IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Pokój Fransa - Page 2

 

 Pokój Fransa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyPon Maj 27, 2013 5:09 pm

First topic message reminder :

Nieodpowiednim osobom wstęp wzbroniony.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Lucy Crow
Lucy Crow
Wiek : 17 lat
Zawód : prostytutka/kwiaciarka
Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet
Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyNie Cze 30, 2013 11:26 am

Podstawowe pytanie: po co tu przyszłaś? Po cholerę ci to? Podaj choć jeden poważny powód, dla którego tu jesteś. Ci ludzie są dla ciebie nieistotni, doskonale o tym wiesz, są po prostu obcy, nic do nich nie masz. Pomogłaś im, ale to był tylko raz, tej jedyny raz i wiesz doskonale, że kolejny przyniosą więcej kłopotów, prawda Lucy? Więc dlaczego się w to pakujesz? Przecież tu nie chodzi o nich, a o ciebie, to ty potrzebujesz pieniędzy, ale skąd możesz wiedzieć, że zasługujesz i się nadajesz, skąd możesz wiedzieć, że zmywanie blatów lub puszczanie się jest dla ciebie? Jesteś za mało odważna, bo nawet spotkanie z ponuro wyglądającym właścicielem baru to zbyt wiele. Już się boisz, prawda?
Przyznaj się, chcesz tej roboty, nie chcesz im pomóc, chcesz pomóc sobie. I zamierzasz wykorzystać to, co wiesz i sytuację z pewnego wieczoru. Ale czy to wystarczy?
Stała przed drzwiami prawie minutę, zapukała kilkakrotnie i poczuła, że jej serce zwalnia biegu, że chyba powinna odejść, bo tego właśnie chciała. Już wahała się pomiędzy odwróceniem i odejściem, wtedy zapewne jakiś niewidzialny i cholernie dokuczliwy ciężar spadłby z jej serduszka, a dalszym oczekiwaniem. Usłyszała kroki i odwróciła się wiedząc, czego może się spodziewać. Zmarszczyła brwi prawie niezauważalnie, kiedy jej oczom ukazał się nikt inny, a właściciel Violatora. Próbowała się uśmiechnąć, jak poprzednio, ale jej twarz znieruchomiała. Nie, to nie był strach, to nie była obawa przed odrzuceniem oraz zgnębieniem, to po prostu onieśmielenie wywołane spotkaniem z kimś, kto doskonale wiedział, że się do tego nie nadaje. I teraz pozostaje pytanie – ośmieszyć się czy uciec, po prostu się osunąć? Ale Lucy wiedziała, że ryzyko często popłaca, że czasami warto postawić nogę na niepewnym lodzie, bo może okazać się solidną i tą jedyną drogą na drugi, lepszy brzeg.
-Dzień Dobry – przywitała się uprzejmie i ze zdziwieniem odkryła, że jej głos wcale nie próbuje szwankować. Skłoniła się nieśmiało przed czarnowłosym mężczyzną i usiadła na wskazanym miejscu. Zdjęłaby płaszcz, ale zawahała się i jednak w nim została zaczynając – Słyszałam, że pan niedawno wrócił i postanowiłam przyjść z pewnej sprawie, która… - zmarszczyła na chwilę brwi zastanawiając się, od czego zacząć.
„Cześć, byłam tu dwa dni temu, masz podsłuch w barze, możesz mieć podsłuch WSZĘDZIE”.
Podsłuch. Właśnie.
Przyłożyła palec wskazujący do ust i spojrzała na niego z uwagą, a następnie wypowiedziała prawie niesłyszalnie.
-Podsłuch. W barze.
Nie wiedziała, jak zareaguje, ale oczekiwała, że przynajmniej wyjdzie z inicjatywą ofiarowania jej jakiejś kartki papieru i długopisu, czegokolwiek. Albo niech ją wyrzuci, bo sytuacja od samego początku wydawała się dziwna.
-Nie szuka pan nowej pracownicy? – spytała ot tak, mając nadzieję, że rozmowa nie wzbudzi żadnych podejrzeń swoją drogą czując się dziwnie, określając swoje pragnienia w jednym zwykłym zdaniu, które na dodatek mężczyzna może nie wziąć na poważnie.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyNie Cze 30, 2013 11:48 am

Przyglądał się trochę tej kolorowej pannicy. Młoda, pewnie miała koło piętnastu lub szesnastu lat? A może się mylił? Może miała dziewiętnaście? Nawet jeżeli była dorosła, to i tak była bardzo, bardzo młoda i poniekąd domyślał się, że mogła mieć do niego interes w postaci ubiegania się o pracę. O pracę jako prostytutka, niestety. Albo stety. Zawsze jakiś dochód dla niego… i dla niej. Aczkolwiek bardzo wstydliwy z samego początku i nieco kłopotliwy.

Mieszał w kubku łyżeczką, jak gdyby chciał, żeby jego sypana kawa jak najlepiej wymieszana, pomijając niewielką ilość cukru jaką wsypał. Uśmiechnął się do niej życzliwie, kiedy powiedziała „dzień dobry”. Życzliwość do punkt dla niej. Wstęp nie zaczynający się od: „Chciałabym znaleźć pracę” czy czegoś w tym stylu także.

Która?... – powtórzył po niej nieco zainteresowany, choć domyślał, że za chwilę zacznie się właściwa część tego, po co przyszła dziewczyna. A jednak!... zaskoczyła go!

Podsłuch? W barze? To całkiem możliwe, wcale by się nie zdziwił. ALE!... Jeżeli takie coś znalazło się w barze, to dlaczego nie miało by się znaleźć tutaj? Fakt faktem, podczas inspekcji biuro było zamknięte, ale… ale ci „muszkieterzy” są zdolni do wszystkiego. W ogóle, to dlaczego uwierzył słowom takiej dziewczyny? Chyba dlatego, że wiele razy otrzymywał różne doniesienia i w osiemdziesięciu trzech procentach były prawdziwe. Skinął głową w podzięce i tylko wstał z fotela, szperając w najdziwniejszych kątach jakie mogły istnieć w tym pomieszczeniu i szukając czegoś małego, nie pasującego do otoczenia.

Gdy zadała pytanie – nie odpowiedział. Stanął po środku, z kubkiem kawy w dłoni, zmrużył oczy, zastanowił się gdzie podłożyłby taki Strażnik Pokoju z adrenaliną rozprowadzoną po ciele taki mały, naprawdę mały podsłuch. Po chwili znów zaczął szukać i dotykać ręką mebli, książek i tych miejsc biura, w których najlepiej dałoby się go usłyszeć, ale jednocześnie nie byłoby niczego widać. Nic jednak nie potrafił znaleźć. Nic. Być może nie było tutaj żadnego podsłuchu, a przynajmniej ryzyko tego, że mógł być on TUTAJ zmalało. Na razie musiał nieco zaryzykować.

Usiadł z powrotem na swoim ukochanym, nieco zdezelowanym, ale wciąż wygodnym fotelu. Upił spory łyk kawy, żeby nieco nawilżyć sobie gardło, odchrząknął, poprawił swoją wilgotną od mycia czuprynę i mruknął:

Dziękuję za informację. Na pewno ktoś się tym zajmie – tu mrugnął zalotnie w jej stronę, poprawił nieco swój wisiorek z młotem Thora i westchnął ciężko. – Chciałaby panna tutaj pracować, tak? W jakim charakterze? Barmanki? Sprzątaczki? Kucharki? Czy może w nieco innym wymiarze? – Zaznaczając dość wyraźnie to jedno słowo miał rzecz jasna na myśli bycie prostytutką.
Powrót do góry Go down
Lucy Crow
Lucy Crow
Wiek : 17 lat
Zawód : prostytutka/kwiaciarka
Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet
Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyNie Cze 30, 2013 12:17 pm

Była zestresowana, ale ponownie to ukrywała. Starała się, bo chciała wypaść dobrze i kulturalnie, a poza tym… jaki sens widniał w tym, aby przez następną zimę lub nawet dłuższy okres czasu martwić się towarzystwem prawdopodobnego przyszłego pracodawcy. Nie, musiała w końcu zdobyć się na odwagę, spojrzeć mu oczy i uśmiechnąć się tak, jak zawsze, a nie wtapiać wzrok w swoje kościste kolana oraz zamartwiać się tym, jak wypadnie. Co to za różnica, jeśli dostanie tą pracę – dobrze, jeśli nie – trudno, znajdzie inną, będzie musiała, bo wtedy po prostu czeka ją śmierć głodowa, kiedy zapasy się skończą. Cholera, jakie zapasy? Skończyły się już jakiś czas temu, zatem na czym dalej funkcjonowała? Na nadziei oraz woli przetrwania, dawała radę, bo motywował ją stan ojca, walczyła o niego i o siebie. I w tamtym momencie pomyślała o tatku i przypomniała sobie jego zatroskanie, gdy wróciła, zwłaszcza, że wtedy była jeszcze umazana krwią i blada. Nic nie mówiła, przytuliła go i położyła się do łóżka, aby nie musieć słuchać jego przeprosin, tych bełkotów, które miały ją pocieszyć tak naprawdę doprowadzając do wewnętrznej furii.
Lucy pokonała pierwszą z barier, czuła to widząc reakcję mężczyzny. Dobrze, słusznie postąpiła, wciąż jednak martwiła się o dalszą część rozmowy i faktycznie także o to, do czego ona doprowadzi, ale chyba u niego zapulsowała, czymkolwiek, po prostu sprawiła pierwsze dobre wrażenie. Dlatego pospiesznie poprawiła zielony kosmyk, który opadł jej na czoło, żeby lepiej się prezentować, o ile wychudzona, drobna oraz niewinna dziewczyna mogła pokazać jakąkolwiek klasę, klasę prostytutki. Ale będzie po prostu dziwką, ważne, żeby nie sprawiała problemów i była ładna, a chyba do takich się zaliczała, bo ludzie często jej powtarzali, jeszcze za czasów przed Rebelią, że jest śliczną dziewczynką. Chyba niewiele się zmieniło od tamtej pory.
-Nie wiem… - zaczęła głucho, ale w końcu zrozumiała, że brzmi idiotycznie i nawet jeśli przed chwilą odwróciła wzrok pod wpływem jego spojrzenia, znowu na niego zerknęła – To oczywiście znaczy, nie znaczy, że nie wiem, czy chcę pracować. Oczywiście, że chcę, ale nie wiem, na jaką posadę nadawałabym się lub… - urwała na chwilę.
Mętlik w głowie. Nie wiedziała, co powiedzieć i siedziała jak taka idiotka spoglądając na mężczyznę nie ze strachem, a z rezygnacją i chyba była bliska płaczu.
-Po prostu potrzebuję tej pracy – powiedziała w końcu z lekkim drżeniem w głosie – Będę robić, co Pan zechce, albo… jaką pracę mi Pan przydzieli.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyNie Cze 30, 2013 12:45 pm

Stres stresem. Ba, Frans wciąż pamiętał jak jakieś piętnaście lat temu, kiedy skończył osiemnastkę, zatrudniał się u jakiegoś biznesmana jako pomocnik i to jak bardzo się denerwował. Zwyczajnie latał jak osika na wietrze, wiedząc że jedyny plus jaki ma w zanadrzu to jego ojciec. Tylko. Kiedy więc patrzył na wielu swoich pracowników i kiedy miał ich oceniać – starał się być wyrozumiały, bo z całą pewnością te osoby, które kiedy tutaj przychodziły po raz pierwszy w swoim życiu po pracę miały trochę więcej drygu, jakiegoś wewnętrznego ułożenia niż on sam… no, może pomijając Mathiasa, bo Mathias był po prostu sobą i lubił czasem podnieść głos, powariować… a mimo to i tak był dobrym pracownikiem.

Dlatego Frans starał się przymykać oko na to zestresowanie, jakim prezentowała się dziewczyna. Zwyczajnie spoglądał na nią, po chwili przyglądał się godzinie na ekranie laptopa, to znów na nią, jak najmniej nachalnie… co nieco mu nie wychodziło. On za bardzo był przyzwyczajony do świdrowania wnętrza innych swoim wzrokiem. A teraz, kiedy dziewczyna wydała się kompletnie roztrzęsiona w jego towarzystwie, to całe przenikliwe „zaglądanie” w ludzką duszę stało się jeszcze bardziej… natarczywe, jak gdyby miało samo przez się mówić: „No dalej, nie bój się, powiedz w jakiej formie chcesz tu pracować. Czy to aż takie trudne?” Najwyraźniej było trudne.

Westchnął cicho. Postukał ołówkiem w blat, otworzył jakiś program w swoim laptopie, zaczął przyglądać się danym, które mu się wyświetliły i nawet nie spoglądając ponownie w stronę dziewczyny zapytał:

Masz CV? Albo przynajmniej potrafisz podać swoje imię, nazwisko, datę urodzenia, dotychczasowy adres na który jesteś zameldowana, doświadczenie, a w razie jego braku chociaż cechy, którymi mogłabyś się… pochwalić? – Pytał jak jakiś ankieter lub sekretarka w jakiejś szkole. – Oczywiście, nie mam na myśli skromności, bo jest aż nazbyt duża. Tak samo jak nieśmiałość – tu uśmiechnął się przyjaźnie.
Powrót do góry Go down
Lucy Crow
Lucy Crow
Wiek : 17 lat
Zawód : prostytutka/kwiaciarka
Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet
Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyNie Cze 30, 2013 1:57 pm

Stres. To coś nowego w życiu Lucy, bo jakby na to nie patrzeć, to wcześniej niczym nie musiała się przejmować, patrzyła tylko na siebie i swoje ukochane zabawki, robił to, co chciała i na co miała ochotę, bo była małą księżniczką, była baletnicą, która nie potrzebowała pary, aby dobrze prezentować się samemu. Być może właśnie dlatego się w sobie zamykała, czasami głębiej, innym razem wychylała nos na zewnątrz, ale wciąż wierzyła i żyła w błogiej nieświadomości, że świat to jej pokój, to cały świat – to rezydencja, to bukiety róż, to lodowisko, a poza nimi są Igrzyska, jest zabawa, jest barwa oraz kolor, to… po prostu radocha. I kiedy znalazła się w KOLCu, zderzyła się z ponurą rzeczywistością, która prezentowała się całkiem inaczej niż w jej skrytych własnych wyobrażeniach. Do tej pory nie sądziła, że kiedykolwiek musiałaby przyjść do obcego mężczyzny i prosić go o pracę, że w ogóle musiałaby pracować w wieku siedemnastu lat. Tęskniła za luksusem, za Kapitolem, za jej domem, bo wciąż wewnątrz była tą wesołą rozpieszczoną dziewczynką, która jest Nawina, ufa pustym obietnicom oraz łatwo, ale ot bardzo łatwo ją manipulować. Ale pytanie – czy byłaby w stanie w tym momencie wrócić do starego stanu rzeczy? Czułaby się tam zagubiona, niczym w klatce, właśnie, bo po starciu z własnymi koszmarami oraz pragnieniami, zrozumiała, że życie wśród ludzi to jest… to jest magia, to coś więcej niż życie we własnym uwięzionym w ciele umyśle. Poznawała różne osobistości, obserwowała ich i rozumiała, że dla nikogo to nie jest łatwe, ale ona pewnym skrawkiem swej podświadomości nie chciała wracać, chciała zostać, byle tylko tatkowi było lepiej. Dnie potrafiła nic na to poradzić?
Kiedy usłyszała jego pytanie, znowu ogarnęła ją panika. Nie wiedziała, co mogłaby odpowiedzieć, jak się zachować i zadrżała przymykając na moment oczy. Myśl Lucy, nie jesteś idiotką, a może jesteś… może tak naprawdę zawsze będziesz tylko głupią plastikową lalką siedzącą na straganie, ładnie się uśmiechającą i sprzedającą kwiaty, może tylko do tego się nadajesz.
-Potrafię – stwierdziła, ni to urażona, ni to speszona, odetchnęła znowu, jeszcze głębiej, choć to wcale nie pomagało w utrzymaniu normalne barwy głosu – Lucy Crow, do tej pory sprzedawałam kwiaty na bazarze, dekorowałam bukiety i… pielęgnowałam je i… w niczym nie jestem dobra, przecież przyszłam tu, bo nie potrafię robić nic – znowu łzy, które prawie, że wylały się z jej poczerwienionych już oczu – Tańczyłam co prawda, jeździłam na łyżwach, ale kto w KOLCu chciałby to oglądać? Nikt nie ma pieniędzy na takie głupoty, ale obiecuję, obiecuję, że się wezmę w garść, naprawdę, nie chcę płakać, ale… potem będzie lepiej, obiecuję, tylko niech pan mi da tą pracę, nie będę już płakać – i jedyne co jej pozostało, to schować twarz w dłoniach. Nie szlochała głośno, chyba tylko wewnętrznie, bo choć łzy same cisnęły się z jej oczu, to i tak nie wydawała żadnego dźwięku.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyNie Cze 30, 2013 6:26 pm

Być może Kwartał był czystym odbiciem ponurej rzeczywistości, ale nawet w niej można było odnaleźć jakiejś barwy. Możliwe, że właśnie takim nieco kolorowym światem mógł być Violator – pełen pijanej klienteli, kolorowych świateł (o ile nie wysiadał prąd), rozmaitych, ręcznie zrobionych ozdób. To było to miejsce, w którym za odrobinę gotówki można było się poczuć jak dawniej; dzięki któremu można było nieco się wyluzować.

Na to jednak nie mogli pozwolić sobie pracownicy. Tutaj działo się wiele. Inspekcje, nowi klienci, awantury, trzeba było non-stop coś załatwiać i rzadko kiedy miało się jakąś chwilę spokoju. Dlaczego więc ta dziewczyna chciała dostać pracę akurat tutaj? W dodatku z tak… wstydliwą naturą? A może to tylko tak na pierwszy raz? Nie wiedział. Aczkolwiek jej wyraz twarzy sprawiał, że Frans zaczynał poważnie zastanawiać się nad tym co i jak robi. Może był zbyt niemiły? Ale nawet jeżeli, to jak ona sobie poradzi z innymi pracownikami? No jak?

Słuchał tylko jej wypowiedzi, wyraźnie zaskoczony taką reakcją, poczerwienionymi oczyma i… i w ogóle tym wszystkim, czym prezentowała się teraz panna Crow. Zerknął ponownie na ekran laptopa, westchnął cicho.

Okej, spokojnie, wdech i wydech – doradził, zapalając przy tym papierosa. – Ile ma pani lat? – Zapytał. Miał wolne stanowiska w tylko jednym zawodzie dla kogoś bez doświadczenia.
Powrót do góry Go down
Lucy Crow
Lucy Crow
Wiek : 17 lat
Zawód : prostytutka/kwiaciarka
Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet
Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyNie Cze 30, 2013 7:38 pm

Przypomniała sobie o Panu Strażniku. Wydawał się być miły, wydawał się być osobą, która nie zbeształaby ją za same pytanie oraz podejście. Ale musiała przyznać przed samą sobą, że do tamtej pory bała się ów panów w białych strojach, w które odziani błąkali się po Kwartale. Zawsze spoglądali na nich wszystkich ze swego rodzaju zaciekawieniem, innym razem z obrzydzeniem. Ale zawsze byli czujni i spostrzegawczy, nic im nie umykało i czasami nawet najlepiej zaplanowany podstęp kończył się tragicznie. Tak było na początku, kiedy jeszcze nie doceniano żołnierzy Rebelianckich i myślano, że nadają się do swojej pracy jak źrebię to noszenia tobołów. Była dyscyplina, był reżim. Takie istniało założenie, które miało za zadanie złamać opornych w swych tradycjach Kapitolczyków. Ona dała sobie radę, może dzięki swojej osobowości oraz zdolności zamykania się we własnym dobrze strzeżonym zakątku umysłu. Ale jej matka przegrała - cokolwiek to znaczy. Po prostu poddała się i zabiła mając nadzieję tym samym skończąc swe katusze. Lucy nie wiedziała, co miała o niej myśleć, co czuć, bo choć zawsze była obok, tak naprawdę daleko... Kochała ją na swój sposób, ale to ojciec zawsze był jej podporą i to on zabierał ją na Igrzyska, zabawiał oraz zawsze kupował to, na co akurat Crow miała ochotę tak, jakby doskonale ją znał i wiedział, czego w danym momencie potrzebuje. Poświęcał jej wiele czasu, dlatego wiedziała, że gdyby to on umarł, opłakiwałaby go częściej i może po części też nienawidziła, bo wiedziała że dałby sobie radę. To jej poczciwy tatko, to ten wiecznie uśmiechnięty pan... Ten mężczyzna, najbliższy jej sercu. Chyba na zawsze i do końca. -Już dobrze - przytaknęła ocierając łzy spływające po policzkach niemalże ciurkami. Musiała się wziąć w garść, nie myśleć o tym, co ją czekało bo tak naprawdę do tej pory jeszcze się nad tym nie zastanawiała ani nie bała. Wręcz przeciwnie, strach który ją opętał dotyczył bardzo bliskiej wizji odmowy. Chciała tu pracować, bardzo, a sprawiła złudne wrażenie, że robi to z przymusu, co niewiele mijało się z prawdą, ale wciąż nie przyznawała się do tego.
Chcę tej pracy. Chcę jej... Muszę ją mieć.
- Siedemnaście i... Przepraszam. Naprawdę chcę tu pracować, nie wiem jak mam to Panu udowodnić, naprawdę... Dam sobie radę. Wiem to. - Chyba po raz pierwszy tego wieczoru wykrzesała z siebie słaby uśmiech.
To jak? Dostanę tą pracę?
Jakąkolwiek?
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyNie Cze 30, 2013 7:56 pm

Przetarł oczy, zakrył dłońmi swoje nieco nieprzyjazne, ale niespodziewane ziewnięcie z przemęczenia. Przez chwilę zasłaniał rękoma twarz i gorączkowo myślał nad tym, co w takiej sytuacji powinien zrobić. Dziewczyna wydawała się zbyt przerażona, wręcz roztrzęsiona wizytą w jego biurze. Nie wiedział czy to jej jakiś strach przed tym miejscem, przed nim samym, czy może przed tym, że od znalezienia pracy zależało życie kogoś jej bliskiego. Milczał. To co, że zapewniała go o tym, że da sobie radę, bo miał wrażenie, że niestety by sobie nie dała. Nie z takim strachliwym nastawieniem. Przymknął oczy, postukał nerwowo palcami o blat, potem znowu odnalazł ołówek, którym zaczął się bawić.

Siedemnaście – powtórzył ta, jak gdyby sam chciałby przekonać się do czegoś, co sobie ułożył w głowie. Kolejny raz spojrzał na nią zielonymi oczyma, jak gdyby sprawdzał, czy nadal uparcie chciałaby tutaj pracować. – Mam jedno stanowisko wolne. Aczkolwiek, nieco nieodpowiednie dla siedemnastoletniej pannicy – wytłumaczył. – Dlatego myślę i główkuję się czy warto mi ponownie ryzykować i zatrudniać kogoś poniżej osiemnastego roku życia – tu westchnął.

Sabriel. Właśnie. Urocza Sabriel została wysłana na Igrzyska, dochód zmniejszył się, ale nie o to chodzi… odzywała się w nim głupia moralność, a nawet jeżeli to nie była ona, tylko chęć bycia „czystym” wobec niepisanego prawa… to i tak dość mocno w nim huczała, przekonywała go, że nie warto marnować komuś życia. Tylko dlaczego? To dziewczyna chciała zarobić. On też by na tym zyskał. Była dość urocza, ładna, może aż za chuda… ale znajdowali się w KOLC-u. Coin zwyczajnie chciała, żeby głodowali. JEDNAK, gdyby ją nakarmić, oporządzić…

Byłabyś w stanie psychicznym i moralnym sprzedawać swoje ciało? – Zapytał w końcu, po tym dość długim wahaniu. – Oczywiście, na tyle na ile jest to możliwe, starałbym się zapewnić ci komfort pracy, opiekę medyczną, wyżywienie, et cetera, w zamian za czterdzieści procent z tego, co dostawałabyś od klientów. – Zamilkł. Strzepnął popiół, który uzbierał się na końcu papierosa, zaciągnął się i dodał jeszcze: – Tylko, jeżeli zgodziłabyś się na tego typu posadę.
Powrót do góry Go down
Lucy Crow
Lucy Crow
Wiek : 17 lat
Zawód : prostytutka/kwiaciarka
Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet
Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyPon Lip 01, 2013 10:22 pm

Panika nie popłaca? Od kiedy...? Brała go na litość? Nie powinna. Ale to nie była sztuczka, to był jej własny namacalny strach przed utratą możliwości na jakikolwiek ratunek, przed tym, że ostatnia deska ratunku osunie się do wody wraz z nią i oboje pochłonie zimna toń. Chciała przeżyć, chciała... być wolna, po prostu. Najgorsze, co teraz mogło ją spotkać to konieczność wychodzenia na ulicę i żebrania od ludzi, którzy i tak nie mieli pieniędzy. Dlatego właśnie nie miała serca tego zrobić, i dla nich, i dla siebie, dla kogokolwiek. A Strażnicy... ostatnio ją przerażali, teraz się zmienili, nie znała już wszystkich i przez ostatnie wydarzenia stali się jeszcze bardziej oschli niż dotychczas. Oczywiście bali się buntu, ale czym mogła zagrozić im drobna i szczuplutka Lucy? Właśnie, niczym, po prostu była dziewczyną, która praktycznie z niczym nie potrafiła sobie radzić, a funkcjonowała wziąć tylko dzięki czyjejś niezwykłej pomocy. Tylko jak mu teraz podziękować? Bo gdyby tylko go ujrzała, to rzuciłaby się w jego ramiona i mocno uściskała. I przy okazji powiedziałaby, że go kocha, bo to prawda, na zawsze.
Siedemnaście lat to mało? Bardzo mało. Zdawała sobie sprawę z tego, że to może być przeszkodą, ale wierzyła, że jakoś uda jej się odwrócić uwagę od tego "szkopułu". Płaczem? Żałosne. Pokazała, jaką jest rozpieszczoną i durną nastolatką, właśnie... pokazała, ile potrafi. Załosna, mała Kapitolska księżniczka, kolejny raz uwierzyła w to, że przyjdzie, pachnąca i kolorowa, i on rzuci się w jej ramiona, uściśnie ją i da posadę, jakakolwiek jej się zapragnie. W głębi serca miała nadzieję, że będzie mogła tylko roznosić naczynia i kubki, a nie sprzedawać swoje ciało, ale jego kolejne słowa upewniły ją w tym, że nie miała racji. Tak, po raz kolejny ufała swojemu dziecięcemu instynktowi, kolejny raz... Dużo tych kolejnych razów.
Szybko otarła oczy odruchowo zastanawiając się, czy nie rozmazała makijażu, kiedy przypomniała sobie, że przecież go nie ma, że w KOLCu nie stać ją na brokat, na tusze do rzęs ani inne pachnidełka.
-Oczywiście, że tak, po to tu przyszłam - stwierdziła i na każde jego kolejne słowo przytaknęła, wyprostowała się i przyglądała mu z lekkim niepokojem. Ale już nie płakała, tylko zastanawiała się nad tym, co właśnie zrobiła i czy jest na to gotowa. Była dziewicą, nigdy się z nikim nie kochała, a teraz miała zostać figlarną i wesołą prostytutką, miała być w tym dobra, nie... cholera. Jeszcze nie dostała tej pracy, jeszcze jej nie miała, a już martwiła się tym, co będzie robić. Tak, mogła odwrócić się i wyjść, i wiecie co? Naszła ją na to ochota, na to, aby położyć się w swoim łóżku i zasnąć, po prostu.
-Dam sobie radę, to oczywiste, po prostu niech da mi pan szansę - pokiwała głową, a ten gest był chyba najbardziej entuzjastyczny ze wszystkich na które się zdobyła - Myśli Pan, że jestem jeszcze dzieckiem. Wiem, że to prawda, ale do tej pory radziłam sobie sama ze wszystkim, myślę, że będzie dobrze, prawda? - choć tego nie chciała, ale w ostatnie słowo wpięła zbyt wiele nadziei.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyPon Lip 01, 2013 10:36 pm

Pukał jeszcze głośniej i głośniej o blat stołu swoimi palcami, podczas gdy ta cisza w odpowiedzi u panny Crow dłużyła się w nieskończoność. Ona była niepewna, strachliwa i wcale się jej nie dziwił. Miała dopiero siedemnaście lat, a choć miał już chyba dwie prostytutki w takim wieku, to… to i tak było to wyzwanie nie tylko dla niej, ale także dla niego. Zatrudnić czy nie zatrudnić? Miał ochotę powiedzieć: „nie”. Tak byłoby najbezpieczniej. Nie straciłby na tym, wszystko byłoby w porządku.

Z tym, że teraz zaczynała nabierać nieco odwagi. Powoli, ale jednak. Frans oparł się wygodniej o fotel, spojrzał na nią enty raz, tym razem z większym przekonaniem. Co jeżeli warto było zainwestować w taką małolatę jak ona? Sabriel przynosiła dość duże zyski, więc może i Lucy będzie? Gdyby tylko ją nieco „rozhuśtać”, upewnić… ale jak to zrobić? Chwila zastanowienia… i chyba znalazł takowy sposób. Odchrząknął głośno i zaczął:

Wstań, weź krzesło i połóż je tutaj – wskazał miejsce na lewo od siebie, ale poniekąd za linią biurka. – Rozbierz się.

Jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało, nie chciał jej zrobić żadnej krzywdy. Miał na celu obejrzenie jej, znalezienie największych wad i pomyśleniem nad tym jak je wyeliminować. Bez tego nie mógłby wycenić „towaru”-człowieka, prawda? Ba, nie mógłby przekonać się do tego czy warto kogoś takiego jak panna Crow wstawiać w szeregi prostytutek z Violatora.
Powrót do góry Go down
Lucy Crow
Lucy Crow
Wiek : 17 lat
Zawód : prostytutka/kwiaciarka
Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet
Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyWto Lip 02, 2013 12:54 pm

Jeśli kolejny raz powiedziałby, że chce tu pracować - zwariowałaby. Po prostu. Nie chciała już tego powtarzać ani udowadniać na miliony innych sposobów, choć wiedziała, że niebawem będzie musiała. Świat jest okrutny, świat jest podły - tak właśnie pomyślała w tym momencie Lucy, chyba pierwszy raz w życiu przyznała przed sobą, że nienawidzi istoty, która kierowała społeczeństwem. Owszem, zawsze tęskniła za wygodami, bo to jej nieodłączna część, która pozostanie w jej sercu na zawsze. Nigdy nie zapomni o swoim kochanym pokoju. Nie, nie był ozdobiony różem, nie był mdły ani przesłodzony. Zawsze w nutką fantazji, zawsze i bezustannie fantastyczny i zadbany. Był ogromny, niczym labirynt z pluszaków oraz falbanek. Najbardziej lubiła niebieski, kiedyś. Teraz wiedziała, że to nieistotne. Nie mogła być już wybredna, nie mogła męczyć tatka o odpowiedni odcień zasłon lub baldachimu. A teraz chciałaby... Chciałaby na niego nakrzyczeć, powiedzieć, że jest jeszcze nastolatką, a on okrutnym biznesmenem wykorzystującym cudzą desperację do własnych celów. Na przykład takie jak ona, które straciły wszystko, które nie miały żadnych perspektyw i żyły w ciągłym strachu o to, czy kolejny dzień okaże się kolejnym czy będzie już tylko próżnią, a ona pustą powłoką, rozkładającym się ciałem, które znajdzie się tam, gdzie wszystkie inne. W jednym z tysiąca bezimiennych grobów. Tak. Pozostanie nikim. Teraz czy później. I tak czeka ją śmierć. Tylko chciała żyć, kochała zapach kwiatów, barwę nieba oraz puszysty choć lodowaty śnieg. Dostrzegła piekno tam, gdzie inni widzieli przekleństwo oraz śmierć. Ale teraz wątpiła w to, czy kiedykolwiek indziej spojrzy na siebie w ten sam sposób co przed przyjsciem do ponurego czarnowłosego właściciela burdelu. Kiedy wydał polecenie, zapiekły ją policzki. Nigdy jeszcze nidy rozbierała się przed obcym mężczyzną, może stylistą lub pielęgniarzem, ale nikim więcej. Mimo to przytaknęła, bo wiedziała, że nie ma dużego wyboru w tej kwestii oraz to, w jaki sposób będzie spełniała polecenia, zaważy na decyzji o przyjęciu. Wstała z krzesła, postawiła go we wskazanym miejscu i zdjęła płaszcz z ramion. Przez głowę przerzuciła sweter i zaraz potem nie miała już na sobie spodni. Miała już usiąść, coś powiedzieć, gdy zdała sobie sprawę z faktu, że nie o takie "rozbieranie" chodziło. Niepewnie sięgnęła do napięcia od biustonosza i on także wylądował na podłodze.
- Co mam teraz zrobić? - spytała zaraz po tym, jak się obróciła. Tak. Czuła się naga i miała olbrzymią ochotę zasłonić się rękoma, ukryć coś... Ale jedyne co jej pozostało to jedynie słaby rumieniec.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyWto Lip 02, 2013 3:40 pm

Kwartał Ochrony Ludności Cywilnej był idealnym miejscem do naturalnej selekcji. Zostawali tylko najlepsi, ci co potrafili lawirować między swoimi a cudzymi zasadami, ci który mieli siłę przebicia lub ci, którzy cicho działali mieli prawo do przeżycia. Ten, kto się poddawał wkrótce umierał i tyle… Dlatego warto było mieć kogoś lub coś, kto lub co podciągał morale każdego dnia. W przypadku Fransa był to Violator. Dzięki niemu Frans czuł się bardziej jak podczas miejscowego, tymczasowego, wielkiego kryzysu niźli pod rządami kogoś innego. Świadomość, że to Coin wszystko spowodowała była motorem napędowym do innych emocji. Kapitol przypominał po trochu Niemcy po II Wojnie Światowej. RFN i NRD. Dzielnica Rebeliantów i Kwartał Ochrony Ludności Cywilnej.

Aczkolwiek, gdyby Frans był taką Lucy… zapewne nie wiedziałby jak sobie poradzić. W wieku siedemnastu lat martwić się o rodzinę? O jedzenie i inne rzeczy? Nie była aż tak małym dzieckiem, była nastolatką, ale wciąż trochę jej brakowało do określenia: „dorosła”. Mimo to Frans powoli zaczął nadawać jej taką cechę w swoich oczach. Żadna normalna nastolatka nie idzie szukać pracy w burdelu. SAMA. Jednak teraz, kiedy już tu przyszła i błagała go o posadę… i doszła do momentu oględzin… cóż, na ten czas szansa odwrotu wynosiła około sześćdziesięciu procent. Zawsze mogła się wycofać, ale po co?

Nie patrzył na nią, kiedy się rozbierała. Zwyczajnie nie widział potrzeby w jeszcze większym stresowaniu tej dziewczyny… chociaż mógłby, gdyby tylko miał ochotę być wredny i niemiły. Dlaczego tego nie zrobił? Nie wiedział, być może czuł większą potrzebę w otworzeniu kolejnego programu biurowego w swoim laptopie lub przyszykowaniu kartki i długopisa. Spojrzał na nią dopiero wtedy, kiedy się odezwała. Góra-dół. Nawet, nawet. Wstał zabierając ze sobą miarkę, którą wyciągnął z szuflady i stanął przed dziewczyną.

Ręce w górę – uśmiechnął się i jakby nie czekając na żadną odpowiedź, „przytulił się” do panny Crow, tylko po to, żeby miarką objąć jej plecy i złączyć końcówkę z środkową częścią wokół biustu. Zapamiętał cyfry. Następnie zjechał miarką do brzucha, zmierzył, znowu zapamiętał i tak samo postąpił z biodrami. Puścił końcówkę, która opadła na ziemię, nieopodal prawej stopy Lucy. Natychmiast nadepnął metalową część, od której jeszcze nie dało się policzyć centymetrów, a następnie rozciągnął taśmę i napiął ją przy linii równej czubka głowy dziewczyny. – Dobra.

Tu podszedł do biurka, spisał wszystkie numery jakie powinien zapamiętać i westchnął sobie ciężko. Zerknął na kolorowo-włosą, pomyślał nad czymś chwilę… podszedł do niej, chwycił jej dłonie i zaczął je oglądać, jak gdyby oceniał jak bardzo są spracowane, następnie zerknął na biust, aż przeszedł do twarzy. Chwycił ją za podbródek, trochę poodwracał jej twarz na obydwie strony, ale potem uśmiechnął się i poczochrał jej włosy.

Depilujesz się? – Zapytał, mając głównie strefę intymną, której nie widział ze względu na dolną część bielizny, która cały czas figurowała na ciele, a której to wcale nie chciał na ten czas widzieć. – Jeżeli nie, to radziłbym cu zacząć, nawet jeżeli swoich pierwszych klientów będziesz miała gdzieś za tydzień lub nawet i miesiąc – wytłumaczył. – Przyzwyczaisz się i takie tam. A na dzień dzisiejszy będziesz „kelnerką pomocniczą”, czyli w pewnym sensie na szkoleniu, dobrze? To znaczy, że jeszcze będziesz miała czas na zebranie w sobie odwagi… no i przytycia z trzy kilo, co najmniej. Umowę przygotuje na jutro, a póty co mam jeszcze kilka formalnych spraw, a ty w tym czasie możesz zacząć się ubierać i usiąść.

Wtedy sam przycapnął na swoim fotelu przed biurkiem, zaczął coś pisać w otworzonym przez siebie programie, uzupełniać tabelki informacjami z kartki i w ogóle mieszać coś w tym jednym programie, aż w końcu na nowo zaczął gadać:

Chcesz mieszkać tutaj czy tylko w przyszłości mam zarezerwować jakiś pokój dla ciebie? – Zapytał, odwracając się do niej w miejscu i czekając na odpowiedź ze swoją „magiczną” kartką. – Dwa to, to czy chcesz zacząć szkolenie dzisiaj, zaraz czy jutro? Trzy to, to że musiałabyś mi na jutro lub nawet dzisiaj wypisać swoje dane osobowe jak imiona, nazwisko, data i miejsce urodzenia, imiona rodziców… – tu zawiesił się na chwilę – …i to chyba wszystko. – Zmarszczył swoje czoło, jakby usilnie chciałby sobie coś przypomnieć. – A! Ładny biust, nawet jak go trochę brak.
Powrót do góry Go down
Lucy Crow
Lucy Crow
Wiek : 17 lat
Zawód : prostytutka/kwiaciarka
Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet
Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyWto Lip 02, 2013 6:26 pm

Najlepsi i ci i najbardziej twardy oraz, o zgrozo, bezlitośni. Od zawsze światem rządzili ci bezwzględni oraz pozbawieni skrupułów, to oni dzierżyli pałeczkę oraz stanowili prawo, które niekiedy było bezsensowne, wyróżniało pewne grupy społeczne, a inne spychało za margines. W tym przypadku słowo „margines” to jednak określenie delikatne, którym Głodowych Igrzysk nie można było w ten sposób ukazać. Nie, ponieważ dystrykty zostały zepchnięte nie poza margines, a w samo centrum państwa jako ofiara, jako wróg oraz obiekt drwin. Lucy tego nie znała, historia ta była jej całkowicie obca, a Rebeliantów zawsze znała jako wariatów oraz szaleńców próbujących w końcu dorwać się do tego, co nie należy do nich. Nie widziała okrucieństwa, które zadawał Kapitol, nie dlatego, że była nierozumna czy pusta, po prostu nauczono ją, że Igrzyska to rozrywka, zarówno jak dawniej „ujarzmianie” byków stanowiła pokaz dla publiczności. Być może w przyszłości, za te kilkanaście lat, kiedy po dobrej szkole objęłaby posadę w Ministerstwie, postąpiłaby tak jak jej matka, święcie wierząca w to, czego ją uczono, zamknięta na wszelkie inne poglądy oraz relacje. Ale w tym momencie, kiedy na własnej skórze odczuła ból Rebeliantów, w głębi serca czuła się winna i wiedziała też, że Kapitolczycy sami sprowadzili na siebie zagładę. Zachłanność, wykorzystywanie władzy – to magnesy dla ludzi łaknących zemsty, dla takich, którzy mają równie niebezpieczne pobudki, ale w imieniu i pod pretekstem dobrej walki – osiągają je. Zło jest najgorsze wówczas, kiedy nie można otwarcie się mu sprzeciwić, kiedy patrzy się na śmierć drugiego człowieka i każdy dobry gest wykonany w jego kierunku jest postrzegany jako zbrodnia. Nieme ludobójstwo, otwarte dla ludzi, lecz dla ludzi z zamkniętymi umysłami, z myślami, które skąpała chciwość i złość, to kolejne z najgorszych przestępstw, bo każdy Rebeliant wiedział, co działo się w KOLCu, a tylko nielicznie próbowali coś zdziałać, nie, nie sprzeciwić się, ale pomóc. Czym jednak były ich drobne gesty względem wysokiej umieralności? Czym było jedzenie względem urazu oraz nędzy, którą musieli znosić.
Ręce w górę. Daj ręce w górę.
Podniosła ręce ku górze mając nadzieję, że tak będzie dobrze. Naiwne stworzonko. Jak można niepoprawnie wykonać tak proste zadanie? Ale to stres, to tylko stres. To wcale nie strach – wmawiaj sobie Lucy. Wmawiaj dalej.
Nie patrzyła na niego, a kiedy mówił to jakby go słuchała, ale nie do końca. Słowa mężczyzny docierały do niej w opóźnionym tempie, tak jakby były przytłumione i głuche, odbijały się echem i wracały, wciąż brzmiały i brzmiały. A może to on ciągle mówił? Ciągle, ciągle. Dostała tą pracę? Ma ją? Tak, chyba tak, na pewno, Pan Właściciel nie brzmiał tak, jakby chciał ją odprawić, jakby chciał, żeby sobie poszła. I tak naprawdę cieszyła się, bała się i cieszyła jednocześnie. Zapewne, gdyby miała to w tym momencie okazać, to śmiałaby się i płakała w tym samym czasie, ale starała się trzymać emocje na wodzy, jak najbardziej się dało.
Kelnerka pomocnicza. Brzmiało przyjaźnie, albo to ów Pan o wyglądzie kruka chciał, aby tak to odebrała. Paranoje? Lucy, przestań, przestań to odbierać w ten sposób.
Pan Kruk, Pan Właściciel. Brzmiało władczo, brzmiało przerażająco, choć dla kogoś z boku ów określenia mogłyby wydawać się płytkie i nad wyraz śmieszne, Panienka Crow miała ciarki, gdy ponownie spoglądała na mężczyznę, którego nimi obdarzyła.
-Będę tam, gdzie mieszkałam dotychczas – odparła ze spokojem na jego pierwsze pytanie. Podejrzewała, że już może się ubrać i poczęła z zapałem ubierać biustonosz mając nadzieję, że ze swoim roztargnieniem go do siebie nie zrazi, choć… o czym ona myślała? Przecież kilka minut wcześniej była cała czerwona i ryczała jak małe dziecko, któremu zabrano cukierka. Ale… przez ten czas wydawał się być miły, zwodniczo miły…? Podejrzany?
-Lucy Crow – ponownie się przedstawiła i miała wrażenie, że powtarza swoje imię i nazwisko już kolejny z kolejnych razy, ale to wcale jej nie pocieszyło, choć… powoli zaczynała zyskiwać pewność siebie i spokój, który wiązał się ze znalezieniem nowej pracy, właśnie w tym momencie, kiedy pisał jej dane osobowe – Trzynasty czerwca 2266-ty, to moja data urodzenia i… w Kapitolu, prawda? – mówiła międzyczasie zakładając spodnie oraz narzucając sweter, który poczęła szybko zapinać, podeszła do Pana Kruka zerkając na jego akta, może zbyt mało dyskretnie i w duchu uśmiechnęła się.
Masz to pracę, Lucy.
-Imiona rodziców to: Jeremias i Daphne Crow – powiedziała na sam koniec spoglądając na pochylonego mężczyznę z niepokojem , ale nagle widząc, że przy imieniu jego ojca robi błąd, pochyliła się nad nim poprawiając go – Nie Jeremiasz, Jeremias, tutaj… o… jej – próbowała się wyprostować, ale jeden z jej jeszcze niezapiętych guzików wplątał się w czarne włosy mężczyzny. O mało nie krzyknęła za strachu ale odskoczyła odruchowo tym samym ciągnąc go za włosy i jeszcze bardziej zaplątując je pomiędzy guzikami – Jestem okropna, przepraszam, naprawdę naprawdę! Jej, jej… co ja teraz zrobię!
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyWto Lip 02, 2013 6:52 pm

A więc jeszcze nie była nawet w połowie gotowa do tego, co mogło się wydarzyć za ileś tygodni. Aczkolwiek, siedemnastolatce wolał dać upust. Wystarczyło mu to, że nieodpowiednio kilka razy prowadził dziewczyny w jej wieku do tego biznesu… to co, że często bywał miły dla swojego personelu, ale… takie niepełnoletnie nie powinny się w to bawić. Mimo wszystko je przyjmował, bo… bo jeżeli nie one to kto? No właśnie. Był postawiony pod mur. Wielu chciało sobie ulżyć korzystając z usług seksualnych, ale niewiele chciało je dawać. Poza tym miał dziwne przeczucie, że inwestycja w tę dziewczynę zwyczajnie mu się zwróci ze sporą nawiązką. Miała ładną buźkę, naprawdę, nie dało się jej nie-zauważyć przez jej „tęczowe” włosy, była wręcz idealna. Łagodna, pokorna, posłuszna. Nie powinien mieć z nią kłopotów.

Nie widzę problemu, ale jak skończy się szkolenie nalegałbym, żebyś zamieszkała tutaj – uśmiechnął się delikatnie. – To tak, gdyby Strażnicy Pokoju mieli coś wykombinować. Wolę mieć wszystkich na oku.

Uzupełnił pole z datą urodzenia w tabelce, potem zabrał się za nieszczęsnych rodziców, w tym ojca dziewczyny, którego imię nieszczęśnie źle wpisał, ale po uwagach dziewczyny natychmiast poprawił i podziękował za podpowiedź. Zapisał wszystko, zakładając do tego hasło, zamknął program i już miał przymknąć klapkę laptopa, gdy poczuł ból. Jego długie do ramion, nieco kręcone i wilgotne od mycia włosy zostały pociągnięte niemiłosiernie mocno przez sweter, a raczej jego guziki. Zaklął głośno, przymknął oczy z bólu… Niech to szlag.

Przez chwilę nie ruszał się i tylko marzył o tym, żeby miejsce w którym jego włosy zostały niemal wyrwane przestało „pulsować” Czuł chyba każdy przebiegający neuron z i do mózgu w tamtym obrębie. Dopiero po chwili zaczął wręcz modlić się o to, żeby jego włosy pozostały całe… męczył się, próbując je odplątać. Jeszcze bardziej się wściekał, przeklinał siarczyście… aż w końcu nie wytrzymał. Chwycił do szuflady do biurowe nożyczki i uciął zaplątany kawałek włosów.

Nie będę się z tym pierdolić… – mruknął, gdy jego włosy opadały na podłogę.

Obrócił się na krześle o sto osiemdziesiąt stopni w stronę lustra i spojrzał na swoje odbicie. Machinalnie dotknął krótszego pasma włosów i westchnął głośno. Wszystkie włosy musiałyby zwyczajnie zostać przykrócone do tej długości.

Umiesz ciąć? – zapytał dziewczynę, jak gdyby sugerując, że musi naprawić to, do czego doprowadziła.
Powrót do góry Go down
Lucy Crow
Lucy Crow
Wiek : 17 lat
Zawód : prostytutka/kwiaciarka
Przy sobie : W plecaku: proca, latarka, zwój liny, zapałki, pusta butelka, nóż, widelec, latarka, kompas, paczka z jedzeniem; w ręku: pistolet
Obrażenia : lekko obite plecy, rana na łydce po ugryzieniu szczura

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyPią Lip 05, 2013 9:23 pm

To była chwila, cholerny moment, a kosmyk czarnych włosów opadł na podłogę. Lucy prawie, że krzyknęła, odskoczyła jedynie zakrywając dłonią usta i wpatrując się w mężczyznę z istnym przerażeniem. Miała wrażenie, że Pan Właściciel wstanie, wytarga ją na zewnątrz za ciuchy i kopniakiem wywali z Violatora. Ale to się nie zdarzyło, tak, był wściekły, czuła jego złość bijącą oraz przeszywającą ją na wskroś, ale starała się o tym nie myśleć, nie wyobrażać sobie więcej, bo panika wracała, dużymi oraz szybkimi krokami zmierzała ku niej, aby ponownie opanować jej umysł i zniewolić. Pamiętała czyjeś słowa, czyjeś bardzo miłe słowa, które starała się ciągle odpierać, za każdym razem, gdy widziała tę osobę, przypominały jej się.
„Strach i smutek to zły wilk, zły wilk walczy z dobrym wilkiem, nakarm tego wilka, których chcesz, aby wygrał. Nakarm dobrego wilka, odpędź strach oraz smutek, niech zły wilk ucieknie, zginie, niech przepadnie.”
Tą osobą był jej ojciec, ten mężczyzna, jej idol, człowiek, którego kochała i za którego oddałaby życie – ten człowiek zrujnował swoje. Nie obwiniała go za to, że nakarmił złego wilka, za to, że nie udało mu się przeciwstawić złym myślom, za to go uwielbiała, za człowieczeństwo, bo nie był idealny, był słaby i bezbronny. Jak oni wszyscy. Był dla Lucy symbolem odwagi, choć tak naprawdę już dawno ją porzucił, otwarcie przynajmniej, ale ona wciąż wierzyła, że jej ojciec kiedyś się z tego podniesie. Czasem nawet modliła się o to do nieistniejących duchów, a potem karciła, bo to przecież jego sprawa, która dopełni się dzięki niemu. Tak ma być. A jeśli się stanie inaczej – niechaj się stanie źle.
-Oczywiście, że tak! – odparła odruchowo i podeszła do niego bez pytania prawie, że wyrywając mu nożyczki z ręki.
Oczywiście, że tak. Pytanie: jak?
Właśnie, bała się, że coś sknoci, ale w końcu uznała, że głupi zawsze mają szczęście, zawsze! Przykładem można zarzucić choćby w tym momencie, bo dostała pracę, po którą przyszła, choć tak naprawdę kompletnie się do tego nie nadawała – nie nadaje wręcz i podejrzewam, że nigdy nie przekona się do takiego rodzaju usług. Tym razem poczuła, że to, jak zajmie się włosami Pana Właściciela, zaważy na jej przyszłości.
Głupia ty, głupia, jak mogłaś do tego dopuścić?
Przyjrzała się skróconemu kosmykowi i poczęła ostrożnie spinać odpowiednie pasma dłuższych włosów wsuwkami, które miała na głowie. Potem pocięła końcówki do odpowiedniej długości. Powoli opuszczała poszczególne pasma uwalniając je od wsuwek, na końcu uregulowała i spojrzała na efekt, który nie był najgorszy, powiedziałaby nawet, że zadowalający. Otrzepała ramiona Pana Kierownika z odciętych strąków, następnie dowiadując gdzie znajduje się szufelka oraz miotła, wszystko wysprzątała i kiedy już była pewna, że zrobiła to, co do niej należało, pożegnała się z mężczyzną i zniknęła w drzwiach.
I oczywiście – umycie baru w nagrodę dla uroczej przyszłej pracowniczki, wielkie dzięki.

// bar < 3
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyPią Lip 05, 2013 9:31 pm

Pomimo skrócenia włosów przez Lucy, miniaturowa pluskwa wciąż mocno tkwiła na głowie Fransa, pozostając niewidoczną dla otoczenia.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyPią Lip 05, 2013 10:18 pm

Nie miał po co jej za to wywalać. Po pierwsze – mogło się coś takiego zdarzyć nawet jemu, podczas zakładania jakiekolwiek swetra czy bluzki z guzikami. Nie mówiąc już o tym, że prawdopodobieństwo takiego zdarzenia rosło z każdym dniem, w którym Frans olewał swój wygląd, żeby tylko zająć się pracą lub czymkolwiek innym. A, że żona go zostawiła, a on nie miał żadnej kochanki ani dziewczyny, to po co miał się starać o ładny wygląd? No właśnie. Mógł się jedynie nieco wysilić, kiedy szedł załatwić jakąś sprawę osobiście, co ostatnim razem zdarzyło mu się… jakiś dzień-dwa temu, kiedy chciał wyciągnąć Mathiasa z więzienia.

Był poniekąd zły, to oczywiste. Jednak nie kierował swoich negatywnych emocji w stronę Lucy, bardziej przeklinał swoją własną, kochaną czuprynę. Kiedy jednak ciachnął nożyczkami pierwsze pasmo, które zaplątało się w guziki – trudno, musiał to przeżyć. Nie tracił kończyny, a włosy przecież odrosną. Było mu tylko żal tego, że przez najbliższe dwa miesiące zapewne nie zepnie w koka swojej burzy loków. Jednak… przynajmniej nie powstaną mu żadne kołtuny.

Z taką właśnie myślą pozwolił „Nowej” obciąć zbyt długie, nie pasujące do jednego krótkiego pasma długie włosy. Spokojnie siedział, spoglądał od czasu do czasu na biurko i tylko pukał palcami o swoje kolano. Kiedy skończyła, wręcz podskoczył ni to z radości, ni to zaciekawienia i jak jakaś pusta panienka odwrócił się, by spojrzeć w lustro.

Krótkie… dla niego za krótkie, ale… trudno. Pozwolił kolorowej pannicy posprzątać po strzyżeniu – no bo co on będzie sprzątać swoje własne biuro, kiedy ona ma być jego pracownicą, prawda? Poszedł do swojego pokoju (za drzwiami) po grzebień, tam przeczesał fryzurę kilkanaście, jeżeli nie kilkadziesiąt razy, chcąc jako tako je ustawić, a następnie wrócił do biura. Pożegnał się z małolatą i usiadł na swoim ukochanym fotelu, podkulając nogi i kładąc je na drewnianej skrzynce po jakiś sokach, która robiła mu za stojaczek na nogi.

Przez chwilę siedział, znowu poprawiał jakieś dane w programach, gdy poczuł się naprawdę paskudnie. Nie dlatego, że właśnie zatrudnił pannę Crow – niepełnoletnią – jako prostytutkę… tylko dlatego, że zwyczajnie zrobiło mu się nieco niedobrze na żołądku, jego poliki zapiekły nieco i w ogóle zrobiło mu się gorąco. Przetarł twarz dłonią. To pewnie zmęczenie, nie spał chyba z jeden dzień, ale wciąż nie miał ochoty by położyć się spać. Nikt nie nadrobi za niego zaległości spowodowanych krótkim pobytem w areszcie. Bagatelizował swój stan przez jakieś pół godziny, do momentu, kiedy z okropnego ciepła zrobiło mu się przerażająco zimno.

Dotknął swoich policzków – wciąż „parzyły”, to samo dotyczyło czoła. Przymknął oczy. Trzy, dwa, jeden… soczyste, głośno wypowiedziane przekleństwo wyrwało mu się z krtani. Jeszcze tego brakowało, żeby zachorował. Jeszcze tego! Czym prędzej udał się do swojego pokoju, żeby tylko założyć jeszcze jakiś gruby, ciepły sweter. I znalazł taki – długi, wzorzysty, jak gdyby wydziergany przez jakąś babcię z XXI wieku. Przy okazji zagarnął jakiś kocyk, który mógłby sobie położyć na kolana i wrócił do biura, znowu siadając na swoim fotelu, i znowu wracając do dokumentów, którymi trzeba było się zająć. Z tym, że w końcu tknął jeszcze ciepłą kawę, żeby tylko się rozgrzać. Oby zdołał się wypocić siedząc opatulony ciepłym ubrankiem i kocem, to może mu przejdzie, a jak nie… jak nie to zwyczajnie położy się spać.
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptySob Lip 06, 2013 12:04 pm

// Kawiarnia 'Petit apetite'
Udało się, udało się, udało! Lophia niemal podskoczyła, kiedy znalazła się na ulicach KOLC-a niezauważona. Na ramieniu taszczyła dosyć dużą torbę, więc odrobinę rzucała się w oczy. Bocznymi uliczkami przemykała się po zamkniętym terenie, szukając jakiejś znajomej twarzy. Widząc kilka osób w kapturach czym prędzej ukryła się w pierwszej napotkanej bramie i poczekała, aż przejdą i trochę się oddalą. Rozejrzała się po korytarzu i natychmiast rozpoznała to miejsce.
- No proszę, Lophia w Violatorze, pięknie - mruknęła pod nosem. Tutaj kogoś znała. Pamiętała, ten obraz wrył jej się w pamięć. Twarz kojarzona zawsze z ulgą od bólu psychicznego. Jej były diler, Mathias. Ale nie tylko. Kojarzyła kilka osób. I wiedziała, że może im się przydać pomoc. Ruszyła w kierunku pokoju Fransa, znanego z widzenia z czasów jej młodości. Był starszy o dobre dziesięć lat, ale kiedyś zamienili kilka słów. Ale teraz była inna, teraz przyszła tu, żeby pomóc, jakkolwiek mogła.
Zapukała trzykrotnie w drzwi i nacisnęła klamkę.
- Dzień dobry - przywitała się, nie robiąc kroku w jego stronę. Szybko oceniła stan. Wyglądał na chorego, pewnie miał gorączkę. - Albo niekoniecznie taki dobry - dodała, zdejmując torbę z ramienia.
- Mam trochę leków, mogę pomóc - powiedziała, czekając na jakąkolwiek rekcję. Nieraz już wchodziła do obcych mieszkań z ofertą dostarczenia jedzenia bądź środków opatrunkowych. I nie raz nie dwa uciekała gdzie pieprz rośnie. Bo nie wszyscy wierzyli w jej szczere intencje. Swoją drogą, ona na ich miejscu też by się bała. Bo co mogła robić dawna mieszkanka Kapitolu wśród rebeliantów? Co z tego, że się przeprowadziła. I tak wyglądała na zdrajcę.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptySob Lip 06, 2013 12:26 pm

Ledwo się trzymał, ale jakoś wciąż siedział na swoim przeklętym fotelu i wciąż starał się chociaż trochę zrobić. Naprawdę było mu zimno, czuł się jak na jakimś haju po niektórych narkotykach, które zaoferował mu kiedyś Mathias. Siedział z podkulonymi nogami i tylko jeszcze bardziej i bardziej otulał się grubym swetrem oraz kocykiem, który wziął ze swojego pokoju (tuż za drzwiami).

Jednak na jego nieszczęście (a może szczęście?) jego biuro miało dzisiaj powitać trochę gości. Wpierw ta małolata-przyszła prostytutka, a teraz? Zerknął na drzwi, do których ktoś wcześniej zapukał, patrzył jak się otwierają, a na widok znajomej buźki, której tutaj raczej nie powinno być wyraźnie się zdziwił. Ale nie rozwierał swojej paszczy , był na to zbyt zmęczony i przerąbany nagłą gorączką.

I dobry, i niedobry – stwierdził, słysząc powitanie dziewczyny. – Co cię tutaj sprowadza? – Zapytał, zanim ta zdążyła zaoferować swoją pomoc, którą to miałyby być leki. W sumie, to… przydałyby się. Może dzięki nim szybko pozbyłby się tego cholernego, dziwnego stanu, którego nienawidził i którego od dawien dawna nie miał?

Gestem dłoni nakazał, żeby jednocześnie zbliżyła się do biura i podała mu jakieś tabletki. Jakiekolwiek, byleby zbiły jego temperaturę… jakakolwiek by ona nie była. Ale zapewne mogła sięgać koło czterdziestki. Od czego powstała? Nie wiedział, ale chciałby, żeby jak najszybciej została zmniejszona. No i musiałby zająć się sprzątaniem całego baru. Podczas tej przeklętej inspekcji ze strony Strażników, podsłuch mógł zostać podłożony niemal wszędzie tam, gdzie oni postanowili położyć swoje okropne paluszki.
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyNie Lip 07, 2013 2:23 pm

Podeszła bliżej, czując się trochę swobodniej. Przynajmniej nie była nieproszonym gościem, a ten człowiek naprawdę potrzebował pomocy. Zdjęła z siebie płaszcz, zostając w długim do kolan swetrze i wąskich spodniach. Do tego miała odrobinę przemoczone buty i drżała z zimna. Otworzyła torbę i wyjęła z niej apteczkę po czym podeszła do mężczyzny i szybko oceniła jego stan. Nie miała termometru, więc ręka przyłożona do czoła musiała wystarczyć.
- Minimum trzydzieści dziewięć, nieźle się załatwiłeś - powiedziała, wydobywając z woreczka strzykawkę ze środkiem przeciwgorączkowym. Podciągnęła mu rękaw i wbiła igłę w żyłę wprawnym ruchem. Nie zdążył nawet zaprotestować, choć wyglądał na zaskoczonego.
- Nie przedstawiłam się. Lophia Breefling, ale chyba się znamy - dodała, kładąc pudełko z tabletkami na biurku przed Fransem.
- Chyba wypada najpierw wyjawić swoje nazwisko, a dopiero potem celować komuś w żyłę - zaśmiała się szczerze po czym przysiadła na wolnym krześle. - Trzy razy na dobę po dwie - powiedziała, wskazując ręką na pigułki. Skoro on był chory, to ludzi w takim stanie mogło tu być o wiele więcej. Zajrzała do apteczki i szybko oceniała ilość zapasów. Powinno starczyć.
- I witamina C, może się przydać. - Wygrzebała jeszcze jeden listek żółtych tabletek. Węcej raczej nie mogła zrobić. A jeśli gorączka nie spadnie, powinien udać się do szpitala. Szkoda, że miał na to raczej zerowe szanse.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyNie Lip 07, 2013 6:44 pm

Nie była nieproszonym gościem. Każdy, kto chociaż amatorsko pałał się medycyną, ale robił to dobrze był naprawdę mile widziany w Violatorze. Odstępem od tego mogły być jedynie negatywne, nieprzyjazne zamiary. Wtedy wstęp wzbroniony, a drzwi zamknięte. Aczkolwiek, ta panna, którą kojarzył, ale nie pamiętał jej imienia raczej złych zamiarów mieć nie powinna.

Zerknął na nią swoim wyraźnie przemęczonym wzrokiem i tylko uśmiechnął się ni to przyjaźnie, ni psychopatycznie. Wybąkał coś o tym, że myślał, że właśnie tyle może mieć i dobrze, że nie więcej, bo nie chciałby, żeby z jego ciałem stało się to, co robi się z jajkiem na patelni. Naprawdę. Z tym, że trzydzieści dziewięć stopni Celsjusza było minimum jakie sugerowała dziewczyna. A kto wie czy w rzeczywistości nie miał więcej i jego tkanki nie zaczynały się właśnie ścinać? Okropna myśl. Naprawdę okropna.

Ale od czego są nagle wpadające, ładne, młode kobiety? Od ratowania! Pomimo przeczuć panny L. wcale się nie zdziwił na widok igły. W końcu lubił sobie w „sobotnie” wieczory nieco pozażywać z towaru powszechnie zabronionego. Narkotyki w prawie każdej postaci nie były mu obce, te które się wstrzykiwało także. Więc co mu zaszkodzi taka igła? No… no, chyba że miała w niej być trucizna! Ale śmierć chorego biznesmena na biurku po wstrzyknięciu czegoś-tam byłaby zbyt dziwna. Zdecydowanie nie było to więc coś groźnego… a zresztą – on przy tak wysokiej gorączce nawet się tym nie przejmował.

Znamy się, zapamiętuje twarze ładniejszych kobiet – mruknął, kompletnie nie kontrolując swojego słownictwa, bo wciąż czuł się jak na haju. Miał wrażenie, że nie panuje nad tym co się wokół niego dzieje. Tak jakby wysoka temperatura robiła z jego mózgu wodę. – Postaram się to kontrolować, panno Breefling – dodał, kiedy wyciągnęła na jego biurko tabletki. – To bardzo miło z pani strony.
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyNie Lip 07, 2013 9:41 pm

Ładne, aha, znowu się zaczyna. Ten przynajmniej nie jest pijany, tylko chory - pomyślała, przywołując neutralny wyraz twarzy. Zwłaszcza, że Frans wyglądał naprawdę źle. Po raz kolejny dotknęła jego czoła, chcąc sprawdzić, czy podane dożylnie środki zaczynały już działać. Wydawał się odrobinkę chłodniejszy. Postanowiła zaczekać, aż trochę mu się polepszy, nie chciała mieć trupa na sumieniu. Oparła się wygodnie, rozcierając zdrętwiała z zimna dłonie. Wyprostowała nogi i otuliła się ciaśniej grubym swetrem.
- Darujmy sobie "panie", przecież się znamy. No, można tak powiedzieć - powiedziała, zastanawiając się, czy mężczyzna zaraz nie padnie jej na biurko i nie będzie musiała go reanimować. Pierwszą pomoc miała w małym palcu, ale wolała nie próbować na kimś, kogo przynajmniej kojarzyła. Rozejrzała się po pomieszczeniu, starając się czymś zająć. Nie należała do osób, które mogły siedzieć bezczynnie w nieskończoność, dlatego często nudziła ją praca w sklepie. A konkretnie siedzenie za ladą, bo roznoszenie towaru na półki przynajmniej wymagało ruchu. Ale nic nie mogło konkurować z adrenaliną, jaką dawało przekradanie się do zamkniętej strefy Kwartału. Może nie była do końca zrównoważona. Kto pozostawał normalny po takich traumach?
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyNie Lip 07, 2013 10:23 pm

A co, nie miał racji? Gorączka sprawiała, że nagle widział kobiety ładniejsze? Mówił to, co widział, a choć obraz nieco mu się od czasu do czasu rozmazywał, a on pocił jak psia krew, to mimo wszystko miał takie momenty, w których widział… normalnie. Przymknął oczy, jakby kompletnie rozstrojony swoją nagłą dolegliwością. Głowa bolała go niemiłosiernie i póty co nie chciała przejść.

Jasne… – mruknął, wciąż nie otwierając oczu. – Nie widzę problemu, Breefling.

Nawet do głowy mu teraz nie przyszło, żeby przypomnieć dziewczynie swoje imię i nazwisko. Po co? Przecież miał temperaturę, nie myślał o tego typu rzeczach i czekał tylko aż zastrzyk, który zapodała mu Lophia zacznie działać, do stu tysięcy piorunów. Dlaczego jeszcze nie działał?

Frans otworzył oczy, zerknął na pudełko, które leżało na jego biurku, a następnie chwycił je w nieco drżące dłonie i przybliżył nieco do siebie. Ledwo otworzył opakowanie i wyciągnął z niego ulotkę. Ba, chciał ją przeczytać, ale literki były albo za małe, albo się rozjeżdżały na wszystkie strony. Zaklął cicho.

Kiedy to zacznie działać? – Zapytał zniecierpliwiony. – Mam wrażenie, że za chwilę odjadę.
Powrót do góry Go down
the pariah
Lophia Breefling
Lophia Breefling
https://panem.forumpl.net/t1982-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t514-loph
https://panem.forumpl.net/t1299-lophia-breefling
https://panem.forumpl.net/t744-wspomnienia-panny-breefling
https://panem.forumpl.net/t751-lophia
https://panem.forumpl.net/t745-lophia-breefling
Wiek : 22
Zawód : Sprzedawczyni, samozwańczy lekarz, zastępca szefa Kolczatki
Przy sobie : Dokumenty, paczka papierosów, zapalniczka, broń, telefon komórkowy
Znaki szczególne : ukryte pod bransoletkami blizny na nadgarstkach

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyCzw Lip 11, 2013 1:43 pm

- Na moje oko zaczęło. A raczej na rękę. Ale możemy spróbować czegoś jeszcze - odparła także trochę zniecierpliwiona. Nie uśmiechało jej się ani ratowanie Fransa, jeśli jego organizm zbuntowałby się przeciw drugiej dawce ani wychodzenie na dwór w taki mróz.
- A to. - Wskazała ręką na pudełko trzymane przez niego w ręku. - Jest witamina C, teraz ci nie pomoże. Choćbyś zjadł całe opakowanie - dodała, wyciągając z apteczki kolejną strzykawkę. Zostało jej jeszcze pięć, potem znowu będzie musiała wymyślać w aptece łzawe historie o rodzicach cierpiących na wyjątkowo zjadliwą grypę albo młodszej siostrze umierającej w gorączce. Szybko wbiła igłę w żyłę mężczyzny i powoli podała lek. Swoją drogą, nie powinna tego robić. Połowa specyfików, które miała w torbie była zakazana bez obecności lekarza. Ale tych było w Kwartale Ochrony Ludności Cywilnej mało. Za mało. Sama uważała, że trzymanie tych ludzi w zamknięciu to barbarzyństwo, jej "pobratymcy" zachowywali się nie lepiej od dawnych mieszkańców Kapitolu. I to wcale nie było śmieszne.
- Teraz musi być lepiej - powiedziała sama o siebie, uciskając wacikiem miejsce po zastrzyku. Uważnie obserwowała unoszącą się i opadającą pierś swojego pacjenta, by z ulgą stwierdzić, że jego oddech trochę się wyrównał. Przytknęła dwa palce do jego nadgarstka. Tętno odrobinę wróciło do normy. Bogu dzięki.
Nie zauważyła, jak późno się zrobiło, nie spostrzegła, kiedy niebo pociemniało i zapadła noc. Podparła głowę rękoma i przymknęła oczy.
Matka cię zabije, jeśli nie wrócisz.
To była ostatnia myśl, która przemknęła przez głowę dziewczyny zanim ta osunęła się wykończona na biurko i zasnęła.
Powrót do góry Go down
the civilian
Frans Lyytikäinen
Frans Lyytikäinen
https://panem.forumpl.net/t1955-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t3422-relacje-fransa
https://panem.forumpl.net/t1264-frans-lyytikainen
https://panem.forumpl.net/t853-frans-violator
https://panem.forumpl.net/f68-violator
Wiek : 34
Zawód : właściciel VIolatora, sutener
Przy sobie : Dowód, faje, zapalniczka, zezwolenie na broń, medalik z małą ampułką cyjanku w środku, zdobiony sztylet, latarka, scyzoryk, gaz pieprzowy
Znaki szczególne : Niewyspana, zmęczona morda, która chce ci wpierdolić

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 EmptyCzw Lip 11, 2013 3:18 pm

Zaczęło? Skoro zastrzyk zaczął działać to dlaczego on nadal czuł się fatalnie? Mniejsza. Być może teraźniejsze leki nie działały tak jak te sprzed rebelii i et cetera. Mniejsza o to. Z czystym, typowym dla niego dziwnym zaciekawieniem przyglądał się temu jak dziewczyna po raz drugi postanowiła wbić igłę w jego nędzną żyłę. Oby ta dawka coś dała, bo nie chciał siedzieć w nieskończoność z grypą w swoim biurze. Westchnął cicho.

Wiesz, nie chodziło mi o tabletki, tylko o poprzednią igłę… no ale… – tu uśmiechnął się ponuro – …chyba coś powoli zaczyna działać. Dzięki.

Nie lubił być komuś wdzięczny, bo doskonale wiedział, że to mogło zobowiązywać do „odpłacenia się” za dobre chęci. Aczkolwiek… co mógłby zrobić bez tej dziewczyny? Chyba tylko siedzieć opatulony kocami, popijać gorące herbatki i mieć nadzieję, że wypocenie się coś by mu dało. Za to po kilku godzinach czuł się nieco lepiej, chociaż jeszcze czuł zbyt duże dla niego ciepło. Chciał nawet podchlebić trochę pannę Lophię za dobrze wykonaną robotę, gdyby nie to, że ta zasnęła na jego biurku. Jego.

Pokręcił oczyma ni to przekornie, ni to z rozbawienia. Zaczął główkować co powinien zrobić z tą dziewczyną. Obudzić ją? Nie… namęczyła się z nim trochę, to po co ją budzić? A może… tak… to byłby dobry pomysł! Spróbować ją przenieść do swojego pokoju, położyć na łóżku! Idealnie! Otworzył drzwi dzielące gabinet w którym siedzieli od jego sypialni na oścież, odetchnął kilka razy… spróbował ją podnieść.

Matko kochana.

Zapewne nie byłaby taka ciężka, gdyby nie to, że miał wysoką temperaturę, która mogła osłabić jego mięśnie. I tak zapewne było. Delikatnie zostawił ją na krześle i okrążył biurko po swój super-wygodny, skórzany obrotowy fotel na kółkach. Podjechał nim pod miejsce na którym siedziała Lophia, przeniósł ją na nowe siedzisko i popchał powolutku, żeby się nie obudziła do swojej sypialni, gdzie z trudem przełożył ją na łóżko i okrył swoją cieplusią kołdrą.

Tylko gdzie on będzie spać? Dobre pytanie! Oczywiście, że obok, co nie?! Może i był dżentelmenem (od siedmiu boleści), ale nie będzie się poświęcać dla kogoś jak Matka Teresa. Tak o to spędził noc – obok ładnej pannicy, szkoda tylko, że ubranej od stóp do głów.

Wstał tylko bardzo wcześnie rano, znacznie wcześniej od dziewczyny, zszedł na dół po dwa kubki z gorącą herbatą i nieco marnym, serowym śniadaniem, które postawił na małym stoliczku, a następnie obudził pannę Breefling.


Ostatnio zmieniony przez Frans Lyytikäinen dnia Czw Lip 11, 2013 8:53 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Pokój Fransa - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Fransa   Pokój Fransa - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Pokój Fransa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

 Similar topics

-
» Relacje Fransa
» Pokój nr 5
» Pokój nr 12
» Pokój #1
» Pokój #2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Kapitol :: Dzielnica Wschodnia :: Violator-