|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: [Alfa] Wrzosowisko Pon Mar 24, 2014 1:50 am | |
| |
| | | Wiek : 31 Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15), Znaki szczególne : kilkudniowy zarost. Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Pon Mar 24, 2014 12:24 pm | |
| Po wielogodzinnym locie Blaise aż rwał się do rozprostowania kości i odetchnięcia świeżym powietrzem, dlatego od razu po wylądowaniu i otworzeniu się włazów poduszkowca, opuścił maszynę. Znajdowali się na środku rozległego wrzosowiska, a po odczytaniu mały stało się jasne, że od najbliższego włazu dzieli ich pół godziny drogi. Drugi poduszkowiec powinien dolecieć lada chwila, a potem cała ekspedycja miała szansę wyruszyć i dotrzeć do celu jeszcze przed zmierzchem. Ale Beta nie pojawiła się po dwudziestu minutach, a po czterdziestu stało się jasne, że coś jest nie tak. Argent zaczął odczuwać lekki niepokój, ale daleki był od zdenerwowania. I wtedy jeden z pilotów opuścił kadłub, informując ich, że łączność z drugim poduszkowcem została zerwana i nie są w stanie odnaleźć go na żadnych radarach. Kurwa, dlaczego na mojej zmianie? Blaise rozejrzał się po twarzy zebranych dookoła, starając się ocenić nastroje. - Nie mamy wyjścia, musimy rozbić obóz i przeczekać noc - oznajmił surowym tonem - Jeśli Beta nie doleci do rana, dalej wyruszymy sami. Nie jesteśmy ekipą ratunkową, mamy inną misję. Dał znać pilotowi, by koniecznie poinformował Kapitol o tym, co zaszło, niech stolica zajmuje się poszukiwaniem zaginionego poduszkowca, cel Argenta i jego załogi był inny. Jako dowódca miał także pewne obowiązki, a chcąc uniknąć chaosu, zdecydował się przydzielić zadania poszczególnym osobom. - Wollner, Hughes, zacznijcie rozstawiać namioty, zaraz do was dołączę. Porucznik Valmount, można prosić? - przywołał do siebie Francescę, z którą spotykał się na misji już nie pierwszy raz, dlatego miał do niej zaufanie - Weź Cline'a i Velasueza, idźcie w stronę, z której mieli nadlecieć, wypatrujcie dymu albo czegokolwiek świadczącego o tym, że się rozbili. Nie oddalajcie się jednak za bardzo, będziemy w kontakcie. Kiwnął głową, dając znać kobiecie, że może już wyruszać, po czym zwrócił się w stronę pozostałych. - Panie Terodi, proszę zabrać ze sobą panny Lowell i Loem, idźcie na skraj lasu, nazbierajcie jak najwięcej suchego drewna na opał, rozpalimy ognisko, czym ewentualnie damy znać, że tu jesteśmy. Na koniec podszedł do Catrice, stojącej nieco na uboczu. - Masz dobre oczy, staniesz na warcie - oznajmił, kładąc jej dłoń na ramieniu w przyjaznym geście - Ognisko może przyprowadzić do nas nie tylko załogę Bety. Nie wiadomo, co kryje się w tych lasach. W razie czego masz moje pozwolenie na użycie broni. Gdy zadania były rozdzielone, dołączył do Javiera i Jamesa, którzy rozpoczęli już walkę z namiotami. Blaise miał nadzieję, że problem drugiego poduszkowca niebawem się rozwiąże, a misja zakończy się powodzeniem. Innego scenariusza wciąż nie przewidywał.
|
| | | Wiek : 20 Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca] Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator, Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku Obrażenia : -
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Pon Mar 24, 2014 1:42 pm | |
| Lot dłużył się chyba wszystkim. Cat współczuła Cilii, która nie mogła mówić, co tylko utrudniało im rozmowę. Szczęściem zdążyła się zdrzemnąć i dopiero lekkie szarpnięcie lądującego poduszkowca wyrwało ją ze snu. Nie mogła doczekać się momentu, w którym odetchnie świeżym powietrzem. Opuścili pokład poduszkowca, czekając na załogę Bety. Minuta. Dziesięć. Kwadrans. Minęło około 40 minut, gdy jeden z pilotów opuścił pokład i zaczął rozmawiać z zebranymi. Stracili łączność z Betą, nie byli w stanie odnaleźć jej na radarach. Co oznaczało problemy. W tej chwili byli zdani na siebie, i nie wiadomo było, co stało się z dziesiątką osób, które były na pokładzie drugiego poduszkowca. Cat stanęła na uboczu, wytężając wzrok. Szukała dymu, ewentualnie jakiejś zwierzyny, którą mogłaby upolować. Blaise zaczął wydawać rozkazy; do niej podszedł na końcu. - Masz dobre oczy, staniesz na warcie. Ognisko może przyprowadzić do nas nie tylko załogę Bety. Nie wiadomo, co kryje się w tych lasach. W razie czego masz moje pozwolenie na użycie broni. – położył dłoń na jej ramieniu. Skinęła głową i uśmiechnęła się. - Jasne. Wyjęła broń i przytroczyła do pasa zabrany z siedziby nóż. Żałowała, że nie wzięła z arsenału większej ilości zabawek, ale nic straconego. Cały czas zastanawiała się, co z załogą Bety.
|
| | | Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Pon Mar 24, 2014 1:54 pm | |
| To mało powiedziane, że to czekanie denerwowało Franceskę. To ją wkurwiało. Nie lubiła czekać i pewnie mruknęłaby parę nieprzyjemnych słów, gdyby okazało się, że to idioci-piloci z Bety zboczyli jakimś cudem z kursu. Szybko jednak zorientowała się, że to nie pomyłka pilota. Nawet jakby zboczyli trochę z kursu to szybko by na niego wrócili, piloci byli doświadczeni, przynajmniej według jej mniemania. Prawie godzina to zbyt dużo na niewinną pomyłkę. Coś im się stało, tego była pewna. Nie wiedziała jeszcze co, ale miała szczerą nadzieję, że się nie rozpierdoli gdzieś na skałach. Podeszła do Blaise'a, gdy ten ją zawołał. -Okej, dam znać jeżeli cokolwiek znajdziemy. Jesteśmy w kontakcie.-powiedziała, sprawdzając jeszcze przy nim krótkofalówkę, czy działa, po czym przypięła ją do paska, żeby mieć pod ręką. -Velasquez, Cline. Ruszcie tyłki.-powiedziała podchodząc do nich i kiwnęła głową, co by za nią poszli-Wypatrujemy czegokolwiek co oznaczałoby, że Beta, nie daj boże, się rozbiła. Odstępy od siebie 15 metrów, komunikujemy się przed krótkofalówki, żeby nie przyszło wam do łba wrzeszczeć.-spojrzała się na jednego i na drugiego, cholernie profesjonalnym wzrokiem-Nie spuszczamy z oczu zarówno siebie jak i obozowiska. Cholera wie co kręciło się wokół wrzosowiska. Musiała przyjąć do świadomości, że z ośrodka ćwiczeniowego mogły wyleźć na powierzchnię jakieś popierzone zmiechy. A nawet jeżeli nie one to i tak w okolicy zawsze kręciły się dzikie zwierzęta. |
| | | Wiek : 31 lat Zawód : Doradca od. Bezpieczeństwa Publicznego Przy sobie : PRZY SOBIE: broń palna, paczka papierosów, zapalniczka, , W PLECAKU:butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Pon Mar 24, 2014 2:01 pm | |
| To nie był dobry pomysł, ykhm, to znaczy – rzadko na takowe wpadam, ale ten był wybitnie nietrafiony. Chyba dlatego, gdy poduszkowiec wbił się w powietrze, wcisnąłem się w najbezpieczniejsze miejsce, jakie znalazłem. Obok Blaise’a, bo jakby nie było, on tu dowodził, on tu miał doświadczenie. Co prawda jeszcze bezpieczniej byłoby w jego ramionach, ale o tym wcale a wcale nie pomyślałem. Wcale. Dlatego starałem się wsiąknąć w ten cholerny niewygodny fotel, jakby był częścią mnie i modliłem się, żeby wszystko poszło dobrze, bez komplikacji, bez problemów, bo one nie są potrzebne, nie kiedy ja jadę na misje. Tymczasem starałem zająć myśli czymś bardziej twórczym niż martwieniem się, choć co chwila dopadał mnie niepokój, który opadał, kiedy skupiałem się na butelce wody. Ze stresu, o ile mogłem go tak nazwać, chciało mi się pić, ale z drugiej strony nie miałem odwagi, aby otworzyć butelkę, która równie dobrze potrzebna może być potem. O wiele bardziej. Dlatego zwilżyłem wyschnięte usta językiem i spakowawszy wszystko z powrotem, starałem się uspokoić, oparłem wygodnie, o ile to możliwe, o oparcie i zamknąłem oczy. Trzynastka była czymś złym, to co się tam wydarzyło, nie powinno ujrzeć światła dziennego. Trudno wyprzeć ze wspomnień obrazy pięknych wysterylizowanych pomieszczeń, jasnych i obszernych, niekończących się korytarzy, zimnych, nie barwnych i mieniących się jak budynki Kapitolu. To było wspaniałe więzienie, kryjówka, grób, w którym zaszczyt miało spocząć wiele dusz, i ten fakt przerażał najbardziej, bo pomimo wszystko nie lubowałem się w oglądaniu ciał ludzkich, rozszarpanych czy spalonych, zgniłych czy świeżych. Rebelia była okresem, który miał się szybko skończyć, tak chciałem, tak się stało, nie potrafiłem znieść tego wszystkiego: napięcia, ciągłych walk, zagrożenia, które wisiało nad każdym z nich, ciągłego strachu. Wówczas posiadałem jeszcze jakiś punkt zaczepienia, obok był ktoś, o kogo musiałem, ale nie tylko, bo chciałem się troszczyć, ktoś kto wiedział jak sprawić, aby na moment wzrosło ciśnienie, aby serce stanęło na moment lub zaczęło bić szybciej: z gniewu czy troski. To był okres ciągłych walk, z samym sobą, z wolą przetrwania, walka wartości i idei. Minęło dwadzieścia minut, nie pojawili się. Odruchowo pomyślałem o ludziach z drugiego poduszkowca, starałem się przypomnieć sobie twarze. Być może kogoś znałem, na pewno, ale nie przyglądałem się, choć wolałbym mimo wszystko wiedzieć. Teraz tak. Usłyszałem swoje nazwisko, podniosłem wzrok, nawet na niego nie spojrzałem. W porządku, weź się w garść. Broń przy pasku, dobrze, teraz czuję się bezpieczniej. Z wewnętrznej kieszeni kurtki wyciągnąłem papierosy i zapalniczkę, podszedłem do kobiet, zapaliłem. -Panie nie palą, więc nie poczęstuję. Czy palą? Nieważne. Chyba mi się nie spieszyło, bo w stronę lasu szedłem powoli, jakby jakaś siła pchała mnie w odwrotnym kierunku. Suche drewno. Łapałam jakieś gałęzie, preferowałem grubsze i cięższe, większy zysk. -Kurwa, nie przylecą - pewnie usłyszały, nieważne, nie należy przeklinać, hm, nie? - Jak nie przylecą, dzwonię po prywatny odrzutowiec - oczywiście, że nie, czcze groźby do nieistniejących bogów. Nie zostaję. Nie. |
| | | Wiek : 26 lat Zawód : Uciekinier Przy sobie : mapa podziemnych tuneli, broń palna, zapalniczka, telefon komórkowy, dwa magazynki z piętnastoma nabojami.
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Pon Mar 24, 2014 3:51 pm | |
| Lot przebiegł spokojnie i wszystko szło zgodnie z planem. Javier'owi nawet kilka razy udało się zmrużyć oko, lecz nie tracił czujności. Na szczęście lądowanie okazało się udane i już wkrótce przyszło im czekać na drugi poduszkowiec. Niestety ten okazał się nie dotrzeć. Javier wraz ze swoim plecakiem założonym na jedno ramię, zaczął obserwować ludzi, próbując wyczuć, czy atmosfera nie zaczyna robić się zbyt niepokojąca. Każdy zdawał się być zajęty sobą. On sam próbował zachować stoicki spokój, lecz jak wiadomo do głowy wpadały mu najróżniejsze pomysły. Dopiero rozkazy dowódcy eskapady zdały się jakoś uspokoić morale, rozdzielając poszczególnym osobom zadania. -Czyli zostajemy. -pomyślał sam do siebie. Argent miał rację, nie byli grupą ratowniczą, więc podejrzewał, że gdy o wczesnym świcie nie pojawi się nikt z pozostałej dziesiątki, ruszą przed siebie, w celu wykonania misji. Jav mógł mieć jedynie nadzieję, że jeśli cokolwiek przydarzyło się 'Becie', to że wyjdą z tego cało. Nie było czasu więcej się nad tym zastanawiać, zaraz po słowach Argenta, Hughes obruszył się z miejsca i zaczął rozkładać namioty, kładąc obok plecak wśród wrzosowego pola. Po chwili ujrzał Blaise'a, który zaczął pomagać. Im więcej rąk do pracy, tym lepiej, a resztę musieli już jakoś przetrwać. |
| | | Wiek : 33 Zawód : Strażnik Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Pon Mar 24, 2014 7:29 pm | |
| Podróż do Dystryktu minęło zadziwiająco szybko i chociaż mieli z Tuliem sporo czasu na rozmowę, to jednak Richard wstrzymywał się przed opowieścią o tym co stało się z Kate i jego chłopcami. Był to temat zdecydowanie zbyt drażliwy i delikatny, aby móc swobodnie na ten temat rozmawiać. Ponadto nie miał zielonego pojęcia o tym, że Tulio zdążył spłodzić dziewczynkę, która zmarła na tę samą zarazę, do którego siedliska teraz zmierzali. W końcu wszyscy wysiedli z poduszkowca, a Richard upewnił się, że jego krótkofalówka znajduje się niezwykle blisko paska i broni.Wysiadł w końcu i wysłuchał przemowy dowódcy, stwierdzając że czas na rozmówki i rozrywkę minęły. Czekał aż zostanie zawołany, zakładając plecak i zapewne wraz z Tuliem wysłuchali Frani. Richard skinął głową na znak zrozumienia, nie komentując niczego a ruszając za kobietą po jej lewej stronie. Wolał mieć przy sobie broń, chociaż niekoniecznie odbezpieczoną, ale zawsze czuł się bezpieczniej mając w dloniach chociażby mały scyzoryk. Mógł nim więcej zdziałać przeciwko wrogom niż by gołymi rękoma. Jeśli kobieta nie miała nic do dodania, zaczął zwiększać dystans między nią a Franią, stwierdzając że najlepiej jeśli najwyższy stopień znajdzie się pośrodku. Ot, skrzywienie zawodowe. Jakoś nie specjalnie było mu doszukiwanie się śladów dymu, ale to by znaczyło, że nie zostali sabotowani. Ostatecznie, nie był tym od myślenia. Skoro dostał polecenie – należało je wykonać bez szemrania.
()wybaczcie, że tak krótko, ale choróbsko mnie nęka, a nie chcę blokować)
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Wto Mar 25, 2014 12:53 pm | |
| Zmrok zapadał szybko i wkrótce widoczność zmniejszyła się do zaledwie kilku metrów. Niebo na szczęście było czyste, więc gwiazdy i księżyc dawały wystarczająco dużo światła, żeby załoga nie pozabijała się o siebie nawzajem. Po drugim poduszkowcu nadal nie było ani śladu. Francesca zdążyła przejść zaledwie kilkadziesiąt metrów, kiedy jej stopa utknęła w czymś miękkim. Błoto? Nie do końca. A może rozkładające się ciało? W następnej sekundzie w jej nozdrza uderzył ciężki zapach zgnilizny. Mniej więcej w tym samym czasie Richard potknął się o wystającą z ziemi ludzką rękę. Zdołał odzyskać w porę równowagę i tylko dzięki temu uniknął dołączenia do zaścielających rozmokniętą ziemię trupów. Bo owszem - w wysokiej trawie leżało ich mnóstwo, w różnym stopniu rozkładu, ale każdy ubrany w szary strój mieszkańców Trzynastki. Ofiary bombardowania? Wirusa? Ale jeśli tak - kto wyciągnął ich z podziemi? Catrice też nie mogła narzekać na nudę. Zaledwie stanęła na warcie, w zaroślach kilkanaście metrów dalej, dostrzegła poruszenie. Reszta załogi nadal uwijała się w powstającym obozowisku lub odeszła w przeciwną stronę w poszukiwaniu drewna na opał, nie mógł więc to być nikt z nich. Ale wysoka trawa wyraźnie się poruszała, mimo, że wieczór był bezwietrzny. W następnej chwili dziewczyna dostrzegła błysk tęczówek, które mogłyby równie dobrze należeć do zwierzęcia, jak i człowieka. Tobias, Cilia i Morraine dotarli do lasu bez przeszkód, uwagę mężczyzny zwróciło jednak coś, czego stanowczo nie powinno tam być. Pod jednym z drzew leżał, wysuszony i ułożony wprawną ręką, stosik drewna opałowego. Czyżby pozostałość po dawnym życiu tutaj, czy może okolicę zamieszkuje ktoś jeszcze?
|
| | | Wiek : 20 Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca] Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator, Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku Obrażenia : -
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Wto Mar 25, 2014 1:23 pm | |
| Zapadał zmrok. Catrice stała w tym samym miejscu, w któym zostawił ją Blaise, co jakiś czas rzucając okiem na innych członków ekipy. Minęła może chwila, odkąd zaczęła czuwać, gdy spostrzegła ruch kilkanaście metrów od niej. Zarośla, może jakaś trawa, można było dostrzec wyraźne kołysanie się roślin pokrywających teren. Uniosła nieco broń i wycelowała. Gdy ujrzała lekki błysk oczu, położyła palec na spuście. - Blaise? - zawołała łagodnie w stronę dowódcy - Wygląda na to, że mamy towarzystwo. Człowiek czy zwierzę? Jeśli zaatakuje, w najlepszym wypadku będzie trup albo kolacja dla załogi Alfy. Uśmiechnęła się łagodnie. Ciekawiło ją, kto pojawił się w okolicy właśnie rozbitego obozu. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Wto Mar 25, 2014 1:42 pm | |
| Reakcja stworzenia była natychmiastowa. Spłoszone głosem Catrice, rzuciło się w przeciwną stronę, wpadając prosto na pracujących przy namiotach Blaise'a, Jamesa i Javiera. Całkiem sporych rozmiarów, bardziej niż cokolwiek innego przypominające wilka, wydawało się oszołomione nagłym towarzystwem. Z gardła istoty wydobyło się przeciągłe warczenie, a w ciemnościach błysnęły długie, ostre zęby. Drugi zmiech, identyczny jak pierwszy, pojawił się za plecami dziewczyny, na razie tylko przyglądając jej się uważnie i czekając na jej reakcję.
|
| | | Wiek : 31 lat Zawód : Doradca od. Bezpieczeństwa Publicznego Przy sobie : PRZY SOBIE: broń palna, paczka papierosów, zapalniczka, , W PLECAKU:butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Wto Mar 25, 2014 2:11 pm | |
| Mógłbym rzucać podobnymi czczymi groźbami w nieskończoność, jeśli oczywiście miałbym nastrój do żartów. A nie miałem, w pewien sposób nie. I oczywiście, że zadzwoniłbym nawet teraz, gdybym miał taką możliwość, zwłaszcza, że zaczęło się ściemniać, a ja nie miałem najmniejszego zamiaru spędzać nocy na pustym, czy na pewno?, polu. Usilnie starałem się znaleźć cokolwiek, co odbiegałoby od normy, czy to choćby kora, która byłaby oblana brązem nie w ten sposób, jak powinna, czy to strawa, zieleńsza niż zwykle. Wyciągnąłem latarkę, choć jeszcze nie było tak ciemno, abym nie mógł dostrzec cokolwiek, ale tak było łatwiej. Drewno było drewnem, tak, wszystko w porządku. Nie mówię tu o zawodzie, ale wtedy przynajmniej miałbym pretekst, ab odwrócić się i zażądać powrotu. Nie pojawiają się bez przyczyny, coś się stało – nie, nie o to chodziło, chodziło o nas. I co ja w ogóle tu robię? Wypuściłem dym w powietrze na moment skupiając wzrok na rozkładającej się w powietrzu obłoczku dymu, zważyłem w dłoni te kilka gałęzi, jakby na próbę. Zgasiłem papierosa czubkiem buta i chwyciłem pewniej latarkę oświetlając pojedyncze części ściółki i wyższe piętra, aż… hahaha, nie, to jakiś żart. Idealny ułożony stos drewna, jakie to szlachetne z ich strony, czyjejkolwiek. I w tym momencie nie wiedziałem czy mam się śmiać ze swojej głupoty czy płakać. Dla pewności zatrzymałem snop światła na tajemniczym zjawisku, aby przyjrzeć mu się nieco dokładnie, choć wolałem wcale nie wiedzieć, tak, wolałem nie wiedzieć. Cofając się w stronę wrzosowiska, zsunąłem z ramienia plecak i z bocznej kieszeni wyjąłem krótkofalówkę, drewno odłożyłem na ziemię. -Terodi do Argenta, mamy problem lub sympatycznych gości, odbiór – mogłem się zaśmiać, to komiczne, tak komiczne, że moje serce nie stanęło ani na chwilę, a biło jak oszalałe. Krótkofalówkę wcisnąłem za pasek spodni, a wolną rękę położyłem na broni, aby chwilę potem wycelować ją w oświetlony las – To co Panie zdążyły nazbierać, musi na razie nam wystarczyć, wracamy – oświadczyłem, dalej cofając się, ale nie odwracając do lasu plecami, choć prawdę powiedziawszy, miałem na to olbrzymią ochotę, aby odwrócić się i uciec na wrzosowisko. |
| | |
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Wto Mar 25, 2014 2:41 pm | |
| Wystarczyło kilka sekund rozproszenia, by mógł bez zwracania na siebie uwagi zajętej wartowniczki, przemieścić się do Alfy. Do dyspozycji miał zaledwie kilka minut. Poduszkowiec był opustoszały. Wszyscy już dawno go opuścili, więc poruszanie się po pokładzie nie sprawiało większego problemu. Do środka dostał się przez drugie drzwi, by przez przypadek nie zwrócić uwagi obozowiczów, którzy i tak na daną chwilę byli zajęci. Łatwo było się zorientować, że dobrze znał strukturę miejsca, w którym się znajdował. Na pokładzie powinni się znajdować piloci. Znał ich procedury, więc wiedział, że jeden z pewnością był dalej przy sterach, natomiast drugi sprawdzał użyteczność wszystkich przyrządów w maszynowni. Spokojnie przemierzył towarownię, by wśród półmroku odnaleźć drogę do pierwszego z pilotów. Uchylając drzwi, zajrzał do pomieszczenia. -Wszystkie urządzenia sprawne. Strasznie dużo tam kurzu. -zaczął się krztusić między słowami. -Muszę się trochę przespać. -oświadczył zduszonym głosem, nie dając poznać swej obcości. Pilot przez cały czas odwrócony był plecami i zasiadł przy sterach. Po chwili drzwi zostały zamknięte. Wiedział już, że stojący na straży główny pilot, nie postanowi nagle udać się w poszukiwania swojego współpracownika. Nie czekał na nic więcej, otoczony całkowitą ciszą, skierował się w powrotną drogę do maszynowni. Zgodnie z tym, co przewidział, usłyszał dźwięki dochodzące z pomieszczenia, które pochodziły od drugiego pilota. Działał jak cień, zbliżając się do niego od tyłu i zatykając usta dłonią, po czym przesunął nożem, zabranym z ładowni, wzdłuż krtani mężczyzny, zadając głęboką ranę i uniemożliwiając mu wydanie najmniejszego dźwięku. Musiał mieć pewność, że podczas, gdy grupa będzie wykonywać misję, jeden z pilotów nie wyruszy na poszukiwanie zaginionego poduszkowca. Pozostały przy życiu pracownik musiał natomiast z konieczności dopilnować stanu poduszkowca, więc nie mógł podążyć ani za Betą, ani uczestnikami misji. Czerwony odrzucił na ziemię manekin zaległy mu w dłoniach i tym samym zbliżył się do urządzeń. Tym razem znalazł inną skrzyneczkę niż poprzednio. Ta której się przyglądał miała służyć łączności pomiędzy lokalizatorami dziesiątki, a systemem nawigacyjnym poduszkowca. Jednym ruchem przeciął wszystkie wewnętrzne przewody tym samym nożem, którym posłużył się chwilę wcześniej. Spojrzał pod nogi i pokręcił z niezadowoleniem głową, krew zaczęła rozpływać się dookoła. Zamknął zmodyfikowaną skrzyneczkę i skierował się do drzwi, na których widniał napis Nieupoważnionym wstęp wzbroniony. Jak bardzo wygodne. Wyszedł z pomieszczenia, zamykając drzwi na klamkę. Teraz jedynie co pozostało, to wydostać się z poduszkowca tą samą drogą, co było bardzo proste. Zatrzymał się jeszcze na chwilę w towarowni, gdzie wrzucił zakrwawiony nóż do jednego z wielu szybów wentylacyjnych i zamknął go szczelnie. Zostawienie śladów mogło się równać z porażką. Chwilę później poduszkowiec znów ogarnęła całkowita cisza, nie zmieszana niczyją obecnością.
Czerwony |
| | | Wiek : 20 Przy sobie : W PLECAKU: butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator, apteczka // PRZY SOBIE: Leki przeciwbólowe
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Wto Mar 25, 2014 2:47 pm | |
| Cilia poczuła się dziwnie, kiedy dostrzegła starannie ułożone drewienka. Przecież nikt z ich ekipy nie dotarł tam przed nimi, poszli tam we trójkę. Wiedziała, że w Dystryktach mieszkają jeszcze ludzie, ale w Trzynastce nie powinno ich przecież być. Albo ktoś próbował zrobić im naprawdę głupi żart, albo faktycznie w okolicy mieszkał jakiś człowiek. Zmiechy przecież nie zbierałyby sobie drewna na opał! Rzuciła przerażone spojrzenie w stronę Tobiasa, który kiwnął głową w przeciwną stronę, sugerując wycofanie się. Cilia ścisnęła w dłoniach kilka żałosnych patyczków, jakie udało jej się zebrać do tej pory i, drżąc z niepokoju, podążyła za Terodim. Musieli udać się na wrzosowisko i przeanalizować dokładniej sytuację. Oczywiście, losowy człowiek mieszkający na terenie Trzynastki nie stanowił jeszcze żadnego zagrożenia, ale nie mogli być pewni, że nie wpadli właśnie w jakieś tarapaty. - Wracamy? - zapytała cicho, rozglądając się. Zaczęła mieć dziwne wrażenie, że ktoś ich obserwuje, że między drzewami przemieszcza się jakaś ciemna postać, czekająca na ich kolejne działania. Może był to efekt narastającego stresu, a może tego, że Cilia nigdy nie należała do najodważniejszych. Bała się, że jej chęć niesienia pomocy doprowadzi ją samą do zguby. Wszystko to powoli stawało się coraz bardziej realne. Starała się trzymać jednak myśli, że drewienka znalazły się tu przypadkiem lub są pozostałością po jakiejś innej misji. Oczywiście, wszystko co przychodziło jej do głowy, było zupełnie nieprawdopodobne, wolała jednak podtrzymywać się jakoś na duchu, aby nie spanikować. |
| | | Wiek : 33 Zawód : Strażnik Przy sobie : w plecaku: półtoralitrowa butelka wody, śpiwór, latarka, noktowizor, porcja żywności; broń, paczka papierosów i zapałki, zestaw pierwszej pomocy, tabletki do uzdatniania wody, telefon Obrażenia : Lewa strona twarzy pokryta szpetną blizną po pożarze dookoła oka ; Nad prawym policzkiem ma ślad po cięciu nożem.
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Wto Mar 25, 2014 3:19 pm | |
| Zaczęło się ściemniać i Cline podejrzewał, że Frania już niedługo zarządzi powrót na lądowisko z pustymi rękoma. Odległość działała na niekorzyść, dlatego kiedy sięgał po krótkofalówkę wiedział już co przekaże. – Cline do Valmount. Zmniejszam odległość do 13 metrów, tracę widoczność. Odbiór. – Poinformował kobietę, nie odkładając sprzętu do paska, a czekając na odpowiedź. Uszedł kilka kroków, rozglądając się i idąc na ukos w kierunku porucznik, kiedy potknął się i omal nie wypierdzieli jak długi. Siarczyste przekleństwo poleciało w pustą przestrzeń trochę ciszej niż zamierzał, ponieważ wzrok stosunkowo szybko uzyskał wgląd na resztę sytuacji. Ponownie podniósł krótkofalówkę do ust: - Frania, mam tu spore cmentarzysko. Trupy w różnym stanie rozkładu, w szarych mundurach Trzynastki. Odbiór. – Zmarszczył brwi i przystanął, pewniej ujmując broń w dłoni. Wolał być przygotowanym na to, iż jakiś padlinożerca czai się tutaj, aby skorzystać ze świeżego mięska. Przykucnął przy najbliższym turpie, aby ocenić go spojrzeniem w jakim jest stadium rozkładu: albo raczej czy ten najbliżej jest w wystarczająco dobrym stanie, aby mógł ocenić co go usiekło. I w tym momencie ubodła go bolesna myśl, ze mógłby chociaż zabrać maseczkę do twarzy, aby się jakimś świństwem nie zarazić. Tchnięty ostrożnością podniósł się, aby nie wdychać naparów i trącił butem zdechlaka, jakby to mogło mu pomóc w poszukiwaniach. Podniósł głowę i spojrzał w kierunku Valmount, która była całkiem wyraźną sylwetką.
|
| | | Wiek : 28 Zawód : porucznik (oficer) Przy sobie : broń palna, pozwolenie na broń, paczka papierosów, zapalniczka, telefon, leki przeciwbólowe, minilaser do cięcia metalu, legitymacja wojskowa Obrażenia : świeżo wyleczona ze złamania ręka (przy wykręcaniu do tyłu boli),
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Wto Mar 25, 2014 3:44 pm | |
| Podniosła krótkofalówkę do ust. Pewnie za chwilę sama przywołałaby towarzyszy bliżej, bo przestawała ich widzieć. Tak samo rzecz miała się z poduszkowcem. Niby wielka maszyna, ale przestała wiedzieć jej zarys. -Zmniejsz do 10. Velasques ty to samo. Odbiór. Na razie wokół było cicho. Wydawało jej się za cicho. Słyszała tylko kroki towarzyszących jej mężczyzn po obu stronach. Zwolniła, patrząc się w ciemność i czekając aż zobaczy zarys, któregoś z facetów. Nagle poczuła, że wlazła w coś... mokrego? Na pewno o jakiejś dziwnie maziowatej, kleistej substancji. Wpierw pomyślała, że może zaczyna się tu jakieś bagno, ale jak ogarnęła co to jest... Przez moment poczuła jak śniadanie chce jej się przypomnieć. Zdusiła odruch wymiotny. Wlazła w trzewia jakiegoś rozkładającego się trupa. Skąd... Skąd tu kurwa trup. Ja pierdole. Cofnęła się, żeby wytrzepać but i powycierać go o trawę i oblazła zdechlaka, żeby kawałek dalej dojrzeć kolejną, niewyraźną część ciała. Lekko się wzdrygnęła, gdy usłyszała głos Richarda w krótkofalówce. -Kurwa widzę.-mruknęła do urządzenia.-Wracamy do obozu. Nie będziemy się pchać przez ten cmentarz. Zmniejszajcie odległość do mnie. Odbiór. Odwróciła się, by zacząć robić niewielkie kroki w kierunku obozowiska, jednocześnie rozglądając się na boki i trzymając krótkofalówkę przy uchu. |
| | | Wiek : 26 lat Zawód : Uciekinier Przy sobie : mapa podziemnych tuneli, broń palna, zapalniczka, telefon komórkowy, dwa magazynki z piętnastoma nabojami.
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Wto Mar 25, 2014 4:32 pm | |
| Wieczór nadszedł szybko, co nie sprzyjało wykonywaniu zadaniu. Na szczęście niebo było jasne, więc rozkładanie namiotów, jeśli tylko wiedziało się jak to zrobić, nie sprawiało aż tak wielkiego problemu, co nie zmieniało faktu, że wolałby to jak najszybciej zakończyć. Javier znajdował się z tyłu jednego namiotów, gdy doszły go niepokojące dźwięki, których nie mógł wydać człowiek. Wychylił się ostrożnie ze swojego prowizorycznego, przypadkowego 'ukrycia', obserwując miejsca w których znajdowali się Wollner i Argent. Oczywiście stworzenie zaczęło zbliżać się w ich kierunku, wydając nieprzyjemne dźwięki z pyska. Hughes nie chciał celować na oślep, widząc w ciemności jedynie błysk złowieszczych oczu zmiecha, jednak przygotowany na każdą ewentualność wyjął zza paska broń, próbując zorientować się w dokładnym położeniu dwóch pozostałych mężczyzn. Wiedział, że musi zachować całkowity spokój, bo każdy nerwowy ruch może wywołać agresję zwierzęcia. Do głowy wpadła mu myśl, że przecież równie dobrze mogli zostać na pokładzie poduszkowca i przeczekać wszystko do rana. W końcu nikt z nich nie wiedział, co kryło się nocą w tych okolicach, jednak rozkaz dowódcy był nie do podważenia. Teraz pozostało jedynie stawić czoła nowej sytuacji. |
| | | Wiek : 31 Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15), Znaki szczególne : kilkudniowy zarost. Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Wto Mar 25, 2014 5:10 pm | |
| Nagle wszystko zaczęło się walić niczym domek z kart. W jednej chwili Blaise kończył pomagać przy obozowisku, w drugiej usłyszał podniesiony głos Catrice, a niemalże w tym samym momencie przez krótkofalówkę skontaktował się z nim Tobias. Argent zaklął pod nosem, ale nie miał zbyt wiele czasu do rozmyślań, bo oto usłyszał dziwne warczenie, a w okolicach namiotów pojawiło się zwierzę, o którym wcześniej próbowała poinformować ich panna Tudor. Szarówka dookoła uniemożliwiła mu dokładne przyjrzenie się zmiechowi, ale sądząc po odgłosach, miał do czynienia z czymś sporym. Jeśli nie trafi, może to tylko niepotrzebnie rozjuszyć. Blaise rozejrzał się, próbując zlokalizować Jamesa i Javiera, a potem szeptem zwrócił się do tego pierwszego. - Łap za noktowizor i w razie czego zastrzel to cholerstwo - rozkazał stanowczo - A my postaramy się go przegonić. Skinął Hughesowi, który znajdował się po jego prawej stronie, dając mu znać jak chce przepłoszyć zwierzę. Wyciągnął pistolet przed siebie, ale nie zamierzał strzelić. Przykucnął i chwycił z ziemi pierwszy lepszy kamień, którym po chwili cisnął kilka metrów przed siebie, celując w obszar po prawej stronie zmiecha. Miał nadzieję, że stworzenie przestraszy się i odbiegnie w lewo, ale gdyby zaczęło szarżować na nich, Wollner wiedział, co robić. - Terodi, odbiór - przystawił krótkofalówkę do ust - Zostańcie na miejscach, mamy zmiecha w obozie. Próbujemy go wypłoszyć w inną stronę, niż poszliście, ale w razie czego miej się na baczności. Pomyślał o Francesce, którą niewątpliwie należało poinformować o sytuacji. - Valmount, mamy tu dzikiego zwierzaka. Może być ich więcej, uważajcie. Spokojnie, Argent, to tylko jeden wilczur. Ale jak tu być spokojnym, gdy z ciemności wpatrują się w ciebie błyszczące ślepia? |
| | | Wiek : 31 lat Zawód : Hacker-informatyk-szpieg i płatny morderca Coin Przy sobie : Przy sobie: broń palna, nóż, latarka, scyzoryk, lokalizator, jedzonko, butelka wody| W plecaku: śpiwór, krótkofalówka, butelka wody, reszta jedzonka, baterie
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Wto Mar 25, 2014 5:53 pm | |
| Tulio nie odzywał się. Nadejście kobiety, która usiadła pomiedzy nim, a Cline'em sprawiła, że Velazquez stracił ochotę na podejmowanie rozmowy. Całą podróż obserwował co się dzieje za oknem. Gdy w końcu dotarli na miejsce dostał rozkaz ruszenia z Cline'em i kobietą w poszukiwaniu jakichkolwiek znaków po poduszkowcu Beta, który po drodze się zagubił. Milusio. Tulio zignorował fakt, że dowódca misji nie wymówił poprawnie jego nazwiska. Tak samo Francesca. Miał ciekawsze zajęcia niż ciągłe poprawianie dwójki ludzi. Widok znajomych okolic przypomniał mężczyźnie o wydarzeniach z Trzynastki. Zaraza. Gasnące oczy Susan. Małej, kruchej Susan, która kochała swojego tatusia bardzo mocno i czekała z niecierpliwością na każdy jego powrót z misji. Malutka Susy, która uwielbiała słuchać opowiadań na dobranoc. Tulio nigdy nie zapomni nocy, kiedy młode serce jego córki przestało bić. On nie zachorował. On przeżył. Musiał nieść brzemię utraty żony i córki. Musiał żyć z dręczącymi go obrazkami rozrywanego ciała żony i słabnącego organizmu córeczki. Nie miał wyboru. Kiedy ostatni raz widział się z Richardem? W sumie, właściwie... to chyba jeszcze za czasów kiedy Tulio był w Czwórce, czyli dobre kilka lat. No chyba, że się widzieli w Trzynastce co było wątpliwe. Szedł w milczeniu. Milczał nawet wtedy, gdy widział mnóstwo trupów przed sobą. Miał tylko nadzieję nie ujrzeć wśród nich ciała Susan. Choćby to miało być złudzenie optyczne. Nie chciał ujrzeć małej twarzyczki z blond włosami. Trzymał swoją krótkofalówkę, ale przez dłuższy czas nie reagował. - Ktoś chce nowe wnętrza w domu? Oferujemy hit sezonu. Dywanik w kolorze zgniłego trupa. Dodatkowo oferujemy żywe, a raczej nieżywe arcydzieła. Trup trupem się ścieli. - Mruknął przez krótkofalówkę poważnym tonem głosu. On wcale nie żartował. Nie miał nawet zamiaru. Po prostu czarny humorek nikogo jeszcze nie zabił. Chyba. |
| | | Wiek : 20 Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca] Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator, Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku Obrażenia : -
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Wto Mar 25, 2014 8:52 pm | |
| Obserwowała, jak zmiech przemieszcza się szybko, zaalarmowany jej głosem. Mogła milczeć i jedynie wzrokiem wskazać komuś niebezpieczeństwo. Problem leżał jednak w tym, że była sama, a reszta wykonywała przydzielone im zadania. Szlag. Wiedziona instynktem, obróciła się lekko i napotkała ślepia drugiego stworzenia, które patrzyło na nią. Nie uniosła broni, jeszcze nie. Odnalazła nóż, zabrany z siedziby i zacisnęła jedną dłoń na rękojeści, gotowa wyszarpnąć go zza paska i zaatakować stwora. No, chyba że ten zaatakuje pierwszy. Mogła strzelać, mogła rzucić nożem. Ciężka decyzja, prawda? |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Wto Mar 25, 2014 9:32 pm | |
| Richard niewiele mógł dostrzec w półmroku; zaścielające wrzosowisko ciała nie były już pierwszej świeżości. Wyglądało też na to, że między ich obrażeniami istniały spore rozbieżności - w czaszkach i klatkach piersiowych niektórych ziały spore dziury (ale znów - nie można było mieć pewności, czy nie wypadły samoistnie w czasie rozkładu), inne wyglądały jak ofiary pożaru, jeszcze inne wyglądały całkiem normalnie, nie licząc oczywiście tego, że były martwe.
Tymczasem przebywający w obozowisku zmiech stawał się coraz bardziej nerwowy. Rozdrażniał go szum krótkofalówek i dobiegające z nich głosy, a kiedy Blaise rzucił w jego stronę kamieniem, początkowo faktycznie uskoczył w lewo, po to by w następnej chwili... rzucić się prosto na mężczyznę. Jednym skokiem zniwelował dzielącą ich odległość, po czym wykonał kolejny, zapewne mający na celu powalić go na ziemię.
Zwierzę znajdujące się przy poduszkowcu wydawało się znacznie bardziej spokojne, a może po prostu nikt jeszcze go nie sprowokował - w każdym razie na chwilę obecną po prostu obserwowało Catrice, błyskając żółtymi ślepiami i powarkując od czasu do czasu.
James, Javier, Blaise - od tego, co zrobicie teraz, będą zależały następne sekundy.
|
| | | Wiek : 31 Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15), Znaki szczególne : kilkudniowy zarost. Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Wto Mar 25, 2014 9:41 pm | |
| Warczenie przybierało na sile, ślepia były coraz bliżej i błyskały coraz groźniej. Blaise pozostawał czujny, wojskowe przeszkolenie nie poszło w las i zachowując zimną krew, starał się też zachować zdrowie i życie. Obserwował przeciwnika, wyczuwając, gdzie znajdują się Javier i Jamesa. Nie chodziło o to, że chciał się dla nich poświęcić, ale był cholernym dowódcą ich małego oddziału, musiał mieć na uwadze dobro swoich towarzyszy. Szum krótkofalówek widocznie tylko zdenerwował zmiecha, a tego już Argent nie przemyślał. Zachował się nieodpowiedzialnie i musiał za to zapłacić. Dlatego też, gdy zwierze wykonało pierwszy skok, nie wahał się, natychmiast wystrzelił w jego stronę dwa razy, celując w to, co widział, czyli między jego oczy. Odruchowo też uskoczył na bok, dając znać swoim towarzyszom, gdzie się znajduje i wystawiając im stworzenie na linię ognia. Miał nadzieję, że umiejętności ich nie zawiodą.
|
| | | Wiek : 26 lat Zawód : Uciekinier Przy sobie : mapa podziemnych tuneli, broń palna, zapalniczka, telefon komórkowy, dwa magazynki z piętnastoma nabojami.
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Wto Mar 25, 2014 10:22 pm | |
| Wszystko działo się na tyle szybko, że Javier mógł jedynie dostrzec błyszczące oczy zwierzęcia, które chwilę później wzleciały z pierwszym susem. Następnie dało się słyszeć dwa strzały, które zakłóciły ciszę, jaka względnie panowała na wrzosowisku. Teraz z pewnością wszystko, co żyje w okolicy, będzie wiedziało o ich obecności. Dlatego początkowo nie chciał strzelać do zmiecha, pomijając fakt, że prawie go nie widział. Dostrzegł jak Blaise odskakuje na bok, po tym jak zwierzę zaczęło się zbliżać. Nie tracąc go z oczu, postanowił rzucić się w jego stronę i odciągnąć mocnym szarpnięciem, łapiąc za mundur. -Wollner, strzelaj! -wrzasnął do trzeciego mężczyzny w międzyczasie. Mógł mieć jedynie nadzieję, że wraz z Argentem odsunął się na tyle, by stworzyć czystą sytuację strzału, o ile taka była możliwa. W końcu najgorsze byłoby to, gdyby ktoś z trójki wzajemnie się postrzelił. Może właśnie dlatego stwierdził, że odciągnięcie dowódcy z linii strzału będzie rozsądnym wyjściem. |
| | | Wiek : 32 Zawód : Żołnierz Przy sobie : noktowizor, tabletki do uzdatniania wody, broń palna, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, para kastetów
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Wto Mar 25, 2014 10:32 pm | |
| Patrzenie przez noktowizor niewiele dało, w każdym bądź razie nie wtedy, gdy Blaise postąpił w taki a nie inny sposób prowokując bestię. Zakląłem, widząc jak ta rzuca się w stronę mężczyzny i pośpiesznie wyszarpnąłem odbezpieczony jakiś czas temu pistolet. Nie celowałem, nie dokładnie, stawiając sobie na celu jedynie trafienie w bestię, nie dokładnie w jakiś punkt jego ciała. Zadziałał odruch wyćwiczony podczas wieloletnich ćwiczeń w Trzynastce, gdy tylko usłyszałem krzyk Hughesa mój palec zacisnął się na spuście. Wystrzeliłem dwa razy, nie chcąc marnować całego magazynku, mając nadzieję, że bestia padnie, a jeśli nie, to chociaż zawróci w moją stronę, zwabiona hukiem. Wtedy zarówno Javier jak i Blaise będą mieli możliwość na ja jakąkolwiek reakcje. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Wto Mar 25, 2014 10:45 pm | |
| Pierwszy z pocisków Blaise'a spudłował, ale drugi trafił zmiecha prosto w oko. Bestia zawyła dziko, spadając na cztery łapy i zaledwie o milimetry omijając pazurami nogę dowódcy, w ostatniej chwili odciągniętego na bok. Kule wystrzelone przez Jamesa trafiły zwierzę w lewy bok, żadna nie okazała się jednak śmiertelna; stworzenie zachwiało się na kilka sekund, po czym zataczając się i obficie krwawiąc, pomknęło w kierunku lasu... wpadając prosto na Tobiasa i jego towarzyszki. Zamroczone bólem i wystraszone, nie zwracało uwagi na przeszkody - napotkawszy na swojej drodze Morraine, powaliło ją na ziemię, po czym wydało ostatni skowyt i padło martwe, przygniatając dziewczynę do ziemi i zostawiając na prawej stronie jej klatki piersiowej trzy średnio głębokie rany po pazurach, które natychmiast zaczęły krwawić.
Strzały wypłoszyły też drugiego zmiecha, który zawarczał ostatni raz i zniknął w wysokiej trawie, zostawiając Catrice samą. |
| | | Wiek : 31 lat Zawód : Doradca od. Bezpieczeństwa Publicznego Przy sobie : PRZY SOBIE: broń palna, paczka papierosów, zapalniczka, , W PLECAKU:butelka wody, śpiwór, latarka, lokalizator
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko Wto Mar 25, 2014 11:28 pm | |
| -Nie, nie wracamy– nie zmieniałem zdania, słuchałem się poleceń, a one były jasne. Zostać. Po prostu. Gdzieś po drodze wyłapałem wzmiankę o prawdopodobnym zagrożeniu, więc świadomość, że na wrzosowisku jest jeszcze niebezpieczniej pozwoliła, abym ciemny i nieprzyjemny las uznał za kryjówkę, względną, ale jednak. Oparłem się o drzewo. Uważałem. Chyba powinienem „mieć się na baczności”. Ale o tym nie musiał mi mówić, tak samo jak o zmiechu, bo chyba jednak wolałbym się tym nie martwić, a raczej nie mieć na głowie dwóch kłopotów na raz. Po pierwsze – drewno. Samo się tak pięknie nie ułożyło. Po drugie – obóz. W każdej chwili stworzenie może ruszyć prosto na nas, ale wątpiłem, żebym mógł mieć takiego pecha lub po prostu błagałem los o to, abym nie miał. Dlatego zważyłem broń w dłoni, pozwoliłem dodać sobie trochę odwagi jakąś mierną otuchą, która jedynie potwierdziła mnie w świadomości, że kompletnie nie nadaję się do sytuacji stresowych, nie, w ogóle. Wiadomość z pierwszej ręki, czyli ode mnie. A dziś na obiad, na srebrnej tacy, panie zmiechu? Załoga Alfy, o ile kilku żołnierzy i grupkę niezorganizowanych ludzi plus mnie można określić takim zaszczytnym mianem. Dziś przeżyję, a jeśli nie, to moja matka nie będzie płakać. Ha, bo nie żyje. Czarny humor powraca z swojej najczystszej postaci. Witamy u bram świadomości, dziś cię wpuszczę, bo to może być ostatni dzień mojego życia, rozgość się. Ale nie spodziewałem się, że będzie ci dane pomieszkiwać w niej tak krótko. Jaka szkoda. Na moment przyległem do któregoś z drzew, aby chwilę potem oderwać się od niego i rzucić w kierunku zwierzęcia (co, nie dlaczego ja to robię, umrę, przepadnę, zginę) oraz kobiety, którą przygniótł. O ile żyła, to znaczy, taką miałem nadzieję, nie żeby coś, tylko nie wiem, dlaczego zrobiłem to z taką pasją. Jedna krótka myśl. Zdążyłem się zbesztać i ocenić sytuację na tyle szybko, aby rzucić do krótkofalówki: -Pomyliłeś strony, Argent? Ślę ci pozdrowienia znad umierającego człowieka, xoxo, rusz dupę. Nie była umierająca, sprawdziłem puls, tyle zdążyłem zrobić, zanim panika całkowicie mnie nie sparaliżowała, bo przez krótką chwilę klęczałem nad zwierzęciem bez ruchu zastanawiając się nad tym, jak smakuje bakłażan. Chyba nie smakuje w ogóle. Tak jak widok rannego, nic się nie czuje. Ale to żadna nowość, nic fascynującego czy obrzydliwego, naturalny proces. -Słyszysz mnie? – nie zapytałem, czy w porządku, czy coś ją boli, bo jasna sprawa, że napierdalało w ponad pięćdziesięciu procentach, ale nie wspomniałem o tym na głos, choć miałem ochotę się upewnić. Głupi urzędniczy nawyk zadawania pytań – Koleżanka, której nazwiska nie znam, może mi pomóc – mruknąłem, chyba złośliwie, kiedy starałem się podnieść, zepchnąć zwierze z dziewczyny, zwracając się do Cilii rzecz jasna. Chyba ich nie odróżniałem. Lowell to która? Loem to która? Nie, nie obchodzi mnie to, dopóki nie będę musiał zjawić się na pogrzebie. Taka przypadłość, bywa.
|
| | |
| Temat: Re: [Alfa] Wrzosowisko | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|