|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Lophia Breefling Sob Lip 06, 2013 10:04 am | |
|
Ostatnio zmieniony przez Lophia Breefling dnia Nie Lip 06, 2014 6:24 pm, w całości zmieniany 3 razy |
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Sypialnia Lophii Sob Lip 06, 2013 10:07 am | |
|
Ostatnio zmieniony przez Lophia Breefling dnia Nie Lip 06, 2014 6:22 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Sypialnia Cathleen Sob Lip 06, 2013 10:09 am | |
| Pokój ma ciemnobrązowe ściany, na których znajduje się kilka staroświeckich obrazów. W oknach wiszą firanki i grube zasłony, na podłodze ułożone są w stertę karimaty i koce.
Ostatnio zmieniony przez Lophia Breefling dnia Sro Lip 23, 2014 10:17 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Łazienka Sob Lip 06, 2013 10:12 am | |
| |
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Taras na dachu Sob Lip 06, 2013 10:13 am | |
| |
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Kuchnia Sob Lip 06, 2013 10:16 am | |
| |
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Przedpokój Nie Lip 14, 2013 7:44 pm | |
|
Ostatnio zmieniony przez Lophia Breefling dnia Pon Sie 12, 2013 2:40 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Re: Lophia Breefling Nie Lip 14, 2013 8:02 pm | |
| //Pokój Fransa - Violator Rzuciła pustą torbę na podłogę i zaczęła nasłuchiwać. Nikogo w domu. - Mamo? - odezwała się, ale nie otrzymała odpowiedzi. Odetchnęła z ulgą po czym doczłapała do pokoju, gdzie wzięła jakieś rzeczy na zmianę. Miała zamiar wziąć długą, gorącą kąpiel. Była przemarznięta i potrzebowała kawy. Oraz papierosów. W drodze do łazienki zahaczyła jeszcze o balkon i wypaliła trzy jeden po drugim. Kiedy jej organizm otrzymał już wystarczającą dawkę nikotyny, udała się do wanny, gdzie przeleżała dobre dwie godziny, rozważając możliwości jak najszybszego ponownego pojawienia się w KOLC-u. Ludzie potrzebowali pomocy. Może nie konkretnie jej, ale mimo wszystko czuła się zobowiązana. Przecież znała tam tyle osób. - Jak zwykle wszystko na mojej głowie - powiedziała do siebie, zawijając włosy w ręcznik. W tym momencie usłyszała dźwięk otwieranego zamka w drzwiach. Właśnie wchodziła do przedpokoju ponownie, kiedy jej mama przekraczała próg mieszkania. - Gdzie byłaś w nocy? - Gdzie byłaś w nocy? - zapytały obie jednocześnie. Stały przez chwilę, wpatrując się sobie w oczy. Lophia została ścięta wzrokiem i przybrała gniewny wyraz twarzy. Była dorosła. Szanowała matkę, ale nie musiała się tłumaczyć. - Moja zmiana, wiem - dodała po czym skierowała się do pokoju, wysuszyła włosy i ponownie ubrała w gruby płaszcz po czym wyszła z domu, dzierżąc w dłoni kubek z kawą. //Sklep 'Sunflower', gdzie nie ma posta, bo jestem leniwa, a potem Kina 'Silver Screen' |
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Re: Lophia Breefling Nie Sie 11, 2013 8:08 pm | |
| //Sala poperacyjna Rzuciła torbę na łóżko, rozpięła płaszcz i sama padła jak długa. Zapadła się w miękką pościel, słysząc dźwięki telewizora dochodzące z salonu. Dziewczyna wcisnęła głowę w poduszkę, usiłując stłumić relację z nowo rozpoczętych Igrzysk. Barbarzyństwo. Zabijanie dzieci. Dzieci jej sąsiadów sprzed rebelii. Chciało jej się krzyczeć. Wyć. Ale nie zrobiła tego, bo nie była już małą dziewczynką. Chciała sobie radzić. Otworzyła okno i zapaliła kolejnego papierosa. A potem zaniosła się kaszlem, który był objawem przeziębienia, uziemiającego ją na kilka dni w łóżku. *** Wstała i od razu wiedziała, że jest lepiej. Nie miała kataru, oddychała normalnie, a gardło nie przypominało już tarki. Sięgnęła po papierosa, nawet nie otwierając okna. Mama miała zmianę w sklepie, a dziewczyna wolne po "chorobowym". Założyła wełnianą sukienkę do kolan i stwierdziła, że nie będzie wychodzić. Z kawą w ręku czekała na zachód słońca przy oknie. Kilka godzin później świszczący w kominach wiatr przemienił się w huk niepozwalający zasnąć. Dziewczyna podkręciła ogrzewanie i... W tym momencie zgasło światło. Myślała, że to bezpieczniki, ale kiedy wyjrzała przez szybę zauważyła, że całe miasto pogrążone jest w mroku. - Pięknie - warknęła pod nosem. Jej mama była teraz gdzieś pomiędzy 'Sunflower' a domem. A w najlepszym wypadku siedziała w sklepie i czekała ją noc w tym niezbyt przytulnym miejscu. Miała nadzieję, że jednak wariant drugi. Skuliła się na parapecie z kubkiem kawy w dłoniach. Kilka pięter dalej wichura przewróciła samochód sąsiada z parteru. Będzie miał człowiek wydatki. Drzewo złamało się i poleciało kilkanaście metrów dalej, wprost na ogrodzenie placu zabaw. - Ładna burza, panno Breefling... |
| | | Wiek : 22 Zawód : Stylistka
| Temat: Re: Lophia Breefling Nie Sie 11, 2013 8:40 pm | |
| /Emerald Park/ Wbiegając do budynku patrzę w górę szukając jakichkolwiek oznak, że któryś z sąsiadów jeszcze nie śpi. Stojąc przy drzwiach rzucam ostatnie spojrzenie i widzę blask światła, gdzieś w górnej części budynku. Pośpiesznie otrzepuję się ze śniegu i wbiegam po schodach, stając przed drzwiami, które, mam nadzieję, prowadzą do mieszkania, w którym paliło się światło. Odwijam lekko szalik i zdejmuję czapkę, aby za bardzo nie wystraszyć osoby, która otworzy. Mam jednak całkowitą świadomość, że o tej porze bez makijażu i w roztrzepanych od czapki włosach też nie wyglądam zachwycająco. Lepsze to niż strój pseudo - włamywacza. Z lekkim wahaniem podchodzę o krok bliżej i powoli wyciągam rękę w stronę drzwi. Odwracam się jeszcze aby sprawdzić, czy na korytarzu jest pusto i ostatni raz wkładam dłonie do kieszeni. Klucza jak nie było tak nie ma, a ja jestem mokra i zmarznięta. To okropne uczucie bierze górę i uderzam trzykrotnie zaciskając wargi z nadzieją, ale i z lekkim strachem przed tym, czy nikogo nie obudziłam. |
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Re: Lophia Breefling Nie Sie 11, 2013 9:01 pm | |
| //Sypialnia Lophii Odstawiła kubek na parapet i zsunęła się cicho na podłogę, słysząc kliknięcie zamka. - Mamo, trzeba było zostać w... Zatrzymała się w pół kroku, dostrzegając widzianą zaledwie raz w życiu postać. Trochę zesztywniała, nie wiedząc, czego się spodziewać po tym całym ataku w kinie. Zrobiła się bardziej podejrzliwa. Zmierzyła nowo przybyłą wzrokiem i od razu serce jej zmiękło. Na zewnątrz szalała śnieżyca, a ona pojawiła się tutaj znikąd. To też wątpliwe. - Witaj Lano, bez obrazy, ale... Jaki diabeł ciągnął cię przez miasto pod moje drzwi? - zapytała, pod koniec trochę rozbawiona. Bo scena wyglądała mało poważnie. Pomyłka, bo to nie mama, dziewczyna w wełnianej sukience i grubych skarpetach na nogach, a druga cała obsypana białym puchem. Lo wiedziała, że zaproponuje blondynce herbatę, ale najpierw chciała zadać parę pytań. W końcu... Nie można ufać wszystkim. Zwłaszcza, jeśli wchodzą ci do domu. - I mogłaś zapukać, nie strasz tak człowieka. |
| | | Wiek : 22 Zawód : Stylistka
| Temat: Re: Lophia Breefling Nie Sie 11, 2013 9:26 pm | |
| Nie słyszę żadnego ruchu. Cicho otwieram więc drzwi i pcham je do przodu, sama jednak pozostając na korytarzu. Po chwili moim oczom ukazuje się brunetka, którą spotkałam jakiś czas temu w parku... Lophia. Dokładnie. Ma lekko zdziwioną minę. Nie dziwię się jej, w końcu nie często ma się gości o tak kosmicznej porze, a zwłaszcza całych mokrych i zziębniętych. Uśmiecham się lekko do dziewczyny, która uważnie mnie obserwuję. - Witaj Lano, bez obrazy, ale... Jaki diabeł ciągnął cię przez miasto pod moje drzwi? - mówi, a w jej głosie słyszę lekkie rozbawienie - I mogłaś zapukać, nie strasz tak człowieka - dodaje po chwili. Patrzę na nią uważnie, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Po chwili jednak odzyskuję głos. - Pukałam ale... chyba dość cicho - mówię lekko zachrypnięta. Odchrząkuję i zastanawiam się jak odpowiedzieć na zadane pytanie tak, aby było to w miarę jasne i zrozumiałe - Obudziłam się w nocy i... strasznie mi się nudziło. Moja współlokatorka gdzieś zniknęła więc postanowiłam wybrać się na spacer. Trochę to szalone, przy takiej pogodzie, ale cóż poradzić. Dotarłam do Emerald Park ale było tak zimno i cała przemokłam, że zawróciłam i... wtedy zorientowałam się, że zgubiłam klucz. A tylko w twoim mieszkaniu zauważyłam zapalone światło... I oto jestem. Mam nadzieję, że cię nie obudziłam - kończę i śmieję się cicho. Bawi mnie moja własna głupota i roztrzepanie. Patrzę na dziewczynę oczekując jej reakcji. Powoli się odprężam. Dziewczyna nie wygląda, jakby zamierzała mnie zaraz wyrzucić. Zdejmuję rękawiczki i wpycham je do kieszeni. Moje dłonie są całe czerwone z zimna, zaczynam więc pocierać je o siebie, aby choć trochę je rozgrzać. Wiem, że i tak nic to nie da, ale to jednak taki odruch. Gdyby ktoś spojrzał na nas z boku mógłby się zaśmiać na śmierć. Ja, w grubych warstwach ubrań obsypana śniegiem wyglądająca jak bałwanek i Lophia, w wełnianej sukienko - swetrze i grubych skarpetach, stojące naprzeciw siebie w środku nocy. Mi samej chce się śmiać, jednak to chyba nie jest najodpowiedniejsza pora. Sąsiedzi by nas znienawidzili. - A poza tym, to mieszkam dwa piętra pod tobą - dodaję po chwili zastanowienia. |
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Re: Lophia Breefling Pon Sie 12, 2013 2:11 pm | |
| Wysłuchała tłumaczenia z uniesionymi brwiami. Dziewczyna naprawdę miała pecha, a Lophia nie była z takich, którzy wyrzucali przemarznięte kobiety na mróz. - A poza tym, to mieszkam dwa piętra pod tobą - zakończyła Lana. Do tego sąsiadki. - Wybacz, powinnam cię kojarzyć. Ściągaj te mokre rzeczy i chodź do kuchni na herbatę, bo mi tu jeszcze zamarzniesz albo się rozchorujesz - odpowiedziała szatynka, podając jej gruby sweter wyjęty z szafki. - Nie krępuj się, tam jest łazienka. - Wskazała ręką drzwi naprzeciwko. - Tam kuchnia i gorąca woda. Niestety prądu nie znajdę - zaśmiała się, sprawdzając bezpieczniki po raz kolejny. Świst w kominie, później trzask następnego łamanego drzewa. Coraz lepiej. - Nie zazdroszczę mojej mamie, utknęła w sklepie - dodała Lo, wychodząc do kuchni. Może brakowało jej kontaktu z innymi ludźmi, bo zrobiła się nagle rozmowna. Dawno jej się to nie zdarzyło. //Kuchnia |
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Re: Lophia Breefling Pon Sie 12, 2013 3:03 pm | |
| //Przedpokój Trochę po omacku weszła do przestronnego pomieszczenia i zaczęła szukać latarki. Okazała się leżeć na wprost dziewczyny. Czyli złośliwość przedmiotów martwych. Włączyła ją i skierowała strumień światła do szafki, z której wygrzebała dwa kubki i talerzyki. W kolejnej odnalazła cukier, kawę i herbatę. Czajnik elektryczny nie działał, więc musiała jeszcze trochę pokopać i zagotować wodę na gazie. Napełniła kubki wrzątkiem i ustawiła na blacie, jeden przed sobą, drugi przed Laną odzianą w jej sweter. Ciszę przerwał kolejny trzask, tym razem niżej. Antena na balkonie sąsiada z piętra wyżej spadła z hukiem na parapet Lophii, odbiła się i poleciała w dół. - Totalny kataklizm, a ja mam rano zmianę - powiedziała dziewczyna znad parującej kawy. Zaczynało jej się robić zimno, czyżby ogrzewanie też postanowiło wysiąść? |
| | | Wiek : 22 Zawód : Stylistka
| Temat: Re: Lophia Breefling Pon Sie 12, 2013 3:27 pm | |
| - Wybacz, powinnam cię kojarzyć. Ściągaj te mokre rzeczy i chodź do kuchni na herbatę, bo mi tu jeszcze zamarzniesz albo się rozchorujesz - odpowiada brunetka i podaje mi gruby sweter, który przed chwilą wyciągnęła z szafy. - Dziękuję - mówię, biorąc od niej ubranie. Rozpinam kurtę, jednak po chwili zastanowienia spoglądam z lekkim zmieszaniem na dziewczynę. - Nie krępuj się, tam jest łazienka. - Wskazuje ręką drzwi naprzeciwko, domyślając się, o co mi chodzi. - Tam kuchnia i gorąca woda. Niestety prądu nie znajdę - dodaje i śmieje się, sprawdzając bezpieczniki. Odpowiadam jej promiennym uśmiechem i zdejmuję buty, aby nie narobić jeszcze większego bałaganu. Właścicielka mieszkania rusza w stronę kuchni, a ja wchodzę za nią do mieszkania udając się do wskazanej łazienki. Na zewnątrz wciąż szaleje burza śnieżna, słychać wycie wiatru i trzask łamanych drzew. Odruchowo podskakuję na jeden z głośniejszych odgłosów, jednak staram się uspokoić w duchu mówiąc sobie, że jestem tu przecież bezpieczna. I pierwszy raz od dłuższego czasu nie czuję się tak bardzo samotna. /łazienka w domu Lophii/ |
| | | Wiek : 22 Zawód : Stylistka
| Temat: Re: Lophia Breefling Pon Sie 12, 2013 3:32 pm | |
| /przedpokój/ Łazienka w domu dziewczyny jest czysta, zadbana i ładnie urządzona. Wchodzę do niej zamykając za sobą drzwi. Postanawiam jednak nie zamykać się na klucz. Mimo panującej tu ciemności rozpoznaję wszystkie znajdujące się w niej przedmioty. Zrzucam z siebie mokre ubrania i odkręcam gorącą wodę, aby przemyć twarz. Znajduję jakiś ręcznik i wycieram nim mokre włosy, które już po chwili zaczynają się lekko kręcić od wilgoci. Przeczesuję je palcami, a kiedy moja twarz wygląda w miarę normalnie zakładam na siebie ciepły, gruby sweter, który lekko łaskocze moje ciało. Chwilę przeglądam się w lustrze i zaczynam zbierać moje ciuchy kładąc je w rogu łazienki, tworząc z nich kupkę, za nic w świecie nie przypominającą ubrań. Będąc w pełni gotowa wychodzę i ruszam do kuchni, aby dołączyć do mojej wybawczyni. /kuchnia/ |
| | | Wiek : 22 Zawód : Stylistka
| Temat: Re: Lophia Breefling Pon Sie 12, 2013 3:43 pm | |
| /łazienka/ Rozkładając szeroko ręce i idąc powoli, starając się wypatrzyć cokolwiek w totalnej ciemności wchodzę do kuchni, gdzie Lophia, w jednej ręce trzymając latarkę, przygotowuje herbatę. Siadam na jednym z krzeseł i obserwuję jej poczynania. Widać, że dziewczyna jest lekko zdenerwowana całą sytuacją. Widać burza nie tylko mi krzyżuje plany... Po chwili stawia przede mną parujący kubek i siada naprzeciw mnie. Po chwili rozlega się kolejny głośny trzask i dziewczyna spogląda w stronę jednego z okien. Mój wzrok odruchowo wędruje w tą samą stronę, choć i tak nie wiele widzę. - Totalny kataklizm, a ja mam rano zmianę - mówi obejmując dłońmi kubek. Idę w jej ślady chcąc choć trochę rozgrzać skostniałe dłonie. - A... czym się zajmujesz? - pytam niepewnie nie wiedząc, czy kiedyś już o tym nie wspominała. Jestem jednak przekonana, że ta wiadomość nigdy wcześniej nie dotarła do moich uszu. W oczekiwaniu na odpowiedź podnoszę kubek do ust i biorę mały łyk gorącej herbaty. Po chwili ciepło wypełnia mnie od środka i promieniuje chwilę, a ja delektuję się tym uczuciem. Szybko jednak znika, więc powtarzam tą czynność kilkakrotnie, aż w końcu wypijam połowę napoju. Resztę postanawiam zachować na ogrzanie rąk. - Tak w ogóle... to strasznie ci dziękuję. Kompletnie nie mam pojęcia, gdzie jest Rowie, a moje klucze pewnie tkwią gdzieś pod warstwą śniegu w parku... - mówię, patrząc na Lophię - O nie! - wykrzykuję po chwili i chowam twarz w dłonie - totalnie zapomniałam! Jutro miałam iść do redakcji i zacząć pracę - podnoszę kubek do ust i wypijam część pozostałej herbaty, będąc załamana własną głupotą, która z każdą chwilą zaczyna mnie coraz bardziej dobijać. |
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Re: Lophia Breefling Pon Sie 12, 2013 4:19 pm | |
| - A... czym się zajmujesz? - zapytała dziewczyna, starając się maksymalnie wykorzystać ciepło herbaty. Pytasz o aspekt bardziej czy mniej legalny? Lo uśmiechnęła się pod nosem, ale nie chciała być niemiła. - Pracuję w sklepie mamy, nic ambitnego, z zamiłowania ratuję ludzi jak się pochorują - zaśmiała się szatynka, upijając kolejny łyk kawy. Dwie inne stały gdzieś na parapetach w mieszkaniu. Kobieta miała w zwyczaju roznosić kubki po całym domu i odnajdywać je w najmniej oczekiwanych momentach. - Tak w ogóle... to strasznie ci dziękuję. Kompletnie nie mam pojęcia, gdzie jest Rowie, a moje klucze pewnie tkwią gdzieś pod warstwą śniegu w parku... Już otwierała usta, żeby powiedzieć, że nie ma za co... - O nie! - krzyknęła nagle sąsiadka, wprawiając Breefling w niemałe zdziwienie. Uniosła brwi, oczekując na ciąg dalszy. - Totalnie zapomniałam! Jutro miałam iść do redakcji i zacząć pracę - skończyła załamana. Loph pokiwała głową ze zrozumieniem. Nigdy nic podobnego jej się nie zdarzyło, ale domyślała się, że utrata wymarzonej posady może być nieciekawa. - Wiesz... Masz kilka opcji. Pierwsza, zadzwonić do nich, ale jest środek nocy, więc wtedy od razu cię wykopią. Druga, szukać innej roboty. A trzecia to przespać się na kanapie i pojechać taksówką jak ta zamieć się skończy. Przecież oni też do pracy nie polecą. Nawet prywatny poduszkowiec nie wystartuje przy takim wietrze - powiedziała, starając się pomóc blondynce. Otóż Lophia, dziwiąc się samej sobie, nareszcie polubiła kogoś, kto nie był jej dawną przyjaciółką, mamą ani królikiem. Czyli robiła postępy. |
| | | Wiek : 22 Zawód : Stylistka
| Temat: Re: Lophia Breefling Pon Sie 12, 2013 8:52 pm | |
| - Wiesz... Masz kilka opcji. Pierwsza, zadzwonić do nich, ale jest środek nocy, więc wtedy od razu cię wykopią. Druga, szukać innej roboty. A trzecia to przespać się na kanapie i pojechać taksówką jak ta zamieć się skończy. Przecież oni też do pracy nie polecą. Nawet prywatny poduszkowiec nie wystartuje przy takim wietrze - mówi Lophia starając się mnie jakoś pocieszyć. Uśmiecham się do niej blado i upijam kolejny łyk herbaty. Chwilę zastanawiam się nad jej słowami, które w sumie są prawdą. Zamieć jest tak mocna, że do pracy raczej nikt nie ruszy, a samo odśnieżanie też nie będzie takie szybkie... - Chyba masz rację - mówię, rozpogadzając się trochę - Ale chyba najpierw zadzwonię do kogoś, kto otworzy moje mieszkanie. Raczej nie będę wyglądać zbyt... reprezentacyjnie w takim stanie - śmieję się i kończę napój, który powoli już ostygł. Po wszystkim co mnie ostatnio spotkało Lophia jak na razie jest chyba najlepszą z tych rzeczy. I całkiem dobrze mi się z nią rozmawia... - A co do twojego zamiłowania - kontynuuję, aby potrzymać rozmowę - To chyba dobrze trafiłam. Jak złapię zapalenie płuc to przyda mi się mała pomoc - uśmiecham się, przeczesując palcami splątane lekko włosy. Czuję się coraz swobodniej i usadawiam się wygodniej. Zaczyna się robić chłodniej i zastanawiam się, czy moja sąsiadka też to czuje. Odruchowo podkulam nogi i naciągam rękawy swetra chowając w nich dłonie. Co za beznadziejna pogoda... I nagle, jak gdyby nigdy nic rozlega się najgłośniejszy, tego wieczoru, trzask, a na ulicy po kolei gasną lampy. +mały bonus 'od autorki' - właśnie się dowiedziałam, że moja koleżanka uśmierca Rowie i ma być tak, jak gdyby ona nigdy nie istniała iii... nie chce mi się edytować postów, więc tylko informuję :D |
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Re: Lophia Breefling Pon Sie 12, 2013 9:15 pm | |
| - Chyba masz rację. Ale chyba najpierw zadzwonię do kogoś, kto otworzy moje mieszkanie. Raczej nie będę wyglądać zbyt... reprezentacyjnie w takim stanie. A co do twojego zamiłowania to chyba dobrze trafiłam. Jak złapię zapalenie płuc to przyda mi się mała pomoc - powiedziała Lana, a Lophia uśmiechnęła się do niej przyjaźnie. - Ja właśnie wygrzebałam się z jakiegoś wrednego przeziębienia po strzela... - Zrobiła wielkie oczy zanim porządnie ugryzła się w język. To nie są rzeczy, o których mówi się nieznajomym. Albo świeżym znajomym. Do dzisiaj dziwiła się, dlaczego nie wezwano jej na przesłuchanie, a ta wypala teraz z takim tematem... Brawo. Lo, congratulation on your smart brain. I wtedy powietrze przeciął najgłośniejszy huk wieczoru, a na zewnątrz zrobiło się kompletnie cicho. Kobiety podskoczyły na krzesłach. Jedynym źródłem światła była niewielka latarka. Lophia nie bała się ciemności, ale nie podobała jej się taka sytuacja. Musiała rano dotrzeć do pracy, a nie dysponowała ani rakietami śnieżnymi ani biegówkami. - Odkrywczo powiem, że chyba jest o wiele gorzej. |
| | | Wiek : 22 Zawód : Stylistka
| Temat: Re: Lophia Breefling Pon Sie 12, 2013 10:19 pm | |
| - Odkrywczo powiem, że chyba jest o wiele gorzej - mówi brunetka zaraz po tym jak obie wystraszone hukiem podskoczyłyśmy w swoich krzesłach. Nie, żebym jakoś specjalnie się bała, ale... jednak cieszę się, że siedzę tu z nią. Po tym jak prąd wysiadł już chyba w całym Kapitolu naszym jedynym źródłem światła pozostała latarka. - Racja. Zapowiada się długa noc - mówię, przeciągając słowo 'długa' - Masz jakieś świeczki i zapałki? Mogłybyśmy się trochę ogrzać... chyba że tylko ja czuję, jak bardzo się nagle ochłodziło - pytam, pocierając dłońmi ramiona. Zaczynam się lekko trząść, bo moje nogi i stopy dalej są gołe. Czuję, że na całym ciele mam już gęsią skórkę - Jest jakaś szansa na drugą herbatę? - pytam czując, że najchętniej wypiłabym jeszcze nie jedną, ale co najmniej 5 takich kubków. Szczęście w nieszczęściu. Spoglądam uważnie na dziewczynę zastanawiając się, co robiła wcześniej. Jaka jest na prawdę, kim była i czy... jest jakaś szansa na to, aby poznać ją bliżej. Bo chyba... powinnam zacząć szukać sobie nowych znajomych. Zacząć nowe życie. Wstaję z krzesła i podchodzę do okna wyglądając na ulicę. Odkąd ostatni raz tam byłam przybyło śniegu, i to dosyć sporo, oraz kilka poprzewracanych latarń, śmietników i samochodów. Gdzieniegdzie zasypy były większe, głównie przez wiatr, który przenosi część śniegu i sprawia, że wygląda to dość nierównomiernie. Jakby chodnik pochylony był w jedną stronę. Kiedy zaraz za szybą przelatuje kawałek jakiejś doniczki czy czegoś, co równie dobrze mogłoby być fragmentem talerza lub innej ceramicznej rzeczy, wracam na swoje miejsce i ponownie rozpoczynam próbę ogrzania swojego ciała. |
| | | Wiek : 22 Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach
| Temat: Re: Lophia Breefling Wto Sie 13, 2013 10:01 am | |
| - Chyba wiadro herbaty nie pomoże, ale... Jasne, zrobiło się strasznie zimno - odpowiedziała Lophia, nalewając wody do czajniczka. Ten relikt przeszłości stawiany na kuchence aktualnie ratował dwie kobiety przed przemarznięciem. - Zaczekaj chwilę. Wróciła po chwili, niosąc pod pachą dwa grube koce, a w drugiej ręce świeczki i zapałki. Podała jeden Lanie, drugi rzuciła na swoje miejsce i zabrała się za rozstawianie przyniesionych rzeczy, podczas gdy czajniczek zaczął lekko pogwizdywać. Na zewntątrz latały kolejne przedmioty, co zdecydowanie było złym objawem, zważywszy na jutrzejszą zmianę. A właściwie dzisiejszą, bo było już grubo po północy. Po kilku głośniejszych gwizdach wyłączyła gaz i zalała dwa największe kubki, jakie miała wrzątkiem. Z niemałym trudem przeniosła je na blat i usiadła na taborecie z nogami przykrytymi kocem. Trochę lepiej. - Coś mi się wydaje, że rano przydadzą się biegówki - powiedziała bardziej do siebie, podpierając głowę rękoma. Masz rację, szykuje się długa noc, a teraz na pewno nie zasnę. *** Długa czy nie, wreszcie nadszedł wschód słońca. Wykończone dziewczyny przesiedziały pozostałych do świtu kilka godzin w kuchni, bo w pozostałych pomieszczeniach było za zimno. Zdecydowanie. - No to dzień dobry - mruknęła Lophia, ziewając. - Co powiesz na małe śniadanie? - dodała, starając się nie potknąć o krzesło, kiedy z niego wstawała. Była wykończona. W lodówce nie było za dużo, więc podała kanapki i jajecznicę po czym przeprosiła i poszła się przebrać i umyć. Wróciła w trochę lepszym stanie, przynajmniej nie potargana i ze świeżym makijażem. Zaparzyła kawę, swoją w papierowym kubku. Niedługo musiała wyjść. Chociaż jakoś jej się nie spieszyło, kobietom wyjątkowo dobrze się rozmawiało. - Co do ubrań, szafa stoi otworem, wybierz sobie coś. Muszę lecieć, więc... Klucze wiszą na haczyku, możesz mi je potem wrzucić do skrzynki na listy, mam drugi komplet - powiedziała przyjaźnie, zastanawiając się przy tym, czy aby na pewno dobrym pomysłem było zostawianie Lany samej w jej mieszkaniu. Nie znały się za dobrze, ale Lo postanowiła jej zaufać. Nie wszyscy ludzie byli źli, prawda? - Przykro mi, ale muszę biec do pracy, czuj się jak u siebie, tu masz mój numer. - Szybko naskrobała numer swojej komórki na skrawku papieru i położyła przed sąsiadką. - Na wypadek, jakby coś się działo. Ale nic nie powinno. Do zobaczenia! Spontanicznie uściskała kobietę na pożegnanie po czym niemal wybiegła z mieszkania orientując się nagle, że jest spóźniona. Sprawdziła, czy ma klucze do sklepu i pobiegła na autobus, mając nadzieję, że pokona zaspy i dojedzie na czas. //Sklep 'Sunflower' |
| | | Wiek : 22 Zawód : Stylistka
| Temat: Re: Lophia Breefling Wto Sie 13, 2013 7:50 pm | |
| - Chyba wiadro herbaty nie pomoże, ale... Jasne, zrobiło się strasznie zimno - mówi Lophia i wstaje, aby zaparzyć herbatę - Zaczekaj chwilę - dodaje i znika na chwilę, po czym wraca z dwoma kocami i kilkoma świeczkami oraz paczką zapałek. Jeden z koców podaje mi, a ja od razu owijam się nim ciepło. Po chwili światło świeczek rzuca rozdygotane cienie na ściany i nasze twarze, a ja znów grzeję się kubkiem herbaty. Robi się coraz chłodniej, jednak dzięki nowej warstwie prawie nie czuję tej różnicy. Przeklęta burza! Domyślam się, że jest już po północy i oczy same mi się zamykają, jednak... jakoś nie widzi mi się spanie. Zresztą pewnie nawet bym nie zasnęła, skoro co chwilę odzywa się jakiś łomot. *** Z czerwonymi oczami i bólem głowy obserwuję wschód słońca, które niejako jest naszym wybawicielem. Przesiedzenie całej nocy w kuchni sąsiadki jest na pewno najciekawszym doznaniem jakie mnie spotkało, od czasu powrotu do Kapitolu. Zrobiło się trochę cieplej, chociaż według mnie różnica jest prawie nieodczuwalna. - No to dzień dobry - odzywa się Lophia, ziewając - Co powiesz na małe śniadanie? - uśmiecham się blado i chrząkam, aby mój głos brzmiał chociaż w małym stopniu normalnie. - Dzień dobry - mówię ledwo słyszalnym tonem - Bardzo chętnie. Jestem tak głodna, że zjadłabym konia z kopytami! - dodaję głośniej i wstaję, aby trochę pomóc właścicielce mieszkania. Po chwili już zajadamy się jajecznicą i kanapkami. Lophia udaje się do łazienki, a ja w tym czasie zmywam naczynia. Kiedy wraca zaparza kawę, która ani trochę nie pomaga mi się obudzić, ale przynajmniej ogrzewa. - Co do ubrań, szafa stoi otworem, wybierz sobie coś. Muszę lecieć, więc... Klucze wiszą na haczyku, możesz mi je potem wrzucić do skrzynki na listy, mam drugi komplet - mówi po chwili dziewczyna, a ja patrzę na nią jakby podarowała mi najlepszy świąteczny prezent na świecie - Wielkie dzięki - mówię i obserwuję, jak się krząta - Przykro mi, ale muszę biec do pracy, czuj się jak u siebie, tu masz mój numer. -kładzie przede mną kartkę z nabazgranymi cyframi - Na wypadek, jakby coś się działo. Ale nic nie powinno. Do zobaczenia! - dodaje, ściska mnie w biegu i leci do drzwi. Siedzę chwilę oniemiała, aż w końcu udaje mi się krzyknąć, zanim zniknie na korytarzu. - Dziękuję! - kiedy drzwi się zamykają wstaję ogarniam kuchnię. Zmywam pozostałości po przygotowaniu kawy, wyrzucam wypalone zapałki i składam koce, które następnie zostawiam na kanapie w salonie. Przyszedł czas, abym i ja się ogarnęła. /łazienka/ |
| | | Wiek : 22 Zawód : Stylistka
| Temat: Re: Lophia Breefling Wto Sie 13, 2013 7:58 pm | |
| /kuchnia/ Wchodzę do łazienki i od razu sprawdzam moje ubrania. Nie wyschły ani trochę, a nawet wydają się bardziej mokre niż kiedy byłam tu pierwszy raz. Układam więc ubrania, które wzięłam z szafy Lophii i napuszczam wody do wanny. Zamaczam się i dokładnie myję swoje ciało. Chwilę jeszcze leżę w wannie, kiedy przypominam sobie, że czeka mnie spotkanie w redakcji. Wyskakuję z wody i owinięta pożyczonym ręcznikiem i nakładam świeży makijaż. Rozczesuję włosy i związuję w kucyk, bo do niczego innego się nie nadają, a nie chcę, aby na mrozie mi zamarzły, skoro jeszcze są mokre. Patrzę chwilę w swoje odbicie. Wyglądam jakbym nie spała tydzień, a nie jeden dzień. Nawet w makijażu, bo przecież nie sprawi, że moje oczy przestaną być czerwone i błyszczące. Ubieram spodnie i gruby sweter oraz skórzaną kurtkę. Na to wszystko narzucam płaszcz i szalik. Wychodzę z łazienki zwarta i gotowa stawić czoło temu, co czeka mnie na zewnątrz. Zamykam dokładnie drzwi i, tak jak poleciła brunetka, wrzucam klucz do skrzynki. /Redakcja Capitol's Voice - Gabinet redaktora naczelnego/ |
| | | Wiek : 26 lat Zawód : Uciekinier Przy sobie : mapa podziemnych tuneli, broń palna, zapalniczka, telefon komórkowy, dwa magazynki z piętnastoma nabojami.
| Temat: Re: Lophia Breefling Nie Gru 22, 2013 2:26 pm | |
| Kolejna noc z rzędu, której nie przespał. Był już powoli tym znużony, ale nadal z ochotą wykonywał swoje obowiązki. Nie do końca to jednak było powodem jego bezsenności tym razem, bo jego osoba miała na głowie wiele trosk. Tego dnia miał jeszcze jeden obowiązek do spełnienia, a może nie tyle co obowiązek, a zmartwienie, mieszane z frustracją obecną sytuacją. W końcu stał przed drzwiami dziewczyny, z którą łączyły go bardzo dziwne stosunki i za każdym razem, gdy prawie udawało im się znaleźć wspólny język, powracały tematy polityczne, które tak bardzo ich różniły. Trzymając kartkę z adresem w ręce i zastanawiając się czy aby na pewno dobrze trafił, choć o dostęp do adresu mieszkania nie było trudno, nawet nie trzeba tego tłumaczyć, to zastanawiał się nad tym, co powinien powiedzieć na wstępie. Ostatnio zaczął coraz więcej uwagi poświęcać drobnym sprawom, co było dziwne jak na niego, a zwłaszcza tym, którzy zdawali się czymś zmartwieni, a przede wszystkim mu bliscy. Javier jako osoba, która nie potrafi nigdy pozostawić człowieka samemu sobie i uważany czasami za zbyt natrętnego czy wtrącającego się w czyjeś życie, takim sposobem wylądował w tym miejscu. Długo nie zastanawiał się czy powinien przyjść, już gdy pomyślał o tym pierwszy raz, tak postanowił i to zrobił. Nawet sam nie zdawał sobie czasami sprawy z tego, że zbytnio się tym wszystkim przejmował. Denerwujące stawało się to, że ciągle po jego myślach krążyła jakaś osoba. Zdecydowanie zbyt dużo czasu temu poświęcał, lecz nie potrafił inaczej. Nie było co dłużej się nad tym zastanawiać. W końcu po prostu uniósł rękę i zastukał w drzwi kilkakrotnie, wyczekując na to, aż ktoś mu otworzy. Na jego twarzy malowało się teraz zmartwienie, ale i również determinacja, która towarzyszyła oczekiwaniu. |
| | |
| Temat: Re: Lophia Breefling | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|