|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 26 Zawód : pisarz, pomoc medyczna | nieszkodliwy wariat Przy sobie : paczka papierosów, zapałki, prawo jazdy, scyzoryk, medalik z małą ampułką cyjanku Znaki szczególne : puste oczy, perfekcyjna fryzura Obrażenia : tylko zniszczona psychika
| Temat: Szkoła publiczna Czw Maj 02, 2013 9:18 pm | |
| First topic message reminder :
Mało kto w Kwartale myśli o chodzeniu do szkoły, a jednak jakieś lekcje wciąż się tutaj odbywają. Szkoła publiczna to mała, nadgryziona zębem czasu (i rebelii) placówka. Sprzęt w niej jest przestarzały, nie znajdziemy tu też multimedialnych tablic standardowych dla szkół w Dzielnicy Rebeliantów. Dzieci uczą się głównie podstawowej wiedzy, a do głów upycha się im kapitolińską propagandę prorządową. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Szkoła publiczna Pią Sie 30, 2013 10:43 pm | |
| Nagle zarówno Sunny, jak i Peregrin, usłyszeli nad sobą głośnie skrzypnięcie, kiedy nadmiernie obciążony śniegiem dach szkoły powiedział wreszcie 'dość'. Ułamek sekundy później jego część, wraz z rynną i sporą zaspą śnieżną oberwała się, pociągnięta w dół siłą grawitacji. Większa część z niej spadła na mężczyznę, powalając go na ziemię i koncentrując się głównie na klatce piersiowej, ale jedna z metalowych części zahaczyła także o ramię stojącej dalej kobiety, rozdzierając materiał płaszcza i pozostawiając na skórze długie, ale płytkie rozcięcie.
Pippin, masz złamane żebro, rozcięty łuk brwiowy i jesteś nieco poobijany, ale z pomocą Sunny wygrzebiesz się spod śniegu. Sunny, rana nie jest groźna, ale bezpieczniej będzie ją odkazić i opatrzeć. |
| | | Wiek : 24 Zawód : Żołnierz; Oddział Reiven Przy sobie : przy sobie: zapalniczka, prawo jazdy, latarka, pistolet, zestaw pierwszej pomocy
| Temat: Re: Szkoła publiczna Pią Sie 30, 2013 11:22 pm | |
| - W tym powinniśmy im pomóc my, zgadzam się. Ale do tego potrzeba kogoś kto to ogarnie. - zamilkłem, kiedy wkładała plecak do okna. - Wiesz, mówią że najlepszym przywódcą jest ten kto tej... - przerwałem w pół zdania, słysząc skrzypienie dachu nad nami. To trwa ułamki sekund, ale łapię za kurtkę Sunny, która stoi bliżej budynku i nie dbając o delikatność odpycham ją jak najdalej. Takie właśnie są moje pierwotne instynkty - ochrona innych. Gdyby nie to, czy w ogóle poszedł bym do wojska? Widzę jeszcze jej zszokowaną twarz kiedy upada na ziemię, a potem na mnie zwala się ogromny ciężar. Słyszę okropny trzask pękających kości, czuję jak coś uderza mnie w głowę. Nie mam nawet siły krzyknąć, bo powietrze ze świstem ulatuje z moich płuc. Przez chwilę nic nie widzę, wszystko jest zamazane. Wciągam powietrze, ale czuję przy tym taki ból, że tym razem krzyczę cicho. - Sunny! - wołam, nie mogąc się ruszyć i czując, jakby każdy kolejny oddech miałby być moim ostatnim. Przypomniała mi się cała wiedza na temat pierwszej pomocy, którą nabyłem w trakcie wojny. Jeśli mam przebite płuco, a ból wywołany jest wlewaniem się krwi do mojego ciała, to każdy oddech przybliża mnie do śmierci. I raczej nie mam szans przeżycie. Ale jeśli to tylko żebro, lub dwa a nawet trzy, to trochę rekonwalescencji i powinienem wrócić do zdrowia. A co z Sunny? Czy ona jest bezpieczna, czy może jednak nie udało mi się jej uratować. |
| | | Wiek : 26 Zawód : psycholog kliniczny
| Temat: Re: Szkoła publiczna Pią Sie 30, 2013 11:43 pm | |
| Ułamki sekund. Dokładnie tyle trwała przerwa między niepokojącym skrzypnięciem, a hukiem zwalającego się z dachu śniegu. Czy to był czas, który był w stanie wystarczyć na zrobienie czegokolwiek? Najwidoczniej, bo kiedy poczuła jak mężczyzna odpycha ją jak najdalej, marnując własną szansę na ucieczkę, już wiedziała, co się stało. Chciała zaprotestować, krzyknąć, pociągnąć go za sobą, ale zanim zdążyła zrobić którąkolwiek z tych rzeczy, straciła grunt pod nogami. Siła uderzenia o ośnieżony beton wypompowała z jej płuc prawie całe powietrze, a lewe ramię zapłonęło piekącym bólem, ale nie to było najgorsze. Najgorszy był fakt, że upadając, straciła z oczu Pippina, który zniknął, zasłonięty tumanem unoszącego się nad ziemią, białego puchu. - Pip - wykrztusiła i przez chwilę wydawało jej się, że słyszy jego głos, wołający jej imię, ale jeszcze nieco ogłuszona, nie była pewna, czy jedynie sobie tego nie wyobraziła. Podniosła się powoli, sprawdzając odruchowo, czy wciąż ma wszystkie kończyny, ale nie tracąc czasu na dokładniejsze oględziny. Mogła się poruszać, więc bezczynność wydawała jej się niedopuszczalna. Zlokalizowanie miejsca upadku mężczyzny nie zajęło jej dużo czasu. Z sercem dryfującym gdzieś w okolicach przełyku podczołgała się do niego i jęknęła cicho na widok krwi, sączącej się obficie z okolic czoła, najprawdopodobniej z łuku brwiowego. - Nic ci się nie stało? - zapytała odruchowo, ostrożnie odgarniając śnieg na boki i jeszcze uważniej zsuwając oberwany fragment dachu. Z wyjątkiem twarzy, nie widziała nigdzie ciemnoczerwonych plam, ale to nie oznaczało, że nie miał złamań albo - o zgrozo - obrażeń wewnętrznych. - Coś cię boli? - Naciągnęła rękaw płaszcza na dłoń i używając go jak ręcznika, otarła z jasnej skóry część krwi, chociaż i tak już wtedy wiedziała, że najprawdopodobniej przydałyby się szwy. - Pip, przepraszam, to moja wina. |
| | | Wiek : 24 Zawód : Żołnierz; Oddział Reiven Przy sobie : przy sobie: zapalniczka, prawo jazdy, latarka, pistolet, zestaw pierwszej pomocy
| Temat: Re: Szkoła publiczna Sob Sie 31, 2013 12:14 am | |
| Kiedy zobaczyłem nade mną pochylającą się zatroskaną twarz, zaryzykowałem krzywy uśmiech. - Chyba umarłem, skoro widzę anioła. - odparłem na jej pytanie, z rozanieloną miną. Właściwie rana przy każdym oddechu rwała jak jasna cholewka, ale nie zamierzałem się dzielić tym spostrzeżeniem z dziewczyną. Jeszcze nie. Wolałem nie oznajmiać jej, że być może zostało mi parę minut życia. Jeśli to płuco, to dowiemy się niedługo a pomoc i tak nie nadeszłaby na czas. Kiedy zdjęła mi z piersi ciężar, ból w dużej mierze ustąpił, co (miałem nadzieję) dobrze rokowało na przyszłość. Przesunąłem się lekko, krzywiąc przy tym mimowolnie. - Troszkę bolą mnie skrzydła, musiały się chyba naderwać. - oznajmiłem znów żartem na jej drugie pytanie. Kiedy otarła mi krew ze skroni, dzięki czemu mogłem ją lepiej zobaczyć, uznałem, że jeśli mam nawet niedługo umrzeć, to warto było, dla tego widoku. - Twoja? Słońce nie decyduje o tym, że wieczorem zachodzi za horyzontem. A ty, moje słońce, nie mogłaś przewidzieć, że to się stanie. - tak długi monolog odebrał mi dużo powietrza i przy kolejnym wdechu mimowolnie się zakrztusiłem. Na szczęście nie zacząłem pluć krwią. Coraz większe szanse, że jednak przeżyję. - A tak serio... - zacząłem i znów zamilkłem, żeby zaczerpnąć parę płytkich wdechów.-... chyba mam złamane żebro. - oznajmiłem. I opadłem zmęczony na ziemię. Czerpałem powietrze drobnymi haustami, przy każdym oddechu czując ból. Ale raczej nie miałem umrzeć. Teraz przydałby się szpital. |
| | | Wiek : 26 Zawód : psycholog kliniczny
| Temat: Re: Szkoła publiczna Sob Sie 31, 2013 12:35 am | |
| Uśmiechnęła się mimowolnie, kiedy się odezwał, bo to oznaczało, że a) żył, b) był przytomny i c) czuł się na tyle dobrze, żeby móc mówić. Nie było to jeszcze spełnienie marzeń, ale jakiś początek i owszem. Inna sprawa, że słowa, które wypływały z jego ust zdawały się nie mieć - przynajmniej dla niej - żadnego sensu. - Uderzyłeś się w głowę - powiedziała z troską, ale wciąż delikatnie się uśmiechając. Jednocześnie cały czas uważnie go obserwowała w poszukiwaniu jakichś ukrytych obrażeń, które lada moment mogły się ujawnić. Na szczęście nic takiego nie następowało i kilka minut później mogła oddychać już nieco spokojniej. Słysząc o złamanym żebrze, przygryzła nerwowo dolną wargę. - Możesz chodzić? - zapytała niepewnie, oceniając w myślach odległość do głównej bramy bądź dziury w murze. Jedna i druga opcja była dla niej aż za bardzo ryzykowna, ale w tamtej chwili przestało to mieć znaczenie. Nie było mowy, żeby zostawiła Pippina samego sobie, a potrzebował lekarza, o którego w Kwartale było raczej trudno. - Musimy jakoś dostać się do... - Zawahała się przez chwilę. - ...do bramy - dodała w końcu, stwierdzając, że jeśli spotkają tam strażników, to oni na pewno zajmą się dostarczeniem jednego ze swoich do punktu medycznego. O tym, co się stanie, jeśli postanowią ją wylegitymować, wolała na razie nie myśleć. Podobnie zresztą jak o rozcięciu na lewej ręce, które powoli zaczynało dawać o sobie znać nieprzyjemnym mrowieniem. Podejrzewała, że to, co pozostało z rękawa jest już dawno mokre od krwi, ale dla własnego zdrowia psychicznego - wolała na razie nie patrzeć w tamtym kierunku. |
| | | Wiek : 24 Zawód : Żołnierz; Oddział Reiven Przy sobie : przy sobie: zapalniczka, prawo jazdy, latarka, pistolet, zestaw pierwszej pomocy
| Temat: Re: Szkoła publiczna Sob Sie 31, 2013 12:45 am | |
| Bolało. Cholernie bolało. Ale nie bardziej niż wtedy, kiedy dostałem odłamkiem z wybuchu w plecy podczas akcji. Najgorsze, że nawet wtedy nie potrafiłem zemdleć. Zwijałem się z bólu, płakałem, wrzeszczałem, ale nie potrafiłem się poddać i osunąć w niepamięć. I teraz też nie potrafiłem, choć przez chwilę miałem ochotę machnąć na Sunny i powiedzieć "Daj mi spokój." Kiedy leżałem bez ruchu, ból malał i myśl o jakimkolwiek poruszeniu się wcale nie napawała mnie optymizmem. Ale musiałem. Wiedziałem co muszę i było to silniejsze od tego co chcę. Zawsze. Pieprzone poczucie obowiązku. Podniosłem się, przy akompaniamencie stęknięć, syknięć i cichych "ała!". Sunny dzielnie mnie w tym wspierała, ale właściwie nie była żadną konkretną podporą. - Nie do bramy. - wystękałem. Ale właściwie sam nie wiedziałem gdzie indziej mógłbym pójść. - Odprowadź mnie trochę. Dalej pójdę sam. - oznajmiłem i ruszyłem chwiejnym krokiem przed siebie. Bolało, ale po jakimś czasie można było się przyzwyczaić. Najważniejsze, żeby ona była bezpieczna. |
| | | Wiek : 26 Zawód : psycholog kliniczny
| Temat: Re: Szkoła publiczna Sob Sie 31, 2013 2:18 pm | |
| Przy każdym jęknięciu bólu ze strony Pippina miała ochotę zmienić zdanie, kazać mu położyć się z powrotem na śniegu i zacząć biegać po Kwartale, szukając pomocy na własną rękę. Ale nie mogła. Wiedziała, że nie mogła. I nie chodziło tylko o fakt, że z całą pewnością zostałaby wtedy aresztowana, bo z tym w tamtym momencie zaczynała powoli się godzić; chodziło o wizję pozostawienia go samego choćby na kilka minut. Nie było się co oszukiwać - znajdowali się w getcie; miejscu, w którym ludzie jak nikogo innego nienawidzili Strażników Pokoju. Połowa z nich widząc go rannego i osłabionego, wykorzystałaby okazję, próbując dokopać mu jeszcze bardziej, wyładowując na nim złość na niesprawiedliwość otaczającego ich świata. - Nie ma mowy - powiedziała stanowczo, starając się pomóc mężczyźnie w utrzymaniu pozycji pionowej, ale nie dało się ukryć - ktoś jej postury nie mógł stanowić solidnej podpory. Nie miała zamiaru pozostawać jednak bezczynnie, więc próbowała jak mogła, nawet mimo świadomości, że gdyby faktycznie postawił się wywrócić i tak zapewne nie uchroniłaby go przed upadkiem. - Nie zostawię cię samego. I chciałabym tylko zauważyć, że obecnie nie jesteś raczej w najlepszej pozycji do protestów. Ruszyli przed siebie i chociaż stawiali krok za krokiem, i tak miała wrażenie, że stoją w miejscu. - Przykro mi - powiedziała nagle, jakby sobie o czymś przypominając. Jej głos zabrzmiał dziwnie smutno i głucho, zupełnie jakby nie odbijał się od otaczających ich, szarych budynków, a wsiąkał w ich mury. - Z powodu Rosany - dodała po chwili, zorientowawszy się, że po dwóch pierwszych słowach, Pippin raczej nie zrozumie jej intencji.
|
| | | Wiek : 24 Zawód : Żołnierz; Oddział Reiven Przy sobie : przy sobie: zapalniczka, prawo jazdy, latarka, pistolet, zestaw pierwszej pomocy
| Temat: Re: Szkoła publiczna Sob Sie 31, 2013 5:29 pm | |
| Poruszaliśmy się do przodu, powoli ale wystarczająco. Starałem się nie myśleć o tym co będzie kiedy ona zostawi mnie przy bramie. Normalnie nigdy bym na coś takiego nie pozwolił, ale teraz nie miałem siły się kłócić. Zbyt dużo energii wkładałem w samodzielne poruszanie się do przodu. Szedłem prawie sam, bo Sunny i tak nie utrzymałaby mojego ciężaru. Poza tym, nie taki ból odczuwałem już w życiu. Wdech, krok, krok, krok, krok. Wdech, krok, krok, krok, krok. Kiedy wypowiedziała tamto imię, spojrzałem na nią zupełnie nieprzytomnie. - Rosany? - zapytałem, zatrzymując się raptownie. Przez chwilę nie kojarzyłem o kogo chodzi, dopiero kiedy zrozumiałem, że wyraz jej twarzy to współczucie, przypomniałem sobie o małej Rosie. - Spoko. Nie pamiętam jej nawet. Była kapitolinką, nie moją siostrą. - oznajmiłem. Bo co miałem powiedzieć? Że nie wiem jak mam przekazać matce, że córka, którą tak pragnęła chronić umarła z powodu jej troski? Że Ellie dopytuje się dlaczego tamta trybutka ma na nazwisko tak samo jak my, i nie wierzy kiedy mówię "przypadek"? Że pamiętam tamtą pyzatą, roześmianą buźkę, która tak wkurzała mnie kiedy byłem młody? Nie, to nie był moment na rozmowę. Nie leżałem na kozetce, tylko przemierzałem getto z obrażeniami wewnętrznymi klatki piersiowej. O Rosanie możemy pogadać później. Znów skupiłem się na krokach, nie potrafiąc wyobrazić sobie co będzie przy bramie.
z.t - Brama, oboje :3 |
| | | Wiek : 19 lat Zawód : nauczycielka muzyki Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny
| Temat: Re: Szkoła publiczna Pon Mar 17, 2014 6:43 pm | |
| | Dworzec
Po wydarzeniach sprzed miesiąca, wędrowanie uliczkami Kwartału w towarzystwie było dla Gerdy znakomitym rozwiązaniem, nie śmiała jednak wyciągać z domu Chefsiby tylko dlatego, że się bała. Nie znała Aarta, ale pod skórą czuła, że dobry z niego chłopak, dlatego sama zaproponowała mu odprowadzenie do szkoły i późniejszą kawę. A przy okazji we dwójkę byli bezpieczniejsi. - Ciekawe, czy starsze nauczycielki jeszcze cię pamiętają - zagadnęła żartobliwie, ale oczywiście wciąż próbowała dowiedzieć się o towarzyszu czegoś więcej. Dotarli wreszcie do budynku szkoły publicznej i Gerda, wcześniej przedstawiając Aarta jako swojego asystenta, poprowadziła ich prosto do pokoju nauczycielskiego, który wyjątkowo świecił dziś pustkami. Nie było to zbyt duże pomieszczenie, na jego umeblowanie składał się długi stół, kilka krzeseł, a każde z innego kompletu, szafki i niewielkie zaplecze kuchenne. Harvin wskazała Aartowi miejsce, a sama zajęła się przygotowaniem kawy. - Grasz jeszcze na czymś? - zapytała, nalewając wodę do czajnika i wyjmując z szafki dwa kubki - Ja mam gitarę, ale chyba nie odważyłabym się wyjść z nią z domu. Udało jej się znaleźć resztę cukru, która na pewno starczy jeszcze na dwie kawy i szeroki uśmiech zagościł na twarzy Gerdy, gdy zorientowała się, że może poczęstować nowego znajomego nie gorszą kawą niż podają w jakimś lokalu. |
| | | Wiek : 18 Zawód : Muzyk Przy sobie : Nóż ceramiczny, śpiwór, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, krótkofalówka, zapasy jedzenia, rewolwer, naboje, telefon komórkowy
| Temat: Re: Szkoła publiczna Pon Mar 17, 2014 10:27 pm | |
| Droga ze stacji do szkoły nie była nudna. Jakimś cudem Aart miał o czym rozmawiać z Gerdą, zachowywał się, jakby znał już długo, co w rzeczywistości nie było możliwe. Kiedy zażartowała odnośnie starszych nauczycielek umilkł. Pogrążył się w myślach, po jego minie można było się domyślić, że w środku z czymś walczy. Prawda była taka, że próbował sobie cokolwiek przypomnieć. Było to jak próbowanie przebicia się przez gruby, betonowy mur za pomocą młoteczka z gumową głowicą. Bezsensowne. - Szczerze mówiąc... Nie wiem czy się tu uczyłem. Nie za bardzo pamiętam cokolwiek z czasów młodości...- powiedział nieco zagadkowo. Nie chciał od razu wyjawiać jej swojego największego sekretu. Nie wszyscy muszą wiedzieć, że dotknęła go amnezja. W końcu weszli do środka. Po uporaniu się z kilkoma formalnościami, znaleźli się w pokoju nauczycielskim, który cichy, jak przed burzą, stał otworem, jakby czekał na gości, którzy chcieliby skosztować w nim kawy. Może to szczęście sprzyjało Gerdzie, a może to po prostu zbieg okoliczności. Sam fakt, że nie zgarnęli ich strażnicy pokoju świadczył dużo. Może blondynka jest talizmanem, który miałby odwrócić jego los. A może w jej przeznaczeniu znajdowała się wzmianka o Aarcie? Może to właśnie chwila obecna i szczera rozmowa, miały zdecydować o ich pomyślnej przyszłości? W sumie nie ma co gdybać, najważniejsza jest przyszłość. Przeszłości nie poprawisz, teraźniejszości nie zmienisz, gdyż nie wiesz co się stanie. - Myślę, że gra na gitarze nie powinna mi sprawić trudności. Na skrzypcach umiem grać bez użycia smyczka- uśmiechnął się czekając na kawę. Oj jak dawno nie pił tego napoju w towarzystwie. Aż ciepło się na serduchu robi, gdy człowiek ma z kim spędzić choć ułamek nieproduktywnego dnia... - Powinnaś się odważyć. To świetna zabawa... O ile nie musisz uciekać przed wściekłymi strażnikami pokoju.- stwierdził poważnie,, aby zakończyć to żartem. Taki już był.. Nie oczekiwał dużo od życia, więc wszystko było dla niego przyjemne... No! Może większość. |
| | | Wiek : 19 lat Zawód : nauczycielka muzyki Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny
| Temat: Re: Szkoła publiczna Wto Mar 18, 2014 11:01 pm | |
| Aart nie mógł sobie przypomnieć swojej przeszłości, a Kaj nie chciał jej pamiętać... jakież to licho sprawiało, że Gerda natykała się ostatnio na mężczyzn z problemami? Gdyby była mniej taktowna, na pewno chciałaby pociągnąć za język swojego nowego znajomego, w końcu chciała się czegoś o nim dowiedzieć. A enigmatyczna odpowiedź, jaką jej zaserwował, mogła znaczyć naprawdę wiele. Panna Harvin uznała jednak, że każdy ma przecież swoje tajemnice i dzielenie się nimi z kimś, kto jeszcze przed godziną był tylko obcym w tłumie ludzi, nie jest obowiązkowe. Jeśli nie chciał jej czegoś powiedzieć, rozumiała to. - To zabrzmiało tak, jakbyś młodość miał już za sobą - rzuciła mu krótkie spojrzenie, kątem oka wciąż obserwując czajnik - A nie możesz być dużo starszy ode mnie. Woda wreszcie się zagotowała, dziewczyna natychmiast zajęła się rozlewaniem jej do kubków i chwilę później mogła postawić na stole parującą i pysznie pachnącą kawę. Sama usiadła na krześle obok Aarta i podsunęła mu cukiernicę pod nos. - No to napijmy się za nasze spotkanie - podsunęła, unosząc kubek nieznacznie do góry, w wymownym geście wskazującym na toast. Upiła łyk kawy i od razu poczuła, jak ogarnia ją przyjemne ciepło. Napój nie był jednak aż tak smaczny, jak mógł, więc sięgnęła po cukier i nie szczędziła sobie aż dwóch łyżeczek. - Pilnuj ich jak oka w głowie - wskazała wzrokiem na futerał, w którym spoczywały skrzypce jej nowego znajomego - Za ich cenę można by było wyżywić pewnie sporą rodzinę, a złodziei ostatnimi czasy w kolcu nie brakuje. Westchnęła tylko, słysząc jego propozycję. Czy była na tyle odważna, by jeszcze raz wystąpić publicznie? Gdyby znów miała tak doborowe towarzystwo - czemu nie? - Znasz jakieś miejsce, w którym można grać do woli? Kto wie, może przy odpowiedniej zachęcie... - rzuciła wesoło, opierając łokieć na stole, a głowę na dłoni.
|
| | | Wiek : 18 Zawód : Muzyk Przy sobie : Nóż ceramiczny, śpiwór, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, krótkofalówka, zapasy jedzenia, rewolwer, naboje, telefon komórkowy
| Temat: Re: Szkoła publiczna Wto Mar 18, 2014 11:48 pm | |
| On wcale nie uważał, że jest starym człowiekiem. Po prostu czasy dzieciństwa tkwiły w obszarze pamięci, do którego dostępu nie miał. Może w przyszłości uda mu się cokolwiek zrozumieć, ujrzeć rzeczy, które wydarzyły się; zobaczyć twarze rodziców, dowiedzieć się kim byli i czym się zajmowali. Część tego miał już za sobą. Podczas pierwszej gry na skrzypcach, w ruinach Pałacu, w miejscu, gdzie pracował jego ojciec. Wtedy to przypomniał sobie fakt, który może pomóc.... Oczywiście, jeśli posiada się odpowiednie znajomości. w KOLC-u na próżno szukać miejsc, w których obejrzeć można by było powtórki z poprzednich igrzysk głodowych. Chwycił ciepły kubek w dłonie. Temperatura, która niezbędna była do zaparzenia kawy nie pozwalała wypić napoju szybko, wziął więc mały łyczek, aby odpowiedzieć na toast rozmówczyni. - Mam 18 lat. Przynajmniej tak mówi mój indetyfikator- uśmiechnął się z zawstydzeniem drapiąc się w tył głowy, czochrając nieco swoje loki. - Nie wiem, czy ktokolwiek chciałby ukraść rzecz, której nie umie używać. Wątpię, aby aktualnie w KOLCu znajdowało się wielu skrzypków...- dodał. Niekoniecznie słyszał ostatnimi czasy muzykę, która to nie wydobywała się z jego instrumentu. Zapewne wszyscy odpowiednio wykształceni zbiegli ze starego Kapitolu przed, albo w trakcie wybuchu rebelii. - Myślę, że znajdziemy jakiś bar, w którym pozwolą nam grać. Nikt nie odmówi darmowego akompaniamentu...- to była nadzieja. Może znajdą się ludzie, którzy potrafią słuchać i będą chcieli dać taką możliwość innym. Oby tak się stało. Może już niedługo będą muzykować bez ryzyka złapania przez strażników prawa. |
| | | Wiek : 19 lat Zawód : nauczycielka muzyki Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny
| Temat: Re: Szkoła publiczna Sro Mar 19, 2014 2:28 pm | |
| Racja, znajomości w KOLCu były podstawą przetrwania, tuż obok smykałki do interesów i ładnej buzi. Gerda ledwo wiązała koniec z końcem, próbując z marnej, nauczycielskiej pensji zapewnić dostatnie życie sobie i Chefsibie, a starsza pani była przyzwyczajona do wygód. Kto wie, może gdyby miała jakiegoś znajomego za murem, wszystko byłoby łatwiejsze? Ale ostatnio miała okazję przekonać się, że rebelianci wcale nie są skorzy do pomocy, wręcz przeciwnie. Odgoniła jednak złe wspomnienia, skupiając się na osobie Aarta, który właśnie w bardzo uroczy sposób czochrał swoją czuprynę. Gerda uśmiechnęła się delikatnie, wciąż ściskając kubek w dłoniach. - O proszę, w takim razie jestem cały rok starsza - przyznała, bo uznała, że jeśli w końcu udało jej się wyciągnąć z niego jakąś informacje, powinna odwdzięczyć się czymś podobnym. - Wystarczy, że spodobałyby się komuś z zewnątrz - mruknęła nieśmiało, ale przecież nie chciała brzmieć złowrogo, więc nie ciągnęła już dalej tematu ewentualnej kradzieży skrzypiec. Sama nie wiedziała, co by zrobiła bez gitary. - Myślę, że znajdziemy jakiś bar, w którym pozwolą nam grać. Nikt nie odmówi darmowego akompaniamentu.. Na myśl natychmiast przyszło jej pewne miejsce, przedstawiane oficjalnie jako klub muzyczny, a Gerda wolała nie domyślać się, jakie jeszcze rzeczy się tam odbywają. Niewiedza jest błogosławieństwem. - Słyszałeś o Violatorze? - zapytała z nadzieją, że Aart nie weźmie ją za kogoś związanego z tamtejszym przybytkiem - Co jakiś czas odbywają się tam wieczorki muzyczne. Nigdy tam nie byłam, więc nie jestem pewna... Urwała i machnęła ręką, jakby nie chciała kończyć swojej myśli. Miała coraz większą ochotę na jakiś występ, a teraz, mając tak wspaniałego kompana, wszystko mogło się ziścić. |
| | | Wiek : 18 Zawód : Muzyk Przy sobie : Nóż ceramiczny, śpiwór, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, krótkofalówka, zapasy jedzenia, rewolwer, naboje, telefon komórkowy
| Temat: Re: Szkoła publiczna Sro Mar 19, 2014 3:28 pm | |
| Cały rok starsza. W sumie nie jest to jakas wielka różnica wieku, więc dogadanie się z nią było po prostu czynnością naturalną. W końcu pochodzili z tego samego pokolenia. Pokolenia osób, które chyba najbardziej ucierpiały na rebelii. Stracili wszystko, co gwarantować mogłoby im pomyślną przyszłość. Starał się wierzyć w ludzi. Nie chciał myśleć, że istnieje ktoś, kto mógłby zadać mu śmiertelny cios poprzez odebranie jedynego, co trzymało go w kupie. Za murem na pewno mają za co żyć. - Słyszałem. Nigdy tam nie byłem, nie ciągnęło mnie to miejsce....- starał się omijać wszystko, co śmierdziało podstępem. Violator na pewno nie był miejscem, gdzie prezentować się mogli młodzi artyści. Nie bez ukrytych, szemranych interesów, które zapewne działy się na zapleczu. - Możemy tam wystąpić... Oczywiście, jeśli zgodzisz się wyjąć swoją gitarę i zrobić to razem ze mną. Nie umiem śpiewać tak, jak ty.- dodał. Upił kolejny łyk z kubka. Kawa już dawno nie smakowała mu tak, jak teraz. A co tu kłamać. On po prostu dawno nie miał możliwości spędzenia czasu z kimś innym. Towarzystwo dobrze mu robi, a wszystko co jest z tym powiązane to czysta przyjemność. - Cieszę się, że cię spotkałem. W końcu ktoś podziela moje zainteresowania...- spuścił wzrok. Chciał uniknąć jej spojrzenia. Nie podrywał jej... Szczerość czasami była jednak odbierana jako flirt. Miał nadzieję, że dziewczyna to zobaczy. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Szkoła publiczna Czw Mar 20, 2014 2:38 pm | |
| Odgłos tłuczenia szkła. Krzyk dzieci. Czyjeś wołanie, jakby uspokajające. W końcu drzwi pokoju nauczycielskiego otworzyły się z hukiem i do środka wtargnęła dwójka Strażników. -Dzień dobry - powiedział wyższy z nich, nieco młodszy, a przynajmniej tak się mogło zdawać - Przepraszamy za to najście... -Ręce na stół, natychmiast, a ty Sev nie pierdol tyle, tylko ich przeszukaj - zerknął na Aarta oraz Gerdę i jakby uznając, że za wolno kładą dłonie na blat, rzucił ostro - Ręce na stół, kurwa! Gdzie są akta uczniów, lista z nazwisk i adresy, cokolwiek? - pytanie zostało skierowano do chłopaka, kiedy już młodszy Strażnik macał kieszenie. Stojąc za dziewczyną poczuł pod palcami twardy przedmiot, nie zareagował. W końcu wstał i rzucił: -Czyści. |
| | | Wiek : 19 lat Zawód : nauczycielka muzyki Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny
| Temat: Re: Szkoła publiczna Czw Mar 20, 2014 5:08 pm | |
| Czuła, że Aart nie jest typem bywalca barów takich, jak Violator, ale jednak poczuła dziwną ulgę, gdy powiedział jej, że nigdy tam nie był. W takim razie wszystko, co musieli teraz zrobić, to przekonanie odpowiedniej osoby, by pozwoliła im wystąpić. To nie powinno być takie trudne, prawda? - To może być naprawdę przyjemne doświadczenie - uśmiechnęła się, odstawiając kubek na stół - Popracujemy wcześniej nad jakąś piosenką, prawda? Perspektywa spędzania czasu wolnego na muzykowaniu z Aartem wydawała jej się bardzo przyjemna, w końcu nie miała ostatnio żadnych rozrywek. Prawdę mówiąc, nie miała ich od czasu zamknięcia w KOLCu, a dziś, na dworcu, bawiła się naprawdę dobrze. - Ja także się cieszę - przyznała szczerze, odgarniając włosy za ucho i uśmiechając się delikatnie, bo choć nie uznała tego za przejaw flirtu, nieczęsto słyszała tak miłe słowa pod swoim adresem i jej nieśmiała reakcja była naturalna - Szkoda, że nie wcześniej... Nie dane jej było już dokończyć, bo na korytarzu nagle rozległy się krzyki, gdzieś rozbito jakąś szybę, a chwilę później do pokoju nauczycielskiego wpadło dwóch Strażników. - Ręce na stół, kurwa! Gdzie są akta uczniów, lista z nazwisk i adresy, cokolwiek? Gerda podskoczyła w miejscu i wzdrygnęła się, gdy młodszy z mężczyzn zaczął ją przeszukiwać. Czyżby nie wyczuł scyzoryka? A może po prostu specjalnie nie zwrócił na niego uwagi. - W tamtej... w tamtej szafce - wyjąkała, wskazując na mebel stojący pod oknem. Nie miała pojęcia, co się tu wyprawia, ale i tak posłała przepraszające spojrzenie swojemu towarzyszowi, jakby czuła się winna temu, że go tu ściągnęła.
|
| | | Wiek : 18 Zawód : Muzyk Przy sobie : Nóż ceramiczny, śpiwór, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, krótkofalówka, zapasy jedzenia, rewolwer, naboje, telefon komórkowy
| Temat: Re: Szkoła publiczna Pią Mar 21, 2014 12:18 am | |
| Pomysł ze stworzeniem swojej piosenki zadziałał na niego niczym letnia bryza. Tchnął w niego nowe pokłady entuzjazmu. Aart nigdy jeszcze nie wymyślił własnego utworu, chyba, a na pewno nie napisał słów. Zapewne jest to ciężką sztuką, chociaż jak to powiadają "nie taki diabeł straszny, jak go piszą'. Może i w tym tkwi trochę prawdy. Póki człowiek nie spróbuje, nie będzie wiedział czy na pewno tak nie jest. - Myślę, że wspólnymi siłami damy radę coś wyskrobać.- uśmiechnął się. Od momentu, gdy zaczął z nią rozmawiać wesołość nie schodziła z jego twarzy. Dziewczyna działała na niego bardzo pozytywnie. Nigdy jeszcze nie spotkał tak świeżej i entuzjastycznej osoby. Nagle na korytarzu można było usłyszeć jakieś dziwne odgłosy. Instynktownie, przed wejściem strażników, pchnął futerał ze skrzypcami w miejsce, gdzie będzie trudno widoczny, a mianowicie w róg pokoju, zaraz przy śmietniku. Gdy weszli do środka, Aart stał już i spoglądał na nich pełnym zdziwienia spojrzeniem. Przeszukali ich niedokładnie, najwidoczniej gdzieś im było śpieszno. O dziwo pierwszy dzień w szkole, po długiej nieobecności, stał się niezwykły. Gdyby nie te zdarzenia, zapewne spoglądałby na mury tego ośrodka, jako miejsca nudnego. Teraz wie, że tak nie jest. Ciekawie tu mają... |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Szkoła publiczna Sob Mar 22, 2014 11:00 am | |
| Od razu, kiedy dziewczyna odpowiedziała, niższy Strażnik podszedł do niej, złapał za ramię i pchnął potężnie na ziemię. -Czy ja się pytałem ciebie?! - odchrząknął i wyprostował się, zerknął na chłopaka - Ty, podejdź do tego miejsca, które wskazała, przynieś akta James'a Barnela, RUSZAJ SIĘ, a ty... - znów zwrócił się do dziewczyny - NIE SŁYSZAŁEM PRZEPROSIN, NO DALEJ! Młodszy z nich stał za Aartem obserwując całą sytuację z boku, nie ingerował. |
| | | Wiek : 19 lat Zawód : nauczycielka muzyki Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny
| Temat: Re: Szkoła publiczna Sob Mar 22, 2014 12:42 pm | |
| Co za licho zsyłało na nią te wszystkie złe rzeczy? Najpierw napad w uliczce, teraz nalot Strażników Pokoju na szkołę, akurat wtedy, gdy zdecydowała się tu kogoś zaprosić. Gerda kątem oka obserwowała Strażników, gdy jeszcze była przeszukiwana. Ten niższy wyglądał na naprawdę srogiego, ale młodszy mógł okazać się łagodniejszy, o ile nie złamie się pod karcącym spojrzeniem starszego kolegi. Niemniej jednak, dziewczyna nie zamierzała na razie próbować żadnych sztuczek, nawet nie starała się nawiązać kontaktu wzrokowego z żadnym z nich. Poczuła uderzenie w ramię i już po chwili leżała na ziemi, obijając kolana przy upadku z krzesła. Nie odważyła się podnieść głowy, skierowała ją tylko nieznacznie w bok aby mieć w zasięgu wzroku znęcającego się nad nią Strażnika. Oczywiście, że się bała, ale wiedziała, że jeśli da to po sobie poznać, będzie jeszcze gorzej. - Przepraszam, przepraszam! - niemalże zakrzyknęła, choć początkowo głos nie chciał wydostać się z jej gardła i wydał tylko dziwne pisknięcie. Spojrzała na Aarta, starając się dodać mu jakoś otuchy. Weźcie te dokumenty i idźcie sobie, proszę, proszę, proszę. Gerda zacisnęła dłonie w pięści. |
| | | Wiek : 18 Zawód : Muzyk Przy sobie : Nóż ceramiczny, śpiwór, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, krótkofalówka, zapasy jedzenia, rewolwer, naboje, telefon komórkowy
| Temat: Re: Szkoła publiczna Nie Mar 23, 2014 7:05 pm | |
| Obserwował całą sytuację w niedowierzaniu, że coś takiego może się dziać. Ostatnim razem, gdy widział strażników pokoju, oni pomagali, a nie rzucali niewinne nauczycielki na ziemię. Świat poprzewracał się już dawno temu, prawa tak na prawdę nie było, każdy robił co chciał. Cierpieli na tym biedni, którzy nic im zrobić nie mogą w pojedynkę. Jak kazali, tak zrobił. Młodzieniec w milczeniu ruszył we wskazane miejsce i zaczął poszukiwać akt. James Barnel zapewne był jednym z uczniów tej placówki. Ale czego mogą chcieć od niego te łajdaki? Zapewne coś przeskrobał. Oby przeżył, jeśli go złapią. Aart chciałby spuścić mu ostre lanie, przez niego dziewczyna była bita i poniżania. Tak nie może być. Jeśli coś robimy, musimy pamiętać o konsekwencjach naszego działania...
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Szkoła publiczna Pon Mar 24, 2014 12:36 pm | |
| Strażnik burknął coś pod nosem, pchnął dziewczynę czubkiem buta. Podczas gdy Aart szedł po akta, zapalił papierosa dalej stojąc nad dziewczyną, bo oczywiście jego żołnierska duma nie pozwoliła, aby patrzył jak dziewczyna bez pozwolenia wstaje, jeśli już to tylko w wiadomym celu, ale wtedy wystarczyłyby klęczki, prawda? Wypuścił dym papierosowy i gdy akta znalazły się na stole, przeszedł Gerdę i sprawdził, czy wszystko się zgadza, wziął je pod pachę. W końcu przytaknął i ruszył do drzwi, za nim jego wierny kompan. Na samym końcu odwrócił się, ukłonił leciutko i rzucił z leciutkim uśmiechem: -Dziękuję, to już nie będzie potrzebne, tak sądzę, tej placówce, możecie wypisać chłopca z listy uczniów – jeszcze przez moment widać było jego sylwetkę odzianą w biały kombinezon przez otwarte drzwi, dopóki nie zniknął za zakrętem korytarza.
|
| | | Wiek : 19 lat Zawód : nauczycielka muzyki Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny
| Temat: Re: Szkoła publiczna Pon Mar 24, 2014 1:00 pm | |
| Wpatrywała się w podłogę, jak mantrę powtarzając w myślach dwa słowa. Idźcie sobie, idźcie sobie, idźcie sobie. Ile to miało jeszcze trwać? Nie, nie tylko ta sytuacja, kontrola w szkole i jawne nadużycie władzy przez Strażników. Przecież oni też byli ludźmi, jakąś okrutną przyjemność musiało im sprawiać się nad słabszymi, bezbronnymi wręcz mieszkańcami Kwartału. Gerda miała dziewiętnaście lat, Aart jedynie rok mniej, a już zostali potraktowani jak najgorsze zbiry. I jak śmieci. Poczuła dym papierosowy dochodzący do jej nozdrzy i przez jedną, krótką chwilę przed jej oczami zarysowała się wizja Strażnika, który wykorzystuje papierosa do zadania jej krzywdy. Wzdrygnęła się, gdy nad nią przeszedł, ale gdy usłyszała jego ostatnie słowa, pojawiła się iskierka nadziei. Dopiero, gdy jego kroki ucichły, a na korytarzu nie było już widać nawet cienia, Harvin odważyła się podnieść głowę. - Jesteś cały? - natychmiast zainteresowała się losem Aarta. Wstała, otrzepała ubranie i czym prędzej podbiegła do okna by upewnić się, że Strażnicy opuszczają placówkę. Zerknęła na zegarek i aż przygryzła dolną wargę wiedząc, co należy teraz zrobić. - Muszę iść na lekcję, uspokoić dzieciaki - powiedziała, choć sama była cała w nerwach - Dobrze, że skrzypce są całe. Jeszcze kiedyś wystąpimy, obiecuję. Uśmiechnęła się do niego niemrawo, ale nie było już czasu na pożegnania. Gerda sięgnęła po dziennik i skierowała się w stronę drzwi, znikając za nimi już po chwili.
| zt |
| | | Wiek : 18 Zawód : Muzyk Przy sobie : Nóż ceramiczny, śpiwór, półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, krótkofalówka, zapasy jedzenia, rewolwer, naboje, telefon komórkowy
| Temat: Re: Szkoła publiczna Sro Mar 26, 2014 12:35 pm | |
| Bycie traktowanym jak zło konieczne nie było dla niego żadną nowiną, więc nie przejął się za bardzo zachowaniem strażników względem jego osoby. Gorsze było jednak to, jak traktowali kobietę. Najwidoczniej nie nauczono ich kurtuazji. - Nic mi się nie stało Gerdo...- powiedział, gdy ta zapytała się o jego stan. Nie kopali go, nie pobili, cóż innego mogło się stać? Urazu psychicznego także nie doznał. - Do zobaczenia kiedyś.- pożegnał ją z uśmiechem na ustach. Wstał i podniósł futerał ze skrzypcami, po czym opuścił pokój nauczycielski pozostawiając w kubku jeszcze nieco ciepłego napoju kofeinowego. /zt |
| | | Wiek : 21 Zawód : nauczyciel matematyki Przy sobie : Papierosy, zapalniczka, dokumenty, telefon, torba z notatkami
| Temat: Re: Szkoła publiczna Nie Lip 06, 2014 8:19 pm | |
| // bilokacja, po spotkaniu z Ewangeliną pod Pałacem - Przepraszam za spóźnienie! - krzyknąłem, wpadając przez drzwi, jak idiota zapominając, że korytarze są zazwyczaj puste. Popędziłem do sali, w której, śmiechu warte, uczyłem (tu kolejna salwa śmiechu, ale to nie najlepsze!) MATEMATYKI. Sam miałem z tego niezły ubaw, ale przyjęli mnie na to stanowisko, patrząc na wyniki z uniwersytetu, na który poszedłem z braku lepszego zajęcia. Not bad. Pensja pozwalała mi się jako tako utrzymać i kupić fajki, czego więc chcieć więcej? Poza tym polubiłem te dzieciaki, niektóre trzeba było ustawiać do pionu, ale to nie było moje zadanie. Skoro rodzice ich nie wychowali (tak samo jak mnie), nie powinienem się tym przejmować. Ważne, żeby umiały dodawać, mnożyć, dzielić i wykonywać inne, mniej sensowne działania. Chwyciłem za klamkę od mojej sali, ale drzwi okazały się zamknięte. Zaparłem się nogą, ciągnąc tak mocno, jak potrafiłem z torbą przewieszoną przez ramię, kiedy uderzyła mnie jedna, ukryta dotąd myśl... - Tak, k*****, za dwie godziny, nie teraz - wymamrotałem pod nosem, wykonując jednocześnie efektowny facepalm. Ciągle mylił mi się plan, dzieciaki miały czasem lekcję wolną, ale za to musiały czasem przychodzić w soboty, ku niezadowoleniu swojemu, rodziców i mojemu. Nigdy nie musiałem być aż tak punktualny, w liceum miałem mocno obniżone zachowanie za spóźnienia. Wobec wszystkich zaistniałych okoliczności ruszyłem do czegoś w rodzaju kafejki, gdzie przysiadłem na rozkolebanym krześle, posiedziałem chwilę bez celu, po czym pomaszerowałem do ekspresu i nalałem do wyszczerbionego kubka lurowatej kawy. Lepsze to, niż nic, skoro miałem siedzieć i nudzić się przez kolejne dwie godziny. A raczej miałbym, bo zauważyłem w drzwiach swoją miłą, aczkolwiek młodszą współpracownicę. Zapowiadało się ciekawie. - Hej piękna, odwołali ci lekcje? - rzuciłem, szczerząc się do niej i wskazując gestem miejsce obok siebie. Poznaliśmy się zaraz po tym, jak zacząłem swoją wielce rozwijającą pracę. Moim zdaniem, miała lepiej, uczyła przynajmniej czegoś z finezją, ale jakby nie patrzeć, zabrała mi robotę sprzed nosa. Ale nie miałem jej tego za złe, lubiłem tę dziewczynę. |
| | | Wiek : 19 lat Zawód : nauczycielka muzyki Przy sobie : medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny
| Temat: Re: Szkoła publiczna Nie Lip 06, 2014 9:30 pm | |
| | czasoprzestrzeń
Terror w Kwartale stracił nieco na sile i Gerda mogła bez przeszkód prowadzić swoje lekcje. Dzieciaki zjawiały się w komplecie, co zawsze bardzo ją cieszyło i to bynajmniej nie dlatego, że mogła podbudować swoje ego. Nikogo nie brakowało, nikt nie zginął i nie wpadł w łapska Strażników - można to było uznać za połowiczny sukces. Choć nastroje w getcie i tak wydawały się ostatnimi czasy nieco spokojniejsze, ale kto wie, może była to cisza przed burzą. Harvin pojawiła się w kafejce z oczywistym zamiarem zrobienia sobie czegoś ciepłego do picia, a powitanie Ricka zaskoczyło ją na tyle, że upuściła dziennik, który poleciał jej pod nogi. Nie spodziewała się tu nikogo o tej porze, a już na pewno nie Highwaya, który zawsze wprawiał ją w zakłopotanie. Był taki otwarty i bezpośredni, Gerda zawsze chciała się tego nauczyć, ale nie mogła reagować inaczej, jak tylko delikatnym rumieńcem i spuszczeniem wzroku - tak było i tym razem. - Cześć, Rick - wymamrotała, schylając się po dziennik. Nie wiedziała, co powinna mu odpowiedzieć. Nie odwołali jej lekcji, po prostu przyszła wcześniej, bo nie mogła już znieść tego siedzenia w jednym domu z Chefsibą, która zrobiła się wyjątkowo nieprzyjemna. Dziewczyna nie chciała wyjść na dziwaczkę, ale nie chciała też kłamać. Wybrała więc opcję pośrednią. - Nie odwołali, tak przyszłam odpocząć sobie przed następną - wzruszyła ramionami, spoglądając na swojego towarzysza i uśmiechając się lekko - A ty jesteś za wcześnie? Miła odmiana po licealnych czasach, co? Kto nigdy nie spóźnił się na zajęcia, niech pierwszy rzuci kamieniem.
|
| | |
| Temat: Re: Szkoła publiczna | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|