Wiek : 35 lat Zawód : chirurg plastyczny na odwyku Przy sobie : zwłoki jeża, scyzoryk wielofunkcyjny Znaki szczególne : sporo cm w spodniach, wychudzony, trzęsące się dłonie Obrażenia : cukrzyca, liczne nałogi, szaleństwo
Temat: Gavin Annesley Sob Paź 25, 2014 9:41 pm
Gavin Annesley
ft. Marc Madeleyn
data i miejsce urodzenia
24.12.2248r., DYSTRYKT CZWARTY
miejsce zamieszkania
Kwartał Ochrony Ludności Cywilnej
zatrudnienie
chirurg plastyczny
Rodzina
Rodzice nie żyją, rodzeństwo pozostaje nieistotne i niewarte wzmianki. Miałem żonę, Laurę Ginsberg, ale rok temu zginęła (na pewno?) w domu swoich rodziców. Pozostaję z persem, jeżem afrykańskim i seterem irlandzkim, kawalerem do wzięcia… albo wdowcem. Ważne jest tylko to, że nie szukam nikogo.
Historia
LISTA RZECZY DO ZROBIENIA PRZED ŚMIERCIĄ*
*ta moja ma nastąpić wówczas, kiedy każdy obywatel Panem będzie zmuszony do pokładzin z carycą Almą, są rzeczy, które nawet dla mnie - a w życiu robiłem wiele - pozostają nieosiągalne ze względu na granicę wstydu.
1. Wybić się i zostać gwiazdą piosenki. Wiecie, co to jest system kastowy? W uproszczeniu: urodziłeś się w biedzie, umierasz w biedzie i gówno nas obchodzi twoje podejście do życia. Możesz próbować się wybić, wylecieć w powietrze wraz ze swoją nędzną chałupinką, a i tak słoma ci z butów nie wyjdzie. Zawsze będziesz wieśniakiem, zerem, rybakiem. Tak właśnie było z Dystryktami. Jeden zawód, profesja, jedna ścieżka życia. Ludzie dostosowywali się do tego od lat.. Czwórce przypadło w udziale morze. Nie narzekano. Zawsze to lepsze niż sady w Jedenastce czy życie w podziemnej Trzynastce. Dla wszystkich. Z tym, że ja, Gavin Annesley, pierwszy syn i potomek rodu miałem lekki problem z akceptacją mojego losu. Bo ja, kurwa, nie umiałem pływać i śmiertelnie bałem się wody. 2. Zostać mężczyzną. Cerowanie sieci. Dorabianie haczyków. Wszystko, czym mogłem zająć się na lądzie. Woda to był mój żywioł, nie umiałem pokonać irracjonalnego strachu. Wmawiałem sobie, że moja matka utonęła i dlatego się boję. Wszystko było lepsze od przyznania się do tego, że jestem tchórzem i ucieczka jest jedynym rozwiązaniem. Nie nadawałem się do życia w warunkach ekstremalnych. Moje dłonie były zbyt delikatne. 3. Uciec. Mawiali, że to niemożliwe. Nie było chyba gorszych słów dla szesnastolatka. Być może, gdybym jeszcze był normalny… Ale nie, mnie coś gnało w świat. Przygniatała mnie rutyna, stagnacja, skazanie mojego życia na morską poniewierkę. W pewnej chwili dostałem alergii na wodę, jod i ryby. Z każdym dniem coraz mniej przypominałem sprytnego Gavina, który umie łączyć żyłki, zamieniając się raczej w koślawego zombie. Wymiotującego przez woń ryb. Spodziewałem się wszystkiego - ciąża (?) - ale to tylko mój organizm dawał mi boleśnie sygnał do działania. Nie tak widziałem swoją przyszłość i kiedy nadarzyła się okazja – a raczej sam ją sprowokowałem - musiałem wziąć sprawy w swoje ręce, uciekając Strażnikom Pokoju. 4. Przetrwać. Zawsze myślałem, że najgorsze, co może mnie spotkać, jest związane z ucieczką. Wiecie, Strażnicy Pokoju odprowadzający mnie do domu, egzekucja, matka, która drze mordę i nienawiść ojca, ale myliłem się. Zwieńczeniem najgorszych koszmarów było utrzymanie się na powierzchni, będąc bezpańskim psem Kapitolu. Byłem zbyt zwyczajny, żeby się podobać. Z czasem zacząłem się zastanawiać, czy przeszczepienie sobie nowej pary oczu oszczędziłoby mi upokorzeń. Tych miałem bez liku. Kopano mnie, pomiatano, używano wedle upodobań, a ja nie mogłem się temu sprzeciwić. Wówczas zrozumiałem, że mój charakter jest tylko formą użytkową. Mogłem dostosowywać się z łatwością do sytuacji, w której przyszło mi się znaleźć. A była ona bardzo prosta. Chciałem sam nauczyć się modyfikować ludzi, więc potrzebowałem pieniędzy na naukę. Niezależnie od metod ich zdobycia (nie czułem niesmaku), pozostawałem człowiekiem, który był nastawiony na cel. 5. Przezwyciężyć pech. Zostałem chirurgiem plastycznym. Dwa słowa, które powinny wywoływać na mojej twarzy szaleńczy uśmiech satysfakcji. Moje dłonie już nie pachniały rybami, nie cerowałem sieci, a ciała ludzkie, nareszcie obwołano mnie cudotwórcą Kapitolu. Wtedy chyba po raz pierwszy poczułem, że te dwie kończyny są tak naprawdę wszystkim, co mam i że jeśli cokolwiek się stanie (a konkurencja nie śpi), to będę znowu biednym rybakiem. Uczepiłem się tej myśli w swoim chorym perfekcjonizmie, usiłując nie zwariować z paranoi. Przynajmniej tak sobie wmawiałem, kiedy przestawałem nosić ciężary, nie dotykałem dziewcząt i nareszcie unikałem rozbojów. Wszystko dla dłoni. Nieludzko doskonałych w swoich śmiałych ruchach. 6. Być na szczycie. Na długo przed Rebelią byłem absolutnym faworytem do roli maskotki Kapitolu. Zapraszali mnie do programów rozrywkowych, zaliczałem pacjentki. Zabierałem alkohol z imprezy i operowałem na haju. Toczyłem się. Wydawało mi, że jestem nieśmiertelny tak bardzo, że zaproponowałem motocyklowy rajd po Dystryktach. Wszędzie miałem swoją panienkę - naprawdę miałem coś z marynarza, który dobija do każdego portu, ale jego domem jest statek. Moim była yamaha i przeświadczenie, że jestem kurewsko nieśmiertelny, dopóki mam władzę w rękach. Wszystko się zmieniło, gdy poznałem ją. O ironio Losu, pochodziła z Czwórki. 7. Zakochać się. Zawsze lubiłem blondynki. Wydawały mi się takie nierealne. Dobrze wiedziałem, że to kolor włosów jest recesywny i większość z nich pozostaje farbowana. Pewnie dlatego, Laura od razu stała się mi bliska, bo jej włosy przypominały łany zboża. Może też chodziło o jej anielskość, o jakąś nieodgadnioną przeze mnie cząstkę osobowości, która sprawiała, że nawet taki chuj jak ja, czuł się nieswojo w jej obecności. Była za dobra. Oświadczałem się jej pięć razy, za każdym płakała rzewnie, próbując wyjaśnić mi, że nie da mi szczęścia, bo jest za zwyczajna. Cóż, właśnie to w niej pokochałem i to sprowadziło na nas tragedię, kiedy po pierwszej kłótni (nie zdradziłem jej, przysięgam!) uciekła do rodziców. A potem w jej pokoju znaleziono mnóstwo krwi i już wiedziałem, że taki chuj jak ja, nie może nikogo pokochać. Nie odnaleziono ciała, nie miałem kogo pochować. 8.Przeżyć żałobę. Cóż, pamiętam tylko mgłę. Mówili, że w nocy nastąpił przewrót i Coin wzięła miasto. Ja znajdowałem się na obrzeżach, z palców broczyła brunatna krew, wokół leżał mój agresor, którego pobiłem w akcie desperacji, fundując sobie powolne umieranie nerwu.
Dziś... robię takie listy dla terapeuty. Mówi, że mogę powrócić do operowania, bo fizycznie jest ze mną w porządku. Psychika przedarła się gdzieś na szwach i tęsknię równocześnie za seksem, prochami, agresją i alkoholem. To pozwala na chwilę zapomnieć, choć słyszę, że nie powinien tego robić. Muszę być czysty i zmierzyć się z rzeczywistością w Kwartale. Alma Coin przyniosła i detoks i spadek popularności operacji plastycznych, więc żyję ze wspomnie. Nawet mi motocykl zabrali. Chyb powoli zdaję sobie sprawę z tego, że żyję w getcie. Zamierzam otworzyć centrum odnowy, zamierzam znowu wziąć skalpel do ręki, zamierzam przestać sobie wmawiać, że ją widziałem. Tak, ostatnio ciągle widuję ją żywą. Może to efekt odstawienia leków albo zaprzeczenia? Nie mam za wiele do zaoferowania poza tym, że mam całkiem sprawne dłonie. Znowu na nich - trzęsących się i sinych - skupia się cała uwaga.
Charakter
Mówią, że jestem nieznośny. Nie umiem przegrywać. Mam ewidentny problem z tym, że ludzie próbują wepchnąć mi ciemnotę pod płaszczykiem ładnych słów. Nie pieszczę się – jeśli trzeba, uderzę w ryj mocniej niż powinienem, spluwając ci na buty, a potem zaoferuję ci operowanie szczęki. Przynajmniej zarobię na swojej chwilowej, samczej słabości. Bywam porywczy, nie umiem egzystować w świecie, gdzie liczy się polityka i wpływy, bo jestem na to zbyt szczery i ordynarny. Umiem się za to bawić i to tak, że Strażnicy Pokoju walą do drzwi. Zbieram cęgi, bo zbyt wiele mi brakuje do cierpliwego stoika, który odbywa właśnie swój pierwszy detoks. Uzależniam się przecież zbyt łatwo. Prochy, seks, alkohol? Biorę wszystko, zakasując rękawy tylko wówczas, gdy pali mi się grunt pod nogami. Wbrew pozorom (a tych stwarzam całkiem sporo) chirurgia plastyczna nie jest tylko sposobem na godziwe życie. Na sali operacyjnej zostawiam całego siebie, już dawno nauczyłem się, że medycyna nie bierze jeńców. Dbam o ręce – jako moje narzędzie pracy – i to chorobliwie, bywam pod tym względem niegrzeczny. Poprawka, ZAWSZE jestem nieprzyjemny i szorstki, niezależnie od źródła mojej frustracji. Cóż, życie w Kapitolu dostarcza samych traumatycznych przeżyć, Kwartał przymiera głodem, a moje dłonie trzęsą się od pewnego czasu, robiąc ze mnie bezrobotnego i kalekę. Nie daję się jednak. Kolejna cecha mojego charakteru? Bywam uparty i bardzo lubię osiągać cele, które wcześniej sobie postawiłem. Z tego powodu również tworzę bezsensowne listy, wyznaczam sobie punkty docelowe, podsumowuję swoje życie. Jestem niepokorny i często zdarza mi się zarzucać odgórne zamierzenia na cześć zdrowej beztroski, ale mam wrażenie, że specjalnie usiłuję rozkręcić karuzelę, na której się znajduję. Bo boję się, że nagle wyskoczy jak deus-ex-machina jej twarz z pudełka i znowu zacznę czuć się nieswojo. A tego nie chcę – niech syndrom zaprzeczania trwa w najlepsze.
Ciekawostki
- nie mam problemu z nagością, za młodu byłem nudystą, teraz mi przeszło, ale nadal zdarza się mi paradować po mieszkaniu nago, nie przejmując się ludźmi wokół; - dłonie ćwiczę na fortepianie, zdarza się mi też trenować je w lodowato zimnej wodzie; - powód każdej z moich bójek? brzydcy ludzie, naprawdę nie toleruję ich nawet po wódce; - nadużywałem alkoholu, morfaliny i seksu- obecnie jestem czysty, a swoją prawą rączkę nazwałem Freddie (to ona!); - mam jeża, kota i psa, ale to prezenty od fanów, wcisnę je pierwszej lepszej dziewczynie, która ze smutkiem odkryje, że jej nie przelecę… (chyba jeszcze dokupię sobie rybkę w kuli); - jedyną moją (żywą) wielką miłością jest motocykl, cała reszta pozostaje tylko dobrze zagospodarowanym czasem, - obecnie usiłuję przetrwać i wrócić do chirurgii, ale ta ciągle wymyka mi się z rąk; - jestem znany i uznany w Starym Kapitolu, zdarza się mi rozdawać autografy i pozować do zdjęć, - przeklinam, imprezuję, syndrom wiecznego chłopca w natarciu, chyba nie radzę sobie z samotnością; - zmiany fizyczne? całe mnóstwo zmarszczek, broda, niespokojny wyraz oczu i cukrzyca; - zmiany psychiczne? wyszła tylko po bułki, wcale nie trzymam jej zakrwawionej sukienki w szufladzie.
Nicole Kendith
Wiek : 24 lata Zawód : Uciekinierka Przy sobie : pistolet, naboje, butelka alkoholu, kapsułka z wyciągiem z łykołaków, telefon komórkowy, laptop, pieniądze upchane po kieszeniach, przetarty plecak, aparat, leki przeciwbólowe Znaki szczególne : nieufne spojrzenie, utyka na lewą nogę Obrażenia : złamane serce, martwica nerwów w lewej nodze (nie wszystkich, prawda?)
Witaj na forum! Mamy nadzieję, że będziesz czuć się tutaj jak u siebie, i że zostaniesz z nami długo. Załóż jeszcze tylko skrzynkę kontaktową i możesz śmigać do fabuły. Nie zapomnij też zaopatrzyć się w naszym sklepiku. Na start otrzymujesz zestaw pierwszej pomocy, scyzoryk wielofunkcyjny i jednorazowa przepustka do dzielnicy rebeliantów. W razie jakichkolwiek pytań pisz śmiało. Zapraszamy też do zapoznania się z naszym vademecum.
Uwagi: Jest dobrze. Ty to wiesz, ja to wiem, nie będę się wdawać w szczegóły, ok? Gavin mi się podoba, więc śmigaj do fabuły, na pewno jakoś Cię złapię. C: Tylko najpierw 1000 razy przemyślę kim xD Miłej gry <3