|
Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 26 lat Zawód : Uciekinier Przy sobie : mapa podziemnych tuneli, broń palna, zapalniczka, telefon komórkowy, dwa magazynki z piętnastoma nabojami.
| Temat: Re: Strzelnica Nie Lis 10, 2013 10:31 am | |
| Tego dnia wyjątkowo nigdzie mu się nie spieszyło. Miał wszystko dokładnie zaplanowane, więc i o nic się nie martwił. Droga na strzelnicę była taka jak zawsze, bez niespodzianek i nudna, jak zwykle skazany był na pociąg i ludzi go otaczających. Pojawiając się w końcu w koszarach, odetchnął cicho i przekraczając dobrze sobie znane wejście, zaczął kierować się do wnętrza. Jak to zazwyczaj w tak pracowite dni, przepełnione grafikiem, w szatni przebrał się w mundur ćwiczebny. W koszarach nieszczególnie lubił chodzić po cywilnemu. Miał z tym złe doświadczenia. Wszyscy byli odstrojeni w odpowiednie spodnie i całą resztę, więc i on musiał, by nie wyróżniać się z tłumu. Jeśli nie byłeś przebrany, ludzie dziwnie się na ciebie patrzyli, a jak wiadomo Jav nie lubił wyróżniać się z tłumu, jeśli nie było to konieczne. Chwilę później stał już przed strzelnicą, otwierając drzwi i wchodząc do środka. Pierwsze spojrzenie skierował na ćwiczącego mężczyznę, widząc, że ten również na niego patrzy. Zmierzył go wzrokiem, lecz nie było to wredne, wyglądało bardziej jak odruch. Oczywiście, znał go i przypadkiem lub nie, poznali się właśnie w tym miejscu jakiś czas temu. -Witaj Blaise. -w końcu wypadało się jakoś przywitać, niezależnie od celu w jakim tu przybył. Na twarzy Javiera nie było zmieszania, jak zwykle można było wyczuć jego zmęczenie i zobaczyć podkrążone oczy czy melancholię, przy czym zwykły codzienny wyraz pogodnego człowieka. Nie miał się na co wkurzać, a swoje codzienne problemy zostawił daleko za sobą, wchodząc w takie miejsce jak to. Zaraz skierował się do miejsca, w którym leżały najróżniejsze rodzaje broni. Rozglądał się chwilę, po czym wybrał ciężki pistolet. Podobno najlepszy do ćwiczeń, by poprawić celność. Podszedł do toru obok Argent'a, trzymając w dłoni słuchawki ochronne, ponieważ okulary zdążył założyć wcześniej. -Co słychać w szerokim świecie intryg i kłamstw? -spytał, widocznie dość pozytywnie nastawiony, bez głębszego przekazu. Powiedział to, co przyszło mu na myśl, przy czym zwrócony był przodem do toru i tarczy. Miał nadzieję, że tego dnia nikt bardziej nie zepsuje mu humoru. |
| | | Wiek : 31 Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15), Znaki szczególne : kilkudniowy zarost. Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: Strzelnica Nie Lis 10, 2013 11:45 am | |
| Szybka reakcja na widok wchodzącego, skinięcie głową, lekki uśmiech oznaczający satysfakcję i można było wracać do ćwiczeń. Javiera znał już jakiś czas i nawet przypadli sobie do gustu, jeśli takimi słowami można w ogóle określić relację między dwoma mężczyznami. Blaise lubił czasem pogawędzić z młodszym kolegą, który wydawał się mieć głowę na karku i odpowiednie spojrzenie na świat. Jeszcze trochę i być może dołączy do tych najwierniejszych ludzi Coin? Argent z radością powitałby go w tych szeregach. -Serwus, Javier - mruknął, przyglądając się jak Hughes przygotowuje się do ćwiczenia. Chociaż był młodszy, radził sobie z bronią całkiem nieźle, jeszcze trochę i Blaise będzie musiał spędzać tu dzień i noc by dorównać mu poziomem. Zadane pytanie nie zaskoczyło go. Co jakiś czas ludzie próbowali wyciągać z niego rządowe informacje, co było niesamowicie irytujące, bowiem Blaise nie wiedział, czym mają go za idiotę, czy może sami nimi są wierząc, że zdradzi im cokolwiek. Hughes natomiast należał do tej wąskiej grupy osób, którymi naprawdę dało się pogadać na polityczne tematy. Gdy obaj oddali po serii strzałów, ściągnął słuchawki na ramiona i mógł wreszcie odpowiedzieć. -Jednym słowem: chaos - nie chciał negatywnie oceniać własnych poczynań, ale jak inaczej miał opisać to, co działo się na jego szczeblach i na górze? - Tydzień od zamachu, a przesłuchania dopiero ruszyły. Gdyby to ode mnie zależało.... Ugryzł się w język, zanim powiedział coś więcej, jednak Javier na pewno mógł wywnioskować z jego tonu, że zamachowcy długo nie nacieszyliby się życiem, gdyby to Argent za nie odpowiadał. Mężczyzna pokręcił głową i starał się odpędzić narastającą irytacje. Przecież miał teraz miło spędzić czas, a denerwowanie się nieudolnymi działaniami swoich współpracowników tylko by to zepsuło. -Mam nadzieję, że chociaż ty masz względny spokój? - zapytał, patrząc uważnie na swojego towarzysza. Niewinnym pytaniem tworzył grunt pod rozmowę, z której mógł się dowiedzieć kilku interesujących go rzeczy. Kimże by był, gdyby zapytał o wszystko wprost?
|
| | | Wiek : 26 lat Zawód : Uciekinier Przy sobie : mapa podziemnych tuneli, broń palna, zapalniczka, telefon komórkowy, dwa magazynki z piętnastoma nabojami.
| Temat: Re: Strzelnica Nie Lis 10, 2013 9:24 pm | |
| A może gdyby tak dało się wszystko ruszyć do przodu i ogarnąć ten chaos? Gdyby tylko było to możliwe, z pewnością i Hughes byłby wielce pocieszony, bo nie lubił bezczynności. Właściwie chciał żeby w końcu coś zaczęło się dziać, nie lubił podchodów czy gry w kotka i myszkę, a na tą chwilę właśnie tak wszystko wyglądało. Obojętne mu było po której stronie leży wina, ważne było, by ją odkryć, ale to niestety nie było łatwe, a i nie każdy chciał o tym mówić, przy czym Javier twardo stał po stronie Rządu. Sam zazwyczaj nie zaczynał takich rozmów. Nie chciał wychodzić na politycznego cwela czy egocentryka, narzucając innym swoje idee. Ostatnio jednak coraz częściej wdawał się w takie a nie inne rozmowy i nie było to nawet wyciąganie informacji, a raczej ich wymiana czy konfrontacja. -Nie mów hop, zanim nie będziesz pewny. -spojrzał na mężczyznę przelotnie. Właściwie sam chciałby bardziej wgłębić się w te działania i jakkolwiek pchnąć je jeszcze bardziej do przodu, choć bardzo dobrze wiedział, że nie wszystko stoi w miejscu. Trzeba było tylko dobrze się przyglądać. -Gdyby, gdyby... Może lepiej czasami działać niż mówić? Chociaż co ja tam wiem. -widział w nim zbyt dużą rządzę bycia lepszym, tą dziwną nadgorliwość, by próbować choć w słowach zasugerować, że zbyt mało się stara. Spojrzał w dal na tarczę, po czym wycelował przed siebie, próbując przerzucić ostrość na dalszy cel, po czym opuścił broń. Nie był najlepszym strzelcem, zdecydowanie wolał broń białą, ale czego się nie robi dla wojska. Zresztą strzelectwo w tych czasach było przydatne, choćby do obrony własnej. Nie był podejrzliwy, właściwie wolał rozmawiać otwarcie, bez podchodów, lecz omijać kwestie, które mu nie pasowały. Najwyraźniej nie zawsze można mieć to czego się chce. -Względnie, choć wiadomo, że każdy chciałby wiedzieć więcej niż Góra przedstawia publicznej wiadomości. Z drugiej strony wcale się nie dziwię, po co robić większe zamieszanie. Każdy ma swoje zadanie w tym chaosie i tymczasowo to powinno wystarczać. Każdy jednak sądzi inaczej, nieprawdaż? -westchnął cicho, spoglądając jednocześnie na broń trzymaną w dłoni. Był raczej człowiekiem dociekliwym, lecz wiedział kiedy powinien zwolnić. Nie próbował być lepszym. Nawet w rozmowie z Argentem starał się utrzymać swobodny ton, choć nie znał go na tyle dobrze, by przechodzić na prywatne rozmowy. Mogli rozmawiać o polityce i całym tym zamieszaniu, bo to szło im najlepiej. |
| | | Wiek : 31 Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15), Znaki szczególne : kilkudniowy zarost. Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: Strzelnica Pon Lis 11, 2013 12:49 am | |
| W tym względzie Blaise na pewno zgodziłby się z Javierem. To czyny, a nie słowa, uważał za najbardziej potrzebne w tym momencie. Co im po dziesiątkach przesłuchiwanych, jeśli żaden z nich się nie przyzna ani nie poda wiarygodnej informacji? Wszystko będzie stało w miejscu, a na dodatek złoczyńcy poczują się bezkarni, jeśli nie zostaną wyciągnięte konsekwencje tej niesubordynacji. Czy Javier myślał tak samo? Blaise próbował go rozgryźć, ale mężczyzna nie należał do tego typu ludzi, z których można było czytać jak z otwartej książki. O dziwo im większe wyzwanie stanowił, tym bardziej Argent go szanował. -Szczerze mówiąc to winy paru typków akurat jestem pewny, ale góra przecież nic z tym nie zrobi, chcą wycisnąć z nich jeszcze więcej - wzruszył ramionami, bo choć nie pochwalał tych metod, na dłuższą metę mogły okazać się słuszne. Podczas rebelii, jeszcze gdy walczył w Siódemce, nie było czasu na takie pieszczenie się ze sobą. Udowodniono Ci winę? Świetnie, reszta należała do wymiaru sprawiedliwości. Nie negocjowano z terrorystami. A teraz? -Słuszna uwaga, ale mam związane ręce - zrobił kwaśną minę i wrócił do tego, po co tu przyszedł. Ponownie oddał kilka strzałów zastanawiając się przy tym, czy rzeczywiście dobrze robi nie wychylając się przed szereg. Nie chciał podpadać Coin, uważał jej racje za słuszne, a to, że ostatnio nie pasowały mu metody... nie, na pewno istniało jakieś inne wyjście z tej sytuacji. Wygodnicki. Przeładował pistolet, zerkając na Javiera. Z jego słów mógł wywnioskować, że niektóre informacje już do niego dotarły. Nie było więc sensu dalej owijać w bawełnę. -Każdy ma swoje zadanie w tym chaosie i tymczasowo to powinno wystarczać. Każdy jednak sądzi inaczej, nieprawdaż? -A jakie jest Twoje zdanie? - zapytał, przyglądając się mężczyźnie z uwagą - Wysadzili most, zginęła grubo ponad setka ludzi. A w Kwartale dalej formuje się ruch oporu, bo ludzie po prostu uwielbiają się buntować dla zasady. Jak mamy dojść do tego, kto z nich rzeczywiście nam zagraża? Pokręcił głową i westchnął, a jego mina wyrażała bezsilność. Chciał jeszcze o coś zapytać, czaił się z tym od jakiegoś czasu, ale... A co tam, raz się żyje. -Słyszałeś oczywiście o grupie egzekucyjnej? Obserwował reakcje Javiera, jakby miała mu ona powiedzieć o tym mężczyźnie więcej, niż sam zdołał już wywnioskować. |
| | | Wiek : 26 lat Zawód : Uciekinier Przy sobie : mapa podziemnych tuneli, broń palna, zapalniczka, telefon komórkowy, dwa magazynki z piętnastoma nabojami.
| Temat: Re: Strzelnica Pon Lis 11, 2013 1:26 pm | |
| Nie chciał a może nie mógł, czepiać się metod działania Rządu. Często jednak zdarzało mu się zastanawiać o kierunku w jakim idą i zgadzał się z nimi, jeśli tylko dążyły do czegoś, co według jego mniemania miałoby przynieść korzyści, nawet jeśli chodziło o śmierć innych ludzi. Zdawało się jakby był zapatrzony w tą stronę i nie widział szerzej, bo od pewnego czasu wierzył, że brutalne środki są jedynym wyjściem i tak powinno się działać. -Myślałem, że doradcy Coin są po to, by wplątywać się w myśli swoich przełożonych i nakłaniać ich do wyborów, których oni nie widzą. -rzucił w jego stronę, słysząc słowa o związanych rękach. Sam nie chciał się wychylać, jednak nie znaczył tyle co on, a przynajmniej nie był tak blisko Góry, by mieć możliwość do działania. W między czasie oddał kilka strzałów w cel, by zaraz odłożyć pistolet i przysunąć tarczę. Gdy ta podjechała już na bliską odległość, mógł dostrzec swoje trafienia. Jedne mniej celne, drugie bardziej. Do mistrzostwa było mu daleko, ale nawet do tego nie dążył. Czy odpowiednim było zadawać Hughes'owi pytanie o winę którejś ze stron? Różne było jego pojmowanie świata, ale od momentu w którym swoje myśli i przekonania położył w Coin i jej świcie, sam zastanawiał się nad tym, po której stronie leży wina całego zamieszania. -Moje? -zapytał, przy czym był delikatnie rozbawiony. Zbyt dużo pytań zaczęło się kłębić w głowie Argenta, lecz Javierowi to nie przeszkadzało, a przynajmniej na razie. -Walczę kiedy mi każą, pojmuję kiedy mi każą, próbuję zrozumieć. Jestem zwykłym żołnierzem w szeregach, więc jak myślisz co innego mogę robić? Sposobu by znaleźć się wyżej muszę szukać w tym, co robię. Innym pytaniem byłoby - co ty robisz ? Jeśli pytasz o to, co robię, choć myślałem, że to jasne. -jego wyraz twarzy wydawał się teraz dość zainteresowany. Chciał odpowiedzieć na drugą część pytania, ale milczał przez chwilę, nie wiedząc, co mógłby powiedzieć. Nic przez te parę sekund się nie zmieniło i nadal sądził, że nie jemu to wszystko oceniać, choć mógł snuć różne domysły. -Zasady są po to by je łamać. Według mnie jedynym sposobem na to wszystko będzie brutalność. Jak inaczej powstrzymasz postęp ich wzrostu w siłę? Jeśli będą chcieli się zbuntować, zrobią to i nie powstrzyma ich prośba. Tak właśnie sądzę. -był pewny swoich słów, choć nie opuszczało go poczucie bezradności, zupełnie jak Blaise. Wszystko jakby działo się gdzieś daleko, a każdy z nich dokładał do tego niewielką część myśli i działań. Uniósł delikatnie brew na kolejne pytanie, spoglądając na mężczyznę. Zapytał o to z taką oczywistością, jakby był pewny tego co mówi. -Czyżby Coin próbowała coś wskórać w nadchodzącej rebelii nowymi zabawkami? -zapytał, bo to wszystko wydawało mu się pasować do Rządu. Ciekawiło go tylko, jak to wszystko daleko sięga. -Ta grupa to zabójcy? Żołnierze? Ty... tak bliski Coin i Rządu, jesteś jednym z nich? -widocznie temat go zaciekawił, choć zapewne dla korzyści własnych. W oddziale mówili różne rzeczy, o jednych mniej o innych więcej, lecz jeśli miał okazję mógł przynajmniej wiedzieć coś od innego źródła, przy czym nie był na to zachłanny. Bardziej zastanawiał się nad czymś innym, bo miał momenty w których nie był do końca pewny rozważań Argenta. Jeśli jednak miałby osądzać, wydawało mu się jakby ich poglądy były bardzo blisko siebie. -Jesteś blisko Coin jeśli wiesz tak wiele. Skąd to oddanie? -jego słowa były lekkie, choć tak naprawdę był ciekawy. Sam znajdował się w podobnej sytuacji i zapewne szukał porównania do kogoś, kto był starszy i już teraz zaszedł dalej niż on sam. Równocześnie spoglądał na Blaise'a, ignorując to, że ten go obserwuje i zachowując swobodę sytuacji. |
| | | Wiek : 31 Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15), Znaki szczególne : kilkudniowy zarost. Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: Strzelnica Pią Lis 15, 2013 1:11 pm | |
| Kiwnął głową, gdy usłyszał uwagę Javiera. Sam już dawno zająłby się szeptaniem do ucha Coin, podpowiadaniem jej rozwiązań, ale jego pozycja nie była ta wysoka. Jeszcze. Blaise uważał, że pani prezydent otoczyła się nie do końca odpowiednimi ludźmi, weźmy na przykład taką Darkbloom, ale powiedzenie wszystkiego głośno mogło być ryzykowne. Zamiast tego wciąż wiernie stał na swojej pozycji i eliminował powoli tych, których uznawał za największe zagrożenia. Węszył tak długo, aż nie odkrył o delikwencie czegoś ciekawego, a potem zamieniał z nim parę słów, a ten w efekcie musiał odpuścić. Nie była to może zbyt honorowa droga na szczyt, ale nie oszukujmy się, w polityce nie zawsze jest miejsce na takie rzeczy. -Nie jestem jeszcze jej prawą ręką, ale swoje już zrobiłem - na jego twarzy pojawił się lekki uśmieszek - Pozostaje tylko czekać, ale cierpliwość nie jest moją najmocniejszą stroną. Czy dawał tym samym do zrozumienia, że podjął swoje własne działania? Być może. Blaise był strasznie upartym człowiekiem, więc jeśli coś sobie postanowił, odwiedzenie go od tego było rzeczą praktycznie niemożliwą. -Pewnego dnia doczekasz się awansu, potem następnego i ani się obejrzysz, a obaj będziemy siedzieć naprzeciwko Coin na zebraniu wagi państwowej - podobał mu się tok myślenia Javiera i był autentycznie zdumiony tym, jak tak młody chłopak może mieć trzeźwe spojrzenie na sytuację. Wspomniał siebie sprzed tych dziesięciu lat, ale szybko odgonił tę myśl, niepożądane demony z przeszłości mogłyby wkraść się do jego głowy niepostrzeżenie. Zajął się swoją tarczą, która pojawiła się przed nim chwilę temu. Jego strzały także nie były idealne, ale za każdym razem robił postępy i z tym razem był zadowolony z wyniku. Jeszcze trochę i zacznie czuć się z bronią w stu procentach swobodnie. -To samo proponowałem, ale zobaczymy, czy to coś da. Ci z Kwartału i tak wykończą się szybciej, niż wszyscy myślimy. Jeśli ktoś woli kupić sobie kolorową perukę zamiast obiadu, proszę bardzo - być może generalizował w tym momencie i wsypywał do jednego worka mieszkańców dawnego Kapitolu, ale od zawsze byli oni dla niego po prostu śmieszni. Niektórzy wyszli na ludzi, ale były to nieliczne wyjątki. -Nie potwierdzam, nie zaprzeczam - pozwolił sobie nawet na niewinne mrugnięcie, ale to było wszystko, co mógł w tej chwili powiedzieć Javierowi. Mimo całej tej przyjemnej pogawędki, każdy z nich wciąż zajmował inną pozycję, a z zaufaniem też nie było najlepiej. - Coin ma swoich zabójców, wytrenowanych tylko do tego jednego zadania. Podejrzewam, że grupa będzie raczej rozpracowywać podejrzanych. Kto wie, może właśnie rozmawiam z jej członkiem? Sprawdzasz mnie, Hughes? Cień uśmiechu przebiegł po jego twarzy, ale przezorny zawsze ubezpieczony, dlatego jednym okiem obserwował reakcję młodszego mężczyzny. -Skąd to oddanie? -Od samego początku popierałem jej poczynania, mimo wszystko mamy podobny tok myślenia. Śmiało mogę powiedzieć, że każdy jej krok był rozpracowywany w mojej głowie i gdy przekonałem się, że w znacznej większości przypadków mogłem powiedzieć, że zrobiłbym to samo...zaufałem jej intuicji. Nigdy mnie nie zawiodła - przybrał nieco poważniejszy wyraz twarzy, ale im dłużej opowiadał, tym bardziej był tego pewien. Miał tylko nadzieję, że nie wyjdzie przed Javierem na kogoś, kto został poddany praniu mózgu.
|
| | | Wiek : 26 lat Zawód : Uciekinier Przy sobie : mapa podziemnych tuneli, broń palna, zapalniczka, telefon komórkowy, dwa magazynki z piętnastoma nabojami.
| Temat: Re: Strzelnica Nie Lis 17, 2013 12:32 am | |
| Honor. Gdyby na tym świecie byłoby go choć ociupinkę... lecz były to zbędne nadzieje, zwłaszcza jeśli chodziło o władzę i politykę. A było to tym bardziej śmieszne, że ludzie nie ufali nawet najbliższym sobie przyjaciołom. Jeśli mowa oczywiście o urzędnikach. W efekcie ich życie było nudnym dążeniem do niczego, bo niby co osiągali na koniec? Właśnie. Każdy zainteresowany na takie pytanie powinien odpowiedzieć sobie sam. Uśmiechnął się tylko na jego słowa. Wydawał mu się interesujący będąc takim pewnym siebie i przy okazji podobny, gdyż sam Jav bywał też niecierpliwy. Nie rozumiał jednak umniejszania swojej pozycji. Co z tego, że nie był prawą ręką. Był wystarczająco wysoko, by móc mieszać lub wprowadzać własne plany, choć nie wątpił, że Argent próżnował w swoich poczynaniach. Awans. Oczywiście, czemu by nie, choć Hughes nie przypisywał tego słowa zbyt często do swojej osoby. Wiedział jak wysoko chce zajść i jakie mogą być efekty jego pojmowania sytuacji, choć z pewnością nie gardziłby pozycją wśród doradców Coin. Javier był to jednak człowiek na tyle zdyscyplinowany, że wybieganie daleko w przyszłość odstawiał na bok i zajmował się tym, czym musiał na obecną chwilę. Uśmiechnął się dosyć rozbawiony kolejnymi słowami Blaise'a. -Naprawdę myślisz, że oni się tak szybko poddadzą? A czy wcześniej ludzie poddali się w swojej rebelii? Będą walczyć do upadłego nawet z perukami na głowach. Nie bądź naiwny. Powinniśmy się uczyć z własnego doświadczenia. -nie chciał mu niczego wytykać, jedynie starł z jego opinią. Czasami ludzie według niego myśleli zbyt jednotorowo, a trzeba pamiętać, że z boku zawsze znajdzie się inna ścieżka, która zaprowadzi do różnych rozwiązań. Hughes uniósł delikatnie brew. Zdawało mu się jakby mężczyzna zrobił się nagle powściągliwy lub zaczął zważać na swoje słowa. Czyżby trafił na mur, miejsce o którym nie wolno mu było rozmawiać lub nie chciał Javierowi mówić? Cóż, nic dziwnego w ich relacjach, ale na ten czas nie było to nawet interesujące. Coin zawsze miała swoje pieski, więc bez pytania mógłby się domyślać czy Blaise ma z tym coś wspólnego. Miał ochotę powiedzieć coś naprawdę dziwnego na jego słowa, ale powstrzymał się i jego pierwszą reakcją była odpowiedź na uśmieszek tym samym. -Nawet takich szaraków jak ja wpuszczają w szeregi? To ciekawe, chyba powinienem się zainteresować. Przy czym rozpracowywanie ludzi wydaje się nudne, zwłaszcza jeśli swoi muszą donosić na swoich. -stwierdził, po czym zaraz bez wyrazu odsunął tarczę i gdy była już na swoim miejscu, zaczął okręcać broń w dłoni. Dopiero po jego kolejnych słowach oddał kilka strzałów, myśląc nad tym co mu powiedział. Nie był to jego szczęśliwy dzień, więc nawet nie chciał sprawdzać swojej celności po tej serii, jedynie odłożył broń na stoliczek przy torze i oparł się o niego, skierowany przodem do Argenta. -Zastanawia mnie tylko czy poddawanie się intuicji w tak ważnych decyzjach jest słuszne. Co o tym sądzisz? W końcu ta może cię zawieść i stwierdzisz, że wszystko co robiłeś wcześniej było bez sensu. Nie lepsze są zimne, pewne decyzje z pełną rozwagą? Pytał zapewne z zainteresowania. Przy nim samym te słowa się nie sprawdzały. Nie musiał podejmować decyzji, on tylko wykonywał rozkazy, przy czym tak naprawdę był nikim. Może jednak Blaise miał rację i kiedyś Jav do czegoś dojdzie. Do tego jednak trzeba czasu, a i także podejmowania decyzji, a na to jeszcze nie był gotów, a może po prostu nie chciał się wychylać z szeregu. -A może myślisz o tym, by dojść do władzy? -spytał, wyraźnie się uśmiechając i dając do zrozumienia, że nie było to raczej poważne pytanie. |
| | | Wiek : 31 Zawód : przedstawiciel Dystryktu 7, śledczy w stopniu oficera Przy sobie : paczka papierosów, telefon komórkowy, broń + magazynek (15), Znaki szczególne : kilkudniowy zarost. Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Re: Strzelnica Pon Lis 18, 2013 8:43 pm | |
| Polityczny światek zawsze rządził się swoimi prawami. Tylko najsprytniejszym udawało się dotrzeć na samą górę, ale jedynie pod warunkiem, że po drodze zostawili za sobą kilka trupów. Ukryci pod przeróżnymi maskami, dbający tylko o własne dobro i pozycję. Czy Blaise już zaliczał się do tego grona? Być może miał jakąś siłę przebicia, ale wciąż było mu mało. Ciągle czekał na jakieś zadanie, które okaże się być punktem zwrotnym jego kariery, gdzie będzie mógł się wykazać i realizować. -Są słabsi od nas – wciąż obstawiał przy swoim, jeśli chodziło o mieszkańców dawnego Kapitolu. – Nie mają takiej motywacji, nie mają przywódcy. Co im po ruchu oporu? Większość z nich na pewno sprzedałaby swojego pobratymca za poprawę warunków życia. Mają zupełnie inny system wartości. Podczas ich rebelii doszło do jednego, maksymalnie dwóch takich incydentów. Dla Blaise'a żołnierze z jego oddziału byli jak bracia, doskonale wiedział, że nigdy by ich nie zdradził. Jednocześnie musiał po części przyznać rację młodszemu koledze. -Ale nie twierdzę przy tym, że powinniśmy to bagatelizować. Niedocenienie wroga to najgorszy błąd, jaki możemy popełnić. Ponownie oddalił od siebie tarczę i rozpoczął ostatnią serię strzałów, założywszy uprzednio ochraniacze. Zmrużył oczy i próbował wycelować jak najlepiej. Nie odpowiedział od razu na pytania młodszego mężczyzny, w końcu każdy miał swoje tajemnice. Nie byli z Javierem przyjaciółmi, nie musiał się tłumaczyć, ale przeczucie podpowiadało mu, że dobrze robi, rozmawiając z nim o tym wszystkim. -Może wydaje ci się to nudne, ale dzięki temu możemy rozpracować ich od środka. Donoszenie na swoich? Jeśli ktoś spiskuje przeciwko systemowi, automatycznie przestaje być swój - być może Argent miał w tej sprawie radykalne poglądy, ale przecież z tego był znany szerszej publiczności. Poszedł śladem Javiera i także odłożył swoją broń, przy okazji zaczynając powoli zdejmować ochraniacze i specjalną kamizelkę. -Czasami trzeba po prostu wybrać mniejsze zło - przyznał, kiwając głową - Wybrałem taką drogę, a nie inną. Nie chcę myśleć 'co by było gdyby'. Staram się, aby do takiej sytuacji nigdy nie doszło. Roześmiał się, słysząc kolejne pytanie. Owszem, myślał o tym. Kto nigdy nie marzył o wspięciu się na sam szczyt? -Oczywiście, już szykuje kampanię - zażartował, klepiąc Javiera po ramieniu - Mam nadzieję, że mogę liczyć na Twój głos? |
| | | Wiek : 26 lat Zawód : Uciekinier Przy sobie : mapa podziemnych tuneli, broń palna, zapalniczka, telefon komórkowy, dwa magazynki z piętnastoma nabojami.
| Temat: Re: Strzelnica Wto Lis 19, 2013 9:12 pm | |
| -Możesz mieć w dużej mierze rację. Z drugiej strony zastanawiam się nad tym, czy gdzieś tam w tajemnicy nie wzrastają w siłę, by uderzyć. Inna rzecz jeśli chodzi o przywódcę, bo to może być bardzo głęboka myśl. -przy ostatnich słowach nieco się zamyślił. Ostatnio często rozmyślał nad tym, jak nowi rebelianci mogą chcieć coś ugrać w tej wojnie, lecz nie miał żadnych konkretnych podstaw, by coś stwierdzić. Sam temat przywództwa tamtej grupy zdawał się go interesować, ale wyraźnie wolał nie mówić nic nad wymiar ambitnego, co później mogłoby się okazać niezgodne z prawdą. Wszystko mieściło się w ryzach domysłów. Co do ich systemu wartości, Javier w zupełności zgadzał się z Argentem. Role się odwróciły i w klatkę został wpędzony kto inny. To ciekawe jak świat bardzo mógł się zmieniać. Pokiwał głową twierdząco na jego kolejne słowa. Oczywiście, nigdy nie stawaj plecami do wroga, bo szybko może się znaleźć w nich nóż. Sprawdzało się to i w słowach Blaise'a. Pomyśleć, że ktoś chciałby całkowicie zbagatelizować sprawę... Byłaby to najgorsza zbrodnia na ten czas. Już chwilę później musiał po raz kolejny się z nim zgodzić, przytakując. Dla zdrajców nie było miejsca w szeregach, a zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy na wagę państwa. Sam czasami zastanawiał się nad swoim stanowiskiem, ale przecież dawniej nie był po żadnej ze stron, był rozerwany, aż w końcu zapadła taka a nie inna decyzja o jego losie, na który sam się skazał. -Chyba za często się z tobą zgadzam. -powiedział po chwili z lekkim uśmieszkiem na twarzy. -A co do wyboru 'mniejszego zła', to chyba rozumiem. Byłem w podobnej sytuacji. -na chwilę mina Javier'a stała się bardzo poważna, by zaraz się rozluźnić, słysząc kolejne słowa z ust mężczyzny. Z pewnością ich sytuacja nie była kiedyś podobna, ale zawsze istniały jakieś podobieństwa, które Jav w tej chwili dostrzegał. -Jasne. Możesz na mnie liczyć w kampanii. -odegrał się tym samym z rozbawieniem. Oczywiście myśląc o tym poważnie, droga na sam szczyt niekoniecznie musiała być spełnieniem. Było o wiele więcej wyborów, które przynosiły satysfakcję. Jednak był to temat rzeka, o którym mogli zacząć rozmawiać w nieskończoność, a przecież aż tyle czasu żaden z nich nie miał. Sama zabawa na strzelnicy została odbębniona, a czekały inne mniej lub bardziej ciekawe zajęcia. Miał jednak przeczucie, że w przyszłości będą mogli przeprowadzić jeszcze niejedną podobną rozmowę. -Miło było, ale czas na mnie. -powiedział po chwili milczenia. -Także do zobaczenia, przyszły panie Prezydencie. -klepnął mężczyznę tak samo, jak on go wcześniej z dziarskim uśmiechem na twarzy, po czym wyminął i odłożył wcześniej zabraną broń na swoje miejsce i zaraz opuścił ten zacny posterunek.
/ zt. |
| | |
| Temat: Re: Strzelnica | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|