Można go kojarzyć z:

• Dwójeczki
  
• Kapitolu gdzie najpierw się uczył, a następnie zamieszkał
  
• Sali sądowej, gdzie uratował Ci dupę, albo zwyczajnie Cię udupił
  
• Jego przytulnej i niewielkiej kancelarii
  
• od znajomego znajomego, który zna znajomego znającego przyjaciela znajomego Jamesa, czyli jednym słowem - zewsząd!

Hej, hej! Przyszłam podrzucić Ci Avery - panią detektyw, więc myślę, że tutaj coś możemy mieć! Tylko zastanawiam się, w którą stronę iść. W sumie Arrington nie ma łatwego charakteru, ale zależy, jaki stosunek miałby do niej James
A w ogóle Hiddleston <3

Zależy czy Avery chciałaby znać się z Jamesem nie tylko z pracy, bo tam przeciez pewnie często się spotykali. Jak nie na wizji społecznej, to na miejscu zbrodni, w sądzie, gdziekolwiekpodrodzeżebybyłofajnie.

Ogólnie może być tak, że Arrington może denerwować jej mania. Znaczy nie do końca potrafi rozpracować adwokata, który jednocześnie sam stara się wyciągnąć jak najwięcej o pani detektyw. Sprawdzali by się, próbowali wkopać w wyjawienie informacji, a mimo wszystko udawali, że bardzo się kochają i uwielbiają. W sumie moga się nawet lubić, ale te ciągłe próby odkrywania drugiej osoby wychodzą im niezbyt przyjaźnie

Pasuje mi! To wzajemne podkopywanie się jest bardzo w stylu Avery. I może też utrzymywać, że nie przepada za Jamesem, ale w gruncie rzeczy lubi go, może nawet trochę szanuje. Raczej nie warto liczyć na to, że będzie mu to okazywać.

Tooooooooooom
Skoro siostra po coś przyszła, to ja też nie mogę być gorsza!
Wszystko zależy, czy chcemy coś pozytywnego czy negatywnego... A później coś się jeszcze fajnego wymyśli <3

Widziałbym tutaj pozytyw! Nie bardzo jednak wiem gdzie mogliby się poznać. Do głowy przychodzi mi jakaś kawiarnia/inne ciche miejsce, ale to raczej zbyt interesujące nie jest.

założę się, że moja ciotka previa będzie potrzebować twojej pomocy przy wychowywaniu mnie

W sensie? Małe problemiki z prawem? W takim razie Starkey się zgadza! Tylko czy spotkali się już wcześniej czy będzie to ich pierwszy raz?

Cześć, jestem bajecznym chłopakiem twojej siostry, ćpam, piję, pracuję w burdelu, amputuję śledziony, a to wszystko w imię tęczy.

Skromnie wyczuwam miłość od pierwszego wejrzenia. :')

Jak mówiłam, mam pomysł!
James jest adwokatem, ale gdyby uogólnić to na tyle, że po prostu jest prawnikiem - mógł Hanie pomóc. Bo Hana jest taką rozkoszną sierotą, która bez pomocy prawnika na pewno się nie obędzie! Nie, żeby ją ktoś o coś oskarżał - ale na przykład, gdy szła na swoje i kupowała mieszkanie, mogła potrzebować porady co do umowy kupna, czy nikt nie próbuje wyciągnąć z niej więcej hajsu, niż powinien. (Hania jest taka trochę zagubiona życiowo i pomimo tego, że w swej pracy nieźle się sprawdza, to prywatnie łatwo ją oszukać i wykorzystać jej ufność)

Zresztą, można też założyć, że ktoś tam ją kiedyś oskarżył o pomówienie, na przykład, a Starkeya wyznaczono jej jako obrońcę z urzędu. Albo sama do niego przyszła, wszystko jedno. W każdym razie, James mógł ją koncertowo wybronić, podkreślając, że jako dziennikarka i tak ma spore opory moralne, bla, bla, bla.

Oczywiście, przewiduję jakiś instynkt opiekuńczy, bo przecież Haną każdy chce się zaopiekować!

James Starkey napisał:

W sensie? Małe problemiki z prawem? W takim razie Starkey się zgadza! Tylko czy spotkali się już wcześniej czy będzie to ich pierwszy raz?

to może być ich pierwszy raz po jakimś dłuższym (2 msc) czasie

Mathias, my to mamy już tę (nie)przyjemność poznać się w fabule, więc nie będę się rozpisywał. Widać już, że nigdy się nie pokochają. :D

Hana, a czemu nie dwie możliwości? Najpierw pomoc przy umowie, a później w razie pomówienia przyszła do niego? James może mieć tutaj taki instynkt ojcowski i o ile adwokat nie powinien się angażować w sprawy swoich klientów, o tyle tutaj utrzymują stały kontakt i w razie potrzeby jej bezwarunkowo pomaga. Skoro taka nieporadna, to ktoś czuwać musi.

Kitty, Kitty, Kitty. Widzę, że James będzie bratem wszystkich, więc nie ma najmniejszego problemu. Starkey mógł starać się jej wytłumaczyć, że zawód prawnika to nie droga usłana kwiatkami, a ciągłe imprezowanie na pewno jej nie pomoże. W kancelarii mógł jej dawać niby pewną swobodę, ale mimo wszystko zawsze spoglądał jej przez ramię i sprawdzał jej porady/pisma, żeby samemu nie dostać po głowie. Akurat tutaj James może być takim moralizatorem, który będzie mógł nawet po Kitty przyjeżdżać, żeby zabrać ją z imprezy, bo na następny dzień ma egzamin. Trochę przypału dobrze jej zrobi wśród znajomych, a i zda co ma do zdania.

Max, w takim razie czekam na konkretny problem, żebym znowu mógł interweniować. W przypadku Bennera nie będzie jednak tak pobłażliwy i wyrozumiały. On jest facetem i powinien być świadomy, że nie wszystko mu wolno. Zero postawy protekcyjnej, twarda ręka i w razie braku poprawy zachowania będzie również występował brak chęci obrony chłopaka. Siłą rzeczy będzie musiał się jakoś zmienić.

Właściwie... Fakt, czemu nie? Rzeczywiście miejsce mogły mieć obie sprawy, a każdy objaw opiekuńczości będzie przyjmowany z otwartymi ramionami. Co więcej, pomyślałam sobie, że mogłabym też dorzucić zauroczenie Hani Jamesem, jeśli oczywiście chcesz się w to bawić. Mojej drogiej podopiecznej łatwo zaimponować, jeszcze łatwiej trafić do jej serduszka i myślę, że naturalną konsekwencją atencji, jaką obdarzy ją Starkey (choćby nawet z jego perspektywy chodziło raczej o opiekę przyjacielską czy braterską), będzie mały zawrót głowy u Hany :)

Nie ma najmniejszego problemu, Hana. Ostrzegam tylko, że James zajęty pracą i nie zauważy żadnego sygnału, dopóki nie usiądzie mu na kolanach i nie zacznie się jednoznacznie dobierać. To facet w końcu. :D

No żeby każda z moich postaci miała rzucać się na faceta...
Rozumiem jednak kontekst i choć Hana dobierać do nikogo się nie zacznie (to nie w jej stylu nawet pod wpływem konkretnych ilości alkoholu), tak na pewno odstawi odpowiednio pożałowania godną, ale zrozumiałą i jasną nawet dla zajętego pracą faceta scenę! :D

<3