|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 21 Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią Obrażenia : złamane serce
| Temat: Sala przesłuchań #2 Czw Lip 11, 2013 2:46 pm | |
|
Ostatnio zmieniony przez Ashe Cradlewood dnia Pon Lis 03, 2014 12:09 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Wiek : 24 Zawód : fałszerka Znaki szczególne : wkurw
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Czw Lip 11, 2013 3:45 pm | |
| / PARADA w praktyce -> APARTAMENT w teorii
Johanna nigdy nie wierzyła w stabilizację i rozsądne przywództwo jako kategorię decydującą o powodzeniu systemu. Kierując się drogą obserwacji i własnych doświadczeń zdołała odkryć, że sukces jest nierozerwalnie połączony z... czasem reakcji. Trudno zaprzeczyć, biorąc pod uwagę sytuacje, w których o zajęciu najlepszego miejsca na premierze nowego dramatu czy skorzystaniu z darmowych drinków dla pierwszych dwudziestu osób w lokalu decyduje refleks. O którym Johanna rozmyślała intensywnie od chwili, w której zastała na stoliku z kwiatami w swoim apartamencie czystą kopertę. Czystą. Bez godła Panem. Czyżby czasu zabrakło? Cóż, nie minęło nawet dwanaście godzin od ostatniego spotkanka z zespołem organizacyjnym, a przed nią jawiło się kolejne i to w bardzo niedalekiej przyszłości. Imponujący czas reakcji, Almeczko. Z lekką irytacją muśniętym westchnieniem zgasiła papierosa na zaśnieżonym parapecie mijanego budynku, dostrzegając pomiędzy wirującymi płatkami śniegu majaczący za rogiem gmach posterunku.
* - M a s o n Johanna - powtórzyła, nad wyraz podkreślając głoski. Nie wiedziała kto w tym momencie wychodzi na większą kretynkę: średnio rozgarnięta panienka w okienku, nosząca mundur pewnie dla czystej ściemy czy ona sama, gwałcąca przycisk mikrofonu przed zaparowaną szybką. Poczuła jak mimowolnie z jej myśli wyrywa się impuls agresiarsko-wulgarny, niczym waleczny plemniczek próbujący przebić się przez ścianę płaczu i mur głupoty, strzegące dostępu do poddenerwowanej istoty. - Tak, oczywiście, hmmm, Mason. Tak, to sala przesłuchań numer dwa. Oczywiście - zakończyła swą składną wypowiedź ani-trochę-wdzięcznym grymasem i wskazała kierunek nieco zbyt nachalnie, przez co przygrzmociła w półkę zastawioną aktami, jakich pełno w jej wąskiej klitce było. Johanna zakamuflowała szyderczy uśmieszek, wewnętrznie dumna z siły mentalnego przekazu i ruszyła korytarzem, taksując wzrokiem kolejne mijane drzwi. Gdy dostrzegła pozłacaną dwójkę przy niepokojąco wyglądającym związku wyrazowym "sala przesłuchań" zatrzymała się, biorąc głęboki wdech przed przekroczeniem progu. To miejsce nie pozwalało jej na spokój, nie pomagało w zachowaniu opanowania, jak gdyby rozgrzebując najświeższe nowinki w pamięci w celu dobrnięcia do tych z kategorii najtrudniejszych i do tej pory zawroty głowy i koszmary wywołujących. Sala przesłuchań. Właściwie podczas więzienia jej przez kapitolińczyków nie miała zbyt często przyjemności spędzania czasu w tych pokojach. Dla nich, potencjalnych rebeliantów, przygotowano nieco... oryginalniejsze przestrzenie. Lepiej wyposażone. Upiorne. Kilka pięter niżej. Pomieszczenie, do którego w końcu weszła Johanna okazało się jednak przestronne i jasne. Wyglądało całkiem biurowo, więc w bezpieczny sposób nudnie. Jako że nikogo nie zastała w środku mogła pozwolić sobie na dokładniejszą lustrację ścian, zawieszonych na nich tablic; nie mogła czuć się jednak w stu procentach swobodnie - weneckie lustro na przeciwległej ścianie budziło niemiłe podejrzenia. Przycupnęła, opierając się tyłkiem o wypucowany blat, skrzyżowawszy ramiona na piersi i zaczęła odliczać czas w częstotliwości pulsowania jarzeniówki nad jej głową. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Czw Lip 11, 2013 3:57 pm | |
| Drzwi do sali przesłuchań otworzyły się, ukazując sylwetkę wysokiego, ale dziwnie chuderlawego strażnika, który wyglądał, jakby ktoś za bardzo go rozciągnął. Wszedł do środka nieco niezdarnie, jedną ręką przytrzymując przyciśnięty do klatki piersiowej stosik szarych teczek, drugą poprawiając zsuwające się z nosa okulary. W progu przystanął, przyglądając się znajdującej się w pomieszczeniu kobiecie jakby ze zdziwieniem, ale po chwili na jego twarzy odmalowało się zrozumienie. Kiwnął głową w kierunku Johanny, po czym pchnął drzwi nogą, jednocześnie wypuszczając z rąk kilka teczek. Następnie zaklął siarczyście pod nosem, schylił się, zbierając je z podłogi i odłożył na blat stolika. - Proszę usiąść - mruknął do kobiety, wskazując jej na puste krzesło i samemu zajmując miejsce naprzeciwko. Zlustrował ją szybkim spojrzeniem i zmarszczył brwi, zapewne próbując przypomnieć sobie jej twarz, ale w końcu się poddał. - Mogę prosić nazwisko? - zapytał, przeglądając leżące na biurku teczki, jakby spodziewał się, że któraś z nich krzyknie do niego: to ja! |
| | | Wiek : 24 Zawód : fałszerka Znaki szczególne : wkurw
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Czw Lip 11, 2013 4:21 pm | |
| Cichą kontemplację stanu podwieszanego sufitu przerwał Johannie zgrzyt dociskanej klamki i kilka kolejnych odgłosów, świadczących o dość niezdarnym wparowaniu do sali przesłuchań kolejnej osoby. Jednej? I to takiej? Była lekko zaskoczona. Może nie spodziewała się tuzina policjantów o schwarzeneggerowskiej sylwetce, aczkolwiek jakiś duecik o groźnej prezencji najcelniej wstrzeliwał się w jej oczekiwania. Na polecenie strażnika odpowiedziała bez ociągania czynem, nie spuszczając z niego wzroku. Nie była pewna czy pozory w jej sytuacji świadczą o czymkolwiek, więc mimo że niczego złego nie uczyniła a facet wyglądał jak sprasowana słomka, cóż, nigdy nie wiesz co cię czeka w Kapitolu! Spokój, mający niebezpiecznie wiele wspólnego z ostrożnym zdystansowaniem, powrócił natychmiast, każąc Johannie z uwagą łowić każde pojedyncze słowo z ust strażnika. Ale nie takie słowo! - Mogę prosić nazwisko? - rozbrzmiało, co Johanna przyjęła z niedowierzającym wywróceniem oczu i kilkoma kiwnięciami głową. Ze smutną satysfakcją na facjacie wypisaną. - Johanna Mason - powtórzyła po raz czterdziesty ósmy tego poranka, zdecydowanie marząc o papierosie i szklaneczce chłodnego ginu. - A w sali obok panna Troy stacjonuje - podsunęła kąśliwie - co nie powinno pana zaskoczyć, biorąc pod uwagę fakt, że na drzwiach wisiała dość czytelna rozpiska - ściągnęła brwi, stwierdzając że nie na miejscu było mentalne propsowanie refleksu rządowców wobec braku profesjonalizmu, jakiego aktualnie doświadczała. Naprawdę potrzebowała nikotyny. - Czy można tutaj... - powiodła jeszcze raz wzrokiem wokół siebie, szukając popielniczki czy chociażby jej namiastki, złapana jednak we własną pułapkę zapomniała o zabraniającym palenia na terenie całego budynku znaku w głównym korytarzu. Zagryzła wargę - Z resztą, nieistotne. Załatwmy to szybko - złożyła dłonie na gładkim blacie, odchylając się lekko na krześle. Właściwie miała na dziś wyznaczoną wizytę u terapeuty, którą od zeszłego piątku zdążyła przełożyć trzy razy, więc nie powinna niczego przeciągać. Przeniosła wyczekujące spojrzenie ze swych krzywo ściętych paznokci na twarz człowieka-słomki. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Czw Lip 11, 2013 5:07 pm | |
| - Tak. Tak, oczywiście - mruknął mężczyzna, po czym zabrał się za odszukiwanie odpowiedniej teczki, przy okazji mamrocząc cicho coś na temat procedur. Kiedy w końcu znalazł właściwe dokumenty, otworzył je zamaszystym gestem i zajął się dokładnym wczytywaniem w widniejące na pierwszej stronie dane. - Proszę opisać, co pani robiła wczorajszego dnia - dodał po chwili, nie odrywając wzroku do kartki, a jedynie od czasu do czasu przerzucając ją na inną stronę. |
| | | Wiek : 24 Zawód : fałszerka Znaki szczególne : wkurw
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Czw Lip 11, 2013 6:10 pm | |
| Przesłuchujący ją mężczyzna najwyraźniej zgadzał się z nią w kwestii szybkiego odbębnienia przykrego obowiązku i nie zamierzał męczyć psychologicznymi zagrywkami, co - jak wskazywało jego kolejne pytanie - spowodowane było raczej przewidywalnymi okolicznościami, których wezwanie dotyczyło. Wobec wydarzeń minionego dnia faktycznie należało przesłuchać obecne tam osoby, Johanna nie rozumiała jednak do końca dlaczego, według wspomnianej przez nią samą rozpiski, nazwiska mentorów dominowały wśród potencjalnych sprawców. Najwyraźniej Coin i zespół jej popleczników doszukiwali się przyczyny zamieszek i sabotażu głęboko w środku całego zespołu organizacyjnego. Może i słusznie. Przecież większość z jej kolegów po fachu przeklinała w duchu polecenie mentorowania. Zwłaszcza podczas tych konkretnych Igrzysk. Kończąc przygodę z rytmicznym bujaniem się na krześle i krzyżując stopy w kostkach podjęła się streszczenia swoich poczynań dnia poprzedniego. - W południe odbyłam krótkie spotkanie z trybutami, trwało to, hmm, może czterdzieści minut, może mniej - wzruszyła ramionami, doświadczając nieprzyjemnego uczucia zaklinowanego w zębie orzeszka. Mogła zdecydować się na bardziej wygodne pod tym względem śniadanie niż pudełko czekoladek. - Kiedy zostawili mnie, chcąc przygotować się przed paradą, powłóczyłam się trochę po apartamencie, wypaliłam kilka papierosów przed budynkiem, po czym zaszyłam się przy restauracyjnym barze na parterze w celu przygotowania się psychicznie na ceremonię. Przed ośrodek szkoleniowy wyszłam na kwadrans przed paradą. Nie za bardzo chciało mi się cisnąć na platformę mentorów, więc stanęłam przy barierce blisko podium zespołu organizacyjnego - kontynuowała monotonnie, taksując raz po raz wzrokiem strażnika i zerkając na notatki, które sporządzał. - Czekając aż panikujący tłum się przerzedzi zamieniłam kilka słów z opuszczającą podium Vivian Darkbloom, po czym ruszyłam z powrotem na dziesiąte piętro, chcąc dowiedzieć się co poczyniono z moim trybutem. Noc spędziłam w ośrodku, jeśli to również jest istotne. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Czw Lip 11, 2013 8:00 pm | |
| Strażnik, sprawiając wrażenie nieco znudzonego, wysłuchał zeznań Johanny, od niechcenia wertując notatki. Kiedy skończyła, milczał przez chwilę, jakby nie do końca świadomy, że w swego rodzaju grze, jaką było przesłuchanie, nadeszła jego kolej. W końcu jednak odchrząknął, obrzucił kobietę krótkim spojrzeniem i z powrotem utkwił nos w notatkach. - Czy w trakcie parady zauważyła pani kogoś lub coś, co wzbudziło pani niepokój czy podejrzenia? Człowieka, zachowującego się nietypowo? - wyrecytował, drapiąc się ołówkiem za uchem. - Oraz czy później, już po wybuchu paniki, widziała pani zbiegłych trybutów? Sabriel Kent, Connora Hendersona bądź Atenę Sky? Ewentualnie któreś z ich mentorów, czyli Finnicka Odaira lub Catona Hadleya? - dodał, po czym zamknął notes z notatkami i ponownie przeniósł spojrzenie na siedzącą naprzeciwko Johannę.
|
| | | Wiek : 24 Zawód : fałszerka Znaki szczególne : wkurw
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Czw Lip 11, 2013 8:12 pm | |
| - Nie rozglądałam się zbyt uważnie, ale nie, nic szczególnego nie przykuło mojej uwagi - pokręciła przecząco głową, znajdując niesamowicie interesującymi błyszczące zakola nad skroniami mężczyzny. Można by rzec, że spodziewała się choć lichego dreszczyku emocji! Westchnęła głośno, tracąc nawet nadzieję na to, że za weneckim lustrem ktoś się czai. Ktokolwiek. Nierozgarnięta panienka z okienka czy woźny. Kolejne słowa strażnika nieco przywróciły ją do przytomności i sprowadziły na ziemię, gdzie nie deliberowała już nad możliwy kombinacjami interakcji za połyskliwą szybą, dzięki której zwróciła uwagę, że nie prezentuje się zbyt wyjściowo, hmm. - Zbiegli trybuci? - ściągnęła brwi, wbijając spojrzenie prosto w nieobecne oczy słomkowego. - I Caton? Finnick? Nie widziałam ich nawet podczas parady, ani... - zastanowiła się nad okolicznościami ich ostatniego spotkania, nad tym komu mentorowali chłopcy i... czy to jakiś plan w życie został wprowadzony czy... - ani od zebrania mentorów i losowania trybutów. Johanna wkomponowała się głębiej w niewygodne krzesło, zaczynając się ewidentnie m a r t w i ć. Naprawdę marzyła o tym, żeby jak najszybciej stąd wyjść i zaczerpnąć choćby szczątkowe informacje o tym, co się stało. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Czw Lip 11, 2013 9:22 pm | |
| - Hm - stwierdził rezolutnie strażnik, notując coś szybko na skrawku papieru. Poprawił zjeżdżające mu z nosa okulary, po czym spojrzał spod szkieł na przesłuchiwaną kobietę. - Ciekawe. Zdaje się, że nikt nie widział pana Hadleya ani pana Odaira w trakcie parady. Można by pomyśleć, że faktycznie ich tam nie było - powiedział cicho i jakby do siebie, po czym dodał, już kierując się bezpośrednio do swojej rozmówczyni. - Dobrze, czy w takim razie ma pani jakiekolwiek informacje odnośnie obecnego miejsca przebywania obu panów? - zapytał, z namaszczeniem obracając w palcach długopis. - Pani i pan Odair jesteście, zdawałoby się, całkiem dobrymi znajomymi - dodał, niby od niechcenia, choć jednocześnie uważnie lustrując Johannę wzrokiem. |
| | | Wiek : 24 Zawód : fałszerka Znaki szczególne : wkurw
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Czw Lip 11, 2013 9:39 pm | |
| Johanna zaklęła w duchu, czując że mężczyzna rozkręca się z każdą minutą, która jednocześnie sprawiała, że sama Jo chciała jak najszybciej zakończyć rozmowę. Ich zdecydowanie niezgranie wpłynęło lekko na dość... wrażliwą drażliwość Masońskiej, cierpliwość uleciała w ułamku sekundy i podfrunęła pod sam rozjarzony blaskiem kilku żarówek sufit, niczym balonik napełniony lekkim helem. Ewentualnie niczym w miarę doprowadzony do homeostazy nastrój dziewczyny. Pomrukiwania strażnika wpadały jednym uchem, wylatywały drugim. Dużo myśli zaczęło jej ciążyć w jednej chwili, a najgłówniejsza z nich wiązała się z tym, że nie była w swoim mieszkaniu prawie trzydzieści godzin. Być może... być może coś mogła zastać, gdzieś powinna być. - ...zdawałoby się, całkiem dobrymi znajomymi. - Słucham? - zamrugała kilkakrotnie, neutralizując suchość w gardle przełkniętą śliną. - Hmm, tak. Znamy się z Finnem i lubimy, ale pojęcia nie mam gdzie może być. Z Catonem to... cóż, tak właściwie nawet się nie lubimy, ale to nieistotne - zmarszczyła czoło, czując że odchodzeniem od tematu wcale nie skraca czasu, który musi w tym miejscu spędzić. - Wiem tyle samo co w przypadku Finnicka czyli na dobrą sprawę nic - uniosła bezradnie ramiona, wiercąc się niecierpliwie na krześle. Wypuść mnie stąd pajacu. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Czw Lip 11, 2013 9:50 pm | |
| Kiedy Johanna skończyła mówić, strażnik milczał jeszcze przez kilka sekund, mierząc ją badawczym wzrokiem, ale w końcu westchnął z kapitulacją. - W porządku - powiedział, wracając do niespiesznego przeglądania setny raz tych samych notatek, najwidoczniej nie zauważając zniecierpliwienia kobiety. - Wracając do Parady... Czy to pani kazała jednemu ze swoich trybutów zaatakować Bookera Rodwella? - zapytał, tym razem unosząc wyżej jedną brew, której śladem podążył po chwili kącik ust. |
| | | Wiek : 24 Zawód : fałszerka Znaki szczególne : wkurw
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Czw Lip 11, 2013 10:30 pm | |
| Zachowawczy, niemrawy ton strażnika sukcesywnie doprowadzał Johannę do szału. Ewentualnie takiego małego... szaliku. Póki co. W jej wydaniu pełna, niezdrobniona wersja tego pojęcia objawia się... cóż, zauważalnie, tymczasem kwestie eksplozji, wybuchów i wrzenia zachodziły w jej wnętrzu jak nieprzyjemne, gwałtowne i odizolowane reakcje chemiczne w sterylnym laboratorium. Ale po chwili... no tak, pewien czynnik okazał się zbyt obficie dodany, niewystarczająco ostrożnie odmierzony, w złym momencie wprowadzony do zachodzącej reakcji. Johanna praktycznie zerwała się z krzesła i nachyliła w mgnieniu oka nad odbijającym rażące światło blatem stołu, niedowierzające spojrzenie pakując w mężczyznę. - Czy kazałam? - wyartykułowała, przekręcając pooowoli głowę lekko w lewo i agresywnie mrużąc przy tym oczy. - Czy naumyślnie podsunęłam autystycznemu chłopcu pomysł w oczywisty sposób nieudanego zamachu na niemało starszego trybuta? - parsknęła nerwowym śmiechem, wracając do wyjściowej pozycji. - Chyba nawet pod najbardziej przerysowane przesłuchanie nie podeszłoby tak głupie pytanie. Bądź pan, cholera, człowiekiem - wycedziła jeszcze, czując że jej twarz wykrzywia się w pogardliwym grymasie. Reakcja zakończona niepowodzeniem. Wszystko wypalało się w środku, Mason prawie słyszała syk wrzących wnętrzności. Rozejrzała się, rozpaczliwie poszukując szklanki wody, dostrzegła jedynie o paranoję przyprawiający porządek i pustkę. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Czw Lip 11, 2013 10:40 pm | |
| Mężczyzna nie drgnął nawet, kiedy Johanna nachyliła się nad nim. - Proszę wrócić na miejsce - burknął tylko, już jednak nieco mniej pewnym siebie głosem. Kiedy kobieta ponownie usiadła, potrząsnął lekko głową. - Proszę wybaczyć. Trudno jednak nie zauważyć, że wczorajszy wieczór był aż zbytnim nagromadzeniem burzących porządek wydarzeń, dlatego musimy rozważyć wszelkie... kwestie - wycedził. Typowo urzędniczy ton ulotnił się bezpowrotnie. Zamknął teczkę i odsunął ją na bok. - Na dzisiaj jest już pani wolna, ale w najbliższych dniach możemy mieć jeszcze kilka pytań, kiedy sytuacja się wyklaruje, czy raczej - kiedy odnajdą się zbiegli trybuci i odpowiedzialne za nich osoby - dodał na zakończenie, po czym odchylił się na krześle, dając kobiecie do zrozumienia, że może opuścić salę. |
| | | Wiek : 24 Zawód : fałszerka Znaki szczególne : wkurw
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Czw Lip 11, 2013 10:55 pm | |
| Nieskrywane prychnięcie wydobyło się spomiędzy lekko drżących warg Johanny, gdy strażnik o zakłócaniu porządku, wszelkich możliwych kwestiach i podobnych dyrdymałach prawił komunały. Dla niej najwyraźniej nie było to tak oczywiste, nie uważała podobnych pytań za godnych zadania. Tym bardziej w tej chwili Johannie, nie mającej pojęcia o chorobie Setha do momentu po ich pierwszym spotkaniu, kiedy musiała na własną rękę tych informacji zaczerpnąć. Do tej pory to przeżywała, uważając, że wśród systemu klasyfikacji potencjalnych trybutów powinien być jakiś ustęp, margines akceptacji dla takich przypadków. - Na dzisiaj jest już pani wolna... - Johanna nie słuchała dalej. Natychmiast zerwała się z krzesła i nie obdarzając przesłuchującego ją mężczyzny wyminęła go, obierając kurs-drzwi tak gwałtownie, jakby dusiła się w tym przestronnym, wentylowanym pomieszczeniu. Z tym że żaden, nawet najbardziej zaawansowany technologicznie system klimatyzacji nie mógł wywiać z jej głowy tysiąca i jednego niepokojów i cisnących się w nieładzie pytań. Trzasnęła drzwiami, zarzucając w dynamicznym marszu kurtkę na ramiona i szurając wystającym z rękawa szalikiem po brudnej posadzce.
/ mieszkanie Jo(?) |
| | | Wiek : 25 lat Zawód : myślę Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, scyzoryk wielofunkcyjny
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Pią Lip 12, 2013 2:23 am | |
| //mieszkanie Izzy
W domu pojawił się późno, ale to lepiej niż wcale. Po drodze musiał wpaść do kilku miłych osóbek, załatwić alibi i dopiero potem pozwolić sobie na chwilę odpoczynku. Wiedział, że kiedy się obudzi, wszystko rozmyje już szara mgła, ale ze stoickim spokojem pozwolił, aby porwał go sen. Nie chciał już martwić się jutrem. Wiedział, że kolejny dzień nie będzie najmilszym w jego życiu, ba, przygotował się na najgorsze. Wcześniej jednak musiał określić priorytety, zanim przystąpi do gry. Rzecz jasna od samego początku wiedział, że cokolwiek ma się wydarzyć, będzie chronił Annie. Był przecież Finnickiem Odairem, szaleńczo w niej zakochanym, gotowym na wszystko, aby zapewnić jej bezpieczeństwo. Mimo wszystko nie potrafił postąpić inaczej, choć czuł się już skrajnie zmęczony dźwiganiem jej własnych ciężarów, wciąż była kimś, kto oddałby za nią życie. Cholera... Nie potrafił się tego wyrzec, choć wciąż go to dręczyło, wykańczało i doprowadzało do szału. Dlatego rankiem, kiedy przeczytał wiadomości oraz włączył telewizor, doszedł do wniosku, że powinien niezwłocznie pojawić się na przesłuchaniu. Przerzucił kurtkę przez ramię i prawie, że wybiegł z mieszkania. Nie był zadowolony z takiego obrotu spraw... Powoli zaczął żałować, że kilkanaście dni temu nie postanowił wyjechać do Czwórki i mimo swoich własnych zachcianek - został na ślubie Rei oraz Michaela. Ale tego dnia musiał wszystko odkręcić, zachować zimną krew i po prostu... Dać sobie radę. Jak zawsze do tej pory. Wybrnąć z nieciekawej sytuacji - to nie może być trudne, nie mają dowodów, jest czysty. Chyba, że Hawkeye lub Izzy puszczą parę. Ale wiedział, że tak nie będzie. Jemu ufał, jej też... Choć jeszcze nigdy nie miał okazji się o tym przekonać. Zapukał po czym, nie czekając na zaproszenie, otworzył drzwi i wszedł do środka. Na twarzy zagościł kwaśny uśmiech, zmrużył oczy spoglądając na Strażnika. -Dzień Dobry - przywitał się uprzejmie i zajął miejsce naprzeciwko mężczyzny - Finnick Odair, meldowałem się już w biurze, więc moja obecność to dla Pana żadna miespodzianka, jak mniemam. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Pią Lip 12, 2013 1:31 pm | |
| Zanim Finnick wszedł do pomieszczenia, siedzący wcześniej przy stoliku mężczyzna nacisnął znajdujący się przy mikrofonie przycisk i przybliżył do niego usta. - Ktoś mnie zastąpi? - zapytał, zerkając na zegarek, a gdy odpowiedział mu głos w umieszczonej przy uchu słuchawce, odetchnął z ulgą i wybiegł z sali, najpewniej w kierunku łazienki. Po parunastu sekundach pojawił się kolejny strażnik, tym razem rosły mężczyzna o wysokim czole i bokobrodach. Mógł mieć około trzydziestu pięciu lat i wyglądał na mocno zniecierpliwionego, co wskazywało na fakt, że spędzanie czasu na przesłuchiwaniu nic niewiedzących cywilów nie sprawiało mu najmniejszej nawet przyjemności. Gdy drzwi się otworzyły, zerknął w papiery i delikatnie się skrzywił. - Dobry - mruknął, marszcząc czoło, po czym uniósł wzrok i zerknął na Finnicka z subtelną kpiną. - Sławny pan Odair, czy to przesłuchanie mam uznać za zaszczyt? Poprawił pistolet zwisający przy boku, chcąc, aby jego gość to zauważył i się zląkł, po czym wstał i podszedł do drzwi, teatralnie zamykając je na klucz. Schował go do kieszeni spodni wysłał mężczyźnie niezadowolone spojrzenie, wyszukując na jego twarzy strachu. - Finnick Odair, lat dwadzieścia pięć, zwycięzca Sześćdziesiątych Piątych Igrzysk Głodowych - przeczytał ciężkim głosem, bawiąc się z każdą zgłoską. - Co nasza gwiazda i ulubieniec tłumów robił przez cały dzisiejszy dzień? Chwycił szklankę wody i przyłożył ją do ust, a podczas brania łyka ani na chwilę nie spuścił wzroku z Finnicka. |
| | | Wiek : 25 lat Zawód : myślę Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, scyzoryk wielofunkcyjny
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Pią Lip 12, 2013 4:30 pm | |
| Reakcja Strażnika zaskoczyła go i kiedy wybiegł z sali, Finnick nie do końca wiedział, jak się zachować. Niepokój, który przed chwilą go opuścił, wrócił. Ów mężczyzna wyglądał względnie uprzejmie, nawet Odair przez moment cieszył się, że trafił na kogoś takiego i nie będzie musiał męczyć się z żołnierzem pokroju prawdziwych rozgniataczy orzechów. I w momencie, kiedy takowy pan zastąpił poprzedniego, Finnick odruchowo parsknął śmiechem i mimo powagi sytuacji, kąciki jego ust uniosły się delikatnie ku górze. Obiecał sobie, że wbrew ich przypuszczeniom oraz twardym zasadom, da sobie radę. Jest Finnickiem Odairem, radził sobie z problemami gorszymi niż ten. Dokładnie... Jeśli już mowa o kryzysowych sytuacjach - przed strażnikiem siedział zwycięzca Igrzysk, co, chcąc nie chcąc, o czymś dobitnie świadczy. -Dzień Dobry - powtórzył przestanie cierpliwie że spokojem na kolejne pytanie odpowiadając pobłażliwym uśmiechem. Nie czuł strachu, jako takiego - namacalnego, poczuł jedynie znajomy niepokój. Osaczenie. Zamknięcie. Pistolet. Spojrzał na niego, z powagą i skupieniem. Niechaj tak będzie, jeśli teraz da się ponieść emocjom, potem będzie tego żałować. Teraz już nie chodzi tylko o niego, a o inne istnienia nad którymi trzyma pieczę. Dlatego, znając zamiary przesłuchującego, pozostawał nieugięty i spokojny, jak na złość, ba, w dodatku korzystał z okazji i przy każdej rzucał rozmówcy nonszalancki irytujący uśmiech, który jednak, na ostatnie pytanie, zastąpiło rozdrażnienie. -Oprócz tego, że jestem uwielbianym przez tłumy triumfatorem oraz gwiazdorem, pełnię w tym roku także obowiązki mentora, zatem w południe spotkałem się tylko z jednym trybutem, nie kłamiąc, bo chłopcu niestety nie udało się dotrzeć. Odwiedziłem znajomą, wyszliśmy na spacer, ale rozmowa tak nas pochłonęła, że prawie, a spóźnilibyśmy się na paradę. Nie wiem, jak było w jej przypadku, niemniej ja nie zdążyłem przyjść na czas. Wówczas, zamierzam przejść do ciekawszej części tej historii - Finnick pochylił się nieco do przodu nad blatem - dlatego proponuję wytężyć słuch, wszyscy wiemy co się wydarzyło. Postanowiłem zabrać dziewczynę bezpiecznie do Ośrodka, ale po drodze udało jej się umknąć. I chyba nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, kiedy powiem, że Strażnicy przegapili ten szczegół związany z ich obowiązkami, zatem byłem zobowiązany samemu zająć się jej odnalezieniem prosząc o pomoc znajomego Strażnika. Bez skutku, jak pan widzi, bo dziewczę jeszcze nie wróciło, ale mam nadzieję, że kiedy sytuacja zostanie opanowana, podejmiecie się jej odnalezienia. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Pią Lip 12, 2013 7:39 pm | |
| Strażnik powrócił do bacznego przyglądania się dokumentom, przekładając teczki i sprawdzając ich zawartość, aby za chwilę znowu uśmiechać się z czymś na kształt satysfakcji i wysyłać Finnickowi nie za przyjemne spojrzenie. - Sawyer Crane nie dotarł, więc zgaduję, że miał pan, panie Odair, niesamowitą okazję, aby przekazać młodej Sabriel Kent instrukcje dotyczące ucieczki z Parady? Idąc tym tropem, musiał pan doskonale wiedzieć, co wydarzy się podczas otwarcia, więc w tym wypadku byłby pan tylko plugawym zdrajcą i hipokrytą... nie mylę się? Zrobił krótką pauzę na wzięcie głębszego oddechu, ale w tym momencie ktoś zaczął łomotać w zamknięte na klucz drzwi. - Tu psycholog, Adam Lackman! Panie Jackiers, proszę otworzyć! Proszę to natychmiast otworzyć! Strażnik, nazwany przez mężczyznę za drzwiami Jackiersem, uśmiechnął się tylko szerzej, zupełnie ignorując okrzyki. - Tyle że ośrodek znajdował się po przeciwnej stronie od tej, którą pan wybrał; nazywamy to zaburzeniami przestrzeni, sklerozą czy bezczelnym kłamstwem? - dokończył, mrużąc z satysfakcją oczy, które z każdą chwilą stawały się coraz bardziej kocie. - To jak, będzie pan współpracował i opowie nam coś o miejscu pobytu Sabriel Kent i wybuchu rebelii, czy mamy posunąć się do drastyczniejszych kroków? |
| | | Wiek : 42 Zawód : Główny strateg i dowódca wojsk w Kapitolu
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Sob Lip 13, 2013 1:50 am | |
| Wiadomość o tym, że sam Finnick Odair trafił pod nóż Strażnika nie została dla niego bez odzewu. Dzięki życzliwości panny Almy Coin to on sam osobiście mógł przesłuchać mentora zbiegłej Sabriel Kent. Szedł wprost w stronę Sali Przesłuchań Numer 2, prowadzony przez dwóch Strażników z jego oddziału. W jego dłoni naturalni tlił się świeżo zapalony papieros, choć już powoli serce odmawiało mu posłuszeństwa. Wieloletnie palenie, plus do tego najlepszej jakości alkohol robi swoje w organizmie nie tak młodego Anthony'ego. Jego problemem było to, iż mężczyzna za nic brał do siebie zalecenia lekarza, przeceniając swoje umiejętności fizyczne... a nawet psychiczne. Korytarze były coraz bardziej kręte, a mężczyzna dumnie stąpał w wojskowym mundurze, którzy towarzyszy mu od Parady. Możliwość zmienienia Strażnika była dla niego miłym oderwaniem od rządowych pomieszczeń. Mógł w spokoju wylać swoje emocje na osobę postronną. Podszedł do drzwi, mocno szarpią za klamkę. Zamknięte. Jeden z Strażników wyciągną klucz, otwierając drzwi z zewnętrznej strony. W pomieszczeniu panował okropny zaduch. Spojrzał w stronę bliżej nieznanego mu mężczyzny, rzucając bez żadnych emocji. - Nazywam się Anthony Larousse, główny strateg i szef sztabu wojskowego w Kapitolu. Jestem tu z polecenia Pani Prezydent, które mówi o tym, że od tego momentu to ja zajmę się skutecznym przesłuchaniem świadka. Ty zatem udasz do swojego oddziały. - Skarcił mężczyznę wzorkiem, odprowadzając go wzorkiem do drzwi. Otrzymał od Strażnika klucz, zamykając się z wewnętrznej strony, zostawiając klucz w drzwiach tak, jakby nikt nie śmiał im przeszkodzić. - Witam Cię Finnick. - Rzucił, delektując się szarawym dymem. - Mam nadzieje, że dobrze mnie pamiętasz, ponieważ ja Cię tak. - Zrobił przerwę na oddech, choć doskonale wiedział, że najbliższe słowa nie mają jakiegokolwiek sensu. Powód? Znali się bardzo dobrze. - Nazywam się Anthony Larousse, jestem pierwszym zwycięzcom Igrzysk Głodowych z Czwartego Dystryktu. - Wiele osób unikało tego słowa "dystrykt", tak jakby zniknęło z słownika mieszkańców Kapitolu, lecz on zdecydowanie nie należał do takich osób. - Co też łączy się z faktem, iż byłem twoim mentorem, oraz znajomym z rodzinnego domu. - Cały czas jego lodowato niebieskie oczy wpatrywały się zagadkowo w mężczyznę. - Jak doskonale wiesz twoja trybutka - Sabriel Kent, bezprawnie opuściła Ceremonię Otwarcia co godzi w nasz, kapitolińską dumę! - Odpowiedział, trzymając się ręką za serce. Poczuł ból, który rozprzestrzeniał się w zawrotnym tempie. Jak to na niego przystało - nie dawał nic po sobie poznać, dodając przerwę na oddech. |
| | | Wiek : 25 lat Zawód : myślę Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, scyzoryk wielofunkcyjny
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Sob Lip 13, 2013 10:14 am | |
| Po chwili zwątpił czy przyjście tutaj to był dobry pomysł, oczywiście, gdyby się nie zjawił, konsekwencje byłyby nieuniknione, wiedział o tym. Gdyby jednak wiedział, że oskarżenia będą obejmować także organizację zamachu, zastanowiłby się nad tym jeszcze przez chwilę. Ba, szkoda zachodu - doskonale znanym faktem jest to, że dla Annie zrobiłby prawdopodobnie wszystko. To nie zmienia faktu, że słowa mężczyzny go zaniepokoiły i sam Finnick do końca nie wiedział, jak mógłby się obronić, bo samo oskarżenie wydawało się nielogiczne. Mieli podsłuch, w całym ośrodku, wiedzą, że o niczym jej nie powiedział, nie powiedział... Ale istnieją także inne środki przekazu. Cóż, to był błąd. Mógł zostać na trybunach, wśród tłumu. Trudno. Teraz już się stało. Będzie musiał ponieść tego konsekwencje, jakiekolwiek one będą. - Byłbym, gdyby rzeczywiście tak się stało. - przytaknął ponuro i zaraz potem dobiegł go niepokojący dźwięk. Ktoś walił w drzwi wykrzykując słowa, które wzbudziły w Odairze sprzeczne emocje i na pewno należał do nich lęk. Niemniej jednak próbował pozostać spokojny i umiarkowanie uprzejmy rozumiejąc sytuację, w której się znalazł. Cel - jak najprędzej wydostać się z aresztu, czy regulaminowo, czy też nie. Jednym problemem był fakt, że Strażnik miał przy sobie broń. Trudna sprawa. Zamknięte na drzwi klucz i wściekły perfidny strażnik. Myślał, że czeka go ciężki dzień, zwłaszcza po kolejnych słowach żołnierza. Skąd mieli takie informacje? Ktoś go obserwował? Śledził? Czy może ktoś po prostu gdzieś rozpoznał, ale wątpił by to było możliwie w zgiełku, który wówczas panował. Teraz szukają winnych, cholera. A jeśli winnych chce się znaleźć, to wcale nie jest trudne. Jednakże oskarżenie o współpracę z kolejnymi rebeliantami frustrowało Finnicka, jakkolwiek poważne by nie było. - Z przykrością muszę Pana powiadomić, że nie wiem o czym mowa. Jeśli Sabriel Kent uciekła, to jedynie z własnej inicjatywy, proszę wziąć pod uwagę to, że ta dziewczyna nie jest pozbawiona czegoś zwanego wolą przetrwania. Tyle wyciągnąłem z rozmowy z nią, nic więcej. Przykro mi, nie wiedziałem o... - wtedy ktoś powtórnie zapukał w drzwi. Otwórzcie je kretyni. Finnick odetchnął z ulgą, kiedy zamek strzyknął i do pomieszczenia wszedł nie kto inny jak Anthony Larousse. Chłopak uśmiechnął się w jego kierunku z lekką ulgą, kiedy odprawił Strażnika samemu podejmując się przesłuchania go. Pozostawało pytanie: dla kogo? To nie będzie luźna pogawędka, to będzie jedynie służbowa rozmowa. I niechaj tak zostanie. - Witaj Anthony. - uśmiech zbladł, ale chłopak wciąż wydawał się bardziej spokojny i pewny siebie niż za obecności Strażnika. Przynajmniej tym razem wiedział, z kim naprawdę ma do czynienia. I ten ktoś nie groził mu, choćby i subtelnie, bronią i co najlepsze - nie zamykał go w klatce. A Finnick nienawidził zamknięcia, czuł się wówczas co najmniej osaczony oraz przytłumiony. No cóż, grę czas zacząć, a jeśli już mowa o konkretach... - Niestety, na sytuacje takie jak ta będziemy narażeni przez cały czas, zważywszy na to, że rządy prowadzone przez obecną władzę nie wszystkim w pełni odpowiadają. Zawsze pojawią się przeciwnicy panującego systemu, nic na to nie poradzimy. Możemy jedynie niszczyć zło u źródła, ale ja, co powtórzę kolejny raz, nie mam nic wspólnego z dzisiejszymi wydarzeniami oraz nie znam sprawców. Z ucieczką Sabriel Kent także mam niewiele wspólnego, myślę, że wina w tym przypadku nie leży po niczyjej stronie, nie chcę obwiniać nieuwagi Strażników za ten incydent, także... - uśmiechnął się jeszcze raz, uprzejmie bez cienia złośliwości. |
| | | Wiek : 42 Zawód : Główny strateg i dowódca wojsk w Kapitolu
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Sob Lip 13, 2013 3:54 pm | |
| Szarawy dym ulatniający się z papierosa sprawiał, iż pomieszczenie stało się jeszcze bardziej duszące i nieodpowiednie dla Anthony'ego. Wsłuchiwała się w wypowiedź młodego mężczyzny, doskonale rejestrując każde jego słowo, gest czy mechaniczny tik. Nie przerywał mu, ponieważ uważał to za niestosowne. Nie przyszedł tutaj, by karcić czy grozić młodemu Odair. Poniekąd chciał uwolnić go od Strażnika-Sadysty i skłonić go do powiedzenia prawdy. Miał słabość do tego chłopaka, może dlatego, że przeżyli to samo zło. W swojej wypowiedzi nawiązywał do Igrzysk Głodowych, które obydwaj przeżyli. Wygrali ze śmiercią, jednak ona zataczała na ich życiem mroczne kręgi. Wszystko to dodało Anthony'emu blizny i wzmocniło jego psychikę. Teraz, gdy serce nie jest już tak młode wszystkie alkoholowe libacje i zmartwienia dają mu we znaki. Oddychał powoli, głośno, choć przeszedł jedynie parę metrów. Choć znajdował się w cztery oczy z Finnickiem, czuł na sobie chłodny oddech ewentualnego podsłuchu, który znajdował się w pomieszczeniu. Za pazuchy wyciągnął małe urządzenie, które ustawił w centrum pomieszczenia. Nacisnął zielony guzik, który wyłączył lub uszkodził wszystkie przedmioty, które znajdowały się w obrębie tego pomieszczenia. Usiadł na twardym krześle, rozpoczynając swój obronny monolog. - Finnick, doskonale wiesz, że zależy mi na twoim bezpieczeństwie. Jestem tutaj jedynie po to, by Ci je zapewnić. Mam nadzieje, że darzysz mnie zaufaniem. Zaufaniem, Odair. - Powtórzył. - Widziałeś ten film, prawda? - Spytał, nie oczekując wcale na odpowiedź. - Spłonął w nim kosogłos. Symbol za którego tyle naszych rodaków oddało krew! - Mówił coraz głośnie, choć przychodziło mu to z większym trudem. - Ty nie masz najmniejszego pojęcia jak tam było... jak było w zburzonym przez Snow'na dystrykcie. To ja uwolniłem dzieci uwięzione pod gruzami, to ja musiałem patrzeć na zwłoki naszych przyjaciół. Na tą niewinną krew! - Teraz jego ton głosu stopniowo opadał. - Odair, to nie jest Twoja wojna, jeśli mnie rozumiesz. Jesteś dobrym chłopakiem... - Zgasił papierosa o szorstką skórę dłoni. - Nie rozum mnie źle, ja także nie do końca zgadzam się z panującym system. Lecz to nie dotyczy Ciebie. - Wlepiał w jego ciemną postać swoje pozbawione blasku, błękitne oczy. - Jeśli zgodzisz się z nami współpracować, otrzymasz ode mnie gwarancję, że Annie nic się nie stanie! - Zrobił kilka minut przerwy, by pozwolić towarzyszowi przetrawić jego słowa. - Mam nadzieje, że jesteś uświadomiony, że obecny rząd dołoży wszelkich starań by wyciągnąć od Ciebie pożądane informacje. Annie jest i tak już bardzo słaba... oszczędź jej tego. - Spuścił wzorki, poławiając się w ciemności, która panowała w pomieszczeniu. - Mogę obiecać Ci, że jej nic się nie stanie. - Zapalił kolejnego papierosa, doprowadzając siebie do jeszcze większego bólu. Może się już od tego uzależnił? Od cierpienia? - Słuchaj, chcę abyś wiedział, że ja także bardzo mocno odczułem skutki rewolucji. Moja córka... pamiętasz ją? Seraphine została porwana. Nie mam jej i diabli wiedzą gdzie się teraz znajduje. - Cały czas miał opuszczoną głowę. - Nie mam zamiaru wpatrywać się jak tam samo kończy Annie. Teraz już nie jesteś ulubieńcem, zrozum to. - Przerwał, łapiąc się za schorowane serce. |
| | | Wiek : 25 lat Zawód : myślę Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, scyzoryk wielofunkcyjny
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Sob Lip 13, 2013 6:21 pm | |
| Czy podczas wojny jest miejsce na cos takiego jak sentymenty? Moment. Wojna. Teraz panował pokój, wojna się skończyła, Rebelianci wygrali. Było tak, jak miało być od początku. Teoretycznie. Niektórym to wystarczało. To? Dobrobyt. Władza. Wpływy. Ha! I niedola Kapitolczyków. Cóż za satysfakcja, spojrzeć na nich, uświadomionych w tym, jak nisko upadli, sprowadzonych do nędzy. Kiedyś byli kimś innym, kimś wspaniałym – czymś wspaniałym. Byli Kapitolem. Teraz stanowili tylko wyrazem wygranej, symbolem triumfu. Równie dobrze tę sprawę można było rozwiązać inaczej, to prawda i wielu, ci uświadomieni, o tym wie, rozumie to i zdaje sobie z tego sprawę. Są też tacy, którzy wiedzą, ale zamykają oczy i zatykają uszy. Bo tak prościej, tak lepiej, bez problemów, bez wojny. Wojna. Podczas niej ginęły dzieci, mordowano je, mordowano kobiety, mężczyzn: ludzi. Oni wszyscy ponieśli ofiarę tylko po to, aby teraz szala się przewróciła i do władzy doszedł kolejny znienawidzony tyran. Ale nikt tego nie powie, nie wskaże winowajcy. Czy ktokolwiek to widzi? Słyszy? Nie było wojny. Ale wciąż trwała walka. Walka o przetrwanie, o wolność oraz o resztki godności, którą próbowali zachować mieszkańcy KOLCa. Oczywiście, Igrzyska, one nie mogły obejść się bez odzewu. I od strony Rebeliantów, którym nie odpowiadał porządek rzeczy, oraz ze strony Kapitolczyków. Będą ginąć dalej, to jest znak, że nie jest dobrze. Jeśli ludzie giną – jest wojna. Czyli nie skończyła się z momentem wygranej Rebeliantów, trwa nadal. Finnick obserwował poczynania swojego byłego mentora, tak, tego człowieka, który jedenaście lat temu doprowadził go do zwycięstwa. Rozumiał, prawda? Dlatego Odair dalej walczy o Sabriel. Poczucie obowiązku? Swego rodzaju przywiązanie? To trudne do określenia, ale tak już jest. Trybut jest dla ciebie wyzwaniem, twoim podopiecznym, jeśli i on przegrywa, ty także ponosisz klęskę. -Kosogłos był symbolem Rebelii, a ona służyła wolności i równości, osobiście uważam, że to wręcz doskonała aluzja do tego, w jakim upośledzeniu żyjemy – wyrzucił z siebie na jednym oddechu. Był zirytowany, nie przemyślał tego i zapewne, gdyby podsłuch nie został wyłączony, wpakowałby się w kolejną dawkę uroczych kłopotów, które to ostatnio kroczą za nim krok w krok. Zresztą – jak za każdym obywatelem tego państwa, który próbuje coś zdziałać. Cokolwiek – To jest ta sama wojna, ona się nie skończyła wtedy, kiedy odnieśliśmy pseudo wygraną. Ludzie umierają – urwał na moment, a po chwili kontynuował – Odwiedź Kwartał, życzę Ci tego, zobacz jak tam jest – z jego ust wyrwał się gorzki śmiech – Nie zamierzam prawić Ci o morałach dawnych urzędników, a o dzieciach, które umierają z głodu, z powodu chorób oraz skatowania. Wspomnienie o Annie skutecznie go zamknęło, chyba na kolejne dobre kilkanaście sekund przemyśleń. To dlatego się tu zjawił, żeby nie miała kłopotów, żeby dała sobie radę, jakoś, jakkolwiek, z nim, bez niego. Nieważne. Ma być cała i zdrowa, to cel jego podróży, jego wiecznej tułaczki po tym skąpanym w pladze śmierci świecie. Najsłabszy punkt Odaira, wydawałoby się, że samo jej imię wystarczy, aby doprowadzić go do pionu, wówczas potrafi być miły i potulny niczym baranek. Ale jakie znaczenie miałoby wtedy jego poświęcenie? Jego wiara w przyszłość, lepszą, wolną od Igrzysk. Wiara, która wypaliła się niczym świeca, zgasła i przepadła, bo nie miała się czym karmić – jak tlenem. Zabrakło go. Wspomnienie o Seraphine. Przykro mu. Naprawdę. Chciał to powiedzieć, nie, musiał wyrzucić z siebie kolejną salwę własnych przekonań, wciąż niepohamowanych. Bo nadzieja nie istnieje. Koniec z dostosowywaniem się do systemu oraz rządów. Jeśli i na tym miał wyjść źle, niechaj i tak się stanie. Teraz już nie jesteś ulubieńcem. Annie. Finnick zmrużył oczy nie wierząc w to, że kolejny raz robi to, czego oczekuje od niego państwo. -W porządku – stwierdził i ze spokojem odczekał aż Anthony zdecyduje się ponownie włączyć podsłuch. Kiedy to nastąpiło, uśmiechnął się pokrzepiająco, ni to do siebie, ni to do mężczyzny – Sabriel Kent nie mogła opracować planu działania sama, ale ja nie brałem w tym udziału. Jeśli mam Ci powiedzieć prawdę, muszę mieć gwarancję anonimowości, chociażby wobec szerszej publiki, jaką są Strażnicy – przeniósł wzrok na ścianę tuż nad głową Larousse – Bo jeśli o mnie chodzi, mam wrażenie, że znajdujemy się na karuzeli śmiechu, gdzie urzędnicy i wojskowi robią co chcą jawnie działając przeciwko Pani prezydent, a mentorzy są obwiniani o ucieczki swoich trybutów – znowu na moment umilkł, jakby sam analizując to, co przed chwilą powiedział, wyprostował się na krześle nieco pochylając w kierunku mężczyzny znów wpatrując w niego wzrok, odezwał się cicho tak, jakby to co mówił, było największą tajemnicą, którą mógłby zdradzić – Kręcili się wokół, byli zawsze, często po prostu prosili o chwilę intymności broniąc się rozkazami sił wyższych. Mundurowi.
|
| | | Wiek : 42 Zawód : Główny strateg i dowódca wojsk w Kapitolu
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Pon Lip 15, 2013 6:35 pm | |
| Przeżył w swoim kruchym, lecz dynamicznym życiu wiele wojen. Tych osobistych i politycznych. Jego oczy nasiąkły widokiem krwi, brudu i ruin. Ruiny, które kochałam znajdowały się szmat drogi skąd. Dystrykt 4. Każde wspomnienie tego, co zostało z jego poprzedniego życia, wyżerało kawałek jego duszy. Trudno jest pożegnać się z czymś, z czym wiązało się tyle wspomnień, emocji. Jednym z najpiękniejszych wspomnień był uśmiech Sophie wśród rybnych straganów. Taka niewinna, cała ubrana w bieli z burzą złotych loków. Jej śmierć była taką samą zagadką jak jego dalsze życie. Jak to, gdzie się znajduje teraz jego jedyny skarb. Jak to, że Melissa zginęła jako trybut. Jak to, że jest strategiem Prezydent Coin, którą tak tępił. Doskonale rozumiał Odair'a, miał taki sam pogląd na pewne sprawy, jednak Anthony wolał działać na swoją rękę. W mały stopniu angażował znajomych i przyjaciół. Powód? Pragnął ponieść wszystkie konsekwencje na siebie. Jest przygotowany na wszystko co najgorsze. Na cierpienie, tortury, wszechobecną krew. Czasem zastanawia się czy idzie dobrą drogą. Walczy o prawa najniewinniejszych czy spełnia swoje egoistyczne cele? Teraz poczuł jakby ktoś związał mu ręce, odsuwając od wszystkiego co ważne. Czuje pętle na szyi, którą jest Seraphine. Nigdy, ale to przenigdy nie poświęci jej życia dla dobra ogółu. Jest zbyt cenna - dla niego. Spojrzał sroga na Finnicka i odparł : - Myślisz, że tego wszystkiego nie wiem? Codziennie czuje chłodny oddech uciśnionego ludu na swoim karku. Słyszę ich błagalne jęki i płacz. Czuje niewinny dotyk dzieci i pełne bólu spojrzenie dorosłych. Patrzą na mnie. Proszę mnie o pomoc. Jestem jedyną osobą w Kapitolu, która próbuję coś z tym zrobić. Odair, o tym nie mówi się głośno! Nie teraz, nie tutaj! Coin zejdzie ze swojego tronu, szybciej niż tam weszła! Historia zatacza kręgi. Nic nie dzieję się bez przyczyny. To dopiero początek... lecz oszczędź to sobie. Choć wyłączyłem podsłuch, pewnych rzeczy nie można mówić. Musisz to zrozumieć. - Rzucił, spoglądając na niego jak ojciec. Jakby chciał go chronić przed całym złem tego świata, którego sam doświadczył. A może chodziło mu o córkę Edmunda, byłego przyjaciela. Przy takich wydarzeniach jak śmierć ludzie się łączą, pomagają sobie - to idealnie opisuje relacje trybut-mentor. Finnick zrobił znaczące spojrzenie, które spowodowało, że Anthony wyłączył swoje rządowe urządzenie, dając ponowne życie podsłuchowi. Odair postanowił powiedzieć wszystko, co wiedział na temat ucieczki swojej trybutki. Było naturalne to, że nie wiedział wszystkie. Wstał, podając rękę chłopakowi. - Zrobiłeś dobrze. Ty i Annie będą pod osobistą ochroną rządy Kapitolu. Zrobię wszystko, aby nie spadł Wam nawet włos z głowy. - Anthony odtworzył drzwi, a do pomieszczenia weszło dwóch Strażników. - Wiem już wszystko, możecie odprowadzić go do apartament. - Rzucił, a sam wyszedł szybciej, ginąć gdzieś wśród krętych korytarzy.
/zt. |
| | | Wiek : 25 lat Zawód : myślę Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, scyzoryk wielofunkcyjny
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Wto Lip 16, 2013 12:15 am | |
| Mentor-trybut. Relacja, której nie da się zastąpić żadną inną, relacja, która czasami bywa silniejsza od matczynej miłości i czy dziecięcego zaufania. Musisz powierzyć drugiej osobie życie, będąc trybutem, musisz jej bezgranicznie zaufać, bo tylko to może doprowadzić Cię od zwycięstwa. Igrzyska same w sobie były złem, ale stworzyły wiele pięknych oraz niesamowitych relacji, tak naprawdę ukształtowały jego oraz Annie. Gdyby nie wspólna troska, walka o przetrwanie, teraz byliby całkowicie kimś innym, a Odair... Odair być może nigdy nie znosiłby tego, co musiał znieść dla niej. I nigdy nie byłby ulubieńcem, bo nie miałby dla kogo poświęcać własnego życia. Kochał ją, to takie rzadkie słowo, które sprawiało mu pewne problemy, ale to prawda, że była dla niego najważniejsza. Kiedyś miał, przez pewien krótki moment, wrażenie, że czuje coś do Reiven, ale potem okazało się, że to było tylko zauroczenie. Silne, ale wciąż tylko chwilowe zakochanie, tylko chwilowe. Ale i tak się o nią troszczył, myślał o niej, bo wiedział, jak wiele zostało niewyjaśnione. Chciał o tym porozmawiać, wyrzucić z siebie wszelkie żale i mieć już czyste sumienie. Czasami nawet nabierała go ochota, aby porozmawiać o tym z Annie, wyjawić jej prawdę o Reiven czy Isabelle, wyjawić prawdę o Sabriel. Nie. Nie mogła nic wiedzieć. A może...? Może gdyby wiedziała, wówczas mogłaby się jakoś obronić? Tego się już nigdy nie dowie, bo Odair nie czuł się sprawiedliwy nawet przed samym sobą z tą myślą, a co dopiero przed nią, przed kobietą, której przysięgał wieczne oraz bezwarunkowe przywiązanie, wierność. Nie dotrzymał obietnicy, ale ona o tym nie wiedziała i mimo wszystko wolał, aby, jeśli miała poznać prawdę, to od niego. Usłyszał słowa Anthony'ego i przytaknął. Nie chciał o tym myśleć, nie chciał wierzyć, niech to się skończy. Po prostu się skończy. Cała ta mordercza rozgrywka, zabawa, niech Igrzyska w końcu się zamkną, na chwilę przestaną się toczyć, bo wszelakie intrygi, kłamstwa oraz przekręty zaczęły go irytować, męczyć, doprowadzać do szwedzkiej pasji. -Dziękuję Anthony - powiedział cicho i to były ostatnie słowa, które wypowiedział, przed odejściem. Już więcej się do niego nie odwrócił, patrzył przed siebie i pomyślał o NIEJ. Wszystko. Będzie. Dobrze. Naiwny Chłopcze.
|
| | | Wiek : 24 lata Zawód : pianista i kompozytor.
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 Czw Lip 25, 2013 7:10 pm | |
| //Mieszkanie Rory -> Mieszkanie Froba -> Sala przesłuchań...
Po wyjściu z mieszkania Rory, momentalnie skierowałem się do swojego. Pomimo umytych włosów, czułem na całym sobie brud kanałów, pot i inne niezbyt cieszące mnie substancje. To okropne, jak bardzo musiałem zmienić się przez ten czas, że zaczęły mnie obchodzić podobne rzeczy. Niedługo zrobię awanturę lustrzanemu odbiciu, że moja koszula jest pognieciona. Przecież to skandal, obraza, hańba i nie wiadomo co jeszcze. Być może denerwowałem się tak tym dlatego, że miałem świadomość reakcji Petrusa. Miałem nadzieję, że uda mi się uniknąć go, szybko prześlizgnąć do swojego pokoju, zaszyć w nim i nie musieć odpowiadać na jego pytania, które prawdopodobnie jedynie tylko bardziej by mnie zirytowały. Krótka wędrówka do salonu, tak jakbym wchodził do jaskini lwa. Zaczął wypytywać dlaczego tak zniknąłem i nie omieszkał poinformować mnie o tym, co sam już wiedziałem. Z parady zniknęła dwójka trybutów. Miałem ochotę potrząsnąć nim i powiedzieć „wiem o tym, wiem, ty stary głupcze” jednak powstrzymałem się na tyle, na ile to możliwe, swoje słowa skracając do krótkiego zawiadomienia, że wyszedłem na spacer.
Papieros, usiadłem przy kartce, na której jeszcze tak nie dawno chciałem zapisać słowa skierowane do Mathiasa. Zgniotłem ją, po czym rzuciłem za siebie. Zacząłem się zastanawiać czy pisanie do niego będzie miało jeszcze jakikolwiek sens. Myśli o nim i chora zazdrość opętały moje myśli. Bardzo mnie cieszy jego pociąg do liryki, choć jego słowa były równie romantyczne co moja dupa. Zmienienie zaś toru myślowego okazało się nad wyraz trudne. Przez przypadek ubrudziłem sobie spodnie popiołem.
Szybki prysznic, przebrałem się i poinformowałem Petrusa, że znowu wychodzę. Kiedy spytał po co tym razem, zamknąłem za sobą drzwi bez odpowiedzi. Przez całą drogę próbowałem się uspokoić na wszelakie znane mi sposoby. Wypaliłem chyba pięć papierosów i wymruczałem pod nosem trzy symfonie. I po co? Wciąż miałem wrażenie, że zaraz zwariuję. Nie wiem jakim cudem wytrzymuję tyle czasu na udawaniu uprzejmości wobec kretynów.
– Dzień dobry. – przywitałem się, pokazując kartkę. Jakiś Strażnik zaprowadził mnie do sali przesłuchań. Usiadłem więc na krześle.
|
| | |
| Temat: Re: Sala przesłuchań #2 | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|