jej coś zrobisz, zabiję Cię gołymi rękami, sukinsynu, pomyślał, nie spuszczając wzroku z Cordelii. Popełnił w życiu wiele błędów, jednak teraz nie chciał popełniać już żadnych. Dlatego stał, spokojnie i cierpliwie, czekając na kolejny ruch panny Snow.
|
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Pon Maj 18, 2015 8:31 pm | |
| Gdyby wiedziała, jakie myśli kłębiły się teraz w głowie Victora, najpewniej posłałaby mu tylko współczujące spojrzenie. Nie przejmowała się ich małą misją nawet w połowie tak bardzo, jak on, a przecież była jej inicjatorką. Miała wyraźnie zarysowany cel, przyszła tutaj tylko po jedną rzecz, a reszta… niech się dzieje, co chce. Choć po ostatnich wydarzeniach wiedziała, na co stać Kolczatkę, nie obawiała się, że jej korepetytor może nagle pokazać zupełnie inną twarz, niż dotychczas. Być może taka pewność siebie mogła człowieka zgubić, ale Cordelia to właśnie z niej czerpała swoją siłę, a ignorancja bywała dla niej błogosławieństwem. Nie odpowiedziała już swojemu towarzyszowi, gdy tylko usłyszała kroki po drugiej stronie drzwi, spięła się, gotowa do akcji. Nie minęło wiele czasu, a zaskoczona twarz Harvina pojawiła się tuż przed nią. Tak, jak podejrzewała, mężczyzna niczego się nie spodziewał. - Nie byliśmy – przyznała z rozbrajającą szczerością, postępując krok do przodu i wślizgując się przez drzwi. Tam, gdzie każdy inny człowiek użyłby słowa ‘przepraszam’, Snow zrobiła małą pauzę, by już po chwili wydać swój mały wyrok na Ulyssesa – Ale nie miałam wyboru. Czy jej niewinnie słodka mina była jeszcze w stanie zwieść kogokolwiek? Dbając o to, by drzwi nie zdążyły się za nią zamknąć, dała znać Victorowi i liczyła, że ten równie szybko wśliźnie się do środka i z miejsca unieszkodliwi przeciwnika, nie robiąc przy tym zbytniego hałasu. W dalszym ciągu nie czuła wyrzutów sumienia, nie było jej nawet przykro. Jej dawny nauczyciel miał właśnie niepowtarzalną okazję, by tym razem nauczyć się czegoś od niej – im mniej osób wpuszczamy do swojego życia, tym więcej kłamstw uchodzi nam na sucho. Ta uniwersalna prawda okazała się chyba zbyt trudna do przyswojenia przez Harvina. O ile nie była to zasadzka jego umiłowanej Kolczatki, wszystko wydawało się iść po myśli panny Snow. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Wto Maj 19, 2015 4:25 pm | |
| Już w momencie, w którym Cordelia przekroczyła próg jego mieszkania w oczach Ulyssesa zabłysły iskierki podejrzliwości, które rozrosły się po jej kolejnych słowach. Coś zdecydowanie mu nie pasowało i choć jeszcze nie był pewien co dokładnie, w momencie w którym dziewczyna złapała drzwi, powstrzymując je przed zamknięciem i gestem wezwała kogoś do środka, mężczyzna spiął wszystkie mięśnie. - Co ty wyprawiasz? - syknął, próbując szybko dopaść do drzwi i zatrzasnąć je, blokując drogę następnemu gościowi. Może był przewrażliwiony, może na zewnątrz stała tylko osoba, którą Cordelia sprowadziła tutaj, licząc na to, że pomoże i gościowi w nauce, jednak teraz nie czas był na takie przemyślenia. |
| | | Wiek : 22 Zawód : Strażnik Pokoju Przy sobie : broń palna, ampułka leku przeciwbólowego, magazynek z piętnastoma nabojami, kamizelka kuloodporna, latarka, telefon, zapałki, zapalniczka, piersiówka z alkoholem, przepustka do getta Znaki szczególne : zmierzwiona czupryna, wzrok spaniela Obrażenia : zrastający się złamany nos.
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Wto Maj 19, 2015 10:06 pm | |
| Napiął mięśnie, widząc jak dziewczyna daje mu delikatny ruch dłonią, chwilę po tym, jak wsunęła się do mieszkania Harvina. Victor nie mógł mieć pewności, czy mężczyzna, do którego zawitali, jest w jakikolwiek sposób uzbrojony, niemniej jednak postanowił zaufać sobie… i instynktowi, który się w nim obudził. Temu samemu instynktowi, dzięki któremu zwyciężył w Igrzyskach, mordując bez chwili wytchnienia. Rzucił się naprzód całym swoim ciałem, w momencie, w którym Harvin próbował zatrzasnąć drzwi; szczęśliwie udało mu się uniemożliwić zatrzaśnięcie zamka. W tej chwili nie zwracał uwagi na Cordelię, nie poświęcił jej nawet spojrzenia. Złapał mężczyznę za fraki i uderzył nim o znajdującą się przy drzwiach ścianę. - Dobry. – rzucił spokojnie, niemalże wesoło, waląc głową przeciwnika o ścianę. Póki co na tyle mocno, żeby oszołomić, ale nie na tyle, by zabić.
|
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Pią Maj 22, 2015 4:29 pm | |
| Rozpoznała jego spojrzenie, wiedziała już, że mężczyzna nie spodziewał się kolejnej lekcji, ale zapewne nie przypuszczał też, że jego życie może zawisnąć na włosku w przeciągu kilku sekund. Ale czy członkowie Kolczatki nie powinni mieć na uwadze tych wszystkich zagrożeń, które na nich czyhały? Dorosły mężczyzna wiedział chyba w co się pakuje, gdy podpisywał się pod terrorystycznymi działaniami opozycji. Akcja wywołuje reakcję, a utrata czujności wiąże się z konsekwencjami. - Dzień dobry – dopiero teraz przywitała się z Ulyssesem, szybko zamykając za sobą drzwi i wchodząc w głąb mieszkania. Była spokojna, powoli omiotła pomieszczenie wzrokiem, szukając czegokolwiek, co mogłoby wzbudzić jej podejrzenia, jednak wyglądało na to, że mieszkanie nie zmieniło się od czasu jej ostatniej wizyty. Skupiła się więc na gospodarzu oraz Victorze, który w chwili obecnej witał go w swoim własnym stylu. Wesoły głos towarzysza zapowiadał pomyślne załatwienie sprawy. - Nie mogłam uwierzyć, gdy zobaczyłam pana zdjęcie w gazecie – oznajmiła z udawanym przejęciem, jakby faktycznie widok Harvina na liście poszukiwanych przypłaciła ciężkim szokiem, a nie chęcią wyciągnięcia z tego własnych korzyści – Musiałam zawiadomić władze. Nie dodała, że poczekała z donosem do momentu najbardziej dla siebie odpowiedniego. Miała także nadzieję, że ta informacja zaniknie gdzieś w toku ewentualnego śledztwa. W razie czego, miała jeszcze kilka kart, którymi mogłaby grać w tej sprawie. - Czy byłby pan tak uprzejmy i powiedział mi, gdzie trzyma fałszywe dokumenty? – z prawnego punktu widzenia, gdyby znaleźli je przy mężczyźnie, ten otrzymałby jeszcze cięższe zarzuty, więc Cordelia oczywiście musiała przedstawić to w ten, a nie inny sposób – Proszę dać sobie pomóc. Jej słodkie słówka były dokładnym przeciwieństwem czynów Victora, ale w gruncie rzeczy przedłużanie katuszy Harvina nie leżało w jej gestii. Chciała tylko dorwać dokumenty i czym prędzej przekazać je za mur.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Sob Maj 23, 2015 4:07 pm | |
| Przerażenie narastało w umyśle Ulyssesa, z każdą chwilą ograniczając mu zdolność do logicznego myślenia i tak już osłabioną przez oszołomienie i ból wywołany przez spotkanie jego głowy ze ścianą. Oddychał ciężko, na razie nawet nie starając się wyszarpać, zamiast tego zaciskając zęby i patrząc pogardliwie na trzymającego go Strażnika. Nie zamierzał współpracować. - Oczywiście, obywatelski obowiązek - mruknął ironicznie, słysząc pełne przejęcia słowa swojej uczennicy. Choć lubił ją, naprawdę lubił, w tym momencie wszelkie ciepłe emocje skierowane w jej stronę zniknęły. Nie próbował sobie pozwolić nawet na odrobinę szoku. To w jakiej sytuacji się znalazł było jego winą, nie należało ufać nikomu, nawet miłej uczennicy. Następne słowa dziewczyny zabrzmiały tak irracjonalnie, że - choć nadal był przyciskany do ściany, mając problem z oddychaniem - parsknął głośnym, wręcz szaleńczym śmiechem. - W jaki niby sposób pomóc? - spytał, gdy w końcu udało mu się uspokoić choć odrobinę. - I tak nie przeżyję pewnie oddania w ręce władz, nikt nie lubi mieć zdrajców pod swoją opieką.
|
| | | Wiek : 22 Zawód : Strażnik Pokoju Przy sobie : broń palna, ampułka leku przeciwbólowego, magazynek z piętnastoma nabojami, kamizelka kuloodporna, latarka, telefon, zapałki, zapalniczka, piersiówka z alkoholem, przepustka do getta Znaki szczególne : zmierzwiona czupryna, wzrok spaniela Obrażenia : zrastający się złamany nos.
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Sob Maj 23, 2015 5:28 pm | |
| Victor nadal przyciskał Harvina do ściany, nie mając najmniejszego zamiaru puszczać faceta – no, chyba, że miałby trzymać swojego przeciwnika, co nie byłoby takim złym pomysłem. Niemniej jednak, niczym dwa cietrzewie, patrzyli na siebie z niechęcią i nieskrywaną pogardą. W innych okolicznościach ktokolwiek, kto obserwowałby tę sytuację, mógłby pomyśleć, że panowie biją się o młodą Cordelię Snow. - Pan wybaczy, ale może z większym szacunkiem do panny Snow – mruknął Victor, z trudem powstrzymując się od walnięcia Harvinem o ścianę po raz kolejny. – Przecież grzecznie prosi pana o pomoc. Rzucił Cordelii spokojne spojrzenie, zastanawiając się, jaki będzie jej następny krok.
|
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Sob Maj 23, 2015 6:10 pm | |
| Nie wzruszyła jej ta ironia, nawet przez moment nie odezwały się żadne wyrzuty sumienia. Zresztą, dlaczego by miały? Harvin utrafił w sedno, Cordelia spełniała właśnie swój obywatelski obowiązek: odnalazła kryminalistę i zgłosiła to tam, gdzie potrzeba. Wrogiem systemu bywała, gdy miała na to ochotę, a dziś nie był jeden z tych dni. Przeniosła spokojny wzrok z Ulyssesa na Victora, który doskonale wykonywał swoją część zadania. Oboje mieli odnieść dziś swoje małe sukcesy, a kto wie, czy Seana nie czeka po tym wszystkim jakiś awans – ostatnio jego skuteczność w zwalczaniu Kolczatki była doprawdy zdumiewająca. - Victorze, nie przejmuj się – powiedziała ciepłym głosem, uśmiechając się lekko do swojego towarzysza, a scenka ta musiała się wydać Harvinowi niezwykle przekoloryzowana – I tak się wszystkiego dowiemy, nie warto tracić nerwów. Sean był zupełnie różny od swojej siostry, co Cordelia zauważyła właściwie już dawno, ale teraz przez chwilę dziwnie przyszło jej to na myśl. Ciekawe, co tam porabia Cypriane? Może wstąpiła do Kolczatki i służyła terrorystom razem z Harvinem? Snow zastanowiła się przez chwilę, czy nie zapytać o to mężczyzny, ale mimo wszystko nie chciała powodować napięcia na linii z Victorem. Ciekawość musiała zostać zepchnięta na inny tor. Kompletnie ignorując szaleńczy śmiech przeciwnika, zaczęła przechadzać się po mieszkaniu, przeszukując wszystkie miejsca, które na pierwszy rzut oka wydawały się dobre do schowania cennych dokumentów – stuknęła w biurko, w poszukiwaniu ukrytych szuflad, odchyliła ramę obrazu, zerknęła okiem na księgozbiór korepetytora, w poszukiwaniu wszelkich odchyleń, które byłaby w stanie porównać ze stanem poprzednim. To wszystko robiła niespiesznie, jakby mieli przed sobą cały dzień dobrej zabawy. Nie miała jednak pewności, czy Harvin nie ma w mieszkaniu jakiegoś przedziwnego mechanizmu, który dałby znać Kolczatce, że jej członek znajduje się w potrzebie. Ostatnie, czego potrzebowała, to potyczka z wkurzonymi obywatelami Kapitolu. Nie, dziś wszystko musiało iść po jej myśli. - Proszę pomyśleć logicznie – spojrzała na niego litościwie – Na chwilę obecną obciążą pana jedynie zarzutami za przynależność do organizacji terrorystycznej. Co może za to grozić, kilka lat więzienia? - wzruszyła ramionami, jakby perspektywa życia za kratami była błahostką – Ale jeśli odnajdą tutaj fałszywe dokumenty, dowiedzą się o molestowaniu nieletnich, a Strażnik opowie o ataku na swoją osobę… Dwie ostatnie groźby były całkowicie wyssane z palca, wiedzieli to wszyscy zebrani w mieszkaniu. Ulysses jednak musiał zdać sobie wreszcie sprawę, że ma jeszcze cień szansy na polepszenie swojego losu. Dopiero później Snow zamierzała odebrać mu także nadzieję.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Pon Maj 25, 2015 8:45 pm | |
| Najmocniej przepraszam za opóźnienie ._.
Choć sytuacja Ulyssessa nie była wcale łatwa, ani też nie sprzyjała wszelkim objawom buntu, mężczyzna z uporem trzymał się gniewu i poczucia zdrady, nie zamierzając wcale współpracować z obecnymi w mieszkaniu osobami. Na tyle ile to było możliwe starał się ignorować przyciskającego go do ściany Victora, jedynie krótkim prychnięciem komentując słowa Strażnika. Jego wzrok skupił się głównie na byłej uczennicy, śledził dokładnie jej poczynania, nawet wtedy, gdy zanosił się śmiechem. Śmiechem, który całkowicie zamarł, gdy tylko Harvin usłyszał groźby panny Snow. - Nie wiesz o czym mówisz, dziewczyno - odpowiedział z wyraźnym trudem panując nad głosem. Na jego twarzy pojawiły się krople potu, świecące dość wyraźnie na tle pobladłej skóry. - Kilka lat w więzieniu to marzenie, którego nigdy nie doczekam. Uśmiechnął się nerwowo, po czym przeniósł wzrok na Victora. - Niech on Ci powie, jak kończą poszukiwani. Stryczek czeka na mnie i bez twoich fałszywych zeznań.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Nie Maj 31, 2015 12:26 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Wiek : 22 Zawód : Strażnik Pokoju Przy sobie : broń palna, ampułka leku przeciwbólowego, magazynek z piętnastoma nabojami, kamizelka kuloodporna, latarka, telefon, zapałki, zapalniczka, piersiówka z alkoholem, przepustka do getta Znaki szczególne : zmierzwiona czupryna, wzrok spaniela Obrażenia : zrastający się złamany nos.
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Wto Maj 26, 2015 2:27 am | |
| Cordelię Snow mógłby uznać za swoją platoniczną miłość – oczywiście, gdyby Victor kiedykolwiek posiadł umiejętność kochania drugiej istoty. Chwilowo zajęty mierzeniem wzrokiem Harvina i pilnowaniem, żeby ich ptaszynka nie wyrwała mu się spod ściany, rzucił tylko do Cordelii: - Nie będę tolerował chamstwa w stosunku do kobiety, panno Snow. – po czym zapobiegawczo zdzielił poszukiwanego faceta pięścią w splot słoneczny, mocno. Znał ten ból doskonale; dostał tak nie raz, nie dwa, ale aż trzy w czasie Igrzysk i wiedział, jakie to bolesne. Usłyszawszy słowa Harvina, z trudem powstrzymał się od wywrócenia oczami. - Panie Harvin, nie będzie źle – rzucił wesoło. – Spokojnie, nie od razu zamek zbudowano, nie od razu trafi pan w ręce Gerarda Ginsberga. Pan Ginsberg jest chwilowo zajęty… więc z pewnością będzie pan mógł nacieszyć się ładną celą, może nawet spacerkiem. Oczywiście, pod strażą. Mówiąc, nie mógł powstrzymać się od łagodnego mrugnięcia, jakie posłał Cordelii.
|
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Pią Maj 29, 2015 10:04 pm | |
| Nie mieli nieskończonej ilości wolnego czasu, a przypadku takich spraw warto było trzymać się wcześniej ustalonego planu lub schematu, nie pozwalając sobie nawet na najmniejsze uchybienie. Dlatego Cordelię zaczynała już powoli irytować ta pogawędka z Harvinem – była bezcelowa i prowadziła wyłącznie do zguby mężczyzny, wiedzieli o tym wszyscy zebrani w pokoju. Po co przedłużać swoje cierpienia, po co skazywać na nie innych? Jeśli jej były korepetytor byłby masochistą, mogłaby to zrozumieć. Ale przecież otwierała przed nim furtkę, a on uparcie nie chciał przez nią przejść. - Gdzie są dokumenty? – zapytała ponownie, wciąż dbając o uśmiechniętą minę, która ukrywałaby wszelkie troski, jednak zdradził ją lekko poirytowany ton. Całkowicie zignorowała wywody Ulyssesa i rycerskie zagrywki Victora – czas uciekał, a ona wciąż nie miała tego, po co tu przyszła. Lada chwila trzeba wezwać posiłki, wtedy wszystko powinno być już załatwione, a oni uparcie stali w miejscu. Wykorzystując chwilowy potok z ust Seana, wygrażającego się i malującego przed przeciwnikiem piękne obrazy pobytu w więzieniu, Snow kontynuowała poszukiwania, zaglądając do reszty pomieszczeń w domu. Sprawdziła pod łóżkiem, w łóżku, w kanapie, w szafie… starała się niczego nie przewrócić i zachować możliwie jak największy ład, by w razie ewentualnych pytań ze strony władz odpowiedzieć kompletnie niezgodnie z prawdą. Zdawała sobie sprawę, że jeśli Strażnicy wezmą Harvina żywcem, ten doniesie o jej dzisiejszych poszukiwaniach. Musiała mieć więc dobre alibi (a ono właśnie mrugało do niej niewinne) lub zadbać o to, by nauczyciel nie pisnął słowem o tej wizycie. Z każdym kolejnym niepowodzeniem w szukaniu miała ochotę na to drugie. - Uczciwy proces – zakpiła, wracając do salonu i starając się zamaskować pierwsze oznaki zdenerwowania – To może zagwarantować panu prezydent Adler. Ach, to jest wódz na miarę swych czasów! Prawda była taka, że nikt nie umywał się do jej dziadka (pomijając oczywiście kilka spornych kwestii, jak na przykład zabijanie niewinnych dzieci) i jeszcze długo nie pojawi się jego godny następca. A gdy to się stanie, Cordelia będzie gotowa, by go wesprzeć.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Nie Maj 31, 2015 12:36 pm | |
| Gdyby nie fakt, iż Victor przyciskał Harvina do ściany ten najpewniej osunąłby się wzdłuż niej, kuląc się w odpowiedzi na ból, który wybuchł w jego ciele na chwilę po uderzeniu. Mężczyzna kaszlną próbując złapać powietrze, po czym skrzywił się boleśnie, na chwilę zupełnie ignorując to co działo się w jego mieszkaniu. Zdawał sobie sprawę, że już jest przegrany, że nie ważne co by nie zrobił i tak wyląduje za kratami. I naprawdę nie chciał ułatwiać niczego tym, którzy się do pozbawienia go wolności przyczynili. Z drugiej strony uderzenie pozbawiło go części z tej hardości. Poza tym, naprawdę powoli zaczynał mieć tego dość. - Nie znajdziesz ich - odpowiedział na pytanie dziewczyny nie bez trudu, przez chwilę jeszcze chcąc na tym poprzestać, zamilknąć i więcej się nie odzywać. Widmo przeciąganej sytuacji i kolejnych uderzeń wydało mu się jednak zbyt nieprzyjemne, więc w końcu wzruszył ramionami na tyle ile mu pozwalała sytuacja. - Ale mogę Ci pokazać gdzie są.
|
| | | Wiek : 22 Zawód : Strażnik Pokoju Przy sobie : broń palna, ampułka leku przeciwbólowego, magazynek z piętnastoma nabojami, kamizelka kuloodporna, latarka, telefon, zapałki, zapalniczka, piersiówka z alkoholem, przepustka do getta Znaki szczególne : zmierzwiona czupryna, wzrok spaniela Obrażenia : zrastający się złamany nos.
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Nie Maj 31, 2015 3:44 pm | |
| Można by rzec, że Victor Sean brzydził się przemocą; jednak w niektórych sytuacjach zmuszony był uznać ją za rzecz konieczną. Jak teraz – po jego silnym ciosie Harvin z trudnością łapał oddech, zapewne pragnąc skulić się i przeczekać, aż ból minie. Średnio wykonalne, nie dlatego, że był przyciskany do ściany, ale i z powodu precyzyjnego doboru miejsca uderzenia. Skulenie powodowałoby jeszcze więcej bólu. W głosie Cordelii wyczuł delikatną nutkę zniecierpliwienia; najwidoczniej piękna Zwyciężczyni miała już nieco dosyć zabawy w kotka i myszkę. Nie tylko ona, Victor bowiem czuł się nieco znużony przyciskaniem poszukiwanego gościa do ściany; na wszelki wypadek wolał jednak mieć Harvina na oku, nie wierząc w jego słowa. - Będziemy bardzo zobowiązani, jeśli w tej chwili pokaże pan pannie Snow, gdzie są dokumenty. – powiedział cicho. – Ale radzę bez numerów. Nie miał pewności, w co wciągnęła go Cordelia, ale wiedział, że powinien w razie czego zapewnić jej jakieś bezpieczeństwo, poświadczenie jej niewinności. Niezależnie od tego, co ona knuła, zobowiązał się do pomocy. I miał zamiar tego dotrzymać.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Pon Cze 01, 2015 10:39 pm | |
| Mężczyźnie zdecydowanie nie podobała się sytuacja, w której się znajdował. Ból w ciele utrudniał mu oddychanie, zaś to w jaki sposób Sean przyciskał go do ściany nie ułatwiało mu sprawy. Jednakże słowa młodzieńca wywołały w nim iskierkę nadziei, która gwałtownie się rozrosła, by po chwili zgasnąć brutalnie, gdy mijały kolejne sekundy, a Victor nadal nie puszczał swojej ofiary. Jak więc, do cholery, miał zacząć współpracować? - Pokaże je, jeśli łaskawie będziesz trzymać łapy przy sobie - syknął Harvin, obdarzając trzymającego go Strażnika spojrzeniem pełnym pogardy. |
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Czw Cze 04, 2015 7:05 pm | |
| Zabawa w kotka i myszkę być może była pociągająca na samym początku tego spotkania, ale bardzo szybko zaczynała robić się irytująca. Snow, przyzwyczajona do tego, że dostaje niemalże wszystko, o czym zamarzy, miała już dosyć błądzenia po mieszkaniu i sprawdzania na ślepo każdej mysiej dziury i każdego zakamarka, w którym członek Kolczatki mógł schować dokumenty. Były jej potrzebne, do cholery, czy on tego nie rozumiał? - Będę zobowiązana – już prawie warknęła, powstrzymując się w ostatniej chwili przed zdradzeniem swojego stanu szerszej publiczności. Po co Victor i Harvin mieliby wiedzieć, że była już wyprowadzona z równowagi? Na nic by się to zdało, a mogłoby też zostać odczytane jako słabość. A tych Cordelia nie miała zamiaru pokazywać już nigdy nikomu. Skinęła głową i dała znać Seanowi, żeby puścił Ulyssesa, jednocześnie przygotowując się na ewentualny kontratak. Postąpiła krok do tyłu i sięgnęła ręką do kieszeni, wyczuwając w niej niewielką puszkę gazu pieprzowego. Na wszelki wypadek. - Skończmy wreszcie tę zabawę – powiedziała, zapraszając Harvina do skrócenia własnej męki i wybrania mniejszego zła. Nie powinien im ufać, ale być może miał jeszcze w sobie resztki nadziei na wyjście z sytuacji. Szkoda, że zaprowadzi go to donikąd.
|
| | | Wiek : 22 Zawód : Strażnik Pokoju Przy sobie : broń palna, ampułka leku przeciwbólowego, magazynek z piętnastoma nabojami, kamizelka kuloodporna, latarka, telefon, zapałki, zapalniczka, piersiówka z alkoholem, przepustka do getta Znaki szczególne : zmierzwiona czupryna, wzrok spaniela Obrażenia : zrastający się złamany nos.
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Pią Cze 05, 2015 12:27 pm | |
| Które z nich miało już dosyć tej gry w kotka i myszkę? Kto czuł większe zirytowanie, Harvin, trzymany nadal przez Seana czy może Cordelia, kręcąca się po mieszkaniu, w którym ukrywał się poszukiwany mężczyzna? A może sam Victor, w którego żyłach adrenalina krążyła w kółko, szaleńczo wpływając na umysł Strażnika? Gdyby nie fakt, że Harvin był potrzebny pannie Snow, po prostu by go zabił; od razu, bez zbędnych zabaw, które tylko utrudniały mu zabawę. Fakt, przywalenie facetowi było przyjemne, ale czuł się zbyt rozdrażniony, zbytnio podekscytowany tym, co się działo, by odczuwać większą satysfakcję. - Nie przypominam sobie przechodzenia na ty – powiedział spokojnie, marszcząc nos; czuł smród potu faceta, którego przyciskał do ściany. Na znak Cordelii odsunął się, puszczając poszukiwanego jak gdyby nigdy nic. Jeden krok w tył i przyciskany do ściany facet mógł odetchnąć pełną piersią… Co z pewnością bolało jak cholera. Mimo to Victor nie spuszczał oczu z duszyczki, którą uznawał za swoją potencjalną ofiarę. Nie wierzył Havinowi ani przez sekundę.
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Pią Cze 05, 2015 7:33 pm | |
| Czekał w spokoju, aż trzymający go Strażnik wreszcie go wypuści, przygotowując się w myślach na kolejną falę bólu. A oczywistym było, że ta nadejdzie, kiedy tylko jego mięśnie choć odrobinę się rozluźnią, nie zmuszone do wyginania się w nieprzyjemny sposób by przy próbie utrzymania się na nogach pod ścianą. Stęknął głucho, gdy w końcu ręka Seana wycofała się, na chwilę kuląc się nieznacznie, w odpowiedzi na protest ciała, po chwili jednak wciągnął głęboko powietrze i wyprostował się, zwalczając w sobie wszelkie odruchy wskazujące na słabość. - Nie przypominam sobie bym kiedykolwiek zapraszał Cię do domu - burknął, zerkając jeszcze raz z pogardą na stojącego pod ścianie młodzieńca. Otrzepał swoje ubranie, po czym rozejrzał się po mieszkaniu, próbując przypomnieć sobie dokładne umieszczenie dokumentów. Po chwili jego wzrok zatrzymał się na wiszącym ledwo parę kroków od niego płaszczu, w którym najprawdopodobniej znajdował się portfel wraz ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami. Ruszył ku wieszakowi, wyciągnął zawartość kieszeni, po czym wrócił na miejsce tuż koło Strażnika. - Wszystkie dokumenty są tutaj - powiedział, podając Cordelii portfel z krzywym, nieszczerym uśmiechem na twarzy. Zabawa w kotka i myszkę się skończyła. Był na przegranej pozycji. Choć... nie zamierzał poddać się bez choćby najmniejszej próby walki. Odwrócił się gwałtownie w stronę Seana nie myśląc nawet nad tym co robi, zacisnąć pięść i uderzyć go z całej siły w nos. - Naucz się trochę szacunku dla starszych, szczeniaku - prychnął pogardliwie, po chwili cofając się o krok.Victor, nie zdołałeś uniknąć ciosu zadanego w sposób tak niefortunny, iż nos został złamany, a odłamek kości przemieścił się odrobinę. Twoją twarz zalała krew, jednak ból nie pojawił się od razu, w pierwszej chwili powstrzymany przez gwałtowny przypływ adrenaliny. Masz kilka chwil, nim ten uderzy, wtedy jednak jego siła początkowo cię zamroczy. Złamanie jest poważne, nie obędzie się bez konsultacji z lekarzem i drobnych, czasowych komplikacji związanych z problemami z oddychaniem przez nos.Lepiej zajmij się tym szybko. |
| | | Wiek : 22 Zawód : Strażnik Pokoju Przy sobie : broń palna, ampułka leku przeciwbólowego, magazynek z piętnastoma nabojami, kamizelka kuloodporna, latarka, telefon, zapałki, zapalniczka, piersiówka z alkoholem, przepustka do getta Znaki szczególne : zmierzwiona czupryna, wzrok spaniela Obrażenia : zrastający się złamany nos.
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Sob Cze 06, 2015 10:24 pm | |
| wtrącam się za zgodą Agi c:
A mogło być tak pięknie. Mógł po prostu utłuc tego całego Harvina i potem pomóc Cordelii przeszukać mieszkanie; wystarczyło tylko złapać za głowę i mocno przekręcić, co spowodowałoby przerwanie rdzenia kręgowego. Śmierć prosta i łatwa, może nawet nie musiałby się z niej potem jakoś wybitnie tłumaczyć – w końcu miał świadka w osobie nastoletniej studentki, która sama powiadomiła go o miejscu pobytu poszukiwanego Ulyssesa Harvina. Ale nie, musiał być głupi i puścić faceta. Już w chwili, w której mężczyzna uśmiechnął się fałszywie do Cordelii, coś go tknęło… A potem jaśnie pan Harvin po prostu mu przypierdolił. Dosłownie, bowiem chrupnięcie w nosie brzmiało dosyć jednoznacznie; żeby nie wspomnieć o krwi, która zalała jego twarz oraz o tym, że wiedział, co się z tym wiąże. - Pocałuj mnie w dupę, wiesz? – wycharczał, z trudem łapiąc oddech. Jakimś cudem zdołał wyszarpnąć z kieszeni pistolet, jeszcze zanim pojawił się ból. Wycelował w klatkę piersiową (a może w brzuch? W szyję?) Harvina i oddał dwa strzały.
|
| | | Wiek : siedemnaście Zawód : studentka, celebrytka, mścicielka Przy sobie : zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, odtwarzacz mp3, gaz pieprzowy, para kastetów, dokumenty, klucze i telefon. Znaki szczególne : i'm cordelia fucking snow, who the fuck are you? Obrażenia : wypadają mi włosy, ale od czego są peruki?
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina Sob Cze 06, 2015 11:46 pm | |
| I wreszcie nastąpił zwrot akcji, coś drgnęło, a Harvin zdecydował się na współpracę. Cordelia mogła wreszcie odetchnąć, ale nie zamierzała tracić na czujności i spoczywać na laurach dopóki nie dostanie w swoje ręce tego, po co tutaj przyszła. Obserwowała więc, jak panowie mierzą się wzrokiem po raz ostatni, a później odrywają od siebie, choć miny mieli takie, jakby chcieli się nawzajem rozszarpać. Ona sama nie zamierzała dokładać się do tej wymiany pogardliwych min, ze spokojem wymalowanym na twarzy obserwowała, jak jej były nauczyciel wędruje powoli do płaszcza, wiszącego nieopodal. Nieomal stęknęła głucho, gdy okazało się, że dokumenty cały czas znajdowały się w kieszeni. Tak, to było zdecydowanie zbyt proste, najciemniej zawsze pod latarnią. Nieufnie spojrzała na Ulyssesa, podeszła bliżej i chwyciła upragniony dowód, wystawiony na fałszywe nazwisko. Nie chciała pokazywać go Victorowi, lepiej byłoby, gdyby nie zapamiętał fałszywego nazwiska, którym posługiwał się Harvin. Bezpieczeństwo Fransa było w tej chwili ważniejsze, niż ciekawość Strażnika Pokoju. I już, już miała coś powiedzieć, skomentować sytuację w niewybredny sposób, podziękować za współpracę lub dać znać Seanowi, że może sprzątnąć tego nieszczęsnego opozycjonistę, gdy nagle mężczyzna odwrócił się energicznie i trafił Victora pięścią w nos. Nawet stojąca kilka kroków dalej Cordelia usłyszała chrupnięcie i była pewna, że za chwilę po twarzy jej towarzysza poleje się krew. Przypuszczała też, że nie będzie ona jedyną, która popłynie dzisiejszego dnia i nie pomyliła się, bo już po chwili dało się słyszeć dwa wystrzały. Nie przejęła się nimi specjalnie, wykorzystując dany jej czas na schowanie dokumentów głęboko w torbie i zrobienie niewinnej miny. Musiała ćwiczyć, bo przecież już niebawem będzie należało wyspowiadać się ze wszystkich popełnionych przed chwilą grzechów. - Żyje? – zapytała, wychylając głowę i próbując dostrzec, czy kwestia Harvina została właśnie ostatecznie rozwiązana.
|
| | |
| Temat: Re: Mieszkanie Ulyssesa Harvina | |
| |
| | | | Mieszkanie Ulyssesa Harvina | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|