|
| Autor | Wiadomość |
---|
Wiek : 18 Zawód : sprzedaję w Sunflower Przy sobie : kapsułka z wyciągiem z łykołaków, leki przeciwbólowe, telefon komórkowy, dowód tożsamości Znaki szczególne : zaawansowane sieroctwo Obrażenia : częste bóle brzucha
| Temat: Izolatka Sob Maj 04, 2013 5:42 pm | |
| |
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Izolatka Pon Lip 15, 2013 3:23 pm | |
| // Nienaruszony tunel pod miastem - Noelle Rhodes, jest pani zatrzymana pod zarzutem współpracy z przeciwnikami prezydent Panem, Almy Coin. Podnieście ją. Po chwili niezwłocznie zabrałam swój bagaż i już przemierzałam tunel w kierunku wyjścia, którego chyba nie wykryłam. ... To było tutaj cały czas? O dziwo - strażnicy nie mieli nic przeciwko mojemu bagażowi. Aczkolwiek - naturalnie nie obyło się bez jego kontroli. Zabrano mi wytrych oraz broń palną. Nie ucierpiałam na tym aż tak bardzo, i tak prawie nie używałam broni. Wytrychu natomiast użyłam zaledwie raz, włamując się do jakiejś rudery. Mam jednak trochę podejrzeń, że za to całe posiadanie broni będę notowana. *** Docieramy do Siedziby Almy Coin odpowiednim środkiem transportu. Więzienie z zewnątrz prezentuje się niezwykle nieprzyjaźnie. Tego samego oczekuję od jego wnętrza. Chociaż - oczekuję to może złe słowo. Spodziewam się. Strażnicy za pomocą jakichś kluczy i przepustek otwierają główne drzwi na 'podwórko' więzienia. To chyba miało jakąś swoją nazwę, chyba jej jednak nie pamiętam. Przechodzimy dalej, do środka budynku, obok jakichś pustych celi. Hm, co za zasługi sprawiły że zostałam mianowana aż taką zbrodniarką, aby zamykać mnie w siedzibie samej Almy? Bo widzę, że takich tutaj niewiele. Ostatecznie docieramy do celi, którą oczywiście Strażnicy Pokoju zamykają na klucz. Tornister z rzeczami także był poza celą. Była mowa o tym, że odzyskam rzeczy później - a może i nie. Odgryzione ucho Boże, jak to brzmi. zasłoniłam wcześniej włosami, jednak krwi na pewno nie udałoby mi się zamaskować. Strażnicy - z tego co widzę - jednak nie zwrócili na to zbyt wielkiej uwagi. Siedzę w ciasnej celi, chociaż - lepiej tu niż w tunelu. Przynajmniej jest sucho i bezpiecznie; to drugie to jednak pojęcie względne. W celi jest małe okienko, naturalnie z kratami, niewygodna prycza, na której się rozłożyłam, oraz, hm, toaleta. Przytulnie jak nie wiem co.- Primo - nie konspiruję przeciwko rządowi. Secundo - nie pracuję z rządem. Tertio - długo będziecie mnie tutaj trzymać? - wypowiadam z lekkim oburzeniem. |
| | | Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Izolatka Wto Lip 16, 2013 2:55 pm | |
| Strażnik, który poinformował Noelle o zatrzymaniu i dopilnował jej przeniesienia do strzeżonego więzienia, spojrzał na kobietę i powiedział zimno: - Pani Rhodes, postępujemy wedle rozkazów. Niedługo ktoś przyjdzie odbyć z panią rozmowę. Zawiesił na niej wzrok, niewątpliwie dostrzegając krew na twarzy więźniarki. - Przyślijcie do niej lekarza! - rzucił na odchodnym. 1 |
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Izolatka Czw Lip 18, 2013 3:52 pm | |
| - Pani Rhodes, postępujemy wedle rozkazów. Niedługo ktoś przyjdzie odbyć z panią rozmowę. - Panno. I nie wątpię. Mężczyzna który zamknął mnie tutaj 'postępując według rozkazów', łaskawie odwrócił się jeszcze na moment i zawiesił na mnie wzrok. Ciekawe, co go tak zainteresowało. - Przyślijcie do niej lekarza! Gratuluję przenikliwości. Po ostatnich słowach strażnik-dowódca, czy jakoś tak, odszedł od celi aby kontynuować wykonywanie swoich obowiązków. Najwyraźniej nie pozostaje mi nic, jak tylko oczekiwać lekarza. Kładę się na niezbyt wygodnej pryczy; w sumie nie spodziewałabym się lepszej. Nie mam za bardzo siły się bodajże ruszać, więc leżę nieruchomo. Po chwili zamykam też oczy. Nie zauważam nawet, gdy doktor podchodzi do celi. Otwiera część krat służącą za drzwi za pomocą kluczy, po czym lekko wystrasza się, widząc mnie. Z jednej strony go rozumiem - leżę ubebrana krwią, z zamkniętymi oczami i niemal się nie ruszam. Nie zauważam też, gdy sprawdza mój oddech, przekonując się, że z nosa wciąż wydostaje się powietrze. Po upewnieniu się że wciąż żyję doktor usiadł na małym taborecie, wchodzącym w skład wyposażenia celi. Oczywiście uprzednio przysunął go do, nazywanego tak przez niektórych, łóżka. Musiałam to już niestety zauważyć, co wybudziło mnie z czegoś na granicy omdlenia, opadnięcia z sił i snu. Wyglądał jakby był niechętny do pomagania więźniom, jednak ktoś musiał się tym zająć. Po obadaniu mnie zaczął dezynfekować ranę i bandażować ją. Po zakończeniu zabiegu położyłam się z powrotem i oczekiwałam na dalszy rozwój sytuacji. Teraz pewnie przyjdzie ktoś, kto będzie musiał mnie przesłuchać. |
| | | Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Izolatka Pią Lip 19, 2013 9:41 pm | |
| Po kilku godzinach mężczyzna ubrany w czarne spodnie i szary, rozciągnięty sweter założony na czarną podkoszulkę, otworzył drzwi do celi. Wszedł do środka celi zamykając ją i uśmiechnął się jadowicie do siebie. Usiadł na krześle i zaklaskał głośno w dłonie. - Wstajemy, Królewno. - Z tylnej kieszeni wyciągnął paczkę papierosów. Patrzył jak kobieta rozbudza się. - Chyb coś powiedziałem. Nie zrozumiałaś? Wstawaj. - Powtórzył polecenie z papierosem między zębami, którego właśnie odpalił. - Skarbie, opowiedz mi o sobie. Jak się nazywasz, gdzie mieszkasz? - Wypuścił dym z płuc. - Nie wyglądasz na dziwkę, chociaż możliwe, że nią jesteś. Ale wiesz… takie są najgorsze. Puszczają się z kim popadnie i udają święte. Jakby one nigdy nic. - Znów na jego twarzy malował się złośliwy uśmiech, który doskonale był widoczny, dzięki dobremu oświetleniu. -Mów.
7. |
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Izolatka Sob Lip 20, 2013 12:24 am | |
| Leżałam już jakiś czas w celu dobitnego odpoczynku w bezpiecznym miejscu. Prycza jednak nie dawała mi spać. Leżałam z twarzą zwróconą do ściany przez jakiś czas. Usłyszałam jakieś kroki, po momencie dźwięk ciężkich kluczy, otwierających pasujący do nich zamek. Ktoś odwiedza mnie w mojej ekskluzywnej sypialni? Ktoś wszedł do tej ograniczonej budy. Z pewnością jakiś lokalny strażnik prawa powiedziałby, że nie mam na co narzekać, bo przecież są i gorsi ludzie niż ja, znajdujący się w gorszej sytuacji i żyjący w gorszych warunkach. Mężczyzna najwyraźniej przybył aby mnie przesłuchać. Prycza nie była wygodna, jednak wciąż nie chciało mi się z niej podnosić, co było trochę paradoksalne. Jeszcze pięć minut. Poczułam papierosowy dym, drażniący moje nozdrza, a po chwili dosłyszałam polecenie od porucznika, oficera, komendanta (?). - Wstajemy, Królewno. Chyba coś powiedziałem. Nie zrozumiałaś? Wstawaj. - Jedno ucho mam wciąż sprawne... panie władzo. Wpadłam na to, ale chyba sobie oszczędzę. Nie można tutaj zmrużyć oka, a ja przesiedziałam w tamtej dziurze ze dwa tygodnie. - rzucam, nie odwracając się nawet od ściany. Zwyczajnie - nie mam siły na tę chwilę. Mam jednak otwarte oczy i słucham mężczyzny z uwagą. Zauważam jednak, że podczas mówienia mocno zabolało mnie gardło, a wszystkie słowa wypowiedziałam niemal szeptem. - Skarbie, opowiedz mi o sobie. Jak się nazywasz, gdzie mieszkasz? Nie wyglądasz na dziwkę, chociaż możliwe, że nią jesteś. Ale wiesz… takie są najgorsze. Puszczają się z kim popadnie i udają święte. Jakby one nigdy nic. - ... Przepraszam, ale najwyraźniej ochrypłam. - na początek zawiadamiam oficera, lub kim on tam jest, żeby później nie było niedomówień - Przede wszystkim - zawiodę pana, ale prostytucja mnie nie interesuje. Nie na darmo skończyłam studia; dzięki nim między innymi zostałam dyrektorem opery dawnego Kapitolu. - kaszlę przez chwilę, ze względu na bolące gardło i dym papierosowy, unoszący się w powietrzu. Weź wyjdź na dwór, co? Po chwili kontynuuję wypowiedź - Rozpoczęłam tajną pracę dla Rebeliantów w Trzynastce, grając na dwa fronty, jednak przed upadkiem stolicy jej mieszkańcy wykryli mnie, przez co musiałam dyskretnie ewakuować się z Kapitolu. Był to okres, w którym Trzynastka była oblegana, toteż ukryłam się w ruinach jednego ze zbombardowanych do tamtej pory Dystryktów. Rozpoczęłam życie na własną rękę, zbierając wszystkie zapasy do tornistra podróżnego, który to łaskawie mi skonfiskowano. - wskazała na torbę, leżącą poza celą - Ostatecznie dostałam się do zrujnowanych dzielnic Kapitolu, gdzie zostałam do czasu, gdy nie wpadłam do przeklętego tunelu, z którego nie mogłam znaleźć wyjścia. Tam też zostałam pokąsana przez węża. Na koniec przygody zostałam zabrana tutaj. - nie mogłam już wytrzymać smrodu, wydobywającego się z ust tego faceta - Jeśli ma pan zamiar mówić z tym diabelstwem w ustach, proszę wyjść i przysłać kogoś innego. |
| | | Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Izolatka Nie Lip 21, 2013 9:28 pm | |
| - Nie panie władzo, tak możesz zwracać się do tych lalusiów i maminsynków... Do tych, którzy zajmują się tobą i głaszczą po główce… Nikt nie mówił o tym, że masz spać. To nie wczasy. - Zrzucił w jej stronę i zaciągnął się dymem. - Biedaczka, jak Ty przeżyjesz chrypę? Bylebyś tylko na nią nie umarła. - Zaśmiał się głośno, a w jego oczach można było dostrzec prawdzie rozbawienie. - Wiesz gdzie mam twoje poglądy? Głęboko w dup… Przepraszam, matka zawsze uczyła mnie żebym się wyrażał w obecności kobiet. Mam twoje poglądy gdzieś głęboko w dupie. Nigdy nie lubiłem tej kurwy. - Powiedział zimnym tonem, a na jego ustach znów malował się uśmieszek. - Proszę panny. - Dorzucił, by udać grzeczność. Czekał aż kobieta skończy. Wszystko najwidoczniej sprawiało mu przyjemność. Cóż, niektórzy rodzą się żeby pracować z maszynami, a niektórzy z ludźmi. On należał zdecydowanie do tych drugich. - Chyba się nie zrozumieliśmy. Zadałem pytanie, a ty nie udzieliłaś odpowiedzi. Nie interesują mnie kłamstwa. Tak się nie będziemy bawić, kochanie. Do tego co robiłaś w kanałach dojdziemy zaraz. - Spojrzał na nią po raz kolejny i wypuścił dym. - Doprawdy? Chcesz tutaj rządzić? Chyba pomyliły ci się trochę rolę. - Parsknął szyderczym śmiechem. - Ale dobrze, czego się nie robi dla płci pięknej. - Złapał jej rękę i ścisnął mocno. Palącą się stroną papierosa delikatnie dotknął jej skóry po wewnętrznej stronie, dokładnie przy łokciu. Pociągnął go w dół kończyny i przycisnął na nadgarstku, tym samym czaszach papierosa. Ostatkami dymu dmuchnął jej w twarz. Nie zaważał na jej ból. Splunął w bok. - Odpowiada? Koniec tych uprzejmości. Jak się naszywasz? Gdzie mieszkasz? Co robiłaś w tunelach? Jak tam się znalazłaś? Radzę po kolei i zgodnie z prawdą.
7. |
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Izolatka Pon Lip 22, 2013 8:14 pm | |
| Zostałam przywołana do porządku, przez co też usiadłam normalnie na łóżku, a raczej jego skraju. W sumie nie było to aż takim wyczynem. Mężczyzna oczywiście pozostaje w swoim nonszalanckim nastroju. Traktuje wszystko jak złośliwą zabawę, co oczywiście traktuje u siebie jako punkt honoru. Nie żebym miała coś przeciwko. Krytyka nie leży w mojej naturze, jednak przegryzam wargę, kiedy mężczyzna zaczyna gasić papierosa. Z jednej strony mnie to ucieszyło, z drugiej - mężczyzna zgasił peta na mnie. Pominę słowa, które kumulują się w mojej głowie na tę myśl. Wydaje mi się też, że moje syczenie wyraża wystarczająco wiele. - Odpowiada? Koniec tych uprzejmości. Jak się naszywasz? Gdzie mieszkasz? Co robiłaś w tunelach? Jak tam się znalazłaś? Radzę po kolei i zgodnie z prawdą. - Swoje nazwisko uznałam za oczywistość, zwłaszcza że człowiek, który zgarnął mnie z kanałów znał moje imię i nazwisko. Pamiętam, że moją perspektywę ma pan w dupie, nie musi pan tego ponownie podkreślać. - po krótkim wstępie przechodzę do konkretów - Noelle Veronique Rhodes. Nie mam stałego miejsca zamieszkania; prowadzę koczowniczy tryb życia w zrujnowanych dzielnicach Kapitolu. Byłam tam uziemiona. Przeszukiwałam jeden z zawalonych budynków, a żeby nie było nudno poślizgnęłam się i wpadłam do kanału. Wydawało mi się, że sprawdziłam wszystkie wyjścia, więc czekałam tam na ratunek jak jakiś osioł. Po dwóch tygodniach znalazł mnie oddział Strażników, który łaskawie pokazał mi wyjście. - zakańczam zeznania i oczekuję kolejnej reakcji. Najprawdopodobniej za chwilę będę żałowała, że nic nie zrobiłam temu kretynowi. Gdybym zrobiła, tego też bym pewnie żałowała. Błędne koło? |
| | | Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Izolatka Sro Lip 24, 2013 12:24 am | |
| - Najwidoczniej trafiłaś na jakiegoś pieprzonego fana opery. - Zaśmiał się gorzko. - Chyba muszę, bo wydaje ci się że jesteś u siebie. - Cmoknął głośno i przeniósł wzrok na podłogę. - Nie, nie, nie. Znów kłamiesz. Ciężko idzie ci rozumienie. Wiesz, czy jest prawda? Właśnie niej oczekuję. - Wstał z krzesła. - Radzę ci przemyśleć wszystko przez kilka godzin i wyjawić to dla kogo pracujesz, bo inaczej nie będzie już tak miło. Podszedł do krat i wypowiedział ostatnie słowa przed wyjściem. - Daję ci trochę czasu. Jeszcze się spotkamy… sądzę, że jesteśmy sobie bliscy. Czuję miedzy nami jakaś więź. - Znów wykrzywił usta w jadowity uśmiech i zniknął z oczu kobiety. Noelle, w następnym poście zasypiasz lub też nie. Jednak obowiązkowo mija kilka, bądź kilkanaście godzin do kolejnego przesłuchania. 7. |
| | | Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Izolatka Sro Lip 31, 2013 12:24 am | |
| Noelle, minął równo tydzień, a nadal nie widzę Twojej odpowiedzi. Uprzejmie uprzedzam, że jeśli post nie pojawi się w ciągu następnej doby, fabularne konsekwencje nie będą zbyt miłe. Słyszałaś coś o odwidzeniu? Niezbyt przyjemna sprawa... Nam obojgu zależy na Twoim szczęściu.
|
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Izolatka Sro Lip 31, 2013 1:27 am | |
| Amnezja, myślałem że coś wysłałem. ><
- Nie, nie, nie. Znów kłamiesz. Ciężko idzie ci rozumienie. Wiesz, czy jest prawda? Właśnie niej oczekuję. Radzę ci przemyśleć wszystko przez kilka godzin i wyjawić to dla kogo pracujesz, bo inaczej nie będzie już tak miło. - Skoro to pan wie co jest prawdą proszę się nią kierować. - odpowiadam krótko, z niechęcią do dalszego mówienia w głosie. - Daję ci trochę czasu. Jeszcze się spotkamy… sądzę, że jesteśmy sobie bliscy. Czuję miedzy nami jakaś więź. - Żegnam i życzę miłego dnia - rzucam na pożegnanie, gdy mężczyzna wychodzi z celi, zamykając ją dzwoniącymi kluczami. Słyszę jak odchodzi coraz dalej, aż z powrotem jest tak jak na początku. Cicho, nikogo nie ma w pobliżu. Po celi krążą szczury i owady, a w dwóch kątach na suficie znajduje się jakże sympatyczna pajęczyna. Pewnie właśnie rozpoczynają się Igrzyska. Z jednej strony nie powinno mnie to obchodzić, z drugiej - walka dzieci wydaje mi się wciąż interesująca, co mnie niepokoi. Pomyśleć, że kiedyś zupełnie nie byłabym zdziwiona takim faktem. Bandaże zaczynają mnie uwierać, tamten lekarz nie wyglądał na utalentowanego. Ten człowiek dał mi czas na przemyślenia. Może znajdę obluzowaną cegłówkę? Nawet Siedziba Coin musi mieć jakieś słabe punkty. Zaczynam popychać gliniane kształty w ścianach. Staram się odszukać tę najbardziej ruchomą; sprawdzam nawet tam, gdzie są te piękne pajęczyny. Zrujnowałam ten przybytek, zwany przez pająka domem. Jestem niska, więc do niektórych cegieł musiałam podskakiwać. Po sprawdzeniu, jak przynajmniej mi się wydawało, każdej, pomyślałam o kratach w otworze, który chyba miał być... oknem. Możliwe, że mogłabym je wyłamać swoimi chudymi rękami. Zmęczona szukaniem wyjścia opadam na pryczę, gdzie prędko zamykam oczy. Chcę wybudzić się z koszmaru, bodajże idąc spać. Wolę nie wiedzieć, kiedy wróci ten uporczywy facet. Może sprowadzi kolegów? Ważne, żeby wydostać się stąd z rzeczami. Zdaję sobie sprawę, że nie pociągnę długo, żyjąc w kanałach, pośród ruin, w towarzystwie szczurów. Ciekawe, czy książka o życiu poza Panem byłaby ciekawa? Dyrygentka pośród gruzów. Oczywiście - opublikowałabym ją tylko gdyby te całe Igrzyska, rządy Almy i inne katastrofy się skończyły. W sumie, jest nadzieja. Stara Alma jest stara, to nie ma brzmieć tak jak brzmi a na dodatek doszły mnie słuchy o akcji nowej rebelii na paradzie Trybutów. O czym ja w ogóle myślę? Lepiej skupię się na tym, co powiem temu facetowi, kiedy znowu tu przyjdzie.
Ostatnio zmieniony przez Noelle Rhodes dnia Nie Sie 04, 2013 5:27 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Izolatka Sob Sie 03, 2013 10:43 am | |
| Spokojnie, to się leczy. Jeśli widzisz rzeczy, których nie masz… Nie wpadaj w panikę. Wszystko będzie dobrze C;
Po trzech, a może czterech godzinach od opuszczenia przez mężczyznę celi, przy kratach pojawił się inny. Zupełne przeciwieństwo tamtego, miał sympatyczny wyraz twarzy i był raczej niski. Upewnił się, że kobieta spała, wszedł do środka ze strzykawką w dłoni. Nachylił się nad prowizorycznym łóżkiem i zatopił igłę w jej ramieniu. Noelle dygnęła tylko, jednak wróciła do dalszego snu. Nawet się nie budząc. Niestety nie na długo. Za jakiś czas do celi przyszedł ten sam mężczyzna, który rozmawiał z nią wcześniej. W jeden ręce ściskał półlitrową butelką wody, a w drugiej trzymał talerz zupy. Gdy usiadł na krześle zaczął tępo uderzać w kraty łyżką. - Wstajemy cukiereczku! - Zawołał głośno i uśmiechnął się. - Sądzę, że musisz być głodna i spragniona. To może teraz porozmawiamy? - Wskazał na talerz stojący koło niego i butelkę wody. - Nie, nie. Nie ma nic za darmo. - Cmoknął głośno spoglądając na kobietę. - Nawet jeśli wierzę w twoją wersję wydarzeń... - Wyjął z kieszeni klucze i obracał je zgrabnie w placach. - Mówiłaś coś o byciu dyrygentką, masz na to jakieś dowody? Nie, nie mam zamiaru bawić się w dochodzenia i biegać po filharmoniach, czy teatrach.[/b] |
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Izolatka Nie Sie 04, 2013 9:21 pm | |
| - Wstajemy cukiereczku! I nagle wszystko zamieniło się w widok brudnej ściany w ciasnej celi. Wszedł tutaj ten sam mężczyzna co wcześniej; a nawet przez moment spodziewałam się kogoś innego. Nie pozostaje mi najwyraźniej nic innego jak tylko przywołać się do porządku i usiąść na łóżku. Ziewam cicho, zasłaniając buzię dłonią. Mam ochotę przeciągnąć się, jednak szósty zmysł podpowiada mi, że z perspektywy siedzącego tutaj pana pozwoliłabym sobie na zbyt wiele. - Sądzę, że musisz być głodna i spragniona. To może teraz porozmawiamy? - mężczyzna odezwał się, wskazując na talerz pełen parującej zupki oraz butelkę zimnej wody. W kanałach nie brakowało mi wody, jednak jak już wspominałam skończyły mi się tam zapasy i musiałam głodować jakiś czas. Mogę jednak jeszcze trochę wytrzymać, jeśli będę mogła wyjść na wolność bez większego szwanku. W celi było zimno, więc opatuliłam się ramionami, przy czym zauważyłam, że na prawym mam drobną ranę. Najprawdopodobniej zaatakował mnie jakiś niemiłosierny komar, który wleciał przez okno, lub też inny owad. - Nie, nie. Nie ma nic za darmo. Nawet jeśli wierzę w twoją wersję wydarzeń... - mężczyzna z poczuciem władzy zaczął obracać w dłoni moją metalową przepustkę na zewnątrz. - Mówiłaś coś o byciu dyrygentką, masz na to jakieś dowody? Nie, nie mam zamiaru bawić się w dochodzenia i biegać po filharmoniach, czy teatrach. Wskazałam na tornister, leżący poza celą i moim dostępem. Mężczyzna z oporem przyniósł mi go. Wydaje mi się, że gdyby nie przeszedł on wcześniej odpowiedniego przeszukania, nie pozwoliłby mi go nawet tknąć. Zaczęłam grzebać w plecaku, aż w końcu wydostałam ze środka batutę - ostatnie wspomnienie, ostatnią pamiątkę. Trochę obojętnie i milcząc podałam mu przedmiot. Mam wrażenie, że mężczyzna za moment zdepcze moje nadzieje, zarówno jak i pamięć o dawnym Kapitolu, przełamując ją. Nie wiem, dlaczego jest ona dla mnie taka wartościowa. Po prostu - towarzyszyła mi przez większość życia, i możliwe trochę się do niej przywiązałam. To chyba zabrzmiało trochę ekscentryczne, w końcu to tylko mały patyczek, bezwartościowy w dzisiejszych czasach. Mam nadzieję, że mężczyzna pozwoli mi chociaż skosztować zupy. Z drugiej strony, mam wrażenie, że za moment złośliwie rozleje ją na podłogę i rozkaże mi jeść ją w ramach nagrody, tak samo jak wodę. |
| | | Zawód : studia nad uprzykrzaniem życia postaciom Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Izolatka Wto Sie 06, 2013 6:37 pm | |
| Mężczyzna schował klucze do kieszeni i uważnie przyglądał się batucie. - Pozwolisz mi ją zatrzymać? - Podrzucił kawałek drewna w górę i zwinnie go złapał. - Chciałbym mieć kawałek ciebie, kiedy już będzie po wszystkimi... Czuję coś miedzy nami. - Znów wykrzywił usta w uroczy, przepełniony ironią uśmiech. - To co, Elle? Opowiesz mi całą prawdę? - Zapytał nieco łagodniejszym głosem, jednak mógł on wywołać pewien niepokój. Coś się za nim kryło. Pytanie tylko… Co? - Tutaj czeka nagroda. - Wskazał podbródkiem talerz. - Nie krępuj się, ja słucham - Machnął batutą w powietrzu. - Zamienimy się rolami, teraz ja będę sprawdzał, czy trzymasz rytm i go nadawał. - Znów przeciął powietrze kawałkiem drewna, dzięki czemu celę wypełnił głuchy świst.
|
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Izolatka Pon Sie 19, 2013 7:33 pm | |
| Dwa tygodnie. Dwa razy usunięty post. Liczę na łut szczęścia </3
- Pozwolisz mi ją zatrzymać? Chciałbym mieć kawałek ciebie, kiedy już będzie po wszystkimi... Czuję coś miedzy nami. Kiwam tylko lekko głową. To może być głupie, ale ten patyczek był i jest swoistą garstką wspomnień, którą teraz od czasu do czasu tylko miętoliłam w dłoniach; jednak co to były za wspomnienia. Życie w świecie iluzji, gdzie jest ustawionych zaledwie kilka płacht, które mogą spłonąć kiedy tylko ktoś z zewnątrz przystawi zapałkę. Życie za murowaną ścianą, którą wystarczy popchnąć aby cegły zaczęły spadać po drugiej stronie. Czy nie byłoby cudownie umrzeć za tą pozornie bezpieczną ścianą lub kurtyną? Być bezpiecznym do końca swoich dni? Wielu dożyło swoich dni, ale tamten świat żyje za tą samą kurtyną. Wiedza, że istnieje ten sam świat o lepszych barwach kusi człowieka do przejścia na drugą stronę. Człowiek pragnie umrzeć po lepszej stronie, ma taką naturę. Najwyraźniej nie ma tam jednak miejsca dla wszystkich. Mężczyzna uznał odpowiedź za całkiem oczywistą, i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, zapytał z wyrozumiałym tonem. Nie było jednak ciężkim do przewidzenia, że jest w nim drugie dno. - To co, Elle? Opowiesz mi całą prawdę? W dupę się ugryź. - Zamienimy się rolami, teraz ja będę sprawdzał, czy trzymasz rytm i go nadawał. Po krótkiej chwili mężczyzna zaczął bawić się patyczkiem, podrzucać go i rysować wzorki, figury, linie w powietrzu, jakby to była różdżka Harrego Pottera albo inne nie wiadomo co. Nic pożytecznego tym nie zrobi, najprędzej wydłubie sobie oko, rysując w powietrzu dzikie ślaczki. - Zabierz to ode mnie. - zdusiłam w sobie głód, chłód, pragnienie, wszelkie potrzeby, które mogłyby zmienić mój cel, wskazując wzrokiem na zupę i buteleczkę. Musze wydostać się stąd jak najszybciej. - Daj mi iść, póki jeszcze mogę. - zaśmiałam się wewnętrznie z siebie, próbując przemówić do strażnika. Od początku nie wierzył w moje zaświadczenia, od początku tłumił moje chęci, dlaczego teraz miałoby być inaczej? Nie mogłam oderwać wzroku od parującej zupy. Nie mogłam oderwać zmysłów od woni posiłku, która po czasie zaczęła unosić się w całym pomieszczeniu. Tyle mogłam zrobić, zanim ten facet nie zabierze jej, zje ją na moich oczach lub rozleje gdzieś, za okno, na podłogę. Posiłek był dla mnie teraz jak upragniona zabawka ulicznego dziecka za szklaną, elegancką gablotą. Zanadto elegancką. U niektórych ludzi desperacja sięga różnych metod, dziecko mogłoby okraść przechodniów, zniszczyć szybę w sklepowej wystawie. Dostałoby piętno kieszonkowca lub włamywacza, wszyscy straciliby do niego zaufanie. Nie mogłam pozwolić sobie teraz na instynkty. Później będzie na to czas. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Izolatka Sob Wrz 14, 2013 3:47 pm | |
| - Och, to już zabieram. Oczywiście, nie ma problemu. Twoje życzenie jest moim rozkazem. - Uśmiechną się ironicznie i pokiwał na boki głową niby przyglądając jej się niczym czemuś zupełnie niespotykanemu. Cóż… Pani, a właściwe panna Rhodes prezentowała szczególny obraz nędzy i rozpaczy. Wychudzona, zmęczona, rozczochrana, w podartych ubraniach i w dodatku bez ucha. Spokojnie mogła grać w filmach o zombie. Oczywiście bez żadnej większej stylizacji. - Puścić cię? - Wybuchnął gromkim śmiechem i podniósł się z krzesła. - Oczywiście, miłości moja. Bo przecież przestępców aresztuje się po to, żeby zaraz ich wypuścić. - Zabrał zupę i butelkę z wodą i wyszedł z celi. Jednak jego nieobecność nie trwała długo. Momentalnie zniknął za kratami, a wrócił jeszcze szybciej. W lewej dłoni trzymał strzykawkę wypełnioną jasnozielonym płynem. Ponownie zajął swoje miejsce na krześle. - Wcześniej nie chciałaś ze mną rozmawiać. Wcześniej, gdy byłem miły… Widzisz to? - Uniósł wyżej strzykawkę i wskazał na nią podbródkiem. - Po wstrzyknięciu tego ludzie krzyczą, wołają o pomoc. - Ukazał jej swoje białe zęby. - Tracisz zmysły. Trucizną rozchodzi się po organizmie, a ty jesteś bezbronna. Podobno uczucie, które wtedy ci towarzyszy jest nie do opisania. Ten moment, w którym wydaje ci się, że już cię tutaj nie ma, a ty nadal krzyczy. Chcesz być martwa, a jesteś bardziej żywa niż kiedykolwiek. Na kilka sekund to ustaje, a potem pojawia się ze zdwojoną siłą. I rak ciągle i ciągle, i ciągle. Tak w kółko. Chcesz żeby to zniknęło, ale nie możesz się tego pozbyć. To silniejsze od ciebie. To łamie wszystkie bariery. - Wpatrywał się w jej oczy. W jakiś dziwny sposób sprawiało mu to radość. Agresywnie przysunął się z krzesłem do jej „łóżka”. - Ty dziwko, mów. - Pstryknął w strzykawkę i wypuścił z niej powietrze przyciskając tłok. Złapał jej nadgarstek gotów wstrzyknąć jasnozieloną ciecz. - Mów.
Przepraszam za aż taki poślizg czasowy, ale z tego co mi się wydaje Adam sam nie chciał wyciągać już, zaraz, teraz Noelle. I będzie mi miał tego za złe.
|
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Izolatka Sro Paź 02, 2013 9:21 pm | |
| Oddycham, jakby każde moje tchnienie było ostatnim. Patrzę, jakbym za chwilę miała zostać ślepcem. Myślę, jakbym miała za chwilę zostać głupcem. Może nie oddycham, nie widzę i nie wiem nic, jestem zagubiona w tym ogrodzie pełnym dzikiego kwiecia. Może jestem kwiatem, który rozkwita, wypuszcza pąki. Albo płonącym drzewem, która upada w burzliwą noc. Po prostu - już nie wiem. - Och, to już zabieram. Oczywiście, nie ma problemu. Twoje życzenie jest moim rozkazem. - Zawsze lubiłam mężczyzn jako dżentelmenów. - odpieram, wymuszając w sobie ironię, by przynajmniej zachować pozory. Jedyne co teraz wiem to to, że opadam z sił. Więdnę niczym zadeptany kwiat, spadam na ziemię jak liść kasztanowca. Jestem taka... lekka. Zamykam oczy, żeby nie spojrzeć w dół. Po prostu słucham. Słyszę jak opadam na ziemię, tak cichą i upojną. I mija chwila, a słyszę już tylko syczenie węża, który chwyta moje ostatnie nadzieje w swój gadzi uścisk, zabiera gdzieś daleko ode mnie i wraca z powrotem. Kamieniami dla mojego słuchu jest melodia jego słów. Zatykam zdrowe ucho. - [...]. Słyszę jakiś urywek zdania, którego nie rozumiem. Nie chcę rozumieć. To wszystko tylko rozmazana mowa, a każdy przekaz jest taki sam. Jestem uziemionym liściem, który wąż otoczył swoim śliskim ciałem. Gdybym tylko miała skrzydła, ten jeden raz. Gwałtownie otwiera oczy - ogród znika, kasztanowiec znika, ziemia znika. Na miejscu węża stoi mężczyzna. Mój rzekomy strażnik trzyma w dłoni swój zielonkawy jad. Trzyma strzykawkę namiętnie, czeka na coś. W oczach ma złowrogi błysk, który traktuję tylko jako znak ostrzegawczy. - Wcześniej nie chciałaś ze mną rozmawiać. Wcześniej, gdy byłem miły… Widzisz to? Zakrywam oczy. Nie. I nie chcę. Zrobiło mi się niedobrze i nie wiedziałam już, co się ze mną dzieje. Roztrzęsiona siedziałam na pryczy, z łokciami opartymi o kolana, a dłonie zakrywały moje oczy. Nawet zamkniętymi oczami widzę błysk jego kłów. Nawet przez ściany usłyszałabym grozę jego gorzkich słów. To uczucie, jakbym traciła zmysły. Może to doskwierający głód, brak wody, niedotlenienie mózgu, izolacja. Byłam jednak pewna, że to jakiś objaw szaleństwa. - Po wstrzyknięciu tego ludzie krzyczą. - Krzyczałam kiedyś. - Wołają o pomoc. - Wołałam kiedyś. - Tracisz zmysły. - Już je straciłam. - [...] jesteś bezbronna. - Cały czas jestem bezbronna. - Podobno uczucie, które wtedy ci towarzyszy jest nie do opisania. - Odczuwam takie. - Ten moment, w którym wydaje ci się, że już cię tutaj nie ma, a ty nadal krzyczysz. - To nie moment. To wieczność, w której już mnie zamknąłeś. - Chcesz być martwa, a jesteś bardziej żywa niż kiedykolwiek. - Już umarłam. - Na kilka sekund to ustaje, a potem pojawia się ze zdwojoną siłą. I tak ciągle i ciągle, i ciągle. Tak w koło. - Życie to koło. - Chcesz żeby to zniknęło, ale nie możesz się tego pozbyć. To silniejsze od ciebie. To łamie wszystkie bariery. - Mogę pozbyć się ciebie. Mogę uciec stąd. Mogę wstrzymać oddech już raz na zawsze. A nagle cała burza w mojej głowie ustała. Statek zatonął, a może było spokojne, tak... pierwszy raz. Żadnych fal, tylko noc i księżyc w sierpowatym kształcie. To ten spokój, którego potrzebowałam w tej chwili jak dawki narkotyku. Po chwili zdałam sobie sprawę, że nie jestem przytomna. Zdałam sobie też sprawę, że od momentu kiedy zamknęłam oczy nawet nie było mnie w celi. Leżałam na podłodze bez przytomności. Pływam teraz w chłodnym morzu swoich myśli, a w oddali widzę samotną latarnię i jej oślepiające światło. Nigdzie nie ma lądu, jest tylko latarnia w czerwono-białe, poziome pasy. Ale nie chcę tam płynąć. Jeszcze nie. Poczekam na odpowiedni moment. A wtedy wrócę tam, wrócę jeszcze raz. Tam gdzie trzeba. Na razie będę czekać. |
| | | Zawód : Troublemaker Znaki szczególne : avatar © laura makabresku
| Temat: Re: Izolatka Sob Lis 02, 2013 12:01 am | |
| Część postu może być gorsząca. Czytanie na własna odpowiedzialność. Miłej zabawy! W celi rozbrzmiało uporczywe stukanie metalu w kraty. Tak głośne, że z całą pewnością obudziłoby umarłego. - Wstawaj, ty pieprzona królewno. Popsułaś ostatnią naszą zabawę. Ja dopiero zaczynałem. - Zasyczał zupełnie innym tonie niż ostatnio i przeczesał włosy. Noelle nie zdążyła bądź, jak na złość, nie chciała w ogóle wstawać. Poirytowany mężczyzna wyłonił się z cienia otulającego jedną z więziennych ścian. Stanął koło niej, przyglądając się nieco poturbowanej, lezącej na pryczy blondynce bez jakiekolwiek żalu. Parzył na nią jak na worek kości i organów… worek, który upadł tak nisko, że chciał zdradzić swój kraj. Na jego usta pocisnął się kpiący uśmieszek. - Wstawaj, dziwko. - Zawarczał i po chwili dodał. - Powiedziałaś mi tylko to, że nie jesteś dziwką. Dziś się przekonamy, czy to prawda. Nie pozwolił pannie Rhodes na najmniejszy ruch i sięgnął w kierunku jej głowy. Złapał garść blond włosów i dzięki temu ściągnął ją z prowizorycznego łóżka. Wcale nie zważał na jęknięcia bólu i opór jaki stawiała przesłuchiwana. -Klękaj. - Próbował ustawić ją do takiego położenia, o którym wspomniał. Kobieta, co jasne próbowała się wyrwać, mimo, że nie istniała droga ucieczki. - Mówię, żebyś kurwa uklękła. - Wypowiedział dużo bardziej dobitnie. Kiedy jej twarz znalazła się na wysoko wysokości jego podbrzusza, nadal trzymając byłą panią dyrygent za włosy, uniósł nieco koszulkę . Prawą ręką zaczął majstrować przy guziku rozpinającym spodnie… choć chyba to tylko tak wyglądało. Spod pasa wyciągnął pistolet. Odkręcił go kilka razy w palcach i wycelował w stronę podbródka Noelle. - Pocałuj go. - Posunął go bliżej jej ust. - Całuj. Każę ci całować moją broń. Jesteś tylko kurwą. Moją kurwą. - Wyraźnie akcentował słowo określające kobietę nie najlepszych obyczajów. Szarpnął ją za włosy. - Całuj… Tak, o właśnie tak. - Sam sterował jej głową, tak by usta ocierały się o lufę. - Świetnie ci idzie. Tak… - Świdrował ją wzrokiem. Przez jakiś czas Rhodes została zmuszona do strażnika do ciągłego wykonywania tej czynności. - Mój przyjaciel jest zadowolony. - Uśmiechnął się i pozwolił jej spojrzeć na swoją twarz. - Będzie jeszcze bardziej zadowolony, jeśli weźmiesz go do buzi. Ja będę bardziej zadowolony. Chcesz sprawić mi przyjemność, prawda? - Ostatnie zdanie wypowiedział dużo niższym głosem niż resztę. Kobieta oniemiała… przynajmniej w jego odczuciu. - BIERZ GO DO BUZI! - Wrzasnął, usztywniając nadgarstek. Po dwóch sekundach wpakował lufę do ust Noelle. Rytmicznymi ruchami wsuwał ją głębiej i płytko. Całkowicie wyjmował go tylko, gdy kobiecie zbierało się na wymioty. Czynność powtarzał przez dobre kilka minut. Teatralnie pojękiwał i bluźnił. Po ostatnim wyjęciu pistoletu z buzi strzelił nieco powyżej jej głowy, prosto w ścianę. - Wiesz… - Wytarł pistolet o tył spodni. - Powinnaś przemyśleć bycie kurwą. Masz do tego smykałkę. W KOLCu to dość opłacalne zajęcie. Sama się przekonasz. Chociaż przyznaję, niektórzy faceci są obleśni… ale może mają duże. Wpadnę niegdyś do ciebie. Wtedy się zabawimy. - Uniósł w jej kierunku brew i ruszył do wyjścia. - Kolejna, która się niczym nie różni. Wszystkie to pierdolone kurwy. Jego ironiczny śmiech, to ostatni dźwięk, jaki mogła usłyszeć z ust tego mężczyzny. Noelle, jesteś już po wszystkim wolna. Wolna tak samo, jak ptaszek w klatce. Ups! Zapomniałbym. No cóż… Twoja sytuacja znacznie się zmieniła, jednak nie przejmuj się. Zmiana miejsca zamieszkania na KOLC, to nie koniec świata. Istnieje tam dużo perspektyw, nie ma czegoś takiego jak nieszczęście. Moment, pomyliłem się. Wydaje mi się, że żal ogarnął moje biedne serce… Dodatkowo nie zapominaj, że kochany personel więzienia oczywiście zajął się Twoimi potencjalnie niebezpiecznymi rzeczami… zerknij, co pozostało w torbie. Powodzenia na nowej drodze życia… i w nowej profesji. Sądzę, że powinno spodobać Ci się w Kwartale. xoxo PS. Za inspirację do tej akcji dziękuję mojej mamie. |
| | | Wiek : 39 Zawód : Szarpidructwo w Violatorze Przy sobie : latarka, wybrakowana wędka Obrażenia : Bez ucha, wychudzona i mizerna
| Temat: Re: Izolatka Nie Lis 17, 2013 3:59 pm | |
| - BIERZ GO DO BUZI! I wtedy się obudziłam. Dlaczego zemdlałam? Może i byłam głodna i... zaniedbana. Ale głód, zamknięcie i - ogółem - ostatnie dni, wyostrzyły moją intuicję. To jedzenie mogło być tylko trucizną dla więźnia. A woda - płynnym snem dla mnie. Mężczyzna potraktował mnie jak worek. Albo szmatę do wycierania podłogi. Jeszcze nigdy dotąd nie zaznałam tak intensywnego smaku ołowiu, nie czułam takiego niebezpieczeństwa, gdzie dosłownie nic nie mogę zrobić. I nigdy dotąd nie przypuszczałam, że to wszystko skończy się tak jak dziś. Jeden dzień, w którym zostawiłam cały swój spokój i zostałam sklejoną kupą obaw. I dzisiaj otworzyłam się na cierpienie. Którego nie bałam się już tak bardzo, jak wtedy. Wtedy, gdy mieszkałam w domu, gdy lubiłam być otoczona pięknymi przedmiotami, gdy byłam... piękna. Jak biały łabędź. Zostałam splamiona szkarłatem i ranami, na wspomnieniach i pamięci. Na swoim poglądzie na świat. Już nigdy nie będę taka sama. Pewnego dnia, ogień zapalił roślinę. Ale potem roślina przestała się palić. Spłonęła tylko jej część. Dlaczego? Może kiedyś się dowiem. Ten mężczyzna. Świnia. Zwierzę. Klęczałam przed nim jak na grochu, czekając jak ranna zdobycz, która ma zaraz być rozdarta na strzępy w szponach czy kłach jakiejś bestii. Poczułam się jak na pustyni, albo na bezkresnej sawannie, po której ganiają drapieżniki. Wszystkie rzucają się na mnie w jednym momencie. I po prostu - wyłączyłam się. Jakbym zapadła się pod ziemię, i nikt nie zdołał mnie dogonić. Ten jeden raz. I zobaczyłam. Że nie boję się już żadnych barier. Ale będę cierpieć, kiedy trzeba. Bo jakiekolwiek cierpienie mnie nie spotka, przetrwam. Nie będę nienawidzić tego człowieka. Ale pewnego dnia go zabiję, jeśli on ma zamiar zabić mnie. - Powinnaś przemyśleć bycie kurwą. Masz do tego smykałkę. W KOLCu to dość opłacalne zajęcie. Sama się przekonasz. Chociaż przyznaję, niektórzy faceci są obleśni… ale może mają duże. Wpadnę niegdyś do ciebie. Wtedy się zabawimy. Kolejna, która się niczym nie różni. Wszystkie to pierdolone kurwy. - Każdy ogień kiedyś gaśnie. - wyszeptałam cicho, wciąż klęcząc w celi. Dlatego część rośliny ostała się. Ten człowiek nie odbierze mi godności. Bo sam jej nie posiada. Nie posiada nic oprócz mnie. A co mam ja? Nic. Tylko wiadro krwi, garść włosów, dwadzieścia palców, parę oczu, przestraszoną twarz, jedno ucho i bezwładne ciało. A gdzieś po drodze zgubiłam dumę. Ciężarem który dźwigam jest moje życie i tornister, obrabowany przez jakieś urzędasy. Drzwi do celi mężczyzna zostawił otwarte. Wiedział, że nie będę potrafiła uciec. A nawet jeśli, wszystkie drzwi tutaj wyglądają na zamknięte. Wyszłam przez kraty i dokładniej rozejrzałam się po korytarzu. W jakimś cuchnącym kącie jest mój wybrakowany ekwipunek, lżejszy dwukrotnie. Nie mogę uciec stąd. Mogę iść tylko w jednym kierunku - w kierunku Kwartału Ochrony Ludności Cywilnej. Nie wiem, co tak naprawdę się tam dzieję, od rebelii pałętam się po tym świecie. Na pewno nie jest tam bezpiecznie, skoro człowiek jak ten strażnik wysłał mnie tam. I na pewno jest to bilet w jedną stronę. Czuję się skazana na ciemną stronę świata. Gdzie słońce nie zachodzi. Tym bardziej nie wschodzi. A może jednak wciąż coś mam. Mam cierpliwość. Ostatni klucz, który otwiera drzwi. Jak każda roślina kiedyś odrośnie. Tak każdy ogień kiedyś wygaśnie.
Drogi Adrianku, dziękuję Ci za czteromiesięczną grę, którą będę wspominał z uśmiechem na ustach i pewnie całkiem często. <3 |
| | |
| Temat: Re: Izolatka | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|