IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Pokój Fransa - Page 3

 

 Pokój Fransa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyPon Maj 27, 2013 5:09 pm

First topic message reminder :

Nieodpowiednim osobom wstęp wzbroniony.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyCzw Lip 11, 2013 3:51 pm

Dziwne, że tej nocy nie miała koszmarów. Była po prostu pustka, ciemność, czerń czy jak ją nazwać. Po raz pierwszy od dawna naprawdę wypoczęła. Zapewne obudziłaby się wcześniej, gdyby nie skrajne wyczerpanie. Do tego poprzedniego dnia porządnie się dotleniła, więc spała jak zabita. Otworzyła oczy w nieznanym pomieszczeniu, na obcym łóżku, a z jej gardła wyrwał się cichy okrzyk. Moment zajęło zorientowanie się, że osobą delikatnie potrząsającą ją za ramię był nie kto inny, tylko Frans.
- Wybacz, nie przywykłam sypiać z dala od własnego łóżka - powiedziała lekko skonsternowana po czym podciągnęła się do pozycji siedzącej. Co miała poradzić na taką a nie inną przeszłość? I to, że kiedy obudziła się w pokoju niemal obecego mężczyzny po tym wszystkim po prostu się przestraszyła?
Wszędzie czai się niebezpieczeństwo, bądź czujna - przypomniała sobie słowa brata. O ironio, wypowiedziane zaledwe godzinę przed jego śmiercią. Wstała i przeciągnęła się, dopiero po chwili karcąc się w myślach, że nie była przecież we własnym pokoju. Podeszła do stolika i upiła łyk ciepłej herbaty. Trzeba przyznać, że zgłodniała.
- Dzięki za nocleg - powiedziała, starając się jakoś ułożyć palcami potargane od snu włosy. - Jak się dzisiaj czujesz? - dodała, przypominając sobie cel wizyty. Wyglądał o wiele lepiej niż wieczorem, przynajmniej na oko, nie była przecież lekarzem. Kiedyś śmiała się z bratem, że mogłaby robić raczej za znachorkę.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyCzw Lip 11, 2013 9:03 pm

Przyglądał się trochę dziewczynie zanim się obudziła. Ni w cholerę rozumiał dlaczego taka ładna dziewczyna marnuje się, by pomagać ludziom w łykaniu tabletek i zbijaniu temperatury… chociaż! To było nieco perwersyjne! Nieco nieświadomie perwersyjne… i… i bardzo dobrze zaplanowane, gdyby któryś z pacjentów nie chciał wziąć jakiegoś lekarstwa, które według niej mogłoby pomóc. Ewentualnie zabić, otruć i tak dalej…

Wyszczerzył się na powitanie tak, jakby szykował coś naprawdę niedobrego dla panny Breefling. Bomba, gaz trujący, cokolwiek… ale nie!... To było tylko śniadanie, typowe dla robocizny Freda. Tak naprawdę to tylko wygrzebał je z lodówki i nieco podgrzał, więc… chyba powinno być dobre, o ile dziewczyna nie miała uczulenia na ser.

Spodziewałem się zawału, dostania w łeb, ale na pewno nie tak dyplomatycznej i spokojnej odpowiedzi – mruknął na to krótkie wyjaśnienie dziewczyny.

To znaczy, pewnie mogła się wystraszyć, ale po niej nie było tego widać. Kompletnie. No odrobinkę, może. Trudno! Kiwnął głową na jej skromne podziękowanie i zaraz też zaczął myśleć nad odpowiedzią na jej pytanie o stan zdrowia.

Hm… powiedzmy, że dwa razy w żyłę od ciebie, poranna „gimnastyka” z „kelnerką” i gorąca herbata zaczęły działać. Powoli, ale jednak!
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyPią Lip 12, 2013 1:33 pm

– Hm… powiedzmy, że dwa razy w żyłę od ciebie, poranna „gimnastyka” z „kelnerką” i gorąca herbata zaczęły działać. Powoli, ale jednak!
Uniosła brwi na te słowa i uśmiechnęła się znacząco. No cóż, były różne sposoby na poprawienie samopoczucia.
- Grunt, że zdrowiejesz - powiedziała ze śmiechem, odstawiając w połowie opróżniony kubek na stolik. Musiała niedługo iść. Były dwie opcje: albo matka już zaczęła obdzwaniać szpitale i dawnych znajomych (o ironio, połowa z nich znajdowała się w KOLC-u), albo została na noc w sklepie na jakiejś inwentaryzacji i nawet nie zauważyła zniknięcia córki. Lophia zdecydowanie wolała drugą opcję. Lepiej, gdyby nie rzucała się w oczy, jeśli miała kontynuować swoją działalność. Działalność nie całkiem legalną. Jeśli nie w ogóle. Wolała nie myśleć, że ryzykowała śmiercią za każdym razem, kiedy przekraczała granicę Kwartału. Bała się, oczywiście, ale tyle bliskich jej osób poniosło śmierć, że momentami zaczynała żartować, iż najwyżej podtrzyma tradycję. Oczywiście jej mama nie wiedziała, gdzie podziewa się Breefling. Zawsze była gdzieś w mieście albo ze znajomymi, ewentualnie uczyła się w kawiarni.
Jakby nie patrzeć, Lophia Breefling, zwykła, atrakcyjna dziewczyna żyła w kłamstwie.
Jak jakiś podwójny agent.
Powoli zaczynała jej doskwierać świadomość, że tak naprawdę spędziła noc w... Domu publicznym.
Burdelu, nazywaj rzeczy po imieniu, Lo.
Uśmiechnęła się pod nosem po czym naciągnęła sweter na dłonie. Trochę marzła. Sama nie wiedziała, dlaczego. Chora nie była, zawsze czuła, kiedy zaczynało się przeziębienie. Dopiła herbatę i zjadła śniadanie. Naprawdę musiała wychodzić, chociaż wcale nie uśmiechało jej się wyjście na dwudziestostopniowy mróz.
- Tabletki przeciwgorączkowe, na wypadek, gdyby znowu się pogorszyło - powiedziała, kładąc na stoliku listek pigułek. - Do sześciu na dobę.
Założyła na siebie płaszcz, poprawiła szeroki kołnierz i owinęła się szalikiem.
- Dziękuję za gościnę, jakbyś mnie potrzebował... Powinnam być w KOLC-u w najbliższym czasie - dodała, stając plecami do drzwi.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyPią Lip 12, 2013 6:48 pm

No co? Każdy radzi sobie na swój sposób. Zastrzyki i tabletki od jakiejś niby znachorki były jedną opcją, a drugą było trochę zabawy i gimnastyki porannej w przenośni… lub w cudzysłowie. „Grunt, że zdrowiejesz… Lyytikäinen”, zacytował pannę Lophię w myślach i uśmiechnął się do siebie jakoś dziwnie zadowolony z całej tej wizyty, jakkolwiek dziwna by ona nie była. Przytaknął dziewczynie skinieniem głowy, zaraz też zapalił porannego papierosa i tylko przyglądał się tej pannicy, to kolejnym tabletkom, które mu podtykała i wzdychał ciężko myśląc o całej tej chemii, którą mu zaoferowała. Nie uśmiechało mu się ciągle łykać jakieś rzeczy, ale najważniejsze było teraz wyzdrowienie i nadrobienie wczorajszych, straconych godzin pracy.

Do sześciu? – Zdziwił się, że mógłby wziąć aż taką ilość tych przeklętych pigułek. – Jak będę chciał popełnić samobójstwo, to na pewno wezmę je i całą resztę mini szafki leków, którą tutaj przywiozłaś, a którą mi tutaj zostawiłaś – mrugnął zalotnie okiem. – Ciekawi mnie czego chcesz w zamian. Wszyscy chcą teraz czegoś w zamian – ostatnie zdanie wypowiedział z nieco słabo słyszalnym, ale na pewno nietypowym dla niego smutkiem.

Nietypowym, bo przecież sam nazywał się biznesmenem. Kiedy jakoś komuś pomagał, oczekiwał następnie czegoś, co zwyczajnie odpłaciłoby mu zmarnowany czas, pieniądze i nerwy. Tak jak to było z Lucy Crow, na przykład. Pozwolił jej tutaj pracować, dał jej nawet czas do przyzwyczajenia się do całej tej atmosfery Violatora, chciał jednak, żeby w przyszłości ta młoda panieneczka potrafiła zwrócić mu ten „dług”, który zaciągnęła swoją „dobrą pracą” jako prostytutka. I choć przyjmowanie dziewczyn poniżej osiemnastego roku życia na tym… „stanowisku”… było niezgodne z jego głęboko ukrytą moralnością, to czasy były ciężkie, zapowiadało się, że Jezus przyjdzie w glanach, a on musiał kombinować i rozwijać swój interes w KOLC-u jeszcze bardziej i bardziej.

Hej… – odezwał się nagle, gdy Lophia już stała przy drzwiach. Chciał ją zatrzymać, jeszcze tylko na minutę. – Gdybyś miała jakieś problemy, jesteś mile widziana w Violatorze. Ba, chciałbym być w ciągłym kontakcie z tobą… – tu szybko dopadł do jakiejś czarno-biało-czerwonej wizytówki i wręczył ją Lophii, przy okazji cmokając ją w policzek – …czasami nie tylko ja potrzebuję pomocy. – Zaraz poklepał ją po ramieniu, jakby chciał nieco poprawić jej nastrój. – Tymczasem do widzenia, panno Breefling.
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptySob Lip 13, 2013 12:15 am

Lekko zdziwiona poufałością Lyytikäinena przywołała na twarz jedynie lekki uśmiech. Chociaż... W sumie niewielu ludzi działało w obecnych czasach bezinteresownie. Czy ona do takich należała?
- Gdybyś miała jakieś problemy, jesteś mile widziana w Violatorze. Ba, chciałbym być w ciągłym kontakcie z tobą…
Przyjęła wizytówkę i wcisnęła ją do kieszeni płaszcza. Czego mogła tu szukać? Może gdyby... Nie, wolała nie myśleć o tym, do czego zmusi ją los, kiedy zacznie brakować pieniędzy? Szanowała siebie, a po tym, co ją spotkało. Zadrżała. Mimowolnie i niemal niezauważalnie.
- …czasami nie tylko ja potrzebuję pomocy - dodał jeszcze, klepiąc ją po ramieniu.
Jesteś głupia, panno Breefling - pomyślała dokładnie w momencie, w którym Frans odezwał się po raz ostatni:
- Tymczasem do widzenia, panno Breefling.
- Nie oczekuję nic w zamian. Naprawdę - odparła szczerze po czym wyciągnęła telefon i szybko wklepała numer do kontaktów. Wolała go nie zgubić. W sumie mogła kiedyś potrzebować schronienia, kto wie, co czeka ją przy następnej wizycie w KOLC-u. Trzeba przyznać, że polubiła tego człowieka, a ostatnio trochę brakowało jej przyjaciół. Odeszła krok w tył po czym wróciła do Fransa i mocno go uścisnęła. Znalazła swoją wizytówkę i wręczyła ją mężczyźnie.
- Gdybyś ty czegoś potrzebował. Dziękuję za gościnę i... Do zobaczenia, tak? - rzuciła na pożegnanie po czym szybko wyszła z pokoju, starając się w miarę delikatnie zamknąć za sobą drzwi. Jakoś udało jej prześlizgnąć przez mur Kwartału i pognać do domu.
//Mieszkanie Lophii Breefling
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyNie Lip 14, 2013 6:19 pm

Wszyscy tak mówią, z początku… potem zaczyna się kombinowanie i „biznes”. Chory, pokręcony i niemoralny interes życia – coś za coś. Ty mi dasz ludzi, ja ci dam ochronę, ty mi dasz w ząb, ja tobie także. A i tak wszyscy chcieli jak najmniej stracić i jak najwięcej zyskać. Dlatego przeczuwał, że zapewnienia panny Breefling będą prawdziwe jedynie przez jakiś czas.

Mimowolnie przyjął ten jakiś dziwnie serdeczny uścisk. Aczkolwiek bez zbędnych emocji. Ktoś go przytulił to ktoś go przytulił, nie widział w tym problemu, o ile ktoś nie próbował go zabić… albo zmusić do małżeństwa… fu… znowu przypomniała mu się ta przeklęta kobieta. Wizytówkę zatrzymał, tak w razie czego, gdyby ktoś z jego pracowników miał niedługo zachorować… albo et cetera.

Do widzenia – powtórzył się, z jakimś drobnym uśmiechem na twarzy.

Usiadł na chwilę na swoim łóżku, następnie się położył i wpatrywał w sufit przez chwilę. I co teraz Fransie Lyytikäinenie? Co teraz zamierzasz zrobić? Wypadałoby trochę policzyć dochody i straty klubu. No, a potem nieco się przewietrzyć. Troszeczkę… i wziąć te lekarstwa, które dostałeś od panny Lophii. Mphm!...

Jeszcze kilkanaście minut leżał tak bez ruchu, aż w końcu gwałtownie się podniósł, podskoczył w miejscu, jakby chciał dodać sobie trochę wewnętrznej energii. Poszedł do łazienki, sprawdził czy nie wyłączono ciepłej wody, a skoro wciąż dało się normalnie stanąć pod prysznicem – umył się i przebrał w czyste, ciepłe ubrania.

Zanim wyszedł odpalił tylko laptopa i włączył analizę danych dochodów klubu, a następnie wyszedł, wcześniej zakładając swój zimowy płaszcz i zamykając za sobą drzwi od pokoju i biura na klucz.

/zt
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyCzw Sie 29, 2013 4:15 pm

/Ze szpitala, ale po drodze wpadł jeszcze do hotelu po ciuchy itd. XD

Brawo dla debilnego geniusza uciekającego ze szpitala, oto bowiem wpadł do hotelu, przebrał się w coś normalnego, a nie jakąś… sukienkę z gołymi plecami i dupą. Przy okazji nieco się umył i mógł pozbierać swoje wszelkie manatki i wrócić do Kwartału… Mógłby zostać, ale generalnie to wszystko odwidziało mu się po tej nie uroczej rozmowie z panem Frobisherem. Chociaż dzięki niemu znalazł sobie zajęcie na jakiś miesiąc, a to było pocieszające. Udupić Rufusa w gnoju. Genialne.

Tak też pod wieczór wylądował przed budynkiem Violatora, o jednej kuli, bo drugą trzymał w ręce razem z małą walizką. Westchnął cicho. Dom, co nie? To takie miłe uczucie wrócić do miejsca, które się lubi i które w rzeczywistości spełnia powinność domu. Kilkanaście pokoi, to co, że w połowie z nich dziewczyny się prostytuują. Tu chodzi o te mini mieszkania, wspólną kuchnię i inne tego typu rzeczy. Przestąpił próg holu, udał się w stronę baru, witając się z pracownikami i zdawkowo odpowiadając na pytania o nogę: „Szkoda gadać…”

Tak pognał bocznymi schodami przy barze i kuchni. Przeszedł trochę korytarza, zerkając co chwila na to, co działo się w barze, aż w końcu wyciągnął klucz i wszedł do swojego pokoju. Od razu rzucił walizkę na łóżko, to samo zrobił z kulą. Usiadł na swoim starym fotelu, wyciągnął ranną nogę. Ale nie mógł sobie pozwolić na coś takiego przez dłuższy czas. Zdjął płaszcz, przebrał się w jakiś wygodny czarny sweter, na to długa, wełniana, szaro-czarna narzuta, jeansowe spodnie, do tego jakieś kowbojki, papieros w gębie, kula do podparcia…

Przeszedł do biura, włączył światło, otworzył główne drzwi wejściowe na oścież, rozsiadł się w swoim biurowym obracanym krześle i włączył laptopa. No, chyba nic nie będzie od niego czegoś chcieć? Więc mógłby zająć się finansami. Kulę oparł o biurko.
Powrót do góry Go down
Lucy Crow
Lucy Crow
Wiek : 17 lat
Zawód : prostytutka/kwiaciarka
Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet
Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyCzw Sie 29, 2013 5:52 pm

Szpital, ave. Bilokacja C:


Nie potrzebowała więcej pytań. Czy była zła? Czy kiedykolwiek potrafiła być zła? Ha. Tylko na kogo, bo na pewno na niczemu winną Teo nie, nie na nią, choć z pewnością nie była promyczkiem nadziei w tej ponurej sytuacji, ale Crow ją uwielbiała, na swój dziecinny cholerny sposób. Nie pojmowała też, jak mogłaby zezłościć się na siebie, na zbieg wydarzeń czy po prostu na Kwartał. To bezsensowne i nielogiczne. Ale jej gniew, choć nienazwany oraz nieokreślony, skierowany był prosto na przeklęty KOLeC, więzienie, którego nie potrafiła nazwać w myślach w taki okrutny sposób, trzymające ją poza prawdziwym światem, sprowadzające do parteru społeczeństwa. Czuła się jak śmieć, w splamionym krwią płaszczyki i potarganymi włosami. O dziwo ich kolor nie bladł, a farba jeszcze się nie zmyła. I dlaczego pomyślała o tym w tak idiotycznym i śmiesznym momencie? I dlaczego…?
Dlaczego jej myśli są takie gniewne? Natarczywe i przytłaczające? Miała ochotę płakać, zacząć krzyczeć, wyrywać sobie włosy z głowy i przeklinać świat za to, jakim się stał. To nie jej wina, nie zasłużyła na to, aby tarzać się w śniegu oraz pełzać po szpitalnej podłodze znajdując się nad krawędzią: między życiem a śmiercią. Nigdy nie narzekała, do tej pory posłusznie biegała po targu i sprzedawała ludziom kwiaty, które wykradła z za muru, ale jeszcze nigdy dotąd nie musiała spodlić się w ten sposób, aby prosić o pracę Alfonsa. Nie chciała być dla niego niemiła, nawet w swoich myślach, zwyczajny odruch kogoś, kto zawsze starał się być dla każdego miły. Czasami miała wrażenie, że ktoś mógłby podsłuchać jej wewnętrzne analizy i złośliwe uwagi, których nie wypowiada na głos. Ale tylko czasami, kiedy nachodziła ją podobna myśl. Ale choć bała się go w dziwny, niezidentyfikowany sposób, to miała nadzieję, że jednak pomoże jej nieco się pozbierać i zatrudni na ludzkich, o zgrozo, w miarę moralnych zasadach. O czym ona myślała? Będąc prostytutką może liczyć jedynie na w miarę dogodną pensję, żadnych praw, żadnych udogodnień, ba, to ona będzie miała za zadanie… robić dobrze (?). Zaśmiała się pod nosem, nie wiedziała czemu, na tę myśl, choć wydawała się ona jej przerażająca i nieprawdziwa, jakby to, co się stanie, stać się nie ma, ale… wiedziała, co będzie musiała zrobić i jakie decyzje podjąć wbrew temu, co mówi masa innych ludzi oraz jakie rady rzucają. Martwią się o nią? Czy ich troska ją nakarmi? Czy ich troska i miłość da jej schronienie oraz koce? Nie. Nie. Nie. Nie mogła wiecznie liczyć na łut szczęścia, nawet jeśli wierzyła, że ono ciągle się przy niej trzymało, teraz musiała podjąć kilka własnych i samodzielnych obowiązków, jakkolwiek okropne by one nie były. Potem może, już niedługo, na pewno, zaświeci słońce i nie będzie musiała martwić się brakiem kwiatów. Ale czy wtedy będzie mogła rzucić swoją pracę?
Weszła do baru, zdjęła płaszczyk próbując ukryć plamy krwi, ale chwilę potem zorientowała się, że na sweterku także się one znajdują. Westchnęła po prostu, zarzuciła odzież na stojak przy schodach i ruszyła ku górze mając nadzieję, że gdy wróci, płaszcza już nie będzie. Nie miała ochoty na niego patrzeć, nawet jeśli będzie musiała marznąć. Nie chciała, po prostu.
Widząc, że drzwi do pokoju aka gabinetu Fransa są otwarte, założyła na twarz leciutki uśmiech i wychyliła się z za framugi.
-Dzień Dobry! – przywitała się z mężczyzną i przestąpiła próg automatycznie zapominając o złym popołudniu, skupiła się całkowicie na nieco przerażającej ale interesującej osobie mężczyzny, a przynajmniej takiego starała się wizualizować w swojej pokrętnej wyobraźni – Może źle pamiętam ale… miałam do Pana zawitać, prawda?
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyCzw Sie 29, 2013 7:06 pm

Opatulił się szczelniej swoją narzuto-swetrem. Wyprostował „chorą” nogę, a zdrową zgiął i oparł na niej głowę, czekając aż laptop wpierw się uruchomi, a potem aż to samo zrobią programy, które były mu aktualnie potrzebne. Kiedy wszystko było gotowe, zaczął lawirować pomiędzy półką z dokumentami za sobą, a biurkiem. Przy okazji czasem musiał się podnieść i podejść do innych regałów w części biurowej swojego mieszkanka. Ewentualnie – musiał zejść tylnymi schodami do kuchni, żeby zrobić sobie zupkę serową w kubku na rozgrzanie i potem wrócić z nią do góry.

Nie spodziewał się jednak, że w te skromne progi zawita nowa pracownica. Musiał przyznać sam przed sobą, że poniekąd o niej zapomniał. Wpierw więc wydał się zaskoczony, następnie uśmiechnął się na powitanie, wskazał na fotel przed biurkiem i wrócił na chwilę do wszystkich komputerowych programów, żeby pozapisywać wszystkie pliki.

Miała do niego zawitać? Frans zmarszczył czoło. Naprawdę? Wydął usta w mały dzióbek, zaczął gorączkowo myśleć nad tym, czego mógł kiedyś tam chcieć od panny Crow… Podrapał się po policzku, zaczął intensywnie mrugać powiekami, aż w końcu uniósł głowę do góry w kompletnym zakłopotaniu… A! NO TAK! Nagle go oświeciło, co zresztą było widać po jego buźce – brwi „podskoczyły” mu do góry , uśmiechnął się szeroko, ciesząc się z samego siebie.

A no tak – dodał, kiwając głową. – Chodziło o drobne przyuczenie – wyjaśnił nieco niezrozumiale. Zaraz też podniósł się, pokuśtykał przy pomocy kuli do drzwi głównych do biura, zamknął je, wrócił do biura, ale nie zasiadł za nim, tylko na nim. – Zwyczajnie nie wyglądasz mi na prostytutkę albo kogoś, kto by sam doszedł do tego jak zarabiać dużo pieniędzy w ten sposób, więc pomyślałem, że wypada ci pokazać i opowiedzieć o paru sposobach. Piszesz się na to? Hm?

Starał się być miły, naprawdę. Miał nadzieję, że nie zostanie uznany za wrednego szefa. Albo coś w tym stylu… ostatnio ta dziewczyna była aż nazbyt spięta, dzisiaj jednak wydawała się być bardziej rozluźniona. Może zwyczajnie zaczęła się dogadać z pracownicami i pracownikami? Byłoby miło, bardzo miło!
Powrót do góry Go down
Lucy Crow
Lucy Crow
Wiek : 17 lat
Zawód : prostytutka/kwiaciarka
Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet
Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyPią Sie 30, 2013 10:10 am

rócz strachu górowała nad nią także ciekawość. Dziecięca. Naiwna. Prostytucja. To słowo w jej główce przeobrażało się w tysiące wizji oraz scen, wśród których większość nie miała wiele wspólnego z ponurą i mało barwną rzeczywistością. Być może świadomie starała się wszystko podkoloryzować, pokazać w lepszym świetle. Ale tylko dla siebie, bo wszyscy inni karmiący się jej bajkami od razu wybuchnęliby śmiechem. To dziecko. Pozostawiona samej sobie na pastwę takiego okrutnika jak los nie dziwo, że wpadła w ręce nikogo innego jak Fransa, alfonsa, bezwzględnego przedsiębiorcy oraz człowieka zapewne pozbawionego skrupułów. Ale o tym nie wiedziała. Bała się myśleć nad człowiekiem, który na swój sposób ją przerażał. Nie czuła do niego namacalnego i bezpośredniego strachu, a drobny i niezydentyfikowany niepokój, zaledwie maleńką iskierkę.Tego dnia nie była w najlepszym nastroju, ha, oczywiście do momemtu w którym mogła w ciszy rozmyślać nad swoim życiem i żaden zewnętrzny bodziec jej nie przeszkadzał. Teraz miała konkretny cel, nie o wadze jednego marnego spotkania. Widzenie się z Fransem było kluczowym momentem, który decydował o tym czy oto małe dziewczę zemrze z głodu, czy jednak dostanie pracę o której nie marzy, ale musi ją mieć. Pozostaje pytanie, które wciąż sobie zadawała: naprawdę się nadaje na tę pracę? Być może zawsze uważano ją za ładną i zgrabną, nieraz i nie dwa razy słuchała pochwał pod swym adresem i była prawie pewna, że nie wszystkie były fałszywe oraz pozbawione wartości. Chciała tak myśleć. Ale nie wiedziała w jakiej kategorii mogłaby siebie postawić. Szybko przestała o tym myśleć zdając sobie sprawę, że czym dłużej będzie zastanawiać się nad czymś równie bezsensownym, tym w głębsze zakłopotanie będzie się wprowadzać.
A póki co atmosfera wydawała się przyjemna, w miarę luźna, choć kula mężczyzny widocznie zaniepokoiła Crow. Chyba nie powinna o to pytać, ale na ista cisnęło jej się pytanie o nogę alfonsa. Milczała jednak starając się zachować powagę oraz spokój. I myślała tylko o dobrych rzeczach, tak aby nie zaprzątać sobie głowy czymś, co mogłoby wyprowadzić ją z równowagi i znów znalazłaby się na linie nad przepaścią, zawieszona po to, aby spaść w wędrówce bez celu. Znów na niego spojrzała, kiedy mówił. Przypominał jej kogoś. Być może to złe skojarzenie, dlatego obawiała się niewiadomego. A może to po prostu strach przed samą pracą i przekładała go na Fransa, aby poczuć się z tym lepiej? Nie był niczemu winny, choć to co robił też nie zasługuje na pochwałę. Ale jej przyszła praca także nie jest chlubą. Więc jak mogła obwiniać go o swoje własne błędy? Nie powinna była w ogóle tutaj przychodzić. Odsunęła się od drzwi stanęła na środku pokoju, gdzie czuła się wręcz wystawiona na pokaz. Trochę się spięła i poruszyła ramionami, aby odpędzić niewidoczny dyskomfort. Jego uśmiech wydawał się przyjazny. Tak sobie wmawiała. Przecież nikt nie uśmiecha się po to, aby chwilę potem wbić drugiej osobie nóż w plecy, prawda? I tak, Lucy Crow. Tak się dzieje. A ty po prostu za mało wiesz o tym świecie.
-Skoro tak to czemu nie - także się uśmiechnęła i miała nadzieję, że nie wypadła zbyt przy tym głupkowato. Potem wpadła jej do głowy myśl, że skoro już się odezwała, mogłaby zapytać o... -Być może, to znaczy... Na pewno to nie moja sprawa, aale co się Panu stało w nogę? - chciała by to zabrzmiało inaczej. Nie ciekawsko. Troskliwie. Ale nie wiedziała, dlaczego nie potrafi panować nad głosem i każde kolejne słowo z pewnością mówiłaby z tą samą tonacją - Przepraszam, że się zainteresowałam. Ja.. ja... - zaśmiała się trochę ze swojego zakłopotania, trochę z samej siebie i tego, że nie mogła, nie potrafiła wyrazić tego co czuje, co chce przekazać. Zakryła przy tym dłonią usta i odruchowo spuściła głowę, aby włosy częściowo zasłoniły jej twarz. Na końcu wyprostowała się nieco i powiedziała ze spokojem - Tak. Piszę się na to.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyPią Sie 30, 2013 10:42 am

Szczerze powiedziawszy… od bardzo dawna nie martwił się o jakąś personę – tym bardziej dziewczynę. Ta mała, choć miała pstrokaty kolor włosów i buźkę osoby, której charakter mógłby być znacznie twardszy, w rzeczywistości wypadała jak niepewna siebie albo kompletnie niczemu niewinna osóbka. Zwyczajnie przyprawiała Fransa o zakłopotanie. No bo, skoro dał już jej pracę i obiecał awansować ją w przyszłości do pozycji prostytutki, to dlaczego tak bardzo marzył, żeby panna Crow uciekła pewnego dnia i się nie pojawiła? Dlaczego miał tak wielkie opory przy zatrudnianiu jej i dlaczego zaprzątał nią sobie głowę? Była zbyt niewinna i jakoś zatruła tą swoją osobowością Fransa. Te kobiety… oby tylko ona nie była tak zwinną manipulatorką jak inna, ale starsza od niej kobieta.

Na jego twarzy pojawił się niespodziewany grymas, za który odpowiedzialna była jego lewa, postrzelona łydka. Starał się jak mógł, żeby tylko nie zrobić jakiejś bolesnej miny, a mimo to ból w postaci ogromnej zmarszczki na czole pojawił się na jego czole. Potem padło to przeklęte pytanie, którego wolałby nie usłyszeć i ledwo zapanował nad sobą, żeby nie odpowiedzieć tej małej: „Nie twój interes”. Uśmiechnął się niewinnie, milczał chwile, namiętnie szukając jakiejś zwinnej odpowiedzi w swojej głowie, aż w końcu odpowiedział:

Drobny wypadek przy pracy – znów cisza, przyglądał się dziewczynie, potem tylko pokiwał głową i poklepał swoje udo, jak gdyby chciał przerwać niepożądany, zbyt wielki spokój. – Nie przepraszaj.

Teraz nie wiedział jak się zachować. Wystraszył tę biedną dziewczynę czy co? Podniósł swój tyłek z biurka, podszedł do niej, poklepał ją po głowie.

Dobra… ale skoro tutaj nie mieszkasz, to nie masz żadnych ubrań na przebranie… – zamyślił się, ale zaraz znalazł jakieś rozwiązanie z takiej sytuacji: – No nic. Chodź za mną…

I jak gdyby na własną komendę – ruszył w stronę głównego wyjścia z biura i przepuścił dziewczynę. Następnie zakluczył drzwi i dogonił dziewczynę, prowadząc ją w stronę jednego z pustego pokoi prostytutek. Przy okazji tłumacząc jej kto i gdzie przyjmuje klientów.

/Pokój 1, piszesz pierwsza?
Powrót do góry Go down
the victim
Alvaro Markovich
Alvaro Markovich
https://panem.forumpl.net/t958-alvaro-markovich#8847
https://panem.forumpl.net/t969-mow-mi-lav#8957
https://panem.forumpl.net/t1317-alvaro-markovich#15493
Zawód : Męska dziwka

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyNie Paź 13, 2013 3:11 pm

//Stary Most w istocie.

Kiwnął tylko krótko głową i niemiłosiernie z siebie zadowolony ruszył za nim. Stawiając krok za krokiem miał głowę pustą jak dawno opróżniona butelka wyborowej. Nigdy specjalnie nie zastanawiał się nad tym co będzie danego dnia robił i jak swoją pracę wykona. Przychodziło to na tyle naturalnie, że potrafił czerpać zeń przyjemność. Był młody, ale nie naiwny. Skoro i tak był na to skazany, to czemu miałby tego nienawidzić? Podobnie rzecz miała się z KOLCem. To okrutny i niewybaczający błędów dom. Ale jedyny jaki ma. Być może jedyny jaki już zawsze będzie miał. Czy nie warto go w takim razie pokochać? Spleść się z tym miejscem w krwawiącym uścisku namiętności jednocześnie będąc pełnym obrzydzenia? Niektórzy mają potworne dzieci.
Nie krył swego zainteresowania ich docelowym miejscem, ale też nie dopytywał. Nikt mu nie płacił za zadawanie pytań. Oczywiście znał okolicę, którą przemierzali... Potęgowało to uczucie irytacji, które się w nim z wolna rodziło. Gdzie ta kaleka go prowadziła? Byli coraz bliżej miejsca, które tak starannie omijał. Jednocześnie go pociągało i odpychało. Chciałby, żeby ktoś dbał o jego podstawowe potrzeby, ale nie miał ochoty dzielić się zyskami. Nie odezwał się jednak ani słowem. Za gadanie też nikt mu nie chciał płacić. Jeśli tam wejdą, cóż, trudno. Będzie grał o swoje. Może udawał jeszcze większego idiotę niż dotychczas. Na czym w końcu może się skończyć?
Nie otwierając ust przejechał językiem po zębach i znalazł puste miejsce, w którym powinna być górna szóstka. Ah, tak. Znowu wracamy do rękoczynów i tracenia zębów. Po prostu pięknie, Alvaro. Pamiętaj, że nikt nie chce szczerbatej dziwki, postaraj się do tego nie dopuścić. Będzie miły, lizodupny. I tak nie ma za krzty honoru, a dumę jedynie zawodową. Jeśli ta śliczna twarz zachowa swój kształt i czar to dzień będzie mógł uznać za udany. Jeśli nie... cóż, był w czarnej dupie.
Po drodze pozbył się szybko kurczącego się papierosa i ponownie nie wdeptał go w ziemię. Nabierał złych nawyków, ale chyba nikt nie spodziewał się, że będzie odwrotnie. Uniósł wzrok na budynek, który przed nimi wyrósł. Spiął się, ale przezwyciężył to uczucie i rozluźnił się. Jedynie dziwne mrowienie w kręgosłupie nie chciało go opuścić. Uciekaj, uciekaj, uciekaj. Biegnij nim będzie za późno. Nie po to tatuś płacił tyle za twoje zęby, żebyś je teraz miał stracić... To idiotyczne, że w takich momentach potrafił myśleć jedynie o tych śnieżnobiałych perełkach. Pieprzony zębo-fetysz.
Pozwolił się prowadzić do ich docelowego miejsca. Gdyby potem miał opisać swoją podróż nie potrafiłby określić jak znalazł się w tym pokoju. Po prostu szedł śladem tego faceta i jakoś tam trafił. Nie pamiętał, być może nigdy nie będzie chciał tego pamiętać. Przyszłość niesie wiele zagadek.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyWto Paź 15, 2013 10:37 am

Dziwny ten jegomość, strasznie milczący, kompletnie nie pasujący do typowego obrazu prostytutki. Męskiej prostytutki, ale jednak prostytutki. Te zazwyczaj albo na siłę zagadywały kogoś, żeby owy „ktoś” się rozluźnił albo udawały, że słuchają długiego monologu klienta, który zaczynał opowiadać o swojej pracy. Aczkolwiek… zapowiadał się naprawdę ciekawy wieczór. Zupełnie inny od pozostałych.

Bywało bowiem i tak, że Frans korzystał z usług prostytutek, ale głównie z Violatora, tych które znał nieco bardziej od pozostałych i które wykazywały taką chęć. Nigdy jednak nie zbierał kogoś z ulicy w taki sposób. Jak już coś takiego robił, to głównie dawał solidne argumenty, żeby ten ktoś kontynuował swoją pracę pod patronatem Violatora. Tu też zamierzał, ale… wciąż pozostawał ten okropny element tajemniczości i… wstydliwości? Niechęci? O co chodziło? Nie wiedział.

Najważniejsze jednak jest to, że trafili do pokoju. A raczej tej pokojowej części. Z biura w tym momencie lepiej by było nie korzystać. Ściągnął płaszcz, buty, czapkę, szalik, przysiadł na kanapie, dopił pozostałości po herbacie, która obecnie była zimna… uśmiechnął się delikatnie, jakby czekając na jakąś reakcję ze strony jegomościa.

Odchrząknął głośno, jako że gardło drapało i go niemiłosiernie. Chciał coś powiedzieć, ale wyszło na to, że nie wydobył z siebie żadnego dźwięku. Chwila ciszy, odchrząknął ponownie i tym razem udało mu się wydobyć z siebie słowa.

Więc?... Dlaczego tak milczysz, hm? – Każdy kolejny wyraz sprawiał mu dodatkową trudność. Frans złapał się za gardło, pomasował je chwilę, a potem wbił swoje ciekawskie spojrzenie w twarz jegomościa-klienta(?). – Nie ważne zresztą – odchrząknął zaraz. – Zostań tu jak chcesz, potem może... – nie dokończył, bo głos mu się urwał, gardło zabolało i tyle było z mówienia.

Zaklął w myślach, machnął ręką na to wszystko, krążył jeszcze przez chwilę po pokoju. Znalazł kilka kartek papieru, następnie chwycił jakiś zwykły długopis i wyszedł bez słowa.

/zt
Powrót do góry Go down
the victim
Alvaro Markovich
Alvaro Markovich
https://panem.forumpl.net/t958-alvaro-markovich#8847
https://panem.forumpl.net/t969-mow-mi-lav#8957
https://panem.forumpl.net/t1317-alvaro-markovich#15493
Zawód : Męska dziwka

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyCzw Paź 24, 2013 7:53 pm

Milczenie Lava miało wiele przyczyn. Najważniejsza z nich była ta, o której zdążył już pomyśleć - za gadanie nikt mu nie płacił. Zwłaszcza gdy był trzeźwy nie mia ochoty umilać w ten sposób nikomu czasu. Jakoż zbyt często mówił wtedy coś niewłaściwego, obraźliwego. W finale rzeczy tracił klienta i zyskiwał nowych przyjaciół w postaci siniaków i zwichnięć. Zawsze uważał, że dziewczyny miały w tej gestii łatwiej. W końcu ilu ckliwych i delikatnych facetów chodzi na dziwki? A ilu skrytych gejów? Osób, które chciały 'spróbować czegoś nowego'? Porzygać się można.
Inaczej sprawa się miała, gdy to klient zaczynał pogawędkę - można było jakoś pójść tym tropem i starać się trzymać toru grzecznej rozmówki. W takich chwilach mózg Lava wskakiwał na najwyższe obroty. Wracając jednak do tematu tego całego bełkotu osoby nie umiejącej dotrzymać terminu - Markovich nie sądził, by Frans zdawał sobie sprawę z faktu jak bardzo udupiony się młodzieniec czuł. A może właśnie wiedział i sobie z nim pogrywał? Bardzo śmieszne. Po prostu zajebiście zabawne.
Nie chciał tu trafić. Violator zajmował na jego liście podobne miejsce co zgarnięcie do suki. Kiedy tylko drzwi się otwarły wiedział, że ma przesrane. A teraz tu siedział. Skończony idiota bez instynktu samozachowawczego i jego, pożal się na wydział, narratorka mająca wenę tylko na ćwiczeniach z fizyki. Taka karma.
Lekko zmrużył ślepia. Podejrzliwie. W między czasie gdzieś ta jego bluza uciekła z niego i został w pomiętej koszuli w wyjściową kratkę. TAK. Miał koszulę w kratkę. Pomiętą i trochę nadszarpniętą zębem czasu. Podciągnął jej rękawy i jednym uchem słuchał faceta. I milczał. Milczał.
- A co ciekawego można usłyszeć od dziwki? - spytał w końcu cicho. - Żadna ze mnie pierdolona wyrocznia, skoro znam się tylko na jednym.
Brwi chłopaka powędrowały w górę gdy Frans wyszedł. TAK. DOBRZE. Gorączkowo rozejrzał się dookoła. Poszukał okna. Jak wysoko? Zamknięte? A co ma w biurku? Papiery. Papierosy gdzie? Nie, czekaj.
Otwartą dłonią palnął się w czoło.
- No jasne, przystojniaczku - mruknął i już na większym ludzie zaczął poszukiwanie barku. Jak się upije to go nie zaboli. Kiedy będzie nachlany jak Szatan w siódme urodziny to zacznie się zastanawiać jak stąd uciec.
Pijanego w końcu nie boli.

Parę godzin później o wiele szczęśliwszy opuścił to miejsce.

//zt
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyNie Mar 23, 2014 11:41 am

/Bar

Wychodziło na to, że nie chcieli niczego do picia. Trudno, ich strata… skrzywił się tylko, gdy go nieco popchnięto, bo zwyczajnie nie lubił takiego zachowania. Rozumiał jednak, że albo musieli sobie nieco ulżyć, pokazując jacy to oni nie są silni, albo tak ich wyuczyły te wszystkie szkoły lub/i szkolenia. Kiwnął tylko głową do Nowej, żeby szła za nimi z tymi wszystkimi teczkami, które na pewno będą potrzebne, jeżeli Strażnicy chcieliby nieco przejrzeć księgi przychodów i wydatków. No, chyba że wolą męczyć go z powodu głupich papierosów. Kto wie, co może im odbić… jeszcze dwa miesiące temu Strażnicy byli w miarę normalnymi personami. W miarę…

Szedł nieśpiesznie, bo nie było sensu w zapierdalaniu po schodach, a on miał po trochu wyjebane na całą tę sytuację – co chyba było po nim widać. Ba, bardziej martwiło go to, czy czasem Rose nie złamała mu nosa lejąc go po mordzie. Za to przynajmniej krwawienie ustało, ale jego bluzki z Black Sabbath raczej się nie da wyratować od jakże gigantycznego poplamienia. Nic dziwnego, że jego pracownice z piętra wystraszyły się kiedy szedł korytarzem i że myślały, że to właśnie Strażnicy zrobili coś takiego ich szefowi. Głupie skojarzenie faktów, co nie? Był przez nich prowadzony, a krew a twarzy i ciuchach tylko pogarszała opinię o nich w KOLCu.

Nowa wybiegła nieco przed Strażników, żeby otworzyć drzwi od biura i wpuścić wszystkich do środka, a także, żeby zamknąć drzwi na klucz. Teczki położyła na biurku i kompletnie wystraszona patrzyła na Fransa. JESZCZE nie przywykła do rzeczy, jakie się tu wyprawiały.

To możecie już mnie puścić, czy chcecie bawić się ze mną w sado-maso mimo wszystko? – Zapytał, chyba niewłaściwie, ale tak się zdarzyło, że miał cholernie nietypowy humor w tej sytuacji.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyPon Mar 24, 2014 10:43 am

Jeśli Frans sądził, że Strażnicy okażą się choć trochę delikatni, grubo się mylił. Przy każdej nadarzającej się okazji, gdy ich zdaniem zwalniał, szturchali go i pchali. Czy to ze złośliwości czy z wojskowych przyzwyczajeń. Wszyscy czworo weszli do gabinetu, aby zaraz po słowach Fransa jeden z nich brutalnie unieruchomił mu ręce za plecami, a drugi wymierzył potężny cios w podbrzusze. Przełożony wyraźnie zadowolony, obrzucił wzrokiem dziewczynę, której dał znak, aby wyszła. Zniknęła, zanim ktokolwiek mruknął. Usiadł na biurku spoglądając z zainteresowaniem na Fransa, wyjąwszy zapalniczkę, zapalił papierosa wypuszczając dym nozdrzami.
-No, no Lyytikäinen, gdzie podziali się Twoi starzy pracownicy? – spytał z leciutkim uśmiechem – Przysłali Ci chociaż kartki z za muru?

Frans, z Twojego ekwipunku znika paczka papierosów, została zarekwirowana.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyPon Mar 24, 2014 8:38 pm

Niecierpliwi. Wredni. Korzystający ile się da z przywilejów… Frans nawet nie spodziewał się uderzenia w podbrzusze. Nie dość, że pobiła go kobieta, to jeszcze ci debile chcieli mieć satysfakcje z i tak już zakrwawionego Fransa. Tylko, że on zacisnął zęby, a po tym jakże agresywnym zachowaniu – zaczął się podśmiechiwać. Tak czy siak – nie miał równo pod sufitem od bardzo dawna albo był z wszystkich zebranych tutaj osób najbardziej normalny od kilku miesięcy.

Westchnął cicho. Na jego twarzy pojawił się promienisty uśmiech. Lubił, kiedy ktoś przechodził do konkretów, nawet jeżeli towarzysze tego kogoś trzymali go za ręce z tyłu i zanosiło się na gejowskie porno, w którym nie chciałby obecnie brać udziału. Oblizał dolną wargę, co było poniekąd jego tikiem, zerknął na jednego z jego pomagierów, puścił mu oczko, żeby nieco go podrażnić, a następnie grzecznie odpowiedział:

Nie, co mnie nie dziwi – wzruszył ramionami.

Nie musiał tego głębiej komentować, a na pewno nie z własnej woli. Jak ten jegomość będzie chciał więcej wiedzieć to zapyta albo rozkaże tym jełopom go uderzyć.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyCzw Mar 27, 2014 1:37 am

Mężczyzna zaciągnął się spoglądając na Fransa z zaciekawieniem, jakby ten był bardzo ciekawym muzealnym okazem, które należy obejrzeć skrzętnie z każdej strony, przewiercić wzrokiem i zbadać dogłębnie zanim spróbuje się zrozumieć... przesłanie? Parsknął śmiechem na odpowiedź, westchnął i wypuścił dym papierosowy prosto w twarz właściciela czekając na jakąkolwiek reakcję, aby mieć pretekst, by Strażnicy mogli mu zadać kolejny cios. Oczywiście mogli to zrobić i bez tego, ale gdzie szyk i klasa?
-To podejrzane, że większość zamachowców z mostu pracowała właśnie... tutaj - zmarszczył brwi, jakby w głębokim zamyśleniu - Osobiście czuję niedosyt informacji, ale ty nic nie wiesz na ten temat, prawda? - znów urwał na chwilę, aby kontynuować - Ta dziewczyna może źle skończyć, naprawdę tego chcesz?
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptySob Mar 29, 2014 9:37 am

Frans jako okaz muzealny? Nie bardzo, no chyba że bierze się pod uwagę muzeum sztuki brzydkiej, abstrakcyjnej, czy coś w ten deseń. Pan Okaz za to był poniekąd podirytowany, zmęczony wszystkim, nie potrafił zrozumieć dlaczego pytają jego o takie bzdety (pomijając to, że przecież powinien się zainteresować losem swoich ludzi po tym, jak już zostawi uwolnieni).

Ale zanim dostał jakiekolwiek pytania, wpierw musiał przymrużyć oczy przed dymem papierosowym. Odynie drogi, no i po cholerę oni tak zawsze się zachowywali? To nie przynosiło żadnej klasy… ba, Strażnicy wcielając się w takich cholernych badassów zwyczajnie wkurzali go niewyobrażalnie mocno. Co za debile. Robili z siebie komików… tylko, że to pajacowanie go bolało , bo nadal go przytrzymywali… och, chwila, znowu go uderzyli. Tym razem był to na tyle silny cios, że prawie cały obiad podskoczył mu do gardła. Wybałuszył oczy, zakaszlał… a pomyśleć, że on tylko prowadził interesy i rozpierdalał idealny stan państwa pani Coin.

Na ten temat różni ludzie wiedzą różne rzeczy – odpowiedział z łagodnym uśmiechem na swojej facjacie. Nie miał zamiaru bawić się w proste pytania i proste odpowiedzi. A ból jakoś mu nie przeszkadzał, bo najbardziej bolała go morda – nie fizycznie, psychicznie. – A ta dziewczyna nie jest zwykłą dziewczyną, mein Kommandant. – Spojrzał mu w końcu w oczy, jak gdyby jego pomagierzy w ogóle go dotychczas nie uderzyli, jak gdyby to była zwykła rozmowa biznesowa. Jak gdyby gadali o pieniądzach. – Zapytam ostatni raz. Chce pan herbaty?

Szykował się na to, że głównodowodzący Strażnik miał prawdopodobnie odpowiedzieć: „nie” na jego ostatnie pytanie – nie zależnie od tego w jakiej formie by to przedstawił. Także, gdyby miał postąpił w taki sposób – Frans miałby zachować się jak idiota, który nie ma zamiaru normalnie rozmawiać. Oni w tym czasie mogliby z niego zrobić worek treningowy (no, ale co tam… trzeba być konsekwentnym w tym, co się robi). Gdyby jednak było inaczej…
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyNie Mar 30, 2014 11:46 am

Strażnik wpatrywał się we Fransa w skupieniu, jakby starał się przeszyć go wzrokiem na wskroś, znaleźć odpowiedź na zadane wcześniej pytania. To jasne, że mężczyzna unikał odpowiedzi, a on miał pełne prawo ją wyegzekwować, jeśli tego chciał oczywiście. Póki co jednak westchnął i rzucił do Strażników:
-Puśćcie go Panowie – tamci wykonali rozkaz bez szemrania odsuwając się od właściciela Violatora – Zastanawia mnie, co ty masz na ten temat do powiedzenia – spytał nad wyraz uprzejmie – I tak, poproszę – uśmiechnął się kwaśno.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyNie Mar 30, 2014 12:54 pm

Chyba dogadali się bez słów w sprawie tego jak powinno wyglądać to przesłuchanie – dobrze, przynajmniej «coś» udało mu się załatwić. Teraz Frans wiedział, że miał do czynienia z kimś, kogo IQ było nieco większe od innych Strażników albo na poziomie tych, z którymi wcześniej miał układy. Uśmiechnął się uprzejmie, kiedy Strażnicy go puścili. Rzecz jasna, pierwsze co zrobił to zaczął rozmasowywać sobie nadgarstki i nieco pomachał sobie rękami, żeby je nieco rozgrzać, bo te nieźle mu ścierpły.

Zaraz panu odpowiem – mruknął, udając się do drzwi, żeby je otworzyć i wrzasnąć na całe gardło: – TEN KTO NIE PRACUJE, ZAIWANIA PO KOMPLET HERBAT W PODSKOKACH! – A potem zamknął je i uśmiechnął się jak gdyby nic do głównego Strażnika pośród tych, którzy tutaj się zabrali. – Niech panowie sobie usiądą na sofie i krzesłach… tylko radziłbym uważać na oparcia, bo… albo nie… lepiej nie opowiadać takich sprośnych rzeczy.

Sam usiadł na biurkiem i podparł się łokciami o blat, wcześniej zabierając z ręcznie zdobionego kubeczka długopis, którym zaczął się bawić. Milczał chwilę, zupełnie poważniejąc, a następnie zerknął na te małe zgromadzenie.

Poczekajmy na herbatę, będzie się milej prowadziło rozmowę – wytłumaczył. – Mogą sobie panowie pooglądać lub przeszukać biuro, czy coś, w tym czasie. Tak w zwyczaju mieli państwa poprzednicy, ale… – urwał nagle i stwierdził, że lepiej takim sztywniakom jak oni nie opowiadać o świerszczykach i innych rzeczach. Uśmiechnął się tylko, machnął ręką na znak, że lepiej nie kończyć także i tej opowieści. Westchnął ciężko, bo zrobienie herbaty nieco zajmowało, a tworzyła się coraz bardziej niezręczna cisza, więc można było przypuszczać, że jeżeli potrwa ona nieco dłużej to zwyczajnie oberwie kolejny raz.

Trzy puknięcia, do środka weszła jedna z prostytutek z drewnianą tacką i kilkoma starymi, acz jeszcze urodziwymi filiżankami, które udało się znaleźć w tym budynku jeszcze przed całkowitym remontem.

Dzięki, połóż tutaj – wskazał na jego biurko. – A teraz do pracy, do pracy – pognał ją następnie. Rozlał herbatę z dzbanka i zachęcił Strażników do wzięcia herbaty. – Uważajcie na uszczerbki, podejrzewamy, że ta zastawa, niekompletna, może mieć z kilkadziesiąt lat, jeszcze jak działał tutaj teatr.

Sam chwycił za różowiutką filiżaneczkę i zaczął pić, nie oglądając się za resztą. Westchnął ciężko… no tak, wypadałoby w końcu przejść do sedna.

Mein Kommandant – zaczął, odstawiając filiżankę i siadając nieco wygodniej. – Myślałem nad pańskim pytaniem już znacznie wcześniej, zanim się tutaj Herr pojawił… też mnie zresztą zastanawiało to pytanie. Doszedłem do wniosku, że zamachowcy mogli pochodzić właśnie stąd, bo w końcu spotyka się tutaj wiele osób, wiele różnych person tutaj pracuje. Nie mogę ich ściśle kontrolować za każdym razem, a to sprzyja różnym układom… aczkolwiek mogę się mylić, nie jestem Wszechwiedzący, jak Odyn, chrześcijański, żydowski czy muzułmański Bóg, czy ktokolwiek o nieograniczonej wiedzy. To tylko moje przypuszczenie.

Doskonale wiedział, że taki sposób formowania zdania mógł tylko potwierdzić (podświadomie) jego „niewinność”. Nie mówił, że zna, wie, jest obeznany, bo dawał tylko przypuszczenia, wątpliwości. Pokazywał, że nie wie „nic” w tej sprawie.

Proszę mi wybaczyć brak cukru, ale no niestety, nie potrzebujemy tego typu rzeczy – wyrwał się nagle.
Powrót do góry Go down
Rosemary Garroway
Rosemary Garroway
https://panem.forumpl.net/t1921-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1019-we-walk-a-thin-line-between-hope-and-despair
https://panem.forumpl.net/t1305-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1020-rosemary
https://panem.forumpl.net/t1046-rosemary-garroway
Wiek : 25 lat
Zawód : Pani doktor w Kwartale, która wszystkich nienawidzi
Przy sobie : Kapsułka cyjanku, broń palna, dokumenty, portfel, telefon oraz inne osobiste rzeczy.
Znaki szczególne : Ona cała jest szczególna.
Obrażenia : Rysa na psychice głęboka jak jezioro w Dwójce

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyPon Kwi 07, 2014 10:00 pm

/prosto z walki piętro niżej

Frans jak zwykle był spokojny. Nawet poczęstował panów herbatką, jakby to były zwykle odwiedziny u wujka, które trzeba było odbębnić raz w miesiącu dla zasady, czy się chce czy nie. W sumie wizyty strażników w Violatorze były już tradycją, niczym nowym, kiedy się nie darli czy nie strzelali, każdy miał ich w dupie i olewał sikiem parabolicznym. Jednak tym razem nie dało się olać, w końcu zachowywali się bezczelnie. A czego jak czego, to skurwysyństwa Rose nie znosi wybitnie. A nie powinno się wprowadzać ją w stan szału, jeżeli zależy komuś na zdrowiu. Samobójcy i masochiści by się może cieszyli, ale zwykli ludzie to może raczej nie.
Po drodze dała znać, żeby ktoś posprzątał te ciała, no bo Rose zostawiła po sobie lekki syf w postaci dwóch niepożądanych trupów. Jeden z nich zostawił jeszcze krew połączoną z flegmą i innymi takimi, co wypluł, a drugi krew w czystej postaci. Lekki rozpierdol, ale wszystko da się naprawić, prawda? To właśnie była rzecz możliwa. Uchronienie trzech miłych panów za drzwiami - już niekoniecznie.
Gwałtownie otworzyła drzwi do gabinetu, czy raczej pokoju, prawą ręką nadal celując, gdyż w niej miała pistolet.
- Przepraszam za najście, ale mam do przekazania wiadomość. - mruknęła, po czym strzeliła w głowę głównego strażnika, a następnie kolejnego z nich. - Wiadomość jest taka, że macie panowie darmową wycieczkę w zaświaty na mój koszt. - dodała, po czym strzeliła do ostatniego z nich. - Bon voyage.
I nie wiedziała, czy Frans się ucieszy, czy ją zabije.
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptyWto Kwi 08, 2014 3:55 pm

Zapadła chwila milczenia, gdy Strażnicy rozłożyli się na kanapie. Na oparcia, owszem, uważali, choć nie było im do śmiechu na dowcip Fransa. Ani na żaden kolejny. Siedzieli cicho, jedynie głównodowodzący uśmiechał się lekko, jakby wszystko szło tak, jak on to zaplanował lub zastanawiał się nad czymś niezwykle interesującym ale na pewno niezwiązanym w obecną chwilą, bo wzrok miał wbity w ścianę, tylko czasami przenosił ją na sylwetkę Fransa, ale tylko na sekundkę, aby zaraz potem wrócić do rozmyślań.
Gdy do pomieszczenia weszła prostytutka, skinął w jej kierunku z chłodną uprzejmością, lecz na herbatę, którą otrzymał, spojrzał z lekkim niepokojem, jakby powstrzymując się przed usilnie wpełzającym na twarz obrzydzeniem. Dwójka towarzyszących mu Strażników nie kryła się, czego zresztą robić nie musieli. Zadowoleni nie byli, informacji żadnych nie otrzymali, czyli kolejne minuty okrutnie zmarnowane, a szkoda.
-Rozumiem, Kwartał jest pełen wykolejeńców i degeneratów, burdel, że tak to niegrzecznie ujmę, jest idealnym miejscem do zawierania, ha, tak Pan rzekł, układów, dla ludzi, którzy kombinują, starają się coś jeszcze ugrać. Jednak trudno jest mi uwierzyć w Pańską niewiedzę i niewinność, bo albo jest Pan ślepy i głupi, albo naiwnie wierzy w to, że uwierzymy w te miłe dla uszu czcze słowa, to nie jest kukiełkowe przedstawienie, gra toczy się o Pańskie życie, którego, proszę mi wierzyć, nie zawaham się Panu odebrać, kiedy nie otrzymam satysfakcjonującej odpowiedzi, to jest Twój burdel Lyytikäinen, odpowiadasz za to, kogo zatrudniasz i nie…
Siorbnięcie herbaty, strzał. Jeden ze Strażników wstał, ale gdy głównodowodzący nakazał mu usiąść, wykonał rozkaz. Cała trójka jednak podniosła się w momencie, gdy w tle rozległ się krzyk.
-Lyytikäinen, będziesz wył jak pies, kurwa, słyszysz?, jak pies, podaj te pierdolone nazwiska albo się przyznaj, bo już mam dosyć zabawy, certolić się możesz ze swoimi dziwkami – oczywiście, nie obyło się bez wytrącenia herbaty, ciosu w twarz, hm, a w tle rozbrzmiał kolejny strzał.
Czyli zabawa na dole zakończona, doskonale, doskonale, miał tylko nadzieję, że zbiorą trupa, do cholery, bo jak robią burdel, to niech go następnie sprzątną. Oczywiście mógłby gdybać, gdy chwilę po tym jak wylał gorącą herbatę na klatkę piersiową Fransa, że do pokoju weszli jego towarzysze broni, ktokolwiek, ale pech chciał, i dla niego, i dla Fransa, że kula trafiła w miejsce, w które trafić miała. Czyli głowa Strażnika eksplodowała, mózg i krew na właścicielu, czas się chyba umyć mój drogi.
Kolejny Strażnik padł na sofę, z której się chwilę temu podniósł, trzeci natomiast uchylił się, choć pocisk trafił go w ramię, opadł z łoskotem na ścianę. Zdrową ręką sięgnął po broń i wycelował w Rose, ale z tym już chyba nie będzie problemu, prawda?
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptySro Kwi 09, 2014 9:55 am

Frans obserwował wszystkich Strażników z coraz to większym uśmiechem na swojej twarzy. Przecież wcale nie tak dawno temu byli zaledwie wszami, ciężko harującymi dla Kapitolu, teraz wprowadzili pseudo rządy wszy. Wielu z nich żyła w ubóstwie, gnijących domach bez wielu rzeczy, których teraz nie mają oni – byli Kapitolczycy. Znał skądś tę sytuację… bolszewicy wchodzący do byłej Polski i w ogóle na zachód… ci, którzy kradli nawet ramy od obrazów, tylko dlatego że ich ramy były pomalowane na złoto, ale złotem nie były. Patrzył na nich, na ich obrzydzenie, z tego powodu, że pili z filiżanki, która miała sporo lat jak na standardy Panem, ale teraz była własnością Violatora. No tak, jest się czego brzydzić… ha, ha.

Jego uśmiech nie schodził z twarzy. Nie miał nic do stracenia. Kompletnie nic. Niech sobie mówi, niech sobie straszy… swoją drogą – bał się śmierci, ale już od pewnego czasu zastanawiał się co by poczuł przed końcem swojego ziemskiego bytu. Nie było mu to straszne… tyle razy mu grożono, że albo rząd, albo konkurencja albo inne gówno pozbędzie się go. Odynie drogi… oni wszyscy wyglądali jak takie przydupasy Coin. Smutne musi to być życie, słuchać kobiety z wiecznym PMS. No, ale cóż, sami tak chcieli, sami pragnęli rewolucji – to proszę, mają ją.

Zaczął klaskać, nie przestając się uśmiechać, choć czuł że jego mięśnie twarzy zaczynają się męczyć. Koleś miał dar do przemówień. Brawa dla niego, szkoda tylko że kierował je do Fransa. Nigdy nie obrażaj burdelpapy, nigdy go nie bij, nigdy nie groź mu śmiercią albo…

Dokładnie, kochana Rose, która miała spierdalać a tego nie zrobiła. Nie wiedzieć dlaczego, ale może to i lepiej, bo w tym momencie to on miał silne karty. Zaśmiał się psychopatycznie, kiedy poczuł krew wrednego strażnika na swojej twarzy. To takie piękne. Zaczął się przechadzać spokojnie po swoim pokoju, unosząc ze swojej bluzki fragmenty mózgu i przyglądając się im z dziwnym zafascynowaniem, jak wtedy kiedy był w Instytucie Badawczym ojca i widział mózgi różnych zwierząt i ludzi w szklanych pojemnikach. Popatrzył po zgromadzonych, a leżących już na podłodze strażników... jeden żył.

Ja bym nie radził… – mruknął, kiedy w dwie sekundy później kucał obok niego i machał mu fragmentem mózgu jego szefa przed oczyma. – Mam glany i kopułę twojego szefa, ona ma broń, a tak poza tym jesteś sam na moim terytorium, więc nie fikaj – dodał chcąc otworzyć jego gębę i włożyć tam fragment mózgu, który trzymał. – No dalej, otwórz buzię i chaps za mamusię.
Powrót do góry Go down
Rosemary Garroway
Rosemary Garroway
https://panem.forumpl.net/t1921-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1019-we-walk-a-thin-line-between-hope-and-despair
https://panem.forumpl.net/t1305-rosemary-garroway
https://panem.forumpl.net/t1020-rosemary
https://panem.forumpl.net/t1046-rosemary-garroway
Wiek : 25 lat
Zawód : Pani doktor w Kwartale, która wszystkich nienawidzi
Przy sobie : Kapsułka cyjanku, broń palna, dokumenty, portfel, telefon oraz inne osobiste rzeczy.
Znaki szczególne : Ona cała jest szczególna.
Obrażenia : Rysa na psychice głęboka jak jezioro w Dwójce

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 EmptySro Kwi 09, 2014 9:45 pm

Jeżeli Kwartał był pełen wykolejeńców, degeneratów i innych psycholi, to Violator był epicentrum spędu tych pomyleńców opuszczonych przez Boga. Dlatego strażnicy bardzo źle wybrali miejsce swojej wycieczki, choć dobrze wiedzieli, co mogą tam znaleźć. A to jedynie dowodzi, że ślepo wierzą Coin, nawet nie próbując myśleć samodzielnie. Wbrew pozorom Violator był dosyć niebezpiecznym miejscem dla zwolenników obecnej pani prezydent i osób o zbyt wysokim ego, którzy myślą, że są ponad wszystkimi. Więc lepiej byłoby dla nich, gdyby omijali ten przybytek szerokim łukiem. Może jeśli panowie strażnicy by tak zrobili, mogliby dalej wędrować po tym padole rozpaczy, kontynuując swoje puste życie, omamieni przez ułudną wizję Nowego Panem, które wykreowała Alma? Wierzą w jej śmieszną marę senną, a to właśnie ona prędzej czy później doprowadzi ich do zguby. Nic nie może wiecznie trwać.
Może dobrze, że nie słyszała wywodów głównodowodzącego, bo jeszcze dostałaby kurwicy, a naprawdę szkoda jej nerwów. Tudzież wyśmiałaby go za tak bujne fantazje, dziwiąc się, że takie kreatury jeszcze żyją na tym świecie, i, co dziwne, selekcja naturalna się do nich nie dobiera. A nie, przepraszam, już się dobrała. Za pomocą broni Rose.
- Tamci też gniją. - mruknęła, schylając się do truchła dowódcy, wyjmując zza paska jego broń. W końcu się przyda, nie? Tak samo jak jego pieniądze i inne cenne drobiazgi. - Hej, może weźmiemy ich mundury? Wypierze się i będą całkiem do użytku. Chyba, że rozbieranie martwych facetów cię krępuje, Frans. - rzuciła, śmiejąc się - Wyjdziemy na nekrofilów, coś nowego! - nie wiedziała, czemu bawiła ją ta sytuacja, ale Frans również się uśmiechał, więc nie było z nią aż tak źle. Podniosła się znad trupa, po czym zwróciła wzrok na swojego szefa, który jak widać postanowił pobawić się z ledwo żywym strażnikiem. Szybko podeszła i zgrabnym ruchem wyjęła broń z dłoni strażnika.
- Oddaj to Rosie, dzieciaki nie powinny bawić się takimi rzeczami! To niebezpieczne. - pogroziła palcem mężczyźnie, jednak nie pozbywając się czystej kpiny w głosie i szelmowskiego uśmiechu. Kochała takie zwroty akcji. Rzuciła broń na biurko, a swoją schowała z powrotem pod kurtkę. - Trzeba zanieść trupy do Votre Mammy, to nam jeszcze dodatkowo zapła... Frans, jesteś obrzydliwy! - rzuciła, kiedy spostrzegła, że próbuje mu wepchnąć kawałek mózgu martwego dowódcy. Na jej twarz wpełzło obrzydzenie, a mina przerodziła się w "co ty kurwa robisz" - Zdecydowanie za mało mi płacisz, jak na takie widoki.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Pokój Fransa - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 

Pokój Fransa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

 Similar topics

-
» Relacje Fransa
» Pokój nr 5
» Pokój nr 12
» Pokój #1
» Pokój #2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Kapitol :: Dzielnica Wschodnia :: Violator-