IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Amanda Gautier & Emrys Everhart

 

 Amanda Gautier & Emrys Everhart

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Amanda Gautier & Emrys Everhart Empty
PisanieTemat: Amanda Gautier & Emrys Everhart   Amanda Gautier & Emrys Everhart EmptySob Sie 09, 2014 1:17 pm







Wspólny salon, dwie oddzielne łazienki i dwie sypialnie - oto komponenty apartamentu trybutów. Ośrodek znajduje się pod ziemią, ale dzięki wykorzystaniu nowoczesnej technologii okna w pomieszczeniach są w stanie ukazywać rzeczywisty obraz sprzed głównego wejścia.
Powrót do góry Go down
the victim
Amanda Gautier
Amanda Gautier
https://panem.forumpl.net/t2388-amanda-gautier
https://panem.forumpl.net/t2407-kroliczki-amandy#34290
https://panem.forumpl.net/t2406-amanda-gautier#34284
https://panem.forumpl.net/t2807-dee-di#43183
Wiek : 20
Zawód : słodki nożownik
Przy sobie : plecak, jodyna, noże do rzucania, latarka, paczka z jedzeniem
Obrażenia : poszerzony uśmiech, epicki nóż między żebrami

Amanda Gautier & Emrys Everhart Empty
PisanieTemat: Re: Amanda Gautier & Emrys Everhart   Amanda Gautier & Emrys Everhart EmptyPon Sie 11, 2014 10:01 pm

//po podróży

Miała wrażenie, że wybuchnie z ekscytacji, a jej zajebistość rozsypie się wokół w postaci różowego, złotego i srebrnego brokatu. Nim ten jednak miał osiąść na wszystkim wokół, wpierw wirowałby w powietrzu w niezrozumiałym dla innych tańcu do niemej muzyki, której tempo miały nadawać mu oklaski i pełne podziwu westchnięcia. Dopiero potem opadłby powoli, przytulając się do wszystkiego, póki ktoś nie zrobiłby przewiewu lub nie strzepnął go z odłożonej na chwilę książki. Taki lśniący i drobniutki, który sprawiałby, że świat wydawałby się jeszcze bardziej słodki i uroczy. Jak w jej snach. Tęskniła już za nimi.
Nie mogła się doczekać, aż pozna osobiście swojego mentora i współlokatora. Nie mogła się doczekać, a mimo to krążyła po budynku szkoleniowym, gubiąc się w nim w pewnym momencie. Takie niewielkie niedopatrzenie z jej strony, a mogło się skończyć... Na szczęście nikt jej na tym nie przyłapał.
Przez ciągłe siedzenie w domu Alviego, a potem jedynie w drobnym mieszkaniu, w którym żyła wraz z siostrą, o ile można było to nazwać życiem, stępiły się co nieco jej umiejętności orientacyjne. Kiedyś czuła się u każdego jak u siebie w domu, a teraz trochę to potrwało, nim znalazła drogę ku pokojom.
Nikt jej nie przyłapał, więc wyszła na tym z czystą twarzyczką, nie splamioną żadną porażką. Ciekawe, czy nadal świetnie wyglądała. Powinna może poszukać jakiejś toalety, zanim wkroczy do pokoju i pozna swojego towarzysza i mentora? Co, jeśli wyglądała jak ostatni szop na świecie? Albo taki potargany i ubłocony niedźwiedź?
Nigdzie takowej po drodze nie dostrzegła. Oczywiście ku swojemu nieszczęściu, ale dobrze, że miała dobry humorek i swoje pozytywne spojrzenie na świat. To musiało na razie wystarczyć. Poprawiła się nieco i zapukała, wchodząc do środka, gdzie... nikogo nie było.
Wyszczerzyła się. Najwidoczniej miała szczęście i mogła wpierw skorzystać ze swojej łazienki, zanim pokaże się chłopcom. Rozejrzała się wpierw po salonie, podziwiając bogaty wystrój i zaraz też odważnie ruszyła na szukanie swojego pokoju i swojej łazienki, którą to dość szybko znalazła. Nic trudnego przy takiej ilości pomieszczeń. Odgarnęła swe włosy do tyłu i zaczęła ochładzać się nieco wodą, by zniknęły jej te spore rumieńce. Było jej strasznie gorąco, a na dodatek stresowała się przed spotkaniem.
Powrót do góry Go down
Emrys Everhart
Emrys Everhart
https://panem.forumpl.net/t2555-emrys-everhart
https://panem.forumpl.net/t2557-emrysa#36607
https://panem.forumpl.net/t2556-emrys-everhart
Wiek : 19 lat
Zawód : trybut
Przy sobie : nóż, biały proszek w saszetce, latarka, ząbkowany nóż, zapałki, butelka wody utlenionej, dwie pieczenie, dwa jabłka, banan, nóż do krojenia, widelczyk do ciasta, dwa widelce
Obrażenia : 2 ukąszenia gończych os - na szyi i na policzku

Amanda Gautier & Emrys Everhart Empty
PisanieTemat: Re: Amanda Gautier & Emrys Everhart   Amanda Gautier & Emrys Everhart EmptyPon Sie 11, 2014 10:52 pm

/ z domu

To nie mogła być prawda. To pomyłka, na pewno, zapewne szybko ją wyjaśnią, muszą. Jakim cudem zostały wylosowane nazwiska dzieciaków z Dzielnicy? Jego, Alexandra, Mai Griffin? Co to w ogóle miało znaczyć?
Te i podobne pytania krążyły w głowie Emrysa odkąd tylko zobaczył swoje nazwisko na ekranie telewizora. Jego poziom niepokoju i poirytowania wzrósł, gdy do jego drzwi zapukał mały oddział Strażników Pokoju, którzy poinformowali go, że musi z nimi pójść. Poszedł, bez sprzeciwu, bo taki przecież nie miał w ogóle racji bytu, nie byłby w stanie postawić się szkolonym w walce ludziom. Żałował tylko, że w domu akurat brakowało ojca. Miał dyżur i pewnie wróci bardzo późno. Emrys żywił nadzieję, że wszystko wyjaśni się bardzo szybko i pojawi się z powrotem jeszcze przed Elianem. Liczył również na to, że jego rodziciel nie oglądał relacji z Dożynek, to tylko niepotrzebnie by go zdenerwowało. Chociaż może powinien właśnie liczyć na to, że oglądał i właśnie w tej chwili wykonywał telefon do Coin, by wszystko wyjaśnić?
Emrys w tym momencie nie był spokojny, opanowanie w ogóle nie wchodził w grę. Nie, kiedy zawisa nad nim groźba śmierci. Nie chciał umierać, zapewne jak reszta trybutów, ale w przeciwieństwie do dzieciaków z Kwartału, jego nazwisko nie miało prawa zostać wyświetlonym. On trybutem? Alex? Maya?
Przez całą podróż samochodem, nerwowo podrygiwał nogą, wpatrując się bez słowa w szybę. Również bez słowa wszedł do budynku i nawet na nikogo nie patrząc skierował się do kwater trybutów. Doszedł do wniosku, że tam poczeka na wyjaśnienia, darcie się na wszystkich w recepcji nie przyniosłoby mu nic dobrego.
Z cały sił starał się nie chodzić tam i z powrotem w windzie, a kiedy myślał, że w przydzielonym mu apartamencie będzie mógł trochę ulżyć swojej złości, okazało się, że ktoś już się w nim znajduje. Dziewczyna, zdaje się, że Amanda Gautier, jeśli dobrze zapamiętał. Przez chwilę stał w bezruchu na środku pomieszczenia, wpatrując się w nią bliżej nieokreślonym wzrokiem, następnie sztywno skinął jej głową, dalej nie wypowiadając ani słowa i ruszył w stronę okna. Przysiadł na parapecie, podsuwając nogi pod klatkę piersiową i obejmując je rękami. Spojrzenie utkwił w jakimś puncie za szybą, a jedną oznaką szalejących w nim negatywnych emocji były pięści zaciśnięte tak mocno, że knykcie mu pobielały. Przecież za chwilę wróci do domu, do ojca.
Powrót do góry Go down
Malcolm Randall
Malcolm Randall
https://panem.forumpl.net/t1898-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1374-malcolm
https://panem.forumpl.net/t1373-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1796-malcolm
Wiek : 39 lat
Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni

Amanda Gautier & Emrys Everhart Empty
PisanieTemat: Re: Amanda Gautier & Emrys Everhart   Amanda Gautier & Emrys Everhart EmptyPon Sie 11, 2014 11:34 pm

Ośrodek Szkoleniowy zbudowany był pod ziemią.
To była jedyna rzecz, o której potrafiłem myśleć przechodząc przez przestronną recepcję. Z uśmiechniętą sekretarką za kontuarem, ze szwendającym się gdzieś w tle dozorcą i migającymi od czasu do czasu twarzami innych mentorów, w większości znajomych - choćby z widzenia. Spojrzałem w dół, na trzymaną w dłoni przepustkę i prawie wybuchnąłem gorzkim śmiechem. Plastikowa, elegancka karta, zdawała się patrzeć na mnie drwiąco, a ja nie mogłem przestać się zastanawiać, czy gdyby Kolczatka zaniechała zamachu na Rochester, w ogóle nadrukowano by na niej moje nazwisko. Zapewne tak; może z inną datą, ale Coin tak czy inaczej znalazłaby w końcu wymówkę na zorganizowanie Igrzysk.
Podniosłem głowę, spojrzeniem szukając drogi do apartamentów. Mój wzrok tęsknie prześliznął się po korytarzu prowadzącym do restauracji, kiedy powoli zaczynałem żałować, że przyszedłem tu na trzeźwo. Byłem prawie pewien, że promile we krwi uczyniłyby nadchodzące spotkanie bardziej znośnym, przynajmniej dla mnie; nie miałem jednak czasu naprawić tego niedociągnięcia, bo już i tak byłem spóźniony. Nerwowym ruchem schowałem więc przepustkę do kieszeni, poprawiłem rękawy marynarki i zatrzymałem się przed apartamentem opatrzonym nazwiskami moich trybutów.
- Jestem na to za stary - mruknąłem pod nosem, mając wrażenie, że twarze wylosowanych dzieciaków patrzą na mnie z wyrzutem, mimo że widziałem je jedynie przez ułamek sekundy na ekranie telewizora. Zdążyłem jednak zauważyć dziewczynę o elfiej urodzie oraz nierzucającego się w oczy chłopaka; dopiero później zarejestrowałem fakt, że gdyby Organizatorzy trzymali się zasad, żadne z nich nie miałoby prawa wziąć udziału w losowaniu. Ona była za stara - w wieku dwudziestu lat powinna od co najmniej dwóch być już bezpieczna; on natomiast mieszkał w Dzielnicy Rebeliantów, i choć oficjalnie sprawa miała zostać wyjaśniona, to mogłem sobie dać uciąć obie ręce i nogę, że decyzja jaka zapadnie za zamkniętymi drzwiami siedziby Coin, będzie niezbyt radosna dla ofiar pomyłki.
Przestąpiłem z nogi na nogę. Zapukać, nie pukać? Bałem się gradu pytań; bałem się też milczenia i najchętniej po prostu odwróciłbym się na pięcie i zniknął z ośrodka. Przecież to i tak nie miało żadnego znaczenia, i tak oboje mieli umrzeć w niedługim czasie. Po co karmić ich i siebie samego niepotrzebną nadzieją, skoro w ostatecznym rozrachunku oni pochylą się nad nieuchronną śmiercią, a ja - prawdopodobnie - nad butelką?
Wziąłem ostatni oddech i czując się jak przed skokiem na główkę, nacisnąłem klamkę.
Tak jak się spodziewałem, przywitały mnie kolejne potoki bieli i luksusu, od których powoli robiło mi się niedobrze. Zignorowałem je jednak, skupiając się na dwójce trybutów. (nie byłam pewna, czy Amanda wyszła z łazienki zanim Malcolm wszedł do apartamentu, ale Emrys skinął jej głową, więc uznałam, że tak) Bez większego wahania, podszedłem do chłopaka, podając mu rękę; dziewczynie skinąłem głową.
- Malcolm Randall, choć pewnie już to wiecie - przedstawiłem się, czując się tak bardzo nie na miejscu, że prawie spodziewałem się, że za moment zza któregoś mebla wyskoczy klaun krzycząc 'prima aprillis'. - Będę waszym mentorem. Z tego co mi powiedziano, powinienem przedstawić wam pokrótce przebieg Igrzysk, ale domyślam się, że wiecie jak to wszystko wygląda? - zapytałem, dopiero po fakcie orientując się, że to nie musiało być wcale takie oczywiste. Nie miałem pojęcia, skąd pochodzili moi zawodnicy ani jak wyglądało ich życie przed Dożynkami. I prawdę mówiąc - nie chciałem tego wiedzieć.
Powrót do góry Go down
the victim
Amanda Gautier
Amanda Gautier
https://panem.forumpl.net/t2388-amanda-gautier
https://panem.forumpl.net/t2407-kroliczki-amandy#34290
https://panem.forumpl.net/t2406-amanda-gautier#34284
https://panem.forumpl.net/t2807-dee-di#43183
Wiek : 20
Zawód : słodki nożownik
Przy sobie : plecak, jodyna, noże do rzucania, latarka, paczka z jedzeniem
Obrażenia : poszerzony uśmiech, epicki nóż między żebrami

Amanda Gautier & Emrys Everhart Empty
PisanieTemat: Re: Amanda Gautier & Emrys Everhart   Amanda Gautier & Emrys Everhart EmptyWto Sie 12, 2014 2:06 am

Obmyła twarz w chłodnej wodzie, wytarła mięciutkim i mile pachnącym ręcznikiem, po czym podniosła wzrok, uśmiechając się do siebie w czyściutkim lustrze. Lustrze, które nienagannie przedstawiło jej Amandę z krwi i kości.
Nieco się zmieniła przez te wszystkie lata, choć zdecydowanie nie mogła nadal nazwać siebie brzydką i chwała losowi. Nie zniosłaby tego. Wydoroślała i nieco schudła na twarzy, może włosy nie olśniewały, bo brakowało im odzywek, ale cieszyły jej oczka swoją gęstością i zdrówkiem. Nie zrobiły się paskudne i rzadkie, więc nadal mogła być z nich dumna. Prędko też poprawiła je, by prezentowały się jeszcze bardziej zajebiście. Powinna przedstawiać się z jak najlepszej strony, zwłaszcza teraz, gdy brała udział w Igrzyskach. Miała zostać sławna!
Musiała przyznać, że tęskniła za takimi wygodami. To mieszkanie w Kwartale było paskudne, cuchnące nadal po pożarze i szare. Brakowało tam jej światła, kolorów i czystości. Można było sprzątać, musiała sprzątać!, a mimo to nadal było brudno. Jak gdyby obraziła pana Kurza, który teraz mścił się na jej osóbce i tejże osóbki siostrzyczce. O Margaritce nie wspominała, bo nie miała okazji zbytnio jej poznać, przy czym ta non stop dziwnie na nią zezowała, jakby Amanda była niespełna rozumu, mimo że były podobne w obyciu! Przynajmniej tak jej się wydawało... Póki nie zrozumiała, że współlokatorka jej nie lubi, czym się wcale nie przejmowała! Nie. Przejmowała. Się.
Mrugnęła do swojego odbicia w lustrze. Nadal była piękna. Uśmiechnęła się na kilka sposobów, oglądając się z każdej strony, po czym szczęśliwa wyszła z łazienki.
Oczywiście starała się nie myśleć o Margaritce i też przez usilne niemyślenie, nie zauważyła wejścia jej kolegi, który stał i patrzył na nią, a na którego ona stała i patrzyła zaskoczona. W sumie oboje byli zaskoczeni. Po kilku sekundach szoku, uśmiechnęła się do niego, czego raczej nie zauważył. Jego reakcja była zgoła inna. Skinął jej tylko sztywno i bez słowa ruszył w kierunku okna, by dupnąć sobie na parapecie.
Tylko skinął! Serio, tylko skinięcie? Miała nadzieję, że zasługiwała na coś więcej niż tylko sztywne skinięcie. Powietrzem dla niego nie była, więc czym? Cuchnącym powietrzem? Wiadomy był więc powód jej oburzenia, którego nie zamierzała pokazać. Jeszcze tego jej brakowało, by nagle wyszczerzył się z satysfakcją.
- Czeeeść, jestem Amanda, Amanda Gautier, dla znajomych Mandy, Andy, co kto woli – zaćwierkała słodko w jego kierunku, by zaraz usiąść sobie wygodnie na kanapie. – Mam nadzieję, że nie odrażają cię aż tak blondynki, by mnie nienawidzić... – Rzuciła, Chichocząc pod nosem i zaraz też wlepiając wzrok z uśmiechem i zaciekawieniem w swoje paznokcie. Nagle stały się takie interesujące. I takie długie! Może powinna je spiłować na kształt pazurków? To byłoby urocze i drapieżne.
I dość szybko też musiała przerwać rozmyślanie o swoich paznokciach, bo do salonu wszedł Malcolm Randall. TEN, Malcolm Randall, którego wygranej może i nie miała okazji oglądać na ekranie, ale którego świetnie kojarzyła. Czasem bywał na elitarnych imprezach, zwłaszcza tych dotyczących Igrzysk, ale  nie rozmawiała z nim ani razu, ani nawet się jakoś specjalnie blisko nie kręciła, bo onieśmielał ją wyraz jego oczu i fakt, że lubował się w alkoholu. Była wtedy przecież tylko małą dziewczynką, a w jego oczach zapewne kolejnym smarkiem, który zawracałby mu tyłek... A może przesadzała z oceną? Inni ją lubili, a nawet kochali. Póki nie zniknęła, wyjeżdżając z Alvim.
- Amanda Gautier – skinęła grzecznie główką, wstając na chwilę z kanapy, by zaraz z powrotem na nią opaść. Wzroku nie spuszczała ze Zwycięzcy, który teraz wyglądał jej jakoś lepiej niż na ekranie.  Gdyby jeszcze nie ta ponura mina! – Właściwie mógłby pan co nieco wspomnieć... Od ośmiu lat nie miałam okazji widywać Igrzysk, więc odświeżenie informacji by mi się przydało. Bym przypadkiem czegoś nie pokręciła – odezwała się nad wyraz odważnie, biorąc pod uwagę fakt, że Malcolm był jednym z tych ludzi, którzy ją onieśmielali. Lista tych ludzi nie należała do najdłuższych.
Powrót do góry Go down
Emrys Everhart
Emrys Everhart
https://panem.forumpl.net/t2555-emrys-everhart
https://panem.forumpl.net/t2557-emrysa#36607
https://panem.forumpl.net/t2556-emrys-everhart
Wiek : 19 lat
Zawód : trybut
Przy sobie : nóż, biały proszek w saszetce, latarka, ząbkowany nóż, zapałki, butelka wody utlenionej, dwie pieczenie, dwa jabłka, banan, nóż do krojenia, widelczyk do ciasta, dwa widelce
Obrażenia : 2 ukąszenia gończych os - na szyi i na policzku

Amanda Gautier & Emrys Everhart Empty
PisanieTemat: Re: Amanda Gautier & Emrys Everhart   Amanda Gautier & Emrys Everhart EmptyWto Sie 12, 2014 6:57 pm

Jego udział w Igrzyskach nadal jawił mu się jako zupełnie abstrakcyjny. Na tyle, że przez chwilę pomyślał, czy nie jest zły sen, jednak kiedy się uszczypnął w rękę, wyraźnie przekonał się, że nie śni. Wszystko to było prawdą, bardzo dziwną prawdą. I niepokojącą, bo choć Emrys nadal żywił nadzieję, że niedługo go odeślą do domu, to podskórnie wyczuwał, że wcale tak się nie stanie. Będzie musiał stawić czoła innym trybutom i przetrwać rzeź, żeby wrócić do domu Nie bardzo wierzył w swoje powodzenie na Arenie, nie był typem wojownika. Chciał przecież umieć leczyć ludzi, a nie ich zabijać.
Jego partnerka wydała mu się być dość… osobliwa. Mógł się spodziewać różnych reakcji trybutów na wieść o ich wylosowaniu, ale żadna z opcji, które miał w głowie, nie zawierała takiego podekscytowania. Dlatego też nie mógł nie okazać zaskoczenia, kiedy ją zobaczył. Nie był w nastroju do rozmów, więc postanowił usunąć się na bok. Zresztą, nawet gdyby był, to i tak nie wiedziałby, co ma jej powiedzieć, dziewczyna ogólnie prezentowała się nieco… dziwnie.
Emrys, miło mi – wymamrotał na odczepnego, rzucając jej krótkie spojrzenie. – Blondynki są spoko – dodał jeszcze, żeby jej niepotrzebnie nie denerwować. Nie miał ochoty wdawać się w żadne spory. Następnie znowu zastygł w bezruchu, dopóki w apartamencie nie pojawił się ich mentor, Malcolm Randall. Emrys był zadowolony, że nie musieli na niego długo czekać. Może on posiadał jakieś informacje na temat tego, dlaczego na trybutów zostały powołane osoby z Dzielnicy Rebeliantów.
Emrys Everhart – uścisnął mu dłoń możliwie jak najmocniej, po męsku, jak uczył go ojciec. Minę miał raczej grobową i nawet nie silił się uśmiech. – Szczerze powiedziawszy, żadnych Igrzysk nie widziałem w całości, byłem zajęty nauką, ale owszem, mam pojęcie, jak to wszystko wygląda.
Wstał, przeszedł się krótko po pomieszczeniu, by ostatecznie oprzeć się biodrami o znajdującą się nieopodal okna komódkę. Skrzyżował ręce na piersi i utkwił w swoim mentorze uważne spojrzenie.
Malcolm… mogę się tak do ciebie zwracać? – zaczął, starając się brzmieć neutralnie, ale w jego głosie dało się wyczuć napięcie. – To opozycja, czy nowy wymysł pani prezydent? – zapytał, mając na myśli wybór trybutów z rodzic rebeliantów. – Jeśli to opozycja, to powinni nas wypuścić, prawda? – Patrzył na mężczyznę wyjątkowo uważnie, chcąc poznać na ten temat opinię kogoś dorosłego. – Tylko coś mi mówi, że wcale tego nie zrobią… - dodał już cicho, bardziej do siebie, zwracając spojrzenie w stronę okna.
Powrót do góry Go down
Malcolm Randall
Malcolm Randall
https://panem.forumpl.net/t1898-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1374-malcolm
https://panem.forumpl.net/t1373-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1796-malcolm
Wiek : 39 lat
Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni

Amanda Gautier & Emrys Everhart Empty
PisanieTemat: Re: Amanda Gautier & Emrys Everhart   Amanda Gautier & Emrys Everhart EmptyWto Sie 12, 2014 9:01 pm

Choć w pierwszym momencie poczułem ulgę, że moi trybuci nie są parą wielkookich czternastolatków, przerażonych samą wizją trzymania broni i wybuchających płaczem na każde wspomnienie słowa arena, to niestety nie było mi dane długo cieszyć się tym uczuciem. Okruchy nadziei szybko uleciały z mojej głowy, gdy tylko przyjrzałem się dwójce dokładniej, dostrzegając wiotkie ramiona Amandy i jej oczywiste nieprzygotowanie do jakiejkolwiek walki; wątpiłem, by zdarzyło jej się kiedyś trzymać w ręce broń bardziej śmiercionośną od noża kuchennego i chociaż widziałem już dużo (za dużo) Głodowych Igrzysk, to nie potrafiłem wyobrazić jej sobie w rzezi pod Rogiem. Ona natomiast, paradoksalnie, wcale nie wydawała się przerażona tą perspektywą, choć to akurat mogłem zrzucić na karb początkowego szoku.
A może po prostu była szalona.
Uśmiechnąłem się w jej kierunku, uśmiechem co prawda dosyć wymuszonym, ale wywołanym dobrymi intencjami, po czym odwróciłem się w stronę Emrysa, by uścisnąć mu rękę, wykorzystując okazję do dokładniejszego przyjrzenia się jego twarzy. Wciąż nie potrafiłem jednak rozgryźć, z jakim typem człowieka mam do czynienia, choć obstawiałem raczej intelektualistę, niż wojownika.
Zanim odpowiedziałem na którekolwiek z pytań, usiadłem na kanapie, wciąż po cichu marząc o szklance czegoś mocniejszego i postanawiając udać się do tutejszego baru zaraz po spotkaniu.
- Tak, jasne, mówcie mi po imieniu - rzuciłem, swoją wypowiedź rozpoczynając od tej najłatwiejszej części. - Nie ma sensu tworzyć sztucznego dystansu, biorąc pod uwagę, że będziemy teraz widywać się dosyć często. - Machnąłem ręką. Jeśli zależałoby to ode mnie, ograniczyłbym te spotkania do minimum, bo wiedziałem, że każde jedno będzie wracać w koszmarach jeszcze długo po tym, jak ostatni wystrzał armatni zabrzmi na arenie. - Co do losowania - odwróciłem się w stronę Emrysa - to rząd utrzymuje wersję o błędzie systemu, ale nie podał jeszcze oficjalnego stanowiska, więc nie wiadomo, czy była to po prostu złośliwość rzeczy martwych... - zawahałem się, ledwie powstrzymując się od wybuchnięcia gorzkim śmiechem - ...czy dzieło osób trzecich. W obu przypadkach nie liczyłbym na anulowanie listy trybutów - dodałem stanowczo. Szanse na to, by Coin przyznała się publicznie do porażki i wycofała się z własnej decyzji, praktycznie nie istniały. Nie było sensu w trzymaniu się fałszywej nadziei - nie było też na to czasu. Igrzyska nigdy nie stanowiły jedynie pokazu siły, ale były też bitwą psychologiczną; dobre podejście dawało często o wiele większą przewagę niż mięśnie czy celność.
Boże, co ja robiłem? Zakląłem w myślach, ze złością łapiąc się na tym, że mimowolnie zaczynam obmyślać strategię przetrwania dla siedzącej przede mną dwójki. Wyglądało na to, że nieistotne, ile razy poległem jako mentor, najzwyczajniej w świecie nie potrafiłem sobie odpuścić.
- Jeśli chodzi o same Igrzyska, to tutaj zasady nie zmieniły się od lat. - Urwałem na kilka sekund, orientując się, jak ironicznie to zabrzmiało, biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności. - Najprawdopodobniej jutro wieczorem weźmiecie udział w Ceremonii Otwarcia, która oficjalnie rozpocznie treningi. Szkolenie trwa zwyczajowo trzy dni i jest całkowicie dobrowolne, ale kończy się obowiązkowym pokazem indywidualnym przed Organizatorami, za który zostaniecie ocenieni. - Oparłem się ciężko o kanapę. - W dzień przed trafieniem na arenę, weźmiecie udział w wywiadach, i to będzie ostatnia rzecz, w której będę w stanie wam pomóc. Później będziecie już zdani tylko na siebie, oraz na łaskę i niełaskę sponsorów i Organizatorów. - Zamilkłem, nie bardzo wiedząc, co jeszcze mógłbym dodać. Chociaż wydawało się to nieprawdopodobne, wciąż pamiętałem swoją reakcję, gdy sam pierwszy raz usłyszałem te słowa.
Powrót do góry Go down
the victim
Amanda Gautier
Amanda Gautier
https://panem.forumpl.net/t2388-amanda-gautier
https://panem.forumpl.net/t2407-kroliczki-amandy#34290
https://panem.forumpl.net/t2406-amanda-gautier#34284
https://panem.forumpl.net/t2807-dee-di#43183
Wiek : 20
Zawód : słodki nożownik
Przy sobie : plecak, jodyna, noże do rzucania, latarka, paczka z jedzeniem
Obrażenia : poszerzony uśmiech, epicki nóż między żebrami

Amanda Gautier & Emrys Everhart Empty
PisanieTemat: Re: Amanda Gautier & Emrys Everhart   Amanda Gautier & Emrys Everhart EmptySro Sie 13, 2014 12:33 am

Uśmiechnęła się pod nosem, słysząc odpowiedź Emrysa na temat blondynek. Blondynki są spoko, więc pewnie i ona była spoko, co jej się podobało. Nic tak jej nie wzmacniało jak świadomość, że jest lubiana. Ba!, wręcz kochana. Miała wtedy w sobie tyyyle energii i chęci do robienia tylu przeróżnych rzeczy, że aż skazana być musiała na brak czasu. Uwielbiała olśniewać, wiele w tym kierunku robić i dalej olśniewać. Pełna harmonia dążenia do własnej doskonałości. Musiała poprosić o odżywkę do włosów. I koniecznie chciała mieć różowe pasemka we włosach! Tylko nie jaskrawy róż. Ten odpadał na start. Nie mogła też zapomnieć o swoich pazurkach...
Co Emrys wydał jej się na początek dosyć niemiły, to Malcolm dość przeciwnie. Uśmiech, którym ją obdarzył skradł jej serce, mimo że był nieco wymuszony, i od razu zaliczyła tego człowieka do ludzi sympatycznych, a być może nawet do grona swoich przyjaciół, których ostatnio nie miała. Niestety. Trochę przykro, ale może starzy odnajdą ją przez Igrzyska? Miała być sławna na cały Kapitol. Sławna i kochana przez widzów. W sumie miała zyskać swoich fanów, jak i inni trybuci.
Nie rozumiała za bardzo, czemu Emrys liczył na jakiekolwiek anulowanie listy. Mógł się rozerwać, odchodząc od tego nudnego życia i smakując czegoś innego. Magii bycia sławnym! Zapewne w domu siedział non stop w swoim pokoju, grywał ciągle w te same gry, albo ślęczał nad książkami lub musiał znosić paskudne mieszkanie, w którym mieszkał. Jak na przykład ona sama. Wygranie Igrzysk miało przynieść jej i Tabithcie nowy start, który wykluczyłby ściany pełne sadzy i sąsiadów wynoszących przy pierwszej lepszej okazji wszystko, co wpadłoby im w ręce. Żal. Chciała domu takiego jak kiedyś i życia takiego jak kiedyś! Igrzyska mogły jej to dać i wyciągnąć jej siostrę z Kwartału. Tylko musiała jakoś to wygrać...
Nabrała ze świstem powietrza, wstając energicznie z kanapy. Zaraz też odgarnęła sobie delikatnie pukiel włosów z twarzy i zaczęła nerwowo zakręcać sobie go na palcu.
- Zapomniałam. Nie wzięłam tego pod uwagę – stwierdziła do siebie, by zaraz odkręcić się do towarzyszy i niewinnie spojrzeć na Emrysa, a zaraz później na ich mentora. – Malcom, kompletnie nie mam czego pokazać przed Organizatorami! Mam jedynie swoją niewinną twarzyczkę i kilka zabitych dziwek na koncie – jęknęła, nieco dziwiąc się sobie, że tak się przed nim otworzyła. Chyba nie powinna okazywać słabości, zwłaszcza przy Emrysie. Ze stresu zaczęła nawet krążyć po pomieszczeniu, gestykulując nieco teatralnie przy kolejnych słowach. – Nożykiem do masła! Co ja mam niby zrobić? Muszę wygrać te Igrzyska, bo mnie potrzebuje siostrzyczka. Jest moją bliźniaczką i nie wybaczyłaby mi, gdybym nie wróciła z areny... Nawet nie umiem piec ciast! Ona zawsze je piekła! Ja byłam od olśniewania, a potem seksu i rodzenia dzieci... - Zauważyła.
W trakcie parady po salonie, zaczęła szukać barku. Powinien tu chyba jakiś... I był! Wyjęła jedną butelkę i nalała sobie nieco do kieliszka.
- Chcecie, chłopcy? - Spytała, unosząc butelkę do góry z uśmiechem na twarzy, który znacznie kontrastował z jej przeżywaniem sprzed chwili. - Może ogarnę sztukę stripizu? Organizatorzy będą zauroczeni... Organizatorki niekoniecznie. A ich dzieci też, jeśli przebiorę się za wróżkę - stwierdziła, śmiejąc się ze swojego pomysłu. - Albo przyprowadzę ze sobą małego niewinnego i słodziutkiego króliczka, by go zabić nożem stołowym na oczach zgromadzonych. Taki brutalny akt zadany w chwili, gdy wszystko wygląda bardzo niewinnie, bardzo chwyta za serce. Osobiście bym płakała, bo marzę o takim puszystym króliczku... I właśnie gdyby weszła na moich oczach taka skromna, niewinna i słodka dziewczyna z króliczkiem na rączkach, z którym by się bawiła... To takie smutne - stwierdziła, ścierając jedną łezkę wolną ręką. - Chcecie? - Spytała raz jeszcze o alkohol.
Powrót do góry Go down
Emrys Everhart
Emrys Everhart
https://panem.forumpl.net/t2555-emrys-everhart
https://panem.forumpl.net/t2557-emrysa#36607
https://panem.forumpl.net/t2556-emrys-everhart
Wiek : 19 lat
Zawód : trybut
Przy sobie : nóż, biały proszek w saszetce, latarka, ząbkowany nóż, zapałki, butelka wody utlenionej, dwie pieczenie, dwa jabłka, banan, nóż do krojenia, widelczyk do ciasta, dwa widelce
Obrażenia : 2 ukąszenia gończych os - na szyi i na policzku

Amanda Gautier & Emrys Everhart Empty
PisanieTemat: Re: Amanda Gautier & Emrys Everhart   Amanda Gautier & Emrys Everhart EmptySro Sie 13, 2014 10:07 pm

Gdyby miał parę lat mniej, pewnie siedziałby teraz zaryczany na ziemi i wył, że chce do ojca. Całe szczęście, że miał to dziewiętnaście lat i wiedział, że płacz wcale nie rozwiązuje problemów. Problemy rozwiązuje racjonalne podejście do sytuacji, analiza wszystkich czynników i wybór odpowiedniego wyjścia. Jednak w tej sytuacji takie działania nie wystarczą. Jeśli chciał opuścić Arenę żywy, musiał liczyć się z takimi siłami jak „zwykły fart” czy „cholerne szczęście”, a żadną z nich nie mógł kierować wedle swojej woli, co dużo utrudniało. Przecież podczas Igrzysk będzie musiał nie tylko uważać na innych trybutów, ale także na atrakcje-niespodzianki przygotowane przez Organizatorów. To sprawiało, że właściwie niemożliwym było określenie swoich rzeczywistych szans na Arenie, co go dość deprymowało. Lubił wiedzieć, na czym stoi. Chciałby też myśleć, że ma więcej szans na wygraną, niż zerowe. Niczego innego tak nie pragnął jak powrotu do domu i ponownym zagłębieniu się w książkach medycznych, które wypożyczył dla niego ojciec. Nigdy przez myśl mu nie przemknęło, że mógłby umrzeć jak młodo, będąc dopiero na progu spełnienia swoich marzeń i napełnienia Eliana ojcowską dumą.
Zmarszczył lekko brwi i zacisnął usta. Nie było sensu teraz nad tym rozmyślać, skoro sam Malcolm twierdził, że nie ma szans, by anulowali listę trybutów. Zamiast użalać się nad sobą, powinien już zacząć przygotowywać się na swoją śmierć, to wiele ułatwi w przyszłości. Lepiej jest nastawić się na najgorsze, niż wypatrywać światełka w tunelu.
Kiedy głos zabrała Amanda, Emrys spojrzał na nią z ukrywanym zdziwieniem. Co prawda miał kilka trajkoczących koleżanek, ale żadna nie wypluwała z siebie słów tak szybko i żadna też nie opowiadała tak nieprawdopodobnie brzmiących rzeczy. Ma na koncie kilka zabitych dziwek? Ona? Nie wyglądała na osobę, która używa brzydkich słów, a co dopiero na taką, która jest w stanie kogokolwiek zabić. Czy to jakąś inną dziewczynę, czy malutkiego, puszystego króliczka. Everhart ponownie zmarszczył brwi, zastanawiając się, czy Amanda kłamie, czy może naprawdę jest wariatką. Do tej pory przedstawiała się dość sympatycznie, może zdawała się mieć trochę nierówno pod sufitem, ale nie podejrzewałby ją o zabicie kogokolwiek i opowiadanie o tym w tak lekceważący sposób.
Nie, dzięki – mruknął na jej propozycję alkoholu. Normalnie pewnie by nie odmówił, ale teraz wolał mieć całkowicie sprawny umysł. Nigdy nie wiadomo, kiedy do jego uszu dotrą warte zapamiętania informacje, na przykład odnośnie innych trybutów. – Ale jeśli któreś z was dysponuje papierosem, to nie pogardzę – dodał, patrząc to na Amandę, to na Malcolma.
A jeśli chcesz znać moje zdanie, to sądzę, że striptiz zrobiłby na Organizatorach lepsze wrażenie – dodał z wyczuwalnym rozbawieniem, postanawiając przyjąć w końcu swoją zwykłą pozę kogoś maksymalnie rozluźnionego. Blondynka była naprawdę osobliwą personą i z trudem przychodziło mu jednoznacznie ją określić. Na razie chyba poprzestanie na jej obserwacji, z oceną jeszcze poczeka. – Przynajmniej większe, niż zabicie króliczka. – Wzruszył lekko ramionami, mówiąc to jakby od niechcenia, ale nie spuszczał z niej uważnego spojrzenia.
Powrót do góry Go down
Malcolm Randall
Malcolm Randall
https://panem.forumpl.net/t1898-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1374-malcolm
https://panem.forumpl.net/t1373-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1796-malcolm
Wiek : 39 lat
Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni

Amanda Gautier & Emrys Everhart Empty
PisanieTemat: Re: Amanda Gautier & Emrys Everhart   Amanda Gautier & Emrys Everhart EmptySro Sie 13, 2014 11:44 pm

Wyrzucanie z siebie słów w pewien sposób pomagało mi uporządkować myśli; czarne scenariusze, z którymi tu przyszedłem, wydawały się na jakiś czas odsuwać na dalszy plan, zastępowane przez przejrzysty harmonogram kolejnych dni i dopiero wtedy zorientowałem się, że tego właśnie potrzebowałem. Czegoś znanego, przewidywalnego i możliwego do ogarnięcia. Przypomniałem sobie, że przecież nic z tego nie było dla mnie pierwszyzną i przez chwilę - krótką, prawda, ale zawsze - miałem wrażenie, że znów mam wszystko pod kontrolą.
A przynajmniej dopóki Amanda nie zaczęła mówić.
Wytrzeszczyłem oczy, zawieszając na niej spojrzenie - które musiało wyrażać całkowite niezrozumienie - i na jakiś czas zapominając w ogóle o obecności Emrysa. Z każdą kolejną sylabą, która opuszczała usta dziewczyny, przed oczami przelatywały mi kolejne groteskowe obrazy, a pod koniec nie wiedziałem już, czy mam do czynienia z wariatką, doskonałą aktorką, czy psychopatką ukrywającą się pod przykryciem eterycznej piękności. Nie zorientowałem się nawet, w którym momencie otworzyłem ze zdziwieniem usta; szczęka musiała opaść mi samoistnie, kiedy mózg przestał radzić sobie z natłokiem nowych informacji.
- Króliczka. Puszystego - powtórzyłem głucho, nie do końca zdając sobie z tego sprawę. Ocknąłem się dopiero, kiedy w dłoni Amandy zobaczyłem butelkę, z całą pewnością z zawartością czegoś wysokoprocentowego.
Podniosłem się z kanapy, pochodząc do niej w kilku krokach i w myślach klnąc na bogate wyposażenie apartamentów, które najwidoczniej przewidywało huczne imprezy przed zabijaniem się nawzajem i czternastolatków upijających się do nieprzytomności. Bez słowa wyjąłem z jej rąk zarówno butelkę, jak i kieliszek. - Pierwsza zasada przetrwania - rzuciłem, wylewając do zlewu zawartość obu naczyń. W pierwszej chwili miałem zamiar wyrzucić je przez okno - z całą pewnością byłoby to dużo bardziej widowiskowe - zanim przypomniałem sobie, że byliśmy pod ziemią. - Zawsze zachowuj trzeźwość umysłu. - Rozejrzałem się po aneksie kuchennym, lokalizując kosz na śmieci i wyrzucając do niego opróżnioną butelkę. Uderzyła o dno z głośnym brzękiem. - Igrzyska zaczęły się z chwilą, w której zostaliście wylosowani. Wasi przeciwnicy nie będą dawać wam taryfy ulgowej, już teraz szukają słabych punktów. - Podszedłem do odnalezionego przez dziewczynę barku, po czym zacząłem po kolei wyciągać resztę butelek; każda następna podzielała los pierwszej. - Jeśli zauważę, że któreś z was jest pod wpływem, będzie mogło pożegnać się z prezentami od sponsorów. Nie widzę sensu w inwestowaniu w samobójców - dodałem spokojnie i chłodno. Groźba oczywiście nie miała żadnego pokrycia, ale miałem nadzieję, że dwie pozostałe obecne w pomieszczeniu osoby myślały inaczej. Wrzuciłem do kosza kolejną butelkę. Brzęk. Odwróciłem się dopiero na słowa Emrysa, którego najwidoczniej rozbawiła kwiecista przemowa koleżanki. Świetnie. Prychnąłem, czując, jak powoli kończą się moje pokłady cierpliwości i wylewając do zlewu zawartość ostatniej już butelki. - Cieszę się, że Igrzyska was bawią - powiedziałem, wlewając w te słowa tyle sarkazmu, ile tylko mogły pomieścić. Zatrzasnąłem drzwiczki barku, może używając nieco zbyt dużo siły, bo zatrzęsły się lekko w zawiasach. - I mam nadzieję, że po gongu również będzie dopisywał wam humor, w końcu lepiej umiera się z uśmiechem na ustach. Podobno. - Odwróciłem się, opierając się plecami o szafkę i patrząc na dwójkę z góry. Z kieszeni wyciągnąłem paczkę papierosów, po czym rzuciłem ją w stronę chłopaka. - Ale kiedy będziecie gotowi podejść do sprawy poważnie, zastanówcie się, czy chcecie być trenowani razem, czy osobno, i dajcie mi znać. Wtedy pomyślimy, co powinniście pokazać Organizatorom i na czym się skupić. Bo nie wiem, czy widzieliście zeszłoroczny turniej - przeniosłem spojrzenie na Amandę - ale po wyczynie Katy, wątpię, czy wypatroszenie króliczka nożykiem do masła zrobi na kimkolwiek wrażenie. Nawet różowego.
Powrót do góry Go down
the victim
Amanda Gautier
Amanda Gautier
https://panem.forumpl.net/t2388-amanda-gautier
https://panem.forumpl.net/t2407-kroliczki-amandy#34290
https://panem.forumpl.net/t2406-amanda-gautier#34284
https://panem.forumpl.net/t2807-dee-di#43183
Wiek : 20
Zawód : słodki nożownik
Przy sobie : plecak, jodyna, noże do rzucania, latarka, paczka z jedzeniem
Obrażenia : poszerzony uśmiech, epicki nóż między żebrami

Amanda Gautier & Emrys Everhart Empty
PisanieTemat: Re: Amanda Gautier & Emrys Everhart   Amanda Gautier & Emrys Everhart EmptyCzw Sie 14, 2014 9:02 pm

Huhuhu... Ktoś tu brał trzeźwość bardzo do siebie. Tak bardzo, że aż musiał ją wcisnąć pod istotne zasady i tą osobą nie była Amanda, a jej pan przemiły mentor. Nie zamierzała się kłócić, zwłaszcza o ten jeden kieliszek. Choć szkoda, bo miała całkiem wielką ochotę zamoczyć w końcu wargi w czymś seryjnie mocnym, co nie było tym rozwodnionym czymś z Kwartału. Tam wszystko nie posiadało nawet drobniutkiej jakości, a kolory były szare. Jakby wpadła do horroru! Albo dramatu psychologicznego, w którym chcieli ją zabić, karmiąc drobiem, który drobiem nie był, a... Bała się zapytać czym.
- Tak jest, Mądrcolmie. Będę grzeczna. Bardzo grzeczna, więc nawet nie musisz tego wylewać – stwierdziła, siadając sobie niewinnie na blacie jednej z szafek i machając nóżkami. – Jest jednak problem z trzeźwością umysłu – zaczęła, wzruszając ramionami i robiąc minę, która mówiła, że to nie jest jej wina. – Przez ostatnie lata tak jakby nie było mnie w Panem, bo siedziałam w swoim świecie w swojej głowie – rzuciła szczerze, pukając się paluszkiem w głowę. Lepiej było być szczerym. Jako mentor chyba powinien wiedzieć o wszystkim... Czy nie? Towarzyszył jej teraz miły uśmiech. Nie wyszczerzała się przynajmniej zadowolona lub rozbawiona.  – No, i czasem zdarza mi  się przez to gdzieś odpływać myślami. Na szczęście mam świadomość, że coś się wokół mnie dzieje. Czasem. A może zawsze... Właściwie nie wiem.
Nie wiedziała. Jak mogła wiedzieć, skoro nikt nie kręcił się non stop wokół niej, by sprawdzać, czy myśli też o rzeczywistości, czy już kompletnie nie. Mogła mieć przez to problemy z wygraniem Igrzysk. Musiała się ogarnąć i poćwiczyć skupienie. Miała świat wokół siebie, króliczki i maki musiały na razie odejść w bok. Niestety.
W sumie teraz też się zamyśliła, przez co prawie nie usłyszała słów Malcolma o uśmiechu podczas umierania. To mogło również się przydać.... Nie chciała umierać w dodatkowym bólu, a poza tym uśmiech dodawał jej urody. Uśmiech, ale papierosy już nie.
- Raaany, alkohol pfe, ale papierosy już nie?! Jak możecie to paskudztwo w ogóle trzymać w ustach! Nie dość, że to obrzydliwe, to jeszcze potem jadą mi włosy dymem nikotynowym – zauważyła oskarżycielsko. – I wiecie, z pewnością wiecie, że to szkodzi zdrowiu!
- Ponadto ja podchodzę do sprawy poważnie, mimo że tego nie widać. Pewnie myślicie... – Znów wstała i zaczęła krążyć po salonie, obdarzając ich mimo wszystko miłym uśmiechem. Uważała, że to w sumie normalne, że ludzie postrzegają ją inaczej, niż jest w rzeczywistości.  – ...że jestem jakąś typiarką i podlotką, dla której tylko liczy się sława i ociekanie w zajebistości. Otóż nie, może i jara mnie moja uroda, króliczki, kilka kropel alkoholu i uwielbiam się uśmiechać, ale zdecydowanie nie tylko to siedzi w mojej głowie.
- Oczywiście, że biorę to wszystko na poważnie i chcę jak najszybciej zacząć te treningi. Właściwie też jak najbardziej efektywniejsze, bo o walce nie mam zielonego pojęcia. Ostatnio przegrałabym z pewnym opasłym zboczeńcem, gdyby nie pomoc. Chcę walczyć, gdy tylko los postawi mnie naprzeciw wroga na arenie. Chcę walczyć, bo chcę ujść z życiem i wrócić do siostry, którą kocham. Autentycznie ją kocham i nie jest jakimś moim wymysłem, by wzbudzić w was litość. Nie mam narzeczonego, który będzie tęsknił, męża już nie, dziewczyny też nie mam, kota, psa, wiewiórkę, rodziców nawet. Mam jedynie ją i was pewnie też pokocham, bo wydajecie się być spoko.
- No, zamierzam więc przez najbliższe dni dawać z siebie jak najwięcej, więc nie będę polowała na alkohol w pokojach innych, nawet nie będę się tak aż przejmowała wyglądem i wcisnę na siebie strój do ćwiczeń. Mi to obojętne, czy będziemy ćwiczyć razem, czy oddzielnie, ale wydaje mi się, że razem wykorzystamy efektywniej twój czas, Malcolmie. Ostateczną decyzję pozostawiam tobie, Emrysie, i się nie obrażę, jeśli będziesz wolał sam. Będzie to dla mnie w pełni zrozumiałe, jeśli będziesz się obawiał jakichkolwiek bliższych relacji ze mną, by potem nie mieć oporów na arenie.
- Jeśli zaś chodzi o zeszłoroczny turniej, to go nie oglądałam i nie mam pojęcia, co zrobiła Katy, więc możesz mnie oświecić. Może mi się przyda taka informacja – zauważyła, tym samym prawie kończąc swój monolog. Prawie. – Jeśli o mnie chodzi, to możemy już zaczynać. Nawet w tej chwili, mimo że nie zdążyłam wziąć kąpieli. Chcę wygrać te Igrzyska. Tabitha mnie potrzebuje – zakończyła, stając w miejscu i patrząc raz na jednego, a raz na drugiego.
Chyba za dużo nawijała, bo chłopcy patrzyli na nią... zaskoczeni? Jak na wariatkę? Ze znudzeniem? Nie przejmowała się tym zbytnio. Uśmiechnęła się za to z satysfakcją, bo faktycznie gotowa była zacząć ciężkie i męczące treningi. Ona! Wieczna księżniczka! Była z siebie dumna i uświadomiła sobie, że Ithy jest dla niej naprawdę ważna, mimo że ostatnio się zbyt dobrze nie dogadywały przez otaczające je warunki. To właśnie dla niej chciała wygrać. Jej motywacja: wszystko dla Ithy.
Powrót do góry Go down
Emrys Everhart
Emrys Everhart
https://panem.forumpl.net/t2555-emrys-everhart
https://panem.forumpl.net/t2557-emrysa#36607
https://panem.forumpl.net/t2556-emrys-everhart
Wiek : 19 lat
Zawód : trybut
Przy sobie : nóż, biały proszek w saszetce, latarka, ząbkowany nóż, zapałki, butelka wody utlenionej, dwie pieczenie, dwa jabłka, banan, nóż do krojenia, widelczyk do ciasta, dwa widelce
Obrażenia : 2 ukąszenia gończych os - na szyi i na policzku

Amanda Gautier & Emrys Everhart Empty
PisanieTemat: Re: Amanda Gautier & Emrys Everhart   Amanda Gautier & Emrys Everhart EmptySob Sie 16, 2014 9:22 pm

No i Malcolm się uniósł. Zdaniem Emrysa nawet odrobinę za bardzo. Dobrze rozumiał zalecenie, by pozostać trzeźwym, nie będąc pod wpływem alkoholu można zdecydowanie więcej zdziałać, ale żeby podchodzić do całej sprawy tak poważnie, by opróżniać wszystkie butelki? Przecież nie są dziećmi, rozumieją pojęcie słowa „nie”…  chociaż na dobrą sprawę mogliby być i samobójcami, naprawdę nic mu do tego.
Everhart ze stoickim spokojem obserwował, jak Malcolm wylewa zawartość kolejnych butelek z barku i jednocześnie zastanawiał się, dlaczego ich mentor zareagował taką złością na luźną propozycję trunku. Zachowywał się, jakby już mu zależało na tym, by jego trybuci przetrwali. Przecież mógł mieć ich gdzieś, pozwalając im robić, co tylko zechcą i bez większego zaangażowania wykonywać swoje obowiązki, bo przecież i tak jego podopieczni zginą na Arenie. Przywiązywanie się nie ma sensu, powinni zachować należyty dystans. Ale w porządku, określił zasady, do których muszą się stosować, jeśli chcą skorzystać z jego pomocy.
Nikt tu się nie śmieje, Malcolm – zauważył bez większych emocji, ze spokojem patrząc mu w oczy. – To był tylko żart. Sytuacja jest na tyle beznadziejna, że chyba mogłem sobie pozwolić na próbę rozładowania napięcia? Zresztą, jesteśmy młodzi i przed chwilą dowiedzieliśmy się, że zostaniemy zarżnięci na Arenie, jak twoim zdaniem mamy się zachowywać? Chyba powinieneś być zadowolony, że żadne z nas nie wyje w kącie, że chce do domu – stwierdził, unosząc lekko jedną brew.- Jesteś drażliwy, wyluzuj, skoro i nam się udaje zachować spokój. – Westchnął cicho, łapiąc paczkę papierosów w powietrzu. Wyciągnął jednego peta, po czym podszedł do Malcolma. – Dzięki, ale potrzebuję również zapalniczki – powiedział, oddając mu jego własność na wyciągniętej ręce. Wielka szkoda, że nie miał przy sobie własnej paczki. Zostawił ją oczywiście w domu, nie zdążył wziąć ze sobą niczego.
Słuchał monologu Amandy (uśmiechnął się pod nosem na uwagę na temat papierosów), będąc znowu pod lekkim wrażeniem, że można powiedzieć tak dużo w tak krótkim czasie. Tym razem nie mówiła już tak od rzeczy.
To dobrze, że masz dla kogo przetrwać – skomentował w końcu, lekko się do niej uśmiechając. – W takich okolicznościach to ważne. I ja mam do kogo wrócić – wyznał, przez krótką chwilę zastanawiając się, czy Elian został już poinformowany o tym, że jego syn weźmie udział w Igrzyskach. – I muszę się zgodzić z Amandą – zwrócił się do Malcolma – że razem wykorzystamy twój czas efektywniej – zadecydował, w ciągu kilku chwil analizując wszystkie za i przeciw takiego rozwiązania. – Dopiero później będę się modlić, żebyśmy się nigdy nie spotkali na Arenie twarzą w twarz.
Powrót do góry Go down
Malcolm Randall
Malcolm Randall
https://panem.forumpl.net/t1898-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1374-malcolm
https://panem.forumpl.net/t1373-malcolm-randall
https://panem.forumpl.net/t1796-malcolm
Wiek : 39 lat
Zawód : bezrobotny, dowódca Kolczatki
Przy sobie : paczka papierosów, zapalniczka, scyzoryk wielofunkcyjny, dowód tożsamości, broń palna, pozwolenie na posiadanie broni

Amanda Gautier & Emrys Everhart Empty
PisanieTemat: Re: Amanda Gautier & Emrys Everhart   Amanda Gautier & Emrys Everhart EmptyNie Sie 17, 2014 11:43 pm

Byłem pod wrażeniem prędkości, z jaką Amanda wyrzucała z siebie słowa. Do tego stopnia, że w pewnym momencie złapałem się na bezwiednym wpatrywaniu się w jej usta i zastanawianiu się, jakim cudem udaje im się uformować tyle sensownie brzmiących dźwięków w tak krótkim czasie. A przynajmniej wydawało mi się, że były sensowne, bo po kilku zdaniach przestałem zwracać uwagę na ich przekaz, pozwalając, by przepływały obok i po prostu czekając aż dziewczyna umilknie. Co nie nadeszło szybko; miałem wrażenie, że przyszła trybutka była całkowicie pozbawiona filtra, który u normalnych ludzi oddzielał myśli od słów. W jej wypadku zarówno jedno, jak i drugie płynęło jednocześnie, nieprzerwaną falą, skacząc z tematu na temat tak szybko, że nie byłem w stanie za nią nadążyć.
- Wycie w kącie nie pomoże - rzuciłem w stronę Emrysa, w ostatniej chwili gryząc się w język, żeby nie dodać i tak już po was. Odebrałem od niego paczkę papierosów, w zamian podając mu zapalniczkę. Może i miał trochę racji; może naprawdę zareagowałem za ostro. Rzecz w tym, że nie potrafiłem odnaleźć tej cienkiej granicy między całkowitym olaniem sprawy, a przejmowaniem się za bardzo, a ponieważ nie miałem pojęcia, po której stronie powinienem stanąć, zazwyczaj skakałem po prostu z jednej na drugą. Wpędzając w dezorientację zarówno siebie, jak i ludzi dookoła. - Ale z mojego doświadczenia ludzie, którzy za bardzo wyluzowali na początku, bardzo boleśnie przeżywali później zderzenie z rzeczywistością. Chociaż przeżywali jest tutaj chyba dosyć niefortunnym stwierdzeniem - dodałem, opierając się o blat i zastanawiając się, czy powinienem przekazać im dzisiaj coś jeszcze. Rozpracowywanie strategii przetrwania w obecnej chwili nie miało sensu, skoro nie wiedziałem jeszcze, co oboje potrafią - to rozstrzygnąć miały treningi. Raz jeszcze przeniosłem spojrzenie na drobną sylwetkę Amandy, próbując wyobrazić ją sobie w walce, ale nawet moja wyobraźnia natrafiła w tym momencie na ścianę. Chociaż może się myliłem. Może kryło się w niej więcej niż widać (i słychać) było na pierwszy rzut oka.
Przynajmniej z wywiadami nie będzie problemu, zauważyłem w myślach, wyobrażając sobie minę prezentera, uraczonego opowieścią o wypruwaniu flaków króliczkowi i strategii przetrwania polegającej na wykonaniu widowiskowego striptizu przed Organizatorami.
Prawie się roześmiałem.
Zacisnąłem usta, starając się zachować powagę i po prostu kiwając głową na znak, że przyjmuję ich decyzję o wspólnym treningu. Nie wiedziałem, czy mi ulżyło, czy raczej na odwrót - trenując razem, zyskiwali już przynajmniej po jednym sojuszniku; z drugiej strony, dostawali w prezencie również jedną więcej osobę, która gotowa będzie wbić im nóż w plecy na Arenie.
- No nic, przemyślę, co z wami zrobić i następnym razem przedstawię wam swoje uwagi - rzuciłem, odrywając się od blatu i ruszając w stronę wyjścia. Prawdę mówiąc, marzyłem o tej chwili od momentu, w którym przekroczyłem próg apartamentu. Chwyciłem za klamkę, odwracając się jeszcze na sekundę, zanim zniknąłem za drzwiami. - Powodzenia na Paradzie - powiedziałem, wkładając sporo wysiłku w to, żeby moje słowa zabrzmiały jak najbardziej szczerze.

| zt, nie ma sensu zaginać czasoprzestrzeni, dopadnę Was później <3
Powrót do góry Go down
the odds
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Zawód : Troublemaker
Znaki szczególne : avatar © laura makabresku

Amanda Gautier & Emrys Everhart Empty
PisanieTemat: Re: Amanda Gautier & Emrys Everhart   Amanda Gautier & Emrys Everhart EmptyPon Sie 18, 2014 10:36 am


Ceremonia Otwarcia rozpoczęła się. Korzystając z nieobecności trybutów, w ich apartamentach pojawiają się Strażnicy Pokoju, którzy otrzymali nakaz przeszukania kwater i skonfiskowania wszystkich rzeczy osobistych, które udało się dzieciakom przemycić do Ośrodka. Telefony, używki, pamiątki i wiele innych rzeczy - tego nie zastaną już po powrocie do pokoi.


Wasze ekwipunki zostają wyzerowane z przedmiotów materialnych, pozostają jedynie podwyższone szanse i wszelakie kursy. Mentorzy i pracownicy Ośrodka mogą pomagać Wam w uzyskaniu potrzebnych rzeczy. Do Zwycięzcy Igrzysk ekwipunek powróci oczywiście w stanie nienaruszonym.
Prosimy o zaktualizowanie pola Przy sobie.
Powrót do góry Go down
the victim
Amanda Gautier
Amanda Gautier
https://panem.forumpl.net/t2388-amanda-gautier
https://panem.forumpl.net/t2407-kroliczki-amandy#34290
https://panem.forumpl.net/t2406-amanda-gautier#34284
https://panem.forumpl.net/t2807-dee-di#43183
Wiek : 20
Zawód : słodki nożownik
Przy sobie : plecak, jodyna, noże do rzucania, latarka, paczka z jedzeniem
Obrażenia : poszerzony uśmiech, epicki nóż między żebrami

Amanda Gautier & Emrys Everhart Empty
PisanieTemat: Re: Amanda Gautier & Emrys Everhart   Amanda Gautier & Emrys Everhart EmptyPon Sie 18, 2014 9:54 pm

A może jednak mówiła za dużo? Z min chłopaków wnioskowała... W sumie nie wiedziała, co powinna o tym myśleć. Wydawali się być nią zaintrygowani, więc to plusowało. Tak przynajmniej jej się wydawało. Ziało od nich sympatią, nie przerywali jej, nie opieprzali, nic złego. Jedynie wysłuchiwali z uwagą i dodawali swoje grosze, dając jej znać, że się z nią zgadzają, a przynajmniej że Emrys się z nią zgadza.
Polubiła ich, a nawet pokochała. To niesamowite, że nawet w takiej chwili mogła poznać kogoś ciekawego, kto nie zamierzał jej traktować lekceważąco, nieuprzejmie czy w inny negatywny sposób. Jej mentor może wydawał się nieco przesadny, ale sama miała skłonność do przesadzania z niektórymi faktami, więc mu to wybaczała, nie zwracając na to zbyt wielkiej uwagi. W sumie go rozumiała. A wybaczyć tak samo wybaczyła palenie jej współlokatora.
Trochę zasmuciło ją za to to, że Malcolm tak szybko postanowił się zwinąć i uraczyć ich jakimikolwiek wskazówkami dopiero później. Cóż, miała nadzieję, że jej nie zawiedzie. Bardzo na niego liczyła, zwłaszcza że naprawdę nie posiadała żadnego pomysłu na te krótkie zaprezentowanie się Organizatorom, co nie pozwalało jej zachować pełni beztroski. Zaistniało coś, co mogło zaprzepaścić jej szansę na wygraną.
- Dziękujemy – powiedziała do mężczyzny przy drzwiach, a gdy zniknął za drzwiami, obróciła się w kierunku Emrysa.Uśmiechnęła się do niego zakłopotana, splątując dłonie za plecami i stając na paluszkach. Nawet lekko kołysała się, stojąc w miejscu. – Tak szczerze, proszę. nie mówiłam chyba za dużo? Aż za dużo? I nie byłam aż nazbyt wylewna? Nie powinnam opowiadać praktycznie obcym ludziom całego swojego życiorysu, ale czasem po prostu nie mogę się powstrzymać. Słowa same się tworzą i wychodzą z mych ust, zasypując, czasem nawet bardzo wieloma informacjami, moich rozmówców. Nie, że ja to robię specjalnie, chcąc kogoś znużyć... Ależ nie! Litości, jak wspominałam, też nie potrzebuję. Po prostu... Chyba taka już jestem i nic z tym nie zrobię – stwierdziła, ruszając się nagle z miejsca i przeglądając szafki w poszukiwaniu czegoś bezalkoholowego. Znalazła napój gazowany i nawet miała nalać go sobie do szklanki, ale zaniechała tego pomysłu i nalała sobie za to zwykłej wody mineralnej niegazowanej. Powinna skupić się na Igrzyskach. Już kilka godzin temu.
- Cóż, miło było cię poznać, a teraz pozwól, że się oddalę. Zmęczona jestem podróżą, wezmę kąpiel i pewnie zaraz padnę na łóżko... – Stwierdziła, biorąc kolejnego łyka wody. Ta smakowała o niebo lepiej niż ta z Kwartału. – Jak będziesz potrzebował pogadać, to wiesz, gdzie mnie szukać, a ja... Służę uchem – powiedziała uprzejmie, patrząc na współlokatora. Uśmiechnęła się szeroko, zdając sobie sprawę z tego, że mógł mieć wątpliwości, co do jej umiejętności słuchania, zważywszy na jej dzisiejsze wyczyny w gadaniu. Postanowiła rozwiać jego wątpliwości.
- Oczywiście potrafię zamknąć usta, gdy ktoś potrzebuje wysłuchania. No, cóż... To miłych snów, Emrysie. Mam nadzieję, że nie zabijesz mnie we śnie. We śnie... Realnie i we śnie – zachichotała, po czym jak mały i słodki elf w podskokach zniknęła z salonu, machając mu jeszcze krótko na dobranoc.

[z/t]
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Amanda Gautier & Emrys Everhart Empty
PisanieTemat: Re: Amanda Gautier & Emrys Everhart   Amanda Gautier & Emrys Everhart Empty

Powrót do góry Go down
 

Amanda Gautier & Emrys Everhart

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Emrys Everhart
» Emrys Everhart
» Amanda Gautier
» Amanda Gautier
» Amanda Gautier

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Panem et circenses :: Po godzinach :: Archiwum :: Lokacje :: Ośrodek Szkoleniowy :: Kwatery Trybutów-