IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Sala segregacji

 

 Sala segregacji

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala segregacji Empty
PisanieTemat: Sala segregacji   Sala segregacji EmptySro Paź 23, 2013 2:21 am



Sala, do której w pierwszej kolejności trafiają przyjęci do szpitala pacjenci. To tutaj robi im się podstawowy zestaw badań, stawia wstępne diagnozy i zaleca dalsze leczenie w innych częściach budynku.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jackson Blomwell
Jackson Blomwell
https://panem.forumpl.net/t2040-jackson-blomwell
https://panem.forumpl.net/t1030-jackson
https://panem.forumpl.net/t1301-jackson-blomwell
https://panem.forumpl.net/t1026-better-forget-it
https://panem.forumpl.net/t1029-jackson
Wiek : 20
Zawód : były żołnierz, łącznik w Kolczatce
Przy sobie : broń palna, kapsułka z wyciągiem z łykołaków

Sala segregacji Empty
PisanieTemat: Re: Sala segregacji   Sala segregacji EmptySro Paź 23, 2013 5:27 pm

/Główny Most (ruina ^^)
*** tydzień wcześniej ***
Strzały, huk, ból, upadek na kolana. Świat zawirował, kiedy Jackson tracił coraz więcej krwi. Odruch wymiotny wstrząsnął jego ciałem, a chwilę potem zwymiotował niewielką ilością alkoholu, który wypił.
Kurwakurwakurwa, po jaką cholerę pakowałem się na ten pieprzony bankiet?! - klął w myślach, bo wypowiadanie nawet pojedynczych słów przychodziło mu z ogromnym trudem. Brnął do przodu na kolanach, zdzierając dłonie i kolana o beton. W końcu padł na brzuch, a z jego gardła wydobył się jęk bólu. Ciemne plamy przed oczami nie były najlepszym objawem.
Słyszę głosy...
A jednak nie urojone. Hymn Panem zabrzmiał nieoczekiwanie, Igrzyska skończyły się tak nagle, że mężczyzna nie miał nawet okazji przeanalizować tego, co się działo. Chwilę później mostem wstrząsnął wybuch, a on sam runął do wody razem z fragmentami konstrukcji. Zimna woda na chwilę wyłączyła odczuwanie bólu. Na tyle, że mógł dostrzec niedaleko Nymirę i spróbować do niej podpłynąć. Niestety szybko zniknęła z pola widzenia. Cudem dopłynął do brzegu, gdzie wreszcie ją znalazł. Nie wiedział, dlaczego tak mu na tym zależało. Potwornie bolała go głowa... Zupełnie, jakby czymś oberwał.
Dlaczego musiałaś mieszać się do mojego życia? - zapytał z nutą rozpaczy w wewnętrznym głosie, a kiedy tylko wniesiono go do karetki, świat zasnuły ciemności, a jego umysł rozpłynął sięw błogiej nicości.
*** tydzień później, marzec ***
Ten stan trwał już siedem dni. Codziennie wracało jakieś wspomnienie. Kiedyś powiedział, że dobrze byłoby zapomnień. Ale też zapomnieć o bólu. Nie pamiętał dokładnie rebelii, ale odczuwał w związku z nią jakiś niepokój... Doskonale widział ostatnie chwile swojego oddziału. Wiedział, że kiedy był młodszy, zabił kogoś... Ale kogo? Kiedy?
I najważniejsze, gdyby nie lekarze, którzy łaskawie poinformowali go o wybuchu na moście, byłby święcie przekonany, że rana na brzuchu i znikające siniaki są pamiątką pijackiego wybryku. Ale żeby jakiś bankiet? Koniec Igrzysk? Strzelanina? ZAMACH? O nie, tego było za wiele. Potrzebował kilku dni, żeby przyswoić te informacje. Walczył o odzyskanie wspomnień, ale pozostawały jak zasłonięte czarną kurtyną. Zupełnie jakby jego pamięć zamieniła się teraz w ser szwajcarski, przy czym siedem dni sprzed tygodnia stanowiły odkrojony plaster. Nie było ich.
Pojawił się jeszcze inny problem. Problem w osobie leżącej łóżko dalej Sonei Hastings. Przez kilka dni nie odezwał się do niej słowem. Tak było i tego ranka. Do momentu, w którym wziął do ręki telefon, a w jego głowie ukazał się inny obraz. Blondynka, przyjaciółka... Jasmine, wszystko w porządku? - napisał i wysłał błyskawicznie. Jak mógł o niej zapomnieć? Jasne, tak samo jak o połowie swego życia.
- Musisz tu leżeć? - zapytał z przekąsem Jack, przewracając oczami.
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Sala segregacji Empty
PisanieTemat: Re: Sala segregacji   Sala segregacji EmptySro Paź 23, 2013 7:38 pm

// Ruiny Moon River [*]

,,Strzały. Wszędzie strzały. Krzyki, ból, strach, a potem cisza. Głos Logana, dziwnie bladego, co dostrzegłam nawet pomimo oszałamiającego bólu. Zamarłam, oszołomiona, a potem błyskawicznie odnalazłam wciąż zraniony wzrok Mathiasa.
-Katy- powiedziałam, i w tym samym momencie most runął. Uderzenie w beton, woda, woda zalewająca wszystko, ciągnąca mnie w dół i ściskająca za szyję w nienawistnym szale, czyjś mocny uścisk, a potem już tylko krzyk pędzącej po mnie karetki.
-Casper!- wrzeszczałam, szarpiąc się w rękach ratowników.- Mathias!
-Jest w szoku...
-Pani Hastings, słyszy mnie pani?..
-Niech się pani uspokoi...
-Sarah, środek uspokajający!
-Podaję!
A potem już cisza, miękka cisza, nie ma niczego... Nie żyję?''

Obudziłam się, wciągając do płuc łapczywy haust powietrza. Wyrwana z koszmaru poderwałam się gwałtownie do pozycji siedzącej, a rwący ból każdego skrawka ciała przypomniał mi, że nie była to najlepsza z moich decyzji. Cicho sycząc z bólu, powoli ponownie ułożyłam się na odleżałych już poduszkach przesiąkniętych zapachem chemii i tanich środków odkażających. Szpital w Dzielnicy Rebeliantów, to tu obudziłam się zaraz po trwającej kilka dobrych godzin operacji. Byłam cała obandażowana i obklejona plastrami, więc kiedy posunęli mi pod nos lustro, nie poznałam własnego odbicia. Powiedzieli, że mam złamaną ręką i zwichniętą kostkę, dość poważnie, ale już zdążyli wszystko naprawić. Wszystko będzie dobrze, panno Hastings, powtarzali z tymi typowymi dla lekarzych uspokajającymi uśmieszkami samozadowolenia. Wszystko będzie dobrze, tak, jak dawniej.
Nic nigdy nie miało być już tak, jak dawniej, ale tego nie chciałam im mówić.
Do dna rozpaczy doprowadzić mogłaby mnie już tylko wizyta psychologa.
W krótkich chwilach świadomości, kiedy poziom środków przeciwbólowych w mojej krwi nieco spadał, próbowałam wypytywać pielęgniarki o tych z Kwartału. Pytałam, co się z nimi stało, gdzie wylądowali, co zaplanowała Pani Prezydent. Odpowiadały mi tylko ich wyrozumiałe, pobłażliwe spojrzenia i większe dawki leków wstrzykiwanych prosto do żyły.
-Niech się pani nie martwi, panno Hastings- słyszałam już w stanie półprzytomności, kiedy walczyłam o utrzymanie się na powierzchni świadomości.- Nic pani nie grozi. Brud nie zobaczy już światła słonecznego, przysięgam.
Przegrywałam walkę i odpływałam, żeby potem płakać przez sen.
Teraz było już nieco lepiej. Zniknęła większość bandaży i plastrów, pozostał gips i stabilizator kostki. Miałam nadzieję, że pozwolą mi odejść z tego cholernego miejsca, które pachniało śmiercią i przypominało mi o tym, co wisiało nad głowami Casa i Mathiasa. A ja leżałam bezsilnie, podpięta do kroplówki jak roślinka, niezdolna im pomóc w jakikolwiek sposób.
Nienawidziłam szpitala.
A najbardziej ze wszystkiego na świecie nienawidziłam siebie samej.
-Musisz tu leżeć?
-Nie, Blomwell, do cholery, nie muszę, ale Twój widok i towarzystwo są dla mnie tak cenne, że nie mogłabym się tak po prostu pozbawić takiej okazji radowania się Twoją osobą.- Warknęłam w odpowiedzi, nawet nie odwracając głowy. Nie wiem, kto postanowił mnie położyć koło prawdopodobniej najbardziej irytującej osoby na całej ziemi, ale przysięgłam sobie w duchu, że mi za to zapłaci.
-Mówiłam Ci, że tak skończysz. Ale Ty zawsze się pchasz tam, gdzie Cię nie chcą, co?- Dodałam po chwili, mrużąc oczy i poprawiając się nieco na łóżku. Może nawet lepiej, że Jackson tu był? Chociaż na chwilę odwracał moją uwagę od Mathiasa i mojego brata, znajdujących się teraz gdzieś w więzieniu i być może oczekujących na egzekucję.
Przez Coin przeze mnie.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jackson Blomwell
Jackson Blomwell
https://panem.forumpl.net/t2040-jackson-blomwell
https://panem.forumpl.net/t1030-jackson
https://panem.forumpl.net/t1301-jackson-blomwell
https://panem.forumpl.net/t1026-better-forget-it
https://panem.forumpl.net/t1029-jackson
Wiek : 20
Zawód : były żołnierz, łącznik w Kolczatce
Przy sobie : broń palna, kapsułka z wyciągiem z łykołaków

Sala segregacji Empty
PisanieTemat: Re: Sala segregacji   Sala segregacji EmptySro Paź 23, 2013 7:48 pm

Pokazał jej środkowy palec, także nie podnosząc na nią wzroku. Przekręcił się na bok, obracając się plecami do kobiety.
- Siedem dni za długo w twoim towarzystwie. Cenna lekcja jak cholera - odpowiedział, prychając. Miał dosyć jej żałosnego widoku. Nie chciał się kłócić, które skończyło gorzej, ale on mógł przynajmniej chodzić o własnych siłach, chociaż schudł parę kilo i trochę bolały go jeszcze miejsca po szwach. Złamany od uderzenia nos zdążył się zrosnąć, a blizna na brzuchu wyglądała całkiem nieźle...
Dlaczego nie mógł zapomnieć tego, czego tak bardzo nie chciał pamiętać, a musiał akurat...
- Mówiłam Ci, że tak skończysz. Ale Ty zawsze się pchasz tam, gdzie Cię nie chcą, co?
Teraz się wściekł. Zacisnął pięści i wziął kilka głębokich oddechów.
- Przynajmniej nie pamiętam twojej obitej mordki. Szkoda, już sobie zrekompensowałem - odciął się, poprawiając poduszkę. Ciągle czekał na odpowiedź od Jasmine, mając nadzieję, że nic jej się nie stało. Nie miał pojęcia, kiedy stała się dla niego na tyle ważna.
- Żądam izolatki - odezwał się do przechodzącej pielęgniarki, która i tym razem zignorowała jego żale. Przynajmniej nie uciekała, jak ta druga. - Dom wariatów - mruknął pod nosem. Marzył, żeby uwolnić się od byłej zwierzchniczki.
Powrót do góry Go down
the civilian
Nikola Tesla
Nikola Tesla
https://panem.forumpl.net/t3401-nikola-tesla
https://panem.forumpl.net/t3404-pan-tesla
https://panem.forumpl.net/t3403-nikola-tesla#54147
https://panem.forumpl.net/t3405-tesla
https://panem.forumpl.net/t829-nikola-tesla-i-eva-magnus
Zawód : Naukowiec

Sala segregacji Empty
PisanieTemat: Re: Sala segregacji   Sala segregacji EmptySro Paź 23, 2013 10:57 pm

//most na Moon River

Nikola ocknął się znienacka, przez dłuższą chwilę nie wiedząc, co jest grane. Nie mógł przypomnieć sobie wydarzeń ostatnich godzin. Ile czasu był nieprzytomny? Minutę? Godzinę? Dzień? Miesiąc? Rok? Gdzie jest Eva?
Uniósł nieco głowę i rozejrzał się po pomieszczeniu. Na pewno był w szpitalu. Co za odkrycie, bęcwale! Sala szpitalna. No, brawo! Dużo ludzi. Myśl, nie pitol! Kapitol. Co Ty nie powiesz?
- Sala segregacji – mruknął cicho.
Wtedy pojawił się ból w nodze, który sprawił, że Tesla zawył z bólu. Kątem oka dostrzegł pielęgniarkę i przywołał ją.
- Przepraszam najmocniej… Mój portfel… Na kartce jest numer mojej narzeczonej, Evy Magnus… Moglibyście ją powiadomić o tym, że tu jestem? To ważne, proszę…
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala segregacji Empty
PisanieTemat: Re: Sala segregacji   Sala segregacji EmptySro Paź 23, 2013 11:13 pm

Pielęgniarka uśmiechnęła się do Nikoli krzepiąco, chociaż wzrok miała nieco nieobecny.
- Tak, tak, zaraz ktoś się tym zajmie, oczywiście - powiedziała, kładąc mężczyźnie dłoń na ramieniu w uspokajającym geście. Jednocześnie wyjęła z szafki napełnioną strzykawkę i podała mu środek przeciwbólowy. - A to powinno pomóc na nogę - wyjaśniła, posłała mu jeszcze jeden uśmiech i odeszła w kierunku korytarza.
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Sala segregacji Empty
PisanieTemat: Re: Sala segregacji   Sala segregacji EmptyCzw Paź 24, 2013 7:21 pm

-Siedem dni za długo w twoim towarzystwie. Cenna lekcja jak cholera.
Wydęłam wargi, z czymś na kształt rozbawienia zauważając, że Jackson odwrócił się do mnie plecami, wcześniej pokazując środkowy palec. To jeszcze dzieciak. Mimo wszystkiego, co przeszedł, to tylko głupi dzieciak, który potrzebuje rodziny, ale ja nie zamierzam mu jej dać. Siedem dni. Właściwie to cztery, jeśli chodzi o czynny udział mojego życia w jego jestestwie. Przez trzy pierwsze doby naprzemiennie zasypiałam z bólu lub od podanych leków przeciwbólowych, a nieliczne chwile, w których odzyskiwałam świadomość, sprawiały mi ból znacznie gorszy od fizycznego. Przez trzy dni mogłam spokojnie żeglować po bezkresnym, niezmąconym oceanie beznadziei, na który sam wypłynęłam tamtego dnia, którego zjawiłam się na tym pieprzonym bankiecie. Czasem zdarzały mi się spokojne godziny bez świadomości, ciche, ciemne i wolne od snów. Częściej jednak na marach płynęłam, a raczej próbowałam płynąć, podczas gdy masy czarnej, lodowatej wody szarpały za ubranie i ciągnęły w dół. Walczyłam z całych sił, łapiąc do płuc skąpe hausty powietrza i młócąc rękoma w próbie dopłynięcia do jakiejkolwiek przystani, ale byłam za słaba, wciąż za słaba, by utrzymać się na powierzchni. Przeważnie budził mnie mój własny, krótki, przerażony wrzask.
-Przynajmniej nie pamiętam twojej obitej mordki. Szkoda, już sobie zrekompensowałem.
-Ja za to Twoją pamiętam dokładnie w wydaniu obitym i codziennym, czego serdecznie sobie współczuję.- Mruknęłam tylko, wygodniej układając się na poduszkach. Najchętniej zwlekłabym się z tej cholernej leżanki i poczłapała do domu, nawet z niesprawną nogą i ręką, żeby tylko opuścić to miejsce i móc zacząć działać. Mathias, Casper. Casper, Mathias. Tylko te dwa imiona wciąż kazały mi się trzymać życia ze wszystkich sił, bo jeśli nawet nie mogłam już pomóc sobie, to może istniała możliwość pomocy im.
A ja musiałam spłacić ten dług.
-Żądam izolatki. Dom wariatów.
Nie mogłam powstrzymać złośliwego parsknięcia śmiechem. Wyglądało na to, że Los uwziął się nie tylko na mnie, ale również na niego.
Chyba zamierzałam z tego skorzystać.
-Nic z tego, Blomwell.- Odparłam krótko, poczuwając się w obowiązku reprezentowania pielęgniarki.- Możesz się buntować tak długo, jak chcesz, ale ja się stąd nie ruszam, i Ty też nie.
Odetchnęłam głębiej, a potem przymknęłam oczy, jednak sen uparcie nie chciał nadejść. W ciszy za to aż nazbyt chętnie przybywały natrętne myśli, więc zmusiłam się do powrotu do jawy i jedynej rzeczy, która je odstręczała.
Rozmowy z przeklętym Jacksonem.
-Widziałam z Tobą na moście jakąś dziewczynę. Ładna, rudowłosa, nie jestem pewna, czy pamiętasz. Czyżbyś zdołał jakimś potężnym czarem ucieleśnić marzenie o swojej własnej dziewczynie?- Zapytałam, wciąż uparcie nie spoglądając w jego stronę.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Sala segregacji Empty
PisanieTemat: Re: Sala segregacji   Sala segregacji EmptyCzw Paź 24, 2013 7:41 pm

W pomieszczeniu pojawił się wysoki mężczyzna, ubrany w biały, lekarski kitel i na pierwszy rzut oka niczym niewyróżniający się spośród pozostałego personelu szpitala. Przez kilka minut po prostu stał w drzwiach, leniwie opierając się o framugę i od niechcenia obserwując pacjentów, po czym rozpoczął obchód po sali, zatrzymując się przy niektórych łóżkach i sprawdzając wiszące na nich karty z wynikami. Kiedy znalazł się przy posłaniu, na którym leżał Jackson, nachylił się do przodu, udając, że sprawdza odczyt z aparatury. Jednocześnie wsunął pod poduszkę skrawek papieru, rzucił mężczyźnie spojrzenie, upewniając się, że to zauważył, a następnie jak gdyby nigdy nic uśmiechnął się krzepiąco do Sonei i powrócił do przerwanego zajęcia.

Na kartce, odręcznym charakterem pisma zapisano tylko jedną informację.


Jutro. Cave. 18.00.
Zapamiętaj i zniszcz.
K.
Powrót do góry Go down
the pariah
Jackson Blomwell
Jackson Blomwell
https://panem.forumpl.net/t2040-jackson-blomwell
https://panem.forumpl.net/t1030-jackson
https://panem.forumpl.net/t1301-jackson-blomwell
https://panem.forumpl.net/t1026-better-forget-it
https://panem.forumpl.net/t1029-jackson
Wiek : 20
Zawód : były żołnierz, łącznik w Kolczatce
Przy sobie : broń palna, kapsułka z wyciągiem z łykołaków

Sala segregacji Empty
PisanieTemat: Re: Sala segregacji   Sala segregacji EmptyPią Paź 25, 2013 8:13 pm

Czy jej sprawiało jakąś chorą satysfakcję doprowadzanie go do szału?! Miał dosyć. Nie żartował z tą izolatką, był już się o to wykłócać, ale nic nie zdziałał. Ofiary, zima, przepełnienie. Krótko mówiąc, był skazany na towarzystwo kilkorga obcych ludzi. W tym Sonei Hasting. Nawet nie było mu jej żal. Nawet, kiedy słyszał jęki bólu czy gorączkowe pytania o bliskich.
Nie ma bliskich, nie ma kłopotu, co nie, Hastings? - myślał sobie wtedy, odczuwając niezdrową satysfakcję. A potem przypominał sobie o dziurze w pamięci i z znów wpadał w gniew. Cud, że nie zaczęli mu jeszcze podawać środków uspokajających.
- O nie, ja nie będę tu gnić. Niedługo mnie wypiszą, nie każą mi ginąć w męczarniach - powiedział, nadal wgapiając się w ścianę. Podobała mu się znacznie bardziej od jej twarzy. Tę drugą widział za dużo razy w życiu.
Cisza. Błogi spokój, przerywany tylko stukotem chodaków pielęgniarek. Jak dobrze... Tęsknił za swoim zacisznym mieszkankiem i strychem, który mógł demolować do woli, bo był już wystarczająco zdemolowany i nikt nie zauważyłby różnicy. Oczywiście, jeśli ktoś by go w ogóle odwiedzał. Ostatnio odstraszał nawet hydraulików i speców od anten. Potrzebował spokoju i swego zwykłego, pedantycznego porządku. W wojsku zawsze to jego prycza była pościelona najdokładniej, nawet sznurówki w butach zwisały po każdej ze stron na jednakową długość. Chore, ale zrodziło się właśnie po wyjściu z bidula.
I kolejne słowa, które o mało nie doprowadziły go do szaleństwa.
- Widziałam z Tobą na moście jakąś dziewczynę. Ładna, rudowłosa, nie jestem pewna, czy pamiętasz. Czyżbyś zdołał jakimś potężnym czarem ucieleśnić marzenie o swojej własnej dziewczynie?
Mówili o tej rudej. O jakiejś siostrze. Ale... Kopnęła go właśnie w czuły punkt, bo strasznie irytował się, że nie może przypomnieć sobie całego tygodnia. Nie tylko godzin, SIEDMIU DNI!
- Ty powinnaś znaleźć sobie faceta. Strasznie nerwowa jesteś, może by pomogło - odburknął, błagając ją w myślach, żeby się zamknęła i przestała pieprzyć o rudowłosej siostrze. Miał dość wmawiania mu czegoś, co nie było prawdą! Czy oni się wszyscy uwzięli, żeby weprzeć mu coś takiego? Westchnął teatralnie. I został uratowany, bo na salę wszedł lekarz, przerywając tę arcyciekawą wymianę zdań. Lekko naruszył jego prywatną przestrzeń, ale Jack pozostał niewzruszony. Coś wylądowało pod poduszką, nastąpiła krótka wymiana znaczących spojrzeń i chłopak już pomyślał, że otrzymał upragniony wypis. Tylko czemu w tajemnicy? Skinął głową, nie odprowadzając nawet lekarza wzrokiem do drzwi. Następnie wyciągnął papierek i rozwinął go.
Jutro. Cave. 18.00.
Zapamiętaj i zniszcz.
K.

Po pierwsze, nie przypominał sobie... Dobre Blomwell, dobre! Zabawne! Mniejsza. Nie uważał, żeby znał jakiegoś K. Po drugie, nie miał pojęcia, kto mógłby wzywać go na spotkanie. Zdecydował się jednak przyjść. Kto wie, czy nie wplątał się w coś w ciągu tamtego tygodnia.
Wszystko, byle wyrwać się z tej przeklętej umieralni.
Spojrzał przez ramię na kobietę leżącą na łóżku obok.
- Wariatkowo - dodał bardziej do siebie, niż do niej.
Powrót do góry Go down
the civilian
Sonea Hastings
Sonea Hastings
https://panem.forumpl.net/t1975-sonea-hastings
https://panem.forumpl.net/t3571-heart-breaker-dream-maker
https://panem.forumpl.net/t3573-sonea-hastings#56065
https://panem.forumpl.net/t1166-she-will-be-loved
https://panem.forumpl.net/t3574-sonea#56066
Wiek : 21 lat
Zawód : trenuje rekrutów na żołnierzy
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, para kastetów
Znaki szczególne : tatuaż (kluczyk) na karku, złoty medalion na szyi, wojskowy chód
Obrażenia : częste bóle brzucha

Sala segregacji Empty
PisanieTemat: Re: Sala segregacji   Sala segregacji EmptySob Paź 26, 2013 1:53 pm

-O nie, ja nie będę tu gnić. Niedługo mnie wypiszą, nie każą mi ginąć w męczarniach.
Uśmiechnęłam się drwiąco, jednak odwrócony do mnie plecami Blomwell nie mógł tego zauważyć. Podejrzewałam, że to ja składałam się na większą część jego męczarni, jednak zupełnie mnie to nie interesowało. Tak chyba było sprawiedliwie, prawda? Istniało coś na kształt pojęcia karmy. To przez niego kiedyś nieomal wykopano mnie z jedynej pracy, jaką kiedykolwiek chciałam wykonywać, a teraz ja mogłam się mu odwdzięczyć, nawet w tak miernej postaci. W mojej pamięci wspomnienia szkolenia tego cholernego, zadufanego w sobie dupka wciąż były wyraźne i świeże. Pierwsze dni minęły względnie spokojnie. Dawałam mu szansę, obserwowałam tak samo, jak całą resztę żołnierzy. Piekło rozpoczęło się dopiero tego dnia, w którym mój wstępny raport sprawozdawczy dotarł do komisji wyżej. Wezwano go na rozmowę, jeszcze przed nią nawet uśmiechnął się do mnie na przywitanie. Kiedy zaś wrócił z gabinetu, dopiero się zaczęło. Ukradkowe spojrzenia niedowierzania i niechęci, dwuznaczne propozycje, pogardliwe komentarze i gwizdnięcia, kiedy mijałam rekrutów na korytarzu. Stosunkowo szybko dotarłam do sedna problemu i stosunkowo szybko załagodziłam plotki, które nie były prawdziwe nawet w jednej setnej procenta. Na szczęście znalazłam wielu przychylnych mi ludzi, którzy zacięcie bronili mojego honoru.
Zadra jednak pozostała.
Kiedy postanowiono wysłać go na front, ostrzegałam, jak to się skończy, ale nie chcieli mnie słuchać. A teraz ten dureń ze stresem powypadkowym i dziurami w pamięci jak kraterami na Księżycu leżał na łóżku obok mojego i zatruwał cenny tlen pozbawiony chemikaliów.
A niech Cię szlag trafi, Blomwell.
-Ty powinnaś znaleźć sobie faceta. Strasznie nerwowa jesteś, może by pomogło.
Poczułam lekkie ukłucie w okolicach sercach. Trafił w cholernie czuły punkt, o czym natychmiast przypomniały mi natrętne wspomnienia. Nie dałam się jednak wyprowadzić z równowagi, nie zamierzałam dać mu tej satysfakcji.
-A co, chciałbyś kandydować na to stanowisko, Blomwell?- Rzuciłam tylko nieco ostrzej, niż zamierzałam.- Muszę Cię zawieść, trochę się spóźniłeś. Ogłoszenie nieaktualne od dwóch miesięcy.
Mathias, przemknęło mi przez myśl wypowiedziane płaczliwym głosem imię. Musiałam go odzyskać. Musiał mi wybaczyć. I to było jedyna rzecz, o której potrafiłam w tamtej chwili myśleć.
Na sali pojawił się jakiś lekarz i położył coś koło Blomwella, a potem uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam gest, a potem zaczęłam:
-Przepraszam, panie doktorze..- z nadzieją, że to on postanowi udzielić mi jakichkolwiek informacji, ale mężczyzna szybko zniknął w tłumie. Westchnęłam z irytacją, marszcząc brwi na widok odwracającej się twarz Jacksona.
-Dali Ci wypis?- Zapytałam z błagalną nutą w głosie.- Widać Los mi dzisiaj sprzyja.
Dodałam jeszcze, czekając, aż ktoś zjawi się z takim samym dokumentem dla mnie.
Powrót do góry Go down
the civilian
Eva Magnus
Eva Magnus
https://panem.forumpl.net/t1900-eva-magnus
https://panem.forumpl.net/t943-magnusiatko#8692
https://panem.forumpl.net/t920-eva
Wiek : 23
Zawód : pani szpieg, hakerka
Obrażenia : tabula rasa

Sala segregacji Empty
PisanieTemat: Re: Sala segregacji   Sala segregacji EmptySob Paź 26, 2013 11:22 pm

// mieszkanie ogółem.

Ten tydzień był jednym z najgorszych tygodni jej krótkiego życia. Spała tylko godzinę dziennie, może krócej, jeżeli w ogóle spała. Jadła też mało, pracy nie tknęła. Mogli jej potrącić z wypłaty, ale jej to wcale nie obchodziło. Dwa razy wybrała się nad Moon River, żeby na własne oczy zobaczyć miejsce niedawnej masakry. Nie znalazła tam ciała, które przypominały jej jej drugą połowę.
Jej drugą połowę? Nikola nie był jej drugą połową. Był nią, a ona była nim. Żyli w idealnej symbiozie, czasami może zbyt nierealnej jak na ten obskurny świat z jego obskurnymi realiami.
Kiedy siedziała w kuchni i wpatrywała się w sufit (czynność ta pochłaniała jej dnie i noce), zadzwonił nagle jej telefon komórkowy. Eva wzdrygnęła się. Ten dźwięk tworzył dysonans względem jej myśli. Na wyświetlaczu widniało hasło "Numer zastrzeżony", co nie pomagało rozgryźć, kim jest człowiek po drugiej stronie. Odebrała. Głos, który ją przywitał był ciepły, kobiecy.
Pani narzeczony jest w szpitalu, czuje się dobrze.
Dreszcz ulgi? Chyba tak to można opisać. Umyła się, przebrała w szarą sukienkę, narzuciła na to czerwony płaszcz. Miała cienie pod oczami, ale nie dbała o to, żeby je zakryć. Jej myśli kierowały się ku szpitalowi.

- Ty idioto. - Znalezienie Nikoli nie zajęło jej dużo czasu. Siedział na pościelonym łóżku, ubrany w jakieś dziwne ubrania, z pewnością nie jego. Wyglądał na zmęczonego, o wiele bardziej niż ona. Obcasy zastukały. Usiadła obok niego tak szybko, że nawet nie zdążyła zarejestrować tej czynności w myślach. Wpatrywała się przez chwilę w jego twarz, jednak to pragnienie zwyciężyło.
- Mój ty kochany idioto... Jak mogłeś mi to zrobić... - wtuliła się w niego. - Ciebie gdzieś samego puścić... Po chwili jednak odsunęła się od niego na tyle, żeby widzieć jego oczy.
- Idziemy do domu.
Powrót do góry Go down
the civilian
Nikola Tesla
Nikola Tesla
https://panem.forumpl.net/t3401-nikola-tesla
https://panem.forumpl.net/t3404-pan-tesla
https://panem.forumpl.net/t3403-nikola-tesla#54147
https://panem.forumpl.net/t3405-tesla
https://panem.forumpl.net/t829-nikola-tesla-i-eva-magnus
Zawód : Naukowiec

Sala segregacji Empty
PisanieTemat: Re: Sala segregacji   Sala segregacji EmptyNie Paź 27, 2013 12:45 pm

- Ty idioto.
Usłyszał ten głos jakby przez sen, przez mgłę, przez którą nie był w stanie przebrnąć. Otworzył oczy, wyrwany z jakiegoś złego koszmaru i ujrzał przed sobą osobę, która była jego ukojeniem.
- Eva. – wyszeptał drżącym głosem, unosząc jej dłoń do ust i całując ją delikatnie. – Dzień dobry, moja słodka…
Noga bolała, nawet bardzo, ale nie miał najmniejszego zamiaru zdradzać się przed ukochaną z tym bólem. Musiał trzymać fason i pamiętać, że uratował dwie osoby… Przy okazji fundując im zapalenie płuc lub coś w tym stylu.
- Kochanie, skąd mogłem wiedzieć, że bankiet zamieni się w wariatkowo i fajerwerki? – uśmiechnął się rozbrajająco, głaszcząc czule ramię ukochanej. – Nie dało rady stamtąd za bardzo zwiać, ale zobacz, żyję i mam się dobrze!
Przytulił do siebie Evę i podniósł się ostrożnie z łóżka.
- Dobrze. Chodźmy do domku. Obiecuję, że nie ruszę się z łóżka przez miesiąc.
Przywołał lekarza, skonsultował swój stan zdrowia i podpisał papiery. Wyszedł do toalety, przebrał się i wrócił do Evy, po czym pocałował ją mocno.
- Stęskniłem się, piękna. – zamruczał, całując ją jeszcze raz.


// zapewne zt, chyba, że Bea coś jeszcze napisze <3
Powrót do góry Go down
the pariah
Jackson Blomwell
Jackson Blomwell
https://panem.forumpl.net/t2040-jackson-blomwell
https://panem.forumpl.net/t1030-jackson
https://panem.forumpl.net/t1301-jackson-blomwell
https://panem.forumpl.net/t1026-better-forget-it
https://panem.forumpl.net/t1029-jackson
Wiek : 20
Zawód : były żołnierz, łącznik w Kolczatce
Przy sobie : broń palna, kapsułka z wyciągiem z łykołaków

Sala segregacji Empty
PisanieTemat: Re: Sala segregacji   Sala segregacji EmptyNie Paź 27, 2013 2:50 pm

Teraz bardziej zastanawiał się nad dziwnym spotkaniem, niż irytującą (wkurzającą, wnerwiającą, dobijającą) Hasting, ale jej słów nie puścił mimo uszu. Jak dobrze, że ktoś zsyłał mu osoby, na których mógł się wyładować. Jak dobrze...
- Chyba nie wytrzymał, bo jakoś go tu nie widzę. Nie dziwię się - odpowiedział, siadając. Czuł się dobrze, miał gdzieś, to że nie dostał oficjalnego wypisu, chciał wyjść, więc miał taki zamiar. Poza tym, nawet lekarze to zasugerowali. Nałożył na siebie dżinsy i koszulkę (wyprane, szpital się spisał), po czym zaczął pakować do kieszeni telefon, dokumenty i kilka innych drobiazgów, które miał feralnego dnia przy sobie. Nie wiedział, jak się tam znalazły, ani dlaczego dowód pachniał damskimi perfumami, ale wolał nie wnikać. I tak nie pamiętał. Wspomnienia mogły wrócić w najbliższym czasie, prognozy były niezłe.
- Jasne, że dali. Błogi spokój i brak widoku twojego opłakanego stanu, od razu lżej się oddycha - odpowiedział z przekąsem, zdejmując kurkę z wieszaka. Założył jeszcze buty, zgarnął z szafki dwie ampułki leków przeciwbólowych i wcisnął kartkę spod poduszki do tylnej kieszeni spodni. Jego odbicie w szybie trochę go przestraszył. Schudł dobrych parę kilo przez życie na kroplówkach przez trzy dni, ale nadal wyglądał jak typowy on, z zachmurzonym obliczem i potarganymi włosami.
- Nic nie widziałaś, masz zwidy Hastings, pamiętaj. - Uśmiechnął się od ucha do ucha tak sztucznie i jadowicie, że niektórych przeszłyby ciarki.
Wychodził z umieralni żywy. Cóż za ironia. Przeszukał kieszeni kurtki i ze zdziwieniem stwierdził, że jest tam coś, czego zdecydowanie być nie powinno. Odwrócił się tyłem do okna czekając, aż zakochana para opuści salę (robiło mu się niedobrze...) po czym rozłożył papier. Okazał się mapą i to nie byle jaką, bo mapą tuneli. Spojrzał na nią szeroko otwartymi oczami, ale nie wydał z siebie żadnego dźwięku.
Mapa wylądowała w kieszeni, Jack pomachał Hastings na pożegnanie środkowym palcem, życząc jej jak najpóźniejszego powrotu do zdrowia i ruszył prosto do domu, a następnie na miejsce tajemniczego spotkania. Na szczęście nadal miał ze sobą pistolet. Same cuda.
/Mieszkanie Jacka, gdzie nie będzie posta, a potem Bar Cave
Powrót do góry Go down
Meredith Ainsworth
Meredith Ainsworth
https://panem.forumpl.net/t2431-meredith-ainsworth#34904
https://panem.forumpl.net/t2433-merry#34908
https://panem.forumpl.net/t2432-meredith-ainsworth#34907
https://panem.forumpl.net/t2434-merry#34910
https://panem.forumpl.net/t2435-merry#34917
https://panem.forumpl.net/t2437-meredith-ainsworth
Wiek : 25 lat
Zawód : anestezjolog, z-ca ordynatora OIOMu
Przy sobie : zestaw pierwszej pomocy, zapalniczka, papierosy, telefon komórkowy, leki przeciwbólowe, scyzoryk wielofunkcyjny

Sala segregacji Empty
PisanieTemat: Re: Sala segregacji   Sala segregacji EmptySob Sty 03, 2015 5:03 pm

/po sesji z Alexem oraz po sesji z Finnickiem, która kiedyś będzie (w retro); generalnie już po dołączeniu do Kolczatki

- Doktor Ainsworth... Doktor Ainsworth?
Chyba była w Dwójce i chyba znów chowała się pod łóżkiem. Chyba jednak się nie bała, wyglądała tylko spod ramy z ciekawością. Widziała ciężkie buty, słyszała męskie głosy, trzask drzwi i dziesiątki dźwięków, których nie umiała zidentyfikować. To pewnie znów koledzy taty, ci, których nie lubił, ale z którymi spotykał się, bo - jak zawsze jej tłumaczył, gdy było już po wszystkim - mogli sobie wzajemnie pomóc. On im, oni jemu. A że czasem krzyczeli? To nic, kochanie, dorośli po prostu czasem się denerwują. Mówiła wtedy, że nie lubi, gdy on, jej tatuś, się denerwuje, a on uśmiechał się czule i powtarzał, że to nic takiego.
Teraz jednak to nie ojciec do niej mówił, nie on wyciągał ją spod łóżka i... Och, moment. Nie była w domu. Chyba nawet nie chowała się pod łóżkiem.
- Przepraszam, że panią budzę, ale wiozą nam właśnie dwójkę z wypadku i...
Była. Gdzie była? Przetarła twarz dłońmi, zesztywnienie ciała odbierając jako potwierdzenie tego, że na pewno nie w łóżku. Nie u siebie, nie w socjalnym, nie... Bogowie, usnęła w kącie? Nawet nie pamiętała, kiedy tam usiadła. Może wtedy, gdy ostatnią osobę z sali - dziewczynka, lat trzynaście, poparzenia na ręce - przenieśli już na stosowny oddział? Tak, chyba wtedy. Chyba właśnie wtedy z sapnięciem usiadła pod ścianą, zdjęła rękawiczki i rzucając je do kosza... Cóż, nie wiedziała, co było wtedy. Urwał jej się film. Całkiem na trzeźwo.
Rzadko bywała na SORze. Nie dlatego, by go unikała - po prostu rzadko wypadały jej tu dyżury. Większość czasu spędzała na salach operacyjnych, bo po prostu tam chcieli ją bardziej. I ona chciała bardziej. A kiedy tam nie było co robić - och, umówmy się, tam zawsze było, co robić, tylko nie mogła się rozdwoić, nie mogła być wszędzie - to wracała na OIOM. Raz tu, raz tam.
Dyżury na ratunkowym wciąż jednak istniały - i dziś był jeden z nich. Po czterech planowych operacjach fizelinowy fartuch wymieniła na zwykły kitel z przypiętą przy kieszeni plakietką z nazwiskiem i na najbliższe kilka godzin oddała się ratowaniu ludzi.
Było spokojnie. Jedno oparzenie, jedno złamanie, trójka powypadkowych, jeden robotnik z podstawową nieznajomością zasad BHP. To niewiele, to naprawdę bardzo mało jak na kilka godzin. Opatrzyła, załatała, odesłała na odpowiednie piętra. I usnęła.
- Tak... Tak, już. - Jeszcze raz przetarła twarz dłonią, podniosła się z sapnięciem, otrzepała. Koc. Zrzuciła jakiś koc. Przykryli ją... Aż tak źle wyglądała, co? Świetnie. Naprawdę. Cudnie. - Trzeba było obudzić mnie wcześniej. - Nie chciała, by tak to zabrzmiało. Jakby komukolwiek robiła wyrzuty. Chyba nie była jednak mistrzynią wdzięczności. Składając koc i odkładając go na miejsce, umiała zmusić się do nieznacznego tylko uśmiechu sympatii, uśmiechu zdecydowanie zbyt ubogiego.
- Po co? Nic się nie działo, a przynajmniej pani trochę odpoczęła. - To jednak norma, co? Nikt tu nie oczekuje wzajemnych czułości, nie wobec personelu. W środku nocy wszyscy są zmęczeni, okruchy grzeczności wystarczają. Wszyscy wiedzą, jak jest.
- Tak... No dobrze, kogo będziemy mieli? - Westchnęła cicho, spoglądając na dyżurującą u jej boku pielęgniarkę. Oczywiście, było ich więcej - zespołów lekarz-pielęgniarka spędzających nockę na SORze - gdzieś się jednak porozchodzili, poznikali, wsiąknęli w ciszę niepokojąco aż spokojnego dziś oddziału. Skrzypienie butów na korytarzu, monotonny szum niepodłączonej do niczyjej piersi aparatury, charakterystyczne zawodzenie zbliżającej się karetki.
- Wypadek w centrum. Kobieta, trzydzieści sześć lat, podejrzenie wstrząśnienia mózgu, złamana ręka i najpewniej także żebra. Mężczyzna, dwadzieścia osiem, pęknięcie kręgosłupa w odcinku lędźwiowym. Stabilni. Będą za... - Towarzyską pogawędkę spychając na dalszy plan, pielęgniarka zreferowała fachowo ogólny zarys przypadków. - ...trzy do pięciu minut. Doktor Strauss już idzie.
Meredith skinęła głową sięgając po nową parę rękawiczek i zerkając kontrolnie na zegarek. Jeszcze dwie godziny. Dwie godziny i dzień wolnego. To uczciwy układ.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Sala segregacji Empty
PisanieTemat: Re: Sala segregacji   Sala segregacji Empty

Powrót do góry Go down
 

Sala segregacji

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Sala segregacji
» Sala VIP
» Sala #2
» Sala #1
» Sala #1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Dzielnica Wolnych Obywateli :: Szpital im. Sacromanthy Beaudelaire-