IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3

 

 Kawiarenka 'Vanillove'

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
the civilian
Helen Favley
Helen Favley
https://panem.forumpl.net/t2318-tabitha-gautier
https://panem.forumpl.net/t2322-tabbstytutkowe-biznesy
https://panem.forumpl.net/t2319-tabitha-gautier
Wiek : 20
Zawód : pracownica kawiarni 'Vanillove'
Przy sobie : dowód tożsamości [Helen Favley], breloczek z kluczami, gotówka, okulary przeciwsłoneczne -> wszystko w przepastnej torbie
Znaki szczególne : potrójna blizna (jak po szponach) w kolorze malinowym na lewym boku szyi
Obrażenia : amnezja (bardzo ciekawe "obrażenie" xD)

Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 Empty
PisanieTemat: Kawiarenka 'Vanillove'   Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 EmptyPon Lis 17, 2014 8:35 pm

First topic message reminder :

Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 Tumblr_ndaotxUBRu1qhj03go1_500

~~~*~~~

Niewielka kawiarenka nadzwyczaj często zmieniająca właścicieli, jednak nieustannie przyciągająca klientów, głównie tych stałych, lecz czasem również i z polecenia. Lokal składa się z głównej sali, toalety dla klientów i personelu oraz niewielkiego zaplecza z magazynem i szatnią, do którego dostęp mają tylko pracownicy przybytku.
Czy to wyśmienite kawy z odręcznie podpisywanymi kubkami? Nadzwyczaj przyjazna obsługa? Specyficzna atmosfera rodem z najlepszych lat? Swoista magia tego miejsca? A może coś jeszcze innego?
Najważniejsze, że 'Vanillove' wciąż przyciąga ludzi pragnących chwili spokoju od codziennego gwaru.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the leader
Victor Blythe
Victor Blythe
https://panem.forumpl.net/t3164-victor-blythe
https://panem.forumpl.net/t3187-victor#49890
https://panem.forumpl.net/t3186-victor-blythe
https://panem.forumpl.net/t3188-victor#49893
https://panem.forumpl.net/t3189-victor-blythe#49896
Wiek : 27
Zawód : Strażnik Pokoju
Przy sobie : leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, broń palna, magazynek z 15 nabojami, zezwolenie na posiadanie broni

Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarenka 'Vanillove'   Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 EmptyWto Wrz 08, 2015 8:08 pm

boże, strasznie przepraszam, postaram się pisać regularnie ;__;
We wnętrzu kawiarni powoli robiło się tłoczno, jednak Victorowi w żaden sposób to nie przeszkadzało. Wprawdzie przywykł już do ciszy i spokoju panującego w jego mieszkaniu, gdy przez dość długi czas jego życie towarzyskie praktycznie nie istniało, jednak z reguły był osobą naprawdę społeczną i w gruncie rzeczy dlatego też wybrał przyjście na wigilię do Vanillove. Żeby pobyć wśród ludzi, poznać kogoś nowego, spędzić w miłym towarzystwie ten świąteczny wieczór i naprawdę zapomnieć o tym, co działo się dookoła niego.
Rozglądał się z zaciekawieniem dookoła, nie za bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić. W rzeczywistości nie znał żadnej z osób, które mógł dostrzec, a miejsca przy stole powoli się zapełniały. Nigdzie też nie widział Leo, na którego spotkanie w pewnym sensie liczył. Być może coś mu wypadło, może jego przyjaciel potrafił o wiele lepiej zorganizować sobie życie niż on i choć jeden wieczór chciał spędzić gdzieś indziej niż we własnej pracy. Cóż, Blythe musiał przyznać, że zrobiłby zupełnie to samo, choć nie wiedząc czemu poczuł lekkie ukłucie zawodu na myśl, iż Madden spędza święta gdzieś indziej.
Przez cały czas, odkąd w dość dziwny sposób ich drogi skrzyżowały się ze sobą w centrum miasta, Victor myślał jedynie o tym, jak sprawić, aby ich relacja wróciła na dawne tory. Oczywiście, miał parę pomysłów, ale za każdym razem gdy wstawał o świcie do pracy łapał się na tym, że nie ma czasu, aby chociażby do Leonarda zadzwonić. A tym bardziej się spotkać, ponieważ wieczorami wracał tak wyczerpany, iż jedyną rzeczą, o której potrafił myśleć, było to, jak ciepłe i wygodne potrafi być jego łóżko, w szczególności gdy na zewnątrz panowała już sroga zima.
Pokręcił lekko głową, robiąc kilka kroków w głąb kawiarenki i postanawiając oczyścić swój umysł ze wszelkich wątpliwości i niepewności. Ten wieczór miał być przyjemny i, w towarzystwie obcych czy nie, zamierzał się świetnie bawić.
Dlatego też, kiedy po kilku minutach usłyszał miły, damski głos, poczuł się o wiele lepiej wiedząc, że jednak nie jest ignorowany. Miał nadzieję, że żadna z tych osób specjalnie nie kojarzyła go z zawodem, który wykonywał i nie miała co do jego osoby większych uprzedzeń. Odwrócił się więc w jej stronę, uśmiechając się pogodnie i odwzajemniając spojrzenie. Jego uwadze nie uszedł także lekki rumieniec, który wstąpił na twarz blondynki, jednak postanowił go zignorować.
- Cześć – odpowiedział, obdarzając ją jednym ze swoich najlepszych uśmiechów, mając wrażenie, że świąteczna atmosfera naprawdę zaczyna mu się udzielać, po czym przyjrzał się jej uważniej. Musiała być mniej więcej w jego wieku i była naprawdę ładna, na co od razu zwrócił uwagę – Jasne, będzie mi bardzo miło – odpowiedział, przelatując jeszcze wzrokiem po całej kawiarence, jakby szukał kogoś ukrytego w tłumie gości, po czym ponownie skupił spojrzenie swoich ciemnych oczu na blondynce – Victor – powiedział wesoło, wyciągając w jej stronę dłoń, a następnie poprowadził ją w stronę wskazanych wcześniej miejsc. Tam, niczym prawdziwy gentelman, odsunął przed nią krzesło, a następnie sam zajął to obok, starając się skupić całą swoją uwagę na niej – Więc, co cię tutaj sprowadza w święta? – zapytał, mając nadzieję, że tym pytaniem nie będzie wnikał za bardzo w jej prywatne sprawy. Nie mógł jednak ukryć, iż zastanawiał go powód, dla którego każda z tych osób postanowiła spędzić wigilię w ten, a nie inny sposób.
Powrót do góry Go down
the civilian
Leonard Madden
Leonard Madden
https://panem.forumpl.net/t3237-leonard-madden#50661
https://panem.forumpl.net/t3239-leo
https://panem.forumpl.net/t3238-leonard-madden#50682
https://panem.forumpl.net/t3299-leo#51581
https://panem.forumpl.net/t3314-leonard-madden
Wiek : 27 lat
Zawód : menadżer 'Vanillove' oraz działacz społeczny
Przy sobie : dowód, telefon, prawo jazdy
Znaki szczególne : nieobecne spojrzenie, lekko powiększona tarczyca
Obrażenia : problemy z tarczycą

Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarenka 'Vanillove'   Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 EmptySro Wrz 09, 2015 5:29 pm

| parę dni po spotkaniu z Annie

Szaleństwo, istne szaleństwo.
To, co działo się na ulicach Kapitolu zaledwie parę dni przed Gwiazdką, przechodziło pojęcie Leo. Do tej pory wydawało mu się, że większość mieszkańców stolicy to odpowiedzialni, dorośli ludzie, którzy takie sprawy jak święta i wigilijna kolacja planują zdecydowanie dużo wcześniej – wymyślają i kupują prezenty już na początku grudnia, dekoracje i menu wybierają mniej więcej w połowie i wtedy też rozpoczynają przynajmniej drobne zakupy. Jak wielkie było jego rozczarowanie, gdy dojeżdżając do jednej z większych, prowadzących do centrum ulic, ujrzał ciągnący się w nieskończoność sznur samochodów oraz wypełnione po brzegi chodniki. Z narastającym przerażeniem przyglądał się tej kakofonii świateł, dźwięków oraz kolorów, próbując jednocześnie samumu wbić się gdzieś pomiędzy kolejne samochody. Raz po raz załamując ręce, wzdychając ciężko i niemalże uderzając głową o kierownicę, musiał zatrzymywać swój samochód, zwalniać lub ruszać tylko po to, aby zaraz znów stanąć. Myślał sobie, że poruszanie się po jezdni w taki sposób nie powinno nosić miana ruchu, skoro przez większość czasu nie trzymał nawet nogi na pedale gazu. Myślał też o prezencie, który spoczywał na honorowym miejscu pasażera oraz o osobie, która mogłaby otrzymać go na czas, gdyby tylko nie te przeklęte korki. W tamtej chwili naprawdę nie rozumiał, co ci wszyscy ludzie robili do tej pory? Czy naprawdę nie było ich stać na załatwienie wszystkich spraw parę dni wcześniej? Załatwianie wszystkiego na ostatnią chwilę powodowało właśnie to i sprawiało, że nie mógł dotrzeć na czas na wydarzenie, które organizował.
Było mu z tym źle, bo choć zwykle całą pracę obarczał pracowników, tak chociaż tego jednego dnia zamierzał im pomóc. No, a przynajmniej przyjść wcześniej i poprzyglądać się, coś przesunąć i poinstruować, jak i co mają wykonać. Ogólnie rzecz biorąc czuł, że nie nadaje się do takich rzeczy. Nie miał ani zdolności manualnych ani kucharskich czy organizatorskich. Tylko tyle, że znał się trochę na biznesie i wyliczył, że zareklamowanie kawiarni poprzez urządzenie  w niej wigilii, będzie bardzo korzystnym pomysłem, który już w niedalekiej przyszłości powinien zacząć przynosić dość spory zysk.
Jednak, podobno to nie o pieniądze chodziło w święta (choć patrząc na te wszystkie mrugające bilboardy oraz pięknie przystrojone witryny sklepowe, szczerze wątpił). Wszyscy, którzy w ten grudniowy dzień zostali sami, mieli okazję spędzić miły wieczór w dobrym towarzystwie, zjeść i napić się czegoś ciepłego oraz odebrać swój wyjątkowy prezent. Siedząc w ciepłym aucie, już ledwie parę metrów od celu, mimowolnie pomyślał o Bercie, która co roku dawała mu nową parę skarpet, a na stół, po wspólnej kolacji, wykładała domowej roboty ciasto. Zastanawiał się, czy, jeśli jeszcze gdzieś jest, obserwuje go dzisiaj i czy jest dumna z tego, kim się stał.
Oficjalnie spóźniony, z niewielkim pakunkiem w dłoni, ale szerokim, nieleonardowym uśmiechem na ustach, piętnaście minut później przekraczał próg „Vanillove”, rejestrując od razu zadowolone miny zarówno gości, jak i Helen oraz Annie. A jednak i tym razem wszystkim się zajęły. Teraz już obowiązkowo powinien przygotować dla nich specjalny, wigilijny prezent.
Zostawił kurtkę, szalik oraz rękawiczki w swoim biurze, odłożył prezent na odpowiednie miejsce, witając się przy okazji z kilkoma osobami i już zamierzał zawrócić, aby zrobić sobie kawę, gdy nagle zauważył kogoś, kogo dzisiaj na pewno nie spodziewałby się w takim miejscu. Niestety, już w towarzystwie. Westchnął cicho, bo przecież nie zamierzał wtrącać się w rozmowę Victora oraz dziewczyny. Pomyślał, że pewnie przyszli razem i nie wypadałoby psuć im tego wieczoru. Przeszedł więc tylko obok stolika, posyłając parę uśmiechów i zmierzając w stronę lady, gdzie zamierzał przyrządzić sobie dużą, gorącą czekoladę. Może ten dzień wcale nie będzie taki dobry?
Powrót do góry Go down
the leader
Valerie Johanna Angelini
Valerie Johanna Angelini
https://panem.forumpl.net/t2798-valerie-johanna-angelini#42848
https://panem.forumpl.net/t3074-it-s-the-beat-that-my-heart-skips-when-i-m-with-you#47605
https://panem.forumpl.net/t3075-valerie-j-angelini#47607
https://panem.forumpl.net/t3076-walka#47608
Wiek : 45
Zawód : minister zdrowia, dyrektor szpitala, właściciel firmy w D8
Przy sobie : drobna apteczka, morfalina, przepustka, telefon

Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarenka 'Vanillove'   Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 EmptyPią Wrz 11, 2015 1:47 am

Wsłuchiwałam się w delikatne dźwięki piosenek świątecznych od dawna śpiewanych w Panem, praktycznie w każdym jego zakątku. Pamiętałam je z dzieciństwa, gdy z rodzicami jadałam milczącą kolację, przed którą oczywiście musiałam zaliczyć serię męczących treningów. Słyszałam je po swoich Igrzyskach, gdy zamieszkałam w Kapitolu i poślubiłam Johna. Nie pozostawały mi one obce również w ósemce, w której prowadziłam własną firmę zakupioną dla mnie przez Angeilini’ego... Po powrocie do Kapitolu nadal je słyszałam, mimo ze zmienili się jego mieszkańcy. Tyle różnych ludzi łączyły głupie piosenki. Niebywałe. Miałam nawet dysk z nimi, choć powinnam ich nienawidzić równie bardzo, co swych własnych rodziców – zauważyłam, biorąc do rąk kawę i z przyzwyczajenia dmuchając na nią trzy razy, nim się napiłam.
Życie przelatywało przez moje palce. Niby coś starałam się robić, jednakże nadal stałam w miejscu, samotnie i patrzyłam w przyszłość jedynie pod kątem przyszłości działania szpitala oraz Ministerstwa Zdrowia. Nic więcej w tej chwili nie istniało dla mnie... Prócz wnuka jeszcze! Jak mogłam zapomnieć o małym Bastku?
Upiłam kolejny łyk kawy z trzymanej filiżanki, odprowadzając wzrokiem mężczyznę, z którym przed chwilą rozmawiała Cresta. Nie rzuciła się na niego... Wow. Stała niewinnie za kontuarem i uśmiechała się, jak gdyby wcale nie była zdolna do niekontrolowanych przez samą siebie reakcji. Moim zdaniem nie powinna była nadal być na wolności...
Słucham? – zapytałam, odstawiając chwilowo filiżankę na bar i odwracając głowę w kierunku jakiejś dziewczynki. Uśmiechnęłam się do niej machinalnie. – Świętować? – powtórzyłam dźwięcznie, nieomal wyśpiewując pytanko niczym skowronek. – Ależ... – Wyprostowałam się, by spojrzeć na mężczyznę, który jej towarzyszył i, dosłownie, zamarłam. Ja, Valerie Angelini, pewna siebie kobieta, bez zawahania biorąca to, czego zapragnie, aktualnie niezłomna i niezwykle odważna, zamarłam. Przez Niego. To musiał być On. – ...oczywiście. – Jedynie dokończyłam wcześniejszą odpowiedź i zatonęłam w tych czekoladowych oczach. Tak jak dawniej. Jak wtedy, w Trójce, gdy Strażnik Pokoju stanął na mej drodze...
Powrót do góry Go down
the leader
Andrew Jebediah Angelini
Andrew Jebediah Angelini
Wiek : 45 lat
Zawód : wynalazca

Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarenka 'Vanillove'   Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 EmptyNie Wrz 13, 2015 12:57 am

Nie miał głowy do zastanawiania się, dlaczego też dziewczynka nie odpowiedziała na jego pytanie o opiekunów. Prawdę mówiąc, równie szybko wypuścił ze swoich ust takie zapytanie, co też zapomniał o tym, co powiedział. Tak to już miał, że pamięć złotej rybki była u niego nadzwyczaj rozwinięta. Prawdę mówiąc, gdyby iść za andrewową logiką i jego zdolnościami, należałoby prędzej powiedzieć, że to właśnie te wodne stworzonka miały pamięć angeliniego, nie zaś odwrotnie. Człowiek ten miewał w końcu takie momenty, kiedy przechodził nie tylko sam siebie, ale i ludzkie pojęcie, które znane było przecież z tego, że chodzi i stuka. Niczym ultranowoczesny Chuck Norris tych czasów, robił wszystko lepiej. Nawet kop z półobrotu nie byłby mu straszny, gdyby chodziło przy tym o ocalenie wódeczki w potrzebie!
Nie miał jednak wódeczki… Ani też ogóreczka na zakąskę… Nad czym ubolewał w sposób wręcz straszliwy, czego może i nie było po nim widać, ale za kilka godzin słychać miało być z pewnością. Chwilowo jednak prezentował sobą wzór ekscentrycznie ubranej życzliwości, dając się nawet zaprowadzić w kierunku, jaki znała tylko jego dziecięca towarzyszka. Kiedy zaś wreszcie stanął przy stoliku, do którego go zaprowadziła, zmarszczył swoje krzaczaste brwi. Blondwłosa kobieta kogoś mu przypominała, jednakże nie był w stanie powiedzieć, kogo. Nasuwała mu wątłe skojarzenia, jednakże nie był w stanie powiedzieć, jakie. Była dla niego zatem chodzącą tajemnicą o zadziwiająco słodkim głosie i o mimice, która nieco poruszała jego dojrzałe serducho. Dokładnie tak – nieco, bo czuł w nim nietypowe drżenie.
- Witam. Ta młoda dama stwierdziła, że miło byłoby, by nie spędzała pani wieczoru sama. Możemy się dosiąść? – Spytał powoli, korzystając przy tym z zachrypniętego, ale wyjątkowo miłego głosu. Uśmiechnął się także do obu dam.
Powrót do góry Go down
the civilian
Helen Favley
Helen Favley
https://panem.forumpl.net/t2318-tabitha-gautier
https://panem.forumpl.net/t2322-tabbstytutkowe-biznesy
https://panem.forumpl.net/t2319-tabitha-gautier
Wiek : 20
Zawód : pracownica kawiarni 'Vanillove'
Przy sobie : dowód tożsamości [Helen Favley], breloczek z kluczami, gotówka, okulary przeciwsłoneczne -> wszystko w przepastnej torbie
Znaki szczególne : potrójna blizna (jak po szponach) w kolorze malinowym na lewym boku szyi
Obrażenia : amnezja (bardzo ciekawe "obrażenie" xD)

Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarenka 'Vanillove'   Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 EmptyNie Wrz 13, 2015 1:17 am

Kiedy już wszystko poroznosiła tudzież porozkładała, nie do końca wiedziała, co też ma ze sobą począć. Była jednak bardzo zadowolona, że zgodziła się na tę dodatkową wartę w Vanillove, bowiem stanowiło to dla niej czystą przyjemność. Tyle uśmiechniętych twarzy, przyjemny dla ucha gwar, zapach kawy roznoszący się po pomieszczeniu, lekki śnieg widoczny za oknem, te wszystkie ozdoby… Była bardziej niż pewna, że tak właśnie powinny wyglądać każde kolejne święta. Radosne i zaskakująco spokojne, przynajmniej biorąc pod uwagę ostatnie paskudne wydarzenia w mieście, takie… Cudne. Dokładnie, wystarczyło zaledwie jedno słowo, by je opisać, choć do oddania ich atmosfery z pewnością nie wystarczyłoby ich tysiąc. Nawet nie próbowała więc tego zrobić, zwyczajnie delektowała się każdym kolejnym elementem sielskiej układanki.
Zdążyła już zauważyć, a jakże!, obecność Leo, do którego uśmiechnęła się na znak, że wszystko szło wyśmienicie. Chwilowo nie podeszła do niego jednak, stwierdzając, że może być on wkrótce zbyt mocno zajęty. W końcu znajdowało się tu tyle osób, z których każda chciała mu na swój sposób podziękować za zorganizowanie tego wieczoru. Ba!, ona sama też chciała to zrobić, jednak postanowiła zostawić to na później. Po wszystkim trzeba było przecież posprzątać, tak więc wtedy z pewnością będą mieli wystarczająco dużo czasu na obgadywanie wszystkiego we własnym gronie.
Tak samo też pozostawiła Annie w spokoju, choć do niej również uśmiechnęła się szeroko, kiedy mijała stoliki w tamtej okolicy. Jakie to smutne, że Finnick nie mógł pojawić się na przyjęciu, by świętować je razem ze swą narzeczoną. Takie dni powinny być w końcu do tego przeznaczone. Kto normalny robiłby coś złego w taki świąteczny wieczór? Chyba tylko skończony degenerat! Wprost nie mogła uwierzyć w to, co robili niektórzy ludzie. I już nawet nie chodziło przy tym o to, że odbierali zakochanym szanse na spędzanie cudnych wieczorów w towarzystwie. To, co wydarzyło się ostatnio… Ciarki przeszły jej po plecach, jednak, całe szczęście!, nagle usłyszała głos, który wyrwał ją z zamyślenia.
Uśmiechnęła się szeroko do mężczyzny, odpowiadając przy tym na jego przyjazny uśmiech, a następnie energicznie pokiwała głową. Nikt inny nie tańczył, ale ona była… Cóż, ona była Helen Favley, a Helen Favley często robiła zaskakujące rzeczy.
- Z przyjemnością. – Odpowiedziała więc, śmiejąc się cicho z samej siebie. Ten wieczór nastrajał ją naprawdę pozytywnie.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarenka 'Vanillove'   Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 EmptyNie Wrz 13, 2015 12:30 pm

Towarzyszka Victora z uśmiechem wymalowanym na ustach, powędrowała z nim w stronę wskazanych wcześniej krzeseł. Jego szarmanckie zachowanie na pewno dodało mu kilka plusów w jej ocenie.
- Ellie - podała mu swoją dłoń i uzupełniła formalności przedstawienia się, by następnie zasiąść na odsuniętym krześle.
Przebiegła wzrokiem po suto zastawionym stole, ale wciąż była lekko zestresowana obecnością swojego towarzysza, nie zarejestrowała więc zbyt wielu potraw, usłyszała za to pytanie Victora.
- Sama nie wiem, chyba po prostu nie chciałam być sama dziś wieczorem - wzruszyła ramionami, a zanim zdążyła ugryźć się w język, dodała jeszcze kilka słów - Przyjechałam z Ósemki miesiąc temu, znalazłam mieszkanie i pracę i ściągam tu moją rodzinę, ale przyjadą dopiero po Nowym Roku.
Choć nie było to przecież nic niecodziennego, bo coraz więcej osób decydowało się na przenosiny do Kapitolu, Ellie wyglądała na zawstydzoną. Aby pokonać to uczucie, zapytała szybko:
- A Ty? Czemu jesteś tu sam? Też pochodzisz z Dystryktów?

Mała dziewczynka usadowiła się wygodnie pomiędzy Valerie i Andrew, a po chwili sięgnęła po słoiczek pierniczków i zaczęła częstować nimi swoich towarzyszy.
- Zobaczcie, ten ma kształt renifera, jak na krawacie... właśnie, jak się pan nazywa? - zapytała, dopiero teraz zdając sobie sprawę ze swojej niewiedzy - A pani? Ja jestem Zoey Kennedy, mam osiem lat - przedstawiła się słodkim głosikiem, po czym wepchnęła jednego z pierniczków do buzi, a spojrzenie ciemnych oczu przenosiła z Andrew na Valerie i z powrotem.

Tańcząca para od razu zwróciła na siebie uwagę, jednak nie znalazł się nikt, kto spróbowałby ją skrytykować. Mało tego, po chwili dołączyły jeszcze dwie inne pary - matka z synkiem i małżeństwo - więc fragment kawiarni, w której znajdowała się Helen, można było już oficjalnie uznać za parkiet. A kiedy przebrzmiały dwie piosenki, starszy pan ucałował dłoń baristki, podziękował jej i wrócił na swoje miejsce. Tam wyciągnął swoją piersiówkę, uniósł ją do góry i odchrząknął parę razy.
- Proszę o uwagę! - zaczął donośnym głosem i odczekał, aż większość twarzy zwróci się w jego kierunku - Przepraszam za zakłócanie porządku, może to jeszcze nie pora na toasty, ale nie mogłem sobie darować. Najwyżej zaraz mnie stąd wyrzucicie - zaśmiał się krótko, bo przecież doskonale wiedział, że to nie nastąpi - Chciałbym serdecznie podziękować organizatorom tego wieczoru, dzięki którym poczułem się dziś odrobinę mniej samotny. Mam nadzieję, że nie tylko ja dam się dziś ponieść tej cudownej atmosferze. Życzę wam wszystkim dobrej zabawy i wesołych świąt! - pomachał do wszystkich piersiówką i po chwili upił z niej spory łyk.

Jego przemówienie wykorzystała jedna z pracownic, która zaczęła wędrować między ludźmi, namawiając ich do losowania prezentów. Mikołajowa czapka służyła jej za naczynie do trzymania losów, ponumerowanych chwilę wcześniej. Nawet Ci, którzy nic ze sobą nie przynieśli, mogli wziąć udział w zabawie.


Przepraszam za zapłon z odpowiedzią.
Możecie podłączyć się do starszego pana i wznieść swoje toasty.
Koniecznie wspomnijcie też o wylosowaniu karteczki z numerem prezentu.
Następny post pojawi się we wtorek.




Powrót do góry Go down
the leader
Victor Blythe
Victor Blythe
https://panem.forumpl.net/t3164-victor-blythe
https://panem.forumpl.net/t3187-victor#49890
https://panem.forumpl.net/t3186-victor-blythe
https://panem.forumpl.net/t3188-victor#49893
https://panem.forumpl.net/t3189-victor-blythe#49896
Wiek : 27
Zawód : Strażnik Pokoju
Przy sobie : leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, broń palna, magazynek z 15 nabojami, zezwolenie na posiadanie broni

Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarenka 'Vanillove'   Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 EmptyNie Wrz 13, 2015 9:14 pm

Mężczyzna stopniowo zaczął się rozluźniać. Nie chodziło oczywiście o to, iż krępowała go obecność uroczej dziewczyny (choć ostatnimi czasy dość rzadko miał okazję towarzysko spędzać czas w takim towarzystwie). Mimo wszystko gdzieś w głębi jego umysłu panowała pewna niepewność, gdy widział dookoła tak wiele obcych sobie twarzy. Szybko jednak wszystkie wątpliwości i lęki, które tak naprawdę nie zdążyły dotrzeć do jego świadomości, uciekły na bok, gdy wciągał się w rozmowę z dziewczyną, a do jego nozdrzy dochodził cudowny zapach potraw i świeżo parzonej kawy. Miał wrażenie, iż będą to jedne z najlepszych świąt, jakie przyszło mu spędzić w Kapitolu, choć tak naprawdę nie było ich wiele.
Udało mu się także specjalnie nie myśleć o rodzicach. Ich dom w Trójce musiał być teraz naprawdę pusty i cichy, choć nie wątpił, iż po wszystkich pokojach roznosiła się woń wypieków jego matki, za którymi naprawdę tęsknił. Miał jednak czyste sumienie, na kilka dni przed świętami otrzymał odpowiedź na list, który im wysłał, a w którym to zapewniali, iż nie będzie im przykro, jeśli w tym roku pozostanie w Kapitolu oraz że w żadnym wypadku nie zamierzają w najbliższym czasie powrócić do miasta. Blythe nie ukrywał, że czułby się lepiej, gdyby miał ich oboje blisko siebie, zwłaszcza jeśli wziął pod uwagę stan zdrowia jego ojca, który choć aktualnie był dobry, w każdej chwili mógł się znacznie pogorszyć.
Uśmiechnął się pogodnie do Ellie, kiedy odpowiedziała na jego pytanie. Mógł sobie wyobrazić jak czuje się będąc w tym wielkim mieście bez rodziny ale, w głębi duszy naprawdę się cieszył, że jakoś sobie radzi. Oby tylko to miasto jej nie stłamsiło i nie sprawiło, że zupełnie zmieni o nim swoją opinię.
- Dobrze wiem, co masz na myśli – odparł – Można tak powiedzieć. Moi rodzice aktualnie mieszkają w Trójce i niestety w tym roku nie udało mi się do nich pojechać – dodał w odpowiedzi, uśmiechając się – Mogę zapytać, gdzie pracujesz? – powiedział po chwili, kiedy po całej sali rozbrzmiał donośny głos starszego mężczyzny. Victor obrócił się w jego stronę, słuchając przez chwilę jego słów, po czym ponownie zwrócił swoje spojrzenie w stronę Ellie. Zanim zdążył się ponownie odezwać, przeszkodziła mu jedna z pracownic, prosząca o wylosowanie numerka. Zanurzył rękę w czerwonej czapce mikołaja, zerkając na karteczkę, a gdy podnosił wzrok, w oczy rzuciła mu się znajoma sylwetka stojąca przy ladzie. Wiedział, że niezbyt kulturalnie byłoby pozbyć się teraz blondynki na rzecz rozmowy z przyjacielem, jednak nie zamierzał zmarnować kolejnej okazji na spotkanie z Leo.
- Ellie, masz może ochotę na coś do picia? – zapytał, podnosząc się z miejsca. Kiedy uzyskał odpowiedź dziewczyny skierował się w stronę lady, zamierzając zamówić dla siebie gorącą czekoladę, a dla blondynki to, o co poprosiła. Kiedy znalazł się bliżej, był już niemalże pewny, iż mężczyzna jest tym, za kogo go uważał, dlatego uśmiechnął się szeroko, stając obok niego i opierając się prawą ręką o blat.
- Wesołych świąt – rzucił lekko, obserwując Leonarda uważnie. Następnie szybko złożył swoje zamówienie, po czym ponownie skierował swoją uwagę w stronę Maddena.
Powrót do góry Go down
the leader
Valerie Johanna Angelini
Valerie Johanna Angelini
https://panem.forumpl.net/t2798-valerie-johanna-angelini#42848
https://panem.forumpl.net/t3074-it-s-the-beat-that-my-heart-skips-when-i-m-with-you#47605
https://panem.forumpl.net/t3075-valerie-j-angelini#47607
https://panem.forumpl.net/t3076-walka#47608
Wiek : 45
Zawód : minister zdrowia, dyrektor szpitala, właściciel firmy w D8
Przy sobie : drobna apteczka, morfalina, przepustka, telefon

Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarenka 'Vanillove'   Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 EmptyPon Wrz 14, 2015 9:20 pm

Czekoladowe oczy... Właściciel tych czekoladowych oczu sprowadził mnie na ziemię swym pytaniem, na które właściwie zdążyłam już w połowie odpowiedzieć. Dokończyłam więc swą myśl i ogarnęłam się z tego zaskoczenia, a przynajmniej próbowałam się ogarnąć. Mężczyzna tak bardzo przypominał mi mojego Drew... Przynajmniej myślałam, że przypomina. W sumie tyle lat minęło... Byłam we wstępnej ciąży z Valeriusem, więc naprawdę sporo.
Z trudem odwróciłam od niego wzrok i spojrzałam na małą Zoey Kennedy, lat osiem. Uśmiechnęłam się nieznacznie, gdy się przedstawiła. Postanowiłam zrobić to zaraz po niej, gdy tylko wyłowiłam piękne serduszko z nadstawionego słoiczka.
Valerie, lat czterdzieści cztery. – Skinęłam nieznacznie głową na przywitanie i zaśmiałam się, widząc jej wypchaną buźkę. Nieco bardziej chętnie, sama ugryzłam kawałek trzymanego piernika, pozbywając się swoimi ząbkami połowy serduszka. Dzieci były takie... niewinne i beztroskie, zaś ten mężczyzna... Nie, to nie mógł być mój Drew. Ten krawat był straszny! Na szczęście nie widział mojej miny, bo zaraz wszyscy odwróciliśmy wzrok w kierunku kolejnego menela robiącego przedstawienie z flaszką w dłoni... I potem losowanie tych prezentów. Chwyciłam pierwszą lepszą kartkę, sprawdzając swój szczęśliwy numerek, po czym wróciłam wzrokiem do Zoey. Nie powinnam się niczemu dziwić - pomyślałam. Impreza dla samotnych Kapitolińczyków... Pewnie Zoey miała patologiczną rodzinę... Przynajmniej nie miała tego tu za ojca, choć nie wiem, czy to było pocieszające.
Powrót do góry Go down
the civilian
Annie Cresta
Annie Cresta
https://panem.forumpl.net/t3355-annie-cresta#53302
https://panem.forumpl.net/t3357-swieze-relacyjki#53305
https://panem.forumpl.net/t3358-annie-cresta#53308
Wiek : 23 lata
Zawód : kawiarka
Przy sobie : aparat fotograficzny, leki przeciwbólowe

Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarenka 'Vanillove'   Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 EmptyPon Wrz 14, 2015 9:33 pm

Stałam sobie za ladą i obsługiwałam kolejnych gości. Było mi tu dobrze. Nie musiałam konfrontować się z większą ilością ludzi i miałam do czynienia jedynie z tymi, którzy pragnęli napić się kawy czy też innego napoju. W tłumach czułam się niepewnie. Bałam się, że ktoś może mnie nieoczekiwanie zaczepić i powiedzieć coś niemiłego, a może zaatakować. Bałam się, że...
Przełknęłam ślinę i uśmiechnęłam się do Leonarda, który chyba przed chwilą przyszedł.
Wesołych, Leonardzie! – powiedziałam do niego, wracając do swojej pracy. Po raz enty przetarłam też blat. Miałam nadzieję, że go nie... wytrę aż za bardzo. Nie wyglądał na jaśniejszy niż w innych miejscach, więc chyba nie. To tylko mięciutka ściereczka...
Oh, dziękuję! – odparłam, gdy jedna z koleżanek podsunęła w moim kierunku losy z prezentami. Ciekawa byłam, co dostanę, i jednocześnie stresowałam się, czy osoba, która dostanie prezent ode mnie, będzie zadowolona. Za bardzo nie wiedziałam, co mogłabym dać komuś... Nie miałam komu robić prezentów. Jedynie Finnickowi... Ale go bardzo dobrze znałam.
Powrót do góry Go down
the leader
Andrew Jebediah Angelini
Andrew Jebediah Angelini
Wiek : 45 lat
Zawód : wynalazca

Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarenka 'Vanillove'   Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 EmptySro Wrz 16, 2015 7:46 am

Być może małe dzieci, bo dla niego ta dziewczynka wyglądała właśnie mikroskopijnie, nie były aż takie złe, ale Andrew chwilowo nie zamierzał zmieniać swojego zdania. Dla niego podobne stworzonka i tak produkowały stanowczo zbyt dużo niepotrzebnego chaosu oraz hałasu, choć musiał przyznać, że mała była dosyć słodka. Taki, o!, cukiereczek na dwóch nóżkach, chociaż prawie z pewnością lukrecjowy. A lukrecję ponoć zwyczajnie albo się kochało, albo też nienawidziło. Nie było stanów pośrednich. Tylko on się jeszcze... Nie zdecydował...? Okej, może właśnie mimowolnie zaprzeczył tejże teorii. Skwitował to wzruszeniem ramion, by powrócić do słuchania tego, co miały do powiedzenia dwie jego towarzyszki.
- Liczny... Przepraszam... Śliczny renifer, nie sądzi pani...? - Uśmiechnął się do dziecka, biorąc jeden pierniczek. Kiepska zakąseczka, ale zawsze jakaś. Może powinien wrócić po swoją gorzałę...? Nie, raczej nie teraz. - Valerie? Znałem kiedyś jedną Valerie. Kawał osoby o dosyć konkretnym charakterze. Andrew, czterdzieści pięć lat. Miło mi panie poznać.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarenka 'Vanillove'   Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 EmptySob Wrz 19, 2015 7:38 pm

Ellie uśmiechała się uroczo, całą siłę woli skupiając na tym, by nie zacząć bawić się włosami, tym samym jasno dając do zrozumienia, jak bardzo jest Victorem zainteresowana. Reklamy chyba nie kłamały, może dziś spotkała swoją drugą połówkę właśnie podczas Gwiazdki w tej uroczej kawiarence?
- Nigdy nie byłam w Trójce - przyznała zgodnie z prawdą - Ale zawsze miałam wrażenie, że pochodzą stamtąd bardzo mądrzy ludzie, może to przez specyfikację Dystryktu - wzruszyła ramionami, nie przerywając kontaktu wzrokowego  - Sprzątam w domu minister kultury i dorabiam jako charakteryzatorka w teatrze. A Ty, czym się zajmujesz?
Gdy zaproponował coś do picia, skinęła głową i odprowadziła go tęsknym wzrokiem, na widok Leonarda marszcząc lekko brwi. Nie ruszyła się jednak ze swojego miejsca i wiernie czekała na powrót Blythe'a.

Zoey za to bawiła się przednio, pałaszując pierniczki w najlepsze i spoglądając na Valerie i Andrew niemalże cielęcym wzrokiem. To prawie tak, jakby miała przyjaciół!
- Osiem dodać czterdzieści cztery, dodać czterdzieści pięć... - skupiła się mocno, przerywając jedzenie i marszcząc czoło - Razem mamy dziewięćdziesiąt siedem lat! - powiedziała podekscytowana - Jesteście już duzi, macie dzieci? Moja mama już mnie miała, gdy była w waszym wieku.

Gdy toasty i podziękowania przebrzmiały, a karteczki z losami zostały rozdzielone, ta sama pracownica zajęła się rozdawaniem prezentów. Wprowadziła przy tym trochę chaosu, jednak nie wpłynęło to negatywnie na świąteczną atmosferę. Piosenki grały jedna za drugą, goście wymieniali się życzeniami i pokazywali sobie otrzymane prezenty. Ktoś, kto zepsułby taki obrazek, na pewno szybko uzyskałby miano czarnego charakteru Kapitolu, czyż nie?


Victor - otrzymałeś domowej roboty pierniczki (z posypką i lukrem) oraz karnet na 10 darmowych kaw w Vanillove.
Leo - dostałeś pierwsze wydanie książki o syrenach oraz pudełko domowych ciasteczek w kształcie ludzików z zielono-czerwono-białym lukrem.
Annie - podarowano Ci dużą butelkę bimbru (z czerwoną kokardą!) oraz gwiazdę betlejemską (poinsecję) w zielonej, glinianej doniczce ze świątecznym motywem.
Valerie - Twój prezent to litrowy słoik domowych pierniczków, ręcznie robiony na drutach sweter z reniferem - odstający nosek oraz rogi idealnie na piersiach, plus para puszystych skarpetek-palczatek w świątecznym zestawieniu kolorów.
Helen - obdarowano Cię zapakowanymi w ładną, ozdobną, świąteczną torebkę dwie świeczki o świątecznych zapachach (klik i klik), świątecznym filmem na dvd oraz paczuszką domowej roboty ciastek korzennych.
Andrew - do Ciebie trafiło eleganckie pióro z sentencją "Miłość jest jak roślinka, którą trzeba pielęgnować." oraz pudełko drogich czekoladek.
Powrót do góry Go down
the leader
Valerie Johanna Angelini
Valerie Johanna Angelini
https://panem.forumpl.net/t2798-valerie-johanna-angelini#42848
https://panem.forumpl.net/t3074-it-s-the-beat-that-my-heart-skips-when-i-m-with-you#47605
https://panem.forumpl.net/t3075-valerie-j-angelini#47607
https://panem.forumpl.net/t3076-walka#47608
Wiek : 45
Zawód : minister zdrowia, dyrektor szpitala, właściciel firmy w D8
Przy sobie : drobna apteczka, morfalina, przepustka, telefon

Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarenka 'Vanillove'   Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 EmptyNie Wrz 20, 2015 5:22 pm

Cóż, takie rzeczy się zdarzają – stwierdziłam niezbyt przekonana, choć właśnie tę prawdę postanowiłam wbić sobie do głowy w tejże chwili. Szybciutko. Migiem. Bez zawahania. Uśmiechnęłam się więc miło, starając się nie zdradzić paniki rosnącej w moim wnętrzu, bo ta, owszem, się pojawiła, bo przecież to nie mógł być mój Drew. Brązowe oczy, imię, wiek... Nic więcej go z nim nie łączyło, a może właśnie łączyło aż nazbyt wiele. Znał Valerie...
Mi również miło – odparłam. Cokolwiek by się nie działo w kolejnych sekundach mojego życia, za nic nie mogłam przyznać przed sobą, ani przed światem, iż mężczyzna siedzący tuż obok mnie, to mój pierwszy mąż... Umiejętnie zapomniany, a właściwie nadal zapominany. Ale umiejętnie nad tym pracowałam i nie mogłem, po prostu nie mogłam!, tego zaprzepaścić. Wtedy, przed Vanillove to też nie był on. Zmora, duch, który mnie prześladował. Powodem jego zaistnienia zaś była tylko moja główka, teraz zaś miałam obok siebie Andrew, czterdzieści pięć lat. Brzmiało nawet jak określenie pacjenta! Tak też powinnam go traktować! Jak obcego interesanta, którego pożegnam i już nigdy więcej nie zobaczę, o ile nie postanowi wpaść na mnie na ulicy czystym przypadkiem. BO TAKIE RZECZY SIĘ ZDARZAJĄ.
Bardzo szybko to policzyłaś! – pochwaliłam ją zaskoczona. – I oczywiście, że mam! – odpowiedziałam zakłopotana dziewczynce na zadane przez nią pytanie.
Nie zamierzałam jednak jej tłumaczyć, że porzuciłam swe dzieci, a teraz jedno się do mnie nie odzywało, drugie mieszkało w Dystrykcie i zarządzało moimi fabrykami, trzecie było poszukiwanym przez państwo uciekinierem-trybutem, czwarte udusiłam, zaś piąte i szóste to zaginione robaczki, które nie miałam pojęcia, czy nadal żyją. O, i jeszcze Miranda, z którą nie miałam pojęcia, co się dzieje. Może zdechła... Mogłaby.
Mam szóstkę dzieci w swoim serduszku. O, i jedną przybraną córkę... A pan...? A ty, Zoey, masz jakieś rodzeństwo? – zapytałam, przyjmując paczkę od jednej z pracownic. – I gdzie jest twoja mama? Może się do nas dosiądzie? – zasugerowałam, rozglądając się po kawiarence, póki nie natrafiłam wzrokiem na Andrew, czterdzieści pięć. Wtedy postanowiłam zabrać się za niespieszne otwieranie prezentu, szczególnie skupiając się na tym, by nie rozerwać papieru. To zdecydowanie lepsze od spoglądania na mężczyznę i niepotrzebnego denerwowania się, rozmyślania...
Cóż, tak bardzo zajęłam się prezentem, że miałam jedynie czas na krótkie spoglądanie na małą dziewczynkę, która nam towarzyszyła. I na łyk kawy po tym słodkim ciastku.
Powrót do góry Go down
the civilian
Annie Cresta
Annie Cresta
https://panem.forumpl.net/t3355-annie-cresta#53302
https://panem.forumpl.net/t3357-swieze-relacyjki#53305
https://panem.forumpl.net/t3358-annie-cresta#53308
Wiek : 23 lata
Zawód : kawiarka
Przy sobie : aparat fotograficzny, leki przeciwbólowe

Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarenka 'Vanillove'   Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 EmptyNie Wrz 20, 2015 6:01 pm

Podziękowałam pięknie koleżance z pracy za podsuniętą mi paczkę. Chciałam pomóc jej rozdawać prezenty, ale powstrzymała mnie gestem i powiedziała, że sobie poradzi, więc pozostałam usłużnie na swoim miejscu. Jako że nikt nie chciał ode mnie chwilowo niczego, gdyż wszyscy zajęci byli rozpakowywaniem prezentów, sama postanowiłam zająć się otrzymanym.
Ciekawość, co też znajdowało się w środku, była spora. Może właśnie dlatego rozerwałam papier, zamiast bawić się z nim jak to inni mieli w zwyczaju... A może zostało mi to z dzieciństwa, gdy nie potrafiłam doczekać się chwili otwierania prezentów. Wtedy jeszcze nie bywały one tak drogie i trafione jak aktualnie. I teraz je dostawałam w sumie jedynie od Finnicka.
W środku była butelka, chyba z jakimś alkoholem, oraz piękny kwiatek doniczkowy. Postawiłam go na barze tak, by nie przeszkadzał, zaś butelkę schowałam chwilowo pod barkiem, gdzie trzymałam swoją torebkę. Miło było dostać coś od kogoś, mimo że nie miałam pojęcia, od kogo był ten prezent. Gwiazda betlejemska była śliczna. I miała świąteczną doniczkę! Obróciłam ją, by zobaczyć motyw, jaki przedstawiały obrazki na niej namalowane.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarenka 'Vanillove'   Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 EmptySob Wrz 26, 2015 2:26 pm

- Aż szóstkę?! - zapytała zdziwiona Zoey, wytrzeszczając szeroko oczy - Ojej, chciałabym mieć tyle rodzeństwa - dodała rozanielona perspektywą posiadania braci i sióstr. Na pytanie o swoją mamę uśmiechnęła się i wskazała chudą kobietę, siedzącą nieopodal - Chyba muszę już do niej iść, nie chcę żeby się smuciła i spędziła Gwiazdkę sama. Ale wy tu zostańcie, porozmawiajcie sobie - zeskoczyła ze swojego miejsca z zamiarem oddalenia się, zanim to jednak zrobiła, podała rękę swoim towarzyszom i pożegnała się 'po dorosłemu'.

Wieczór mijał w przyjemnej, prawdziwie świątecznej atmosferze. Po otrzymaniu prezentów każdy spędził trochę czasu na podziwianiu ich i próbie odgadnięcia, kto też mógł być ich autorem. Z głośników płynęła muzyka, na stole pojawiły się wszystkie przygotowane potrawy. Chętni porywali na parkiet swoich towarzyszy lub nieznajomych, a inni rozprawiali wesoło przy swoich stolikach. W taki dzień, jak dziś, nikt nie rozmawiał o polityce, nie poruszał przykrych tematów. Świąteczny wieczorek w Vanillove był klimatyczny na tyle, że na pewno napełnił serca gości nadzieją na lepsze jutro.
Ostatni z nich opuścili lokal na chwilę przed północą, uprzednio pomagając ekipie w pobierznym sprzątnięciu po kolacji. Annie, Helen i Leo odbierali gratulacje i podziękowania za organizacje tak cudownego spotkania, zachwytom nie było końca. A na ulicach Kapitolu jeszcze przez jakiś czas roznosił się śpiew gości opuszczających Vanillove.


Wydarzenie uznaje się za zakończone, aczkolwiek możecie oczywiście kończyć swoje fabuły w temacie.
Dziękuję za udział, zapraszam na następne eventy!
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Kawiarenka 'Vanillove'   Kawiarenka 'Vanillove' - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 

Kawiarenka 'Vanillove'

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3

 Similar topics

-
» Event #15 | Gwiazdka w Vanillove | Zakończony

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Dzielnica Wolnych Obywateli :: Centrum miasta-