|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 21 Przy sobie : czarna, skórzana torba, a w niej: fałszywy dowód tożsamości, mapa podziemnych tuneli, wytrych, medalik z kapsułką cyjanku, nóż ceramiczny, zapalniczka, paczka papierosów, leki przeciwbólowe, latarka z wytrzymałą baterią Obrażenia : złamane serce
| Temat: Odcinek A1 Czw Maj 30, 2013 1:25 pm | |
| |
| | | Wiek : 14 lat Zawód : Złodziej, trybut.
| Temat: Re: Odcinek A1 Wto Lip 09, 2013 11:21 pm | |
| *surmy anielskie* Panie i Panowie, rozdziewiczamy kanały! :D
//Stacja kolejowa
Trzeba uczciwie przyznać, że Connor przez całe swoje życie miał okazję bywać w wielu niekoniecznie przyjemnych miejscach, jednakże kanały przez które właśnie przechodzą z pewnością w statystykach obrzydliwości przewyższają je wszystkie o minimum 15 pozycji. Owszem - nie można powiedzieć, by topili się w ludzkich wydalinach, droga jest też dosyć dobrze oświetlona jak na specyfikę miejsca, ale kanalizacja wciąż kanalizacją pozostaje. Jednak jeśli dzięki pokonaniu takiej trasy, nieważne jak obrzydliwie śmierdzącej i jak nieciekawe i przerażające skojarzenia mogącej wywoływać mieli przetrwać... zdecydowanie było warto. Wciąż trzymając się za dłonie, wspólnie pokonują kolejne metry próbując dodać sobie nawzajem otuchy, mimo że oboje są doskonale świadomi że strach minie dopiero gdy już będą w bezpiecznym miejscu. Czy raczej względnie bezpiecznym, bo obecnie żadne miejsce w tym chorym mieście się takie nie wydaje. Chociaż... może właśnie do takiego zmierzają, a dzięki temu kanały też nie są aż takie straszne jak mogłyby się zdawać. Nie przestają jednak czujnie, a zarazem niepewnie rozglądać się dookoła, jakby zza któregoś zakrętu miało za moment wyskoczyć czające się niebezpieczeństwo. Dopiero po dobrych kilkuset metrach wędrówki w umyśle Connora powoli pojawia się myśl, że May najprawdopodobniej jedynie chciała ich nastraszyć, co zresztą wydawało się w jej stylu. Gdyby jej pomoc nie była taka nieoceniona, czasami ciężko byłoby z nią wytrzymać. Nie może być tak źle, jak mówiła, na pewno nam się uda. Skoro już daliśmy radę dostać się tutaj, większa krzywda nie może nam się stać. - Nic nam nie grozi - mówi Connor wesoło i korzystając z faktu, że przechodzą przez oświetlony fragment korytarza uśmiecha się szczerze do dziewczynki. Wszystko będzie dobrze. Musi być... |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Odcinek A1 Wto Lip 09, 2013 11:31 pm | |
| Kiedy Connor i Atena przemierzają opuszczone i ciemne tunele, przez dłuższy moment wydaje się, że nic nie zakłóci panującego w nich spokoju. I pomimo, że nastrój grozy jest w nich nieustannie odczuwalny, nic nie zwiastuje tego, co ma nastąpić za chwilę. Najpierw, jedyną zapowiedzią nieuniknionego staje się ledwo słyszalny szum, narastający z każdą sekundą. Już po chwili mogą odczuć pod stopami niepokojące drgania, a na skórze słaby podmuch wiatru. Ledwo udaje im się obrócić za siebie, kiedy uderza w nich ogromna fala lodowatej wody, która z prądem porywa ich chwilowo bezwładne ciała i bez litości uderza nimi o dno tunelu. W tym samym czasie woda naciera na będące jedynym oświetleniem lampy, większość z nich uszkadzając i zostawiając kanał w egipskich ciemnościach. Jedynym punktem oświetlenia stają się iskry, spadające z pozrywanych kabli. Nie wiadomo, czy wypadek został spowodowany nagłą usterką kanalizacyjną, czy może Coin zdążyła zauważyć już brak trybutów i odciąć im jedną, z możliwych dróg ucieczki. Pewne jest za to, że to dopiero początek. Kolejny post powinien pojawić się w możliwie najkrótszym czasie, w przeciwnym razie trybuci są zagrożeni utopieniem się, lub wychłodzeniem organizmu, które może zaskutkować na różne sposoby. Należy pamiętać, że kolejna lokacja również jest zalana.
|
| | | Wiek : 14 lat Zawód : Złodziej, trybut.
| Temat: Re: Odcinek A1 Wto Lip 09, 2013 11:58 pm | |
| A więc May mówiła prawdę... KURWA! - gdy nagle korytarz zostaje zalany wodą, tym razem Connor nie jest w stanie powstrzymać przekleństwa, nie zważając nawet uwagi na obecność Ateny. Boże, Atena! - Atena! Atena! Gdzie jesteś?! - odpowiada mu jedyny zduszony pisk dziewczynki, więc po omacku próbuje ją odnaleźć, chociaż jest to ciężkie do wykonania zważywszy na fakt że woda zalewa mu usta, a dookoła nie widać zupełnie nic. Przerażony zaczyna nieskładnie machać dłońmi, próbując się utrzymać na powierzchni, jednak ogarnia go świadomość, że dopóki nie uda mu się odnaleźć Ateny, za nic w świecie nie będzie w stanie skupić się na prawidłowym pływaniu. Zapewne to stałoby się przyczyną śmierci ich obojga, gdyby nie fakt że Connor dzięki wspaniałemu zbiegowi okoliczności przypadkowo zahacza nogą o jeszcze przed godziną śnieżnobiałą, teraz już zapewne nie do odratowania sukienkę dziewczynki. - Atena... - wydaje z siebie dziwny dźwięk wyrażający ulgę - Już dobrze, już jesteś bezpieczna. Niezależnie od wszystkiego, co te zwierzęta dla nas przygotowały, wydostaniemy się stąd, obiecuję. Przez chwilę transportuje ją na swych plecach, jednak po momencie wzmożonego wysiłku dochodzi do wniosku że w takim tempie nigdy nie uda im się wydostać. - Umiesz pływać? - pyta z nadzieją, usiłując przekrzyczeć szumiącą wodę. Gdy dziewczynka słabym głosem potwierdza, Connor podejmuje szybką decyzję - zaciska zęby i nie pozwalając dziewczynce na samodzielne poruszanie się płynie dalej z nią na grzbiecie. Po wszystkich dzisiejszych wydarzeniach jest zbyt osłabiona, by mógł ryzykować że zostanie porwana przez prąd wody. Jeszcze nie daj Boże się przeziębi, w ich obecnej sytuacji i przy pogodzie panującej na dworze z pewnością nie skończyłoby się to dobrze. Pozostawało mu tylko płynąć przed siebie, tak długo jak tylko starczy mu sił. Ale sił miał wiele, bo przyszły wraz z motywacją - musiał za wszelką cenę ocalić małego aniołka. A niezależnie od tego, w jak beznadziejnej sytuacji się znajdowali i jak wielkie zmęczenie zaczęło go z wolna ogarniać, wiedział że ta woda musi się kiedyś skończyć. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Odcinek A1 Sro Lip 10, 2013 12:38 am | |
| Connorowi udaje się stosunkowo szybko odnaleźć dziewczynkę, dzięki czemu jedynymi skutkami ubocznymi jest uczucie zdrętwienia nóg i rąk. I chociaż przez ciemność mogą ledwo dostrzec co znajduje się metr przed nimi, na swoich ciałach mogę poczuć, że poziom wody obniża się, co jest pewnie zasługą tego, że tunel zaczyna chwilowo prowadzić ku górze. I kiedy poziom wody obniża się po łokcie chłopaka, przez co nie jest on już w stanie płynąć - wydaje się, że będzie już tylko lepiej. Ale w chwili, kiedy dziewczynka stawia nogi na posadzce, niechcący zahacza dłonią o zwisające ze sufitu kable, co momentalnie prowadzi do jej porażenia. Nie na tyle poważnego, aby doprowadzić do zgonu, ale Atena traci przytomność. Dziewczynka pozostaje nieprzytomna przez cztery kolejne posty.
|
| | | Wiek : 14 lat Zawód : Złodziej, trybut.
| Temat: Re: Odcinek A1 Sro Lip 10, 2013 11:28 am | |
| Gdy poziom wody zaczyna się wyraźnie obniżać Connor z pewną dawką niepewności staje z powrotem na stałym lądzie, jak gdyby nie dowierzając temu, że udało im się przetrwać, nawet jeśli wciąż musiał brodzić w wodzie po łokcie. Coś w jego głowie uparcie powtarzało mu, że to był zaledwie początek - mimo zamieszania na placu Coin zapewne zorientowała się z faktu ucieczki dwójki trybutów i zrobi wszystko, aby tylko uniemożliwić im jej kontynuację. Na razie jednak powinni cieszyć się z faktu dotarcia do względnie bezpiecznego miejsca. Connor powoli prostuje się i lekko podrzuca Atenę, poprawiając ją w ten sposób na swoich plecach. Jednak niczym kretyn, którym w zasadzie czasami bywał, nie zauważył jednego - że zrobił to w najgorszym możliwym miejscu. Ze ściany zwisał pęk uszkodzonych kabli, sypiących iskrami niemalże nieustannie, a idiota który nagle w niego wstąpił postanowił pozbyć się wyimaginowanego ciężaru właśnie tutaj. Gdy czuje coś ześlizgującego się po jego kręgosłupie, błyskawicznie odwraca się i w ostatniej chwili chwyta porażoną dziewczynkę, osuwającą się do wody i niemalże już dotykającą głową powierzchni. Poważnie wystraszony bierze Atenę na ręce i przykłada ucho do jej ust, w głębi serca mając nadzieję, że nic jej się nie stało. Gdy było inaczej, nigdy nie byłby w stanie sobie tego darować. Na całe szczęście jednak zdaje się, że dziewczynka oddycha - dosyć słabo, jednak nie wydaje się by coś poważnego mogło w tym momencie zagrażać jej życiu. Nieco uspokojony Connor, bezskutecznie próbując dojrzeć coś przez otaczającą ich dwójkę ciemność i zignorować doskwierające mu wilgoć i chłód kontynuuje swoją wędrówkę, mając nadzieję że najgorsze jest za nimi. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Odcinek A1 Sro Lip 10, 2013 3:41 pm | |
| Wygląda na to, że fala nie zdążyła dotknąć elektryczności na tym odcinku i w oddali można dostrzec słabe światło jarzeniówek. Dzięki czemu dostrzegalne jest teraz rozwidlenie tunelu. Chłopak ma do wyboru dwie drogi, jedna z nich prowadzi pod górkę, ale dzięki temu zostawiłby za sobą resztki ścieków, druga prowadzi w prawo i wydaje się biec jeszcze przez spory odcinek, przez co chłopak mógłby zawędrować w dalsze części obrzeży. Jednak strop nie wygląda dość stabilnie i wydaje się utrzymywać jedynie dzięki drewnianym belkom. Należy podjąć decyzję, którą drogę obiera chłopak. Od wyboru zależy, jak przebiegnie dalsza ucieczka.
|
| | | Wiek : 14 lat Zawód : Złodziej, trybut.
| Temat: Re: Odcinek A1 Sro Lip 10, 2013 4:05 pm | |
| Zapewne to będzie najgorsza decyzja ever, ale niezależnie od tego gdzie pójdę i tak to się skończy źle xD
Connor z niezbyt pewną siebie miną zaczyna spoglądać na biegnącą w prawo odnogę korytarza i podchodzi bliżej, jak gdyby chciał się lepiej przyjrzeć konstrukcji tunelu. Co mówiła May? - próbuje sobie gorączkowo przypomnieć. - W prawo i przed siebie? Tak, chyba tak. Cholera, znając moje szczęście zdążyłem coś przegapić, tylko ciekawe jak miałem wcześniej pilnować drogi, skoro nas zalało. Nie dało się ukryć, że chłopak znalazł się w trudnej sytuacji. Z jednej strony nie mógł być pewien, czy prosty, zachęcająco wręcz oświetlony odcinek nie okaże się kolejną pułapką... z drugiej natomiast jeszcze większym ryzykowaniem życia ich obojga byłaby wędrówka tą drugą, przynajmniej na pierwszy rzut oka zdającą się bardziej niebezpieczną trasą. Nie dość, że pełzanie po podłodze, by o nic nie zahaczyć byłoby dla niego niezwykle męczące, mogłoby też znacznie utrudnić transport Ateny. Gdyby doszło do zawalenia, zemdlona dziewczynka nie byłaby w stanie sama się wydostać - tym bardziej pomóc w razie potrzeby Connorowi, a to na pewno nie wróżyłoby dobrze ich dalszym planom. Wciąż wpatrując się na zmianę to w biegnący pod górę korytarz, to w grożący uwięzieniem korytarz, podejmuje ostateczną decyzję. Wciąż trzymając Atenę na wyciągniętych przed siebie rękach zaczyna wolno wędrować w górę. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Odcinek A1 Sro Lip 10, 2013 5:17 pm | |
| Para postępuje naprzód, wybierając z pozoru lepiej prezentującą się drogę. Chłopak jednak nie mógł wcześniej zauważyć tego, że posadzka jest wilgotna i śliska od szlamu, pokrywającego w większej części całe kanały. O ile wcześniej nie robiło to żadnej różnicy, teraz skutecznie utrudnia wspinaczkę. Kiedy są już prawie na szczycie, pomimo stawiania kroków z rozwagą, noga chłopak poślizguje się. Uderza szczęką o beton, dziewczynka wypada z jego rąk i oboje ześlizgują się w dół, gdzie czeka na nich tylko bolesny upadek. Atena uderza się w głowę, a powstała na niej rana zaczyna paskudnie krwawić, jednak skutkuje to jej obudzeniem się. Connor rzuca kośćmi, od tego będą zależały jego obrażenia.
1 - 2 upadek kończy się jedynie siniakami i paroma wybitymi zębami. 3 - 4 chłopak uderza się w głowę, w wyniku czego doznaje wstrząśnienia mózgu. 5 - 6 spadając chłopak rozcina sobie nogę o wystający z podłogi zardzewiały pręt, jeżeli stosunkowo szybko nie otrzyma pomocy, dojdzie do zakażenia.
Możesz podjąć wybór, który korytarz wybrać. W przypadku obrania ponownie tej samej drogi, przebiegnie ona już bez ingerencji Mistrza Gry.
|
| | | Wiek : 14 lat Zawód : Złodziej, trybut.
| Temat: Re: Odcinek A1 Sro Lip 10, 2013 5:24 pm | |
| Gdy już wydaje się, że wszystko co najgorsze zostawili za sobą i tajemnicze światło migające w oddali okaże się ich światełkiem w tunelu, Connor czuje jak grunt usuwa mu się pod nogami, a on sam ześlizguje się w miejsce z którego zaledwie zdążyli tu dotrzeć, po czym natychmiastowo traci przytomność na kilkanaście minut, które wydają mu się całkowicie wycięte z życiorysu. Gdy po przebudzeniu unosi dłoń do obolałej po uderzeniu szczęki i z wolna otwiera oczy, dostrzega nad sobą zatroskaną twarz Ateny, również trzymającą się za głowę. - Co się stało? Jesteś ranna? - pyta niewyraźnie, jednak w jego głosie można wyczuć wyraźny niepokój. Pokonując światłowstręt, spogląda w górę i dochodzi do wniosku, że mimo wszystkich swoich starań musiał się poślizgnąć. Niemalże cudem byłoby, gdyby udało im się przetrwać to bez szwanku, jednak Connor i tak ma poważne wyrzuty sumienia, że do tego dopuścił. Przez chwilę rozważa wyciągnięcie z plecaka jakiejś koszulki i owinięcie nią zakrwawionej głowy swej towarzyszki, jednak słusznie dochodzi do wniosku, że przez wydarzenia z początkowego etapu ich podróży kanałami ubrania, przynajmniej te ułożone bardziej na wierzchu musiały już całkowicie przesiąknąć brudną wodą. - Kiedy już się wydostaniemy, obejrzę Twoją głowę, teraz powinniśmy ruszać jak najszybciej zanim się pochorujemy. - mówi słabo, jednak wie że jeszcze przez co najmniej kilka minut nie będzie w stanie się poruszać. - O matko, kiedy to wreszcie się skończy. - myśli ze znużeniem, gdy powoli powraca do świadomości. Kiedy uczucie nudności nieco się zmniejsza, dużo wolniej niż poprzednio zaczyna wspinać się pod górę, pokonując nie tylko odległość, ale i zawroty głowy - tym razem samemu będąc zmuszonym do skorzystania z pomocy Ateny, po której śladach stara się podążać. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Odcinek A1 Sro Lip 10, 2013 5:24 pm | |
| The member 'Connor Henderson' has done the following action : Rzuć kostkami
'Sześć oczek' : 3 |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Odcinek A1 Sro Lip 10, 2013 7:13 pm | |
| Connor i Atena w końcu, z powodzeniem docierają na skraj tunelu, przechodząc do jego kolejnej części. |
| | | Wiek : 25 lat Zawód : myślę Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, scyzoryk wielofunkcyjny
| Temat: Re: Odcinek A1 Pon Lip 22, 2013 5:42 pm | |
| Wejście X2
Miał jeden konkretny cel - wyprowadzić stąd siebie i Reiven żywych. Dlaczego zawsze działo się tak, że wszelakie misje oraz zadania nie szły po ich myśli? To już zaczynało podchodzić pod zagadkowe i monotonne zrządzenia losu, który już w żaden sposób nie stara się ich zaskoczyć. Ale i tak liczył, że tym razem będzie inaczej, że wszyscy przeżyją i nikomu nic się nie stanie. Spojrzał na Ruen wydającą polecenia i uświadomił sobie, że mają jeszcze jedną rzecz do zrobienia - wykonać zadanie. I chyba na tym powinien się skupić, nie na przeszłości. -Deja vu, chciałoby się powiedzieć. Wtedy też nie mogliśmy się cofnąć. Przytaknął ponuro, jakby w potwierdzeniu i uśmiechnął się do niej lekko. Chciał ją pocieszyć, bo mimo wszystko wiedział, że nie jest dobrze. Słyszał o tym, że nie pojawiła się na szkoleniach swoich trybutów ani na paradzie, ktoś mu też rzucił słówko o tym, że zemdlała. W dodatku na pewno nie czuła się zbyt najlepiej na podłożu psychicznym. Tamten dzień miał być najszczęśliwszym w jej życiu, a okazał się otworzeniem wrót do kolejnego koszmaru. Tylko oni, dawni zwycięzcy, bez względu na to czy chcieli, czy nie, musieli przez nie przejść pchani w plecy zaostrzonymi pikami. To sprawiało, że czuł się jak w klatce, bo nigdy nie wybrałby drogi, którą narzucił mu Nowy Kapitol. I tutaj także znajdował się nie do końca z własnej woli. Martwił się o Annie, o to, gdzie jest i co robi, i choć Anthony obiecał jej nietykalność, Finnick wciąż miał wątpliwości, czy wszystko aby na pewno jest tak, jak zostało przedstawione. To nie mogło być takie proste.
Usłyszał pytanie mężczyzny, którego znał tylko po imieniu i z widzenia. Chyba nazbyt często przemierzał korytarze Ośrodka lub innych placówek urzędniczych, w których Odair czasami bywał. Podniósł wzrok na Tima i pokręcił głową: -W porządku, to nic wielkiego. Daję radę - odparł opierając ciężar ciała na posiniaczonej stopie. Nie bolała go, nie w ten sposób, aby musiał prosić kogoś o pomoc. Jeszcze nie. Inni mieli większe problemy, choć on osobiście złamanie nosa nazwałby raczej nieszkodliwym i mało istotnym utrudnieniem, ale rzecz jasna nie powiedział tego na głos. Najważniejsze, że Reiven nic nie jest.
Ponownie na nią spojrzał upewniając się, że wszystko w porządku. Sam poprawił Pasek podpierający karabin i ruszył przed siebie. Już się nie odwrócił. Czas w końcu pójść naprzód, a nie tkwić dalej w wejściu i czekać na pomoc. Wciąż jednak bał się, że może ona nie nadejść, jeśli tamta druga grupa zawiedzie. Nie lubił na nikim polegać, to było nader irytujące, pozbawiające go możliwości kontroli nad własnym życiem. Uzależnienie od kogoś, choćby w takim stopniu jak teraz, doprowadzało go od szaleństwa i bezlitośnie tłukło. W końcu nikt nie ma pewności, co czeka na drugą grupę w tamtym korytarzu? Finnick jednak skupił się całkowicie na obrazie przed sobą, zaświecił latarką i lufą wciąż wycelowaną w przestrzeń przed nim, poruszał się do przodu. Powoli i ostrożnie, czekając na resztę. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Odcinek A1 Pon Lip 22, 2013 10:19 pm | |
| /X2
Posłała uśmiech Timowi i Finnickowi. Bez nich byłoby jej trudniej panować nad sobą. Tak miała motywację, by się jakoś trzymać. Myślom nie pozwalała zbyt daleko odpłynąć. - Przypominam, trzymamy się razem. Jeśli ktoś będzie potrzebować przerwy daje znak innym. Nie zatrzymujecie się bez uprzedzenia. Nie chcecie się tu zgubić. Porozumiewamy się najciszej jak się da. Patrzycie pod nogi, ale też przed siebie. Ostatni w kolumnie pilnuje tyłów. Macie broń w pogotowiu. Jeśli zauważycie zmiecha, nie wahajcie się tylko strzelajcie. Nie ma grzecznych zmiechów, są tylko takie które mają mniejsze zęby. - przypomniała. Ruszyli. Nie mogła powiedzieć, że czuła się tu jak w domu, ale przez ostatni rok sporo czasu spędziła w kanałach. Chyba nawet zmiechy się przyzwyczaiły do jej zapachu i nie atakowały jej... zbyt często. Ale teraz byli z nią inni. Chwyciła Finnicka delikatnie za łokieć i dała mu znak głową, żeby się cofnął za nią. - Będę szła przodem. Tu łatwo się zgubić. - w głowie przywołała możliwą trasę. Szkoda, że nie mogła sobie tego rozrysować. Rysowanie map ją uspokajało. Może nie denerwowała się jakoś bardzo, bo czuła, że ta misja choć ciężka i niebezpieczna ma w sobie coś z rutynowości. Jej myśli jednak raz po raz wracały do misji odbicia trybutów... Znów był Finnick, a Annie i Michael byli gdzieś daleko, nie wiadomo czy bezpieczni. Wtedy jeszcze nie zależało jej na Michaelu w ten sposób. Wtedy... tamtego dnia kilka godzin wcześniej pocałowała Finnicka. Gdyby nie uratowali wtedy Annie... czy byliby razem? A czy gdyby to ona, Rei, uwolniła Michaela z więzienia, to czy wcześniej zrozumieliby co do siebie czują? Wtedy uwolniła Daniela... dla Glimmer, oboje nie żyli. Uwolniła też Annie i Sigyn, obie żyły. Odruchowo dotknęła uda. Implant w nodze był niewyczuwalny. Zapominała czasem o nim. Ale był. I był przyczyną jej problemów... nie, nie implant. Ugryzienie zmiecha, serum. Pamiętała jak leżała w szpitalu w Trzynastce i przyszedł do niej Michael... Poczuła dziwny niepokój na myśl o Michaelu. Zawsze to uczucie jej towarzyszyło gdy byli blisko. Nie odpisał na jej wiadomość. Napisała mu by wiedział gdzie jest. Chciała być blisko niego, przytulić się i znów udawać, że reszta świata nie istnieje. Zerknęła za siebie na grupę, na Finnicka. - Wszystko okej? - zapytała cicho. - Finnick... czy... powiedziałeś Annie o tym co się stało w Trzynastce? Nie wiem czemu teraz do tego wracam... to przez tunele chyba. - patrzyła przed siebie, mówiła cicho, nie mogła stracić czujności. |
| | | Wiek : 20 Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca] Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator, Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku Obrażenia : -
| Temat: Re: Odcinek A1 Pon Lip 22, 2013 10:50 pm | |
| //wejście X2
Catrice nadal rozglądała się, by po chwili ruszyć ze swoją częścią oddziału w kierunku, który im wskazano. Jeszcze gdy stała przy gruzach, słychać było głosy ludzi po tamtej stronie, którzy zapewne mieli dojść do koszar i powiadomić dowodzących i żołnierzy. Hmm, no tak, to zapewne Larousse drze japę, bo zrobił sobie kuku. Ojej, biedactwo. Słysząc nawoływania Ruen, posłusznie poszła za grupą, trzymając się z tyłu, obok jakiegoś mrukliwego wysokiego gościa. Obok nich szedł ten, któremu wcześniej ukradła apteczkę. Kłamstwem byłoby powiedzieć, że czuła się swojsko w tym towarzystwie. Wręcz przeciwnie. Może i były z Reiven równe wiekiem, ale ta w obecnym momencie była dowódcą i prowadziła ich przez te tunele w poszukiwaniu tego, po co tu przyszli. Piękna i wesoła misja, nie ma co. Po cholerę się tu zgłosiłam?! No tak. Zgłosiła się, bo miała robotę. Ale robota jest już z lekka nieaktualna. Cat była zła. Na tyle zła, że splotła ramiona na piersi i przestała się odzywać do kogokolwiek. |
| | | Wiek : 35 Zawód : Głównodowodzący Strażników
| Temat: Re: Odcinek A1 Wto Lip 23, 2013 8:11 pm | |
| Razem, zwarci niczym kupa i podążający ściekami. Aczkolwiek, jak to było wspominane wiele razy – bezpieczeństwo niczego nieświadomych ludzi jest najważniejsze i należy o nie zadbać. Tu wyzwaniem mogło by być jedynie porozumiewanie się po cichu dla Tima, ale obecność kilku pań wyraźnie to ułatwiała. „Po prostu zachowuj taki sam ton jak w domu”, powtarzał sobie w myślach. Zaraz też, podobnie jak pan Odair wyciągnął broń – jednak swoją prywatną. Po tym, co przed chwilą się wydarzyło, był nastawiony na niemal wszystko, co mógł przynieść los. Bomby, trupy, głazy, niemal wszystko… Poza tym jako głównodowodzący Strażników poczuł się odpowiedzialny za wszystkich tutaj, nawet jeżeli Ruen została wybrana na dowódcę tej małej grupy. Dlatego zaraz powędrował na sam koniec, czując się najpewniej przy ubezpieczaniu tyłów. Zaraz też wyciągnął latarkę z torby jaką dano każdemu na samym początku. W ciszy tylko szedł za całą gromadą i rozglądał się uważnie, od czasu do czasu oświetlając podejrzane miejsca, które mu nie odpowiadały. Poza tym musiał się dokładnie we wszystko wsłuchiwać. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Odcinek A1 Sro Lip 24, 2013 1:44 am | |
| Szli gęsiego. Ostrożnie, powoli. Rei starała się prowadzić ich tak, by mieli jak najmniej nieprzyjemności wynikających z przebywania w tunelach. Unikała wilgotnych odcinków trasy, koncentrując się na tych szerszych, jaśniejszych i bezpieczniejszych. Nie byli bardzo głęboko więc ryzyko było mniejsze. Kilkakrotnie dawała sygnał do zatrzymania się i dopiero po upewnieniu się, że dźwięk który słyszała nie był niczym groźnym, ponownie ruszała. Najgorsze były momenty gdy brakowało jej tchu. Odruchowo sięgała wtedy ręką po butlę z tlenem, umysł ją oszukiwał, twierdząc, że leży w łóżku w domu. Starała się by te momenty nie były zbyt długie. Nie mogła nic dać po sobie poznać. Bała się, że traci zmysły, że mózg ją oszukuje. Były momenty, że tylko jakimś przebłyskiem silnej woli nie zaczynała wołać Michaela. By zachować trzeźwość umysłu co rusz przywoływała w myślach mapę tuneli, rozważała różne trasy. Albo recytowała w myślach wiersze. Byle tylko nie odpłynąć myślami zbyt daleko. Powietrze w tym miejscu było gęste i ciepłe. Może byli pod piekarnią albo innym zakładem z dużymi piecami, które część ciepła odprowadzały do ziemi. Trudno jej się oddychało, czuła jak powieki stają się jej cięższe z braku wystarczającej ilości powietrza w płucach. Dlatego nie usłyszała tego od razu, a dopiero po sekundzie. Bulgotanie... osoba, która nie poruszała się po kanałach pomyliłaby ten dźwięk z czymś z zewnątrz, ze zniekształconym dźwiękiem jaki wydaje samochód na kocich łbach. Dla Rei był to dźwięk, który powodował, że jej zmysły się wyostrzały. Odruchowo dała znak ręką pozostałym, by przygotowali broń. Zapomniała, że nie wszyscy którzy jej towarzyszą, to żołnierze. Finnick już nie walczył. Ona nie miała wyboru. Musiała przyjąć warunki Coin. Ani ona, ani Michael nie mieli wyboru. Gdyby mieli, na pewno by teraz nie stałaby w kanałach wpatrując się w mrok w oczekiwaniu na to co się tam czai. Jakby miała wybór, byłaby teraz w swoim domu w pierwszym dystrykcie i na przykład staraliby się z Michaelem o dziecko, albo jedliby obiad, albo rozmawiali, cokolwiek. Nic co zagrażałoby ich życiu. Bulgotanie się powtórzyło, głośniejsze i zwielokrotnione. Rei złapała się na tym, że znów jej myśli odpłynęły. Źle, bardzo źle. Złote, wąskie plamki błysnęły w ciemnościach. Jedna para, druga, trzecia. I znów bulgot... tym razem z tyłu. Bulgot który stopniowo przechodził w warczenie. - Tim uważaj, co najmniej jeden jest z tyłu. Catrice pomożesz Timowi. Finnick, Andre, my zajmiemy się tymi z przodu. Celujcie między oczy. - poinstruowała grupę. Złote plamki stawały się większe. Po ich kształcie i dźwięku jaki zmiechy wydawały Rei mogła już z dość dużą pewnością stwierdzić z czym przyjdzie im walczyć. Gdy bestie wpełzły w światło latarek, jej przypuszczenia się potwierdziły. Miały wielkość dużych kotów, ostre jak sztylety zęby i pazury długie, haczykowate. Ogon przypominał jednak ogon skorpiona. - Ważna rzecz. Unikajcie ogona. Trucizna co prawda nie zabija, ale paraliżuje na kilka godzin. Jak można się domyślić, zjadają ofiary żywcem. - pierwszy zmiech skoczył i Rei zabiła go w locie, celnym strzałem między oczy. Nie zniechęciło to jego towarzyszy, którzy przypuścili atak na grupę. Stado nie było liczne, raptem dwadzieścia kilka sztuk, ale groźne. |
| | | Wiek : 25 lat Zawód : myślę Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, scyzoryk wielofunkcyjny
| Temat: Re: Odcinek A1 Czw Lip 25, 2013 8:08 am | |
| Lubiła się narażać, lubiła rządzić, była po prostu sobą. dlaczego Reiven myślała, że wszystko zawsze zrobi najlepiej, że narażając się do czegoś dojdzie? Była dobrym Kapitanem, nie musiał nawet być w oddziale, by to wiedzieć, ale czasami irytowała go. Mógł iść przodem, mógł, narażony na wszelkie niespodziewane ataki czy inne zaskakujące zwroty akcji. Problem polegał na tym, może chodziło o Ruen, może nie, że powinna na siebie bardziej uważać, bo w końcu ledwo co wyszła za mąż, a to do czegoś zobowiązuje. Być może właśnie do tego, aby nie tracić życia na pierwszej lepszej misji. Z tego powodu, z własnej dziecinnej irytacji chciało mu się śmiać. Przecież nie wiadomo, czy ktokolwiek wróci z tej wyprawy żywy, a jeśli tak - czy uda im się wypełnić zlecenie. Tunele nie były miejscem, w którym zginęło więcej ludzi, niż można to sobie wyobrazić: uciekinierów, żołnierzy takich jak oni czy po prostu zwykłych śmiałków.
Trzynastka. Czy to był moment na zadawanie pytań? Zwłaszcza takich? Mimo to wspomnienia, jakby na siłę, ponownie wkroczyły do jego umysłu. Wiadomość o walkach zdrajców i trybutów. Wśród nich była Annie. Biedna drobna Annie. Wiadomość o pierwszej walce, o pierwszym poległym. Ona może być następna, mogła... nie. Chciał ją uratować, musiał to zrobić, kochał ją i kocha nadal, nieważne co stało się przed, to nie była zdrada, to tylko zauroczenie, którym obdarzył jakąś dziewczynę. Reiven. Tak bardzo go w tym momencie irytowała. dlaczego musi tutaj być? Nie mogłaby zostać w domu? Dlaczego ponownie pcha się w jakieś kłopoty? Ale i tak, cokolwiek się stanie, będzie jej bronił. Tylko: dlaczego? Miał ochotę się jej o to zapytać, a potem wyśmiać, gdyby usłyszał jakże banalną odpowiedź pod tytułem "to mój obowiązek". Nie, powinna siedzieć na tyłku w domu, przecież jej mąż też był w oddziale, a nie ma go tu. Jaki obowiązek, do cholery? Właśnie. Dlaczego Michaela tu nie było? Dlaczego pozwolił jej iść? A może wcale się go nie pytała. Annie też zabroniłaby Finnickowi brać udział w misji, ale on najzwyczajniej nie pytał się jej o zdanie.
-W porządku - odpowiedział po chwili ciszy - Nie uzna... Zamarł dostrzegając dwa ogniki i skierował snop światła z latarki na zmiecha. Automatycznie podniósł broń i strzelił, jeszcze przed słowami Reiven. Czy obrona oraz walka mają jakieś instrukcje? Ale i tak potrzebowali kogoś, kto zapanowałby nad tym wszystkim, Reiven była dobra, zbyt dobra i zbyt gotowa na poświęcenie. Ponownie wycelował chwytając obiema dłońmi za broń, aby lepiej wymierzyć w cel. Padł drugi, zaraz potem trzeci, jednak czwartego, jak zliczył w umyśle Finnick, pocisk minął o kilka cali. Zaklął pod nosem cofając się nieco do tyłu wciąż skupiając całą swą uwagę na zmiechach. Wpadł w odruch, celował i strzelał, odciął się od świata nie zwracając uwagi na nic innego prócz otaczających go stworów. |
| | | Wiek : 20 Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca] Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator, Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku Obrażenia : -
| Temat: Re: Odcinek A1 Czw Lip 25, 2013 9:05 am | |
| Poinstruowani przez kapitan Reiven, szli gęsiego, co jakiś czas przystając, gdy ich prowadząca wyczuwała jakiś dziwny dźwięk. Catrice spodobało się jej zachowanie; ostrożne, uważne i konsekwentne. Jednak nagle Rei dała znak do zatrzymania się, i wszyscy usłyszeli niepokojący bulgot, zamieniający się w warczenie. Otaczały ich oczy, złociste oczy. Około dwudziestu par oczu. - Tim uważaj, co najmniej jeden jest z tyłu. Catrice pomożesz Timowi. Finnick, Andre, my zajmiemy się tymi z przodu. Celujcie między oczy. - powiedziała spokojnie Reiven. - Ważna rzecz. Unikajcie ogona. Trucizna co prawda nie zabija, ale paraliżuje na kilka godzin. Jak można się domyślić, zjadają ofiary żywcem. Reiven zabiła pierwszego zmiecha, celując między jego oczy. Stworzenie, czymkolwiek było, zawyło z bólu i zdechło. Umysł Catrice pracował, gdy oceniała swojego towarzysza. - Jest ich sześć. - powiedziała cicho do towarzysza, wskazując mu wzrokiem ślepia, nad którymi dyndał sobie swobodnie ogon godny skorpiona. - Mam nadzieję, że dobrze celujesz... Nie wiedziała, jak jej tymczasowy partner, ale ona była szkolona do tego, by zabijać. Nawet słyszała o sobie, że jest prawdziwą maszyną do zabijania - piękna, spokojna, niebezpieczna. Tato, gdziekolwiek jesteś, dzięki za tę lekcję. Nie ściągając plecaka, odpięła kurtkę. Pod spodem miała coś na kształt kamizelki z uchwytami - w każdym spoczywał mały, ostry jak katowski topór nóż do rzucania. Było ich około piętnastu plus kilka przytroczonych do jej bioder. - No co się patrzysz, słonko? - mruknęła, widząc skonsternowaną minę blondasa zwanego Timem. - Do roboty. Nie było czasu obserwować go i śmiać się z reakcji. Catrice miała zabić. Tylko to się liczyło. Świst. Pierwszy nóż utkwił pomiędzy oczami zmiecha stojącego po ich lewej stronie. Świst. Drugi zmiech, usiłujący skoczyć na Tima. Martwy. Świst. Świst. Nim zdążyła mrugnąć, Tim opamiętał się i zabił dwa, może trzy następne. Dobrze celował, a gdy ich zmiechy padały na ziemię, zdychając, uśmiechnęli się do siebie. Około sześciu z tyłu... Co oznaczało więcej z przodu... Catrice obróciła się w porę, by zobaczyć, jak jakiś zmiech usiłuje zaatakować Finnicka i Reiven. Nie wiele myśląc, zamachnęła się i wyrzuciła dwa sztylety. Jeden trafił w atakującego, drugi zaś w jego pobratymca kilka metrów dalej.
|
| | | Wiek : 35 Zawód : Głównodowodzący Strażników
| Temat: Re: Odcinek A1 Czw Lip 25, 2013 8:53 pm | |
| Po pierwsze: Tim był głównodowodzącym Strażników, widział wiele, strzelał mimo, że tego nie popierał – musiał. Niektóre widoki były naprawdę okropne, szczególnie jeżeli chodziło niektóre akcje z ludźmi, buntownikami obecnego ustroju. Aczkolwiek dla niego strzelanie było chlebem powszednim. Musiał i tyle, takie były zasady w rządach Coin. Porządek musiał być, a on nie mógł wylecieć ze swoimi poglądami jak Filip z Konopi i ogłosić, że należy dogadać się bez broni (choćby chciał), bo dostałby kulkę w łeb od swojej własnej ciotki. Dlatego strzelanie nie robiło na nim wrażenia.
Bulgotanie i warczenie rzeczywiście dało się słyszeć lepiej z każdą chwilą w którym te odgłosy się powtarzały. Natychmiast odbezpieczył broń i podniósł ją mniej więcej na wysokość swojej brody, żeby w razie czego dobrze wycelować i nie marnować nabojów.
– Przyjąłem – odpowiedział służbowym policyjno-wojskowym żargonem.
Kiedy zobaczył zmiechy – nieco się zdziwił, ale nie zamierzał – za przeproszeniem – stać jak jakaś „ciota” i nic nie robić. NALEŻAŁ DO GRUPY STRAŻNIKÓW POKOJU, no i miał jako tako poukładane w głowie, żeby reagować w takich sytuacjach. NA PEWNO nie patrzył się na swoich kompanów jak idiota. EKHM. Strzelił kilka razy, usiłując trafić między oczy tym potworom, jak to doradziła Reiven, która zapewne miała z tymi niby kotami do czynienia znacznie częściej niż on, Tim – który nie łaził po kanałach zbyt często. Większość akcji SP rozgrywała się na powierzchni, w szopach albo na obrzeżach…
To groźba za którą powinnam przyjąć ostrzeżenie i mogę je wziąć nawet teraz na klatę, ale jeżeli jeszcze raz, panno Catrice, zaingerujesz tak daleko moją postacią i tak paradoksalnie śmiesznie, to wymyślę powód dla którego Tim po raz pierwszy się wkurzy na kobietę, żeby do niej strzelić. On może i jest bardzo spokojny, ale kiedy ja nie jestem, to bywam bardzo nieprzyjemna i wymyślam naprawdę nieprzyjemne rzeczy. Pozdrawiam i przypominam, że on od kilku lat służy Coin jako (wpierw) pseudo-wojskowy lub (teraz) jako głównodowodzący Strażników Pokoju. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Odcinek A1 Pią Lip 26, 2013 2:25 am | |
| To nie jest tak, że lubiła się narażać. Że miała jakieś masochistyczne skłonności. Po prostu, przychodził rozkaz, a ona go wykonywała. Bo konsekwencje nie uderzałyby w nią, tylko w Michaela. Byli aż za bardzo na cenzurowanym. Ona zdradziła Coin, on nie wykonał rozkazu. Oboje, i ona i on, żyli poświęcając się dla dobra drugiego. Wpadli w błędne koło. On wolał zginąć, żeby ona mogła żyć, ona wolała umrzeć, żeby tylko się nic nie stało jemu. Dlatego Rei była teraz w kanałach. Dlatego Michael był teraz przesłuchiwany. Zerkała na Finnicka. Nie wyszedł z wprawy. Z jednym ze zmiechów musiała mu trochę pomóc, ale poza tym jednym każdy strzał był celny. Uśmiechnęła się w jego stronę. Wiedziała, że może na niego liczyć. Gdyby nie to, że nie chciała go narażać zapewne byłby teraz w jej oddziale. Mogłaby go wtedy pilnować, żeby nic się mu nie stało. Zawsze będą się o siebie martwić. Zbyt wiele wspólnie przeżyli, by przestać otaczać się opieką. Zauważyła kątem oka poczynania Catrice. Była niezła. Rei aż miała ochotę rzucić jej wyzwanie, jej noże kontra łuk Reiven. Nie był to jednak teraz czas na to. Zmiechy rzucały się coraz bardziej zjadliwie i agresywnie, ale też coraz gęściej ich ciała ścieliły dno kanału. Od huku wystrzałów głowa mogła zacząć boleć. Rei czuła jak traci dech w piersi. Tlen, potrzebowała świeżego powietrza. Musiała zacząć oddychać ustami, by brać większe łyki powietrza. W ostatniej chwili udało jej się ustrzelić zmiecha, który wziął się nie wiadomo skąd i podkradał się do jej nóg. Poczuła jak z braku tlenu kręci się jej w głowie. Musiała oprzeć się o zimną i wilgotną ścianę tuneli. Na szczęście zmiechy były już martwe. Gdzieś tam słychać było tylko skomlenie zdychającego zwierza. Wszędzie było pełno krwi. - Ruszajmy nim zapach krwi zwabi kolejne zmiechy. Uważajcie, jest ślisko. - odepchnęła się od ściany by ruszyć, ale zawroty głowy niemal od razu zmusiły ją by czegoś się złapała. Spojrzała przerażona na Finnicka. Wiedziała, że się zmartwi, że będzie chciał jej pomóc, dlatego zanim zdążył cokolwiek powiedzieć spojrzała mu w oczy - To nic. Zaraz dojdę do siebie. - starała się by jej głos brzmiał przekonująco.
~A. |
| | | Wiek : 20 Zawód : Strażnik Pokoju [dawniej morderca] Przy sobie : Mundur, kamizelka kuloodporna, krótkofalówka, telefon komórkowy. Broń palna, dwa magazynki, paralizator, Znaki szczególne : BIały mundur, długie włosy, słodki uśmiech, zawiązany czarny męski krawat na prawym nadgarstku Obrażenia : -
| Temat: Re: Odcinek A1 Pią Lip 26, 2013 10:34 am | |
| Kiedy rozprawili się ze wszystkimi zmiechami, Catrice zwróciła uwagę na dowodzącą nimi kobietę. Reiven. Przyglądając się blondynce, dziewczyna miała wrażenie, że za opanowaną maską dowódcy kryje się niezwykle wrażliwa istota, przekładająca bezpieczeństwo swoich bliskich nad własne. Tym różniły się od siebie. Rei była chyba bardziej… Uczuciowa, podczas gdy Catrice dusiła w sobie każde ludzkie odczucia. Czuła się zaprogramowana, jak jakaś maszyna do zabijania w ładnym opakowaniu. Przeszła do przodu, uśmiechając się do Finnicka, jakby chcąc podziękować mu za to, że pomógł zabijać zmiechy. Jednak w tej chwili ważniejsza była Reiven. Reiven… Patrząc na nią, Catrice miała wrażenie, że blondynce odpłynęła z twarzy cała krew. Były w tym samym wieku, w dodatku pani kapitan była kilka dni po ślubie… Nie powinno tak być. Powinnaś być ze swoim mężem gdzieś daleko, cieszyć się nim, kochać go, pozwolić, by kochał ciebie. Powinnaś być szczęśliwa. Położyła dłoń na jej ramieniu, oferując pomoc. - Hej… Wszystko w porządku…? – zapytała cicho, patrząc na blondynkę z troską w oczach. W tej chwili Rei wyglądała tak, jak gdyby brakowało jej świeżego powietrza. Także Finnick Odair ruszył, by pomóc swojej przyjaciółce, ta jednak usiłowała przekonać go, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Przygryzła w zamyśleniu wargę i podeszła do Finnicka. Wiedziała, że ten zrozumie jej motywy. W tej chwili liczyło się dla niej przede wszystkim dobro dziewczyny, która zmotywowała ich do walki ze zmiechami. - Wydaje mi się, że powinniśmy zrobić niedługo jakiś postój…
|
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Odcinek A1 Pią Lip 26, 2013 1:20 pm | |
| Kula wystrzelona z pistoletu ma prędkość początkową oscylującą między dwustoma, a czterystoma metrami na sekundę. Nawet zakładając dolny próg, pocisk, przy odbiciu od metalowej ściany, wytraca tylko część swojej energii. Dlatego strzelanie w niewielkiej, zamkniętej przestrzeni, jest wyjątkowo niebezpieczne, a prawdopodobieństwo, że zbłąkana kula uderzy rykoszetem - wysokie. Podczas gdy reszta grupy była zajęta oceną szkód po ataku stada zmieszańców, Andre osunął się na podłogę. Jego oddech był świszczący i jakby mokry, a na klatce piersiowej wykwitła stale powiększająca się, ciemna plama, ledwie widoczna na tle czarnego materiału kurtki. Był co prawda przytomny, ale zaczynał mieć znacznie problemy z oddychaniem. Co chwilę wstrząsał też nim atak kaszlu, kończący się krwiopluciem, które prawie jednoznacznie świadczyło o przestrzelonym płucu.
|
| | | Wiek : 25 lat Zawód : myślę Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, scyzoryk wielofunkcyjny
| Temat: Re: Odcinek A1 Sob Lip 27, 2013 12:31 am | |
| Kiedy wszystkie zmiechy padły, chłopak najpierw skupił się na Reiven. Odruch, który wpoiła mu sama dziewczyna zauraczając go w sobie i dbając o to, aby w jego obecności zawsze przytrafiało się jej coś złego. Kiedyś pobiegłby w jej stronę, uściskał i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Wówczas jeszcze wierzył w to, że kiedy wojna się skończy, świat zmieni się na lepsze. Że Snów odejdzie, a wraz z nim wspomnienia. Ale cóż... Jeśli o nich mowa to ten temat już wyczerpaliśmy. Teraz czuł się tak, jakby był złodziejem we własnym domu. Uoadlające uczucie, zwłaszcza, że był jednym z tych, którzy walczyli o lepsze jutro, a w zamian za to zostali rozczarowani powrotem do stanu rzeczy, niezmiennego "dążenia do ideałów". Tylko role się zamieniły i teraz pokrzywdzonymi nie byli mieszkańcy dystryktów, a Kapitolczycy. Nie wiedział, czy wodziło go współczucie lub może inne sprzeczne uczucie. Ale uratował ją. To się stało. I nie zrobił tego tylko dla siebie, ale dla drugiej osoby. Zaryzykował życie swoje i Annie, bo gdyby poznali prawdę... Teraz Reiven stała tam i ciężko oddychała. Finnick od razu znalazł się tuż przy niej i miał ja objąć ramieniem, kiedy usłyszał jej słowa. Coś w nim pękło. Ta złość oraz niemoc, którą w sobie tłumił wyszła na powierzchnię właśnie w tamtym momencie. Jednak czarę przepełnił widok mężczyzny leżącego na ziemi i prawdopodobnie konającego. Nie ruszył się nawet, zerknął tylko na Catrice i rzucił: -Pomóż mu, jeśli łaska. I tak umrze. Co to za różnica? Wszyscy pomrą jak psy.
-Teraz Ci coś powiem -zaczął spokojnie zerkając na swoją przyjaciółkę, kobietę, która za czasów rebelii trzymała go przy życiu. Tylko ona - Od tego momentu milczysz, nie wychodzisz przed szereg, a jeśli dalej, cholera, będziesz imitowała bohatera, to cię ogłuszę i wywlekę stąd siłą - był zły, na siebie, na nią, za to co się wtedy wydarzyło, za to że... - Jeśli wiesz, że nie jesteś w stanie, to, do cholery, nie wybierasz się na misję. Tak bardzo nienawidzisz swojego życia? Pomyśl o swoim Michaelu, może wtedy zrozumiesz, że nie jesteś tutaj sama, a spełnianie swoich chorych ambicji wpłynie na wszystkich -skończył swój madczyny wywód. To było niedorzeczne. Człowiek umierał, dusił się i konał, a on opieprzał Reiven, jakby rzeczywiście zrobiła coś złego. Ale nie chciał już dłużej na to patrzeć, na śmierć bliskich, nie chciał się rozstawać z takimi ludźmi jak ona. Zresztą...
Wiedział, jak zostanie zrozumiane: na opak. Ale Ruen nie może wieczność myśleć o sobie w drugiej kategorii, a on sam nie może przestać myśleć o tym, co nieuniknione. To się zbliża. Koniec i początek. Niedługo pochłonie ich wszystkich. Zostaną marionetkami scenicznymi, odegrają swą poruszającą rolę, a potem zapewne zastąpią ich nowe kukły. Dlaczego dalej miał nadzieję, ukrytą gdzieś głęboko w jego poranionym wnętrzu, że coś się jednak zmieni i... Ale jaki sens miały spekulacje, kiedy ponownie rozpoczął coś, czego nie mógł już cofnąć. O ile przeżyje. Ale polecenie już poszło, pierwsze domino zostało zepchnięte i czekać tylko, aż i ostatnie się przewróci. -Zróbmy krótki postój - powtórzył propozycję Catrice zerkając wyczekująco to na Tima, to na Catrice. Reiven, dowódca ich wielmożnego oddziału w tym momencie miała odpoczywać. I tyle na ten temat. To bolało. Jak diabli. Ale ile można? Tutaj, w kanałach, chociaż nikt go nie widzi. Żaden Kapitol nie obserwuje jego postępów, jest w pewnym sensie wolny i to, co stanie się tutaj, zostaje tutaj. Tunely miały to do siebie, że wszystkie tajemnice zostawały w środku. |
| | | Wiek : 19 Zawód : Prywatny ochroniarz Przy sobie : Komórka, nóż ceramiczny, dowód tożsamości, klucze do mieszkania Obrażenia : Implant w prawej nodze, częściowa amnezja - obrażenie trwałe.
| Temat: Re: Odcinek A1 Sob Lip 27, 2013 1:03 am | |
| Uśmiechnęła się uspokajająco do Catrice. - Jest okej. - skłamała. Jej spojrzenie padło na Andre. Już miała ruszyć mu na pomoc, kiedy Finnick jej to uniemożliwił. Wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami i słuchała jego tyrady pod swoim adresem. Następnie zmrużyła oczy i skierowała spojrzenie prosto w oczęta przyjaciela. - A teraz Ty słuchaj. - mówienie sprawiało jej trudność, zwłaszcza, że szeptała i miała zaciśnięte zęby by nie wybuchnąć. - Nie imituję bohatera. Próbuję nas stąd wyprowadzić. Dobrze wiesz, że znam kanały najlepiej z nas wszystkich. I nie wiesz, nie masz pojęcia o tym dlaczego tu jestem. Ale spoko. Zaraz Cię oświecę. - głos ściszyła jeszcze bardziej, nerwowo zerkając w stronę umierającego Andre i pomagających mu pozostałych - To jest gra, a karty rozdaje Coin. Myślisz, że wróciłam do Kapitolu bo tu jest tak ładnie? Nie, Finnick. Gra jest prosta. Słucham rozkazów, Michael jest cały i zdrowy. Przestaję słuchać rozkazów, Michael staje przed trybunałem za niewykonanie rozkazu. Wiesz jakiego? Miał zabić zdrajcę rebelii. Mnie. Moje życie gówno mnie obchodzi. Powinnam była umrzeć już jakiś czas temu. Obchodzi mnie życie Michaela i moich przyjaciół. A to oni ucierpią jeśli nie będę posłuszna. Dlatego tu jestem. Dla Michaela, Jofferego, Jasmine, Ciebie i Annie. - zagryzła wargi by się nie rozpłakać. - Marzę o tym, żeby siedzieć w domu z Michaelem, uczyć się gotować, czytać, szydełkować... cokolwiek. Ale nie mogę. I dla mnie i dla Michaela jest przygotowany wyrok śmierci, wystarczy, że Coin go podpisze. - znów wzięła wdech ustami, jakby to mogło pomóc wypełnić jej płuca powietrzem po brzegi. Chwyciła Finnicka delikatnie za rękę. - On dla mnie zaryzykował wszystko. Nadal ryzykuje jak go znam. Jest zbyt podobny do mnie. Woli oddać własne życie, żebym ja była bezpieczna. A ja wolę oddać swoje, żeby bezpieczny był on. Błędne koło Odair. Ale póki jestem z nim jestem szczęśliwa. Jest dla mnie tym, czym dla Ciebie Annie. Wiesz jak to jest poświęcić siebie dla ukochanej osoby. - obraz przed nią zaczął się rozmywać. Zawroty głowy się nasiliły. - Gdzie jest Michael? - straciła na dłuższą chwilę kontakt z rzeczywistością. Zaczęła rozglądać się po tunelach w ataku paniki, a gdy jej spojrzenie padło na umierającego Andre, rozsądek powrócił. - Trzeba mu pomóc. - chciała się rzucić do pomocy, ale nie miała siły ruszyć się z miejsca. - Finnick, proszę. - spojrzała na niego błagalnie. |
| | |
| Temat: Re: Odcinek A1 | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|