Wiek : 32 Zawód : Żołnierz Przy sobie : noktowizor, tabletki do uzdatniania wody, broń palna, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, para kastetów
| Temat: James Wollner Czw Wrz 12, 2013 10:54 pm | |
| James WollnerMisha CollinsIMIĘ: James NAZWISKO: Wollner DATA URODZENIA: 13. 02. 2251 rok MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Dzielnica rebeliantów, Kapitol ZAJĘCIE: Żołnierz - Wulfric Wollner - ojciec, jedyna osoba z rodziny Jamesa z którą chłopak, za lat młodzieńczych, mógł poszaleć, popuścić wodze fantazji. Wzór do naśladowania, jedyny, niedościgniony, mistrz. Wulfric zawsze dbał o to, by wyobraźnia syna dobrze się rozwijała. Widziała w niej najmocniejszą broń chłopca, chroniąca zarówno przed światem, jego złem, jak i przed zwyczajną, szarą rzeczywistością. Był kochającym i oddanym ojcem. Zmarł, gdy James miał 22 lata, pozostawiając w jego życiu pustą dziurę. - Eveline Wollner - matka, która bardzo kochała Jamesa, zawsze, jednak przez całe jego życie bardziej oddała się pisaniu niźli opieką nad synem. Pisanie było jej ucieczką od rzeczywistości. Młody Wollner miał pełną tego świadomość, dlatego nigdy mu to nie przeszkadzało, nie miał za złe kobiecie tego, że nie spędzała z nim tyle czasu, co inne matki ze swoimi dziećmi. Cieszył się za to niesamowicie, gdy - czasem - wieczorami siadała przy jego łóżku i czytała mu kolejne historie. O światach, których nie znał, o tajemniczej Ameryce, o smokach, rycerzach. Te historie były pożywką dla jego wyobraźni. - Daniel Wollner - starszy o 4 lata brat, który zmarł, gdy James miał pięć lat. Mężczyzna często go wspomina, a kiedy to robi uśmiech nie znika z jego twarzy. James urodził się w trzynastce. Pechowej trzynastce, jak to mawiano, bo i 13 dnia miesiąca i w 13 dystrykcie. Przesądni pewnie by się tym przejęli. Ale nie on... ani jego rodzina. Ci ludzie, mimo trwającej dookoła tragedii potrafili żyć szczęśliwie, czerpać radość z każdego dnia. Oczywiście na swój sposób. Nie było to łatwe, nie da się kryć, to jak się żyło w trzynastce, fakt, że w wiek zaledwie dziewięciu lat młody Daniel zmarł w tragicznym wypadku, do którego doszło podczas standardowych ćwiczeń wojskowych. Chłopak znalazł się wtedy tam gdzie nie trzeba, po prostu. Przez przypadek. Zdawać by się mogło, że życie po prostu chce wstrząsnąć rodziną, odebrać im prawo do ciągłych uśmiechów na twarzy. I niby, na chwile, wydawało się, że wygrało. W końcu pani Wollner pogrążyła się na dobre w świecie literatury, pan Wollner na jakiś czas zaprzestał zabaw z synem i dbania o rozwój jego wyobraźni. Ale... ta rodzina zawsze miała twarde karki. I dużo wiary w lepsze jutro. Po roku wszystko wróciło do normy, ponownie pojawiły się uśmiechy, a sześcioletni wtedy James, nauczył się, że wspominanie brata ma mu przynosić radość (przez możliwość powrotu do wspólnych, wspaniałych chwil), a nie smutek i żal po stracie. Od tamtego czasu wszystko toczyło się juz normalnym rytmem. James dorastał, choć mimo tego nie stracił nic ze swojej wybujałej wyobraźni. Nadal wierzył w wiele historii ojca, choć, może teraz, patrzył na nie trochę bardziej realistycznie. Nadal jednak patrząc na chmury widział wielkie bestie leniwie podróżujące po niebie, nadal drzewa szumiały jakąś tajemniczą pieśń, spojrzenia zwierząt skrywały wiele sekretów. Może właśnie dlatego zaczął jeździć konno. Jego ojciec był żołnierzem, chłopak miał więc dostęp do wojskowych rumaków. Pięknych, silnych, tajemniczych. Nic nie trwało jednak wiecznie. Siedemnaście lat od śmierci jego brata życie po raz kolejny postanowiło zniszczyć rodzinne szczęście. Wulfric zachorował i niedługo po tym zmarł, zostawiając pogrążoną w żalu, rozpaczy wręcz rodzinę. A lekarze potrafili jedynie rozłożyć bezradnie ręce i pokręcić głową patrząc na wszystko z niedowierzeniem. Nawet nie wiedzieli co mu było. Z tego żalu ciężej było się wyrwać. Światopogląd mężczyzny runął niemal doszczętnie, z czasem jednak zaczęło do niego docierać, że w o wiele gorszej sytuacji jest jego matka. To ona spędziła więcej czasu z ojcem, jej bardzie potrzebny był do życia. Dlatego też James pozbierał się w sobie i zajął się matką, domem. Z czasem powrócił jego optymizm, w końcu, bez niego nie dałoby radę żyć. A wraz z nim zaczęła mu doskwierać stagnacja, chciał więcej swobody, ruchu. Dlatego zaciągnął się do wojska. I nawet rebelia nie dała rady zabić jego wesołego ducha, bogatej wyobraźni. Wręcz, może tylko dzięki niej radził sobie z tym ile krwi musiał przelać w imię wolności. Która i tak była dość fałszywa.Mimo że ma 32 lata James może popisać się bardzo wybujałą wyobraźnią. Ma wręcz dziecięcy talent do dostrzegania rzeczy, które dla wzroku normalnych ludzi są ukryte. Bo oto ten refleks światła przypomina kicającego po broni królika, tamta chmura jest niczym lecący smok. Ot, odrobina fantazji w ponurej rzeczywistości. Jay jest marzycielem, niepoprawnym, oderwanym od realiów człowiekiem, który, choć już teraz nie wierzy w istnienie smoków, nadal pragnie kiedyś spotkać jakiegoś. Mimo, iż wie, że jest to niemożliwe. Mimo iż nie wie, że mógłby być on przerażającą bestią, groźną, krwiożerczą. Ale te łuski, odbłyski światła na nich, ich faktura, przyjemny chłód podszyty wewnętrznym ogniem... Czasem nawet rysuje te bestie. Śpiące, w locie, ryczące i ziejące ogniem. Jakoś w końcu musi radzić sobie z wyobraźnią. A kartka papieru i ołówek w ręku to najlepsza metoda na wojaże z fantazjami. Jay jest pocieszycielem, przyjazną istotą, która zawsze znajdzie jaśniejszą stronę życia, drugą, lepszą, stronę medalu. Jego żarty, rozentuzjazmowane spojrzenie, zapał w głosie, gdy opowiada jakieś historie, nie raz pocieszały znajomych z oddziału, podczas walk, podczas stagnacji. Od lat jest wsparciem dla swojej matki. Każdemu przyjacielowi w potrzebie poświęci trochę czasu. Jay jest dżentelmenem, kulturalnym i dobrze wychowanym. Choć z lekkim pazurkiem. Lubiącym urzekać kobiety szarmancką manierą i nietuzinkowym żartem. Mężczyzną, który nie pozwoli by kobieta nosiła przy nim ciężary, który zawsze przepuści takową w drzwiach przed sobą. Jay jest dobrym duszkiem, troskliwą istotą, która dba o wszystkich, nawet jeśli oni tego, ich zdaniem, nie potrzebują. Jest wiernym kompanem, dobrym powiernikiem sekretów. Zawsze doradzi. Zawsze przytuli. A właśnie! James kocha się przytulać! I... chwilami... jest gadułą. ~ Jako dziecko z uporem twierdził, że smoki istnieją i, że kiedyś wszystkim to udowodni. ~ W tymże samym czasie marzył o jakiejś wspaniałej przygodzie i wyrwaniu się z ponurej rzeczywistości. ~ Jest, w sumie, bi. ~ Został żołnierzem dlatego, że nie mógł znieść stagnacji. ~ Uwielbia grać w karty. W dowolne gry, byleby nie trwały strasznie krótko. ~ Uwielbia rysować. Robi to dość często. ~ Czasem lubi pośpiewać.
Ostatnio zmieniony przez James Wollner dnia Czw Lis 14, 2013 7:09 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
Wiek : 26 lat Zawód : #Mathias Przy sobie : kapsułka cyjanku wszyta w kołnierz, rewolwer, miljon ton heroiny i jakieś podróżne ciuszki Znaki szczególne : #Mathias Obrażenia : #Mathias
| Temat: Re: James Wollner Pią Wrz 20, 2013 3:47 pm | |
| Castiel < 3 Zawsze i wszędzie.
I oczywiście akceptuję, nic dodać, nic ująć! C: |
|